Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IX Ka 362/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 14 lipca 2015 roku

Sąd Okręgowy w Kielcach IX Wydział Karny-Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący: SSO Krzysztof Sajtyna

Sędziowie: SSO Marcin Chałoński (spr.)

SSO Adam Kabziński

Protokolant: st.sekr.sądowy Monika Ćwiek

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Kielcach Renaty Orłowskiej

po rozpoznaniu w dniu 14 lipca 2015 roku

sprawy P. M. (1)

oskarżonego o przestępstwo z art. 177 § 2 kk

na skutek apelacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego

od wyroku Sądu Rejonowego w Jędrzejowie

z dnia 7 października 2014 roku sygn. akt II K 848/13

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

II.  zwalnia oskarżyciela posiłkowego S. J. od kosztów sądowych w postępowaniu odwoławczym.

IX K a 362/15

UZASADNIENIE

Prokuratura Rejonowa w Jędrzejowie oskarżyła P. M. (1) o popełnienie przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. polegającego na tym, że w dniu 8 listopada 2009 roku w S., gmina J., województwa (...), nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem osobowym marki V. (...) nr rej. (...) nie zachował ostrożności i koncentracji uwagi, w wyniku czego nie podjął we właściwym czasie należytej reakcji obronnej w postaci hamowania i zatrzymania pojazdu na stan zagrożenia spowodowany zataczającym się na jezdni pieszym M. J. (1), w następstwie czego leżący na jezdni pieszy został przejechany prawymi kołami samochodu V. (...), w wyniku czego doznał on obrażeń ciała w postaci dwumiejscowego złamania górnej gałęzi kości łonowej po stronie lewej, rozerwania tętnicy udowej lewej, śródmięśniowego wylewu krwawego w obrębie uda i okolicy pachwinowej po stronie prawej i innych obrażeń, które w dniu 10 listopada 2009 roku spowodowały jego śmierć.

Wyrokiem z dnia 7 października 2014 roku w sprawie sygn. akt II K 848/13 Sąd Rejonowy w Jędrzejowie uniewinnił P. M. (1) od popełnienia powyższego przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. kosztami procesu obciążając Skarb Państwa oraz zasądził od Skarbu Państwa na rzecz P. M. (1) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa adwokackiego kwotę 2 062, 70 złotych. Sąd przyjął, że w świetle zgromadzonego materiału dowodowego brak było podstaw do przypisania oskarżonemu winy za zarzucany mu występek z art. 177 § 2 k.k. Biorąc bowiem pod uwagę okoliczności jednoznacznie wynikające z dowodów, zwłaszcza nie osobowych czyli opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego oraz z zakresu medycyny sądowej co do charakteru i sposobu powstania obrażeń ciała u ofiary wypadku drogowego, przede wszystkim pieszy został przejechany samochodem, a nie potrącony, więc musiał upaść jeszcze przez kontaktem z samochodem, następnie zważywszy na prędkość oskarżonego – dopuszczalną administracyjnie, szybkość pokonywania odległości samochodu przy takiej prędkości, zakres widoczności zakreślony z jednej strony światłami mijania auta P. M. jak i tego, które dawały latarnie uliczne, i wreszcie miejsce na jezdni, w którym został przejechany pieszy czy pozycje w której się znajdował – na środku nie szerokiej jedni, kierujący P. M. (1) podjął właściwe manewry obronne, ale nie miał żadnej możliwości uniknięcia przejechania pokrzywdzonego. Wyłączną zaś winę za wypadek drogowy ponosił nieprawidłowo zachowujący się uczestnik ruchu drogowego – pieszy M. J. (1), natomiast oskarżony w ogóle nie przyczynił się do zdarzenia drogowego.

Apelację od tego wyroku wywiódł pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego zaskarżając wyrok na podstawie art. 444 § 1 k.p.k. w całości na niekorzyść oskarżonego P. M. (1) i na zasadzie art. 427 § 2 k.p.k. i art. 438 pkt.2 k.p.k. rozstrzygnięciu zarzucił:

- po pierwsze obrazę przepisów postępowania mogących mieć wpływ na treść wyroku, a to art. 442 § 3 k.p.k. po przez nie zastosowanie się przez Sąd Rejonowy do wskazań Sądu Odwoławczego w K. wyrażonych w wyroku z dnia 30 września 2013 roku, sygn. akt IX K a 1074/13 co do dalszego biegu postępowania, w szczególności nie poczynienia pewnych i jednoznacznych ustaleń, co do faktycznego przebiegu przedmiotowego zdarzenia, w tym ustalenia miejsca zderzenia pojazdu z pieszym, prędkości auta z jaką przemieszczał się oskarżony przed zdarzeniem, toru ruchu pieszego przed wypadkiem, a także ustaleń kiedy powstał stan zagrożenia na jezdni, w którym miejscu znajdowali się wówczas uczestnicy zdarzenia, czy oskarżony miał możliwość uniknięcia wypadku w czasie od powstania stanu zagrożenia do kontaktu z pieszym, w konsekwencji zaskarżonego orzeczenia nie sposób zaaprobować; nadto art. 4, 7, 410 k.p.k. w zw. z art. 424 § 1 pkt.1 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. przez wybiórczą, mało wnikliwą, jednostronną, wyrażającą się w zastosowaniu niejednakowych kryteriów oceny dowodów, a w zasadzie ich dowolną ocenę bez należytego uzasadnienia stanowiska jednoznacznych i konsekwentnych wyjaśnień oskarżonego P. M. (1) w zakresie w jakim przyznał on, że widział zataczającego się na jezdnię M. J. (2), sposób zachowania pieszego na jezdni, innymi słowy opisał kiedy powstał stan zagrożenia na jezdni, ale równocześnie brak reakcji na zaistniałą sytuację na drodze w konsekwencji nie sposób zaskarżonego wyroku skontrolować; poza tym art. 201 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. przez oparcie ustaleń faktycznych na niepełnej i niejasnej opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego, która nie odnosi się do materiału dowodowego ujawnionego w sprawie natomiast przyjęte założenia w opinii są abstrakcyjne w szczególności jeżeli chodzi o fakty wynikających z wyjaśnień oskarżonego co do powstania stanu zagrożenia i reakcji kierowcy w tym czasie przy deklarowanej prędkości; a ponadto art. 366 k.p.k. w zw. z art. 211 k.p.k. przez nienależyte wyjaśnienie okoliczności faktycznych sprawy związanych z odtworzeniem czasowo – przestrzennym zdarzenia w zakresie wpływu świecących lamp przydrożnych na możliwość spostrzeżenia pokrzywdzonego jak również momentu powstania stanu zagrożenia na jezdni i możliwej reakcji kierowcy na zaistniałą sytuację na drodze przy pomocy środka dowodowego jakim jest eksperyment procesowy; i wreszcie art. 424 § 1 pkt.1 k.p.k. przez nie wskazanie lub niewystarczające wskazanie, które ze zgromadzonych w sprawie dowodów zostały uznane przez Sąd za wiarygodne i dlaczego oraz którym z tych dowodów Sąd odmówił tego przymiotu i dlaczego, wobec czego orzeczenia tego nie sposób zaaprobować.

Opierając się na tak sformułowanych zarzutach pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, na podstawie art. 427 § 1 k.p.k. wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Rejonowemu w Jędrzejowie do ponownego rozpoznania.

Sąd Okręgowy zważył co następuje:

Apelacja pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego jest niezasadna.

Przede wszystkim Sąd Rejonowy w sposób prawidłowy przeprowadził przewód sądowy, zebrał w jego toku kompletny materiał dowodowy wystarczający do merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy, ten materiał dowodowy poddał następnie wszechstronnej ocenie, w zgodzie z przepisami prawa, zasadami logiki i w myśl zasad doświadczenia życiowego, a następnie zapadłe w sprawie orzeczenie w sposób trafny, zgodny z wymogami art. 424 § 1 k.p.k. uzasadnił.

Przede wszystkim Sąd Odwoławczy w całości podziela dokonaną we wzajemnym ze sobą powiązaniu ocenę najistotniejszych w sprawie dowodów, a to opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego i medycyny sądowej, a mianowicie ekspertyz najpierw opiniującego w sprawie J. R. wespół z lekarzem sądowym G. L., a także kompleksowych opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego P. Ś. i medycyny sądowej T. W. – ekspertów (...) im. J. S. w K. w połączeniu z krytyczną oceną wyjaśnień oskarżonego P. M. (1) – jedynego naocznego obserwatora wydarzeń na drodze, na jakiej doszło w dniu 8 listopada 2009 roku do wypadku drogowego polegającego na przejechaniu leżącego na jezdni pieszego M. J. (1).

Owa analiza materiału dowodowego jest wyczerpująca, a przede wszystkim swobodna i pozostaje pod ochroną art. 7 k.p.k.. Sąd Odwoławczy w takim wypadku nie ma prawa ingerować w końcowe ustalenia Sądu I instancji konkludującego, iż oskarżony w żaden sposób nie naruszył zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nawet w minimalnym zakresie nie przyczynił się do wypadku, zaś wyłączną winę za zdarzenie drogowe ponosi pieszy M. J. (1), konsekwencją czego było jedyne możliwe rozstrzygnięcie czyli uniewinnienie P. M. (1) od popełnienia zarzucanego mu czynu.

Przede wszystkim najistotniejsze w sprawie jest ustalenie, że w momencie kolidowania samochodu prowadzonego przez oskarżonego, pokrzywdzony M. J. (1) nie znajdował się w pozycji spionizowanej, ale leżał. Nadto z dowodów zwłaszcza dwóch wspomnianych opinii biegłych wynika poza tym, iż leżał on na środku jezdni. Zatem nie został on w klasyczny sposób potrącony jak szedł, przechodził czy przebiegał przez jezdnię, ale już był w pozycji leżącej i został przejechany.

Opinie biegłych nie wykluczyły również faktu, że przejechanie leżącego pieszego nie przemieściło go poprzecznie do kierunku jazdy samochodu, ale co najwyżej w minimalnym zakresie podłużnie czyli zgodnie z kierunkiem jazdy samochodu. Z tych faktów ponad wszelką wątpliwość wynika okoliczność, że będący pod znacznym wpływem alkoholu pokrzywdzony zatoczył się na znaczną odległość w porównaniu z linią krawędzi asfaltu skoro leżał na samym środku kilkumetrowej szerokości szosy.

Sąd II instancji w całości podziela powyższe ustalenia uznając je za własne.

Prawidłowo również Sąd Rejonowy, uznając za wiarygodne w tym zakresie wyjaśnienia oskarżonego, przyjął, że P. M. (1) w pewnym momencie dostrzegł idącego po niewłaściwej stronie jezdni czyli z jego prawej strony, ale jeszcze po poboczu, człowieka ubranego w ciemne ubranie, w związku z czym zjechał nieco na lewą stronę. Słusznie zaś odmówił wiary depozycjom P. M. (1) podającego, że w momencie jak dostrzegł pieszego na poboczu, był od niego w odległości około 5 metrów. Jest to zgodnie z wszystkimi opiniami biegłych z zakresu ruchu drogowego niemożliwe, gdyż poruszający się z prędkością 50 km/h samochód oskarżonego, a tej prędkości nie można zakwestionować, przez 1 sekundę pokonuje odległość 13, 8 metra. Zatem pięć metrów deklarowane przez oskarżonego, pokonałby on w około jedną trzecią sekundy, zatem w takim wypadku w ogóle nie doszłoby do przejechania M. J. (1), gdyż zatoczyłby się on, a następnie upadł już dużo za autem M., który dawno by przejechał.

Jednakże w tylko tym zakresie biegli nie zgodzili się ze stanowiskiem oskarżonego, Sąd Rejonowy zaś odmówił mu co do podawanej odległości wiary. Natomiast prawidłowo przyjął, że nie ma żadnych racjonalnych powodów aby nie wierzyć P. M. (1), że dostrzegł on pieszego na poboczu, oczywiście z większej odległości od samochodu niż twierdził, dlatego nieco zjechał w lewo do środka jezdni, a w tym momencie pieszy nagle zniknął mu z pola widzenia. Słusznie Sąd zauważył, że gdyby oskarżony w ogóle nie zobaczyłby pieszego na poboczu, po co miałby bez żadnego powodu zjeżdżać do środka jezdni.

Sąd Odwoławczy podziela w pełni wywody Sądu I instancji, iż jeszcze raz przypominając odległość pokonywaną przez poruszający się z prędkością 50 km/h pojazd w czasie 1 sekundy oraz łącząc tą okoliczność z przyznanym przez M. faktem dostrzeżenia pieszego jeszcze będącego na poboczu, co skłoniło oskarżonego do zjechania na środek szosy, owo dojrzenie pokrzywdzonego musiało być praktycznie w tym samym czasie gdy M. J. (1) już zaczął zataczać się na środek jezdni. Wyjaśnienia M., aczkolwiek w tym miejscu nie dość precyzyjne, w zasadzie temu nie przeczą, oświadczył bowiem, że nagle pieszy zniknął mu z oczu i poczuł podrzucenie auta na jakiejś przeszkodzie.

Sąd II instancji zgadza się więc z konstatacją Sądu Rejonowego w Jędrzejowie, że M. J. (1) zatoczył się na środek jezdni tuż przed nadjeżdżający samochód oskarżonego. Zasadnie więc Sąd powołując się na obowiązującą w ruchu drogowym zasadę ograniczonego zaufania przyjął, że oskarżony nie miał żadnych możliwości uniknięcia przejechania pokrzywdzonego leżącego już na jezdni. Podjął jedyne możliwe manewry obronne, a to próbował ominąć pieszego, ale bezskutecznie. Nie był zaś w stanie wyhamować pojazd przed pieszym, bowiem musiałby poruszać się z prędkością niewiele przekraczającą trzydzieści kilometrów na godzinę.

Do ruchu pojazdów służy jezdnia i kierowca nie może spodziewać się, iż jadąc w późnych godzinach wieczornych, gdy jest już ciemno, a drogę oświetlają jedynie lampy uliczne i światła mijania, zastanie na samym środku szosy leżącego pieszego albo, iż pijany pieszy zatoczy mu się bezpośrednio przed samochód ale nie gdzieś przy krawędzi szosy, lecz na sam jej środek i na tyle wcześnie, że w momencie przejechania będzie już w pozycji całkowicie leżącej.

Od kierującego w tych konkretnych warunkach drogowych jakie zaistniały w niniejszej sprawie, nie można było wymagać, że już w momencie dostrzeżenia pieszego idącego wprawdzie nieprawidłowo, ale jednak jeszcze poboczem, zacznie on gwałtownie hamować. Zachował się on zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania w sposób ostrożny, bo na wszelki wypadek zjechał do środka jezdni by być oddalonym od krawędzi jezdni i pobocza, gdzie poruszał się pieszy, gdy ten zaś zaczął się zataczać na jezdnię, próbował go ominąć. Nie można stawiać mu zarzutu, że w tym samym czasie poza próbą ominięcia, nie hamował, bowiem obaj biegli z zakresu ruchu drogowego ponad wszelką wątpliwość zaopiniowali, że w tym momencie było już zbyt blisko aby zatrzymać pojazd z prędkości 50 km/h przed leżącym pokrzywdzonym. Natomiast jak z kolei zaopiniowali biegli z zakresu medycyny sądowej, w mechanizmie powstania obrażeń ciała pokrzywdzonego przez przejechanie po leżącym na jezdni jego ciele kołami samochodu, nie ma znaczenia z jaką prędkością poruszałby się samochód. Innymi słowy tylko całkowite zatrzymania auta gwarantowało nie doznanie urazów przez M. J. (1).

Prokurator w akcie oskarżenia zarzucił, że P. M. (1) w taki sposób nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, że kierując samochodem nie zachował ostrożności i koncentracji uwagi, w wyniku czego nie podjął we właściwym czasie należytej reakcji obronnej w postaci hamowania i zatrzymania pojazdu na stan zagrożenia spowodowany zataczającym się na jezdnię pieszym M. J. (1). Tymczasem oskarżony jechał z prędkością dozwoloną, ostrożnie i uważnie obserwując, bo zauważył pieszego idącego niewłaściwie poboczem i od razu zareagował zjeżdżając do środka, natomiast nie był w stanie zareagować inaczej na zatoczenie się pieszego na środek jezdni jak tylko kontynuując próbę ominięcia, jednakże działo się to wszystko za blisko samochodu, by skutecznie wyhamować auto. Nie miał zaś żadnego obowiązku gwałtownie hamować jak tylko dostrzegł pieszego, gdy ten jeszcze się nie zaczął zataczać. Wymaganie tego od kierującego, co prawidłowo zauważył Sąd Rejonowy, a Sąd Odwoławczy wniosek ten podziela, prowadziłoby do absurdu. Mianowicie ruch pojazdów w takich warunkach drogowych, miejscu i czasie byłby bowiem praktycznie niemożliwy, gdyż każdy kierujący przejeżdżający nocą przez małą miejscowość czy wieś jak tylko zauważyliby pieszego na poboczu po niewłaściwej stronie, musiałby praktycznie zatrzymać się nie kontynuując jazdy dopóki pieszy nie pójdzie dalej, bo być może zatoczy się on na środek jezdni i będzie tam leżał.

Dlatego też w świetle powyższych rozważań zarzuty skarżącego nie mogą spowodować uznania rozstrzygnięcia Sądu I instancji za nieprawidłowe. Nie ma po pierwsze racji skarżący, że Sąd ten nie wykonał wytycznych Sądu Odwoławczego poprzednio uchylającego wyrok do ponownego rozpoznania. Sąd Rejonowy w Jędrzejowie dopuścił bowiem od razu dowód z opinii innego zespołu biegłych, poza tym rozpytał ich na rozprawie na wszystkie możliwe okoliczności dla uzyskania odpowiedzi na zapatrywania i wskazania Sądu uprzednio uchylającego rozstrzygnięcie. W wyniku tych działań albo uzyskano pewne odpowiedzi, albo biegli wprost stwierdzili, iż innych kwestii w oparciu o materiał dowodowy jaki do tej pory zgromadzono, nie są w stanie ustalić i co więcej zebrane ślady na jezdni, samochodzie oskarżonego czy na przejechanym pieszym, na bardziej precyzyjne ustalenia, jak np. co do prędkości auta z jaką oskarżony poruszał się przed przejechaniem pieszego, toru ruchu pieszego i miejsca znajdowania się samochodu w stosunku do pieszego gdy powstał stan zagrożenia, nie pozwalają, a tylko możliwe są wnioski przyjęte przez nich w opiniach. Zatem zarzut nie wykonania wytycznych jest bezprzedmiotową polemiką z ustaleniami Sądu.

Z kolei zarzut drugi dotyczący naruszenia procedury przez tendencyjną, jednostronną, mało wnikliwą i nie stosującą tych samych zasad do wszystkich dowodów ich ocenę oraz łączący się z nim zarzut czwarty czyli nienależyte wyjaśnienie okoliczności faktycznych sprawy także nie znajdują uzasadnienia w procedowaniu Sądu I instancji. Jak już wspomniano Sąd meriti analizował dowody prawidłowo w sposób nie dowolny, lecz swobodny, zgodnie z zasadami logiki, doświadczenia życiowego oraz regułami zawartymi w przepisach k.p.k., zatem jedynie w odosobnionej opinii apelującego naruszył przepisy wymienionych w skardze artykułów, natomiast obiektywnie do sprawy podchodząc powyższe się nie potwierdza. Zarzuty pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego są więc i w tej części pustą polemiką z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji.

Nie zasadny jest także trzeci zarzut rzekomego naruszenia przez Sąd norm art. 201 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. polegającego na poczynieniu ustaleń w oparciu o nie w pełni wartościową opinię biegłych z zakresu ruchu drogowego, zawierającą abstrakcyjne założenia wynikające z wyjaśnień oskarżonego co do powstania stanu zagrożenia i reakcji kierowcy. W zasadzie niezrozumiałym jest dlaczego opinie biegłych miałyby być niepełne i zawierać abstrakcyjne założenia. Ocenili oni w sposób fachowy cały materiał dowodowy, rzetelne ich ustalenia są obiektywne i wyczerpujące, a poza tym wszędzie tam, gdzie nie byli w stanie dokonać precyzyjniejszych analiz, niż to uczynili, tłumaczyli co było tego powodem. Dlatego też w zasadzie skarżący nie wskazał z jakiego powodu dowody z opinii biegłych miałyby być tak nie wartościowe, poza przyjęciem, iż oczywiście wnioski ekspertów nie są takie, jakich oczekiwałby pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego. Zatem także ten zarzut ma charakter czysto polemiczny i nic do sprawy nie wnoszący jeżeli chodzi o możliwość uznania wyroku za nie trafny, co w konsekwencji musiałoby prowadzić do jego uchylenia z przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania.

Na koniec wskazać trzeba, iż apelujący również nie wykazał dlaczego uzasadnienie skarżonego rozstrzygnięcia nie spełniało wymogów art. 424 § 1 k.p.k. poza przytoczeniem treści tego przepisu, tymczasem w ocenie Sądu Odwoławczego pisemne motywy wyroku, aczkolwiek miejscami lakoniczne, wskazuje na dowody uznane za wiarygodne i podaje powody takiej oceny oraz w taki sam sposób Sąd odnosi się do dowodów uznanych za nieprawdziwe w części, jak choćby w przypadku wyjaśnień P. M. (1) odnośnie podawanej odległości od pieszego jak spostrzegł go na poboczu. Dlatego też i ten zarzut jest gołosłowny i nie mógł prowadzić do wzruszenia zaskarżonego wyroku.

Podsumowując zatem wszystkie powyższe rozważania wyrok Sądu Rejonowego jako trafny i sprawiedliwy należało utrzymać w mocy i dlatego Sąd Odwoławczy, na podstawie art. 437 § 1 k.p.k. i art. 456 k.p.k. orzekł jak w części dyspozytywnej orzeczenia.

O kosztach sądowych w postępowaniu odwoławczym orzeczono na podstawie art. 626 § 1 k.p.k. w zw. z art. 636 § 1 k.p.k. i w zw. z art. 624 § 1 k.p.k., bowiem względy słuszności przemawiają za zwolnieniem oskarżyciela posiłkowego S. J. od tych należności.

SSO M. Chałoński SSO K. Sajtyna SSO A. Kabziński