Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt X K 1228/15

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 1 lipca 2016 r.

Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna

Protokolant: Magdalena Sadowska

przy udziale prokuratora Marcina Kurzępy

po rozpoznaniu w dniu 22.06.2016 r. sprawy:

J. K. (1) (K.), s. J. i H. zd. K., ur. (...) w B.

oskarżonego o to że:

w dniu 14 czerwca 2015 roku w miejscowości R. na drodze publicznej nr (...) w ruchu lądowym kierował samochodem m-ki M. o nr rej (...), znajdując się w stanie nietrzeźwości 4,47 promila alkoholu we krwi

tj. o czyn z art. 178a § 1 kk

I.  oskarżonego J. K. (1) uniewinnia od popełnienia czynu zarzuconego mu aktem oskarżenia;

II.  na mocy art. 632 pkt 2 kpk kosztami procesu obciąża Skarb Państwa.

Sygn. akt X K 1228/15

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

J. K. (1) zajmował się sprzedażą odzieży na giełdzie w P., która była organizowana w niedziele. Postanowił wybrać się na giełdę także w dniu 14 czerwca 2015 roku. Tego dnia jego ojciec wyprawiał urodziny, więc J. K. (1) wyjechał z domu z T. bardzo wcześnie rano, by po drodze na giełdę zawieźć jeszcze ojcu jedzenie na imprezę, przygotowane przez żonę J. K. (1), J. K. (2).

dowody: częściowo: zeznania świadka J. K. (2) k. 129v – 130v, 57, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 121v – 124, 9 – 10, 52 – 53, 78 - 79

Gdy J. K. (1) jechał swoim samochodem marki M. o nr rej (...) drogą publiczną nr (...) przez miejscowość R., pomylił się i przypadkowo wjechał na drogę polną prowadzącą na posesję T. J.. Gdy zorientował się i próbował wycofać pojazd i zawrócić, zahaczył podwoziem o skarpę rowu melioracyjnego, na skutek czego nie mógł stamtąd samodzielnie wyjechać.

J. K. (1) podejmował wielokrotne próby wydostania się z rowu, jednakże okazały się one bezskuteczne. Zrezygnowany, wyjął butelkę wódki, którą wiózł na urodziny ojca i zaczął ją pić. Przed godziną 8 rano J. K. (1) zauważył samochód, którym jechali H. D. i jej mąż. Zatrzymał go i poprosił, by przejezdni pomogli mu wyciągnąć auto z kanału. H. D. oświadczyła, że nie może mu teraz pomóc, ponieważ oboje jadą do kościoła, najwyżej później, gdy będą wracali. W drodze powrotnej nie zatrzymali się jednak, mimo iż samochód J. K. (1) nadal stał w tym samym miejscu. Przy pojeździe J. K. (1) zjawili się T. J. i jego sąsiad A. S.. Wspólnie postanowili, że auto wyciągnie z rowu T. J., dysponujący samochodem ciężarowym. Do mężczyzn podeszła wtedy H. D., która wyszła na spacer z psem i postanowiła zorientować się w sytuacji. Wyczuła ona od J. K. (1) zapach alkoholu, przekazała tę informację T. J. i A. S., powstrzymując ich przed wyciągnięciem samochodu J. K. (1), a następnie zadzwoniła na Policję. Słysząc to, J. K. (1) oddalił się. Na miejscu zjawił się funkcjonariusz Policji S. C.. Po krótkich poszukiwaniach wspólnie z H. D. odnaleźli J. K. (1) w pobliżu.

dowody: częściowo: zeznania świadków H. D. k. 124 – 126, 14v, A. S. k. 128 – 129, 47, zeznania świadków T. J. k. 126 – 127, 11 – 11v, S. C. k. 127 – 127v, 45 – 45v, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 121v – 124, 9 – 10, 52 – 53, 78 - 79

J. K. (1) został poddany badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu urządzeniem typu A. 6810, które było sprawne i posiadało ważne świadectwo wzorcowania. Pierwsze badanie przeprowadzone o godz. 9.47 wykazało, że J. K. (1) miał 1,10 mg/dm 3 alkoholu w wydychanym powietrzu. Drugie badanie o godz. 10.02 dało wynik 1,05 mg/dm 3 alkoholu w wydychanym powietrzu. Następnie od J. K. (1) pobrano krew do badań, a wyniki zawartości alkoholu przedstawiały się następująco: w próbce pobranej o godzinie 10.45 było 2,72 promila alkoholu, zaś w próbce pobranej o godzinie 11.45 – 2,49 promila alkoholu.

dowody: protokół badania k. 2, świadectwo wzorcowania k. 3 – 4, opinia z zakresu badań chemicznych k. 39, protokoły pobrania krwi k. 40 - 41

J. K. (1) jest żonaty, ma troje dzieci. Ma wykształcenie średnie, z zawodu jest mechanikiem budowy okrętów. Obecnie jest bezrobotny, pozostaje na utrzymaniu żony, nie posiada majątku. Nie był dotąd karany sądownie (skazania widniejące w czasie dochodzenia w karcie karnej uległy zatarciu).

vide: dane osobopoznawcze k. 74, notatka urzędowa k. 75, informacja o dochodach k. 86 – 88, dane o karalności k. 18, 103, odpisy wyroków k. 24, 30 – 31, 32 – 32v, 35

W postępowaniu przygotowawczym J. K. (1) nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i trzykrotnie złożył wyjaśnienia. Na rozprawie podtrzymał dotychczasowe stanowisko, choć treść jego wyjaśnień odbiegała od złożonych uprzednio. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia, przewidziany w art. 424 § 1 kpk, odstąpiono od cytowania wyjaśnień, odsyłając do niżej wskazanych kart akt.

vide: wyjaśnienia oskarżonego k. 121v – 124, 9 – 10, 52 – 53, 78 - 79

Sąd zważył, co następuje:

Poddając szczegółowej analizie przeprowadzone w toku rozprawy głównej dowody, Sąd doszedł do przekonania, że na ich podstawie nie można przypisać J. K. (1) sprawstwa odnośnie do zarzucanego mu oskarżeniem czynu.

Przechodząc do szczegółowego omówienia każdego z dowodów zaoferowanych przez oskarżyciela, należy na wstępie poczynić kilka uwag o charakterze ogólnym.

Postępowanie w niniejszej sprawie toczy się według przepisów procedury karnej w wersji zmienionej ustawami z dnia 27 września 2013 r. o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z dnia 25 października 2013 r.) oraz z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z dnia 20 marca 2015 r.), wprowadzającymi model procesu kontradyktoryjnego. W procesie tym ciężar dowodzenia faktów istotnych dla rozstrzygnięcia spoczywa na stronach procesu. W szczególności, ciężar wykazania, że zachowanie oskarżonego wyczerpało znamiona przestępstwa, spoczywa tylko i wyłącznie na oskarżycielu (z niewielkimi wyjątkami, przewidzianymi w przepisie art. 167 § 1 zd. trzecie kpk). Jeżeli oskarżyciel nie sprosta temu wymaganiu, zapadnie wyrok uniewinniający; sąd, pełniący w procesie rolę bezstronnego arbitra, nie będzie przeprowadzał dowodów z urzędu, chyba że zajdzie wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami. Wśród komentatorów nie ma zgody co do tego, w jakich sytuacjach mamy do czynienia z powyższym „wyjątkowym wypadkiem” powodującym konieczność dopuszczenia dowodu z urzędu; wskazuje się, że chodzi o dowód, którego przeprowadzenie jest obligatoryjne, a żadna ze stron nie wnosi o jego przeprowadzenie (np. dowód z opinii sądowo - psychiatrycznej, gdy zachodzą wątpliwości co do poczytalności oskarżonego albo wywiad środowiskowy w sytuacji, o której mowa w art. 214 § 2 kpk), albo też o dowód, którego nieprzeprowadzenie spowodowałoby konieczność wydania orzeczenia rażąco niesprawiedliwego (w rozumieniu art. 440 kpk, np. gdy Sąd dostrzega, że dany dowód mógłby doprowadzić do uniewinnienia oskarżonego, a oskarżony ani obrońca nie wnoszą o jego przeprowadzenie). Zdaniem Sądu, w okolicznościach niniejszej sprawy nie było żadnego powodu, by Sąd podjął inicjatywę dowodową z urzędu.

Oceniając dowody przedstawione przez oskarżyciela Sąd stwierdził, iż co do zasady, nie ma podstaw, by odmówić wiarygodności zeznaniom świadków H. D., A. S. i T. J., złożonym w postępowaniu przygotowawczym. Świadkowie zeznawali wówczas krótko po zdarzeniu będącym przedmiotem postępowania, dobrze je pamiętali, byli w stanie przypomnieć sobie maksymalną ilość szczegółów. Ich relacje są spójne i logiczne, a także wzajemnie się uzupełniają. Znacznie mniej wartościowe, w ocenie Sądu, są zeznania złożone przez świadków na rozprawie. Szczególnie w relacji H. D. można dostrzec różnice o charakterze zasadniczym, które można wyjaśnić tylko i wyłącznie tym, iż z upływem czasu pewne fakty zatarły się w pamięci świadka, a inne zostały zinterpretowane w kontekście późniejszych wydarzeń i uległy wypaczeniu. Dotyczy to przede wszystkim stwierdzenia świadka, jakoby już w momencie pierwszego spotkania z J. K. (1), gdy zatrzymał on samochód świadka w drodze do kościoła, H. D. wyczuła od oskarżonego woń alkoholu. W postępowaniu przygotowawczym świadek stanowczo oświadczyła, że wówczas jeszcze tej woni nie czuła; ujawniła nietrzeźwość J. K. (1) dopiero wtedy, gdy po powrocie z kościoła udała się na spacer z psem. Świadek pierwotnie wskazała, że J. K. (1) podczas pierwszego spotkania „stał na zewnątrz w dalszej odległości” podczas gdy ona znajdowała się w samochodzie. Zauważyła jednak, że oskarżony „trząsł się cały”. Natomiast świadek podała, że podczas drugiego spotkania, gdy tylko wyczuła silną woń alkoholu, podjęła zdecydowaną interwencję: powstrzymała sąsiadów przed wyciągnięciem samochodu z rowu oraz „zaraz też” wzięła do ręki telefon i zadzwoniła na Policję. Zdaniem Sądu, relacja H. D. z etapu rozprawy nie znajduje pełnego oparcia w rzeczywistości. Pamiętając, że to właśnie H. D. odegrała decydującą rolę w ujawnieniu domniemanego przestępstwa, a następnie schwytaniu oskarżonego, nie sposób uznać za prawdopodobne, że czując alkohol od oskarżonego podczas pierwszego spotkania nie uczyniła nic, by powstrzymać go przed oddaleniem się z miejsca zdarzenia - nie udała się na Policję, nie zadzwoniła po funkcjonariuszy z telefonu któregoś z parafian spotkanych w kościele albo z plebanii (zeznała, że nie wzięła ze sobą własnego telefonu komórkowego), nie została przy J. K. (1), by kontrolować jego zachowanie czy nie poprosiła o interwencję któregoś z sąsiadów. Co więcej, H. D., według jej relacji z postępowania sądowego, miałaby nie podjąć jakichkolwiek działań także po zakończeniu mszy, gdy wracała tą samą drogą do domu - nie zatrzymała się przecież, ani żeby udzielić J. K. (1) pomocy, ani żeby powstrzymać go przed kontynuacją jazdy, choć de facto nietrzeźwy kierowca mógłby zagrażać nawet bezpieczeństwu jej samej, poruszającej się tą samą trasą. W ocenie Sądu, nie można zatem dać wiary H. D. co do tego, że wyczuła ona alkohol od oskarżonego już przed godziną 8 rano. Na podstawie jej zeznań można jedynie ustalić, iż o tej porze J. K. (1) miał „zachwiania równowagi” oraz „trząsł się cały”, sprawiał na świadku wrażenie chorego. W pozostałym zakresie relacje świadka były spójne, stąd Sąd nie miał zastrzeżeń do ich wiarygodności.

Zeznania A. S. również w przeważającej mierze były spójne i ich wiarygodność nie budziła wątpliwości. Jedyną okolicznością, która nie mogła zostać na ich podstawie stanowczo ustalona, była dokładna godzina, o której auto prowadzone przez J. K. (1) pojawiło się w rejonie posesji świadka, a następnie utknęło w rowie. Według pierwotnej relacji A. S., po przejrzeniu monitoringu świadek ustalił, że J. K. (1) wjechał do rowu ok. godziny 6.00 - 6.20, przy czym świadek nie wspomniał, jak zachowywało się auto oskarżonego przed znalezieniem się w rowie. Natomiast na rozprawie pojawiły się dwie nowe okoliczności: zdaniem A. S., zanim J. K. (1) wjechał do rowu, miał spędzić około 2 - 3 godzin na polnej drodze, na którą zjechał z głównej drogi asfaltowej, a nadto, nieudany manewr cofania miał nastąpić ok. godziny 5, 6, a może nawet koło 8. Nagrania z monitoringu nie zabezpieczono. Świadek na rozprawie nie był w stanie określić, które spośród jego zeznań były bliższe prawdy, nie ma także możliwości, by ten fakt zweryfikować na podstawie jakiegokolwiek obiektywnego dowodu, w związku z czym Sąd ustalił jedynie, że J. K. (1) znalazł się w tamtym rejonie we wczesnych godzinach porannych, przy czym nie da się stwierdzić, o której godzinie to nastąpiło.

Zeznania świadków T. J. i S. C. były w pełni spójne i rzetelne. Zdaniem Sądu, świadkowie starali się zeznawać obiektywnie, przedstawiać wyłącznie fakty, które zaobserwowali, wystrzegając się domysłów i przypuszczeń. Stanowią one w pełni wiarygodny materiał dowodowy. Niemniej jednak, na ich podstawie można jedynie ustalić fakty zasadniczo bezsporne - wjazd samochodu J. K. (1) do rowu, próbę udzielenia mu pomocy oraz ujawnienie faktu znacznej nietrzeźwości oskarżonego około godziny 9.20 - 9.30. Świadkowie nie mieli natomiast wiedzy na temat tego, czy oskarżony był nietrzeźwy w momencie, gdy poruszał się drogą nr (...) przez R..

Zasadnicze rozbieżności można dostrzec w zeznaniach składanych na etapie postępowania przygotowawczego oraz na rozprawie przez J. K. (2). Podczas każdego z przesłuchań świadek zapewniała, że mąż wyjechał z domu trzeźwy. Jednakże co do kluczowej kwestii, tj. godziny, o której J. K. (1) opuścił dom, świadek zeznawała niezwykle chwiejnie. Początkowo podała, że było to około godziny 4.00 lub tuż przed nią, przy czym świadek „już wstała”, z czego należy wnosić, że wcześniej spała i przebudziła się. Natomiast na rozprawie wskazała, iż była to godzina 1.30 w nocy, do tego czasu świadek jeszcze się nie położyła, przygotowywała bowiem jedzenie na imprezę teścia, a o wskazanej porze obudziła męża, wołając, że „to już czas” aby wyjechał do swojego ojca i na giełdę. Wersja zaprezentowana przez świadka na rozprawie jest przy tym nielogiczna - nie było żadnego powodu, aby J. K. (1) wyjeżdżał tak wcześnie z domu, w zasadzie zrywał się w środku nocy, w sytuacji gdy giełda jest czynna od 6 rano, a droga na nią nie powinna mu zająć więcej niż 30 minut. Nawet gdyby prawdą było, iż oskarżony zamierzał po drodze udać się do znajomych po towar (na co wskazywał po raz pierwszy dopiero w toku rozprawy), i uwzględniając konieczność wypakowania jedzenia w mieszkaniu ojca, wyjazd z domu na 4,5 godziny przed otwarciem giełdy wydaje się całkowicie nonsensowny. Znacznie bardziej zgodna z zasadami doświadczenia życiowego jawi się wersja, że J. K. (1) wyjechał o 4 rano, aczkolwiek podczas rozprawy J. K. (2) wykluczyła, by tak było, nie potrafiła jednak logicznie wyjaśnić, dlaczego pierwotnie złożyła odmienne zeznania. W ocenie Sądu, depozycje świadka miały na celu uchronienie jej męża przed odpowiedzialnością karną i dlatego każdorazowo ich treść była przez J. K. (2) dopasowywana do treści aktualnych wyjaśnień oskarżonego, które również były wielokrotnie przez niego modyfikowane, o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia. Z uwagi na powyższe Sąd generalnie nie dał wiary świadkowi, uznając za prawdziwe tylko te części jej wypowiedzi, które dotyczyły faktów bezspornych i nie były sprzeczne z innymi dowodami.

Z podobnych względów Sąd uznał wyjaśnienia oskarżonego za przyjętą przez niego linię obrony, nie znajdującą oparcia w rzeczywistości. J. K. (1) pierwotnie twierdził, że wyjechał z domu około 4 rano, jechał na giełdę, zorientował się że nie ma portfela z dokumentami i dlatego postanowił jechać bocznymi drogami; gdy zawracał, wjechał w rów. Ludzie, którzy do niego podeszli, twierdzili, że jest nietrzeźwy, choć nie było to prawdą, więc oskarżony wziął torbę, w której miał pół litra wódki, oddalił się w krzaki, gdzie tę wódkę wypił, po czym stracił przytomność. Podczas drugiego przesłuchania J. K. (1) zmienił swoje wyjaśnienia odnośnie momentu, w którym wypił wódkę, stwierdzając, że pił ją w samochodzie, z rozpaczy, że nie może jechać na giełdę. Oświadczył także, że wódki był 1 litr, a nie pół litra, taką butelkę, odkręconą i pustą, znalazł później w samochodzie. Relacja oskarżonego z rozprawy jest jeszcze inna - zamiast o 4.00 rano, oskarżony podaje, że wyjechał przed 2.00 w nocy, miał zamiar pojechać do znajomych po towar, w rowie znalazł się ok. 2.30, od tej pory pił wódkę dla uspokojenia, nie zadzwonił po pomoc, bo było za wcześnie i nie chciał nikogo budzić, potem krzyczała na niego jakaś pani, poszedł w krzaki, tam zasnął, a jak wyszedł, na miejscu była Policja. Około 6 - 7 był tak pijany, że nie pomyślał o tym, by do kogoś zadzwonić. Co do poprzednich wyjaśnień J. K. (1) wskazał, że składał je będąc jeszcze w szoku, choć minęły przecież 4 dni od zdarzenia, więc w ocenie Sądu, powinien już ochłonąć. Nadto wydawało mu się, że składając wyjaśnienia jeszcze mógł nie być do końca trzeźwy, mógł coś wypić po zdarzeniu, choć z drugiej strony oskarżony deklarował, że jest „abstynentem”. Dodał, że nie czytał protokołu przed podpisaniem, bo nie miał okularów do czytania, podpisał, bo założył, że wszystko się zgadza. Jak widać z powyższego, relacje oskarżonego były wyjątkowo niespójne i pozbawione logiki, a także niezgodne z zeznaniami świadków (przykładowo, oskarżony w ogóle nie pamiętał, że przed godziną 8.00 prosił H. D. o pomoc). Trudno stwierdzić, czy było to skutkiem upojenia alkoholowego, w jakie oskarżony wprawił się w dniu zdarzenia, które mogło spowodować częściową niepamięć, czy konsekwencją wypełniania przez oskarżonego luk w pamięci domysłami i przypuszczeniami (po „konsultacji z żoną” czy odnalezieniu w samochodzie pustej butelki po wódce), czy też stanowi celowy zabieg oskarżonego, mający wprowadzić w błąd organy ścigania i uniemożliwić ustalenie stanu faktycznego w sprawie. Rozstrzygnięcie tej kwestii na podstawie dowodów przedstawionych przez prokuratora jest niemożliwe. W tej sytuacji Sąd oparł się na relacji oskarżonego jedynie w szczątkowym zakresie, co do okoliczności niekwestionowanych, tj. skąd jechał oskarżony, jaki był cel i okoliczności jego podróży oraz w jaki sposób została ona przerwana.

Ponadto, Sąd uznał za podstawę ustaleń faktycznych w sprawie dokumenty ujawnione w trybie art. 393 § 1 i 2 kpk oraz art. 394 § 1 i 2 kpk, w szczególności protokoły badania trzeźwości, świadectwo wzorcowania, protokół pobrania krwi, opinię z zakresu badań chemicznych, dane o karalności, których autentyczność i wiarygodność nie była kwestionowana, a które zostały sporządzone przez upoważnione osoby i podmioty, w zakresie ich kompetencji.

Natomiast Sąd nie oparł się na dowodach z opinii biegłego z zakresu toksykologii, których metodologia oraz wnioski budzą poważne wątpliwości. Po pierwsze, biegły w sposób zupełnie dowolny, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, popartego stosowną argumentacją, potraktował wyniki badania trzeźwości J. K. (1) przeprowadzonego przy użyciu urządzenia kontrolno - pomiarowego typu A. 6810 - co do niektórych kwestii uznał te wyniki za miarodajne, a przy innych pominął je. Pierwsze badanie przeprowadzone tym urządzeniem o godz. 9.47 wykazało, że J. K. (1) miał 1,10 mg/dm 3 alkoholu w wydychanym powietrzu (~2,31 promila). Drugie badanie o godz. 10.02 dało wynik 1,05 mg/dm 3 alkoholu w wydychanym powietrzu (~2,20 promila). Natomiast wyniki badań krwi oskarżonego wskazywały o godzinie 10.45 - 2,72 promila alkoholu, o godzinie 11.45 – 2,49 promila alkoholu (przy czym w opinii chyba omyłkowo (?) biegły podał wartość 2,35 promila, nie wynikającą z opinii z zakresu badań chemicznych; nie wiadomo, czy ta omyłka miała wpływ na dalsze wnioski, bowiem biegły nie wskazuje przebiegu dokonywanych obliczeń). Na tej podstawie biegły wysnuł wniosek, że obie grupy badań dokumentują fazę eliminacji alkoholu z organizmu. Wniosek ten nie jest logiczny; owszem, gdyby brać pod uwagę dwa pierwsze badania (kolejne wyniki 2,31 i 2,20), można zauważyć tendencję spadkową, podobnie jak patrząc odrębnie na dwa kolejne wyniki (2,72 i 2,49 ), ale zestawiając ze sobą wszystkie cztery, wynik na przemian maleje, rośnie i znów maleje. Biegły z jednej strony uwzględnił wszystkie wyniki, wskazując, że oba rodzaje pomiarów, jego zdaniem, wskazują na tę samą fazę przemian alkoholu, a z drugiej, zdyskwalifikował wyniki uzyskane przy pomocy urządzenia A. 6810, podając, że „nastąpiło przesunięcie wartości pomiarów ku wartościom niższym”, co według biegłego wynikało „z mniejszej doskonałości urządzeń kontrolno - pomiarowych” w porównaniu z dokładnością badań krwi. Trudno stwierdzić, co miał na myśli biegły, wskazując na „przesunięcie wartości pomiarów”, prawdopodobnie chodziło o błąd pomiaru urządzenia, jednakże podkreślenia wymaga fakt, iż urządzenie, którym badano J. K. (1) było sprawne i posiadało ważne świadectwo wzorcowania, w którym wskazano, że jego błąd pomiaru przy wartościach przekraczających 0,4 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu wynosi zaledwie +0,02 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Z dalszych wyliczeń biegłego, który opierał się już tylko na wynikach badań krwi, wynika jednak, że o godzinie 9.47, czyli w momencie pierwszego badania urządzeniem A. 6810, oskarżony miał w organizmie nie 2,31 promila (1,1 mg/l, jak wskazał alkomat), lecz aż 3,09 promila alkoholu (co odpowiada ~1,47 mg/l). Oznacza to, że zdaniem biegłego, błąd pomiaru wyniósł nie 0,02 tylko 0,37 mg/l, czyli 18,5 razy więcej, niż wynika ze świadectwa wzorcowania - w sumie błąd w tym przypadku jest równy 30% (sic!). Wydaje się to nieprawdopodobne, a jeśli przyjąć, że rzeczywiście tak było, urządzenie, którym badano J. K. (1) należałoby natychmiast wycofać z eksploatacji i zakwestionować jego wyniki w innych sprawach karnych i wykroczeniowych.

Po drugie, w opinii zasadniczej biegły, odnosząc się do treści wyjaśnień oskarżonego zawarł uwagę, iż wypicie po zdarzeniu w krótkim czasie 1 l wódki spowodowałoby stężenie alkoholu we krwi wynoszące 5,07 promila, co jest stężeniem śmiertelnym dla większości ludzi. Nie przeszkodziło to biegłemu w opinii uzupełniającej dojść do wniosku, iż J. K. (1) mógł o godzinie 6.00 mieć 4,47 promila alkoholu we krwi i jednocześnie prowadzić pojazd, czyli być zdolnym do jazdy samochodem, mimo przyjęcia niemal śmiertelnej dawki alkoholu. Powszechnie wskazuje się na to, że wskazanie dawki alkoholu śmiertelnej dla człowieka jest niemożliwe, a dane zawarte w literaturze mają wyłącznie charakter orientacyjny (dawka śmiertelna na poziomie 4 - 5 promili). Zdarzało się, że u osób prowadzących pojazd stwierdzano 12 - 14 promili alkoholu we krwi. Uwaga biegłego nie może zatem mieć żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia, zwłaszcza że biegły w kolejnej opinii sam sobie zaprzeczył.

Po trzecie, należy wskazać, że biegły wypowiadał się na temat wiarygodności wersji przedstawionej przez oskarżonego, jednakże oceniał nie tylko jego wyjaśnienia, ale także to, co J. K. (1) podał do protokołu badania trzeźwości - w protokole tym zawarta jest informacja, iż oskarżony oświadczył, że o godzinie 4.00 spożył 1,5 litra piwa. Wykorzystanie tej informacji, uzyskanej w sytuacji, gdy oskarżony znajdował się w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi z uwagi na stan upojenia alkoholowego, narusza zakaz wynikający z przepisu art. 171 § 7 kpk i stanowi kolejną nieprawidłowość w opinii biegłego.

Po czwarte - i najistotniejsze - oskarżyciel publiczny, stawiający pytania biegłemu, a następnie formułujący zarzut w akcie oskarżenia przyjął założenie, że oskarżony nie spożywał alkoholu po zdarzeniu tj. po wjeździe do przydrożnego rowu. Pierwsza opinia odpowiada na pytanie o zawartość alkoholu przed godziną 9.47, co zresztą jest zupełnie niezrozumiałe, jako że z zeznań H. D. wynika, że oskarżony wjechał do rowu co najmniej dwie godziny wcześniej (przed godziną 8.00 jego auto już tam się znajdowało). Podkreślenia wymaga przy tym fakt, iż najwyraźniej uszło uwadze prokuratora stwierdzenie biegłego, iż „o ile zdarzenie miało miejsce przed godz. 7.40, jak podaje świadek D., to mogło mieć miejsce po zdarzeniu spożycie alkoholu. Czas od ok. 7.40 do godz. 9.47 jest wystarczającym czasem na całkowite wchłonięcie się alkoholu z przewodu pokarmowego.” (k. 62) Biegły nie wykluczył zatem, że J. K. (1) już po wjeździe do rowu wypił taką ilość alkoholu, że osiągnął stan upojenia odpowiadający uzyskanym wynikom badań trzeźwości. Samo to stwierdzenie - abstrahując od treści innych dowodów - przesądza o konieczności uniewinnienia oskarżonego. Natomiast opinia uzupełniająca odpowiada na pytanie o zawartość alkoholu w organizmie J. K. (1) o godz. 6.00, co zapewne ma związek z zeznaniami A. S., który pierwotnie określił, iż oskarżony o tej porze wjechał do rowu. Jak wskazano wcześniej, zgodność z rzeczywistością tej części zeznań świadka budzi jednak poważne wątpliwości. Biegły założył przy tym, że całość alkoholu została przez oskarżonego spożyta przed wjazdem do rowu. Ponownie przyznał jednak, że nie może jednoznacznie wykluczyć spożywania alkoholu po zaistniałym zdarzeniu, jednakże zdaniem biegłego jest to „mało prawdopodobne”. Trudno stwierdzić, na czym biegły opiera swoje wnioski na temat prawdopodobieństwa tego zdarzenia. Z pewnością nie czyni tego na podstawie materiału dowodowego, w którym znajduje się relacja J. K. (2), dotycząca zabrania przez J. K. (1) do samochodu wódki marki Finlandia na urodziny jej teścia, ani też w oparciu o zasady doświadczenia życiowego, które wydają się przemawiać na korzyść wersji oskarżonego (zrozpaczony mężczyzna, któremu nieszczęśliwy manewr uniemożliwił kontynuowanie jazdy samochodem, zrealizowanie planów, zarobkowanie na giełdzie, wizytę u chorego ojca, który nie wie, jak poradzić sobie z wyciągnięciem samochodu w tak wczesnych godzinach rannych, któremu nie chcą pomóc mijający go kierowcy, do tego tak neurotyczny jak J. K. (1), mógł, w ocenie Sądu, obniżać poziom napięcia emocjonalnego i stresu przy pomocy alkoholu, który miał pod ręką). Tym niemniej, w postępowaniu karnym istotne dla sprawy okoliczności należy udowodnić, a nie uprawdopodobnić.

Do stwierdzenia, że oskarżony wyczerpał znamiona przestępstwa nie wystarczy także wykazać, że wyjaśnienia oskarżonego są fałszywe. Jak wskazano wyżej, J. K. (1) wyjaśniał wyjątkowo chwiejnie, wielokrotnie zmieniał wersje wydarzeń, w szczególności swoje oświadczenia na temat ilości wypitego alkoholu i czasu jego spożywania, by w końcu stwierdzić, że nie jest w stanie tego precyzyjnie określić właśnie z powodu stanu upojenia, w jaki się wprawił - nie umie powiedzieć, czy wypił całą litrową butelkę wódki, czy jej część, czy mu się ona wylała, skoro znalazł ją pustą, ani też wskazać, kiedy zaczął i skończył ją pić (przy czym konsekwentnie utrzymuje, że zaczął pić po wjeździe do rowu, z rozpaczy). Zakwestionowana wyżej opinia biegłego również wskazuje na to, że scenariusze podawane przez oskarżonego nie są ścisłe. Niemniej jednak, ustalenie, iż oskarżony, celowo lub nieumyślnie, mówi nieprawdę, nie przymnaża dowodów obciążających go.

Podsumowując, należy stwierdzić, iż za przyjęciem, że J. K. (1) przed wjazdem do rowu kierował samochodem znajdując się w stanie nietrzeźwości świadczą jedynie następujące poszlaki:

-

wjazd autem do rowu, mogący być przejawem wynikającej ze stanu nietrzeźwości utraty panowania nad pojazdem,

-

nietypowe zachowanie podczas rozmowy z H. D. przed godziną 8.00 - oskarżony miał wówczas trząść się i tracić równowagę,

-

stwierdzony o godz. 9.47 stan znacznej nietrzeźwości.

Skazanie oskarżonego na podstawie poszlak jest jednak dopuszczalne tylko i wyłącznie wówczas, gdy tworzą one nierozerwalny łańcuch, w którym wszystkie elementy tworzą logiczną i spójną całość, prowadzącą do udowodnienia tylko jednej wersji zdarzenia. W okolicznościach sprawy nie tylko nie można wykluczyć, ale i można uznać za znacznie bardziej prawdopodobną wersję, iż J. K. (1) spożywał alkohol po wjeździe do rowu. Oskarżony posiadał przy sobie wódkę, miał logiczny powód, by się nią odurzać, a wyniki badań trzeźwości nie wykluczają, że pił po godzinie 6.00. Wręcz przeciwnie, obserwując wygląd i zachowanie oskarżonego na rozprawie łatwiej uwierzyć, że spożył taką ilość wódki, że osiągnął stężenie 2,72 promila, niż że miał aż 4,47 promila alkoholu we krwi i w takim stanie był zdolny do prowadzenia auta. Nadto, nie można wykluczyć, iż wykonanie nieprawidłowego manewru, po którym samochód oskarżonego zawisł na skarpie, było skutkiem braku umiejętności J. K. (1) jako kierowcy, jego chwilowej nieuwagi, nieprzewidzenia, że na zarośniętym trawą terenie znajduje się przeszkoda uniemożliwiająca bezpieczne zawrócenie auta. Zdarza się przecież nierzadko, że trzeźwi kierowcy wykonują niedorzeczne manewry na drogach i poza nimi. Nietypowe zachowanie J. K. (1) podczas spotkania z H. D. mogło zaś mieć źródło w spożyciu alkoholu, ale przecież spotkanie to miało miejsce przed godziną 8.00, a nie wiadomo dokładnie, kiedy J. K. (1) zakończył jazdę, być może około godz. 6.00, a może jeszcze wcześniej, miał zatem sporo czasu, by po wjeździe do rowu się upić. Co więcej, drżenie kończyn czy zachwiania równowagi nie są objawami charakterystycznymi jedynie dla stanu nietrzeźwości - mogły wynikać z dolegliwości chorobowych albo nawet z wyjątkowo złego stanu emocjonalnego J. K. (1).

Na marginesie należy wskazać, że dla sądu rozpoznającego niniejszą sprawę oczywistym jest, że inicjatywa dowodowa nie została wyczerpana. Dla wyjaśnienia wszelkich istotnych okoliczności sprawy należałoby przesłuchać w charakterze świadka męża H. D., który uczestniczył w spotkaniu z J. K. (1) przed godz. 8.00 i osobiście z nim rozmawiał, ustalić, do jakich osób miał zamiar jechać J. K. (1) po towar i przesłuchać je na okoliczność, czy rzeczywiście się z nim umawiały, a jeśli tak, o której godzinie miał przyjechać, można było wezwać biegłego z zakresu toksykologii na rozprawę celem wyjaśnienia wskazanych wyżej wątpliwości co do jego opinii albo powołać do wydania opinii innych biegłych, można też ewentualnie było pokusić się o podjęcie próby odzyskania skasowanego zapisu z monitoringu posiadanego przez A. S. (choć mogłoby się to okazać niemożliwe albo zbyt kosztowne). Oskarżyciel publiczny nie zgłosił jednak żadnego z tych wniosków, choć był obecny na rozprawie, a trudno uznać, że jakiekolwiek szczególne okoliczności uzasadniały dopuszczenie tych dowodów z urzędu. Nadmienić należy, że oskarżyciel nie będzie też miał możliwości złożenia powyższych wniosków dowodowych w apelacji lub w postępowaniu przed sądem II instancji - zgodnie z brzmieniem przepisu art. 427 § 3 i 4 kpk (w brzmieniu obowiązującym od 1.07.2015 r. do 15.04.2016 r., gdyż te przepisy znajdują zastosowanie w niniejszej sprawie) odwołujący się może również wskazać nowe fakty lub dowody, jeżeli nie mógł powołać ich w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, nie można też podnosić zarzutu nieprzeprowadzenia przez sąd określonego dowodu, jeżeli strona nie składała w tym zakresie wniosku dowodowego, zarzutu przeprowadzenia dowodu pomimo braku wniosku strony w tym przedmiocie, ani też zarzutu naruszenia przepisów dotyczących aktywności sądu przy przeprowadzaniu dowodów, w tym również przeprowadzenia dowodu poza zakresem tezy dowodowej. Niewątpliwie, oskarżyciel mógł wnieść o przeprowadzenie tych dowodów przed sądem I instancji, celowość ich przeprowadzenia wydawała się oczywista, jednakże oskarżyciel uznał, że przedstawiony przez niego materiał dowodowy jest wystarczający do uznania J. K. (1) za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu. Jak wskazano wyżej, Sąd I instancji tej opinii nie podzielił.

W kontekście powyższych dowodów Sąd uznał, że J. K. (1) nie sposób przypisać sprawstwa odnośnie do zarzucanego mu czynu, kwalifikowanego z art. 178a § 1 kk. Przestępstwa tego dopuszcza się osoba, która znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym. W akcie oskarżenia oskarżonemu zarzucono, iż prowadził on pojazd w stanie nietrzeźwości na drodze publicznej nr (...) w R., zatem nie budzi wątpliwości, iż chodziło o jazdę tą drogą przed wjazdem auta do rowu. Tylko ten czyn był przedmiotem zainteresowania Sądu. W tym przypadku jednak nie wykazano, że zachowanie J. K. (1) wyczerpało ustawowe znamiona czynu z art. 178a 1 kk, tj. że jeszcze przed wjazdem do rowu był on nietrzeźwy, zatem niedopuszczalne było jego skazanie. Można by teoretycznie rozważać, czy przestępstwem nie było późniejsze zachowanie oskarżonego, który mimo coraz poważniejszego, bezspornego upojenia alkoholowego, starał się wyjechać z rowu i kontynuować jazdę - można rozważać to zachowanie pod kątem usiłowania popełnienia występku z art. 178a § 1 kk i w tym kierunku prowadzić postępowanie dowodowe, jednakże już nie w ramach niniejszego procesu - taka zmiana opisu czynu niewątpliwie stanowiłaby niedopuszczalne wyjście poza ramy oskarżenia i próbę pociągnięcia oskarżonego do odpowiedzialności za inny czyn, niż zarzucił mu oskarżyciel.

Wobec uniewinnienia oskarżonego, Sąd na mocy art. 632 pkt 2 kpk obciążył kosztami postępowania Skarb Państwa.