Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 529/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 6 marca 2015 roku.

Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim w IV Wydziale Karnym Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący SSO Sławomir Gosławski (spr.)

Sędziowie SO Marta Legeny-Błaszczyk

SO Tomasz Ignaczak

Protokolant sekr. sądowy Agnieszka Olczyk

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Roberta Wiznera

po rozpoznaniu w dniach: 09 stycznia 2015 roku i 27 lutego 2015 roku

sprawy T. K.

oskarżonego z art. 178 a § 1 kk

z powodu apelacji wniesionej przez obrońcę

od wyroku Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim

z dnia 2 lipca 2014 roku sygn. akt II K 669/12

na podstawie art. 437§2 kpk, art.438 pkt 2 i 3 kpk, art.632 pkt 2 kpk zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że uniewinnia oskarżonego T. K. od popełnienia zarzucanego mu czynu;

kosztami procesu w sprawie obciąża Skarb Państwa.

Sygn. akt IV Ka 529/14

UZASADNIENIE

T. K. został oskarżony o to, że:

w dniu 24.10.2010 r. ok. godz. 03:30 na 6,6 km drogi nr (...) w m. R. poruszał się jako kierujący pojazdem mechanicznym - samochodem osobowym marki D. (...) nr rej. (...) w ruchu lądowym będąc w stanie nietrzeźwości prowadzącym o godz. 04:40 do stężenia na poziomie 1,59 promila alkoholu we krwi czym umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym tj. o czyn z art. 178a § 1 kk.

Sąd Rejonowy wyrokiem nakazowym z dnia 3 marca 2011 roku w sprawie II K 74/11

1.  uznał oskarżonego winnym zarzuconego mu czynu i za to na podstawie art. 178a § 1 kk wymierzył mu karę 40 stawek dziennych grzywny, przyjmując wysokość jednej stawki na kwotę po 20 złotych;

2.  na podstawie art. 42 § 2 kk orzekł wobec oskarżonego zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w strefie ruchu lądowego na okres 2 lat;

3.  na podstawie art. 49 § 2 kk zasądził od oskarżonego na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony (...) zs. w K. kwotę 100 złotych tytułem świadczenia pieniężnego z przeznaczeniem na cel bezpośrednio związany z udzieleniem pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych;

4.  zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 247,49 złotych tytułem zwrotu wydatków oraz kwotę 80 złotych tytułem opłaty.

Na skutek wniosku obrońcy Sąd Okręgowy w Piotrkowie Tryb postanowieniem z dnia 18 września 2012 roku w sprawie IV Ko 128 /12 wznowił postępowanie w sprawie II K 74/11 i uchylił wydany w tym postępowaniu skazujący wyrok nakazowy z dnia 3 marca 2011 roku i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania do Sądu Rejonowego w Piotrkowie Tryb.

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Tryb. wyrokiem z dnia 2 lipca 2014 roku w sprawie VII K 669/12:

1.  oskarżonego T. K. uznał za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu i za to na podstawie art. 178a § 1 kk wymierzył mu karę grzywny 40 stawek dziennych po 10 złotych każda;

2.  na podstawie art. 69 § 1 i 2 kk, art. 70 § 1 pkt 2 kk wykonanie orzeczonej kary grzywny warunkowo zawiesił na okres próby 2 lat;

3.  na podstawie art. 42 § 2 kk orzekł wobec oskarżonego środek kamy w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w strefie ruchu lądowego na okres 2 lat;

4.  zwolnił oskarżonego z wydatków w sprawie, którymi obciążył Skarb Państwa i z opłaty.

Powyższy wyrok w całości zaskarżył obrońca oskarżonego.

Wyrokowi zarzucił:

obrazę przepisów postępowania, która miała wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia, a mianowicie:

1/ art. 4 k.p.k., art. 7 k.p.k. przez wadliwą, sprzeczną z zasadami prawidłowego rozumowania, wiedzy i doświadczenia życiowego ocenę dowodów w postaci zeznań świadków, w szczególności poprzez:

bezkrytyczne danie wiary zeznaniom świadka D. S. w zakresie w jakim kwestionował on swoje sprawstwo oraz dyskwalifikację wyjaśnień oskarżonego T. K., z których wynika odmienna wersja wydarzeń mimo, iż świadek S. w pierwszej fazie postepowania wskazał, że w chwili zdarzenia to on był kierowcą samochodu osobowego marki D. (...) i szczególowo opisał przebieg przedmiotowego zdarzenia,

bezkrytyczne danie wiary zeznaniom świadka D. S. w zakresie w jakim kwestionował on swoje umiejętności jazdy samochodem oraz dyskwalifikację wyjaśnień oskarżonego T. K., z których wynika odmienna wersja wydarzeń mimo, iż świadek S. zarówno w pierwszej jak i w drugiej fazie postępowania (kiedy zeznał, że wcześniej mówił nieprawdę) wskazywał, że przed zdarzeniem na parkingu przy stacji w miejscowości R. jeździł przedmiotowym samochodem, a nadto, że wcześniej prowadził ciągnik siodłowy (traktor),

bezpodstawne odmówienie wiarygodności zeznaniom świadka D. S. (składanych w obu fazach postępowania) oraz wyjaśnieniom oskarżonego T. K., z których wynika, że świadek S. bezpośrednio przed zdarzeniem z dnia 24 października 2010 roku jeździł samochodem należącym do K. na parkingu przy stacji położonej w miejscowości R., a w konsekwencji dowolne ustalenie, że osoby te bezpośrednio przed zdarzeniem spotkały się w miejscu zamieszkania K. podczas, gdy w sprawie brak jest jakichkolwiek dowodów na to wskazujących,

błędną ocenę zeznań D. S. i wyjaśnień oskarżonego T. K. w zakresie w jakim Sąd 1 instancji uznał, iż zeznania świadka S. na pierwszym etapie postępowania były objęte wcześniejszym porozumieniem z oskarżonym K., celem uzyskania odszkodowania przez tego drugiego podczas, gdy w pierwszej fazie postępowania dyspozycje tych osób zarówno co do sposobu poruszania się samochodu (zmieniania biegów), położenia ciała K. wewnątrz samochodu bezpośrednio po zdarzeniu jak i przyczyn złożenia fałszywych zeznań w prawomocnie zakończonym postępowaniu były zupełnie inne,

błędną ocenę zeznań D. S. w zakresie przyczyny złożenia przez niego fałszywych zeznań na pierwszym etapie postępowania oraz powodów dla których S. odmówił wypłaty należnego mu odszkodowania,

błędną ocenę wyjaśnień T. K. w zakresie motywów wzięcia winy na siebie w prawomocnie zakończonym postępowaniu podczas, gdy biegły lekarz medycyny na terminie rozprawy w dniu 5 lipca 2013 roku zeznał, iż wcale nie dziwi go fakt wzięcia winy na siebie przez oskarżonego K. ponieważ bezpośrednio po wypadku oskarżony był w szoku i nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swych dyspozycji, natomiast J. K. na terminie rozprawy w dniu 8 kwietnia 2013 roku zeznał, iż syn wziął winę na siebie ponieważ zawsze miał do tego tendencje i bał się, że ten wyrządzi S. krzywdę,

błędną ocenę zeznań B. S., S. S. (2) i K. S. w zakresie w jakim Sąd uznał, iż świadkowie Ci kategorycznie wskazywali, że D. S. nie potrafił jeździć samochodem podczas, gdy świadkowie przesłuchiwani na rozprawie wskazywali jedynie, iż nigdy nie widzieli aby ten jeździł samochodem,

błędną ocenę zeznań J. K. w zakresie w jakim Sąd I instancji w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia wskazał, iż: „...nasuwają się tu słowa ojca T. K., gdy mówił o swoim synu T.: „syn całe życie kręcił” podczas, gdy świadek ten zeznał, iż: „On całe życie kręcił. Syn zawsze brał winę na siebie.”, co oznacza, że miał tendencje do brania winy na siebie,

2/ art. 4 k.p.k., art. 7 k.p.k. poprzez wadliwą, sprzeczną z zasadami prawidłowego rozumowania, wiedzy i doświadczenia życiowego ocenę dowodów w postaci opinii biegłego lekarza chirurga i biegłego ds. ruchu drogowego,

wadliwą ocenę dowodu w postaci opinii biegłego z zakresu chirurgii poprzez wyciąganie przez Sąd I instancji kategorycznych wniosków w zakresie niemożliwości przeniesienia ciała oskarżonego T. K. przez świadka D. S. w sytuacji, gdy biegły przesłuchany na rozprawie w dniu 5 lipca 2013 roku stwierdził, iż: „...nie mogę powiedzieć, że nie możliwe do wykonania, że p. S. wyciągnął p. K. na zewnątrz.”,

wadliwą ocenę dowodu w postaci opinii biegłego z zakresu chirurgii poprzez wyciągnięcie przez Sąd I instancji kategorycznych wniosków, że obrażenia obu mężczyzn nie mają cech charakterystycznych i nie wskazują na miejsce zajmowane przez daną osobę w samochodzie w chwili zdarzenia podczas, gdy biegły na terminie rozprawy w dniu 5 lipca 2013 roku wskazał, iż: „fakt ustabilizowania ciała osoby siedzącej za kierownicą, która silnie się trzyma rękami kierownicy, zmniejsza ryzyko dokonania jakichkolwiek obrażeń ciała, w tym urazu kręgosłupa szyjnego w czasie dachowania.”, co oznacza, że prawdopodobieństwo doznania poważniejszych obrażeń przez pasażera w czasie wypadku z uwagi na nieustabilizowaną pozycję było wyższe,

wadliwą ocenę dowodu w postaci opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego poprzez bezkrytyczne danie wiary fragmentom opinii, w których biegły wskazuje, że technicznie niemożliwym jest uszkodzenie fotela pasażera i drzwi przednich mimo, iż biegły nigdy nie dokonał ani oględzin fotela, ani przedmiotowego samochodu, a z wyjaśnień oskarżonego T. K., jak i świadków D. S. (w obu fazach postępowania) oraz N. P., który profesjonalnie trudni się naprawą i obrotem pojazdami wynika, że drzwi po stronie pasażera były uszkodzone i nie dało się ich otworzyć,

3/ art. 2 § 2 k.p.k. w zw. z art. 7 k.p.k. przez nieprzeprowadzenie przez Sąd I instancji dowodów zmierzających do zweryfikowania przedstawianych przez T. K. i D. S. różnych wersji zdarzenia z dnia 24 października 2010 roku, w szczególności poprzez:

na niezwróceniu się przez Sąd orzekający w sprawie do właściwego operatora sieci komórkowej o nadesłanie wykazu połączeń z numeru telefonu należącego do oskarżonego, który to wykaz połączeń pozwoliłby na ustalenie czy oskarżony faktycznie „wydzwaniał” do D. S. prosząc go o wzięcie winy na siebie i przyznanie, że on wówczas prowadził,

na nieustaleniu przez Sąd orzekający w sprawie danych personalnych pracownika zakładu ubezpieczeń, który był u D. S. w celu wypłacenia mu stosownej kwoty odszkodowania oraz na nieprzeprowadzeniu dowodu z zeznań tej osoby, który to dowód mógłby pozwolić na ustalenie zachowania i rzeczywistych motywów odmowy przyjęcia świadczenia przez D. S.,

4/ art. 170 § 1 pkt 4 k.p.k. poprzez bezzasadne oddaleniu przez Sąd I instancji zgłoszonego przez obrońcę oskarżonego na rozprawie w dniu 16 grudnia 2013 roku wniosku dowodowego o dopuszczenie dowodu z pisemnej opinii wydanej przez nowych biegłych, w szczególności przez Instytut Ekspertyz Sądowych dr J. S. w K., który dysponuje koniecznym oprogramowaniem i wiedzą umożliwiającą przeprowadzenie symulacji zdarzenia z dnia 24 października 2010 roku uwzględniającej przemieszczanie się pasażerów wewnątrz pojazdu przy uwzględnieniu doznanych przez nich obrażeń ciała podczas, gdy w wypadkach o tak skomplikowanym charakterze konieczne jest dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z kompleksowej opinii wydanej przez biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i biegłego z zakresu medycyny opiniujących wspólnie,

5/ art. 201 k.p.k. poprzez uznanie przez Sąd I instancji, iż wydany w przedmiotowej sprawie dowód z pisemnej opinii biegłego sądowego w dziedzinie mechaniki pojazdowej i ruchu drogowego mgr. inż. K. L. spełnia kryteria jasności, pełności oraz wewnętrznej spójności w sytuacji, gdy opinia ta nosi cechy opinii fałszywej opartej na niezweryfikowanych danych wynikających przede wszystkim z materiału dowodowego o charakterze osobowym oraz pomimo tego, iż w tej sprawie Sąd winien dopuścić i przeprowadzić dowód z kompleksowej opinii wydanej przez biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych i biegłego z zakresu medycyny opiniujących wspólnie,

6/ art. 424 k.p.k. poprzez nieodniesienie się przez Sąd I instancji w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku do wszystkich dowodów zgromadzonych w sprawie, a mianowicie nagrania audio z rozmowy pomiędzy oskarżonym T. K., a świadkiem D. S. w obecności świadków T. S. (1) i J. K. oraz notatnika funkcjonariusza policji S., z których to dowodów wynika, że kierowcą samochodu osobowego marki D. (...) był świadek S.,

7/ art. 5 § 2 k.p.k. poprzez rozstrzygnięcie przez Sąd I instancji na niekorzyść oskarżonego szeregu zaistniałych w sprawie i niewyeliminowanych w toku postępowania wątpliwości w zakresie przebiegu zdarzenia z dnia 24 października 2014 roku, a w szczególności w zakresie osoby kierującej samochodem osobowym marki D. (...) o nr rej. (...) w chwili zdarzenia, które wyrażają się m.in. w interpretowaniu zeznań świadków na niekorzyść oskarżonego, pomijaniu dyspozycji dla niego korzystnych, wypełnianiu swoistych „luk” wynikających z zeznań świadków na niekorzyść oskarżonego oraz próbach powołania przez Sąd dowodu z badania poligrafem w celu zweryfikowania prawdziwej wersji zdarzenia,

Wobec powyższych uchybień w zakresie gromadzenia i oceny dowodów skarżący zarzucił wskazany w art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, który miał wpływ na treść tego orzeczenia, a polegający na przyjęciu przez Sad 1 instancji, że w dniu 24 października 2010 roku oskarżony T. K. poruszał się jako kierujący pojazdem mechanicznym - samochodem osobowym marki D. (...) o nr rei. (...) podczas, gdy w niniejszej sprawie brak jest wystarczających i jednoznacznych dowodów świadczących o winie oskarżonego, co w konsekwencji doprowadziło do jego bezpodstawnego skazania.W konkluzji skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu przestępstwa, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie go Sądowi Rejonowemu w Piotrkowie Trybunalskim II Wydział Karny do ponownego rozpoznania.

Sąd okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja skutkowała zmianą zaskarżonego wyroku i uniewinnieniem T. K. od zarzucanego mu czynu, aczkolwiek nie wszystkie podniesione w niej zarzuty okazały się zasadne; sąd odwoławczy skupi się przede wszystkim na analizie tych okoliczności, które doprowadziły do korekty zaskarżonego wyroku.

Materiał dowodowy zawiera rozbieżne wersje zdarzenia, wykluczające się co do istotnych jego elementów. Kardynalnymi dowodami inicjującymi przedmiotową sprawę są relacje osób, które były w samochodzie podczas przedmiotowego zajścia - oskarżonego i świadka D. S.. Uczestnicy tej jazdy ostatecznie wzajemnie pomawiali się o prowadzenie samochodu, a dodatkowo ich twierdzenia zmieniały się w toku całego postępowania karnego w niniejszej sprawie ( w tym co do indywidualizacji kierowcy ). Nie ma innych dowodów osobowych, które mogłyby bezpośrednio rozstrzygnąć tę kwestię, zwłaszcza że w postępowaniu przygotowawczym – z uwagi na jednolitość wersji prezentowanych przez T. K. i D. S., co do sprawstwa tego pierwszego – nie dokonano zabezpieczenia żadnych śladów w samochodzie, które obecnie mogłoby prowadzić do obiektywizacji sprzecznych wersji.

Wyrok musi być wynikiem analizy całokształtu okoliczności, a więc i tych, które go podważają. Tymczasem uzasadnienie zaskarżonego wyroku nie przekonuje, gdy chodzi o podstawę faktyczną wyroku – co sąd uznał za udowodnione, jak ocenił poszczególne dowody i dlaczego oparł się na jednych dowodach odrzucając inne; również pominięcie istotnych dla sprawy okoliczności mogło mieć wpływ na rozstrzygnięcie w kwestii winy oskarżonego. Sąd odwoławczy poszerzył przy tym postępowanie dowodowe, zwłaszcza przez uzupełniające przesłuchanie T. K. i D. S. i przeprowadzenie opinii psychologicznej dotyczącej wymienionego świadka. Zgromadzony materiał dowodowy oceniony we wzajemnych powiązaniu pogłębił jednak wątpliwości odnośnie sprawstwa oskarżonego, co wywołało sytuację, iż w ocenie sądu odwoławczego obiektywna i subiektywna przekonalność dowodów co do faktu głównego ( popełnienia przez T. K. przedmiotowego czynu ) nie jest całkowita i bezwzględna, a w związku z tym nie można wykluczyć innej wersji zdarzenia ( iż samochodem kierował D. S. ).

Należy podkreślić, iż udowodnienie zachodzi wówczas, gdy w świetle przeprowadzonych dowodów fakt przeciwny dowodzeniu jest niemożliwy lub wysoce nieprawdopodobny. Najmniejsze wątpliwości powodują, iż dany fakt nie może być uznany za udowodniony, a więc nie stanowi ustalenia faktycznego, które może być podstawą rozstrzygnięcia. Nieuprawdopodobnienie dowodzonej tezy nie może działać na niekorzyść oskarżonego, albowiem może on być uznany winnym jedynie po udowodnieniu mu sprawstwa i winy.

W tym kontekście sąd okręgowy musi podnieść, iż:

- oskarżony chronologicznie w tej sprawie przedstawił dwie zasadnicze wersje zdarzenia. W postępowaniu przygotowawczym podał, iż on kierował samochodem, w trakcie jazdy do baru stracił panowanie nad pojazdem, wpadł w poślizg i zjechał na lewe pobocze ( k 17 ). W obecnym postępowaniu sądowym wyjaśnił, iż samochodem kierował D. S.( obaj siedzieli z przodu ), jak wypadli z drogi na pobocze. Żaden z nich nie był zapięty pasami. Rzucało go po samochodzie. Nie czuł, aby uderzał w oparcie fotela. Tyle widział, że fotel pasażera był złamany, a po zatrzymaniu pojazdu na polu ( po koziołkowaniu ) leżał w pozycji „embrionalnej”, głową w dół za fotelem kierowcy w przestrzeni pomiędzy przednimi i tylnymi siedzeniami. D. S.był za kierownicą, trzymał się jej, „silnik chodził”, nie wyłączał go. D. S.wysiadł drzwiami od strony kierowcy. Otworzył z tyłu drzwi od strony pasażera, złapał oskarżonego oburącz pod pachy i wyciągnął go z samochodu prawymi tylnymi drzwiami. Jego nogi bezwiednie się za nim przemieszczały. Następnie położył go z boku samochodu na trawie na plecach. Najpierw był wyciągnięty korpus, potem nogi ( k 110 – 111, k 223 ). Podczas przesłuchania przed sądem odwoławczym T. K.potwierdził , iż kierującym był D. S., jednak nie był już pewien odnośnie swojego usytuowania po zatrzymaniu samochodu; pamiętał jednak, że widział przed oczami tylny lewy dywanik. Po wypadku D. S.siedział na miejscu kierowcy. Nie przemieścił się ( według jego wersji i skutków wypadku dla jego zdrowia - nie mógł tego widzieć ). Słyszał jak kolega otworzył drzwi od strony kierowcy i wysiadł. Wysiadając po nim nie przechodził, nie mieli kontaktu fizycznego. Nie wie jak to się stało, że jego nogi znalazły się na siedzeniu kierowcy;

- D. S. przedstawił kilka wersji przedmiotowego zdarzenia, które uzupełniał lub odwoływał i modyfikował. W dochodzeniu zeznał, iż samochodem kierował T. K., on siedział z przodu na fotelu pasażera. Samochód wpadł w poślizg, zjechał na pobocze po lewej stronie drogi, kilkakrotnie dachował. Wyszedł z pojazdu sam, a następnie wyciągnął T. K. ( nie podał, którymi drzwiami ). W postępowaniu sądowym początkowo podał, iż kolega dał mu wtedy pojechać samochodem. Jechał pierwszy raz, nie uczył się wcześniej jeździć pojazdami („jak człowiek pijany to odważny”). D. S. tylko kierował kierownicą, natomiast oskarżony zmieniał biegi. Oskarżony mówił kiedy ma wciskać sprzęgło i sam zmieniał biegi. Pedał gazu wciskał do oporu, z tym że w trakcie zmiany biegów puszczał pedał gazu i wciskał sprzęgło, po zmianie przełożenia na polecenie właściciela pojazdu puszczał sprzęgło i wciskał maksymalnie gaz. W pewnym momencie ruszył kierownicą, złapali pobocze i wtedy wyskoczyli z drogi ( nie pamiętał czy samochód koziołkował ). Następnie T. wyciągnął z samochodu ( sąd nie ustalał jak opuścili pojazd ). T. K. zaraz po wypadku powiedział pierwszy, iż „to on powie, że kierował, bo to jego samochód, żeby nic nie było” ( k 110 odw. – k 112 ). T. K. zaprzeczył takiemu przebiegowi jazdy

( k 112 odw. ). Dopiero na następnej rozprawie D. S. uzupełnił, iż po zdarzeniu D. S. leżał w przestrzeni pomiędzy tylnymi a przednimi siedzeniami, chyba na plecach. Przerzucił go z tyłu na przód, że by go wyciągnąć, bo samochód był trzydrzwiowy, nie miał z tyłu drzwi ( w istocie pojazd ten miał obustronne tylne drzwi ); sąd dalej nie ustalał, którymi drzwiami został wyciągnięty oskarżony, a którymi opuścił pojazd D. S., czy silnik pracował po wypadku ( k 128 ). Na kolejnej rozprawie w dniu 8 kwietnia 2013 roku D. S. odwołał swoje zeznania zawierające oświadczenie o przyznaniu się do kierowania pojazdem. Zeznał, iż był u adwokata i dowiedział się co mu grozi za to, że „niewinnie się przyznał, że on prowadził, że będzie mu ( oskarżonemu ) płacił rentę, odszkodowanie o wszystko, dowiedział, że może pójść do więzienia”. Podniósł, iż w rzeczywistości samochód prowadził T. K.. Poprzednio przyznał się do tego czynu, „bo T. zanim przyjechał do mnie wtedy co jest ta rozmowa nagrana, to dzwonił do niego ze 2 tygodnie wcześniej i prosił żeby się przed jego ojcem przyznał, bo ojciec chce sprawy w sądzie o odszkodowanie”. „Bo chciał żeby on jakieś pieniądze z ubezpieczenia otrzymał” ( 150 odw. – 151 ). Dopiero na następnej rozprawie ( 5 lipca 2013 roku ) sąd I instancji uzupełniająco dopytał się D. S. na temat nowej wersji. Potwierdził on, iż pojazd prowadził T. K.. Powiedział, że wyszedł z pojazdu drzwiami od strony kierowcy, bo te od strony pasażera z przodu nie chciały się otworzyć. Jak wychodził, to K. leżał między siedzeniami. Później wyciągnął go przez te same drzwi kierowcy. Nie wiem czy pozostałe drzwi się otwierały, do tego stopnia, że nawet nie wiedział, że tam z tyłu są drzwi. Te z przodu od pasażera nie otwierały się. Odmówił wskazania w oparciu o co opisywał poprzednio swoje sprawstwo ( k 224 odw. – 225 ). Przed sądem odwoławczym D. S. dodał, iż silnik samochodu pracował, wyłączył go dopiero policjant lub pogotowie. T. K. chyba się przemieszczał w czasie tego wypadku, gdy samochód stanął leżał chyba na plecach, głowę miął między siedzeniami, nogi miał z przodu, ale nie wie gdzie. Oświadczył, iż wypiął się z pasów ( oskarżony nie miał ich zapiętych ) i pierwszy wyszedł z samochodu – nie pamięta którymi – drzwiami. Następnie wyciągnął K. łapiąc go chyba pod ręce ( dalej uzupełnił, że nastąpiło to przez drzwi kierowcy ). Nie pamiętał czy po nim przechodził; jak go wyciągnął, zostawił go na polu przy samochodzie ( k 447 odw. – 448 ).

Wymowa tych relacji wskazuje na ich wewnętrzne niespójności, jak również na wzajemne rozbieżności i wykluczenia. Również oględziny samochodu, którym poruszali się T. K. i D. S. zostały przeprowadzone standardowo, bez zabezpieczenia śladów sprzyjających indywidualizacji kierowcy pojazdu. Pozostałe dowody również - w ocenie sądu odwoławczego – nie prowadzą do kategorycznego ustalenia, który z nich prowadził samochód w zarzucanym czasie.

Po wykorzystaniu istniejących możliwości dowodowych, sąd II instancji uznał, iż istnieją wątpliwości co do sprawstwa oskarżonego ( pominięte przez sąd I instancji ) i sięgnął po regułę z art. 5 § 2 kpk. Uwzględnił przy tym następujące okoliczności:

- wymóg udowodnienia odnosić należy do ustaleń niekorzystnych dla oskarżonego, ponieważ on sam korzysta z domniemania niewinności, a nie dające się usunąć wątpliwości tłumaczy się na jego korzyść. Nie oznacza to, aby gołosłowne twierdzenia oskarżonego mogły być przyjęte za podstawę rozstrzygnięcia. Jednakże nawet nieuprawdopodobnienie podawanych przez niego tez nie może działać na niekorzyść oskarżonego, gdyż może on być uznany winnym po udowodnieniu mu sprawstwa i winy. Z opinii psychologicznej biegłego J. T. dotyczącej T. K. wynika, iż na skutek skumulowania działania czynników fizykalnych

( zderzenie ) oraz emocjonalnych ( nagłość zdarzenia i brak zdolności do kontroli sytuacji ) i fizjologicznych ( ból ), u badanego wystąpiły wszystkie rodzaje niepamięci, ale ich zakres nie był znaczny. W konsekwencji częściowej niepamięci aktualny ( zaprezentowany przez oskarżonego na rozprawie przed sądem I instancji ) ogląd przeżytej sytuacji oraz następujących po niej zdarzeń stanowi zbiór jego autentycznych odtworzeń wymieszany z tym co sobie samoistnie zrekonstruował w wyniku konieczności posiadania spójnego poglądu na temat własnego doświadczenia oraz szeregiem informacji z tzw. źródeł zewnętrznych ( informacje od innych osób ). Selekcja ta prowadzi do takiego obrazu zdarzenia ( statycznego i dynamicznego w układzie elementów sytuacyjnych ), który w jego przekonaniu jest właściwy. Jest on jednak oparty na elementach tematycznie powiązanych, ale połączonych głównie subiektywnym przekonaniem o ich prawdziwości. Z kolei jeżeli osoba taka jak T. K. z – jej zdaniem - wiarygodnego źródła informacji uzyska – jej zdaniem – ważne dane stojące w sprzeczności z posiadanym obrazem zdarzenia, to gotowa jest do zmiany części lub całości dotychczasowego obrazu ( co dało się zaobserwować w postępowaniu odwoławczym, gdy T. K. w zderzeniu z innymi dowodami utracił pewność, co do tego, którymi drzwiami został wyciągnięty z samochodu ). Odrębną kwestią jest psychologiczna analiza czynników, które mogą powodować oskarżonym w zakresie przypisywania sobie lub współpasażerowi kierowania pojazdem. Jest to obszar świadomej postawy, która uwzględnia u każdego człowieka wszystkie ważne okoliczności życiowe, a w konsekwencji motywuje go do określonej prezentacji swojej wersji zdarzenia. Tym samym, jeśli w życiu człowieka istnieją okoliczności, które w istotny sposób mogą wpływać na ocenę jego osoby przez osoby znaczące, to należy liczyć się ze świadomymi modyfikacjami wersji zdarzenia w kierunku korzystnym dla danej osoby. W następstwie mechanizmu nieznacznej niepamięci oraz świadomości rodzinnych, społecznych i prawnych następstw „bycia kierowcą” w czasie wypadku, u T. K. doszło do ewolucji jego własnego obrazu zdarzenia oraz przekonań zmieniających się w wyniku informacji z zewnątrz i własnych przemyśleń w tym zakresie ( oskarżony nie jest w pełni wiarygodnym źródłem informacji o przedmiotowej sytuacji ). Zdaniem biegłego J. T. wersji podawanej przez oskarżonego nie można traktować jako bazowej rekonstrukcji zdarzeń; fakty i ich interpretacja podawane przez oskarżonego dla ich uwiarygodnienia wymagają zweryfikowania o inne źródła informacji o przedmiocie sprawy. Jednocześnie biegły stwierdził, iż sprawność intelektualna oskarżonego jest na poziomie normy dla wieku rozwojowego. Poziom rozwoju oraz sprawność myślenia przyczynowo – skutkowego pozwala badanemu na bardzo dobre rozumienia sytuacji, w której się znajduje, jak również związków zachodzących pomiędzy poszczególnymi jej elementami. Poziom rozumienia sytuacji i norm społecznych umożliwia oskarżonemu bardzo dobrą orientację w rzeczywistości i dobre przystosowanie społeczne. Biegły aktualnie nie stwierdził u badanego zaburzeń w zakresie sprawności jego aparatu poznawczego, nieprawidłowości rozwojowych, tendencji do fantazjowania ( k 310 – 314 );

- zdaniem sąd odwoławczego uwarunkowania psychologiczne oskarżonego nie zostały przez sąd rejonowy dostatecznie ocenione na gruncie zebranego w sprawie materiału dowodowego. W świetle dowodów osobowych nie było tak, jak przyjął to sąd I instancji, iż logiczne jest tłumaczenie D. S., dlaczego zdecydował się ( po usilnych prośbach T. K. ) wziąć winę na siebie; T. K. chciał, aby taką wersję usłyszał jego ojciec – J. K., no i oczywiście miało mu to otworzyć drogę do uzyskania „jakichś” odszkodowań, a „tak to nie ma nic, pijany jechał” ( K 390 odw. ). Rzecz w tym ,iż po inkryminowanym zdarzeniu T. S. (2) ( wiedząc o konsekwencjach zdrowotnych oskarżonego ) już w początkowym okresie leczenia w istocie zaniechał kontaktów z T. K., co wynika z twierdzeń obu wymienionych osób. T. K. nie przekazywał mu „usilnych” próśb, aby winę wziął na siebie; z zeznań D. S. złożonych na rozprawie głównej ( k 151 ) wynika, iż oskarżony telefonował do niego dwa tygodnie przed bezpośrednim spotkaniem ( podczas którego została nagrana ich rozmowa ) i prosił o przyznanie się do kierowania pojazdem. Przesłuchany uzupełniająco wspomniał już o dwóch takich telefonach ( k 224 ). Zeznając przed sądem odwoławczym D. S. w odniesieniu do tych okoliczności stwierdził, iż taka rozmowa telefoniczna odbyła jakiś „miesiąc wcześniej”, w trakcie której oskarżony prosił go, aby powiedział przed jego ojcem, że to on prowadził samochód w dniu 24 października 2010 roku ( k 447 odw. – 448 ). Z zeznań D. S. nie wynika, aby był on uprzednio nakłaniany przez oskarżonego do przyjęcia na siebie sprawstwa kierowania pojazdem, nie było też żadnych ustaleń pomiędzy nim a K. odnośnie zaakceptowania przez niego tego pomysłu i podjęcia dalszych wspólnych zamierzeń mających na celu jego realizację. Świadek w istocie zignorował telefoniczną prośbę oskarżonego ( k 224 ). D. S. przyznał, iż wizyta na jego posesji T. K., razem z ojcem J. K. i kolegą T. S. (1) nie była zaaranżowana, stanowiła dla niego zaskoczenie. Została ona potajemnie nagrana przez oskarżonego. D. S. nie kwestionował prawdziwości tego zapisu. Odnosząc się do zarejestrowanego jej przebiegu należy stwierdzić, iż postawa oskarżonego w stosunku do D. S. była napastliwa, ordynarna i roszczeniowa; jednocześnie wyrażał on pretensje, iż D. S. nie interesuje się nim, nie udziela mu obiecanego wsparcia pomimo, iż był sprawcą ( kierującym ) tego wypadku. Oskarżony wskazywał na stan zdrowia, swoje obecne potrzeby, wydatki finansowe z nimi związane oraz na konieczność uregulowania tej sytuacji zgodnie z rzeczywistością. W konsekwencji domagał się przyjęcia przez D. S. odpowiedzialności za kierowanie samochodem, zwłaszcza odszkodowawczej. D. S. nie protestował przeciwko zarzutom i stwierdzeniom T. K.; w istocie przyznał, że to on doprowadził do wypadku i wyraził obawę przed podołaniem takim zobowiązaniom odszkodowawczym. Wydaje się być całkowicie zaskoczony i podczas osobistej konfrontacji z T. K. nie podjął w żaden sposób obrony swojej wersji zdarzenia z postępowania przygotowawczego. Sąd I instancji nie przeanalizował postawy zaprezentowanej przez D. S. podczas tej rozmowy, a ona nasuwa wątpliwości co do sprawstwa oskarżonego. Z opinii psychologicznej dotyczącej D. S. sporządzonej przez biegłego M. Z. na etapie postępowania odwoławczego wynika, iż rozwój świadka mieści się w granicach normy wiekowej – na poziomie przeciętnym. Motywacja do działań badanego związana jest z głównie z zaspokajaniem doraźnych potrzeb, które mają charakter bieżący i w większości przypadków wzbudzane są bieżącą sytuacją. Badany dla ich zaspokajania gotów jest nawet wchodzić w kolizję z powszechnie obowiązującymi normami, pomimo ich potencjalnej dobrej znajomości. Realizacja potrzeb związana jest z „dawaniem sobie prawa” do określonych zachowań, tj. sytuacyjnym uznawaniem, że to, co on uważa za dobre jest dobre, niezależnie od deklarowanego uznawania norm ogólnospołecznych. Z uwagi na defekt rozwojowy uczuciowości wyższej realizuje to nie licząc się z innymi. Tym samym „daje sobie prawo” do takich zachowań, które w konkretnej sytuacji są – jego zdaniem – skuteczne ( tj. rozwiązują zaistniały problem i/lub zaspokajają istniejącą potrzebę ), nawet gdyby to było niekorzystne dla innych osób. Charakter jego związków z innymi ludźmi ma postać przedmiotowego ich traktowania. D. S. jest zdolny do kłamstwa ( ma podwyższony poziom kłamstwa w skali kłamstwa – 7 punktów na 10 ) w znaczeniu: kłamstwo to wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym z intencją, by zostały wzięte za prawdziwe. Świadek nie przejawia skłonności do konfabulacji. D. S. nie ma „osobowości biernej, że jak ktoś na niego krzyknie to on się schowa w sobie. W wywiadzie psychologicznym on odpowiadał stanowczo, tak albo nie. Nie było tak, żeby on się wycofywał”. ( zobacz szerzej: opinia k 451 - 453, k 478 odw. – 479 ). Opinia psychologiczna dotycząca D. S. zasługuje na pozytywną ocenę; biegły przedstawił nie tylko ostateczne wnioski, ale również drogi, które go do takich wniosków doprowadziły, zostały one pobudowane fachową wiedzą zademonstrowaną tak w opinii pisemnej jak i ustnej. Z opinii tej jednoznacznie wynika, iż D. S. jest w stanie reprezentować swoje interesy, nawet używając kłamstwa. Nie jest osobnikiem, który dałby się zastraszyć, nie ma skłonności do empatii, czyli wczuwanie się w sytuację oskarżonego czy też jego napastliwa postawa nie powinny powodować, aby bezpodstawnie pomówił samego siebie o prowadzenie pojazdu. Jego postawę w trakcie nagranej z oskarżonym rozmowy można tłumaczyć zaskoczeniem, brakiem czasu do przemyśleń, nagłym postawieniem go w stan konfrontacji z oskarżonym, artykułującym swoje racje i mającym realną wiedzę o zdarzeniu. Opinia psychologiczna nasuwa wątpliwości co do prawdomówności D. S., tym bardziej, iż zmieniał on wersje w toku procesu i manipulował okolicznościami przedmiotowego zajścia. Z przebiegu nagranej rozmowy wynika, iż T. K. i D. S. nie dokonali konkretnych ustaleń co do dalszych relacji w przyszłości

( T. K. zdobył materiał pozwalający na wystąpienie z wnioskiem o wznowienie postępowania karnego). Ze stanowczych twierdzeń obu tych osób wynika, iż nie dokonywali żadnych wspólnych uzgodnień przed rozprawą główną, aby zaprezentować na niej spójną wersję obciążającą D. S.; świadek ten nie zmienił w tym zakresie zeznań, nawet wtedy, gdy ponownie pomówił oskarżonego o prowadzenie pojazdem. Takie zachowanie T. K. byłoby nielogiczne; gdyby bezpodstawnie chciał siebie uwolnić od odpowiedzialności próbowałby z D. S. ustalić jedną wersję zdarzenia, tak aby ich depozycje korespondowały ze sobą. Tymczasem na rozprawie głównej początkowo obaj uczestnicy krytycznej jazdy samochodem, jego prowadzeniem obciążyli D. S., jednakże ich relacje były na tyle sprzeczne, iż już wtedy wykluczały się wzajemnie ( sąd po raz pierwszy bardzo ogólnikowo przesłuchał D. S., dopiero na następnej rozprawie uszczegółowił on swoje relacje, zwłaszcza co do sposobu wyciągnięcia oskarżonego z pojazdu, a tę wersję mógł ułożyć na podstawie okoliczności zasłyszanych na rozprawie ). W dalszej kolejności D. S. zmienił zeznania, zarzucając kierowanie samochodem oskarżonemu

( i przedstawił inne realia wyprowadzenia go na zewnątrz pojazdu). Powody zmiany tej wersji nie są do końca przekonujące; nie potrzeba porady prawnika, aby uświadomić sobie konsekwencje sprawstwa wypadku z ciężkimi skutkami zdrowotnymi dla pasażera, popełnionego w stanie nietrzeźwości. Zresztą już w trakcie nagranej rozmowy T. K. uświadamiał D. S. o możliwych konsekwencjach prawnych jakie poniesie jako sprawca wypadku. Gdyby D. S. tego czynu nie popełnił, nie miał jakichkolwiek powodów faktycznych oraz uwarunkowań psychologicznych, aby do tego czynu się przyznać ( zwłaszcza, że w obliczu przesłuchania przed sądem również nie dążył do ustalenia jednolitej wersji zdarzenia, a jego samopomawiające się zeznania pozostają na takim stopniu niedorzeczności, iż nasuwa się przypuszczenie, iż były nastawione na wyrażanie absurdów ). Z drugiej strony możliwości intelektualne T. K. pozwalałyby na skonstruowanie przez niego logicznej ( chociaż nieprawdziwej ) wersji zdarzenia. Podstawowym warunkiem powodzenia takiej akcji było uzgodnienie wersji z D. S.. N. tego może wskazywać, iż T. K. nie dostrzegał takiej potrzeby, gdyż był przekonany o prawdziwości istniejącego w jego świadomości przebiegu tego zajścia. Zasadniczym tego elementem musiała być wiedza o kierowaniu pojazdem przez D. S.. Oskarżony również nie ustalił z D. S. sposobu jego zachowania w trakcie bezpośredniej ( nagranej ) rozmowy, na którą sprowadził ojca i kolegę

( nie mógł być przekonany o jej wyniku ). Tylko mając pewność co do sprawstwa D. S. ( potwierdzonego następczo jego przyznaniem się w trakcie nagranej rozmowy ) mógł nie widzieć potrzeby wspólnego kreowania okoliczności zajścia; gdyby było inaczej i należałoby przedstawić fikcyjne okoliczności czynu, racjonalne i konieczne stawało się uzgodnienie nowej wersji, czemu D. S. nie opierałby się. Tymczasem T. K. nie tylko nie uzgodnił z D. S. jednolitego opisu przedmiotowego zajścia, ale też przedstawił jego przebieg, który nie wytrzymuje krytyki na podstawie zebranych w sprawie dowodów mimo, iż oskarżony miał intelektualne możliwości do „wymyślenia” składnej wersji zdarzenia. Zwrócił na to uwagę sąd I instancji, podważając skutecznie okoliczności podniesione przez oskarżonego na rozprawie głównej, dotyczące przemieszczania się w wyniku wypadku, czy też sposobu znalezienia się poza pojazdem. W tej części słusznie sąd ten oparł się na opiniach biegłych z zakresu ruchu drogowego K. L. i medycyny sądowej R. K., dokumentacji fotograficznej pojazdu, dowodach osobowych: zeznaniach pracowników karetki pogotowia, którzy wskazali gdzie znajdował się T. K. po wypadku, funkcjonariuszy policji A. J., R. P., P. S.. Z drugiej strony sąd rejonowy zasadnie odmówił w tym zakresie wiary twierdzeniom J. K., N. P., P. M., które nastawione były na uwiarygodnienie wersji oskarżonego i przedstawiały niespójnie stan oparcia fotela pasażera z przodu pojazdu. Polemiczne wywody apelacji pomijające przekonującą argumentację sądu rejonowego zaprezentowaną w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, a kwestionujące stanowisko sądu z pozycji wyjaśnień oskarżonego oraz własnych subiektywnych ocen przeprowadzonych na rozprawie dowodów, nie mogły odnieść zamierzonego przez skarżącego efektu. Sąd rejonowy prawidłowo ustalił, iż T. K. i D. S. siedzieli na przednich fotelach samochodu, oskarżony nie miał warunków przełamania oparcia fotela pasażera i znalezienia się całym ciałem u podnóża tylnych siedzeń. Jednakże nawet nieuprawdopodobnienie tej tezy prezentowanej przez oskarżonego nie może działać na jego niekorzyść, gdyż może on być uznany winnym jedynie po udowodnieniu mu sprawstwa i winy. Zebrane dowody nie dają jednak pewności czy on kierował pojazdem w czasie wypadku. Wytłumaczeniem takiej wersji oskarżonego może być opinia psychologiczna wskazująca na występującą u niego tendencję do uzupełniania rekonstrukcji zdarzenia również samodzielnymi odtworzeniami, jeżeli czegoś nie jest pewien, w celu posiadania spójnego poglądu na temat tego zdarzenia. W tym miejscu trzeba przywołać ostatnią wersję D. S., w której twierdził on, iż po zatrzymaniu się samochodu oskarżony głowę miał między siedzeniami, leżał między przednimi siedzeniami ( k 447 odw. - 448), czyli mógł widzieć tylne dywaniki i przez to zinterpretować swoją pozycję w sposób przedstawiony w wyjaśnieniach;

- problemem w sprawie jest ustalenie, kto kierował pojazdem. Sąd okręgowy podzielił analizy sądu rejonowego, iż oskarżony został wyciągnięty z samochodu przednimi drzwiami od strony kierowcy ( jednocześnie jak rozważał równolegle sąd I instancji, nie mógł on samodzielnie wypaść z pojazdu po otworzeniu drzwi, gdyż nie wskazują na to żadne dowody osobowe; zarówno T. K. jak i D. S., konsekwentnie twierdzili, iż ten pierwszy został wyciągnięty z pojazdu na zewnątrz. Z zeznań pracowników pogotowia ratunkowego ( w szczególności A. B. k 149, G. S. k 149 odw. ) wynika, iż po przyjeździe karetki oskarżony leżał na plecach obok samochodu ( przy otwartych drzwi kierowcy – zobacz: dokumentacja fotograficzna ), a jego kończyny dolne leżały na fotelu kierowcy. Są to świadkowie obiektywni, ich twierdzenia korespondują ze sobą, wzajemnie się uzupełniają, są logiczne i w pełni zasługują na wiarę. Z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej R. K. wynika jednoznacznie, iż przy tym rodzaju obrażeń, jakie wystąpiły w kręgosłupie szyjnym i rdzeniu kręgowym T. K., porażenie ciała nastąpiło natychmiast i nie był on w stanie samodzielnie poruszać się w żaden sposób. Jego ciało było całkowicie bezwładne ( 221 odw. – 222 ). Diagnoza biegłego co do możliwości ruchowych oskarżonego nie budzi jakichkolwiek wątpliwości. Z obciążających T. K. zeznań D. S. wynika, iż w samochodzie siedział on z przodu na siedzeniu pasażera ( kierowcą był K. ). Świadek ten podniósł, iż po wypadku wyszedł z samochodu pierwszy drzwiami kierowcy, bo te od strony pasażera nie chciały się otworzyć. T. K. leżał między siedzeniami, świadek wyciągnął go później przez te same drzwi ( k 225 ). Na rozprawie apelacyjnej D. S. uzupełnił, iż miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Nie pamiętał kontaktu fizycznego z oskarżonym, musiał przez niego przechodzić, nie pamiętał czy próbował otworzyć jakieś drzwi i czy mu się to udało. T. K. nogi miał z przodu, ale nie wie gdzie ( k 447 odw. – 448 ). Zeznania D. S. nasuwają szereg wątpliwości. Z protokołu oględzin samochodu wynika, iż pasy bezpieczeństwa nie były zablokowane ( k 3 – 4 akt 2 Ds1957/10 ), co powinno nastąpić w przypadku koziołkowania pojazdu. Świadek ten nie wskazuje w jaki sposób próbował otworzyć przednie drzwi od strony pasażera. Z dokumentacji fotograficznej i protokołu oględzin pojazdu (akta 2 Ds1957/10 ) wynika, iż brak jest w nim przednich bocznych szyb. D. S. nie podał przyczyn niemożności otworzenia drzwi od strony pasażera ( jakich środków użył ), w jaki sposób udało mu się otworzyć drzwi od strony kierowcy, mimo większej odległości i przeszkody w postaci osoby oskarżonego, dlaczego nie wyszedł przez otwór okienny w najbliższych mu drzwiach, dlaczego przeciskał się przez oskarżonego ryzykując jego zdrowie, dlaczego nie wypchnął go jako pierwszego, aby ułatwić sobie wyjście. Z zeznań J. K. wynika, iż gdy zaglądał po wypadku do samochodu otwierał przednie drzwi od strony kierowcy, bo najlepiej się otwierały ( k 225 ); N. P. wskazał, iż gdy ściągał auto z parkingu drzwi z prawej strony były pootwierane ( nawet nie chciały się domykać – 234). Biegły z zakresu ruchu drogowego K. L. w opinii uznał, iż zablokowanie prawych przednich drzwi w czasie wypadku było technicznie niemożliwe. Analiza zdjęcia nr 7 z dokumentacji fotograficznej z zastosowaniem szkła powiększającego wskazuje, iż na obu drzwiach prawego boku nie znajdowały się uszkodzenia i ślady charakterystyczne dla samoistnego zablokowania tych elementów nadwozia. Na całym obwodzie umieszczenia drzwi w szkielecie boku nadwozia występowała szczelina montażowa. Poszycie obu drzwi nie zachodziło na błotniki i słupek środkowy ( k 256 – 257 ).

Wzajemne powiązanie tych wymienionych dowodów nasuwa wątpliwości co do wersji D. S. o bezskutecznych próbach otwarcia drzwi od strony pasażera, tym bardziej, iż mógł je kopać i wypychać obiema nogami – z maksymalną siłą, a badania biegłego nie wskazują nawet na ich ruszenie z ościeżnicy. Przechodzenie przez bezwładnego oskarżonego w kabinie pojazdu powodowało znaczne utrudnienia i niebezpieczeństwo dla rannego, byłoby związane z dbałością o zminimalizowanie ryzyka pogłębienia uszkodzeń ciała, pogłębionym wysiłkiem i stresem przechodzącego; dlatego wątpliwe jest, aby

D. S. ( i T. K. ) w tych warunkach nie zapamiętał pokonywania przeszkody w postaci ciała oskarżonego, a przynajmniej starań o uniknięciu zrobienia mu większej krzywdy. D. S. wskazuje, iż nie przypomina sobie kontaktu fizycznego z oskarżonym po wypadku. Określa tylko ogólnikowo umiejscowienie jego tułowia. Może to oznaczać, iż nogi oskarżonego znajdowały się w kokpicie kierowcy, ograniczone z góry kierownicą i obudową tablicy rozdzielczej ( gdyby znajdowały się pomiędzy siedzeniami musiałyby być zgięte w kolanach, co przesłaniałoby pasażerowi przestrzeń do wyjścia drzwiami od strony kierowcy i wymagałoby od niego usunięcia tej przeszkody ( o czym D. S. nigdy nie wspominał ). Jednocześnie końcowe umiejscowienie nóg oskarżonego po wyciągnięciu go z samochodu ( obie na siedzeniu kierowcy ) nie da pogodzić się z wcześniejszymi ocenami, iż najbardziej prawdopodobne jest, iż będąc wewnątrz pojazdu miał nogi w kokpicie kierowcy. Gdyby oskarżony trzymając w tym miejscu kończyny dolne był wyciągnięty z pojazdu, jego bezwładne nogi pozostałyby na podłodze auta ( taka sama sytuacja nastąpiłaby, gdyby w takiej pozycji bezwładnie wypadł na zewnątrz ). Fakt, iż stopy były umiejscowione na siedzeniu kierowcy może wskazywać, iż oskarżony był transportowany z wnętrza pojazdu a nogi ciągnęły się za nim po siedzeniach i pozostały ostatecznie na tym fotelu przy drzwiach, którymi opuścił pojazd. Okoliczności tych w ogóle nie ocenił sąd rejonowy, a nasuwają one poważne wątpliwości co do wersji D. S.;

- D. S. podnosił, iż nie potrafi prowadzić pojazdów mechanicznych. Rzeczywiście nie posiada on prawa jazdy, a członkowie jego najbliższej rodziny nie widzieli, aby on takie umiejętności posiadł. Należy jednak podkreślić, iż D. S. przyznał, iż zdarzało mu się kilkakrotnie kierować traktorem. Potwierdził co do zasady, iż w dniu zdarzenia oskarżony uczył go jeździć samochodem na stacji benzynowej ( w czasie poprzedzającym inkryminowany czyn ), z tym że - w porównaniu z wyjaśnieniami T. K. - minimalizował swoją samodzielność. Nie można wykluczyć, iż świadek ten wykorzystywał także inne okazje koleżeńskie ( o których jego rodzina mogła nie wiedzieć ), ażeby podnieść swoje umiejętności jako kierowcy. Z zeznań D. S. wynika też pewna wiedza o prowadzeniu samochodu, w szczególności związana ze sposobem zmiany biegów, operowania pedałami sprzęgła i gazu ( k 112 ). Wydaje się, iż świadek ten zdawał sobie sprawę przejaskrawiania pewnych okoliczności lansujących jego „agrsywną” jazdę podczas pierwszego przesłuchania na rozprawie głównej, na co wskazują jego dalsze zeznania dostrzegające jednak problematyczność prowadzenia pojazdu ( 150 odw. ). Nie można jednak uznać, iż umiejętności prowadzenia pojazdu świadek ten był całkowicie pozbawiony, na co wskazują zebrane dowody, jednakże postępowanie dowodowe nie zdołało zweryfikować tych umiejętności. Powoduje to kolejne wątpliwości, co sprawstwa oskarżonego. W tym zakresie należy podkreślić, iż po rozmowie pomiędzy T. K. i towarzyszącymi mu osobami a D. S., w której ten potwierdził zarzuty oskarżonego, świadek również przed swoją matką i braćmi K. i S. S. (2) przyznał, iż to on wówczas prowadził samochód ( k 128 odw. – 129, k 130 odw. – 130 ). O ile więc swoją postawę wobec oskarżonego mógł tłumaczy litością wobec niego, to nie znajdują racjonalnego uzasadnienia jego wypowiedzi do najbliższej rodziny i utrzymywanie swojego stanowiska o sprawstwie, pomimo odwodzenia go od tego. Nic nie stało na przeszkodzie, aby najbliższym przekazał rzeczywiste motywy swojego postępowania, chociażby dlatego, aby się nie martwili, że popadł w kłopoty;

- sąd okręgowy podzielił opinie biegłych z zakresu ruchu drogowego i medycyny sądowej, iż rodzaj i ciężkość obrażeń ciała nie może stanowić jednoznacznie wiarygodnej podstawy do stwierdzenia, czy T. K. był kierującym, czy też zajmował miejsce na prawym przednim fotelu. W materiale dowodowym sprawy nie ma dokumentacji położenia śladów biologicznych

( krwi, identyfikacji linii papilarnych ) wewnątrz pojazdu, Przy takiej sytuacji dowodowej, na podstawie mechaniki koziołkowania i lokalizacji obrażeń osób – nie ma możliwości oraz kategorycznego wskazania osoby kierującej w czasie wypadku samochodem D. (...) ( sąd okręgowy podzielił stanowisko sądu I instancji odmawiającego dopuszczenia dowodu ma okoliczność przeprowadzenia symulacji biochemicznej zdarzenia z uwzględnieniem przemieszczania się osób wewnątrz pojazdu ( k 296 ), albowiem materiał dowodowy nie zawiera danych, które umożliwiłyby kategoryczną rekonstrukcję wypadku ). Fakt ustabilizowania ciała osoby siedzącej za kierownicą, która silnie trzyma się rękami kierownicy, zmniejsza ryzyko doznania przez nią jakichkolwiek obrażeń ciała ( zwłaszcza jeżeli dachujący samochód nie uderzył w żadną przeszkodę ), jednakże nie wyklucza możliwości ich powstania. Kierujący jednak w tym przypadku miał szansę w ten sposób minimalizować następstwa wypadku, a mniejsze obrażenia odniósł jednak D. S.;

- nieracjonalna jest postawa T. K. po wypadku i w okresie pierwszego wyrokowania. Przyznał się on do prowadzenia pojazdu. Jednakże dalsze jego zachowania ( wystąpienie przeciwko D. S. i zanegowanie swojego sprawstwa ), ich konsekwencja w powiązaniu z nasuwającymi się wątpliwościami co do pomawiających twierdzeń D. S. uprawdopodabniają, iż wzięcie winy na siebie mogło być nieprzemyślaną strategią szybkiego i „bezproblemowego” zakończenia tej sprawy, bez uwzględnienia nieodwracalnych konsekwencji zdrowotnych, czego uświadomienie - co zdaje się wynikać z wyjaśnień oskarżonego i podejmowanych prób leczenia - było jednak procesem rozciągniętym w czasie.

Reasumując: zachwiana została wersja oskarżenia, gdyż w świetle zebranych dowodów nie da się bez obawy popełnienia pomyłki wykluczyć innej wersji zdarzenia, niż przyjęta w akcie oskarżenia. Wydanie wyroku uniewinniającego pozostaje pod ochroną art. 7 kpk nie tylko wtedy, gdy wykazano niewinność obwinionego, ale i wówczas, gdy nie udowodniono, że jest on winny popełnienia zarzucanego mu czynu. Przy czym w tym drugim wypadku wystarczy, że twierdzenia obwinionego, negującego tezy oskarżenia, nie zostaną skutecznie obalone, nawet jeśli wskazywana przez niego wersja może wydawać się mało prawdopodobna ( por. postanowienie SN z dnia 18 grudnia 2008 roku, V KK 267/08, Biul. PK 2009/ 2/ 66 ). Zdaniem sądu II instancji przedstawiona ocena dowodów i wyciągnięte z niej wnioski mają taką wymowę, że uwzględniona w zaskarżonym wyroku wersja – nie może być uznana za jedyną możliwą.

W tym stanie rzeczy sąd odwoławczy ( na podstawie przepisów powołanych w orzeczeniu ) zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że oskarżonego uniewinnił od popełnienia przypisanego mu czynu; w związku z uniewinnieniem T. K. kosztami procesu w sprawie obciążył Skarb Państwa.