Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV KK 87/15
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 11 sierpnia 2015 r.
Sąd Najwyższy w składzie:
SSN Dorota Rysińska (przewodniczący)
SSN Zbigniew Puszkarski (sprawozdawca)
SSN Józef Szewczyk
Protokolant Danuta Bratkrajc
przy udziale prokuratora Prokuratury Generalnej Krzysztofa Parchimowicza
w sprawie R. K.
skazanego z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64 § 2 k.k., art. 156 § 3 k.k. w zw. z art. 64
§ 2 k.k.
po rozpoznaniu w Izbie Karnej na rozprawie
w dniu 11 sierpnia 2015 r.,
kasacji, wniesionej przez obrońcę skazanego
od wyroku Sądu Apelacyjnego w […]
z dnia 14 października 2014 r.,
utrzymującego w mocy wyrok Sądu Okręgowego w N.
z dnia 23 kwietnia 2014 r.,
I. Uchyla zaskarżony wyrok oraz utrzymany nim w mocy
wyrok Sądu I instancji i sprawę przekazuje temu Sądowi do
ponownego rozpoznania;
2
II. zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. I. K. (Kancelaria
Adwokacka), kwotę 1476 (jeden tysiąc czterysta siedemdziesiąt
sześć złotych, w tym 23% podatku VAT, za sporządzenie i
wniesienie kasacji oraz za obronę z urzędu przed Sądem
Najwyższym, nadto niezbędne wydatki adwokata w kwocie 270
(dwieście siedemdziesiąt) zł.
UZASADNIENIE
Sąd Okręgowy, po ponownym rozpoznaniu sprawy, wyrokiem z dnia 23
kwietnia 2014 r., R. K. uznał za winnego tego, że:
1. w nieustalonym dniu, w lutym lub początkiem marca 2011 r. w B. T, poprzez
dociśnięcie klatki piersiowej Z. K. do podłoża spowodował umyślnie uszkodzenie jej
ciała w postaci złamania siedmiu żeber po stronie prawej klatki piersiowej oraz
uderzając ją ręką w twarz spowodował ranę tłuczoną wargi, co naruszyło
prawidłowe funkcjonowanie narządów jej organizmu na czas powyżej siedmiu dni,
przy czym czynu tego dopuścił się w okresie pięciu lat po odbyciu kary dwóch lat
pozbawienia wolności orzeczonej za umyślne przestępstwo podobne popełnione w
warunkach określonych w art. 64 § 1 k.k., tj. czynu z art. 157 § 1 k.k. w zw. z art. 64
§ 2 k.k. i za to wymierzył mu karę roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności;
2. w dniu 24 marca 2011 r. w B., przewidując możliwość spowodowania
ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Z.K. i godząc się na to, zadawał jej ciosy rękami
oraz dociskał do podłoża jej klatkę piersiową, czym spowodował na jej ciele
uszkodzenia w postaci podbiegnięć krwawych w okolicy czołowej, w rejonie oka
prawego, na prawym policzku, w lewej okolicy jarzmowej, na szyi, na prawym
obojczyku, na grzbietach rąk, złamanie pięciu żeber po stronie lewej w linii
pachowej przedniej, skutkujące u pokrzywdzonej chorobą realnie zagrażającą
życiu, przejawiającą się narastającą niewydolnością oddechową, w następstwie
czego pokrzywdzona zmarła w dniu 24 marca 2011 r., przy czym następstwo to
mógł przewidzieć, a czynu tego dopuścił się w okresie pięciu lat po odbyciu kary
dwóch lat pozbawienia wolności orzeczonej za umyślne przestępstwo podobne
popełnione w warunkach określonych w art. 64 § 1 k.k., tj. czynu z art. 156 § 3 k.k.
w zw. z art. 64 § 2 k.k. i za to wymierzył mu karę 6 lat pozbawienia wolności.
3
Na podstawie art. 85 i art. 86 § 1 k.k. wymierzył R. K. karę łączną 6 lat
pozbawienia wolności, zaliczając na jej poczet okres rzeczywistego pozbawienia
wolności oskarżonego od dnia 28 lipca 2011 r. do dnia 29 marca 2012 r. Nadto
zasądził od Skarbu Państwa na rzecz obrońcy z urzędu stosowną kwotę tytułem
wynagrodzenia za świadczoną oskarżonemu pomoc prawną oraz od oskarżonego
na rzecz Skarbu Państwa 2.000 zł tytułem częściowej zapłaty kosztów sądowych, a
w pozostałej części zwolnił go od ich ponoszenia.
Apelację od tego wyroku, zaskarżając go w całości, wniósł obrońca
oskarżonego. Zarzucił:
I. obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść orzeczenia:
1. art. 5 § 2 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. poprzez rozstrzygnięcie niedających
się usunąć wątpliwości na niekorzyść oskarżonego i to w oparciu o okoliczności,
które pozwalają co najwyżej na domniemywanie na podstawie dowodów
pośrednich wersji przyjętej przez Sąd, podczas gdy brak jest bezpośrednich
dowodów pozwalających na przyjęcie przebiegu zdarzeń z pkt I i II wyroku z
udziałem oskarżonego i możliwe jest przyjęcie również innych wersji przebiegu
zdarzeń bez udziału oskarżonego;
2. art. 7 k.p.k. poprzez ocenę dowodów sprzeczną z zasadami prawidłowego
rozumowania i wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, a polegającą na
ustaleniu, iż oskarżony miał umyślnie spowodować obrażenia ciała Z. K. podczas
obu zdarzeń, a skutki następstw czynu opisanego w pkt II wyroku mógł
przewidzieć;
3. art. 167 k.p.k. w zw. z art. 170 k.p.k. w zw. z art. 2 § 2 k.p.k. poprzez
zaniechanie postępowania dowodowego mającego na celu dokładne ustalenie
okoliczności faktycznych związanych z czasem zgonu, przyczynami zgonu, stanu
Z. K. przed śmiercią, identyfikacją ciała Z. K., a w szczególności poprzez:
a)zaniechanie dowodów w zakresie ustalenia, czy sekcji zwłok poddano ciało Z. K.,
b)oddalenie wniosku o przesłuchanie świadka L. G.,
c)oddalenie wniosku o przeprowadzenie dowodu z opinii innego instytutu
medycznego.
II. błąd w ustaleniach faktycznych sprowadzający się do nieprawidłowego ustalenia
następujących okoliczności:
4
1. przebiegu zdarzenia opisanego w pkt I i II wyroku i przypisaniu oskarżonemu
sprawstwa czynów, podczas gdy w zgromadzonym materiale dowodowym brak
jakichkolwiek podstaw dla dokonania takiego ustalenia,
2. przypisaniu oskarżonemu, że miał umyślnie spowodować obrażenia ciała Z. K.
podczas obu zdarzeń z pkt I i II wyroku, a skutki następstw czynu opisanego w pkt
II wyroku mógł przewidzieć.
Podnosząc te zarzuty, obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i
uniewinnienie oskarżonego od zarzucanych mu czynów, ewentualnie o uchylenie
wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji.
Po rozpoznaniu apelacji, Sąd Apelacyjny wyrokiem z dnia 14 października
2014 r., utrzymał w mocy zaskarżony wyrok. Zasądził od Skarbu Państwa
wynagrodzenie należne obrońcy z urzędu oraz zwolnił oskarżonego od ponoszenia
kosztów sądowych postępowania odwoławczego.
Kasację od prawomocnego wyroku Sądu odwoławczego, zaskarżając go w
całości, wniosła wyznaczona z urzędu obrońca aktualnie skazanego R. K.
Zarzuciła:
I. obrazę art. 6 ust. 1 i 2 lit. c) Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i
Podstawowych Wolności w zw. z art. 175 § 1 k.p.k. poprzez przyjęcie za
obciążające odmowy odpowiedzi przez oskarżonego na stawiane mu pytania, co
przesądza o braku rzetelności procesu, w kontekście również pozostałych zarzutów
kasacji;
II. obrazę przepisu art. 17 ustawy z dnia 6 listopada 2008r. o prawach pacjenta
i Rzeczniku Praw Pacjenta poprzez dowolne przyjęcie, że skazany, jako opiekun
faktyczny miał prawo i obowiązek wbrew woli świadomej oraz poczytalnej babki na
siłę ją leczyć;
III. rażącą obrazę przepisów postępowania, która miała wpływ na treść
zaskarżonego wyroku, a to:
„1. art. 7 k.p.k. poprzez poprzez dowolną ocenę dowodów w postaci licznych
opinii biegłego dr hab. T. K. (formalnie opinii Zakładu Medycyny Sądowej UJ). O ile
Sąd odwoławczy w uzasadnieniu swojego wyroku był uprawniony do odwoływania
się do akceptowanej oceny Sądu I instancji, to fakt przywoływania tych samych
fragmentów opinii biegłego, nie dostrzegania sprzeczności, chociażby z wynikami
5
oględzin zwłok, świadczy o całkowitym ponowieniu błędów przez Sąd II instancji,
również w zakresie oceny wyjaśnień oskarżonego. Akceptowanie spekulacyjnych
wywodów biegłego;
2 art. 410 k.p.k. w związku z art. 458 k.p.k. poprzez pominięcie przez Sąd
Apelacyjny licznych okoliczności (niektóre zostały wymienione ale Sąd nie brał ich
pod uwagę przy ustalaniu przebiegu zdarzeń), wynikających z w pełni uznanych za
wiarygodne dowodów, a korzystnych dla oskarżonego, a to:
- ciało pokrzywdzonej było bez odleżyn i obtarć;
- pielęgniarka w okresie pomiędzy przypisanymi skazanemu czynami umówiła się z
nim na wizytę u jego babci, nie czynił przeszkód, do wizyty doszło w dniu 14 marca
2011 r. (10 dni przed śmiercią), pokrzywdzona samodzielnie doszła do drzwi
wejściowych, miała balkonik ale nie chciała z niego korzystać;
- choroby kręgosłupa, na którą wskazał biegły T. K. jako przyczynę częstych
upadków pokrzywdzonej;
- choroby układu krwionośnego pokrzywdzonej, która według biegłego,
powodowała spłycenie oddechu;
- problemów z parametrami krwi pokrzywdzonej (jak wynika z dokumentacji
szpitalnej), które wiążą się z podatnością na powstawanie siniaków;
- przyjmowanie, że pokrzywdzona była kruchą staruszką jedynie w kontekście opisu
strony podmiotowej czynu, a pomijanie tego przy ustalaniu sprawstwa skazanego;
3. art. 366 § 1 k.p.k. w związku z art. 458 k.p.k. w związku z art. 452 § 2
k.p.k. poprzez nieprzeprowadzenie dowodu z opinii innej instytucji niż Zakład
Medycyny Sądowej UJ obejmującej analizę medyczno-sądową jak i
kryminalistyczną wersji przyjętej przez Sąd I instancji za biegłym sądowym oraz
nieprzeprowadzenie dowodu z oględzin miejsca zdarzenia, czy fotografii
wykonanych na zlecenie sądu (w szczególności łóżka pokrzywdzonej, szlaku do
łazienki, samej łazienki). W ocenie skarżącej przy obecnie jeszcze obowiązującej
procedurze, Sąd odwoławczy celem dokładnego wyjaśnienia sprawy winien
wykazać się taką inicjatywą;
4. art. 457 § 3 k.p.k. w związku z art. 433 § 2 k.p.k. poprzez nieodniesienie
się w pełni przez Sąd II instancji do zarzutów apelacji:
6
- brak zbadania przez Sąd II instancji całości opinii biegłego dr hab. T. K., w
kontekście zarzutu obrońcy o ich zmienności i dowolności oraz konsekwentnego
wnioskowania o powołanie innych biegłych;
- co do nieustalenia dokładniej chwili śmierci pokrzywdzonej, w kontekście
stwierdzenia zażyciowości wszystkich jej obrażeń i przyjęcie, że wrażenie
skazanego co do momentu zgonu babki jest przesądzające;
- brak całościowego odniesienia się do zarzutu apelującego kierowanego pod
kątem ustalenia, że skazany całym swoim ciężarem ciała zgniatał pokrzywdzoną,
również w czasie kiedy miała leżeć w łóżku;
5. art. 457 § 3 k.p.k. poprzez wyrokowanie, którego odzwierciedleniem jest
uzasadnienie wyroku, oparte na wybiórczym sięganiu do materiału dowodowego
sprawy, w tym zakresie, który zdawał się odpowiadać tezom aktu oskarżenia,
przyjmowanie bezkrytycznie za swoje ustaleń Sądu I instancji, który popełnił liczne
błędy (opisane szczegółowo w uzasadnieniu), które w całości przeniknęły do
postępowania odwoławczego.
Jednak przede wszystkim Sąd Apelacyjny zupełnie dowolnie rozumował
zakładając, że fakty ustalone w oparciu o opinie biegłego lekarza sądowego zostały
obiektywnie zweryfikowane w świetle wiedzy specjalistycznej, w sytuacji kiedy
wprost biegły twierdził konsekwentnie, że charakter obrażeń pokrzywdzonej był
czynny w świetle jego oceny całokształtu okoliczności sprawy, biorąc pod osąd
kilka ostatnich lat życia pokrzywdzonej i sposobu opiekowania się nią przez
skazanego.
W ocenie skarżącej przepis ten nie sprowadza się jedynie do technicznej normy
mającej zastosowanie już po wydaniu wyroku przez sąd odwoławczy, ale nakazuje
przeprowadzenie przez sąd rzetelnego, pełnego i logicznie nienagannego wywodu,
który uzasadnia dane rozstrzygnięcie sądu.”
Stawiając powyższe zarzuty, obrońca wniosła o:
1. przeprowadzenie na podstawie art. 452 w zw. z art. 518 k.p.k. dowodu z
ulotki producenta leku „Polocard” na okoliczność możliwości wystąpienia krwawień
(siniaków) po zażyciu tego leku;
2. uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Apelacyjnemu
do ponownego rozpoznania;
7
3. zasądzenie na jej rzecz kosztów adwokackich za sporządzenie kasacji w
podwójnej wysokości stawki urzędowej, z uwagi na skomplikowany charakter
sprawy, nadto kosztów związanych z dojazdami, które to koszty nie zostały
opłacone w żadnej części.
Do Sądu Najwyższego skierował też pismo R. K. Przekonywał w nim, że
został skazany niesprawiedliwie, bowiem nie popełnił przypisanych mu
przestępstw, nadto zgłosił zastrzeżenia do wydanej w sprawie opinii sądowo-
lekarskiej oraz twierdził, że ciało, które poddano oględzinom i sekcji, nie było ciałem
Z. K.
W odpowiedzi na kasację prokurator Prokuratury Apelacyjnej wniósł o jej
oddalenie jako oczywiście bezzasadnej, natomiast odmienne stanowisko
przedstawił na rozprawie przed Sądem Najwyższym prokurator Prokuratury
Generalnej, który poparł kasację, zwłaszcza w zakresie zarzutu rażącego
naruszenia art. 457 § 3 k.p.k. i wniósł o uchylenie wyroków sądów obu instancji i
przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje.
Chociaż nie wszystkie zarzuty kasacji były zasadne, to należało przychylić
się do zgodnego poglądu stron, iż zaskarżony wyrok powinien zostać uchylony, a
sprawa przekazana do ponownego rozpoznania. Celowe było przy tym, by
rozpoznanie to zostało ponowione przez Sąd I instancji, zatem również wyrok tego
Sądu podlegał uchyleniu.
Na wstępie wypada zauważyć, że sposób zredagowania kasacji nie w pełni
odpowiada wymogom art. 523 § 1 k.p.k., zgodnie z którym skarżący powinien
wykazać, że sąd odwoławczy rażąco naruszył prawo i że miało to istotny wpływ na
treść orzeczenia. Dwa pierwsze zarzuty kasacji nie podnoszą, że doszło do
rażącego naruszenia prawa przez Sąd Apelacyjny oraz że naruszenie to miało
istotny wpływ na treść wydanego przez ten Sąd wyroku, natomiast zarzut z pkt III,
chociaż wskazuje na rażącą obrazę przepisów postępowania, to nie zaznacza, że
miała ona wpływ istotny na treść zaskarżonego wyroku. Skoro jednak polski proces
karny nie jest procesem formułkowym, a znaczenie czynności procesowej należy
odczytywać z uwzględnieniem art. 118 § 1 k.p.k., te niedostatki kasacji samoistnie
nie mogły rzutować na sposób jej rozpoznania.
8
W ramach pierwszego zarzutu kasacji skarżąca wskazała na naruszenie art.
6 ust. 1 i 2 lit. c) Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności
w zw. z art. 175 § 1 k.p.k., o tyle nieprecyzyjnie, że ust. 2 art. 6 nie zawiera
jednostek redakcyjnych oznaczonych literami; te zawiera ust. 3 art. 6 Konwencji,
wobec czego należy przyjąć, że skarżąca nie wymieniła tego przepisu z powodu
omyłki pisarskiej. Z kolei w uzasadnieniu kasacji nie wytłumaczyła, dlaczego
właśnie te przepisy uznaje za naruszone w wyniku określonej interpretacji postawy
oskarżonego. Należy przypomnieć, że art. 6 ust. 1 Konwencji mówi o prawie
każdego do sprawiedliwego i publicznego rozpoznania jego sprawy w rozsądnym
terminie przez niezawisły i bezstronny sąd, natomiast art. 6 ust. 3 lit. c) o prawie
oskarżonego do bronienia się osobiście lub przez ustanowionego przez siebie
obrońcę, jak też o prawie bezpłatnego skorzystania z pomocy obrońcy
wyznaczonego z urzędu. Nie ma powodów, by twierdzić, że w toku procesu te
przepisy, mające zresztą odpowiedniki w przepisach Kodeksu postępowania
karnego, nie były respektowane, podobnie jak przepis art. 175 § 1 k.p.k., mówiący o
prawie oskarżonego do składania wyjaśnień, jak też o jego prawie odmowy
złożenia wyjaśnień, względnie udzielenia odpowiedzi na poszczególne pytania. Jest
bowiem widoczne, że swoboda wypowiedzi R. K. nie była ograniczona.
Należało jednak mieć na uwadze, że intencją skarżącej było
zasygnalizowanie, że niedopuszczalne ze strony Sądu Apelacyjnego było
potraktowanie dozwolonej przez prawo postawy oskarżonego, konkretnie odmowy
udzielenia odpowiedzi na zadane mu pytania, jako okoliczności świadczącej na
jego niekorzyść. W tym kontekście skarżąca przytoczyła fragment uzasadnienia
wyroku, w którym Sąd ad quem uznał za „znamienne” stwierdzenia R. K., który
powiedział, że nie odpowie na pytania zmierzające do ustalenia, czy kierował do
członków rodziny i innych osób groźby, kiedy dowiedział się, że na skutek
interwencji rodziny będzie przeprowadzona sekcja zwłok pokrzywdzonej oraz kiedy
ostatni raz była ona konsultowana przez lekarza. Odnosząc się do zgłoszonego
przez obrońcę zastrzeżenia, należy uznać, że nie jest ono zupełnie bezpodstawne.
Wydaje się, że określając jako znamienną wspomnianą wypowiedź oskarżonego,
Sąd odwoławczy nawiązał do swojego wcześniejszego stwierdzenia, iż oskarżony
może zająć przewidzianą przez prawo postawę procesową, jednak „nie może ona
9
nie być dostrzeżona jako obiektywny fakt procesowy”. Rzecz jednak w tym, że
przedstawiony w uzasadnieniu wywód powinien być pełny i w klarowny sposób
przedstawiać stanowisko Sądu, w szczególności, jak konkretnie interpretuje on
wspomnianą postawę oskarżonego. Tymczasem skwitowanie jej określeniem
„znamienna”, jest w istocie niedopowiedzeniem, dającym pole do różnych
interpretacji. Jeśli przyjąć, podobnie jak czyni to obrońca, że Sąd odwoławczy z
faktu odmowy oskarżonego udzielenia odpowiedzi na zadane mu pytania wyciągnął
wnioski dla niego niekorzystne, to rzeczywiście, trudno takie postąpienie
akceptować. Nie ulega bowiem wątpliwości, że milczenie oskarżonego w trakcie
procesu, mogące przybierać różną postać, od zupełnego wstrzymania się od
jakiejkolwiek wypowiedzi, do odmowy odpowiedzi na określone pytanie, nie
powinno być poczytane jako uprawniające do czynienia negatywnych dla niego
interpretacji, w szczególności co do zasadności oskarżenia. Być może Sąd ad
quem miał na myśli, iż oskarżony, odmawiając udzielenia odpowiedzi na pytanie,
jednak nie zaprzeczył, iż wspomniane groźby kierował. Nie jest jednak jasne, jaki
wniosek miałby z tego wynikać; zapewne należałoby rozważyć i taką ewentualność,
że oskarżony, skłonny, co odnotował Sąd meriti, do impulsywnych zachowań,
wyraził w ten sposób oburzenie i niechęć wobec członków rodziny, którzy, jego
zdaniem, skrzywdzili go niezasadnym podejrzeniem. Nie wiadomo też, jak Sąd
odwoławczy zinterpretował fakt nieudzielenia przez oskarżonego odpowiedzi na
pytanie, „kiedy babcia była ostatni raz u lekarza lub lekarz u niej”, zwłaszcza w
sytuacji, gdy wiedza na ten temat była dostępna (zob. s. 2-4 uzasadnienia wyroku
Sądu Okręgowego). Inną kwestią jest, czy rzeczywiście wspomniane słowa
wypowiedziane przez oskarżonego po zadaniu mu pytań, należało interpretować
jako przejaw skorzystania z uregulowania zawartego w art. 175 § 1 k.p.k. R. K.
zaraz potem zaznaczył bowiem, że „to, czy odpowiem na jakieś pytanie Sądu
będzie zależało od tego, czy będę znał odpowiedź, czy nie” (k. 255 odw.). Jeżeli
więc Sąd odwoławczy uznał za celowe nawiązać do określonej wypowiedzi
oskarżonego, powinien uwzględnić cały jest kontekst i rozważyć, czy słowa „nie
odpowiem na pytanie…” oznaczają odmowę udzielenia odpowiedzi, czy też w ten
sposób oskarżony sygnalizował, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie. Opisane
postąpienie Sądu Apelacyjnego nie mogło być jednak potraktowane jako
10
uzasadniające uwzględnienie kasacji. Budząca sprzeciw obrońcy wspomniana
konstatacja tego Sądu była bowiem uboczna na tle zasadniczego wywodu,
mającego wykazać niezasadność apelacji, nadto była na tyle niejednoznaczna, że
nie można uznać, iż prowadziła do rażącego naruszenia określonych przepisów
postępowania.
Drugi zarzut kasacji opiera się na oczywiście błędnej interpretacji art. 17
ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Zapewne skarżąca ma na myśli przepis art. 17 ust. 1 tej ustawy, który stanowi, że
pacjent ma prawo do wyrażenia zgody na przeprowadzenie badania lub udzielenie
innych świadczeń zdrowotnych przez lekarza, co pozwala przyjąć, iż pacjent ma
możliwość zrezygnowania ze świadczenia zdrowotnego (pomocy medycznej). Nie
ulega jednak wątpliwości, że wymieniona norma odnosi się do relacji pacjent –
lekarz, zatem dotyczy sytuacji, gdy pacjent wobec lekarza wyrazi brak zgody na
leczenie. Z pewnością wspomniany przepis nie zwalnia innych osób, zwłaszcza
członka rodziny sprawującego opiekę nad chorym, którego stan jest na tyle zły, że
zachodzi bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na
zdrowiu, od obowiązku podjęcia działań zmierzających do udzielenia choremu
pomocy medycznej, nawet gdy ten oświadcza, że nie chce kontaktu z lekarzem.
Jeżeli obrońca podnosi, że skazany nie miał obowiązku „wbrew woli świadomej
oraz poczytalnej babki na siłę ją leczyć”, to nie dostrzega, że pojęcie leczenia
odnosi się do zabiegów podejmowanych przez lekarza, a określony fragment
zachowania skazanego oceniano nie jako zaniechanie leczenia pokrzywdzonej, ale
jako niepodjęcie działania zmierzającego do zapewnienia jej leczenia (mówiąc
wprost - niewezwanie lekarza), mimo symptomów, że jest ono konieczne.
W ramach trzeciego zarzutu kasacji, skarżąca podniosła naruszenie szeregu
przepisów postępowania, z których większość nie odnosi się wprost do
postępowania odwoławczego. Sąd Najwyższy niejednokrotnie wskazywał, że nie
jest postąpieniem prawidłowym, bowiem zmierzającym do ponowienia kontroli
wyroku sądu I instancji, podniesienie w kasacji zarzutu obrazy wyłącznie art. 7
k.p.k. w sytuacji, gdy sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok tego sądu i zarazem
nie przeprowadzał dowodów w trybie art. 452 § 2 k.p.k., które byłby zobowiązany
ocenić zgodnie z regułami wspomnianego przepisu. Ta uwaga jest aktualna
11
również w wypadku podniesienia zarzutu naruszenia art. 410 k.p.k., choćby został
on powiązany z art. 458 k.p.k. Stawiając ten zarzut, skarżąca niesłusznie przypisuje
Sądowi Apelacyjnemu rolę sądu I instancji, skoro twierdzi, że określonych
okoliczności nie wziął pod uwagę „przy ustalaniu przebiegu zdarzeń”. Oczekiwanie,
że Sąd ad quem powinien pełnić taką rolę jest również widoczne w przypadku
zarzutu naruszenia art. 366 § 1 k.p.k., czego nie zmienia powiązanie tego przepisu
z art. 458 k.p.k. Z kolei zarzut naruszenia art. 452 § 2 k.p.k. nie uwzględnia, że
obraza przepisu ma miejsce wtedy, gdy sąd nie respektuje zawartego w nim
nakazu bądź zakazu określonego postąpienia. Wspomniany przepis, w brzmieniu
obowiązującym w dacie orzekania, tego rodzaju uregulowania nie zawierał, dawał
natomiast sądowi odwoławczemu możliwość przeprowadzenia dowodu na
rozprawie. Co prawda, w określonej sytuacji możliwość ta może przerodzić się w
obowiązek sądu (zob. wyrok SN z dnia 18 marca 2015 r., II KK 317/14, OSNKW
2015, z. 8, poz. 71), jednak nie sposób przyjąć, że było tak w niniejszej sprawie,
skoro Sąd Apelacyjny aprobował stanowisko Sądu I instancji w zakresie oceny
opinii sporządzonej przez Zakład Medycyny Sądowej CM UJ, w której wskazano,
że stwierdzone u pokrzywdzonej obrażenia ciała powstały w mechanizmie urazów
czynnych.
Charakter zarzutów kasacyjnych miały natomiast zarzuty rażącego
naruszenia przez Sąd odwoławczy przepisów art. 433 § 2 oraz art. 457 § 3 k.p.k.,
obszernie rozwinięte w uzasadnieniu skargi. Uznanie, że w pewnym zakresie są
one zasadne, spowodowało wydanie orzeczenia postulowanego przez skarżącą
oraz prokuratora Prokuratury Generalnej. Nie ulega wątpliwości, że sprawa R.
Kuchty nie należy do prostych w rozpoznaniu. Przy braku dowodów bezpośrednich,
zmiennych wyjaśnieniach oskarżonego, trudnościach w ustaleniu motywacji
ewentualnego sprawcy, w sytuacji, gdy nie kwestionowano, iż przez dłuższy czas
oskarżony względnie dobrze opiekował się niedołężną pokrzywdzoną, co wymagało
poświęcenia z jego strony, zasadniczym dowodem, na którym sąd orzekający oparł
skazanie oskarżonego, była opinia sądowo-lekarska sporządzona przez Zakład
Medycyny Sądowej, tłumaczona i uzupełniana na rozprawie przez kierownika
Zakładu dr. hab. med. T. K. (tak jak czyniły to sądy obu instancji, w dalszej części
uzasadnienia skrótowo będzie mowa o opinii biegłego, chociaż formalnie cały czas
12
chodzi o opinię instytucji). W świetle tej opinii dwukrotnie, w odstępie około
miesiąca (możliwy przedział czasowy jest jednak szerszy), w mechanizmie urazu
czynnego, pokrzywdzona doznała złamania żeber, najpierw po prawej, później po
lewej stronie klatki piersiowej oraz innych obrażeń (uszkodzeń) ciała, które nie były
leczone. Złamania żeber nastąpiły w wyniku dociśnięcia przez inną osobę klatki
piersiowej pokrzywdzonej do podłoża, co mogło polegać na nacisku kolanem (tzw.
kolankowanie), względnie na nacisku inną częścią ciała, całym ciężarem sprawcy.
Nawiązujący do opinii opis czynów przypisanych skazanemu nie precyzuje, na
czym dokładnie polegało jego zachowanie, prowadzące do złamania żeber
pokrzywdzonej. Sąd meriti, tłumacząc, że „nie ma możliwości dokładnego
odtworzenia sposobu działania oskarżonego”, poprzestał na stwierdzeniu, iż
działając umyślnie, w obu wypadkach docisnął jej klatkę piersiową do podłoża.
Zarazem jednak wykazał daleko idącą niekonsekwencję, bowiem zaznaczył,
odnośnie do pierwszego przestępstwa, że „należy przyjąć z prawdopodobieństwem
graniczącym z pewnością, iż oskarżony unieruchomił ciało pokrzywdzonej
dociskając jej klatkę piersiową do podłoża kolanem (kolanami)”, by następnie już
całkiem jednoznacznie stwierdzić, że oskarżony „zdawał sobie sprawę z tego, że
dociskanie kolanami ciała pokrzywdzonej będzie równoznaczne z naciskiem na jej
klatkę piersiową ze znaczną siłą wynikającą z ciężaru ciała oskarżonego /ponad
100 kg/, co może skutkować złamaniem żeber…” (s. 53-54 uzasadnienia). W
przypadku drugiego zdarzenia stanowisko Sądu jest mniej stanowcze, jednak i tym
razem wskazano, że przy dociskaniu pokrzywdzonej do podłoża oskarżony posłużył
się „najprawdopodobniej kolanem lub kolanami” (s. 55). Jest widoczne, że takie
postrzeganie przebiegu zdarzeń musiało rzutować na ustalenia co strony
podmiotowej zachowania R. K. i skłaniać do przyjęcia, że powodując złamanie u
pokrzywdzonej żeber (nadto te obrażenia, które wynikały z uderzania rękami),
działał umyślnie. Sąd przytoczył też jednak opinię T. K., że złamanie żeber było
możliwe nie tylko poprzez kolankowanie, ale też innego rodzaju nacisk na ciało
pokrzywdzonej, z tym jednak, że całym ciężarem sprawcy (s. 28 uzasadnienia).
Zabrakło w takim razie rozważenia, w jaki sposób taki nacisk mógł zostać wywarty
oraz czy inny mechanizm spowodowania złamań niż kolankowanie rzutuje na
ustalenia co do strony podmiotowej. Mimo trudności dowodowych, należało też
13
dążyć do ustalenia, a przynajmniej rozważenia ewentualności, gdzie i w jakiej
pozycji znajdowało się ciało pokrzywdzonej w krytycznych momentach. Ustalenie,
że oskarżony dociskał pokrzywdzoną do podłoża daje bowiem mało konkretny
obraz zdarzeń. W grę mogą wchodzić zachowania nader agresywne i wyraźnie
wskazujące na zamiar sprawcy, kiedy to dochodzi do przewrócenia, względnie
położenia pokrzywdzonej na podłogę i wspomnianego kolankowania, ale też
zachowania mniej drastyczne, gdy nacisk jest powodowany w inny sposób, np. na
pokrzywdzoną leżącą w łóżku. Pogląd T. K., że dla złamania żeber u
pokrzywdzonej konieczne było przygniecenie jej przez sprawcę do podłoża całym
ciężarem ciała, zdaje się wskazywać, iż pokrzywdzona pozostawała w pozycji
leżącej, co wykluczałoby przygniecenie jej do ściany, np. podczas przenoszenia do
łazienki lub w samej łazience. Nie jest jednak jasne, czy mówiąc o całym ciężarze
ciała sprawcy biegły miał na myśli ciężar R. K. (Sąd Okręgowy nadmienił, że przy
wzroście 190 cm waży 112 kg, Sąd Apelacyjny, że 120 kg), a tym samym, że osoba
mniej ważąca nie byłaby w stanie, w mechanizmie innym niż kolankowanie, złamać
pokrzywdzonej żeber. Gdyby okazało się, że w grę może też wchodzić nacisk ciała
o mniejszej wadze (masie), otworzyłoby się pole to rozważań, czy jest możliwe, że
skazany jednak nie musiał ucisnąć pokrzywdzonej całym swoim ciężarem, co
mogłoby nie pozostać bez wpływu na ustalenia co do przebiegu zdarzenia
(ustalenie, najwyraźniej przyjęte przez Sąd meriti, o poziomej pozycji ciała
pokrzywdzonej w chwili przygniecenia nie jawiłoby się jako jedynie możliwe), ale też
co do zamiaru, z jakim sprawca działał, co ma znaczenie zwłaszcza w przypadku
drugiego z przypisanych mu przestępstw.
Odnośnie do strony podmiotowej przypisanych skazanemu przestępstw Sąd
Okręgowy w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że w przypadku pierwszego z nich
przyjął, iż R. K. „godził się na to, że efektem dociskania klatki piersiowej
pokrzywdzonej będzie złamanie jej żeber” (s. 54), wobec tego „działał z zamiarem
ewentualnym powziętym nagle pod wpływem doraźnych okoliczności oraz
sytuacyjnej reakcji emocjonalnej” (s. 61). W przypadku drugiego przestępstwa
uznał natomiast, że skazany „działał z zamiarem nagłym, lecz bezpośrednim w
zakresie spowodowania uszkodzeń w obrębie twarzy, szyi i ramienia
pokrzywdzonej, a także w zakresie spowodowania złamania 5 żeber po stronie
14
lewej klatki piersiowej” (s. 63), jako że „stan świadomości w tym dniu był odmienny,
niż poprzednio, albowiem oskarżony znał już doskonale skutki działania
polegającego na przygniataniu klatki piersiowej pokrzywdzonej do podłoża,
wiedział, iż dokonany przez niego wcześniej czyn skutkował złamaniem jej żeber.
W tej sytuacji oskarżony nie mógł mieć wątpliwości co do tego, że ponowienie tego
samego działania odniesie ten sam skutek” (s. 55). Trzeba w związku z tym
zauważyć, że wywód mający wykazać, iż skazany wiedział, że po pierwszym
zdarzeniu u pokrzywdzonej doszło do złamania żeber, Sąd a quo ograniczył do
stwierdzenia, że widocznymi dla niego objawami tego uszkodzenia ciała były „ból,
kaszel, spłycenie oddechu” (s. 9) oraz to, że „pokrzywdzona w tym stanie przez
kilka dni nie mogła chodzić, kaszlała, miała wysoką gorączkę, cierpiała ból i
duszności” (s. 54). Należało oczekiwać, że istotna z punktu widzenia
odpowiedzialności skazanego okoliczność będzie szerzej rozważona, również
przez Sąd odwoławczy, jako że nie bez racji w kasacji zwrócono uwagę, iż skoro
biegły zaznaczył, że w sytuacji, gdy pokrzywdzona cierpiała na przewlekłą
niewydolność krążenia, a jednym z objawów tego schorzenia była odczuwana
przez nią duszność, to wspomniane spłycenie oddechu połączone z dusznością nie
musiało być odbierane przez skazanego, przyzwyczajonego do problemów z
oddychaniem Z. K., jako symptom jednoznacznie świadczący o zasadniczym
pogorszeniu jej stanu zdrowia, zwłaszcza o złamaniu żeber. Wypadało też
rozważyć, czy inne dolegliwości, które miały wystąpić u pokrzywdzonej, musiały być
interpretowane przez skazanego, niemającego przecież wiedzy medycznej, jako
niewątpliwy objaw złamania żeber, przy uwzględnieniu, że nie jest jasne, czy sama
pokrzywdzona stan swojego zdrowia oceniała jako poważny i czy mówiła o tym
skazanemu. W tym kontekście Sąd meriti nie wykluczył, że odczuwane dolegliwości
traktowała jako przemijające, dostrzegł również, iż pokrzywdzona zaniechała
wezwania pomocy lekarskiej, chociaż mogła to uczynić telefonicznie, bądź poprzez
odwiedzające ją osoby. Sąd stwierdził, że nie jest możliwe jednoznaczne
wytłumaczenie postawy pokrzywdzonej, polegającej na niezawiadomieniu innych
osób o stanie swego zdrowia oraz nieskarżeniu się na R. K. Wymienił jednak kilka
możliwych przyczyn, w tym obawę Z. K. przed jego reakcją. O ile tłumaczą one jej
niechęć do obciążania R. K., to przy założeniu, że odczuwała bardzo poważne
15
dolegliwości, które według Sądu musiały przekonać skazanego, iż spowodował u
niej złamanie żeber, brak chęci pokrzywdzonej do wezwania lekarza
(konsekwentnie, jak wcześniej to czyniła, mogła w takim wypadku zaprzeczać
sprawstwu opiekuna), choćby za pośrednictwem siostry A. G., z którą utrzymywała
kontakt osobisty, a ostatnio telefoniczny (k. 405 odw.), czy widzianej 14 marca 2011
r. A. T., jest rzeczywiście trudna do wytłumaczenia, zwłaszcza gdy wspomnieć, że
wcześniej często i bez oporów korzystała z leczenia szpitalnego (w 2009 r. aż 7
razy), a świadek K. T., pielęgniarka z miejscowego ośrodka zdrowia zeznała, że Z.
K. zazwyczaj sama dzwoniła do ośrodka i umawiała się na wizytę lekarską (k. 786
odw.). Do rozważenia pozostawało w takim razie, czy postawa pokrzywdzonej
uprawnia do interpretacji, że złamanie żeber nie spowodowało u niej tak poważnych
i dłużej trwających dolegliwości, by skazany miał pewność co do ich przyczyny.
Wypadało przy tym uwzględnić, że chociaż, według biegłego, u Z. K. po złamaniu 7
żeber przez kilka dni wystąpiły wyraźne objawy chorobowe, to być może później, na
jakiś czas, ustąpiły, a pokrzywdzona funkcjonowała w sposób zbliżony do
poprzedniego, skoro 14 marca 2014 r., według A. T., nie była osobą leżącą (k. 361)
i w jej obecności poruszała się po mieszkaniu, co zgodne jest z wypowiedzią
biegłego, że „po kilku dniach od złamania mogła zacząć chodzić” (k. 1094 odw.).
Nie jest wykluczone, że podobnie zachowywała się przez kilka tygodni, skoro Sąd
Okręgowy, przyjmując, że została dwukrotnie pobita, dopuścił w opisie czynu
możliwość, iż pierwsze zdarzenie miało miejsce w lutym 2011 r. (w uzasadnieniu –
s. 20 – pojawia się jeszcze szerszy przedział czasowy, skoro stwierdzono, zapewne
w związku z wypowiedzią biegłego – k. 1094 odw. – że pierwszy raz pokrzywdzona
została pobita 2 tygodnie do 3 miesięcy przed zgonem). Słuszne byłoby też
zastanowienie się, czy skazany musiał mieć świadomość, że pokrzywdzona ma
złamane żebra, a stan jej zdrowia bezwzględnie wymaga udzielenia jej pomocy
lekarskiej, skoro będąca z wizytą u Z. K. 10 dni przed jej śmiercią, doświadczona w
kontaktach z chorymi, pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej A. T., nie podjęła
konkretnego działania i poprzestała na skierowanej do skazanego uwadze, że
może trzeba wezwać do pokrzywdzonej lekarza. W kasacji nie bez racji
nadmieniono, że skoro A. T. (skarżąca akcentuje, że jest pielęgniarką, gdy w
rzeczywistości wykonywała zadania pracownika socjalnego) jedynie sugerowała
16
wezwanie lekarza, a nie stwierdziła kategorycznie takiej konieczności, to wypadało
rozważyć, czy i skazany mógł nieprawidłowo ocenić sytuację. W tych
okolicznościach stanowiące istotny element wnioskowania Sądu a quo ustalenie, że
R. K. wiedział, iż u pokrzywdzonej doszło do złamania żeber, nie jawi się jako
niewątpliwie trafne.
W kasacji zwrócono też uwagę, że wymagało rozważenia przez sądy
orzekające, przed uznaniem, iż skazany izolował pokrzywdzoną od kontaktu ze
światem i opieki medycznej oraz chciał ukryć pobicie babci, czy tezie tej nie przeczy
fakt, że nie czynił on trudności A. T. w odwiedzeniu pokrzywdzonej w dniu 14 marca
2011 r. Argument ten jest o tyle nieprzekonujący, że Sąd meriti, odwołując się do
zeznań pielęgniarek T. B., B. C. i K. T. wytłumaczył, dlaczego uznał, że po 14 lipca
2010 r. skazany pozbawił pokrzywdzoną możliwości leczenia (sformułowanie to - s.
34 uzasadnienia - wydaje się zbyt daleko idące, w kontekście wspomnianej
możliwości zainicjowania przez samą Z. K. kontaktu z lekarzem), nadto wizyta A.
T. nie wiązała się z badaniem lekarskim pokrzywdzonej, zaś R. K. mógł oczekiwać,
że babcia nie poskarży się na niego. Spostrzeżenia Sądu Okręgowego co do
obniżenia jakości opieki sprawowanej przez skazanego nad Z. K. i jego braku troski
o zapewnienie jej opieki medycznej są jednak o tyle znaczące, że uprawniają do
zadania pytania, czy trafne jest stanowisko tego Sądu, iż skazany dlatego
każdorazowo wstrzymywał się z wezwaniem lekarza do pokrzywdzonej, że chciał
uniknąć odpowiedzialności karnej, przy świadomości, że popełnił przestępstwo.
Skoro bowiem uznano, że R. K. już od połowy 2010 r. wykazywał brak
zainteresowania leczeniem babci, to przed przyjęciem, że już po pierwszym pobiciu
„wiedział o złamanych żebrach pokrzywdzonej” (s. 54 uzasadnienia) i nie wezwał
do niej lekarza z powodu obawy przed odpowiedzialnością, wypadało rozważyć,
obok pogłębionego wnioskowania co do wiedzy skazanego o złamaniu żeber
pokrzywdzonej, czy to zachowanie nie było zwykłą kontynuacją wcześniejszego
braku dbałości o zdrowie Z. K. Jest charakterystyczne, że do wezwania lekarza nie
doszło też wcześniej, gdy pokrzywdzona doznała złamania trzech żeber w linii
pachowej (opinia k. 50 odw.), chociaż zapewne i ta kontuzja, nie wiązana z osobą
skazanego, nie pozostała bez wpływu na jej samopoczucie.
17
Skarżąca również wskazała, w kontekście pochodzenia urazów
stwierdzonych u pokrzywdzonej, na niezbyt konsekwentne stanowisko
orzekających sądów. Mianowicie Sąd meriti ustalił, że w trakcie pierwszego
zdarzenia oskarżony uderzył pokrzywdzoną i spowodował u niej ranę tłuczoną
wargi oraz że „w tym samym czasie, tj. kilka tygodni przed zgonem pokrzywdzona
doznała urazu głowy skutkującego stłuczeniem mózgu i krwawieniem
podtwardówkowym …” (s. 9). Z kolei Sąd ad quem podkreślił, iż „zasługują też na
pełną akceptację ustalenia i wywody sądu co do przyjęcia czynnego mechanizmu
powstania rany tłuczonej wargi (w pierwszym pobiciu)…”. Nie bez racji skarżąca
zauważyła, że „twierdzenie o koincydencji czasowej obrażenia wargi i mózgu są
korzystne dla oskarżonego”. Nie jest bowiem jasne, dlaczego sądy obu instancji
przyjęły, że uraz głowy, skutkujący stłuczeniem mózgu, powstał bez udziału
skazanego, a zaistniała w tym samym czasie rana tłuczona wargi została
spowodowana zadanym przez niego uderzeniem. Co prawda, w opinii sądowo-
lekarskiej stwierdzono, że „rany tego typu spotykane są zazwyczaj jako skutek
uderzenia pięścią w twarz, i taki mechanizm wydaje się najbardziej
prawdopodobny”, ale zaznaczono też, że „nie można wykluczyć upadku z
uderzeniem twarzą o twarde podłoże” (k. 50 odw.). Sąd a quo, odnotowując to
stanowisko, wskazał jednak, że „należy powiązać ten uraz z działaniem
oskarżonego polegającym na dociskaniu klatki piersiowej do podłoża, jako łącznie
zaistniałe elementy agresywnego zachowania oskarżonego w stosunku do
pokrzywdzonej”. Stanowisko to ma cechę dowolności, w każdym razie nie tłumaczy
należycie, dlaczego racje, które przemawiały za nieprzypisywaniem skazanemu
spowodowania u pokrzywdzonej wspomnianego urazu głowy, nie miały
zastosowania do zaistniałego w tym samym czasie zranienia wargi. Inaczej
mówiąc, nie jest jasne, dlaczego Sąd meriti, deklarując stosowanie zasady in dubio
pro reo, przyjął, że wspomniany uraz głowy pokrzywdzonej zaistniał bez udziału R.
K., natomiast wykluczył taką możliwość w odniesieniu do rany wargi, mogącej
zaistnieć w tym samym mechanizmie, co uraz głowy (upadek z uderzeniem o
twarde podłoże).
Pełna aprobata Sądu Apelacyjnego dla zaprezentowanego przez Sąd I
instancji rozumowania, chociaż pomija ono istotne okoliczności, względnie nie
18
całkiem tłumaczy zajęte stanowisko powoduje, że zastrzeżenia podniesione w
kasacji pod adresem wyroku Sądu odwoławczego nie mogły zostać odrzucone.
Było przy tym widoczne, że skarżąca, wprost określenia tego nie używając,
wskazuje na tzw. błąd przeniesienia, polegający na przeniknięciu uchybień Sądu
meriti do aprobującego rozstrzygnięcie tego sądu orzeczenia Sądu II instancji.
W kasacji podniesiono też, że Sąd odwoławczy, akceptując stanowisko Sądu
meriti odnośnie do opinii sądowo-lekarskiej, pominął zgłoszone w apelacji
zastrzeżenia odnośnie do tej opinii. Obrońca zwróciła m.in. uwagę, że „widoczne są
też rozbieżności wniosków opinii wydanej po sekcji zwłok i późniejszych”. Nie jest
ona bezzasadna, skoro w opinii sporządzonej 22 kwietnia 2011 r. uznano, że
„obrażenia stwierdzone na ciele zmarłej powstały od mnogich czynnych urazów
zadawanych narzędziem tępym, twardym, w co najmniej dwóch osobnych
pobiciach” (k. 20), by niedługo później, 6 czerwca 2011 r., wskazać, że powstałe
krótko przed zgonem złamania pięciu żeber mogły powstać zarówno wskutek urazu
czynnego (np. kopnięcia), jak i upadku. Podobnie, stwierdzone u pokrzywdzonej
złamanie trzech żeber w linii pachowej, uznano za efekt urazu czynnego, względnie
upadku (k. 50 odw.). Z kolei na rozprawie w dniu 26 kwietnia 2012 r. biegły T. K.
podał, że część obrażeń stwierdzonych u pokrzywdzonej, w tym złamanie 7 żeber,
„na pewno są wynikiem zadania jej urazów czynnych” (k. 502 odw.), natomiast w
opinii z 22 sierpnia 2013 r. stwierdził i powtórzył to na rozprawie w dniu 11 grudnia
2013 r., że gdyby rozpatrywać każde z obrażeń stwierdzonych u pokrzywdzonej z
osobna, nie można wykluczyć pochodzenia danego obrażenia od urazu biernego
(k. 1006, 1095). Przeciwko temu przemawia jednak kompleksowy ogląd obrażeń,
nadto uwzględnienie „całej sytuacji (wielokrotne powtarzające się epizody
doznawania siniaków, izolowanie pacjentki przez kilka miesięcy od dostępu do
służby zdrowia, brak reakcji na jej ciężki stan)". Wraz z zawartym w opinii z 22
kwietnia 2011 r. poglądem, że miały miejsce co najmniej dwa osobne pobicia, dało
to obrońcy asumpt do zamieszczenia w kasacji twierdzenia, że „biegły stał się
sędzią”. Uwaga ta nie jest bezzasadna, skoro T. K. nie poprzestał na
przedstawieniu opinii zawierającej opis stwierdzonych u pokrzywdzonej obrażeń i
możliwego mechanizmu ich powstania, ale już na wstępie wyraził przekonanie o
zaistnieniu przestępstw, a później, uzasadniając tę tezę, uwzględnił okoliczności,
19
które w określony, niekorzystny dla skazanego sposób zinterpretował, wychodząc
poza kompetencje biegłego. Wziął pod uwagę, że R. K. przez kilka miesięcy
izolował pokrzywdzoną od dostępu do służby zdrowia i nie reagował na stan jej
zdrowia, jak też połączył wszystkie epizody doznawania siniaków przez
pokrzywdzoną z osobą skazanego, chociaż, co podkreślono w kasacji, kwestia jego
odpowiedzialności była badana przez właściwe organy przed 2011 r. i nie znalazły
one podstaw, by przedstawić mu zarzut popełnienia przestępstwa na szkodę Z. K.
Niejednolitość opiniowania przez biegłego jest szczególnie widoczna w
przypadku stwierdzonego u pokrzywdzonej złamania 7 żeber. T. K. początkowo
wykluczył możliwość tego złamania w wyniku upadku (k. 503), by, jak wspomniano,
dopuścić taką możliwość, chociaż z zastrzeżeniem, że należałoby pominąć inne
doznane przez pokrzywdzoną urazy. Otwierało to jednak pole do rozważań, czy nie
jest możliwe potraktowanie obu zdarzeń, które mogły zaistnieć w dłuższym
odstępie czasu, jako odrębnych, w tym znaczeniu, że pochodzenie obrażeń z
jednego zdarzenia nie byłoby rozpatrywane przez pryzmat drugiego z nich. W takim
wypadku, przyjmując, że pokrzywdzona upadła, co skutkowało stłuczeniem mózgu,
wypadałoby bardziej przekonująco wykazać, że w tym mechanizmie złamanie 7
żeber nie jest możliwe, również przy odnotowanej przez Sąd Okręgowy „osłabionej
strukturze kostnej” (s. 54 uzasadnienia). Jeżeli natomiast sądy orzekające przyjęły,
że w obu wypadkach do złamania żeber doszło w wyniku dociśnięcia klatki
piersiowej pokrzywdzonej do podłoża z użyciem dużej siły (kolankowanie, wywarcie
innego rodzaju nacisku, z tym jednak, że całym ciężarem sprawcy), to ma rację
skarżąca, że celowe było ustalenie, czy takie działanie, przy wielkiej wadze R. K. i
„kruchości” pokrzywdzonej, mogło spowodować tylko złamanie żeber, czy też
powinno prowadzić do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Gdy zaś chodzi o
zdarzenie z dnia śmierci Z. K., słuszne byłoby uzyskanie odpowiedzi na pytanie,
czy silny nacisk na klatkę piersiową powinien pozostawić ślady (zasinienia) na jej
ciele, a jeżeli tak, czy któryś ze śladów stwierdzonych podczas oględzin zwłok jest
pozostałością wspomnianego nacisku. W ramach ustaleń faktycznych przyjęto
również, że krócej niż 6 godzin przed śmiercią pokrzywdzonej skazany nie tylko
złamał jej żebra, ale też zadawał ciosy rękami, czego skutkiem były podbiegnięcia
krwawe na ciele. Nasuwa się jednak uwaga, że kwestia jednoczasowości
20
zaistnienia tych podbiegnięć i złamania żeber powinna być bardziej klarownie
wyjaśnione, bowiem wypowiedź biegłego na ten temat nie jest jednoznaczna.
Wspomniał on tylko, że przebarwienia na ciele pokrzywdzonej powstały wcześniej,
niż tuż przed śmiercią, były bowiem opisane jako matowe (k. 1094 odw.).
W kasacji nie bez racji wskazano też na brak konsekwencji biegłego w
opiniowaniu co do istotnej kwestii, podnosząc, że w opinii z 6 czerwca 2011 r.
wskazał, iż w ostatnim okresie przed zgonem chora prawdopodobnie mogła tylko
leżeć, później zaś przyjmował jako pewnik, że kilka dni przed śmiercią nie była w
stanie chodzić, nawet przy pomocy osoby trzeciej (k. 502 odw.). Okres niemożności
chodzenia przez pokrzywdzoną był zresztą przez biegłego określany niezbyt
precyzyjnie; przy pierwszym rozpoznaniu sprawy w tym samym wystąpieniu przed
Sądem wskazał, że Z. K. „najprawdopodobniej” w ciągu kilkunastu dni przed
śmiercią nie była w stanie dojść do łazienki, by zaraz potem „absolutnie” wykluczyć
taką możliwość (k. 502 odw., 503 odw.). Wiadomo jednak, że zeznania A. T.
możliwość taką dopuściły. Zwrócono również w kasacji uwagę na niejasność opinii
w zakresie twierdzenia, że całkowite wyłączenie pracy prawego płuca, które było
niepowietrzne (k. 503 odw.) uniemożliwiało pokrzywdzonej chodzenie w ostatnich
dniach przed śmiercią, przy zapisie w protokole oględzin zwłok, iż płuca były
upowietrzone, choć nierównomiernie (k. 20). Rzeczywiście, i w tym względzie
celowe było uzyskanie bardziej precyzyjnej wypowiedzi biegłego, również dlatego,
że znane są przypadki funkcjonowania ludzi, po zabiegu chirurgicznym, nawet z
jednym płucem, a nie została też jednoznacznie zakwestionowana wiarygodność
świadka A. T., który w postępowaniu przygotowawczym zeznał i podtrzymał to na
rozprawie, że w dniu śmierci Z. K. widział siedzącą ją przy stole w kuchni i
spożywającą posiłek (k. 117, 391, 1015). W każdym razie na temat wartości tych
zeznań niewiele mówi uwaga Sądu Apelacyjnego, że zeznania świadka są
ogólnikowe i że na ostatniej rozprawie powołał się na kłopoty z pamięcią
(pominięto, że nie wspominał o tych kłopotach przy pierwszym przesłuchaniu).
W aspekcie kontroli opinii biegłego skarżąca podniosła też, że sądy obu
instancji nie zwróciły uwagi, iż brak odleżyn, bądź odparzeń na ciele
pokrzywdzonej, które to dolegliwości powstają szybko i łatwo, świadczy, że nie
leżała ona cały czas w okresie kilku dni przed śmiercią oraz że skazany
21
rzeczywiście ją obmywał (tej ostatniej okoliczności nie negowano – zob. s. 50
uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego). W związku z tym nasuwa się uwaga, że
zadanie na tę okoliczność pytania biegłemu było celowe, chociaż inicjatywę w
pierwszej kolejności powinien wykazać obrońca, który nie podnosił też tej kwestii w
apelacji (dla porządku wypada wspomnieć, że apelację i kasację sporządzali różni
obrońcy).
Trzeba też jednak odnotować, że wśród wielu argumentów podniesionych w
kasacji, wskazujących na naruszenie przez Sąd Apelacyjny art. 433 § 2 i 457 § 3
k.p.k., część nie była zasadna. Chociaż apelacja wniesiona przez obrońcę R.
Kuchty podnosiła m.in. zastrzeżenia odnośnie do stanowiącej zasadniczy dowód w
sprawie opinii sądowo-lekarskiej, co powinno skłonić Sąd odwoławczy do jej
kompleksowego przeanalizowania, pominięcia niektórych wątków wskazanych w
kasacji nie można traktować jako uchybienia i to mogącego mieć wpływu na treść
orzeczenia. Poza tym, nie wszystkie zagadnienia podniesione w kasacji zostały
przez Sąd ad quem pominięte. Np.:
- biegły należycie wytłumaczył, dlaczego do złamania żeber u pokrzywdzonej
doszło w wyniku dwóch (jeśli pominąć wcześniejsze złamanie 3 żeber) urazów.
Istotne było tu badanie mikroskopowe prowadzące do wniosku, że do złamania 5
żeber doszło krótko przed śmiercią Z. K., gdy złamanie 7 żeber nastąpiło znacznie
wcześniej (w tym względzie zob. s. 16 uzasadnienia Sądu Apelacyjnego);
- zasłanianie się przez pokrzywdzoną przed ewentualnymi uderzeniami w świetle
opinii biegłego nie było niemożliwe, skoro w opinii dopuszczono możliwość, że Z. K.
miała trudności w poruszaniu ramionami, co nie oznacza, że nie była w stanie nimi
poruszać. Nadto skarżąca zakłada (dostrzec trzeba, że i sądy orzekające), że
koniecznie chodziło o zasłanianie twarzy, gdy jest też możliwe zasłanianie innych
części ciała;
- sugerowanie, że skazany podnosząc do góry ciało pokrzywdzonej i nieumyślnie
powodując w ten sposób złamanie żeber mylił się, przyjmując, że Z. K. nie żyje, nie
znajduje oparcia w dowodach. Wszak owo działanie skazany podjął dopiero po
odjeździe lekarki, która stwierdziła zgon, przy czym fakt, że istotnie nastąpił wyrażał
się konkretnymi objawami (zeznania A. M. k. 1014, s. 16 uzasadnienia Sądu
Apelacyjnego);
22
- z opinii biegłego datowanej 22.08.2013 r. nie wynika, że tezę o złamaniu żeber w
wyniku pobicia pokrzywdzonej opierał m.in. na tym, że były to złamania w jednej
linii. Istotny był raczej fakt złamania tak dużej liczby żeber;
- niepodanie przez biegłego w ustnej wypowiedzi konkretnych tytułów literatury
medycznej, do których sięgnął w celu sprawdzenia działania leków zażywanych
przez pokrzywdzoną, zwłaszcza „Polocardu”, nie uzasadnia poglądu, iż
nieprawidłowo (co do tej kwestii) wywiązał się ze swoich obowiązków. Przez
nikogo, w tym przez obrońcę, nie był wezwany do podania, z jakim konkretnie
opracowaniami się zapoznał, a dopiero gdyby w takim wypadku nie potrafił ich
wymienić, zastrzeżenia pod adresem biegłego miałyby rację bytu;
- Sąd odwoławczy rzeczywiście nie odniósł się wprost do postawionego w apelacji
pytania: po co oskarżony miałby w taki sposób (przez kolankowanie lub innego
rodzaju nacisk na klatkę piersiową) obezwładniać wątłą staruszkę, będąc rosłym
mężczyzną? Temu zaniechaniu nie należy jednak nadawać nadmiernego
znaczenia, jako że wzmianka, iż stosując kolankowanie, sprawca obezwładnia
ofiarę, mogąc zadawać jej ciosy rękami, pojawiła się w opinii biegłego, co
wykraczało poza zakres opiniowania medycznego, natomiast Sąd meriti ustalenia,
iż R. K. chciał obezwładnić pokrzywdzoną, nie poczynił. Wobec poczynionych
ustaleń starał się raczej dociec, nie dochodząc jednak do stanowczych wniosków,
dlaczego dwukrotnie ją zaatakował.
Sąd Najwyższy zaliczył w poczet dowodów dołączoną do kasacji ulotkę,
opisującą działanie przyjmowanego przez pokrzywdzoną leku „Polocard” i możliwe
jego skutki uboczne. Istotnie, producent tego leku zaznaczył, że w czasie jego
stosowania u pacjentów obserwowano krwawienia, w tym mające postać krwiaków,
co samo w sobie nie przesądza, że zasinienia stwierdzone na ciele pokrzywdzonej
powstały bez udziału innej osoby, jednak powinno skłonić sąd ponownie
rozpoznający sprawy do ustalenia, czy wspomniane krwiaki mogły przybrać postać
takich zasinień i być tak mnogie.
Nie tracąc z pola widzenia pisma, które R. K. skierował do Sądu
Najwyższego, należy zauważyć, że w jego treści pojawiła się, obecna już w apelacji
sporządzonej przez obrońcę teza, iż oględzinom, na podstawie których
sporządzono opinię sądowo-lekarską, poddano ciało innej osoby niż Z. K. W tym
23
względzie obszernie i przekonująco wypowiedział się jednak Sąd Apelacyjny,
wskazując na szereg okoliczności, które tezę tę nakazują odrzucić, wśród nich
udokumentowanie oględzin i sekcji zwłok pokrzywdzonej materiałem fotograficznym
(k. 25-26a). Na rozprawie skazany wypowiadał się co do tych zdjęć i nie zgłosił
wątpliwości w kwestii, czyje ciało one przedstawiają.
Poczynione wyżej uwagi w żaden sposób nie mogą być traktowane jako
sugerujące kierunek rozstrzygnięcia przy ponownym rozpoznaniu sprawy. Sąd
orzekający, dążąc do poczynienia prawdziwych ustaleń faktycznych, powinien je
jednak uwzględnić w toku procedowania, nadto rozważyć celowość zlecenia
sporządzenia nowej opinii sądowo-lekarskiej innej instytucji lub biegłemu.
Mając na względzie przytoczone okoliczności, Sąd Najwyższy orzekł jak w
wyroku. Rozstrzygnięcie o wynagrodzeniu obrońcy z urzędu oraz zwrocie
poniesionych przez nią wydatków znajduje uzasadnienie w odpowiednich
przepisach rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w
sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa
kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (t.j. Dz. U. z 2013 r.,
poz. 461 ze zm.). Doceniając widoczny wkład pracy obrońcy, nie uznano jednak,
biorąc zwłaszcza pod uwagę, że pod względem zebranego materiału sprawa nie
należy do obszernych, iż zasadne jest przyznanie obrońcy wynagrodzenia
przewyższającego zwykłą stawkę. Należy przy tym odnotować, że w świetle § 19
pkt 1 wspomnianego rozporządzenia nie byłoby prawidłowe zasądzenie kosztów
przy przyjęciu postulowanej przez obrońcę podwójnej wysokości stawki urzędowej.