Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt IX K 1537/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 9 grudnia 2014 roku

Sąd Rejonowy w Gliwicach Wydział IX Karny

w składzie:

Przewodniczący SSR Agnieszka Woźniak

Protokolant Natalia Zelek

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach: 4 kwietnia, 27 maja, 1 lipca oraz 2 i 3 grudnia 2014 roku sprawy

R. R. (1)

urodzonego (...) w J. syna J. i E.

oskarżonego o to, że:

w dniu 11 kwietnia 2013 r. będąc zatrudniony w charakterze elektromontera w (...) Sp. z o.o. z/s w J., wykonując funkcję sygnalisty szybowego na poziomie 1050 metrów podczas prac związanych z pogłębieniem szybu VI na zmianie A na terenie KWK (...) w O. nieumyślnie spowodował śmierć W. R. poprzez brak kontroli obecności, pozostawienie zawieszonej drabinki kubłowej zewnętrznej, podczas prowadzenia jazdy kubłem z w/wym. Poziomu, w wyniku czego w/wym. Podczas przebywania w rejonie szybu pod przelotami kubłowymi, został uderzony spadającą w dół drabinką kubłową w głowę, a tym samym który doznał rozległej, otwartej rany tłuczonej głowy, połączonej z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem, wieloodłamowego złamania kości sklepienia i podstawy czaszki i poniósł śmierć na miejscu

tj. o przestępstwo z art. 155 § 1 kk

o r z e k a

1.  oskarżonego R. R. (1) uznaje za winnego tego, że w dniu 11 kwietnia 2013 roku na terenie KWK (...) w O., będąc zatrudnionym w charakterze elektromontera w (...) Sp. z o.o. z siedzibą w J. oraz wykonując w tym dniu funkcje sygnalisty szybowego na poziomie 1050 metrów podczas prac związanych z pogłębieniem szybu VI na zmianie A poprzez niezachowanie ostrożności wymaganej w danych okolicznościach i doprowadzenie do ruchu kubła bez należytego upewnienia się, że kubeł jest gotowy do ruchu i można ten ruch bezpiecznie wykonać, a to do ruchu kubła z pozostawioną na nim drabinką kubłową zawieszoną na zewnętrz kubła nieumyślnie spowodował śmierć W. R. poprzez spadnięcie drabinki z kubła w czasie jego ruchu i uderzenie nią w głowę pokrzywdzonego, który przechodził w rejonie przelotu kubłowego, na skutek czego doznał on rozległej, otwartej rany tłuczonej głowy, połączonej z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem oraz wieloodłamowego złamania kości sklepienia i podstawy czaszki i poniósł śmierć na miejscu, to jest popełnienia występku z art. 155 kk i za to na mocy powołanego przepisu skazuje go na karę 1 (jednego) roku i 3 (trzech) miesięcy pozbawienia wolności;

2.  na mocy art. 69 § 1 i 2 kk oraz art. 70 § 1 punkt 1 kk wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesza oskarżonemu na okres próby wynoszący 3 (trzy) lata;

3.  na mocy art. 71 § 1 kk orzeka wobec oskarżonego grzywnę w wysokości 100 (stu) stawek dziennych przy przyjęciu wysokości jednej stawki na kwotę 25 (dwudziestu pięciu) złotych;

4.  na mocy art. 46 § 1 kk orzeka wobec oskarżonego środek karny w postaci obowiązku zadośćuczynienia za doznaną krzywdę na rzecz P. R. w wysokości 8.000 (ośmiu tysięcy) złotych;

5.  na podstawie art. 627 kpk zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego P. R. kwotę 504 (pięciuset czterech) złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych na ustanowienie pełnomocnika z wyboru;

6.  na podstawie art. 627 kpk zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego K. R. kwotę 756 (siedmiuset pięćdziesięciu sześciu) złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych na ustanowienie pełnomocnika z wyboru;

7.  na podstawie art. 627 kpk oraz art. 2 ustęp 1 punkt 4 i 3 ustęp 2 Ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa część wydatków w kwocie 1.500 (tysiąca pięciuset) złotych oraz opłatę w wysokości 550 (pięciuset pięćdziesięciu) złotych.

Sędzia

Sygnatura akt IX K 1537/13

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 9 grudnia 2014 roku

w sprawie przeciwko R. R. (1)

R. R. (1) stanął pod zarzutem popełnienia przestępstwa z art. 155 § 1 kk polegającego na tym, że w dniu 11 kwietnia 2013 r. będąc zatrudniony w charakterze elektromontera w (...) Sp. z o.o. z/s w J., wykonując funkcję sygnalisty szybowego na poziomie 1050 metrów podczas prac związanych z pogłębieniem szybu VI na zmianie A na terenie KWK (...) w O. nieumyślnie spowodował śmierć W. R. poprzez brak kontroli obecności, pozostawienie zawieszonej drabinki kubłowej zewnętrznej, podczas prowadzenia jazdy kubłem z w/wym. Poziomu, w wyniku czego w/wym. Podczas przebywania w rejonie szybu pod przelotami kubłowymi, został uderzony spadającą w dół drabinką kubłową w głowę, a tym samym który doznał rozległej, otwartej rany tłuczonej głowy, połączonej z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem, wieloodłamowego złamania kości sklepienia i podstawy czaszki i poniósł śmierć na miejscu.

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

R. R. (1) w 2013 roku pracował w (...) Sp. z o.o. z siedzibą w J. (...) S.A jako elektromonter.

W. R. pracował w tej samej spółce od 19 stycznia 2005 roku jako nadgórnik, osoba niższego dozoru ruchu.

W dniu 11 kwietnia 2013 roku R. R. (1) i W. R. stawili się do pracy, do KWK (...) w O. na pierwszą zmianę. Podziału załogi dokonał M. M. (1) wspólnie z W. R.. Ustalono zakres zadań do wykonania na tej zmianie oraz miejsce pracy poszczególnych pracowników. Z. miała wykonywać prace związane z pogłębieniem szybu VI na zmianie A. Z. składała się z następujących osób: R. R. (1), W. R., A. U., P. P. (1) - przodowy brygady na dnie szybu, J. R., P. D., J. W., K. W. (1), M. O. (1), M. F.. F. S. obsługiwał maszynę wyciągową tzw. kubeł. R. R. (1) powierzono wykonywanie czynności sygnalisty na poziomie 1050, A. U. miał mu pomagać w wykonywaniu czynności na tym poziomie. W. R. był bezpośrednim przełożonym całej brygady i pracować miał na dnie szybu. P. P. (1) był przodowym brygady na dnie szybu. J. R. był sygnalistą na dnie szybu. P. D. także pracował na dnie szybu, jako pomoc dołowa. J. W. i K. W. (1) pracowali na pomoście wiszącym, M. O. (1) – na dnie szybu, a M. F. na górze, czyli na zrębie.

Tego dnia oskarżony był sygnalistą na poziomie 1050. Co do zasady pracował on jako elektromonter, ale miał przeszkolenie w kierunku pełnienia funkcji sygnalisty i posiadał także niewielkie doświadczenie w tej kwestii. Do zadań sygnalisty należy nadawanie sygnałów, na podstawie których dochodzi do ruchu maszyny wyciągowej, informowanie telefoniczne o podejmowanych czynnościach, otwieranie i zamykanie klap bezpieczeństwa, sprawdzanie czy z kubła coś nie wystaje, czy kubeł porusza się równio, czy nie jest przechylony i czy bezpiecznie przejdzie przez klapy, a także czy na kuble i na klapach bezpieczeństwa nie leżą lub nie wiszą zbędne przedmioty mogące mieć wpływ na ruch i bezpieczeństwo ruchu maszyny wyciągowej. Zgodnie z instrukcją sygnalista ma obowiązek przestrzegać obowiązujących przepisów, instrukcji szczegółowych i regulaminu pracy, wykonywać obowiązki ze świadomością pełnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo ruchu, także w przypadkach awaryjnych i wyjątkowych, obowiązek nieopuszczania stanowiska sygnałowego w czasie trwania pracy oraz pilnowania porządku na stanowisku sygnałowym. Sygnalista może wykonywać inne obowiązki, ale jedynie po zablokowaniu maszyny wyciągowej i powiadomieniu telefonicznym maszynisty wyciągowego, w przeciwnym razie nie może się zajmować niczym innym niż obowiązkami sygnalisty i tym co jest w instrukcji dla sygnalistów – podawanie drabinki, włączanie sygnału i utrzymanie porządku, nie wolno mu się oddalać od stanowiska sygnałowego.

Kubeł to urządzenie służące do transportu osób i materiałów w szybie. Szyb miał średnicę 9 metrów, dno szybu - 11 metrów, a średnica kubła to około 2,5 metra. Przelot kubła nie znajdował się centralnie w szybie, lecz bliżej jednego z brzegów szybu.

Ruch kubła jest dokonywany za sprawą osoby obsługującej ten ruchu. W tym dniu był to F. S.. Obsługiwanie ruchu kubła odbywa się li tylko na podstawie sygnałów nadawanych przez sygnalistów. Osoba obsługująca kubeł nie ma wiedzy, co się dzieje na określonych poziomach szybu, pracuje jedynie na podstawie sygnałów i informacji telefonicznych od sygnalistów, nie widzi sygnalisty, ani kubła. Jedynie na poziomie 950 jest kamera i przez 3-4 metry kiedy otwiera się pomost widać, czy pomost jest otwarty i widać ruch kubła.

Wchodzenie i wychodzenie z kubła przez ludzi odbywa się poprzez drabinkę wewnętrzną oraz drabinkę zewnętrzną. Różnią się one od siebie, ponieważ drabinka zewnętrzna ma charakterystyczny kształt umożliwiający zaczepienie o brzeg kubła. Zdarza się, że jedna z osób jadących kubłem musi wyjść z niego bez użycia drabinki zewnętrznej (kiedy nie ma jej kto na danym poziomie przystawić). Osoba taka wychodzi po drabince wewnętrznej i zsuwa się po kuble, przystawiając następnie dla innych osób drabinkę zewnętrzną. Ogólnie przyjętą w pracy zasadą było to, że ostatnia osoba wysiadająca z kubła zdejmuje drabinkę i stawia ją w bezpieczne miejsce.

Tego dnia jako pierwsi do szybu zjechali pracownicy obsługi poziomu 1050 – R. R. (1) i A. U.. Po wymianie sygnalisty na poziomie 1050 kubeł został wydany na zrąb szybu, gdzie pracował M. F.. Następnie opuszczono pozostałą część załogi – W. R., P. P. (1), J. R., P. D., K. W. (1), M. O. (1) oraz J. W.. Na pomoście wiszącym wysiedli J. W. oraz K. W. (1). Reszta zjechała na sam dół.

Z. na dnie szybu miała najpierw za zadanie uporządkować miejsce pracy po czynnościach wykonywanych przez poprzednią zmianę. W związku z tym kubłem wydano do góry pompy do klejenia, pojemniki po kleju, węże, linki i kotwy i inne niepotrzebne rzeczy. Kubeł rozładowano częściowo na poziomie 1050, a częściowo na zrębie. Na dnie szybu przystąpiono do prac polegających na wyrównywaniu dna szybu. Na dno szybu miały być opuszczone z poziomu 1050 elementów konstrukcji do panelowania. W związku z tym W. R. wraz z P. P. (1) wydali M. O. (1) polecenie, by ten udał się na poziom 1050 celem udzielenia pomocy obsłudze tego poziomu przy załadunku i wydaniu na dół tych przedmiotów. M. O. (1) udał się kubłem na poziom 1050. Po wyjechaniu na poziom 1050 kubeł został ustawiony na klapach. M. O. (1) wyszedł z kubła po drabince zawieszonej przez pomocnika A. U., którą zdjął następnie sam.

Opuszczając elementy do panelowania pracownicy korzystali z zawieszenia kubłowego, choć W. R. chciał, by zostały one spuszczone w trybie „na haku”, czego się jednak nie praktykowało, bowiem w tym trybie transportuje się jedynie elementy, które są zarówno długie, jak i ciężkie. Co do zasady wszystko to, co da się transportować w kuble winno być transportowane w tym trybie, bowiem jest to tryb bezpieczniejszy. Transport materiałów na haku wymaga także większych środków ostrożności i określonych zachowań od osób znajdujących się na dole m.in. schowania się we wnękę powstałą w związku z większą średnicą dna szybu w stosunku do średnicy samego szybu.

W celu wykonania transportu kubeł został ustawiony na brzegu klap poziomu 1050, a jego kabłąk został opuszczony na kubeł w kierunku punktu wysypowego poziomu 1050. Dokonano odpięcia zawieszenia kubłowego od kabłąka. Po przetransportowaniu wciągnika (...) i wciągnika (...) na platformie spod warsztatu mechanicznego zlokalizowanego 40 metrów od tarczy szybu podwieszono je pod zawieszenie kubłowe. Uchwyt wciągnika (...) zerwał się, wciągnik spadł na klapy wraz z elementem uchwytu. Środkową jego część odłożono na platformę. Wobec tego wtedy jedynie wciągnik (...) został załadowany do kubła i przystąpiono do ładowania wciągnika (...). W celu odpięcia zawiesia linowego jednocięgnowego od zawieszenia kubłowego A. U. zawiesił drabinkę kubłową na kuble, po jego przeciwległej stronie w stosunku do stanowiska sygnałowego, po czym wszedł do niego i odpiął zawiasie linowe jednocięgnowe. Po wyjściu z kubła wspólnie z pozostałymi członkami załogi, poprzez opasanie zawiesiem linowym jednocięgnowym wciągnika (...) dokonano jego załadunku. A. U. ponownie wszedł do kubła i odpiął zawiesie linowe jednocięgnowe od zawieszenia kubłowego pozostawiając zawieszoną drabinkę zewnętrzną na obrzeżu kubła. W tym czasie R. R. (1) udał się w rejon warsztatu mechanicznego po dodatkowe zawiesie linowe jednocięgnowe potrzebne do naciągnięcia zawieszenia kubłowego nad kabłąk kubła. Nie można wykluczyć, że M. O. (1) podał dwa sygnały na sygnalizacji do maszynisty do jazdy kubła w górę. Po powrocie R. R. (1), opuszczał on zawieszenie kubłowe, a M. O. (1) z A. U. naciągali je do połączenia z kabłąkiem kubła. Po wykonaniu tego zadania M. O. (1) udał się w rejon warsztatu celem przygotowania kolejnego zawiesia linowego do opuszczania pozostałych elementów, a R. R. (1) podjął działania w celu opuszczenia kubła na dno szybu. Wcześniej M. O. (1) telefonował do F. S. informując go, żeby ten zmienił tryb jazdy maszyny z trybu jazdy w kuble, na tryb transportu „na haku”, jednak następnie F. S. został poinformowany także, że jednak elementy te będą ładowane do kubła. Pomimo zmiany sposobu transportu nie dano formalnego sygnału F. S., by zmienił tryb jazdy maszyny wyciągowej.

R. R. (1) przygotowując kubeł do ruchu nie dokonał sprawdzenia, czy na kuble nic nie pozostało (w szczególności drabinka), czy na klapach nie leżą przedmioty, czy kubeł jest gotowy do ruchu i można ten ruch bezpiecznie wykonać. Podniósł kubeł nad klapy, a pomocnik A. U. ustabilizował i uspokoił kubeł. Prawdopodobnie R. R. (1) widząc drugą drabinkę kubłową zewnętrzną zasugerował się, że drabinka jest zdjęta z kubła. Doszło do otwarcia klap. R. R. (1) następnie nadał sygnał do opuszczenia kubła, doszło do zamknięcia klap. Kubeł zaczął zjeżdżać na dół z pozostawioną na nim zewnętrzną drabinką.

W międzyczasie M. O. (1) zadzwonił na dno szybu i rozmawiał z P. P. (1). Podał, co jest robione – że są załadowane i opuszczane w kuble wciągniki (...) i (...), a następnie będzie spuszczona konstrukcja do panelowania. P. P. (1) przekazał to W. R., który w tym czasie dokonywał pomiarów wraz z P. D.. Powiedział mu że dzwonił M. O. (1) oraz że w pierwszej kolejności zostaną opuszczoną wciągarki w kuble. W. R. zdenerwował się, przekazał końcówkę taśmy do mierzenia J. R. i poszedł do telefonu. P. P. (1) tłumaczył W. R., że zawsze na jego zmianie transport takich rzeczy odbywa się w kuble. Telefon znajdował się w niewielkiej odległości od przelotu kubłowego, aby do niego dojść najszybciej i najkrócej było przejść pod przelotem kubłowym, czego jednak winno się unikać z uwagi na możliwe niebezpieczeństwa z tym związane i z czego zdawała sobie sprawę większość pracowników. Można powiedzieć, że wśród większości pracowników obowiązywał dobry zwyczaj, by nie chodzić pod przelotem kubłowym, kiedy kubeł jest w ruchu, a także by sygnalizować, że kubeł jedzie, by ludzie na dole wiedzieli i uważali. W. R. zatelefonował na poziom 1050. Telefon odebrał R. R. (1). W. R. miał do niego pretensje, że wciągniki są opuszczane w kuble, a nie na haku oraz, że trwa to tak długo. Rozmowa była nerwowa, z użyciem wulgaryzmów. Po zakończonej rozmowie W. R. dynamicznie odłożył słuchawkę telefonu i kierował się w stronę pracowników, w tym P. P. (1), prawdopodobnie mówiąc coś do niego. Pomimo tego, że mógł przypuszczać, że kubeł może być w ruchu szedł w rejonie przelotu kubłowego. Kiedy znajdował się 2-3 metry od P. P. (1) został uderzony w głowę spadającą z góry drabinką zewnętrzną. Drabinka ta spadła z kubła najpewniej na poziomie pomostu wiszącego, o który się zaczepiła. Siła uderzenia była tak duża, że został rozbity kask, a drabinka spowodowała rozległą, otwartą ranę tłuczoną głowy, połączoną z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem oraz wieloodłamowe złamania kości sklepienia i podstawy czaszki. W. R. upadł na lewy bok, nie dając oznak życia. Moment wypadku widział jedynie P. P. (1). Nie widzieli go P. D. i J. R., którzy byli zajęci pracą. Zwrócili się oni w stronę pokrzywdzonego dopiero po usłyszeniu hałasu. Widzieli miejsce, w którym pokrzywdzony leżał.

P. P. (1) zawiadomił o wypadku M. F., krzyczał, M. F. nie mógł rozpoznać głosu. M. M. (2) zawiadomił M. F.. M. M. (2) zawiadomił dyspozytora oraz dyrektora kopalni. Dyspozytor polecił mu zadzwonić do dyrektora, a dyrektor polecił mu zjechać na dół z noszami. Ponieważ w kuble znajdowały się wciągarki, M. M. (2) rozładował je na zrębie wraz z M. F. i przodowym z kopalni. M. M. (2) zjechał na dół. Poinformował o swoich ustaleniach, dostał informację, że na dół zjedzie lekarz z pielęgniarką. Został na dole. Wraz z lekarzem i pielęgniarką zjechali A. D. i I. G.. Zabezpieczyli ciało i wywieźli na górę. A. D. i I. G. zostali na dole, żeby zabezpieczyć miejsce wypadku. Wraz z M. M. (2) wyjechali: lekarz, pielęgniarka, P. D., reszta pracowników została na dole, wyjechali za chwilę. Kiedy M. M. (2) zjechał na dół, to spytał co się stało. Przodowy P. P. (1) powiedział, że pokrzywdzony prawdopodobnie został uderzony drabinką. M. M. (2) widział tę drabinkę, leżała ona obok, była zniszczona, pokrzywiona.

Przyczyną śmierci była rozległa otwarta rana tłuczona głowy, połączona z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem, wieloodłamowe złamanie kości sklepienia i podstawy czaszki, a także wykrwawienie. Obrażenia te odpowiadają urazowi o znacznej sile, godzącemu w okolicę czołowo – ciemieniowo – skroniową, zadanemu narzędziem twardym tępym. Biegły wskazał, że obrażenia mogły być spowodowane zarówno drabinką, jak i uchwytem wyciągarki (...) w zależności od wysokości z jakiej spadły każde z nich mogło być narzędziem sprawczym doznanych przez W. R. śmiertelnych uszkodzeń ciała. Uwzględniając jednak prawdopodobnie większą masę drabinki jest bardziej możliwe, że uderzenie właśnie nią doprowadziło do powstania rozległych obrażeń głowy pokrzywdzonego. W chwili wypadku pokrzywdzony był trzeźwy. Również R. R. (1) był trzeźwy.

W dniu 12 kwietnia 2013 roku dokonano oględzin miejsca wypadku śmiertelnego. Stwierdzono, że na dnie szybu znajdowały się: lampa poszkodowanego, fragmenty hełmu poszkodowanego ze śladami krwi, opatrunek osobisty wraz z okularami ochronnymi, węże powietrzne, stół do cyrkla, cyrkiel, odkształcona drabinka, 3 kilofy, 3 łopaty, 1 młot pneumatyczny, nabijak, 16 elementów rusztowania (...) przy ociosie, 4 bale o grubości 5 cm i długości 4 m, dwa łomy o długości 1,5 m i 0,7 metra, a także, że w kilku miejscach w pobliżu miejsca zejścia kubła na dno znajdowały się ślady krwi oraz tkanki mózgowej. W trakcie przejazdu w kuble w dniu 12 kwietnia 2013 roku przez otwarte klapy pomostu bezpieczeństwa na poziomie 1050 i dalej przez przeloty kubłowe na pomoście wiszącym stwierdzono pionowe bruzdy nie pokryte nalotem solnym, co udokumentowano fotografiami i rysunkiem.

W dniu 6 czerwca 2013 roku sporządzono protokół ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy. W protokole tym wskazano, że bezpośrednią przyczyną wypadku było uderzenie spadającym w szybie VI KWK (...) twardym i tępym przedmiotem – prawdopodobnie drabinką kubłową. Jako przyczyny pośrednie wskazano: niedopełnienie podstawowych obowiązków pracowniczych na stanowisku sygnalisty szybowego przy obsłudze stanowiska sygnałowego na poziomie 1050 polegające na braku kontroli obecności drabinki kubłowej zewnętrznej przy opuszczaniu kubła z tego poziomu, wejście pokrzywdzonego w obszar zagrożony na skutek wyboru przez niego drogi przez światło kubła pomimo możliwości jego obejścia w sposób bezpieczny, niewłaściwa organizacja pracy przy wykonywaniu prostych czynności przygotowawczych do zabudowy elementów obudowy szybowej, odsunięcie pracownika pełniącego obowiązki sygnalisty szybowego od wykonywania powierzonych mu czynności przez wydanego z dna szybu górnika, posiadającego kwalifikacje sygnalisty szybowego z jednoczesnym przejęciem przez niego niektórych czynności związanych z obsługą stanowiska sygnałowego na poziomie 1050. Stwierdzono nieprzestrzeganie art. 207 § 2 punkt 1 kp, w związku z punktem 5.28 załącznika nr 4 Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 czerwca 2002, art. 211 punkt 2 kp w związku z punktem 5.30.7 załącznika 4 Rozporządzenia MG jw.

W dniu 11 czerwca 2013 roku zastrzeżenia do tego protokołu wniosła K. R.. Domagała się wykreślenia stwierdzenia, że uderzenie nastąpiło „prawdopodobnie” drabinką oraz usunięcia adnotacji o przyczynieniu się pokrzywdzonego.

Zespół powypadkowy uznał, że nie widzi przeszkód by wykreślić słowo „prawdopodobnie”. Przychylił się również co do drugiego wniosku K. R. z uwagi na „brak literalnego zapisu prawa w tym przedmiocie”.

W dniu 18 czerwca 2013 roku Dyrektor (...) Urzędu Górniczego orzekł o wypadku wskazując, że przyczynami było uderzenie spadającą drabinką, prowadzenie jazdy kubłem z zawieszona na nim drabinką zewnętrzną pozostawioną tam przez sygnalistę R., przebywanie poszkodowanego w rejonie szybu pod przelotami kubłowymi podczas jazdy kubła.

R. R. (1) i W. R. mieli ważne badanie profilaktyczne i szkolenie BHP.

W. R. był żonaty z K. R.. Wraz z żoną utrzymywał bliskie kontakty z bratem P. R. i jego żoną. P. R. był świadkiem na jego ślubie, W. R. był z kolei świadkiem na ślubie brata. Spotykali się w gronie rodzinnym, wspierali się. P. R. ciężko przeżył śmierć brata, przez pierwsze 7-8 miesięcy odczuwał bardzo duże napięcie, które miało wpływ na jego aktywność zawodową i towarzyską. Miał i ma znaczne trudności z zasypianiem i utrzymaniem snu w nocy. Ma problem z bruksizmem, jednak nie wykazano związku ze zdarzeniem. Ma obniżone samopoczucie i nie ulega ono poprawie, rzutuje ono na pracę, relacje z ludźmi, relacje rodzinne. Przez pierwsze pół roku P. R. korzystał z pomocy lekarza rodzinnego, który zapisywał mu tabletki uspakajające.

R. R. (1) urodził się (...) w J.. Ma wykształcenie zawodowe, z zawodu jest elektrykiem, pracuje w P. (...) z siedzibą w J. jako elektromonter, zarabia 3.000 złotych netto miesięcznie. Nie ma innych dochodów, z majątku posiada samochód, nie ma oszczędności. Jest żonaty, ma jedno dziecko w wieku 4 lat, na utrzymaniu ma dziecko. Nie był karany, nie leczył się psychiatrycznie, neurologicznie, ani odwykowo.

Powyższy stan faktyczny ustalił sąd w oparciu o zeznania świadków: P. P. (1) (k.219,220,415-416,500-501), F. S. (k.226,227,427-428,525-526), M. F. (k.228,425-426,526), A. U. (k.229-230,231,413-414,501-502), J. W. (k.232,419-420,524), M. O. (1) (k.233-236,423-424,524-525), P. D. (k.237-238,239-240,421-422,521-522), J. R. (k.241-242,243-244,245, 417-418,522-524), M. M. (2) (k.246,247,429-430,527-529), K. W. (1) (k.248,435,527), H. T. (k.249-250,622-623), I. G. (k.251-252,433-434,529), J. L. (k.253-254,623), A. D. (k.623-624, 255), ustnej opinii biegłego A. S. (k.673-674).

Sąd bazował również na następujących dowodach: informacji o wypadku (k.1), opinii sądowo – lekarskiej (k.12-15,23), opinii toksykologicznej (k.21), zdjęciach (k.24), dokumentach z akt osobowych (k.129), protokole oględzin miejsca wypadku śmiertelnego (k.130-137), protokole ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy (k.138-140), zastrzeżeniach (k.141-146), dokumentacji powypadkowej (k.147-200,201-216), dokumentacji dotyczącej pokrzywdzonego (k.259-298), dokumentacji wypadku (k.299-337,552-610), instrukcji ruchowej (k.338-348), innych dokumentach pracowniczych (k.349-406,407-412), protokole pobrania krwi (k.446), danych o karalności (k.463,497,663), opinii biegłego (k.627-638).

Oskarżony R. R. (1) ostatecznie nie przyznał się do winy i składał wyjaśnienia.

W postępowaniu przygotowawczym w dniu 20 sierpnia 2013 roku (k.459-462) oskarżony przyznał się częściowo do popełnienia zarzuconego mu czynu i wyjaśnił, że: jest zatrudniony w charakterze elektromontera; w dniu 11 kwietnia 2013 roku stawił się w pracy na zmianie A o godzinie 6.00 przy pogłębianiu szybu VI KWK (...), został poinformowany przez przodowego P. P. (1), że z uwagi na brak sygnalistów będzie w tym dniu sygnalistą na poziomie 1050 metrów; ma przeszkolenie w tym zakresie i może pełnić tą funkcję; wtedy obsługiwał sygnalizację szybową, ruch kubła oraz urządzenia typu klapy przelotowe i inne, w tym poprzez porozumienie z innymi pracującymi osobami; będąc na zrębie dołączył do niego A. U.; on miał mu pomagać we wszystkim; nie wie na czyje polecenie on się pojawił przy nim; ich praca w tym dniu polegała na tym, że rozładowywali i załadowywali różne materiały do kubła typu rusztowania, belki drewniane; kubeł poruszał się z góry na dół i na odwrót; schodził do głębokości nie wie jakiej w tym dniu; on jako sygnalista był na poziomie 1050 metrów; ten kubeł porusza się w szybie; żeby dostać się do środka tego kubła trzeba najpierw przystawić do niego drabinkę zewnętrzną; jest też w nim drabinka wewnętrzna; podczas ruchu tego kubła nie powinna się znajdować na zewnętrz drabinka zewnętrzna; nie wie dlaczego w tym dniu ona tam była; faktem jest, że jego obowiązkiem jako sygnalisty było sprawdzenie czy drabinka zewnętrzna tam się znajduje, czyli wisi na zewnątrz, zanim kubeł ruszy; w nerwowej atmosferze pracy nie sprawdził czy ta drabinka tam się znajdowała, ponieważ przekonany był, że drabinka, która była oparta o ścianę obok jest właśnie tą jedną i tą zewnętrzną drabinką znajdującą się jeszcze na tym poziomie; ta drabinka spadła około godziny 11.00, to było już po jakimś czasie ich pracy; kubeł do czasu zdarzenia zjechał i wjechał na jego poziom kilkakrotnie; wszystko działo się bardzo szybko, pracę mieli wykonywać również bardzo szybko bo tak wymagał nadgórnik W. R.; nie kończyli jednego zadania, a kazano im wykonywać następne; obsługiwał stanowisko pomiędzy jego punktem sygnalizacyjnym a maszyną wyciągową; cały czas podawał przez telefon bądź słownie w zależności od potrzeby, czasami bezpośrednio z pracownikiem co ma robić; jego zdaniem nie mogła być drabinka zewnętrzna przyczepiona cały czas do kubła bo by zaraz spadła; zatem jak kubeł jeździł w szybie do czasu zdarzenia musiało jej tam nie być; zatem w chwili przed wypadkiem drabinkę zewnętrzną do kubła przyczepił, zawiesił A. U., by móc wejść do jego środka; on w danym momencie wszedł do kubła, aby odczepić, uwolnić linkę oplecioną o wyciągnik (...) i żeby mogli załadować kolejny wyciągnik (...); on tak wchodził do tego kubła dwukrotnie; po załadowaniu kolejnymi przedmiotami kubła on wszedł drugi raz by uwolnić już linkę z zawiesia; w tym momencie oskarżony pobiegł do warsztatu po kolejną linkę do odciągnięcia zawiesia znad kubła i zamocowania go na tzw. biglu kubła; zrobił to co powiedział, w sumie zrobili to w trójkę czyli U., M. O. (2) i on; o ile pamięta wydaje mu się, że w pierwszej kolejności M. O. (2) podał dwa sygnały na sygnalizacji do maszynisty do jazdy kubła w górę; on w tym czasie podbiegł do stanowiska sygnalizacji i przejął nad nim dalszą kontrolę; po podjechaniu kubła w górę, ustawieniu go odpowiednio kubeł zaczął zjeżdżać w dół; jak kubeł zaczął zjeżdżać M. O. (2) rozmawiał przez telefon z przodowym na temat tego co zrobili i że kubeł jedzie w dół; w tym zamieszaniu nikt tej drabinki zewnętrznej nie zdjął i dlatego jak się później okazało ona spadła w dół; oskarżony miał zdjąć według przepisów tą drabinkę zewnętrzną; U. pracował dopiero 3 miesiące i nie był obeznany dobrze w pracy i w rym co trzeba robić; on mimo to starał się pomagać jak umiał; w trakcie jak kubeł był już w szybie otrzymał telefon od poszkodowanego, który krzyczał na niego, był niezadowolony z tego że posłali wciągniki w kuble, a nie zawieszone na zawiesiu za pomocą linki; on krytykując to wiedział już, jak to zrobili, ktoś mu powiedział, wiedział, że kubeł zjeżdża na dół i skrytykował to, jak to zrobili; zakończył z nim rozmowę rzucając słuchawkę, prostuje odkładając nerwowo na widełki; skończył raptownie rozmowę; jest mu przykro z tego powodu, że drabinka spadła i doszło do zdarzenia z udziałem poszkodowanego, chce jednak wyraźnie zaznaczyć, że W. R. nie powinien znajdować się w trakcie zdarzenia w świetle kubła, czyli bezpośrednio pod nim; nie powinien w ogóle tak przechodzić; nie wie dlaczego on się tam w ogóle znajdował; jest wyraźnie zakazane przepisami ich wewnętrznymi poruszanie się w tym miejscu podczas jazdy kubła w szybie, w którym on był i w których doszło do uderzenia go drabinką w głowę; jego zdaniem on sam przyczynił się w ten sposób do swojej śmierci; oskarżony nie był w stanie przewidzieć co się mogło zdarzyć, nie miał wiedzy, że on się tam znajduje; ponoć to się już zdarzało, że drabinka spadła w dół; konkretnie słyszał, że był jeden taki wypadek, ale nie zna szczegółów, z winy również sygnalisty i ponoć osoby z dozoru; zdarzenie miało podobny przebieg jak w jego przypadku, też z uwagi na zdenerwowanie, zabieganie, nieuwagę sygnalisty; jest zaskoczony decyzją Urzędu Górniczego, który stwierdził, że to jego wina, bo nie był sam na poziomie 1050, nie pracował ta sam, na ten wypadek złożyło się wiele czynników i różnych sytuacji opisanych przez niego wyżej.

Na rozprawie w dniu 4 kwietnia 2014 roku (k.499-500) oskarżony nie przyznał się do winy i wyjaśnił, że: był jedną cząstką tego, co się stało tego dnia; był skierowany jako sygnalista na poziom 1050 przez kierownika M.; nie pracował na tym stanowisku regularnie, a pracował od czasu do czasu, kiedy brakowało sygnalistów on ich zastępował; atmosfera była nieprzyjemna, było nerwowo; wszystkie czynności, które wykonywali wynikały z uzgodnień z A. U., z którym razem pracowali, on był przy oskarżonym, do pomocy; polecenia były wydawane z dołu, nie było żadnej osoby z dozoru, a powinna być przy takich czynnościach; kiedy przybył do pomocy M. O. (1) to atmosfera zrobiła się jeszcze gorsza niż dotychczas; on się wtrącał, zmieniał tok działań i zakres działań uzgodnionych z P. P. (1); kazał robić co innego i w inny sposób; nie mógł przewidzieć, że kolega znajdzie się w przelocie pomostu, czego nie wolno było robić podczas ruchu maszyny; rozmawiał z poszkodowanym chwilę przed zdarzeniem i on wiedział, że maszyna jest w ruchu; uważa, że M. O. (1) nie powinien był sam wyjść z dołu, że powinien też wyjść poszkodowany; powinien dopilnować by atmosfera i tok czynności był w porządku; nie było kogoś kto by zapanował nad czynnościami, panował chaos; przykro mu, że tak się stało; poszkodowany był kolegą oskarżonego, pracowali razem kilka lat; A. U. był młodym pracownikiem, pracował od 3 miesięcy, nie był doświadczony w pracy w szybie; do momentu jak M. wyjechał to wszystko było na głowie oskarżonego; A. U. nie mógł wykonywać pewnych czynności; oskarżony musiał mu pokazywać co ma robić i dlatego musiał opuszczać stanowisko sygnalizacyjne; mieli cały czas drabinkę na poziomie 1050; widząc ją był przekonany, że to jest ta jedyna drabinka, którą mają na poziomie; kiedy po zdarzeniu zjechały na dół dwie osoby, tj. Ł. S. i osoba dozoru K. W. (2), to dali im tę drabinkę żeby mogli wyjść z kubła; był przeszkolony jako pracownik sygnalizacyjny; P. P. (1) był przodowym; taka osoba w górnictwie może podejmować decyzje i wydawać polecenia; nie był jego przełożonym; osobą dozoru nad pracami wykonywanymi był W. R.; wcześniej przyznał się częściowo gdyż bardzo przeżył tę sytuację; wydawało mu się, że może w jakimś stopniu jest winny; teraz uważa, że był to zbieg niefortunnych zdarzeń, czynności; rozmawiał z BHP-owcem i on powiedział, że w ich przepisach nie jest napisane, że to oskarżony ma ściągnąć drabinkę; ma obowiązek sprawdzić kubeł przed ruchem, przed nadaniem sygnału, czy nie znajdują się jakieś przedmioty na zewnątrz, upewnić się, czy coś nie jest nie tak; tak jak mówi w tym dniu atmosfera była nerwowa, stała drabinka i był przekonany, że to jest ta jedna drabinka; wydaje mu się, że przy tych pracach powinna być osoba dozoru mechanicznego; z dozoru był tylko W. R., a reszta dozoru była w biurze; na zmianie był M. M. (2), on jest kierownikiem, być może jest sztygarem oddziałowym, ale tego nie wie; był jego przełożonym; H. T. też jest jego przełożonym; J. L. to osoba dozoru, nadsztygar, jest jego przełożonym; z tego co pamięta był na zmianie; I. G. był na zmianie; jest on jego przełożonym; wszystkie te osoby widział dopiero po zdarzeniu; nie wie gdzie oni powinni być ale wie, że jedna osoba dozoru powinna być przy nich; przy podziale są praktycznie te osoby, które zjeżdżają na dół; nie pamięta czy ktoś mu odczytywał protokół ustalenia przyczyn wypadku przy pracy; kwalifikacje sygnalisty miał w momencie wypadku niespełna rok; na tej zmianie było więcej sygnalistów; kiedy przyszedł do pracy dowiedział się, że jestem sygnalistą; na co dzień pełni funkcję elektromontera; nie wie czy w instrukcji stanowiskowej lub w innych dokumentach było napisane, że nie można przebywać w przelocie pomostu wiszącego, a dokładnie pod tym przelotem w czasie ruchu kubła; tak było ogólnie przyjęte; przeszedł wszystkie badania lekarskie; nie miał wątpliwości co do stanu zdrowia i zdolności do pracy osób, które wykonywały czynności w tym dniu.

Sąd zważył co następuje:

Wyjaśnienia oskarżonego R. R. (1) zasługiwały na wiarę w części. Oskarżony był niekonsekwentny w swoim stanowisku procesowym – raz przyznawał się częściowo do winy, a innym razem nie przyznawał się w całości, co musi rzutować na ocenę jego wyjaśnień. Sąd nie dał oskarżonemu wiary przede wszystkim w tym zakresie, w jakim twierdził, że nie uchybił regułom ostrożności wymaganym od niego w danych okolicznościach i nie przyczynił się swoim zachowaniem do śmierci pokrzywdzonego, albowiem co innego wynikało ze zgromadzonych w sprawie dokumentów wskazujących na zakres obowiązków oskarżonego, jego świadomość obowiązków, a także zeznań świadków o działaniach oskarżonego i nawet wyjaśnień oskarżonego na temat obowiązków na nim ciążących w związku z pełnieniem roli sygnalisty. Wyjaśnienia i stanowisko oskarżonego weryfikowała także opinia biegłego (pisemna oraz uściślająca ją i korygująca opinia ustna). Oskarżony był także niekonsekwentny w swoich twierdzeniach, co do tego, czy miał, czy nie miał obowiązku zdjęcia drabinki – w postępowaniu przygotowawczym mówił, że on sam „miał zdjąć według przepisów tą drabinkę zewnętrzną”, natomiast na rozprawie twierdził już, że taki obowiązek na nim nie ciążył, co jednak obaliły twierdzenia opinii biegłego. Zresztą sam oskarżony przyznał, że ma obowiązek sprawdzić kubeł przed ruchem, przed nadaniem sygnału, czy nie znajdują się jakieś przedmioty na zewnątrz.

Odnośnie wyjaśnień składanych przez oskarżonego w postępowaniu przygotowawczym, to należało się ustosunkować do twierdzenia oskarżonego, że „w pierwszej kolejności M. O. (2) podał dwa sygnały na sygnalizacji do maszynisty do jazdy kubła w górę, a oskarżony w tym czasie podbiegł do stanowiska sygnalizacji i przejął nad nim dalszą kontrolę”. M. O. (1) zaprzeczał temu w postępowaniu przygotowawczym, jednak na rozprawie nie był stanowczy, a jego wypowiedź sugerowała, że miał z tym coś wspólnego. Wynika to zresztą z zeznań F. S., który podał, że rozmawiał z nim M. O. (1). Wynika to także z treści protokołu z dnia 6 czerwca 2013 roku dotyczącego ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku przy pracy, gdzie wskazano na odsunięcie pracownika pełniącego obowiązki sygnalisty szybowego od wykonywania powierzonych mu czynności przez wydanego z dna szybu górnika, posiadającego kwalifikacje sygnalisty szybowego z jednoczesnym przejęciem przez niego niektórych czynności związanych z obsługą stanowiska sygnałowego na poziomie 1050. Niezależnie od tego nie ma wątpliwości, że w czasie opuszczania kubła na dół bezpośrednio przed wypadkiem, jego sprawdzania i otwierania klap bezpieczeństwa, to już R. R. (1) wykonywał obowiązki sygnalisty i nie ma wątpliwości, że to on, przed daniem sygnału do jazdy kubła na dół miał obowiązek sprawdzenia jego stanu oraz upewnienia się, czy ten ruch może być wykonany w sposób bezpieczny. Przemawia za tym także stwierdzenie oskarżonego, że zasugerował się znajdującą się obok inną drabinką zewnętrzną.

Oskarżony twierdził w tych wyjaśnieniach, że „jest wyraźnie zakazane ich przepisami wewnętrznymi poruszanie się w tym miejscu (w rejonie przelotu kubłowego) podczas jazdy kubła w szybie”. Potem nie był już pewny, gdzie kwestia ta jest uregulowana. Jak ustalono zakaz taki nie jest przewidziany wprost w przepisach, ale jest oczywisty dla pracowników, biegłego i każdego przeciętnego człowieka. Dlatego też należało podzielić twierdzenie oskarżonego, że pokrzywdzony także przyczynił się do zaistnienia wypadku.

Wyjaśnienia oskarżonego z rozprawy, w których nie przyznawał się do winy uznał sąd za wynik przyjętej linii obrony wynikającej z woli uniknięcia odpowiedzialności karnej, w tym finansowej za wypadek. Wyjaśnieniom tym przeczyła pierwsza relacja oskarżonego, w której częściowo poczuwał się do winy, a także analiza obowiązków oskarżonego, jego świadomości obowiązków, działań przez niego podjętych bezpośrednio przed wypadkiem, dokumentacji powypadkowej i opinii biegłego.

Zeznania świadka P. P. (1) zasługiwały na wiarę. Pewne rozbieżności w jego zeznaniach dotyczące tego, w którą stronę szedł pokrzywdzony bezpośrednio przed wypadkiem są jedynie pozorne i wynikają z użycia takich, a nie innych sformułowań. W pierwszym przesłuchaniu w dniu 11 kwietnia 2013 roku P. P. (1) podał, że „poszkodowany po zakończeniu rozmowy telefonicznej przeszedł w stronę środka szybu, w tym momencie zobaczył rozpadający się hełm na głowie poszkodowanego i jego upadek na dno szybu”. W czasie przesłuchania w dniu 16 maja 2013 roku zeznał, że „odłożył telefon i wszedł w światło przelotu kubłowego, szedł w ich stronę i mówił coś do nich”. W czasie przesłuchania przed prokuratorem podał, że „odłożył słuchawkę i szedł w ich stronę, w świetle przelotu pomostu wiszącego”. Na rozprawie świadek podał, że „po tej rozmowie poszkodowany szedł w ich stronę i coś spadło z góry na poszkodowanego” oraz „ […] do uderzenia doszło pod pomostem wiszącym. W nim jest taki przelot w którym porusza się kubeł. To jest takie jedno niezabezpieczone miejsce, ponieważ reszta jest zabezpieczona tym pomostem. Pomost jest 35-40 metrów nad nami i trudno się zorientować czy jest się akurat pod tym przelotem czy też nie. Powinno się unikać znajdowania się w tym miejscu, ale czasem jest praca w tym miejscu i trzeba ją wykonywać. Trzeba zwracać uwagę żeby się nie znajdować w tym miejscu, z tym że jest to dość trudne. To są takie zalecenia żeby się tam nie znajdować”. Jak wynika z rysunków widniejących w dokumentacji powypadkowej stwierdzenie dotyczące tego, że pokrzywdzony kierował się w stronę środka szybu jest prawdziwe i dotyczy tego dokąd szedł pokrzywdzony – przelot kubłowy znajdował się dokładnie pomiędzy telefonem i środkiem szybu, natomiast kolejne twierdzenia dotyczą drogi którą szedł pokrzywdzony. Wynikiem upływu czasu były zeznania świadka z rozprawy, że to oskarżony rozmawiał ze świadkiem – z zeznań innych wynika, że tę rozmowę prowadził M. O. (1). Na pewno dzwonił do mnie oskarżony, że najpierw w kuble zejdą te dwa elementy, a potem reszta.

Zeznania świadka A. U. zasługiwały na wiarę, przy czym w zeznaniach tych można było dostrzec element asekurowania się – świadek twierdził, że nie pamięta co się stało z drabinką, po której bezpośrednio przed wypadkiem wychodził z kubła, że nie wie kto po drugim wyjściu z kubła zdjął drabinkę, nie wie ile było drabinek na tym poziomie, że nie wie czy po opuszczeniu kubła drabinka zewnętrzna została odstawiona, że nie pamięta co się stało z drabinkami, kiedy opuścił kubeł. Świadek twierdził wprawdzie, że jego niepamięć wynika stąd, że mieli taki natłok pracy, że nie pamięta każdej czynności, którą w tym dniu wykonywał. Twierdził jednak także, że nie wie nic o zwyczaju, by drabinkę odczepiała ostatnia osoba wychodząca z kubła. O ile można uwierzyć w to ostatnie – mogło to wynikać z krótkiego okresu pracy świadka w kopalni, to trudno uwierzyć, by świadek nie pamiętał zupełnie, czy zdejmował drabinkę, czy nie. Zmienne zeznania świadka odnośnie tego, czy była wystarczająca ilość pracowników do wykonania powierzonych ekipie czynności, a także czy przy wykonywaniu prac była nerwowa atmosfera można tłumaczyć na dwa sposoby – albo świadek zmienił swoje wcześniejsze zeznania, by wesprzeć w linii obrony oskarżonego, albo też składając wcześniejsze zeznania nie chciał się „narażać” pracodawcy. Bardziej prawdopodobne jest jednak to drugie, gdyż z wyjaśnień oskarżonego, zeznań P. P. (1) i innych wynika, że atmosfera pracy była nerwowa, a w dokumentacji powypadkowej stwierdzono nieprawidłową organizację pracy.

Zeznania P. D. zasługiwały na wiarę, przy czym świadek nie widział samego momentu uderzenia pokrzywdzonego, bowiem wykonywał inne czynności. Jest możliwe, że świadek zobaczył, że pokrzywdzony odchodzi od telefonu i następnie powrócił do wykonywania swoich czynności, a o tym, że dzieje się coś złego zorientował się dopiero kiedy usłyszał hałas. Świadek zeznał dopiero w czasie trzeciego przesłuchania, że pokrzywdzony przechodził przez światło przelotu kubłowego – wcześniej o tym nie mówił i nie był o to pytany. Pojawia się zatem pytanie, czy zeznając po raz trzeci pamiętał jeszcze dokładnie przebieg zdarzeń i taki szczegół. Wydaje się to wątpliwe, bowiem świadek nie widział toru ruchu pokrzywdzonego. Widział jednak miejsce położenia ciała i zapewne na tej podstawie to wywnioskował, albo też zasugerował się tym, co mówiło się w miejscu pracy. Nie zasługiwało na akceptację stwierdzenie świadka, że pokrzywdzony mógł przechodzić w miejscu, w którym został uderzony. Wynika ono zapewne z niedoświadczenia świadka jako pracownika.

Zeznania świadka J. R. zasługiwały na wiarę, przy czym ten świadek także nie widział samego uderzenia. Nieprecyzyjne było jednak stwierdzenie świadka, że po upadku pokrzywdzony leżał pod przelotem kubłowym pomostu wiszącego – leżał w jego pobliżu, co wynika z dokumentacji. W kolejnym przesłuchaniu świadek zeznał, że pokrzywdzony przechodził pod przelotem pomostu wiszącego i coś mówił do P., a na rozprawie, że „jak skończył rozmowę i przechodził w kierunku środka szybu, został uderzony przez spadającą drabinkę” – te zeznania również muszą być wynikiem wnioskowania oraz zasłyszanej wiedzy.

Zeznania świadka J. W. zasługiwały na wiarę, lecz niewiele do sprawy wniosły. Świadek nie słyszał odgłosu spadającej drabinki – nawet jeśli było to słyszalne, to pracował w ochronnikach słuchu. Podobnie należy oceniać zeznania drugiego z pracowników pracujących w tym miejscu – K. W. (1).

Zeznania M. O. (1) zasługiwały co do zasady na wiarę. Świadek logicznie wskazał, podobnie jak wiele innych osób, że w momencie, kiedy odbywa się ruch kubła, to nie należy stać w przelocie. Świadek zeznał, że na poziomie 1050 były dwie drabinki zewnętrzne - jedna stała oparta o zsyp, a druga była używana do wchodzenia do kubła. Tak musiało być niezależnie od tego skąd druga drabinka zewnętrzna się tam znalazła, bowiem biorąc pod uwagę znalezienie zniekształconej drabinki zewnętrznej na dnie szybu, a także ujawnione ślady ocierania się drabinki w przelocie kubłowym nie ma wątpliwości, że to ona spadła oraz, że spadła z poziomu 1050. M. O. (1) był niekonsekwentny jedynie w kwestii tego, czy w którymś momencie obsługiwał sygnalizację na poziomie 1050. Bezpośrednio po zdarzeniu mówił, że nie, natomiast na rozprawie nie wykluczył tego. W tym zakresie należało przyjąć, że częściowo M. O. (1) brał udział w obsługiwaniu sygnalizacji, co wynika z dowodów wskazanych wyżej.

Zeznania F. S. zasługiwały na wiarę, jednak niewiele do sprawy wniosły. Świadek nie zaobserwował nieprawidłowości w czasie jazdy kubła, natomiast nie wiedział, kto nadawał sygnały, ani co się wydarzyło, bowiem znajdował się na górze. Niekonsekwentne, z nieustalonych powodów, były zeznania świadka odnośnie tego, dlaczego nie doszło do przełączenia trybu pracy maszyny wyciągowej z trybu „na haku”, z powrotem na tryb pracy w kuble, skoro świadek wiedział, że pomimo początkowo innego założenia, wciągniki były ładowane do kubła.

Zeznania M. F. zasługiwały na wiarę, jednak niewiele do sprawy wniosły.

Zeznania świadka M. M. (2) były przekonywające. Świadek zeznawał szczerze, brak podstaw do przyjęcia, by cokolwiek ukrywał, bądź zeznawał fałszywie. Jedyne wątpliwości należało mieć co do stwierdzeń świadka, że zgodnie z instrukcją sygnalista ma sprawdzić wzrokowo czy drabinka nie jest przyczepiona. Nie wynika to wprost z instrukcji, jednak jest to kwestia oczywista.

Zeznania świadków I. G., H. T., A. D. i J. L. zasługiwały na wiarę, jednak niewiele do sprawy wnosiły. W szczególności przekonywające były zeznania świadka L., że sygnalista może wykonywać inne obowiązki, ale jedynie po zablokowaniu maszyny wyciągowej i powiadomieniu telefonicznym maszynisty wyciągowego, w przeciwnym razie nie może się zajmować niczym innym niż obowiązkami sygnalisty i tym co jest w instrukcji dla sygnalistów – podawanie drabinki, włączanie sygnału i utrzymanie porządku, nie wolno mu się oddalać od stanowiska sygnałowego.

Opinia pisemna biegłego A. S. po jej uściśleniu i skorygowaniu na rozprawie oraz opinia ustna biegłego zasługiwały na wiarę. Z opinii pisemnej zakwestionować należało jedynie, jako niefortunne, stwierdzenie biegłego, że obie wskazane przez niego przyczyny wypadku „miały związek przyczynowo – skutkowy z wypadkiem jednak żadna z nich nie miała takiego związku przyczynowo – skutkowego, że wypadek był normalnym następstwem tej przyczyny”. Na rozprawie biegły wyjaśnił, że w stwierdzeniu tym chodziło mu jedynie o to, że nie było jednej przyczyny skutku, który jest przedmiotem rozstrzygania, lecz na skutek ten nałożyły się dwie przyczyny, a w przypadku żadnej z tych przyczyn nie było dużego prawdopodobieństwa że pojedyncza przyczyna wywoła ten konkretny skutek (spadniecie drabinki nie musiało spowodować tego wypadku i tak samo przejście poszkodowanego pod przelotem kubła także nie musiało spowodować takiego skutku). Biegły trafnie wskazał, że zarówno zachowanie oskarżonego, jak i zachowanie pokrzywdzonego były nieprawidłowe, przy czym w żadnym wypadku nie można znaleźć konkretnego przepisu nakazującego zachowanie odmienne (przepisu, który by nakazywał lub zakazywał określonego zachowania związanego z tym konkretnym zdarzeniem). Nie oznacza to jednak, że nie doszło do naruszenia przez oskarżonego zasad ostrożności, ani że nie doszło do naruszenia takich zasad przez pokrzywdzonego.

Sąd dał wiarę zgromadzonym w sprawie dokumentom, albowiem strony nie zgłaszały zastrzeżeń odnośnie ich treści, a sąd nie znalazł również powodów z urzędu. Analizując zgromadzone w sprawie dokumenty stanowiące materiał dowodowy sąd dostrzegł różnicę pomiędzy szkicem znajdującym się na karcie 132 oraz na kartach 300 i 301 w zakresie miejsca wypadku. Różnica ta nie dotyczy lokalizacji innych elementów na dnie szybu, a jedynie miejsca wypadku. Rozbieżność ta może wynikać z innego ujęcia przekroju pionowego, gdyż na rzucie poziomym miejsce to jest zlokalizowane analogicznie. Niezależnie jednak od tego wskazać należy, że miejsce to znajduje się na obrzeżu zarysu miejsca opuszczania kubła.

Wobec powyższego dla sądu I instancji bezsporną pozostaje okoliczność, że R. R. (1) w dniu 11 kwietnia 2013 roku na terenie KWK (...) w O., będąc zatrudnionym w charakterze elektromontera w (...) Sp. z o.o. z siedzibą w J. oraz wykonując w tym dniu funkcje sygnalisty szybowego na poziomie 1050 metrów podczas prac związanych z pogłębieniem szybu VI na zmianie A poprzez niezachowanie ostrożności wymaganej w danych okolicznościach i doprowadzenie do ruchu kubła bez należytego upewnienia się, że kubeł jest gotowy do ruchu i można ten ruch bezpiecznie wykonać, a to do ruchu kubła z pozostawioną na nim drabinką kubłową zawieszoną na zewnętrz kubła nieumyślnie spowodował śmierć W. R. poprzez spadnięcie drabinki z kubła w czasie jego ruchu i uderzenie nią w głowę pokrzywdzonego, który przechodził w rejonie przelotu kubłowego, na skutek czego doznał on rozległej, otwartej rany tłuczonej głowy, połączonej z częściowym rozerwaniem mózgu i wymóżdżeniem oraz wieloodłamowego złamania kości sklepienia i podstawy czaszki i poniósł śmierć na miejscu.

Oskarżonemu zarzucono popełnienie występku z art. 155 kk. Czyn ten popełnia ten, kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka. O nieumyślności jest z kolei mowa z art. 9 § 2 kk, zgodnie z którym czyn zabroniony popełniony jest nieumyślnie, jeżeli sprawca nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia go jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. Jak wskazuje A. M. w Komentarzu do art. 155 Kodeksu karnego (Lex) według art. 9 § 2 k.k. zachowanie objęte winą nieumyślną polega na nieprzestrzeganiu wymaganej w danej sytuacji ostrożności, przy czym sprawca może zdawać sobie sprawę, że obowiązek ten narusza, ale sądzić, że uniknie ujemnego skutku (lekkomyślność), albo nie uświadamiać sobie własnej nieostrożności i możliwości spowodowania skutku - przy istnieniu możliwości i powinności takiego przewidywania. Problem w tym, na co słusznie zwraca uwagę K. D. (Przestępstwa..., s. 278-279), że nie zawsze można wskazać, czy i jakie reguły ostrożności naruszył sprawca nieumyślnego spowodowania śmierci (np. uderzył człowieka w twarz, co spowodowało jego upadek, uderzenie głową o twarde podłoże i śmierć; zob. wyrok SA w Krakowie z dnia 9 stycznia 1997 r., II AKa 291/96, OSA 1997, nr 9, poz. 21). Podstawą odpowiedzialności z art. 155 k.k. może więc być jedynie możliwość przewidzenia przez sprawcę spowodowania skutku, oparta na ocenie okoliczności czynu i właściwości sprawcy. Orzecznictwo niekiedy odwołuje się do "przewidywalności przeciętnie rozgarniętego człowieka" (wyrok SA w Krakowie z dnia 29 maja 2007 r., II AKa 81/07, Orz. Prok. i Pr. 2007, nr 12, poz. 27), co może być jedynie punktem wyjścia rozważań i ustaleń w tej kwestii (por. wyrok SA w Łodzi z dnia 28 lutego 2001 r., II AKa 276/00, Orz. Prok. i Pr. 2002, nr 9, poz. 18).

R. R. (1) w dniu zdarzenia pełnił obowiązki sygnalisty na poziomie 1050. Posiadał przeszkolenie w tym kierunku i pewne, choć niewielkie doświadczenie. Pomimo słabego doświadczenia zdawał sobie sprawę z zakresu swoich obowiązków, co wynika wprost z jego wyjaśnień, w których twierdził, że: „faktem jest, że jego obowiązkiem jako sygnalisty było sprawdzenie czy drabinka zewnętrzna tam się znajduje, czyli wisi na zewnątrz, zanim kubeł ruszy” oraz „ma obowiązek sprawdzić kubeł przed ruchem, przed nadaniem sygnału, czy nie znajdują się jakieś przedmioty na zewnątrz, upewnić się, czy coś nie jest nie tak”. Z instrukcji dotyczącej poruszania się kubła wynika z kolei, że „sygnalista ma obowiązek przestrzegać obowiązujących przepisów, instrukcji szczegółowych i regulaminu pracy, wykonywać obowiązki ze świadomością pełnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo ruchu, także w przypadkach awaryjnych i wyjątkowych, nieopuszczania stanowiska sygnałowego w czasie trwania pracy, pilnowanie porządku na stanowisku sygnałowym”. Przepisy nie mówią wprost o tym, że sygnalista ma obowiązek zdjąć drabinkę zewnętrzną. Co więcej, wydaje się, że u większości pracowników obowiązywał niepisany zwyczaj, że osoba, która jako ostatnia wychodzi z kubła drabinkę zdejmuje. Trzeba jednak odróżnić kwestię przyjętego zwyczaju w opozycji do obowiązku. O ile należałoby przyjąć, że w tym konkretnym przypadku drabinkę winien był zdjąć A. U., to R. R. (1) był odpowiedzialny za sprawdzenie, czy na kuble i na klapach nie znajdują się przedmioty, które w czasie ruchu kubła mogą spaść lub uszkodzić maszynę wyciągową. Co istotne, oskarżony zdawał sobie z tego sprawę, co wynika z jego wypowiedzi. Był zatem przeszkolony w kierunku wykonywanych obowiązków, miał pewne doświadczenie, a co więcej zdawał sobie sprawę z ciążących na nim obowiązków, jako sygnalisty. Miał też odpowiednie wykształcenie, by zdawać sobie sprawę z wagi ciążących na nim obowiązków. Wskazać należy, że oskarżony nie uchybił tylko temu jednemu obowiązkowi, bowiem wbrew zasadom opuścił co najmniej raz stanowisko sygnalizacyjne, a było to w niewielkiej odległości czasowej od wypadku i dopuścił do tego, że rozmowę z F. S. obsługującym maszynę wyciągową prowadził nieuprawniony M. O. (1), a także on podbił maszynę do góry. Wszystko to wiązało się z nieprawidłową organizacją pracy, pośpiechem i nerwową atmosferą, ale nie są to okoliczności, które wyłączałyby winę oskarżonego. Nie ma podstaw, by nie wierzyć oskarżonemu, że zasugerował się tym, że zobaczył inną drabinkę, która była oparta o ścianę obok. Nie ma to jednak wpływu na rozstrzygnięcie o odpowiedzialności karnej oskarżonego, albowiem oskarżony miał obowiązek sprawdzić, czy kubeł jest gotowy do ruchu, czy nic na nim nie wisi i czy cokolwiek zbędnego nie znajduje się na klapach, aby mieć pewność, że ruch kubła może nastąpić bezpiecznie. R. R. (1) nie obszedł kubła dookoła (robi tak np. sygnalista J. R.), by sprawdzić te okoliczności, bowiem gdyby to zrobił, to zauważyłby wiszącą na kuble drabinkę zewnętrzną. Widok stojącej obok innej drabinki nie zwalniał oskarżonego z tego obowiązku, bowiem na kuble i klapach mogły się znajdować inne przedmioty, które mogły spaść lub spowodować zakłócenie pracy maszyny wyciągowej, co było tym bardziej prawdopodobne, że ładowano wciągarki, a wcześniej doszło do zerwania zawiesia, ładowanie odbywało się w pośpiechu.

W tym kontekście należało przyjąć, że oskarżony nie zachował ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, bowiem nie obszedł kubła dookoła i nie sprawdził, czy jest on gotowy do ruchu domniemując jedynie, że tak jest. W ocenie sądu nie ulega także wątpliwości, że oskarżony możliwość popełnienia tego czynu co najmniej mógł przewidzieć. R. R. (1) wiedział, że na dole pracują ludzie – zarówno na pomoście wiszącym, jak i na dnie szybu, wiedział, że praca odbywa się dynamicznie, wiedział jakie prace wykonywane są na dnie szybu. Nie miał oczywiście wiedzy, że W. R. znajdzie się w rejonie przelotu kubłowego, niemniej jednak mógł przewidzieć, że w czasie dynamicznej pracy któryś z pracowników znajdujących się poniżej zagapi się i będzie się znajdował zbyt blisko miejsca poruszania się kubła. Rację ma oskarżony, że nie wolno tego robić w czasie ruchu maszyny, bowiem jest to co najmniej nierozsądne i stanowi naruszenie reguł ostrożności, ale także niepisanych zasad bhp, niemniej jednak taką ewentualność mógł przewidywać z uwagi na wskazane wyżej okoliczności, ale także fakt, że na dole pracowały nie tylko doświadczone osoby (na przykład jedna z tych osób wskazała, że pokrzywdzony mógł się znajdować w tym miejscu).

Wskazywane przez oskarżonego okoliczności w postaci nieprzyjemnej atmosfery, nerwowości, braku dozoru, chaosu nie wyłączają jego odpowiedzialności, gdyż był on gwarantem prawidłowej obsługi maszyny wyciągowej na poziomie 1050 niezależnie od wskazywanych okoliczności. Jak wynika z opinii biegłego dodatkowy nadzór przy tych pracach nie był wymagany, choć byłby pożądany.

Jeśli idzie o kwestię przyczynienia się pokrzywdzonego, to wbrew oczekiwaniom oskarżycieli posiłkowych sąd doszedł do przekonania, że W. R. istotnie przyczynił się do wypadku przede wszystkim z tego powodu, że przechodził w rejonie przelotu kubłowego. Za tym, że tak właśnie było świadczą takie okoliczności, jak zeznania P. P. (1) - jedynego naocznego świadka zdarzenia, lokalizacja środka szybu, w kierunku którego miał się kierować pokrzywdzony, lokalizacja telefonu w stosunku do miejsca wykonywania prac (telefon znajdował się dokładnie po przeciwnej stronie środka szybu, a przejście między tymi elementami wiązało się z przejściem pod przelotem kubłowym), lokalizacja śladów krwi, części hełmu pokrzywdzonego, lokalizacja drabinki, miejsce upadku pokrzywdzonego i sposób upadku (na lewy bok). Oczywistym jest, że w sposób stuprocentowy nie można ustalić w którym dokładnie miejscu stał pokrzywdzony w chwili uderzenia go drabinką, niemniej jednak wskazywane okoliczności przemawiają za tym, że znajdował się co najmniej w rejonie przelotu kubłowego, jeśli nie bezpośrednio pod nim. Miejsce wypadku zaznaczone na dokumentacji koreluje z mechanizmem spadku drabinki i możliwym jej torem lotu – drabinka znajdowała się na zewnętrz kubła, a pokrzywdzony upadł po wypadku na lewy bok w niewielkiej odległości od brzegu zarysu miejsca opuszczania kubła. Pomimo niemożliwości stuprocentowego ustalenia miejsca gdzie stał pokrzywdzony w chwili uderzenia go drabinką jest niemal pewne, że było to w rejonie przelotu kubłowego, a ponieważ jest to okoliczność przemawiająca na korzyść oskarżonego należało przyjąć taki stan rzeczy. Wskazać należy, że istnieją dodatkowe argumenty przemawiające za przyjęciem, że tak było – miejsce gdzie wcześniej pracował pokrzywdzony, jego zdenerwowanie, jego pośpiech (np. poganianie pracowników na górze) – wszystko to wskazuje, że nie myśląc o możliwym zagrożeniu kierował się do P. P. (1) najkrótszą możliwą drogą. Rację ma P. P. (1), kiedy mówi, że nie widzieli i nie wiedzieli, czy kubeł jest w ruchu, niemniej jednak można się tego było domyślać skoro pracownicy z poziomu 1050 dzwonili z informacją, że spuszczają elementy w kuble.

Nie ulega wątpliwości, że pokrzywdzony znajdując się w tym miejscu naruszył co najmniej reguły ostrożności. Nawet inni przesłuchiwani pracownicy wskazywali, że zasadą jest, że nie przechodzi się przez światło przelotu kubłowego zwłaszcza w czasie ruchu kubła (nietrudno sobie wyobrazić awarię kubła i jego spadek, spadek elementu mechanizmu wyciągowego, czy właśnie innej rzeczy wystającej z kubła).

Choć zakaz taki nie wynika wprost z przepisów, to jednak biegły trafnie odwoływał się m.in. do § 6 ustęp 5 Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 30 października 2002 r. w sprawie minimalnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy w zakresie użytkowania maszyn przez pracowników podczas pracy (Dz. U. z dnia 18 listopada 2002 r.). Przepis ten wskazuje na ogólną regułę, by nie przechodzić pod czymś co może spaść. Warto wskazać także na art. 211 punkt 2 kp, zgodnie z którym przestrzeganie przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy jest podstawowym obowiązkiem pracownika. W szczególności pracownik jest obowiązany: wykonywać pracę w sposób zgodny z przepisami i zasadami bezpieczeństwa i higieny pracy oraz stosować się do wydawanych w tym zakresie poleceń i wskazówek przełożonych. Nie chodzi zatem jedynie o przepisy, ale także o zasady (tak jak w przypadku art. 177 kk, art. 9 § 2 kk).

Naruszenie reguł ostrożności przez oskarżonego pozostawało w związku przyczynowym ze skutkiem w postaci śmierci pokrzywdzonego niezależnie od tego, że pokrzywdzony przyczynił się i niezależnie od wskazywanych przez oskarżonego okoliczności związanych ze sposobem i atmosferą pracy. Doskonałą ilustrację istoty związku przyczynowego stanowią wywody Sądu Najwyższego zawarte w dwóch orzeczeniach, a to: wyroku Sądu Najwyższego z dnia 6. kwietnia 1978 roku w sprawie o sygn. akt IV KR 84/78 (OSNPG 1978/11/118) oraz wyroku Sądu Najwyższego z dnia 14. grudnia 1973 roku w sprawie o sygn. akt III KR 303/73 (OSNKW 1974/4/66), z których to orzeczeń wynika, że dla przyjęcia, że istnieje związek przyczynowy między określonym zachowaniem, a skutkiem nie jest konieczne, aby działanie sprawcy było jedyną i wyłączną przyczyna skutku, a konieczne jest tylko ustalenie związku przyczynowego pomiędzy tym działaniem, a przynajmniej jedną z przyczyn powodujących skutek.

Zgodnie zatem z dyspozycją art. 155 kk czyn oskarżonego uznać należało za bezprawny i karalny.

W ocenie sądu czyn oskarżonego jest społecznie szkodliwy w stopniu istotnie przekraczającym próg znikomości, o jakim mowa w art. 1 § 2 kk. Zgodnie z art. 115 § 2 kk przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu sąd bierze pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia. Swoim zachowaniem oskarżony godził w istotne dobro chronione prawnie w postaci życia. Dobro, które naruszył było dobrem najwyższym. Wyrządzona szkoda jest wielka, nie do opisania i zdefiniowania. Skutki wypadku są nieodwracalne tak dla pokrzywdzonego, jak i jego rodziny. R. R. (1) działał na szkodę znanej mu osoby, współpracownika. Działał w warunkach pracy, gdzie powinien był zachować szczególną uwagę i ostrożność. Sposób i okoliczności popełnienia czynu są karygodne, ale nie w stopniu znacznym – oskarżony pracował co do zasady jako elektromonter, a jedynie wyjątkowo pełnił funkcję sygnalisty, nie miał w tym zakresie wielkiego doświadczenia, podział obowiązków był nieprawidłowy, bowiem siłą rzeczy odciągał oskarżonego od obowiązków sygnalisty, pracowano w nerwowej atmosferze i w niepotrzebnym i niedopuszczalnym w tych warunkach pośpiechu. Naruszył istotne obowiązki. Oskarżony działał jednak nieumyślnie.

Zdaniem sądu czyn oskarżonego ocenić trzeba jako zawiniony. R. R. (1) jest bowiem osobą dorosłą i w pełni poczytalną i taką też był w chwili czynu. W analizowanym czasie oskarżony nie działał pod wpływem błędu, ani też w warunkach stanu wyższej konieczności. W tej sytuacji miał oskarżony możliwość zachowania zgodnego z prawem i bezwzględnie nie powinien był zachowywać się w ten sposób. Brak jakichkolwiek podstaw do kwestionowania poczytalności oskarżonego w chwili czynu.

Mając na uwadze powyższe sąd uznał oskarżonego R. R. (1) za winnego popełnienia występku z art. 155 kk.

Wymierzając oskarżonemu karę sąd zważył zwłaszcza na zagrożenie ustawowe, które wynosi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Sąd miał na względzie także społeczną szkodliwość czynu oskarżonego, którą należało ocenić, według kryteriów wskazanych już powyżej. Orzekając o karze sąd uwzględnił dyrektywę, by jej wymiar nie przekroczył stopnia winy oskarżonego, która w niniejszej sprawie jest jednak pełna z uwagi na brak okoliczności ją wyłączających lub ograniczających. Przy wymiarze kary sąd wziął pod uwagę takie okoliczności, jak: sposób zachowania się sprawcy, rodzaj i stopień naruszenia ciążących na sprawcy obowiązków, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a także zachowanie się pokrzywdzonego.

Na korzyść oskarżonego sąd uwzględnił okoliczność, że nie był dotychczas karany.

Na korzyść oskarżonego sąd uwzględnił jego sposób życia przed zdarzeniem, jego właściwości i warunki osobiste. Oskarżony pracował i pracuje, ma rodzinę, łoży na jej utrzymanie – jednym słowem prowadzi ze wszech miar ustabilizowany tryb życia.

Na niekorzyść oskarżonego sąd uwzględnił okoliczność, że nie wyraził on szczerej skruchy i współczucia wobec rodziny zmarłego. Za wyrażenie skruchy nie sposób uznać stwierdzenia wygłoszonego w czasie przesłuchania, gdzie oskarżony powiedział, że jest mu przykro, że zginął jego kolega, bowiem w tym samym czasie zastrzegł, że nie czuje się winny tej śmierci.

Nie mogło umknąć uwadze sądu to, że na wymiar kary istotne znaczenie musiało mieć zachowanie pokrzywdzonego, o czym wyraźnie mowa w art. 53 § 2 kk. Podkreślenia wymaga okoliczność, że zachowanie pokrzywdzonego również było przyczyną wypadku. Pokrzywdzony W. R. istotnie naruszył reguły ostrożności przechodząc w rejonie przelotu kubłowego mając świadomość, że kubeł może być w ruchu.

Już w uchwale Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1975 r. (V KZP 2/74) Sąd Najwyższy zwracał uwagę, że: przyczynienie się do wypadku przez współuczestnika ruchu drogowego albo przez inną osobę powinno być uwzględnione na korzyść sprawcy, zwłaszcza wtedy, gdy owe przyczynienie się jest znaczne […[ Naruszenie przez współuczestnika ruchu drogowego lub inną osobę zasad bezpieczeństwa tego ruchu i przyczynienie się do wypadku jest elementem zmniejszającym winę sprawcy, i dlatego powinno być traktowane jako okoliczność łagodząca, chyba że owe przyczynienie nie miało istotnego wpływu na powstanie wypadku. Wprawdzie orzeczenie zastało wydane na gruncie innego stanu faktycznego, ale śmiało może mieć zastosowanie do innych analogicznych sytuacji.

Z uwagi na społeczną szkodliwość czynu oskarżonego, w tym zwłaszcza nieodwracalne konsekwencje zdarzenia, ale też szereg okoliczności łagodzących oraz okoliczność obciążającą sąd orzekł wobec oskarżonego karę 1 roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności, a więc jednak wyższą od tej, której domagał się prokurator. Mając na względzie z jednej strony powołane wyżej okoliczności, z drugiej zaś cele, jakie musi spełnić kara, kara w tym wymiarze zdaniem sądu jest w pełni adekwatna z uwagi na konieczność spełniania celów, tak w zakresie indywidualnego, jak i społecznego oddziaływania. Z uwagi na nagminność łamania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy oraz wielość poważnych wypadków w pracy, bardzo istotne znaczenie zdaniem sądu mają w tym przypadku cele w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa, które musi powziąć pewność, że takie zachowania, nawet jeśli stanowią przestępstwa nieumyślne spotykają się ze zdecydowaną reakcją prawno – karną, a także, że sankcji karnej nie wyklucza nieprawidłowe zachowanie pokrzywdzonego. W przypadku oskarżonego istotne znaczenie ma również prewencja indywidualna, bowiem oskarżony ostatecznie nie przyjmował do wiadomości, że ponosi odpowiedzialność za zdarzenie. Kara orzeczona w tej sprawie musi więc spowodować, że oskarżony wyraźnie i jasno zda sobie sprawę, że również i on w tym zdarzeniu zawinił i doprowadził do śmierci pokrzywdzonego.

Stwierdzić zatem należy, że przy wymiarze kary sąd musiał brać pod uwagę całokształt okoliczności sprawy i okoliczności mających wpływ na wymiar kary. Nie można było brać pod uwagę jedynie nieodwracalnych konsekwencji zdarzenia w postaci śmierci pokrzywdzonego. Skutek ten był bardzo ważnym przy tej ocenie, ale nie on jedyny miał na nią wpływ. Oprócz niego należało brać pod uwagę to, jakie reguły ostrożności oskarżony naruszył, w jaki sposób je naruszył i z jakiego powodu. Przy tej ocenie, pomimo oporu ze strony oskarżycieli posiłkowych, musiała być brana pod uwagę kwestia istotnego przyczynienia po stronie pokrzywdzonego. W tej sytuacji sąd ukształtował karę na poziomie 1 roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności, jako karę adekwatną do tych znamiennych okoliczności, a także uwzględniającą przewagę okoliczności łagodzących nad obciążającymi.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratora, by wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności oskarżonemu warunkowo zawiesić na okres próby. Zgodnie z dyspozycją art. 69 § 1 i 2 kk wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności nie przekraczającej 2 lat sąd może warunkowo zawiesić, jeżeli jest to wystarczające dla osiągnięcia wobec sprawcy celów kary, a w szczególności zapobieżenia powrotowi do przestępstwa; zawieszając wykonanie kary, sąd bierze pod uwagę przede wszystkim postawę sprawcy, jego właściwości i warunki osobiste, dotychczasowy sposób życia oraz zachowanie się po popełnieniu przestępstwa. Wprawdzie przepis ten, nawet w sytuacji wymierzenia kary poniżej 2 lat pozbawienia wolności, pozwala na orzeczenie kary bez tego dobrodziejstwa, to jednak sąd nie znalazł po temu wystarczających powodów. Decyzja o tym, czy wobec oskarżonego stosować należy dobrodziejstwo przewidziane w tym przepisie ustawy karnej jest nierozerwalnie związana z oceną, czy kara z warunkowym zawieszeniem jej wykonania spełni wobec oskarżonego swoje cele. Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Tymczasem oskarżony nie był karany, a z uwagi na jego wiek miałby już po temu możliwość, gdyby miał tendencje do wchodzenia w konflikty z prawe. Przestępstwo jest przestępstwem nieumyślnym. Oskarżony prowadzi i prowadził ustabilizowany tryb życia. Wszystko to przemawiało za karą w zawieszeniu. Sam nieodwracalny skutek nie mógł stanowić wystarczającego powodu do orzeczenia kary bezwzględnej zwłaszcza w sytuacji przyczynienia się do wypadku przez pokrzywdzonego. Jak wskazuje Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 24 kwietnia 1982 r. (V KRN 104/82, OSNPG 1982/8/109), również w innym stanie faktycznym, ale podobnym, skutek wypadku drogowego w postaci śmierci człowieka sam przez się nie eliminuje możliwości zastosowania wobec sprawcy wypadku warunkowego zawieszenia wykonania, wymierzonej mu kary pozbawienia wolności. Dotyczy to również faktu naruszenia zasad bezpieczeństwa ruchu. Oczywiste bowiem jest, że naruszenie zasad bezpieczeństwa, jako przesłanka karalności za przestępstwa drogowe nie może być równocześnie okolicznością wpływającą na wymiar kary. Im większe znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu ma naruszona zasada, im większy jest stopień nieprzestrzegania nakazu prowadzenia pojazdu rozważnie i ostrożnie, tym większe jest zawinienie sprawcy, zwłaszcza w wypadku umyślnego naruszenia zasady bezpieczeństwa ruchu.

Wobec tego sąd warunkowo zawiesił wykonanie tej kary wobec oskarżonego na okres próby 3 lat. Ustalając okres próby sąd miał na względzie między innymi nałożone na oskarżonego dodatkowe obowiązki, których realizację należy odpowiednio długo monitorować. Okres próby wnoszący aż 4 lata nie był potrzebny biorąc pod uwagę tryb życia oskarżonego.

Sąd orzekł wobec oskarżonego grzywnę w wysokości 100 stawek dziennych po 25 złotych, a więc również wyższej, niż żądał tego prokurator. Wymagały tego jednak okoliczności mające wpływ na wysokości kary, o których była mowa wyżej. W pierwszej kolejności omówienia wymaga decyzja o orzeczeniu wobec oskarżonego kary grzywny na zasadzie art. 71 § 1 kk, bowiem grzywna uregulowana w tym przepisie ustawy karnej nie jest obligatoryjna. W orzecznictwie wskazuje się, że grzywna przewidziana w art. 75 § 1 kk (aktualnie art. 71 § 1 kk) zwiększa dolegliwość skazania, a ponadto przeciwdziała błędnemu mniemaniu, że kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jest przejawem pobłażliwości wobec sprawców przestępstw; grzywna ta jest dodatkowym elementem zobowiązania sprawcy do określonego zachowania w okresie próby, a jej nieuiszczenie może być podstawą do zarządzenia wykonania kary pozbawienia wolności (tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 18 lipca 1975 roku w sprawie o sygnaturze akt V KRN 75/76, OSNKW 1976/1/6). Podobne stanowisko wyraził Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z dnia 29 lipca 1999 roku w sprawie o sygnaturze akt II AKa 134/99 (Prok. i Pr.-wkł. 2000/1/19), gdzie wskazał, że skoro skorzystano z dobrodziejstwa warunkowego zawieszenia orzeczonych kar pozbawienia wolności, to kary grzywny stanowią w zasadzie jedyną realną dolegliwość pozwalającą odczuć choć w sferze materialnej naganność poczynań oskarżonych.

Wysokość grzywny powinna być określona z zachowaniem dyrektyw określonych w art. 53 § 1 i 2 kk, a także z zachowaniem wskazań wynikających z art. 33 § 3 kk, a więc z uwzględnieniem warunków osobistych, rodzinnych, stosunków majątkowych i możliwości zarobkowych. Ustalając ilość stawek dziennych sąd miał na względzie wyżej wskazane okoliczności mające wpływ na wymiar kary, a orzekając o stawce dziennej w wysokości 25 złotych sąd miał na względzie sytuację materialną i rodzinną oskarżonego, który pracuje i zarabia, lecz ma na utrzymaniu rodzinę.

Uwzględniając wniosek oskarżyciela posiłkowego P. R. sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny w postaci obowiązku zadośćuczynienia pokrzywdzonemu za doznaną krzywdę w wysokości 8.000 złotych. Pokrzywdzony domagał się kwoty 20.000 złotych, jednakże była to kwota wygórowana. Sam wniosek był uzasadniony tym, że śmierć brata niewątpliwie wyrządziła P. R. wielką krzywdę. Doszło do ujemnych przeżyć związanych z cierpieniami psychicznymi, zdarzenie miało wpływ na życie P. R. tak zawodowe, jak i towarzyskie i rodzinne, na jego aktywność, nastawienie do życia, relacje rodzinne. Nie sposób w to wątpić, jest to zrozumiałe dla każdego człowieka, tym bardziej, że bracia byli ze sobą związani. Sąd uznał jednak, że argumentując wysokość żądanego zadośćuczynienia P. R. nieco przesadzał. Po pierwsze nie zostało wykazane, że bruksizm związany jest akurat ze śmiercią W. R.. Po wtóre P. R. już wcześniej uczestniczył w rozprawach i nie miał wówczas sytuacji, w których by zaniemógł. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w chwili argumentowania wysokości zadośćuczynienia. Wreszcie P. R. korzystał jedynie z porad lekarza rodzinnego, nie podjął usystematyzowanego i specjalistycznego leczenia w związku z cierpieniami psychicznymi. Sąd musiał wziąć także pod uwagę istotne przyczynienie się pokrzywdzonego.

Na zasadzie powołanych w wyroku przepisów sąd orzekł o kosztach procesu oraz kosztach zastępstwa procesowego oskarżycieli posiłkowych.

Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz Skarb Państwa część wydatków – 1.500 złotych oraz opłatę. Uznając, że oskarżony powinien ponieść jedynie część wydatków sąd miał na względzie przyczynienie się pokrzywdzonego do wypadku.

Sędzia