Pełny tekst orzeczenia

III Ca 256/15

UZASADNIENIE

Postanowieniem z dnia 29 maja 2014 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Widzewa w Łodzi, rozpoznając sprawę z wniosku J. S. z udziałem E. Ł., Gminy B. i Skarbu Państwa – Marszałka Województwa (...), stwierdził, że wnioskodawca nabył przez zasiedzenie z dniem 1 stycznia 2010 r. własność nieruchomości gruntowych położonych w Kotlinach, gm. B., o łącznej powierzchni 21,6137 ha, oznaczonych w ewidencji gruntów i budynków jako działki Nr (...) i uwidocznionych na mapach zaewidencjonowanych pod numerami 511- (...) i P. (...).2014.16, dla których to nieruchomości nie są prowadzone księgi wieczyste, oddalił wniosek w pozostałym zakresie i stwierdził, że uczestnicy postępowania ponoszą jego koszty związane ze swoim udziałem w sprawie.

Sąd I instancji ustalił, że od 1966 r. w ewidencji gruntów widnieje E. Ł. jako samoistny posiadacz nieruchomości gruntowej o łącznej powierzchni 22,1823 ha położonej w Kotlinach i składającej się z działek Nr (...), a władał on tymi gruntami aż do momentu wyprowadzenia się do M. w 1968 r., kiedy to on i jego członkowie rodziny zaprzestali wykonywania tam jakichkolwiek prac, a jedynie część działek była przez niego wydzierżawiana. Dzierżawcami byli m.in. członkowie rodziny B., a później rodzina B., przy czym okres dzierżawy tych ostatnich rozpoczął się pod koniec lat 60-tych i trwał co najmniej 3 lata. E. Ł. wydzierżawił także inne działki, m.in. Nr 449, 451, 550, 557 i 559 o łącznej powierzchni 21,94 ha, w 1971 r. trzema osobom, a później dzierżawcy się zmieniali. Od 1978 r. cały ten obszar – z wyjątkiem terenu o pow. 7 ha – przejęła we władanie babka wnioskodawcy J. Ł. (1).

Sąd przyjął, że J. Ł. (1) w latach 70-tych XX w. władała ponadto gruntami będącymi przedmiotem wniosku o zasiedzenie, a w pracach rolnych pomagali jej wnioskodawca, jego matka i jego brat M. S. (1). Od 1978 r. na tych działkach zaczęli gospodarować J. S. i jego brat, a od dnia 31 grudnia 1979 r. już wyłącznie wnioskodawca. Od tamtej pory J. S. władał nieprzerwanie i suwerennie przedmiotową nieruchomością, mieszkał na jej terenie, postawił tam stodołę, oborę, nowy dom i garaże, wykonał odwodnienie działki Nr (...), wykarczował działki Nr (...), uprawiał tam ziemię, hodował bydło, płacił podatki, wyrównał pobocze, gdy droga miała być utwardzona asfaltem, dbał o przepusty i rowy przy drodze. Wnioskodawca władał też w tym czasie samodzielnie działką Nr (...), stanowiącą uprzednio drogę wiodącą do młyna, a po jego wyburzeniu – do nieczynnych żwirowni. Działka ta uległa zaoraniu i wraz z sąsiednią działką Nr (...) stanowiła jednolite pole uprawiane przez J. S., który uiszczał także za tę działkę należne podatki. Obecnie jako właściciel tej działki wpisana jest do rejestru gruntów Gmina B. na podstawie decyzji Wojewody (...) z dnia 26 lipca 2010 r. stwierdzającej nabycie własności przez gminę z mocy prawa z dniem 27 maja 1990 r. W dniu 4 czerwca 2012 r. wnioskodawca został powiadomiony o czynnościach geodety wyznaczającego granicę działki Nr (...) i pismem z dnia 25 czerwca 2012 r. skierowanym do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Ł. sprzeciwił się budowie drogi na tym terenie, podnosząc, że włada tymi gruntami od 30 lat; w tym okresie czasu Gmina nie użytkowała w jakikolwiek sposób przedmiotowej działki ani nie dokonywała tam żadnych inwestycji. Postanowieniem Wojewody (...) zostało wznowione postępowanie administracyjne w sprawie stwierdzenia nabycia własności tej działki przez Gminę B. z mocy prawa, ale w chwili orzekania nie zostało jeszcze zakończone.

Sąd Rejonowy ustalił, że z kolei J. S. nie użytkował działki Nr (...), ponieważ uniemożliwiła mu to realizacja projektu budowy zbiornika wodnego (...) w latach 1978 – 83. Działka w rezultacie została zalana wodą, a zbiornik wodny, będący własnością Skarbu Państwa, został oddany do użytku w dniu 27 września 1983 r.; jego administratorem obecnie jest Marszałek Województwa (...). Od 1 grudnia 1980 r. J. S. figuruje w ewidencji gruntów jako użytkownik działek objętych wnioskiem i opłaca za nie zobowiązania pieniężne.

Biorąc pod uwagę ustalony wyżej stan faktyczny, Sąd meriti uznał, że wniosek J. S. w przeważającej części należy uznać za zasadny. Opisał dość obszernie, jak postrzega rolę instytucji zasiedzenia w systemie prawa, zaznaczył, co może być przedmiotem zasiedzenia, jak również poinformował, że nabyć własność rzeczy na tej drodze może równocześnie kilka osób, a nawet małżonkowie. Powołano art. 172 k.c. ze wskazaniem wymienionych tam przesłanek zasiedzenia, a mianowicie samoistnego posiadania rzeczy i upływu odpowiedniego okresu czasu. Sąd wskazał, że o samoistnym posiadaniu można mówić wówczas, gdy istnieje zarówno element corpus possidendi, przejawiający się w możliwości władania rzeczą jak osoba, której przysługuje prawo własności (choćby nawet władztwo to nie było efektywnie wykonywane), jak i animus possidendi, oznaczający ujawniającą się wobec otoczenia w postępowaniu posiadacza wolę władania rzeczą jak właściciel. Z kolei czas, jaki musi upłynąć dla nabycia rzecz na drodze zasiedzenia, wynosi 20 lat, jeśli posiadacz jest w dobrej wierze, a więc błędnie przypuszcza, że jest właścicielem rzeczy, zaś 30 lat, jeśli posiadacz wie albo powinien wiedzieć, że właścicielem nie jest, a więc pozostaje w złej wierze.

Przenosząc te teoretyczne rozważania na grunt rozpoznawanej sprawy, Sąd Rejonowy przyjął, że J. S. co najmniej od 1983 r. nie wykorzystuje w żaden sposób działki Nr (...) ani nie czerpie z niej żadnych pożytków, ponieważ znajduje się tam zbiornik retencyjny (...), stanowiący z mocy art. 71 ust. 1 pkt. 5 w związku z art. 70 ust. 1 ustawy z dnia 18 lipca 2001 r. – Prawo wodne (obecnie opublikowany - t.j. Dz. U. z 2015 r., poz. 469) urządzenie melioracji wodnych podstawowych, a w konsekwencji będący – z mocy art. 72 ust. 1 tejże ustawy – własnością Skarbu Państwa, administrowaną przez Marszałka Województwa (...) w ramach zadań zleconych z zakresu administracji rządowej, co wynika z art. 11 ust. 1 pkt. 4 i art. 14 ust. 4 ustawy. Nawet jeśli przed oddaniem zbiornika do użytku wnioskodawca władał tą działką, to okres jego władztwa jest niewystarczający dla stwierdzenia zasiedzenia w myśl art. 172 k.c. i w tym zakresie wniosek musiał zostać oddalony.

Jeśli chodzi o pozostałe działki objęte wnioskiem, to Sąd I instancji uznał za wiarygodne dotyczące ich twierdzenia J. S., z których wynika, że do 1968 r. gruntami tymi władał E. Ł., jednak później wyprowadził się on do M., a ziemia dostała się pod władztwo J. Ł. (1) oraz że wnioskodawca wraz z bratem pomagał babce w pracach rolnych, a następnie użytkował przedmiotowe grunty, przy czym samodzielnie nimi władał od 31 grudnia 1979 r. Zdaniem Sądu, wypowiedzi wnioskodawcy korespondowały z zeznaniami świadków M. S., F. K., K. T. i C. S., którzy twierdzili, że J. S. włada tymi gruntami od co najmniej 30 lat, a władanie jego nie było w żaden sposób zakłócane, w szczególności nie podejmował tam żadnych prac E. Ł.; Sąd uznał ich zeznania za logiczne, spójne i korelujące ze sobą, zauważył, że przytaczają oni liczne przykłady wykonywania władztwa nad rzeczą. Powołano także zeznania świadków C. W., K. R. i W. Ł., którzy opisywali wykonywanie prac rolnych przez wnioskodawcę (przy czym dwoje ostatnich odnosiło się do okresu odpowiednio lat 90-tych i 80-tych) oraz zwrócono uwagę na złożone do akt potwierdzenia wpłat należności podatkowych.

Z drugiej strony Sąd I instancji odmówił wiary zeznaniom świadków W. Ł. i J. B., z których wynikało, że J. S. zaczął władać przedmiotowymi gruntami dopiero w późniejszym okresie czasu – a to z powodu braku ich wzajemnej korelacji. Odnotowane niezgodności dotyczyły przede wszystkim charakteru i czasu trwania dzierżawy ziemi przez rodzinę B.. Świadkowie ci twierdzili, że dzierżawa ta zakończyła się w 1982 lub 1984 r., a bezpośrednio później ziemia została wydzierżawiona rodzinie B., tymczasem z zeznań świadka E. B. wynika, że jego rodzice mogli dzierżawić grunty od E. Ł. pod koniec lat 60-tych XX w. Sąd wskazał ponadto, że świadek W. Ł., twierdząc, że tylko 1/3 gruntów została oddana w dzierżawę, nie sprecyzowała, o które działki chodzi, a jednocześnie w jej zeznaniach można odnotować sprzeczność – z jednej strony wywodziła ona, że rodzina B. objęła grunty w trwającą 4-5 lat dzierżawę w roku 1984, z czego wynika, że wnioskodawca mógł nimi władać dopiero od lat 1988/89, a z drugiej strony podała, że J. S. zajął się całością nieruchomości już w roku 1985. Sąd nie wykluczał, że w rzeczywistości świadkowie W. Ł. i J. B. miały na myśli inne grunty niż te, które są przedmiotem postępowania, zauważając, że z akt uwłaszczeniowych wynika, że E. Ł. wydzierżawiał – poza gruntami objętymi wnioskiem – także działki Nr (...) o łącznej powierzchni 21,94 ha w okresie od 1971 r. do 1977 r.; tereny te później objęła we władanie J. Ł. (1), z wyjątkiem jednak obszaru o pow. 7 ha, który może być tożsamy z przedmiotem dzierżawy rodziny B. i B.. Sąd zaznaczył jednak, że rozważania w tym zakresie mają charakter jedynie hipotetyczny.

Sąd przyjął również, że wnioskodawca w wystarczającym stopniu wykazał, że władał jak właściciel również działką Nr (...), która od dłuższego czasu nie funkcjonowała jako droga prowadząca do młyna i żwirowni i jeśli ktokolwiek tamtędy przechodził, to tylko w celu skrócenia sobie drogi do swojego pola, a J. S. godził się na to w ramach stosunków sąsiedzkich. Wnioskodawca do niedawna był jedyną osobą, która zajmowała się tymi gruntami, wykorzystując je pod uprawę, zaś Gmina B. zainteresowała się nimi dopiero w ostatnim czasie, planując na nowo urządzić tam drogę. W konsekwencji Sąd uznał, że J. S. samoistnie posiadał tę działkę, podobnie jak działki Nr (...).

W dalszej kolejności Sąd I instancji stwierdził, że posiadanie wnioskodawcy sprawowane było w złej wierze, ponieważ bez wątpienia miał on świadomość, że nie przysługuje mu tytuł prawny do rzeczy; wymaga to więc, zgodnie z art. 172 k.c., 30-letniego okresu władania nieruchomością. Ustalono na podstawie twierdzeń wnioskodawcy oraz świadków K. T. i M. S., że objęcie gruntów w posiadanie nastąpiło w 1979 r., ponieważ wtedy z nieruchomości wyprowadził się brat J. S., pozostawiając mu gospodarstwo; relacje te nie pozostają w sprzeczności z bardziej ogólnikowymi wypowiedziami świadków C. S. i F. K.. Ponieważ nie udało się określić daty bardziej precyzyjnie, Sąd przyjął, że nastąpiło to nie później niż ostatniego dnia tego roku, a od tego czasu wnioskodawca władał gruntami jak właściciel; w konsekwencji stwierdzono, że ich własność na drodze zasiedzenia nabył z mocy prawa z dniem 1 stycznia 2010 r., orzekając o kosztach postępowania na podstawie art. 520 § 1 k.p.c.

Apelację od tego orzeczenia, w zakresie uwzględniającym wniosek dotyczący działek (...) w Kotlinach, gmina B., wniósł uczestnik postępowania E. Ł., domagając się zmiany postanowienia w tej części i oddalenia wniosku o zasiedzenie, ewentualnie uchylenia go i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji. Skarżący zarzucił rozstrzygnięciu Sądu I instancji naruszenie:

art. 510 § 2 zd. I k.p.c. poprzez nieustalenie i niewezwanie przez Sąd do udziału w sprawie wszystkich zainteresowanych polegające na pominięciu spadkobierców zmarłej J. Ł. (1) oraz A. K. i P. K.;

art. 232 zd. II k.p.c. oraz art. 216 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. poprzez niedopuszczenie przez Sąd z urzędu:

  • dowodu z przesłuchania uczestnika postępowania E. Ł. oraz z zeznań będącej jego córką M. P.R., co pozwoliłoby na wyjaśnienie rzeczywistego stanu sprawy;

  • dowodu z dokumentu w postaci wypisu z ewidencji gruntów obejmującego zmianę numeracji działek objętych wnioskiem na przestrzeni lat 1960 – 2014;

art. 233 § 1 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. poprzez dowolną ocenę materiału dowodowego polegającą na oparciu rozstrzygnięcia wyłącznie na zeznaniach świadków zeznających na niekorzyść skarżącego przy pominięciu zeznań świadczących na jego korzyść;

art. 328 § 2 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. poprzez oparcie rozstrzygnięcia na błędnych ustaleniach faktycznych polegające na:

  • nieokreśleniu przez Sąd, jakie nieruchomości wchodziły w skład gospodarstwa (...);

  • przyjęciu przez Sąd, że wnioskodawca w ramach posiadania samoistnego wybudował dom i budynki gospodarcze na nieruchomości objętej wnioskiem, a także uprawiał je, wypasał na nich bydło, karczował je i osuszał;

  • uznaniu przez Sąd, że E. Ł. wydzierżawiał inne nieruchomości niż objęte wnioskiem o zasiedzenie;

  • przyjęciu przez Sąd, że J. S. posiadał samoistnie nieruchomości objęte wnioskiem od 1978 r.

Skarżący zgłosił także liczne wnioski dowodowe:

o dopuszczenie dowodu z wypisów z rejestru gruntów dotyczących działek Nr (...) na okoliczność zmiany numeracji tych działek, ich powierzchni oraz istnienia zabudowań jedynie na działce Nr (...);

o dopuszczenie dowodów ze skróconych odpisów aktów zgonu J. Ł. (1) i J. Ł. (2);

o dopuszczenie dowodów z kserokopii nakazów płatności podatku, dowodów uiszczania należności podatkowych i należności wodnych;

o dopuszczenie dowodu z zeznań świadka M. P.R. na okoliczność okresu posiadania przedmiotowych nieruchomości przez E. Ł., ich dzierżawy, nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa (...) i dokonanego przez nią nieformalnego podziału gospodarstwa oraz określenia nieruchomości posiadanych i użytkowanych przez wnioskodawcę;

o dopuszczenie dowodu z uzupełniającego przesłuchania stron ograniczonego do wyjaśnień E. Ł. na okoliczność czasu posiadania przez niego nieruchomości objętych wnioskiem, ich dzierżawy, nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa (...) i dokonanego przez nią nieformalnego podziału gospodarstwa oraz sposobu użytkowania nieruchomości posiadanych przez wnioskodawcę, domagając się przesłuchania uczestnika w miejscu jego zamieszkania.

W odpowiedzi na apelację wnioskodawca żądał jej oddalenia, jak również oddalenia zawartych w niej wniosków dowodowych jako spóźnionych.

Postanowieniem wydanym na rozprawie w dniu 16 lutego 2015 r. Sąd Okręgowy w Łodzi zawiesił postępowanie na podstawie art. 174 § 1 pkt. 1 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. z uwagi na śmierć skarżącego, podejmując je w tym samym dniu z udziałem jego następców prawnych: W. Ł. (2), M. R. i B. Ł..

Na rozprawie w dniu 27 marca 2015 r. strona skarżąca sprostowała zakres zaskarżenia, oświadczając, że wskutek oczywistej omyłki wskazała w apelacji, że zaskarża postanowienie m.in. w części, w jakiej uwzględniono wniosek o zasiedzenie działki Nr (...), podczas gdy jej intencją było uczynić to w odniesieniu do działki Nr (...), a działka Nr (...) nie była przedmiotem postępowania. Cofnięty został wniosek dowodowy o przesłuchanie E. Ł. oraz M. R..

Sąd Okręgowy dopuścił dowód z wypisów z rejestru gruntów dotyczących działek Nr (...) na okoliczność zmiany numeracji tych działek, ich powierzchni oraz istnienia zabudowań jedynie na działce Nr (...), natomiast pozostałe wnioski dowodowe oddalił, ponieważ wykazywany odpisami aktów zgonu fakt śmierci J. Ł. (1) i J. Ł. (2) nie jest istotny dla rozstrzygnięcia sprawy, natomiast pozostałe dokumenty – załączone do apelacji w kserokopiach – znajdują się już w aktach sprawy w oryginale.

Uczestnik postępowania Gmina B. pozostawiła rozstrzygnięcie o wnioskach apelacji do uznania Sądu Okręgowego.

Sąd Okręgowy dodatkowo ustalił następujące okoliczności faktyczne:

Działka Nr (...) w obrębie Kotliny nosiła uprzednio numer ewidencyjny (...), działka Nr (...) – numer 560, działka Nr (...) – numer 559, działka Nr (...) – numer 449, a na działkę (...) (obecnie podzieloną na działki Nr (...)) składały się działki oznaczone numerami (...) (wypis z rejestru gruntów, k. 245 – 246).

J. S. od 1980 r. jest właścicielem nieruchomości w Kotlinach składającej się z działek oznaczonych numerami ewidencyjnymi (...) o łącznej powierzchni 17,851 ha. Fragment działki Nr (...) oznaczony jest symbolem Br, co oznacza „grunty rolne zabudowane”. Prawa do przedmiotowej nieruchomości zostały wnioskodawcy przekazane przez babkę J. Ł. (1) (zaświadczenie Rady Sołeckiej w Kotlinach, k. 15; zaświadczenie Urzędu Gminy w B., k. 16; wypis z rejestru gruntów, k. 247 – 248; przesłuchanie wnioskodawcy, k. 188 i k. 188 w związku z jego informacyjnym wysłuchaniem, k. 46).

Działki Nr (...) nie są zabudowane. Działka Nr (...) ma powierzchnię 6,7787 ha, a jej fragment o powierzchni 0,7698 ha oznaczony jest w ewidencji gruntów symbolem Ls, co oznacza „lasy”. Las ten został tam posadzony przez E. Ł. i jego żonę na początku lat 70-tych XX w. (wypis z rejestru gruntów, k. 8 – 9; mapa sporządzona przez uprawnionego geodetę S. Ł., k. 21; zeznania świadka W. Ł., k. 144 - 145).

W protokole ustalenia stanu władania gruntami sporządzonym do celów uwłaszczeniowych w dniu 25 listopada 1974 r. dotyczącym działek Nr (...) w Kotlinach zapisano, że od 1969 r. E. Ł. użytkuje tylko część działki Nr (...), a pozostałe grunty „(…) puszczone są w dzierżawę (…), przy czym ubiega się on o uwłaszczenie tylko tych gruntów, które użytkuje. Protokół podpisany został przez E. Ł.. W podobnym protokole z dnia 18 lutego 1976 r. podano, że użytkował on do ok. 1973 r. część działki Nr (...), ale obecnie oddał ją w dzierżawę, a pozostałe grunty, od czasu opuszczenia przez niego gospodarstwa, tj. od 1969 lub 1970 r. są oddawane w dzierżawę na krótkie okresy czasu innym rolnikom; potwierdzono też, że E. Ł. chce otrzymać akt własności ziemi tylko na grunty, które użytkuje, „(…) ok. 4-5 mórg (…)”. Z kolei w protokole z dnia 25 lutego 1978 r. zapisano, że od czasu wyprowadzenia się z gospodarstwa (...) nie użytkuje przedmiotowej nieruchomości, a jedynie wydzierżawia osobom trzecim grunty o powierzchni 7 ha; pozostałą ziemią włada J. Ł. (1), która część z nich wydzierżawia od 1971 r., a resztę użytkuje osobiście (protokoły władania gruntami, k. 108).

J. S. uiszczał podatki należne od nieruchomości, której był właścicielem od dnia 1 grudnia 1980 r., a od nieruchomości objętej wnioskiem – od 1981 r. W nakazach płatniczych dotyczących przedmiotowej nieruchomości wystawianych przez Urząd Gminy w B. jako osoba zobowiązana do zapłaty figuruje E. Ł.. Począwszy od nakazu dotyczącego roku 1985 – w którym termin płatności pierwszej raty podatku został określony na 15 lutego 1985 r. – oprócz nazwiska E. Ł. pojawia się w dokumentach dopisek o treści „użytkownik J. S.” lub zbliżonej. Podobne adnotacje znajdują się również na dowodach wpłaty podatku, począwszy od roku 1985 (zaświadczenie Rady Sołeckiej w Kotlinach, k. 15; zaświadczenie Urzędu Gminy w B., k. 16; nakazy płatnicze i dowody wpłaty podatku w teczce załączonej do akt sprawy).

Ostateczne ustalenia co do pewnej części faktów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, poczynione w odmienny sposób niż uczynił to Sąd I instancji, a wymagające pogłębionej oceny i analizy zgromadzonego materiału dowodowego, w szczególności zeznań świadków, zawarte są w dalszej części przedstawionych rozważań.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Ustosunkowując się do podniesionych w apelacji zarzutów, należy rozpocząć od kwestii właściwego ustalenia składu podmiotowego postępowania prowadzonego przez Sąd I instancji, ponieważ ewentualna zasadność tego zarzutu apelacyjnego musiałaby się łączyć z najdalej idącymi skutkami procesowymi, nie wyłączając nawet stwierdzenia nieważności postępowania spowodowanej pozbawieniem osób zainteresowanych w sprawie możności obrony swoich praw. Argumentacja przedstawiona przez apelującego nie skłoniła jednak Sądu odwoławczego do podzielenia jego stanowiska w zakresie naruszenia art. 510 § 2 zd. I k.p.c. Przepis ten stwierdza, że Sąd winien wezwać do udziału w sprawie te osoby zainteresowane, które nie są jeszcze uczestnikami postępowania; z kolei art. 510 § 1 k.p.c. mówi, że zainteresowanym jest każdy, czyich praw dotyczy wynik postępowania. Skarżący wywodzi, że Sąd meriti winien był zbadać, kto jest właścicielem przedmiotowej nieruchomości, ponieważ wynik postępowania z pewnością dotyczy praw tych osób, i twierdzi, że prawa własności przysługują w tym wypadku spadkobiercom pradziadków wnioskodawcy - A. K. i P. K. oraz spadkobiercom jego babki J. Ł. (1). W uzasadnieniu apelacji stwierdzono, że „(…) okoliczności ujawnione w toku postępowania wskazują na to, że osoby te są zainteresowanymi w sprawie (…)”; dla Sądu odwoławczego tajemnicą pozostaje jednak, jakie były to okoliczności, a skarżący – niestety – nie wyjaśnił obszerniej tak odważnie postawionej tezy. O ile słuszność trzeba przyznać poglądowi, że właściciele nieruchomości są co do zasady zainteresowani w sprawie o zasiedzenie w rozumieniu art. 510 § 1 k.p.c. i winni być jej uczestnikami, to trudno powiedzieć, z jakich przyczyn E. Ł. (i jego następcy prawni) łączyli fakt nabycia praw własności do przedmiotowych gruntów ze spadkobraniem po wskazanych osobach. Jasne jest, że spadkobiercy nabywają prawa do określonych rzeczy tylko pod tym warunkiem, że prawa te przysługiwały także spadkodawcy i w konsekwencji stanowiły część spadku. W toku postępowania bezsporne było natomiast, że nieruchomość objęta wnioskiem ma nieuregulowany stan prawny i w materiale dowodowym nie sposób odnaleźć żadnych przesłanek do stwierdzenia, że w skład spadku po P. K., A. K. lub J. Ł. (1) wchodziło stosowne prawo własności, a tym samym, że w drodze dziedziczenia prawo to przeszło na ich spadkobierców. W rezultacie zawarty w apelacji wywód o istnieniu po stronie wskazanych tam osób przymiotu zainteresowanych w sprawie w rozumieniu art. 510 § 1 i § 2 zd. I k.p.c. jest pozbawiony jakichkolwiek podstaw, a sam zarzut – bezzasadny.

Jeśli natomiast chodzi o zarzuty dotyczące trafności dokonanych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych, to trzeba przyznać, że jest w nich spora doza słuszności. Po lekturze akt nasuwa się uwaga natury bardziej ogólnej, a mianowicie, że Sąd prowadzący postępowanie dowodowe winien dołożyć wszelkich starań, aby uzyskać pewność, że przeprowadzane dowody dotyczą w istocie przedmiotu sprawy, a jeśli w tym celu konieczne byłoby dopuszczenie dowodu z urzędu, to jest to uzasadniony powód – zwłaszcza w postępowaniu nieprocesowym – aby odstąpić od zasady kontradyktoryjności. W rozpoznawanej sprawie Sąd Rejonowy nie dołożył w tym zakresie wystarczającej staranności, czego konsekwencją są niektóre ze wskazanych w apelacji uchybień w zakresie ustalenia okoliczności istotnych dla ostatecznego rozstrzygnięcia o zasadności złożonego wniosku.

Przede wszystkim słuszność należy przyznać skarżącemu w zakresie, w jakim wskazuje na istotny dla dalszych ustaleń fakt zmiany numerów działek geodezyjnych składających się na przedmiotową nieruchomość. Sąd meriti tego faktu nie ustalił, choć analizował losy gruntów objętych wnioskiem na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a z doświadczenia życiowego wynika, że w takim okresie czasu numeracja działek niejednokrotnie ulega zmianie. Celowe było w takim wypadku zwrócenie się – nawet z urzędu – do Wydziału Geodezji właściwego starostwa w celu wyjaśnienia tej kwestii. Konsekwencją zaniechania tej czynności był brak wiedzy Sądu co do tego, że działki Nr (...) wymieniane w protokołach ustalenia stanu władania gruntami sporządzanych w postępowaniach uwłaszczeniowych w rzeczywistości są identyczne odpowiednio z obecnymi działkami Nr (...), będącymi przedmiotem wniosku. Dalszym tego efektem było niewykorzystanie tych dokumentów do poczynienia ustaleń istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy i nieuwzględnienie całości materiału dowodowego przy ocenie pozostałych dowodów w trybie art. 233 § 1 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. Zamiast tego Sąd wdał się w dywagacje dotyczące działek wymienionych we wspomnianych protokołach, oparte na fałszywym założeniu, że dotyczą innych gruntów niż objęte wnioskiem, i prowadzące w efekcie do błędnej konkluzji, iż rodziny B. i B. prawdopodobnie dzierżawiły od E. Ł. część innej nieruchomości niż ta, którą władał później wnioskodawca.

Symptomatyczne jest tu zaakcentowanie przez Sąd I instancji faktu, że świadkowie zeznający co do okoliczności związanych z dzierżawą mogli w rzeczywistości nie zdawać sobie sprawy z tego, jakie grunty są przedmiotem postępowania, a ich wypowiedzi mogły dotyczyć zupełnie innego terenu. W przekonaniu Sądu odwoławczego obowiązkiem składu orzekającego prowadzącego postępowanie dowodowe jest dążenie do uściślenia już na etapie przeprowadzania dowodu, czy świadkowie zeznają co do faktów związanych z przedmiotem sprawy – a więc istotnych dla jej rozstrzygnięcia w rozumieniu art. 227 k.p.c. – czy też co do innych okoliczności, których nie ma powodu w toku postępowania wykazywać. Rezultatem zaniedbań w tym zakresie jest niewielka przydatność określonego dowodu (albo nawet jej brak) dla celów ustalenia stanu faktycznego. Zrozumiałe byłoby jeszcze, gdyby Sąd stanął na stanowisku, że to do strony powołującej dany dowód dla wykazania faktu, z którego wywodzi skutki prawne, należy zadawanie świadkowi pytań tego rodzaju, aby ostatecznie jego zeznania były przydatne dla zamierzonego przez nią celu, a jeśli ostatecznie treść tego dowodu nie pozwala jednoznacznie przyjąć, że dotyczy on okoliczności związanych z przedmiotem postępowania, to należy go pominąć jako nieprzydatny – choć słuszność takiego poglądu w postępowaniu nieprocesowym, w którym na Sądzie spoczywają znacznie większe obowiązki w zakresie prowadzenia postępowania dowodowego niż w procesie, może być postawiona pod znakiem zapytania. Większym problemem jest jednak sytuacja, gdy Sąd czyni na podstawie określonego dowodu ustalenia w zakresie faktów istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy, choć wcale nie jest jasne, czy wypowiedzi świadka dotyczyły określonej nieruchomości, a całokształt materiału dowodowego daje wręcz podstawy do jednoznacznego postawienia tezy przeciwnej. Słusznie zwraca uwagę apelujący na fakt, że ze znajdującego się w aktach materiału dowodowego wynika jasno, że J. S. jest też właścicielem sporej nieruchomości otrzymanej w darowiźnie od babki i położonej w najbliższym sąsiedztwie gruntów objętych wnioskiem, niewykluczone, że nawet z nimi graniczących, zważywszy, że przed kilkudziesięciu laty wchodziły one w skład jednego gospodarstwa. Wiedza o tej okoliczności nakazywałaby zadawanie świadkom pytań, które pozwoliłyby jednoznacznie sprecyzować, czy ich twierdzenia o władaniu gruntami przez wnioskodawcę, o dacie objęcia ich w posiadanie i o czynnościach tam wykonywanych dotyczą nieruchomości przekazanej darowizną, nieruchomości wskazanej we wniosku, czy może całego kompleksu tych gruntów; zaniechanie tego czyni pewną część przeprowadzonych dowodów nieprzydatnymi dla ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie. Przykładowo wskazać tu można zeznania świadków F. K. i K. T., które dla Sądu meriti są istotną podstawą dokonanych ustaleń co do powyższych kwestii. Pierwszy z nich zeznaje: „(…) Pan S. gospodaruje na ziemiach pani Ł.. (…) ma łąkę przez rzekę, ze mną sąsiaduje, ma grunty orne po drugiej stronie rzeki i drogi. Nie wiem, od którego roku on to ma, może ze 30 lat (…)”, z kolei K. T. stwierdza: „(…) Znam pana S. (…) On użytkuje ziemie pani J. Ł. (1). To było w 1978 r. (…) Od tego roku J. użytkuje te ziemie, orze, sieje, sprząta, wozi siano. (…) On cały czas bez przerwy użytkuje te ziemie (…)”. Na podstawie treści tych zeznań trudno rozstrzygnąć, czy dotyczą one przedmiotowej nieruchomości, z równym powodzeniem mogłyby się odnosić bowiem do gruntów otrzymanych przez wnioskodawcę w darowiźnie w 1980 r. – jednak mimo tego Sąd nie waha się odnieść ich jednoznacznie do nieruchomości objętej wnioskiem i stwierdzić na ich podstawie zaistnienie okoliczności świadczących o jej samoistnym posiadaniu. Jeszcze dalej idącym uchybieniem jest to, że Sąd ustalił na podstawie wyjaśnień samego J. S., że na przedmiotowej nieruchomości postawił szereg zabudowań (nowy dom mieszkalny w miejsce starego, stodołę, oborę i garaże) – traktując później te fakty jako przejawy samoistnego posiadania – podczas gdy zgromadzony materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości, że grunty objęte wnioskiem nie są zabudowane jakimikolwiek zabudowaniami, a siedlisko, w którym wskazane inwestycje zostały podjęte, znajduje się na nieruchomości podarowanej wnioskodawcy przez J. Ł. (1).

Po tym wstępie należałoby odnieść się do poszczególnych zarzutów apelującego dotyczących ewentualnych uchybień Sądu I instancji przy ustalaniu stanu faktycznego sprawy. Można zgodzić się z tezą, że Sąd ten winien z urzędu zainteresować się kwestią ewentualnej zmiany numeracji działek, a najprostszą drogą do tego celu było zwrócenie się z urzędu do właściwego starostwa powiatowego o stosowne informacje; ten brak został uzupełniony na etapie postępowania apelacyjnego poprzez dopuszczenie zgłoszonych przez skarżącego dowodów z wypisów z rejestru gruntów. Nie wydaje się natomiast, aby konieczne było odstępowanie od reguły przewidzianej w art. 232 zd. I k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. i dopuszczanie z urzędu dowodu z zeznań świadka M. P.-R. i z przesłuchania E. Ł. w celu „(…) wyjaśnienia rzeczywistego stanu sprawy (…)”, przez co skarżący – jak się wydaje – rozumie ustalenie istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy okoliczności. Zdaniem Sądu odwoławczego jednak, pozostałe fakty mogące mieć wpływ na rozstrzygnięcie sprawy można wywieść ze znajdującego się już w aktach materiału dowodowego. Odnotować należy, że skarżący korzystał przed Sądem I instancji z pomocy profesjonalnego pełnomocnika i nic nie stało na przeszkodzie, aby – jeśli uważał, że nowe dowody naświetlą stan faktyczny sprawy w inny sposób niż dotychczas zgromadzony materiał – zgłosił wniosek o dopuszczenie dowodu z zeznań świadka M. P.-R., jak również – jeżeli w istocie nie był w stanie ze względu na stan zdrowia stawić się na rozprawie – wykazał to stosownym zaświadczeniem i wniósł o przesłuchanie go w miejscu zamieszkania. Zawarty w końcowej części uzasadnienia apelacji wywód, że stało się tak „(…) z nieznanych i niezrozumiałych przyczyn (…)” można skwitować stwierdzeniem, że przyczyny te nie są znane ani zrozumiałe także dla Sądu odwoławczego, a w konsekwencji nie stanowią zasadnej przyczyny postawienia zarzutu pod adresem czynności procesowych podjętych lub zaniechanych przez Sąd niższej instancji.

Rozważając w dalszej kolejności zarzut naruszenia art. 328 § 2 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c., stwierdzić trzeba, że jego treść nie koreluje z przepisami, którym w opinii skarżącego miałby uchybić Sąd Rejonowy. Warto przypomnieć, że powołane unormowanie wskazuje obligatoryjne elementy, jakie winno zawierać uzasadnienie postanowienia co do istoty sprawy, i nie budzi wątpliwości w doktrynie ani orzecznictwie, że o jego naruszeniu można mówić wtedy, kiedy w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia brak jest jednego z nich, co w rezultacie uniemożliwia merytoryczną kontrolę zapadłego rozstrzygnięcia przez Sąd odwoławczy. O zaistnieniu takiej nieprawidłowości nie ma mowy w niniejszej sprawie. Niestety, wśród tzw. profesjonalnych pełnomocników nagminne jest utożsamianie – wbrew jednoznacznemu stanowisku uznanych autorytetów, jednak bez jakiejkolwiek próby podjęcia z nimi merytorycznej dyskusji w składanym środku zaskarżenia – wskazanych wyżej braków z przeprowadzeniem w przedmiotowym uzasadnieniu rozumowania, z którym ich mocodawca się nie zgadza, np. z dokonaniem błędnych ustaleń faktycznych i zastosowaniem do nich w sposób nietrafny przepisów prawa materialnego. Po raz kolejny należy powtórzyć więc, że nawet ewentualne nieprawidłowe ustalenie faktów, nieprawidłowa ocena dowodów czy błędne powołanie podstawy prawnej orzeczenia – będące skutkiem nietrafnie przeprowadzonego rozumowania – nie jest równoznaczne z nieobecnością tych koniecznych elementów wywodów Sądu niższej instancji. Nasuwa się stwierdzenie, że jeśli dla skarżącego nie jest jasne, naruszeniu jakich przepisów prawa odpowiada podniesiony przez niego zarzut, to słuszniej jest nie wskazywać żadnego z nich niż powoływać unormowanie w żaden sposób nieadekwatne do treści zarzutu.

Nie ze wszystkimi zarzutami wymienionymi w podpunktach pkt. II.4. apelacji można się zgodzić. Konsekwencją uwzględnienia zarzutu naruszenia art. 232 zd. II k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. we wskazanym wyżej zakresie jest oczywiście konieczność stwierdzenia również uchybień w postaci niedokonania ustaleń faktycznych dotyczących tego, jakie nieruchomości wchodziły w skład gospodarstwa (...), które z nich są przedmiotem niniejszego postępowania i jakimi numerami w przeszłości składające się na nie działki oznaczone były w ewidencji gruntów. Prawdą też jest, że Sąd meriti dokonał błędnych ustaleń co do tego, że J. S. postawił budynki na terenie nieruchomości objętej wnioskiem, zważywszy, że na taką konstatację nie pozwalały już niebudzące wątpliwości dowody, którymi Sąd dysponował w chwili zamknięcia rozprawy, w postaci wypisu z rejestru gruntów (k. 8 - 9), gdzie nie odnotowano w rubrykach „opis użytku”, aby którakolwiek z działek była zabudowana, i w postaci mapy sporządzonej przez biegłego geodetę, na której również nie wskazano, aby na terenie tej nieruchomości znajdowały się budynki. Wobec powyższego, nie budzi wątpliwości Sądu odwoławczego, że wypowiedź wnioskodawcy o wzniesieniu budynków, na której oparto się przy dokonywaniu ustaleń, dotyczy w rzeczywistości siedliska położonego na terenie sąsiedniej nieruchomości otrzymanej w darowiźnie od babki, która obecnie zapewne tworzy jedną całość gospodarczą z gruntami objętymi wnioskiem. Brak natomiast podstaw, aby podzielić stanowisko strony skarżącej co do ustaleń Sądu dotyczących wykonywanych przez J. S. na przedmiotowych działkach prac melioracyjnych, karczowania na niej roślinności, uprawiania ich czy wypasania tam bydła. Fakt władania przez niego tymi gruntami jest bezsporny, a w tym wypadku nie ma wątpliwości, że osoby, które relacjonują nam fakt wykonywania na gruncie konkretnych prac należą do najlepiej poinformowanych w zakresie konfiguracji działek i tego, której części gospodarstwa dotyczy postępowanie; jednocześnie brak jest materiału dowodowego, który by te relacje w jakimkolwiek zakresie podważał lub pozwalał uznać za niewiarygodne. J. S. mówiąc o odwodnieniu terenu czy o karczowaniu dziko rosnących drzewek odnosi się do konkretnych numerów działek; także świadek M. S. – brat wnioskodawcy doskonale znający tereny gospodarstwa i orientujący się, której jego części postępowanie dotyczy – przekazuje nam informacje o uprawianiu przez wnioskodawcę przedmiotowych gruntów, wypasaniu tam bydła czy wreszcie opisuje wykonywane przez niego prace melioracyjne. Skarżący uzasadnia swój zarzut tym, że oprócz tych dwóch dowodów brak jest innych, potwierdzających ten stan rzeczy, nie wyjaśnia jednak, dlaczego te właśnie dowody nie są, jego zdaniem, wystarczające do poczynienia na ich podstawie ustaleń faktycznych, czy też, z jakich przyczyn uważa je za niewiarygodne, i wreszcie – jakiego rodzaju dowody i w jakiej ilości byłyby, jego zdaniem, odpowiednie, aby nie można już było zarzucić Sądowi Rejonowemu dokonania błędnych ustaleń. Zdaniem Sądu odwoławczego, tego rodzaju argumentację należy zakwalifikować jako gołosłowną polemikę ze słusznymi w tej części ustaleniami Sądu I instancji.

Trafny jest zarzut, że Sąd ten nieprawidłowo przyjął, iż E. Ł. wydzierżawiał także inne działki niż objęte wnioskiem, a mianowicie oznaczone numerami 449, 451, 550, 557 i 559, ponieważ ze zgromadzonych dowodów wynika, że numerami tymi w rzeczywistości oznaczone były w przeszłości te same działki, których dotyczy wniosek. Skutkiem popełnionego błędu były – jak już podniesiono wyżej – uchybienia w zakresie oceny znacznej części przeprowadzonych dowodów, w szczególności wynikające z trudności dokonania prawidłowej interpretacji wypowiedzi przesłuchiwanych świadków. W istocie brak jest podstaw do ustalenia, że E. Ł. wydzierżawiał na terenie K. jakiekolwiek inne działki niż objęte wnioskiem, a relacje świadków co do faktu dzierżawy należy bez wątpienia odnieść do przedmiotowych gruntów.

W dalszej kolejności skarżący podnosi fakt błędnej oceny zgromadzonego materiału dowodowego oraz nieprawidłowe ustalenie przez Sąd, że J. S. wraz z bratem przejął od J. Ł. (1) gospodarstwo rolne, obejmujące także przedmiotowe grunty, w 1978 r., a następnie od 31 grudnia 1979 r. był ich wyłącznym samoistnym posiadaczem. W istocie fakt ten oraz poprzedzająca jego ustalenie ocena dowodów są szczególnie istotne dla rozstrzygnięcia sprawy. Bezsporne bowiem na gruncie rozpoznawanej sprawy jest to, że wnioskodawca jest obecnie samoistnym posiadaczem nieruchomości, której dotyczy apelacja, oraz że posiadanie to sprawuje w złej wierze, wiedząc, że nie przysługuje mu tytuł prawny do rzeczy; sporne natomiast jest to, w jakiej dacie jego samoistne posiadanie się rozpoczęło, a w konsekwencji – czy upłynął już wymagany przez ustawę termin wystarczający do nabycia własności rzeczy z mocy prawa w trybie zasiedzenia. Pewne niedoskonałości przeprowadzonego przez Sąd I instancji postępowania dowodowego, które wymagało pewnych korekt, jak również uzupełnienia, przemawiają za koniecznością dokonania przez Sąd odwoławczy ponownej oceny zgromadzonego materiału dowodowego i wyprowadzenia z niej odpowiednich wniosków przydatnych dla ustalenia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy.

Z zawartych w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia rozważań Sądu meriti wynika, że datę wejścia przez wnioskodawcę w posiadanie przedmiotowych gruntów ustalono na podstawie jego wyjaśnień, a także zeznań świadków M. S., C. S., F. K. i K. T.. Jak już podniesiono wyżej, zeznania dwóch ostatnich z wymienionych świadków okazują się w rzeczywistości nieprzydatne do dokonania takich ustaleń, ponieważ osoby te, relacjonując fakt władania gruntami, nie precyzują, której nieruchomości to dotyczy i z równym prawdopodobieństwem można przyjąć, że odnoszą się do pracy J. S. na nieruchomości, której jest właścicielem. Z zeznań tych wynika jedynie bezsporny fakt wyprowadzenia się E. Ł. do M., a świadek K. T. nadmienia także, że od czasu wyprowadzki uczestnik i jego zstępni nie uprawiali już ziemi w Kotlinach. Potwierdza to świadek C. S., natomiast co do chwili objęcia przedmiotowych gruntów w posiadanie przez wnioskodawcę jego wypowiedzi są dalekie od precyzji. Świadek ten stwierdza, że „(…) J. gospodaruje w Kotlinach ponad 30 lat (…)”, co bez wątpienia jest prawdą, ale ogólnikowość tej wypowiedzi nie pozwala jej jednoznacznie odnieść do gruntów objętych wnioskiem; może ona z równym powodzeniem dotyczyć części gospodarstwa otrzymanej przez J. S. w darowiźnie. Z kolei w dalszej części swoich zeznań, odnosząc się już wyraźnie do przedmiotowej nieruchomości, świadek stwierdza, że gospodarzem tam był wnioskodawca, tym razem jednak nie precyzuje, od jakiej daty taki stan rzeczy istnieje. Natomiast bez wątpienia wersja wnioskodawcy, przyjęta przez Sąd Rejonowy, potwierdzona została wyraźnie dowodem z zeznań świadka M. S..

Z kolei Sąd Rejonowy odmawia wiary świadkom J. B. i W. Ł., które w przekonaniu Sądu twierdziły, że J. S. uzyskał władanie nieruchomością w późniejszym okresie czasu niż koniec lat 70-tych XX w. Podstawą rozumowania Sądu jest porównanie ich wypowiedzi dotyczących okresów trwania wydzierżawiania gruntów przez E. Ł. i odpłatności (bądź nieodpłatności) tych umów; Sąd wskazuje tu na sprzeczności pomiędzy tymi dowodami, a dodatkowo konfrontuje je z wiarygodnymi, jego zdaniem, zeznaniami świadka E. B.. Aby dokonać prawidłowej oceny toku rozumowania Sądu I instancji należałoby w pierwszej kolejności ustalić na podstawie całości materiału dowodowego, które w rzeczywistości grunty i w jakim okresie czasu były wydzierżawiane przez uczestnika postępowania, co da nam z kolei odpowiedź na pytanie, o czym właściwie ci świadkowie mówią. Należy mieć przy tym na uwadze, że wypowiedzi świadków co do wydarzeń sprzed lat blisko pięćdziesięciu mogą być w dużej mierze nieprecyzyjne, tym bardziej, że osoby te w chwili, w której te zdarzenia zachodziły, nie miały podstaw do uznawania ich za szczególnie istotne, co pozostaje nie bez znaczenia dla aktualnej możliwości umiejscowienia ich w czasie. Szczególnie przydatne przy dokonywaniu ustaleń co do tych faktów wydają się być dowody z dokumentów urzędowych – jako najbardziej obiektywne – oraz dowód z zeznań świadka W. Ł., która jako żona uczestnika postępowania nie ma żadnego powodu, aby relacjonować zdarzenia w sposób niezgodny z prawdą, za to korzystny dla wnioskodawcy. Jej zeznania są dość chaotyczne, pełne powtórzeń, a nawet sprzeczności, jednak pewne fakty konsekwentnie są w nich podkreślane. Świadek ten mianowicie twierdzi, że po wyprowadzce do M. w 1968 r. rodzina Ł. zajmowała się w kotlinach już tylko 7 ha gruntu, a więc ok. 1/3 całości spornego terenu; reszta była wydzierżawiona, ale świadek nie wiedział, czy było to za zgodą jej męża, a więc – czy to E. Ł. był wydzierżawiającym. Zaznacza, że na użytkowanym terenie posadziła wraz z mężem hektar lasu, który później był stopniowo wycinany przez wnioskodawcę, aż w roku 2013 został wycięty do końca. Około 1974 r., zdaniem świadka, grunty te zostały oddane w dzierżawę rodzinie B. na okres 10 lat, a w następnym okresie czasu teren ten dzierżawiła rodzina B. przez „(…) 4 lata czy ileś (…) ja dokładnie nie wiem (…)”. Jeśli chodzi o pozostałe 2/3 gruntów, to świadek zaznaczyła, że o nich decydował J. S., a „(…) gdzieś w 1985 r. (…) wszedł (…)” także na grunt dzierżawiony uprzednio przez B..

Celowe dla prawidłowej oceny dowodów jest zestawienie treści tych zeznań ze sporządzanymi w latach 70-tych protokołami ustalenia stanu władania gruntami. Pierwszy z nich, pochodzący z 25 listopada 1974 r., zawiera oświadczenie samego E. Ł., i wynika z niego, że od 1969 r. – co koreluje z datą wyprowadzenia się uczestnika do M. – użytkuje on tylko część działki Nr (...) (obecnej 43), a pozostałe tereny objęte wnioskiem „(…) puszczone są w dzierżawę (…)”, choć nie podano, kto je wydzierżawia; jednocześnie uczestnik zaznacza, że chciałby otrzymać akt własności ziemi tylko na grunty użytkowane. W kolejnym protokole, z dnia 18 lutego 1976 r., potwierdzono te informacje, precyzując, że E. Ł. tereny działki Nr (...) użytkował osobiście do ok. 1973 r., a następnie oddał je w dzierżawę. Wreszcie dwa lata później stwierdzono w protokole, że E. Ł. wydzierżawia ok. 7 ha gruntu, a pozostałą część nieruchomości J. Ł. albo użytkuje osobiście albo wydzierżawia osobom trzecim. Zestawiając treść protokołów z zeznaniami świadka W. Ł., można zauważyć daleko idącą korelację pomiędzy treścią tych dowodów. Przede wszystkim wydaje się jasne, że 7 ha gruntu (1/3 spornego terenu), o których świadek mówiła, że pozostała w użytkowaniu jej i jej męża, a następnie była wydzierżawiona rodzinie B. i B., to działka Nr (...) (uprzednio 451), która rzeczywiście ma powierzchnię zbliżoną do 7 ha i – jak wynika z mapy sporządzonej przez biegłego geodetę – w istocie pewna jej część (0,7699 ha) uwidoczniona jest w ewidencji jako las. Odwołać się też można do zeznań świadka J. B., która stwierdziła, że działka dzierżawiona przez jej rodzinę miała na pewno ponad 5 ha; niewykluczone więc, że niewielki fragment tej działki równolegle z wydzierżawieniem pozostałej jej części użytkowali małżonkowie Ł. – świadek W. Ł. mówi wprost: „(…) Pozostałe grunty użytkował wtedy B., my sprzątaliśmy wtedy tylko łąkę, dojeżdżaliśmy (…)”, odnosząc tę relację do momentu powstania zbiornika (...), który, jak wiemy skądinąd, oddany był do użytku w 1983 r.

Jeśli natomiast chodzi o pozostałe działki, to opisane wyżej protokoły władania gruntami potwierdzają relację świadka W. Ł., że także były oddawane w dzierżawę, jednak podobnie jak świadek, nie dają jasnej odpowiedzi, kto je wydzierżawiał w pierwszej połowie lat 70-tych. Zauważyć należy jednak, że świadek dokładnie orientuje się, komu była wydzierżawiana działka Nr (...), natomiast nie ma takiej wiedzy odnośnie pozostałych gruntów, nie jest nawet pewna, czy wydzierżawiającym był jej mąż. Jednocześnie w protokole z 1974 r. podpisanym przez samego E. Ł., a także w protokole z 1976 r. znajduje się zapis, że uczestnik chce się ubiegać o tytuł własności jedynie dla działki Nr (...) (451), co dość dobitnie świadczy o tym, co do których gruntów miał wolę władania nimi jak właściciel. Koreluje to z kolei z twierdzeniami wnioskodawcy i świadka M. S., którzy twierdzą, że grunty te po wyprowadzce E. Ł. przejmowała we władanie ich babka, a protokół władania gruntami z lutego 1978 r. jasno już stwierdza, że to J. Ł. (1) użytkuje je i wydzierżawia osobom trzecim; wydzierżawianie przedmiotowych gruntów przez J. Ł. (1) i jej męża potwierdzają także zeznania świadków M. S. i C. S.. Podkreślić też trzeba, że świadek W. Ł. potwierdziła to, iż pozostała – oprócz działki Nr (...) – część spornych gruntów znalazła się we władaniu J. S. wcześniej niż objął on w posiadanie grunty dzierżawione przez rodzinę B.. Powyższym ustaleniom nie stoją na przeszkodzie zeznania świadków M. K. i C. W.; pierwszy z nich relacjonuje, że „(…) E. Ł. dzierżawił te ziemie B. (…)”, a drugi, że „(…) ta ziemia była uprawiana, chyba ludzie wzięli w dzierżawę. Ja uważam, że właścicielem tych gruntów był E. Ł. (…) T. jeszcze byli chyba jacyś dzierżawcy od Ł., wydaje mi się, że dzierżawili od Ł. (…)”. Także i tym razem Sąd zaniedbał przy prowadzeniu przesłuchania doprecyzowania, do których właściwie gruntów odnoszą się ci świadkowie w swoich relacjach, trudno jest zatem wywieść z tych wypowiedzi jednoznaczny wniosek, że dotyczą one także gruntów innych niż działka Nr (...); zaznaczenie przez świadka M. K., że chodzi o ziemie wydzierżawiane państwu B. skłania raczej do odmiennych wniosków.

Podsumowując, Sąd odwoławczy po analizie materiału dowodowego doszedł do wniosku, że odmienne były losy działki Nr (...), a odmienne – pozostałej części gruntów objętych apelacją. Zgromadzone dowody nie dają żadnych podstaw do zaprzeczenia twierdzeniom wnioskodawcy i świadka M. S., że owa pozostała część po wyprowadzce E. Ł. do M., a najpóźniej w latach 70-tych, znalazła się na powrót w posiadaniu samoistnym jego matki J. Ł. (1), która częściowo włączyła je w obręb własnego gospodarstwa rolnego, a częściowo wydzierżawiała osobom trzecim; taki stan rzeczy znajduje potwierdzenie w dowodach z protokołów ustalenia stanu władania gruntami, jak również w wiarygodnych pod tym względem zeznaniach świadka W. Ł.. Nie ma też powodu wątpić w relację J. S. i jego brata, że grunty te zostały następnie im przekazane przez podupadłą już na siłach z powodu wieku babkę; wiarygodne też są twierdzenia świadka M. S. – uprawdopodobnione także zaświadczeniem Rady Sołeckiej w Kotlinach – że w 1979 r. pozostawił całe gospodarstwo bratu, nie wiążąc swojej przyszłości z pracą w rolnictwie. O tym, że w tym właśnie czasie podjęta została decyzja, iż następcą J. Ł. (1) jako rolnika zostanie J. S., świadczy dobitnie fakt, że w 1980 r. jego babka dopełniła formalności prawnych, przenosząc na niego własność wchodzących w skład gospodarstwa pozostałych gruntów, do których dysponowała tytułem prawnym. Okoliczność ta – poza osobowymi źródłami dowodowymi – poświadczona jest zaświadczeniem z Urzędu Gminy w B. oraz zapisem w ewidencji gruntów, wskazującym jako tytuł własności „Nr 71/80”; mimo lakoniczności i schematyzmu tego zapisu chybione są wywody zawarte w uzasadnieniu apelacji, że „(…) dokument o numerze 71/80 (…) nie jest aktem własności lecz umownym przekazaniem przez J. Ł. (1) części gospodarstwa (…)”, nie ulega bowiem wątpliwości, że cyfry te oznaczają numer pozycji w repertorium aktu notarialnego zawierającego umowę rozporządzającą własnością – a więc będącego zarówno „umownym przekazaniem” jak i tytułem własności – zaś z numeru tego wynika, że akt sporządzony został w 1980 r. Zaświadczenie Urzędu Gminy stwierdza także, że wkrótce potem J. S. rozpoczął opłacanie podatku od całości gospodarstwa. Nie sposób zgodzić się z rozumowaniem strony skarżącej, która wywodzi, zarzucając Sądowi Rejonowemu poczynienie w tej kwestii błędnych ustaleń, że wnioskodawcy nie mogło zostać przekazane gospodarstwo w 1979 r., a w szczególności nie mógł wówczas go samodzielnie prowadzić, ponieważ miał wówczas dopiero 17 lat. Zauważyć należy, że w stosunkach wiejskich nie jest, a w szczególności nie było w latach 70-tych XX w., niczym niespotykanym przenoszenie posiadania gospodarstwa na osobę zbliżającą się do pełnoletniości, jeśli była dostatecznie zaznajomiona z pracami w gospodarstwie i mogła im z powodzeniem sobie z nimi poradzić; do podjęcia takiej decyzji dochodziło zwłaszcza wtedy, kiedy był to jedyny w rodzinie kandydat na następcę dotychczas gospodarującego rolnika, niemogącego już podołać obowiązkom związanym z pracą na roli, a więc w sytuacji niejako przymusowej. Nie wymaga dłuższego uzasadnienia teza, że osoba kilkunastoletnia – jako działająca z dostatecznym rozeznaniem i zdająca sobie sprawę z zakresu i faktycznych atrybutów prawa własności – mogła być samoistnym posiadaczem przekazanego jej gospodarstwa, tak w zakresie corpus, jak i animus possidendi.

Z kolei działka Nr (...) pozostawała we władaniu rodziny Ł. przez dłuższy okres czasu, w większej części oddana w dzierżawę, a częściowo użytkowana przez uczestnika postępowania i jego żonę. Wiarygodni w tym zakresie świadkowie W. Ł. i J. B. twierdzą, że bezpośrednio po zakończeniu dzierżawy przez rodzinę B. objął ją we władanie wnioskodawca, przy czym pierwszy z nich dodaje, że nastąpiło to najprawdopodobniej w 1985 r. Nie można zgodzić się z Sądem Rejonowym, który dyskredytuje te zeznania wraz z zeznaniami świadka J. B. z powodu stosunkowo niewielkiej rozbieżności w przytaczanych datach dzierżawy oraz niezgodności co do kwestii odpłatności umowy. Powtórzyć należy, że tego rodzaju szczegóły sprzed lat kilkudziesięciu mogą być przez świadków niedokładnie pamiętane, co w szczególności dotyczy osób w wieku podeszłym, i trudno przypuszczać, aby potrafiły one umiejscowić niezbyt istotne wydarzenia z ich życia w konkretnym roku bez możliwości choćby niewielkiej omyłki; większe zaniepokojenie Sądu odwoławczego co do ich prawdomówności wzbudziłby fakt idealnej zgodności ich wypowiedzi co dat i szczegółów umów zawieranych 40 – 50 lat temu. Świadkowie ci – z pewnością dobrze poinformowani w tej kwestii – zgodni są co do tego, że dzierżawa rodziny B. trwała przez 10 lat, a po nich wzięli ziemię w dzierżawę B. i nie ma powodu do odmowy dania im wiary w tym zakresie. Rację ma Sąd I instancji, zwracając uwagę na pewną niekonsekwencję świadka W. Ł., który mówi, że czas trwania tej umowy zakończył się w 1984 r., później przez kilka lat trwała dzierżawa rodziny B., a jednocześnie oznacza datę objęcia gruntu we władanie przez wnioskodawcę po ostatnich dzierżawcach na rok 1985. Wydaje się, że nawet niezbyt precyzyjne określanie dat wydarzeń sprzed lat trzydziestu wykluczałoby możliwość zapamiętania przez świadka, że dzierżawa trwała przez około 4 lata, podczas gdy w rzeczywistości trwała ona nie dłużej niż rok. Zdaniem Sądu II instancji, niezgodność ta wskazuje raczej na niezbyt dokładne zapamiętanie daty zakończenia pierwszej z umów przez świadka W. Ł. i skłania do uznania za bardziej wiarygodne co do tej okoliczności zeznań świadka J. B., która twierdzi, że koniec dzierżawy nastąpił w 1982 r., choć i w tym wypadku nie można wykluczyć możliwości niewielkiej pomyłki. Sąd uważa, że trudno takie ustalenia podważyć poprzez odwołanie się z kolei do zeznań świadka E. B.. Gdyby przyjąć za dobrą monetę jego twierdzenia, że rodzice dzierżawili ziemię od Ł., kiedy miał 15 lat, to – jak słusznie zauważył Sąd meriti – oznaczałoby to koniec lat 60-tych XX w., co z kolei przesuwałoby zawarcie umowy dzierżawy z uczestnikiem postępowania przez rodzinę B. na końcowe lata 50-te, kiedy E. Ł. nie był jeszcze nawet posiadaczem tego gruntu. W przekonaniu Sądu odwoławczego świadek ten albo gruntownie się myli albo też odnosi się do innej dzierżawy niż ta, o której wspominają świadkowie W. Ł. i J. B. – możliwe jest bowiem, że bezpośrednio po wyprowadzeniu się do M. E. Ł. wydzierżawił rodzicom E. B. (2) na okres około 3 lat jakiś grunt w Kotlinach.

Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, jak długo trwała dzierżawa rodziny B.. Jedyna, bardzo niedokładna relacja co do tej okoliczności pochodzi od świadka W. Ł., która twierdzi, że „(…) W. B. sprzątał tam 4 lata czy ileś (…)”, zastrzegając w chwilę później, iż nie wie dokładnie, ile czasu to trwało; w zeznaniach tych – jak już nadmieniono wyżej – można dopatrzyć się także napomknienia, że dzierżawa ta trwała w czasie, gdy „zakładany” był zbiornik (...), którego oddanie do użytku przypadło na rok 1983. Wydaje się, że nawet zrelacjonowany w ten sposób niedokładny zapis w pamięci świadka pozwala wykluczyć możliwość przyjęcia czasu rażąco odbiegającego od wskazanego, np. dzierżawy kilkumiesięcznej czy dziesięcioletniej. Możliwe jest natomiast, że przedmiotowa umowa trwała rok krócej lub dłużej od wskazanego przez świadka okresu czasu, a ustalenie w oparciu o inny materiał dowodowy, że trwała np. 3 lub 5 lat nie pozostawałoby w sprzeczności z doświadczeniem życiowym ani też nie wykraczałoby poza granice swobodnej oceny dowodów. Ważną wskazówką dla określenia daty zakończenia umowy jest wypowiedź samej W. Ł., która określa moment objęcia gruntów w posiadanie przez wnioskodawcę, bezpośrednio po zakończeniu przedmiotowej dzierżawy, „(…) gdzieś (…)” na rok 1985. Data ta nie pozostaje w sprzeczności z prawdopodobnymi czasami trwania umów dzierżawy zawartych z rodzinami B. i B. i, biorąc pod uwagę ewentualne niewielkie niedokładności, na których możliwość zaistnienia Sąd zwracał uwagę powyżej, może być uznana za wiarygodną. Zważyć jednak należy, że problemy z precyzyjnym umiejscowieniem w czasie przeszłych wydarzeń, jasno dające się zauważyć w zeznaniach świadka W. Ł., mogłyby i w tym wypadku być przyczyną uzasadnionych wątpliwości co do trafności wskazanej daty. Odwołać się tu należy z kolei do złożonych w toku postępowania przed Sądem I instancji nakazów płatniczych i będących konsekwencją ich wystawienia dowodów uiszczania opłat należności podatkowych od działek objętych wnioskiem. We wszystkich tych dokumentach jako zobowiązany do uiszczenia tych należności wskazany jest E. Ł., co było oczywistą konsekwencją tego, że figurował on w ewidencji gruntów jako osoba władająca nieruchomością. Z doświadczenia życiowego wynika, że nakazy takie wystawiane były zawsze w zgodzie z zapisami ewidencji, choćby w rzeczywistości dana osoba nie władała określonymi gruntami; z kolei rozbieżności pomiędzy zapisem ewidencyjnym a stanem faktycznym odnotowywane były poprzez adnotację w nakazie płatniczym co do „spadkobiercy” czy „następcy”, jeśli osoba uwidoczniona w ewidencji już nie żyła, a w innych wypadkach zwykle określano zobowiązanego do zapłaty mianem „użytkownika” – i tego rodzaju zapis czyniony był również na dowodach wpłaty. Podkreślić należy, że zapis taki w żadnym razie nie był wynikiem ustalenia przez urząd gminy faktu posiadania zależnego określonej nieruchomości, ale zwyczajowym sposobem odnotowania rozbieżności pomiędzy zapisem w ewidencji co do posiadacza gruntu a osobą rzeczywistego posiadacza, który w praktyce opłacał podatek. Zauważyć więc trzeba symptomatyczną okoliczność, że do 1984 r. włącznie nakazy płatnicze dotyczące całej nieruchomości objętej wnioskiem wystawiane były przez Urząd Gminy w B. na nazwisko E. Ł., natomiast nakaz płatniczy na rok 1985 wystawiono już z adnotacją, że użytkownikiem tych gruntów jest J. S. – i tak samo czyniono już stale w latach następnych. W opinii Sądu odwoławczego ta koincydencja nie jest przypadkowa i pozwala zweryfikować trafność wypowiedzi świadka W. Ł. dotyczącej momentu objęcia przez wnioskodawcę w posiadanie także działki Nr (...), jako że trafne wydaje się być przypuszczenie, że dopiero od chwili nabycia posiadania całości nieruchomości, której dotyczył nakaz, Urząd Gminy mógł postrzegać J. S. jako osobę w rzeczywistości nią władającą i uznać konieczność odnotowania tego faktu w treści tego i wystawianych w przyszłości dokumentów. Jasne jest, że z perspektywy kilkudziesięciu lat trudno jest oznaczyć precyzyjną datę dzienną objęcia gruntu we władanie, jednak nie ulega wątpliwości, że Urząd Gminy traktował wnioskodawcę jako posiadacza całej nieruchomości już od początku 1985 r., skoro uznał go za zobowiązanego do uiszczania należności podatkowych za cały ten rok. W oparciu o zbieżność treści dowodu z zeznań świadka W. Ł. i dowodów z powołanych dokumentów, oceniając je w świetle pozostałego zgromadzonego materiału dowodowego, który nie pozostaje z nimi w sprzeczności, a wręcz daje podstawy do takiego właśnie umiejscowienia w czasie chwili wejścia przez J. S. we władanie działką Nr (...), Sąd odwoławczy przyjmuje datę nabycia przez niego posiadania tego gruntu na 1 stycznia 1985 r. Władanie rzeczą zostało ujawnione także wobec podmiotów trzecich i tak też było przez nie postrzegane.

Nie budzi żadnych wątpliwości, że posiadanie przez wnioskodawcę zarówno działki Nr (...), jak i objętych wcześniej we władanie pozostałych działek objętych apelacją, było przez cały czas jego trwania posiadaniem samoistnym. Przemawia za tym po pierwsze, nieobalone w żaden sposób domniemanie z art. 7 k.c., a po drugie relacja wiarygodnego także i w tym zakresie świadka W. Ł., która stwierdziła: „(…) S. zajął całe 22 ha (…) Jak oni tam weszli, to my już nie byliśmy na tym gruncie (…)”. Co prawda wywodzi też, że „(…) Mój mąż cały czas czuł się właścicielem tego gruntu (…)”, ale fakt ten nie może zaszkodzić ewentualnemu zasiedzeniu rzeczy przez wnioskodawcę, ponieważ z istniejącym ewentualnie po stronie E. Ł. elementem animus possidendi nie łączyło się w żadnej mierze faktyczne władanie nieruchomością. Podzielić trzeba pogląd Sądu Rejonowego, że J. S. sprawował swoje posiadanie w złej wierze, co uzasadnia zbadanie, czy upłynął termin 30-letni wymagany przez art. 172 § 2 k.c. Jeśli chodzi o działkę Nr (...), co do której objęcie we władanie nastąpiło z początkiem 1985 r., to okres 30-letni zakończył się z dniem 1 stycznia 2015 r.; jeśli natomiast chodzi o pozostałą część nieruchomości, co do której wniosek został uwzględniony, to trzeba zgodzić się z Sądem meriti, że nastąpiło to z dniem 1 stycznia 2010 r. W toku postępowania nie wykazano w żaden sposób, aby posiadanie wnioskodawcy uległo przerwaniu, ani też, aby doszło do przerwania terminu biegu zasiedzenia. W konsekwencji art. 172 k.c. daje podstawy do przyjęcia, że nabycie własności działki Nr (...) przez J. S. nastąpiło z dniem 1 stycznia 2015 r., natomiast pozostałych działek, do których odnosi się apelacja – z dniem określonym w sentencji zaskarżonego orzeczenia, tj. z 1 stycznia 2010 r. Ostatecznie uzasadnia to korektę postanowienia jedynie w zakresie modyfikacji daty zasiedzenia w odniesieniu do wskazanej działki Nr (...), a podstawą prawną takiej decyzji Sądu jest art. 386 § 1 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. W pozostałej części apelacja zostaje oddalona jako bezzasadna w oparciu o art. 385 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c.

O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono na podstawie art. 520 § 1 k.p.c., mając na uwadze, że w realiach rozpoznawanej sprawy nie ma podstaw do odstępowania od zasady ponoszenia przez uczestników kosztów postępowania związanych ze swym udziałem w sprawie.