Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 555/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 01 grudnia 2016 r.

Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w III Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maciej Jabłoński

Protokolant: stażysta Monika Obarzanek

przy udziale Prokuratora Katarzyny Podlodowskiej

po rozpoznaniu w dniach 14 września 2016 r., 14 października 2016 r., 29 listopada 2016 r.,

1 grudnia 2016 r.

sprawy:

D. D., s. A. i J. z d. G., ur. (...) w W.,

oskarżonego o to, że:

w dniu (...) w W. na terenie parku przy ul. (...)/M., działając wspólnie i w porozumieniu z nieustalonymi dotąd osobami, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, usiłował doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem J. S. w kwocie 30 tysięcy złotych, w ten sposób, że podając się za Prokuratora Okręgowego w Warszawie, pod pretekstem współpracy i pomocy w schwytaniu oszustów, którzy chcą wyłudzić pieniądze z jego konta, wprowadzając tym samym pokrzywdzonego w błąd, jednak zamierzonego czynu nie osiągnął z uwagi na interwencję pracowników banku i funkcjonariuszy Policji, przy czym czynu tego dopuścił się po odbyciu kary co najmniej 6 miesięcy pozbawienia wolności, będąc skazanym za umyślne przestępstwo podobne w okresie 5 ostatnich lat,

tj. o czyn z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk w zw. z art. 64 § 1 kk;

orzeka:

I.  D. D. uznaje za winnego dokonania zarzucanego mu czynu przy czym opis czynu uzupełnia w ten sposób, że wskazuje, iż to inne nieustalone osoby podawały się za prokuratora w trakcie rozmów telefonicznych z pokrzywdzonym wprowadzając go w błąd co do faktu trwających czynności zmierzających do zatrzymania osób łamiących prawo i za to na podstawie art. 14 § 1 k.k. w zw. z art. 286 § 1 k.k. wymierza mu karę 7 (siedmiu) lat pozbawienia wolności.

II.  na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza oskarżonemu okres pozbawienia wolności w sprawie od dnia (...) do dnia (...)

III.  na podstawie art. 77 § 2 k.k. ogranicza możliwość skorzystania przez D. D. z możliwości warunkowego zwolnienia wskazując, iż może ono nastąpić nie wcześniej niż po odbyciu 6 (sześciu) lat z orzeczonej kary.

IV.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. B. U. wynagrodzenie za obronę oskarżonego z urzędu w kwocie 1276,00 (tysiąc dwieście siedemdziesiąt sześć) złotych + podatek VAT.

V.  na podstawie art. 44 § 2 k.k. orzeka przepadek dowodów rzeczowych ujętych w wykazie dowodów rzeczowych na k. 118 pod pozycją 1 - 3 przez zniszczenie.

VI.  na podstawie art. 43b k.k. orzeka podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie go na okres 30 (trzydziestu) dni w siedzibach Sądu rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie, Prokuratury Rejonowej (...) oraz (...) w W..

VII.  na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. zwalnia oskarżonego z opłaty a koszty postępowania przejmuje na rachunek Skarbu Państwa.

III K 555/16

UZASADNIENIE

Na podstawie zebranego w sprawie materiału dowodowego Sad ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu (...) J. S. został telefonicznie poproszony, przez mężczyznę podającego się za prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie o podjęcie ze swojego konta w banku 30 000zł, co miało być związane z przygotowywanym przez nieznanych sprawców przestępstwem wyłudzenia tych pieniędzy, w czym współpracować mieli pracownicy banku. Pokrzywdzony telefonicznie instruowany przez swojego rozmówcę udał się do oddziału Banku (...) mieszczącego się przy ul (...) gdzie podjął wskazana kwotę, a następnie, także kierowany wskazówkami rzekomego prokuratora do filii (...) przy ul (...) gdzie podjął kwotę 10 000zł. Dalej wykonując polecenia nieznanego sobie mężczyzny, którego brał za prokuratora udał się we wskazane miejsce w parku S. gdzie pieniądze odebrał do niego młody mężczyzna oddalając się bezpośrednio po ich odbiorze. Po tym zdarzeniu pokrzywdzony został ( cały czas przez tego samego mężczyznę) poinstruowany aby wziął swój samochód i pojechał do placówki Banku (...) przy ul. (...) i pobrał tam kwotę kolejnych 30 000zł. Pokrzywdzony udał się w okolice miejsca zamieszkania po samochód i pojechał do wskazanego banku. W międzyczasie doszedł jednak do przekonania, że jest ofiarą oszustwa i będąc w placówce banku poprosił o umożliwienie dyskretnego kontaktu z Policją. W rezultacie tego na miejscu pojawili się funkcjonariusze P.: A. R., który towarzyszył od tej pory pokrzywdzonemu wyposażonemu w kopertę z papierami imitującymi banknoty, trzymając się w jego bezpośrednim pobliżu i obserwując otoczenie oraz S. D., który poruszając się nieoznakowanym pojazdem służbowym pozostawał w okolicy przemieszczając się według informacji podawanych przez A. R.. Pokrzywdzony, zgodnie z otrzymywanymi telefonicznie instrukcjami przemieszczał się aż został skierowany na teren parku pomiędzy ulicami (...) gdzie miał pozostawić kopertę z pieniędzmi( jak mniemał jego rozmówca). W tym samym miejscu pojawił się oskarżony D. D., który od nieustalonej osoby otrzymał zadanie zabrania koperty, jaką miał pozostawić pokrzywdzony. Oskarżony poruszał się po innej alejce obserwując pokrzywdzonego aż do momentu gdy zauważył A. R.. Jego widok spowodował, że natychmiast zmienił kierunek marszu i zaczął oddalać się od pokrzywdzonego i pozostającego w pobliżu policjanta. Odchodząc odrzucił telefon komórkowy jaki posiadał (jako jeden z dwóch) przy sobie i został zatrzymany przez policjantów na wysokości budynku ul. (...). W chwili zatrzymania wykazywał duże zdenerwowanie i na pytania policjantów nie potrafił wytłumaczyć swojej obecności w tym miejscu. Oskarżony nie został rozpoznany przez pokrzywdzonego jako odbierający od niego kopertę z zawartością 40 tysiecy złotych na wcześniejszym etapie zdarzenia.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie następujących dowodów:

Wyjaśnień oskarżonego D. D. (k- 66, 75-76, 80, 229, 410-411), zeznań świadków: J. S. (k- 19,113,411-412), A. R. (k- 11-12, 412-413), K. O. (k-60, 413), S. D. (k-14,413-414), E. K. (k- 103,414), J. K. (k-110, 414), B. B. (k- 127,415). B. F. (k- 163,415), J. Ł. (k-486) oraz dokumentów zaliczonych do materiału dowodowego według wykazu na k- 487.

Sąd obdarzył zeznania świadków walorem wiarygodności. Za wyjątkiem zeznań świadka Ł., o czym za chwile będzie mowa i zeznaniami K. O. nie dotyczącymi meritum sprawy, a kwestii miejsca zamieszkania oskarżonego zeznania pozostałych świadków są spójne i wewnętrznie uporządkowane. Cechuje je logika i brak sprzeczności z pozostałym materiałem dowodowym. Zeznania najważniejszych świadków czyli pokrzywdzonego i zatrzymujących oskarżonego policjantów uzupełniają się i potwierdzają podobnie jak wzajemnie zeznania funkcjonariuszy Policji. Drobne różnice w relacjach J. S. nie wykraczają poza sferę naturalnych zakłóceń wynikłych z upływu czasu i wieku świadka, a przy tym dla odpowiedzialności oskarżonego nie mają żadnego znaczenia. Żadna z relacji świadków nie stoi także w sprzeczności z wytworzonymi i zebranymi w toku postepowania dokumentami.

Jak idzie o zeznania J. Ł. to Sąd zasadniczo nie uznaje ich za nieprawdziwe. Zwraca uwagę, że świadek dość dokładnie opisując przebieg, przyczyny i okoliczności nieudanego spotkania z oskarżonym ( i rzekomego powodu jego tam czyli w miejscu zatrzymania, obecności) wskazuje na dwie daty określone jako ,,końcówka stycznia bądź lutego” Oczywistym jest, że nie może dotyczyć to daty zdarzenia. Miało ono bowiem miejsce (...) co nie jest ani końcówka stycznia ani końcówką lutego( wtedy zresztą oskarżony był już w izolacji i na spotkania siłą rzeczy umawiać się nie miał jak). Niewykluczone, że świadek relacjonuje prawdziwe wydarzenia z końcówki stycznia. W dniu (...)nie mogło tak jednak być nie tylko dlatego, że jest to data poza zakresem wskazania świadka. Otóż J. Ł. miała 5-10 razy dzwonić do oskarżonego w czasie oczekiwania na niego (godz 15-16) oraz wysłać mu sms-a. Przeczy temu protokół oględzin telefonu oskarżonego (k- 34) gdzie brak jest możliwych do przyporządkowania świadkowi prób jednostronnych nieudanych połączeń. Dotyczą one jedynie osoby oznaczonej jako K. ( i piszącej sms-a zawierającego sformułowanie ,,brat” na określenie oskarżonego) i to w godzinie daleko po zatrzymaniu oskarżonego czyli 18.27, 18.29 i 22.16. Nie ma zapisu 5-10 nieudanych połączeń od jakiejkolwiek osoby ( ale tej samej) w godzinach (...). Jeśli zatem świadek wogóle mówi prawdę to relacjonuje inny dzień czyli obojętny dla zdarzenia.

Jak idzie o wyjaśnienia oskarżonego to Sąd uznał je w części za prawdziwe. W tej jednak jedynie kiedy przyznawał się do zarzucanego czynu i kiedy wskazywał na swoja rolę w przestępczym planie jako odbiorcy pieniędzy od pokrzywdzonego w miejscu swojego późniejszego zatrzymania. Nie są wiarygodne ani wyjaśnienia(jeszcze w czasie gdy oskarżony przyznawał się do winy) w zakresie jego samodzielnego działania ani późniejsze, gdy już winie swojej zaprzeczał w zakresie przyczyn wcześniejszego samooskarżenia i powodu swojej obecności na miejscu zdarzenia.

Jak idzie o pierwsze wyjaśnienia oskarżonego (k- 66, 75 potwierdzone także na k- 80) to nie kwestionując tego, że oskarżony wiedział, iż uczestniczy w oszustwie na szkodę pokrzywdzonego i że miał przejąć pieniądze pobrane przez J. S. w określonym miejscu i czasie to w pozostałej części są one niewiarygodne. Oskarżony podaje początek ciągu zdarzeń inaczej niż pokrzywdzony ( nie ma bowiem mowy o rzekomym wnuczku i policjancie o których to autokreacjach wyjaśnia D. D.), pomija wątek pierwszego oszustwa tego samego dnia a w relacji pokrzywdzonego łączy je osoba rozmówcy telefonicznego, którym przez to nie może być oskarżony. Wynika z tego, że oskarżony nie wie dokładnie jak przekonany został pokrzywdzony do pobrania i oddania pieniędzy, nie wie o pierwszym etapie zdarzenia i to uzupełnia swoimi konfabulacjami, ale doskonale wie o telefonicznej metodzie kontaktu, kto kiedy i w jakim banku podejmie pieniądze i gdzie będzie szedł potem, oraz że ma przejąć pieniądze. Wyjaśnienia oskarżonego z rozprawy są zaś całkowicie niewiarygodne. Przedstawia on wersję jakoby przyznanie się do winy było wybiegiem mającym go uchronić przed tymczasowym aresztowaniem do tej sprawy (zakładając niewiedzę Policji o poszukiwaniach oskarżonego). Już samo w sobie jest to niewiarygodne. Oskarżony wiedząc pod jak poważnym stoi zarzutem musiałby być skrajnie naiwny aby liczyć, że przyznanie się aż tak poprawi jego sytuacje procesową. Co jednak istotniejsze oskarżony na etapie postepowania przygotowawczego zorientował się, że został złożony wniosek o tymczasowe aresztowanie czyli na pewno prowadzący postepowanie pomimo przyznania się oskarżonego dąży do pozbawienia go wolności. Pomimo to podtrzymuje na posiedzeniu poprzednie wersje choć niczemu to już nie może służyć. Tą postawę tłumaczy zaś rzekomą rozmową z prokuratorem, która miała odbyć się około dwóch miesięcy od zastosowania tymczasowego aresztowania. Zgodnie zatem ze słowami oskarżonego to na posiedzeniu w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania potwierdzał swoją winę bo uzyskał jakieś obietnice uchylenia aresztu w rozmowie jaka dopiero miała się odbyć. Obrazuje to skalę niekonsekwencji oskarżonego, który tak się zaplątał w swoich wyjaśnieniach, że kwestionował nawet swoją obecność na posiedzeniu w przedmiocie wniosku prokuratora, przypadkiem przed tym samym składem Sądu.

Prezentowana wersja o powodzie pobytu na miejscu zatrzymania dyskwalifikowana jest przez treść zeznań J. Ł., które oceniono powyżej.

Do wersji ostatniej nie pasują zupełnie dokładne i szczegółowe zeznania A. R., który zauważył, że oskarżony obserwuje pokrzywdzonego i relacjonował jak natychmiast zareagował na widok policjanta (wprawdzie w cywilu lecz wzbudzającego niepokój u osoby właśnie biorącej udział w czynie zabronionym co jest niejednokrotnie obserwowane). Nie przystaje też i to, że oskarżony po zauważeniu policjanta i próbie oddalenia się pozbył się jednego z telefonów. Czemu bowiem oczekując na znajomą miałby oskarżony obserwować starszego mężczyznę, podjąć nagłą decyzję o oddaleniu się na widok innego mężczyzny, który nie zdradzał żadnych wrogich zamiarów, a wreszcie wyrzucić po drodze telefon? Otóż tylko z jednego powodu. Ze strachu mianowicie. Oskarżony bał się A. R. bo wiedząc, że uczestniczy w próbie wyłudzenia miał na tyle wyczuloną percepcję, że po niedostrzegalnych z pozoru cechach jak postawa, sposób poruszania się, sposobie obserwacji otoczenia nabrał przekonania ( słusznego) że widzi policjanta i skojarzył, że skoro w okolicy jest tylko pokrzywdzony, na którego własność miał zamiar dokonać zamachu, on sam i obserwujący go mężczyzna to jest on tam z jego właśnie powodu, a zatem zapewne wie co ma nastąpić. Oskarżony przestraszył się zatem zatrzymania i tylko dlatego zaczął oddalać się, zaś poniewczasie pozbył się telefonu z jakiego z kolei on musiał odbierać bieżące instrukcje, bo wiedział, że to właśnie ten aparat może potencjalnie go obciążać ( zapisy drugiego telefonu wskazywały jasno, że służy on do prywatnych celów). Reasumując Sąd uznał że prawdziwe są twierdzenia oskarżonego o tym, że wiedział o przestępstwie na szkodę J. S. jakie miało być dokonane, wiedział z jakiego banku pokrzywdzony szedł, wiedział że on ma przejąć pieniądze. Nieprawdą zaś jest że działał sam, że obciążając się pierwotnie liczył na uwolnienie i że na miejscu zdarzenia znalazł się bo był umówiony z J. Ł..

Sad zważył, co następuje:

W świetle zebranego materiału dowodowego wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Oczywistym jest, że J. S. padł w dniu zdarzenia ofiara oszustwa na kwotę 40 000zł. Nieznana osoba nakłoniła go do rozporządzenia mieniem w tej kwocie poprzez jego przekazanie nieznanej osobie w błędnym przeświadczeniu, iż działa w celu ujęcia przestępców i udziela pomocy organom ścigania. Jasne jest też, że nie ma dowodu na związek oskarżonego z tym etapem wydarzeń. Całkowicie inaczej jest w przypadku ich etapu drugiego. Ta sama osoba dalej wprowadzała w błąd pokrzywdzonego co do tego iż współpracuje on z organami ścigania ( prokuraturą) w operacji mającej na celu ujęcie przestępców pragnących wyłudzić od niego w niedalekiej przyszłości pieniądze. Tylko pod wpływem tego błędu pokrzywdzony udał się do wskazanej palcówki banku tak jak polecił mu jego rozmówca czyli swoim samochodem z zamiarem podjęcia pieniędzy. Gdyby to uczynił i następnie wyzbyłby się nad nimi kontroli to dokonałby rozporządzenia swoim mieniem i to niekorzystnego bo nie otrzymywałby w zamian nic; ani bezpieczeństwa swoich pieniędzy ani gratyfikacji psychologicznej w postaci udziału w zatrzymaniu osób łamiących prawo. Oczywiście organizatorzy i wykonawcy tego planu zamierzali (mniejsza o to w jakiej proporcji) zawładnąć tymi pieniędzmi czyli działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Jest też jasne że postawa pokrzywdzonego, pracowników banku i policjantów ostatecznie uniemożliwiła powodzenie przestępnego planu. Tym samym doszło do usiłowania przestępstwa z art. 286 § 1 kk. Na pewno musiały współdziałać w jego ramach co najmniej trzy osoby. Mężczyzna, który telefonicznie przekonał pokrzywdzonego do rzekomej pomocy, kobieta, która jako rzekoma policjantka potwierdziła jego tożsamość i oskarżony, który miał podjąć pieniądze. Zadania ich były ze sobą tak ściśle powiązane, że bez żadnego z nich doprowadzenie przedsięwzięcia do skutku było wykluczone, a zatem należało przyjąć ich działanie jako podjęte wspólnie i w porozumieniu.

Co do oskarżonego, nie ma wątpliwości co do jego udziału i roli w przestępczej operacji. Jak wskazano wyżej oskarżony wiedział kto jest jej celem, wiedział o jaki rodzaj przestępstwa chodzi ( wyłudzenie, a dokładnie oszustwo a nie np. rozbój, czy wzięcie zakładnika dla okupu), widział dokładnie kogo, gdzie i kiedy ma odnaleźć i przejąć pieniądze. Biorąc zaś pod uwagę, że pokrzywdzony był instruowany na bieżąco i nie wiedział gdzie ostatecznie zostanie skierowany to jest koniecznym aby i oskarżony był na bieżąco nakierowywany na swój cel przy pomocy telefonu, z którego jak widział to A. R. prowadził rozmowę. To przesądza, ze oskarżony był świadomy zarówno charakteru operacji, jej zakładanego wyniku, znał swoja role i był zdeterminowany aby ją wykonać, zaś po zatrzymaniu dołożył wszelkich starań aby osłaniać wspólników biorąc całą winę na siebie (co przerosło go jednak intelektualnie). Alibi oskarżonego zarówno w sensie rzekomego spotkania ze znajomą jak i powodów samoobciążenia nie wytrzymuje jak wskazano wyżej elementarnych podstaw logiki i spójności oraz nie znajduje oparcia w żadnym z dowodów. W konkluzji oskarżonego należy uznać za winnego udziału w usiłowaniu przestępstwa oszustwa, którego dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa.

Sąd wymierzając oskarżonemu karę uznał, że musi być ona surowa, zgodnie z wnioskami prokuratora. Przestępstwo oszustwa oparte na łatwowierności ludzi starszych, ich swoistej bezradności wobec zaskakujących informacji i zasadniczo właściwej postawie pomocy organom ścigania jest wyjątkowo szkodliwe. Sprawcy żerują bowiem ( i w swoisty sposób niszczą) te cechy jakie są pozytywne. Daleko gorsze jest to, że pozbawiają swoje ofiary oszczędności, które najczęściej stanowią jedyne zabezpieczenie na wypadek nieprzewidzianych kłopotów życiowych pokrzywdzonych i ich bliskich. Widmo konieczności natychmiastowego zakupu usług medycznych, wyposażenia domowego, niezbędnego remontu itp. stoi przed każdym prawie człowiekiem. Ludzie starsi są wobec niego z reguły bezbronni chyba że maja na to środki finansowe. Te zaś z całą bezwzględnością sprawcy w niniejszej sprawie usiłowali odebrać pokrzywdzonemu w całości. Trzeba zauważyć, że osoba w wieku podeszłym nigdy już nie uzbiera zabranych kwot. Nie ma bowiem jak tego zrobić i to czyli zło jej wyrządzone tym dotkliwszym i zasługującym na karę. Oskarżony pełnił role wprawdzie częściową ale absolutnie kluczową dla powodzenia planu. To on musiał ponieść główne ryzyko, stąd jako kluczowy element planu nie może być traktowany jako bezwolne narzędzie, tym bardziej, że do końca zachował pełną lojalność do pozostałych przestępców, co znamionuje jego zdecydowane opowiedzenie się po stronie osób żyjących z łamania prawa. To oraz fakt działania w warunkach powrotu do przestępstwa determinuje konieczność surowej kary jaką jest kara 7 lat pozbawienia wolności. Zdaniem Sądu bezwzględne traktowanie wpadających najczęściej ,,odbiorców” pieniędzy w tego rodzaju przestępstwach jest celowe i konieczne. Świadomość takiego traktowania w przyszłości skutecznie odstraszy zarówno samego oskarżonego po odbyciu kary jak i jego potencjalnych naśladowców.

Sąd podzielił pogląd prokuratora o konieczności wyjątkowego ograniczenia możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Oskarżony dokonując przestępstwa był już karany za wyjątkowo poważne przestępstwo (k- 238 pkt 1 wyroku. Następnie mimo młodego wieku został skazany jeszcze czterokrotnie. Najwyraźniej stosunkowo mało dolegliwe kary dotychczasowe przekonały go jakimś rodzaju relatywnej opłacalności życia w lekceważeniu zasad społecznych chronionych w części wypadków kodeksem karnym. Nie pozostaje więc nic innego jak przekonać oskarżonego o jego szczególnej sytuacji prawnej i wyjątkowym ( surowszym) traktowaniu niż większość innych skazanych, po to aby zmienił swoje nastawienie na przyszłość. Ograniczenie nałożone na niego w zakresie warunkowego przedterminowego zwolnienia ma być takim czytelnym dla niego sygnałem.

Wobec powyższego należało orzec jak w sentencji wyroku.