Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV K 742/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 07 czerwca 2016 r.

  Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże i Zachód w Szczecinie w IV Wydziale Karnym w składzie :

Przewodniczący : SSR Radosław Lorenc

Protokolant : Monika Koza

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach 09 i 30 listopada 2015 r., 07 stycznia 2016 r., 10 marca 2016 r., 24 maja 2016 r.

przy udziale Prokuratora: Joanny Sulikowskiej

sprawy

D. G.

c. F. i W. z d. K.

ur. (...) w W.

oskarżonej o to, że

W dniu 12 sierpnia 2014 roku w S. przy ulicy (...)dokonała uszkodzenia ciała synowej, R. G. w ten sposób, że używając narzędzia ostrego spowodowała rany cięte okolicy łopatki prawej równoległe do długiej osi ciała, długie równoległe do siebie, czym naruszyła czynności narządów ciała na czas poniżej dni siedmiu, to jest o czyn z art. 157 § 2 kk

orzeka

I uniewinnia oskarżoną D. G. od popełnienia zarzucanego jej czynu;

II na podstawie art. 632 pkt 2 kpk koszty postępowania ponosi Skarb Państwa

Sygn. akt IV K 742/14

UZASADNIENIE

R. G. wraz z mężem T. G. posiadali mieszkanie przy ul. (...) w S., w którym przez okres około 10 mieszkała matka T. D. G.. Małżonkowie sami zaś zamieszkiwali w innym mieszkaniu położonym w S. przy ul. (...)-W. 4/3. W roku 2014 r. R. G. postanowiła rozstać się z mężem i wyprowadzić z dotychczas wspólnie zajmowanego mieszkania wprowadzając się do mieszkania zajmowanego przez jej teściową D. G.. Nastąpiło to 04 lipca 2014 r. Do mieszkania tego podstępem wprowadziła się wraz ze swoją matką B. K. pod pretekstem wizyty mimo, iż B. K. dysponowała wolnym lokalem pozwalającym im zamieszkać razem. Od tego momentu pomiędzy D. G. a R. G. i jej matką miały miejsce sytuacje konfliktowe związane ze wspólnym zamieszkiwaniem, które wiązały się ze wzajemnym wzywaniem Policji celem rozstrzygnięcia ich.

W dniu 12 sierpnia 2014 r. D. G. po porannej toalecie udała się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Po jego przygotowaniu przeszła do pokoju, aby je spożyć. Zauważyła wówczas, iż R. G. wyszła z mieszkania. R. G. udała się wtedy piętro niżej do mieszkania sąsiadki M. J. mając na ciele rany cięte okolicy łopatki prawej równoległe do długiej osi ciała, długie równoległe do siebie, które powstały w różnym czasie. U M. J. przebywała w tym czasie pięlęgniarka, która przychodziła 4 razy w tygodniu do jej chorej matki W. C., co było powszechnie wiadome wśród mieszkańców budynku przy ul. (...). R. G. wbiegając do tego mieszkania sprawiała wrażenie osoby zdenerwowanej i wstrząśniętej powtarzając słowa „czemu mi to zrobiła?” wskazując na D. G.. Opowiedziała wtedy, że będąc w swoim mieszkaniu w kuchni w pewnym momencie poczuła silny ból i wtedy wybiegła z mieszkania i pobiegła właśnie do mieszkania M. J.. Pokazała także rany, które miała na ciele, z których leciała krew.

W tym czasie B. K. wybiegła na klatkę schodową krzycząc „ coś ty jej zrobiła?”, co zaskoczyło D. G.. B. K. udała się następnie do mieszkania M. J.. Zaalarmowana krzykami B. K. oraz odgłosem zbiegającej osoby z mieszkania mieszczącego się piętro wyżej wyszła sąsiadka J. K.. Zauważyła ona wtedy na klatce schodowej wracającą już z parteru na piętro z telefonem w ręku do mieszkania R. G. B. K., którą spytała co stało się, lecz ta odpowiedziała tylko „R., R.” oraz że jest ona u sąsiadki na parterze. B. K. weszła do mieszkania oznajmiając, że musi zawiadomić Policję, co też uczyniła. J. K. udała się do mieszkania R. G., gdzie zastała D. G. spożywającą posiłek, którą zapytała się, co się wydarzyło, a ta jej odpowiedziała, iż w czasie, gdy jadła śniadanie z mieszkania wybiegła B. K. krzycząc nie wiadomo z jakiego powodu. J. K. poszła następnie do mieszkania M. J., gdzie zastała R. G.. M. J. oznajmiła jej, iż D. G. miała ugodzić jakimś narzędziem R. G..

P. M. K. opatrywała ranę R. G., a M. J. pobiegła do jej mieszkania, aby dowiedzieć się co się tam wydarzyło. Zastała w nim w drzwiach do pokoju D. G. trzymającą w dłoni miskę z płatkami, które jadła. Była ona spokojna. Na pytanie M. J., co się wydarzyło ta stwierdziła, iż nie wie.

Na miejsce przybył patrol Policji w osobach M. K. (1) i P. F. poprosili D. G. o okazanie im rąk, aby ustalić, czy ma ona na nich ślady krwi, czego nie stwierdzili. D. G. skontaktowała się wtedy telefonicznie ze swoim synem T. G. prosząc go, aby przyjechał, bo ma miejsce niezrozumiała dla niej sytuacja.

Na miejsce przyjechało także pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy medycznej R. G..

R. G. następnego dnia udała się do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie na jej zlecenie zostały przeprowadzone oględziny lekarskie i wydano opinię dotyczącą obrażeń jej ciała.

Dowód:

- wyjaśnienia D. G., k. 44-44v, 115-118,

- częściowo zeznania R. G., k. 3-3v, 119-123,

- częściowo zeznania B. K., 29-30, 124-127,

- zeznania świadka M. J., k. 34, 127-129,

- zeznania świadka P. N., k. 144-145,

- zeznania świadka P. K., k. 145-146,

- zeznania świadka M. K. (1), k. 182-183,

- zeznania świadka M. K. (2), k. 147-148,

- zeznania świadka J. K., k. 35, 148-149,

- opinia biegłego A. T. (1), k. 38, 165-168, 189-195,

- protokół oględzin lekarskich (...), k. 20-28,

- karta medycznych czynności ratunkowych, k. 8

- akta postępowania (...)

D. G. ma 87 lat. Posiada wykształcenie średnie, z zawodu jest księgową. Aktualnie jest na emeryturze. Nie była dotychczas karana sądownie. Nie leczyła się psychiatrycznie ani odwykowo.

Dowód:

- wyjaśnienia D. G., k. 43, 115,

- dane osobowopoznawcze, k. 45,

- karta karna, k. 40,

- kwestionariusze wywiadu środowiskowego, k. 104-108.

Oskarżona D. G. nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu. Wskazała, iż w dniu zdarzenia, gdy spożywała śniadanie zauważyła z pokoju, iż z mieszkania nagle wyszła jej synowa R. G., a po chwili wybiegła z niego również jej matka – B. K. krzycząc na korytarzu. Nie wiedziała co było powodem takiego ich zachowania. Po chwili B. K. powróciła do mieszkania telefonując na pogotowie Policji mówiąc, że jej córka została poraniona. W niedługim czasie pojawili się na miejscu funkcjonariusze Policji i jeden z nich oglądał jej ręce. Domyśliła się, że chodzi o ustalenie, czy są na nich ślady krwi, skoro policja została wezwana w związku z poranieniem R. G.. Zaprzeczyła kategorycznie, aby to ona miała cokolwiek wspólnego z obrażeniami ciała synowej upatrując oskarżania ją o to w istniejącym konflikcie pomiędzy nią a R. G. i B. K. i uknutą w związku z tym intrygą przez nie, aby pozbyć się jej z mieszkania. Wskazywała ona na zdarzenie, które miało mieć miejsce dzień wcześniej w związku ze złośliwościami synowej i jej matki, co skutkowało zawiadomieniem organów ścigania, a oskarżenie jej o zranienie synowej - według niej – było zemstą za to.

Sąd po przeprowadzeniu postępowania dowodowego doszedł do wniosku, iż w realiach niniejszej sprawy nie sposób jest uznać, iż oskarżona D. G. dopuściła się zarzucanego jej czynu. W tym zakresie istnieją dwie przeciwstawne wersję zdarzeń, mianowicie wersja oskarżonej, którą sprowadzić można do wniosku, iż pokrzywdzona wraz z matką same spowodowały obrażenia ciała u tej pierwszej, aby winę za to przerzucić na D. G., by wykazać, że jest osobą nieobliczalną, niebezpieczną, co miałoby być argumentem do spowodowania opuszczenia przez nią mieszkania przy ul. (...). Z kolei wersja prezentowana przez pokrzywdzoną i jej matkę to taka, że D. G., gdy pokrzywdzona stała do niej plecami, zadała jej obrażenia nieustalonym narzędziem. Sąd, aby ustalić kwestię odpowiedzialności D. G. zobowiązany był dokonać oceny zarówno osobowych źródeł dowodowych, a więc wyjaśnień oskarżonej i zeznań pokrzywdzonej oraz jej matki, a także i sąsiadów, pielęgniarki oraz funkcjonariuszy Policji przeprowadzających interwencję, a także dowodów z dokumentów. Odnosząc się do zeznań pokrzywdzonej oraz jej matki należy stwierdzić, iż w postępowaniu oskarżonej, które te jej przypisują w nich brak byłoby logicznego wytłumaczenia. Z jednej strony należy zwrócić uwagę, iż D. G. miała świadomość, iż w mieszkaniu znajduje się nie tylko pokrzywdzona, ale również jej matka, więc agresywne zachowanie jej wobec którejkolwiek z nich mogłoby spotkać się z ich wspólną reakcją obronną, gdzie D. G. musiałaby ulec choćby przewadze tych osób, które są znacznie młodsze i silniejsze od niej. Poza tym niezrozumiały byłby cel spowodowania dolegliwości w postaci tego typu obrażeń ciała u R. G., których nie sposób byłoby ukryć. Nadto należy zwrócić uwagę, iż D. G. szukała pomocy u organów ścigania w związku z zachowaniem synowej i jej matki , a więc obrała drogę zgodną z obowiązującym porządkiem prawnym jako jej reakcję na bezprawne w jej mniemaniu zachowanie tych osób. Takim zachowaniem zaprzeczałaby swojemu dotychczasowemu postępowaniu narażając się na skierowanie przeciwko niej postępowania.

Nadto, co było decydującym argumentem o przyjęciu wersji oskarżonej prezentowanej w postępowaniu, to charakter obrażeń, których doznała pokrzywdzona. Mianowicie są one tego typu, iż nie mogły powstać w tym samym czasie, a zadanie pierwszego z cięć – biorąc pod uwagę zeznania pokrzywdzonej – powinny spowodować natychmiastową jej reakcję uniemożliwiającą zadawania kolejnych. W tym zakresie należało oprzeć się na opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej – biegłego A. T. (2), który zarówno w opinii pisemnej wydanej na etapie postępowania przygotowawczego ( na której oparł w końcu zarzut oskarżyciel publiczny ), jak i w opiniach uzupełniających ( ustnej i pisemnej ) wykluczył wersję pokrzywdzonej, jakoby to oskarżona mogła spowodować obrażenia jej ciała. Otóż narzędzie ostre, którym zostały zadane obrażenia było przesuwane po skórze kilkukrotnie ( wskazuje na to ilość ran ciętych, ich rozchodzenie się w różnych kierunkach– k. 25-27, 195 pkt 2 opinii, zeznania świadka M. K. (2) k. 147v in fine ) co świadczy, iż pokrzywdzona musiała przez dłuższą chwilę stać w jednej pozycji i niejako „pozwolić”, aby zadawane były jej kolejne razy takim narzędziem. Tymczasem – co jest naturalną reakcją - co podkreślał biegły, a także co wynika z zasad doświadczenia życiowego, w przypadku już jednokrotnego zadania ciosu takim narzędziem reakcja pokrzywdzonej powinna być taka, iż winna wykonać unik, podjąć działania obronne uniemożliwiając zadawanie kolejnych cięć. Sąd w tym zakresie uznał za w pełni wiarygodną i rzetelną opinię biegłego w tym zakresie, szczególnie iż przy jej uzupełnieniu biegły dysponował już pełnym materiałem dowodowym, w tym dokumentacją fotograficzną, czego nie można było powiedzieć o opinii wydanej na etapie postępowania przygotowawczego. W tym miejscu należy zwrócić uwagę także na zeznania pokrzywdzonej dotyczących jej zachowanie po rzekomym zadaniu ciosów jej przez oskarżoną. Otóż stwierdziła ona, że po tym, gdy poczuła ona ukłucia na plecach wybiegła natychmiast z mieszkania i udała się do sąsiadki. Otóż taka reakcja byłaby kompletnie nielogiczna, nie wiedząc co było źródłem bólu. Naturalną reakcją jest w tym wypadku ustalenie tego, a więc winna się odwrócić, ewentualnie wezwać na pomoc swoją matkę, która znajdowała się wewnątrz mieszkania. Tymczasem pokrzywdzona stwierdziła ( k. 123 ), iż nie jest w stanie wskazać dlaczego po pierwszym ukłuciu nie uciekła. Także trzeba zaznaczyć, że pokrzywdzona nie wiedząc co stało się jej – obrażenia znajdowały się w okolicy łopatki, więc trudno, aby mogła od razu zorientować się co do ich skali - udała się do mieszkania sąsiadki, w którym bez wątpienia wiedziała, że znajduje się wówczas pielęgniarka ( było o tym powszechnie wiadomo w tym budynku, poza tym wiedziała, że znajduje się tam chora osoba – k. 122 ), która będzie mogła udzielić jej pomocy. Gdyby nie wiedziała co jej dolega, to dziwnym byłoby, aby wtargnęła do mieszkania obcej osoby szukając pomocy.

Nie bez znaczenia dla oceny zeznań pokrzywdzonej oraz jej matki jako niewiarygodnych co do sprawstwa oskarżonej, jest także sekwencja poszczególnych ich zachowań. Otóż po wyjściu z mieszkania R. G. wybiegła z niego B. K.. Gdyby nie ustaliły one tego, iż przypiszą one D. G. spowodowanie obrażeń ciała, to niemożliwym jest aby wiedziała co było powodem wyjścia R. G. z mieszkania. B. K. tymczasem zaraz po córce wybiegła z mieszkania krzycząc „coś ty jej zrobiła stara babo?” chociaż nie mogłaby wiedzieć, czy ta jej cokolwiek zrobiła, a także gdzie pobiegła jej córka, to jest na dół do mieszkania sąsiadki. Potwierdza to więc, iż pokrzywdzona i jej matka ustaliły swoje zachowanie

Kolejnym argumentem pośrednio potwierdzającym wersję oskarżonej jest to, iż zarówno sąsiadki M. J. i J. K., ale także funkcjonariusze Policji P. N. i M. K. (3) wskazywali, że gdy bezpośrednio po zdarzeniu do niej przybyli, aby ustalić co się wydarzyło, wykazywała ona zdziwienie, była spokojna, spożywała posiłek. Kierując się przywoływanymi już zasadami doświadczenia życiowego nie sposób przyjąć, że tak zachowałaby się osoba, która chwilę wcześniej dopuściła się tak poważnego czynu, jak zarzuca się jej. Również należy zwrócić uwagę na to, że to pokrzywdzona miała interes w tym, aby przypisać oskarżonej przestępcze zachowanie, gdyż mogła sądzić, iż będzie to argument w ewentualnym pozbyciu się jej z mieszkania przy pomocy instrumentów prawnych, czy też działań faktycznych, co zresztą nastąpiło, gdy D. G. przebywała u syna R. G. zmieniła zamki w drzwiach uniemożliwiając jej powrót do tego mieszkania. Wniosek taki jest uzasadniony także i tym, że do mieszkania sprowadziła się wraz z matką, która miała własne lokale mieszkalne, a jedno z nich nie było zajmowane, ani wynajmowane przez kogokolwiek ( vide k. 121 ), co świadczy o tym, że jej celem było utrudnienie przebywania tam D. G. i skłonienia jej do jego opuszczenia.

Jeżeli chodzi o zeznania świadków T. G. oraz R. K. i P. K. to nie miały one istotnego znaczenia dla rozstrzygnięcia w sprawie, gdyż nie byli oni świadkami zdarzenia. Wynika z nich jednak niewątpliwie fakt istnienia konfliktu pomiędzy stronami, podobnie jak z akt sprawy (...).

Mając na uwadze powyższe Sąd uznał, iż należało uniewinnić oskarżoną od zarzucanego jej czynu, co też uczynił w punkcie I wyroku.

O kosztach postępowania orzeczono stosownie do art. 632 pkt 2 kpk obciążając nimi Skarb Państwa.