Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI Pa 84/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 25 listopada 2014r.

Sąd Okręgowy – Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Gorzowie Wielkopolskim

w składzie następującym:

Przewodniczący : SSO Iwona Wysowska

Sędziowie: SO Tomasz Korzeń (spr.)

SO Marek Zwiernik

Protokolant: st.sekr.sądowy Aneta Symeryak

po rozpoznaniu w dniu 25 listopada 2014 roku w Gorzowie Wielkopolskim na rozprawie

sprawy z powództwa B. K.

przeciwko M. L.

o odszkodowanie z tytułu wypadku przy pracy

na skutek apelacji powoda i pozwanego

od wyroku Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 21 maja 2014 roku, sygn. akt IV P 50/13

I.  zmienia pkt I, III i IV zaskarżonego wyroku i powództwo oddala jako przedwczesne,

II.  oddala apelację powoda,

III.  przyznaje od Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim na rzecz radcy prawnego B. P. 1476 złotych (w tym VAT) tytułem kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej powodowi w postępowaniu pierwszoinstancyjnym z urzędu,

IV.  oddala wniosek radcy prawnego B. P. o zasądzenie kosztów nieopłaconej pomocy prawnej w postępowaniu apelacyjnym,

V.  nie obciąża powoda kosztami procesu na rzecz pozwanego.

VI Pa 84/14 UZASADNIENIE

B. K. wystąpił przeciwko M. L. z pozwem o zasądzenie 28.000 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 12 maja 2011 r. do dnia zapłaty oraz kosztów procesu według norm przepisanych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w związku z wypadkiem przy pracy.

Wskazał, iż w dniu 12 maja 2011 r. doszło do wypadku przy pracy. W tym dniu powód o godzinie 22.00 podjął pracę na trzeciej zmianie, bezpośrednim przełożonym powoda był wówczas mistrz zmianowy R. U.. Powód udał się na swoje stanowisko pracy przy belownicy. Dosypywał do komór papieru i prasował odpady, aż do momentu zasygnalizowania, że bela jest gotowa do zrzutu. W trakcie czynności związanych z wyrzutem beli doszło u powoda do przygniecenia nadgarstka lewej ręki między tłokiem prasującym a pozostałą konstrukcją belownicy. Wskutek tego powód doznał zmiażdżenia i otwartego zwichnięcia okołoksiężycowego lewego nadgarstka ze złamaniem wieloodłamowym kości dłoni. W opinii powoda urządzenie było niesprawne, a za stan eksploatowanych maszyn i dopuszczenie do pracy niedziałającej poprawnie belownicy byli odpowiedzialni pracownicy funkcyjni pracodawcy. Powód wskazał, iż nie mógł odmówić pracy na niesprawnej maszynie, gdyż był zatrudniony na okres próbny, a zawarta umowa kończyła się dnia 31 maja 2011 r. Podniósł, iż przebył dwie bolesne operacje dłoni, uczestniczył w długotrwałej rehabilitacji, ale do dnia dzisiejszego nie odzyskał pełnej sprawności lewej ręki. Ponadto w związku z wypadkiem posiada orzeczenie o umiarkowanej niepełnosprawności, co uniemożliwia mu podjęcie różnego rodzaju prac, które do tej pory mógł z powodzeniem wykonywać. Powód zgłosił roszczenie pozwanemu pismem z dnia 19 listopada 2012 r., na które otrzymał odpowiedź dnia 28 listopada 2012 r., w której pozwany odmówił wypłaty odszkodowania w jakiejkolwiek wysokości.

Dla powoda został ustanowiony pełnomocnik z urzędu, który oświadczył, iż podstawą prawną roszczeń powoda jest przepis art. 435 k.c. w zw. z art. 440 k.c. w zw. z art. 300 k.p.

Pozwany M. L. wniósł o oddalenie powództwa w całości oraz o zasądzenie od powoda na swoją rzecz kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych. Wskazał, iż bezpośrednią przyczyną wypadku było rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa przez powoda, ignorancja tych zasad i lekceważenie procedur, zaś stwierdzone w protokole kontroli uchybienia po stronie pracodawcy nie miały żadnego, nawet bezpośredniego wpływu na zajście przedmiotowego zdarzenia.

Sąd Rejonowy w Gorzowie Wlkp. wyrokiem z dnia 21 maja 2014 r. w sprawie IV P 50/13:

I. zasądził od pozwanego na rzecz powoda 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia w związku z wypadkiem przy pracy z dnia 12 maja 2011r. wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 12 maja 2011r.,

II. w pozostałej części powództwo oddalił,

III. zasądził od pozwanego na rzecz radcy prawnego B. P. kwotę 120 zł tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej powodowi z urzędu,

IV. zasądził od pozwanego na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Rejonowego w Gorzowie Wlkp. kwotę 1.315,18 zł tytułem kosztów sądowych.

Sąd rejonowy ustalił, że B. K. był zatrudniony na stanowisku operatora belownicy w (...) Przedsiębiorstwie Produkcyjno - Handlowym (...) M. L. w G. W.. na podstawie umowy o pracę na okres próbny od dnia 1 marca 2011 r. do dnia 31 maja 2011 r., następnie zaś na umowę na czas określony - 1 rok od 1 czerwca 2011 r. do 31 maja 2012 r. Przedsiębiorstwo pozwanego, którego główną działalnością jest produkcja artykułów gospodarstwa domowego, toaletowych i sanitarnych, jest przedsiębiorstwem wprawianym w ruch za pomocą „sil przyrody". Tyczy się to zwłaszcza strony technologicznej tejże działalności - zastosowana jako źródło energii „siła przyrody" stanowi siłę napędową wielu maszyn używanych w działalności pozwanego, w tym belownicy, której uszkodzenie było jedną z głównych przyczyn przedmiotowego zdarzenia. W dniu 12 maja 2011 r. B. K. rozpoczął swoją pracę zgodnie z harmonogramem o godzinie 22.00. W pierwszej kolejności podjął się wykonywania czynności przy streczowaniu palet z kartonami wraz z mistrzem zmianowym R. U. - wykonywał prace pomocnicze, nie obsługiwał bezpośrednio streczarki. Około godziny 23.00 mistrz zmianowy przystąpił do obsługi wózka jezdniowego, zaś powodowi zlecił dalsze przygotowywanie palet do streczowania. Gdy B. K. zakończył te czynności - udał się na swoje stanowisko pracy, do belownicy. W momencie przybycia pracownika na miejsce pracy komory były częściowo zapełnione, powód dosypywał papieru i prasował odpad. Czynności te wykonywał do momentu zapalenia się żółtej lampki oznaczającej, że bela jest gotowa i nadaje się do wyrzutu. Następnie odsunął głowicę belownicy nad sąsiednią komorę, włożył kartony i z powrotem umieścił belownicę nad prasowaną belą. Uruchomił belownicę i docisk prasy przesunął się w maksymalne dolne położenie. Powód wcisnął przycisk stop, otworzył drzwi komory prasowania, związał belę sznurkami, po czym przełożył mechanizm wyrzutu beli z prasowania na wyrzut beli. Kolejnym krokiem było wyrzucenie beli. Po wciśnięciu jednego przycisku powód spostrzegł, iż próba wyrzutu beli nie powiodła się, postanowił on więc ponownie wykonać tę czynność. Za drugim razem jednak w momencie trzymania przycisku „wyrzut beli" powodującego unoszenie docisku prasy powód lewą ręką trzymał i dociskał mechanizm wyrzutu beli, aby ten zadziałał. Powód nie skoordynował ruchu rąk, co spowodowało przygniecenie nadgarstka dłoni lewej do konstrukcji maszyny - ręka znalazła się pomiędzy górną krawędzią tłoka prasującego a dolną krawędzią górnej belki konstrukcyjnej belownicy. Pracownicy obsługujący usłyszeli krzyk powoda. Jeden z nich przesunął przycisk prasowania, przez co tłok prasujący przesunął się w dół i powód mógł wyciągnąć rękę. Poinformowano pogotowie ratunkowe. Współpracownicy przed jego przyjazdem wynieśli powoda na zewnątrz hali, gdyż odczuwał duszności. Zespół ratunkowy karetki udzielił specjalistycznej pomocy i zabrał powoda do szpitala w G. W.. W chwili wypadku powód posiadał ważne szkolenie stanowiskowe na stanowisku operatora belownicy, aktualne badania lekarskie bez przeciwwskazań do wykonywania pracy na stanowisku operatora belownicy, został zapoznany zarówno z ryzykiem zawodowym operatora belownicy, jak i z przepisami BHP i p. poż., jakie wiążą się z pracą na tym stanowisku. Przyczyną wypadku przy pracy była przede wszystkim niesprawna belownica, jak również brak stosowanego nadzoru nad pracownikiem. Pracownik nie powinien zostać dopuszczony przez pracodawcę do pracy przy uszkodzonej maszynie. Powód wykonywał pracę z zablokowanym wyłącznikiem krańcowo - zbliżeniowym. Wyłącznik ten składa się z części głównej umieszczonej przez producenta na głowicy prasy oraz części w formie magnesu umieszczonej na każdych drzwiach komory prasowania - tylko w przypadku, gdy jedna część jest w kontakcie z drugą wyłącznik działa poprawnie. W dniu wypadku wyłącznik krańcowo - zbliżeniowy zamontowany na głowicy prasy nie spełniał swojej funkcji. Na uchwytach drzwi komór brak było części składowej czujnika - magnesów, które zamykały obwód, co umożliwiało zainicjowanie ruchu tłoka prasy w dół. Natomiast do korpusu wyłącznika był przyklejony przy pomocy taśmy kawałek magnesu, który mostkował działanie wyłącznika. Takie zblokowanie czujnika magnetycznego pozwala na uruchomienie pracy tłoka w dół przy otwartych drzwiach komory belownicy, poprzez przyciśnięcie tylko jednego przycisku START, podczas gdy kontrolka DRZWI OTWARTE nie zapala się. Z dokumentacji techniczno - ruchowej belownicy wynika, że przy otwartych drzwiach komory urządzenie działa tylko w górę. Natomiast w stanie zastanym po wypadku - zblokowany czujnik zbliżeniowo-krańcowy zmieniał pracę belownicy, umożliwiając inicjację ruchu urządzenia także w dół, poprzez wciśnięcie przycisku START, co również pozwalało zainicjować ruch tłoka prasy do góry poprzez wciśnięcie tylko jednego przycisku na pulpicie (jedną ręką). W toku kontroli przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy, w wyniku przesłuchań operatorów belownicy - K. W. (1), D. B. i J. K. inspektor pracy uzyskał informację, że stan nieprawidłowego działania wyłącznika krańcowo - zbliżeniowego trwał od około miesiąca. Operatorzy poinformowali inspektora, że o brakach magnesów na uchwytach drzwi komór informowali mistrzów zmianowych. W sytuacji braku jednego magnesu mistrz wydawał polecenie nie prasowania w tej komorze. W toku kontroli nie udało się ustalić, kto zadecydował o mostkowaniu wyłącznika zbliżeniowo-krańcowego. Ustalono jednak, że o wadliwym działaniu mechanizmu wyrzutu wiedzieli mistrzowie zmianowi, brygadziści, zastępca kierownika, jak również kierownik przetwórstwa. Stwierdzono, że w przeszłości były uzupełniane braki magnesów na drzwiach komór belownicy, a także kilkukrotnie był naprawiany przez mechaników mechanizm wyrzutu beli. Naprawy te nie zostały nigdzie udokumentowane. Prowadzono jedynie okrojony rejestr w systemie elektronicznym, w którym brak było adnotacji o tym kto wykonywał przeglądy, kto dokonywał napraw, kto stwierdzał końcowy stan belownicy. Brak było rejestru napraw, przeglądów, konserwacji belownicy. W wyniku czynności kontrolnych dokonanych przez PIP ustalono, że w zakładzie brak jest opracowanej procedury postępowania w przypadku stwierdzenia awarii, usterki maszyny. Brak jest także systemu nadzoru nad stanem maszyn przez kadrę kierowniczą. Wśród przyczyn wypadku można wyróżnić zatem: wadliwie działający mechanizm wyrzutu beli, mostkowany czujnik zbliżeniewo - krańcowy, upośledzony sposób sterowania prasą z pulpitu sterowniczego, brak skutecznego nadzoru nad stanem maszyny, jej zabezpieczeń-i elementów, brak nadzoru nad metodami pracy podczas obshigi belownicy. Przy prawidłowo działającej wyrzutni powód nie musiałby blokować przełącznika, a powinien w tym momencie znajdować się za otwartymi drzwiami komory, poza strefą niebezpieczną, zaś wyrzucenia beli dokonać za pomocą przycisku na pulpicie. Osobami odpowiedzialnymi za wypadek, poza powodem, który postąpił niezgodnie z przepisami BHP i instrukcją obsługi maszyny, był; R. U., który nie sprawował skutecznego nadzoru nad wykonywanymi pracami, natomiast za stan maszyn na hali przetwórstwa i dopuszczenie do pracy operatorów belownicy odpowiedzialni byli kierownik i zastępca kierownika przetwórstwa. Nie stwierdzono, aby wyłączną przyczyną wypadku przy pracy było naruszanie przez poszkodowanego pracownika przepisów dotyczących ochrony życia i zdrowia, spowodowane przez niego umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Nie stwierdzono u powoda nietrzeźwości albo użycia innych środków przyczyniających się do powstania wypadku. Po wypadku powód został przetransportowany do szpitala w G. W.., gdzie założono mu stabilizator stawu nadgarstkowego. W szpitalu powód przebywał do 19 maja 2011 r. z rozpoznaniem otwartego zwichnięcia około półksiężycowatego nadgarstka ze złamaniem wielofragmentowym kości łódeczkowatej, złamaniem wyrostka rylcowatego kości promieniowej. Następnie powód został skierowany do Kliniki (...) w S., gdzie przeszedł operację scalenia kości. Następnie około 3-4 razy stawiał się w Klinice na wizytach kontrolnych, podczas których między innymi usunięto mu druty zespalające. Ostatnią operację powód przeszedł w grudniu 2011 r., w trakcie której usunięta zastała kość grochowata, która blokowała staw. Najsilniejszy ból powód odczuwał po pierwszej operacji w S., po tym zabiegu przez pierwsze kilka dni otrzymywał morfinę, później - dożylnie, silniejsze i z czasem słabsze leki przeciwbólowe. Prócz przebytych operacji, źródłem bólu były również zabiegi, przez które przechodził powód, w tym zwłaszcza rozsuwanie nadgarstka opadającego w dół, który to zabieg odbywał się bez znieczulenia. Powód przeszedł również przez rehabilitację, polegającą na ćwiczeniach manualnych, masażach wirowych i laserowych. W tym przypadku szczególnie bolesna była rehabilitacja manualna. Rehabilitację powód odbywał regularnie, pięć dni w tygodniu w D., do którego dojeżdżał około 30 km, do września 2011 r. Łącznie powód przebywał na zwolnieniu lekarskim 1,5 roku, do pracy powrócił 14 października 2012 r. Obecnie powód skarży się na ograniczenie ruchomości palców i kciuka lewej ręki, bóle przedramienia i nadgarstka, zwłaszcza po wysiłku, nawet krótkotrwałym oraz na zaburzenia czucia grzbietu lewej dłoni, co częściowo zdołał zademonstrować w trakcie rozprawy w dniu 26 marca 2014 r. Na rozprawie w dniu 14 maja 2013 r. powód oświadczył, iż nie wnosił o przyznanie mu jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy do ZUS. Starał się natomiast o rentę wypadkową, której przyznania ZUS mu odmówił. Wobec powoda został orzeczony umiarkowany stopnień niepełnosprawności - na podstawie orzeczenia lekarza orzecznika ZUS. W wyniku zdarzenia powód doznał otwartego zwichnięcia okołopółksiężycowatego nadgarstka ze złamaniem wielofragmentowym kości łódeczkowatej, haczykowatej oraz złamaniem wyrostka rylcowatego kości promieniowej leczonego operacyjnie. Posiada liczne blizny na lewym nadgarstku, obwód przedramienia lewego jest u powoda zmniejszony o 2 cm, nie może wykonać zgięcia grzbietowego nadgarstka, zaś zgięcia dłoniowego tylko w zakresie 20°. W lewej ręce występują u powoda zaburzenia czucia powierzchni grzbietowej, zaniki mięśni przedramienia i lewej ręki, przykurcz zgięciowy - 30° w stawie międzypaliczkowym piątego palca - upośledzenie ruchomości lewego kciuka z zachowaną jedynie częściową chwytnością ręki. Uszczerbek na zdrowiu jest w przeważającej części trwały, poprawie może ulec jedynie siła mięśniowa i zakres ruchomości kciuka. Łączny uszczerbek na zdrowiu powoda wynosi 24%. Do dnia dzisiejszego B. K. nie może się pogodzić z utratą sprawności ręki. W dniu, wypadku był bardzo młodym człowiekiem - miał zaledwie 21 lat. Utrata sprawności uniemożliwia mu nie tylko podjęcie szeregu prac, z których mógłby się utrzymywać i w których mógłby się realizować. Powód rozważał również karierę w wojsku, która po wypadku nie będzie możliwa. B. K. bardzo przeżywa wypadek, wiązały się z nim i wiążą nie tylko cierpienia fizyczne, ale i psychiczne - brak widoków na odzyskanie sprawności, liczne blizny na dłoni, których powód się wstydzi i które stara się zasłaniać zegarkiem. W toku sprawy powód pozostawał zatrudniony na umowę o pracę w firmie należącej do B. S., na stanowisku pracownik produkcji. Wykonywał pracę fizyczną polegającą na nawiercaniu otworów pod nawiasy okienne, otrzymując minimalne wynagrodzenie w wysokości 1680 zł brutto. Do wykonywania tych czynności lewa ręka jest potrzebna w niewielkim stopniu. Powodowi przysługuje również zasiłek pielęgnacyjny z tytułu niepełnosprawności do dnia 31 lipca 2016 r. w wysokości 153 zł.

Sąd rejonowy zważył, iż powództwo co do zasady zasługiwało na uwzględnienie. W przeważającej części zasadna była także wysokość dochodzonego przez powoda zadośćuczynienia. Podstawę prawną powództwa, w ocenie Sądu, stanowił przepis art. 435 § 1 k.c. w zw. z art. 444 § 1 k.c. i art. 445 § 1 k.c. w zw. z art. 300 k.p. Zgodnie bowiem z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 5 lipca 2005 r. (sygn. akt I PK 293/04) dopuszczalne jest dochodzenie przez pracownika od pracodawcy roszczeń uzupełniających z tytułu wypadków przy pracy, opartych na przepisach prawa cywilnego (art. 415, 444 i 445 k.c), a zatem niezależnie od odpowiedzialności przewidzianej w ustawie wypadkowej pracodawca może uzupełniająco odpowiadać za wypadki przy pracy i choroby zawodowe, także na podstawie przepisów prawa cywilnego. Chodzi tu o przepisy o odpowiedzialności z tytułu czynów niedozwolonych, a zwłaszcza art. 415, 435, 436, 444, 445 i 448 k.c. W myśl art. 435 § 1 k.c. prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi on odpowiedzialności. W świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego ruch przedsiębiorstwa lub zakładu w ujęciu art. 435 § 1 k.c. to każda działalność tego przedsiębiorstwa lub zakładu, a nie tylko taka, która jest bezpośrednio związana z działaniem sił przyrody i która stanowi następstwa ich działania. „Ruch przedsiębiorstwa" to każdy przejaw działalności takiego przedsiębiorstwa, wynikającego z określonej struktury organizacyjnej i funkcji usługowo-produkcyjnej przedsiębiorstwa (wyrok SN z 13 grudnia 2001 r. IV CKN 1563/00). Zgodnie z art. 445 § 1 k.c. w zw. z art. 444 § 1 k.c. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia Sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Dla reżimu odpowiedzialności deliktowej przyjęto trzy zasady: winy, ryzyka i słuszności. Zasadą naczelną jest zasada winy, zasada ryzyka jest przyjęta dla niektórych, ostrzej traktowanych stanów odpowiedzialności za cudze czyny, zasada słuszności ma charakter jedynie pomocniczy. Punktem wyjścia do rozważań w niniejszej sprawie jest zatem ustalenie czy odpowiedzialność pozwanego pracodawcy opiera się na zasadzie winy czy też ryzyka. Powód poprzez swojego pełnomocnika oświadczył, iż pozwany pracodawca odpowiada na zasadzie ryzyka (art. 435 k.c.) jako prowadzący na własny rachunek zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody. Z kolei pozwany, pośrednio - wskazując na wyłączną winę pracownika, stał na stanowisku, że pozwany odpowiada na zasadzie winy i powód powinien wykazać wszystkie przesłanki odpowiedzialności deliktowej. Zaostrzony reżim odpowiedzialności na zasadzie ryzyka w świetle art. 435 § 1 k.c. rozszerza odpowiedzialność prowadzącego przedsiębiorstwo, nakładając na niego odpowiedzialność tak za zawinione wyrządzenie szkody, jak i w sytuacji braku takiego zawinienia, a przesłanką jego odpowiedzialności jest normalny (adekwatny) związek przyczynowy pomiędzy ruchem przedsiębiorstwa a szkodą, nie zaś zawinionym działaniem (zaniechaniem) przedsiębiorcy (lub osoby, za którą odpowiada) a szkodą (wyr. Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 13.11.2008 r. I ACa 714/08). Okoliczność, że pozwany pracodawca jest zakładem, prowadzonym na własny rachunek i wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody, jest oczywista i nie wymagała dalszych ustaleń. Sam pozwany przedstawił dowód na tę okoliczność w postaci informacji (...). Sporna jest jedynie w procesie zasada odpowiedzialności pozwanego, która determinuje z kolei rozkład ciężaru dowodu w procesie, przesłanki egzoneracyjne itp., a więc okoliczności rzutujące na istotę procesu. Nie ma wątpliwości, że pracodawca odpowiada za delikty na pracowniku na zasadzie ryzyka (art. 435 k.c). Zdaniem Sądu przesłanki odpowiedzialności deliktowej zostały wykazane. W niniejszej sprawie bezsporny między stronami procesu był fakt zdarzenia z dnia 12 maja 2011 r. Żadna ze stron nie kwestionowała zaistniałego wypadku uznanego za wypadek przy pracy, a ponadto znalazł on potwierdzenie w wiarygodnych zgromadzonych w sprawie dowodach z dokumentów, w tym w protokole ustalenia okoliczności wypadku oraz protokole kontroli Państwowej Inspekcji Pracy oraz zeznaniach świadków: T. R. (1), Z. P., G. P. (1), K. W. (1) oraz przesłuchania powoda, którym jako spójnym i wiarygodnym także Sąd dał wiarę. Powód uległ wypadkowi przy wykonywaniu zwykłych czynności pracy. Strona pozwana nie kwestionowała zakresu doznanej przez B. K. krzywdy spowodowanej i związanej z uszczerbkiem na zdrowiu oraz trwałości i rozmiaru jej następstw, a nawet ostatecznie - wysokości żądanej przez powoda świadczenia z tytułu zadośćuczynienia. Odpowiedzialność na zasadzie art. 435 k.c. nie ma oczywiście charakteru absolutnego. Pozwany może uwolnić się od odpowiedzialności, wykazując przesłanki egzoneracyjne. Pozwany podjął taką próbę, ale jego zarzuty były chybione. Sporna pomiędzy stronami pozostawała okoliczność czy w zaistniałym stanie faktycznym pozwany jako pracodawca powoda ponosi odpowiedzialność za zaistnienie przedmiotowego wypadku. Strona pozwana wskazywała na wyłączną winę powoda w tym zakresie, sprowadzającą się do rażącego nieprzestrzegania przez niego przepisów BHP. W ocenie Sądu cały materiał dowodowy zgromadzony w sprawie przeczy tezie, jakoby wyłączna wina co do zajścia wypadku przy pracy leżała po stronie powoda. Co prawda powód działał niezgodnie z przepisami BHP i nie powinien pracować przy niesprawnej belownicy. Jednak fakt, iż szereg okoliczności obciąża również pozwanego jest niezaprzeczalny. Belowmca była niesprawna, od przynajmniej miesiąca poprzedzającego wypadek korzystano w zakładzie pracy z magnesów w sposób opisany w stanie faktycznym. Potwierdzili to wszyscy pracownicy przesłuchani przez inspektora pracy w trakcie kontroli. Co do faktu, iż urządzenie było uszkodzone zeznawał w trakcie procesu nie tylko powód, ale również świadek T. R., Z. P., G. P. i K. W.. Zeznania tych świadków były spójne, korelowały ze zgromadzoną w sprawie dokumentacją. Wszyscy świadkowie zgodnie zeznawali, że gdyby maszyna nie była uszkodzona - do wypadku by nie doszło. Pozwany miał świadomość usterek, był o nich wielokrotnie informowany, a mimo to nie dokonał ich skutecznych napraw. Dokumentacja konserwacji i napraw maszyny, była niepełna, prowadzona niedokładnie. W dniu wypadku, gdy powód pracował przy belownicy nie był pełniony przy jego pracy odpowiedni nadzór. Osobami odpowiedzialnymi za wypadek, poza powodem, który postąpił niezgodnie z przepisami BHP i instrukcją obsługi maszyny, są: R. U., który nie sprawował skutecznego nadzoru nad wykonywanymi pracami, natomiast za stan maszyn na hali przetwórstwa i dopuszczenie do pracy operatorów belownicy odpowiedzialni są kierownik i zastępca kierownika przetwórstwa. W zakresie wysokości należnego powodowi zadośćuczynienia Sąd przeanalizował dowody pozwalające ustalić proces leczenia B. K., doznane cierpienie oraz zakres uszczerbku na zdrowiu, na okoliczność którego powołał w niniejszej sprawie dowód z opinii biegłego sądowego, a także fakt iż powód nie wystąpił jeszcze z wnioskiem o stosowane świadczenie z ubezpieczenia społecznego. Sąd miał na uwadze, iż o rozmiarze należnego świadczenia powinien decydować w zasadzie rozmiar doznanej krzywdy: stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność i czas trwania, nieodwracalność następstw wypadku i inne podobne okoliczności. Niewymierny w pełni charakter tych okoliczności sprawia, że Sąd przy ustalaniu rozmiaru krzywdy i tym samym wysokości zadośćuczynienia ma pewną swobodę. Ocena Sądu w tym względzie powinna się opierać na całokształcie okoliczności sprawy (wyrok SN z dnia 27 lutego 2004 r. V CSK 282/03). Sąd dał wiarę okolicznościom podawanym przez powoda dotyczącym samego wypadku, przebiegu wielomiesięcznego leczenia i rehabilitacji oraz ich rezultatów. W ocenie Sądu B. K. szczerze je opisał, nie przejaskrawiając sytuacji w jakiej obecnie się znajduje, w tym swoich dolegliwości, zwłaszcza iż znalazły one potwierdzenie nie tylko w dowodach z dokumentów zgromadzonych w aktach sprawy, ale i w opinii biegłego sądowego z zakresu medycyny urazowej i ortopedii. Biegły sądowy w wydanej opinii, nie kwestionowanej przez stronę przeciwną, rozpoznał u powoda otwarte zwichnięcie okołopółksiężycowate nadgarstka ze złamaniem wielofragmentowym kości łódeczkowatej, haczykowatej oraz złamaniem wyrostka rylcowatego kości promieniowej leczone operacyjnie. Biegły stwierdził liczne dolegliwości związane z urazem w postaci licznych blizn na lewym nadgarstku, zmniejszonego o 2 cm obwodu przedramienia lewego, niemożność wykonania zgięcia grzbietowego nadgarstka, zaś zgięcia dłoniowego tylko w zakresie 20°. W lewej ręce zaburzenia czucia powierzchni grzbietowej, zaniki mięśni przedramienia i lewej ręki, przykurcz zgięciowy - 30 0 w stawie międzypaliczkowym piątego palca - upośledzenie ruchomości lewego kciuka z zachowaną jedynie częściową chwytnością ręki. Biegły jednoznacznie stwierdził, iż uszczerbek na zdrowiu jest w przeważającej części trwały, poprawie może ulec jedynie siła mięśniowa i zakres ruchomości kciuka. Wskazał także, iż procentowy uszczerbek na zdrowiu, obliczony w oparciu o tabelę uszczerbków wynosi 24 %. Sąd nie miał podstaw, aby kwestionować powyższą opinię, gdyż została sporządzona przez kompetentną osobę w granicach przyznanych jej uprawnień oraz rzetelnie i wyczerpująco wyjaśniła wątpliwości występujące w niniejszej sprawie. W ocenie Sądu, odpowiednią sumą tytułem zadośćuczynienia pieniężnego należnego powodowi jest kwota 20.000 zł. Będzie ona rekompensowała w znacznej części rozmiar doznanej przez B. K. krzywdy, w tym rodzaj doznanego urazu - trwałą niesprawność-lewej ręki, procentowy uszczerbek na zdrowiu o charakterze trwałym związany z zaistniałym wypadkiem oraz negatywne przeżycia związane z samym zdarzeniem z dnia 12 maja 2011 r., jak i proces leczenia i rehabilitacji, ból, cierpienia, koszty leczenia i rehabilitacji oraz niepewność co do przyszłych rokowań. Niniejsza kwota, w ocenie Sądu będzie adekwatna do krzywdy powoda spowodowanej brakiem możliwości powrotu do zdrowia sprzed wypadku. Należy bowiem podkreślić, iż od wypadku minęły ponad 3 lata, a stan powoda mimo rehabilitacji nie uległ znaczącej poprawie. Powód będzie miał w przyszłości ograniczone możliwości zatrudnienia, kończy bowiem studia w zakresie budowy maszyn i tym chciał się w przyszłości zajmować. Rozważał również karierę w wojsku, co w jego obecnej sytuacji nie będzie możliwe. Powód w dniu wypadku był bardzo młodym, zaledwie 21 letnim człowiekiem. Uraz jakiego doznał powoduje nie tylko dyskomfort fizyczny, chociażby w postaci odczuwania silnego bólu przy lekkim tylko nadwyrężeniu nadgarstka, ale również psychiczny. Powód wstydzi się blizn, stara sieje zakrywać. W ocenie Sądu wskazana kwota 20.000 zł będzie również odpowiednia, w kontekście faktu, iż powód nie wystąpił jeszcze z wnioskiem o świadczenie z ubezpieczenia społecznego, które z całą pewnością uzyska. Wobec powyższego Sąd zasądził od pozwanego na rzecz powoda kwotę 20.000 zł, a w pozostałym zakresie powództwo oddalił. O odsetkach Sąd orzekł na podstawie art. 455 w zw. z art. 481 § 1 k.c. zasądzając je od dnia 12 maja 2011 r., jako od dnia wypadku.

W punkcie III wyroku Sąd zasądził od pozwanego na rzecz radcy prawnego powoda kwotę 1.200 zł tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej powodowi z urzędu na podst. art. 113 ust. 1 ustaw)' z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, mając na uwadze wynik sprawy oraz fakt, iż powodowi została udzielona pomoc prawna z urzędu. O kosztach w punkcie IV wyroku Sąd orzekł na podstawie art. 98 § ł k.p.c. w zw. z art. 100 k.p.c. i w zw. z art. 113 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, biorąc pod uwagę fakt, iż pozwany przegrał proces w 71 % oraz ze względu na fakt, iż powództwo było generalnie zasadne, a kwota zadośćuczynienia podlega swobodnej decyzji Sądu, a powód był zwolniony od kosztów sądowych. Pozwany został zobowiązany do zwrotu na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Rejonowego w Gorzowie kwoty 315,18 zł tytułem kosztów opinii biegłego oraz 1.000 zł tytułem stosunkowej opłaty od pozwu (5% z zasądzonych 20.000 zł). Z tych samych względów oraz z uwagi na trudną sytuację finansową, powoda nie obciążono kosztami zastępstwa procesowego pozwanego.

Apelację od wyroku złożyły obie strony.

Pozwany zaskarżył wyrok w części zasadzającej i kosztów procesu. Wniósł o jego zmianę poprzez oddalenie powództwa i zasądzenie na rzecz pozwanego kosztów procesu.

Zarzuty pozwanego sprowadzają się do kwestionowanie ustaleń faktycznych.

Jego zdaniem sąd bezzasadnie przyjął w przeważającej części winę pozwanego za zaistniały wypadek, przerzucając na niego w całości ryzyko związane z zaistniałą sytuacją i potraktował pozwanego jako źródło finansowania skutków zdrowotnych nagannego, jednoznacznie zawinionego postępowania powoda. Ponadto Sąd błędnie uznał, że przyczynienie się powoda do wypadku było proporcjonalnie nieduże, pomijając fakt, że to właśnie zawinione jego zachowanie było jedyną bezpośrednią przyczyną zaistnienia wypadku. Sąd bezpodstawnie przyjął, że uszkodzenie belownicy było jedną z głównych przyczyn przedmiotowego zdarzenia nie ustalając jakie były ewentualnie inne główne przyczyny. Sąd nie dokonał jednoznacznego wskazania na rzeczywistą przyczynę wypadku, gdyż posługiwanie się terminami "jedna z głównych przyczyn", czy „przede wszystkim" nie świadczy o rzetelnym ustaleniu stanu faktycznego, a zatem niemożności wydania wyroku w oparciu o obiektywnie ustalony stan faktyczny.

Wniósł o dopuszczenie dowodu z ekspertyzy producenta belownicy w celu rozstrzygnięcia zagadnienia, czy przy takiej niesprawności belownicy, jaka została ustalona w toku rozprawy, byłoby możliwe zdarzenie, jakiego doznał powód, gdyby zachował on wszelkie rygory bhp, a przede wszystkim gdyby nie znalazł się w miejscu, w którym nastąpił wypadek.

Uzasadnienie wyroku skupia się m. in. na niesprawności belownicy, co nie miało i nie mogło mieć wpływu na zdarzenie, gdyby Powód zachował się zgodnie z przepisami bhp. O tym, że Powód został właściwie przeszkolony w tym zakresie, Sąd nie ma wątpliwości. A zatem w przypadku stwierdzenia jakiejkolwiek niesprawności belownicy Powód miał obowiązek zawiadomić o tym fakcie przełożonego i odstąpić od wykonywania pracy. Tego nie uczynił. Mało tego. Z własnej inicjatywy, lekceważąc nie tylko przepisy, ale własne zdrowie, działając wbrew minimalnemu poczuciu instynktu samozachowawczego, wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi, wszedł na takie miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie belownicy, gdzie nigdy nie powinien był stanąć nie wspominając już o jakimkolwiek manipulowaniu maszyną czy wkładaniu rąk tam, gdzie nigdy ich się nie wkłada. Takie zachowanie pracownika jest rażącym niedbalstwem, ba! jest godzeniem się na ewentualne kalectwo, co już trudno zakwalifikować w jakiejkolwiek kategorii zdrowego rozsądku, bo nie ma z nim nic wspólnego. Pozwany przedstawił Sądowi dokumentację fotograficzną, aby zobrazować zachowanie Powoda, dowody te zostały przyjęte, Powód ich nie zakwestionował, ale zostały przez Sąd zignorowane. Nie może być tak, by całkowicie naganne, zawinione zachowanie pracownika, lekceważącego normy bezpieczeństwa pracy było usprawiedliwiane przez wymiar sprawiedliwości i stanowiło podstawę do zasądzania zgłaszanych roszczeń.

Oczywiście, że pracodawca ponosi odpowiedzialność na zasadzie ryzyka, gdy prowadzi przedsiębiorstwo wprawiane w ruch za pomocą sił przyrody. I taką odpowiedzialność w tym przypadku Pozwany by poniósł, gdyby np. nastąpił wybuch belownicy, nieważne sprawnej czy niesprawnej. Ale nie może jej ponosić, gdy jedyną przyczyną była wina pracownika, który - będąc do tego nieuprawnionym, manipulował przy maszynie. Dla powstania tego wypadku była bez znaczenia sprawność belownicy, jej mostkowanie czy nie. Pracownikowi, czyli Powodowi, nie wolno było przy niej cokolwiek naprawiać. I tego Sąd I instancji absolutnie nie wziął pod uwagę ograniczając się jedynie do enigmatycznego stwierdzenia, że „co prawda" Powód działał niezgodnie z przepisami bhp i nie powinien pracować przy niesprawnej belownicy, ale... Jest to usprawiedliwianie ewidentnej samowoli i rażącego niedbalstwa. Owszem, w protokole kontroli PIP (w aktach sprawy) wymienione są trzy przyczyny wypadku (str. 8): techniczne: wadliwie działająca belownica; organizacyjne - brak nadzoru nad stanem maszyn; ludzkie - niewłaściwe zachowanie się Powoda. Opisane są wydarzenia powodujące wypadek - złamanie wszelkich zasad BHP przez powoda. A zatem przyczyny techniczne wypadku (niesprawność belownicy) jest tu bez znaczenia, bo nikt Powoda nie zmuszał do pracy na maszynie, która była wadliwa. Powinien był wpisać swe uwagi do raportu dziennego obsługi, powiadomić przełożonego i nie przystępować do pracy. Przyczyny organizacyjne są enigmatyczne, bardzo ogólne, bez konkretów tym bardziej, że na str. 7 podano, iż w raportach dziennych obsługi belownicy brak jakichkolwiek wzmianek o awariach. Zarzut braku nadzoru można postawić zawsze i w każdych warunkach, ale za nimi muszą iść konkrety. Natomiast przyczyna tzw. Ludzka wypadku i wydarzenia powodujące wypadek wskazują na jednoznaczną odpowiedzialność Powoda i wyłącznie jego winę. Tego Sąd I instancji nie wziął pod uwagę. Zarzut Sądu o braku właściwego nadzoru nad pracownikami, w tym oczywiście nad Powodem, co było rzekomo jednym z głównych powodów wypadku, jest nie do przyjęcia. Sąd nie tłumaczy co rozumie pod pojęciem właściwy nadzór. Czy chodzi o to, by przy każdym pracowniku stał brygadzista, mistrz, czy inny nadzorca i patrzył na ręce? W protokole kontroli PIP (w aktach) jest jednoznaczne stwierdzenie, że w raportach dziennych obsługi belownicy w dniach poprzedzających wypadek brak jakichkolwiek wzmianek o nieprawidłowości belownicy. I tego Sąd nie wziął pod uwagę. Przeprowadzone po wypadku kontrole nie wykazały, by działania czy zaniechania Pozwanego miały wpływ na zaistniały wypadek. Dokumenty są w aktach sprawy, ale dla Sądu I instancji widocznie nie miały większego znaczenia, gdyż przeczyły tezie o „głównych przyczynach wypadku leżących po stronie Pozwanego". Wiedząc o własnej winie Powód nie zwrócił się do ZUS czy innego ubezpieczyciela o przyznanie odszkodowania, bo w świetle zebranego materiału dowodowego powypadkowego na odszkodowanie nie miał szans. Jego wina była bezsporna. Skąd zatem Sąd ma pewność, że Powód otrzyma świadczenie z ubezpieczenia społecznego, o czym pisze w uzasadnieniu? Od wypadku minęły trzy lata i na rozprawie Powód przyznał jedynie, że nie wystąpił o takie świadczenie. Sąd w swym rozumowaniu nie ograniczył się do zbadania przyczyn wypadku, ale poszedł bardzo szeroko kładąc nacisk na zdarzenia poboczne jak np. mostkowanie belownicy, bliżej niesprecyzowany brak nadzoru nad stanem maszyny, nad stanem jej zabezpieczeń i elementów, nad metodami pracy (!), co w tym przypadku nie miało żadnego znaczenia. Wkładając rękę do najbardziej sprawnej maszyny każdy zdrowo myślący człowiek musi się liczyć z urazem. Ale te poboczne argumenty Sądowi nie wystarczały mimo, że uznał w jakiejś części winę Powoda. Poszedł więc w tzw. część zdrowotną Powoda szeroko rozpisując się nad jego cierpieniami fizycznymi i psychicznymi, leczeniem, nad utraconymi perspektywami życiowymi w rodzaju „rozważał karierę w wojsku", co się ma nijak do przedmiotu sprawy, którym było roszczenie o zadośćuczynienie, a zatem konieczność zbadania kto zawinił doprowadzając od wypadku. Zarzut Sądu, że Pozwany nie kwestionował opinii biegłego w sprawie rozpoznania chorobowego po wypadku Powoda, jest zarzutem pustym, pozbawionym jakiejkolwiek wartości. Przecież Pozwany nigdy nie kwestionował, że doszło do wypadku, że są następstwa chorobowe tego zdarzenia i zostały one opisane. A jaki zarzut miałby w tym przypadku składać Pozwany?

Powód zaskarżył wyrok w części oddalającej i kosztów procesu. Wniósł o jego zmianę poprzez zasadzenie dodatkowo 8000 zł, kosztów procesu w pierwszej instancji w wysokości 1800 zł i przyznanie kosztów zastępstwa za instancję odwoławczą.

Wyrokowi zarzucił naruszenie:

- prawa materialnego - art. 445 kc polegające na przyjęciu , że kwota 20.000 zł jest odpowiednia dla zrekompensowania cierpień fizycznych i moralnych powoda związanych ze zdarzeniem bowiem powód „ z całą pewnością uzyska jeszcze świadczenie z ubezpieczenia społecznego o które dotąd nie wystąpił", b/ obrazę prawa procesowego a to:

- art. 233 § 1 kpc polegającą na niedostatecznym, nie mającym znamion wszechstronności, jednostronnym i spłyconym rozważeniu zebranego materiału skutkiem czego sąd doszedł do błędnego przekonania, iż zasądzona kwota jest "'odpowiednia w stosunku do doznanej przez powoda krzywdy;

- art. 98 par. 1 i 4 kpc w zw. z par. 11 ust.l pkt.2 i par. 17 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych / Dz.U z 2013 r. poz.490/ i art.100 oraz 328 par.2 kpc przez niezastosowanie wskazanych przepisów i zasądzenie kosztów zastępstwa w kwocie 120 zł w sprawie o odszkodowanie inne niż wymienione w pkt.4 par.l 1 cyt. rozporządzenia przy wartości przedmiotu sporu 28.000 zł przy jednoczesnym braku uzasadnienia prawnego zasądzenia kosztów w kwocie 120 zł.

W uzasadnieniu podniesiono, iż z wysokością przyznanego zadośćuczynienia zgodzić się z fundamentalnych przyczyn nie można. Powód dochodził zadośćuczynienia w realiach prawnych art. 445 kc. Nie kwestionowane przez pozwanego poważne obrażenia ciała jakich doznał wszechstronnie opisane i zanalizowane przez biegłych dają podstawę do stwierdzenia, że już na starcie swego dorosłego życia stal się kaleką bez możliwości wyleczenia. Skutki wypadku przekreśliły szanse samorealizacji zawodowej powoda w służbach mundurowych co jest dla niego bardzo poważnym przeżyciem traumatycznym z uwagi na obniżenie samooceny i niemożność aspirowania do tych służb. Tymczasem sąd I instancji — jeśli już- dokonał dość powierzchownej i - niestety- jednostronnej oraz pozbawionej przy tym głębszej refleksji analizy żądania ograniczając się - w praktyce w dwóch zdaniach- do dość arbitralnego uznania, iż przyjęta wysokość zadośćuczynienia odpowiada kryteriom odpowiedniości podnosząc przy tym ,że powód nie wystąpił jeszcze o świadczenie z ubezpieczenia społecznego , które z całą pewnością uzyska. Takie rozumowanie sądu jest oczywiście błędne- nie ma bowiem związku między roszczeniem o zadośćuczynienie jako rekompensacie szkody niemajątkowej a świadczeniem z tytułu uszczerbku na zdrowiu wywołanego wypadkiem przy pracy. Są to różne i niezależne od siebie drogi prawne tak jak różni są adresaci żądania poszkodowanego. Z prawnego punktu widzenia świadczenie wypadkowe uzyskane od ZUS nie jest rekompensatą krzywdy jako szkody niemajątkowej i kwota z tego tytułu - jeśli już - nie może być zaliczana na rzecz zadośćuczynienia, jak chce tego sąd I instancji.

Przyjąć trzeba, że wymierzanie sprawiedliwości polega na metaforycznym przełożeniu rzeczywistości na grunt akceptowanych przez prawo aksjologicznych zasad. Wobec tego zadanie sądu nie może ograniczyć się wyłącznie do mechanicznego zastosowania określonych przepisów ale dokonanie przy tym oceny czy owo zastosowanie mieścić się będzie w funkcjonujących zasadach moralnych zaś rozstrzygnięcie będzie zawierało w sobie niezbędny i pierwszoplanowy pierwiastek sprawiedliwości. Najkrócej rzecz ujmując chodzi o to by wyrok był nie tylko zgodny z prawem ale aby był sprawiedliwy. Dramat powoda jako młodego i pełnego planów zawodowych człowieka jest jego wielką krzywdą. Jej zakres wyspecyfikowany w pozwie mieści wszelkie ujemne następstwa uszkodzenia jego ciała, a także w sferze cierpień psychicznych. W tej konkretnej sytuacji musiało to prowadzić do uogólnień wyrażających zakres doznanego przez niego uszczerbku niemajątkowego ocenionego przy wszystkich wymaganych prawem kryteriach oraz wszystkich aspektach przedmiotowych na 28.000 zł. To prawda, że oceniając wysokość przyjętej sumy zadośćuczynienia, jako „odpowiedniej", sąd korzysta z daleko idącej swobody, niemniej jednak nie może to być suma obrażająca poczucie sprawiedliwości. Chodzi w tym konkretnym przypadku nie tylko o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne (ból i inne dolegliwości), ale i cierpienia psychiczne jako ujemne uczucia przeżywane w związku z trwałymi następstwami ciężkiego uszkodzenia ciała jakim jest w praktyce kalectwo jednej ręki , niemożność realizacji aspiracji zawodowych a także eliminacja z normalnego życia charakterystycznego dla rówieśników. Jeśli ponadto przyjąć, że zadośćuczynienie pieniężne ma na celu przede wszystkim złagodzenie tych cierpień obejmując wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane, jak i te, które zapewne wystąpią w przyszłości powinno mieć charakter całościowy i stanowić rekompensatę pieniężną za cała krzywdę bowiem jest tu mowa o „odpowiedniej sumie tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę", przyznawana jednorazowo. W ocenie powoda żądana w pozwie kwota odpowiada właściwie rozumianym kryteriom oceny zadośćuczynienia za krzywdę i na pewno nie jest nadmierna.

W tym kontekście sąd I instancji popełnił kolejny błąd ,rozstrzygając o kosztach procesu. Otóż tenże sąd zasądził od pozwanego 120 zł tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej powodowi z urzędu. Jako podstawę prawną przywołał art.113 ust. l ustawy o kosztach w sprawach cywilnych. Tymczasem w tym przedmiocie sąd powinien najpierw zakwalifikować sprawę po myśli par. 11 ust. l pkt.2 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 i w sprawie opłat za czynności radców prawnych i zasądzić należne wynagrodzenie w wysokości 75% stawki obliczonej od wartości żądanego odszkodowania. Sąd tymczasem całkowicie pominął treść przywołanego rozporządzenia zaś wysokości i podstawy zasądzonego na rzecz pełnomocnika wynagrodzenia nie wyjaśnił.

Powód wniósł o oddalenie apelacji pozwanego i zasądzenie od pozwanego nieuiszczonych kosztów zastępstwa procesowego za instancję odwoławczą. Podniósł między innymi, iż jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy nie można traktować jako naprawienia szkody nie majątkowej, której w niniejszym procesie dochodzi powód, stąd też nie można go zaliczyć na poczet zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. (patrz: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 20 września 2001 r. II CKN 187/99 - Lex Polonica nr 1611927). Podniesione zarzuty sprowadzają się w istocie do wykreowania innej niż ustalił to sąd podstawy faktycznej zaskarżonego orzeczenia. Tymczasem zaprezentowane przez Sąd Rejonowy kryteria oceny dowodów w kontekście odpowiedzialności pozwanego odpowiadają wymaganiom ustanowionym przez prawo materialne. Uzasadnienie nie pomija w tym zakresie żadnego z przeprowadzonych dowodów, wnioski zaś wyciągnięte z ustaleń są powiązane w logiczną całość i bezsprzecznie odpowiadają zasadom doświadczenia życiowego. Stanowisko pozwanego grzeszy zupełną dowolnością i nieadekwatnością do wzorca ustawowego przyjętej przez sąd I instancji podstawy prawnej rozstrzygnięcia a podjęta w tym zakresie polemika - przeciwstawiająca ocenie sądu własną interpretację - jest w istocie tylko wyrazem skrajnie wąsko pojmowanego interesu pozwanego zmierzającego do narzucenia swego stanowiska. Poglądy i twierdzenia apelacji są - jak to podniesiono wyżej - tylko próbą odmiennego i pożądanego przez siebie opisu stanu faktycznego, a nie dowodzą błędnego zachowania przez Sąd Rejonowy.

Pozwany wniósł o oddalenie apelacji powoda i zasądzenie kosztów procesu.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Sąd Okręgowy akceptuje i uznaje za własne ustalenia faktyczne Sądu I instancji co do umów łączących strony, przebiegu zdarzenia wypadkowego i jego konsekwencji. Bezsporne było, iż powód nie wystąpił jeszcze do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z wnioskiem o jednorazowe odszkodowanie z ubezpieczenia wypadkowego, a wniosek o rentę wypadkową został oddalony.

Powód dochodził zadośćuczynienia za krzywdy związane z wypadkiem przy pracy. Prawidłowo sąd uznał, iż dopuszczalne jest dochodzenie przez pracownika od pracodawcy roszczeń uzupełniających z tytułu wypadków przy pracy, opartych na przepisach prawa cywilnego (art. 415, 435, 444 i 445 k.c).

Jednorazowe odszkodowanie przyznawane na podstawie przepisów ustawy z dnia 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (Dz. U. 2009 r. Nr 167 poz. 1322 ze zm.), z uwagi na ryczałtową wysokość, kompensować ma tak szkody materialne jak i krzywdy związane z wypadkiem.

Ubezpieczeniu wypadkowemu podlegają pracownicy z mocy ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz.U. 2013.1442) - art. 12 ust. 1 w związku z art. 6 ust. 1 pkt. 1. Płatnikiem składek jest pracodawca (art. 4 pkt.2). Mając na publiczny i obowiązkowy charakter tego ubezpieczenia, sąd podziela utrwalone poglądy Sądu Najwyższego, iż roszczenia uzupełniające wobec pracodawcy aktualizują się, jeżeli pozostaje szkoda niewyrównana świadczeniami z ubezpieczenia (wyroki z 10 października 1997 r., II UKN 293/97, OSNAPiUS 1998, nr 19, poz. 574, z 29 lipca 1998 r. II UKN 155/98, OSNAPiUS 1999, nr 5, poz. 495). Do czasu bowiem rozpoznania ewentualnego wniosku o jednorazowe odszkodowanie, nie sposób ustalić, czy i w jakim zakresie krzywda powoda nie zostanie zrekompensowana jednorazowym odszkodowaniem.

Mając na uwadze wskazane okoliczności, na podstawie art. 386 § 1 KPC zaskarżony wyrok w części zasądzającej należało zmienić, a powództwo jako przedwczesne oddalić. Apelacja powoda z tych samych względów (przedwczesność roszczenia) jest nieuzasadniona.

Konsekwencja oddalenia powództwa jest zmiana orzeczenia pierwszoinstancyjnego o kosztach procesu. Nie zachodzą bowiem podstawy do obciążania pozwanego opłatą od pozwu ani wynagrodzeniem pełnomocnika (pkt. III i IV wyroku sądu rejonowego). Mając na uwadze sytuację materialną powoda sąd nie obciążył go kosztami procesu na rzecz pozwanego. Jednocześnie na podstawie 99 w związku z art. 98 § 1 i 3 k.p.c. w związku § 11 pkt. 1.5, § 6 pkt. 5, § 15 pkt. 1 i § 2 pkt. 3 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (Dz.U. 2013.490) sąd przyznał pełnomocnikowi z urzędu koszty nieopłaconej pomocy prawnej w stawce minimalnej (50% z 2400 + 23 % VAT).

Pełnomocnik powoda złożył wniosek o przyznanie kosztów nieopłaconej pomocy prawnej w postępowaniu apelacyjnym. Nie złożył jednak oświadczenia, że koszty te nie zostały opłacone w całości ani w części. Brak oświadczenia, o którym mowa w § 16 rozporządzenia, spowodował, iż wniosek pełnomocnika z urzędu o zasądzenie kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu apelacyjnym nie mógł zostać uwzględniony.

Mając na uwadze sytuację materialną powoda sąd nie obciążył go kosztami procesu na rzecz pozwanego również w postępowaniu apelacyjnym.

SSO Tomasz Korzeń SSO Iwona Wysowska SSO Marek Zwiernik