Sygn. akt IVUa 19/13
Dnia 7 czerwca 2013 r.
Sąd Okręgowy w Toruniu - IV Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
w składzie:
Przewodniczący SSO Danuta Jarosz-Czarcińska (spr.)
Sędziowie SSO Małgorzata Maleszka
SSO Magdalena Chudziak
Protokolant referent stażysta E. G.
po rozpoznaniu w dniu 7 czerwca 2013 r. w Toruniu
sprawy S. D.
przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T.
z udziałem zainteresowanej (...) spółki jawnej W. K., M. K.
o odszkodowanie z tytułu wypadku przy pracy
na skutek apelacji pozwanego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T.
od wyroku Sądu Rejonowego w Toruniu - IV Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
z dnia 7 marca 2013 r. sygn. akt IV U 34/12
1. oddala apelację;
2. zasądza od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T. na rzecz wnioskodawcy S. D. kwotę 60,00 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego za instancję odwoławczą.
/-/SSO Magdalena Chudziak /-/SSO Danuta Jarosz-Czarcińska (spr.) /-/SSO Małgorzata Maleszka
IV Ua 19/13
Sąd Rejonowy w Toruniu wyrokiem z dnia 7 marca 2013 r.
- zmienił zaskarżoną decyzję w ten sposób, że przyznaje wnioskodawcy S. D. prawo do jednorazowego odszkodowania w wysokości 48 375 zł (czterdzieści osiem tysięcy trzysta siedemdziesiąt pięć złotych) z tytułu uszczerbku na zdrowiu spowodowanego na skutek wypadku przy pracy z dnia 14 sierpnia 2008 r.;
- zasądził od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Oddział w T. na rzecz wnioskodawcy kwotę 60 zł (sześćdziesiąt złotych) tytułem zwrotu kosztów procesu.
Sąd Rejonowy ustalił, że w 2008 r. wnioskodawca S. D. pozostawał zatrudniony w zainteresowanej Firmie (...) spółce jawnej W. K., M. K. w T. na stanowisku kierowcy cysterny.
W dniu 14 sierpnia 2008 r. po godzinie 5.00 wnioskodawca wyjechał z bazy zainteresowanego pojazdem ciężarowym (ciągnikiem z cysterną, o poj. 40 tys. m 3 i wadze 5, 700 ton) marki (...) z naczepą E. 5280 (nr rej. (...)) w celu udania się - w ramach obowiązków pracowniczych - do rafinerii w G.. Około godziny 6.00 wnioskodawca przejeżdżał przez miejscowość S. drogą krajową nr (...). Wnioskodawca poruszał się z prędkością nie przekraczającą 70 km na godzinę. Przed pojazdem wnioskodawcy, na pasie którym się poruszał, znajdowało się kilka samochodów osobowych; odległość między pojazdem wnioskodawcy i najbliższym samochodem osobowym wynosiła około 30 m. W pewnym momencie pojazd wnioskodawcy został wyprzedzony przez samochód osobowy, który wjechał następnie na pas, którym przemieszczał się S. D., po czym zaczął hamować. Wnioskodawca, chcąc uniknąć uderzenia w tył owego pojazdu, począł gwałtowanie hamować, skręcając jednocześnie odruchowo w lewą stronę. Pojazd wnioskodawcy zjechał na lewy pas, następnie na pobocze, gdzie uderzył lewym bokiem i przodem w rosnące przy drodze dwa drzewa.
W miejscu, gdzie doszło do wypadku, jezdnia miała szerokość 7, 2 m i składała się z dwóch pasów ruchu oddzielonych od siebie podwójną linią ciągłą. Był to prosty odcinek drogi o długości około 350 metrów; przed miejscem zdarzenia prosty odcinek jezdni zajmował 150 metrów, za miejscem wypadku - 200 metrów. W miejscu zdarzenia panowało ograniczenie prędkości do 70 km/h. O tej porze temperatura powietrza wynosiła 20 st. C.. Nawierzchnia asfaltowa była sucha. Na każdym z pasów znajdowały się dwie głębokie koleiny, wyżłobione przez przejeżdżające samochody ciężarowe; odległość między nimi odpowiadała szerokości rozstawu kół pojazdu ciężarowego. Tuż przed wypadkiem koła samochodu wnioskodawcy znajdowały się właśnie w owych koleinach.
Pojazd wnioskodawcy (ciągnik, jak też naczepa) został fabrycznie wyposażony w system hamowania (...). W dniu wypadku system ten działał prawidłowo. Zarówno ciągnik, jak też naczepa, posiadały na dzień wypadku aktualne badania stanu technicznego.
Obecni na miejscu zdarzenia funkcjonariusze policji (m.in. technik kryminalistyki K. S.) starali się zabezpieczyć i utrwalić ślady wypadku. Osoby te jako stały punkt odniesienia ( (...)) przyjęły słupek drogowy 152,6, ulokowany około 43 metrów od tyłu cysterny. W trakcie oględzin K. S. znalazł ślad kół pojazdu na poboczu, a także na kostce brukowej (około 34, 4 m od (...)) położonej poza jezdnią i wchodzącej w skład wewnętrznej drogi wyjazdowej ze stacji benzynowej, znajdującej się po lewej stronie drogi. K. S. nie dostrzegł natomiast śladów hamowania na samej jezdni, przy czym w momencie dokonywania oględzin na prawym pasie (m.in. na wysokości słupka przyjętego jako (...)) stały inne pojazdy, oczekujące na przejazd.
Tuż przed wypadkiem wnioskodawca czuł się wypoczęty. Dzień wcześniej położył się spać około 20.00 i obudził się w dniu 14.08.2008 r. przed godziną 5.00. Do dnia wypadku wnioskodawca prowadził pojazdy ciężarowe przez łączny okres około 40 lat. Przed dniem 14.08.2008 r. wnioskodawca nie uległ wypadkowi samochodowemu.
Wnioskodawca w dniu 8 września 2008 r. wyraził zgodę na dobrowolne poddanie się karze grzywny w wysokości 200 zł. Kilka dni wcześniej S. D. opuścił szpital; w dniu 8.09.2008 r. pozostawała pod wpływem silnych leków przeciwbólowych.
Decyzją z dnia 21 grudnia 2011 r. organ rentowy odmówił wnioskodawcy prawa do jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy. W uzasadnieniu wskazano, że zgodnie z notatką o zdarzeniu drogowym oraz pismem z Komendy Powiatowej Policji w C. wynika, że wnioskodawca nie zachował należytych środków ostrożności i doprowadził do wypadku. Tym samym, wyłączną przyczyną wypadku było naruszenie przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia spowodowane przez poszkodowanego wskutek rażącego niedbalstwa.
Przed Sądem Okręgowym - Sądem Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Toruniu toczyło się postępowanie w sprawie prawa wnioskodawcy do renty z tytułu niezdolności do pracy w związku z wypadkiem przy pracy (sygn. akt IV U 790/09). W ramach tego postępowania dopuszczony został dowód z opinii biegłego z dziedziny techniki samochodowej i ruchu drogowego, mgr inż. S. D. (3). W pisemnej opinii z dnia 10 marca 2009 r. biegły wskazał m.in., że materiał rzeczowy nie pozwala na stwierdzenie co było przyczyną zjechania wnioskodawcy na lewą stronę drogi. Jeżeli przyjąć, że przed wypadkiem na drodze nie występowały okoliczności zmuszające kierowcę pojazdu członowego do zmiany toru jazdy, to za jedyną przyczynę zdarzenia uznać należy nieprawidłowe postępowanie wnioskodawcy, który z nieznanych przyczyn zjechał poza drogę doprowadzając do kolizji. Z zeznań i wyjaśnień kierującego pojazdem członowym wynika, że zmiana toru ruchu pojazdu spowodowana była nagłym hamowaniem na drodze z koleinami. Takie postępowanie wnioskodawcy miało zostać wymuszone przez nieznany samochód osobowy, którego kierowca wjechał w lukę pomiędzy pojazdem członowym, a poprzedzającym samochodem osobowym i podjął manewr intensywnego hamowania. Zebrany w sprawie rzeczowy materiał dowodowy nie pozwala wykluczyć takiego przebiegu zdarzenia. W protokole oględzin miejsca wypadku oraz na szkicu nie naniesiono co prawda śladów hamowania, nie jest jednak wiadome, czy zostały one ujawnione przez technika kryminalistyki podczas oględzin miejsca zdarzenia. Istniejąca dokumentacja fotograficzna nie pozwala na szczegółową analizę śladów na jezdni. Istnienia śladów hamowania nie wykluczył również technik wykonujący oględziny.
Według biegłego z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego pojazdów jadących jeden za drugim niezwykle istotne są odstępy pomiędzy tymi pojazdami. Pomimo, że przepisy ruchu drogowego nie wprowadzają pojęcia odstępu bezpiecznego pomiędzy pojazdami to zgodnie z art. 19 ust. 2 pkt 3 ustawy „Prawo o ruchu drogowym” kierujący jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania poprzedzającego pojazd. Interpretacja tego przepisu zawarta w komentarzu do kodeksu drogowego z 1983 r. nakazuje utrzymanie takiego odstępu od pojazdu poprzedzającego, by kierujący miał możliwość uniknięcia zderzenia nawet wtedy, gdy pojazd poprzedzający hamuje w sposób gwałtowny i nieoczekiwany. Kierujący pojazdem poprzedzającym - zgodnie z art. 19 ust. 2 pkt 2 wspomnianej ustawy - obowiązany jest hamować w sposób nie powodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Zgodnie z dokonanymi przez biegłego wyliczeniami, jeżeli kierujący pojazdem członowym jechał z prędkością 60 km/h za samochodem osobowym to minimalna wartość odstępu bezpiecznego, uwzględniając różnice opóźnieniach osiąganych przez samochody ciężarowe i osobowe, wynosiła nie mniej niż 20 metrów. Jeżeli w tę lukę nagle wjechał nieznany samochód osobowy, a jego kierowca natychmiast przystąpił do manewru hamowania to kierujący pojazdem członowym nie miał żadnych możliwości uniknięcia zderzenia bowiem nie dysponował wystarczającą odległością do zatrzymania swojego pojazdu.
Sytuacja drogowa nie dawała tym bardziej kierującemu możliwości uniknięcia wypadku, ponieważ układ hamulcowy samochodu osobowego umożliwia z reguły osiągnięcie wyższej wartości opóźnienia hamowania niż pojazdu członowego. Jeżeli kierujący pojazdem członowym podjął manewr intensywnego hamowania to - biorąc pod uwagę zły stan nawierzchni jezdni - mogło dojść do niekontrolowanej zmiany toru ruchu pojazdu. Jak uczy doświadczenie, w takich przypadkach kierowcy często podejmują podwójny manewr obronny: najpierw próbę skrętu i tuż zaraz intensywne hamowanie. Takie postępowanie dodatkowo wpływa na zmianę toru ruchu samochodu. Jeżeli zatem przyjąć, że zdarzenie miało przebieg opisywany przez wnioskodawcę, to za przyczynę wypadku uznać należy nieprawidłowe postępowanie kierowcy nieznanego samochodu, który zmusił kierującego pojazdem członowym do podjęcia działań obronnych skutkujących wypadkiem. Brak jest w tej wersji podstaw do przyjęcia, że postępowanie wnioskodawcy miało związek z kolizją.
W opinii pisemnej uzupełniającej, a także ustnej (sporządzonej na rozprawie w dniu 6 maja 2010 r. w sprawie IV U 790/09), biegły stwierdził, że podczas oględzin miejsca wypadku nie ujawniono na prawym pasie ruchu śladów hamowania pojazdu kierowanego przez wnioskodawcę. Przy gwałtownym hamowaniu, o którym zeznał kierujący, na prawym pasie ruchu winny pozostać ślady blokowania kół ciągnika i naczepy. Brak tych śladów przemawia przeciw wersji przebiegu zdarzenia opisywanej przez wnioskodawcę. Jeżeli zatem przyjąć, że szkic miejsca wypadku odzwierciedla powypadkowy stan faktyczny, to za jedyną przyczynę zdarzenia uznać należy nieprawidłowe postępowanie wnioskodawcy, który z nieznanych powodów zjechał na lewą stronę drogi. Należy w tym miejscu podkreślić, że nie jest możliwe, by ślady blokowania pozostawione przez hamujący intensywnie pojazd uległy zatarciu około godzinę po zaistnieniu wypadku. Jak uczy doświadczenie, ślady takie są dobrze widoczne przez okres co najmniej kilku dni.
Wyrokiem z dnia 6 maja 2010 r. Sąd Okręgowy - Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oddalił odwołanie wnioskodawcy o rentę z tytułu niezdolności do pracy w związku z wypadkiem przy pracy.
W ustnej opinii sporządzonej przez biegłego na rozprawie w dniu 14 czerwca 2012 r. biegły mgr inż. S. D. potrzymał opinię sporządzoną w sprawie IV U 790/09. Biegły wskazał jednak, że pojawiła się nowa okoliczność dotycząca kolumny samochodów stojących na pasie ruchu, po którym poruszał się pojazd wnioskodawcy. Taka okoliczność bez wątpienia wpływała na możliwość identyfikacji przez techników kryminalistyki potencjalnych śladów hamowania pozostawionych przez ciągnik siodłowy. Stojące samochody mogły zasłaniać te ślady. Identyfikacja śladów pozostawionych przez pojazd zaopatrzony w (...) jest niezwykle trudna. W odróżnieniu od konwencjonalnych układów hamulcowych układ nie dopuszcza do zablokowania koła. Układ w zakresie tzw. poślizgu względnego działa w zakresie od 8-15%, kiedy siła hamowania jest największa, a koło przenosi jeszcze tzw. siłę boczną. W tym przypadku hamowane koło działa na granicy przyczepności i najczęściej nie pozostawia śladów na jezdni lub też ślady są bardzo mało wyraźne.
Biegły wyjaśnił nadto, że jeśli kierowca intensywnie naciska pedał hamulca w samochodzie zaopatrzonym w konwencjonalny układ hamulcowy to koło jest zatrzymywane i wówczas następuje ścieranie się bieżnika opony o nawierzchnię jezdni. Trące koło pozostawia wtedy czarny ślad startej gumy. To jest charakterystyczny ślad blokowania, na jezdni nie zostaje wówczas odwzorowany rodzaj bieżnika opony a jedynie czarne smugi rozdzielone obwodowymi rowkami znajdującymi się na bieżniku opony. Przy hamowaniu koła z układem hamulcowym zaopatrzonym, w (...) nie dochodzi do gwałtownego ścierania się gumy i ślad taki jest dużo mniej intensywny, oraz można na jego podstawie zidentyfikować bieżnik opony. Nie można wykluczyć ,że obecność samochodów na pasie na którym jechała wcześniej cysterna, w okolicy punktu (...) a także układ (...) sprawiły ,że świadek i drugi funkcjonariusz nie zauważyli śladów hamowania.
Biegły wskazał, że w opinii podstawowej wyliczył prędkość z jaką pojazd uderzył w drzewo było to ok. 33 km/godz. Biegły wyliczył to na podstawie symulacji z wykorzystaniem specjalnego programu komputerowego o nazwie PCcrash. Symulacji dokonuje się w taki sposób, że ustawia się pojazd w usytuowaniu kolizyjnym a następnie zadaje się prędkości uderzeniowe w taki sposób by uzyskać położenie powypadkowe pojazdu zbliżone do rzeczywistego. Prędkość na początku śladu hamowania tj. na kostce brukowej o której wspomniał świadek wynosiła 57 km/godz. Prędkość rzeczywista pojazdu, kiedy znajdował się na prawym pasie ruchu musiała być w rzeczywistości większa, bowiem pojazd zjeżdżając na lewy pas ruchu poruszał się ruchem jednostajnie opóźnionym – hamował nie pozostawiając śladu. Nie jest możliwe ustalenie wartości opóźnienia podczas hamowania pojazdu a co za tym idzie brak możliwości ustalenia prędkości samochodu, gdy znajdował się na prawym pasie ruchu. Nie jest możliwe ustalenie prędkości z jaką pojazd ten poruszał się na prawym pasie. Nie sposób ustalić czy pojazd tuż przed wypadkiem poruszał się z prędkością dopuszczalną, czy ją przekraczał. Biorąc pod uwagę rzeczowe materiały dowodowe można stwierdzić jedynie, że wnioskodawca zjechał na lewa stronę drogi i tam doszło do wypadku. Ten materiał nie pozwala na jednoznaczne ustalenie co było przyczyną takiego zachowania wnioskodawcy, przyczyną wypadku.
Jeżeli chodzi o cały zgromadzony materiał w tym materiał osobowy, zważywszy na dzisiejsze zeznania świadka dot. obecności kolumny pojazdów to w przekonaniu biegłego nie można wykluczyć wersji prezentowanej przez wnioskodawcę. Nie można wykluczyć tego, że na skutek gwałtownego zahamowania pojazdu doszło do wyrzucenia pojazdu na lewy pas. Nie można wykluczyć takiej sytuacji ,że przy intensywnym nagłym hamowaniu pojazd utraci stateczność, obecność kolein była tutaj dodatkowa przeszkodą. Jeśli pojazd nie ma (...) to po gwałtownym naciśnięciu hamulca, pojazd nie reaguje na kierownicę. Jeśli pojazd ma (...) to ma możliwość zmiany kierunku jazdy. Po to ten układ został wymyślony. Chodziło o zachowanie kontroli podczas hamowania. To czy pojazd miał (...), czy nie, nie wynikało z zebranego materiału. Nie można tej kwestii jednoznacznie wyjaśnić. Zdaniem biegłego, można wystąpić do producenta z pytaniem czy pojazd był zaopatrzony w (...) ale to nie daje gwarancji ,że układ ten był sprawny. Takie informacje powinien tez posiadać użytkownik pojazdu tj. firma zatrudniająca wnioskodawcę, także kierujący pojazdem powinien mieć świadomość czy taki układ pojazd posiadał czy nie
Biegły wyjaśnił nadto, że w opinii zawarł informacje na temat tego, że na tarczce tachografu nie zapisała się prędkość pojazdu z jaką poruszał się wnioskodawca, została tam również zamieszczona i zeskanowana tarczka tachografu. Nie można wykluczyć takiej sytuacji, że sama utrata stateczności kierunkowej pojazdu nastąpiła na prawym pasie ruchu a później wnioskodawca zwolnił nacisk na pedał hamulca usiłując zapanować nad pojazdem i wówczas pojazd zjeżdżając na lewy pas ruchu nie musiał hamować przy pomocy hamulca zasadniczego. Według biegłego ślad na kostce brukowej był śladem hamowania raczej nie zaopatrzonego w układ (...). Biegły stwierdził także, że spotkał się z taką sytuacja, że do tachografu wkładane są 2 wykresówki z różnych przyczyn. Najczęściej taka manipulacja zmierza do zafałszowania czasu pracy kierowców. Nie można wykluczyć innych pobudek. Na pewno na okazanej mu tarczce nie było zapisu, nie wie czy była to jedyna tarczka wyciągnięta z tachografu.
W opinii sądowo - lekarskiej z dnia 10 grudnia 2012 r. biegli internista, neurolog i ortopeda rozpoznali u wnioskodawcy stan po alloplastyce pourazowej lewego stawu biodrowego ze znacznym ograniczeniem ruchomości i skróceniem kończyny, pourazowy ubytek funkcji lewego stawu kolanowego znacznego stopnia, pourazową deformację i znacznego stopnia upośledzenie funkcji lewego nadgarstka, pourazowe ograniczenie funkcji lewego stawu skokowego, a także blizny pourazowe kończyn dolnych i górnych. W badaniu przedmiotowym biegli stwierdzili u wnioskodawcy m.in. siłę chwytu lewej ręki słaba, osłabienie czucia na całej kończynie dolnej lewej, chód ze znacznie upośledzoną wydolnością z pomocą kuli łokciowej, znacznego stopnia deformację odcinka dalszego przedramienia lewego i nadgarstka, rozległe blizny odcinka dalszego przedramienia, śladowy ruch nadgarstka, znacznego stopnia ograniczenie zginania palców I - IV ręki lewej, przykurcz zgięciowy palca V-tego, znaczne upośledzenie ruchomości chwytnej ręki, blinę pooperacyjną bocznej powierzchni biodra lewego, bliznę z ubytkiem tkanki podskórnej obu podudzi i grzbietu lewej stopy. Poszerzenie obrysu lewego stawu kolanowego, biodro lewe - zgięcie 80 st., rotacja i odwodzenie zablokowane, kolano lewe - zgięcie 40 st., lewa kończyna dolna krótsza o 5 cm, ograniczenie ruchomości lewego stawu skokowego - ubytek zginania podeszwowego i grzbietowego o 20 st.
Na tej podstawie biegli ustalili u wnioskodawcy łączny uszczerbek w obrębie narządu ruchu w wysokości 75 % (30 % - poz. 145 b, 15 % - 156, 20 % - poz. 130 c, 10 % - poz. 162 b).
Stan faktyczny ustalono na podstawie okoliczności bezspornej, dokumentów, których autentyczności nie podważała żadna ze stron, zeznań świadka K. S. i wnioskodawcy S. D., a także w oparciu o opinię biegłych lekarzy oraz biegłego z dziedziny techniki samochodowej i ruchu drogowego. Sąd dał wiarę zeznaniom świadka K. S. w całości, ponieważ odznaczały się one logicznością, spójnością, konsekwentnością, a także zgodnością z pozostałym materiałem dowodowym (m.in. dokumentacją zebraną w ramach postępowania karnego oraz z opinią biegłego S. D. (3)). Osoba ta nie miała jednocześnie żadnego interesu w składaniu zeznań fałszywych, bądź też w jakimkolwiek stopniu tendencyjnych lub subiektywnych.
Sąd uznał obie opinii za miarodajne. Osobom tym nie można przede wszystkim odmówić umiejętności i kwalifikacji niezbędnych do sporządzenia opinii, zgodnej z tezami dowodowymi zawartymi w postanowieniach dopuszczających ten dowód. Biegli posiadają wystarczającą wiedzę z dziedziny nauki lub medycyny objętej zakresem przedmiotowym powyższych opinii. Jako specjaliści z wieloletnim stażem pracy legitymują się również potrzebnym doświadczeniem zawodowym. Biegli byli zatem w stanie ustalić fakty potrzebne do sporządzenia opinii, dokonać ich właściwej, obiektywnej analizy, jak też wyprowadzić poprawne wnioski, pozostające w zgodzie z zasadami sztuki lekarskiej oraz wiedzą z zakresu danej dziedziny medycyny lub nauki.
Taką ocenę kwalifikacji i umiejętności biegłych wspiera treść samych opinii. Trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na wystarczająco dokładne ujęcie omawianego przez biegłych zagadnienia. Osoby te przedstawiły swój wywód w logiczny, racjonalnie uargumentowany sposób. Starały się przy tym unikać formułowania arbitralnych, apriorycznych tez, lecz dochodził do przedstawianych przez siebie wniosków w sposób stopniowy, odnosząc się do wyników przeprowadzonych przez siebie badań i oględzin. Opinie te zostały zatem sporządzone nie na podstawie arbitralnej i formułowanej a priori oceny, lecz w oparciu o obiektywny i rzetelnie zebrany materiał badawczy, który potwierdzał prawidłowość wyrażonego przez biegłych sądu. Nie można przy tym pomijać tego, że żadna ze stron nie wnosiła zastrzeżeń do obu opinii, co uznać trzeba za dodatkową okoliczność, przemawiającą za jej miarodajnością.
Nie ma nadto znaczenia dla takiej oceny opinii ustnej biegłego S. D. (3) fakt, że przy jej sporządzaniu posiłkował się opracowaną wcześniej (dla potrzeb postępowania w sprawie IV U 790/09) opinią pisemną. Nie pozbawiało to wspomnianej opinii ustnej wymaganej samodzielności i autonomiczności. Sama opinia ustna dostarczała bowiem wystarczających informacji co do przebiegu samego zdarzenia (m.in. prędkości z jaką pojazd uderzył w drzewo), jak też wiadomości potrzebnych do oceny wersji prezentowanej przez wnioskodawcę konsekwentnie w toku procesu (jak też innych postępowań). Nie można przy tym nie zauważyć, że pisemna opinia biegłego sądowego w innych postępowaniach (niż to, dla potrzeb którego została opracowana) w dalszym ciągu ma określoną moc dowodową. Wprawdzie opinie te w niniejszym postępowaniu nie mają waloru opinii biegłych, a jedynie można je traktować jako dokumenty (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 grudnia 1998 r., I CKN 922/97, LEX nr 50754), jednak nie pozbawia to Sądu możliwości skorzystania z nich także w ramach innego postępowania, niż to w ramach którego zostały sporządzone. W kolejnym postępowaniu Sąd może przecież oprzeć się na tych opiniach jako na dowodach z dokumentów, znanych przecież i respektowanych przez procedurę cywilną jako jeden z dopuszczalnych środków dowodowych.
Opinia biegłego mgr inż. S. D. (3) stanowiła w istocie dowód kluczowy dla ustalenia wiarygodności wersji prezentowanej przez S. D.. Umożliwiała ona wyjaśnienie czy fakty powoływane przez wnioskodawcę (zajechanie mu drogi przez samochód, co wymusiło na nim gwałtowne hamowanie jeszcze na prawym pasie) mogły mieć miejsce. Wprawdzie w postępowaniu o sygn. IV U 790/09 biegły wykluczył wersję S. D., jednak w toku przedmiotowej sprawy ujawniono nowe, istotne okoliczności, na które żaden z uczestników tamtego postępowania (ani strony, ani też świadek lub biegły) nie zwrócił uwagi. Podniesiona bowiem została kwestia zaopatrzenia ciągnika oraz naczepy (cysterny) w system hamowania (...) a także obecność w miejscu zdarzenia (również na wysokości (...)) pojazdów innych uczestników ruchu (w trakcie dokonywania oględzin), co – jak podkreślił świadek K. S. (technik kryminalistyki) oraz biegły – miało znaczący wpływ na możność stwierdzenia na jezdni śladów hamowania.
Nie ma jednocześnie podstaw do zaprzeczania tym okolicznościom, lub dezawuowania ich znaczenia. Obecność systemów (...) w ciągniku oraz naczepie została potwierdzona stosownymi zaświadczeniami (k. 119 i 124), wystawionymi przez podmioty kompetentne, posiadające wystarczającą wiedzę na ten temat. Przedłożone zostały nadto zaświadczenia sporządzone przez (...) (k. 125 – 128), w których uprawniony diagnosta – po przeprowadzeniu w dniu 16 lipca 2008 r. (niecały miesiąc przed wypadkiem) – potwierdził prawidłowy stan techniczny ciągnika i cysterny, a więc sprawność wszystkich układów, w tym fabrycznego układu hamulcowego. Nie zachodziła tym samym potrzeba kontynuowania w tym zakresie postępowania dowodowego, w szczególności zwracanie się – zgodnie z wnioskiem ZUS zgłoszonym w piśmie z dnia 6 marca 2013 r. - do zainteresowanego o wyjaśnienie przekreśleń pkt. 3 zaświadczeń (dotyczącego układu przeciwpoślizgowego).
Abstrahując od faktu, że zainteresowany nie jest autorem tych zaświadczeń (a więc nie on dokonał tych przekreśleń), wypada podkreślić, że rubryka ta nie musi odnosić się do systemu (...). Układem przeciwpoślizgowy jest bowiem przede wszystkim układ (...) ( A. R. ), który występuje obok systemu (...) i nie jest z nim tożsamy (por. www.bluesbreaker.w.interia.pl/asr.html).
Taki charakter posiada również dodatkowy układ (...):
(zob. www.pl.wikipedia.org/wiki/ (...)_(motoryzacja)), stabilizujący tor jazdy i minimalizujący zjawisko poślizgu. W świetle pozostałych zaświadczeń (potwierdzających kategorycznie zaopatrzenie pojazdów w układ (...)), zwracanie się do kogokolwiek o wyjaśnienie owych skreśleń nie zmierzałoby do wyjaśnienia okoliczności istotnych, lecz tylko do niepotrzebnego przewlekania postępowania. Nie można przy tym pomijać faktu, że zaświadczenia te zostały złożone do akt już w dniu 4 lipca 2012 r. (k. 118), co umożliwiało organowi zgłoszenie owego wniosku w rozsądnym terminie (np. na rozprawie w dniu 3.08.2012 r. lub 20.09.2012 r.), a nie dopiero po ponad półrocznym okresie.
W ocenie Sądu, nie zachodziła nadto potrzeba uzupełniania opinii biegłego z dziedziny techniki samochodowej i ruchu drogowego. Taki wniosek organ rentowy zgłosił również dopiero w piśmie z dnia 6 marca 2013 r., choć o kwestie w tym piśmie poruszone przedstawiciel ZUS (będący jednocześnie autorem wspomnianego pisma) mógł zapytać znacznie wcześniej, w trakcie prezentowania przez biegłego ustnej opinii na rozprawie w dniu 14 czerwca 2012 r., w obecności tegoż właśnie pełnomocnika organu rentowego (k. 37 akt), który nawet zadawał biegłemu pytania (k. 46-47 akt). Zdaniem Sądu, tak późna reakcja przedstawiciela ZUS nie zasługuje na uwzględnienie, respektowanie. Wniosek zawarty w piśmie z dnia 6.03.2013 r. nie wynikał przede wszystkim z woli wyjaśnienia okoliczności spornych (inaczej stosowne pytania zadane zostałyby jeszcze na rozprawie), lecz w istocie podyktowany został chęcią przedłużenia niniejszego postępowania, czemu Sąd winien przeciwdziałać (art. 217 § 3 k.p.c.). Nie można jednocześnie pomijać tego, że na pytania sformułowane w piśmie z dnia 6.03.2013 r. biegły w istocie udzielił już w pewnym stopniu odpowiedzi. Wyjaśnił bowiem dlaczego pojazd z układem (...) może nie zostawić śladów hamowania na asfaltowej jezdni, wskazując przy tym że w niniejszym przypadku dostrzeżenie takich śladów zostało dodatkowo utrudnione przez obecność pojazdów innych uczestników ruchu, stojących w miejscu zdarzenia (który z kolei nie było na kostce brukowej, na której odnaleziono ślad koła). Nie można zatem wykluczyć, że takie ślady znajdowały się również na jezdni, lecz zostały zakryte przez stojące inne pojazdy. Pytanie obecnie biegłego czy układ (...) inaczej działa na asfalcie oraz kostce brukowej nie dostarczyłoby w istocie (nawet przy odpowiedzi odmownej) żadnej istotnej informacji.
Podobnie, pozbawione znaczenia pozostawały pytania o drogę hamowania pojazdu poruszającego się z prędkością 60-70 km/h, w sytuacji gdy hamowanie rozpoczęło się jeszcze na prawym pasie, jak też pytanie o odległość punktu początkowego drogi hamowania takiego pojazdu od drzewa (w które samochód ten uderzył z prędkością około 33 km/h). W trakcie sporządzania ustnej opinii biegły wyraźnie stwierdził: „ Nie jest możliwe ustalenie wartości opóźnienia podczas hamowania pojazdu a co za tym idzie brak możliwości ustalenia prędkości samochodu, gdy znajdował się na prawym pasie ruchu. Nie jest możliwe ustalenie prędkości z jaką pojazd ten poruszał się na prawym pasie. Nie sposób ustalić czy pojazd tuż przed wypadkiem poruszał się z prędkością dopuszczalną, czy ją przekraczał. Biorąc pod uwagę rzeczowe materiały dowodowe można stwierdzić jedynie, że wnioskodawca zjechał na lewa stronę drogi i tam doszło do wypadku” (k. 45-46 akt) Formułując takie stwierdzenie, biegły nie wykluczył jednocześnie tego, że wnioskodawca zaczął hamować jeszcze na prawym pasie. Świadczą o tym słowa biegłego: „ Nie można wykluczyć tego, że na skutek gwałtownego zahamowania pojazdu doszło do wyrzucenia pojazdu na lewy pas. Nie można wykluczyć takiej sytuacji ,że przy intensywnym nagłym hamowaniu pojazd utraci stateczność, obecność kolein była tutaj dodatkowa przeszkodą.” (k. 46 akt). Zwracanie się obecnie do biegłego z pytaniami zawartymi w piśmie z dnia 6.03.2013 r. miałoby sens wyłącznie wówczas, gdyby dzięki udzielonym odpowiedziom udało się ustalić czy wnioskodawca jadąc prawym pasem zachował prędkość dopuszczalną i czy zaczął hamować jeszcze na prawym pasie jezdni. Na tak zadane pytania biegły jednak już odpowiedział, zaś pytanie go o wspomniane kwestie teoretyczne jedynie po to, by uzyskać hipotetyczne (nie związane z przedmiotową sytuacją) odpowiedzi, mija się z celem przeprowadzania tego dowodu.
Arbitralne i na wyrost wydają się nadto tezy organu rentowego zamieszczone w piśmie z dnia 6.03.2013 r. Zdaniem organu rentowego, naoczny świadek zdarzenia (P. L.) nie potwierdził faktu wyprzedzania wnioskodawcy przez inny pojazd, choć od miejsca zdarzenia dzieliło go około 300-400. Poza tym, według organu rentowego, o niewiarygodności przebiegu zdarzenia opisywanego przez S. D. świadczy fakt, że nie zaczął hamować już w momencie wyprzedzania i nie odbił kierownicą w prawo (na pobocze), lecz w lewo. Świadek P. L., składając zeznania w sprawie IV U 790/09, nie pamiętał niczego, poza tym, że nagły zjazd samochodu ciężarowego zaobserwował z odległości 300, 400 m. Świadek ten nie potwierdził zatem, ani też nie zaprzeczył, by taka sytuacja (wyprzedzanie przez samochód osobowy) mogła mieć miejsce. Osoba ta widziała wypadek ze znacznej odległości (między 300 a 400 metrów). Co więcej, jak zeznał w sprawie o wykroczenie (k. 196), przed nim jechał samochód osobowy, który niewątpliwie nie tylko zasłaniał mu widoczność, ale także skupiał na sobie jego uwagę. Zgodzić się trzeba z organem rentowym, że kierowca ma obowiązek obserwowania otoczenia, w szczególności fragmentu drogi przed nim, by w porę zareagować we właściwy sposób na zaistniałe zdarzenie. Jednak, przede wszystkim należy zwracać uwagę na najbliższe otoczenie, nie zaś na to co dzieje się 300-400 metrów przed prowadzonym samochodem. Obserwować zatem należy najbliższych uczestników ruchu; to bowiem z ich strony może kierowcę spotkać najbardziej prawdopodobne zagrożenie i to ich zachowanie wymusi na nim określoną reakcję. Nie należy więc przeceniać wartości zeznań świadka P. L., lecz przy ocenie ich przydatności dla rekonstrukcji stanu faktycznego trzeba mieć na uwadze wskazane wyżej okoliczności.
Trudno zarazem zgodzić się z organem rentowym, że samo zachowanie wnioskodawcy czyni niewiarygodnym jego wersję zdarzeń. Niezrozumiałe dla Sądu wydaje się twierdzenie, że wnioskodawca winien hamować już w momencie wyprzedzania go przez określony samochód. S. D. nie musiał przecież zakładać, że dany pojazd zajedzie mu drogę w sposób stwarzający ryzyko ich zderzenia. Nie znając prędkości tego pojazdu nie można również określić czasu wykonywania manewru wyprzedzania; mógł on trwać na tyle krótko, że wnioskodawca nie zdążył wcisnąć hamulec w trakcie trwania tego manewru, zaś zagrożenie kolizja dostrzegł dopiero o jego zakończeniu. Nie powinno się stawiać także wnioskodawcy zarzutu skrętu w niewłaściwą stronę. Organ rentowy nie ustalił przecież czy wnioskodawca miał miejsce by zjechać na prawą stronę, tak by uniknąć zderzenia z danym samochodem i nie potrącić jednocześnie innych uczestników ruchu (np. rowerzysty jadącego poboczem, stojącego tam pieszego itp.) lub nie uderzyć w znajdującą się tam przeszkodę (np. rosnące drzewa). Skręt kierownicą stanowi przy tym najczęściej reakcję odruchową, a więc czynność dokonywaną machinalnie, nieświadomie. Sam biegły przyznał nadto, że gwałtowne hamowanie przy jednoczesnej obecności kół w głębokich koleinach, mogło doprowadzić do wybicia pojazdu z kolein i zjechania na lewy pas. Nie powinno się zatem czynić mu zarzutu z tego jak postąpił w celu uniknięcia zderzenia. W sytuacji tak dynamicznej, krótkotrwałej (trwającej kilka sekund) i niebezpiecznej dla danej osoby, nie można (co do zasady) działać w sposób chłodny, skalkulowany. Abstrahując od występujących wówczas emocji (zakłócających racjonalny tok myślenia), dana osoba nie ma czasu na podjęcie przemyślanej, optymalnej decyzji, lecz reaguje spontanicznie.
Zdaniem Sądu, opierając się na zebranym materiale dowodowym oraz uwzględniając powołane wyżej okoliczności, nie można odmówić wiary twierdzeniom wnioskodawcy co do przyczyn i przebiegu wypadku. Wersja ta wydaje się przy tym najbardziej przekonująca, dająca się racjonalnie wyjaśnić. Świadek K. S. określił to zdarzenie jako dziwne i że jego zdaniem skoro pojazd znajdował się o lewej stronie to starał się czegoś uniknąć (k. 41-42 akt). Z taką oceną sytuacji należy się zgodzić. Nic nie wskazuje na to, by wnioskodawca zasnął lub stracił przytomność. Wnioskodawca przespał noc (spał około 8 godzin) i obudził się o godzinie, o której (jak twierdził) zazwyczaj wstawał. Nie ma podstaw do przyjmowania, że w tym dniu chorował lub brał leki powodujące senność. Wypadek zdarzył się około godziny po przebudzeniu, około godziny 6.00, o której to porze – jak stwierdził świadek K. S. (który zawód technika kryminalistyki wykonywał ponad 20 lat) – rzadko zdarza się, by kierowca zasnął w trakcie jazdy. Obecność śladów hamowania (na kostce brukowej, trawiastym poboczu) świadczy o tym, że wnioskodawca działał świadomie; nie mógł zatem spać, lub utracić przytomności. Ponadto, przemieszczanie się kół pojazdu w głębokich koleinach także utrudniało samoczynne jego zjechanie na lewy pas.
Trudno również przyjąć tezę o zbyt dużej prędkości pojazdu wnioskodawcy jako przyczynie zjechania na równoległy pas drogi. Do wypadku doszło na prostym odcinku drogi. S. D. po pokonaniu zakrętu przejechał około 150 metrów w linii prostej. Nie można zatem twierdzić, by wejście w zakręt ze zbyt dużą prędkością spowodowało utratę kontroli nad pojazdem oraz zjechanie na lewy pas. Zebrany materiał dowodowy (m.in. opinia biegłego) nie pozwala przy tym na formułowanie tezy, że pojazd S. D. tuż przed wypadkiem przekraczał dopuszczalną dla niego prędkość. Takiej tezie sprzeciwiają się nadto bardzo duże doświadczenie S. D. w prowadzeniu pojazdów ciężarowych (ponad 40 lat), jak również jego wiek (w tym czasie – około 59 lat). Od osoby z takim doświadczeniem i w takim wieku oczekiwać można pewnej rozwagi oraz braku skłonności do zbytecznego ryzyka i brawury charakterystycznej raczej dla młodych, niedoświadczonych kierowców. Domniemywać zatem należy, że wnioskodawca z tych właśnie względów jechał ostrożnie, respektując m.in. wymogi dotyczące dopuszczalnej prędkości.
Zdaniem Sądu, nieuprawnione wydaje się także stanowisko, że wnioskodawca zbyt późno zareagował na zwalniający lub stojący samochód, który mógł skręcać na stację benzynową znajdującą się po lewej stronie drogi. Obecność podwójnej linii ciągłej, jak również dokumentacja zdjęciowa z miejsca zdarzenia, wskazywałyby na to, że z prawego pasu w miejscu wypadku nie było możliwe skręcenie na stację paliw, zaś droga wewnętrzna z kostki brukowej (na której stwierdzono ślady hamowania) stanowiła jedynie drogę wyjazdową ze stacji. Żaden z uczestników ruchu (w tym świadek P. L.) nie twierdzili przy tym, by któryś z pojazdów jadących przed wnioskodawcą zaczął zwalniać lub stanął. Należy zatem przyjąć, że ruch przed pojazdem wnioskodawcy tuż przed wypadkiem przebiegał w sposób niezakłócony, jednostajny, bez potrzeby gwałtownego zwalniania lub zatrzymywania pojazdu.
Zdaniem Sądu, wskazane okoliczności zdarzenia uzasadniające wykluczenie opisanych wyżej wariantów, skłaniały by jednocześnie Sąd do uznania, że ruch drogowy w miejscu wypadku musiał ulec nagłemu, niespodziewanemu zakłóceniu, w następstwie którego wnioskodawca zareagował w sposób gwałtowny: hamując i jednocześnie zjeżdżając na lewy pas jezdni. Powyższa reakcja wydaje się najbardziej prawdopodobna w sytuacji, w której nagle przed pojazdem w ruchu pojawi się niespodziewana przeszkoda, w postaci pieszego, który wtargnął na jezdnię, pojazdu zajeżdżającego drogę itp. Zachowanie S. D. stanowi bowiem typową reakcję kierowcy zmierzającą do uniknięcia zderzenia z innym pojazdem lub potrącenia znajdującej się na jezdni osoby, zwierzęcia itd. Postępowanie wnioskodawcy można tym samym racjonalnie wytłumaczyć wówczas, gdy uzna się za prawdziwe twierdzenie o nagłym zajechaniu drogi przez wyprzedzający go samochód, który tuż po wjechaniu na prawy pas zaczął hamować.
Wypada w tym miejscu zauważyć, że w świetle doświadczenia życiowego takie zachowanie innego uczestnika ruchu wydaje się wielce prawdopodobne. Z takimi sytuacjami można się zetknąć dość często na polskich drogach, w szczególności na obszarach niezabudowanych, gdzie wielu kierowców pojazdów osobowych rozwija nadmierną prędkość i stara się wyprzedzać innych uczestników ruchu, nie bacząc na warunki na drodze oraz potrzebę zachowania podstawowych środków bezpieczeństwa swojego oraz innych kierowców (tzw. wyprzedzanie „na trzeciego”, a nawet „na czwartego”, wjeżdżanie w lukę między pojazdami wytwarzaną przez pozostałych uczestników ruchu zamierzenie w celu zachowania bezpiecznego odstępu). Takie sytuacje odnoszą się często właśnie do kierowców pojazdów ciężarowych, których – z uwagi na ograniczenia prędkości tych pojazdów większe niż przewidziane dla pojazdów osobowych – traktuje się jako osoby spowalniające ruch drogowy, uniemożliwiające szybką i płynną jazdę.
Zgodnie z przepisem art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz. U Nr 199 poz. 1673 ze zm. - zwanej dalej „ustawą”) za wypadek przy pracy uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w związku z pracą podczas lub w związku z wykonywaniem przez pracownika zwykłych czynności lub poleceń przełożonych. Wszystkie te elementy wypadku przy pracy wystąpiły w niniejszym przypadku. Zdarzenie miało charakter nagły i zostało spowodowane przez przyczynę zewnętrzną (wypadek komunikacyjny), pociągnęło za sobą uraz w postaci uszkodzenia narządu ruchu (opisanego przez biegłych lekarzy), a także miało miejsce podczas wykonywania przez wnioskodawcę zwykłych czynności pracowniczych, polegających na prowadzeniu pojazdu ciężarowego.
Z tytułu wypadku przy pracy ubezpieczonemu, który doznał stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu przysługuje jednorazowe odszkodowanie (art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy). Świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego (w tym również wspomniane odszkodowanie) nie przysługuje jednak ubezpieczonemu, gdy wyłączną przyczyną wypadku przy pracy było udowodnione naruszenie przez niego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa (art. 21 ust. 1 ustawy).
Dokonując analizy ostatniego z przytoczonych przepisów należy podkreślić, że możliwe staje się wyłączenie prawa do jednorazowego odszkodowania wówczas, gdy przyczyna zewnętrzna danego zdarzenia (wypadku przy pracy) wystąpiła wyłącznie na skutek umyślnego lub rażąco niedbałego uchybienia przez ubezpieczonego określonemu przepisowi prawa (mającego za cel ochronę życia i zdrowia). Wykluczone staje się zatem skorzystanie z tego przepisu wyłączającego powyższe uprawnienie w sytuacji, w której naruszenie przez tą osobę owych przepisów nie było jedynym powodem zaistnienia wypadku, a tym samym gdy samo to uchybienie nie doprowadziłoby do jego wystąpienia, lecz doszło do niego z uwagi na pojawienie się dodatkowych okoliczności. Dzieje się tak np. w razie dopuszczenia się przez pracodawcę określonych zaniedbań (poprzez nie zapewnienie pracownikowi właściwych, wymaganych warunków pracy). W takim przypadku, jeśli uchybienia pracodawcy doprowadziły w jakimkolwiek zakresie do wystąpienia przyczyny zewnętrznej wypadku, nie dochodzi do zrealizowania hipotezy normy prawnej ujętej w art. 21 ust. 1 ustawy (zob. I. Jędrasik-Jankowska, Szkoda na osobie pracownika i jej kompensata, Wydawnictwo „Biblioteczka Pracownicza”, Warszawa 1994, s. 114-116). Podobnie należy oceniać przyczynienie się osoby trzeciej do zaistnienia wypadku bądź też wystąpienie określonych okoliczności (czynników zewnętrznych), które miały wpływ na zaistnienie danego wypadku w takim stopniu, że bez ich wystąpienia wypadek ten mógłby się nie zdarzyć.
Podkreślić trzeba zarazem, że naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia powinno – w celu umożliwienia skorzystania z omawianego przepisu – nastąpić w sposób umyślny albo rażąco niedbały. O ile samo pojęcie umyślności (winy umyślnej) jest dość czytelne – jako obejmujące zamiar bezpośredni dokonania określonego naruszenia (gdy osoba chce naruszyć daną normę) lub zamiar ewentualny (gdy przewidując naruszenie przez siebie danej normy na nie się godzi) – tak pewne trudności interpretacyjne dostarcza sformułowanie rażącego niedbalstwa. Rażące niedbalstwo winno się traktować jako ciężką postać winy nieumyślnej, graniczącą z umyślnością. W judykaturze podkreśla się, że działanie z rażącym niedbalstwem oznacza taką sytuację, w której ubezpieczony zdaje (lub powinien zdawać) sobie sprawę z grożącego mu niebezpieczeństwa, gdyż zwykle ono występuje w danych okolicznościach faktycznych, tak że każdy człowiek o przeciętnej przezorności ocenia je jako ewidentne, a mimo to z naruszeniem przepisów dotyczących ochrony życia lub zdrowia bez potrzeby naraża się na to niebezpieczeństwo, ignorując następstwa własnego zachowania się (zob. wyrok Sądu Najwyższego z 6 sierpnia 1976 r., III PRN 19/76, OSNCP 1977 Nr 3, poz. 55; wyrok Sądu Najwyższego z 23 kwietnia 1998 r., II UKN 11/98, OSNAP 1999/7/253; wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 29 października 1998 r., III AUa 510/98, OSA 1999/7-8/41; wyrok Sądu Najwyższego z 30 listopada 1999 r., II UKN 221/99, OSNAP 2001/6/205).
O rażącym niedbalstwie można zatem mówić w przypadku, gdy dana osoba podejmuje działania, w ewidentny sposób naruszające reguły należytego postępowania obowiązujące w sytuacji danego rodzaju, z którymi to działaniami wiąże się realne zagrożenie życia lub zdrowia, i pomimo uświadamiania sobie ewentualnych następstw takiego zachowania, to naganne postępowanie kontynuuje bezpodstawnie zakładając, że nic jej się nie stanie. Wypada zauważyć, że możność postawienia osobie zarzutu zachowania się rażąco niedbałego powstaje wówczas, gdy osoba ta zdaje (lub powinna zdawać) sobie sprawę z nieprawidłowości własnego postępowania oraz z zagrożenia, jakie takiemu zachowaniu towarzyszy. Spowodowanie wypadku umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa (w rozumieniu art. 21 ust. 1 ustawy) oznacza bowiem nie tylko zawinione naruszenie wymienionej kategorii przepisów, ale także wymaga objęcia takim samym stopniem winy kategorię faktyczną, jaką stanowi związek przyczynowy między naruszeniem przepisów a skutkiem w postaci wypadku przy pracy (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 lipca 2012 r., I UK 69/12, LEX nr 1216835). Nie można zatem przypisywać danej osobie postępowania rażąco niedbałego jeżeli nie ogarnia ona swoją świadomością bezprawności własnego działania, a więc pozostaje w usprawiedliwionym okolicznościami danego przypadku przeświadczeniu, że wykonuje określone czynności w sposób należyty, bądź też gdy z pewnych względów nie może przewidzieć tego, że jej zachowanie (nawet niewłaściwe) może stworzyć stan zagrożenia dla jej zdrowia, a nawet życia. W takiej sytuacji można co najwyżej mówić o zwykłym niedbalstwie.
W niniejszym przypadku nie można - zdaniem Sądu - wnioskodawcy stawiać zarzutu umyślnego lub rażąco niedbałego naruszenia przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia. Nie powinno się bowiem twierdzić, by prędkość z jaką poruszał się wnioskodawca tuż przed wypadkiem (tj. poniżej 70 km/h) stanowiła prędkość niezapewniającą panowanie nad pojazdem. Prędkość ta nie przekraczała bowiem przyjętej na tym odcinku drogi prędkości dopuszczalnej. Również warunki panujące na drodze, w szczególności jej ukształtowanie (prosty, szeroki odcinek, z wyraźnie wyodrębnionymi liniami oddzielającymi oba pasy) oraz dobra pogoda (bez opadów, około 20 st. C) zapewniająca odpowiednią widoczność oraz suchą nawierzchnię drogi, nie wymuszały na S. D. dalsze zmniejszenie prędkości kierowanego przez niego pojazdu. Poza tym wnioskodawca – zanim inny pojazd zajechał mu drogę – starał się utrzymywać odstęp około 30 metrowy od jadącego przed nim samochodu osobowego. Mając to na względzie nie można utrzymywać, że wnioskodawca winien sobie uświadamiać to, że w jakikolwiek sposób narusza obowiązujące przepisy oraz zasady ruchu drogowego i że naruszenie to może doprowadzić do zaistnienia przedmiotowego wypadku. W postanowieniu z dnia 1 grudnia 2003 r., III KK 339/2003 (OSNSK 2003/poz. 2586) Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że „ przepisy prawa o ruchu drogowym, nakazują zachowanie przez kierującego pojazdem prędkości administracyjnie dozwolonej po to, by mógł on dokonać manewrów obronnych przed ewentualną zaistniałą na drodze przeszkodą. Ustawodawca wprowadza ograniczenie prędkości poruszania się pojazdów dlatego, że znając warunki techniczne drogi oraz rodzaj i nasilenie ruchu drogowego wyznacza w ten sposób granice prędkości bezpiecznej (obecnie obowiązujące przepisy art. 19 i 20 ustawy z 1997 r. Prawo o ruchu drogowym), przy zachowaniu której, o ile nie zajdą dalsze okoliczności, możliwe jest skuteczne wykonanie wszelkich manewrów.” Skoro zatem wnioskodawca poruszał się z prędkością mieszczącą się w wyznaczonych normatywnie granicach, nie zbliżając się zbytnio do samochodu jadącego przed nim, należy uznać, że nie zdawał sobie sprawę z możliwości doprowadzenia do wypadku, jak też nie można formułować wobec niego zarzutów opartych na przepisach powoływanej ustawy z 1997 r.
Stosownie do przepisu art. 19 ust. 1 ustawy z 1997 r. kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu. Zdaniem Sądu, prędkość z jaką poruszał się wnioskodawca stanowiła prędkość, którą nawet przy uwzględnieniu panujących w tym czasie warunków na drodze trzeba uważać za bezpieczną. Nie można zatem twierdzić, by wnioskodawca umyślnie lub rażąco niedbale uchybił normie zawartej w tym przepisie. Podobnie, nie można utrzymywać, by S. D. w sposób zawiniony (w stopniu wymaganym przez przepis art. 21 ust. 1 ustawy) naruszył przepis art. 19 ust. 2 ustawy z 1997 r., zgodnie z którym kierujący pojazdem jest obowiązany: 1) jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym, 2) hamować w sposób niepowodujący zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia, 3) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Z pewnością wnioskodawca nie naruszył art. 19 ust. 2 pkt 1 ustawy z 1997 r. Prędkość z jaka się przemieszczał nie utrudniała bowiem jazdy innym uczestnikom ruchu.
W ocenie Sądu, ustalony stan faktyczny nie pozwala nadto na przypisanie mu winy w naruszeniu przepisu art. 19 ust. 2 pkt 2 i 3 ustawy z 1997 r. Wprawdzie do wypadku doszło m.in. w następstwie gwałtownego hamowania wnioskodawcy, podjętego w celu uniknięcia zderzenia z innym pojazdem, jednak taka reakcja wnioskodawcy została na nim wymuszona przez kierowcę innego pojazdu, który naruszając zakaz wyprzedzania, wjechał przed pojazd wnioskodawcy (skracając w ten sposób bezpieczną odległość między jego samochodem i innym pojazdem), po czym zaczął hamować. Zdaniem Sądu, przepis art. 19 ust. 2 ustawy z 1997 r. przewiduje prawidłowe zachowanie się wszystkich uczestników ruchu (a nie tylko wybranych) w normalnej, typowej – nie zaś ekstremalnej – sytuacji na drodze. W sytuacji, w której jeden z kierowców – łamiąc reguły ruchu drogowego – zachowuje się w sposób drastycznie odbiegający od wzorców wyznaczonych przez przepisy, trudno oczekiwać od pozostałych uczestników ruchu by w dalszym ciągu zachowywali się w sposób wyznaczony przez te przepisy. Nie można również w takim przypadku w oderwaniu od danego kontekstu sytuacji (w szczególności zachowań wszystkich uczestników ruchu) analizować przez pryzmat nakazów zawartych w danych normach zachowania tylko jednego z nich, zwłaszcza tego, który nie był sprawcą danej anomalii drogowej, lecz który musiał na nią odpowiednio zareagować. Nie można zatem twierdzić, by wnioskodawca uchybił przepisowi art. 19 ust. 2 ustawy z 1997 r., albowiem sytuacja, w której się znalazł i pewne jego zachowanie (które formalnie mogły odbiegać od standardów wyznaczonych przez ten przepis), zostały w istocie sprowokowane przez zachowanie innego uczestnika ruchu, którego wnioskodawca nie mógł przewidywać (z uwagi na wspomniany zakaz wyprzedzania) i któremu nie mógł w inny sposób przeciwdziałać.
Nie można nadto stawiać wnioskodawcy zarzutu naruszenia przepisu art. 19 ust. 3 ustawy z 1997 r. Zgodnie z jego brzmieniem, poza obszarem zabudowanym, na jezdniach dwukierunkowych o dwóch pasach ruchu, kierujący pojazdem objętym indywidualnym ograniczeniem prędkości albo pojazdem lub zespołem pojazdów o długości przekraczającej 7 m jest obowiązany utrzymywać taki odstęp od pojazdu silnikowego znajdującego się przed nim, aby inne wyprzedzające pojazdy mogły bezpiecznie wjechać w lukę utrzymywaną między tymi pojazdami. Przepisu tego nie stosuje się, jeżeli kierujący pojazdem przystępuje do wyprzedzania lub gdy wyprzedzanie jest zabronione. Z uwagi na powoływany parokrotnie zakaz wyprzedzania, wprowadzony przez znak drogowy, w tym znak poziomy – podwójną linię ciągłą, przepis ten nie miał zastosowania do sytuacji, w której znajdował się S. D..
W ocenie Sądu, jeżeli w spornej sytuacji wnioskodawca reagując w inny sposób uniknąłby wypadku, a niektóre z jego manewrów można określić jako błędne (skręt w lewo, gwałtowne hamowanie), nie można oceniać tego jako rażąco niedbałego lub umyślnego naruszenia przepisu o ochronie życia i zdrowia, nawet jeśli wnioskodawca uchybiłby przepisowi art. 3 ust. 1 ustawy z 1997 r. Przepis ten stanowi, że uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę; przez działanie rozumie się również zaniechanie. Wypada zauważyć, że przepis ten - w przeciwieństwie do art. 19 ustawy z 1997 r (odnoszący się do prędkości i hamowania) - charakteryzuje się dużym stopniem ogólności i abstrakcyjności. Każdy przejaw nieprawidłowego zachowania na drodze, niezależnie od naganności danego zachowania/zaniechania, rangi uchybienia czy też stopnia winy osoby działającej nieprawidłowo, można zatem objąć zakresem przedmiotowym tego przepisu. Zastosowanie przepisu art. 21 ust. 1 ustawy uzależnione jednak pozostaje wyłącznie od możności przypisania wnioskodawcy określonego stopnia winy (umyślności, rażącej niedbałości), których z przyczyn wskazanych wyżej w jego zachowaniu nie można stwierdzić. Trzeba jeszcze raz podkreślić, że w zachowaniu wnioskodawcy nie można doszukać się niczego na tyle nagannego, na tyle odmiennego do wyznaczonego przez przepisy wzorca właściwego postępowania, by uzasadniało to odmówienie mu prawa do świadczeń na podstawie art. 21 ust. 1 ustawy, samego natomiast zastosowania błędnej techniki jazdy nie należy kwalifikować jako umyślnego lub rażąco niedbałego naruszenia przepisów i zasad ruchu drogowego (por. uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z dnia 15 maja 2001 r., II UKN 392/00, OSNAP 2003/2/46).
Zdaniem Sądu, na ocenę zachowania wnioskodawcy nie powinna zarazem wpływać treść wyroku Sądu Okręgowego – Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Toruniu, zapadłego w sprawie IV U 790/09. Takich skutków z pewnością nie można wywodzić z przepisu 365 § 1 k.p.c. Zgodnie z jego treścią, orzeczenie prawomocne wiąże nie tylko strony i sąd, który je wydał, lecz również inne sądy oraz inne organy państwowe i organy administracji publicznej, a w wypadkach w ustawie przewidzianych także inne osoby. W piśmiennictwie podkreślono, że z mocy wiążącej prawomocnego wyroku wynika konieczność uwzględnienia faktu istnienia danego orzeczenia regulującego konkretną sprawę. W konsekwencji wszystkie wymienione w tym przepisie podmioty muszą liczyć się z wydanym orzeczeniem. Nie mogą go więc ani zmieniać, ani podejmować działań nie respektujących faktu jego wydania (zob. Komentarz do kodeksu postępowania cywilnego. Część pierwsza. Postępowanie rozpoznawcze, pod red. T. Erecińskiego, Warszawa 1997, t. I, s. 518-519; Kodeks postępowania cywilnego z komentarzem, pod red. J. Jodłowskiego i K. Piaseckiego, , Warszawa 1989, t. II, s. 590-591). Oznacza to, że nikt nie może negować faktu istnienia prawomocnego orzeczenia, jak również jego określonej treści. Powoduje to zarazem istotne następstwo w postaci obowiązku brania pod uwagę przez inne sądy i organy państwowe, przy rozstrzyganiu przez nie danego rodzaju spraw, zarówno istnienia prawomocnego orzeczenia, jak też określonego stanu rzeczy wykreowanego przez jego sentencję. Jeśli zatem w innym toczącym się postępowaniu pojawiają się kwestie związane z czy też odnoszące się do treści prawomocnego orzeczenia, podmiot prowadzący to postępowanie (sąd, organ państwowy) nie tylko nie może pominąć faktu wydania takiego orzeczenia i zawartego w nim rozstrzygnięcia, ale także nie może czynić ustaleń niezgodnych z sentencją tego orzeczenia, lecz powinien rozstrzygnąć daną sprawę w sposób niesprzeczny z jej treścią.
Przywoływany wyrok oddalał odwołanie od decyzji odmawiającej wnioskodawcy prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy w związku z wypadkiem przy pracy. Sentencja tego wyroku wiązała w niniejszej sprawie Sąd wyłącznie w takim właśnie zakresie. Bez znaczenia zarazem, jako wyłącznie elementy stanu faktycznego, pozostawały ustalenia Sądu Okręgowego w zakresie rażąco niedbałego postępowania wnioskodawcy. Sentencja wyroku zapadłego w sprawie IV U 790/09 nie rozstrzygała bowiem w sposób wiążący tej kwestii. Sąd pozostawał zatem związany samym orzeczeniem Sądu Okręgowego w Toruniu, nie zaś jego poglądem na temat określonych okoliczności faktycznych, który skłonił go do wydania powyższego orzeczenia. Oceny stanu faktycznego (również przez pryzmat przepisu art. 21 ust. 1 ustawy) Sąd w niniejszym postępowaniu musiał dokonać w samodzielny i nieskrepowany niczyim zapatrywaniem sposób. W ten właśnie sposób objawia się niezawisłość Sądu, który przy wyrokowaniu kierować się winien wyłącznie normami o charakterze konstytucyjnym lub rangi ustawowej (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP). Wypada nadto odnotować, że Sąd Okręgowy przy rozstrzyganiu zawisłej przed nim sprawy opierał się na nieco innym stanie faktycznym. Pewne bowiem kwestie zostały w tym postępowaniu przez strony oraz świadka K. S. zatajone, bądź też przez nie nieujawnione. W okolicznościach faktycznych ustalonych przez Sąd Okręgowy, m.in. w oparciu o opinię biegłego, należało doszukać się winy w zachowaniu S. D., i to w stopniu uzasadniającym skorzystanie z art. 21 ust. 1 ustawy. Jednakże w niniejszym postępowaniu – poprzez ujawnienie przez strony nowych okoliczności (obecność układu (...) oraz możliwość zasłonięcia śladów hamowania przez innych uczestników ruchu) oraz zmianę koncepcji przez biegłego S. D. (3) – Sąd musiał w odmienny sposób ocenić przyczynienie się wnioskodawcy do zaistnienia wypadku.
Mając to na względzie, Sąd uznał za właściwe odmówienie zastosowania w niniejszym przypadku przepisu art. 21 ust. 1 ustawy. Zajmując takie stanowisko Sąd konsekwentnie przyznał wnioskodawcy prawo do dochodzonego przez niego świadczenia. Stosownie do przepisu art. 12 ust. 1 i 5 w zw. z art. 15 ustawy, jednorazowe odszkodowanie przysługuje w wysokości 20 % przeciętnego wynagrodzenia za każdy procent stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu, przy czym do ustalenia wysokości takiego odszkodowania przyjmuje się przeciętne wynagrodzenie obowiązujące w dacie wydania przez Zakład decyzji dotyczącej przyznania lub odmowy przyznania jednorazowego odszkodowania. Wobec powyższego, mając na względzie stwierdzony przez biegłych sądowych 75 % uszczerbku na zdrowiu, jak też obowiązująca w dacie wydania decyzji stawkę za jeden procent uszczerbku na zdrowiu (645 zł), orzeczono jak w pkt. I sentencji wyroku.
Przy podejmowaniu rozstrzygnięcia w przedmiocie kosztów procesu Sąd kierował się przepisem art. 98 § 1 i § 3. Zgodnie z tymi przepisami strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony (koszty procesu), to jest – w przypadku strony reprezentowanej przez adwokata – poniesione przez nią koszty sądowe, koszty osobistego stawiennictwa oraz wynagrodzenie adwokata , jednak nie wyższe niż stawki opłat określone w odrębnych przepisach i wydatki jednego radcy prawnego. Stosownie do przepisu § 12 ust. 2 rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. Nr 163 poz. 1348 ze zm.), stawki minimalne wynoszą 60 zł w sprawach o świadczenia pieniężne z ubezpieczenia społecznego i zaopatrzenia emerytalnego. Mając to na uwadze, orzeczono jak w pkt II sentencji wyroku.
Apelację od powyższego wyroku złożył organ rentowy, który zaskarżył go w całości zarzucając mu:
1) naruszenie prawa materialnego, tj.
przepisu art. 21 ust. 1 ustawy z dnia 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz. U. z 2009 r., nr 167, poz. 1322) poprzez uznanie, że wyłączną przyczyną wypadku przy pracy z dnia 14 sierpnia 2008 r. nie było naruszenie przez ubezpieczonego S. D. przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia spowodowane przez niego umyślenie lub wskutek rażącego niedbalstwa, a w konsekwencji przyznanie wnioskodawcy prawa do jednorazowego odszkodowania w wysokości 48.375 zł z tytułu wypadku przy pracy z dnia 14 sierpnia 2008 r.;
2) naruszenie prawa procesowego:
przepisu art. 217 § 2 k.p.c. w związku z art. 227 k.p.c. poprzez oddalenie wniosków dowodowych organu rentowego wyrażonych w piśmie procesowym z dnia 6 marca 2013 r., w sytuacji gdy nie zostały ustalone sporne okoliczności mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy;
przepisu art. 233 § 1 k.p.c. poprzez brak wszechstronnej oceny materiału dowodowego prowadzący do błędnych ustaleń oraz nie wyjaśnienie wszystkich okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia przedmiotowej sprawy.
Wskazując na powyższe organ rentowy wnosi o:
1) zmianę zaskarżonego wyroku i oddalenie odwołania
ewentualnie
2) o jego uchylenie w całości i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd I instancji.
Organ rentowy zwrócił uwagę, że w odwołaniu od decyzji z dnia 21 grudnia 2011 r. ubezpieczony nie powołał się na żadne nowe okoliczności w stosunku do stanu rzeczy istniejącego w chwili zamknięcia rozprawy w sprawie o rentę z tytułu niezdolności do pracy w związku z wypadkiem przy pracy z dnia 14 sierpnia 2008 r. rozpoznawanej przez Sąd Okręgowy w Toruniu (IV U 790/09). Dopiero na rozprawie w dniu 14 marca 2012 r. wnioskodawca oświadczył, iż jeśli chodzi o brak śladów hamowania, o których wspomniano we wcześniejszym procesie to trzeba zwrócić uwagę na to, że tej pojazd miał (...), dlatego nie ma śladów blokowania kół. Skoro okoliczność ta była na tyle istotna, to dlaczego ubezpieczony podniósł ją dopiero na etapie postępowania przed Sądem Rejonowym w Toruniu. Organ rentowy podkreślił, że w pisemnej opinii uzupełniającej wydanej w sprawie o sygn. akt IV U 790/09 biegły z zakresu ruchu drogowego S. D. ponownie analizując wersję zdarzenia z dnia 14 sierpnia 2008 r. przedstawioną przez wnioskodawcę zauważył, iż przy gwałtownym hamowaniu na pasie ruchu, po którym się poruszył winny pozostać ślady blokowania kół ciągnika i naczepy. Brak tych śladów – przy przyjęciu, iż szkic miejsca wypadku odzwierciedla powypadkowy stan faktyczny – przemawia za przyjęciem wersji, iż za jedyną przyczynę zdarzenia należy uznać nieprawidłowe postępowanie wnioskodawcy. Biegły podniósł również, iż nie jest możliwe, aby ślady blokowania kół pozostawione przez intensywnie hamujący pojazd uległy zatarciu w przeciągu godziny od wypadku. Powyższe stanowisko biegły podtrzymał w ustnej opinii uzupełniającej na rozprawie w dniu 6 maja 2010 r. podkreślając, iż zatarcie powyższych śladów w czasie pomiędzy chwilą zdarzenia, a przeprowadzenia oględzin nie jest możliwe nawet przy intensywnych ruchu kołowym. Natomiast w przypadku nałożenia się śladów jest możliwe ich rozróżnienie i ustalenie tych powstałych w wyniku intensywnego blokowania kół.
Organ rentowy stwierdził, że w przeciwieństwie do Sądu I instancji stoi na stanowisku, iż obecność systemów (...) w ciągniku oraz naczepie nie została potwierdzona ponad wszelka wątpliwość stosownymi zaświadczeniami. Organ rentowy zwrócił uwagę na fakt, że co prawda zainteresowany złożył pisemne oświadczenie, iż samochód ciągnik marki (...) przed wypadkiem w dniu 14 sierpnia 2008 r. wyposażony był w sprawny system (...), równocześnie jednak przedłożył zaświadczenie z dnia 16 lipca 2008 r. o przeprowadzeniu dodatkowego badania technicznego pojazdu (...), gdzie w pkt 3 w informacjach dodatkowych, przekreślono zapis o zamontowanym układzie przeciwpoślizgowym, również w zaświadczeniu o przeprowadzonym badaniu technicznym (...) typ (...), tj. 3 w informacjach dodatkowych, przekreślono zapis o zamontowanym układzie przeciwpoślizgowym. Mając na uwadze w/w rozbieżności w tym oświadczenie biegłego złożone na rozprawie w dniu 14 czerwca 2012 r., iż ślad na kostce brukowej był śladem hamowania raczej nie zaopatrzonego w układ (...). Organ rentowy pismem z dnia 6 marca 2013 r. wniósł m.in. o zobowiązanie zainteresowanego do wyjaśnienia spornych zapisów oraz wyjaśnienie przez biegłego dlaczego ślady hamowania pojazdu wyposażonego w (...) widoczne są dopiero na kosce brukowej, a nie na asfalcie, skoro jak twierdzi ubezpieczony hamował już na asfalcie. Pomimo, iż nawet pełnomocnik wnioskodawcy na rozprawie w dniu 7 marca 2013 r. pozostawił do uznania Sądu wnioski zawarte w piśmie procesowym ZUS z dnia 6 marca 2013 r. Sąd I instancji ich nie uwzględnił. Sąd I instancji oddalając również pozostałe wnioski dowodowe organu rentowego zwarte w piśmie procesowym z dnia 6 marca 2013 r. postawił pełnomocnikowi procesowemu ZUS zarzut bezzasadnego przedłużenia niniejszego postępowania.
W kontekście powyższego organ rentowy stoi na stanowisku, iż w niniejszej sprawie doszło do rażącego naruszenia przez Sąd I instancji przepisu art. 217 § 1 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. Sąd I instancji poprzez bezpodstawne oddalenie wniosków dowodowych organu rentowego zawartych w piśmie z dnia 6 marca 2013 r. uniemożliwił (...) Oddział w T. jako stornie postępowania wypełnienia jego podstawowego obowiązku procesowego jakim jest konieczność udowodnienia faktów mających dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie. Tym samym nie doszło do wyjaśnienia istoty sprawy, natomiast zgromadzony, niepełny materiał dowodowy stał się podstawą ustaleń błędnych i pozostających w rażącej sprzeczności z jego treścią. Mając więc na uwadze fakt, iż zebrany przez Sąd I instancji materiał dowodowy był sprzeczny z tym, czego próbował dowodzić składający wnioski pełnomocnik ZUS, zarzut powoływania dowodów tylko dla zwłoki należy uznać za bezpodstawny.
Organ rentowy nie znalazł tez uzasadnienia do twierdzenia Sądu I instancji, iż arbitralnie i na wyrost wydają się tezy organu rentowego zamieszczone w piśmie z dnia 6 marca 2013 r., skoro również Sąd Okręgowy w Toruniu w uzasadnieniu do wyroku z dnia 6 maja 2010 podkreślił, iż jedyny świadek będący naocznym obserwatorem zdarzenia z dnia 14 sierpnia 2008 r. P. L. nie potwierdził okoliczności podnoszonych przez wnioskodawcę o podjętym przez samochód osobowy manewrze wyprzedzania mającym mieć miejsce bezpośrednio przed zdarzeniem. Zwarzywszy natomiast na odległość jaka dzieliła świadka od samochodu wnioskodawcy przed zdarzeniem (300-400 m) należałoby przyjąć, iż przy prawidłowej obserwacji drogi – a brak jest podstaw do przyjęcia postawy przeciwnej – świadek zauważyłby takie zdarzenie. Zdaniem organu rentowego przebieg zdarzenia prezentowany przez wnioskodawcę jest wiec niewiarygodny.
Organ rentowy nie zgodził się z Sądem I instancji, iż nową okolicznością ujawnioną w toku niniejszego postępowania jest kolumna samochodów stojąca na pasie ruchu, po którym poruszał się pojazd wnioskodawcy, skoro w toku postępowania przed Sądem Okręgowym w Toruniu ustalono, iż po wypadku ruch odbywał się wahadłowo.
W odpowiedzi na apelację pozwanego organu rentowego pełnomocnik ubezpieczonego wniósł o oddalenie apelacji w całości jako bezzasadnej oraz o zasądzenie od organu rentowego na rzecz ubezpieczonego kosztów postępowania, w tym kosztów postępowania w postępowaniu odwoławczym.
W uzasadnieniu pełnomocnik ubezpieczonego podkreślił, że zarzuty organu rentowego są całkowicie bezpodstawne. Uwadze organu rentowego umknęło, iż z treści powołanego wyżej wyroku nie wynika, aby S. D. przypisano winę umyślną. Stosownie zaś do treści art. 11 k.p.c. regulującego kwestie prejudycjalności wyroków karnych w postępowaniu cywilnym, wyroki te mają moc wiążącą w sytuacji skazania za przestępstwo. Skazanie prawomocnym wyrokiem karnym za wykroczenie nie jest objęte dyspozycja tego przepisu. Stąd też organ rentowy odmawiając S. D. świadczeń z ubezpieczenia wypadkowego, nie może skutecznie powoływać się na prawomocny wyrok skazujący za wykroczenie bez udowodnienia przesłanek z art. 21 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.
W trakcie całego postępowania organ rentowy nie wykazał, aby wyłączną przyczyną wypadku było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa.
Ponadto wbrew twierdzeniom apelacji ustalone zostały okoliczności sporne mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, postępowanie dowodowe przeprowadzone zostało wnikliwie, strony miały możliwość składania wniosków dowodowych i Sąd w przeważającej mierze wnioski te dopuszczał.
Bezpodstawny zdaniem pełnomocnika ubezpieczonego jest również zarzut braku wszechstronnej oceny materiału dowodowego, co w konsekwencji doprowadziło do błędnych ustaleń i niewyjaśnienia wszystkich okoliczności istotnych dla sprawy.
Twierdzenia organu rentowego jakoby obecność systemu (...) w ciągniku i naczepie nie została potwierdzona ponad wszelką wątpliwość stosownymi zaświadczeniami – ze względu na przekreślenie w informacjach dodatkowych zapisu o zamontowanym układzie przeciwpoślizgowym są całkowicie nieuzasadnione. Jak się wydaje organ rentowy nie odróżnia systemu (...) od układu przeciwpoślizgowego systemu (...). (...) te, jako całkowicie niezależne, spełniają inną funkcję, a co ważniejsze zainstalowanie jednego z tych systemów nie wiąże się z koniecznością zainstalowania drugiego. Istotne jest sprawne działanie danego systemu.
Odnośnie przekreślenia zapisu o zamontowanym układzie przeciwpoślizgowym należy stwierdzić, iż takie postępowanie uprawnionego diagnosty jest prawidłowe.
Nie może apelacja czynić zarzutów Sądowi Rejonowemu, że nie dokonał wszechstronnej oceny materiału dowodowego i nie wyjaśnił wszystkich okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy tylko dlatego, że rozstrzygnięcie w przedmiotowej sprawie nie zgadza się z intencjami organu rentowego.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje:,
Apelacja organu rentowego nie jest uzasadniona.
Sąd Rejonowy przeprowadził wystarczające postępowanie dowodowe. Sąd I instancji należycie zgromadził materiał dowodowy, a jego ocena jest rzetelna, prawidłowa i logiczna oraz nie narusza ram wynikających z art. 233 k.p.c. Sąd Okręgowy podziela dokonane na podstawie tego zebranego materiału dowodowego ustalenia Sądu Rejonowego i czyni je własnymi nie widząc potrzeby ich ponawiania. Uzasadnienie Sądu Rejonowego jest natomiast jasne, rzeczowe, w pełni odpowiada wymogom stawianym przez art. 328 § 2 k.p.c. Z uwagi na jego obszerność i szczegółowość Sąd Okręgowy uznał za zbędne powielanie tych samych rozważań faktycznych i prawnych podzielając i aprobując je w pełni, a tym samym uznając je jako własne.
W ocenie Sądu Okręgowego Sąd Rejonowy nie dopuścił się też naruszenia przepisów prawa procesowego, które by powodowały nieważność postępowania, a także pozostałych przepisów prawa procesowego wskazanych w apelacji, jak również żadnych przepisów prawa materialnego, które właściwie zinterpretował i zastosował.
Przede wszystkim chybiony jest zarzut naruszenia art. 21 ust. 1 ustawy z dnia 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (tj. Dz. U. 2009, nr 167, poz. 1322 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego nie przysługują ubezpieczonemu, gdy wyłączną przyczyną wypadków, o których mowa w art. 3 (wypadków przy pracy i wypadków zrównanych z wypadkami przy pracy), było udowodnione naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Jak podkreślił Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18 lipca 2012 r. (I UK 69/12, LEX nr 1216835) wypadek przy pracy to zdarzenie przede wszystkim faktyczne, w którym po zmianie definicji warunkuje je co najmniej wystąpienie urazu. Spowodować taki wypadek umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa, to znaczy nie tylko umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa naruszyć przepisy dotyczące ochrony życia i zdrowia, lecz objąć także takim stopniem winy kategorię przede wszystkim faktyczną jaką jest związek przyczynowy pomiędzy naruszeniem przepisów i zasad (reguł bezpieczeństwa) a skutkiem w postaci wypadku przy pracy (urazu). Gdy zachodzi tu nieumyślność, czyli stopień mniejszy niż rażące niedbalstwo, to świadczenia z ustawy wypadkowej nie są wyłączone.
Analizując powyższy przepis w doktrynie wskazuje się, że w pierwszej kolejności musi dojść do naruszenia przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia. Chodzi zatem o zachowania bezprawne, niezgodne z obowiązującymi regulacjami z zakresu ochrony życia i zdrowia. Drugim warunkiem jest, aby naruszenie przez ubezpieczonego przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia było wyłączną przyczyną wypadków. Wyłączność należy oceniać według kryterium prawa cywilnego, zatem w granicach normalnego związku przyczynowego, a zatem z wyłączeniem sytuacji, gdy pochodząca od ubezpieczonego przyczyna pozostawała tylko w przypadkowym związku przyczynowym z powstaniem wypadku przy pracy. W orzecznictwie stwierdza się z kolei, że wyłączność oznacza, że pracodawca w żaden sposób nie przyczynił się do wypadku. Niemniej zasadna wydaje się, oprócz zachowania samego poszkodowanego, ocena całokształtu okoliczności zdarzenia, w tym zwłaszcza zachowań innych jego uczestników oraz zaniedbań organizacyjno-technicznych pracodawcy. Ostatnią przesłanką wyłączającą możliwość ubiegania się o świadczenia jest wina ubezpieczonego w postaci umyślności lub rażącego niedbalstwa. W praktyce do rzadkości należy zaliczyć sytuacje, w których ubezpieczonemu można przypisać winę umyślną. Wówczas bowiem musiałby on chcieć osiągnąć określony skutek (wypadek przy pracy), lub przewidując możliwość jego wystąpienia, godzić się na to. W przypadku rażącego niedbalstwa, zachowania graniczącego z umyślnością, należałoby przyjąć, że ubezpieczony ma świadomość, że jego zachowanie spowoduje określone skutki, lecz bezpodstawnie sądzi, że ich uniknie bądź też skutków tych nie przewiduje, mimo że powinien przewidzieć. Jeśli chodzi o ustalenie winy, to należy jednak brać pod uwagę zarówno znajomość przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia pracownika, które ten powinien był znać bądź których znajomości można było od niego wymagać, jak również możliwość przewidzenia, w konkretnych okolicznościach, że ich naruszenie może doprowadzić do wypadku przy pracy (tak Krzysztof Ślebzak, Komentarz do art. 21 ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych, SIP LEX Omega na dzień 1 grudnia 2012 r.).
Zdaniem Sądu Okręgowego Sąd Rejonowy trafnie ocenił związanie wyrokiem Sądu Okręgowego w Toruniu w sprawie IV U 790/09 o rentę z tytułu wypadku przy pracy. Zgodnie z treścią cytowanego przez Sąd Rejonowy art. 365 § 1 k.p.c. prawomocny wyrok Sądu Okręgowego wiąże strony, sądy i inne organy, ale jedynie w zakresie żądania ustalenia renty „wypadkowej”. Co do ustaleń faktycznych Sąd Rejonowy trafnie uznał, że wyrok tego Sądu nie ma mocy wiążącej. W orzecznictwie utrwalony jest pogląd, że moc wiążąca orzeczenia odnosi się tylko do treści jego sentencji, a nie uzasadnienia (wyrok SN z dnia 8 czerwca 2005 r., V CK 702/04, LEX nr 402284). Nie mają zatem mocy wiążącej ani poglądy prawne wyrażone w uzasadnieniu orzeczenia (wyrok SN z dnia 13 marca 2008 r., III CSK 284/07, LEX nr 380931), ani motywy i ustalenia faktyczne zawarte w uzasadnieniu (wyrok SN z dnia 15 listopada 2007 r., II CSK 347/07, LEX nr 345525). Według Sądu Najwyższego, przedmiotem prawomocności materialnej jest bowiem ostateczny rezultat rozstrzygnięcia, a nie przesłanki, które do niego doprowadziły. Sąd przy wydaniu wyroku nie jest związany zarówno ustaleniami faktycznymi poczynionymi w innej sprawie, jak i poglądami prawnymi wyrażonymi w uzasadnieniu zapadłego w niej wyroku (wyrok SN z dnia 21 czerwca 2007 r., IV CSK 63/67, LEX nr 485880). Natomiast zawarte w uzasadnieniu orzeczenia motywy rozstrzygnięcia mogą mieć znaczenie dla ustalenia zakresu mocy wiążącej prawomocnego orzeczenia, czyli granic prawomocności materialnej orzeczenia w rozumieniu art. 365 § 1 k.p.c. (tak wyrok SN z dnia 15 lutego 2007 r., II CSK 452/06, OSNC-ZD 2008, nr A, poz. 20). W świetle powyższego przepisu i stanowiska orzecznictwa bezpodstawne są twierdzenia organu rentowego, że Sąd I instancji nie uwzględnił ustaleń poczynionych przez Sąd Okręgowy w sprawie IV U 790/09 oraz pisemnej opinii uzupełniającej wydanej w tej sprawie biegłego S. D. (3), co powinien był uczynić. Takiego obowiązku Sąd I instancji nie miał, a wręcz przeciwnie musiał poczynić własne ustalenia faktyczne w tym względzie i przeprowadzić postępowanie dowodowe na okoliczność przyczyn wypadku przy pracy S. D..
Co do przebiegu postępowania dowodowego to Sąd Okręgowy uważa, że było ono wystarczająco przeprowadzone przez Sąd Rejonowy, który trafnie nie uwzględnił wniosków dowodowych zawartych w piśmie procesowym z dnia 6 marca 2013 r. W ocenie Sądu Okręgowego chybiony jest zarzut naruszenia prawa procesowego w postaci art. 217 § 2 k.p.c. w zw. z art. 227 k.p.c. Jednakże za daleko idące jest twierdzenie Sądu I instancji, że wnioski były powoływane dla zwłoki. W ocenie Sądu Okręgowego taka ocena złożonego wniosku była nieuprawniona, albowiem pełnomocnik organu rentowego, który składał te wnioski wstąpił w trakcie procesu do tej sprawy. Mógł mieć zatem wątpliwości, czy sprawa jest dostatecznie wyjaśniona, gdyż nie jest ona pod względem faktycznym prosta – przynajmniej nie była do daty wydania wyroku. Wczytując się starannie w opinię biegłego S. D. (3), zarówno pisemną, jak i ustną - uzupełniającą sporządzoną na rozprawie w dniu 14 czerwca 2012 r. to bez wątpienia są one zgodne ze sobą i spójne oraz w pełni wyjaśniają wątpliwości organu rentowego. Zdaniem Sadu Okręgowego odpowiadają na pytanie odnośnie przyczyn i przebiegu wypadku z dnia 14 sierpnia 2008 r. Podczas ustnej opinii przeprowadzonej przed Sądem Rejonowym na rozprawie w dniu 14 czerwca 2013 r. biegły S. D. w pełni i logicznie wyjaśnił częściową zmianę swojego stanowiska w odniesieniu do pisemnej opinii wydanej w sprawie IV U 790/09. W toku obecnego procesu przed Sądem I instancji pojawiła się bowiem nowa okoliczność dotycząca kolumny samochodów stojących na pasie ruchu, po którym poruszał się pojazd wnioskodawcy. Zdaniem biegłego: taka okoliczność bez wątpienia wpływała na możliwość identyfikacji przez techników kryminalistyki potencjalnych śladów hamowania pozostawionych przez ciągnik siodłowy. Dlatego też biorąc pod uwagę cały zgromadzony materiał dowodowy, w tym materiał osobowy, zważywszy przy tym na zeznania świadka K. S. (1) dotyczące obecności kolumny pojazdów stojących na pasie ruchu to w przekonaniu biegłego S. D. (3): nie można było wykluczyć wersji prezentowanej przez wnioskodawcę. Nie można wykluczyć, że obecność samochodów na pasie, na którym jechała wcześniej cysterna, w okolicy punktu (...), a także układ (...) sprawiły, że świadek i drugi funkcjonariusz nie zauważyli śladów hamowania. Biegły wyraźnie stwierdził w ustnej opinii sporządzonej na rozprawie, iż: biorąc pod uwagę rzeczowy materiał dowodowy możemy stwierdzić jedynie, że wnioskodawca zjechał na lewą stronę drogi i tam doszło do wypadku. Ten materiał nie pozwala na ustalenie, co było przyczyną takiego zachowania wnioskodawcy, przyczyną wypadku.
Wracając do postawionego zarzutu apelacyjnego stwierdzić trzeba, że zasadnie Sąd Rejonowy oddalił wnioski dowodowe organu rentowego, gdyż nie znajdowały one uzasadnienia w świetle kompletnego i w pełni przygotowanego do wydania wyroku materiału dowodowego. Sąd przeprowadził dowody w wystarczający sposób do ustalenia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy. Wnioski środka dowodowego w postaci opinii biegłego mają być jasne, kategoryczne i przekonujące dla sądu jako bezstronnego arbitra w sprawie, dlatego gdy opinia biegłego czyni zadość tym wymogom, a nadto biegły w istocie ustosunkował się do zgłoszonych zastrzeżeń pozwanego, co pozwala uznać znaczące dla istoty sprawy okoliczności za wyjaśnione, to nie zachodzi potrzeba dopuszczania dowodu z dalszej opinii biegłych. Granicę obowiązku prowadzenia przez sąd postępowania dowodowego wyznacza, podlegająca kontroli instancyjnej, ocena czy dostatecznie wyjaśniono sporne okoliczności sprawy, okoliczność zaś, że opinia biegłych nie ma treści odpowiadającej stronie, zwłaszcza gdy w sprawie wypowiadał się kompetentny pod względem fachowości biegły, nie stanowi dostatecznego uzasadnienia dla przeprowadzenia dowodu z kolejnych opinii. Potrzeba powołania innego biegłego powinna wynikać z okoliczności sprawy, a nie z samego niezadowolenia strony (tak wyrok SA w Łodzi z dnia 27 września 2012 r., I ACa 602/12, LEX nr 1237045). Takie wymogi spełniała opinia biegłego S. D. (3). Natomiast zgodnie z art. 227 k.p.c. przedmiotem dowodu są fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli są między stronami sporne. Rzeczą Sądu jest dokonywanie selekcji zgłaszanych przez strony wniosków dowodowych przy uwzględnieniu kryterium wynikającego z przywołanego przepisu i w jej efekcie przeprowadzanie tych dowodów, które mają na celu ustalenie faktów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy (tak wyrok SA w Katowicach z dnia 19 września 2012 r., I ACa 457/12, LEX nr 1236344). Sąd Okręgowy podziela w szczególności i przyjmuje jako własne stanowisko wyrażone przez Sąd Najwyższy w orzeczeniu z dnia 11 lipca 2012 r. (II CSK 677/11, LEX nr 1228438,) zgodnie z którym art. 227 k.p.c. ma zastosowanie przed podjęciem rozstrzygnięć dowodowych i uprawnia sąd do selekcji zgłoszonych dowodów, jako skutku przeprowadzonej oceny istotności okoliczności faktycznych, których wykazaniu dowody te mają służyć. W konsekwencji twierdzenie, że przepis ten został naruszony przez sąd rozpoznający sprawę ma rację bytu tylko w sytuacji, gdy wykazane zostanie, że sąd przeprowadził dowód na okoliczności niemające istotnego znaczenia w sprawie i ta wadliwość postępowania dowodowego mogła mieć wpływ na wynik sprawy, a jego pośrednie naruszenie może polegać na odmowie przeprowadzenia przez sąd dowodu z uwagi na powołanie go do udowodnienia okoliczności niemających istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia w sytuacji, kiedy ocena ta była błędna. Sąd II instancji podziela również pogląd wyrażony przez Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 15 lutego 2012 r. (I PK 130/11, LEX nr 1215258), w myśl którego naruszeniem art. 217 § 2 k.p.c. może być jedynie nieprzeprowadzenie zawnioskowanego przez stronę dowodu na okoliczności mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy i jeszcze niewyjaśnione.
Ostatni z zarzutów apelacyjnych naruszenia prawa procesowego, tj. art. 233 § 1 k.p.c. okazał się też całkowicie błędny. Ponowne merytoryczne badanie sprawy przez Sąd Okręgowy doprowadziło – jak powyżej już to w zasadzie wskazano - do jasnej i uprawnionej konkluzji, że Sąd Rejonowy wyjaśnił wszystkie okoliczności istotne dla rozstrzygnięcia sprawy i właściwie ustalił stan faktyczny w oparciu o wszechstronną ocenę materiału dowodowego. Skuteczne postawienie zarzutu naruszenia art. 233 k.p.c. wymaga wykazania, że sąd uchybił zasadom logicznego rozumowania lub doświadczenia życiowego, to bowiem jedynie może być przeciwstawione uprawnieniu sądu do dokonywania swobodnej oceny dowodów. Nie jest wystarczające natomiast przekonanie strony o innej niż przyjął Sąd doniosłości poszczególnych dowodów i ich odmiennej ocenie niż ocena sądu (zob. wyrok SA w Krakowie z dnia 29 listopada 2012 r., I ACa 1033/12, LEX nr 124668; wyrok SA w Białymstoku z dnia 12 października 2012 r., I ACa 209/12, LEX nr 122314; wyrok SA w Łodzi z dnia 24 stycznia 2013 r., I ACa 1075/12, LEX nr 1267341). Z tego powodu twierdzenia apelującego organu rentowego były polemiką ze stanowiskiem Sądu Rejonowego. Organ rentowy przedstawił własną ocenę dowodów i ustalenie okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, które jednak nie mają potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym.
Reasumując trafnie Sąd Rejonowy przyjął, że nie zachodziły okoliczności wyłączające prawo do świadczeń z tzw. ustawy wypadkowej i tym samym słusznie zasądził na rzecz wnioskodawcy jednorazowe odszkodowanie w wysokości odpowiednio do procentowo ustalonego uszczerbku na zdrowi przez biegłych sądowych lekarzy, których opinia nie była kwestionowana przez żadną ze stron.
Z uwagi na powyższe Sąd Okręgowy na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację organu rentowego uznając ją za bezzasadną w punkcie 1 sentencji wyroku.
O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono w punkcie 2 sentencji w myśl zasady odpowiedzialności strony za wynik postępowania – art. 98 k.p.c. Wysokość kosztów zastępstwa procesowego, z którego korzystał wnioskodawca w postępowaniu apelacyjnym, a które pozwany organ rentowy jako strona przegrywająca jest zobowiązana pokryć w całości ustalono na podstawie § 12 ust. 2 w zw. z § 2 ust. 1 i 2 rozporządzenia Rady Ministrów z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (tj. Dz. U. 2013, poz. 461) na kwotę 60,00 zł.
/-/SSO Magdalena Chudziak /-/SSO Danuta Jarosz-Czarcińska (spr.) /-/SSO Małgorzata Maleszka