Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt : II K 95/16

Ds 811/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia: 8 września 2016r.

Sąd Rejonowy w Brzesku II Wydział Karny w składzie :

Przewodniczący : SSR Zbigniew Małysa

Protokolant : stażysta Ewelina Kołodziej

Prokurator Prokuratury Rejonowej w Bochni: B. G.

Po rozpoznaniu dnia: 26/04/2016r., 24/05/2016r., 04/08/2016r., 31/08/2016r.

sprawy oskarżonego:

M. K.

s. M. i M.

ur. (...) w S.

oskarżonego o to , że :

w dniu 24 sierpnia 2011r. w B., woj. (...), działając w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, używając obraźliwych słów, znieważył funkcjonariuszy publicznych – pracowników Starostwa Powiatowego w B. podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, tj.:

I.  w miejscu i czasie jak wyżej znieważył funkcjonariusza publicznego – J. D. Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej „tłumokiem” oraz poprzez stwierdzenie, że zachowuje się jak „prostytutka na bazarze”, podczas i w związku z pełnieniem przez nią obowiązków służbowych,

II.  w miejscu i czasie jak wyżej znieważył funkcjonariusza publicznego – A. Z. D. Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej „tłumokiem” oraz poprzez stwierdzenie, że zachowuje się jak „prostytutka na bazarze”, podczas i w związku z pełnieniem przez nią obowiązków służbowych,

III.  w miejscu i czasie jak wyżej znieważył funkcjonariusza publicznego – J. T. – starszego specjalistę Biura (...) Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej „tłumokiem”, podczas i w związku z pełnieniem przez nią obowiązków służbowych,

tj. o przestępstwa z art. 226§1 kk w zw. z art. 91§1 kk

I.  w trybie art. 414 § 1 kpk, w związku z art. 66 § 1 i 2 kk i art. 67 § 1 kk przyjmując, że w dniu 24 sierpnia 2011 r. w B., woj. (...) oskarżony M. K. działając w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, używając słów obraźliwych. znieważył funkcjonariuszy publicznych - pracowników Starostwa Powiatowego w B., to jest J. S. (1) - dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa oraz A. R. (1) - zastępcę dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa, w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, poprzez nazwanie każdej z nich „tłumokiem", co stanowi występek z art. 226 § 1 kk, w związku z art. 91 § 1 kk, postępowanie karne o ten czyn wobec oskarżonego warunkowo umarza na okres próby 1 (jednego ) roku,

II.  w trybie art. 414 § 1 kpk, w związku z art. 17 § 1 pkt. 1 kpk w związku z art. 5 § 2 kpk uniewinnia oskarżonego M. K. od popełnienia czynu opisanego w punkcie III zarzutu aktu oskarżenia,

III.  w trybie art. 627 kpk w związku z art. 629 kpk zasądza od oskarżonego częściowe koszty postępowania w kwocie 4000 złotych, a w pozostałym zakresie na zasadzie art. 630 kpk kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa.

UZASADNIENIE

Sygn. akt. II K 95/16

W dniu 24.08.2011 r. M. K. wraz ze swoim siostrzeńcem K. S. (1) oraz bratem J. K. udali się do B. celem uzyskania informacji czy remont lub budowa ogrodzenia od strony drogi wymaga zgłoszenia i czy działka nr (...) jest drogą. Przedmiotowe ogrodzenie znajdowało się na działce należącej do K. S. (1). Oskarżony postanowił pomóc swojemu siostrzeńcowi, którego uważał za osobę mało zaradną, a który wcześniej próbując sam załatwić sprawę, nie uzyskał pożądanej informacji. Około godziny 11 oskarżony z towarzyszami zjawili się w Starostwie Powiatowym, gdzie skierowano ich do wydziału Architektury i Budownictwa ( nazywanego w starostwie wydziałem AB ).

dowody:

- zeznania K. S. (1) k. 83 v-85 ujawnione k. 970,

- zeznania J. K. k. 1029 v.-1030 v. w zw. z k. 88 v.-89 v., k. 633 v.-638, ujawnione k. 1030 v.,

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969- k. 970 w zw. z k. 447 v -461, k. 78-78 v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969

- protokół spisany w dniu 24.08.2011 r. na okoliczność przyjęcia skargi k. 28-31, k. 689-692 v, ujawniony k. 1030

W wydziale Architektury i Budownictwa pracowali wówczas J. S. (1) dyrektor wydziału - pokój (...), A. R. (1), zastępca dyrektora wydziału – pokój (...) połączony drzwiami z gabinetem J. S., M. T. oraz M. R. (1) - pokój (...), A. P., zajmująca pokój naprzeciwko pokoju (...) oraz G. S.. Gabinet J. S. (1) ma około 12 m2, zdarza się, że podczas szkoleń lub spotkań wydziałowych przebywało tam nawet 10 osób tj. cały wydział. Pokoje położone są wzdłuż korytarza, którego długość wynosi około 9 metrów.

dowody:

- zeznania J. S. (1) k. 999-1001 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujaw. k. 999,

- zeznania A. R. (1) k. 975-978, w zw. z . 476-491 v, k. 15-16, k.169 v ujawn. k. 976 v,

- zeznania M. T. k. 498-499 v, k. 32 v-33 (k.990-991), ujawn. k. 1001 v,

- zeznania A. P. k. 34-35(k.994-995), ujawnione k.1001v,

- zeznania M. R. (2) k. 996 v-997 v w zw. z k. 510-515, k. 36-37v, ujawnione k. 996 v

- zeznania G. S. k. 999 v w zw. z k. 515-518, k. 38-39 v ujawnione k. 998 v)

Pierwszymi urzędniczkami z którymi oskarżony miał kontakt w wydziale AB były M. T. oraz A. P., do której odesłała go M. T.. Druga urzędniczka odpowiedziała mu, że informacji powinien zasięgnąć w Urzędzie Miasta lub w Urzędzie Gminy, w zależności od tego kto jest zarządcą drogą. Wtedy oskarżony odparł, że ,,zaraz będzie wypad, każdy po kolei” i zapytał gdzie jest pokój dyrektora. Urzędniczka wskazała mu gdzie znajduje się gabinet J. S. (1) i M. K. wraz z towarzyszącymi mu osobami udał się do wskazanego pomieszczenia.

dowody:

- zeznania M. T. k. 498-499 v, k. 32v-33 (k.990-991), ujawn. k. 1001v,

- zeznania A. P. k. 34-35 (k.994-995), ujawnione k. 1001 v

W gabinecie dyrektorki wydziału AB trwała rozmowa J. S. (1) z M. R. (2) i K. S. (2). W pokoju obok A. R. (1) podejmowała pracownika Urzędu Gminy T. F..

dowody :

- zezn. J. S. (1) k. 999-1001 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,

- zezn. A. R. (1) k. 975-978, w zw. z . 476-491 v, k. 15-16, k.169 v ujawnione k. 976 v

Oskarżony wraz z towarzyszącymi mu bratem oraz siostrzeńcem, wszedł do gabinetu J. S. (1) w momencie gdy opuszczały go M. R. (2) oraz K. S. (2). M. K. był zdenerwowany i zapytał, czy ktoś mu wreszcie udzieli informacji odnośnie kwestii, z którą przyszedł do urzędu. Nie oczekując na ciąg dalszy zdarzenia K. S. (2) i M. R. (2) opuściły gabinet dyrektorki i skierowały się do pokoju (...), gdzie K. S. (2) otrzymała od M. R. (2) dokumenty związane z kontrolą, a następnie skierowała się poza wydział AB.

dowody:

- zeznania M. R. (2) k. 996 v-997 v w zw. z k. 510-515, k. 36-37 v, ujawnione k. 996 v,

- zeznania K. S. (2) k. 539 v-k. 541 v w zw. z k. 53 v-54, ujawnione k. 970

- zezn. J. S. (1) k. 999-1001 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969-k. 970 w zw. z k. 447 v-461, k. 78-78v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969)

Odpowiadając na pytanie oskarżonego, J. S. (1) powiedziała, że w celu udzielenia pełnej odpowiedzi musi mieć do dyspozycji aktualną mapkę z oznaczeniem numerów działek. Wcześniej siostrzeniec oskarżonego zamówił taką mapę, więc gdy dowiedział się, że jest ona potrzebna, to po nią poszedł. Natomiast J. S. (1) zawołała do pokoju swoją zastępczynię A. R. (1).

Gdy K. S. (1) wrócił z mapką i została ona okazana urzędniczkom, to również nie były one w stanie sprostać żądaniom oskarżonego tj. udzielić pisemnej odpowiedzi ,,od ręki” na zadane przez niego pytanie. A. R. (1) wskazała M. K. żeby złożył oficjalne pismo i wówczas otrzyma on odpowiedź również na piśmie w terminie 30 dni. Pouczenie to spowodowało, że oskarżony jeszcze bardziej się zdenerwował, bo nie rozumiał dlaczego ma czekać tyle czasu na odpowiedź. Gdy M. K. zapowiedział, że chce w takiej sytuacji złożyć wniosek do protokołu, to dyrektorka wydziału ze zdziwieniem zapytała A. R. (1), czy kiedykolwiek spotkała się z takim załatwieniem sprawy. Z kolei A. R. (1) w trakcie wymiany zdań powiedziała, że ,,gmina stanowi własność państwa”, co dodatkowo zirytowało oskarżonego i jego towarzyszy. Oskarżony co rusz to wstawał i siadał, nie reagował na próby uspokojenia, które podejmowała J. S. (1). Widząc wzburzenie, a jednocześnie nastawienie oskarżonego, z którego wynikało, że nie ma on zamiaru składać pisemnego zapytania w formie proponowanej przez urzędniczki, A. R. (1) poprosiła swoją przełożoną a także petentów, by udali się razem do gabinetu Starosty, który znajdował się piętro niżej niż wydział Architektury.

dowody:

- zezn. A. R. (1) k. 975-978, w zw. z . 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawnione k. 976 v

- zeznania J. S. (1) k. 999 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969-k. 970 w zw. z k. 447 v-461, k. 78-78 v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969)

Gdy M. K. wraz z bratem i siostrzeńcem oraz urzędniczki znajdowali się na korytarzu, w drodze do gabinetu starosty, to oskarżony nazwał J. S. (1) oraz A. R. (1) „tłumokami”, mówiąc jednocześnie, że dla takich osób nie ma miejsca w urzędzie. Obraźliwe słowa kierowane przez oskarżonego do pokrzywdzonych usłyszeli inni petenci oczekujący na korytarzu oraz urzędniczki wydziału AB - M. T. i M. R. (2).

dowody:

- zeznania A. R. (1) k. 975-978, w zw. z . 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawn. k. 976 v - zezn. J. S. (1) k. 999-1001 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,,

- zezn. M. T. k. 498-499v w zw. z k. 32v-33(k. 990-991), ujawn. k. 1001 v

- zeznania M. R. (2) k. 996 v-997 v w zw. z k. 510-515, k. 36-37 v, ujawnione k. 996 v)

- protokół spisany w dniu 24.08.2011 r. na okoliczność przyjęcia skargi k. 28-31, k. 689-692 v, ujawniony k. 1030

- pismo J. S. (1) i A. R. (1) z dn. 25.08.2011 r. do Starosty (...) k. 23-26

Oskarżony wszedł do sekretariatu poddenerwowany i krzycząc żądał kontaktu ze Starostą. W pokoju znajdowało się wówczas troje urzędników starostwa: M. G., K. K. (1) oraz P. B.. M. G. poinformowała oskarżonego, że Starosta jest na urlopie, zaś funkcję kierownika jednostki pełni aktualnie D. Wydziału Organizacyjnego tj. B. F. (1). Oskarżony był zdenerwowany tym, że nie ma nikogo z przełożonych i dał temu wyraz mówiąc, że powiadomi o tym wojewodę. Był zdenerwowany również tym, że musiał przyjechać z K., żeby załatwić sprawę, a nikt nie chce mu udzielić wiążącej odpowiedzi. Towarzyszącym mu urzędniczkom z wydziału AB zarzucał braki znajomości prawa i twierdził, że ma większą wiedzę od nich. W trakcie pobytu w sekretariacie z ust oskarżonego padło wyrażenie zawierające słowo „prostytutka”, ale nie było ono skierowane do żadnej konkretnej osoby. Oskarżony podjął decyzję, że uda się wraz z bratem i siostrzeńcem do B. F. (1), co następnie uczynili. Natomiast J. S. (1) i A. R. (1) wróciły do swoich pokoi.

dowody:

- zezn. P. B. k. 998-999 w zw. z k. 518-521, k. 40-41, ujawn k.998 v,

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969-k. 970 w zw. z k. 447 v-461, k. 78-78 v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969 ,

- częściowo zeznania M. G. k. 537-538 v w zw. z k. 48 v-49 v, ujawnione k. 970

Po wejściu do gabinetu B. F. (1) oskarżony poprosił ją, aby wezwała dyrektorki, które jak twierdził, uciekły przed nim, bo chce na nie złożyć skargę. Gdy ustalono o które osoby chodzi B. F. (1) zadzwoniła do J. S. (1) i A. R. (1). Te początkowo wzbraniały się przed przyjściem. J. S. (1) mówiła, że nie chce konfrontacji z oskarżonym, ponieważ podczas wcześniejszego ich kontaktu oskarżony ubliżał zarówno jej jak i A. R. (1). Jednakże B. F. (1) nalegała, aby urzędniczki do niej przyszły, co w rzeczywistości nastąpiło.

Pokrzywdzone wchodząc do gabinetu B. F. (1) były wyraźnie zestresowane. Mając na względzie, że oskarżony chciał złożyć skargę na dyrektorki B. F. (1) przystąpiła do spisywania protokołu. Oskarżony dyktował to co ma się w nim znaleźć, w mniejszym stopniu udzielały się J. S. (1) i A. R. (1). Oskarżony podał wówczas do protokołu, że w gabinecie starosty na zarzut J. S. (1), która powiedziała ,,ten pan nas wyzywa” odpowiedział, że on nie używa takich słów, a z tego co wie jest to typowe słownictwo „prostytutek na plantach (...)”. B. F. (1) zależało na tym, aby M. K. otrzymał odpowiedź na pytanie, z którym przyszedł do urzędu. W tym celu wezwała ona po dyrektorkę wydziału Geodezji, Kartografii, Katastru i (...) B. M. (1). Gdy dyrektorka wydziału Geodezji weszła do gabinetu B. F. (1), to oskarżony krzyczał i nie dał dopuścić do słowa J. S. (1), która próbowała mu wyjaśnić sprawę. Znów użył on wobec A. R. (1) i J. S. (1) sformułowania „tłumoki”. J. S. (1), w reakcji na nazwanie ją „tłumokiem”, powiedziała, że nie uważa się za taką osobę, bo ma męża profesora. Oskarżony skwitował to słowami, że ma męża profesora, a sama jest głupia. Słysząc te słowa J. S. (1) rozpłakała się. B. F. (1) postanowiła, że dla uspokojenia sytuacji dalsza część rozmowy będzie nagrywana i poprosiła o przyniesienie dyktafonu, zaś B. M. (1) opuściła gabinet, aby uzyskać w swoim wydziale informacje potrzebne do udzielenia odpowiedzi oskarżonemu.

dowody:

- zeznania B. M. (1) k. 1025 v-1026, k. 529 v-533 w zw. z k 42-44 ( (...)- (...)), ujawnione k.1025v,

- zeznania B. F. (1) k. 565-571 w zw. z k.50 v-52 (k.1016-1018,) ujawnione k. 1026v,

- część. zezn. A. R. k. 975-978, w zw. z. 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawn. k. 976 v,

- część. zezn. J. S. k. 999-1001 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,)

- protokół spisany w dniu 24.08.2011 r. na okoliczność przyjęcia skargi k. 28-31, k. 689-692 v, ujawniony k. 1030 v

Po rozpoczęciu nagrywania M. K. nawiązał do wymiany zdań która nastąpiła przed nagrywaniem, a która dotyczyła tego kim jest mąż J. S. (1). Zaś A. R. (1) zwróciła oskarżonemu uwagę, że pod wpływem emocji powiedział wobec nich dużo przykrych słów i że nie uważa się za „tłumoka”, bo jest dobra w tym, co robi i gdyby oskarżony dał jej trochę czasu, to udzieliłaby mu żądanej informacji.

dowody:

- nagranie rozmowy wz. z opinią biegłych he.f-840/13 k. 271-317, ujawnione k. 1030 v

Gdy rozmowa była już nagrywana do gabinetu B. F. (1) weszła J. T., starszy specjalista w biurze obsługi prawnej starostwa. B. F. (1) chciała, aby w spotkaniu uczestniczył prawnik starostwa i wyjaśniła wątpliwości związane
z kwestiami prawnymi dotyczącymi pytania z którym do urzędu przyszedł oskarżony.
W momencie wejścia prawniczki do gabinetu od razu zareagował oskarżony, pytając ją o to jakie stanowisko zajmuje. Gdy J. T. przeprosiła i zaczęła mówić, że nie bardzo jest w temacie, to oskarżony zapytał ją, po co tu przyszła.

W trakcie nagrywanej rozmowy trwało spisywanie dalszej części protokołu, które wcześniej przerwane zostało na fragmencie odnoszącym się do słownictwa prostytutek na plantach (...). Spisywanie protokołu było przerywana dyskusją B. F. (1) z J. T., której ta pierwsze próbowała nakreślić sytuację i uzyskać od niej odpowiedź. Do dyskusji włączyła się również A. R. (1), która stwierdziła, że skoro w ewidencji działka sąsiednia jest wpisana jako dr ( w domyśle droga ) bez uregulowanego statusu własnościowego, to budowa ogrodzenia powinna być zgłoszona. W odpowiedzi na to stanowisko oskarżony dał wyraz swej frustracji tym, że A. R. (1) jego zdaniem zmieniła opinię odnośnie potrzeby uzyskania zezwolenia na budowę przedmiotowego ogrodzenia. Powiedział, że będzie „wylot” nawiązując, że już o tym wspominał, bo w urzędach nie ma miejsca dla takich ludzi. Oskarżony stwierdził, że wiedzy się już nie zdobędzie, skoro się nie zdobyło do tej pory i że taka sytuacja kompromituje urząd do cna.

Po tym jak B. M. (1) przyniosła dodatkowe dokumenty rozmowa zeszła na temat przyczyn problemu związanego z budową ogrodzenia. Oskarżony oraz K. S. (1) powiedzieli wówczas, że przyjechał ktoś z gminy aby wstrzymać budowę. A. R. (1) odpowiedziała, że gmina nie miała takiego prawa z czym zgodził się M. K.. A. R. (1) skwitowała to stwierdzając, że jednak nie jest takim „tłumokiem”, jak mówił oskarżony i dodała, że coś jednak umie. M. K. odpowiedział na to, że jest pojętna, bo się uczy i że bardzo się on z tego powodu cieszy. Gdy A. R. (1) powiedziała mu żeby się uspokoił, to M. K. odparł, że inaczej nie potrafi, bo to jest jego styl życia i nie da rady tego zmienić, bo to jest wrodzone. W pewnym momencie rozmowy J. T. powiedziała, że oceniając materiał, który mają dostępny ich stanowisko jest takie, że zgłoszenie przedmiotowych prac powinno zostać dokonane. Oskarżony bez ubliżania odpowiedział, że się z takim poglądem nie zgadza i przedstawiał argumenty odnośnie kwestii parametrów decydujących o tym, co jest drogą.

dowody :

- nagranie rozmowy wz. z opinią biegłych he.f-840/13 k. 271-317, ujawnione k. 1030 v

- zeznania B. F. (1) k. 565-571 w zw. z k. 50 v-52 (k.1016-1018,)ujawnione k.1026 v

Dyskusja została przerwana, gdy oskarżony i jego towarzysze udali się do urzędu gminy po dodatkowe materiały - mapki. Gdy mężczyzn nie było w gabinecie urzędniczki rozmawiały o przepisach regulujących sprawę będącą w zainteresowaniu oskarżonego. Zarówno J. S. (1) jak i A. R. (1) miały pretensje do B. F. (1), że pozwoliła na dalszą ich konfrontację z oskarżonym. Miały również pretensję o to, że dyrektorka wydziału organizacyjnego spisuje tylko to co mówi oskarżony. B. F. (1) przyznała J. S. (1) i A. R. (1), że oskarżony obrażał je w jej obecności, że mówił o ,,tłumokach” i że ona może to potwierdzić, bo wszystko słyszała.

dowody:

- nagranie rozmowy wz. z opinią biegłych he.f-840/13 k. 271-317, ujawnione k. 1030 v

Zanim mężczyźni wrócili z urzędu gminy dyktafon został wyłączony, a dalsza część dyskusji nie była nagrywana. Ten fragment spotkania był krótszy, w jego trakcie oskarżony kwestionował wiedzę prawniczą J. T.. W trakcie tej części spotkania nastąpiło na nim dalsze spisywanie protokołu. W dokumencie znalazły się ostatecznie oświadczenia M. K., J. S. (1) o tym, że oskarżony nazwał urzędniczki „tłumokami” oraz A. R. (1) ( zacytowany przepis ustawy prawo budowlane ). W pewnym momencie J. S. (1) i A. R. (1) postanowiły, że opuszczą gabinet B. F. (1), gdyż ich zdaniem dalsza rozmowa nie miała sensu, a każda ze stron obstawała przy swoim zdaniu. M. K. powiedział, że protokół trzeba odczytać jeszcze raz i wszyscy musza go podpisać. Urzędniczki nie zmieniły jednak zdania, opuściły gabinet i udały się do swojego wydziału.

dowody:

- część. zezn. B. F. (1) k. 565-571 w zw. z k. 50 v-52 k. 1016-1018 ujawn. k. 1026 v,

- część. zezn. A. R. k. 975-978, w zw. z k. 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawn. k. 976 v,

- część. zezn. J. S. k. 999 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawnione k. 999 v,

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969- k. 970 w zw. z k. 447 v-461, k. 78-78 v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969,

- protokół spisany w dniu 24.08.2011 r. na okoliczność przyjęcia skargi k. 28-31, k. 689-692 v ujawniony k. 1030 v

Po podpisaniu protokołu oskarżony wraz z bratem i siostrzeńcem opuścili gabinet B. F. (1) i udali się w poszukiwanie A. R. (1) i J. S. (1). Oskarżony chciał aby urzędniczki podpisały dokument.

dowody:

- częściowo wyjaśnienia M. K. k. 969-k. 970 w zw. z k. 447 v- 461, k. 78-78 v, k. 99-103, k. 120 v-126, ujawnione k. 969

Około godziny 15:00 M. K. ponownie wszedł do gabinetu J. S. (1) gdzie zastał obydwie pokrzywdzone. Urzędniczki wcześniej poprosiły innego pracownika wydziału G. S., aby był w pokoju, gdyż może być potrzebna jego pomoc. M. K. był zdenerwowany, pytał kilkukrotnie urzędniczki, dlaczego nie przyszły podpisać protokołu. J. S. (1) nic nie odpowiadała, w reakcji na co M. K. zapytał, czy jest ona krową, że nie umie mówić po polsku. Oskarżony zapytał również G. S., co on tutaj robi na co ten odpowiedział, że pracuje i prosił oskarżonego aby zachowywał się stosowanie do miejsca w którym się znajduje. M. K. określił wówczas G. S. jako „przyzwoitkę”. A. R. (1) powiedziała oskarżonemu, że to co miało zostać powiedziane było powiedziane i żeby wyszedł. M. K. jeszcze chwilę pokrzyczał i w końcu opuścił Starostwo.

dowody:

- zezn. G. S. k. 997 v-998 w zw. z k. 515-518 w zw. z k. 38-39 v, ujawn. k. 997 v

- zezn. A. R. (1) k. 975-978, w zw. z k. 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawn. k. 976 v,

- część. zezn. J. S. (1) k. 999 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawn. k. 999 v,

W dniu powyżej opisanego zdarzenia A. R. (1) rozmawiała z dwójką pracowników starostwa o zaistniałym incydencie, a to z A. P. i G. S.. Powiedziała im, że oskarżony obraził ją oraz J. S. (1) używając sformułowania ,,tłumoki” oraz ,,prostytutki z bazaru”. Później w urzędzie mówił się, że obrażona została również J. T..

dowody:

- zeznania A. P. k. 34-35 k. 994-995, ujawnione k. 1001 v,

- zeznania G. S. k. 997 v-998, k. 515-518 w zw. z k. 38-39 v, ujawnione k. 997 v

- zeznania M. R. (2) k. 996 v-997 v w zw. z k. 510-515, k. 36-37 v, ujawnione k. 996 v

- zezn. P. B. k. 998-999 w zw. z k. 518-521, k. 40-41 k. 988-989 ujawn. k. 998 v,

- zeznania B. M. (1) k. 1025 v-1026, k. 529 v-533 w zw. z k 42-44, 1014-1015, ujawnione k.1025 v,

J. S. (1) i A. R. (1) opisały cały incydent w piśmie skierowanym do starosty. W dokumencie tym w ramach szczegółowego opisu przebiegu zdarzenia wskazały, że oskarżony nazwał J. T. ,,tłumokiem i niedoszłym prawnikiem”. Pismo było datowane na 25.08.2011 r., ale jego sporządzenie zajęło kilka dni. W dniu 02.09.2011 r. Starosta naniósł na to pismo dekretację skierowaną do sekretarza starostwa, aby rozważyła skierowanie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

dowody:

- część. zezn. A. R. k. 975-978, w zw. z k. 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawn. k. 976 v,

- zeznania J. S. (1) k. 999 w zw. z k. 463 v-476, k. 7-9, k. 171, ujawnione k. 999 v

- zeznania J. P. k. 603-609, ujawnione k. 1030 v

- pismo do starosty z 25.08.2011 r. k. 23-26, ujawnione k. 1030 v

Kontakty które oskarżony miał z urzędnikami starostwa w dniu 24.08.2011 r. nie były ostatnimi i jedynymi. Kilkanaście dni po wizycie w Starostwie M. K. zadzwonił do A. R. (1) chcąc dowiedzieć się kiedy otrzyma pisemną odpowiedź na złożoną skargę. Podczas rozmowy nie padły ze strony oskarżonego żadne zniewagi.

Następnie 07.09.2011 r. oskarżony rozmawiał telefonicznie z M. R. (3) – sekretarzem starostwa. Temat rozmowy również dotyczył przedmiotowej skargi. M. K. miał pretensje odnośnie tego, że odpowiedź ze strony Starostwa została wysłana zbyt późno. Argumentował, iż każdy „głupek wie, że bez zbędnej zwłoki to jest do 7 dni”. W trakcie rozmowy powiedział także, że wyzywają się „prostytutki na plantach (...)”. Było to w odpowiedzi do zarzutu M. R. (3), że oskarżony jej ubliża. Oskarżony zapytał w trakcie rozmowy, czego można się po takich „tłumokach” spodziewać, którzy powtarzają bez przerwy, że gmina jest własnością państwa i że jakby się „tłumok” zastanowił co plecie, to ,,dziecko pięcioletnie by powiedziało – Mamo co Ty pleciesz? Ty się zastanów co Ty pleciesz od kiedy gmina jest własnością państwa”. M. K. powiedział również, że obrażają się jak się mówi, że się zachowują jak „tłumoki”, a jak można nic nie zrozumieć jak on godzinę czy półtorej wałkuje to samo.

dowody:

- nagranie rozmowy wz. z opinią biegłych he.f- (...) k. 204-269, ujawnione k. 1030v

- zezn. M. R. (3) k. 1028-1028 v,. k. 612-61, k. 61-62 k. 1019-1020 v, ujawn. k. 1028,

- zezn. A. R. (1) k. 975-978, w zw. z . 476-491 v, k. 15-16, k. 169 v ujawnione k. 976 v

Wobec A. R. (1) oraz J. S. (1) nie prowadzono w Starostwie postępowania dyscyplinarnego ani wyjaśniającego.

dowody:

- pismo ze Starostwa Powiatowego w B. z dnia 13.09.2013 r. k. 355, ujawnione k. 1030 v

M. K. ma 60 lat. Posiada wyższe wykształcenie humanistyczne. Utrzymuje się z wynajmu i prowadzonej działalności, z tytułu czego osiąga dochody w wysokości 10000 złotych miesięcznie. Oskarżony jest właścicielem nieruchomości na ternie K. i B. o łącznej wartości 8 milionów złotych. Nie posiada on nikogo na swoim utrzymaniu, jest kawalerem. M. K. nie był dotychczas karany.

dowody:

- oświadczenie oskarżonego k. 969-970

M. K. został oskarżony o to, że w dniu 24.08.2011 r. w B. woj. (...) działając w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, używając obraźliwych słów, znieważył funkcjonariuszy publicznych – pracowników Starostwa Powiatowego w B. podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, tj.

- w miejscu i czasie jak wyżej znieważył J. S. (1) – dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej ,,tłumokiem” oraz poprzez stwierdzenie, że zachowuje się jak ,,prostytutka na bazarze”,

- w miejscu i czasie jak wyżej znieważył A. R. (1) – zastępcę dyrektora Wydziału Architektury i Budownictwa Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej ,,tłumokiem” oraz poprzez stwierdzenie, że zachowuje się jak ,,prostytutka na bazarze”

- w miejscu i czasie jak wyżej znieważył J. T. – starszego specjalistę Biura (...) Starostwa Powiatowego w B. poprzez skierowanie do niej obraźliwych słów i nazwanie jej ,,tłumokiem”

Tj. o przestępstwa z art. 226 § 1 kk w zw. z art. 91 § 1 kk

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o powołane dowody, w tym zwłaszcza dowody w pełni obiektywne, jak nagrania i stenogramy nagrań rozmów oskarżonego z urzędniczkami w dniu zdarzenia i telefonicznych rozmów oskarżonego z M. R., zeznań pokrzywdzonych i innych słuchanych w tej sprawie świadków i pomocniczo w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego.

Oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do winy. M. K. określił powód dla którego w dniu 24.08.2011 r. zjawił się w budynku Starostwa, wskazując, że jego siostrzeniec miał problemy z załatwieniem sprawy urzędowej. Oskarżony opisując wejście do gabinetu J. S. (1) wyjaśnił, że oprócz dyrektorki były tam dwie osoby (,,oprócz niej były dwie osoby” - k. 100, ,,Pani ma strony, więc proszę je załatwić” k. 100, ,,jedna z tych kobiet odpowiedziała, że one tutaj pracują i że akurat wychodzą” – k. 448). Następnie oskarżony zrelacjonował w swoich wyjaśnieniach rozmowę jaką prowadził najpierw z J. S. (1), a następnie z A. R. (1). Podczas rozmowy tej nie padły zdaniem oskarżonego żadne znieważające słowa, choć określił on w swoich wyjaśnieniach, że A. R. (1) mówiła ,,od rzeczy” i ,,dyrdymały”. Niechęć urzędniczek do spisania skargi do protokołu miała stanowić pośrednią przyczynę podjęcia decyzji o udaniu się do Starosty. Oskarżony w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnił, że ,,Panie ( tj. pokrzywdzone ) wyszły z gabinetu na korytarz i po przejściu kilkunastu kroków zaczęły się naradzać, po czym zaczęły się ociągać. Wtedy oburzeni zapytaliśmy ,,co Panie kombinują, przecież mieliśmy iść do Starosty” (…) prawdopodobnie wypowiedziałem głosem nie budzącym sprzeciwu (…) – idziemy do Starosty -. Po tych moich słowach Panie zawróciły i weszliśmy w milczeniu do sekretariatu gabinetu Starosty ( d. k. 101-102), z kolei wyjaśniając przed Sądem w Bochni oskarżony dodał, że ,,po drodze nie było żadnych rozmów, szliśmy w milczeniu pamiętam to dokładnie” ( d. k. 449 ).

Odnosząc się do zdarzeń, które miały mieć miejsce w sekretariacie starostwa oskarżony wyjaśnił, że odpowiedział J. S. (1), iż ,,nigdy nikogo nie wyzywam i nie znam takiego słowa, z z tego co mi wiadomo, to wyzywają się ponoć prostytutki na plantach (...)”. Odpowiedź ta miała paść na zarzut pokrzywdzonej, skierowany do osób przebywających w sekretariacie, a dotyczący tego, że oskarżony ma je wyzywać a jego towarzysze mieli ją obrażać.

Opisując wizytę u B. F. (1). Oskarżony wyjaśniał, że J. S. (1) i A. R. (1) po wejściu do gabinetu od razu zaczęły go atakować. Wedle relacji oskarżonego dyskusja momentami była ostra. J. S. (1) miała ,,ni zowąd” po raz kolejny głośno krzycząc do oskarżonych, że co oni sobie wyobrażają za kogo ją mają i pytać ich, czy wiedzą kim jest jej mąż, dopowiadając, że profesorem. Miała ona wykrzykiwać jeszcze wiele podobnych słów o podobnym wydźwięku. Zdaniem oskarżonego fragment ten powinien był znaleźć się na nagraniu rozmowy, ale został z niego usunięty. Oskarżony wyjaśniał, iż jest przekonany, że najpierw rozpoczęto nagrywanie rozmowy, a dopiero później zaczęto spisywać protokół. Podczas spisywania protokołu J. S. (1) i A. R. (1) miały oskarżonemu non-stop przerywać, a on miał im kilkukrotnie odpowiadać ,,miłe panie poczekajcie, za chwilę wy będziecie mówić, co tylko chcecie, bo macie takie prawo”. W trakcie dyskusji z J. T. o umowie przeniesienia własności oskarżony miał powiedzieć do niej, że jest kiepskim prawnikiem. Natomiast w odpowiedzi na stwierdzenie swojego brata, że każdy prawnik jest mądry, M. K. miał powiedzieć, że prawo może skończyć każdy, ale aplikacji już nie, czego przykładem według niego jest J. T.. Oskarżony wyjaśniał, że w trakcie spotkania na chwilę wraz z towarzyszami wyszedł do urzędu gminy. Po powrocie zażądał, aby został on odczytany i wówczas zorientował się, że są tam całe fragmenty spisane pod ich nieobecność i wniósł uwagi, które zostały spisane na stronie piątej tego protokołu. Oskarżony opisał również wyjście pokrzywdzonych z gabinetu B. F. (1), ich poszukiwania oraz rozmowę jaką przeprowadził z nimi gdy już je odnalazł.

Wyjaśnienia oskarżonego w tym zakresie w jakim były one istotne mając na uwadze opis zarzucanych mu czynów nie były dla Sądu dowodem w pełni wiarygodnym. Były to w tym zakresie wyjaśnienia wyraźnie tendencyjne, zawierające niespójności, niepotwierdzone obiektywnym materiałem dowodowym, a mające na celu jedynie uniknięcie odpowiedzialności karnej. Oskarżony siebie przedstawiał jako ostoję wyważonych reakcji, przedstawiając jednocześnie obraz urzędniczek jako osób wobec niego agresywnych i wręcz karykaturalnie nierzeczowych ( np. powtarzanie przez A. R. (1), że gmina jest własnością państwa ). Obraz ten nie znalazł potwierdzenia ani w wiarygodnych dowodach, ani w logice zachowania. To oskarżony miał pretensje do urzędniczek, nie urzędniczki do oskarżonego, o czym świadczą zarówno relacje odnośnie tamtego dnia, jak i późniejsze zachowanie oskarżonego. M. K. w toku postępowania podchodził w sposób aptekarski do oceny zeznań poszczególnych świadków, nie akceptując faktu, że pewne nieścisłości nie muszą wynikać z umyślnego działania, ale po prostu z czynników, które wpływają na postrzeganie i zapamiętywanie. Jednocześnie sam oskarżony popadał w nieścisłości. Przykładowo, z jednej strony poważał on wiarygodność zeznań M. R. (2) poprzez sugerowanie, że kłamie ona odnośnie swojej obecności w gabinecie J. S. (1), twierdząc, że były tam tylko dwie osoby tj. sama pokrzywdzona oraz K. S. (2), z drugiej sam w swoich wyjaśnieniach twierdził, że podczas jego pierwszej wizyty w gabinecie J. S. (1) były tam trzy osoby Zeznał o tym również jego siostrzeniec K. S. ( d. k. 84 ).

W znamienny sposób oskarżony inaczej opisywał drogę z gabinetu J. S. (1) do sekretariatu starosty w postępowaniu przygotowawczym, a inaczej na rozprawie przed Sądem w B., kiedy znana już była treść i uzasadnienie aktu oskarżenia. W pierwszym przypadku milczenie dotyczyło jedynie momentu wejścia do sekretariatu Starosty, w drugim cała droga miała przebiegać w milczeniu. Jest to o tyle istotne, że to wówczas miały paść znieważające słowa, których wypowiedzenie zostało potwierdzone przez kilku świadków. Wyjaśnienia oskarżonego, że od wyjścia z gabinetu J. S. (1) do sekretariatu starosty wypowiadał on tylko słowa związane z rzekomą próbą wycofania się pokrzywdzonych z planu udania się do Starosty, miały na celu jedynie przykrycie tego, co w rzeczywistości zostało wypowiedziane. Oskarżony formułując wyjaśnienia w taki sposób chciał jednocześnie uzasadnić, co było treścią krzyków, które słyszała M. T., a która nie była w stanie odtworzyć jakie konkretnie słowa wówczas padły. Nie było żadnej logiki w tym, aby pokrzywdzone miały nagle z niewiadomych powodów wycofać się z podjętej przez nie decyzji, natomiast logiczne było to, że skoro oskarżony miał do nich pretensje po tym, jak chciały spełnić jego żądania ( to jest zapisać w formie protokołu skargę, którą chciał złożyć ), a jest osobą porywczą, to zareagował w sposób porywczy. Oskarżony sam przyznał, że ,,jeżeli się nie ma merytorycznie kompletnie nic do powiedzenia i zaczyna się ni stąd ni zowąd górnolotnie - ,,Gmina jest własnością państwa” po czym powtarza się to wielokrotnie, to trudno spodziewać się ode mnie pochwał takiego zachowania” ( d. k. 125 v). Potwierdził on zatem, że miał powody, aby podważać kompetencje urzędniczek, krytykować je. Cytat ten był o tyle istotny, że A. R. (1) słowa takie wypowiedziała w gabinecie J. S. (1), niedługo przed wyjściem do sekretariatu starosty.

Relacja oskarżonego odnośnie przebiegu zdarzeń w sekretariacie Starosty również nie zasługiwała, by ocenić ją jako w pełni wiarygodną. O ile zgromadzony materiał dowodowy nie dał podstaw, by przypisać oskarżonemu, że popełnił czyn polegający na stwierdzeniu, że pokrzywdzone zachowują się jak „prostytutki na bazarze” ( tudzież w ogóle użycia sformułowania zawierającego te słowo i skierowanego bezpośrednio do nich ) i w tym zakresie nie sposób było podważyć jego twierdzeń, o tyle opis zajścia jaki przedstawił oskarżony nie był wiarygodny. Oskarżony ,,włożył” w usta pokrzywdzonej słowa, które nie były logiczne ( niedostrzegalna różnica między obrażaniem, a wyzywaniem ) i nie znalazły uzasadnienia w kontekście ( pokrzywdzone nie skarżyły się na zachowanie osób towarzyszących oskarżonemu ). Cel, podobnie jak w przypadku pozostałej części wyjaśnień był oczywisty. Była to próba odtworzenia przebiegu zdarzenia w taki sposób, aby wpisywała się częściowo w zgromadzony materiał dowodowy, a jednocześnie by ukazywała udział oskarżonego w incydencie w innym świetle, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Pytanie, dlaczego oskarżony nie zrelacjonował zatem obiektywnie przebiegu zdarzeń w sekretariacie starostwa pozostaje zatem otwarte, jakkolwiek mając na uwadze szybkość przebiegu zdarzenia i jego dynamikę jest wyobrażalne, że słowa wówczas wypowiedziane i ich kontekst zostały szybko przez niego zapomniane.

Wyjaśnienia oskarżonego w zakresie spotkania w gabinecie B. F. (1) sprowadzały się do podkreślania, że na nagraniu nie znajduje się moment obrażenia J. S. (1) i A. R. (1) słowem ,,tłumoki” oraz, że w zasadzie to stroną ofensywną w dyskusji były obydwie pokrzywdzone. Owszem na nagraniu nie znalazł się moment obrażenia, ale spotkanie nie było nagrywane od początku, a o wypowiedzeniu słów obraźliwych zeznali świadkowie, którzy bezpośrednio mieli okazję uczestniczyć w tej części spotkania. Twierdzenia oskarżonego, że początek nagrania jest usunięty, nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości. Oskarżony bowiem sam na początku nagrania prosi pokrzywdzoną, aby powtórzyła swoje zachowanie, które nastąpiło przed rozpoczęciem nagrywania, tak aby zostało ono utrwalone. Świadczy to, o tym, iż został w ten sposób zaakcentowany przez samego oskarżonego sam początek nagrania. Dodatkowo z kontekstu nagrania ( pytanie B. F. (1) o to jak się wyłącza urządzenie ) wynika, że właśnie wówczas został włączony dyktafon.

Natomiast relacje uczestników spotkania, których zeznania Sąd uznał za wiarygodne, a także treść nagrania dały jasny obraz tego, kto w dyskusji był stroną dominującą, a stroną wycofaną. Przykładem narzucania tonu przebiegu spotkania, był moment wejścia J. T., kiedy nikt nie zdążył nawet wypowiedzieć słowa, a oskarżony zdążył już podjąć próbę niemal wylegitymowania zdezorientowanej prawniczki. Paradoksalnie oskarżony w wyjaśnieniach próbował niezbyt udolnie tłumaczyć swoje zachowanie argumentując, że został wówczas zaatakowany słownie przez uczestników spotkania, choć z nagrania nie wynika, by ktoś czynił mu z powodu tego akurat zachowania jakieś zarzuty. Oskarżony w postępowaniu przed Sądem tworzył obraz zdarzenia tak, aby wszystko układało się w logiczną całość i jednocześnie aby ta całość ukazywała wizerunek nierzeczowych i nie merytorycznych urzędniczek bezzasadnie, czy wręcz prowokacyjnie dążących do konfrontacji ze stonowanym i merytorycznie przygotowanym oskarżonym. W postępowaniu przygotowawczym oskarżony wyjaśniał ,,myśmy na kilka minut poszli do UG w B., ale ponieważ nie zastaliśmy osoby zajmujące się tymi sprawami szybko wróciliśmy z powrotem” ( d. k. 121), z kolei przed Sądem w B. : ,,następnie powiedziałem, że w takim razie pójdę jeszcze raz do Gminy aby wszystko dograć (…) W Gminie usłyszeliśmy zupełnie coś innego niż mówiła pani R. (…) G. więc wykonali ogrodzenie tak jak mówiła pani R. (…) musielibyśmy je później usunąć na własny koszt”( d. k. 451v). Wyjaśnienia oskarżonego przed sądem były nienaturalnie spójne wewnętrznie i tworzyły konstrukcję odpowiednio dobraną do zgromadzonego na tamten czas materiału dowodowego, która z pozoru logiczna, w rzeczywistości zamazywała rzeczywisty obraz przebiegu zdarzenia.

Wyjaśnienia oskarżonego odnośnie poszukiwania pokrzywdzonych i wymiany, a raczej próby wymiany zdań między nim, a J. S. (1), G. S. i A. R. (1) podczas drugiego spotkania w gabinecie dyrektorki wydziału architektoniczno-budowlanego nie dotyczyły meritum sprawy i były nieistotne w świetle stawianych mu zarzutów.

Jeżeli zaś chodzi o dalsze kontakty oskarżonego ze Starostwem, to najbardziej istotna była kwestia rozmów prowadzonych z M. R. (3), gdyż nagrania z rozmów stanowiły następnie dowód w sprawie. Oskarżony wyjaśnił, że te rozmowy były nagrywane, ale on zgodę wyraził dopiero podczas ostatniej rozmowy z dn. 07.09.2011 r. Ponadto gdy dzwonił do Starostwa miał być ,,bezczelnie prowokowany” do wypowiedzenia słów ubliżających. Oskarżony złożył w trakcie pierwszego przesłuchania wniosek dowodowy, w którym wyraźnie, w sposób nie pozostawiający jakichkolwiek wątpliwości zawarł stwierdzenie, że urzędnicy zawsze uprzedzali go, że rozmowy (w tym telefoniczne) z nim nagrywają. Przeczy to zatem jego wyjaśnieniom, zaś tłumaczenie, że nie przykładał wówczas do tego uwagi podpisując protokół jest niewiarygodne w świetle zarówno słów oskarżonego jak i czynów, które obrazują jego niezwykłą skrupulatność. W każdym bądź razie treść rozmowy z dnia 07.09.2011 r. potwierdziła, że oskarżony otrzymał informację, iż rozmowa ta jest nagrywana.

Mając na uwadze obszerność i szczegółowość wyjaśnień oskarżonego siłą rzeczy musiały się tam znaleźć fragmenty odpowiadające prawdzie. Te irrelewantne z punktu widzenia meritum odpowiedzialności karnej relacje ( jakkolwiek oddające szeroki kontekst sytuacji np. przyczyny wizyty w Starostwie, kwestia poszukiwania urzędniczek po wizycie w gabinecie B. F. (1) ), Sąd uwzględnił przy odtwarzaniu przebiegu przedmiotowego zdarzenia.

Oskarżonemu w Starostwie towarzyszyli K. S. (1) – siostrzeniec oraz J. K. – brat. Ich zeznania były tendencyjne, zawierały wiele niespójności i w sposób jasny ukazywały, że stoją po stronie odpowiednio wujka i brata. W przypadku tego pierwszego należało wziąć dodatkowo pod uwagę to, że w zasadzie z jego przyczyny oskarżony znalazł się tego dnia w Starostwie. K. S. (1) przemilczał opis tych części zdarzenia, w których nastąpić miało znieważenie urzędniczek. Napomknął jednak kilkukrotnie o ich rzekomo niewłaściwym zachowaniu. Wedle zeznań K. S. (1), J. S. (1) miała dwukrotnie wspomnieć o swoim mężu raz jeszcze przed wizytą w sekretariacie Starosty, a jeszcze w gabinecie B. F. (1) pokrzywdzone urzędniczki miały powtarzać, ,,że gmina jest własnością państwa” ( sformułowanie to padło wyłącznie w gabinecie J. S. (1), wypowiedziane przez A. R. (1) ). Świadek po prostu zapamiętał, że oskarżonego wyjątkowo zdenerwowały te dwie wypowiedzi urzędniczek i wyolbrzymił kwestię ujmując to w ten sposób, że ,,urzędniczki bez sensu powtarzały, że gmina jest własnością państwa”. Nie umknęło uwadze Sądu, że zeznania K. S. (1) podważyły jeden z argumentów oskarżonego, którym posługiwał się on podważając spontaniczność relacji świadków, którzy zeznawali o tym, że obrażał on urzędniczki. Oskarżony wyjaśnił, że ,,znowu jest to wersja wyuczona na pamięć, pochodząca z tej samej rozpiski z dnia 25.08.2011 r.(…) ja nie znam takiego określenia, bo nigdy wcześniej nigdzie nie słyszałem określenia ,,prostytutki z bazaru”. Jeśli nie znam takiego określenia, nie mogłem go użyć. Jest to absurd i niedorzeczność, bo od kiedy to prostytutki urzędują na bazarze”( d. k. 102v) i dalej ,,nie ma takiego powiedzenia w języku polskim jak prostytutki z bazaru. Określenie to mogło się zrodzić w chorej z nienawiści i żądnej zemsty głowie, ponieważ w rzeczywistości nie istnieje”( d. k. 120), zaś K. S. (1) zeznał : ,,wtedy M. K. powiedział – proszę się liczyć ze słowami, wyzywać to się mogą prostytutki na bazarze”( d. k. 84v).

Zeznania J. K. zmieniały się w toku postępowania. Najpierw w postepowaniu przygotowawczym twierdził, ze w gabinecie J. S. (1) była więcej niż jedna osoba (oprócz niej samej), by przed Sądem twierdzić, że był tylko jedna osoba, co stanowiło odmienną wersję od wyjaśnień oskarżonego i od zeznań K. S. (1) – a odpowiadało argumentowi, którym posłużył się oskarżony podczas spotkania w gabinecie B. F., a co następnie oskarżony przyjął za swoje posiłkując się jako kolejnym argumentem na podważanie wiarygodności zeznań świadków, a konkretnie M. R. (2). Oskarżony, podobnie jak świadek K. S. (1) również w gabinecie J. S. (1) usłyszał od niej ów wielokroć w tej sprawie się przewijający zwrot – czy wiecie kim jest mój mąż ? – profesorem!”, choć kontekst przebiegu zdarzenia w żaden sposób nie uzasadnił dlaczego wówczas miało coś takiego zostać wypowiedziane, inaczej niż w przypadku wypowiedzenia tego sformułowania w gabinecie B. F., gdzie można było w jasny sposób ustalić przyczynę wyartykułowania owego zwrotu. Świadek również wejście J. T. zapamiętał odmiennie niż to miało miejsce w rzeczywistości. Oczywiście z korzyścią na rzecz oskarżonego. J. K. zeznał, że J. T. weszła do gabinetu B. F. (1) nie przedstawiając się i nie mówiąc jakie stanowisko zajmuje i oskarżony dopiero w trakcie rozmowy, po kilkunastu minutach zapytał kim tak naprawdę jest. W rzeczywistości J. T. nie miała nawet za bardzo czasu, aby się przedstawić po wejściu do pokoju, bo ledwie otworzyła drzwi i powitał ją oskarżony pytając jakie stanowisku zajmuje i po co przyszła ( d. k. 278). Podobnie jak K. S. (1), także brat oskarżonego zapamiętał pewne ,,wycinki”, które sztucznie powielał lub wyolbrzymiał, by podkreślić rzekome brak profesjonalizmu i nieracjonalność pokrzywdzonych urzędniczek. Podobnie jak przypisywanie ,,pani z architektury” wprowadzanie nerwowej atmosfery podczas spisywania protokołu, czy wręcz ciągłego przeszkadzania w spisywaniu protokołu ( d. k. 635 ) - jako kolejny przykład tendencji rozwojowej składanych relacji, co nie zostało potwierdzone ani w wiarygodnych zeznaniach świadków, ani w nagraniu ze spotkania. Świadek twierdził, że w trakcie spotkania u B. F. (1) chciano się ich pozbyć i w związku z tym zostali wysłani do Urzędu Gminy ( d. k. 636 v), choć w rzeczywistości wyjście do tego urzędu było inicjatywą oskarżonego ( d. k. 310-311). Brak obiektywizmu świadka objawiał się również w relacjonowaniu przebiegu zdarzenia, który nastąpił po opuszczeniu gabinetu B. F. (1). Twierdził on, że urzędniczki zachowywały się jakby były ,,naćpane bądź pijane”, choć dla każdego rozsądnie oceniającego sytuację człowieka kontekst zdarzenia był oczywisty – po prostu nie miały one ochoty wchodzić w polemikę z oskarżonym i jego towarzyszami, o czym zresztą wprost powiedziała A. R. (1). Świadek przebieg zdarzenia zapamiętał tendencyjnie, łagodził obraz zachowania oskarżonego, a wyolbrzymiał urzędników. Dlatego też jego zapewnienia, że oskarżony nie nazwał urzędników „tłumokami” nie były dla Sądu wiarygodne.

Pokrzywdzone J. S. (1) i A. R. (1) w sposób wystarczająco spójny opisały pierwszy kontakt z oskarżonym. Zeznały one, że szczególne wzburzenie u oskarżonego wywołała kwestia poinformowania go o tym, że odpowiedź na swoje pytanie otrzyma na piśmie w późniejszym terminie. J. S. (1) i A. R. (1) zgodnie przyznały, że nazwanie ich ,,tłumokami” nastąpiło na korytarzu w drodze z gabinetu J. S. (1) do sekretariatu starostwa. J. S. (1) zeznała, że ,,kiedy szliśmy korytarzem do gabinetu Starosty pan K. w obecności stron nazwał mnie i panią A. R. (1) „tłumokami (…)” ( d. k. 7 v), ,,po wyjściu z pokoju już na korytarzu w obecności pracowników pan K. nazwał nas „tłumokami” ( d. k. 464 v)”, ,,te obraźliwe słowa były wypowiadane również na korytarzu ( d. k. 999). Z kolei A. R. (1) zeznała, że ,,wychodząc z biura na korytarzu p. K. wyzywał nas. Krzyczał w obecności petentów (…) oraz w obecności pracowników wydziału, którzy byli w swoich gabinetach, ale którzy mieli pootwierane drzwi, że jesteśmy „tłumokami” ( d. k. 15 v), ,,jeszcze na korytarzu w wydziale oskarżony wypowiedział słowo „tłumoki”, dla takich jak my nie ma miejsca w Urzędzie (…) nie wiem do kogo były kierowane te słowa, nie wiem czy były skierowane do mnie, czy do pani dyrektor, ale podejrzewam, że były skierowane do nas, bo to my byłyśmy obok oskarżonego” ( d. k. 478 v), ,,Wtedy kiedy schodziłyśmy do pokoju Starosty pan K. używał słów „tłumoki” (…). Ja nie sądzę, aby to mówił do swoich kolegów” ( d. k. 976). To, że oskarżony nie powiedział ,,Pani A. R. (1) jest pani tłumokiem” nie oznaczało, że sformułowanie nie było skierowane do niej. Dlatego też pewnego rodzaju brak stanowczości w zeznaniach składanych przed Sądem ( złożonych 3 lata po zdarzeniu ) nie dyskwalifikował tych depozycji. Oczywiście nie dyskwalifikuje ich również niefortunne zaprotokołowanie wypowiedzi A. R. (1) podczas składania zeznań w sądzie w B.( z kontekstu jasno wynika, że przez użycie słowa ,,my” miała na myśli siebie i J. S. (1) ). Okoliczności zdarzenia nie wskazywały by oskarżony miał tymi słowami określić siebie lub swoich towarzyszy.

Zeznania pokrzywdzonych w tym zakresie korespondują z innymi dowodami i są uwiarygodnione przez obiektywną okoliczność tj. złość oskarżonego na niezałatwienie sprawy w sposób w jaki oczekiwał. Oskarżony twierdził, że zeznania tych świadków nie były spontaniczne, bo zawierały słowo w słowo, to co znalazło się piśmie do starosty z dnia 25.08.2011 r. Po pierwsze logiczne jest, że skoro dokument oparty był o relacje pokrzywdzonych, to siłą rzeczy ich zeznania musiały się z nim przynajmniej częściowo pokrywać. Po drugie istniały jednak pewne różnice między zeznaniami a treścią dokumentu, które wskazywały na spontaniczny charakter depozycji. Przykładowo A. R. (1) relacjonując przebieg zdarzenia na policji nie wspominała nic o tym, że oskarżony powoływał się na znajomości z wojewodą w drodze do sekretariatu starostwa, a taka informacja zawarta była zarówno w depozycjach J. S. (1) jak i w piśmie z dnia 25.08.2011 r. Zeznania pokrzywdzonych odnośnie używania słów znieważających w drodze do sekretariatu starostwa były wystarczająco konsekwentne od postępowania przygotowawczego po rozprawy przed Sądami. Na rozprawie A. R. (1) zeznała dodatkowo, że J. S. (1) przyszła do niej do gabinetu i powiedziała, że oskarżony nazwał ją „tłumokiem”. Na tą okoliczność brak było dodatkowych dowodów, A. R. (1) nie wspomniała o tym w postępowaniu przygotowawczym, a i okoliczność wydawała się wyrwana z kontekstu. Zauważyć należało wszakże, że zeznania na tą okoliczność złożone zostały w zauważalnie dłuższym odstępie czasu od zdarzenia.

Zeznania pokrzywdzonych odnośnie znieważenia ich w drodze do sekretariatu starosty potwierdziła M. R. (2) oraz M. T.. M. R. (2) na policji zeznała, że oskarżony krzyczał na korytarzu i padły wówczas m.in. słowa ,,jesteście tłumoki” ( d. k. 37), w postępowaniu przed sądem w B. świadek nie była już w stanie sobie przypomnieć jakie to konkretnie były słowa ( tłumaczy to w pełni upływ niemal 3 lat), ale pamiętała, że padły wówczas obraźliwe zwroty ( d. k. 510 v), a po odczytaniu zeznań stwierdziła, że skoro w postepowaniu przygotowawczym powiedziała, że były to słowa ,,tłumoki”, to tak musiało być, bo miała wówczas świeższą pamięć ( d. k. 512 v). Co zrozumiałe depozycje przed Sądem w B. dotknięte były jeszcze mniejszą pamięcią szczegółów ( d. k. 996 v).

Zeznania M. R. (2) dostarczyły klasycznego przykładu na to jak strona procesu może przy pomocy odpowiedniego kreowania pytań implikować świadkowi swoją ocenę przebiegu zdarzenia. W postepowaniu przygotowawczym M. R. (2) zeznała, że ,,udałam się do swojego pokoju i razem ze mną poszła tam K. S. (2). W pewnym momencie – po upływie około 2-3 minut na korytarzu usłyszałam (…) który krzyczał (…) – jesteście „tłumoki”( d. k. 37)”. Świadek nie zeznała, że była wówczas w pokoju obecna K. S. (2), bo przecież po pierwsze 2-3 minuty, to nie jest czas w którym niemożliwe jest opuszczenie przez osobę pokoju, po drugie całokształt materiału dowodowego wykazał, że był to okres z pewnością dłuższy niż 2 -3 minuty ( ta akurat różnica między zeznaniami M. R. (2), a całokształtem materiału dowodowego nie była dyskwalifikująca, gdyż nie dotyczyła rozbieżności o charakterze tak istotnym – kilka minut a kilkanaście, by stawiała pod wątpliwość wiarygodność jej zeznań ). Sama zaś K. S. (2) nie pamiętała, a była słuchana podobnie jak pozostali świadkowie przed Sądem po upływie niemal 3 lat, czy po opuszczeniu gabinetu J. S. (1) była w pokoju M. R. (2), a jeżeli tak to ile czasu tam spędziła, lecz była przekonana, że nie było to wiele czasu. Na rozprawie B. M. R. (2) najpierw zeznała, że ,,pani S. tylko przez chwilę była jeszcze w moim gabinecie (…) prawdopodobnie już po wyjściu S. ale nie jestem tego pewna możliwe, że ona jeszcze u mnie siedziała, słychać było podniesione głosy” ( d. k. 510 v). W trakcie dalszego relacjonowania przebiegu zdarzenia oskarżony przerwał świadkowi składanie zeznań i oświadczył, że ,,świadek zeznała, iż usłyszała słowa obraźliwe gdy była z (…) S. w (…) pokoju” ( d. k. 510 v). Na co M. R. (2) odpowiedziała, że ,,dzisiaj nie pamiętam, czy tak zeznałam, bo nie pamiętam, czy w momencie gdy usłyszałam te obraźliwe słowa lub słowo pani S. była jeszcze w moim gabinecie (…) Jeśli tak wcześniej powiedziałam, to widocznie tak było” ( d. k. 511). Była to kwestia o tyle istotna, że oskarżony na podstawie tego, iż K. S. (2) nie słyszała obraźliwych zwrotów chciał podważyć zeznania M. R. (2) i M. T.. Problem w tym, co Sąd podkreślił wyżej, że świadek w pierwszych zeznaniach wcale tak nie zeznała. Natomiast ,,fakt” przypisany przed Sądem w B.zaczął żyć własnym życiem i zeznając w 2016 r. ( 5 lat po zdarzeniu ) M. R. (2) była pewna, że K. S. (2) była w jej gabinecie, kiedy było słychać krzyki z korytarza ( d. k. 997 v).

M. T. zeznała, że ,,po kilku – kilkunastu minutach usłyszałam krzyki (…) rozpoznałam, że jest to głos tego mężczyzny, którego skierowałam do p. P.. Mężczyzna ten krzyczał – idziemy do Starosty – a ponadto (…) na pewno padały z jego ust obraźliwe słowa” ( d. k. 38 v, 990 v) Swoje zeznania z Policji potwierdziła przed Sądem. Depozycje M. T. wyjaśniały dlaczego ona i M. R. (2) mogły słyszeć zniewagi, a A. P. ich nie usłyszała. M. T. zeznała bowiem, że drzwi do tego pokoju były otwarte ( d. k. 38 v, 990 v), co potwierdziła przed sądem również M. R. (2) ( d. k. 512 v). Z kolei A. P. zeznała, że drzwi do jej pokoju były zamknięte ( d. k. 994 v).

M. T. i M. R. (2) przebywały razem w pokoju i obydwie miały zatem zbliżoną możliwość usłyszenia tego, co dzieje się na korytarzu. Była to okoliczność obiektywnie wzmacniającą miarodajność ich zeznań, a fakt, że obydwie usłyszały, że oskarżony znieważa pokrzywdzone wzmacniał wiarygodność ich depozycji. M. T., co prawda nie była w stanie dokładnie określić jakie konkretnie słowa zostały wypowiedziane, ale była przekonana, że były to zwroty obraźliwe. Z kolei M. R. (2) była w stanie określić te słowa i zeznała, że oskarżony zwracał się do pokrzywdzonych per ,,tłumoki”. Świadczy to zarówno o spontaniczności ich zeznań ( gdyby stanowiły one recytowanie zapamiętanych kwestii, co sugerował oskarżony, to M. T. również byłaby w stanie określić jakie konkretnie słowa zostały wypowiedziane ), jak i o naturalnych różnicach w postrzeganiu, czy to ze względu na właściwości konkretnej osoby, czy też na to na czym w danym momencie osoba koncentruje swoją uwagę. Zarówno jedna, jak i druga osoba miała tamtego dnia kontakt z oskarżonym, zatem nawet nie widząc oskarżonego mogły rozpoznać, kto wypowiada owe słowa. Oskarżony próbował dyskredytować zeznania M. R. (2) wskazując, iż mówiła ona nieprawdę o przebywaniu w gabinecie J. S. (1), gdy oskarżony tam wchodził, jakkolwiek M. K. musiało umknąć jego wcześniejsze relacje, co zostało przez Sąd wskazane powyżej na tą okoliczność.

Skoro A. P. i K. S. (2) nie miały możliwości usłyszenia zniewag wypowiadanych przez oskarżonego, to ich zeznania nie miały istotnego znaczenia dla meritum postępowania. Paradoksalnie fakt, że A. P. i K. S. (2) nie słyszały tych zniewag wzmacniał wiarygodność pozostałych świadków. Gdyby pokrzywdzone rzeczywiście potrzebowały ,,świadków” zdarzenia, to przecież A. P. oraz K. S. (2) również mogłyby zeznać, że słyszały owe zniewagi, były przecież w pobliżu miejsca gdzie zniewagi zostały wypowiedziane, a oskarżony nie miał możliwości dostrzeżenia ich obecności. Oskarżony sugerował, że świadkowie pracujący w urzędzie są w zmowie jednak zeznania powyższych świadków tę tezę dezawuują.

A. P. była natomiast pośrednim źródłem dowodowym, gdyż jeszcze tego samego dnia dowiedziała się od A. R. (1), że oskarżony nazwał pokrzywdzone ,,tłumokami” oraz „prostytutkami z bazaru”. Informacje podobne, w późniejszych dniach, usłyszała K. S. (2). Sąd nie miał żadnych wątpliwości, co do rzetelności relacji przekazywanych przez obydwie urzędniczki, z tym zastrzeżeniem, że skoro były wątpliwości do relacji bezpośrednich, to siłą rzeczy odnosiły się również do relacji pośrednich. Istotne było to, że K. S. (2) zeznała, iż pokrzywdzone A. R. (1) i J. S. (1) miały zostać znieważone, zaś wobec J. T. oskarżony miał zachowywać się niewłaściwie. Świadek użyła w tym przypadku dwóch różnych określeń, co stanowiło wskazówkę przy weryfikowaniu okoliczności faktycznych dotyczących tej części zdarzenia w której udział brała J. T..

Sąd nie posłużył się zeznaniami T. F. przy ustaleniu stanu faktycznego. Co prawda nie budziło wątpliwości Sadu, że był on wówczas obecny w gabinecie A. R. (1). O fakcie tym zeznawało kilkoro świadków oraz istniała obiektywna okoliczność uzasadniająca jego obecność w starostwie wynikająca z funkcji pełnionej w UG. Natomiast świadek ten umieścił moment nazwania pokrzywdzonych ,,tłumokami” jeszcze przed podjęciem decyzji o udaniu się do starosty, a tego nie potwierdziły żadne inne dowody, w tym przede wszystkim zeznania pokrzywdzonych. W ocenie Sądu T. F. zaobserwował ofensywne zachowanie oskarżonego wobec urzędniczek, a później usłyszał o tym, że zostały one nazwane „tłumokami” i w efekcie zapamiętał to zdarzenie tak, że znieważające określenia padły jeszcze w jego obecności.

W sekretariacie Starostwa pokrzywdzone miały zostać kolejny raz znieważone. Oskarżony miał do nich powiedzieć, że zachowują się jak ,,prostytutki na bazarze”. J. S. (1) zeznała, że sformułowanie takie padło raz, A. R. (1) w postępowaniu przygotowawczym powiedziała, że było ono powtarzane ,,krzyczał i powtarzał, że tak zachowują się prostytutki z bazaru ( d. k. 15 v). Pokrzywdzone nie były w stanie wskazać kontekstu, w jakim miało owe sformułowanie paść. J. S. (1) zeznała przed Sądem w B. ,,my wtedy nic nie mówiłyśmy do oskarżonego, a on po prostu skierował do nas takie słowa” ( d. k. 465). A. R. (1) zeznając przed tutejszym Sądem w ogóle zapomniała, że takie sformułowanie zostało wypowiedziane ( choć użycie słowa ,,tłumoki” zapamiętała ) i potwierdziła swoje zeznania w tym zakresie dopiero po odczytaniu jej zeznań składanych poprzednio. J. S. (1), co prawda pamiętała, że słowa takie padły, ale wciąż ( co zrozumiałe mając na uwadze, że nie pamiętała tego 3 lata po zdarzeniu ) nie była w stanie opisać kontekstu, w jakim miało to sformułowanie paść. Sąd uznał, że zeznania pokrzywdzonych nie są w tym zakresie do końca miarodajne. Nie korelowały one bowiem z wiarygodnym materiałem dowodowym, zaś kontekst nie dawał wskazówek odpowiadających na pytanie dlaczego w tym konkretnym momencie oskarżony miałby użyć takiego zwrotu.

Dwoje świadków, co prawda potwierdziło wersję pokrzywdzonych, ale Sąd nie uznał by w tym zakresie depozycje tych świadków były przekonujące. M. G. zrelacjonowała, że oskarżony ,,mówił coś o nich, że zachowują się jak dziwki na bazarze”, ale nie była w stanie sobie przypomnieć podczas której wizyty to nastąpiło oraz czy było to w obecności pokrzywdzonych, czy też nie. Z kolei K. K. (1) zeznała, że oskarżony powiedział do pokrzywdzonych, iż ,,zachowują się one jak dziwki na bazarze lub na plantach”. Innych zniewag kierowanych przez oskarżonego M. G. nie zapamiętała, chociaż nie wykluczyła, że takowe mogły paść. K. K. (1) zeznała dodatkowo, że oskarżony miał również nazwać pokrzywdzone ,,tłumokami”. O tym, że oskarżony miał nazwać pokrzywdzone „tłumokami” również w sekretariacie Starostwa zeznała wyłącznie K. K. (1), a skoro nie pamiętały o tym nawet pokrzywdzone, to Sąd nie uznał tego dowodu za wiarygodny. Jeżeli zaś chodzi o określenie, że pokrzywdzone zachowują się jak ,,prostytutki na bazarze”, to podobnie jak w przypadku depozycji pokrzywdzonych także i dwoje wskazanych świadków nie było w stanie wyraźnie określić kontekstu, w jakim paść miały te słowa. Określenie ,,zachowywać się jak prostytutka na bazarze” nie występuje potocznie w języku, zaś brak wskazania kontekstu oznaczał również brak wskazania konkretnego zachowanie, które oskarżony mógłby ocenić formułując zdanie w ten sposób. Dodatkowo zachowanie to powinno być poważniejsze niż to, które sprowokowało oskarżonego to używania słowa ,,tłumok”, skoro i zwrot „prostytutka / dziwka” jest dalece bardziej obraźliwy, szczególnie dla kobiety. Mając na uwadze, że sytuacja była napięta, pełna emocji i dynamiczna jest wyobrażalne, że świadkowie K. i G. usłyszały z ust oskarżonego słowo „prostytutka” lub podobne, a mając świadomość, że oskarżony wcześniej i później znieważał pokrzywdzone automatycznie przypisały mu, że kierował ten zarzut do pokrzywdzonych. Podobnie pokrzywdzone mogły mimowolnie odebrać te słowo jako skierowane bezpośrednio do nich, mimo, że oskarżony miał co innego na myśli, nie używał go aby znieważyć pokrzywdzone.

Zeznania P. B. uzasadniały poważne wątpliwości odnośnie faktycznego brzmienia oraz adresatów ( bądź ich braku ) sformułowanie zawierającego w swej treści słowo ,,prostytutka” lub ,,dziwka”. P. B. zeznał, że w momencie gdy oskarżony wszedł do sekretariatu były tam zarówno M. G. jak i K. K. (1). M. K. miał być agresywny i krzyczał, że żąda spotkania ze starostą. Z zeznań świadka wynika, że oskarżony był oburzony, kiedy dowiedział się, że nie ma starosty ani kolejnych osób, które go zastępują. Powoływał się wtedy na swoje znajomości. M. K. miał użyć stwierdzenia, że nie jest „dziwkarzem” lub „prostytutką” żeby go tak odsyłać. Zdaniem świadka stwierdzenie to nie było wypowiedziane w tym sensie, że tak nazywał którąś z urzędniczek. Świadek potwierdził niejako wyjaśnienia oskarżonego, że nie znieważył pokrzywdzonych w sekretariacie, z drugiej zaś strony był on wówczas pracownikiem Starostwa. Był on zatem świadkiem w pełni obiektywnym zarówno z punktu widzenia oskarżonego, jak i z punktu widzenia pokrzywdzonych. Świadek zeznając przed Sądem w B. nie był już dokładnie pewny przebiegu zdarzenia w sekretariacie Starostwa, ale gdy oczytano mu zeznania podtrzymał je w całości. Oceniając brak stanowczości w zeznaniach przed Sądem należało wziąć pod uwagę fakt, iż oskarżony złożył wcześniej zawiadomienie o możliwości popełnienia przez K. K. (1) i M. G. przestępstwa składania fałszywych zeznań. Choć niewątpliwie upływ czasu odgrywał w tym przypadku decydującą rolę, a potwierdzenie przez P. B. zeznań składanych w postępowaniu przygotowawczym rozwiało wątpliwości. P. B. wskazał pewien fakt, który mógł wpłynąć na jakość jego późniejszych zeznań ale również innych świadków, a mianowicie to, że na wszystko nakładały się późniejsze spotkania z oskarżonym, jego wypowiedzi podczas tych kolejnych spotkań oraz informacje zasłyszane od pracowników. Wcześniej jeszcze przed Sądem w B. świadek zeznał ,że ,,w późniejszym czasie z rozmów z pracownikami dowiedziałem się, że oskarżony nazwał te panie – „prostytutkami” ( d. k. 518 v ).

Do kolejnego znieważenia pokrzywdzonych miało dojść w gabinecie B. F. (1). J. S. (1) zeznała, że podczas spisywania protokołu oskarżony krzyczał i nakazywał, co ma tam być zawarte. Wówczas w potoku wypowiadanych słów miał znów określić urzędniczki mianem ,,tłumoków”. J. S. (1) zeznała, że odpowiedziała wówczas pokrzywdzonemu, że ma męża profesora, na co oskarżony miał odrzec, że ma męża profesora, a sama jest głupia. Pokrzywdzona zeznała, że wówczas się rozpłakała. Wedle relacji J. S. (1) słowa te miały być wypowiedziane w obecności A. R. (1) oraz B. F. (1), a część z nich miała usłyszeć również B. M. (1). Wedle relacji pokrzywdzonej większość słów znieważających została wypowiedziana przez oskarżonego zanim przyniesiono dyktafon. W depozycjach A. R. (1) zachowanie oskarżonego na początku spotkania w gabinecie B. F. (1) zostało opisane podobnie. Zeznała ona o tym, że zachowywał się arogancko, napastliwie i agresywnie. Argumenty urzędniczek do niego nie trafiały. W trakcie konfrontacji miał ponownie wobec niej oraz wobec J. S. (1) sformułowania ,,tłumok”. A. R. (1) zeznała, że do znieważenia jej oraz pokrzywdzonej doszło w obecności B. M. (1) oraz J. T.. A. R. (1) opisała również ten fragment spotkania w którym J. S. (1) powiedziała kim jest jej mąż.

W tym zakresie depozycje pokrzywdzonych Sąd uznał za wiarygodne. O tym, że oskarżony nazwał pokrzywdzonych „tłumokami” zeznawały również B. F. (1) oraz B. M. (1). Co prawda, obydwie były wówczas koleżankami z pracy urzędniczek, ale treść ich zeznań cechował obiektywizm, opisy przebiegu zdarzenia były wyważone. Zresztą B. F. (1) obiektywizmem wykazała się już w trakcie zdarzenia, kiedy przyjmowała neutralną pozycję wobec konfliktu między urzędniczkami, a oskarżonym. Ponadto nazwanie pokrzywdzonych „tłumokami” w gabinecie B. F. (1) wpisuje się w logiczny kontekst zdarzeń. Rozpoczęto spisywanie protokołu, oskarżony podawał swoją wersję, pokrzywdzone się z nią nie zgadzały, atmosfera była nerwowa. Oskarżony w pewnym momencie tej dyskusji nazwał pokrzywdzone „tłumokami”, na co zareagowała J. S. (1) mówiąc, że ma męża profesora, później nastąpiła riposta oskarżonego, reakcja J. S. (1) czyli płacz, a w efekcie decyzja B. F. (1) o nagrywaniu dalszej części spotkania. Istniał zatem kontekst uwiarygadniający relacje świadków.

B. F. (1) konsekwentnie zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i przed sądem zeznała, że oskarżony nazwał w jej obecności A. R. (1) i J. S. (1) „tłumokami”. Zeznając w postępowaniu przygotowawczym stwierdziła, że ,,na pewno pan M. K. powiedział do pani S., pani M. i pani R. – „tłumoki” ( d. k. 51, 1017 ), zaś przed Sądem, że ,,w czasie tego spotkania były wypowiadane przede wszystkim pogardliwe słowa na temat pani S. i R. (…) pan K. wypowiadał te pogardliwe słowa na ich temat. Pojawiło się tam słowo – „tłumoki – tłumok” ( d. k. 566 ). Nie była natomiast w stanie z taką stanowczością potwierdzić, że określenie ,,tłumok” zostało wypowiedziane również wobec J. T.. Na okoliczność momentu spisywania protokołu B. F. (1) zeznała, że protokołowanie rozpoczęło się dużo wcześniej niż nagrywanie. Sąd nie miał wątpliwości, co do wiarygodności zeznań świadka w tym zakresie, w którym dotyczyły znieważenia A. R. (1) i J. S. (1) oraz ogólnego przebiegu spotkania w jej gabinecie. Jej zeznania nie stanowiły formy swoistego zadośćuczynienia za to, że nie stanęła tamtego dnia wyraźnie po stronie pokrzywdzonych urzędniczek, gdyż jeszcze podczas spotkania potwierdzała ona przed oskarżonym, że usłyszała z ust oskarżonego zwrot „tłumoki”, co zostało zarejestrowane na nagraniu.

B. M. (1) zdała wyważoną relację z przebiegu zdarzenia i Sąd uznał jej zeznania za w pełni wiarygodne. Świadek zeznając w postępowaniu przygotowawczym nie miała wątpliwości, że znieważające słowa padły względem J. S. (1). Zeznała ona, że ,,w pewnym momencie pan K. powiedział do niej ( J. S. ) coś w stylu – „tłumoku wynocha z urzędu” (…) na pewno padło tam pod adresem p. S. obraźliwe – „tłumok” ( d. k. 43, 1015 ). Świadek zeznała, że do znieważenia miało dojść podczas jej pierwszej wizyty w gabinecie B. F. (1), co koreluje z pozostałymi dowodami. Do znieważenia miało bowiem dojść przed włączeniem nagrywania, a w początkowych minutach nagrania słychać jak B. F. (1) mówi J. T., że ,,B.- poszła (…) sprawdzić” ( d. k. 281 ). Prawidłowe umiejscowienie zdarzenia, korelujące z pozostałym materiałem dowodowym wzmacnia miarodajność dowodu, którym są zeznania tego świadka. Zeznając przed Sądem w Bochni świadek zrelacjonowała, że słowo „tłumok” na pewno padło, ale nie była w stanie wskazać, kto był konkretnym adresatem, lecz po odczytaniu zeznań z postepowania przygotowawczego w pełni je podtrzymała ( d. k. 530 v-531 ). Jeszcze przed odczytaniem zeznań z postępowania przygotowawczego świadek zeznała, że ,,to słowo lub słowa ,,tłumok” padły podczas pierwszej części spotkania” ( d. k. 530 v ), co potwierdzało relację przedstawioną we wcześniejszych zeznaniach. Co zrozumiałe, zeznając przed niniejszym Sądem po upływie tylu lat świadek pamiętała jeszcze mniej. Zapamiętała, że atmosfera była nerwowa i oskarżony był stroną bardziej agresywną tj. atakującą ( d. k. 1025 v ). Natomiast po odczytaniu jej poprzednich zeznań świadek je podtrzymała i stwierdziła, że słowo ,,tłumok” na pewno przynajmniej raz zostało przez oskarżonego wypowiedziane. Fakt, że B. M. (2) była obecna jedynie w części spotkania nie pozwala na podstawie wyłącznie jej zeznań wykluczyć, że znieważone zostały A. R. (1) lub J. T.. B. M. (1) potwierdziła bezstronność B. F. (1) zeznając, iż odniosła wrażenie, że p. F. tonowała nastroje i chciała tak sprawę załatwić żeby obie strony były zadowolone. Ponadto świadek ta zeznała, że sprawą żył cały Urząd i mówiło się o tym, że oskarżony ubliżył również J. T. i A. R. (1) ( d. k. 531 ). O podobnej sytuacji wspominał P. B. i uwarunkowania te z pewnością należało brać pod uwagę oceniając zeznania świadków.

W spotkaniu uczestniczyła również prawniczka urzędu J. T. i według zarzutów aktu oskarżenia ona także miała zostać znieważona poprzez nazwanie jej ,,tłumokiem”. W tym zakresie Sąd nie uznał aby zeznania pokrzywdzonych A. R. (1) i J. S. (1) oraz zeznania J. T. i B. F. (1) były wystarczającym dowodem. Już z zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym przez A. R. (1) i J. S. (1) wynikało, że najpierw znieważona została J. T. ( w związku z tym, że jak przyszła, to podtrzymywała ich stanowisko ), a w efekcie czego miała zostać podjęta decyzja o nagrywaniu spotkania. Jednakże nagranie spotkania zdecydowanie wykluczyło taką wersję przebiegu zdarzenia. Po pierwsze, nie budzi wątpliwości, że prawniczka weszła już w momencie nagrywania spotkania, po drugie mimo podtrzymania stanowiska urzędniczek nie spotkała się ona z jakąkolwiek reakcją oskarżonego, którą można określić jako znieważającą. O ile J. S. (1) zeznając przed Sądem w B. potwierdziła swoje relacje odnośnie tego, że znieważona została również J. T. ( d. k. 466 ), o tyle A. R. (1) zeznała, że nie pamięta, aby oskarżony nazwał prawniczkę „tłumokiem” ( d. k. 479 v ). Zeznając aktualnie A. R. (1) również nie była w stanie przypomnieć sobie takiej sytuacji, jakkolwiek w obydwu przypadkach zeznania z postępowania przygotowawczego podtrzymała ( d. k. 976 v). Natomiast w świetle wątpliwej miarodajności zeznań złożonych na tą okoliczność w postepowaniu przygotowawczym oraz w świetle innych okoliczności omówionych poniżej należało ów brak stanowczości w zeznaniach wziąć pod uwagę.

Podobnym brakiem stanowczości cechowały się zeznania B. F. (1). O ile w postepowaniu przygotowawczym stwierdziła, że J. T. została nazwana przez oskarżonego „tłumokiem”, o tyle zeznając później przed Sądem w Bochni stwierdziła, że sformułowanie ,,tłumoki” zostało z całą pewnością skierowane do urzędniczek z Wydziału Architektury i Budownictwa, natomiast ,,coś jeszcze” ( czyli podważającego jej kompetencje) było skierowane J. T., lecz B. F. (1) nie mogła sobie przypomnieć, co. Zeznając przed tutejszym Sądem B. F. (1) w ogóle nie była sobie w stanie przypomnieć jakie znieważające słowa padły i czy różniły się między sobą ze względu na adresatów i wskazała jedynie wobec kogo zostały wypowiedziane. Co istotne, B. F. (1) zeznała, że w trakcie nagrywania oskarżony prawdopodobnie ( choć nie była tego pewna ) nie używał znieważających słów, zaś z chronologii jaka wynikała z zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym wynikało, że zostały one wypowiedziane przed rozpoczęciem nagrywania. Biorąc pod uwagę zestresowanie B. F. (1), o czym wspominała w swoich zeznaniach, jak i późniejsze opowieści krążące po urzędzie ( o czym zeznawali świadkowie ), można wziąć pod uwagę taką o to wersję wydarzeń, że B. F. (1) zapamiętała, iż oskarżony używał wobec pokrzywdzonych słów „tłumoki” i kwestionował wiedzę, czy też kompetencję J. T., a w związku z powyższymi czynnikami przypisała mu również wypowiedzenie względem J. T. określenia ,,tłumok”.

Również depozycje J. T. nie stanowiły w ocenie Sądu wystarczającego dowodu, aby stwierdzić, że została ona znieważona poprzez nazwanie jej ,,tłumokiem”. Zeznała ona, ze w trakcie dyskusji z oskarżonym wielokrotnie, średnio co trzecie zdanie miało z ust M. K. padać stwierdzenie kierowane do świadka oraz pozostałych pokrzywdzonych, że są one „tłumokami”, są niedouczone i że nie ma dla takich osób miejsca w urzędach. Podała też, że zwracały one uwagę oskarżonemu, aby ich nie obrażał. Jednakże nagranie ze spotkania absolutnie nie potwierdziło zeznań świadka. Owszem w dyskusji był spór, oskarżony nie zgadzał się z tym, co mówią urzędniczki, ale podane przez świadka okoliczności nie zaistniały. Inaczej można by było oceniać sytuację, gdyby takie zachowania maiły nastąpić po powrocie oskarżonego z UG, gdy spotkanie nie było już nagrywane, ale świadek w swoich zeznaniach rozróżnienia takiego nie wskazała. Zeznając przed Sądem w B. J. T. pamiętała, że oskarżony kwestionował jej wykształcenie, nie była natomiast w stanie przypomnieć sobie, że nazwał ją „tłumokiem”. Również zeznając przed tutejszym Sądem, to co zapamiętała J. T., to to że oskarżony kwestionował jej wykształcenie. Dopiero po odczytaniu zeznań z postępowania przygotowawczego potwierdziła, że oskarżony na pewno nazwał ją ,,tłumokiem”( d. k. 978 v). Zeznania świadka nie były na tą okoliczność ani spójne, ani też stanowcze.

Osobą, która tego dnia miał również kontakt z oskarżonym był G. S. – pracownik wydziału AB. Zeznał on, że nie pamiętał czy w jego obecności padły jakieś znieważające sformułowania względem A. R. (1) i J. S. (1). Zeznania te były spójne wewnętrznie i Sąd nie miał podstaw by odmówić im wiarygodności. Co prawda, J. S. (1) twierdziła początkowo, że A. R. (1) miała wówczas zostać ponownie nazwana ,,tłumokiem”, ale okoliczności tej nie potwierdził jak wskazano powyżej G. S., jak i przede wszystkim A. R. (1). Sama zaś J. S. (1) na rozprawie w B. była pewna wyłącznie tego, że słowo takie padło na korytarzu w drodze do Starosty i w gabinecie B. F. (1).

G. S. był również świadkiem pośrednim, gdyż zeznał, że pokrzywdzone powiedziały mu, iż padły względem obraźliwe słowa typu „tłumok”, „prostytutka na bazarze” oraz jakieś obraźliwe słowa pod adresem J. T.. Ten fragment zeznań ocenić należało mając na uwadze oceny względem dowód bezpośrednich. Natomiast zauważyć należało, że wedle relacji świadka pokrzywdzone dokonały wówczas rozróżnienia między słowami, które zostały wypowiedziane wobec nich, a tymi które zostały wypowiedziane względem J. T..

W toku postępowania przesłuchano również świadków pośrednich tj. M. R. (3), J. M. (1), J. P., T. C. oraz Z. B.. Każdy z tych świadków czerpał opisy zdarzenia z relacji pokrzywdzonych i ocena ich zeznań musiała być pochodną oceny zeznań tychże pokrzywdzonych. J. P. oraz J. M. (1) wskazali, że obrażone miały zostać A. R. (1), J. S. (1) oraz J. T., ale świadkowie ci nie byli w stanie podać konkretnych słów, którymi urzędniczki miały zostać znieważone. J. M. (1) widziała się tego dnia z A. R. (1) i J. S. (1) i zaobserwowała, że obydwie urzędniczki były mocno zdenerwowane. Jak sam oskarżony twierdził pokrzywdzone po spotkaniu w gabinecie B. F. (1) gdzieś zniknęły, a z ich zeznań i z zeznań J. M. (1) wynikało, że były właśnie w jej gabinecie. Miała ona zatem obiektywne możliwości zaobserwować ich zachowanie, a to, iż szczerze przyznała, że nie pamięta jakimi słowami zostały one znieważone wzmacniało miarodajność jej zeznań. T. C. posiadał jedynie wiedzę szczątkową tj. zeznał, że do końca nie wie, kto został poszkodowany, ale chyba panie w sekretariacie i A. R. (1). Z. B. również nie był w stanie wskazać jakimi słowami miały zostać znieważone pokrzywdzone. Zapamiętał, iż J. T. w rozmowie telefonicznej przekazała mu, że M. K. używał w stosunku do niej i innych uczestników spotkania słów poniżających i godzących w dobre imię.

Zeznania powyżej wskazanych świadków były na tyle mało precyzyjne, że nie dało się na ich podstawie ustalić okoliczności istotnych dla sprawy. Przede wszystkim żaden z nich nie przytoczył konkretnych słów jakie wypowiadać miał oskarżony do pokrzywdzonych. Jedynie M. R. (3) zeznała, że zostało jej przekazane, iż J. T. została nazwana przez oskarżonego kiepskim prawnikiem i „tłumokiem”, ale jej zeznanie na tą okoliczność w postepowaniu przygotowawczym nastąpiło nie spontanicznie, a w odpowiedzi na pytanie prowadzącego przesłuchanie. Nie zapamiętała natomiast, że takim samym określeniem tj. ,,tłumok” opisane miały zostać pozostałe dwie pokrzywdzone, a na co istniały znacznie mocniejsze dowody, co wskazuje na to, że mogła po prostu sugerować się brzmieniem zadanego pytania.

Zeznania odnośnie zdarzeń w których powyżej wymienione osoby bezpośrednio brały udział tj. M. R. (3) w zakresie późniejszych rozmów z oskarżonym, J. M. (1) w zakresie stanu emocjonalnego pokrzywdzonych po spotkaniu u B. F. (1), Z. B. odnośnie przygotowania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa nie budziły wątpliwości Sądu. Były to depozycje spójne, logiczne i korespondowały z pozostałym materiałem dowodowym.

Fakt, iż pracownicy starostwa będący świadkami pośrednimi nie byli w stanie w większości wskazać konkretnych słów jakimi miały zostać znieważone pokrzywdzone podważał zarzut oskarżonego, że cała sprawa wyniknęła z powodu intrygi uknutej przeciwko niemu w urzędzie.

Ustalając stan faktyczny Sąd posiłkował się również dowodami nieosobowymi, które pozwoliły na wyjaśnienie wielu wątpliwości.

Jednym z takich dowodów były nagrania dźwiękowe z dnia 24.08.2011 r. i 07.09.2011 r. za pomocą którego zarejestrowano część spotkania w gabinecie B. F. (1) oraz rozmowę oskarżonego z M. R. (3), powiązane ściśle z opinią stanowiącą weryfikację i odtworzenie treści nagrania. Opinia HE.F – (...) i uzupełniająca opinia HE.F-840/13 były kompletne, jasne i spójne. Biegli w precyzyjny sposób opisali metody, którymi posłużyli się aby odtworzyć zapis nagrań. Sąd uznał sporządzone opinie za w pełni wiarygodne.

Na nagraniu z dnia 24.08.2011 r. nie zarejestrowano, aby oskarżony do któregokolwiek z urzędników zwracał się słowami znieważającymi. Fakt, że część nagrania była niemożliwa do odtworzenia nawet dla biegłych dysponujących odpowiednim sprzętem nie zmieniał tej oceny, albowiem przede wszystkim kontekst jak i również długość nieodczytanych fragmentów ( przyjęto, że 6 kropek oznacza jeden wyraz ) przeczyły, aby oskarżony miał wówczas znieważyć urzędniczki, w tych fragmentach nagrania, których nie dało się odczytać. Natomiast na nagraniu zarejestrowano treści wskazujące, że oskarżony tamtego dnia nazwał pokrzywdzone ,,tłumokami”. A. R. (1) zwróciła się do oskarżonego ze stwierdzeniem, że podczas emocji powiedział dużo przykrych rzeczy w stosunku do nich i na pytanie oskarżonego czy są one prawdziwe, czy nie prawdziwe odpowiedziała, iż nie uważa się za „tłumoka”. ( d. k. 277 ). Oskarżony nie zaprzeczył tylko pytał, czy urzędniczki sporządzały kiedykolwiek protokół ( jak wynika z całokształtu materiału dowodowego, ta kwestia odmowy wpisania wniosku do protokołu miała wprowadzić oskarżonego w złość ). Później padło z ust A. R. (1) stwierdzenie skierowane do oskarżonego, że nie jest ona takim „tłumokiem”, jak M. K. powiedział i że coś jednak umie ( d. k. 287 ). Oskarżony ponownie nie zaprzeczył, że użył takiego słownictwa, tylko skwitował jej stwierdzenie słowami, że jest pojętna, bo się uczy i bardzo go ten fakt cieszy. W kontekście tych dwóch fragmentów stwierdzenie A. R. (1) : ,,proszę pana, natomiast jeżeli pan mnie nazwał „tłumokiem”, czy jakimś innym, to jest mi przykro”( d. k. 302 ) nie może być odczytywane tak, jak chciałby tego oskarżony, to jest jako założenie, że coś nastąpiło lub nie nastąpiło. Później gdy w pokoju zostały same urzędniczki A. R. (1) mówiła, że została przez oskarżonego strasznie zaatakowana ( d. k. 314 ), że oskarżony naubliżał jej, że jest ,,matołem” ( d. k. 315 ), naubliżał szefowej ( w domyśle J. S. (1) ) ( d. k. 315 ), również B. F. (1) stwierdziła, że była świadkiem jak oskarżony mówił o „tłumokach” ( d. k. 316 ).

Analiza przebiegu nagrania wyklucza zarzut oskarżonego, że do znieważenia wówczas nie doszło, a urzędniczki skonstruowały wobec niego intrygę, bo czuły się dotknięte jego późniejszymi działaniami względem nich i Starostwa. Już podczas spotkania u B. F. (1) urzędniczki wskazywały, że były przez oskarżonego atakowane, że z tego powodu nie powinno było dojść do konfrontacji oraz, że właściwe byłoby wezwanie Policji. Nagranie nie dało również podstaw by przyjąć argument oskarżonego, że urzędniczki świetnie się z nim bawiły i żartowały. J. S. (1) wyraźnie w trakcie spotkania powiedziała, że B. F. (1) nie powinna była ich tam wzywać, zaś A. R. (1) kilkukrotnie wskazała oskarżonemu, co wypisano powyżej, że czuła się przez niego obrażona. To, że A. R. (1) próbowała łagodzić napiętą sytuację nie świadczy o tym, że się ,,dobrze bawiła”.

Dzięki nagraniu można było ustalić, kiedy do spotkania dołączały J. T. oraz B. M. (1). Z kontekstu wynikało, że B. M. (1) była w pomieszczeniu jeszcze przed rozpoczęciem nagrania, co weryfikowało pozytywnie jej zeznania odnośnie tego, że to wówczas miały paść znieważające słowa względem pokrzywdzonych. Nagranie natomiast nie potwierdziło, aby znieważona miała zostać J. T., zatem sam już ten dowód pozwolił wykluczyć, że do znieważenia doszło w przedziale czasowym, którego początkiem było wejście prawniczki do gabinetu, a końcem powrót po wizycie w Urzędzie Gminy do gabinetu oskarżonego i towarzyszących mu osób. Taki zaś przedział czasowy był wskazywany przez osobowe źródła dowodowe.

Kolejnym istotnym dowodem nieosobowym było nagranie rozmowy telefonicznej oskarżonego z M. R. (3), która to rozmowa odbyła się 07.09.2011 r. Oskarżony podważał możliwość użycia tego nagrania jako dowodu w postepowaniu karnym, ale Sąd nie podzielił argumentów oskarżonego i to nie na podstawie, jak twierdzi oskarżony wyłącznie wskazania zawartego w treści uzasadnienia postanowienia Sądu Okręgowego w T. z dnia 11.08.2015 r. sygn. akt II Kz 126/15 ( d. k. 884 ). O tym że Sąd uznał ten dowód za dopuszczalny decydowało kilka poniżej wskazanych kwestii.

Oskarżony miał świadomość, że jest nagrywany, został o tym wprost poinformowany przez M. R. (3) w trakcie rozmowy ( d. k. 211 ), zaś fakt posiadania wiedzy ujawnił w treści wniosku dowodowego wnosząc o przeprowadzenie dowodu z wszystkich nagrań z jego udziałem, w tym rozmów telefonicznych, w którym to wniosku twierdził, że urzędnicy za każdym razem uprzedzali go, że rozmowy z nim nagrywają ( d. k. 78 ).

Istotą tego źródła dowodowego nie były relacje oskarżonego odnośnie przebiegu zdarzenia z dnia 24.08.2011 r. i nie taki też był cel tej rozmowy. M. R. (3) dzwoniła by poinformować oskarżonego o kwestiach związanych z rozpoznaniem jego skargi. Istotą tego dowodu było ustalenie słownictwa, jakim posługuje się oskarżony oraz jego zachowanie względem urzędniczki, z którą rozmawiał i sposób prowadzenia rozmowy.

Wreszcie przepisy kodeksu postępowania karnego idą w sukurs zasadzie swobody dowodzenia, na podstawie której przyjmuje się, że dowodem w procesie karnym może być wszystko, jeżeli tylko nie zostało wyraźnie zakazane przez prawo.

Co prawda pomiędzy 1 lipca 2015 r., a 15 kwietnia 2016 r. obowiązywał art. 168a kpk, który wyraźnie stanowił, iż niedopuszczalne jest przeprowadzenie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 kk, jednakże, po pierwsze nagrywanie rozmowy przez rozmówcę - urzędnika, w czasie wykonywania przez niego obowiązków służbowych, inaczej niż nielegalne jej podsłuchiwanie nie jest czynem zabronionym, o którym mowa była w art. 168a kpk w jego brzmieniu do 15 kwietnia 2016 r., a po drugie treść aktualnie obowiązującego przepisu z art. 168a kpk zmierza wręcz w odwrotnym kierunku, stanowiąc, iż zabronione jest niedopuszczenie dowodu tylko z tego powodu, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego o którym mowa w art. 1 § 1 kk.

W trakcie rozmowy M. K. zadał swojej rozmówczyni pytanie - ,,co się można po takich „tłumokach” spodziewać, którzy powtarzają bez przerwy, że gmina jest własnością państwa i że jakby się „tłumok” zastanowił, co plecie, to dziecko pięcioletnie by powiedziało ,,Mamo, co ty pleciesz? Ty się zastanów, co ty pleciesz: Od kiedy to gmina jest własnością państwa?”. Na pytanie M. R. (3) jak trzeba nienawidzić drugiej osoby, żeby się w ten sposób do niej odnosić, oskarżony zapytał ,,jak, jak? To co mam wychwalać głupotę?” precyzując, że „jak można na spokojnie, jak mu ktoś bezczelnie siódmy raz powtarza, że gmina jest własnością państwa, a on pyta o ogrodzenie”. Zdaniem oskarżonego człowiek normalny nie ma problemu odpowiedzieć na prosto sformułowanie pytanie, tylko ,,tłumok kombinator, krętacz będzie próbował się migać”. M. K. stwierdził także, że urzędnicy obrażają się jak się do nich mówi, że się zachowują jak ,,tłumoki”, a jak można przez godzinę jego ,,wałkowania” nic nie zrozumieć.

Treść nagrania wskazuje, że w słowniku oskarżonego z całą pewnością znajdowało się słowo ,,tłumok”. Z kontekstu wynikało, że używał go w sposób nieprzypadkowy, mając pełną świadomość sensu użytego wyrazu. Nagranie potwierdzało, że oskarżony miał zarzuty względem sposobu załatwienia jego sprawy w dniu 24.08.2011 r. i, że pewne wypowiedzi i sposób zachowania urzędniczek szczególnie go irytowały. Sąd odsłuchując nagranie nie miał wątpliwości, że w miejscach gdzie słowo „tłumok” oznaczone jest przez biegłych z pytajnikiem padło to właśnie słowo. Oskarżony po prostu kładł w specyficzny sposób akcent na pierwszą zgłoskę tego wyrazu wypowiadając przedmiotowe określenie. W jego ustach to sformułowanie brzmiało jak : „tuumoki”. Ponadto oskarżony powiedział do M. R. (3), że ,,obrażacie się, jak się mówi, że się zachowujecie jak tłumoki”. I w tym przypadku przy słowie „tłumok” również w tekście transkrypcji znajdował się znak zapytania, postawiony z nadmiernej ostrożności przez dokonujących transkrypcji ale przecież urzędnicy nie zarzucali oskarżonemu, że używał do nich słów : „toki, tłoki, moki”, czy innych wariacji słowa ,,tłumok”, a zatem także kontekst zdania jednoznacznie potwierdzał, że w rozmowie z M. R. (3) oskarżony używał sformułowania ,,tłumok”.

Oskarżony zarzucał, że M. R. (3) tak nim manipulowała, aby wypowiedział w trakcie rozmowy słowo „tłumok”. Treść nagrania całkowicie przeczy temu zarzutowi. Zarówno pierwszy zwrot jak i drugi ( k. 215-216 ), trzeci, ( k. 216 ) oraz czwarty ( k. 217 ) były wypowiedziane w zasadzie w oderwaniu od słów M. R. (3) i padły pośród całej serii zarzutów, którymi podważał on merytoryczną jakość urzędników Starostwa. M. R. (3) starała się oskarżonemu coś tłumaczyć, a on wypowiadał jej swoje pretensje odnośnie załatwienia jego sprawy. Natomiast Sąd nie dostrzegł jakichkolwiek oznak prowokacji ze strony M. R. (3).

Pozostałe nagrania i ich transkrypcja mogły stanowić podstawę uzupełniającą ogólną ocenę charakteru oskarżonego, natomiast dla ustalenia okoliczności stanowiących przedmiot niniejszej sprawy nie miały istotnego znaczenia.

Z pisma sporządzonego przez sekretarz starostwa M. R. (3) wynikało, że wobec pokrzywdzonych nie było prowadzone ani postępowanie dyscyplinarne, ani wyjaśniające. Sąd nie miał wątpliwości, co do wiarygodności dokumentu, został on bowiem sporządzony przez osobę do tego uprawnioną. Ponadto okoliczność ta została potwierdzona w zeznaniach świadków – pracowników Starostwa.

Pismo sporządzone przez A. R. (1) i J. S. (1), które opisywało przebieg wydarzeń i które było skierowane do Starosty, stanowi niejako przed dowód z ich relacji na przebieg zdarzenia i treści w nim zwarte siłą rzeczy muszą zostać ocenione tożsamo jak zeznania pokrzywdzonych. Przy czym pismo to, oczywiście nie może zastępować ich zeznań. Jakkolwiek Sąd nie miał wątpliwości, co do autentyczności dokumentu, nie było jakichkolwiek podstaw ani celu by ktoś miał fałszować jego treść. Kwestię natomiast rzekomego ,,antydatowania” ( na okres dużo późniejszy aniżeli 25.08.2011 r. ) rozstrzyga w pełni zawarta na piśmie dekretacja starosty. Choć, żeby ten nietrafny zarzut podważyć wystarczyłby sam fakt, że urzędniczki już w dniu 24.08.2011 r. dawały jasny wyraz tego, że czuły się pokrzywdzone zachowaniem oskarżonego. Dekretacja została sporządzona przez Starostę. Wynika z niej, że w dniu 02.09.2011 r. polecił on rozważyć możliwość złożenia zawiadomienia do prokuratury. Okoliczności te zatem przeczyły zarzutowi M. K., że do połowy września 2011 r. nikomu nie przyszło na myśl, że on lub towarzyszące mu osoby zachowywały się niepoprawnie i że doszło do obrażenia kogoś, a dopiero liczne jego rozmowy z M. R. (3) miały doprowadzić do tego, że postanowiła się ona na nim zemścić w ten sposób.

Pismo zostało podpisane wyłącznie przez A. R. (1) i J. S. (1), natomiast zawiera również opis czynu zabronionego, który miało zostać popełniony z pokrzywdzeniem J. T.. Tak sformułowany opis przebiegu zdarzenia mógł wpłynąć na jakość późniejszych zeznań świadków odnośnie znieważenia pokrzywdzonej J. T., w tym na depozycje jej samej. Musiał budzić zastanowienie fakt, że J. T., choć miała zostać znieważona w ten sam sposób, co wskazane urzędniczki nie skorzystała z drogi przez nie obranej, nie skarżyła się Staroście, czy chociażby nie była współautorką pisma.

Dowód z dokumentu, który został spisany podczas spotkania w gabinecie B. F. (1) potwierdza, że urzędniczki, a konkretnie J. S. (1) i A. R. (1) już wtedy twierdziły, iż oskarżony użył względem nich określenia ,,tłumoki” ( ,,…na korytarzu obrażał nas nazywając nas – tłumokami” k. 29 v). Nie jest istotne, iż w kolejności numeracji stron panuje bałagan, skoro na podstawie jego treści da się odtworzyć gdzie jest jego początek bądź koniec. Ponadto B. F. (1) w swoich zeznaniach w sposób rzetelny i logiczny zrelacjonowała sposób powstawania ( sporządzania treści ) dokumentu i wytłumaczyła jaki mógł być powód tego, że strony nie są ułożone w kolejności.

Dowód ten ani nie potwierdzał, ani nie wykluczał, że do znieważenia doszło również w gabinecie B. F. (1) oraz, że znieważona została J. T.. Treść tego dokumentu odnosiła się bowiem do zdarzeń zaistniałych przed przyjściem do gabinetu B. F. (1), ponadto, to oskarżony pełnił główną rolę narratora o czym świadczy treść protokołu ( w znacznej większości jest to zapis zdarzenia dyktowany B. F. (1) przez oskarżonego ) i zeznania świadków, przede wszystkim B. F. (1).

Pozostałe dokumenty zgromadzone w aktach sprawy były irrelewantne dla karnoprawnej oceny zachowania oskarżonego przeprowadzonej w granicach oskarżenia.

Sąd zważył, co następuje

Przeprowadzone dowody, w tym dowody nieosobowe ( istotne w sytuacji, gdy od daty popełnienia przestępstwa minął tak długi okres czasu ) pozwoliły w sposób niebudzący wątpliwości stwierdzić, że oskarżony użył wobec A. R. (1) i J. S. (1) sformułowania ,,tłumok” i że padło ono dwukrotnie. Pierwszy raz w korytarzu do sekretariatu Starosty, a drugi raz w gabinecie B. F. (1). W tym zakresie materiał dowodowy był wystarczająco spójny, zaś przeprowadzone dowody uzupełniały się wzajemnie. Gdyby opis zdarzenia powstał faktycznie nie na podstawie własnych obserwacji, a na bazie pisma przygotowanego przez pokrzywdzone ( jak twierdził oskarżony ), to w zeznaniach świadków nie znajdowałyby się te nieścisłości, które tak skrupulatnie wyliczał oskarżony. Oprócz zeznań samych pokrzywdzonych i zeznań opisanych wyżej świadków zebrany materiał dowodowy wykazał, że oskarżony użył wspomnianych sformułowań wobec obu pokrzywdzonych używając liczby mnogiej. Dodatkowymi dowodami w sprawie były stenogramy nagrań z przebiegu spotkania u B. F. i późniejszej rozmowy oskarżonego z M. R.. Rozmowa z M. R. w sposób nie podlegający dyskusji wykazała, że oskarżony w stanie wzburzenia miał nadzwyczajną tendencję do obrzucania swoich przeciwników właśnie epitetem „tłumok”. Z kolei dowód z nagrania przebiegu spotkania u B. F. świadczy o tym, że pokrzywdzone skarżyły się już wówczas, że tego epitetu oskarżony wcześniej wobec nich użył. Zastanawiające jest jedno, o ile w sytuacji wcześniejszych zarzutów pokrzywdzonych pod adresem oskarżonego, że nazwał urzędniczki epitetem „prostytutki”, to wówczas oskarżony wyjaśniał i prsotował, iż zarzut ten nie polega na prawdzie i tłumaczył właściwy kontekst tej wypowiedzi, to kiedy na nagraniu A. R. zarzuciła mu, że jednak nie jest takim „tłumokiem” za jakiego oskarżony ją uważa, to odpowiedzią oskarżonego nie jest zaprzeczenie, że taki epitet wcześniej wypowiedział lecz w sumie obraźliwa dla urzędniczki wypowiedź, że szybko się uczy, która pośrednio potwierdza, że oskarżony taki właśnie epitet wobec A. R. wypowiedział.

Ocenę materiału dowodowego wzmocniły okoliczności obiektywne, a to to, że oskarżony miał motyw, aby znieważyć J. S. (1) i A. R. (1). O. urzędniczek nie darzył estymą ( to w wyjaśnienia oskarżonego znalazły się takie określenia jak: ,,bredzą”, ,,nie znają słownictwa”, ,,nie są kompetentne” ), wątpił w ich walory merytoryczne, frustrowały go konkretne zachowania urzędniczek ( np. zdziwienie w reakcji na chęć złożenia wniosku w formie protokołu, nieudzielenie odpowiedzi na piśmie od ręki ).

Istniała zatem logiczna przyczyna, a przebieg zachowania bazującego na tej przyczynie pozwoliły odtworzyć omówione powyżej dowody.

Za przestępstwo z art. 226 § 1 kk odpowiada ten, kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Znieważenie oznacza wszelkiego rodzaju zachowania naruszające godność drugiego człowieka. Przy czym ocena, czy dane zachowanie może naruszać godność drugiego człowieka powinna zostać dokonana z obiektywnego punktu widzenia, to znaczy z perspektywy modelowego obywatela. Nie budzi wątpliwości fakt, iż obie urzędniczki organu samorządowego, jaki jest Starostwo Powiatowe - będące wówczas w pracy i w czasie pełnienia swoich obowiązków spełniały kryteria funkcjonariusza publicznego

Oskarżony używając wobec dwóch pokrzywdzonych sformułowania „tłumok” zrealizował znamiona czynu zabronionego stypizowanego w art. 226 § 1 kk. Słowo „tłumok” oznacza pogardliwe sformułowanie o kimś nierozgarniętym ( jego synonimem jest m.in. słowo „głupiec” ). Już samo znaczenie użytego przez oskarżonego sformułowania pozwoliło dokonać oceny, że zrealizował on swoim zachowaniem znamię czynności sprawczej przestępstwa z art. 226 § 1 kk. Dodatkowo kontekst w jakim wypowiadał on te słowa, to jest zarzucając braki intelektualne urzędniczkom, utwierdzał w słuszności dokonanej oceny.

Słowa te skierowane zostały do funkcjonariuszy publicznych ( pokrzywdzone były pracownicami starostwa powiatowego i pełniły tam inne czynności niż usługowe ) podczas godzin pracy oraz w związku ze sprawą, której rozstrzygnięcia domagał się oskarżony.

Kontekst wypowiadanych słów wskazywał, że oskarżony działał umyślne, znając znaczenie wypowiadanych słów i chcąc znieważyć urzędniczki. Zatem wypełnił on swoim zachowaniem również znamiona strony podmiotowej czynu zabronionego stypizowanego w art. 226 § 1 kk.

Sąd uznał, że oskarżonemu M. K. można przypisać winę w zakresie przestępstwa polegającego na znieważeniu A. R. (1) i J. S. (1) poprzez nazwanie ich ,,tłumokami”, albowiem jego zachowaniu można zarzucić wadliwość procesu decyzyjnego w sytuacji, gdy oskarżony, mając na uwadze jego wiek oraz doświadczenie życiowe, miał możliwość rozpoznania znaczenia swojego postępowania i takiego nim pokierowania, by nie doszło do realizacji znamion czynu zabronionego.

Oskarżony popełnił dwa przestępstwa ( słowa skierowane zostały do dwóch osób indywidualnie, a do znieważenia doszło najpierw w korytarzu prowadzącym do gabinetu starosty, a następnie w gabinecie B. F. ), ale nastąpiło to w krótkim odstępie czasu i przy wykorzystaniu takiej samej sposobności, dlatego też Sąd zakwalifikował obydwa przestępstwa jako popełnione w warunkach ciągu przestępstw i zastosował art. 91 § 1 kk

W toku postępowania sądowego nie udowodniono, by oskarżony powiedział do pokrzywdzonych, że zachowują się jak „prostytutki na bazarze”. Część świadków twierdziła, że słowa takie padły z tym, że ich zeznania na tą okoliczność nie były wiarygodne, część w tym jeden z pracowników starostwa twierdziła, że w ogóle nie zostały wypowiedziane, bądź, że zostały wypowiedziane w innej formie ( bezosobowo ). Do argumentu przemawiającego za uniewinnieniem, a opartego na braku adekwatnego materiału dowodowego dołożyć należało kontekst zdarzenia, który przeczył temu, by sformułowanie takie miało wypisać się w jakąś logiczną ciągłość. Jakiż sens można przypisać wyrażeniu ,,wyzywać się jak prostytutki na plantach”, przy czym też nie jest to określenie potocznie używane ( zresztą wypowiedziane w takiej formie nie byłoby skierowane do pokrzywdzonych ), powszechnie natomiast mówi się o ,,zachowywaniu ( wykłócaniu ) się jak przekupki na bazarze”. Zupełnie logicznie brzmiały relacje wynikające z zeznań P. B.. Wszak oskarżony był już któryś raz tego dnia odesłany z pokoju do pokoju, od urzędnika do urzędnika. C. możliwe jest po prostu to, że oskarżony mógł użyć zarówno sformułowania o przekupkach na bazarze jak i to, że nie jest „prostytutką” żeby go odsyłać od pokoju do pokoju. Dla Sądu pewne było, że tego dnia w sekretariacie starosty padło z ust oskarżonego słowo „prostytutka” lub ,,dziwka” ( być może ,,dziwkarz” ). Jednakże zdaniem Sądu nie było odpowiednich dowodów, które rozważane w świetle całokształtu okoliczności pozwoliłyby w zgodzie z zasadami logiki, dać podstawę do stwierdzenia, że oskarżony powiedział do pokrzywdzonych, iż zachowują się jak prostytutki czy to na bazarze, czy na plantach, lub że znieważył je w podobny sposób używając przy tym słowa „prostytutka” lub ,,dziwka”. Najbardziej jednak prawdopodobny kontekst użytej wówczas wypowiedzi podał sam oskarżony. Oskarżony tłumaczył, że na zarzuty J. S. (1) o używanie wyzwisk odpowiedział jej, iż ,,nigdy nikogo nie wyzywa i nie zna takiego słowa, a z tego co mu wiadomo, to wyzywają się ponoć prostytutki na plantach (...)”. Odpowiedź ta miała paść na zarzut pokrzywdzonej, skierowany do osób przebywających w sekretariacie, a dotyczący tego, że oskarżony miał je wyzywać, a jego towarzysze mieli ją obrażać. Kontekst ten jest jak najbardziej logiczny i uprawniony, a fakt, iż spotkanie w gabinecie B. F. miało charakter wyjątkowo nerwowy i stresujący dla urzędniczek spowodował, że opacznie zrozumiały one sens wypowiedzi oskarżonego, jakoby wypowiedź o prostytutkach odnosiła się bezpośrednio do nich. Ten fragment spotkania nie był jeszcze nagrywany więc urzędniczki nie miały możliwości spokojnego wysłuchania całej wypowiedzi oskarżonego i dokładnego zrozumienia kontekstu tej wypowiedzi. Konsekwencją tych rozważań był zmieniony opis czynów zarzucanych oskarżonemu zawarty w pkt I sentencji wyroku poprzez wyeliminowanie zarzutu dotyczącego nazwania urzędniczek „prostytutkami”.

W oparciu o podobne argumenty Sąd uniewinnił oskarżonego od popełnienia przestępstwa, które polegać miało na znieważeniu J. T.. Oskarżony miał tego dnia konflikt z J. S. (1) i A. R. (1), świadczą o tym zarówno zeznania świadków jak i czynności faktyczne m.in. chęć złożenia skargi. W wyraźny sposób recenzował negatywnie ich działania, kolokwialnie można wręcz stwierdzić, że były tego dnia osobami na których koncentrował całą swoją frustrację związaną z nieosiągnięciem pożądanego rezultatu wizyty w Starostwie. Natomiast na podstawie obiektywnych okoliczności nie sposób było dopatrzyć się motywów, które miałyby kierować oskarżonym w znieważaniu J. T., zaś dowody na tą okoliczność były niewystarczający, aby uznać, że oskarżony popełnił zarzucany mu czyn. O ile kwestia użycia przez oskarżonego wobec J. S. (1) i A. R. (1) sformułowania „tłumok” została udokumentowana, czy to w nagraniu, czy w protokole spisywanym przez B. F. (1), co niewątpliwie wzmacniało miarodajność osobowego materiału dowodowego, o tyle kwestia znieważenia pokrzywdzonej J. T. pojawiła się po raz pierwszy w pisemnych relacjach sporządzonych nie przez prawniczkę, a przez A. R. (1) i J. S. (1) i to nie w dniu zdarzenia. Nie jest wkluczone, że pokrzywdzone połączyły dwa fakty tj. znieważenie ich słowami „tłumok” i emocjonalną dyskusję z oskarżonym, w której uczestniczyła J. T. i w trakcie której oskarżony wyrażał wątpliwości, co do jej wiedzy prawniczej. Na tej podstawie mimowolnie w ich relacji powstał ,,fakt” dotyczący tego, że również prawniczka urzędu określona została mianem ,,tłumoka”. Relacja ta zaczęła później żyć własnym życiem i wpłynęła na jakość zeznań niektórych świadków. Należało zauważyć, że i sama pokrzywdzona J. T. zeznając przed Sądem w B. nie była w pełni przekonana, czy oskarżony rzeczywiście nazwał ją ,,tłumokiem”. Najistotniejszym dowodem przesądzającym jednak, iż brak podstaw do przyjęcia, że oskarżony wyzywał J. M.-T. słowami : „tłumok” jest obiektywny dowód w postaci nagrania wraz ze stenogramem sporządzonego w trakcie spotkania w gabinecie B. F.. Wobec braku przekonywujących dowodów i wątpliwości opartych o całokształt przebiegu zdarzenia, Sąd nie zdecydował się by stwierdzić, że oskarżony popełnił zarzucony mu w tym zakresie czyn, co skutkować musiało jego uniewinnieniem w tym zakresie.

Sąd uznał, że czyny, które popełnił oskarżony nie cechowały się znacznym stopniem winy oraz dużą społeczną szkodliwością, zaś okoliczności jego popełnienia nie budziły wątpliwości, co umożliwiało, łącznie z przesłankami formalnymi spełnionymi wskutek braku kryminalnej przeszłości oskarżonego zastosowaniem przewidzianej w art. 66 § 1 kk, instytucji warunkowego umorzenia postępowania.

Oceniając stopień społecznej szkodliwość czynów Sąd kierował się definicją zawartą w art. 115 § 2 kk. Dobra takie, jak cześć i nietykalność cielesna są, co prawda chronione normami prawa karnego, ale co do zasady pozbawione są przymiotu interesu publicznego w ściganiu i stawianiu przed sądem ich sprawców z urzędu, co siłą rzeczy wskazuje m.in. na wagę dóbr, które, są przez te normy chronione. Co prawda, znieważenie funkcjonariusza publicznego jest przestępstwem publicznoskargowym, ale związane jest to z tym, że dobrem chronionym nie jest wyłącznie cześć i nietykalność cielesna ścigane w trybie prywatnoskargowym, ale również prawidłowość funkcjonowania instytucji państwowej i samorządowej. Niewłaściwe byłoby założenie, że wszystkie instytucje państwowe i samorządowe są sobie równe w aspekcie dotyczącym wpływu ochrony czci i nietykalności ich pracowników na skuteczności funkcjonowania tychże instytucji i efektywność realizowanych zadań. Ochrona przed znieważeniem oprócz ochrony godności, ma w tym przypadku na celu ochronę przede wszystkim efektywności i autorytetu podmiotu na rzecz którego funkcjonariusz publiczny pracuje i wykonuje służbę. W tej kwestii w ocenie Sądu w pierwszym rzędzie podmiotów wymagających szczególnej ochrony znajdują się instytucje, których zadaniem jest szeroko rozumiana ochrona bezpieczeństwa publicznego, np. policja. Fakt, że znieważeni zostali funkcjonariusze publiczni zatrudnieni w instytucji, której zadaniem nie jest ochrona bezpieczeństwa publicznego wpływał na ocenę stopnia społecznej szkodliwości, stanowiąc jeden z argumentów przemawiających za tym, że ta szkodliwość nie jest znaczna.

Równie istotnym argument było to, że oskarżony mając do dyspozycji całą gamę znieważającego słownictwa ograniczył się do jednego zwrotu o stosunkowo łagodnej wymowie, nie będącego wulgaryzmem. Za kwalifikacją czynów jako społecznie szkodliwych w stopniu znacznym nie przemawiała również ilość wypowiedzianych znieważających słów oraz liczba adresatów, oceniana w kontekście długości trwania wizyty i ilości osób z którymi oskarżony miał wówczas kontakt.

Oceniając stronę podmiotową i motywy, którymi kierował się oskarżony zauważyć należało, że nie poszedł on do urzędu celem znieważenia wszystkich, bądź jakichkolwiek urzędników. Oskarżony wypowiadał słowa w emocji, podczas potoku słów, czy wręcz kłótni. Działał on zatem w warunkach zamiaru nagłego, a nie w warunkach wcześniej przemyślnej złośliwej chęci uprzykrzenia życia jakimkolwiek urzędnikom. Analizując motywy trzeba wskazać, że oskarżony nie był zupełnie niearbitralny i w sposób jednoznacznie negatywny oceniał pracę urzędników Starostwa, gdyż tego samego dnia potrafił skomplementować np. B. M. (1).

Analizując skutki działania oskarżonego zauważyć należało, że do pierwszego znieważenia doszło w niewielkim korytarzu Starostwa, zaś do drugiego w gabinecie gdzie byli wyłącznie urzędnicy. Dlatego też ryzyko, że czyn oskarżonego znajdzie swoich naśladowców nie było wysokie.

Z kolei na kwestię winy limitująco wpłynął stan wzburzenia oskarżonego, co ściśle wiązało się z motywami działania i stroną podmiotową czynu. M. K. nie dał posłuchu normie prawnej nie z tego powodu, że miał zły dzień i pragnął odreagować na losowo wybranych urzędnikach, ale z tego powodu, że był w złości spowodowanej tym, iż sprawa jego siostrzeńca nie została rozpoznana w taki sposób jaki sobie wyobrażał. Oczywiście kwestia ta nie powodowała wyłączenia winy, ale pozwoliła na przyjęcie, że nie jest ona znaczna.

Powyższe w połączeniu z faktem dotychczasowej niekaralności oskarżonego stanowiącej zarówno jeden z samoistnych warunków zastosowania instytucji warunkowego umorzenia oraz w tej konkretnej sprawie podstawę pozytywnej prognozy kryminalnoprawnej, która stanowi kolejny warunek zastosowania wskazanej powyżej instytucji uprawniało Sąd do zastosowania przepisu art. 66 § 1 kk. Umarzając warunkowo postępowanie Sąd zastosował roczny okres próby, który w przypadku oskarżonego powinien być wystarczający, aby dokonać wartościowego sprawdzenia, czy dokonana ocena i dobór reakcji karnoprawnej były słuszny.

Podkreślić należy, że Sąd nie znalazł podstaw do przyjęcia, iż pomimo modyfikacji treści zarzutu, w tej sprawie stopień społecznej szkodliwości jest znikomy. Nie mieliśmy bowiem do czynienia z jednorazowym wybrykiem i cały incydent z udziałem oskarżonego trwał wiele godzin, w czasie którego praca pokrzywdzonych i innych urzędników została tego dnia całkowicie sparaliżowana. O tym jak fatalnie na psychikę pokrzywdzonych działało zachowanie oskarżonego i wypowiadane przez niego słowa świadczą wypowiedzi wielu świadków opisujących płacz J. S.. Niewątpliwie było to dla obu pokrzywdzonych traumatyczne wydarzenie. Nie sposób nie zauważyć, że dżentelmen, za którego uważa się oskarżony nie ma prawa tak odnosić się do kobiet, nawet jeżeli pełnią one funkcje urzędniczek. Rozstrzygnięcie w tej sprawie nie może stwarzać nawet pozorów przyzwolenia sądu na takie traktowanie kobiet. W końcu należy zauważyć, że oskarżony miał szansę przeprosić pokrzywdzone za swoje zachowanie w trakcie przesłuchania pokrzywdzonych i oskarżony z tej okazji nie skorzystał. Z tych względów nie można przyjąć, iż były podstawy do umorzenia niniejszego postępowania z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości tych zachowań.

Na zasadzie art. 627 kpk w zw. z art. 629 kpk Sąd zasądził od oskarżonego częściowe koszty postepowania w kwocie 4000 złotych, a w pozostałej części, mając na względzie uniewinnienie od części zarzutów na zasadzie art. 630 kpk kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa. Koszty postępowania w sprawie były niezwykle wysokie. Za samo postępowanie przygotowawcze wyniosły one 10 421,36 złotych ( d. zestawienie wydatków, k. 372 ). Do tego dochodzą koszty postępowania sądowego i opłata od wyroku. Mając na uwadze, iż część zarzutów nie znalazła potwierdzenia w materiale dowodowych i pewne zarzuty z opisu czynu wyeliminowano, to zgodnie z zasadami wynikającymi z art. 630 kpk koszty postępowanie w wysokości 4000 złotych są w tym przypadku w pełni adekwatne.