Sygn. akt X K 1486/13
Dnia 17 lutego 2016 r.
Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym
w składzie:
Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna
Protokolant: Magdalena Sadowska
przy udziale prokuratora Mariusza Koseckiego
po rozpoznaniu w dniach 17.10.2014 r., 04.02.2015 r., 10.04.2015 r., 14.10.2015 r., 27.11.2015 r.,10.02.2016 r. sprawy:
Z. G., s. M. i S. z d. C., ur. (...) w K.
oskarżonego o to że:
w dniu 27 marca 2013 roku w M., na terenie posesji przy ulicy (...), wykonując manewr cofania samochodem marki R. (...) nr rej. (...), potrącił pieszego L. D., nieumyślnie powodując u niego obrażenia ciała w postaci wielomiejscowego złamania kości miednicy w postaci wieloodłamowego złamania panewki lewego stawu biodrowego, z pogłębieniem panewki i przemieszczeniem głowy kości udowej, złamania obu kości kulszowych oraz gałęzi górnej i dolnej prawej kości łonowej, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na czas trwający znacznie dłużej niż 7 dni
tj. o czyn z art. 157 § 1 i 3 kk
I. oskarżonego Z. G. uniewinnia od popełnienia zarzuconego mu aktem oskarżenia czynu;
II. zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. U. J. kwotę 959,40 zł (dziewięćset pięćdziesiąt dziewięć złotych 40/100) tytułem kosztów obrony świadczonej na rzecz oskarżonego Z. G. z urzędu, w tym 179,40 zł (sto siedemdziesiąt dziewięć złotych 40/100) tytułem podatku VAT;
III. na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 632 pkt 2 kpk kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa.
Sygn. akt X K 1486/13
Sąd ustalił następujący stan faktyczny:
Z. G. w 2013 roku był kierowcą busa dowożącego uczestników zajęć organizowanych w Środowiskowym (...) Samopomocy w M. przy ul. (...). Samochód ten, marki R. (...) nr rej. (...), był przeznaczony do transportu osób niepełnosprawnych. Znajdowały się w nim trzy rzędy siedzeń zaopatrzonych w zagłówki, ograniczające widoczność kierowcy z tyłu pojazdu. Pojazd był też wyposażony w lusterka boczne i wsteczne, umożliwiające obserwację obszaru za samochodem.
dowody: protokół oględzin pojazdu k. 578 - 581, dokumentacja fotograficzna na płycie CD k. 586, zeznania świadka K. D. k. 469v - 471v, 26 - 27, wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469
Jedną z osób biorących udział w zajęciach był L. D., który po amputacji kończyny dolnej poruszał się przy pomocy dwóch kul. Orzeczono wobec niego znaczny stopnień niepełnosprawności. L. D. w przeszłości przebył dwa udary mózgu na tle miażdżycowym, wskutek czego był dotknięty lekkim niedowładem prawostronnym. Zdiagnozowano u niego zespół zależności alkoholowej, a także organiczne deficyty w sferze poznawczej i emocjonalnej. Na zajęciach był postrzegany jako osoba zamknięta w sobie, niechętnie opowiadająca o sobie, za to sarkastycznie i najczęściej wulgarnie komentująca zachowanie innych. Zauważono, że przedstawiał wiele wersji wydarzeń. Mieszkał wraz z 85- letnią D. B., osobą niespokrewnioną z nim.
dowody: ocena roczna uczestnika k. 97 - 99, 100 - 101, plan adaptacji k. 102, skierowanie k. 103, 107, 110, zaświadczenie lekarskie k. 105, 109, 111, orzeczenie o stanie niepełnosprawności 108, karta wypisowa k. 112, zeznania świadków D. D. k. 494 - 495, 13 - 14, K. D. k. 469v - 471v, 26 - 27, E. M. k. 492 - 493, 319, odpis aktu zgonu k. 389, wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469
W dniu 28 marca 2013 roku L. D. został jak zwykle przewieziony na zajęcia do (...) w M.. Nie skarżył się na jakiekolwiek dolegliwości. Po przyjeździe do ośrodka bus kierowany przez Z. G. zatrzymał się przed wejściem, na generalnie płaskiej (spadek terenu wynosił 0,5%), równej, utwardzonej kostką brukową nawierzchni. Kierowca wyłączył silnik i zaciągnął hamulec ręczny. L. D. wysiadł i skierował się w stronę śmietników, umiejscowionych w pobliżu wjazdu na posesję, gdzie z reguły zaraz po przyjeździe palił papierosy. Pozostali uczestnicy zajęć, którzy przyjechali busem, udali się do budynku, gdzie witała ich K. D.. Nikt nie obserwował, co dzieje się z L. D.. Z. G. uzupełnił dokumentację przejazdu, po czym na prośbę E. M. pomógł jej wkładać kartony do samochodu i zamierzał wraz z nią udać się w dalszą trasę, po drugą grupę uczestników zajęć. Wspólnie wsiedli do busa, Z. G. zajął miejsce kierowcy, E. M. usiadła obok niego i oboje przygotowywali się do jazdy. Z. G. planował, jak zwykle, podjechać busem do przodu, na parking za domem samopomocy, gdzie miał dogodne miejsce do zawracania, a następnie wyjechać przodem z posesji na drogę główną, gdyż wyjazd tyłem był trudny z uwagi na drzewa ograniczające widoczność drogi, gabaryty pojazdu i zasłanianie tylnej szyby przez zagłówki siedzeń. Przed przekręceniem kluczyka w stacyjce Z. G. dostrzegł jednak w prawym lusterku bocznym, że L. D. leży na kostce brukowej kilka metrów za samochodem. Wysiadł z busa i podbiegł do niego, pytając, jak mu pomóc. Zauważyła to także pedagog A. F. oraz kierowniczka ośrodka (...), która zaoferowała wezwanie karetki pogotowia. L. D. gwałtownie sprzeciwił się wezwaniu pomocy medycznej i zażądał, by tego nie czyniono. Przy pomocy zgromadzonych osób wstał, ale ponieważ miał trudności z poruszaniem się, został posadzony w wózku inwalidzkim. Tego dnia przebywał w domu samopomocy przez cały dzień, nie skarżył się na ból, ale nie wstawał z wózka.
dowody: protokół oględzin k. 587 - 590, dokumentacja fotograficzna na płycie CD k. 595, szkic k. 596, wyrys z mapy k. 328, zeznania świadków K. D. k. 469v - 471v, 26 - 27, E. M. k. 492 - 493, 319, A. F. k. 493 - 493v, 321, B. R. k. 491 - 492v, 325, częściowo: W. D. k. 489v - 490, 322, opinia psychologiczna k. 341 - 342, 343 - 344, 506 - 508, 511 - 513, wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469
Około godziny 15.00 L. D. wrócił do domu na wózku, odwożony przez Z. G. i E. M.. E. M. ponownie zaproponowała, że wezwie do jego domu lekarza, ale L. D. protestował. Mimo to, E. M. udała się do ośrodka zdrowia w P. i poprosiła, by wezwano do niego karetkę. Pomoc medyczna zjawiła się u L. D., ale nie zabrała go ze sobą, ponieważ tego nie chciał. W związku z pogarszającym się stanem L. D. wieczorem D. B. zatelefonowała do jego siostry D. D., która przyjechała na miejsce ok. 20.00. Po przyjeździe stwierdziła, że brat skarży się na ból kręgosłupa, leży na boku i nie może się podnieść; nie chciał też mówić, co się stało, utrzymywał, że się przewrócił. Wezwała pogotowie, które ostatecznie zabrało go do Szpitala Wojewódzkiego w G..
dowody: wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469, zeznania świadków D. D. k. 494 - 495, 13 - 14, K. D. k. 469v - 471v, 26 - 27, A. Ż. k. 354, M. M. (2) k. 355, E. M. k. 492 - 493, 319, dokumentacja lekarska k. 76, karta wyjazdu karetki k. 375 - 380, wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469
Przy przyjęciu do szpitala (...) negował dolegliwości bólowe, skarżąc się jedynie na ogólne osłabienie. Podawał lekarzom różne wersje odnośnie od przyczyn doznania przez niego obrażeń ciała. Wskazywał, że dwa tygodnie wcześniej bądź tydzień wcześniej przewrócił się na lodzie bądź podczas wysiadania z samochodu, albo znów uchylając się przed samochodem, który mało co go nie rozjechał. Następnie miał twierdzić, że został potrącony przez autobus.
dowody: dokumentacja lekarska k. 45 - 46, zeznania świadka J. N. k. 471v - 472, 337v
U L. D. stwierdzono obrażenia ciała w postaci wielomiejscowego złamania kości miednicy, wieloodłamowego złamania panewki lewego stawu biodrowego, z pogłębieniem panewki i przemieszczeniem głowy kości udowej, złamania obu kości kulszowych oraz gałęzi górnej i dolnej prawej kości łonowej, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała na czas trwający znacznie dłużej niż 7 dni. Do tego rodzaju uszkodzeń ciała doszło wskutek urazu mechanicznego godzącego z bardzo dużą siłą w boczną lub tylno - boczną lewą część miednicy, współistniejącego z urazem działającym wzdłuż długiej osi kości udowej bądź szyjki kości udowej; powstają one u pieszych ofiar wypadków drogowych lub kolejowych czy w następstwie upadku z wysokości; należy wykluczyć ich powstanie wskutek upadku z wysokości własnej pokrzywdzonego. Nie można ustalić, z jaką prędkością musiałby się poruszać pojazd o określonej masie, aby w kontakcie z pieszym spowodować obrażenia stwierdzone u L. D..
Wskutek zapalenia płuc, nabytego w szpitalu, L. D. w dniu 5 kwietnia 2013 r. zmarł. Sekcji zwłok nie wykonano. Przeprowadzeniu ekshumacji zwłok sprzeciwiła się siostra zmarłego.
dowody: karta informacyjna k. 3, opinia sądowo - lekarska k. 41 - 43, 393 - 395, uzupełniająca opinia ustna k. 541v - 544v, dokumentacja lekarska k. 45 - 91, 375 - 380, płyty CD k. 396, 400, opinia z zakresu wypadków drogowych k. 557 - 588
W dniu 15 kwietnia 2013 r. D. D., siostra L. D., złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na potrąceniu L. D. przez kierowcę busa dowożącego go do ośrodka. Wskazała, że według relacji jej brata, złożonej po 2 -3 dniach pobytu w szpitalu, wysiadł on z busa i powoli kierował się do budynku (...), gdy w pewnym momencie kierowca, cofając pojazd i rozmawiając przy tym z kucharką, potrącił go, po czym powiedział „o, przepraszam, nie zauważyłem” i odjechał. Następnie kierowniczka ośrodka miała podnieść pokrzywdzonego, został on przeciągnięty do wnętrza budynku i pozostawiony bez pomocy lekarskiej.
dowody: zawiadomienie o przestępstwie k. 1 - 2, zeznania świadka D. D. k. 494 - 495, 13 - 14
W (...) w M. nie ma osoby zatrudnionej na stanowisku kucharki lub zbliżonym.
dowody: informacja KP w K. k. 23, wykaz pracowników k. 95 - 96
Zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i na rozprawie Z. G. nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, a na rozprawie złożył wyjaśnienia. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia, przewidziany w art. 424 § 1 kpk, odstąpiono od cytowania wyjaśnień, odsyłając do niżej wskazanych kart akt.
vide: wyjaśnienia oskarżonego k. 412, 467 - 469
Sąd zważył, co następuje:
Przeprowadzone postępowanie dowodowe, w szczególności zeznania świadków, wyjaśnienia oskarżonego, dokumenty i opinie biegłych nie pozwoliły na stanowcze ustalenie, w jakich okolicznościach L. D. doznał stwierdzonych u niego obrażeń ciała. W szczególności, obszerny materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do przypisania Z. G. popełnienia zarzucanego mu przestępstwa.
W celu rozstrzygnięcia kwestii odpowiedzialności karnej Z. G. Sąd w pierwszym rzędzie dokonał analizy zeznań przesłuchanych w sprawie świadków pod kątem występowania w ich relacjach elementów obciążających oskarżonego.
Stwierdzić należy, że tego rodzaju elementy nie występują w zeznaniach świadków znajdujących się w miejscu, w którym bez wątpienia doszło do upadku pokrzywdzonego L. D. tj. w (...) w M.. Żadna z przesłuchanych osób nie podała, że widziała sam moment przewrócenia się L. D. na nawierzchnię z kostki brukowej. Wykluczyły to w szczególności B. R., która w tym czasie paliła papierosa obok budynku (w innym miejscu, niż pokrzywdzony), E. M. i Z. G., którzy znajdowali się w aucie oraz A. F. i K. D., przebywające w budynku. Sąd nie dysponował zatem żadną bezpośrednią relacją na temat przyczyn upadku pokrzywdzonego. Natomiast wszystkie przesłuchane osoby podały, iż L. D. leżał w pewnej odległości od tyłu samochodu, w pobliżu śmietników i wjazdu na posesję. Co więcej, wskazały one zgodnie i stanowczo, iż w tym czasie silnik busa był wyłączony, pojazd od momentu przywiezienia pierwszej grupy uczestników stał, nie przemieszczał się w żaden sposób. W szczególności, świadkowie, podobnie jak oskarżony wykluczyli, by Z. G. rozpoczął manewr cofania pojazdu, wręcz przeciwnie, podali, iż jest to nie tylko niezgodne z ich spostrzeżeniami, jak i względami racjonalności, bowiem Z. G. każdorazowo opuszcza tę posesję po uprzednim zawróceniu pojazdu na parkingu za budynkiem, wyjeżdżając przodem, a nie tyłem, w związku z czym nie cofa busa.
Należy jednak wskazać, iż w ocenie Sądu, nie wszystkie relacje świadków oraz wyjaśnienia oskarżonego można uznać w całości za zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Świadkowie będący uczestnikami zajęć w (...) w M. są osobami niepełnosprawnymi, co w większym lub mniejszym stopniu wpływało na ich zdolność do postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń, zwłaszcza w zakresie pełności ich relacji. Wykazały to sporządzone w sprawie opinie psychologiczne, które Sąd uznał za w pełni rzetelne, a także analiza treści tych zeznań. Zdecydowanie nieprzydatne dla ustalenia stanu faktycznego były zeznania G. D., która stwierdziła, że w dniu, gdy L. D. upadł, nie było jej w ośrodku, a także A. D., która podczas każdego przesłuchania podawała odmienną wersję wydarzeń, nie potrafiła prawidłowo wskazać lewej i prawej strony i była wyjątkowo podatna na drobne sugestie zawarte w zadawanych jej pytaniach. Z kolei W. Ż. i W. D. nie widzieli momentu upadku; wprawdzie w zeznaniach złożonych przed Sądem W. D. początkowo opisywał, że go widział, ale później wycofał się z tego, uznając, że musiał o tym tylko słyszeć. Skoro świadek tej części swoich zeznań nie podtrzymał, Sąd nie uznał ich za podstawę ustaleń, choć wydają się one zgodne z pozostałym materiałem dowodowym, zwłaszcza w tej części, w której świadek szacował odległość pomiędzy leżącym pokrzywdzonym a busem (przy czym świadek był w stanie szacować odległość prawidłowo, co wykazały kontrolne pytania dot. odległości od barierki świadka do sędziego). Dlatego też Sąd wykorzystał zeznania uczestników zajęć jedynie posiłkowo, do ustalania zwyczajów L. D. (przede wszystkim palenia papierosów po przyjeździe do placówki w okolicach śmietników) oraz jego zachowania po podniesieniu go z ziemi.
Co do wyjaśnień oskarżonego, Sąd dostrzegł, że nie w pełni były one zgodne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, zwłaszcza w tej części, w jakiej oskarżony próbuje tłumaczyć przyczyny upadku pokrzywdzonego kwestią „szarpnięcia” czy „zakołysania” busem po wciśnięciu sprzęgła albo „potoczenia się” auta po zwolnieniu hamulca ręcznego. Do szarpnięcia pojazdem przy nagłym zwolnieniu sprzęgła może dojść w sytuacji, gdy silnik pracuje, a pojazd jest na biegu, ale przecież nie w czasie, gdy silnik jest wyłączony i nie ma żadnego napędu mogącego poruszyć pojazdem, tymczasem oskarżony stanowczo wykluczył, aby uruchomił już silnik. Podobnie, w świetle protokołu i zdjęć z oględzin miejsca zdarzenia wydaje się, iż niemożliwe było samoistne stoczenie się pojazdu na tak niewielkim spadku terenu, zwłaszcza że chodzi o samochód o znacznej masie, do wprawienia której w ruch potrzebna jest spora siła (może to być także siła bezwładności, ale przecież nie taka, jaka działa na pojazd na niemal równej powierzchni). Podobnie, jeśli przyjąć za prawdziwe depozycje świadków zeznających, że pokrzywdzony leżał w odległości kilku metrów od busa, trudno wyjaśnić, w jaki sposób miałby zostać odrzucony na taką odległość przez tak niewielką siłę „toczącego” się pojazdu. Wydaje się, że relacje oskarżonego w tej części stanowią przejaw chęci wyjaśnienia przez niego w jakikolwiek w miarę racjonalny sposób przyczyn powstania urazów u pokrzywdzonego. Te w gruncie rzeczy bezpodstawne domysły snute przez oskarżonego nie są jednak, zdaniem Sądu, zgodne z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń. Natomiast relacja o tym, jak zachowywał się oskarżony przed dostrzeżeniem leżącego na ziemi pokrzywdzonego oraz po umieszczeniu go na wózku inwalidzkim, zasługuje, w ocenie Sądu, na wiarę, gdyż jest w pełni zgodna z zeznaniami E. M., A. F. i K. D..
Natomiast informację, jakoby do potrącenia L. D. doszło wskutek nieostrożnego wykonywania przez Z. G. manewru cofania Sąd uzyskał wyłącznie z zeznań D. D., która z kolei miała się tego dowiedzieć od brata podczas drugiej lub trzeciej doby jego pobytu w szpitalu. Weryfikacja rzetelności tej informacji jest w chwili obecnej niezwykle utrudniona. L. D. zmarł, w związku z czym jego przesłuchanie na tę okoliczność nie było możliwe, podobnie jak przesłuchanie wspólnie z nim wówczas zamieszkującej D. B.. Niewykonalne było także ustalenie, w jakim stanie psychofizycznym znajdował się on w trakcie opisywanej przez D. D. rozmowy - wiadomo, że były mu podawane leki, w tym przeciwbólowe, ale nie da się określić, jaki był ich wpływ na sposób odtwarzania przez niego spostrzeżeń, zwłaszcza że cierpiał on na wiele schorzeń somatycznych oraz był dotknięty dysfunkcjami poznawczymi związanymi z uszkodzeniami mózgu po dwóch przebytych udarach oraz w przebiegu ZZA.
Co więcej, osoby trzecie, zarówno sprawujące nad nim opiekę w (...) w M., jak i personel medyczny udzielający mu pomocy, zauważyli, że L. D. miał skłonności do przedstawiania różnych wersji tego samego zdarzenia, co zdecydowanie podaje w wątpliwość prawdziwość tej wersji, którą za zgodną z rzeczywistością uznała D. D. (warto podkreślić, że uwagi na ten temat znajdują się w dokumentacji (...) w M. sporządzonej wiele miesięcy przed wypadkiem, dla celów niezwiązanych z niniejszym postępowaniem, a także w dokumentacji lekarskiej, prowadzonej przez osoby całkowicie bezstronne). Zgodnie z dokumentacją medyczną, sporządzoną w momencie przyjmowania pokrzywdzonego do szpitala, tak też było w tym przypadku - L. D. wskazywał różne, wykluczające się wzajemnie przyczyny urazu. Warto także podkreślić, że ani ratownikom medycznym, ani lekarzom przyjmującym L. D. na oddział szpitalny nie powiedział on, że został potrącony przez samochód Z. G.. Wskazują na to zeznania M. M. (2), A. Ż. i J. N., którym Sąd dał w pełni wiarę, a które znajdują potwierdzenie we wspomnianej wyżej dokumentacji. Co więcej, nie powiedział on o tym także – co wynika z zeznań D. D. – nawet D. B., która była jego domownikiem, wspierała go na co dzień, była osobą, której mógł ufać. Nie można tego wytłumaczyć li tylko strachem L. D. przed hospitalizacją - pokrzywdzony nie przekazał informacji o rzekomym potrąceniu go przez Z. G. nawet wówczas, gdy został już przewieziony do szpitala, zdiagnozowany i gdy przekonał się, że z uwagi na rozległość obrażeń ciała będzie musiał jakiś czas pozostać na oddziale chirurgicznym.
Dalej, należy zauważyć, iż według relacji przekazanej przez D. D., L. D. miał podać, że podczas wykonywania manewru cofania Z. G. rozmawiał z kucharką. Jak wiadomo z informacji Policji oraz kierownictwa (...) w M., w placówce nie zatrudniano w tamtym czasie żadnej kucharki ani osoby na podobnym stanowisku. Jedynymi kobietami, z którymi ewentualnie Z. G. mógłby rozmawiać bezpośrednio przed upadkiem L. D. były E. M. i B. R., gdyż tylko one znajdowały się przed budynkiem. E. M. jest jednak terapeutką zajęciową, a B. R. - uczestniczką zajęć, żadna z nich absolutnie nie jest kucharką, o czym niewątpliwie L. D. doskonale wiedział, gdyż uczęszczał na zajęcia w (...) w M. od lat. Ta część jego wypowiedzi jest zatem niewątpliwie fałszywa albo zniekształcona.
D. D. podała także, że fakt, iż to Z. G. potrącił L. D., potwierdziła w rozmowie telefonicznej K. D., kierowniczka ośrodka, która także początkowo miała zaprzeczać, jakoby tego dnia była obecna w (...) w M.. K. D., przesłuchana zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i przed Sądem, po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań stanowczo wykluczyła, jakoby do upadku pokrzywdzonego doszło za sprawą Z. G., a treść rozmów telefonicznych, jakie odbyła z D. D., zrelacjonowała odmiennie. W szczególności, wskazała, iż to D. D. podczas drugiej z rozmów powiedziała jej, że „jej kierowca poniesie konsekwencje”, natomiast podczas pierwszej prosiła tylko, by nie odwiedzała pokrzywdzonego w szpitalu, bo jeszcze źle się czuje i jak będzie się czuł lepiej, to K. D. powiadomi. W ocenie Sądu, to relacja K. D. koreluje z zeznaniami D. D. na temat tego, kiedy L. D. miał jej powiedzieć o potrąceniu go przez kierowcę busa - jeśli, zgodnie z tą wersją, uczynił to w 2 - 3 dniu pobytu w szpitalu, to na początku D. D. nie mogła przypuszczać, że wina leży po stronie osób związanych z placówką i rozmawiała z jej kierowniczką w sposób życzliwy i przyjazny, zaś kiedy dowiedziała się od brata, kto jest odpowiedzialny za wypadek, zmieniła nastawienie do K. D., dokładnie tak, jak to K. D. relacjonuje ( vide k. 471). Jeśli zaś przyjąć, że K. D. przyznała, że jej kierowca potrącił L. D., to trudno właściwie stwierdzić czy miało to być przed wyjawieniem tej okoliczności przez samego L. D. (raczej nie, bo miał on wtedy przecież także wskazać, że kierowniczka była wtedy na miejscu, co zdziwiło D. D., pozostającą dotąd w przekonaniu, że jej tam nie było) czy już po tej rozmowie, a jeśli tak, to po co miałaby to przyznawać, narażając siebie samą na nieprzyjemności ze strony D. D., a kierowcę na zarzuty karne.
Z drugiej strony, należy przyznać, iż przede wszystkim Z. G., ale i K. D. czy inni pracownicy (...) w M., mieli interes w tym, by zeznawać w sposób nieobciążający oskarżonego. Mogli też stosunkowo łatwo skłonić do popierania ustalonej przez siebie wersji uczestników zajęć, będących osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, którymi można manipulować i które są bardziej skłonne do ulegania sugestiom. Sytuację, jaka rozegrała się przed budynkiem widziało niewiele osób, co ułatwiałoby utrzymanie w tajemnicy rzeczywistego stanu rzeczy i zabezpieczałoby przed ryzykiem odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Także opory natury moralnej przed mówieniem nieprawdy w tym przypadku mogłyby zostać usunięte poprzez argumentację, że wyjawienie prawdy w żaden sposób nie pomoże już nieżyjącemu L. D., a zdecydowanie może zaszkodzić Z. G., któremu groziła odpowiedzialność karna, z karą pozbawienia wolności włącznie, utrata prawa jazdy czy źródła utrzymania całej jego rodziny, w tym niepełnosprawnej, wymagającej rehabilitacji żony. Dlatego też wiarygodność zeznań tych osób należało oceniać ostrożnie i weryfikować ją w oparciu o dowody o charakterze obiektywnym.
Do dowodów o tym charakterze należały opinie sądowo - lekarskie, wydane przez zespół biegłych (...) w G. oraz biegłą J. W. samodzielnie. Na wstępie należy zaznaczyć, że zostały one wydane wyłącznie na podstawie zgromadzonej dokumentacji medycznej, bez przeprowadzenia sekcji zwłok pokrzywdzonego, stąd materiał źródłowy nie może zostać uznany za pełny. Niemniej jednak, opinie te są ze sobą zbieżne i w oparciu o rzeczową i fachową argumentację wykluczają, jakoby do powstania stwierdzonych u L. D. obrażeń doszło w wyniku jego upadku z wysokości własnej. W związku z tym przewrócenie się L. D. przed budynkiem (...) w M., po którym został on podniesiony przez Z. G., A. F., E. M. i K. D. i posadzony na wózku inwalidzkim, z całą pewnością nie było przyczyną tych obrażeń. Biegli wskazali, jaki przypuszczalnie mógł być mechanizm ich powstania. Z uwagi na tryb życia i stan zdrowia pokrzywdzonego można wykluczyć, by uległ on wypadkowi kolejowemu bądź spadł ze znacznej wysokości (kilku pięter). Nie można jednak, zdaniem Sądu z całą pewnością stwierdzić, że L. D. nie został potrącony przez inny pojazd, bądź to w okolicach jego miejsca zamieszkania w P., bądź na drodze, przy której położony jest (...) w M., na którą mógł wyjść w czasie, gdy palił papierosa przy śmietnikach zlokalizowanych tuż przy wyjeździe z posesji.
Na podstawie ustaleń poczynionych przez biegłych co do kierunku i miejsca działania siły powodującej uraz u pokrzywdzonego można wnosić, że inna wersja wydarzeń, niż lansowana przez oskarżenie, jest nawet bardziej prawdopodobna. L. D. został uderzony w boczną lub tylno - boczną lewą część miednicy. Gdyby - co wydaje się najbardziej prawdopodobne na podstawie relacji świadków na temat czasu postoju busa, miejsca, w które pokrzywdzony miał udać się po przyjeździe do ośrodka na papierosa i na temat jego zwyczajów - L. D. wysiadł z busa, podszedł do śmietników zlokalizowanych przy wjeździe na posesję, a następnie wracał w stronę budynku, to cofający się rzekomo bus, kierowany przez Z. G., uderzyłby go z prawej strony, a nie z lewej. Podobnie byłoby, gdyby wydarzenia przebiegały tak, jak L. D. miał powiedzieć siostrze - gdyby po wyjściu z busa (drzwiami od strony pasażera - tylko te się otwierają, jak widać na zdjęciach) obszedł bus z tyłu, kierując się do placówki.
Natomiast wersji, jakoby do potrącenia L. D. doszło w innych okolicznościach niż przedstawione w zarzucie, częściowo przeczą poczynione przez biegłych uwagi na temat prawdopodobnego poziomu dolegliwości bólowych związanych z doznanym przez pokrzywdzonego urazem. Biegli, w szczególności biegły Z. J., wskazali, iż w ich ocenie ból ten powinien być tak silny, że uniemożliwiał pokrzywdzonemu poruszanie się; L. D., według biegłego, mógłby stanąć, ale „by upadł i krzyknął z bólu” ( vide: k. 543). Uznanie tego wniosku za kategoryczny musiałoby doprowadzić do stwierdzenia, iż uraz L. D. musiał być spowodowany przez ruch busa, gdyż w tym czasie i miejscu innego samochodu nie było, a ponieważ do upadku pokrzywdzonego doszło z tyłu auta, to kierowca musiał wykonywać manewr cofania. Niemniej jednak, nie można zdaniem Sądu tracić z pola widzenia faktu, iż biegli poczynili także szereg istotnych spostrzeżeń dotyczących czynników wpływających na subiektywne odczuwanie bólu przez pacjentów. W szczególności biegli wskazali, że po pierwsze, tolerancja na ból jest osobniczo zmienna i są ludzie, którzy potrafią znieść bardzo silny ból, albo ktoś udaje, że bólu nie ma, bądź ukrywa go, bo się czegoś obawia. W odniesieniu do L. D. Sąd nie dysponuje informacjami, czy był on szczególnie odporny na ból czy nie; wiadomo jedynie, że przez całe życie był dotknięty wieloma chorobami, amputowano mu kończynę, wykonano protezę, której nauczył się używać, zatem z całą pewnością sporo cierpiał i doświadczenie bólu nie był mu obce. Z relacji siostry wynika także, że odczuwał obawę przed kontaktem z personelem medycznym i pobytem w szpitalu, zatem byłby skłonny do ukrywania bólu; nie jest to bynajmniej założenie teoretyczne, ale potwierdzone ustalonym na podstawie zeznań świadków zachowaniem L. D. wobec pracowników (...) w M., oferujących wezwanie karetki i pytających go o stan zdrowia przez cały dzień, a także wobec ratowników medycznych z karetki i lekarzy w szpitalu. Po drugie, według biegłych, pokrzywdzony po doznaniu wielomiejscowego złamania miednicy mógł się nie skarżyć na ból dlatego, że tak rozległemu złamaniu często towarzyszy wstrząs, objawiający się spadkiem ciśnienia tętniczego krwi, co upośledza funkcje mózgu. Trudno na podstawie zeznań świadków jednoznacznie ocenić, czy zachowanie L. D. wskazywało na to, że znajduje się on we wstrząsie, gdyż z uwagi na dysfunkcje sfery emocjonalnej i poznawczej jego zachowanie na co dzień nie było typowe i przewidywalne. Niemniej jednak, w relacji jednego z uczestników zajęć pojawiła się informacja, że L. D. poprosił o mocną kawę - wydaje się, że może to świadczyć o tym, iż pokrzywdzony odczuwał spadek ciśnienia tętniczego i chciał przy pomocy dużej dawki kofeiny je podnieść, by poczuć się lepiej. Po trzecie, biegli wskazali, iż L. D., jako osoba z zespołem zależności alkoholowej, mógł być dotknięty tzw. polineuropatią, czyli uszkodzeniem nerwów obwodowych, co się różnie przekłada na czucie bólu. Warto także dodatkowo przypomnieć, iż pokrzywdzony oprócz ZZA przebył dwa udary niedokrwienne mózgu na tle miażdżycowym, był dotknięty lekkim niedowładem prawostronnym i orzeczono wobec niego znaczny stopień niepełnosprawności, a mimo to był stosunkowo aktywny, samodzielny, chodził, wykonywał czynności samoobsługowe, w domu potrafił schodzić do piwnicy i palić w piecu, prezentował postawę niezależną i z zasady odrzucał wszelką pomoc osób trzecich. W tej sytuacji, w ocenie Sądu, nie można ze stuprocentową pewnością, opierając się na danych dotyczących wydarzeń przeciętnych i typowych, odnoszących się do osób zdrowych, stwierdzić, że jest absolutnie niemożliwym podniesienie się L. D. z upadku wywołanego przez inny pojazd w innym czasie i miejscu niż wskazane w zarzucie i poruszanie się przez niego przez pewien czas, aż do kolejnego, samoistnego już upadku przy (...) w M.. W szczególności nie można z całą pewnością wykluczyć, iż L. D. po wypaleniu papierosa wyszedł z posesji na drogę główną (odległość od śmietników do drogi wynosi ok. 5 m - vide: szkic k. 596), tam został potrącony, wstał i przeszedł ponownie kilka metrów w stronę budynku placówki, po czym przewrócił się i został dostrzeżony przez Z. G. i personel. Znacznie mniej prawdopodobne, ale też trudne do absolutnego wykluczenia jest to, iż do potrącenia pokrzywdzonego przez nieznany pojazd doszło jeszcze przed przejazdem do M. - Sąd nie dysponuje informacjami na temat tego, czy L. D. wychodził tego dnia sam z domu, a wobec śmierci D. B. uzyskanie tego rodzaju danych jest już niemożliwe. Warto także zwrócić uwagę na to, iż według jednej z relacji pokrzywdzonego utrwalonej w dokumentacji szpitalnej, miał stwierdzić, że upadł on „uchylając się przed samochodem, który mało co go nie rozjechał”, a taki opis nie przystaje do wersji przedstawionej w zarzucie.
Na uwagę zasługuje fakt, iż w okolicznościach niniejszej sprawy uwzględnić należało dyrektywę zawartą w przepisie art. 5 § 2 kpk, nakazującą nie dające się usunąć wątpliwości (obecnie: wątpliwości, których nie usunięto w postępowaniu dowodowym) rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Warto w tym miejscu przytoczyć, zasługujący zdaniem Sądu na aprobatę, pogląd Sądu Najwyższego wyrażony w wyroku z dnia 4 grudnia 1992 r. w sprawie WR 369/90: „ Jeżeli na rozprawie zachwiana zostanie wersja oskarżenia, gdyż w świetle zebranych dowodów nie da się bez obawy popełnienia pomyłki wykluczyć innej wersji zdarzenia, aniżeli przyjęta w akcie oskarżenia - nie jest dopuszczalne przypisanie oskarżonemu zarzucanego czynu, albowiem w takiej sytuacji chroni go reguła in dubio pro reo” (zob. wyrok SN z 4 grudnia 1992 r., WR 369/90, OSP 102/1992, poz. 12). Podobnie wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9 sierpnia 2002 r.: „o dowodzie z poszlak jako pełnowartościowym dowodzie winy oskarżonego można mówić dopiero wówczas, gdy zespół (łańcuch) poszlak rozumianych jako udowodnione fakty uboczne prowadzi pośrednio do stwierdzenia jednej tylko wersji zdarzenia (fakt główny), z której wynika, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. W konsekwencji, brak jest więc podstaw do przyjęcia, że dowód z poszlak pozwala na uznanie winy oskarżonego, jeżeli zgromadzone poszlaki nie pozwalają na wykluczenie - stosując określoną w art. 5 § 2 kpk zasadę, iż nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego - możliwości jakichkolwiek innych wersji tego zdarzenia.” (wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z 2002-08-09, V KKN 462/00, Prokuratura i Prawo rok 2003, Nr 4, poz. 5, str. 8). Jak wskazano wyżej, w okolicznościach sprawy nie można wykluczyć innych wersji wydarzeń, aniżeli wskazana przez oskarżyciela publicznego. Żadna z możliwych wersji nie jest przy tym wspierana przez wiarygodny materiał dowodowy - ani zeznania świadków, ani opinie biegłych nie dyskwalifikują żadnej z nich. W zasadzie tylko jeden dowód, będący przy tym jedynie dowodem ze słyszenia, nie poddającym się obiektywnej weryfikacji, bezpośrednio obciąża oskarżonego. W ocenie Sądu orzekającego w niniejszej sprawie, to zbyt mało, by przesądzić, iż Z. G. dopuścił się zarzuconego mu czynu. Tym samym, zgodnie z brzmieniem przepisu art. 5 § 2 kpk, nie dające się usunąć wątpliwości należało rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego, co w konsekwencji doprowadziło do jego uniewinnienia.
Na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 632 pkt 2 kpk wobec uniewinnienia oskarżonego Sąd obciążył kosztami postępowania Skarb Państwa.