Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 496/14

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu zgromadzonego i ujawnionego materiału dowodowego ustalono następujący stan faktyczny:

S. H. jest zawodowym kierowcą z wieloletnim doświadczeniem. W dniu 28 sierpnia 2013 r. (środa), wykonując umowę zlecenia z Przedsiębiorstwo (...) sp. z o.o. sp. k., udał się do miejscowości L. w Niemczech po ładunek w postaci granulatu o masie około 23 ton. Kierował samochodem ciężarowym marki R. (...) o nr rej. (...) z naczepą o nr rej. (...) o łącznej masie około 16 ton. Na miejsce dojechał w dniu 29 sierpnia 2013 (czwartek) i po załadunku, który odbył się w dniu 30 sierpnia 2013 r. (piątek), wrócił doP.. Następnie do dnia 1 września 2013 r. (niedziela) przebywał w domu, po czym około godz. 23.00 udał się do W., gdzie miał zostawić ładunek i czekać na dalsze dyspozycje. Około godz. 1.00 zatrzymał się na parkingu znajdującym się przy autostradzie w pobliżu T., gdzie przebywał do około godz. 4.20. Czas ten poświęcił na odpoczynek, jedzenie i sen. Następnie kontynuował jazdę i na wysokości P. wjechał na drogę krajową nr (...), poruszając się nią dalej w kierunku W..

W tym samym dniu M. P., kierujący samochodem osobowym marki R. (...) o nr rej. (...), wjechał na wysokości miejscowości K. na dwupasmową drogą krajową nr (...) i poruszał się prawym pasem ruchu w kierunku W.. Kiedy znajdował się w miejscowości D., usłyszał że silnik pojazdu pracuje nieregularnie. W związku z tym, znajdując się na prostym odcinku jezdni, zjechał na prawe asfaltowe pobocze, chcąc zobaczyć, co się stało. Następnie włączył światła awaryjne, zgasił silnik i ponownie go uruchomił, przejeżdżając kilka metrów po poboczu, ponownie gasząc silnik. Wówczas otworzył od wewnątrz pokrywę silnika, zamierzając wysiąść, ustawić trójkąt ostrzegawczy i ustalić przyczyny stwierdzonych nieprawidłowości. Jego pojazd znajdował się w całości na poboczu, w odległości około 1 m od krawędzi jezdni, nie utrudniając jazdy samochodom poruszającym się prawym pasem ruchu. Od chwili zjechania przez niego z jezdni upłynęło kilka minut.

W międzyczasie do miejscowości D. zbliżał się pojazd kierowany przez S. H., który poruszał się prawym pasem ruchu i z prędkością około 80-90 km/h. Bezpośrednio przed nim nie znajdowały się inne pojazdy. Za nim poruszał się D. M., kierujący samochodem ciężarowym marki I. o nr rej. (...) i także zajmujący prawy pas ruchu. D. M. rozwijał większą prędkość i odległość pomiędzy pojazdami stopniowo się zmniejszała, wynosząc w pewnym momencie około 100 metrów. Około godz. 6.45, gdy S. H. dojeżdżał do stojącego na poboczu pojazdu kierowanego przez M. P., zaczął powoli i systematycznie zjeżdżać na prawe pobocze, przekraczając linię ciągłą oddzielającą prawy pas ruchu od prawego pobocza o nie więcej niż około 1 metr i zbliżając się do przeszkody. Kiedy zorientował się, co się dzieje i zobaczył pojazd M. P. w odległości nie mniejszej niż około 30 metrów, próbował uniknąć zderzenia i wykonał gwałtowny manewr skrętu w lewo o znacznej intensywności.

M. P., który cały czas znajdował się wewnątrz samochodu i zamierzał otworzyć lewe drzwi, spojrzał w lusterko i zobaczył jadący na niego pojazd kierowany przez S. H.. Był przekonany, że w niego uderzy, jednak doszło jedynie do niewielkiego kontaktu lewej tylnej części nadwozia jego samochodu z tylną prawą częścią naczepy pojazdu prowadzonego przez przez S. H., w wyniku którego w jego samochodzie odnotowano zerwany tylny i wgnieciony zderzak w lewej jego części, zarysowany tylny lewy błotnik i uszkodzoną lewą tylną oponę. Na skutek podjętego manewru S. H. stracił panowanie nad pojazdem, który zjechał na pas zieleni, przebił bariery energochłonne oddzielające jezdnie i wjechał na jezdnię przeznaczoną dla pojazdów poruszających się w kierunku G.. Tam najpierw przy prędkości około 85 km/h doszło do zderzenia z poruszającym się prawym pasem ruchu z prędkością nie mniejszą niż około 97 km samochodem osobowym marki A. (...) o nr rej. (...), kierowanym przez M. Ż., który został zepchnięty do przydrożnego rowu. Następnie, po przewróceniu sę ciągnika siodłowego z naczepą na jezdnię i przesuwaniu się po niej, doszło do zderzenia z jadącym za nim samochodem ciężarowym marki (...) o nr rej. (...) z przyczepą o nr rej. (...), kierowanym przez P. S.. Pojazd M. Ż. zetknął się lewym bokiem na wysokości zawieszenia koła przedniego z przednią prawą częścią nadwozia i zawieszenia ciągnika siodłowego. Z kolei samochód P. S. zetknął się z ciągnikiem siodłowym z naczepą przednią lewą częścią nadwozia.

W pojeździe kierowanym przez M. Ż. doszło w szczególności do rozbicia przodu, przełamania dachu, zerwania płaszcza karoserii z lewej strony w całości i przemieszczenia lewego boku nadwozia do środka o około 1 metr. Z kolei w samochodzie kierowanym przez P. S. stwierdzono uszkodzoną przednią szybę, przedni pas, przedni lewy błotnik, przednie lewe drzwi, stopień kierowcy z lewej strony, przedni lewy reflektor, instalację elektryczną przy lewym przednim reflektorze. Natomiast w przyczepie odnotowano pogięty dyszel łączący przyczepę z pojazdem, uszkodzony prawy tylni błotnik i pofałdowaną ramę z lewej strony. Uszkodzony został również pojazd kierowany przez S. H., to jest ciągnik siodłowy, którego kabina została oderwana, połamana i pogięta, a rama pogięta, zdeformowana i odkształcona, jak również naczepa, której cysterna została rozerwana, pogięta, otarta, zarysowana i odkształcona. Pojazdy uczestniczące w tym zdarzeniu były sprawne technicznie, a ich stan nie miał wpływu na powstanie i przebieg zdarzenia.

M. Ż. doznał wielonarządowych obrażeń ciała w obrębie głowy, klatki piersiowej, jamy brzusznej i kośćca skutkujących śmiercią na miejscu. Z kolei u P. S. stwierdzono wykręcenie odcinka szyjnego kręgosłupa bez zmian pourazowych w układzie kostno - szkieletowym, która spowodowały naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia trwający poniżej 7 dni w rozumieniu art. 157 § 2 kk. Ucierpiał również S. H., u którego rozpoznano wstrząśnienie mózgu, rany otwarte głowy i stłuczenie klatki piersiowej. S. H. od kilku miesięcy zażywał leki na nadciśnienie, które zostały przepisane przez lekarza informowanego o wykonywanym przez niego zawodzie kierowcy i nie powodowały żadnych skutków ubocznych. Osoby uczestniczące w tym zdarzeniu były trzeźwe. W chwili wypadku natężenie ruchu było średnie. Warunki drogowe i atmosferyczne były dobre, w szczególności nawierzchnia jezdni była sucha, czysta i gładka. Bariery energochłonne oddzielające jezdnie podlegały okresowym przeglądom i spełniały swoją rolę. W miejscu wypadku prędkość była ograniczona do 120 km/h w przypadku pojazdów osobowych i do 80 km/h w przypadku samochodów ciężarowych.

M. Ż. miał żonę A. Ż. i dwoje małoletnich dzieci, to jest G. Ż. i S. Ż.. Ponadto pomagał ojcu J. Ż. w prowadzeniu działalności gospodarczej. Jego śmierć znacząco odbiła się na jego najbliższych, w tym w szczególności żonie i dzieciach, którzy do chwili obecnej nie mogą się pogodzić z tym, co się stało. W dniu 31 lipca 2014 r. A. Ż., G. Ż. i S. Ż. złożyli do Sądu Okręgowego w Warszawie XXV Wydział Cywilny pozew, w którym dochodzą od ubezpieczyciela (...) S.A. szeregu roszczeń, w tym między innymi zadośćuczynienia za krzywdę, jaką ponieśli w związku ze śmiercią M. Ż.. Sprawa została zarejestrowana pod sygn. akt XXV C(...) i do chwili obecnej nie została zakończona.

Powyższy stan faktyczny ustalono na podstawie: protokołu oględzin miejsca wypadku (k.3-4v), szkicu (k.5-5v), protokołów oględzin pojazdów (k.6-7v, 8-9v, 10-12v, 13-14v, 15-16v), protokołów z przebiegu badania (k.23-23v, 24-24v), karty medycznych czynności ratunkowych (k.33), dokumentacji transportu (k.62-68), materiału poglądowego (k.81-87, 100-108, 123-138, 157-160, 171-175, 186-203), protokołu sądowo - lekarskich oględzin i sekcji zwłok (k.260-269), sprawozdania (k.284), protokołu pobrania krwi (k.285-285v), pism (k.308, 458, 571, 635, 649), protokołów przeglądu drogi (k.309-321), projektu stałej organizacji ruchu (k.322-323), dokumentacji medycznej (k.325-326, 575, 579-580), opinii (k.329, 331-361, 500-521, 595-596), tarczy tachografu (k.362), umowy (k.459), porozumienia (k.460), zaświadczeń (k.461-465), ulotek (k.572-572bv), pozwu wraz z załącznikami (k.642), zeznań świadka D. M. (k.17v-18, 472-473), zeznań świadka M. P. (k.19v-20, 257, 427-429), zeznań świadka P. S. (k.21v, 274v-275, 429-430), zeznań świadka J. Ż. (k.29v, 426-427), zeznań świadka A. Ż. (k.287v, 426) i częściowo wyjaśnień oskarżonego S. H. (k.378, 423-425, 594, 596).

Przesłuchiwany w postępowaniu przygotowawczym oskarżony S. H. (k.378) oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Jednocześnie odmówił składania wyjaśnień.

Przesłuchiwany w postępowaniu sądowym oskarżony S. H. (k.423-425) oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Jak wyjaśnił, na temat wypadku nie może nic powiedzieć. Doznał wstrząśnienia mózgu i to, co mu się przypomina, to jak przejechał (...) w Z.. Resztę pamięta jak był w szpitalu. Przejechał ponad 40 lat jako kierowca i nie wie jak mógł wykonać taki manewr, to niemożliwe. Samochód stał na poboczu, było go dobrze widać, był wypoczęty. Musiało się coś stać, nie popełniłby samobójstwa, nie sprowadziłby takiej tragedii. Nie może kogoś osądzić, że ktoś mu zajechał drogę, że mu coś tam zrobił, bo nie pamięta. Musiało coś tam być. Częściowo pamięta drogę, jak był w karetce, miał podłączoną aparaturę, ale pełną świadomość odzyskał w szpitalu. Nie spieszyło mu się, miał jeszcze czas. Jechał do M. koło W. i nie miał wyznaczonej godziny, na którą miał dojechać. Była dobra droga i pogoda. W Z. zrobił sobie pauzę. Jechał z bazy do firmy, co asfalty robią, czy coś, ale dokładnie nie wie. Wyjechał w niedzielę około godz. 23.00. Dojechał do T., tam jest parking. Był tam około godz. 1.00. Położył się spać, pospał trochę, zjadł kawałek chleba i ruszył w dalszą drogę. Z parkingu wyjechał około godz. 4.00. Cykl pracy to 4 godziny i odpoczynek 40 minut. Wiedział, że przez 4 godziny nie dojedzie, to zrobił sobie przerwę. Planował ten postój, rozmawiałem z dyspozytorem na ten temat. Przy autostradzie jest parking i nikt nie przeszkadza w wypoczynku. Miał być przed południem, może o godz. 9.00-11.00, nie było to ustalone. Jak również wyjaśnił, przed wyjazdem byłem w domu. W niedzielę, w przeddzień zdarzenia, był w kościele. Przez weekend nie pracował i nie wykonywał żadnych prac domowych. Był wypoczęty. Miał tego dnia dojechać do celu i rozładować towar, a później dowiedziałby się, gdzie ma jechać dalej. Nie miał żadnych planów na ten dzień. Wiózł granulat, który jest dosypywany do masy bitumicznej, to było około 38- 39 ton masy całkowitej. Samochód z naczepą ważył 16 ton, ale dokładnie nie pamięta. Ostatnią rzecz, jaką pamięta, to normalną jazdę. Nie było nic takiego, co by było istotne. Patrzył na światła. Pogoda była ładna, było już widno. Poruszał się z prędkością maksymalną około 80-90 km/ h. Nie było żadnych przesłanek, żeby jechać wolniej. Osobówki jechały lewym pasem, a ciężarówki za nim tą samą prędkością. Po okazaniu materiału poglądowego oskarżony S. H. przyznał, że to pojazd, którym kierował. To jest naczepa, którą przewoził. Ona się urwała i wszystko się przewróciło. Nie widziałem samochodu stojącego przy drodze, tylko tutaj na tych zdjęciach. Może powiedzieć tylko tyle, że jak wyszedł ze szpitala, to córka zawiozła go na miejsce nieszczęścia. Mógł uszkodzić ten samochód obtarciem. Kabina jego samochodu była koloru siwego, a naczepa była koloru czerwonego, coś takiego. Nie wie, co się stało, że zrobi taki gwałtowny manewr. Oglądał to z różnych stron. Z daleka tam widać, że samochód stoi. Spać nie spał, a wszystko było sprawne. Co 5 lat mają badania okresowe. Był 3 lata po badaniach, tak mniej więcej. Jak doszło do wypadku, to wtedy brał leki na nadciśnienie, teraz też je bierze. Chodzi na badania. Prawo jazdy jest na 5 lat po badaniach psychotechnicznych. Ponadto oskarżony S. H. wskazał, że zatrzymał się o godz. 1.00, potem stał 3 godziny na parkingu pod T., wszystko jest na tarczy. Tego dnia i poprzedniego dobrze się czuł. Na parkingu był w toalecie, tam nic więcej nie ma, nic nie kupował. Ubolewa nad tym, że zginął człowiek. Wiem, że to najgorsze, bo jego ojciec też zginął w wypadku. Cud jakiś, że on tu jest. Był cały poobijany, miałem porozcinaną głowę, był cały siny, wszystko miał powytrącane. Bierze tabletki, bo stać nie może. To, co się stało przy tym manewrze, to jest masa. To jest 40 ton. Jak się przewróciło, to robiło, co chciało. Dobrze, że większego ruchu nie było, bo by była masakra. Na pewno nie przysnął. Nie może powiedzieć, co się tam stało. Po zdarzeniu nie kontaktował się z pokrzywdzonymi. To jest daleko, a on leczył się kilka miesięcy po wypadku.

Ponownie przesłuchiwany w postępowaniu sądowym oskarżony S. H. (k.594, 596) wyjaśnił, że samochód, którym jechał posiadał klimatyzację. W ogóle jej nie używał, bo jak ją włączył, to męczył go kaszel. W samochodzie był szyberdach, z którego korzystał. Można też było uchylić boczne szyby. Ponadto miał zamontowany wiatrak. Wtedy temperatura była dobra, więc nie używał wiatraka, jak również innych sposobów schładzania kabiny. Nie miał wtedy żadnych problemów zdrowotnych. To zdarzenie było w poniedziałek, a on całą sobotę i niedzielę był w domu. Codziennie badał sobie ciśnienie. Nadciśnienie stwierdzono u niego około rok przed wypadkiem i od tego czasu brał leki. Cały czas brał te same leki. Informował lekarza, że jest kierowcą zawodowym. Nie pamięta, żeby odczuwał jakieś skutki uboczne, żeby zemdlał, czy zasłabł. W czasie wypadku miał tylko nadciśnienie, a dopiero później, około rok temu, stwierdzono u niego zwiększony poziom cukru. Chwili zdarzenia nie pamięta. Pamięta tylko jak minął Z. i później jak był w szpitalu. Od miejsca, gdzie odpoczywał do miejsca wypadku jechał około 3 godziny, to było około 150 km. Spał w okolicach T. na autostradzie, na parkingu. Nie jest w stanie powiedzieć, czy spał 2 godziny, czy 2,5 godziny, ale spał. Po ładunek, który miał zawieźć do M. był w Niemczech. To było w tygodniu poprzedzającym to zdarzenie, które było w poniedziałek. Jak wyjechał w środę koło południa, to dojechał w czwartek przed godz. 16.00. Po drodze robił sobie przerwy na jedzenie i odpoczynek. Nie pamięta, ile ich było i jak długie były. Na drugi dzień odbywał się załadunek i wracał do Polski. Pamięta, że na pewno wróciłem w piątek przed godz. 16.00. Nie był zmęczony po tej podróży, pracował spokojnie i nie szarpał się. Jeździł po całej Europie, bo pracował w tej firmie 8 lat. Po okazaniu mu dokumentacji wskazał, że to mógł być ten kurs, to są jego podpisy. Nic nie może powiedzieć na temat tego zdarzenia. Nie wie, co tam się stało. Coś musiało się stać, ale co, to nie wie.

Sąd zważył, co następuje:

W świetle całokształtu zgromadzonego i ujawnionego materiału dowodowego wina oskarżonego S. H. i okoliczności popełnienia zarzucanego mu czynu nie budzą żadnych wątpliwości.

Sąd częściowo dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego S. H. ( k.378, 423-425, 594, 596), uznając że w tym zakresie są spójne, logiczne i korespondują ze zgromadzonym materiałem dowodowym. W ocenie Sądu zgodne z rzeczywistością jest to, że kilka dni przed zdarzeniem oskarżony S. H. pojechał do Niemiec po ładunek, który następnie przewoził do W.. Powyższe znajduje potwierdzenie w dokumentacji dotyczącej tego transportu (dokumentacja - k.62-68). Prawdą jest również, że podczas przejazdu, w czasie którego doszło do wypadku, oskarżony S. H. zatrzymał się na postoju. Wynika to z tarczy tachografu kierowanego przez niego pojazdu (tarcza tachografu - k.362). Brak również podstaw do zakwestionowania twierdzeń oskarżonego S. H., że pomiędzy przyjazdem z Niemiec, a wyjazdem do W. przebywał w domu i nie wykonywał żadnych prac, podczas postoju spał i w czasie jazdy czuł się dobrze, a leki na nadciśnienie, jakie zażywał od kilku miesięcy zostały przepisane przez lekarza informowanego o wykonywanym przez niego zawodzie i nie powodowały żadnych skutków ubocznych (pismo - k.571, ulotki - k.572-572bv). To samo tyczy się okoliczności, że nie pamiętał przebiegu wypadku, w tym w szczególności stojącego na prawym poboczu pojazdu kierowanego przez świadka M. P., powolnego i systematycznego zjazdu na prawe pobocze, gwałtownego i intensywnego skrętu w lewo w celu uniknięcia zderzenia, utraty panowania nad samochodem oraz zderzenia z pojazdami prowadzonymi przez M. Ż. i świadka P. S., potrafiąc odtworzyć wszystko dopiero od chwili znalezienia się w karetce. Biorąc pod uwagę, że w wyniku tego zdarzenia doznał obrażeń głowy (dokumentacja medyczna - k.575, 579-580), w ocenie Sądu mógł nie pamiętać tego, co się wydarzyło. Wprawdzie po przyjeździe karetki był przytomny, jednak mógł znajdować się w szoku i nie orientować się, do czego doszło. Sąd nie dał natomiast wiary jego wyjaśnieniom w części, w której nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i twierdził, że wypadek spowodowała jakaś zewnętrzna, nie związana z nim przyczyna. Wprawdzie nie można w sposób nie budzący wątpliwości ustalić, dlaczego zachował się w taki sposób, co wynika z opinii biegłego J. F. (331-361, 500-521, 595-596), jednak na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym w szczególności zeznań świadków D. M., M. P. i P. S., można kategorycznie stwierdzić, że żaden z czynników zewnętrznych - związanych ze stanem technicznym samochodów, stanem nawierzchni jezdni, stanem zdrowia, warunkami atmosferycznymi czy zachowaniem innych uczestników drogowego - nie miał na to wpływu. Świadkowie D. M., M. P. i P. S. nie stwierdzili, żeby jakikolwiek inny uczestnik ruchu drogowego miał wpływ na zachowanie oskarżonego S. H.. Jak ustalono, natężenie ruchu było wówczas średnie i nikt przed nim nie jechał. Wprawdzie za nim poruszał się pojazd kierowany przez świadka D. M., ale znajdował się wówczas w pewnej odległości i nie wykonywał żadnych manewrów. Z kolei samochód prowadzony przez świadka M. P. stał na poboczu i miał włączone światła awaryjne, będąc zatem dobrze widoczny. Chociaż świadek M. P. zatrzymał się w tym miejscu w celu opuszczenia pojazdu, zajrzenia pod maskę i ustalenia, dlaczego praca silnika jest nieregularna, jednak nie zdążył nawet otworzyć drzwi, kiedy oskarżony S. H. wykonał manewr gwałtownego i intensywnego skrętu w lewo w celu uniknięcia zderzenia z jego samochodem. Jak wyraźnie wynika z zeznań świadka D. M. i materiału poglądowego (materiał poglądowy - k.158-160, 186-203), w chwili jego podjęcia oskarżony S. H. przekroczył linię ciągłą oddzielającą prawy pas jezdni, którym się poruszał i prawe pobocze, na którym stał pojazd świadka M. P.. Jak również ustalono, warunki atmosferyczne i drogowe były wówczas dobre, uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi, a ich samochody sprawne. Nikt nie odnotował również żadnych zwierząt, osób i innych przeszkód, które mogły wpłynąć na zachowanie oskarżonego S. H., który czuł się tego dnia dobrze, a leki na nadciśnienie, jakie zażywał od kilku miesięcy zostały przepisane przez lekarza informowanego o wykonywanym zawodzie i nie powodowały żadnych skutków ubocznych. Ponadto nawierzchnia drogi była wówczas sucha, czysta i gładka, a bariery energochłonne, w które pojazd o bardzo dużej masie uderzył z bardzo dużą siłą, były wcześniej serwisowane i znajdowały się stanie spełniającym ich rolę. Również zachowanie M. Ż. i świadka P. S., którzy poruszali się prawidłowo jezdnią przeznaczoną dla ich kierunku jazdy, na której nieoczekiwanie pojawił się pojazd kierowany przez oskarżonego S. H., nad którym stracił panowanie, nie przyczyniło się do zaistnienia tego wypadku. Jednocześnie nie mieli oni możliwości zapobieżenia wypadkowi. Powyższe jednoznacznie wynika z opinii biegłego J. F. (331-361, 500-521, 595-596). W szczególności M. Ż. poruszał się z dopuszczalną prędkością i nie miał w tak krótkim czasie możliwości wykonania manewru obronnego, tym samym nie będąc w stanie uniknąć zderzenia. Mając powyższe na uwadze, przyczyna zachowania oskarżonego S. H. ewidentnie tkwiła w nim samym, wynikając z jego zamyślenia się, zagapienia czy zajęcia innymi czynnościami, które odwróciły jego uwagę od jezdni. Nie można również wykluczyć, że zasnął. Biorąc pod uwagę, że zaledwie kilka dni wcześniej wrócił z zagranicznego wyjazdu służbowego, jego organizm mógł być zmęczony. Nawet jeśli uważał, że czuje się dobrze i może dalej pracować, nawet jeśli zatrzymał się na postoju i spał, to trasa, jaką przebył kilka dni wcześniej (najkrótszą drogą było to około 300 km w jedną stronę) i jaką miał przebyć tego dnia (około 350 km w jedną stronę) była na tyle długa i wyczerpująca, że musiała mieć wpływ na jego zachowanie się na drodze. Tym bardziej, że oskarżony S. H. miał w chwili zdarzenia 62 lata i problemy ze zdrowiem. Dlatego w ocenie Sądu możliwym jest przypisanie mu nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że nie zachował szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do pojazdu stojącego na poboczu, nie zastosował się do znaku drogowego poziomego i przekroczył linię ciągłą oddzielającą prawy pas ruchu od prawego pobocza oraz nie zachował bezpiecznego odstępu od omijanego pojazdu, wskutek czego spowodował nieumyślnie wypadek. Jak wskazano w opinii biegłego J. F. (331-361, 500-521, 595-596), bezpośrednią przyczyną wypadku drogowego będącego przedmiotem niniejszej sprawy był powolny i niekontrolowany zjazd na prawe pobocze, a potem gwałtowny i niekontrolowany manewr skrętu w lewą stronę, który skutkował zjazdem pojazdu kierowanego przez oskarżonego S. H. na jezdnię dla przeciwnego kierunku ruchu, po którym poruszały się prawidłowo samochody kierowane przez M. Ż. i świadka P. S.. W tym miejscu wskazać należy, że wielokrotnie powody zachowania sprawcy takiego zdarzenia są trudne lub wręcz niemożliwe do ustalenia. Wynika to z przyjętej przez niego linii obrony, niepamięci, spowodowanej doznanymi obrażeniami, czy też przebiegiem samego zdarzenia. Nie może to jednak wyłączać jego odpowiedzialności w sytuacji, kiedy ustalono, jak było to w niniejszej sprawie, że na to postępowanie nie miały wpływu żadne czynniki zewnętrze. Zachowanie oskarżonego S. H. było z pewnością zależne od niego i objęte winą nieumyślną, którą zdaniem Sądu można mu przypisać.

Sąd dał w całości wiarę zeznaniom świadków D. M. (k.17v-18, 472-473), M. P. (k.19v-20, 257, 427-429) i P. S. (k.21v, 274v-275, 429-430), którzy jechali tą samą drogą, co oskarżony S. H. i widzieli, w jaki sposób doszło do tego zdarzenia, a co za tym idzie mieli bezpośrednią wiedzę w tym zakresie. Świadek D. M. poruszał się za pojazdem kierowanym przez oskarżonego S. H., znajdował się w niewielkiej odległości od niego i miał bardzo dobrą widoczność, a co za tym idzie mógł opisać jego zachowanie, to jest powolny i systematyczny zjazd na prawe pobocze oraz gwałtowny i intensywny manewr skrętu w lewo, czyniąc to bardzo szczegółowo. Świadek M. P. siedział w pojeździe, który stał na prawym poboczu i w którego kierunku zjeżdżał samochód kierowany przez oskarżonego S. H., widząc go w lewym lusterku z bardzo bliskiej odległości. Wprawdzie nie obserwował go wcześniej, zatrzymując się tam kilka minut przed tym zdarzeniem, jednak wnikliwie opisał gwałtowny i intensywny manewr skrętu w lewo, który wykonał w celu uniknięcia zderzenia i to, co działo się po utracie panowania nad prowadzonym przez niego pojazdem. Wprawdzie świadkowie D. M. i M. P. nie widzieli dokładnie tego, co działo się na jezdni prowadzącej w przeciwnym kierunku, albowiem widoczność częściowo ograniczały im bariery energochłonne, jednak była to jedynie konsekwencja tego, co wydarzyło się wcześniej, a więc powolnego i systematycznego zjechania na prawe pobocze, gwałtownego i intensywnego skrętu w lewo oraz utraty panowania nad pojazdem. Przy czym nieco lepszą widoczność miał tu świadek D. M., który znajdował się w większej odległości i częściowo mógł zaobserwować, co stało się po przebiciu barier energochłonnych. Z kolei świadek P. S. kierował pojazdem poruszającym się w przeciwnym kierunku i jechał za samochodem prowadzonym przez M. Ż., obserwując najpierw to, co działo się na jezdni prowadzącej w drugą stronę, a następnie na jezdni, którą się przemieszczał. Wprawdzie znajdował się w pewnej odległości od miejsca, gdzie doszło do zachowania oskarżonego S. H., które następnie doprowadziło do wypadku, jednak z uwagi na okoliczność, że prowadził pojazd ciężarowy, a co za tym idzie siedział znacznie wyżej niż kierowcy samochodów osobowych, mógł zarejestrować to, co działo się po drugiej stronie barier energochłonnych. Tym bardziej, że oskarżony S. H. także poruszał się samochodem ciężarowym i był dobrze widoczny, a natężenie ruchu było średnie i żaden inny pojazd nie zasłaniał widoku. Chociaż przyznał, że o pojeździe kierowanym przez M. P. dowiedział się dopiero później, jednak w ocenie Sądu nie budzi to żadnych wątpliwości, gdyż skupił się na większym samochodzie kierowanym przez oskarżonego S. H. i jego manewrze. Ponadto świadek P. S. z bardzo bliskiej odległości widział moment uderzenia w pojazdy kierowane przez M. Ż. i siebie, wyczerpująco opisując przebieg wydarzeń. W tym miejscu wskazać należy, że zdarzenie będące przedmiotem niniejszej sprawy miało przebieg bardzo nieoczekiwany, niezwykle dynamiczny i trwający niezwykle krótko. Nie dziwi więc, że świadkowie D. M., M. P. i P. S. nie pamiętali wszystkich jego szczegółów. Zwłaszcza, że pojazd kierowany przez oskarżonego S. H. mógł uderzyć w kierowane przez nich samochody, co stało się w przypadku świadka P. S., a więc skupiali się także na uniknięciu z nim kontaktu. Niemniej świadkowie D. M., M. P. i P. S. w sposób spontaniczny, obiektywny i nie budzący najmniejszych wątpliwości przedstawili całą swoją wiedzę w niniejszej sprawie, która zasługuje na obdarzenie jej walorem wiarygodności. W szczególności nie stwierdzili, żeby zachowanie oskarżonego S. H. zostało spowodowane przez jakikolwiek czynnik zewnętrzny, w tym w szczególności zachowanie innego uczestnika ruchu drogowego. Zważywszy na okoliczność, że są oni osobami obcymi dla oskarżonego S. H. i wcześniej go nie znającymi, nie mieli jakiegokolwiek powodu, żeby składać obciążające go zeznania.

Sąd dał również wiarę zeznaniom świadków J. Ż. (k.29v, 426-427) i A. Ż. (k.287v, 426), będących odpowiednio ojcem i żoną M. Ż., którzy nie byli uczestnikami tego zdarzenia i wiedzieli jedynie, że do niego doszło i jakie spowodowało ono skutki, odnosząc się w szczególności do następstw śmierci M. Ż.. Świadkowie J. Ż. i A. Ż. opisali w szczególności uczucia, jakie w związku z tym im towarzyszyły i negatywne skutki, zarówno materialne, jak i niematerialne, jakich doświadczyli i doświadczają do chwili obecnej. Wprawdzie mimo upływu czasu było to dla nich niezwykle trudne, jednak rzetelnie, dokładnie i w sposób nie budzący żadnych zastrzeżeń przedstawili okoliczności, które w ocenie Sądu wskazywały na zasadność i wysokość zadośćuczynień, o które się ubiegali. Oni również, podobnie jak świadkowie D. M., M. P. i P. S., nie mieli wcześniej do czynienia z oskarżonym S. H. i nie stwierdzono, żeby dążyli do negatywnego ukształtowania jego sytuacji procesowej. Świadkowie J. Ż. i A. Ż. byli jedynie zainteresowani rzetelnym wyjaśnieniem i rozstrzygnięciem niniejszej sprawy, jak również uzyskaniem zadośćuczynień za krzywdę, jakiej doznali.

Sąd podzielił również wnioski wynikające z protokołu sądowo - lekarskich oględzin i sekcji zwłok (k.260-269) i opinii (k.329, 331-361, 500-521, 595-596), uznając je za pełne, rzetelne i jednoznacznie odpowiadające na pytania wymagające wiedzy specjalnej. W protokole sądowo - lekarskich oględzin i sekcji zwłok, sporządzonym przez lekarza A. D., wskazano szczegółowo obrażenia, jakich doznał M. Ż. w zakresie poszczególnych narządów i organów, stwierdzając na koniec, że do jego śmierci doszło w wyniku obrażeń wielonarządowych w obrębie głowy, klatki piersiowej, jamy brzusznej i kośćca. Charakter, rozległość i umiejscowienie zmian urazowych wskazuje, że mogły one powstać w wypadku drogowym będącym przedmiotem niniejszej sprawy. W opinii biegłego M. O. dotyczącej P. S. wskazano, że doznał obrażeń ciała w postaci wykręcenia odcinka szyjnego kręgosłupa bez zmian pourazowych w układzie kostno - szkieletowym, które spowodowały naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia trwający poniżej 7 dni w rozumieniu art. 157 § 2 kk. Z kolei w opiniach biegłego J. F. znalazły się stwierdzenia, że bezpośrednią przyczyną wypadku drogowego będącego przedmiotem niniejszej sprawy był powolny i niekontrolowany zjazd na prawe pobocze, a potem gwałtowny i niekontrolowany manewr skrętu w lewo, który skutkował zjazdem pojazdu kierowanego przez oskarżonego S. H. na jezdnię dla przeciwnego kierunku ruchu, po którym poruszały się prawidłowo samochody kierowane przez M. Ż. i świadka P. S.. Przy czym zanim do tego doszło nastąpiło otarcie tylnej prawej części naczepy pojazdu kierowanego przez oskarżonego S. H. z tylną prawą częścią nadwozia samochodu prowadzonego przez świadka M. P. podczas wykonywania gwałtownego manewru skrętu w lewo, który poprzedzał powolny i systematyczny zjazd na prawe pobocze. Następnie nastąpiło wjechanie na pas zieleni, przerwanie barier energochłonnych i wjechanie na jezdnię prowadzącą w przeciwnym kierunku. Jego zdaniem z uwagi na zaskoczenie zaistniałą sytuacją i niewielką odległość od przeszkody M. Ż. i świadek P. S. nie mieli możliwości podjęcia jakichkolwiek skutecznych manewrów obronnych pozwalających na uniknięcie zderzenia. Z kolei postój pojazdu kierowanego przez świadka M. P. na prawym poboczu, choć będący następstwem przekroczenia linii ciągłej oddzielającej go od prawego pasa ruchu, nie powodował stanu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym dla innych jego uczestników. Dlatego wskazane osoby nie przyczyniły się do zaistnienia tego zdarzenia i powstania jego skutków. Biegły wskazał również, że przed wypadkiem oskarżony S. H. poruszał się z prędkością około 80-90 km/h, a do zderzenia z pojazdem M. Ż., który jechał z prędkością nie mniejszą niż około 97 km/h, doszło z prędkością około 85 km/h. Z kolei pojazd kierowany przez świadka M. P. znajdował się w odległości około 1 metra od krawędzi jedni, a samochód prowadzony przez oskarżonego S. H. przekroczył ją o nie więcej niż około 1 metr, nagły i intensywny manewr skrętu w lewo podjął w odległości nie mniejszej niż około 30 metrów od przeszkody. Ponadto wskazał, że zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala na ustalenie czynnika powodującego nieprawidłowy sposób jazdy oskarżonego S. H.. A stan techniczny pojazdów uczestniczących w zdarzeniu nie miał wpływu na jego zaistnienie i przebieg. Powyższe opinie, w tym w szczególności opinie biegłego J. F., nie były kwestionowane i przeto Sąd uznał, że stanowią pełnowartościowy materiał dowodowy, który pozwala na dokonanie określonych ustaleń faktycznych.

Dokonując analizy całokształtu zgromadzonego i ujawnionego materiału dowodowego wina oskarżonego S. H., opis czynu - ze zmianą w zakresie doprecyzowania jego zachowania, przebiegu zdarzenia i skutków wypadku - oraz przyjęta kwalifikacja prawna nie budzą żadnych wątpliwości.

Przestępstwo z art. 177 § 2 kk polega na naruszeniu, chociażby nieumyślnie, zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, a w konsekwencji spowodowania nieumyślnie wypadku, w którym inna osoba poniosła śmierć lub doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zasady bezpieczeństwa dotyczące ruchu drogowego określone zostały w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym. Jak wynika z treści art. 3 ust. 1 w/w ustawy, uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Ponadto w myśl art. 5 ust. 1 w/w ustawy, uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe. Z kolei z art. 23 ust. 1 pkt 2 w/w ustawy wynika, że kierujący pojazdem powinien przy omijaniu zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu, uczestnika ruchu lub przeszkody, a w razie potrzeby zmniejszyć prędkość; omijanie pojazdu sygnalizującego zamiar skręcenia w lewo może odbywać się tylko z jego prawej strony. Przestępstwo spowodowania wypadku komunikacyjnego ma charakter skutkowy, konieczne więc jest ustalenie, że pomiędzy stwierdzonym naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu a zaistniałym wypadkiem zachodzi związek przyczynowy. Naruszenie zasad bezpieczeństwa może być zarówno umyślne, jak i nieumyślne, natomiast wynikające stąd skutki dotyczące życia i zdrowia muszą być objęte winą nieumyślną. Przesądza to o kwalifikacji wypadku komunikacyjnego jako występku nieumyślnego. Gdyby skutki te objęte były przez sprawcę winą umyślną - chociażby z zamiarem ewentualnym, odpowiadałby on za inne przestępstwo umyślne. Dopuścić się go może jedynie uczestnik ruchu, którego dotyczy obowiązek przestrzegania tych zasad, a więc kierujący pojazdem mechanicznym, pieszy, woźnica, rowerzysta czy osoba prowadząca kolumnę pieszych.

Biorąc pod uwagę, że oskarżony S. H. powoli i systematycznie zjechał na prawe pobocze, a następnie wykonał gwałtowny i intensywny manewr skrętu w lewo, próbując uniknąć zderzenia ze znajdującym się na nim pojazdem prowadzonym przez świadka M. P., a w konsekwencji stracił panowanie nad kierowanym samochodem, który następnie zderzył się z pojazdem M. Ż., po czym ten poniósł śmierć na miejscu, wyczerpał znamiona tego przestępstwa. Pomiędzy jego zachowaniem a wypadkiem drogowym istnieje związek przyczynowo - skutkowy. Oskarżony S. H. nie zachował szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do stosującego na poboczu pojazdu, nie zastosował się do znaku drogowego poziomego w postaci linii poziomej oddzielającej pas jezdni od pobocza i nie zachował bezpiecznego odstępu od pojazdu stojącego na poboczu, czyniąc to w sposób nieumyślny. Nie zaistniały tu jakiekolwiek okoliczności wyłączające jego winę.

Wymierzając karę oskarżonemu S. H. kierowano się dyrektywami wymiaru kary wskazanymi w treści art. 53 kk, mając w szczególności na uwadze motywację i sposób zachowania się sprawy, rodzaj i rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, stopień społecznej szkodliwości czynu, właściwości i warunki osobiste sprawcy, sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie się po jego popełnieniu, a zwłaszcza staranie o naprawienie szkody lub zadośćuczynienie w innej formie społecznemu poczuciu sprawiedliwości, dostosowanie dolegliwości kary do stopnia winy, cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do skazanego a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Dyrektywy te dzieli się na okoliczności obciążające i okoliczności łagodzące.

W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu zarzucanego oskarżonemu Ł. J., przy której Sąd kierował się wskazówkami wynikającymi z treści art. 115 § 2 kk. Wzięto zatem pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób
i okoliczności popełnienia czynów, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia. W zdarzeniu będącym przedmiotem niniejszej sprawy doszło bowiem do nagłej i nieoczekiwanej śmierci M. Ż.. Na niekorzyść oskarżonego S. H. przemawia to, że nie jest on zwykłym uczestnikiem ruchu drogowego, ale zawodowym kierowcą z wieloletnim stażem, od którego należy wymagać znacznie więcej. Ponadto prowadził samochód ciężarowy z załadowaną naczepą, który z uwagi na znaczną wielkość i wagę może zachować się zupełnie inaczej niż samochód osobowy i spowodować o wiele większe zagrożenie. Na jego niekorzyść przemawia również to, że niewiele brakowało a spowodowałby śmierć nie jednej, ale trzech osób, to jest kierującego pojazdem osobowym, który stał na poboczu - świadka M. P. i kierującego pojazdem ciężarowym, który jechał w przeciwnym kierunku - świadka P. S.. Ten drugi doznał zresztą obrażeń ciała, które na szczęście okazały się niewielkie. Zagrożenie, jakie spowodował oskarżony S. H. było więc bardzo duże. Okolicznością łagodzącą jest uprzednia niekaralność (ostatnia karta karna - k.569), która wskazuje na incydentalność zachowania sprzecznego z porządkiem prawnym, jak również niewielka ilość popełnionych dotychczas wykroczeń drogowych (informacja - k.466, 570), która przemawia za sporadycznością naruszania przepisów ruchu drogowego. Na jego korzyść przemawia również nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Mając powyższe na uwadze, Sąd uznał, że karą właściwą dla oskarżonego S. H., skazanego na podstawie art. 177 § 2 kk, jest wymierzona na podstawie tego przepisu kara 2 lat pozbawienia wolności. Zważywszy na okoliczność, że jej możliwy wymiar wnosił od 6 miesięcy do lat 8, nie można jej uznać za zbyt surową. Jednocześnie Sąd, na podstawie art. 69 § 1 i 2 kk, art. 70 § 1 pkt 1 kk w zw. z art. 4 § 1 kk, warunkowo zawiesił wykonanie tej kary na okres 4 lat próby. Tym samym uznał, że oskarżony S. H. zasługuje na skorzystanie z tej wyjątkowej instytucji, której wymiar wynosił od lat 2 do 5. Przemawia za tym w szczególności okoliczność, że prowadzi ustabilizowany tryb życia, mając żonę, dzieci i pracę, jak również prawidłowo funkcjonując w lokalnej społeczności (wywiad środowiskowy - k.488-488v), a co za tym idzie daje gwarancję wyciągnięcia wniosków z zaistniałej sytuacji i postępowania zgodnego z porządkiem prawnym. W ocenie Sądu orzeczona kara, pomijając sam fakt skazania, będzie dla niego odpowiednią dolegliwością. W tym miejscu wskazać należy, że oskarżony S. H., podobnie jak rodzina M. Ż., do końca życia będzie miał świadomość tragedii, do jakiej doprowadził. Orzeczenie wobec niego kary bezwzględnego pozbawienia wolności, choćby w minimalnej wysokości, byłoby zdaniem Sądu nazbyt surowe i pozostawałoby w sprzeczności z celami postępowania karnego. Zmierza ono bowiem do adekwatnego ukarania za popełnione przestępstwo i zmiany postępowania, a nie do trwałej eliminacji ze społeczeństwa. Tym samym Sąd, mając na uwadze, że czyn popełniono przed wejściem w życie nowelizacji, a więc przed dniem 1 lipca 2015 r., zastosował dotychczasową ustawę, jako względniejszą dla oskarżonego S. H.. Orzekając taką karę na podstawie obecnie obowiązujących przepisów Sąd musiałby orzec karę bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. Z kolei wymierzenie mu kary niższej, pozwalającej na skorzystanie z tej instytucji na obecnych zasadach, byłoby niewspółmierne do stopnia winy i społecznej szkodliwości popełnionego przez niego czynu. W konsekwencji dotychczasową ustawę, obowiązującą przed dniem 1 lipca 2015 r., zastosowano przy pozostałych orzeczeniach.

Ponadto Sąd, na podstawie art. 42 § 1 kk, art. 43 § 1 kk w zw. z art. 4 § 1 kk orzekł wobec oskarżonego S. H. zakaz prowadzenia pojazdów, do których kierowania uprawnia prawo jazdy kategorii „C” na okres 3 lat. Tym samym uznano, że zważywszy na czyn, którego się dopuścił, jak również wiek i stan zdrowia, który powoduje chociażby widoczne podczas rozprawy problemy z chodzeniem, nie powinien kierować samochodami ciężarowymi. Jak ustalono, mimo doprowadzenia do tragedii będącej przedmiotem niniejszej sprawy, oskarżony S. H. w dalszym ciągu wykonywał i wykonuje zawód kierowcy samochodów ciężarowych (wywiad środowiskowy - k.488-488v, pismo - k.635). Tym samym nie wyciągnął wniosków z zaistniałego zdarzenia, które powinno być dla niego wyraźnym sygnałem zmierzającym do zaprzestania poruszania się takimi pojazdami. W związku z tym istnieje potrzeba ochrony innych użytkowników ruchu drogowego przez skutkami, jakie oskarżony S. H. może spowodować. W ocenie Sądu dalsze wykonywanie przez niego zawodu kierowcy pojazdów ciężarowych zagraża bezpieczeństwu w komunikacji. Istnieje też potrzeba ochrony jego samego. Także zważywszy na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania, jaką mu wymierzono, która w razie ponownego popełnienia przez niego podobnego czynu mogłaby zostać zarządzona. Zważywszy na okoliczność, że można było orzec zakaz od roku do lat 10, nie sposób go uznać za zbyt długi. Sąd nie orzekł o zakazie prowadzenia pojazdów, do których kierowania uprawnia prawo jazdy pozostałych kategorii, w tym w szczególności kategorii (...), albowiem uznał, że oskarżony S. H. nie mógłby normalnie funkcjonować, w tym w szczególności udać się do lekarza, sklepu czy szeregu instytucji. Nie mógłby też podjąć pracy jako kierowca samochodu osobowego, rozwożąc posiłki, przesyłki czy ulotki. Zważywszy na to, że ma obecnie 64 lata i problemy ze zdrowiem, jak również z uwagi na sytuację rodzinną i materialną, nie sposób uznać, że ewentualne zatrudnienie będzie miało charakter inny niż lokalny. Tym bardziej mając na uwadze niewielką ilość popełnionych dotychczas wykroczeń drogowych (informacja - k.466, 570).

Dodatkowo Sąd, na podstawie art. 46 § 1 kk w zw. z art. 4 § 1 kk, orzekł wobec oskarżonego S. H. na rzecz pokrzywdzonego J. Ż. dochodzoną przez niego kwotę 10.000 złotych tytułem zadośćuczynienia. Zważywszy na okoliczność, że w wyniku tego zdarzenia pokrzywdzony J. Ż. stracił syna, nie ulega wątpliwości, że poniósł szereg negatywnych doznań o charakterze niemajątkowym, takich jak cierpienie, tęsknota czy samotność. Ponadto M. Ż. pomagał mu w prowadzeniu działalności gospodarczej, która nie funkcjonuje już tak dobrze jak wcześniej. Tym bardziej, że po jego śmierci pokrzywdzony J. Ż. musi dużo czasu poświęcać pozostałym członkom rodziny, którzy mimo upływu czasu wciąż nie mogą otrząsnąć się z tragedii, która ich spotkała. Powyższe zadośćuczynienie pozwoli choć w niewielkim zakresie mu to zrekompensować. Jeśli wskazana kwota nie stanowi pełnego zadośćuczynienia, pokrzywdzony J. Ż. może dochodzić go w pozostałym zakresie na drodze cywilnej, czego do chwili obecnej nie czynił. Jednocześnie nie orzeczono tego zadośćuczynienia w dochodzonej kwocie 12.000 złotych na rzecz pozostałych pokrzywdzonych, to jest A. Ż., G. Ż. i S. Ż., albowiem mimo jego słuszności zarówno co do zasady, jak i co do wysokości roszczenie to jest przedmiotem innego postępowania, to jest postępowania cywilnego toczącego się przed Sądem Okręgowym w Warszawie XXV Wydział Cywilny w sprawie o sygn. akt XXV C (...) (kopia pozwu wraz z załącznikami - k.642). Jak natomiast wynika z treści art. 415 § 1 kpk, który wszedł w życie z dniem 1 lipca 2015 r., w razie skazania oskarżonego lub warunkowego umorzenia postępowania w wypadkach wskazanych w ustawie sąd orzeka nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, obowiązek naprawienia, w całości lub w części, szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Nie orzeka się ich natomiast, jeżeli roszczenie wynikające z popełnienia przestępstwa jest przedmiotem innego postępowania albo o roszczeniu tym prawomocnie orzeczono.

Na koniec Sąd, na podstawie art. 627 kpk, zasądził od oskarżonego S. H. na rzecz pokrzywdzonej A. Ż. kwotę 7.380 złotych tytułem kosztów ustanowienia pełnomocnika i na podstawie art. 624 § 1 kpk zwolnił go od kosztów sądowych w całości, którymi obciążył Skarb Państwa. Biorąc pod uwagę, że pokrzywdzona A. Ż. wykazała te wydatki (pismo - k.621, umowa - 622-623, potwierdzenie - k.624, faktura - k.625), a ich zasadność i wysokość nie była kwestionowana, należało je zasądzić. Co zaś się tyczy kosztów sądowych, to Sąd uznał, że niecelowym jest obciążanie nimi oskarżonego S. H.. Wprawdzie uzyskuje emeryturę w kwocie ponad 1.800 złotych (oświadczenie - k.423, wywiad środowiskowy - k.488-488v) i wynagrodzenie za pracę w kwocie ponad 1.800 złotych (pismo - k.635), uzyskując w 2014 r. dochód w wysokości ponad 56.000 złotych (informacja - k.603-604), jednak w ocenie Sądu powinien w pierwszej kolejności uiścić zadośćuczynienie pokrzywdzonemu J. Ż. i zwrócić koszty ustanowienia pełnomocnika pokrzywdzonej A. Ż.. Powyższe należności łącznie odpowiadają kwocie ponad 17.000 złotych, która w ocenie Sądu będzie dla niego znacząca. Tym bardziej, że ma aż czwórkę dzieci i jeśli nie pomaga im finansowo w chwili obecnej, to czynił to w przeszłości. Ponadto Sąd orzekł wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów, do których kierowania uprawnia prawo jazdy kategorii „C” na okres 3 lat, co oznacza, że straci on jedno źródło dochodu i jeśli nie znajdzie nowego zatrudnienia, to będzie utrzymywał się jedynie z emerytury. Dlatego Sąd uznał, że zwolnienie go od kosztów sądowych jest orzeczeniem prawidłowym.