Sygn. akt XIV K 208/14, 2 Ds. 1289/11
Dnia 03 lutego 2016 r.
Sąd Rejonowy w Słupsku w XIV Wydziale Karnym w składzie:
Przewodniczący: SSR Ryszard Błencki
Protokolant: st. sek. sąd. Ewa Leśniak
przy udziale Prokuratora: Marii Wójcik Rumińskiej
po rozpoznaniu w dniach 22 sierpnia, 6 października, 5 listopada i 10 grudnia 2014 r., 30 stycznia, 27 lutego, 17 kwietnia, 18 maja, 22 czerwca, 13 lipca, 2 września, 16 października, 9 listopada i 4 grudnia 2015 r., oraz 3 lutego 2016 r.
sprawy R. D. (D.)
syna S. i T. z d. L.
urodz. (...) w S.
oskarżonego o to, że:
I. w dniu 25 czerwca 2011 r. w miejscowości B., będąc uprzednio skazanym prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku wydanego w sprawie II K 52/08 z dnia 4 kwietnia 2008 r. za przestępstwo z użyciem przemocy z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbył w okresie od 18 października 2007 r. do 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 02 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r. i po odbyciu tej kary, poprzez wykręcanie rąk, uderzanie po całym ciele, szarpanie za włosy, popychanie S. S. (1) spowodował u niej obrażenia ciała w postaci złamania IV kości śródręcza lewego oraz stłuczenia twarzy i ramienia lewego, które to obrażenia naruszyły prawidłowe funkcjonowanie narządów ciała pokrzywdzonego na okres czasu powyżej dni 7, czym działał na szkodę S. S. (1),
tj. o czyn z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k.
II. w dniu 17 lipca 2011 r. w B., będąc uprzednio skazanym prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku wydanego w sprawie II K 52/08 z dnia 4 kwietnia 2008 r. za przestępstwo z użyciem przemocy z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbył w okresie od 18 października 2007 r. do 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 02 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r. i po odbyciu tej kary znieważył publicznie słowami wulgarnymi funkcjonariuszy Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych,
tj. o czyn z art. 226 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k.
1. uznaje oskarżonego R. D. w ramach zarzucanego mu czynu opisanego w punkcie I części wstępnej wyroku za winnego tego, że w dniu 25 czerwca 2011 r. w B., przed upływem 5 lat od odbycia w okresie od dnia 18 października 2007 r. do dnia 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 2 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r., kary roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, orzeczonej wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 kwietnia 2008 r. w sprawie sygn. akt II K 52/08 za przestępstwo podobne z użyciem przemocy - tj. czyn z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. – poprzez uderzanie po całym ciele, szarpanie za włosy, popychanie i ściskanie za ręce S. S. (1) spowodował u niej obrażenia ciała w postaci podbiegnięcia krwawego na powierzchni bocznej w 1/3 części bliższej ramienia lewego i podbiegnięcia krwawe na wardze dolnej, które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała pokrzywdzonej na czas poniżej 7 dni, a nadto poprzez wykręcanie rąk S. S. (1) spowodował u niej złamanie IV kości śródręcza ręki lewej, co naruszyło czynności narządów ciała pokrzywdzonej na okres przekraczający 7 dni, tj. występku z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k., i za jego popełnienie na podstawie art. 157 § 1 k.k. skazuje go na karę 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności;
2. uznaje oskarżonego R. D. w ramach zarzucanego mu czynu opisanego w punkcie II części wstępnej wyroku za winnego tego, że w dniu 17 lipca 2011 r. w B. znieważył publicznie słowami wulgarnymi funkcjonariuszy Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, tj. występku z art. 226 § 1 k.k. i za jego popełnienie na podstawie art. 226 § 1 k.k. skazuje go na karę 4 (czterech) miesięcy pozbawienia wolności;
3. na podstawie art. 85 § 1 k.k. i art. 86 § 1 k.k. łączy orzeczone wobec oskarżonego z osobna w punktach 1 i 2 kary pozbawienia wolności i w ich miejsce wymierza R. D. karę łączną 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności;
4. na podstawie art. 46 § 1 k.k. zobowiązuje oskarżonego R. D. do zapłaty na rzecz pokrzywdzonej S. S. (1) kwoty 500,- (pięćset) złotych tytułem zadośćuczynienia jej za krzywdę;
5. na podstawie art. 63 § 1 i § 5 k.k. zalicza oskarżonemu R. D. na poczet orzeczonej w punkcie 3 kary łącznej pozbawienia wolności okres jego rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie tj. zatrzymanie od dnia 17 lipca 2011 roku (21:55) do dnia 18 lipca 2011 roku (14:15), przyjmując, iż jest on równy jednemu dniowi kary pozbawienia wolności;
6. zasądza od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Adwokackiej adw. P. S. kwotę 3.409,56 (trzy tysiące czterysta dziewięć 56/100) złotych tytułem kosztów nieopłaconej obrony udzielonej oskarżonemu z urzędu;
7. na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. i art. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych zwalnia oskarżonego R. D. od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych w całości, w tym kosztów wyznaczenia obrońcy z urzędu, obciążając nimi Skarb Państwa.
Sygn. akt XIV K 208/14
Sąd Rejonowy ustalił następujący stan faktyczny :
R. D. zamieszkuje w B. nr (...). Jest byłym konkubentem S. S. (1), a także ojcem ich wspólnego dziecka. S. S. (1) mieszka w B. w budynku nr (...). W czerwcu 2011 r. R. D. i S. S. (1) nie pozostawali już w związku konkubenckim i byli skonfliktowani.
W dniu 24 czerwca 2011 r. (piątek) R. D. brał udział w festynie wiejskim w B., na który udała się również S. S. (1). Podczas tego festynu oboje spożywali alkohol, w nieustalonej ilości.
W dniu 25 czerwca 2011 r. (sobota) ok. godziny 3:00 S. S. (1) wracając z festynu do domu usiadła na ławce przed swoim miejscem zamieszkania. Zauważyła wracającego w tym czasie z festynu R. D., który zaczął wyzywać ją słowami wulgarnymi. Na zaczepki słowne S. S. (1) nie zareagowała.
Wówczas R. D. podszedł do S. S. (1) i uderzył ją otwartą dłonią w twarz, powodując jej upadek z ławki. Następnie doszło między nimi do szarpaniny, w trakcie której R. D. wciągnął S. S. (1) do wnętrza klatki schodowej pobliskiego bloku mieszkalnego nr (...), w którym w owym czasie zamieszkiwał on sam, jak i brat S. S. (1), S. S. (2). Stojąc na klatce schodowej R. D. uderzał S. S. (1) ręką w twarz, pięścią w głowę, popychał ją i szarpał za włosy, i ściskał za ramiona. R. D. wykręcał także S. S. (1) ręce w ten sposób, że swoją dłonią wyginał jej palce lewej dłoni w kierunku wierzchu dłoni aż do oporu. S. S. (1) usiłowała się uwolnić, krzyczała o pomoc, jednak nikt z mieszkańców nie zareagował.
W pewnym momencie S. S. (1) udało się oswobodzić, wyrwała się R. D. i pobiegła w kierunku swojego bloku, zaś R. D. nie poszedł za nią, lecz udał się do swojego miejsca zamieszkania.
W wyniku zaistniałego zdarzenia S. S. (1) doznała obrażeń ciała w postaci podbiegnięcia krwawego na powierzchni bocznej w 1/3 części bliższej ramienia lewego i podbiegnięć krwawych na wardze dolnej, które to naruszyły czynności narządów jej ciała na czas poniżej 7 dni, a nadto odniosła złamanie IV kości śródręcza ręki lewej, które naruszyło czynności tego narządu jej ciała na okres przekraczający 7 dni.
S. S. (1) jeszcze po przyjściu do domu powiedziała matce D. S. (2), że doszło do szarpaniny pomiędzy nią a R. D. i w związku z tym odczuwa ból ręki. S. S. (1) nie zawiadomiła jednak o tym incydencie Policji, lecz położyła się spać.
Około godz. 7:00 do jej mieszkania przyszedł będący pod wpływem alkoholu R. D., lecz S. S. (1) kazała mu opuścić mieszkanie. R. D. nie zareagował na to polecenie i zaczął ściągać z S. S. (1) kołdrę i zabierać elementy garderoby. S. S. (1) zawiadomiła o tym zajściu Policję.
Funkcjonariusze Policji M. F. i J. R., którzy przybyli na miejsce o godzinie 7:30 zastali R. D. przed drzwiami mieszkania S. S. (1). Był on pod znacznym wpływem alkoholu, miał problemy z utrzymaniem równowagi.
R. D. został odwieziony przez interweniujących funkcjonariuszy do jego siostry M. D. zamieszkałej w S., gdzie był zameldowany na stałe.
Następnie, około godziny 15:00 tego samego dnia, R. D. wrócił jednak pod drzwi mieszkania S. S. (1), która była wówczas sama w domu.
W czasie rozmowy R. D. prosił swą byłą partnerkę, żeby nie zgłaszała incydentów z jego udziałem na Policję. W międzyczasie do mieszkania weszła matka S. S. (1), która nakazała R. D. opuścić jej lokal mieszkalny. R. D. jednak sprzeciwił się temu, zaczął zachowywać się agresywnie, uderzył nawet S. S. (1) ręką w twarz. Z pomocą S. S. (1) nadszedł wezwany przez D. S. (2) jej syn – S. S. (2). D. S. (2) zadzwoniła wtedy na Policję, informując, iż były konkubent jej córki awanturuje się na klatce schodowej, dobija się nietrzeźwy do ich mieszkania i wali pięściami w drzwi.
Ostatecznie R. D. opuścił mieszkanie, a funkcjonariusze Policji – J. R. i M. F., którzy ponownie przyjechali na miejsce wezwania, zastali go przed drzwiami. R. D. był nietrzeźwy, pobudzony psychoruchowo, wymachiwał rękoma, przeklinał. W związku z powyższym podjęta została decyzja o przewiezieniu R. D. do S. celem osadzenia go w Izbie Wytrzeźwień.
W trakcie przejazdu – w miejscowości S. – R. D. zaczął walić głową w szybę radiowozu i kopać fotel. Funkcjonariusze zatrzymali radiowóz i użyli chwytów obezwładniających oraz założyli R. D. kajdanki, po czym osadzili R. D. w (...) w S. do wytrzeźwienia.
Po pewnym czasie od zdarzenia lewa dłoń S. S. (1) była mocno napuchnięta, a dolegliwości bólowe nie ustawały.
Z tego powodu w dniu 27 czerwca 2011 r. (poniedziałek) S. S. (1) udała się do lekarza. Udzielający jej pomocy lekarskiej lekarz zdiagnozował u S. S. (1) złamanie IV kości śródręcza lewego, stłuczenia twarzy i ramienia lewego.
W dniu 17 lipca 2011 r. (niedziela) R. D. przebywał w B., gdzie w godzinach wieczornych w gronie kilku kolegów spożywał alkohol w miejscu publicznym. Towarzyszyli mu m.in. D. L. (1), A. M., P. O., G. O., P. Z. i P. K..
W tym czasie do B. przyjechali radiowozem funkcjonariusze Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1), którzy udawali się na interwencję do pobliskiej miejscowości - G.. Gdy przejeżdżali oni obok tej grupy mężczyzn, A. M. wyciągnął w stronę funkcjonariuszy środkowy palec w wulgarnym geście i użył wobec nich słów wulgarnych.
P. J. i D. S. (1) zatrzymali się i wyszli z radiowozu, a wówczas A. M. oddalił się w kierunku pól. Funkcjonariusze przystąpili do legitymowania pozostałych mężczyzn.
W toku czynności funkcjonariusze Policji nałożyli na R. D., G. O., P. O. i P. Z. mandaty za niedozwolone usiłowanie spożywania alkoholu. Po krótkim czasie G. O. i P. O. oddalili się do swego miejsca zamieszkania. W międzyczasie do funkcjonariuszy podszedł jednak D. L. (1), który zdjął koszulkę i skierował do P. J. i D. S. (1) wulgarne wyzwiska oraz groźby pozbawienia życia.
R. D. uspokajał D. L. (1), zdając sobie sprawę z tego, że zachowanie D. L. (1) może skutkować jego zatrzymaniem.
W pobliżu miejsca interwencji zaczęli się gromadzić inni mieszkańcy B., mieszkający nieopodal, w tym A. D., R. S. (1), A. L., P. G. i A. Ł., którzy obserwowali fragmentarycznie przebieg zdarzenia i komentowali działania funkcjonariuszy policji.
Znieważeni policjanci P. J. i D. S. (1) wezwali posiłki, aby dokonać zatrzymania obu tych mężczyzn. Po przybyciu dwóch kolejnych funkcjonariuszy policji - J. K. i A. S. z K. w S., funkcjonariusze zatrzymali D. L. (1).
W tym czasie stojący wśród mieszkańców wsi i zdenerwowany zatrzymaniem D. L. (1) R. D. krzyknął wobec P. J. i D. S. (1) wulgarne słowa, znieważające tych funkcjonariuszy Policji podczas i w związku z wykonywanymi przez nich czynnościami służbowymi. Usłyszawszy wtedy te wyzwiska funkcjonariusze Policji dokonali zatrzymania R. D., powalając go na ziemię, po czym obezwładnili go, zakładając mu kajdanki.
Na koniec interwencji wsparcia udzieli policjantom jeszcze funkcjonariusze (...) P. L. i M. S., którzy pomagali w transporcie osób zatrzymanych.
R. D. i D. L. (1) w chwili zatrzymania znajdowali się w stanie nietrzeźwości.
A. M. nie został tego dnia zatrzymany.
W toku postępowania sądowego R. D. został poddany badaniom przez biegłych lekarzy psychiatrów, którzy rozpoznali u niego zaburzenia osobowości i zespół zależności alkoholowej, i orzekli, że w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów miał on zachowaną zdolność rozpoznania ich znaczenia i kierowania swoim postępowaniem, a jego poczytalność w czasie postępowania nie budzi wątpliwości.
R. D. był uprzednio kilkakrotnie karany za różne występki, w tym za przestępstwo popełnione z użyciem przemocy. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 kwietnia 2008 r. w sprawie sygn. akt II K 52/08 został bowiem skazany za czyn z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. na karę roku pozbawienia wolności, objętą orzeczoną tym wyrokiem karą łączną roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbył w okresie od dnia 18 października 2007 r. do dnia 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 2 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 roku.
Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: częściowo wyjaśnień oskarżonego R. D. (k. 686-690, 21, 56, 101, 120, 230-231, 234, 348-352, 354, 355, 691, 737, 957-958, 982), zeznań osób pokrzywdzonych: P. J. (k. 690-691, 6-6v, 49-49v, 172, 382, 693-694, 981-983), D. S. (1) (k. 692-693, 4-4v, 48-48v, 231-233, 423-424, 694) i S. S. (1) (k. 734-737, 64-64v, 233-235, 352-355), zeznań pozostałych świadków: D. S. (2) (k. 733-734, 83v, 236-237, 384-385, 737), S. S. (2) (k. 738, 85v, 237, 387-388), J. R. (k. 739, 472-473), G. S. (k. 740, 474), R. S. (1) (k. 741, 429-430), S. C. (k. 742), A. P. (k. 743), J. K. (k. 829-830, 425), A. S. (k. 830, 425-426), R. S. (2) (k. 831, 426-427), A. L. (k. 832-833, 473-474, 834), A. Ł. (k. 836-837, 475), G. O. (k. 837-838, 41-41v, 388-389), P. O. (k. 838-839, 39-39v, 386-387), P. G. (k. 839-840, 551), M. Ł. (k. 915-916), A. D. (k. 916-917, 427-428), P. L. (k. 918-919), M. F. (k. 953), M. S. (k. 954), P. Z. (k. 955), i P. K. (k. 1108), częściowo zeznań (i wyjaśnień) D. L. (1) (k. 833-834, 27, 61, 165-166) i A. M. (k. 835-836, 32, 166), oględzin osoby S. S. (1) wraz z dokumentacją fotograficzną (k. 68-69, 70-73), opinii sądowo-lekarskich dot. S. S. (1) biegłych lekarzy - specjalisty chirurga Z. P. z dnia 19.07.2011 r. (k. 86) i specjalisty patomorfologa W. G., pisemnej z dnia 13.09.2013 r. (k. 415-418) i ustnej z dnia 03.02.2016 r. (k. 1119-1120), opinii sądowo-lekarskiej dot. stanu zdrowia Z. P. biegłego lekarza D. T. z dnia 09.10.2015 r. (k. 1072-1072v) i opinii uzupełniającej z dnia 31.10.2015 r. (k. 1080), opinii sądowo-psychiatrycznej biegłych lekarzy psychiatrów K. G. i K. K., pisemnej z dnia 12.07.2012 r. (k. 225-226) i ustnej z dnia 30.01.2015 r. (k. 956-957), oraz pozostałego materiału dowodowego ujawnionego w toku rozprawy głównej (k. 1122-1123).
R. D. ma 35 lat, jest kawalerem, ma dwoje dzieci w wieku 11 lat, które pozostają na utrzymaniu ich matek, ma na nie zasądzone alimenty w wysokości po 400 i 300 złotych miesięcznie, których nie płaci z powodu braku zatrudnienia. Ma wykształcenie podstawowe, bez zawodu, ukończył kurs elektryka. Obecnie, od dnia 24 maja 2013 roku, jest osadzony celem odbycia kar pozbawienia wolności orzeczonych w innych sprawach, których koniec przypada na 16 lutego 2018 roku. Nie ma aktualnie żadnych dochodów, ani majątku, utrzymuje się z oszczędności.
Był w przeszłości (od lat 90-ych ubiegłego wieku) leczony psychiatrycznie, a także odwykowo z powodu nadużywania alkoholu w czasie izolacji więziennej, ostatni raz w latach 2002, obecnie nie kontynuuje leczenia (vide: opinia sądowo - psychiatryczna z dnia 12.07.2012 roku - k. 225-226)
Był dotąd 10-krotnie karany, ostatni raz w 2014 r. za kradzież z włamaniem na karę roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności oraz za składanie fałszywych zeznań na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, które teraz odbywa (vide: informacja z Krajowego Rejestru Karnego z dnia 4 września 2015 r. – k. 1067-1068v).
Stałe miejsce pobytu: S. 10a, (...)-(...) D..
R. D. został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową w Słupsku o to, że:
- w dniu 25 czerwca 2011 roku w miejscowości B., będąc uprzednio skazanym prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku wydanego w sprawie II K 52/08 z dnia 4 kwietnia 2008 r. za przestępstwo z użyciem przemocy z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbył w okresie od 18 października 2007 r. do 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 02 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r. i po odbyciu tej kary, poprzez wykręcanie rąk, uderzanie po całym ciele, szarpanie za włosy, popychanie S. S. (1) spowodował u niej obrażenia ciała w postaci złamania IV kości śródręcza lewego oraz stłuczenia twarzy i ramienia lewego, które to obrażenia naruszyły prawidłowe funkcjonowanie narządów ciała pokrzywdzonego na okres czasu powyżej dni 7, czym działał na szkodę S. S. (1), tj. o czyn z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. ;
- w dniu 17 lipca 2011 r. w B., będąc uprzednio skazanym prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku wydanego w sprawie II K 52/08 z dnia 4 kwietnia 2008 r. za przestępstwo z użyciem przemocy z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, którą odbył w okresie od 18 października 2007 r. do 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 02 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r. i po odbyciu tej kary znieważył publicznie słowami wulgarnymi funkcjonariuszy Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, tj. o czyn z art. 226 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k.
Oskarżony R. D. w toku postępowania ostatecznie nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów, choć podczas pierwszego przesłuchania w sprawie, w zakresie czynu z art. 226 § 1 k.k., przyznał się do winy.
Składając wyjaśnienia podczas dochodzenia, co do tego występku, wyjaśnił w dniu 18 lipca 2011 r., że w czasie zdarzenia był pod wpływem alkoholu (wódki), który spożywał razem z D. L. (1) i A. M. oraz innymi osobami (P. Z., G. O.). Jak podał, to zauważyli nadjeżdżający oznakowany radiowóz i A. M. pokazał policjantom środkowy palec, coś do nich krzyknął i uciekł. Funkcjonariusze policji podjęli wówczas interwencję i wystawili im mandaty za spożywanie alkoholu. W tym czasie w ich kierunku nadszedł D. L. (1), który krzyczał w kierunku policjantów słowa wulgarne. Wtedy on złapał go, chcąc go uspokoić, ale tamten nie dawał za wygraną, rozebrał koszulkę, i cały czas wypowiadał słowa obelżywe wobec policjantów. Po około pół godzinie policjanci znów przyjechali, zobaczył tam, jak w radiowozie siedział D. L. (1). Wówczas on także zaczął wyzywać policjantów, bo zdenerwował się, że jego kolega został zatrzymany. Stwierdził, iż nie pamięta, jakimi słowami ich wyzywał, bo był bardzo pijany, ale dodał, że bardzo żałuje tego, co zrobił i wyraził gotowość dobrowolnego poddania się karze (k. 21).
Podczas kolejnego przesłuchania w dniu 31 sierpnia 2011 roku, odnośnie zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 157 § 1 k.k., R. D. nie przyznał się do popełnienia tego czynu i wyjaśnił, że z tego, co pamięta, doszło do kłótni między nim i S. S. (1), oboje sobie ubliżali. Jak wskazał, to S. S. (1) miała zamknięte drzwi w mieszkaniu, zadzwoniła na Policję, trwało to około 10 minut, on zszedł pod blok i za chwilę przyjechali policjanci, którzy po rozmowie z jego byłą konkubiną zaprowadzili go do radiowozu i zawieźli do matki do S., gdzie pozostał. Jak przekonywał, to S. S. (1) nie miała wówczas żadnych obrażeń, a on nie szarpał jej, ani nie uderzył. Wskazał, iż wypił wtedy 2-3 piwa, ale wszystko pamiętał. Na drugi dzień po popołudniu wrócił do B.. Widział, jak brat S. S. (1) i jej matka szli w stronę bloku, i doszło do szarpaniny między nim, a S. S. (2). Potem siedział z S. S. (1) na krawężniku, wtedy znów przyjechała Policja i został zabrany do wytrzeźwienia do (...) w S.. Podejrzewał, że S. S. (1) musiała w coś uderzyć albo się przewrócić. Dodał również, że obecnie spotyka się z S. S. (1), gdyż zależy mu na tym, aby między nimi było normalnie, i chciałby mieszkać z nią i ich córką S. (k. 101).
Następnie, po uzupełnieniu tego zarzutu o działanie w warunkach z art. 64 § 1 k.k., na przesłuchaniu w dniu 6 października 2011 r., nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i podtrzymał swe dotychczasowe wyjaśnienia (k. 120).
Z kolei, podczas przesłuchania w dniu 22 listopada 2011 r., po zmianie zarzutu w zakresie czynu z art. 226 § 1 k.k. i uzupełnieniu go o działanie w warunkach recydywy z art. 64 § 1 k.k., zmienił stanowisko procesowe i nie przyznał się do jego popełnienia, i wyjaśnił, że został niesłusznie zatrzymany, gdyż nie był agresywny, nie stwarzał żadnego zagrożenia. Podkreślił, że w czasie interwencji nie wyzywał policjantów słowami wulgarnymi i w żaden sposób ich nie znieważył (k. 56).
Na rozprawie głównej w dniu 20 lipca 2012 r., przy pierwszym rozpoznaniu sprawy, R. D. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił przy tym, w zakresie czynu z art. 226 § 1 k.k., że siedział z kolegami na ławce, jechała Policja, zatrzymali się koło nich, podeszli, nałożono na nich mandaty. Jeden z kolegów pokazał policjantom wulgarny gest i uciekł. Był spokój, nikt nikogo nie zaczepiał, nie było żadnych słów wulgarnych. Potem Policja odjechała, a po pół godzinie przyjechały trzy radiowozy. Obstawili blok, jednego kolegę (D. L. (1)) zabrali do radiowozu, który był wcześniej spisany i nie było z nim problemów. Stwierdził, iż pamięta z tego zdarzenia, że odzywał się, żeby tego kolegę puścić, ale został rzucony przez któregoś z policjantów na ziemię, nie pamiętał, co się działo dalej, a resztę wie od tego kolegi, który został z nim zatrzymany. Jak utrzymywał, to był bity i kopany tego dnia i następnego. Zaprzeczył, aby znieważył wulgarnymi słowami funkcjonariuszy Policji. Został tak pobity, że dziś traci pamięć. Dodał, że być może powiedział coś do policjanta, ale tego nie pamięta, i choć tego dnia był pod wpływem alkoholu, to wypił niedużo i był dosyć trzeźwy. Odnośnie zaś czynu z art. 157 § 1 k.k., wyjaśnił, że doszło do kłótni z S. S. (1), chyba dlatego, że nie wróciła na noc do domu, on był lekko wypity, ale pamięta, że nie uderzył S.. Sam był przez nią uderzany kilkakrotnie. Podał, iż chciał się do niej dostać i z nią porozmawiać, ale wywiązała się ta kłótnia i był przez nią bity. Wydawało mu się, że w momencie, jak go uderzała, to nie trafiła w niego i uderzyła się w barierkę czy ścianę. Dodał, że w czasie zdarzenia S. S. (1) była jego konkubiną, i w czasie tego incydentu nie miała żadnych obrażeń, a do lekarza pojechała dopiero w poniedziałek (k. 230-231).
Po odczytaniu jego wyjaśnień z postępowania przygotowawczego, podtrzymał swoje wyjaśnienia w tej części, w której nie przyznał się do winy, i przekonywał, że nie składał żadnych wyjaśnień, gdy szedł na samoukaranie, i nie wie, skąd wzięły się jego wyjaśnienia, ponieważ on odmówił wówczas składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy. Dodał, że podpis pod protokołem wygląda na jego, tzn. wygląda raczej jak jego podpis, ale on się nie podpisał pod tym protokołem, chyba że zostało to mu nieświadomie podsunięte. Wskazał też, iż z S. S. (1) to było jednorazowe zdarzenie, ale były również między nimi mniejsze kłótnie, jednak dużo rzeczy sobie wyjaśnili (k. 231). Przekonywał także, iż cały czas był zastraszany i gnębiony z inspiracji byłej konkubiny, która wiele razy groziła mu pozbawieniem życia i wsadzeniem do więzienia, a poza tym to źle się prowadziła i nie opiekowała się dziećmi (k. 234).
Przy powtórnym rozpoznaniu sprawy, na rozprawie głównej w dniu 15 lipca 2013 r., R. D. nie przyznał się do popełnienia obu zarzucanych mu czynów, odmówił składania wyjaśnień i wyraził gotowość odpowiadania na pytania (k. 348).
W pierwszej kolejności ustosunkowując się do odczytanych jego wcześniejszych wyjaśnień, w których przyznał się do winy co do czynu znieważenia policjantów, twierdził, iż nie przypomina sobie, aby takie wyjaśnienia składał. Po okazaniu mu tego protokołu z przesłuchania przyznał, że są tam jego podpisy, czego on nie neguje, jednak tych wyjaśnień nie podtrzymuje. Nadto wskazał, że w trakcie tego zatrzymania został strasznie pobity, i na tę okoliczność powoływał szereg dowodów. Wskazał, że miał głowę opuchniętą i logicznie nie kojarzył, a to według niego oznaczało, że podpisał wyjaśnienia nawet ich nie czytając. Utrzymywał nadto, że przesłuchiwało go wtedy kilku policjantów i nie był w stanie wskazać racjonalnych przyczyn, dla których w treści protokołu odnotowano, iż robił to tylko jeden funkcjonariusz Policji. Przekonywał przy tym, iż podczas przesłuchania na Policji jest tak, iż dopóki się człowiek nie przyzna do winy, to jest bity, on sam miał potem szereg obrażeń, które widziały inne osoby, a w ogóle to prowadził rozmowy, aby zgłosić to prasie i jechać do (...), ale po zwolnieniu z komendy nic z tym nie zrobił, tylko z D. L. (1) i jego bratem A. L. wrócili do domu. Wyjaśnił, że dosyć ostro został potraktowany w trakcie zatrzymania przez Policję, jednak tej kwestii nigdzie nie zgłaszał, lecz w trakcie jego zatrzymania było dużo świadków, mieszkańców B., którzy potwierdzą, że był bity pod blokiem, choć nie stawiał oporu przed zatrzymaniem, i to chyba przez trzech funkcjonariuszy. Przyznał też, że w trakcie tego przesłuchania poddał się dobrowolnie karze, jednak nie pamiętał, na jaką karę się wówczas zgodził, ale teraz się do tego czynu nie przyznaje (k. 349).
Podtrzymał swoje wyjaśnienia złożone podczas kolejnego przesłuchania w zakresie tego czynu i dodał, że nie mówił wcześniej o tym, że ktoś stosował wobec niego przemoc podczas przesłuchania, bo być może bał się reakcji policji. Nadto wskazał, że J. H., który miał widzieć jego obrażenia, jest niepełnosprawnym człowiekiem i nie wychodzi z domu, a poza tym nie był obecny w momencie jego zatrzymywania. Dodał, iż w czasie tego przesłuchania, to wszystko, co chciał wyjaśnić, powiedział, a jego swoboda wypowiedzi nie była ograniczona, odpowiedział wszystko na zadane pytania i podpisał protokół, po czym opuścił komendę (k. 349-350).
Odnosząc się do odczytanych wyjaśnień co do zarzutu spowodowania uszkodzenia ciała S. S. (1), podtrzymał ich treść, nie chcąc nic dodawać, ani prostować. Wskazał przy tym, odpowiadając na pytania, iż nie pamięta którego dnia miała miejsce ta pierwsza sytuacja, w której jego konkubina po raz pierwszy wezwała Policję. Drugi raz, kiedy znowu przyjechała policja, to nie było następnego dnia, tylko tego samego dnia. Nie wiedział przy tym, dlaczego w protokole jest napisane, że to było następnego dnia, oświadczył, że on tak nie mówił. Twierdził, iż miał złość do S. S. (1), bo bezpodstawnie wzywała policję, gdyż on nie był agresywny, tylko spokojnie siedział i nie wiedział, o co funkcjonariuszom policji chodziło. Wskazał, że w protokole jest błąd – wszystko się odbyło tego samego dnia, ponieważ zabrano w godzinach popołudniowych, a potem wrócił z powrotem do B.. Do momentu, gdy wrócił do konkubiny i przyjechała policja, to trwało 2 godziny, oni wtedy siedzieli pod blokiem na krawężniku. Jak przyjechała policja, to S. S. (1) podeszła pod blok. W czasie tych dwóch godzin, oni nie wchodzili do mieszkania, być może zmieniali miejsce, przechodzili koło bloku, jednak nie pamięta tego. W momencie, gdy wrócił do niej, to S. S. (1) nie wskazywała mu na bóle, nie mówiła, że ją coś boli, zaś on nie widział u niej obrażeń ciała. W trakcie rozmowy na krawężniku nie było sytuacji, aby to on dotykał S. S. (1), i raczej nie było wtedy sytuacji, aby podchodziła do nich jej rodzina. R. D. oświadczył ponadto, że dużo wcześniej miała miejsce szarpanina między nimi, tego samego dnia, że to było po pierwszym przyjeździe policji. Policja go zabrała do mamy, ale on wrócił do B., gdzie wynajmował mieszkanie od J. H. w bloku obok i jak wrócił, to był w sklepie, spożywał alkohol. Nadto wskazał, że z samego rana zostały przez jego konkubinę nagadane głupoty S. S. (2) i on przyszedł pod blok, podszedł do niego z pretensjami i doszło między nimi do szarpaniny i niewykluczone, że S. go uderzył. Twierdził też, że on sam go nie uderzył, a po tej szarpaninie nie mieli obrażeń ciała, i się rozeszli. W tym czasie S. S. (1) z okna widziała pewnie szarpaninę i zadzwoniła na Policję, po czym zeszła na dół, wyszła przed blok i siedzieli razem we dwoje pod blokiem, rozmawiając. Potem przyjechała policja i został zabrany. Czas, który spędził z S. S. (1) na krawężniku, to mogły być 2 godziny. Dodał, iż on nie widział i nie słyszał momentu, w którym S. S. (1) zadzwoniła po policję, jednak był przekonany, że to ona zrobiła, tym bardziej, że dzwoniła na niego bez konkretnego powodu też wcześniej, wymyślając różne historie. Policjanci zawieźli go na izbę wytrzeźwień. Jak wyszedł na drugi dzień i udał się do B., to nie próbował się skontaktować z S. S. (1). Wskazał raz jeszcze, że S. S. (1) udała się do lekarza po trzech dniach od zajścia. On z nią rozmawiał wtedy przed blokiem i pytał się, co się stało z jej palcem, a ona wtedy powiedziała, że idzie do chirurga, mówiła, że z ręką była wcześniej u lekarza i dostała skierowanie do chirurga. Sam nie pamięta przy tym, o którą jej rękę chodziło. Twierdził nadto, iż S. S. (1) w czasie, kiedy z nią rozmawiał, nie miała tej ręki w żaden sposób zaopatrzonej, on widział jedynie lekką opuchliznę na tej ręce - prawdopodobnie na dłoni, ale nie był w stanie tego dokładnie sprecyzować. Jednocześnie przekonywał, iż nie widział u niej innych obrażeń ciała, i jak rozmawiali chwilę, to S. S. (1) nie powiedziała mu, w jakich okolicznościach to się stało, że sobie uszkodziła rękę. Podał także, iż przyczyną ich sprzeczki z S. S. (2) było to, że ona nagadała bratu różne bzdury na jego temat, ale on temu zaprzeczył, wszystko sobie wyjaśnili, i S. S. (2) go przeprosił, jednak żadnych konkretów z tego już nie pamiętał (k. 350-351).
Podtrzymał natomiast w całości treść dalszych odczytanych jego wyjaśnień, w tym tych składanych podczas pierwszej rozprawy głównej. Odnosząc się zaś do występujących w nich rozbieżności, to jak wskazał, dotyczą one zatrzymania go przez policję. Jak podniósł tym razem, to nieświadomie podpisał te wyjaśnienia, bo chciał szybko opuścić Posterunek Policji. Twierdził, że nie był bity, tylko torturowany na Policji, a wyjaśniał tak, bo chciał jak najlepiej dla S. S. (1), gdyż mają wspólne dziecko i nie ma sensu się kłócić i być wrogiem dla siebie, bo w takiej sytuacji tylko dziecko cierpi. Jak wskazał też, to były dwie sytuacje z S. S. (1): z rana, gdzie zabrała go Policja za to, że była kłótnia w domu, a potem druga, gdy wrócił od matki (ze S.) do B.. Sytuacja, gdzie S. S. (1) go uderzyła, miała zaś miejsce przed pierwszym zabraniem go przez Policję. Za pierwszym razem zapukał do domu S. S. (1), gdyż chciał z nią porozmawiać, i prawdopodobnie jej ubliżył, wtedy S. wyleciała do niego z łóżka. On stał przy drzwiach, drzwi do jej mieszkania były otwarte i było widać, że ona leży w łóżku. Jak twierdził, to nie przekroczył progu jej domu, po prostu widział to z miejsca, gdzie stał, widział, że ona leży w łóżku. Utrzymywał ponadto, że to S. S. (1) uderzyła go rękoma w głowę, gdy stał w progu drzwi. On nie widział, żeby w trakcie zdarzenia S. S. (1) uderzyła się o framugę drzwi, lecz była w takim szale, a potem zamknęła drzwi, za chwilę przyjechała Policja i go zabrała. Uważa, że w tym szale S. S. (1) wezwała Policję, choć on nie widział tego momentu. Wskazał również, że rano tego dnia był pod jej blokiem. Poza tym, to S. S. (1) często nie wracała do domu na noc, często spożywała alkohol, a dodatkowo wie, że tego dnia też nie wróciła do domu. Jak zapewnił, to w trakcie pierwszej wizyty u niej nie uderzył S. S. (1). Ale, gdy otrzymał cios od pokrzywdzonej, to zasłonił się rękoma, nie był przy tym w stanie stwierdzić, czy ręka pokrzywdzonej odbiła się od jego rąk i uderzyła ją w twarz. Nie widział przy tym, żeby ona się wtedy przewróciła, jednak, jest wysoce prawdopodobnym, że S. S. (1) uderzyła się o barierkę prowadzącą z klatki schodowej do domu, która jest przy samych drzwiach. Dodał jeszcze, że S. S. (1) mu groziła (k. 351-352), próbowała pozbawić go życia, a tego dnia, gdy był ten incydent, wspólnie spożywali alkohol (k. 354).
Przy ponownym rozpoznaniu sprawy, na rozprawie głównej w dniu 22 sierpnia 2014 r., R. D. także nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, tym razem nawet twierdząc, że zarzuty są absurdalnymi i kłamliwymi pomówieniami (k. 686).
Odpowiadając na pytania wskazał, iż S. S. (1) jest jego byłą konkubiną, byli razem do chwili jego osadzenia w zakładzie karnym, a poznali się w 2003 roku, zaraz po tym zamieszkali razem w B.. S. S. (1) miała jedno dziecko i gdy zamieszkali razem usilnie zabiegała, żeby mieć dziecko z nim. Potem miał sprawę o znęcanie się nad S. S. (1), lecz zarzuty były fałszywe, i według jego oceny ma ona jakieś problemy natury psychicznej, gdyż wieczne o coś go oskarżała w celu pozbycia się z jej życia, aby nie przeszkadzał jej na wolności, bo chciał kontrolować opiekę nad ich wspólną córką oraz jej drugą córką ze związku z innym mężczyzną.
Utrzymywał nadto, iż zna obu pokrzywdzonych policjantów, i ma z nimi konflikt od wielu lat, i już przed dniem zdarzenia z ich udziałem był z nimi w konflikcie. Jak twierdził, to w którymś momencie jego życia miały miejsce interwencje Policji z powodu jego zachowania wobec S. S. (1), jej wymyślań, z którymi on się nie zgadzał, a gdy Policja przyjeżdżała, to oni zawsze rację przyznawali S. S. (1). Wtedy dochodziło do kłótni, bo próbował Policji tłumaczyć swoją wersję, swoją niewinność. Jeden raz się tylko zdarzyło, że policjanci wysłuchali jego racji i uwierzyli mu. Jak tłumaczył, to w takich sytuacjach stawał się agresywny, był prowokowany agresją Policji, wielokrotnie był bity, stracił zęby przez Policję. Tak samo było w czasie zdarzenia, o które ma postawiony zarzut. Wtedy bowiem on próbował zapobiec tej całej awanturze, która była w B.. Wskazał, iż jak przejeżdżała Policja, to jeden chłopak pokazał im gest fuck you, a on próbował uspokoić tych kolegów, D. L. (1) i A. M.. W jego ocenie, zarzut ma z tego powodu, że wracając ze sklepu miał przy sobie odpitą butelkę wódki, z którą szedł do domu, lecz po drodze spotkał kolegów siedzących na ławce, którzy pili piwo, i przysiadł się do nich. Wtedy przyjechała Policja, w którymś momencie A. M. pokazał palec wskazujący w stronę Policji i policjanci się zatrzymali i podeszli w ich stronę. Podszedł do nich jeden z policjantów, nie wie teraz który, i zaczął wypisywać im wszystkim mandaty za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. On sam nie wie czemu taki mandat miał dostać, bo butelkę wódki odpił w samochodzie koło sklepu. Wreszcie za namową kolegi P. Z. dla spokoju, choć był zdenerwowany tym, że nic nie zrobił, machnął ręką i pozwolił sobie wypisać ten mandat. Policjanci po wypisaniu mandatów odjechali. Nie było żadnych bójek, kłótni, ani podnoszenia głosu. Nie wie czemu policjanci odjechali do innej miejscowości i tam zadzwonili po oddział prewencji. Jak oni się przenieśli pod blok, to tam zatrzymano D. L. (2). On tam również został zatrzymany ze względu na to, że był bez koszulki, i było widać, że ma tatuaże. Wskazał, iż miał już wtedy trochę wypite, bo przez dłuższy czas spożywał alkohol. Przekonywał też tym razem, iż nie używał słów wulgarnych wobec policjantów, ale podniósł, iż jak się zdenerwuje, to zdarza się, że używa słów wulgarnych. Dodał, iż jego wcześniejszy uraz głowy (trepanacja czaszki), który miał w młodzieńczych latach, nie miał żadnego znaczenia dla tego zdarzenia (k. 686-687).
Odnosząc się do zdarzenia z dnia 25 czerwca 2011 r., wskazał, iż po festynie wrócili z S. S. (1) do swoich domów osobno, on poszedł do swojego mieszkania w B., a jego konkubina do swojego w bloku obok. Potem już nic się nie działo. Jak twierdził ponadto, to wziął pieniądze z domu i chciał wypić butelkę wódki z ojcem S. S. (1), więc poszedł do niej do domu. Wtedy został siłą wyrzucony przez S. S. (1) od niej z domu i został, tym razem jak utrzymywał, kilkakrotnie uderzony po głowie i po twarzy, aż miał zaczerwienienia. Potem siedział pod jej blokiem, nie wiedział, że S. S. (1) wezwała Policję, i nie wie z jakiego powodu tak się stało. Wytłumaczył Policji całe zajście, policjanci zrozumieli go, zauważyli, że S. S. (1) kłamie i zawieźli go wtedy do domu rodziców. To była pierwsza interwencja Policji tego dnia. Potem kilka godzin posiedział w domu rodziców i wrócił do swojego mieszkania w B.. Nie wie co się dalej działo, ale koniec tego był taki, że siedział z S. S. (1) na krawężniku, rozmawiali ze sobą, i nie wie dlaczego znowu przyjechała Policja. Jak siedzieli na krawężniku, to zobaczył, że jedzie Policja i nie wiedział do kogo, ale S. S. (1) wtedy uciekła do bloku i czekała tam na policjantów. On siedział dalej na krawężniku i czekał na rozwój sytuacji. Policjanci porozmawiali z S. S. (1), później wrócili do niego, próbował wyjaśnić im o co chodzi, ale został zakuty w kajdanki i zawieziony na Izbę Wytrzeźwień. On sam do tej pory nie wie, kto wezwał Policję, ale chyba S. S. (1) z tego powodu żeby został zamknięty, bo mogła mieć jakieś plany wyjazdowe w tym czasie w celu spotkań seksualnych. Jak tłumaczył, to prawdopodobnie wtedy, jak S. S. (1) wypychała go od siebie z domu i biła po głowie, to uderzyła albo o framugę drzwi albo w barierkę. On sam nie używał wtedy wobec niej przemocy, za włosy też jej nie szarpał. Sam zaś był bity przez policjanta, który pracował w D., po drodze do S., ale nie zgłaszał tego zdarzenia, bo to nie ma sensu (k. 687-688).
Ustosunkowując się natomiast do jego wcześniejszych wyjaśnień z dochodzenia, tym razem potwierdził, iż złożył te pierwsze wyjaśnienia, gdy przyznał się do znieważenia obu policjantów, ale ich nie podtrzymał. Jak twierdził, to przyznał się wtedy, bo zaproponowano mu dobrowolne poddanie się karze w postaci prac społecznych, a poza tym jak najszybciej chciał wyjść z komendy. Policjant sam napisał te wyjaśnienia, popełnił tam błędy, co do jego picia wódki z D. L. (2), które świadczą o tym, że to nie były jego zeznania, a on zaś je tylko podpisał, bo był wtedy mocno pobity. Pobili go policjanci, którzy będą na sprawie, na komendzie na ul. (...), ale tego nie zgłaszał, bo był wymęczony, i przyjechał po niego i po D. L. (2) jego brat, który chciał jechać do (...) żeby zrobić o tym artykuł. Jego koledzy nie zostali wtedy pobici. Przekonywał, iż jego wiecznie bito, bo jeżeli policjanci interweniowali w jego sprawie, to jasno określał, że nie brał udziału w jakimś zdarzeniu, i wtedy próbowano siłą wymusić na nim rację, gdyż Policja tak działa, i w dwóch sprawach został skazany, gdy był całkowicie niewinny i doszło do omyłek sądowych (k. 688).
Dalsze jego wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego podtrzymał w całości, zapewniając, że wszystko się w nich zgadza. Jak przy tym też zapewnił, co do zdarzenia z S. S. (1), to jego słowa zostały tam zaprotokołowane, a policjant R. S. (2) nie pisał nic od siebie i nie kazał mu tego podpisywać. Dodał, iż nie ma tu żadnych błędów w tych wyjaśnieniach, a on już wtedy się nie bał, miał wtedy swobodę wypowiedzi, ale okoliczności tego drugiego przesłuchania nie pamięta. Twierdził przy tym, iż podczas pierwszego przesłuchania, jak był pobity, trwało to przez kilka godzin, to byłby bity do tej pory dopóki by tego protokołu nie podpisał. Nie wie też, czy to robił policjant, który go wtedy przesłuchiwał, ale musiałby go znowu zobaczyć, bo ma problemy z pamięcią. Podczas drugiego przesłuchania nie próbowano go bić, ale prawdopodobnie były inne okoliczności i policjant nie mógł użyć siły. Raz jeszcze podał, iż wydarzenia z S. S. (1) miały miejsce jednego dnia, a nie w ciągu dwóch dni, z resztą teraz to już sam tego nie wie (k. 688-689).
Odnosząc się do pierwszego przesłuchania przed Sądem na rozprawie głównej, choć wskazał na prawdopodobieństwo złożenia takich wyjaśnień, jak odczytane, lecz, inaczej niż przy drugim rozpoznaniu sprawy, nie podtrzymał ich w całości. Nie podtrzymał bowiem tego, że pił alkohol na tej ławce z kolegami, podając, iż nie wie skąd się to wzięło w jego wyjaśnieniach. Dodał, iż pozostałe kwestie raczej się zgadzają, lecz, jak przy tym tłumaczył, to po rzuceniu na ziemię w radiowozie stracił pamięć i reszty już nie pamięta, a to co się dalej działo, w tym, to że został pobity przez policjantów, opowiedział mu kolega D. L. (2). Podniósł także, iż nie tylko on podchodził do policjantów, każdy próbował prosić o to, żeby D. L. (1) zostawili, i że go zaprowadzą do domu. On sam był wtedy dosyć trzeźwy, skoro dłuższy czas pił, to tego nie odczuwał, i na dzisiaj może powiedzieć, że wtedy był trzeźwiutki. Podniósł również, iż pamięta, to co się działo w czasie zdarzenia z S. S. (1), i ona nie uciekła przed nim i nie zamknęła się w domu, nic takiego nie mówił. Ona go wyrzuciła z domu i zamknęła mu drzwi, i tak było.
Jeśli chodzi o te pierwsze jego wyjaśnienia, co mówił dzisiaj, że policjant je sam sobie napisał, a on tylko podpisał protokół, to nie wie dlaczego mówił wcześniej co innego, teraz już nie wie o co chodzi. Być może mówił na tej pierwszej rozprawie co innego odnośnie tego przesłuchania, bo nie chciał mieć problemów z Policją, a dowód jego prawdomówności przedstawi M. Ł., który niedawno został osadzony i powiedział mu, że słyszał od Policji, że już jednego D. zamknęli, a teraz wychodzi drugi i jego też trzeba zamknąć. Ten protokół został mu świadomie podsunięty i pewnie świadomie go podpisał, ale nie zdawał sobie z tego konsekwencji dla postępowania przed sądem (k. 689).
Z kolei, po wysłuchaniu odczytanych jego wyjaśnień z drugiego procesu, to jak twierdził, kojarzy z tego tylko parę urywków, nie wie skąd się tam wzięło wykręcanie rąk, pierwszy raz słyszy takie rzeczy, nawet nie wierzy w to, co tam jest napisane, bo są tam bzdury. Dodał, iż cały czas podawał, że przyszedł do domu S. S. (1), i nawet teraz pamięta z tego każdą chwilę. Wyjaśnił mianowicie, iż wszedł do pokoju S. S. (1), złapał delikatnie za kołdrę żeby ją obudzić, myślał, że nie śpi, ona wtedy otworzyła oczy, zaatakowała go słownie, naubliżała mu, więc jej odpowiedział, ona wstała, dostała szału, pobiła go, wypychała go z domu, bijąc przy tym, został wypchnięty przez S. S. (1) z domu, drzwi zostały otwarte, potem zamknięte, i taki był koniec całego zajścia. Jak wszedł do mieszkania S. S. (1) to była tam jej matka, rozmawiał z nią, tak mu się wydaje, chciał wypić wódkę z ojcem S., ale nie było go w domu, były tam tylko dwie osoby (k. 689-690).
Odnosząc się do zeznań świadków podniósł, iż pamięta też zajście z policjantami, jeden z nich powiedział prawdę, a P. J., który ma do niego jakiś uraz, kłamie, bo on próbował tam zapobiec awanturze, uspokajał kolegów, i nawet gdyby miał wtedy trzy promile, to był trzeźwy, bo czuł się trzeźwy (k. 691). S. S. (1) także zarzucił kłamstwa, fałszywe oskarżenie o to zdarzenie i inne sytuacje, gdy go oskarżała, podając, iż to on był kilkakrotnie przez nią pobity, na co ma świadków (k. 737). W dodatku, jak wskazał, to na wydrukach z badania stanu jego trzeźwości jest inna data (z 2012 r.) niż faktycznie, i nie ma na nich jego podpisu, tylko na tym protokole z przebiegu badania znajdują się jego podpisy (k. 957-958), a poza tym to na protokole jego zatrzymania są nieprawdziwe fakty, że nie leczył się odwykowo i psychiatrycznie, co zawsze przyznawał, więc on prawdopodobnie nie brał udziału w spisywaniu tego protokołu (k. 982).
Sąd tylko częściowo dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego R. D. , w tym zakresie, w którym są one zbieżne z zeznaniami osób pokrzywdzonych - S. S. (1), P. J. i D. S. (1), znajdując potwierdzenie w ustalonym stanie faktycznym. Przede wszystkim dotyczy to tych elementów jego wyjaśnień, iż takie zdarzenia faktycznie miały miejsce, i to z jego aktywnym udziałem, jednak w innej roli, niż sam starał się to prezentować. Szereg okoliczności podawanych przez oskarżonego, poprzedzających inkryminowane zdarzenia, jak i następujących w czasie późniejszym, jest przy tym zgodna z relacjami pokrzywdzonych i innych świadków, i w tych niespornych kwestiach, mających w istocie charakter drugorzędny, te wyjaśnienia na wiarę zasługują. Znajdują wszak należyte odbicie w zeznaniach świadków twierdzenia R. D. o jego związku z S. S. (1), ich wcześniejszych zaburzonych stosunkach, pobycie na festynie lokalnym w dzień przed zdarzeniem z dnia 25 czerwca 2011 r., spotkaniu tam S. S. (1) i ponownym zetknięciu z nią w pobliżu bloku mieszkalnego S. S. (2), jego utarczki z bratem pokrzywdzonej, jak i dwukrotnych wizyt oskarżonego u niej w tym dniu, zakończonych interwencjami funkcjonariuszy Policji, M. F. i J. R.. Nie inaczej wyglądają wypowiedzi oskarżonego w kontekście zeznań uczestników wydarzeń z dnia 17 lipca 2011 r., kiedy to doszło do wspólnego spożywania alkoholu w miejscu publicznym, znieważenia funkcjonariuszy Policji przez A. M. i D. L. (1), oraz interwencji policjantów mającej na celu ich zatrzymanie, ujęcie tego drugiego sprawcy, i próby przeciwdziałania zatrzymaniu D. L. (1) przez oskarżonego. Nie można natomiast podzielić tej części jego wyjaśnień, w których przedstawiał swoją rolę w przedmiotowym zdarzeniach jako osoby bezpodstawnie pomówionej, w dodatku z zemsty na nim, zarówno przez niechętną mu byłą konkubinę, jak i policjantów, z którymi był w konflikcie od lat, gdyż są one rażąco sprzeczne nie tylko z zeznaniami pokrzywdzonych, i szeregu świadków tych incydentów, z opinią biegłego lekarza, a ponadto zmienne nad wyraz, częściowo niekonsekwentne, jak też pokrętne i naiwne. Znamienne jest też w tym, iż podczas składania kolejnych wyjaśnień R. D. przeinaczał swoje wypowiedzi w kluczowych kwestiach, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby one irracjonalne, aż sam się w tym gubił, a przy tym wprowadzał nowe elementy, aby tylko zdyskredytować świadków, uwypuklał rozmiary i dolegliwość ich działań wobec niego, umniejszając co raz bardziej swoją agresywną rolę w tym zdarzeniach, przekonując, i to wbrew logice, że to on był ofiarą zamachu ze strony pokrzywdzonej S. S. (1), i że przez policjantów został zatrzymany bez powodu, a w zasadzie to za brak koszulki i eksponowanie swoich tatuaży. Wyjaśnienia oskarżonego ewoluowały w toku postępowania, w każdej kolejnej wypowiedzi pojawiały się dalsze szczegóły odnoszące się do kwestii nieistotnych, zwłaszcza, widać to na przykładzie opisywania jego wizyt u S. S. (1), ich przebiegu, eskalacji przemocy z jej strony, kiedy to R. D. ostatecznie winą za powstanie obrażeń ciała u pokrzywdzonej obciążał wyłącznie ją samą. A to wszystko nakierowane było na uniknięcie odpowiedzialności karnej za oba te czyny. Jego relacje w tej mierze są niespójne z innymi dowodami, a wyjaśnienia chwiejne i miejscami wewnętrznie sprzeczne, a przez to niemożliwe do zaakceptowania.
Natomiast Sąd całkowicie dał wiarę wyjaśnieniom pokrzywdzonych, gdyż są one rzeczowe, racjonalne i jasne, a przede wszystkim spójne z innymi obiektywnymi dowodami. Zeznania S. S. (1) są przy tym kategoryczne i stanowcze, cechuje je konsekwencja, a także logika, podobnie jak i podejmowane przez nią kolejno działania. Są one nadto spójne z zeznaniami świadków D. S. (2) i S. S. (2) , które, z tych samych względów, w pełni uznano za prawdziwe. Ich wypowiedzi procesowe wzajemnie się potwierdzają i uzupełniają, znajdując należyte oparcie w innych dowodach, w tym opiniach biegłych lekarzy, i są one zgodne z ustalonym stanem faktycznym. Wskazani świadkowie, choć są osobami najbliższymi dla pokrzywdzonej, to nie mieli żadnego interesu w tym, aby wspierać jej zeznania, mówiąc nieprawdę. Ich postawa w czasie rzeczywistym, jak i przed Sądem, świadczy o tym, iż starali się zachować niezbędny obiektywizm, zwłaszcza widoczne to jest u S. S. (2). Ich wypowiedzi były wyważone, ale również stanowcze i zdecydowane, jeśli chodzi o znane im fakty związane ze spowodowaniem obrażeń ciała u pokrzywdzonej. A ponadto zeznania S. S. (1) znajdują należyte oparcie w dokumentacji medycznej i opiniach biegłych sądowych lekarzy W. G. i Z. P., a także innych świadków, ich sąsiadów A. D., G. S. i jej męża R. S. (1), czy interweniujący wtedy dwukrotnie policjantów J. R. i M. F.. Nie miała ona również powodów, wbrew przeświadczeniu oskarżonego, by kłamliwie swoimi zeznaniami pomawiać go ten incydent, gdyby nie miał on miejsca.
Z kolei pokrzywdzeni P. J. i D. S. (1) , wbrew twierdzeniom oskarżonego, jakoby byli w osobistym, i to wieloletnim, konflikcie z R. D., w swoich zeznaniach opisali te wszystkie wydarzenia z ich udziałem, oskarżonego i jego kolegów, które w konsekwencji doprowadziły również do jego zatrzymania, a ich zeznania są pozbawione tych emocji, które towarzyszyły wypowiedziom R. D., tworzą spójny i logiczny ciąg zdarzeń, wzmacniając przekonanie o prawdziwości ich zeznań. Świadkowie bowiem w sposób zwięzły i rzeczowy zrelacjonowali przebieg zdarzeń z tego dnia, gdy doszło do ich znieważenia, najpierw przez A. M., potem D. L. (1), który nadto groził im pozbawieniem życia, a na koniec samego R. D., nie rozbudowując ich o fakty nie mające związku ze sprawą. Ich zeznania są stabilne i rzeczowe, w dużej mierze wzajemnie spójne, pewne drobne odmienności w ich relacjach są o tyle zrozumiałe, iż brali oni w tych wydarzeniach aktywny udział, podejmując w tym samych czasie różne działania, wykonując swoje czynności służbowe, a nie angażując się w stałą obserwację poczynań kolegi, ale też spójne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym z zeznaniami pozostałych świadków, także kolegów oskarżonego, którzy byli obecni przy tych incydentach, sąsiadów z B. obserwujących niektóre z tych zdarzeń, jak i innych funkcjonariuszy Policji, którzy udzielili im potem wsparcia w tej interwencji. Dlatego też Sąd uznał te zeznania pokrzywdzonych za polegające całkowicie na prawdzie.
Zeznania te znajdują bowiem należyte oparcie w innych obiektywnych dowodach, a przede wszystkim są spójne, jak wyżej wskazano, z zeznaniami innych świadków.
Nawet koledzy oskarżonego, jak świadkowie G. O. , P. O. , P. Z. i P. K. , a także występujący uprzednio jako współoskarżeni, aktywni ich uczestnicy, A. M. i D. L. (1) , opisując te incydenty z dnia 17 lipca 2011 roku, kiedy doszło do zatrzymania D. L. (1), potem zaś R. D., choć starali się być niezwykle zachowawczy, a nawet ostrożni w swoich wypowiedziach procesowych, zasłaniając się niepamięcią, bądź spożytym tego dnia w nadmiarze alkoholem, to nie wskazywali na takie fakty, które podważałyby wiarygodność obu pokrzywdzonych policjantów, na jakiekolwiek nieprawidłowości w ich działaniach, czy nieadekwatne relacje do zaistniałych okoliczności. Przeciwnie, z ich zeznań wprost wynika, iż ówczesne działania policjantów były zasadne, zostały sprowokowane znieważeniem ich najpierw przez A. M., a potem, także przez D. L. (1), co spowodowało przybycie do B. większej ilości patroli, aby dokonać ich zatrzymania. I jeżeli byli też potem przy tej interwencji Policji, to przekonywali, iż nic takiego tam nie słyszeli, aby doszło tam po raz kolejny do znieważenia policjantów, gdyż stali zbyt daleko (P. Z.), albo przyszli zbyt późno, już po zatrzymaniu oskarżonego (P. K.), aby coś zaobserwować.
Inne zaś osoby obecne w miejscu tej interwencji, głównie sąsiedzi z pobliskich bloków w B., jak choćby R. S. (1) , A. Ł. , czy A. D. którzy obserwowali poczynania funkcjonariuszy Policji, i komentowali je na bieżąco, i nie tylko komentowali, bo jak A. L. starali się także skłonić policjantów, tak jak i oskarżony, do odstąpienia od zatrzymania tam D. L. (1), wskazywali wprawdzie na dynamiczny sposób zatrzymania R. D. przez policjantów, lecz wyraźnie przy tym rozgraniczali jego zachowanie, od zachowania innych osób tam obecnych, które wszak nie doprowadziło do ich zatrzymania w tamtym czasie. Nawet świadek P. G. , inny z kolegów oskarżonego, co do którego pełnej szczerości można byłoby mieć pewne zastrzeżenia, wszak R. D. w jego procesie w tym samym okresie czasu, gdy świadek stawał przed Sądem w tej sprawie, złożył fałszywe zeznania (vide: wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w Gdańsku z dnia 18 września 2014 r., sygn. akt II K 528/14 – k. 808-809), twierdził, iż nie wie, co było powodem zatrzymania R. D. w tym czasie, choć miał to widzieć z odległości 50 metrów, a świadek M. Ł., mimo, że miał być wtedy tylko 2-3 metry od R. D., chyba jako jedyny, nic nie słyszał, aby ten coś mówił do policjantów w czasie tego zdarzenia. Zeznania wszystkich wskazanych wyżej świadków są wyważone, jednych, albo zachowawcze, innych, w zasadzie konsekwentne, wzajemnie się uzupełniają i potwierdzają, i wraz z zeznaniami interweniujących tamtego dnia policjantów dają jednak pełny obraz przestępczego zachowania oskarżonego w tym zakresie.
Na wiarę również zasługują wypowiedzi procesowe tych świadków, którzy odnosili się do wzajemnych relacji oskarżonego i jego ex-konkubiny S. S. (1), lecz ich wiedza w tym zakresie była niewielka, albo praktycznie żadna. Ich sąsiedzi bowiem z bloków, jak A. D. , G. S. , R. S. (1) , czy S. C. , sami nie byli bowiem świadkami incydentu w nocy 25 czerwca 2011 roku, i nawet jeśli słyszeli jakieś hałasy dobiegające spoza budynku, bądź z wnętrza klatki schodowej, to nie byli w stanie ich bliżej zidentyfikować.
Z kolei koledzy oskarżonego A. P. i M. Ł. , nie mieli żadnej istotnej wiedzy w tym zakresie, ten pierwszy świadek, choć starał się wspierać linię obrony R. D., poza jakimiś nieporozumieniami i kłótniami między nim a S. S. (1) z przeszłości, akurat o tych zdarzeniach z tego dnia nic nie wiedział, zaś M. Ł. miał tylko ogólną wiedzę o ich znajomości, a wydarzeń z tego kluczowego dnia tak na dobre nie pamiętał. W tym zakresie zatem Sąd ocenił, że świadkowie będący kolegami oskarżonego, zarówno odnośnie tego czynu, jak i co do wydarzeń z dnia 17 lipca 2011 roku, zmierzali do pominięcia niekorzystnych dla oskarżonego okoliczności tych zajść, nawet popadając w sprzeczności z relacjami innych osób, którym w pełni dano wiarę.
Zrozumiałe jest przy tym, iż w tych wszystkich zeznaniach świadków występują pewne nieścisłości, czy nawet rozbieżności, skoro obserwowali oni te wydarzenia z różnej perspektywy i z różnym zaangażowaniem, a niekiedy bardzo jednostronnie je relacjonowali, nie kryjąc swej sympatii dla R. D..
I na koniec odnieść się również wypada do zeznań innych świadków, będących w czasie inkryminowanych zdarzeń, funkcjonariuszami Policji. Otóż, J. R. i M. F. , którzy jako funkcjonariusze Policji, brali dwukrotnie udział w interwencjach w B. w dniu 25 czerwca 2011 roku, relacjonowali tylko znane sobie fakty, z przebiegu wydarzeń tego dnia, czy podejmowane przez siebie wówczas działania, ograniczające się do wysłuchania stron konfliktu, i najpierw do odwiezienia R. D. do S., a potem jego zatrzymania i osadzenia w (...) w S. do wytrzeźwienia. Natomiast J. K. , A. S. , P. L. i M. S. opisali znane sobie wydarzenia z dnia 17 lipca 2011 roku i ich interwencji w B.. Ich relacje, jakkolwiek niezbyt bogate w szczegóły, są rzeczowe, potwierdzają je też inne dowody, jak najbardziej więc zasługują na wiarę. Sąd ocenił ich zeznania jako zgodne z prawdą, gdyż zachowali oni pełen obiektywizm, a przy tym mieli poboczną rolę w wydarzeniach będących przedmiotem postępowania. Nadto, jako funkcjonariusze publiczni, nie mieli powodów, aby prezentować w treści wypowiedzi fakty, które nie miałyby miejsca. Ich zeznania są spójne ze sobą, wzajemnie się uzupełniają i należycie dopełniają zeznania osób pokrzywdzonych. Zeznania tych świadków są ponadto wyważone, nie są pozbawione przy tym faktów korzystnych dla oskarżonego, sam on pozytywnie wypowiadał się choćby o zachowaniu J. R. i M. F., gdy podczas pierwszej interwencji w dniu 25 czerwca 2011 r. nie dokonali jego zatrzymania tylko odwieźli do rodziny, co dało tylko krótkotrwały efekt, a jako że mają one też należyte potwierdzenie w innych dowodach, w tym zapiskach w ich notatnikach służbowych, należało je w pełni zaaprobować. Podkreślić tu wypada, iż te dokumenty pozwoliły na uporządkowanie chronologii zdarzeń zarówno w dniu 25 czerwca 2011 r., jak i w dniu 17 lipca 2011 r., określenie czasu tych wydarzeń, ale też pozwoliły na zobiektywizowanie pewnych twierdzeń formułowanych w wypowiedziach świadków, i nie stanowiło to obejścia zakazu dowodowego zawartego w treści art. 174 k.p.k., o czym nader szeroko wypowiadał się już Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach (zob. m.in.: wyrok SN z 23.05.1984 r., V KRN 41/84, OSNPG 1985, Nr 1, poz. 10; wyrok SN z 12.09.1972 r., V KRN 361/72, OSNKW 1973, Nr 1, poz. 12; wyrok SN z 05.10.2000 r., II KKN 332/00, L.), które Sąd meriti podziela. Nie ma zatem żadnych powodów, aby je zakwestionować, zwłaszcza że świadkowie - jako osoby całkowicie bezstronne - nie mieli żadnego interesu w tym, aby podawać nieprawdziwe fakty obciążające oskarżonego.
Nie inaczej ocenić należy zeznania świadka R. S. (2) , który jako policjant z Posterunku Policji w D. dokonywał przesłuchań procesowych R. D., a którego poczynania, podobnie jak innych policjantów, oskarżony ten starał się zdyskredytować. Zeznania tego świadka są zatem rzeczowe, jasne i logiczne, w przeciwieństwie do kilkakrotnie zmienianych relacji oskarżonego, i to tym bardziej utwierdza w przekonaniu, iż te czynności procesowe zostały przeprowadzone wówczas prawidłowo, bez stosowania niedozwolonych metod nacisku na oskarżonego.
Dodać tu również wypada, iż świadkowie, którzy byli po raz kolejny, a niektórzy nawet po raz trzeci, przesłuchiwani przed Sądem, nie ustrzegli się pewnych nieścisłości w swoich swobodnych wypowiedziach na rozprawie, zwłaszcza widoczne jest to wyraźnie w relacjach osób pokrzywdzonych, ale i też wielu innych osób, jednakże te rozbieżności zostały przez tych świadków w racjonalny sposób wytłumaczone po odczytaniu ich zeznań z dochodzenia, i głównie dotyczyły one kwestii ubocznych, bez istotnego znaczenia. Znaczny upływ czasu od tych zdarzeń, wszak minęło już ponad trzy, a w niektórych przypadkach nawet cztery lata od ich zaistnienia, do czasu ich przesłuchania przed Sądem, przy ich codziennych problemach w tym czasie, na które też wskazywali, czyni w pełni zrozumiałym i usprawiedliwionym, te ich pewne problemy z dokładnym odtworzeniem przebiegu wydarzeń wynikłych w czerwcu i lipcu 2011 roku. I przekonuje przy tym dobitnie, że ich zeznania, choćby zeznania S. S. (1) i jej bliskich co do incydentu z dnia 25 czerwca 2011 r., czy zeznania P. J. i D. S. (1) co do wydarzeń z dnia 17 lipca 2011 r., nie zostały przez te osoby uzgodnione, aby pomówić bezpodstawnie oskarżonego o te czyny. Zwłaszcza, że te zeznania pokrzywdzonych korespondują należycie z zeznaniami szeregu świadków, w tym także osób bezstronnych, ponadto znajdują należyte oparcie w zebranej dokumentacji, także medycznej, i opiniach biegłych sądowych lekarzy.
Wiarygodność dowodów z dokumentów nie budzi zaś wątpliwości. Zostały one (dokumenty urzędowe) sporządzone na potrzeby postępowania karnego, przez organy, instytucje i osoby do tego uprawnione, w zakresie ich kompetencji i w sposób przewidziany prawem. Dokumenty powstałe zaś poza postępowaniem karnym i nie dla jego celów, w sposób rzeczywisty dokumentują określone zdarzenia faktyczne i prawne.
Sąd Rejonowy zważył, co następuje :
Na wstępie rozważań zaznaczyć już wypada, iż przy ponownym, już trzecim, rozpoznaniu tej sprawy, sąd meriti orzekając w granicach w jakich nastąpiło przekazanie, przeprowadził postępowanie dowodowe w pełnym zakresie. Natomiast mając na względzie zapatrywania prawne i wskazania sądu II instancji co do dalszego postępowania w sprawie, wiążące dla sądu meriti (art. 442 § 3 k.p.k.), w tym te co do konieczności uzupełnienia dowodowego w sprawie (vide: uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Słupsku z dnia 6 marca 2014 r., sygn. akt VI Ka 64/14 – k. 640-642), dokonał bezpośredniego przesłuchania w charakterze świadków: D. L. (1), A. M., P. K. i P. Z., czyli uczestników zdarzeń z dnia 17 lipca 2011 roku, kiedy to R. D. dopuścił się znieważenia policjantów; jak też R. ( omyłkowo określonego imieniem S. – vide: zeznania G. S. – k. 740) S., S. C. i A. P. w zakresie czynu popełnionego na szkodę S. S. (1) w dniu 25 czerwca 2011 roku; jak też rozpoznał zgłoszone wnioski dowodowe oskarżonego, a to uwzględniając je w części i dokonując przesłuchania R. S. (1) i M. Ł., a to je oddalając w pozostałym zakresie, dając temu szczegółowy wyraz w wydanych na rozprawie w dniu 3 lutego 2016 r. postanowieniach (k. 1120-1122); jednocześnie dążył do skonfrontowania biegłych lekarzy W. G. i Z. P., celem wyeliminowania pewnych wątpliwości związanych z opinią tego drugiego z biegłych, jednakże, wobec obiektywnych przeszkód, a konkretnie złego stanu zdrowia biegłego Z. P. uniemożliwiającego jego przesłuchanie przed sądem w jakiejkolwiek formie, a zatem udział w czynnościach procesowych w tym charakterze, co stwierdził inny biegły (vide: opinia sądowo-lekarska D. T. z dnia 09.10.2015 r., i opinia uzupełniająca z dnia 31.10.2015 r. - k. 1072, 1080), nieodzowne jednak było odstąpienie od przeprowadzenia konfrontacji biegłych lekarzy Z. P. i W. G. (k. 1118), wobec czego dokonano uzupełniającego szczegółowego przesłuchania biegłego W. G. (k. 119-1120), które tym razem rozstrzyga już wszelkie wątpliwości związane z opinią tego drugiego biegłego, jak i - wskutek uwzględnienia apelacji wniesionej tylko przez obrońcę oskarżonego - zakaz reformationis in peius i ograniczenia z tym związane co do wydania orzeczenia surowszego niż uchylone (art. 443 k.p.k.), tj. wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 29 listopada 2013 roku, sygn. akt XIV K 988/12, skazujący R. D. za czyny: z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 264 § 1 k.k. na szkodę S. S. (1) i z art. 226 § 1 k.k. na szkodę P. J. i D. S. (1) (k. 555-556) i poczynione wówczas przez Sąd ustalenia (vide: uzasadnienie w/w wyroku – k. 570-601), stwierdzić należy, co następuje.
Dodać wypada, iż istota ograniczeń związanych z zakazem tzw. zmiany na gorsze, obowiązującym wówczas, gdy wniesiony został środek odwoławczy jedynie na korzyść oskarżonego, zawierającym się w przepisach art. 434 § 1 k.p.k. i art. 443 k.p.k. statuującymi instytucje tzw. bezpośredniego i pośredniego zakazu reformationis in peius, w zakresie jednolitego już stanowiska Sądu Najwyższego, nie nasuwa wątpliwości. Otóż, ta instytucja gwarancyjna obejmuje z jednej strony zakaz jakiejkolwiek zmiany kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu na taką, która jest surowsza dla oskarżonego, zaś z drugiej obejmuje ona także zakaz dokonywania nowych, odmiennych niż poczynione przez sąd pierwszej instancji, ustaleń faktycznych. Ograniczenia z tym związane nader szczegółowo przedstawił w swoim uzasadnieniu już Sąd pierwszej instancji, procedujący, jako drugi, przy ponownym rozpoznaniu tej sprawy (k. 584-585), stąd zbyteczne staje się powielanie tej argumentacji, gdyż w tej mierze sytuacja procesowa oskarżonego nie uległa zmianie. Zatem zakaz orzekania na niekorzyść oskarżonego oznacza, że ani w postępowaniu odwoławczym, ani w postępowaniu ponownym, sytuacja oskarżonego nie może ulec pogorszeniu w jakimkolwiek zakresie, w tym również w sferze ustaleń faktycznych powodujących, lub tylko mogących powodować, negatywne skutki w sytuacji prawnej oskarżonego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 lutego 2000 r., teza II, V KKN 137/99, OSNKW 2000, z. 3-4, poz. 31). W realiach tej sprawy, oznacza to, ni mniej ni więcej, iż wydany wyrok nie może być dla R. D. surowszy niż wyrok z dnia 29 listopada 2013 r., jak i niedopuszczalne są ustalenia faktyczne w zakresie obu czynów tego rodzaju, który mogłyby pogorszyć sytuację prawną oskarżonego.
Wina oskarżonego i okoliczności popełnienia przypisanych mu czynów nie budzą żadnych wątpliwości.
Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy jednoznacznie bowiem wskazuje, iż R. D. jest sprawcą obu tych występków, gdyż spowodował określone obrażenia ciała u S. S. (1), i znieważył funkcjonariuszy Policji - sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1).
W pierwszej kolejności odnieść się wypada do zdarzenia z dnia 25 czerwca 2011 roku, zachowując chronologię zdarzeń.
Otóż, jak wynika z wyjaśnień oskarżonego R. D., to S. S. (1) sama spowodowała u siebie te obrażenia ciała i złamała IV kości śródręcza ręki lewej, co naruszyło czynności narządów jej ciała na okres przekraczający 7 dni, gdy go uderzyła, albo też starała się go tą ręką uderzyć, uderzając w inny element, albo przewracając się, w dodatku kwestionując nawet ich zaistnienie w tym czasie. Sam zatem sobie, po wielokroć, zaprzecza, co wyżej opisano prezentując kolejne wypowiedzi procesowe oskarżonego, dyskwalifikując te swoje relacje jako pewne źródło dowodowe. Z jednej strony wskazuje on na to, że widział spuchniętą rękę S. S. (1), i że informowała ona o tym, że „ jedzie do lekarza”, z drugiej zaś strony oskarżony neguje w ogóle powstanie urazu podczas jego spotkania z pokrzywdzoną w tym czasie i w związku z jego działaniami, domagając się nawet weryfikacji tego, czy pozostawała ona na zwolnieniu lekarskim i czy zgłaszała to urzędzie pracy, co przecież faktycznie miało miejsce (vide: informacja z PUP w S. z dnia 17.10.2014 r. wraz z zaświadczeniem z dnia 17.10.2014 r. dot. S. S. (1) – k. 818-819). Przekonywał przy tym, iż jego spotkania z S. S. (1) tak po wyjściu z festynu jeszcze w nocy, jak i potem tego dnia – dwukrotnie pod jej mieszkaniem – miały wyłącznie konwersacyjny charakter i nie doszło do żadnej konfrontacji z użyciem przemocy pomiędzy nim, a S. S. (1), by z drugiej strony wskazywać, że to jego była konkubina użyła wobec niego przemocy, uderzając go kilkakrotnie w głowę i w twarz ręką, i zamachnąwszy się nadto kilkukrotnie wobec niego sama się o coś twardego uderzyła. Nie był przy tym w stanie już jednoznacznie wskazać, w jaki konkretnie element architektury S. S. (1) miałaby uderzyć przy nieudanej próbie uderzenia go, podczas wypchania z progu drzwi, czy nawet z wnętrza mieszkania, bo i na takie też poczynania ostatnio wskazywał (k. 689-690), choć wcześniej zrzekał się, iż nie przekroczył progu jej domu (k. 351). W trakcie dochodzenia R. D. w ogóle pominął zaś kwestię tego, czy pokrzywdzona użyła wobec niego przemocy, i aby biła go w czasie wizyty u niej tego dnia. Taką wersję zdarzenia oskarżony zaprezentował dopiero na rozprawie, gdy stwierdził, że właśnie w wyniku własnych uderzeń pokrzywdzona mogła go nie trafić i uderzyć się w poręcz lub ścianę lub w inny element, a różne warianty źródła tego urazu sugerował też przy przesłuchaniu biegłego lekarza (k. 1120). Wcześniej jednak oskarżony nic nie wiedział o tym, by pokrzywdzona miała jakiekolwiek obrażenia, podkreślał wręcz, że nie miała wówczas żadnych obrażeń i jedynie podejrzewał, że mogła się uderzyć albo przewrócić (k. 101), ale jednocześnie już w dniu powrotu do B. po zatrzymaniu przez Policję miał on rozmawiać z S. S. (1) i widzieć u niej napuchniętą dłoń, jak również miał dowiedzieć się, że S. S. (1) dostała z tego powodu skierowanie do chirurga (k. 351). Ta zmiana wyjaśnień R. D. jest niezrozumiała i całkowicie niewiarygodna tym bardziej, że oskarżony podkreślał, że wprawdzie znajdował się pod wpływem alkoholu, to jednak pamiętał przebieg tego zdarzenia, i to nawet, jak dodał, każdą jego chwilę (k. 689). A nie są to przecież jedyne rozbieżności w tych jego wyjaśnieniach. Oskarżony nie potrafił też racjonalnie wskazać, dlaczego trzykrotnie podejmował próby porozmawiania z S. S. (1) i dlaczego dwukrotnie jego wysiłki wymagały interwencji Policji na tyle skutecznej, że zakończonej przewiezieniem oskarżonego spod bloku S. S. (1), najpierw do S., a potem do S., zaś powyższe wyjaśnienia jawią się jako niespójne, wykazując istotne luki w rekonstrukcji zdarzeń, a nadto – stojąc w sprzeczności z zasadami logicznego rozumowania. Tym bardzie jest to alogiczne, że sam podkreślał, iż to jego przesłuchanie dot. S. S. (1) przebiegało bez prób wpływania na niego, miał tam swobodę wypowiedzi (k. 688), zatem nie miał powodów zatajać czegokolwiek. Z drugiej zaś strony podawał, iż tak wyjaśniał przez wzgląd na dobro S. S. (1) (k. 351), czyli ten aspekt, którego w jego kolejnych poczynaniach nie można dostrzec w najmniejszym stopniu, gdy cały czas oskarżał ją o niewłaściwe prowadzenie, złe wychowanie dzieci, agresję wobec niego i fałszywe oskarżenia. Ta niekonsekwencja i sprzeczność wyjaśnień oskarżonego w toku całego postępowania przekonuje bowiem o ich niewiarygodności co do wszystkich istotnych okoliczności tych wydarzeń. Stanowią one wyłącznie przyjętą przez niego linię obrony i nie można uznać jej za przekonującą w świetle tego, że nie znajduje ona żadnego oparcia w materiale dowodowym.
Podkreślić wypada, iż wyjaśnieniom R. D. przeczą dobitnie zeznania pokrzywdzonej S. S. (1), jak też jej matki D. S. (2), a także brata pokrzywdzonej - S. S. (2). Analiza zeznań świadka S. S. (1) prowadzi wprawdzie do wniosku, iż zeznawała ona nieco chaotycznie, widać było pewne zagubienie i emocjonalność, jej zeznania było zaburzone w chronologię zdarzeń, pozbawione wielu szczegółów, już sam upływ czasu byłby tu wystarczającym usprawiedliwieniem, ale nie wykluczone, iż miał na to na wpływ również jej odmienny stan (ciąża) w czasie ostatniego przesłuchania (k. 735). Jednakże jej relacja z tych incydentów z dnia 25 czerwca 2011 roku co do zasady jest spójna wewnętrznie, konsekwentna i logiczna. I choć świadek zanegowała, aby była wówczas po spożyciu alkoholu na festynie, co wynika z innych dowodów, lecz nie jest to wystarczający powód, aby zakwestionować jej wiarygodność. Sąd dał wiarę zeznaniom tegoż świadka, gdyż mają one oparcie w innych dowodach, a jej relacja procesowa oddaje rzeczywisty obraz niewłaściwego i przestępnego zachowania oskarżonego względem niej, pozostając jednocześnie co do istotnych kwestii w zgodzie z treścią zeznań jej matki D. S. (2) i brata S. S. (2), jak również, co istotne – w zgodzie z opinią biegłego z zakresu medycyny. S. S. (1) złożyła bardzo szerokie i obszerne zeznania, opisując sytuacje, w których dochodziło do poszczególnych spotkań pomiędzy nią a R. D. w tym dniu, wskazując na błahe przyczyny awantur ze strony R. D., na zachowania w postaci uderzania ręką po twarzy, bicia pięścią po głowie, chwytania za szyję, szarpania i popychania, ściskania za ręce, wykręcanie rąk poprzez odginanie palców jej ręki do tyłu, ale też wyzywania słowami wulgarnymi. Tego ostatniego przejawu nagannego zachowania nie kwestionuje nawet oskarżony. Przy tym intensywność zdarzeń z tego dnia (25 czerwca 2011 r.), trzy kolejne utarczki z R. D., nie tylko słowne, ale pełne agresji fizycznej z jego strony, i dynamiczny charakter tych zdarzeń, które rozegrały się przed trzema laty od jej przesłuchania na rozprawie, sam w sobie wykluczał szczegółowy ich opis, a całkowita precyzja w tym względzie świadczyłaby tylko o mechanicznym odtworzeniu wyuczonej relacji. Jednak nic takiego nie miało miejsca, nie deprecjonuje to zatem mocy dowodowej tych zeznań, lecz pokazuje, iż pokrzywdzona S. S. (1) starała się szczerze opowiedzieć to wszystko zgodnie ze swoją wiedzą i pamięcią, nie kryjąc swoich uczyć negatywnych wobec R. D., nie odwoływała się fałszywie, jak on sam o działanie „dla jego dobra”, co uwypukla wiarygodność i prawdziwość relacji tego świadka. Brak jest zatem jakichkolwiek dowodów przeciwnych, które pozwalały zdyskredytować jej zeznania, gdyż nikt z sąsiadów nie miał dokładnej wiedzy o tym incydencie z nocy, choć słyszalne odgłosy tej pierwszej ich scysji jeszcze w nocy przez świadków R. S. (1) (k. 429), czy G. S. (k. 474), mieszkańców klatki schodowej, na której – według relacji S. S. (1) miało dojść do spowodowania u niej obrażeń ciała przez oskarżonego, tylko uwiarygadniają zeznania S. S. (1), iż to spotkanie z R. D. nie było spokojną rozmową, bez użycia przemocy. Świadkowie S. w sposób rzeczowy i szczery wskazali, iż w dniu festynu, nad ranem, słyszeli krzyki S. S. (1), które mogły pochodzić sprzed bloku, ale mogły też pochodzić z klatki schodowej (R. S. (1)). Relacja tych świadków wzmacnia wydźwięk wypowiedzi S. S. (1), przekonując o jej wiarygodności co do stosowania wobec niej przemocy przez R. D..
Z zeznaniami S. S. (1) korespondują nie tylko relacje wskazanych świadków, którzy słyszeli odgłosy tego pierwszego incydentu, ale i zeznania świadków D. S. (2) i S. S. (2). Matka pokrzywdzonej D. S. (2) złożyła zeznania zbieżne z relacją córki, a przy tym szczegółowo i logicznie opisała znane jej fakty z tych wydarzeń. Jak wskazała, to już po powrocie córki do domu, dowiedziała się od niej, że stało się jej coś z ręką (k. 83v). Nie było to zatem wyimaginowane przez pokrzywdzoną zdarzenie, ani też uraz ręki nie był efektem uderzenia się przez S. S. (1) o cokolwiek, jak sugerował to oskarżony, w czasie późniejszego incydentu, gdy „w szale” miała wyganiać go z domu, uderzając ręką po głowie. S. S. (2), brat pokrzywdzonej, choć nie miał tak pełnych informacji, jak choćby jego matka D. S. (2), przedstawił okoliczności, które nie tworzą sprzeczności z zeznaniami S. S. (1), poza jedną kwestią dotyczącą wypraszania R. D. z mieszkania matki. Zważyć należy, że okoliczności tej jednak oskarżony ostatecznie nie zaprzeczył, i nie wykluczył tego, przy czym interwencję S. S. (2) potwierdziła D. S. (2), a na udział S. S. (2) w zdarzeniu wskazywał również sam oskarżony. Z kolei świadek S. S. (2) w wyraźny sposób unikał angażowania się w sprawy swojej siostry, co także na swój sposób logicznie uzasadnił twierdząc, że wprawdzie nie ma konfliktu z siostrą, ale ze sobą nie rozmawiają i nie utrzymują ze sobą kontaktu. Jakkolwiek więc zeznania tego świadka były nader lakoniczne i nie przyczyniły się do odtworzenia stanu faktycznego, to jednak wynika z nich, że pokrzywdzona informowała matkę o tym, że „ R. ją pobił” (k. 237), co przecież potwierdza wersję pokrzywdzonej i przemawia za jej wiarygodnością. Występujące pewne drobne rozbieżności w relacjach tych świadków, nie tylko, że ich nie dyskwalifikują, lecz przekonują o tym, że te zeznania nie zostały uprzednio uzgodnione. Różnice tej natury wynikają wszakże z odmiennego, indywidualnego sposobu postrzegania i zdolności odtwarzania spostrzeżeń, przez każdego ze świadków. Rola i zaangażowanie każdej z tych osób były też inne, stąd inaczej niekiedy postrzegali oni te same przecież zdarzenia. Nie ma więc podstaw do tego, aby świadkom S. S. (1), D. S. (2) i S. S. (2) odmawiać przymiotu wiarygodności.
Zeznania pokrzywdzonej S. S. (1) znajdują należyte oparcie również w innych dowodach, jeśli chodzi o dwa kolejne incydenty z tego dnia, i interwencje funkcjonariuszy Policji podjęte wobec R. D., to mają one silne potwierdzenie w zeznaniach tych policjantów, J. R. i M. F.. Dwukrotnie oni uczestniczyli w zatrzymaniu R. D. w B. pod mieszkaniem S. S. (1) w dniu 25 czerwca 2011 roku, i którzy w rzeczowych, logicznych i spójnych wzajemnie relacjach wskazali na podkłady agresji w oskarżonym, jak również na wysoki stan jego nietrzeźwości, czy fakt dobijania się do drzwi mieszkania S. S. (1), a także na akty samoagresji ze strony oskarżonego w czasie przewożenia go do S.. Jak wynika z tych zeznań (i zapisów z notatników służbowych) tych funkcjonariuszy Policji, to R. D. był pod znacznym wpływem alkoholu, miał nawet trudności z utrzymaniem równowagi. Jest to spójne z tym, co utrzymywał oskarżony, który potwierdził, iż spożywał tego dnia alkohol, w dużych ilościach, nawet po powrocie ze S. do B.. Inaczej tylko oceniał swoją percepcję i zachowanie w tym stanie. W czasie drugiej z tych interwencji, jak wynika z tych dowodów, to R. D. zachowywał się agresywnie, był znacznie pobudzony psychoruchowo, a w trakcie transportu do S. dokonał nadto aktu samoagresji. Nie ma tu powodów, aby nie wierzyć tym relacjom świadków, skoro oskarżony R. D. oceniał ich zachowanie podczas pierwszej interwencji, jako wyraz zrozumienia dla niego i jego tłumaczeń. Takie zachowanie R. D. stoi zatem w ewidentnej opozycji do tego, o czym w swych wyjaśnieniach zapewniał oskarżony – iż celem jego wizyt była jedynie rozmowa z S. S. (1), a zachowanie jego było spokojne, zaś wezwanie policji – niczym nie uzasadnione. Świadkowie D. S. (2) i S. S. (1) wskazali nadto, to czemu zaprzeczał, do pewnego czasu (k. 689), oskarżony, że R. D. wtargnął wtedy do ich mieszkania. To jednak pokazuje, iż oskarżony ma łatwość podejmowania agresywnych działań, reakcji impulsywnych, gdy ktoś podejmuje czynności, z którymi się nie zgadza, dając temu wyraz wybuchami złości, agresji słownej i aktami przemocy fizycznej.
Zauważyć przy tym wypada, iż krótko po tym incydencie S. S. (1) odczuwała dolegliwości bólowe lewej ręki, miała ją spuchnięta, i skorzystała z pomocy lekarskiej doraźnej krótko po zdarzeniu (vide: zaświadczenie lekarskie z dnia 27.06.2011 r. – k. 67a). Kategorycznie zatem stwierdzić należy, iż relacja pokrzywdzonej S. S. (1) o całym tym zdarzeniu jest jak najbardziej racjonalna i rzeczowe, podobnie, jak i podejmowane przez nią kolejno działania. Zdecydowała się ona też na złożenie oficjalnego zawiadomienia o tym występku (vide: protokół przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie z dnia 01.07.2011 r. – k. 63), i poddała się oględzinom ciała (vide: protokół oględzin S. S. (1) z dnia 01.07.2011 r. z dokumentacją fotograficzną – k. 68-73).
I już na koniec tego modułu uzasadnienia, tyczącego się czynu na szkodę S. S. (1), odnieść się należy do opinii biegłych lekarzy, Z. P. i W. G.. Biegły specjalista z zakresu chirurgii Z. P. , oceniając jeszcze w toku dochodzenia obrażenia ciała S. S. (1), stwierdził, iż doznała ona obrażeń ciała w postaci złamania IV kości śródręcza lewego oraz stłuczenia twarzy i ramienia lewego, i uznał, mogły one powstać od urazów tępych w części zadanych ręką napastnika, w części wskutek kopania lub niekontrolowanego upadku na ziemię, a więc w czasie awantury opisanej przez pokrzywdzoną, i uznał, iż uraz ten (ręki lewej) naruszył prawidłowe funkcjonowanie tego narządu jej ciała na okres powyżej siedmiu dni, co stanowi uszczerbek na zdrowiu określony w art. 157 § 1 k.k. (vide: opinia sądowo-lekarska z dnia 19 lipca 2011 r. – k. 86). Jako, że S. S. (1) nie wskazywała, aby w tym czasie upadła na ziemię (k. 64-64v), i w opisie zdarzenia zawartym w opinii też takiego stwierdzenia nie ma, konkluzja o tym upadku, jako możliwym mechanizmie tego urazu, bez szerszego odniesienia się do zebranych dowodów, w tym linii obrony oskarżonego, jest nie do zaakceptowania, i nasuwa wątpliwości co do trafności takiego wniosku. Z tego powodu, opinia ta nie mogła jednak zostać uznana za całkowicie miarodajną, gdyż jest niepełna i częściowo niejasna.
Poza tym wnioskiem wywody tego biegłego lekarza zawarte w opinii Sąd aprobuje, gdyż trafność konkluzji co do oceny skutków tego zdarzenia, jest niekwestionowana, o czym przekonuje opinia drugiego z biegłych lekarzy.
Mianowicie, biegły lekarz specjalista patomorfolog W. G. , powołany przy powtórnym rozpoznaniu tejże sprawy, odtwarzając w swojej opinii patomechanizm powstania obrażeń ciała u pokrzywdzonej, w sposób bardzo szczegółowy, rzetelny i przekonujący wyjaśnił, że u S. S. (1) stwierdzono złamanie IV kości śródręcza ręki lewej, podbiegnięcie krwawe i zadrapanie w lewej okolicy skroniowej, podbiegnięcia krwawe na powierzchni bocznej w 1/3 części bliższej ramienia lewego, podbiegnięcie krwawe na wardze dolnej i szyi, przy czym złamanie IV kości śródręcza lewego naruszyło czynności narządów ciała S. S. (1) – jej lewej ręki – na czas powyżej 7 dni, zaś pozostałe obrażenia naruszyły czynności narządów ciała, jakimi są powłoki miękkie głowy, twarzy, szyi i ust na czas poniżej 7 dni (vide: opinia sądowo-lekarska z dnia 13.09.2013 r. – k. 415-418). Złamanie IV kości śródręcza lewego powstało zdaniem tego biegłego podczas nadmiernego i silnego wyginania palców w kierunku grzbietowym ręki, prawdopodobnie z naciskiem od strony grzbietowej palcami ręki napastnika na śródręcze pokrzywdzonej. W tym momencie, jak podała S. S. (1) podczas swego przesłuchania, a na co zwrócił uwagę biegły, odczuła ona większą bolesność ręki w tym miejscu, bez odczuwalnego czy słyszalnego chrupnięcia. Biegły wskazał, że nie można wykluczyć, iż siła nacisku na kości śródręcza pokrzywdzonej, zwłaszcza na kość IV śródręcza, mogła być zwiększona, ponieważ pokrzywdzona najprawdopodobniej wyszarpywała rękę, chcąc się uwolnić z rąk napastnika. Złamanie IV kości śródręcza lewego mogło także powstać od kopnięcia obutą nogą przez napastnika w czasie zasłaniania się tą ręką przez pokrzywdzoną przed kopnięciem, jednak – zdaniem biegłego – jest to znacznie mniej prawdopodobne, jako że w czasie rozprawy pokrzywdzona zaprzeczyła, aby doznała takiego kopnięcia. S. S. (1) zaprzeczyła także, aby doznała obrażenia ręki wskutek uderzenia swoją ręką w jakąkolwiek część klatki schodowej czy też ścianę lub barierkę schodów, co z kolei sugerował R. D.. Tutaj biegły podniósł, iż takie silne uderzenie ręką w ścianę lub barierkę pozostawiłoby ślad w postaci obrzęku i podbiegnięcia krwawego na grzbiecie ręki lub na stawach śródręczno – paliczkowych ręki, zwłaszcza, gdyby ręka ta zaciśnięta była w pięść i nastąpiłoby uderzenie w stałą, twardą przeszkodę. Tymczasem za wyjątkiem obrzęku na grzbiecie ręki, nikt takiego widocznego podbiegnięcia krwawego nie spostrzegał. Biegły W. G. wskazał również, że podbiegnięcia krwawe na głowie w lewej okolicy skroniowej i ustach nie są charakterystyczne i mogły powstać, a przy tym najpewniej powstały, przez uderzenie pięścią przez oskarżonego. Obrażenia na szyi w postaci podbiegnięcia krwawego, które miało utrzymywać się przez około 2 tygodnie, mogło powstać i najpewniej powstało podczas ściskania palcami obcej ręki szyi pokrzywdzonej i przyginania głowy w kierunku do ziemi ręką podejrzanego. Z kolei, średnio wysycone podbiegnięcia krwawe na powierzchni bocznej bliższego odcinka ramienia lewego, na granicy z powierzchnią przednią, mogło zaś powstać zarówno od uderzenia pięścią, jak i od silnego ściskania palcami ręki napastnika. Reasumując, biegły orzekł, iż nic nie sprzeciwia się temu, by przyjąć, że wymienione obrażenia powstały w sposób i okolicznościach podawanych przez pokrzywdzoną.
Wywody obu biegłych lekarzy są zatem w przeważającej części spójne, gdyż opinie te zostały sporządzone przez wysokiej klasy specjalistów, i poza wskazanym mankamentem opinii biegłego Z. P., nieco lakonicznej w swej treści, nie nasuwają one wątpliwości, a już w najmniejszym stopniu takich zaostrzeń nie budzi opinia W. G.. Podnieść raz jeszcze należy, iż Sąd meriti czynił starania o dokonanie konfrontacji obu biegłych, zgodnie z zaleceniem Sądu odwoławczego, lecz czynność ta okazała się niemożliwa do realizacji (k. 1118). Z uzupełniającego przesłuchania biegłego W. G. wynika przy tym, iż do złamania kości śródręcza lewego doszło nie na skutek uderzenia w przeszkodę, ścianę lub barierkę schodów, ale nastąpiło to w skutek silnego wyginania ręki w kierunku grzbietowym z równoczesnym naciskiem palców czy palca ręki oskarżonego na śródręcze ręki S. S. (1), przede wszystkim w okolicy IV kości śródręcza tej ręki. Biegły wykluczył przy tym inny mechanizm powstania tego urazu, choć teoretycznie możliwy, a to z tego względu, iż u pokrzywdzonej nie stwierdzono innych obrażeń na ciele, które byłyby charakterystyczne w takim przypadku. Otóż, możliwe było rozpatrywanie, czy nie doszło do tego złamania IV kości śródręcza w wyniku kopania obutą nogą, na co wskazywała S. S. (1), jednakże brak jakichkolwiek podbiegnięć na grzbiecie ręki, czy też otarć naskórka po takim kopnięciu przeczył, że takie złamanie nastąpiło w wyniku kopnięcia, co bardzo jasno też został wyeksponowane w opinii pisemnej. Z kolei powstanie takiego urazu na skutek uderzenia ręką o jakąś przeszkodę (ścianę, czy barierkę schodów), spowodowałoby, że w miejscach zetknięcia się ręki, najczęściej zaciśniętej, czy zwiniętej ( wszak wedle sugestii R. D. S. S. (1) miała się zamierzać do kolejnego ciosu i uderzenia go), z przeszkodą powstałyby podbiegnięcia krwawe i mogły powstać w tych miejscach otarcia naskórka. U pokrzywdzonej S. S. (1) nie stwierdzono jednak na grzbiecie ręki żadnych dodatkowych obrażeń, które wskazywałby na taki mechanizm powstania tego typu urazu, gdyż był stwierdzony u niej tylko obrzęk ręki. Natomiast w sytuacji, gdyby pokrzywdzona przewróciła się, to jak ocenił biegły, teoretycznie dywagując ( gdyż nikt, ani S. S. (1), ani R. D. na to nie wskazywał, oskarżony zaś sugerował tylko takie źródło tego urazu), to takie obrażenia powstałyby na skutek upadku na ziemię w szczególnym ułożeniu ręki np. gdyby była podwinięta lub zwinięta w pięść, ale wtedy musiałyby wystąpić równocześnie jakieś nierówności podłoża, i co istotne, jak wskazał biegły, wystąpiłyby u pokrzywdzonej dodatkowe urazy typu podbiegnięć krwawych na grzbietach stawów śródręcznopaliczkowych, a równocześnie mogłoby dojść do powstania otarć naskórka w tych miejscach. Takich jednak obrażeń ciała nie stwierdzono u S. S. (1) (k. 1118-1119). Biegły W. G., odnosząc się przy tym do opinii Z. P., i co do tego, że ten rodzaj urazu mógł powstać w części wskutek niekontrolowanego upadku na ziemię, uznał tą uwagę tego biegłego w realiach tej sprawy za nieprzemyślaną, choć co do istoty sam taki mechanizm był możliwy, w sytuacji, którą sam opisał, i z tym stanowiskiem nie sposób się nie zgodzić.
Opinia biegłego lekarza W. G. jest zatem kompletna, nie zawiera luk, ani sprzeczności, a z uwagi na jej logikę, fachowość i rzetelność, jest w pełni miarodajna i wiarygodna. Poparta ona została dokładną analizą zeznań świadka S. S. (1), analizą twierdzeń oskarżonego, jak również lekturą i analizą dokumentacji medycznej S. S. (1) i zdjęć jej obrażeń, a nadto została sporządzona zgodnie z posiadaną przez biegłego wiedzą zawodową. Dodać też trzeba, że opinia biegłego wskazuje w sposób wyczerpujący i jasny na przesłanki determinujące pozytywną ocenę zeznań świadka S. S. (1), mając istotne znaczenie dla oceny relacji świadka dokonanej przez Sąd. Podzielając opinię biegłego, Sąd miał wszelkie podstawy ku temu, by oprzeć ustalenia faktyczne o relację pokrzywdzonej S. S. (1), tym bardziej, że treść tej relacji znalazła swe potwierdzenie w szeregu innych dowodach. I co jest w tym kluczowe, to treść opinii tego biegłego, który odtwarzając patomechanizm powstania obrażeń ciała u S. S. (1) potwierdził możliwość powstania tych obrażeń w okolicznościach i w sposób opisany przez nią opisany, wzmacnia tylko przekonanie o prawdziwości jej zeznań, a zarazem dowodzi braku wiarygodności wersji sugerowanej przez oskarżonego wskazującej na uderzenie ręką przez S. S. (1) w barierkę lub inną konstrukcję architektoniczną klatki schodowej, czy też upadek na podłoże w nie wiadomo jakich okolicznościach.
Konkludując, nie sposób zasadnie twierdzić, że pokrzywdzona S. S. (1) miałaby bezpodstawnie (fałszywie) obciążać oskarżonego, gdyż jej zeznania znajdują potwierdzenie w pozostałym materiale dowodowym, w tym w opinii sądowo - lekarskiej, w której relacja pokrzywdzonej znajduje należyte odzwierciedlenie. Nie można pominąć również tego, że to oskarżony prezentował zmienną wersję wydarzeń, oskarżając w efekcie pokrzywdzoną o pobicie i w tym widząc przyczynę doznanych przez nią obrażeń. Tymczasem S. S. (1) w sposób logiczny wyjaśniła nieścisłości w swoich zeznaniach, przy czym różnice te nie dotyczyły istoty jej zeznań.
Przestępstwo spowodowania tzw. średniego uszczerbku na zdrowiu z art. 157 § 1 k.k. jest występkiem umyślnym, o charakterze materialnym, co wymaga nastąpienia skutku w postaci naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia pokrzywdzonego, innego niż określony w art. 156 § 1 k.k., a zatem takiego, który trwa dłużej niż 7 dni. Przez naruszenie czynności narządu ciała rozumieć należy spowodowanie zmian w organie ciała, które zakłócają jego normalne funkcjonowanie, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając wykonywanie zwykłych, typowych, codziennych czynności. Istotne jest to, że czas trwania naruszenia nie jest tożsamy z okresem leczenia (tak R. Góral, w: „Kodeks karny. Praktyczny komentarz”, Warszawa 2002, s. 259-260).
Odnosząc te uwagi na grunt niniejszej sprawy, to stwierdzić wypada, iż oskarżony R. D. obejmował swoją świadomością i zamiarem bezpośrednim zarówno to, iż wykręcając S. S. (1), i to silnie, ręce, złamał jej IV kość śródręcza ręki lewej, jak i to, że uderzając pokrzywdzoną po całym ciele, szarpiąc za włosy, popychając i ściskając za ręce, spowodował u niej mniej dolegliwe obrażenia ciała w postaci podbiegnięcia krwawego na powierzchni bocznej w 1/3 części bliższej ramienia lewego i podbiegnięcia krwawe na wardze dolnej, jednocześnie chciał tego dokonać, co też zrealizował.
Przechodząc w tej części uzasadnienia do analizy dowodów w zakresie drugiego z tych występków, wskazać należy, co następuje.
R. D. w swoich wyjaśnieniach w tej mierze prezentował równie chwiejne stanowisko, a jego kolejne relacje procesowe są zmienne i niekonsekwentne.
Na wstępie tego procesu, jeszcze podczas pierwszego przesłuchania w dochodzeniu, przyznał się on do popełnienia tego czynu i wyraził nawet wolę dobrowolnego poddania się karze. Potem zaś wycofał się z tego, a sposób, w jaki zaprzeczył tej okoliczności i następnie tłumaczył powód złożenia takich wyjaśnień, kilka razy podając inne przyczyny, podważając prawdziwość swojego podpisu, z czego ostatecznie się wycofał, zgłaszając wymuszenie tych wyjaśnień na nim biciem, czy ich sfabrykowanie przez policjanta z błędami co do faktów, czyni te jego późniejsze wyjaśnienia niewiarygodnymi. Tym bardziej, iż zgłaszał on potem jeszcze w trakcie postępowania różne przyczyny tego jego wówczas zatrzymania, od samego konfliktu z tymi tylko policjantami, rzekomo znieważonymi, którzy mieli zatrzymać go bez żadnego powodu, z uwagi na brak koszulki i publiczną prezentację tatuaży, czy jego prośby, spokojne i opanowane, o zwolnienie kolegi, którego sam uspokajał przed agresją, i nie on jeden zresztą o to zwracał się do policjantów, może tylko niekiedy używając w tym czasie, rzecz jasna bezosobowo, wyzwisk i obelg.
Oskarżony dopiero na rozprawie wyjaśnił o tym, że miał być bity w czasie zdarzenia, jak i później, już po zatrzymaniu, przy czym nie zgłaszał tego faktu do organów ścigania, nie udał się do lekarza, a tylko chciał o tym poinformować media, lecz z powodu chęci szybkiego powrotu do domu, tego nie zrobił. Wszystko to nakazuje uznać jego wyjaśnienia za niewiarygodne. Z zeznań świadka R. S. (2) (k. 831, 426-427), policjanta który dokonywał tego przesłuchania jednoznacznie wynika, iż na R. D. nikt wtedy nie wywierał nacisków, nie używał wobec niego przemocy, stąd brak uzasadnionych przesłanek, by zakwestionować prawidłowość samej tej czynności. Zatem nie można tej argumentacji podzielić, jakoby stosowane były niedozwolone techniki jego przesłuchania, a gdy się zważy na jego pokrętne tłumaczenia co do okoliczności podpisania tego protokołu, raz jak twierdził świadomie, innym razem – nieświadomie, ich nieprawdziwość jest nader oczywista. Nie bez znaczenia jest i to, że pobicia R. D. nie potwierdzili świadkowie jego zatrzymania w dniu 17 lipca 2011 roku, A. D., R. S. (1), A. L., P. G., A. Ł., M. Ł., P. Z., czy P. K.. Zebrani obserwowali to zdarzenie, albo pewne jego fragmenty, komentowali działania funkcjonariuszy Policji, a nawet, jak A. L., starali się skłonić policjantów prośbami do nie zatrzymywania w tym czasie D. L. (1). Świadkowie, niektórzy z nich, którzy faktycznie to dostrzegli, podali wprawdzie, iż R. D. obezwładniono tam, powalając go na ziemię, jednak żaden ze świadków nie wskazywał na bicie R. D.. Nic takiego nie podał również D. L. (1), który został zatrzymany w tym samym czasie, co R. D., przewieziony do (...), osadzony tam, i razem z oskarżonym zwolniony po zakończeniu czynności procesowych z ich udziałem.
Natomiast obaj pokrzywdzeni funkcjonariusze Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) wskazywali kategorycznie i konsekwentnie, że oskarżony ten używał wobec nich słów wulgarnych, gdy wykonywali swoje czynności służbowe w B.. Sam R. D., jak tłumaczył to, nie był tego pewien – na rozprawie w toku pierwszego procesu stwierdził nawet, że „być może powiedział coś do policjanta, ale tego nie pamięta” (k. 230). Analizując zeznania świadków D. S. (1) i P. J., podkreślić trzeba, że obaj pokrzywdzeni funkcjonariusze zeznawali w sposób spójny i rzeczowy, zarówno co do roli i udziału w tych zdarzeniach oskarżonego R. D., jak i pozostałych uczestników, jego kolegów, w tym dwóch już osądzonych współoskarżonych. Zeznawali w sposób obiektywny, pozbawiony negatywnych emocji, starając się zachować profesjonalnie, o czym świadczy choćby fakt, że na rozprawie dystansowali się od wypowiadania jakichkolwiek opinii, a nadto wyraźnie wskazywali, że pewnych okoliczności zdarzenia z uwagi na upływ czasu już nie pamiętają. Twierdzenia zatem R. D., iż jest z nimi w długoletnim i to osobistym konflikcie, nie są prawdziwe. Nadto świadkowie ci są osobami obcymi dla oskarżonego, i nie mają żadnego racjonalnego powodu, by bezpodstawnie obciążać oskarżonego R. D.. Brak więc podstaw do tego, by odmawiać tym świadkom przymiotu wiarygodności.
Jakkolwiek pewne zastrzeżenia może budzić badanie stanu trzeźwości oskarżonego, już po jego zatrzymaniu, przy użyciu niesprawnego urządzenia (vide: protokół z przebiegu badania stanu trzeźwości urządzeniem elektronicznym z dnia 17.07.2011 r., z wydrukami badania z dnia 18.09.2012 r. – k. 13), lecz okoliczności tych rozbieżności w datach wskazał P. J. (k. 981-983). Z kolei sam stan trzeźwości R. D., z punktu widzenia stawianego mu zarzutu (z art. 226 § 1 k.k.), jest bez znaczenia, stąd jego wniosek dowodowy dotyczący weryfikacji jego podpisu na wydruku z wynikiem badania, i nie był to pierwszy przypadek kwestionowania w tej sprawie jego podpisu (k. 231), z czego się potem wycofywał (k. 348), nie mógł zostać uwzględniony, czemu dano wyraz w stosownym postanowieniu (k. 1122).
R. D. przyznał przy tym na rozprawie, że wprawdzie był wówczas pod wpływem alkoholu, jednak wypił niedużo, był trzeźwy, i jest to znamienne w postrzeganiu siebie przez oskarżonego, gdyż i tak oceniał on swój stan w dniu 25 czerwca 2011 roku, mimo dużej ilości spożytego alkoholu. Na marginesie tylko wskazać wypada, iż odmiennie to widzieli nie tylko P. J. i D. S. (1), ale identyczne spostrzeżenia mieli co do jego zachowania (i stanu trzeźwości) A. S., J. K., czy zgromadzeni w miejscu interwencji mieszkańcy B. – choćby A. D., R. S. (1), A. L. i A. Ł., a nawet osoba przyjezdna, jego kolega P. G..
Podkreślić także trzeba, że zeznania D. S. (1) i P. J. w dużej mierze korelowały z zeznaniami pozostałych policjantów, biorących udział w tej interwencji, J. K., A. S., P. L. i M. S., którzy potwierdzili wykonywanie czynności zleconych w związku z zatrzymaniem osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa w B., choć okoliczności i szczegółów tych czynności świadkowie, co zrozumiałe, z racji upływu czasu i wielu innych podobnych zdarzeń służbowych, już nie pamiętali.
Wyjaśnienia oskarżonego odnośnie przyczyn podjęcia wobec niego tej interwencji różnią się jednak nie tylko od relacji pokrzywdzonych policjantów, ale i bezstronnych świadków tego zdarzenia. Wskazać trzeba, że także osoby obecne w miejscu tej interwencji, A. D., R. S. (1), A. L., czy A. Ł., którzy obiektywnie odnosili się do jej przebiegu, słyszeli, iż oskarżony wykrzykiwał jakieś słowa w kierunku funkcjonariuszy policji, i ta ostatnia świadek nie miała wątpliwości, iż były to wyzwiska, i to niejedno słowo, lecz kilkanaście (k. 836-837, 475), co też koresponduje z zeznaniami P. J. i D. S. (1), podkreślając wiarygodność relacji tych ostatnich. Świadkowie ci w swoich zeznaniach wskazywali na to, że przyczyną podjęcia interwencji wobec R. D. było to, że widząc zatrzymanie kolegi D. L. (1) krzyczał do funkcjonariuszy Policji, i używał wobec nich w tym czasie wulgarnych słów. W konsekwencji z tego właśnie powodu, a nie za brak koszulki, czy antypatii kogokolwiek do niego, został on tam obezwładniony i zatrzymany. Te relacje świadków korelują bowiem należycie z treścią zeznań pokrzywdzonych P. J. i D. S. (1). Podkreślić trzeba, że świadkowie ci relacjonowali te wydarzenia fragmentarycznie, koncentrując się na tym, co sami zaobserwowali lub w czym brali udział, a poza tym rozpoczęli oni obserwację akcji Policji w różnych momentach jej trwania, z różnych miejsc, po części wskazywali też informacje, które usłyszeli następnie od R. D., czy innych osób tam obecnych. Siłą rzeczy zatem te relacje oskarżonego, czy sugestie, składane wobec osób trzecich, sąsiadów i kolegów, krótko po jakichś zdarzeniach i odnoszące się do sytuacji między oskarżonym, a funkcjonariuszami Policji mogły być w mniejszym lub większym stopniu ukierunkowane na określony obraz tego zdarzenia. Szczególnie zauważalne to jest w zeznaniach kolegów oskarżonego, P. G., M. Ł., P. O., G. O., którzy nawet, jeśli widzieli jakie fragmenty z tego zdarzenia, to albo zasłaniali się niepamięcią, albo bezkrytycznie go wspierali w jego linii obrony, jak choćby M. Ł. (k. 915-916), który będąc blisko R. D., nie usłyszał tych wyzwisk, które słyszała wtedy jego matka A. Ł.. Z uwagi zatem na możliwość zamazania obrazu zdarzeń w przekazie słyszanym przez świadków stwierdzić trzeba, iż zeznania tych świadków w zakresie ich relacji co do zdarzeń zasłyszanych mają mniejszą moc dowodową niż relacje naocznych świadków, i jedynie pomocniczo służyły budowaniu stanu faktycznego. Przy tym świadkowie tacy jak G. O., P. O., P. Z., P. K., A. M., jak i D. L. (1), nader lakoniczne opisywali te sytuacje, i zasłaniali się częściowo niepamięcią. W zakresie, w jakim zdarzenie dotyczyło tych świadków, umniejszali swa rolę w zdarzeniu i je bagatelizowali, chociaż przyznali oni, iż otrzymali mandaty za spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym, z kolei A. M. i D. L. (1), potwierdzili też swoje naganne wybryki wobec policjantów, jak również niektórzy z nich wskazywali, że udali się do swego miejsca zamieszkania zanim doszło do zatrzymania R. D. i tej części wydarzeń po prostu nie widzieli, może poza tym, gdy już był zatrzymany przez policjantów. Zatem ich zeznania odnośnie zachowania oskarżonego R. D. w dalszej części tego wydarzenia, gdy został faktycznie zatrzymany przez policjantów, okazały się niemal nieprzydatne i marginalne dla rekonstrukcji tego zdarzenia.
Określone zaś w treści art. 226 § 1 k.k. przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego stanowi typ szczególny (kwalifikowany) w stosunku do występku znieważenia człowieka (art. 216 § 1 k.k.) i jest przestępstwem skierowanym przeciwko działalności instytucji państwowych. Ze względu na ten przedmiot ochrony za zniewagę uważa się zatem zachowanie uwłaczające godności, wyrażające lekceważenie, pogardę, dla funkcjonariusza publicznego (art. 115 § 13 k.k.), albo osoby do pomocy mu przybranej. Jest to przestępstwo o charakterze formalnym, gdyż dla jego dokonania nie jest konieczny żaden konkretny skutek, a w szczególności by adresat znieważającej wypowiedzi poczuł się nią dotknięty, zatem decydujące znaczenie mają nie subiektywne odczucia osoby znieważanej, lecz dominujące w społeczeństwie oceny i normy obyczajowe (tak też m.in. postanowienie SN z dnia 07.05.2008 r., sygn. akt III KK 234/07 – Biuletyn PK 2008/10/33). Istotne jest tylko, czy znieważenie funkcjonariusza publicznego ma miejsce podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.
Od strony podmiotowej przestępstwo zniewagi zarówno w typie podstawowym, jak i kwalifikowanym, może być popełnione tylko umyślnie, zarówno z zamiarem bezpośrednim, jak i ewentualnym. Sprawca musi chcieć znieważyć pokrzywdzonego, albo przewidując, że jego słowa mogą mieć obraźliwy charakter, na to się godzić.
W odniesieniu do drugiego z czynów R. D. obejmował również swoją świadomością i zamiarem bezpośrednim to, iż kierując do sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) tego rodzaju obraźliwe słowa, podczas i w związku z podejmowaną przez nich interwencją wobec jego kolegi D. L. (1), okazał im swoją pogardę i lekceważenie, i chciał ich znieważyć.
Istotna okazuje się też być, w ocenie Sądu, opinia biegłych lekarzy psychiatrów K. G. i K. K. o stanie zdrowia psychicznego oskarżonego R. D.. Z tej opinii, jasno wynika, że oskarżony w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów miał w pełni zachowaną zdolność rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Biegli psychiatrzy nie rozpoznali u niego objawów choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego, ani innych zakłóceń czynności psychicznych, które rzutowałyby na dyspozycje jego poczytalności w chwili czynu. R. D. jest sprawny intelektualnie, mimo uzależnienia od alkoholu, nieprawidłowych cech osobowości i obniżonego krytycyzmu, zna i rozumie normy prawne i zasady życia społecznego, przy tym jest zdolny do ich przestrzegania, zatem znajdując się w stanie po spożyciu alkoholu w czasie czynów, pojmował również znaczenie tych czynów i zdolny był do przewidywania skutków swoich działań.
Sąd w pełni podziela wywody biegłych, zawarte w opinii pisemnej (k. 225-226), jak i sformułowane w czasie ich przesłuchania na rozprawie w dniu 30 stycznia 2015 roku (k. 956-957), gdyż wydana opinia jest kompletna, rzeczowa i rzetelna, została sporządzona przez wysokiej klasy specjalistów, przy tym nie wykazuje luk ani sprzeczności. Brak było zatem konieczności jej uzupełnienia, czy powołania dodatkowo biegłego neurologa, jak tego domagał się R. D., co skutkowało oddaleniem jego wniosku dowodowego w tym zakresie (k. 1121). Wskazuje ona też na to, iż nie zachodzą przesłanki z art. 31 § 1 i § 2 k.k. .
Dodać tu wypada, iż wobec zmiany treści art. 79 § 1 pkt 4 k.p.k. (ustawą z dnia 27 września 2013 roku o zmianie ustawy – Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw - Dz. U. z 2013, poz. 1247, ze zm.), nie zachodzą w realiach tej sprawy najmniejsze wątpliwości co do stanu poczytalności oskarżonego w inkryminowanym czasie, ani jego zdolności do udziału w niniejszym postępowaniu, i choć wydana opinia nie zawiera stwierdzenia, czy stan zdrowia psychicznego oskarżonego pozwala mu na prowadzenie obrony w sposób samodzielny oraz rozsądny, lecz zważywszy, iż został wyznaczony dla niego obrońca z urzędu, który brał udział w całym postępowaniu sądowym przy ponownym rozpoznaniu tej sprawy, w pełni zagwarantował on realizację jego prawa do obrony.
W sprawie tej nie zachodzą zatem jakiekolwiek okoliczności wyłączające winę R. D.. Jest on bowiem osobą dorosłą, dojrzałą, świadomą obowiązującego prawa, zasad współżycia społecznego, jak i swoich praw oraz obowiązków, stąd jego poczytalność w tej mierze nie nasuwa żadnych wątpliwości.
W świetle powyższych rozważań uznać należy, iż zeznania pokrzywdzonych S. S. (1), P. J. i D. S. (1) polegają na prawdzie, a wyjaśnienia oskarżonego, które w zasadniczych kwestiach są rażąco sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym, stanowią nieudolną linię obrony R. D. zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności karnej za dokonane czyny, które wyczerpują znamiona występków z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. oraz z art. 226 § 1 k.k. .
Jednocześnie Sąd zmienił opis przypisanych oskarżonemu czynów, i kwalifikację prawną drugiego z nich, poprzez wyeliminowanie w tym zakresie działania w warunkach recydywy, stosownie do poczynionych ustaleń, wyżej wskazanych, nie wychodząc przy tym poza granice oskarżenia, i nie naruszając zakazu reformationis in peius, a w konsekwencji uznając, iż dopuścił się on tego, że:
- w dniu 25 czerwca 2011 r. w B., przed upływem 5 lat od odbycia w okresie od dnia 18 października 2007 r. do dnia 28 marca 2008 r., od dnia 28 września 2008 r. do dnia 2 września 2009 r. i od dnia 2 grudnia 2009 r. do dnia 16 stycznia 2010 r., kary roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, orzeczonej wyrokiem Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 kwietnia 2008 r. w sprawie sygn. akt II K 52/08 za przestępstwo podobne z użyciem przemocy - tj. czyn z art. 207 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. – poprzez uderzanie po całym ciele, szarpanie za włosy, popychanie i ściskanie za ręce S. S. (1) spowodował u niej obrażenia ciała w postaci podbiegnięcia krwawego na powierzchni bocznej w 1/3 części bliższej ramienia lewego i podbiegnięcia krwawe na wardze dolnej, które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała pokrzywdzonej na czas poniżej 7 dni, a nadto poprzez wykręcanie rąk S. S. (1) spowodował u niej złamanie IV kości śródręcza ręki lewej, co naruszyło czynności narządów ciała pokrzywdzonej na okres przekraczający 7 dni, tj. występku z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k.;
- w dniu 17 lipca 2011 roku w B. znieważył publicznie słowami wulgarnymi funkcjonariuszy Policji sierż. sztab. P. J. i sierż. sztab. D. S. (1) podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, tj. występku z art. 226 § 1 k.k. .
Godzi się tu wskazać, iż zmiany w opisie pierwszego z czynów, popełnionego na szkodę S. S. (1), miały wyłącznie charakter redakcyjny, i polegały na sprecyzowaniu, w jaki sposób powstały poszczególne obrażenia ciała i na jaki czas naruszały one czynności narządów ciała pokrzywdzonej, pominięto przy tym z uwagi na zakaz reformationis in peius w opisie czynu przypisanego oskarżonemu fakt kopania i ściskania S. S. (1) za szyję i związanych z tym obrażeń tego narządu ciała.
Z kolei, odnośnie drugiego z tych czynów, konieczne było wyeliminowanie działania w warunkach powrotu do przestępstwa, o których mowa w art. 64 § 1 k.k., gdyż nie sposób było uznać, iż występek stypizowany w art. 226 § 1 k.k. ( znieważenie funkcjonariusza publicznego) jest przestępstwem popełnionym z zastosowaniem przemocy lub groźby jej użycia, nie jest on także z innych przyczyn przestępstwem podobnym do przestępstwa, za które R. D. został skazany wyrokiem z dnia 4 kwietnia 2008 r., w sprawie sygn. akt II K 52/08, Sądu Rejonowego w Słupsku. Także analiza innych wyroków, którymi R. D. został skazany za przestępstwa, nie pozwala na przyjęcie, że tego czynu dopuścił się w warunkach recydywy art. 64 § 1 k.k., co ustalono już wszak poprzednio dwukrotnie, w uchylonych wyrokach skazujących wydanych wobec oskarżonego w tej sprawie.
Oceniając czyny oskarżonego pod kątem dyspozycji art. 4 § 1 k.k. , w związku ze zmianami w tym zakresie wprowadzonymi w kodeksie karnym od dnia 1 lipca 2015 roku ustawą z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z dnia 20 marca 2015 r., poz. 396), to ustawa obowiązująca w czasie popełnienia tych przestępstw, mimo korzystniejszych zasad probacji, nie jest względniejsza dla R. D. , gdyż w jego sytuacji o tego rodzaju rozstrzygnięciu nie może być mowy, o czym poniżej, zatem należy stosować ustawę nową. Jako, że w takiej sytuacji, zasadą jest stosowanie ustawy nowej, to w ocenie Sądu, zbyteczne jest powoływanie art. 4 § 1 k.k. w sentencji wyroku.
Przystępując do wymiaru kary, stosownie do dyrektyw określonych w treści art. 53 k.k., Sąd potraktował jako okoliczności obciążające wobec oskarżonego w odniesieniu do obu przypisanych mu czynów: wysoki stopień społecznej szkodliwości czynów przez niego popełnionych, jak i wysoki stopień jego winy. Wskazują na to przede wszystkim, działanie pod wpływem alkoholu, w odniesieniu do czynu z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 1 k.k. – różnorodność form użycia przemocy wobec pokrzywdzonej, znaczy stopień agresji, wobec osoby, i to w nieodległej przeszłości, bliskiej dla R. D., matki jego dziecka, a ponadto, również w odniesieniu do drugiego występku, nasilenie jego złej woli.
Istotną okolicznością obciążającą oskarżonego jest też jego wielkokrotna uprzednia karalność (vide: informacja z Krajowego Rejestru Karnego z dnia 4 września 2015 r. – k. 1067-1068v), był on już bowiem dziesięciokrotnie karany za różnego rodzaju przestępstwa, przede wszystkim przestępstwa przeciwko mieniu (vide: m. in. wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 października 2000 r., sygn. akt II K 387/00 – k. 110-111; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 20 kwietnia 2005 r., sygn. akt II K 729/04 – k. 106-108; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 8 maja 2006 r., sygn. akt II K 5/06 – k. 104-105; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 kwietnia 2008 r., sygn. akt II K 52/08 – k. 114-115; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 grudnia 2012 r., sygn. akt XIV K 561/12 – k. 757-759; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 7 maja 2014 r., sygn. akt XIV K 655/13 – k. 901-903), ale i przeciwko wolności (vide: wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 8 maja 2006 r., sygn. akt II K 5/06 – k. 104-105), przeciwko wymiarowi sprawiedliwości (vide: wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk – Południe w Gdańsku z dnia 18 września 2014 r., sygn. akt II K 528/14 – k. 808-809), a także przeciwko życiu i zdrowiu (vide: wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 20 kwietnia 2005 r., sygn. akt II K 729/04 – k. 106-108; wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 18 października 2012 r., sygn. akt II K 1248/10 – k. 782-787), przeciwko działaniu instytucji państwowych (vide: wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 11 października 2007 r., sygn. akt II K 356/07 – k. 112-113), jak i przeciwko rodzinie, w tym za przestępstwo podobne, o czym wyżej była mowa, popełnione na szkodę tej samej osoby (S. S. (1)), jak również działanie w warunkach recydywy z art. 64 § 1 k.k. co do czynu popełnionego na jej szkodę (vide: wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 4 kwietnia 2008 r., sygn. akt II K 52/08 – k. 114-115), które świadczą o jawnym z jego strony lekceważącym podejściu do orzeczeń sądowych i nieskuteczności orzekanych wobec niego kar i środków karnych.
Na niekorzyść oskarżonego działa też nagminność tego rodzaju zachowań, tzn. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu (czyn z art. 157 § 1 k.k.) i przeciwko działaniu instytucji państwowych (czyn z art. 226 § 1 k.k.), przejawiająca się w znacznej ilości podobnych spraw, wpływających do tutejszego Sądu Rejonowego. W odniesieniu do tego drugiego czynu dodać wypada, iż w żadnym razie za usprawiedliwienie jego działania i okoliczność umniejszającą winę R. D. nie można uznać faktu reagowania przez oskarżonego na zatrzymanie D. L. (1), jako że sposób jego reakcji (wypowiedź znieważająca funkcjonariuszy) nie tylko, że nie była zasadna, ale i adekwatna do rodzaju podejmowanych przez policjantów czynności zawodowych, a tym bardziej – do podstaw faktycznych tych czynności.
Jako okoliczność łagodzącą wobec oskarżonego Sąd potraktował jego pozytywną opinię z okresu izolacji więziennej (vide: opinia z Aresztu Śledczego w S. z dnia 12.11.2014 r. – k. 867-867v), jak i udział w terapii przeciwalkoholowej, której się poddał w 2015 roku w okresie odbywania kary (vide: pismo Dyrektora Aresztu Śledczego w S. z dnia 31.03.2015 r. – k. 1000).
Mając te okoliczności na uwadze Sąd skazał oskarżonego R. D.: za czyn z art. 157 § 1 k.k. w z art. 64 § 1 k.k. - z mocy tego art. 157 § 1 k.k. na karę 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności, a za czyn z art. 226 § 1 k.k. - z mocy tego przepisu na karę 4 (czterech) miesięcy pozbawienia wolności.
W przekonaniu Sądu, brak jest również przekonujących argumentów, aby spośród alternatywnych zagrożeń czynu z art. 226 § 1 k.k. dokonać wyboru łagodniejszego rodzaju kary, i wymierzyć mu choćby karę ograniczenia wolności. Nie bez kozery raz jeszcze wskazać tu należy, na nagromadzenie szeregu okoliczności obciążających wobec niego, jego skłonność do popełniania przestępstw, w tym tego samego rodzaju, gdyż był on już karany za czyn z art. 226 § 1 k.k. (vide: wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku z dnia 11 października 2007 r., sygn. akt II K 356/07 – k. 112-113), i brak należytej przeciwwagi czynników łagodzących odpowiedzialność karną.
Stosując zasadę pełnej absorpcji kar, na podstawie art. 85 i art. 86 § 1 k.k., w miejsce orzeczonych z osobna kar pozbawienia wolności, Sąd wymierzył oskarżonemu karę łączną 10 (dziesięciu) miesięcy pozbawienia wolności. Za takim zaś ukształtowaniem kary łącznej przemawia to, iż ten drugi z występków, w porównaniu z czynem popełnionym na szkodę S. S. (1), nie jest tak bardzo wysoce szkodliwy społecznie, jak ten pierwszy, i zostały one popełnione w krótkim odstępie, niespełna miesiąca, czasu.
Niewątpliwie czyny, których dopuścił się oskarżony, są poważnymi przestępstwami, wysoce społecznie szkodliwym. Wysoki też jest stopień zawinienia R. D., bo nawet emocjonalne reakcje, czy obniżony krytycyzm w działaniu, nie może być dla niego jakimkolwiek usprawiedliwieniem.
W ocenie Sądu brak jest aktualnie najmniejszych podstaw do tego, aby skorzystać wobec oskarżonego z dobrodziejstwa warunkowego zawieszenia wykonania orzeczonej kary łącznej pozbawienia wolności. Przede wszystkim, podkreślić tu wypada, iż oskarżony dopuścił się tych czynów w krótkim okresie czasu, niespełna półtora roku, od poprzedniego okresu izolacji więziennej, gdyż w dniu 16 stycznia 2010 r. zakończył on pobyt w zakładzie karnym (vide: informacja o pobytach i orzeczeniach – k. 868-871), w dodatku jednego z nich w warunkach recydywy. Jego wielokrotna karalność za różnego rodzaju występki pokazuje też dobitnie, iż jest on wysoce zdemoralizowany, a stosowane wobec niego kary, także te najsurowszego rodzaju, dają tylko krótkoterminowe efekty zapobiegawcze, stąd R. D. wymaga odpowiedniej, i to dolegliwej, reakcji parwnokarnej. To dowodzi jednoznacznie jego instrumentalnego podejścia, i lekceważącego stosunku do wydawanych wobec niego wyroków. A to świadczy o braku pozytywnej prognozy kryminologicznej co do zachowania oskarżonego w przyszłości. Nie daje on też w chwili obecnej żadnych, nawet nikłych iluzorycznych gwarancji, iż nie popełni ponownie przestępstwa. W takiej sytuacji warunkowe zawieszenie wykonania orzeczonej kary pozbawienia wolności świadczyłoby tylko o naiwności Sądu, a nie pełnym podstaw przekonaniu, iż to pobłażanie wdroży go do praworządnego życia. Dlatego też Sąd uznał, iż krótkoterminowa kara łączna pozbawienia wolności w wymiarze 10 miesięcy będzie wystarczająca, ale zarazem konieczna, dla osiągnięcia odpowiedniego oddziaływania w zakresie prewencji indywidualnej wobec R. D..
Na mocy art. 63 § 1 i § 5 k.k. Sąd zaś zaliczył oskarżonemu na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności okres jego rzeczywistego pozbawienia wolności na skutek jego zatrzymania (vide: protokół zatrzymania osoby - k. 12) od dnia 17 lipca 2011 roku (21:55) do dnia 18 lipca 2011 roku (14:15), przyjmując, iż jest on równy jednemu dniowi kary pozbawienia wolności.
Natomiast tytułem środka kompensacyjnego, na mocy art. 46 § 1 k.k., w odniesieniu do pierwszego z tych czynów, z uwagi na rozmiary obrażeń ciała i krzywdy doznanej przez pokrzywdzoną S. S. (1), orzeczono na jej rzecz kwotę 500 (pięćset) złotych tytułem zadośćuczynienia za krzywdę. Środek ten pozwoli zatem w pewnym stopniu zadośćuczynić krzywdzie wyrządzonej przez oskarżonego byłej konkubinie.
Dodać tutaj wypada, iż pozew cywilny z dnia 25 stycznia 2012 r. wniesiony przez Prokuratora Prokuratury Rejonowej w Słupsku na rzecz pokrzywdzonej S. S. (1) przeciwko oskarżonemu (k. 146), wskutek uchylenia na mocy ustawy z dnia 20 lutego 2015 roku o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2015 poz. 396) przepisów dotyczących powództwa cywilnego, pozostawiony musiał zostać w tym zakresie w aktach bez merytorycznej decyzji.
Jednocześnie wskazać należy, iż zakres tego obowiązku finansowego nałożonego na R. D. nie wykracza poza ramy, uwzględnionego poprzednio i zasądzonego w uchylonym wyroku (k. 556) powództwa cywilnego, stąd orzeczenie to nie wykracza poza rygory związane z zakazem reformationis in peius.
Zdaniem Sądu, orzeczone kary jednostkowe, kara łączna i środek kompensacyjny są współmierne do stopnia społecznej szkodliwości czynów oskarżonego, stopnia jego winy, i jako takie winny osiągnąć wobec niego cele zapobiegawczo-represyjne i wychowawcze, wdrażając go do przestrzegania w przyszłości zasad porządku prawnego, jak też cele w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.
O należności za obronę oskarżonego z urzędu orzeczono na podstawie art. 618 § 1 pkt 11 k.p.k. i art. 29 ust. 1 ustawy z dnia 26 maja 1982 r. – Prawo o adwokaturze ( Dz. U. Nr 16, poz. 124 ze zm.) w zw. z § 2 ust. 2 i 3 oraz § 14 ust. 2 pkt 3 w zw. z § 16 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r . w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. Nr 163 poz. 1348 z późn. zm.).
Natomiast z mocy art. 624 § 1 k.p.k. w zw. z art. 626 § 1 k.p.k. Sąd zwolnił oskarżonego od zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kosztów sądowych, mając na uwadze jego aktualną sytuację życiową, i fakt izolacji więziennej.