Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 895/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 21 października 2016 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Marcin Mierz

Sędziowie SSO Arkadiusz Łata (spr.)

SSO Marcin Schoenborn

Protokolant Aleksandra Studniarz

po rozpoznaniu w dniu 7 października 2016 r.

przy udziale Joanny Szlosar-Meller

Prokuratora Prokuratury RejonowejG.

sprawy 1. P. O. syna L. i M.,

ur. (...) w G.

oskarżonego z art. 158§1 kk

2. W. L. syna J. i J.,

ur. (...) w W.

oskarżonego art. 158§1 kk

na skutek apelacji wniesionych przez obrońców oskarżonych

od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach

z dnia 22 marca 2016 r. sygnatura akt IX K 1757/14

na mocy art. 437 § 1 kpk, art. 624 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adwokatów: M. S. oraz K. C. kwoty po 516,60 zł (pięćset szesnaście złotych i sześćdziesiąt groszy) obejmujące kwoty po 96,60 zł (dziewięćdziesiąt sześć złotych i sześćdziesiąt groszy) podatku VAT, tytułem zwrotu nieuiszczonych kosztów obrony z urzędu odpowiednio oskarżonych: P. O.i W. L.w postępowaniu odwoławczym;

3.  zwalnia oskarżonych od zapłaty kosztów sądowych postępowania odwoławczego, obciążając wydatkami Skarb Państwa.

Sygn. akt VI Ka 895/16

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Żadne z wywiedzionych apelacji nie jest zasadna i żadna z nich nie zasługiwała na akceptację. Sąd orzekający dokonał bowiem prawidłowych ustaleń faktycznych i nie naruszył w najmniejszej mierze prawa procesowego ani też prawa materialnego, zaś rozstrzygnięcie w przedmiocie sprawstwa i winy W. L. oraz P. O., a także roli jaką odegrali w zdarzeniu, jak również w kwestii prawnej kwalifikacji ich zachowań - nie budzi najmniejszych wątpliwości. Za rażąco i niewspółmiernie surowe uchodzić nie mogą wymierzone kary - pozbawienia wolności utrzymane w dolnych granicach ustawowego zagrożenia przewidzianego sankcją przepisu art. 158 §1 kk z dobrodziejstwem warunkowego zawieszenia ich wykonania na najkrótszy dopuszczalny przez ustawę (w brzmieniu obowiązującym przed datą 1 lipca 2015r) okres próby, a także kary grzywny, które nie przekraczają finansowych i majątkowych możliwości obu oskarżonych.

Sąd merytoryczny starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a następująco zgromadzony materiał dowodowy poddał następnie wszechstronnej i wnikliwej analizie oraz ocenie wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu jurysdykcyjnego zaprezentowany w części sprawozdawczej kontrolowanego wyroku jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono uchybień tego rodzaju, że mogłyby one spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania prawnego.

Sąd I instancji wskazał na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz należycie wytłumaczył z jakich przyczyn i w jakich fragmentach dał wiarę L. i O., a w jakiej wiary tej odmówił.

Sąd Okręgowy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd orzekający oceny przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału, jak również do zakwestionowania ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym. Także pisemne motywy orzeczenia w pełni odpowiadają wszystkim wymogom formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa, co umożliwia kontrolę odwoławczą.

Zgromadzone w sprawie dowody wprost prowadziły do wniosków odmiennych aniżeli proponują to obaj obrońcy.

W pierwszej kolejności w żadnym wypadku udział W. L. w zajściu nie ograniczył się do „odpędzania W. O. od mieszkania należącego do pasierbicy” - jak zdaje się to widzieć jego adwokat. Przeprowadzone dowody, w tym nagranie utrwalone na płycie CD przekonywały bowiem o świadomym i czynnym włączeniu się tego oskarżonego do gwałtownego w swym przebiegu zdarzenia o wszelkich cechach bójki w rozumieniu przepisu art. 158§1 kk. Jedynie sam początek zajścia - „inicjujący” dalsze wypadki cech takich nie nosił. Nie on jednak decydował o uznaniu zajścia za występek, o którym mowa wyżej.

Chodzi tu o ten etap zdarzenia, gdy W. L. wyprosił W. O. z mieszkania M. A., co spowodowało iż wymieniony będąc już na zewnątrz „w odwecie” rzucał gałęziami w okna wspomnianego lokalu i głośno wyzywał. To z kolei skłoniło L. do wybiegnięcia z domu i podjęcia pościgu za O., a gdy pogoń się nie udała – do powrotu do mieszkania. W powyższym fragmencie zajścia faktycznie brało udział tylko dwóch uczestników: W. L. i W. O.. Ograniczyło się ono do ucieczki drugiego z nich i do pościgu w wykonaniu pierwszego. Do żadnego starcia natomiast nie doszło. Zdarzenie w oczywisty sposób nie nosiło cech bójki.

Obrońca jakby nie dostrzegał natomiast, co działo się bezpośrednio po tym, gdy do mieszkania M. A. powrócił W. K. (obecny tam wcześniej).

L. zainspirował go wówczas do wspólnego kontynuowania pogoni za W. O. na co K. chętnie przystał. Obaj pobiegli zatem za oddalającym się O.i zdarzenie sprowadziło się w praktyce do ucieczki i pościgu po terenie osiedla w trakcie czego następowały fizyczne, powtarzające się starcia z udziałem wspomnianej trójki mężczyzn, co w zupełności odpowiadało już przypisanym W. L. znamionom z art. 158§1 kk.

Obojętne było przy tym, czy w każdym z tego rodzaju starć wszyscy trzej wymieniali wzajemnie i równocześnie ciosy. Dla uznania zdarzenia za bójkę wystarczało, iżby dwóch tylko uczestników biło się wzajemnie (obojętnie w jakiej konfiguracji osobowej) w sytuacji, gdy rola trzeciego uczestnika zawierała się w zachęcaniu do starcia, „dopingowaniu” któregoś z bijących się, stworzeniu swą obecnością przewagi liczebnej, atmosfery zagrożenia i przewagi, itp. W ramach tego rodzaju „podręcznikowej” definicji bójki we wszech miar słusznie uznano, że W. L. brał w niej udział.

Uczestnictwa tego, w szczególności ponowienia już wraz z K. pogoni za odchodzącym W. O. oraz dalszego działania W. L. w żaden sposób nie można było ocenić w kategoriach sugerowanych w apelacji – „odpędzania O.od mieszkania M. A.”, a przeciwnie – jako odwet i zemstę za jego wcześniejsze zachowanie w tymże lokalu oraz przed budynkiem, czy wręcz za pierwszy samodzielny, a nieudany pościg za W. O..

Nie ulegało oczywiście wątpliwości, że W. O. podczas ucieczki krzyczał i wyzywał wulgarnie w stronę ścigających go mężczyzn, prowokował do dalszej pogoni oraz kolejnych starć, eskalował rozwój zdarzenia, lecz postawa ta natrafiała na „podatny grunt”. W. L. (a w konsekwencji również towarzyszący mu W. K.) wykazał tu bowiem nader wysokie natężenie złej woli i negatywnej determinacji oraz uporu – kontynuując pościg i ścierając się raz za razem z O.. Pogoń odbywała się pomiędzy blokami w obrębie osiedla, poprzez przelotową klatkę schodową. W. O. przy kolejnych starciach fizycznych „wyrywał się”, uciekał dalej, prowokując w dalszym ciągu i tak aż do przystanku autobusowego, gdzie nawet widok nadjeżdżającego autobusu i obecność osób trzecich nie odstręczyły W. L. od udziału w zajściu i dalszego gonienia W. O. (K. tymczasem, gdy pojawił się autobus chwilowo nawet oddalił się).

Naprowadzone wyżej zachowanie oskarżonego L. ponad wszelką wątpliwość nie miało nic wspólnego z ochroną mieszkania „pasierbicy”, a stanowiło „czysty” udział w bójce. Przekonywał też o tym dalszy przebieg wypadków i postawa W. L.. Wraz z K. (który na nowo włączył się do zajścia) gonili W. O. nadal i wspólnie bili go i kopali nogami na przejściu dla pieszych - nawet, kiedy ten się przewrócił, co trwało aż do przybycia drugiego z braci O.- tj. P.. Wówczas dopiero L. i K. zbiegli.

Wspomniane wcześniej prowokacje ze strony W. O. (wyrażające w istocie również wolę dalszego uczestnictwa w bójce) w najmniejszym stopniu nie nadawały działaniom W. L. (a tym bardziej W. K.) charakteru prawnego, czy też nie stwarzały stanu jakiegokolwiek kontratypu, jak i nie uwalniały od odpowiedzialności karnej za udział w bójce.

Co więcej, nadbiegnięcie P. O. starcia nie zakończyło. Doszło bowiem do pościgu za uciekającymi L. i K. – tym razem w wykonaniu braci O., przy czym każdy z nich gonił jednego z uciekinierów. Stanowiło to jednak dalszy ciąg i kolejny fragment jednego i tego samego dynamicznie trwającego i rozwijającego się zdarzenia. Dopiero w tym etapie W. L. został ugodzony nożem. W żaden sposób nie zmieniało to jednak faktu, że udział W. L. w kolejnych starciach, w następujących po sobie fazach zdarzenia – począwszy od wybiegnięcia wraz z K. z mieszkania M. A. i podjęcia pogoni za W. O. – był w pełni świadomy i dobrowolny. Tego właśnie udziału dotyczył akt oskarżenia i następnie rozstrzygnięcie skazujące Sądu I instancji. Uczestnictwo, choćby bardziej już bierne w kolejnych etapach zajścia - kiedy to doszło do ugodzenia nożem - stanowiło natomiast logiczną konsekwencję dobrowolnego udziału w fazach poprzednich, w wyniku czego – zwłaszcza poprzez czynne działania w ramach powtarzających się fizycznych starć – W. L. z całkowitą świadomością przyjął na siebie ryzyko doznania dotkliwych nawet obrażeń.

Zadanie W. L. najrozleglejszych spośród wszystkich uczestników bójki obrażeń niczego zatem nie zmieniało w zakresie jego karnej odpowiedzialności i nie stanowiło - w ocenie Sądu odwoławczego – żadnej okoliczności łagodzącej, mogącej mieć wpływ na rodzaj lub rozmiar wymierzonych kar. Tym bardziej, że już w momencie wybiegnięcia z mieszkania wiadomo było, iż zniknął (wraz z telefonem komórkowym) nóż z kompletu kuchennego, a zatem należało się realnie liczyć, że został on zabrany przez W. O. i będzie w starciu użyty. L. jednak zdecydowanie dążył do fizycznej konfrontacji z wymienionym.

Poniesienie owych obrażeń nie mogło tym samym wpływać na złagodzenie odpowiedzialności W. L..

Nie doszło też w toku procedowania przed Sądem Rejonowym do sugerowanych w apelacji uchybień formalnych w sferze problematyki odbierania zeznań od świadka M. A.. Ta bowiem jako córka konkubiny W. L. pozostawała osobą obcą wobec oskarżonego wedle kryteriów karnoprawnych z art. 115 § 11 kk.

L. nazywał ją, co prawda „swą pasierbicą”, lecz nigdy nie doszło do przysposobienia A. przez oskarżonego. Świadek nie pozostawała też we wspólnym pożyciu z tymże oskarżonym. Nie przysługiwało jej tym samym uprawnienie do odmowy składania zeznań. Brak pouczenia M. A. o treści art. 182 § 1 kpk nie stanowił jakiegokolwiek uchybienia.

Świadek mogła jedyne wnosić o zwolnienie jej od złożenia zeznań lub od odpowiedzi na pytanie z uwagi na szczególnie bliski stosunek osobisty z oskarżonym – w trybie art. 185 kpk. Przepis ów pozostawia jednak inicjatywę, co do złożenia takiego wniosku świadkowi. Inicjatywy powyższej M. A. natomiast nie przejawiła.

Na marginesie tylko wypada również zauważyć, iż to nie zeznania wspomnianego świadka stanowiły zasadniczą przyczynę odmowy wiarygodności większej części relacji W. L., a wyjaśnienia pozostałych współoskarżonych w zestawieniu w zapisami na płycie CD.

W świetle prawidłowo dokonanych ustaleń faktycznych Sądu orzekającego w najmniejszym stopniu nie pozwala się zaakceptować teza obrońcy, jakoby W. L. zmierzał do „polubownego załatwienia sporu”. Przeczy temu całokształt podejmowanych przezeń działań w toku całego zdarzenia. Z kolei, dalsze wywody apelującego, jakoby L. „dopiero po otrzymaniu pchnięcia nożem stracił panowanie nad sobą i dopiero wówczas ruszył w pościg za napastnikiem” nie odpowiadają rzeczywistemu przebiegowi wypadków.

Nie był nadto marginalny i nie ograniczył się do udzielenia pomocy i „ratowania” brata udział w zajściu P. O. – odnosząc się do apelacji obrońcy i tego oskarżonego.

W zakresie genezy i motywów, jakie na samym początku skłoniły P. O., by interweniować i przyłączyć się do zajścia, nie można oczywiście wykluczyć, że działał on w uzasadnionym przekonaniu, iż ratuje brata – tj. W. O.. Zwłaszcza w obliczu zastania sceny, gdy dwóch osobników (L. i K.) biło i kopało leżącego w obrębie przejścia dla pieszych W. O.. Ci jednak – o czym była już mowa – podjęli ucieczkę na widok zbliżającego się P. O. z kijem w ręku. Działania tego ostatniego nie zawęziły się jednak li tylko do „wypłoszenia” napastników, lecz miały dalszy ciąg, gdy zagrożenie dla W. O. zostało praktycznie zażegnane. Obaj bracia podjęli pościg za uciekającymi (P. O. – przypadkowo za L.), co jednoznacznie już przemawiało, iż wykazali oni wolę dalszego udziału w gwałtownym starciu połączonym z fizyczną konfrontacją. Doprowadziło to w sumie do eskalacji zdarzenia, gdzie dwie osoby (w tym W. L.) otrzymały ciosy nożem od W. O..

W następnej kolejności P. O. wraz z napotkanym T. K. zaatakował pokłutego już i wycofującego się do klatki schodowej L. przy biernej jego postawie. Dopiero radykalna interwencja postronnego kierowcy – S. C. zapobiegła dalszemu biciu W. L..

O „marginalnym” udziale P. O. i działaniu jedynie w „obronie brata” nie mogło być zatem mowy. Udział ten był bowiem równorzędny w porównaniu z uczestnictwem pozostałych współsprawców i równie niebezpieczny, czego obrońca jakby nie zauważa, koncentrując się wyłącznie na początkowych elementach aktywności wspomnianego oskarżonego.

Łagodzenie kary na gruncie argumentacji przedstawionej przez obrońcę P. O. nie wchodziło zatem w grę.

Sąd I instancji prawidłowo też ustalił, wskazał oraz ocenił wszystkie okoliczności wpływające na rozmiar kar wymierzonych W. L. i P. O.. Uwzględniają one stopień zawinienia obu oskarżonych i adekwatne są do stopnia szkodliwości społecznej czynu, jakiego się dopuścili. Należycie spełnią zatem swe cele zapobiegawcze, wychowawcze oraz w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Mając to wszystko na uwadze i uznając zaskarżony wyrok za prawidłowy Sąd II instancji utrzymał go w mocy. O należnościach obrońców z urzędu oraz o kosztach sądowych postępowania odwoławczego orzeczono jak w pkt. 2 i 3 wyroku niniejszego.