Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 69/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 21 marca 2017 r.

Sąd Okręgowy w Słupsku w II Wydziale Karnym w składzie :

Przewodniczący SSO Aldona Chruściel-Struska

Protokolant sekr. sąd. Paula Romanowska - Pilawka

przy udziale prokuratora Prokuratury Rejonowej w Chojnicach Mariusza Radomskiego,

po rozpoznaniu w dniach: 17, 18 stycznia, 15 lutego, 10 marca 2017 roku sprawy:

J. P. (1), syna W. i K. z domu M., urodzonego (...) w P.,

oskarżonego o to, że:

I.  w nocy z 31 sierpnia na 1 września 2016 roku w M. gmina C., kilkukrotnie uderzył J. K. (1) pięścią i otwartą dłonią w twarz i głowę w wyniku czego J. K. (1) kilkukrotnie upadł na ziemię uderzając głową o twarde podłoże doznając obrażeń ciała w postaci rany tłuczonej powłok głowy w okolicy prawego łuku brwiowego z wylewem krwawym w powiece górnej prawej, stłuczenia ust w postaci wylewów krwawych w błonie śluzowej obu warg, dwóch ran tłuczonych w błonie śluzowej górnej wargi, wylewu krwawego w tkance podskórnej powłok głowy w okolicy czołowej prawej, niewielkiego wylewu krwawego w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej oraz obustronnego krwiaka przymózgowego – podtwardówkowego o objętości 250 ml z niewielkim stłuczeniem płata skroniowego prawej półkuli mózgu, stanowiącego chorobę realnie zagrażającą życiu przy czym narastanie krwiaka przymózgowego spowodowało narastającą ciasnotę śródczaszkową skutkującą porażeniem czynności ważnych dla życia ośrodków (oddychania i krążenia) w pniu mózgu a w konsekwencji zgonem J. K. (1),

tj. o przestępstwo z art. 156 § 3 k.k.,

II.  w dniu 1 września 2016 roku w M. gmina C. prowadził w ruchu lądowym pojazd mechaniczny – samochód marki M. (...) o numerze rejestracyjnym (...), znajdując się w stanie nietrzeźwości gdzie przeprowadzone badanie wykazało zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu o stężeniu – godz. 11:05 - 0,94‰ i o godz. 11:15 – 0,89‰,

tj. o przestępstwo z art. 178a§1 k.k.,

1.  uznaje oskarżonego J. P. (1) za winnego tego, że w nocy z 31 sierpnia na 1 września 2016 roku w M., gmina C., działając z zamiarem ewentualnym spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez kilkukrotne uderzenie pięścią i otwartą dłonią w twarz i głowę J. K. (1), na skutek których doszło do niekontrolowanych upadków tyłem ciała pokrzywdzonego na ziemię, spowodował u niego obrażenia ciała w postaci rany tłuczonej powłok głowy w okolicy prawego łuku brwiowego z wylewem krwawym w powiece górnej prawej, stłuczenia ust w postaci wylewów krwawych w błonie śluzowej obu warg, dwóch ran tłuczonych w błonie śluzowej górnej wargi, wylewu krwawego w tkance podskórnej powłok głowy w okolicy czołowej prawej, niewielkiego wylewu krwawego w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej oraz obustronnego krwiaka przymózgowego – podtwardówkowego o objętości 250 ml z niewielkim stłuczeniem płata skroniowego prawej półkuli mózgu, stanowiące ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, w następstwie czego narastanie krwiaka przymózgowego spowodowało narastającą ciasnotę śródczaszkową skutkującą porażenie czynności ważnych dla życia ośrodków (oddychania i krążenia) w pniu mózgu a w konsekwencji zgon J. K. (1), przy czym skutek ten J. P. (1) mógł przewidzieć, to jest popełnienia przestępstwa z art. 156 § 3 k.k. i za to na mocy art. 156 § 3 k.k. skazuje go na karę 2 (dwóch) lat i 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności,

2.  uznaje oskarżonego J. P. (1) za winnego popełnienia czynu opisanego w pkt II oskarżenia, tj. przestępstwa z art. 178 a § 1 k.k. i za to na mocy art. 178 a § 1 k.k. skazuje go na karę 3 (trzech) miesięcy pozbawienia wolności,

3.  na mocy art. 85 § 1 i 2 k.k., 85 a k.k., 86 § 1 k.k. orzeka karę łączną 2 (dwóch) lat i 6 (sześciu) miesięcy pozbawienia wolności,

4.  na podstawie art. 42 § 2 k.k., art. 43 § 1 i 2 a k.k. w zw. z art. 39 pkt 3 k.k. orzeka wobec J. P. (1) zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 (trzech) lat,

5.  na mocy art. 43 a § 2 k.k. w zw. z art. 39 pkt 7 k.k. orzeka wobec J. P. (1) świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości 5 000 (pięciu) tysięcy złotych,

6.  na podstawie art. 63 § 3 k.k. na poczet orzeczonego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych zalicza oskarżonemu okres zatrzymania prawa jazdy numer (...) od dnia 13 września 2016 roku,

7.  na mocy art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zalicza J. P. (1) okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od dnia 1 września 2016 roku, godz. 10, 50 do dnia 21 marca 2017 roku, przy czym jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie równa się jednemu dniowi kary pozbawienia wolności,

8.  zasądza od oskarżonego J. P. (1) na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym tytułem opłaty kwotę 400 (czterysta) złotych.

UZASADNIENIE

J. K. (1) mieszkał w budynku jednorodzinnym przy ulicy (...) w M.. Na tej samej posesji, w budynku obok, mieszkał D. P. (1).

Cztery domy dalej mieszka J. P. (1) wraz z konkubiną M. Z. i ich wspólną małoletnią córką.

J. K. (1) i J. P. (1) współpracowali ze sobą w zakresie użyczania J. P. (1) przez J. K. (1) stodoły do przechowywania siana dla koni. J. P. (1) niekiedy udzielał J. K. (1) drobnych pożyczek. Między mężczyznami nie było konfliktów.

J. K. (1) nadużywał alkoholu.

(dowód: wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52v, 403v, zeznania M. Z. - k. 424, zeznania C. Z. - k. 422, zeznania J. K. (2) - k. 425 - 425v, zeznania A. K. - k. 407v, zeznania D. P. (1) - k. 28v - 29, 426 - 426v, zeznania S. G. - k. 411v, zeznania D. C. - k. 413v, zeznania D. W. - k. 574v - 575, dokumentacja z (...) Oddział w C. - k. 494 - 557)

W dniu 31 sierpnia 2016 roku J. K. (1) udał się do sklepu spożywczego w M.. Tam w godz. 14, 30 - 16, 00 spożywał piwo z E. J. (1). W tym miejscu spotkał ich D. C.. Podczas rozmowy J. K. (1) wspomniał, że ostatnio źle się czuje, mówił o planach sprzedaży swojego domu. Nie miał obrażeń na twarzy.

Po godz. 18, 00 J. K. (1) jechał rowerem w stronę swojego miejsca zamieszkania. W tym czasie mijała go jadąca samochodem M. Z..

Około godz. 20, 00 przy sklepie w M. J. K. (1) spotkał D. P. (1). Zamienił z nim klika słów i poszedł do domu. Chwilę potem J. K. (1) przyszedł do miejsca zamieszkania D. P. (1) i pożyczył od niego rower. Rowerem tym J. K. (1) pojechał do mieszkającego na tej samej ulicy (...). J. K. (1) przebywał u S. G. około 30 minut i po wypiciu jednego piwa opuścił jego dom. Wyglądał wówczas na osłabionego. Wrócił na swoją posesję i oddał rower D. P. (1). W tym czasie J. K. (1) nie miał żadnych obrażeń ciała.

(dowód: zeznania D. P. (1) - k. 28 - 29, 425 v - 426, zeznania S. G. - k. 15 - 16, 410v - 411v, zeznania D. C. - k. 411v, 414, zeznania E. J. (1) - k. 607v - 608, zeznania M. Z. - k. 424)

W dniu 31 sierpnia 2016 roku J. P. (1) wypił w godz. 16, 00 - 17, 00 jedno półlitrowe piwo. Następnie spotkał się przed godz. 22, 00 z 19 - letnim znajomym Ł. P.. Wspólnie, w zagajniku brzozowym, przy ul. (...), pili piwo i rozmawiali. J. P. (1) wypił wówczas dwa półitrowe piwa. Około godz. 22, 30 w pobliżu przejeżdżał D. C., którego M. P. namawiał do przyłączenia się do nich, jednak D. C. odmówił. M. P. i J. P. (1) wypili po dwa piwa, po czym rozeszli się do swoich domów.

(dowód: wyjaśnienia J. P. (1) - k. 404 - 405v, zeznania D. C. - k. 69 - 73, 128 - 132, 411v - 414, zeznania M. P. - k. 78 - 83, 175 - 178, 407v - 410v)

Kiedy J. P. (1) przyszedł do swojego miejsca zamieszkania, wchodząc do domu zauważył, że drzwi samochodu stojącego na podwórku są otwarte. Mężczyzna wszedł do domu i zapytał konkubiny czy coś robiła w samochodzie. M. Z. zaprzeczyła. Wyszła na podwórze i stwierdziła, że znajdujące się w samochodzie plecak i portfel są otwarte. Przeliczyła pieniądze i uznała, że nikt jej niczego nie ukradł, po czym wróciła do domu. Wówczas J. P. (1) zauważył uciekającego spod samochodu w kierunku ul. (...) i zaczął za nim biec. W tym czasie z domu ponownie wyszła M. Z., zauważyła wybiegającego z posesji J. P. (1) i sama za nim pobiegła. Kobieta widziała uciekającą osobę, która w pewnym momencie skręciła w pole, obok jednego z budynków mieszkalnych, a za nią biegnącego jej konkubina. J. P. (1) zatrzymał J. K. (1) i zapytał go co robił przy jego samochodzie, a gdy ten stwierdził, że niczego nie robił, J. P. (1) uderzył go dwa - trzy razy otwartą dłonią w twarz. Uderzenie spowodowało, iż J. K. (1) upadł na plecy, uderzając tyłem głowy o ziemię, która w tym miejscu stanowiła ubity ugór. J. P. (1) chwycił J. K. (1) za kurtkę i go podniósł, powiedział do M. Z., że trzeba wezwać P., jednak ta stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ nic jej nie zginęło. Kobieta wróciła do swojego domu, J. K. (1) poszedł w kierunku swojego miejsca zamieszkania. J. P. (1) pojawił się w domu około 20 minut później.

(dowód: wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52 - 52v, 55v, 289 - 290, 403v - 406v, zeznania M. Z. - k. 19 - 20, 124 - 127, 423 - 425)

M. Z. wcześniej podejrzewała J. P. (1) o dokonywanie na jej szkodę kradzieży pieniędzy.

Gdy J. P. (1) wrócił do domu, powiedział konkubinie, że zdarzenie z J. K. (1) jest dowodem na to, że to nie on dokonywał kradzieży, jednak kobieta stwierdziła, że nie jest to dla niej żadnym dowodem. Wówczas J. P. (1) stwierdził, że pójdzie po J. K. (1) i udowodni jej, iż on sam nie brał jej pieniędzy. M. Z. stwierdziła, że tego nie chce i udała się na spoczynek.

(dowód: wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52 - 52v, 403v - 406v, zeznania M. Z. - k. 423 - 423v)

J. P. (1) zadzwonił do znajomego M. P. prosząc go, aby przyszedł do niego, gdyż złapał J. K. (1) na kradzieży. M. P. zgodził się przyjść, po czym zatelefonował do D. C., aby ten też tam przyszedł, na co D. C. przystał. J. P. (1) udał się na posesję J. K. (1). Tam, na podwórku, uderzył J. K. (1) co najmniej raz pięścią w twarz oraz uderzył go kilkukrotnie płaską ręką po twarzy. W wyniku jednego z uderzeń mężczyzna upadł na plecy i uderzył głową o ziemię. Gdy J. K. (1) już leżał na ziemi na teren jego posesji wszedł D. C.. Przed wejściem na posesję J. K. (1) D. C. słyszał w oddali dźwięki charakterystyczne dla uderzania płaską ręką i domyślił się, że J. P. (1) znajduje się na posesji J. K. (1).

Gdy D. C. wszedł na podwórko J. K. (1), J. P. (1) klęczał nad leżącym na ziemi, na plecach mężczyzną. Na twarzy J. K. (1) widoczna była rana w okolicy łuku brwiowego prawego, z okolic której po policzku, w kierunku ucha na szyję spływała krew. D. C. chciał przywitać się z J. P. (1) przez podanie mu ręki, jednak zauważył, że mężczyzna ma zakrwawioną wewnętrzną część prawej dłoni i zrezygnował z tego.

Chwilę po D. C. na posesję J. K. (1) wszedł M. P.. W tym czasie J. P. (1) jeszcze kilkukrotnie uderzył leżącego mężczyznę pięścią i otwartą ręką w twarz i głowę. Z uwagi na to, że J. K. (1) nie przyznawał się do kradzieży pieniędzy, J. P. (1) podniósł go z ziemi i nakazał mu, aby udał się do jego miejsca zamieszkania, grożąc mu, że inaczej sam spowoduje, że on tam pójdzie. Wówczas we czterech poszli do miejsca zamieszkania J. P. (1). J. K. (1) szedł sam, bez pomocy osób mu towarzyszących.

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52 - 52v, 55v, 133 - 134, 179 - 180, 289 - 290, 403v - 406v, zeznania D. C. - k. 69 - 73, 128 - 132, 133 - 134, 411v - 414, zeznania M. P. - k. 78 - 83, 175 - 178, 179 - 180, 407v - 410v, zeznania Ł. P. - k. 252v, 415, opinia biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. - k. 105 - 109, 203 - 208, 575v - 579, protokół oględzin miejsca znalezienia zwłok - k. 25 - 27, materiał poglądowy - k. 192 -194)

Po przyjściu na swoje podwórko J. P. (1) udał się do konkubiny informując ją, że przyprowadził J. K. (1). M. Z. oświadczyła, że nie wyjdzie przed dom. J. P. (1) wyszedł na podwórko, a kobieta w tym czasie zatelefonowała po swojego ojca C. Z. prosząc, aby wyprosił osoby znajdujące się na podwórku. Na swoim podwórku J. P. (1) nadal zarzucał J. K. (1), że dokonał kradzieży, a ten temu zaprzeczał. Wówczas J. P. (1) uderzył go otwartą ręką w twarz, w wyniku czego J. K. (1) upadł na ziemię plecami, uderzając tylną częścią głowy o ziemię. J. K. (1) się podniósł, oparł się o stojący na posesji samochód, po czym został ponownie uderzony w ten sam sposób przez J. P. (1). Również na skutek tego uderzenia mężczyzna upadł uderzając plecami i głową o ziemię. J. K. (1) bezskutecznie próbował się podnieść. Wówczas J. P. (1) chwycił konewkę i wylał z niej na twarz J. K. (1) wodę, mówiąc, że go ocuci, otrzeźwi. Mężczyzna zaczął się krztusić, miał odruchy wymiotne. Wówczas D. C. i M. P. powiedzieli do J. P. (1) by już przestał. D. C. przewrócił J. K. (1) na bok, by się nie udusił.

W tym czasie na podwórko przyszedł C. Z.. Widząc leżącego na ziemi J. K. (1) i dopytującego go o kradzież J. P. (1), mężczyzna poprosił obecnych, aby podnieśli J. K. (1) i zabrali go do jego miejsca zamieszkania.

W tym czasie w drzwiach domu stanęła M. Z. i zobaczyła, że C. Z. już przyszedł na podwórko oraz, że znajdują się tam także D. C. i M. P.. Ojciec powiedział do niej, aby poszła spać, po czym M. Z. wróciła do domu.

Następnie J. P. (1) podniósł J. K. (1) z ziemi i z pomocą M. P., trzymając go pod pachy, zaprowadzili go na jego posesję. W tym czasie C. Z. udał się do swojej córki.

Przed furtką ogrodzenia J. K. (1), J. P. (1) kopnął J. K. (1) w pośladki, a ten chwiejnym krokiem poszedł w kierunku swojego domu, po czym zniknął z pola widzenia odprowadzających go mężczyzn.

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52 - 52v, 55v, 133 - 134, 179 - 180, 289 - 290, 403v - 406v, zeznania D. C. - k. 69 - 73, 128 - 132, 133 - 134, 411v - 414, zeznania M. P. - k. 78 - 83, 175 - 178, 179 - 180, 407v - 410v, zeznania M. Z. - k. 19 - 20, 124 -127, 423 - 425, zeznania C. Z. - k. 22 - 23, 421v - 423)

J. P. (1), M. P. i D. C. udali się do miejsca zamieszkania D. C., gdzie chcieli się jeszcze napić piwa.

W tym celu zwrócili się do D. P. (2), aby zawiózł M. P. do C. do sklepu. W czasie nieobecności M. P., D. C. i J. P. (1) udali się do garażu D. C., gdzie wraz z zakupionymi piwami dołączył M. P.. Tam mężczyźni spożyli zakupiony alkohol. J. P. (1) wypił trzy piwa. Mężczyźni rozeszli się do domów około godz. 24, 00. W tym czasie J. P. (1) i M. P. przechodząc obok domu J. K. (1) widzieli w jego oknie zapalone światło.

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. P. (1) - k. 52 - 52v, 289 - 290, 403v - 406v, zeznania M. P. - k. 175 - 178, 407v - 408, zeznania D. C. - k. 71, 128 - 132, 412v - 413, zeznania D. P. (2) - k. 248v, 427v - 428)

W dniu 1 września 2016 roku około godz. 6:00 D. P. (1) zauważył, że drzwi wejściowe domu J. K. (1) są otwarte, co było nietypowe dla zachowania J. K. (1) o tej godzinie. D. P. (1) wszedł do domu sąsiada, a gdy J. K. (1) nie zareagował na jego wołania, wyszedł. Ponownie przyszedł do niego około godz. 7:00. Wszedł do wnętrza domu i zauważył półsiedzącego na tapczanie J. K. (1). Starał się go obudzić, ale stwierdził, że jego ciało jest sztywne. Zadzwonił wówczas po jego siostrę - J. K. (2). Oboje weszli do domu J. K. (1), po czym wezwali pogotowie. Lekarz pogotowia po przybyciu na miejsce stwierdził zgon J. K. (1).

(dowód: zeznania D. P. (1) - k. 28 - 29, 425v - 426v, zeznania J. K. (2) - k. 425 - 425v, karta medycznych czynności ratunkowych - k. 14, kopia odpisu skróconego aktu zgonu J. K. (1) - k. 492 )

D. P. (1) poinformował o śmierci J. S. G.. Tenże o godz. 7, 45 zatelefonował w tej sprawie do M. P., a ten o godz. 7, 49 zawiadomił o tym telefonicznie J. P. (1), któremu też powiedział, że jadąc rano do C. widział obok domu J. P. (2). Następnie do D. C. zatelefonował J. P. (1) prosząc go, aby poszedł do sklepu i zebrał informacje w tej sprawie, a następnie po godz. 10, 00 zatelefonował do niego ponownie pytając, czy D. C. coś ustalił, jednak ten poinformował go, że nie zamierza iść do sklepu.

W tym czasie trwały też rozmowy telefoniczne J. P. (1) z M. P., aby nie obciążać J. P. (1) śmiercią J. K. (1).

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. P. (1) - k. 409, zeznania M. P. - k. 12, 178, 407v - 410v, zeznania D. C. - k. 9, 131 - 132, 413, zeznania S. G. - k. 16, 411, zeznania D. P. (1) - k. 425v - 426v)

W chwili oględzin miejsca znalezienia zwłok J. K. (1) jego ciało ułożone było prawym bokiem na kanapie. Kończyny dolne oparte były o podłogę a głowa prawą stroną ułożona na poduszce. Twarz J. K. (1), jak również poduszka, na której leżał były pokryte krwią. W okolicy prawego łuku brwiowego ujawniono ranę długości około 2 cm.

(dowód: protokół oględzin miejsca wraz z materiałem fotograficznym - k. 25 - 28, 192 - 194)

W związku z poczynionymi ustaleniami , iż ze zdarzeniem dotyczącym J. K. (1) związany jest J. P. (1), funkcjonariusz P. J. K. (3) udał się do miejsca zamieszkania J. P. (1), aby go zatrzymać. Gdy się tam zbliżał, zobaczył, że J. P. (1) wyjeżdża samochodem marki M. (...) o nr rej. (...) ze swojej posesji na ul. (...). Po przejechaniu przez niego około 50 m J. K. (3) go zatrzymał. Następnie udali się na Komisariat Policji w C., gdzie J. P. (1) został przebadany na zawartość alkoholu w organizmie. O godz. 11, 05 miał w swoim organizmie 0, 94 ‰ alkoholu, a o godz. 11, 15 - 0,89 ‰ alkoholu.

(dowód: częściowe wyjaśnienia J. P. (1) - k. 403v - 404, zeznania J. K. (3) - k. 156 - 157, 427 - 427v, protokół przebiegu badania stanu trzeźwości - k. 6)

W wyniku sekcji zwłok J. K. (1) stwierdzono zmiany urazowe o cechach przyżyciowości w postaci rany tłuczonej powłok głowy w okolicy prawego łuku brwiowego z wylewem krwawym w powiece górnej prawej, stłuczenia ust w postaci wylewów krwawych w błonie śluzowej obu warg, dwóch ran tłuczonych w błonie śluzowej górnej wargi, wylewu krwawego w tkance podskórnej powłok głowy w okolicy czołowej prawej, niewielkiego wylewu krwawego w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej naruszających czynności narządów ciała J. K. (1) na czas do 7 dni oraz obustronnego krwiaka przymózgowego - podtwardówkowego o objętości 250 ml z niewielkim stłuczeniem płata skroniowego prawej półkuli mózgu, stanowiącego chorobę realnie zagrażającą życiu.

J. K. (1) zmarł śmiercią gwałtowną w następstwie doznanych uszkodzeń głowy w postaci krwiaka przymózgowego - podtwardówkowego, ze stłuczeniem prawej półkuli mózgu, a bezpośrednią przyczyną jego zgonu było porażenie czynności ważnych dla życia ośrodków (krążenia i oddychania) w pniu mózgu będące skutkiem narastającej ciasnoty śródczaszkowej spowodowane narastaniem krwiaka przymózgowego. Do powstania krwiaka podtwardówkowego doszło wskutek urazu bądź urazów mechanicznych godzących z dużą siłą w głowę będących skutkiem upadku pokrzywdzonego z następowym uderzeniem się głową o twarde podłoże bądź otaczające przedmioty.

Obrażenia w obrębie twarzy powstały wskutek co najmniej dwóch urazów mechanicznych godzących ze znaczną siłą zadanych najprawdopodobniej pięścią, z których jeden godził w okolicę prawego oczodołu, a drugi w okolice ust.

(dowód: protokół oględzin i otwarcia zwłok - k. 105 -109, opinia biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. - k. 105 - 109, 203 - 208, 575v - 579)

Ze sprawozdania z badań na zawartość alkoholu etylowego wynika, iż w próbce krwi pobranej podczas sekcji zwłok J. K. (1) w dniu 2 września 2016 roku stwierdzono obecność alkoholu w stężeniu 1,50 ‰, a w próbce moczu 2,41 ‰, co oznacza, że mężczyzna na długo przed zgonem nie oddawał moczu.

(dowód: sprawozdanie z badań na zawartość alkoholu - k. 172, 174, opinia biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. - k. 575v - 579)

J. P. (3) przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu dotyczącego J. K. (1), potwierdził jego pobicie, natomiast kwestionował, aby w wyniku tego pobicia doszło do śmierci pokrzywdzonego. Oskarżony przyznał się do kierowania pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu.

W postępowaniu przygotowawczym, 2 września 2016 roku oskarżony wyjaśnił, że w dniu 31 sierpnia 2016 roku był około godz. 21, 00 u kolegi M. P. na piwie, a gdy od niego wracał około godz. 22, 00 zobaczył na swojej posesji otwarte drzwi samochodu konkubiny od strony kierowcy. Wszedł do domu i zapytał M. Z. dlaczego są otwarte drzwi samochodu. Wyszli razem z domu i on wówczas zauważył uciekającego spod tego samochodu J. K. (1). Zaczął za nim ul. (...) biec, a za nim biegła konkubina. Po około 20 m on go dogonił, za krzakami na trawie przy ul. (...), złapał go za kurtkę i zapytał co robił przy ich samochodzie. On odpowiedział, że nic nie robił. Wówczas on sam uderzył go 2 lub 3 razy prawą otwartą dłonią w twarz, w wyniku czego K. przewrócił się na trawę upadając na nią plecami i głową. Chwilę leżał na trawie, nie stracił przytomności, on sam chwycił go za kurtkę i podniósł, było już dość ciemno i nie zauważył u niego krwi. K. powiedział, że niczego nie szukał, nie grzebał w samochodzie, że w ogóle tam nie był. Po tym poszedł w kierunku swojego domu. Szedł chwiejnym krokiem, było widać, że jest pijany. On sam wrócił do domu, gdzie konkubina stwierdziła, że było to sfingowane i on uzgodnił z K., aby okraść samochód. On sam odpowiedział, że go przyprowadzi, aby potwierdził, że nic nie było sfingowane. Zatelefonował do M. P., aby do niego przyszedł domu, aby razem poszli do domu K. i przyprowadzili go do niego, aby powiedział, że on sam nie ma nic wspólnego z tym samochodem. P. przyszedł do niego po około 10 minutach, on stał wtedy w swojej bramie i poszedł z nim na posesję K.. Gdy on sam wchodził na posesję K., P. zadzwonił po swojego kolegę. K. stał u siebie przed domem, było około godz. 23, 00. On sam wziął go za ubranie i mówił, aby szedł z nimi wyjaśnić jego konkubinie sprawę samochodu. K. poszedł z nimi. U niego na podwórku, on sam poszedł po konkubinę, jednak ona odmówiła wyjścia, zatelefonowała po swojego ojca i gdy on przyszedł, wyszła na posesję. On sam kazał K. powiedzieć, że on nie miał nic wspólnego z otwarciem drzwi pojazdu i kradzieżami pieniędzy z samochodu. K. coś bełkotał, on go uderzył otwartą dłonią w twarz. K. się nie przewrócił. On sam kazał mu się wynosić. K. bełkotał, nie reagował. Wówczas on i P. wzięli go za ubranie i odprowadzili pod furtkę jego posesji. K. sam wszedł na swoją posesję, oni na niego już nie patrzeli, po czym oni się rozeszli. On sam wrócił do domu i poszedł spać. Oskarżony zaprzeczył, aby na terenie posesji K. uderzał go pięściami w twarz, by tam na nim siedział i go bił. Podał, że uderzył go raz na jego posesji z otwartej ręki, po czym K. się przewrócił i upadł plecami i głową na trawę, co widzieli P. i jego kolega. Na terenie swojej posesji uderzył K. w twarz z otwartej dłoni i on się przewrócił na plecy i głowę na trawę. Nie widział, aby on od jego uderzeń doznał obrażeń ciała. Nie uderzał go pięściami. Na terenie swojej posesji polewał go wodą, gdy leżał na ziemi, ponieważ chciał, aby on szybciej się podniósł. Na terenie swojej posesji uderzył go ze 4 razy, otwartą dłonią, a on przewrócił się tylko raz, tj. łącznie po jego uderzeniach pokrzywdzony przewrócił się na trawę 3 razy: raz u niego na posesji, raz w krzakach i u siebie na posesji. Od upadków tych nie stracił przytomności, cały czas coś bełkotał. Oskarżony stwierdził, że nie jest w stanie określić, czy jego uderzenia były mocne, czy nie. Pokrzywdzony nie upadł od jego uderzeń w inne podłoże niż trawa. On sam przez cały 31 sierpnia 2016 roku pił alkohol, wypił z 6 piw. Nie miał z pokrzywdzonym zatargów, a uderzył go z nerwów, ponieważ sam był podejrzewany o kradzież pieniędzy (k. 52 – 52v).

W czasie posiedzenia w przedmiocie zastosowania tymczasowego aresztowania, w dniu 3 września 2016 roku, oskarżony podtrzymał swoje uprzednie wyjaśnienia oraz wskazał, że według niego, konkubina widziała, jak on uderzał pokrzywdzonego za krzakami. Nie chciał mu takiej krzywdy zrobić. Po zajściu wypił jedno piwo, a rano do czasu zatrzymania przez P., nie pił alkoholu. Wskazał, że miał zabrudzoną prawą rękę od krwi, według niego od twarzy pokrzywdzonego (k. 55v).

W konfrontacji z D. C., w dniu 19 września 2016 roku, oskarżony podał, że był pochylony na J. K. (1) na jego posesji i uderzył go otwartą dłonią w okolice twarzy, ze trzy razy. Uderzał go prawą ręką w lewą stronę twarzy, nie widział tam u niego żadnych obrażeń, było ciemno. Zauważył, że ma rękę zabrudzoną krwią, dopiero, gdy odprowadzili pokrzywdzonego do domu i poszli na piwo. Na terenie swojej posesji uderzył K. otwartą dłonią w twarz około 4 razy, ale tylko raz pokrzywdzony upadł na ziemię (k. 133 – 134).

W konfrontacji z M. P., w dniu 27 września 2016 roku, J. P. (1) wskazał, że klęczał nad K., ale nie uderzał go pięściami, bo ma w prawej ręce zerwane ścięgna, są to palce mały i serdeczny. Pokrzywdzonego uderzał otwartą dłonią. Pamięta, że na terenie jego posesji K. przewrócił się tylko raz (k. 179 – 180).

Słuchany ostatni raz w postępowaniu przygotowawczym, w dniu 8 listopada 2016 roku, oskarżony odmówił wyjaśnień, podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia (k. 289 - 290).

Na rozprawie J. P. (1) podał, że nie chciał zrobić żadnej krzywdy J. K. (1), a chciał mu dać klapsa, nie myślał, że coś mu się stanie. Wskazał, że pozostawał z J. K. (1) w dobrych stosunkach, pomagał mu finansowo i gdy ten chciał coś przewieźć. Nie przypuszczał, że jego uderzenia w efekcie zrobią mu jakąś krzywdę. Opisał, że wracając do domu zobaczył, że przy otwartym samochodzie znajduje się J. K. (1). On sam w domu zapytał konkubiny, dlaczego samochód jest otwarty. Wyszli z domu, a w tym czasie J. K. (1) uciekł już z podwórka. On sam za nim pobiegł i go za drzewami na drodze złapał. Uderzył go dwa - trzy razy otwartą dłonią w lewy policzek. J. K. (1) przewrócił się na piasek plecami do tyłu. Czuć było od niego alkohol. On sam go podniósł, przyszła konkubina. On sam chciał, aby wezwała P., jednak ona nic na to nie mówiąc poszła do domu. J. K. (1) poszedł do domu. On sam też wrócił do domu, gdzie powiedział konkubinie, że on sam wcześniej nie kradł pieniędzy, gdy ginęły z samochodu, jednak konkubina stwierdziła, że on i K. są w zmowie. Wówczas poszedł na podwórko do K., aby go przyprowadzić, aby powiedział, że nie mają zmowy i że to on bierze pieniądze. Gdy K. powiedział, że nigdzie nie idzie, wtedy na jego podwórku on go dwa – trzy razy uderzył w policzek prawą otwartą dłonią. Po uderzeniach on się przewrócił na plecy, na trawiaste podłoże. On sam go podniósł, a wcześniej zadzwonił po M. P., aby przyszedł i pomógł mu przyprowadzić K. do niego do domu, bo on chce wyjaśnić sprawę o pieniądze. Przyszedł P. i D., po którego zatelefonował P. i we trzech przyprowadzili J. K. (1) do niego na podwórko, tzn. K. szedł sam, a oni szli z nim z boku. Kiedy wyszła konkubina, powiedział, aby K. się przyznał, że to on kradł pieniądze. On nic nie powiedział, coś mówił do siebie. Tam on uderzył go około dwa - trzy razy otwartą dłonią w twarz i on też się przewrócił, też plecami na trawę. Coś mówił, on go podniósł, powiedział, żeby więcej tego nie robił i odprowadzili go pod bramę. Wszedł w bramę i poszedł do domu. W zakresie drugiego zarzutu oskarżony oświadczył, że nie myślał, że ma we krwi alkohol, to była pozostałość po imprezie (k. 403v - 404).

W toku odpowiedzi na pytania oskarżony podał, że na skutek jego uderzeń na jego posesji K. upadł raz. W czasie zdarzenia było ciemno i nie było widać, aby on miał jakieś obrażenia na twarzy. Na posesji u pokrzywdzonego on sam był w pozycji klęczącej, bo chciał go podnieść, natomiast w tej pozycji nie zadawał mu uderzeń. Oskarżony wykluczył, aby uderzył pokrzywdzonego pięścią. Wskazał, że miał ślady krwi na prawej ręce, na wewnętrznej części dłoni. Pokrzywdzony po jego uderzeniach bełkotał. Na terenie swojej posesji polewał wodą pokrzywdzonego, aby szybciej poszedł do domu. Wody wylał trochę, słoik. Oskarżony wyjaśnił, że uderzał pokrzywdzonego tyle razy, żeby dać mu takiego klapsa, aby więcej tego nie robił, nie myślał, że coś mu się stanie. Przestał go uderzać, bo myślał, że już więcej taka sytuacja nie nastąpi, że on to przemyśli. Oskarżony nie pamiętał czy P. i C. mówili, aby przestał. Wskazał, że nie uderzał pokrzywdzonego mocno, a dalej, że nie wie z jaką siłą go uderzał, ale na pewno niedużą, bo ma wiązadła pęknięte w prawej dłoni w ostatnich palcach i one nie pozwalały mu na uderzanie pokrzywdzonego pięścią. Oskarżony podał, że od momentu, kiedy K. był u niego pierwszy raz pod domem, do momentu, kiedy odprowadzili go do domu upłynęło około 15 – 20 minut. J. K. (1) był pod wpływem alkoholu i trochę się zataczał. On sam przed przyjściem K. wypił z D. dwa półlitrowe piwa, około godz. 21, 00, a w dzień około 16 - 17, 00 sam wypił półlitrowe piwo. Za pierwszym razem przed domem, oprócz niego i K., była jego konkubina M. Z. i przyszedł tam też jej ojciec. On uderzył K., jak oni podeszli i oni mogli to widzieć. Trudno było zrozumieć co mówił K.. P. ani C. nie zareagowali, nawet słownie, na jego działania wobec K.. Jak odprowadzali go do domu, to on z nimi szedł sam do swojej bramy, nie przewracał się, nikt go nie podtrzymywał. Było to około 300 metrów. Wchodząc do domu, nic nie mówił. J. P. (1) podał, że na terenie jego posesji nie było niczego twardego na ziemi, bo rośnie tam trawa, a tam gdzie pobiegł za pokrzywdzonym podłoże było piaskowe, miękkie. Zaprzeczył, aby uderzył K. pięścią. Wskazał, że konkubina nic nie mówiła na temat zdarzenia, a jej ojciec powiedział, aby przestać i odprowadzić K. do domu. On sam o tym, że K. nie żyje dowiedział się, gdy został zatrzymany z samochodem. Powiedział wtedy policjantowi, że uderzył K., ponieważ okradał jego samochód. Nie przypuszczał, że coś takiego mogło się K. stać. Oskarżony wskazał, że uderzył K., bo chciał mu dać lekcję, gdyż już wcześniej ginęły mu rzeczy z podwórka. Nie powiadomił o zajściu P., bo nie chciał skarżyć na swojego kolegę, który już miał problemy z policją. Według oskarżonego, pokrzywdzony upadał na ziemię, bo był pod wpływem alkoholu, a nie od jego uderzeń. Upadał też pod wpływem alkoholu. Uderzenia te spowodowały, że upadał. Oskarżony tłumaczył, że zadzwonił po P., bo myślał, że K. nie będzie chciał iść ze swojego podwórka i nie będzie się chciał przyznać. On sam wziął K. za kurtkę, żeby poszedł do niego do domu i się przyznał. Jak brał go za kurtkę, to go podnosił z ziemi, bo wcześniej uderzył go w twarz. K. sam wstawał, a on mu pomógł. Uderzał K. niemocną siłą, a on przewracał się, bo był też pod wpływem alkoholu. Odprowadził go do jego domu, aby nigdzie indziej nie poszedł, bo zależało mu, aby poszedł do domu i przemyślał, aby takich rzeczy więcej nie robił. Myślał, że lepiej jak on będzie w domu. U K. na podwórku, gdzie zadawał mu uderzenia, było ciemno. Również w tym pierwszym miejscu na ulicy średnio było widać, tam były lampy uliczne, bo tam jest droga publiczna. Przed domem u niego samego było ciemnawo, choć jest lampa na ulicy. To, że miał zakrwawioną wewnętrzną część dłoni zauważył po całym zdarzeniu. Nikt wcześniej nie zwrócił mu na to uwagi. Było ciemno i nie zwracał uwagi, czy była krew na ciele pokrzywdzonego. Jak odprowadzał go do domu, to nie widział, że jest on zakrwawiony. Był wtedy z metr od niego. K. się nie bronił i nie próbował się bronić w związku z uderzeniami, jednak on nie wie dlaczego. K. tylko się nie przyznawał, że tam był. Nie było sytuacji, że on w którymś momencie stracił przytomność. Nie wie dlaczego polewał go wodą. W reakcji na polewanie wodą on coś tam bełkotał, nie można było zrozumieć, bo był pod wpływem alkoholu. Oskarżony stwierdził, że jego uderzenia nie miały żadnego wpływu na K. i nie wie co spowodowało jego śmierć. Podał, że nie miał konfliktów z D. C. ani z M. P.. On z D. pił około godz. 21, 00, a z D. i M. pił po zajściu, ale nie wie, która była wtedy godzina. Przed zatrzymaniem przez P. nic nie pił. Został zatrzymany około godziny 11, 00. Podczas pierwszego zajścia na drodze, pokrzywdzony zaprzeczał, że dokonał kradzieży, bełkotał, on się nie przyznawał, po prostu bełkotał, a on sam nie zrozumiał co on dokładnie mówi (k. 404 - 405v).

Po odczytaniu jego pierwszych wyjaśnień, oskarżony je podtrzymał oraz wskazał, że J. K. (1) na skutek uderzeń przewrócił się trzy razy. On sam na terenie swojej posesji uderzył go dwa – trzy razy, a wówczas powiedział, że to było cztery razy, bo był w szoku, nie pamiętał. K. bełkotał, że nic nie szukał, że w ogóle tam nie był. K. w trzecim momencie mówił, że tam nie był. On sam całkowicie nie rozumiał co mówił K.. On sam na początku swoich wyjaśnień mówił, że K. się wtedy nie przewrócił, bo był w szoku. On sam powiedział wtedy, że na jego posesji uderzył go raz, bo wtedy nie pamiętał dokładnie, a teraz mu się kojarzy, że to było dwa – trzy razy. J. P. (1) stwierdził, że podnieśli K., nie trzymali go odprowadzając go na jego posesję, on szedł sam. Nie pamięta, czy któryś z nich prowadził go na jego posesję pod ramię.

Oskarżony podtrzymał też swoje wyjaśnienia złożone przed Sądem Rejonowym i wskazał, że to, że ma rękę zakrwawioną zauważył na piwie, ale nie w obecności C. i P.. Umył ją u C. w garażu. Odruchowo pomyślał, że ta krew jest od twarzy K..

J. P. (1) podtrzymał wyjaśnienia z konfrontacji z D. C. i stwierdził, że nie uderzył na swojej posesji K. cztery razy, a podtrzymał wtedy takie wyjaśnienia, ponieważ tego nie pamiętał. On sam zadał mu uderzenie w twarz. Był w pozycji pochylonej, aby go podnieść. W tej pozycji nie zadawał mu uderzeń. Na posesji pokrzywdzonego zadawał mu uderzenia będąc w pozycji stojącej.

Co do konfrontacji z M. P. oskarżony podał, że nie uderzał pokrzywdzonego pięścią, a był tylko nad nim pochylony. Nie siedział na nim. C. ani P. nie dotykali pokrzywdzonego, poza sytuacją, gdy pomagali mu go wyprowadzić z podwórka. Żaden z nich nie uderzył pokrzywdzonego. On sam nie chciał zadać pokrzywdzonemu ciężkich obrażeń ciała i nie przypuszczał, że w efekcie może zrobić taką krzywdę swojemu koledze. Nic nie wskazywało na to, że trzeba udzielić mu pomocy i nikt na ten temat nic nie mówił.

Oskarżony podtrzymał też ostatnie wyjaśnienia ze śledztwa. Stwierdził, że nie było żadnych kamieni, a upadki K. nie były mocno krzywdzące. Upadając, K. nie miał żadnych odruchów asekuracyjnych, żeby odnieść mniejsze skutki od tych upadków. Upadał na plecy i najpierw plecami uderzał o ziemię, a potem głowa dochodziła do podłoża. Według niego, te uderzenia, które mu zadawał to były klapsy. Czasami od klapsów upada się na ziemię (k. 405v - 406v).

Oskarżony podtrzymał, że na posesji J. K. (1) był tylko pochylony nad pokrzywdzonym, nie klękał nad nim, nie miał kolan na ziemi (k. 414v).

Nadto podczas zeznań M. P. oskarżony oświadczył, że telefonując do świadka w związku z ujawnieniem śmierci J. K. (1), powiedział świadkowi, żeby zeznawał tak jak przebiegało zdarzenie z K. (k. 409).

Sąd zważył, co następuje:

Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje, że J. P. (1) dopuścił się obu zarzucanych mu czynów.

Oskarżony częściowo przyznał się do pobicia J. K. (1) ze skutkiem śmiertelnym, wskazując, iż pobił pokrzywdzonego, jednak nie spodziewał się skutku w postaci jego śmierci, ponieważ zadawał pokrzywdzonemu jedynie uderzenia otwartą dłonią.

Wyjaśnienia J. P. (1) na wiarę zasługiwały jedynie częściowo, a to w zakresie, iż pobił pokrzywdzonego, choć bardziej dotkliwie i z użyciem także innych uderzeń, niż to przyznawał, a także w zakresie tego, że oskarżony nie chciał spowodować śmierci J. K. (1).

Do takiej oceny prowadzi bowiem analiza depozycji oskarżonego, jak i zeznań świadków, w szczególności D. C., M. P. i Ł. P. oraz opinia biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W..

Stwierdzić należy, że wypowiedzi J. P. (1) były od początku zmienne, a oskarżony starał się nimi umniejszać swoją odpowiedzialność za czyn dotyczący J. K. (1). Odnosi się to do kwestii tego, czy oskarżony bił pokrzywdzonego na jego posesji, ilości zadanych razów pokrzywdzonemu, sposobu ich zadania, ilości upadków od nich pokrzywdzonego, miejsca spotkania się oskarżonego z D. C. i M. P., przyczyny polania J. K. (1) przez oskarżonego wodą, sposobu oddalenia się przez J. K. (1) z posesji oskarżonego na koniec zdarzenia.

Oskarżony swoje relacje modyfikował już na etapie postępowania przygotowawczego i to podczas pierwszych wyjaśnień w sprawie. I tak początkowo twierdził, że nic nie zrobił pokrzywdzonemu na jego posesji, a jedynie wziął go za ubranie, mówiąc aby poszedł wytłumaczyć zajście M. Z., a następnie J. P. (1) podał, że raz uderzył J. K. (1) na jego posesji, z otwartej ręki, po czym pokrzywdzony przewrócił się upadając plecami i głową na trawę. Z kolei w zakresie ostatniej części zajścia - na posesji oskarżonego, J. P. (1) najpierw podał, że uderzył J. K. (1) otwartą dłonią w twarz, po czym pokrzywdzony się nie przewrócił, a dalej odmiennie wskazał, że po tym uderzeniu pokrzywdzony przewrócił się na plecy i głowę na trawę, a nawet, że on sam polewał go leżącego na trawie wodą, aby J. K. (1) szybciej się podniósł. Nadto oskarżony wskazał, że jednak wówczas w tym miejscu uderzył J. K. (1) ze 4 cztery razy, a pokrzywdzony raz się przewrócił. Ostatecznie zaś J. P. (1) stwierdził, że łącznie po jego uderzeniach pokrzywdzony przewrócił się na trawę 3 razy, tj. raz u niego na posesji, raz w krzakach i raz u siebie na posesji. Z kolei w czasie konfrontacji z D. C. podał, że na posesji pokrzywdzonego, uderzył go w okolice twarzy, ze trzy razy. Rozbieżności te oskarżony tłumaczył zaś jedynie tym, że był w szoku, że nie pamiętał dokładnie.

Argumenty te nie są jednak przekonujące, gdy zważy się, że swoje pierwsze wyjaśnienia J. P. (1) składał w dniu 2 września 2016 roku, a zatem niespełna dwa dni po zajściu, które było ich przedmiotem.

Tym niemniej rozbieżności w relacjach J. P. (1) miały miejsce także w postępowaniu jurysdykcyjnym. W zakresie pierwszych uderzeń pokrzywdzonego przy ul. (...) oskarżony na rozprawie podał, że pokrzywdzony upadł po nich na piasek, gdy w śledztwie wskazywał, iż była to trawa. Nadto w postępowaniu przygotowawczym oskarżony stwierdził, że zanim udał się na posesję pokrzywdzonego, zadzwonił do D. P. (3), aby pomógł mu przyprowadzić K. na jego posesję, P. przyszedł do niego samego, stojącego w swojej bramie i stamtąd udali się do miejsca zamieszkania pokrzywdzonego. Natomiast w toku rozprawy J. P. (1) wskazywał, że sam udał się na podwórko pokrzywdzonego, gdzie przyszedł na jego telefon D. P. (3) i jego kolega C. i we trzech przyprowadzili K. do niego na posesję. Nadto oskarżony stwierdził, że na posesji pokrzywdzonego, uderzył go dwa, trzy razy, choć wcześniej podawał, iż wówczas uderzył J. K. (1) jedynie raz. W zakresie trzeciej części zajścia J. P. (1) wskazał też odmiennie niż w śledztwie, że pokrzywdzonego uderzył dwa - trzy razy, ten przewrócił się na trawę, on sam go podniósł, odprowadzili go pod bramę i J. K. (1) poszedł do swojego domu. Natomiast oskarżony sam nie wspomniał o tym, że polewał pokrzywdzonego wodą na swojej posesji, choć w śledztwie wskazał, że uczynił to, aby J. K. (1) szybciej się podniósł. Na rozprawie tłumaczył zaś, że nie wie dlaczego pokrzywdzonego polewał wodą. Odnośnie zaś ilości zadanych wówczas uderzeń, wskazał, że było to dwa - trzy razy, a w śledztwie podał, iż było to cztery razy, ponieważ był wówczas w szoku, nie pamiętał. Utrzymywał też, że w czasie konfrontacji z D. C. podtrzymał swoje wyjaśnienia o czterech uderzeniach, ponieważ tego nie pamiętał. Przekonywał też, że na rozprawie pamięta to lepiej.

W ocenie Sądu, tłumaczenia te - jako sprzeczne z zasadami racjonalnego rozumowania oraz doświadczeniem życiowym - nie były przekonujące. Zaznaczenia przy tym wymaga, że nie stało nic na przeszkodzie, aby oskarżony w istocie nie pamiętając jakichś elementów zdarzenia już w postępowaniu przygotowawczym powołał się w tym zakresie - tak jak czynił to przed Sądem - na swoją niepamięć, tymczasem J. P. (1) tego nie uczynił.

Wskazać też należy, że J. P. (1) w postępowaniu przygotowawczym opisywał, że pokrzywdzony od jego uderzeń przewracał się na ziemię, gdy w toku rozprawy przekonywał, że upadki J. K. (1) spowodowane były tym, że pokrzywdzony znajdował się pod wpływem alkoholu, a dalej utrzymywał, że oba te czynniki były powodem jego upadków.

Oskarżony różnie określał też siłę swych uderzeń. W śledztwie twierdził, że nie wie czy jego uderzenia były silne czy słabe, a w postępowaniu jurysdykcyjnym wskazywał, że uderzał J. K. (1) niemocną siłą, a ten upadał, „też” pod wpływem spożytego przez siebie alkoholu. J. P. (1) wyjaśnił nadto, że jego uderzenia nie miały żadnego wpływu na pokrzywdzonego i on sam nie wie co spowodowało jego śmierć. Utrzymywał, że jego uderzenia to były jedynie „klapsy”, choć opisywał wcześniej, iż były to uderzenia w twarz, a nadto twierdził, że czasami od klapsów upada się na ziemię. Te wyjaśnienia także uznać trzeba za niewiarygodne i nakierowane na umniejszenie swojej odpowiedzialności. Są one nielogiczne, gdy zauważy się, że sam J. P. (1) wskazywał na etapie postępowania przygotowawczego, że gdy zauważył krew na swojej ręce, sądził, iż pochodzi ona od twarzy J. K. (1). Tymczasem powszechnie wiadomym jest, iż zadawanie klapsów nie powoduje tego typu skutków, a jedynie ewentualnie przemijający ból, nie powoduje też upadku osoby, która otrzymuje klapsa, zwłaszcza, że owe „klapsy” miały dotyczyć dorosłego mężczyzny, a nie np. dziecka, zaś J. K. (1) upadał na plecy. Nadto w sposób oczywisty nie sposób uznać zadawanie razów w okolice głowy i twarzy za klapsy.

Godzi się też zauważyć, że w postępowaniu przygotowawczym oskarżony podał, że po ostatnim zajściu na swoim podwórku miał udać się na spoczynek, zaś na rozprawie stwierdził, że był po tym u D. C. i we trzech z M. P. pili jeszcze piwo.

W ocenie Sądu, wskazana analiza samych wyjaśnień J. P. (1) jednoznacznie prowadzi do wniosku, że oskarżony starał się przedstawiać swoje zachowanie wobec pokrzywdzonego w korzystniejszym świetle, aniżeli miało to miejsce w rzeczywistości. Poza twierdzeniami o tym, że nie zadawał ciosów pięścią, początkowo wskazywał bowiem na mniejszą ilość upadków pokrzywdzonego spowodowanych jego uderzeniami, przekonywał, iż ich przyczyną był spożyty przez J. K. (1) alkohol, a nie jego uderzenia, zmniejszał też ilość zadanych pokrzywdzonemu razów. Co także szczególnie w tym kontekście warte podkreślenia - oskarżony utrzymywał, że chciał jedynie pokrzywdzonemu dać klapsa, a tłumacząc przyczynę ilości zadanych przez niego uderzeń pokrzywdzonemu twierdził, że uderzał go więcej razy, ponieważ chciał, aby J. K. (1) dostał takiego „klapsa”, aby więcej tego nie robił. Przeczy to zatem wersji J. P. (1), iż jego działania wobec pokrzywdzonego były mało znaczącymi dla pokrzywdzonego, skoro takimi - wedle samego oskarżonego - też być nie miały.

Depozycje J. P. (1) były nie tylko wewnętrznie sprzeczne, ale też w wielu istotnych kwestiach nie znajdowały potwierdzenia w relacjach M. P. i D. C.. Przy czym, ponownie stwierdzić trzeba, że różnice w relacjach świadków i oskarżonego świadczą o tym, że oskarżony kształtował swe wypowiedzi pod kątem umniejszenia swojej odpowiedzialności za śmierć J. K. (1), poprzez wykazywanie mniej drastycznego sposobu swojego zachowania wobec pokrzywdzonego.

Na wstępie rozważań dotyczących zeznań M. P. i D. C. nie można pominąć, że obaj świadkowie już na etapie postępowania przygotowawczego, podczas swych drugich zeznań przyznali, iż pierwsze ich wypowiedzi odnośnie zachowania J. P. (1) wobec J. K. (1) nie odpowiadały w części prawdzie, przy czym świadkowie przyznali, iż tymi swoimi zeznaniami chcieli chronić J. P. (1), a nadto pozostawali pod silnym wrażeniem zajścia dotyczącego J. K. (1). Jak podał M. P. , on sam znał się od dłuższego czasu z oskarżonym, który załatwił mu pracę, czasami spotykali się na piwie. Nadto z relacji tego świadka wynikało, że po ujawnieniu śmierci J. K. (1), przed jego przesłuchaniem wymieniał się telefonami z oskarżonym, aby nic nie mówić, żeby go nie obciążać i tak on sam postąpił. Okoliczność kontaktu telefonicznego świadka z oskarżonym w dniu 1 września 2016 roku znajduje zaś potwierdzenie w protokole przeszukania telefonu świadka (k. 84 - 86, 182 - 183) i danych teleinformatycznych (k. 219 - 227). Natomiast D. C. dodał, że nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Wskazał, iż po pierwszych zeznaniach w sprawie poczuł się winny, że nie zadzwonił w czasie zdarzenia po żadne służby, mimo, że znał się z pokrzywdzonym i jego córką od wielu lat, jednak obawiał się, że zostanie oceniony jako osoba, która broni złodzieja. Jego refleksje odnośnie zarówno zajścia dotyczącego pokrzywdzonego, jak i zachowania jego samego w tym czasie znalazły odzwierciedlenie w jego korespondencji skierowanej poprzez F. do córki J. A. K. (k. 96 - 98).

Przy ocenie wskazanej zmiany wypowiedzi świadków, podkreślenia wymaga, iż świadkami tymi w czasie zmiany ich zeznań na bardziej obciążające oskarżonego nie kierował w żadnej mierze wzgląd na własne osoby. Z ich relacji, ale też i stanowczego oświadczenia J. P. (1) wynikało bowiem, że nie zadali J. K. (1) żadnego uderzenia i nie mieli powodu obawiać się w tym zakresie żadnego zarzutu. Przeciwnie - dopiero ujawnienie przez nich składania pierwotnie nieprawdziwych zeznań mogło spowodować ich odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznań, przy czym świadomość takich konsekwencji świadkowie niewątpliwie mieli od początku swych zeznań w sprawie, bowiem zostali o nich pouczeni.

Przechodząc zatem do szczegółowej oceny relacji M. P. w kontekście wyjaśnień J. P. (1), wskazać należy, że świadek ten opisał, że J. P. (1) do niego zatelefonował prosząc, aby do niego przyszedł i pomógł mu odprowadzić J. K. (1) do domu, ponieważ jest on pijany i złapał go jak siedział w samochodzie i czegoś tam szukał. On sam ubrał się i poszedł w stronę domu oskarżonego, a po drodze zadzwonił do D. C., aby też tam przyszedł. Ponieważ przy posesji oskarżonego nikogo nie było, poszedł dalej, w oddali zauważył D. C. oraz usłyszał krzyki z posesji J. K. (1). C. wszedł na tę posesję, a on sam za nim po około 2 minutach. Tam - wedle swych drugich zeznań - zobaczył leżącego na ziemi J. K. (1), siedzącego na jego brzuchu okrakiem J. P. (1), który bił pokrzywdzonego dwa - trzy razy chyba jedną - prawą ręką, chyba z pięści oraz stojącego obok nich D. C., a zgodnie z trzecimi zeznaniami - J. P. (1) miał wówczas klęczeć nad pokrzywdzonym i uderzyć go około trzech razy prawą pięścią w twarz. Przy czym, na rozprawie świadek podał, że zobaczył dwa - trzy uderzenia oskarżonego, który nachylał się nad pokrzywdzonym, uderzając go z pięści w twarz, lewą rękę opierając na ziemi na trawie. Na rozprawie świadek nie był jednak pewny czy J. P. (1) uderzał pokrzywdzonego pięścią czy z płaskiej ręki. Dalej M. P. opisał, że J. P. (1) krzyczał na J. K. (1), że siedział w samochodzie, a pokrzywdzony mówił, że nic nie ukradł. Po tym, J. P. (1) podniósł K., mówiąc, że pokaże mu gdzie on był. Wszyscy poszli na posesję oskarżonego, pokrzywdzony szedł sam. Tam J. K. (1) był oparty o klapę bagażnika samochodu, J. P. (1) na niego krzyczał, a pokrzywdzony upierał się, że to nie on siedział w samochodzie. Wówczas J. P. (1) uderzył go mocno z otwartej ręki w twarz, po czym pokrzywdzony upadł plecami na ziemię, na trawę. Upadając uderzył tyłem głowy w ziemię. Chwilę leżał na ziemi, stękał z bólu i mówił, że nic nie ukradł. Następnie sam wstał, J. P. (1) na niego krzyczał, a w tym czasie na podwórko wyszła M. Z., zobaczyła co się dzieje i wróciła do domu. Po tym oskarżony ponownie uderzył J. K. (1) z otwartej ręki i pokrzywdzony upadł na plecy, w tym samym miejscu, co poprzednio i ponownie uderzył tylnią częścią głowy o ziemię. W czasie gdy po którymś uderzeniu pokrzywdzony leżał na ziemi, przyszedł ojciec M. Z., spytał co się dzieje, a J. P. (1) powiedział mu, że pokrzywdzony włamał się do samochodu jego córki. Z. wspomniał o P. i poszedł do domu. Po drugim uderzeniu J. K. (1) był jakby odurzony i nie wstawał, coś mamrotał pod nosem. Wówczas on sam powiedział do oskarżonego, aby już go zostawił, ponieważ jest pijany i już ma dość, źle wygląda, leci mu krew. J. P. (1) stwierdził, że go ocuci i polał pokrzywdzonemu twarz wodą z konewki. J. K. (1) zaczął się krztusić, miał ruchy wymiotne, on sam powiedział do C., aby go odwrócił na bok, bo się udusi, a C. odwrócił K. na bok. K. leżał na ziemi i się nie podnosił, miał otwarte oczy, coś mamrotał, oddychał, po chwili odwrócił się na plecy. Po około 5 minutach od drugiego uderzenia J. P. (1) zadecydował, że pokrzywdzonego zaprowadzą do domu i podniósł go z ziemi. Pokrzywdzony stał na własnych nogach, ale się na nich chwiał i trzeba go było trzymać, bo był pijany i gdyby się go puściło, to by się przewrócił. Według stanowiska świadka wyrażonego odmiennie w toku rozprawy, za każdym razem pokrzywdzony upadał na plecy, jednak świadek twierdził, że nie widział czy uderzał głową o ziemię. Po tym, on sam z oskarżonym wzięli J. K. (1) pod pachy i zaprowadzili go do domu, J. K. (1) nie szedł sam. Zostawili go przy furtce jego posesji, a gdy pokrzywdzony wchodził przez furtkę, oskarżony dał mu kopniaka w pośladki i pokrzywdzony zataczając się zniknął za rogiem domu, jednak on sam nie wiedział, czy K. tam wszedł. Po około 30 minutach, gdy wracał z J. P. (1) z piwa u D. C., zobaczył, że w oknie domu pokrzywdzonego jest światło, które wcześniej się nie paliło. W czasie pobytu u C., J. P. (1) powiedział, że już na ul. (...) po złapaniu pokrzywdzonego, dwa razy mu „strzelił”. Według świadka, na posesjach pokrzywdzonego i oskarżonego J. K. (1) upadał na trawę.

Wskazać należy, że w toku rozprawy świadek podał stanowczo, że z posesji oskarżonego on i oskarżony wzięli K. pod pachy, ponieważ uznali, że K. jest pijany i nie da rady iść. Według świadka, J. K. (1) musiało zamroczyć po silnych uderzeniach oskarżonego. Wskazał też, że w czasie wszystkich tych uderzeń, pokrzywdzony się przed nimi nie bronił, nie wie dlaczego. M. P. stwierdził też, odmiennie niż oskarżony, że zajście dotyczące pokrzywdzonego zakończyło się, ponieważ on po drugim upadku pokrzywdzonego na posesji oskarżonego, powiedział, że J. K. (1) ma już dość.

Ponadto świadek nie poparł wersji oskarżonego o uderzeniach pokrzywdzonego stanowiących odpowiednik klapsów, bowiem konsekwentnie oceniał w śledztwie i na rozprawie, że na posesji oskarżonego, jego uderzenia J. K. (1) były silne. Świadek wręcz argumentował, że od lekkiego uderzenia nikt się od razu nie przewróci. Natomiast na rozprawie świadek nie potrafił ocenić siły uderzeń J. P. (1) zadawanych na posesji pokrzywdzonego, wskazując, że pokrzywdzony wtedy leżał, a oskarżony był na nim, przykucnięty, siedział na nim okrakiem. Tym niemniej M. P. podtrzymał swoje zeznania w tym zakresie z postępowania przygotowawczego, iż uderzenia te były bardzo mocne. Dodatkowo M. P. wskazał, że zna J. P. (1) kilka lat i wie, że ma on bardzo silne ręce.

Co warte podkreślenia, M. P. wskazał też, że po raz pierwszy, choć zna J. P. (1) od 5 lat widział go w takiej sytuacji, według niego był on w szale, a takie zachowanie oskarżonego u niego samego wywołało szok.

Oceniając relacje M. P. nie można nie zauważyć, że świadek nie potwierdził wyjaśnień J. P. (1) w zakresie szeregu okoliczności, które nie były dla J. P. (1) korzystne. Dotyczyło to miejsca spotkania się z oskarżonym po jego telefonie w sprawie domniemanej kradzieży ze strony J. K. (1), którym wedle pierwszej wersji oskarżonego miała być brama przy posesji oskarżonego, sposobu zadawania pokrzywdzonemu uderzeń przez oskarżonego na posesji pokrzywdzonego zadawanych, według J. P. (1), wyłącznie otwartą ręką, ilości upadków pokrzywdzonego na posesji oskarżonego, który wedle oskarżonego miał mieć miejsce tylko jeden raz po drugim uderzeniu J. K. (1), siły wszystkich zaobserwowanych przez świadka razów zadanych pokrzywdzonemu, która w opinii oskarżonego miała być ”niemocna”, przyczyny dla której J. P. (1) polewał pokrzywdzonego wodą na swojej posesji (w wyjaśnieniach oskarżonego - mających przyspieszyć opuszczenie przez pokrzywdzonego jego posesji), tego co stało się powodem zaprzestania atakowania przez oskarżonego pokrzywdzonego (według J. P. (1) - to, że sądził, że taka sytuacja się już nie powtórzy, a pokrzywdzony ją (...), przy braku reakcji D. C. i M. P. na jego uderzanie pokrzywdzonego na posesji oskarżonego), a także przyczyny i sposobu odprowadzenia J. K. (1) przez niego i J. P. (1) do jego miejsca zamieszkania poprzez jego podtrzymywanie, aby nie upadł (według oskarżonego - aby pokrzywdzony znalazł się na pewno w swoim domu i przemyślał zdarzenie).

Nadto, zeznania M. P. przeczyły twierdzeniom J. P. (1), iż oskarżony zorientował się, że pokrzywdzony doznał krwawiących obrażeń ciała, dopiero po zajściu, gdy przebywał już na posesji D. C. i tam zobaczył, że jest zakrwawiony na ręce. Jak bowiem podał M. P. w toku rozprawy, on sam zobaczył już na posesji pokrzywdzonego, gdy ten wstał, a następnie jak szli z tej posesji na posesję J. P. (1), że J. K. (1) miał rozcięty łuk brwiowy, chyba lewy i z niego krwawił. Jak świadek wskazał - ta rana była widoczna. On sam tego swojego spostrzeżenia nie skomentował, a krwi tej nie widział, gdy J. K. (1) leżał na swojej posesji. Natomiast na posesji oskarżonego, obaj mężczyźni stali do siebie twarzą w twarz, a oświetlenie było wystarczające, aby zobaczyć krew na twarzy pokrzywdzonego. W postępowaniu przygotowawczym świadek zaś przyznał, że zauważył, iż pokrzywdzony jest zakrwawiony, gdy tylko zobaczył go leżącego na jego posesji, a wypowiedzi te świadek w postępowaniu jurysdykcyjnym podtrzymał. W śledztwie słuchany trzeci raz podał, że widział już na posesji pokrzywdzonego, że J. K. (1) ma rozcięty łuk brwiowy i cieknącą krew. M. P. w tym zakresie zeznał też, że na posesji oskarżonego wręcz powiedział, że J. K. (1) ma dość, bo źle wygląda, leci mu krew. Dla świadka było oczywistym, że oskarżony widział, iż pokrzywdzony jest zakrwawiony, skoro widział to on sam i D. C..

Wskazać zatem należy, że w świetle tych zeznań nie można było uznać za wiarygodne relacji w tym zakresie oskarżonego, skoro to on znajdował się na posesji J. K. (1) najbliżej pokrzywdzonego, zarówno zadając mu uderzenia, jak i następnie pomagając mu się podnieść z ziemi oraz znajdował się na przeciwko pokrzywdzonego także na swojej posesji. Wobec tego nie do przyjęcia jest, iż właśnie on miałby nie zauważyć, że J. K. (1) krwawi z łuku brwiowego.

Odnosząc się natomiast do sposobu zadawania uderzeń przez oskarżonego M. P. stwierdził w postępowaniu jurysdykcyjnym, że nie jest pewien czy uderzenia J. K. (1) na jego posesji były z pieści czy otwartą dłonią, przy czym odnosząc się do swych relacji z postępowania przygotowawczego, których nie wycofał, oświadczył, iż wtedy pamiętał, że uderzenia były z pięści i dlatego tak wówczas zeznał, a wówczas starał się już mówić zgodnie z prawdą. Zaznaczył, że w tamtym czasie wydawało mu się, że J. P. (1) uderzał pokrzywdzonego na jego posesji pięścią i dlatego tak zeznał do trzech protokołów, a teraz tego nie może stwierdzić z całą pewnością. Analiza jego wypowiedzi w tej mierze prowadzi do wniosku, iż w pierwszych podtrzymanych przez siebie zeznaniach podawał on, iż na posesji pokrzywdzonego J. P. (1) uderzał J. K. (1) chyba z pięści, zaś w kolejnych dwóch przesłuchaniach, w tym jednym w konfrontacji z oskarżonym, świadek w tym względzie wyrażał już pewność. Podkreślenia przy tym wymaga, że świadek wówczas wyraźnie różnicował sposób uderzania pokrzywdzonego przez oskarżonego, podając, iż na posesji J. K. (1) było to pięścią, zaś na posesji oskarżonego - otwartą ręką. W tej zatem sytuacji nie sposób uznać, aby M. P. nie był przekonany do prawdziwości swojej wypowiedzi w tym zakresie.

Natomiast świadek po ujawnieniu zeznań z postępowania przygotowawczego, z których wynikało, że widział u J. K. (1) rozcięty prawy łuk brwiowy, nie był pewien czy był to lewy czy prawy łuk brwiowy.

Stwierdzenia wymaga, że M. P. odnosząc się do swoich pierwszych zeznań w sprawie, a które zdyskredytował jako fałszywe, wskazał, iż nie odpowiadało w nich prawdzie to, że nie byli na posesji pokrzywdzonego, nie było uderzeń na posesji oskarżonego i upadków na tej posesji oraz, że nie pili piwa po zajściu (k. 409v). Jednakże świadek nie kwestionował, aby pozostałe jego wówczas wypowiedzi były niezgodne z prawdą. Zaliczały się zaś do nich te dotyczące tego, że świadek widział na posesji oskarżonego, że pokrzywdzony był zakrwawiony, miał rozbity łuk brwiowy, że on sam z oskarżonym wziął J. K. (1) pod pachy i doprowadzili go do jego miejsca zamieszkania, jak i tego, że oskarżony tylko powiedział mu, że jak dorwał pokrzywdzonego pierwszy raz, to go dwa razy uderzył, jednak nie określił w jaką część ciała oraz w jaki sposób to zrobił (k. 11v - 12). Wypowiadając się co do swoich drugich zeznań ze śledztwa, zbieżnych z następnymi w postępowaniu przygotowawczym, jak i co do istoty z tymi z rozprawy - w większym stopniu obciążających J. P. (1) - świadek podał, że policjant niczego mu wówczas nie sugerował, mówił sam od siebie, sam przedstawił przebieg zdarzenia. Choć zdarzyło się, że policjant użył zamiennie jakiegoś słowa, to on się na to godził, a dotyczyło to - jak wynikało z jego zeznań - kwestii nieistotnych dla odpowiedzialności oskarżonego. Nadto świadek stwierdził, że po odczytaniu tego protokołu z postępowania przygotowawczego, on sam nie miał zastrzeżeń, że policjant napisał coś czego on nie powiedział.

M. P. podtrzymał też w postępowaniu jurysdykcyjnym swoje wypowiedzi z konfrontacji z oskarżonym przeprowadzonej w śledztwie, kiedy podał, że gdy wszedł na posesję J. K. (1), pokrzywdzony leżał na ziemi, a oskarżony klęczał nad nim i uderzył go dwa lub trzy razy prawą pięścią w twarz, a lewa ręka J. P. (1) opierała się wówczas o ziemię, choć stwierdził, że nie jest pewien, czy J. P. (1) na posesji pokrzywdzonego klęczał, czy siedział okrakiem na J. K. (1). Tym niemniej relacje te nie potwierdzają wersji oskarżonego, której J. P. (1) nie przedstawił w konfrontacji ze świadkiem, a dopiero w toku rozprawy, że był jednak w pozycji klęczącej w stosunku do J. K. (1), ponieważ chciał go podnieść, skoro świadek M. P. pozycję tę wiązał jednoznacznie z zadawaniem pokrzywdzonemu uderzeń, a nie jego podnoszeniem z ziemi.

Odnosząc się zatem do relacji M. P., Sąd uznał je za przekonujące, istniejące w nich rozbieżności - za nie mające zasadniczego znaczenia w sprawie, a wynikające z upływu czasu od zajścia, jego dynamiki i emocjonalnego stosunku świadka do tego zdarzenia, z uwagi na jego charakter, jak i postawę w nim oskarżonego, człowieka doświadczonego i znacznie starszego niż świadek. Godzi się podkreślić z całą mocą, że M. P. nie miał powodów bezpodstawnie obciążać J. P. (1), zwłaszcza, że jak sam oskarżony przyznał, nie miał z nim konfliktów, a z jego relacji nie wynikało, aby M. P. brał udział w pobiciu pokrzywdzonego, zatem nie musiał uciekać się do obrony swojej osoby, poprzez przerzucanie za zdarzenie odpowiedzialności na oskarżonego. Jako przekonujące ocenić również trzeba powody, dla których świadek zmienił swoje pierwotne zeznania w niniejszej sprawie. Co istotne i warte zaznaczenia - sam oskarżony już podczas swych pierwszych wyjaśnień w sprawie zmienił przedstawianą przez siebie wersję zdarzenia, nie opisując jej przy tym w taki sposób jak M. P. w swoich pierwszych zeznaniach. Zauważenia zaś wymaga, że zgodne są też z doświadczeniem życiowym powody, dla których - wedle swych wypowiedzi - M. P. podjął próbę odciążenia J. P. (1).

Poza tym relacje M. P., także w częściach niekorzystnych dla J. P. (1) nie były odosobnione.

Podobnie bowiem, w tym także w konfrontacji z oskarżonym, w śledztwie (po zmianie swoich pierwszych zeznań) i w postępowaniu jurysdykcyjnym zdarzenie przedstawił D. C.. Świadek ten jedynie odmiennie podał co do tego jak w jego obecności J. P. (1) miał uderzać J. K. (1) na posesji tego ostatniego. Mianowicie D. C. wskazał, że gdy dochodził do posesji pokrzywdzonego, usłyszał dwukrotne odgłosy jakby klaśnięcia oraz krzyki, kłótnie, wyzwiska. Wchodząc na to podwórko zobaczył leżącego na ziemi, na trawie pokrzywdzonego, z rękami nad głową, a nad nim klęczącego okrakiem oskarżonego, trzymającego J. K. (1) lewą ręką za ubranie, a prawą mocno uderzającego go w twarz, w okolice łuku brwiowego. Miał wrażenie, że oskarżony uderzał pokrzywdzonego z otwartej dłoni. J. P. (1) pytał mężczyznę czy się przyznaje, ten zaprzeczał, po czym oskarżony uderzał pokrzywdzonego, przy czym uderzeń tych było trzy, pięć. D. C. wskazał, że chciał wówczas przywitać się z oskarżonym przez podanie mu ręki, jednak zauważył, że J. P. (1) ma zabrudzoną krwią wewnętrzną stronę prawej dłoni i odstąpił od tego zamiaru. Nadto u J. K. (1) zobaczył uszkodzony lewy łuk brwiowy i spływającą mu po policzku w kierunku ucha, aż na szyję krew, co dobrze widział, jak tylko podszedł do nich na posesji pokrzywdzonego. Oskarżony, według niego, nie mógł tego nie zauważyć, ponieważ rana ta nie była mała. Świadek nie był jednak pewny po której stronie głowy pokrzywdzony miał uszkodzony łuk brwiowy. Opisał, że w tym czasie M. P. był przy nogach pokrzywdzonego. Również z relacji D. C. wynikało, że oskarżony pomógł wstać J. K. (1), a ten po groźbach oskarżonego, że mu pomoże pójść na jego posesję, jeżeli sam na to nie przystanie, sam udał się do miejsca zamieszkania J. P. (1). Według świadka, było widać, że pokrzywdzony jest bardzo pijany. D. C. odnośnie zajścia na terenie posesji oskarżonego wskazał, że tam J. K. (1) oparł się o klapę samochodu i przeczył, że nigdzie nie był. Wówczas przed dom wyszli M. Z. i jej ojciec. Oskarżony uderzył pokrzywdzonego silnie w twarz z otwartej ręki, co spowodowało upadek pokrzywdzonego na ziemię, przy czym świadek zaznaczył, że z uwagi na to, że sam znajdował się przy lewych drzwiach samochodu, a pokrzywdzony upadł za auto, nie widział czy upadł on na bok czy na plecy. M. Z. i jej ojciec, a także on sam kazali J. P. (1) przestać, po czym oni weszli do domu, ale oskarżony był w szale. J. K. (1) wstał sam z ziemi, a J. P. (1) uderzył go ponownie w ten sam sposób, znowu w lewe oko, zaś pokrzywdzony upadł na plecy, głową na ziemię na płasko na twardą powierzchnię piaskową, wyjeżdżoną od auta, wyglądał na otumanionego. Pokrzywdzony już po pierwszym uderzeniu nic nie mówił. Oskarżony stwierdził, że jak pokrzywdzony nie chce z nim rozmawiać, to go obudzi i polał mu głowę wodą z konewki. On sam zauważył, że pokrzywdzony miał odruch wymiotny, i aby się nie udusił, przewrócił J. K. (1) na bok. Gdy on i M. P. powiedzieli do oskarżonego, że ma przestać, bo pokrzywdzony może się udusić, wówczas J. P. (1) spuścił z tonu. Pomógł wstać K. i zaczął go wraz z M. P. prowadzić do domu. Podtrzymywali go rękoma za ramiona, on był przytomny, bo szedł nogami, ale nimi powłóczył, gdyby nie był prowadzony, to byłoby trudno, aby doszedł sam do domu. Świadek wskazał też, że J. P. (1) opowiadał u niego w garażu, po zajściu, że jeszcze wcześniej, gdy gonił pokrzywdzonego, uderzył go dwa razy.

Także, według tego świadka uderzenia na posesji pokrzywdzonego były dość silne, skoro słyszał je już z ulicy, dwa domy wcześniej, przy czym odgłosy te były charakterystyczne dla uderzeń otwartą dłonią. Nadto następnie on sam stał blisko pokrzywdzonego i oskarżonego i mógł je ocenić i nie widział ani razu uderzenia J. K. (1) przez J. P. (1) pięścią. U oskarżonego nie zauważył krwi na kostkach ani na zewnętrznej części dłoni, a na wewnętrznej części dłoni, stąd uważa, że uderzenia pokrzywdzonego musiały następować otwartą dłonią. D. C. zaprzeczył natomiast wersji J. P. (1), że oskarżony mył się na jego posesji, gdy po zajściu przebywali w jego garażu, wskazując, że nie ma w garażu kranu. Według niego, na posesji oskarżonego nie było zupełnie ciemno, ponieważ pali się tam światło na ganku, na posesji K. jest zaś ciemno, jest tylko minimalne oświetlenie lampą z ulicy. D. C. wskazał też, że pokrzywdzony na posesji oskarżonego nie osłaniał się rękoma przed uderzeniami ani nie amortyzował upadku na ziemię.

Sąd zauważył, że między relacjami D. C. i M. P. zachodziła rozbieżność mająca znaczenie dla sprawy, jedynie co do tego w jaki sposób na posesji J. K. (1) oskarżony uderzał w ich obecności pokrzywdzonego, tj. pięścią czy otwartą dłonią. M. P. w tym względzie wskazywał w śledztwie trzykrotnie, w tym w konfrontacji z J. P. (1), że oskarżony używał wówczas pięści, a dopiero w toku rozprawy wyraził w tym względzie niepewność, której jednak nie potrafił rozstrzygnąć. Tym niemniej wskazał, że w śledztwie był przekonany o uderzeniach pięścią, skoro to trzykrotnie wówczas powtarzał. Z kolei D. C. od początku podawał, że uderzenia te zostały zadane pokrzywdzonemu otwartą dłonią, co jednak, przynajmniej po części, wnioskował z odgłosów zadawanych uderzeń oraz zabrudzenia na ręce oskarżonego od krwi.

Zauważyć jednakże należy, że Ł. P. , któremu brat M. P. opowiadał to zajście stwierdził, że M. P. mówił mu, iż J. P. (1) uderzał pokrzywdzonego z pięści (k. 252v, 415). Zdaniem Sądu, świadczy to o tym, że M. P. już w postępowaniu przygotowawczym musiał być przekonany, iż J. P. (1) zadawał J. K. (1) uderzenia także pięścią. Jego wypowiedzi kierowane do brata były bowiem niewątpliwie spontaniczne i szczere, nie obarczone żadnymi obawami o konsekwencje jego relacji.

Mając na uwadze, iż wedle zgodnych zeznań świadków, na posesji oskarżonego, nie zadawał on ciosów pokrzywdzonemu pięścią, a uderzał go otwartą dłonią, mając także na uwadze treść zeznań M. Z. odnośnie sposobu działania J. P. (1) wobec pokrzywdzonego w pierwszej fazie zajścia bez użycia pięści, a nade wszystko treść opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. , iż przynajmniej część uderzeń zadanych J. K. (1) musiała pochodzić od pięści, a w tym te dotyczące łuku brwiowego, a które to obrażenie u pokrzywdzonego będąc na jego posesji widzieli zarówno D. C., jak i M. P., to nie ulega wątpliwości, że w tej fazie zajścia musiało dojść do uderzeń J. K. (1) przez J. P. (1) pięścią, co nie przeczy temu, że pokrzywdzony mógł być wówczas także uderzany otwartą dłonią, zwłaszcza, że biegła J. W. stwierdziła, że uderzeń pięścią musiało być co najmniej dwa, zaś uderzenia otwartą ręką mogły pozostawiać jedynie przemijające w krótkim czasie ślady. Tym samym, uwzględniając, że D. C. zbliżał się do posesji pokrzywdzonego jako pierwszy i słyszał odgłosy uderzania, które sugerowały mu uderzenia otwartą ręką, a jednak widział też u pokrzywdzonego obrażenia ciała, które nie mogły pochodzić tylko od takich uderzeń, zaś M. P. przybył na miejsce zajścia jako drugi i wskazywał na to, że w jego obecności uderzenia pokrzywdzonego następowały pięścią, to przekonującym jest, zdaniem Sądu, że D. C. zasugerował się słyszanymi odgłosami i stąd uważał, że pokrzywdzony był uderzany jedynie z płaskiej ręki. Fakt uderzeń pięścią, a które wynikały z zauważonego już przez obu świadków obrażenia na łuku brwiowym, jak i na które wskazywał M. P., znajduje bowiem potwierdzenie w opinii biegłej z zakresu medycyny. Natomiast okoliczność, iż J. P. (1) miał zabrudzoną krwią wewnętrzną część ręki, gdy na posesję przybył D. C. potwierdzać jedynie może kolejność sposobu zadawania uderzeń, najpierw pięścią - które spowodowało obrażenia łuku brwiowego i krwawienie pokrzywdzonego, a następnie otwartą ręką. Przy czym, z uwagi na to, że jak podawał D. M. P. miał stać nieco dalej od J. P. (1) uderzającego J. K. (1) niż on sam, mógł jakiegoś uderzenia nie zauważyć. Nadto mając w polu widzenia okoliczność, że pokrzywdzony doznał także innych obrażeń ciała wynikłych z uderzeń pięścią, a dotyczących stłuczenia ust, nie można pominąć, że zarówno M. P., jak i D. C. na posesję pokrzywdzonego przybyli, gdy pokrzywdzony już znajdował się na ziemi, a nad nim klęczał oskarżony, co oznacza, że zajście w tym miejscu rozpoczęło się wcześniej aniżeli przybyli tam świadkowie. Stąd J. P. (1) miał wystarczający czas na inne niż mogli to zaobserwować wskazani świadkowie działania wobec J. K. (1), a które w świetle opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej musiały mieć miejsce, aby pokrzywdzony doznał opisanych przez nią obrażeń ciała, o czym bardziej szczegółowo będzie mowa poniżej. Jak bowiem wskazano wyżej, obrażeń tych w świetle zeznań świadków, J. K. (1) nie mógł doznać ani w pierwszej fazie zajścia, ani w ostatniej.

Odnosząc się zatem do wcześniejszego etapu zajścia, którego świadkami nie byli M. P. i D. C., to stwierdzić trzeba, że M. Z. , wedle swej relacji miała widzieć zajście na ul. (...) oraz część zajścia przed jej posesją.

Świadek w tej kwestii podała, że gdy dobiegła za oskarżonym na ugór w pobliżu drogi, usłyszała jedno uderzenie, odgłos jak klaśnięcia i osoba, za którą biegli przewróciła się i upadła na ubity ugór. Był to J. K. (1), który upadając runął całym ciałem na ziemię, przez prawy bok, bokiem na plecy, nie wie czy amortyzował upadek, bełkotał, nie wie czy od uderzenia, czy od spożytego alkoholu. Nie przyglądała mu się, nie zauważyła u niego obrażeń ciała, nie wie czy było widać, że ma ubrudzoną twarz. W tym miejscu była tylko poświata z lampy ulicznej. Nie wie czy upadł samoistnie czy od uderzenia. J. P. (1) podniósł go i chciał, aby wezwać Policję. Nie widziała krwi u J. P. (1). Poszła do swojego ojca zapytać co ma z tym zrobić, a on poradził jej, aby nic nie robić, skoro J. K. (1) wstał. Wróciła do domu, gdzie po chwili przyszedł oskarżony mówiąc, że to nie on brał jej pieniądze, jednak ona stwierdziła, że to nie jest dla niej żaden dowód. J. P. (1) zadzwonił do M. P., mówiąc, że pójdzie po pokrzywdzonego i udowodni jej, że nie brał pieniędzy. Po jakimś czasie J. P. (1) przyprowadził pokrzywdzonego, ale ona powiedziała, że nie wyjdzie, a kiedy jednak otworzyła drzwi domu zobaczyła, że na podwórku jest dwóch chłopaków, a nie widziała tam J. K. (1). Z zeznań M. Z. wynikało też, że po zdarzeniu któregoś dnia był u niej D. C., który powiedział jej, że po zajściu zaprowadzili pokrzywdzonego do domu, pod furtkę i po chwili włączyło się światło, co wskazywało, że J. K. (1) doszedł do domu. On sam też opisał jej, że u nich przed domem miało miejsce uderzenie pokrzywdzonego z płaskiej ręki, ale nie mówił ile ich było i w jaką część ciała J. K. (1), ale pokrzywdzony się po tym przewrócił. Wedle relacji M. Z., ona także, podobnie jak D. C. i M. P., nigdy nie widziała oskarżonego w takim wzburzeniu jak podczas tego zajścia (k. 19 - 20, 124 - 127, 423 - 425).

Z zeznań tych, konsekwentnych, wynika zatem, że M. Z. nie widziała zachowania J. P. (1) wobec pokrzywdzonego na jej posesji, natomiast podczas pierwszej części zajścia, przy drodze, także nie widziała w jaki sposób oskarżony uderzył pokrzywdzonego, jednak słyszała odgłos klaśnięcia i zaobserwowała sam upadek J. K. (1) na ziemię. Nie widziała też krwi u pokrzywdzonego, zatem brak jest dowodów świadczących o tym, że w tym czasie J. P. (1) uderzył pokrzywdzonego pięścią.

Z kolei C. Z. widział jedynie część zajścia na posesji córki. W tym zakresie podał, że gdy na prośbę córki przyszedł na jej podwórko zobaczył leżącego obok samochodu J. K. (1) i pochylającego się nad nim oskarżonego pytającego pokrzywdzonego czy ukradł pieniądze, on sam nie zrozumiał co pokrzywdzony odpowiedział, myślał, że jest pijany. Poprosił, aby J. K. (1) podnieśli i zabrali do domu. Oskarżony, C. i P. go podnieśli i prowadzili go powoli do domu trzymając go pod pachy. Nie ciągnęli go. Nie zwrócił uwagi na stopy pokrzywdzonego. Pokrzywdzony był, według niego, przytomny. Nie widział, aby miał jakieś obrażenia ciała, ale było wtedy szaro na dworze, a przy samochodzie był cień. Widział go z boku, po prawej stronie. K. leżał wtedy na plecach. Gdyby J. K. (1) miał krew na twarzy, to on by to zauważył. Świadek nie wiedział, aby J. P. (1) polewał pokrzywdzonego wodą, nie zauważył, aby J. K. (1) miał mokre włosy, ubranie. Nie widział twarzy J. K. (1), gdy mężczyźni, go podnosili. Od córki dowiedział się, że J. P. (1) złapał wcześniej pokrzywdzonego i go uderzył (k. 22 - 23, 421v - 423).

Analiza tych zeznań prowadzi do wniosku, że świadek nie widział zadawania pokrzywdzonemu uderzeń przez J. P. (1). Wprawdzie C. Z. podał, iż nie widział też u J. K. (1) krwi na twarzy, to jednak twierdził też, że nie widział również, aby miał on mokre włosy i ubranie, choć z odpowiadających sobie w tym zakresie relacji J. P. (1), M. P. i D. C. wynika, że w tym czasie pokrzywdzony był już oblany przez oskarżonego wodą. Skoro zatem świadek nie powoływał się na to, że nie miał możliwości zobaczenia obrażeń ciała pokrzywdzonego z powodu choćby złego oświetlenia lub miejsca obserwacji J. K. (1), to uznać należy, że jego zeznania, iż nie widział u pokrzywdzonego obrażeń ciała, a które wedle zgodnych i konsekwentnych twierdzeń M. P. i D. C., pokrzywdzony w widoczny sposób już posiadał, to jego zeznania w tym zakresie w sposób oczywisty nie polegały na prawdzie, a zmierzały do ochrony oskarżonego - konkubenta córki i ojca wnuczki świadka - przed odpowiedzialnością karną.

Zważyć przy tym należy (o czym była już mowa powyżej), że opierając się wyłącznie o treść zeznań świadków zdarzenia nie można było ustalić sposobu zadawania uderzeń pokrzywdzonemu przez oskarżonego.

Z tego zatem powodu, istotnego znaczenia nabiera treść opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W..

Biegła ta stwierdziła bowiem w czasie sekcji zwłok J. K. (1) zmiany urazowe powstałe za życia w postaci obrażeń w powłokach twarzy, tj. rany tłuczonej prawego łuku brwiowego z wylewem krwawym w powiece górnej prawej i stłuczenia ust, a także obrażenia w obrębie głowy w postaci wylewu krwawego w tkance podskórnej w okolicy czołowej prawej i w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej oraz obrażenia wewnątrzczaszkowe w postaci obustronnego krwiaka podtwardówkowego o objętości 250 ml ze stłuczeniem prawej półkuli mózgu. Ponadto stwierdziła rozległe wylewy krwawe w pniu mózgu oraz zmiany chorobowe, które nie miały wpływu na zgon. Według biegłej, pokrzywdzony zmarł śmiercią gwałtowną, w następstwie doznanych obrażeń głowy, a bezpośrednią przyczyną jego zgonu było porażenie czynności ważnych dla życia ośrodków w pniu mózgu na skutek narastającej ciasnoty śródczaszkowej spowodowanej zwiększaniem objętości krwiaka podtwardówkowego. Do powstania obrażeń wewnątrzczaszkowych w postaci krwiaka przymózgowego doszło wskutek urazu bądź urazów mechanicznych godzących z dużą siłą w głowę, które najprawdopodobniej były skutkiem upadku pokrzywdzonego z następowym uderzeniem się głową o twarde podłoże bądź otaczające przedmioty i upadek taki mógł być spowodowany uprzednim zadaniem pokrzywdzonemu ciosu w twarz, popchnięciem go lub skutkiem upadku samoistnego. Następstwa krwiaka podtwardówkowego spowodowały zaś ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, w rozumieniu art. 156 § 1 k.k. Natomiast obrażenia w obrębie powłok twarzy były skutkiem co najmniej dwóch urazów mechanicznych godzących ze znaczną siłą zadanych najprawdopodobniej pięścią, z których jeden godził w okolicę prawego oczodołu, a drugi w okolice ust i następstwa tych obrażeń, gdyby pokrzywdzony nie zmarł, spowodowałyby naruszenie czynności narządów ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni. W czasie sekcji stwierdziła też niewielki wylew krwawy w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej, tj. w tyle głowy, co może świadczyć o tym, że uraz godził w tylną część głowy. Poza tym stwierdziła wylew krwawy w tkance podskórnej okolicy czołowej prawej, który był zlokalizowany w dnie rany tłuczonej łuku brwiowego. Jak wskazała biegła, obrażenia w powłokach twarzy pokrzywdzonego świadczą, że w czasie zadawania urazów musiał on być skierowany przednią częścią ciała w stronę napastnika. Niemożliwe zaś jest stwierdzenie wzajemnej pozycji pokrzywdzonego i oskarżonego, bowiem tego typu obrażenia mogły być mu zadane zarówno wtedy, kiedy pokrzywdzony stał, jak i kiedy leżał. Obrażenia łuku brwiowego zlokalizowane były po prawej stronie, a ust po obu stronach na obszernym obszarze. Według biegłej, urazy, które spowodowały obrażenia w powłokach twarzy zadane były ze znaczną siłą, czyli nie na tyle dużą by spowodować obrażenia w obrębie kości twarzoczaszki, ale też nie z małą, których następstwem są podbiegnięcia krwawe, czy otarcia naskórka, ponieważ urazy te spowodowały przerwanie ciągłości skóry i błony śluzowej jamy ustnej. Zostały zadane co najmniej dwa takie urazy. Jeżeli chodzi o obrażenia w obrębie oczodołów, to najprawdopodobniej był jeden uraz, który spowodował powstanie rany, a wylew w powiece oka był skutkiem ściekania krwi w tę okolicę, natomiast jeśli chodzi o obrażenia przedsionka jamy ustnej, to były one wynikiem minimum jednego urazu, ponieważ z uwagi na to, że obrażenia były zlokalizowane po obu stronach, jest bardziej prawdopodobne, że tych urazów było więcej, przy czym nie można określić ich liczby, albowiem urazy mogły nakładać się na siebie. Na podstawie tych obrażeń nie sposób ustalić ręczności sprawcy.

W świetle tej opinii, w połączeniu z protokołem oględzin miejsca, w którym znaleziono pokrzywdzonego (k. 25 - 27) oraz materiałem fotograficznym dotyczącym osoby pokrzywdzonego (k. 192 - 194) usunięte zostały wątpliwości świadków co do umiejscowienia obrażeń ciała pokrzywdzonego na łuku brwiowym. Z opinii, treści protokołu i z fotografii wynika bowiem jednoznacznie, iż znajdowały się one na prawym łuku brwiowym J. K. (1).

Uznać również należy, że wobec treści informacji przedstawionych przez biegłą, nie polegają na prawdzie wyjaśnienia J. P. (1), iż nie uderzał pokrzywdzonego pięścią.

Odnosząc się do mechanizmu zadania obrażeń ciała J. K. (1), biegła J. W. wykluczyła bowiem z uwagi na ich charakter, aby obrażenia w powłokach twarzy były skutkiem urazów zadanych otwartą ręką. Zadanie bowiem urazu narzędziem o dość dużej powierzchni, jaką jest otwarta ręka, nie nosząca cech narzędzia tępego czy tępokrawędzistego, spowoduje powstanie przejściowego rumienia, zaczerwienienia powłok, związanego z przekrwieniem naczyń, które ustępuje w ciągu kilku godzin bez pozostawienia śladów. Natomiast obrażenia w obrębie oczodołów i ust pokrzywdzonego były skutkiem działania narzędzia o takich cechach, a takim narzędziem jest pięść. Biegła nie wykluczyła, że uderzenia otwartą ręką mogły zostać zadane pokrzywdzonemu, jednak nie pozostały po nich ślady, bo uderzenie otwartą ręką powoduje zaczerwienienie, które po kilku, kilkunastu godzinach ustępuje. Nawet gdyby uraz był zadany otwartą ręką z bardzo dużą siłą, to mógłby spowodować najwyżej powstanie niewielkich podbiegnięć krwawych w powłokach, natomiast niemożliwe jest spowodowanie rany na łuku brwiowym otwartą ręką, ani tak rozległych wylewów i ran w obrębie ust i to niezależnie od ilości zadanych urazów.

Zdaniem Sądu, wbrew twierdzeniom oskarżonego, iż nie mógł uderzać pokrzywdzonego pięścią, ponieważ ma niesprawne więzadła palców prawej ręki, co potwierdziła też M. Z. , a także D. C. , iż J. P. (1) nie potrafił ścisnąć dłoni w pięść, okoliczność ta nie stała na przeszkodzie zadaniu przez oskarżonego razów pięścią.

Jak podała bowiem biegła z zakresu medycyny sądowej, po zaprezentowaniu przez oskarżonego na rozprawie mechanizmu zginania przez siebie palców prawej ręki, oskarżony ma przykurcz w piątym palcu, ale składa praktycznie rękę w pięść, zgina kciuk i dwa pierwsze palce, zatem ten uraz nie ma wpływu na siłę zadawanych urazów tą ręką. J. P. (1) nie ma niedowładu całej kończyny, upośledzenia ruchomości w dużych stawach. Natomiast najczęściej ciosy zadawane pięścią są zadawane okolicą pierwszego palca i kciuka.

Opinia ta koresponduje z zeznaniami M. P., który w ogóle nie zauważył u oskarżonego żadnych niedowładów. Nadto podkreślenia wymaga, że żaden ze świadków nie wskazywał na utrudnienia u oskarżonego do zadawania ciosów pokrzywdzonemu podczas omawianego zajścia.

W przekonaniu Sądu, krwiak podtwardówkowy, który był przyczyną śmierci J. K. (1) był następstwem uderzeń oskarżonego i upadku od nich J. K. (1) na podłoże. Wskazać bowiem należy, że M. Z., która nie miała powodu obciążać bezpodstawnie oskarżonego wskazała, że pokrzywdzony przy ul. (...) upadł na ubity ugór, na posesji pokrzywdzonego znajdowało się trawiaste podłoże, zaś na posesji oskarżonego - twarda, wyjeżdżona, z trawą ziemia. Zatem podłoże, na które upadał pokrzywdzony, co najmniej 4 razy (co najmniej raz w pobliżu ul. (...), co najmniej raz na swojej posesji i dwa razy na terenie miejsca zamieszkania oskarżonego) było twarde, choć nie ustalono dokładnych miejsc upadków pokrzywdzonego z uwagi na brak śladów w tych miejscach (k. 65). Przy tym, jak podała biegła, do powstania krwiaka podtwardówkowego w przypadku upadku z tzw. wysokości własnej, czyli z pozycji stojącej, dochodzi wskutek uderzenia o twarde podłoże, ale to nie oznacza, że musi to być beton, asfalt, bo takie warunki spełnia również podłoże trawiaste, czy piaszczyste. Wskazać zaś należy, że w takich właśnie miejscach następował upadek pokrzywdzonego. Przy tym upadki te, wedle zeznań świadków, następowały na plecy, po czym tył głowy uderzał o podłoże, bowiem upadki te w żaden sposób nie były amortyzowane przez J. K. (1), a pokrzywdzony upadał na ziemię bezwładnie. Jak zaś wskazała biegła, krwiak podtwardówkowy był zlokalizowany u pokrzywdzonego w okolicy potylicznej, tj. tylnej części głowy, gdzie stwierdziła też niewielki wylew krwawy w czepcu ścięgnistym.

Biegła opisała też, że do powstania krwiaka podtwardówkowego dochodzi na skutek krwawienia żylnego do przestrzeni znajdującej się pomiędzy oponą twardą a powierzchnią mózgu. Źródłem tego krwawienia są naczynia żylne, które łączą powierzchnię mózgu ze światłem zatok opony twardej, głównie strzałkowej. W przypadku, kiedy dochodzi do upadku z uderzeniem głową o twarde podłoże dochodzi jakby do wyhamowania ruchu mózgu względem czaszki co powoduje naciągnięcie naczyń żylnych i ich przerwanie z następowym krwawieniem. Często po takim urazie dochodzi do utraty przytomności, której taka osoba nie odzyskuje, natomiast w części przypadków po utracie przytomności bezpośrednio po urazie głowy następuje powrót przytomności po kilku minutach i osoba taka może przez pewien czas normalnie funkcjonować, tzn. chodzić, mówić, natomiast w miarę narastania objętości krwiaka pojawiają się bóle głowy, zaburzenia świadomości do jej utraty włącznie oraz objawy neurologiczne.

Biegła zaznaczyła, że nie może określić czasu, jaki mógł upłynąć od urazu głowy pokrzywdzonego do chwili jego zgonu wskazując, że literatura podaje, że w skrajnych przypadkach do zgonu może dojść nawet w ciągu 30 minut od doznania urazu, natomiast zwykle jest to kilka, kilkanaście godzin. Wielkość krwiaka, według J. W., także nie dawała bardziej dokładnych informacji w tym zakresie, ponieważ objętość takich krwiaków może być bardzo różna i waha się od kilkudziesięciu czy do kilkuset mililitrów, tu jedynie obraz makroskopowy krwiaka w postaci wiśniowych skrzepów krwi łatwo oddzielających się od opony twardej świadczył o tym, że była to zmiana wczesna, świeża.

Biegła wskazała jednak, że jeżeli upadek miałby miejsce przed opiniowanym zdarzeniem to teoretycznie nie można wykluczyć, że krwiak powstał w okresie przed zdarzeniem z tego wieczora.

Tym niemniej, według Sądu, brak jakichkolwiek okoliczności świadczących o tym, że J. K. (1) przed zdarzeniem z J. P. (1) miałby gdzieś upaść, uderzając się w tył głowy lub w innych okolicznościach doznać obrażeń ciała skutkujących upadkiem i uderzeniem się o podłoże w tył głowy, a w konsekwencji, że wówczas miałoby dojść do powstania u niego krwiaka podtwardówkowego. Na taką okoliczność nie wskazał żaden ze świadków. Jak wynikało z zeznań osób, które krytycznego dnia zetknęły się z pokrzywdzonym i którym mówił on, że źle się czuje, J. K. (1) żadnemu z nich nie mówił, aby się przewrócił, np. jadąc rowerem. Pokrzywdzony skarżył jedynie ogólnie na złe samopoczucie, występujące u niego już od jakiegoś czasu.

Wskazać należy, że z zeznań świadków wynikało, że J. K. (1) zazwyczaj nie wyglądał na w pełnił sił, a to z powodu prowadzonego przez siebie trybu życia. I tak C. Z. podał, że nie wie czy J. K. (1) na coś chorował, on zawsze wyglądał mizernie, bo może nie dojadał (k. 423). Dzielnicowy dla M. - D. W. nie posiadał informacji odnośnie stanu zdrowia pokrzywdzonego, a jedynie wiedział o tym, że J. K. (1) nadużywał alkoholu (k. 574v - 575). O tym, że pokrzywdzony nadużywał alkoholu mówiła też jego siostra J. K. (2) (k. 425 - 425v).

Podobnie też przedstawiali to E. J. (1), S. G., D. P. (1) i D. C. , którzy nadto opisali zachowanie pokrzywdzonego poprzedzające omawiane zdarzenie.

E. J. (1) podał bowiem, że w przeddzień zdarzenia spotkał J. K. (1) w M. przy sklepie około godz. 16, 00. Wówczas pokrzywdzony pytał go o ceny działek, mówiąc, że chce sprzedać swoją nieruchomość. Był wówczas, według świadka, blady, niedożywiony, słaby, na pewno był pod wpływem alkoholu. Mówił, że słabo się czuje, jednak nie mówił dlaczego. Wyglądał tak, jak przeważnie. Świadek nie pamiętał, aby J. K. (1) był wówczas poobijany na twarzy lub miał obrażenia na innych częściach ciała, nie widział u niego śladów krwi. Wskazał, że słyszał, że zdarzało się, że pokrzywdzony przewracał się pod wpływem alkoholu, jednak on sam tego nie widział. Nic nie wiedział odnośnie chorób pokrzywdzonego (k. 607v - 608).

Z kolei S. G. , który tego dnia miał kontakt z pokrzywdzonym po godz. 20, 00 podał, że gdy J. K. (1) do niego przyjechał był po wypiciu około dwóch piw, wyglądał na trochę osłabionego, pocił się, jak po przepiciu, miał poszorowane jakby strup lub brudne na lewej lub prawej stronie twarzy nad czołem, ale nie na łuku brwiowym. On sam nie pytał go o to, a to, że jest to obszorowane było jego własnym domysłem. Pokrzywdzony mówił mu, że już w godzinach porannych źle się czuł, robiło mu się słabo. J. K. (1) wypił u niego piwo i odjechał na rowerze. Nie mówił, że gdzieś się przewrócił na rowerze, jednak on wiedział, że J. K. (1) często się przewracał czy o coś uderzył, prawie nigdy nie był trzeźwy (k. 15v - 16, 410v- 411v).

Jednakże D. P. (1) , u którego J. K. (1) był następnie podał, że pokrzywdzony będąc u niego zachowywał się normalnie, on sam nie zauważył niczego niepokojącego, nie zauważył, aby inaczej wyglądał czy się poruszał niż zwykle, wspólnie wypili alkohol. Według świadka, J. K. (1) nie uskarżał się na żadne choroby i on sam nie zauważył, aby on podupadł na zdrowiu. Wskazał też, że J. K. (1) będąc pod wpływem alkoholu, wyglądał trochę inaczej, był słaby, bo nieraz nie dojadał. On się użalał, że był słaby, słabo się czuje, ale nie że jest chory, że się skaleczył. Na pewno nadużywał alkoholu. Wówczas nie widział u niego żadnych obrażeń ciała (k. 28v - 29, 425v - 426v).

Także D. C. wskazał, że gdy spotkał J. K. (1) w sklepie około godz. 14, 30, to nie widział u niego obrażeń na twarzy (k. 414), zaś jego wujek E. J. (2) stwierdził, że pokrzywdzony w ostatnich dniach wygląda jak cień, że spożywa dużo alkoholu (k. 413v).

W świetle tych zeznań nie można zatem uznać, że J. K. (1) udając się na posesję oskarżonego miał już obrażenia ciała, które mogłyby świadczyć o tym, że wcześniej doznał jakiegoś urazu, który spowodował jego upadek na tył głowy, a w konsekwencji wywołał u niego krwiak podtwardówkowy. Ze wskazanych zeznań świadków jedynie S. G. domniemywał, że pokrzywdzony mógł mieć jakby strupa na czole, ale nie na łuku brwiowym, jak i z jego wypowiedzi nie wynikało, aby z tego strupa sączyła się krew, a co już podczas zajścia na podwórku pokrzywdzonego zauważył u J. K. (1) choćby D. C.. Nadto świadek S. G. nie był pewien czy to co zaobserwował u pokrzywdzonego to był strup czy jedynie zabrudzenie, a wątpliwości w tym zakresie świadek miał już podczas pierwszego jego przesłuchania, kiedy zdarzenie mógł lepiej pamiętać. Niemniej jednak, co istotne, takiego ewentualnego obrażenia na twarzy nie widział u pokrzywdzonego wcześniej ani D. C. ani E. J. (1), zaś później nie widział go u pokrzywdzonego także D. P. (1).

Nadto w świetle opinii biegłej J. W. , która dokonywała oględzin ciała pokrzywdzonego, nie ustaliła ona takich obrażeń, na jakie wskazywał świadek S. G., a zlokalizowanych w obrębie czoła i mogących podlegać krwawieniu w czasie zajścia. Poza obrażeniami na twarzy i niewielkim podbiegnięciem na ramieniu nie stwierdziła żadnych obrażeń, które mogłyby być skutkiem kontaktu, np. kończyn dolnych czy górnych z twardym, szorstkim podłożem, które mogłyby świadczyć o tym, że doszło do upadku pokrzywdzonego na jakieś twarde podłoże, np. po upadku z roweru. Nadto biegła zauważyła, że należy wykluczyć, aby wszystkie obrażenia w powłokach twarzy J. K. (1) powstały wskutek jakiegoś jednego przypadkowego upadku z uderzeniem się o twarde przedmioty, czy podłoże, zwłaszcza obrażenia w obrębie jamy ustnej, które były zlokalizowane po obu stronach i świadczą, że były one skutkiem raczej większej liczby urazów, niż jeden. Nie można wykluczyć, że upadek głowy, który najpewniej spowodował krwiaka podtwardówkowego u pokrzywdzonego, był skutkiem urazu zadanego mu w twarz, który powodował ten upadek, natomiast wysoce mało prawdopodobne jest, że urazy zadane pięścią w twarz bezpośrednio spowodowały wystąpienie krwiaka podtwardówkowego. Poza tym, jak wynikało z opinii biegłej, krwiak stwierdzony u pokrzywdzonego był krwiakiem ostrym, tj. takim, który doprowadza do wystąpienia objawów klinicznych w ciągu pierwszej doby od urazu.

Mając zatem na uwadze, że nie stwierdzono, aby w okresie poprzedzającym zdarzenie, J. K. (1) upadał, np. z roweru, jak i z zeznań żadnego ze świadków nie wynikało, aby J. K. (1) upadł nie na skutek uderzenia go przez J. P. (1), a samoistnie, z powodu np. spożytego alkoholu, to mając na uwadze stwierdzony wylew krwawy w części potylicznej głowy pokrzywdzonego, jak i mechanizm upadków pokrzywdzonego na podłoże po razach oskarżonego, a także okoliczność, iż biegła ustaliła, że krwiak podtwardówkowy u J. K. (1) był wczesny, to nie może ulegać wątpliwości, że to razy lub raz zadany przez oskarżonego spowodowały upadek pokrzywdzonego i jego uderzenie sie tylnią częścią głowy o twarde podłoże, co w konsekwencji wywołało powstanie u niego krwiaka podtwardówkowego.

Zaznaczenia wymaga bowiem także, że biegła wykluczyła, aby przewlekłe zmiany chorobowe stwierdzone w czasie sekcji u pokrzywdzonego w postaci miernego stopnia miażdżycy aorty i tętnic wieńcowych serca, drobnych blizn w nerkach i rozlanych zmian miąższowych w wątrobie o cechach jej stłuszczenia miały wpływ na jego zgon.

Wskazać należy, że żaden ze wskazanych wyżej świadków ani córka pokrzywdzonego A. K. (k. 407 - 407v, 428 - 428v) nie wiedzieli, aby pokrzywdzony chorował na coś wcześniej.

Jedynie jego siostra J. K. (2) podała, że słyszała, że jej brat miał padaczkę alkoholową i leczył się na to 2 lata wcześniej, a nadto, iż w okresie wiosenno - letnim 2016 roku zasłabł lub leżał w rowie i był przez dobę w szpitalu w C. (k. 425 - 425v).

Na okoliczność tę uzyskano dokumentację medyczną ze Szpitala (...) im. J.K. Ł. w C. (k. 452 - 491 oraz z akt emerytalno - rentowych J. K. (1) z (...) Oddział w S. I C. (k. 492 - 557). Dokumentacja ta potwierdziła problem alkoholowy pokrzywdzonego, a także jego pobyty w szpitalu w C..

Odnosząc się do tej dokumentacji medycznej, biegła J. W. stwierdziła, że nie ma ona znaczenia dla opiniowanego zdarzenia, bowiem wynika z niej, że pokrzywdzony był uzależniony od alkoholu i z tego powodu był dwukrotnie przyjmowany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w kwietniu i maju 2015 roku, jednak w czasie tych pobytów nie stwierdzono u pokrzywdzonego objawów uszkodzenia (...), a jedynie niewielkie obrażenia w powłokach, różnoczasowe. Natomiast dwukrotnie została do pokrzywdzonego wezwana karetka: w dniu 21 kwietnia 2015 roku z powodu przeczucia J. K. (1), że ma u niego nastąpić atak padaczki oraz w dniu 28 maja 2016 roku z powodu prawdopodobnego ataku padaczki. Biegła w tym zakresie wskazała, że w przypadku padaczki, o ile przebiega z drgawkami, utratą przytomności, może dojść do powstania obrażeń spowodowanych uderzaniem o twarde podłoże. Jednakże u pokrzywdzonego takie rozpoznanie padaczki nie zostało potwierdzone i brak okoliczności świadczących o tym, by pokrzywdzony był leczony z tego powodu. W badaniu z dnia 25 maja 2016 roku w szpitalu w C. stwierdzono otarcie naskórka w okolicy ciemieniowej lewej i ostatecznie postawiono rozpoznanie powierzchownego urazu głowy i wynika z tej dokumentacji, że wykonano u pokrzywdzonego badanie TK głowy, w którym nie stwierdzono żadnych zmian pourazowych, w tym krwawienia wewnątrzczaszkowego, zatem ten uraz którego doznał w maju 2016 roku także nie miał żadnego wpływu na jego zgon we wrześniu 2016 roku.

Biegła zaznaczyła przy tym, że na podstawie obrażeń J. K. (1) nie jest w stanie stwierdzić czy wystąpił u niego przed śmiercią atak padaczki z drgawkami. Przyznała, że w przypadku napadu padaczki dochodzi do utraty przytomności i upadku i taki upadek także mógłby doprowadzić do urazu głowy, który skutkował powstaniem krwiaka.

Jednakże podkreślić należy, że żaden ze świadków nie wskazał, aby przed lub w czasie omawianego zajścia u pokrzywdzonego doszło do napadu padaczki z drgawkami, które mogłyby spowodować uderzenie się przez niego głową o twarde podłoże, a w konsekwencji być źródłem powstania u niego krwiaka podtwardówkowego.

Temu, aby J. K. (1) przed śmiercią, pod nieobecność innych osób doznał takiego napadu padaczki z drgawkami przeczy zaś wynik badań jego moczu i krwi na zawartość alkoholu w jego organizmie.

Wedle bowiem sprawozdania z badań krwi J. K. (1) na zawartość alkoholu z G. (...) w G. z dnia 16 września 2016 roku w organizmie pokrzywdzonego ustalono obecność alkoholu etylowego w stężeniu 1, 5 ‰ (k. 172 - 173), zaś w sprawozdaniu z badań moczu z G. (...) w G. z dnia 16 września 2016 roku w organizmie pokrzywdzonego ustalono obecność alkoholu etylowego w stężeniu 2, 41 ‰ (k. 174).

Jak natomiast wskazała biegła J. W. - różnica w stężeniu alkoholu we krwi i w moczu wskazuje na to, że pokrzywdzony na długo przed śmiercią nie oddawał moczu i dochodziło do eliminacji alkoholu z krwi, co świadczy pośrednio o długim okresie umierania. W typowym ataku padaczki z drgawkami typowym jest zaś bezwiedne oddanie moczu, czasem również stolca.

Wobec tego, w przekonaniu Sądu, wskazana różnica zawartości alkoholu we krwi i moczu pokrzywdzonego, przekonuje o tym, że J. K. (1) przed śmiercią w długim okresie czasu nie oddał moczu, to zaś potwierdza, że nie doszło u niego do ataku padaczki.

Sąd uznał opinię biegłej z zakresu medycyny sądowej J. W. za przekonującą. Opinia ta jest logiczna, jasna, oparta została o badanie własne przeprowadzone przez biegłą zwłok pokrzywdzonego, a także finalnie o informacje z akt sprawy, w tym zeznania świadków, a nadto zgromadzoną, w tym w toku postępowania jurysdykcyjnego, dokumentację medyczną odnośnie J. K. (1).

Sąd ocenił opinię tę - sporządzoną przez biegłą dysponującą wiadomościami specjalnymi - za pełną i jasną w rozumieniu art. 201 k.p.k. Jest ona opinią pełną, bowiem udziela odpowiedzi na wszystkie postawione biegłej pytania, na które zgodnie z zakresem posiadanych wiadomości specjalnych mogła i powinna odpowiedzieć. Uwzględnia wszystkie istotne dla rozstrzygnięcia konkretnych kwestii okoliczności oraz zawiera wszechstronne uzasadnienie wyrażonych w niej ocen i poglądów. Opinia ta jest też jasna, bowiem jest zrozumiała i spójna. Przedstawiony w niej logiczny wywód pozwala na zrozumienie wyrażonych przez biegłą ocen i poglądów. Jest ona także wewnętrznie niesprzeczna, skoro jej część sprawozdawcza zawiera zarówno informacje o całości zastosowanych metod badawczych i sposobie ich zastosowania oraz dokonane spostrzeżenia.

Analiza jej treści w połączeniu z dokumentacją medyczną i zeznaniami świadków prowadzi do konstatacji, że między działaniem J. P. (1) w postaci zadawanych J. K. (1) przez niego uderzeń pięścią i otwartą ręką, powodujących niekontrolowane upadki pokrzywdzonego na podłoże na plecy i głowę a powstaniem u pokrzywdzonego krwiaka podtwardówkowego, będącego powodem śmierci J. K. (1) zachodził związek przyczynowy. Nie ustalono bowiem w sprawie żadnych innych okoliczności, w których miałoby dojść do powstania u J. K. (1) owego krwiaka, natomiast krwiak ten zlokalizowany był w okolicy potylicznej, a na tę część głowy upadał pokrzywdzony na skutek uderzeń J. P. (1), zaś biegła w czasie sekcji zwłok pokrzywdzonego, stwierdziła niewielki wylew krwawy w czepcu ścięgnistym właśnie w okolicy potylicznej. Nadto wiśniowe skrzepy krwi w tej części ciała wskazują na to, iż był to świeży uraz.

Żadnych istotnych okoliczności dla sprawy nie wniosły zeznania F. S. (k. 144 - 146), U. S. (k. 150 - 152), A. S. (k. 250), J. R. (k. 265), J. B. (k. 267), którzy o zdarzeniu dotyczącym J. K. (1) i o jego śmierci dowiedzieli się następnego dnia lub z publikacji prasowych.

W zakresie drugiego z zarzucanych czynów J. P. (1) przyznał się do jego popełnienia i jedynie wskazał, że nie myślał kierując samochodem, że ma we krwi alkohol, który stanowił pozostałość po imprezie. Tym niemniej oskarżony opisał, że w dniu 31 sierpnia 2016 roku wypił w godz. 16, 00 - 17, 00 jedno półlitrowe piwo, następnie około godz. 22, 00 spożył z Ł. P. dwa półlitrowe piwa, po czym jeszcze dwa piwa wypił przed północą.

Jego przyznanie znalazło potwierdzenie w zeznaniach świadka J. K. (3) oraz protokole badania J. P. (1) na zawartość alkoholu w organizmie, a także po części w relacjach samego oskarżonego co do ilości spożytego w dniu 31 sierpnia 2016 roku alkoholu, zeznaniach D. C., M. P. i D. P. (2) w zakresie spożywana przez oskarżonego alkoholu w czasie poprzedzającym popełnienie omawianego czynu.

I tak J. K. (3) podał, że gdy w sprawie dotyczącej śmierci J. K. (1) udał się do J. P. (1), z jego posesji wyjeżdżał samochód marki M. (...) przystosowany do przewozu zwierząt. Samochód przejechał około 50 m ul. (...). On sam zatrzymał ten pojazd, a jego kierującym okazał się oskarżony. Polecił J. P. (1), aby zawrócił na swoją posesję i udał się z nim na Komisariat w C.. Tam w trakcie kontroli osobistej, od J. P. (1) była wyczuwalna woń alkoholu. Wówczas poddał oskarżonego badaniu na zawartość alkoholu w organizmie, które wykazało około promila alkoholu. Na pytanie czy spożywał alkohol, J. P. (1) powiedział, że dzień wcześniej wypił kilka piw. Świadek zaznaczył, że oskarżony od czasu jego zatrzymania do badania nie miał możliwości spożycia alkoholu, ponieważ cały czas znajdował się pod nadzorem policjantów (k. 156 -157, 427 - 427v).

Zeznania te były jasne, rzeczowe, konsekwentne, a nadto korespondowały z treścią protokołu z przebiegu badania stanu trzeźwości alcomatem, który w dniu 1 września 2016 roku dał u oskarżonego o godz. 11, 05 wynik 0, 94 ‰, a o godz. 11, 15 - 0,89 ‰ (k. 6).

Okoliczność, iż J. P. (1) spożywał alkohol w nocy znajduje też potwierdzenie w zeznaniach D. C. i M. P. , z którymi oskarżony spożywał piwo, a nadto w relacji D. P. (2) , który około godz. 24, 00 na prośbę D. C. udał się, m. in. dla oskarżonego, po piwo do C. do sklepu monopolowego (k. 248v, 427v - 428), przy czym jak podał D. C., oskarżony spożył w jego i M. P. towarzystwie nie dwa, lecz trzy piwa.

W świetle tych dowodów nie sposób uznać zatem za przekonujące depozycji oskarżonego, że sądził, iż kierując samochodem już nie znajduje się pod wpływem alkoholu. Mając bowiem na względzie ilość spożytego przez niego tego dnia i nocy alkoholu, którego ilość, jak wskazują na to zeznania D. C. - oskarżony w swych wyjaśnieniach zaniżał, a także czas ostatniego spożywania alkoholu przez oskarżonego, a przy tym stwierdzone u niego jeszcze po godz. 11, 00 stężenie alkoholu, nie można przyjąć, że J. P. (1) mógł sądzić, że jest w tym czasie trzeźwy.

Wobec tego nie ulega wątpliwości, że J. P. (1) kierując w dniu 1 września 2016 roku samochodem ul. (...) do czasu zatrzymania go przez policjantów, znajdował się w stanie nietrzeźwości, a wyjaśnienia oskarżonego zmierzały do złagodzenia jego odpowiedzialności za to zachowanie.

Przechodząc do subsumcji prawnej zachowania J. P. (1) stwierdzić należy, że odpowiedzialność na podstawie art. 156 § 3 k.k. wchodzi w grę, gdy sprawca umyślnie powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu (§ 1), a następstwem tego czynu jest, pozostająca z nim w związku przyczynowym, śmierć człowieka, której zamiar sprawcy nie obejmował, ale możliwość taką sprawca przewidywał albo wprawdzie nawet jej nie przewidywał, ale mógł przewidzieć.

A zatem występek z art. 156 § 3 k.k. charakteryzuje się złożoną stroną podmiotową, w której spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jest objęte umyślnością (w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym), a pozostająca z nim w związku przyczynowym śmierć człowieka - nieumyślnością. Sprawca realizując umyślnie znamiona występku z art. 156 § 1 k.k., nie obejmuje zamiarem następstwa w postaci śmierci. Niemniej jednak skutek ten może mu być przypisany, jeżeli przewidywał go albo był on obiektywnie możliwy do przewidzenia (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 13 lipca 2010 roku w sprawie II AKa 32/10, KZS 2010/9/29).

Sprawca musi wobec tego obejmować świadomością przynajmniej możliwość spowodowania swoim za-chowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu innej osoby i chcieć takiego skutku albo na na-stąpienie takiego skutku się godzić. Postać ciężkiego uszkodzenia ciała wymieniona w art. 156 § 1 k.k., nie musi natomiast być sprecyzowana w świadomości sprawcy. Określona w punkcie 2 tego przepisu „choroba realnie zagrażająca życiu" ma realnie, czyli w jednostkowym wypad-ku, stwarzać poważne zagrożenie dla życia pokrzywdzonego, przy czym słowo: „realnie" na-leży odnieść do konkretnej sytuacji, w której ta realność zagrożenia życia musi być jedno-znacznie ustalona.

Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem Sądu Najwyższego przez choro-bę realnie zagrażającą życiu należy rozumieć taki stan, w którym następuje poważne zabu-rzenie podstawowych czynności narządów, np. układu krążenia, układu oddechowego, z powodu którego w każdej chwili można spodziewać się zahamowania i ustania ich czynności, a zatem zgonu, a także te, które pomimo w porę i w pełni prawidłowego postępowania leczniczego, z reguły kończą się zejściem śmiertelnym (por. wyrok Sądu Najwyższego z 27 grudnia 1979 roku w sprawie sygn. II KR 192/79, nie pu-blikowany, z 15 września 1983 roku w sprawie II KR 191/83, OSP 1984/9/192 , z 2 kwietnia 2000 roku w sprawie V KKN 137/99, OSNKW 2000/3-4/31, postanowienie Sądu Najwyższego z 21 kwietnia 2005 roku w sprawie IV Ko 19/05, OSNKW 2005/1/824).

Odnosząc to do omawianej sprawy, stwierdzić trzeba, że z treści opinii z zakresu medycyny sądowej bez wątpienia wynikało, że obrażenia ciała, których doznał na skutek zdarzenia J. K. (1), stwarzały rzeczywiste zagrożenie jego życia, bowiem w przypadku krwiaka podtwardówkowego konieczne jest podjęcie w ciągu jednej do trzech dób od doznania urazu interwencji neurochirugicznej, przy czym rokowanie w zakresie wyleczenia jest zazwyczaj niepomyślne i często nawet udzielona wcześnie fachowa pomoc medyczna nie gwarantuje sukcesu terapeutycznego. Niemniej jednak udzielenie pokrzywdzonemu pomocy lekarskiej w jak najkrótszym czasie zwiększałoby szansę na jego przeżycie. Uznać zatem należy, że następstwa krwiaka podtwardówkowego spowodowały u J. K. (1) ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, w rozumieniu art. 156 § 1 k.k.

Wskazać należy, że dla przypisania popełnienia czynu z art. 156 § 3 k.k. między działaniem sprawcy, a skutkiem w postaci śmierci ofiary musi zachodzić związek przyczynowy.

Dla ustalenia związku przyczynowego między działaniem oskarżonego polegającym na pobiciu J. K. (1), a jego śmiercią niezbędna była analiza ustalonego stanu faktycznego poprzez pryzmat prezentowanych poglądów odnoszących się do tej kwestii.

W praktyce orzeczniczej od wielu lat stosuje się teorię równowartości (zw. teorią ekwiwa-lencji) jako najpełniej umożliwiającą ustalenie zaistnienia związku przyczynowego pomię-dzy dwoma zdarzeniami. Zgodnie z tą teorią, działanie sprawcy jest przyczyną skutku określonego w ustawie, jeżeli bez tego działania skutek by nie nastąpił. Włączenie się do przebiegu procesu kauzalnego innych współdziałających warunków, a nawet innego łańcucha przyczynowego nie przerywa głównego łańcucha przyczynowego zapoczątkowanego przez sprawcę, bez którego działania skutek by nie nastąpił (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 października 1975 roku w sprawie IIKR 217/75. niepubl.).

A zatem dla odpowiedzialności z art. 156 § 3 k.k. nie jest konieczne, aby działanie sprawcy było jedyną i wyłączną przyczyną zejścia śmiertelnego ofiary. Konieczne jest tylko ustalenie związku przyczynowego pomiędzy tym działaniami i przynajmniej jedną z przyczyn powodujących skutek końcowy (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 6 kwietnia 1978 roku w sprawie IV KR 84/78, OSNPG 11/ 78, poz. 118). Związku przyczynowego pomiędzy czynem oskarżonego a skutkiem w postaci śmierci pokrzywdzonego nie przerywa włączenie się do łańcucha przyczyn okoliczności od sprawcy niezależnych, jeżeli działanie oskarżonego było jednym z warunków bez których następstwo w postaci śmierci by nie nastąpiło (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 23 września 2009 roku w sprawie II AKa 64/09, LEX nr 550472).

Stwierdzić zatem należy, że w niniejszej sprawie zachodził związek przyczynowy między działaniem oskarżonego wobec J. K. (1) polegającym na zadaniu mu szeregu uderzeń w głowę i twarz, powodujących upadki pokrzywdzonego na ziemię i uderzanie częścią potyliczną głowy o twarde podłoże, a skutkiem w postaci jego śmierci. Jak wyżej ustalono, gdyby do wskazanego zachowania oskarżonego wobec pokrzywdzonego nie doszło, J. K. (1) nie doznałby obrażenia ciała w postaci krwiaka podtwardówkowego, który w konsekwencji doprowadził do jego zgonu. To bowiem J. P. (1) swym działaniem uruchomił proces doprowadzający w efekcie do śmierci pokrzywdzonego.

Ustalenie związku przyczynowego między powstałymi obrażeniami a śmiercią pokrzywdzonego, przy zasadnej ocenie, iż oskarżony nie chciał, a nawet nie godził się na śmierć pokrzywdzonego, przy czym miał możliwość przewidzenia tego faktu jako niezawinionego następstwa swojego działania, czyni zasadną kwalifikację z art. 156 § 3 k.k. (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 14 maja 2015 roku w sprawie IIAKa 73/15, LEX nr 1808688).

Przechodząc zatem do oceny zamiaru J. P. (1), stwierdzić należało, że w orzecznictwie przyjmuje się, iż podstawą przypisania zamiaru może być ustalenie całokształtu okoliczności przedmiotowych oraz podmiotowych, z których jednoznacznie wy-nika, że sprawca chciał spowodować ciężkie uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia, obejmu-jąc swoją zgodą taki skutek lub nie chcąc go spowodować, przewidywał taką możliwość, go-dząc się na taki skutek. Do tych okoliczności zalicza się nie tylko godzenie w ważne dla życia ludzkiego organy, siłę ciosu, ich wielokrotność, rodzaj i rozmiary narzędzia, głębokość i kierunek ran, rodzaj uszkodzeń ciała, stopień zagrożenia dla życia ludzkiego, lecz również stosu-nek sprawcy do pokrzywdzonego, ich wzajemne relacje w okresie poprzedzającym zdarzenie, właściwości i dotychczasowy tryb życia sprawcy, jego zacho-wanie się przed popełnieniem przestępstwa, jaki po zdarzeniu, pobudki, motywy oraz tło zdarzenia ( por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 31 sierpnia 1973 roku w sprawie III KR 199/73, OSNKW 1974/2/25, wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 14 października 2015 roku w sprawie II AKa 320/15, LEX nr 1950562).

W ocenie Sądu, zamiarem J. P. (1) było „pobicie" J. K. (1), aby przyznał fakt kradzieży na szkodę M. Z., jak też - na co przecież wskazywał sam oskarżony - ukaranie go poprzez wyrządzenie mu krzywdy fizycznej, aby miał on w tym zakresie nauczkę na przyszłość. co do spowodowania pokrzywdzonemu uszkodzeń ciała oskarżony działał zatem w zamiarze bezpośrednim. Nadto, w przekonaniu Sądu, oskarżony działał z zamiarem spowodowania u J. K. (1) ciężkich obrażeń ciała.

Jak ustalono, J. K. (1) w wyniku samych uderzeń oskarżonego doznał uszkodzeń ciała naruszających czynności narządów jego ciała na czas do 7 dni. Jednakże sposób jego działania wskazuje na to, że J. P. (1) zmierzał do spowodowania u pokrzywdzonego poważniejszych obrażeń ciała. J. P. (1) działał bowiem wobec J. K. (1) uderzając go ze znaczną siłą pięścią i otwartą ręką po głowie i twarzy. Oskarżony działał zadając szereg razów, przy czym co najmniej 4 razy spowodowały one upadki pokrzywdzonego na ziemię. Ciosy zadawane pokrzywdzonemu były nakierowane na jedno z najwrażliwszych miejsc w ciele człowieka – głowę. Powszechnie zaś wiadomo, że cios pięścią w głowę człowieka, wielokrotnie, z bardzo dużą siłą, musi spowodować obrażenia, którego skutkiem może być choroba realnie zagrażająca życiu.

Ilość zadanych ciosów oraz ich umiejscowienie, a także działanie J. P. (1) ze znaczną siłą, bicie pokrzywdzonego pięściami nakierowane było ze strony J. P. (1) na to, by wyrządzić pokrzywdzonemu jak największą krzywdę. Oskarżony zadając wielokrotnie ze znaczną siłą, ciosy pięścią i otwartą ręką, w żadnej mierze nie miarkował siły zadawanych pokrzywdzonemu ciosów, jak wręcz podawali świadkowie (M. Z., D. C.) - nigdy dotychczas nie widzieli takiej agresji u oskarżonego. Zachowanie J. P. (1) wobec pokrzywdzonego miało uporczywy charakter, skoro oskarżony trzykrotnie przystępował do bicia J. K. (1), mimo, iż widział, że jego uderzenia powodują bezwładne upadki pokrzywdzonego na plecy i uderzenia głową o ziemię. Zadając zatem kolejne takie uderzenia, coraz bardziej osłabionemu pokrzywdzonemu, J. P. (1) wiedział, że pokrzywdzony po nich upadnie, na plecy i głowę. Oskarżony widział przy tym na jakie podłoże J. K. (1) upada - że jest ono twarde (według biegłej J. W. - nawet podłoże piaszczyste czy trawiaste było wystarczające do spowodowania u pokrzywdzonego urazu prowadzącego do powstania krwiaka podtwardówkowego) i może spowodować u osoby, która nie amortyzuje upadku, ciężkie obrażenia ciała. Zaznaczenia przy tym wymaga, że J. P. (1) działał wobec słabszego od siebie mężczyzny, znanego jako nadużywający alkoholu, znajdującego się widocznie dla oskarżonego podczas zdarzenia pod wpływem alkoholu, nie mogącego i nie podejmującego w trakcie całego zdarzenia żadnej próby obrony przed razami zadawanymi przez oskarżonego, a nawet w większości nie podnoszącego się samodzielnie z ziemi po razach zadanych przez oskarżonego. Zatem oskarżony wiedział, że takie jego zachowanie wobec J. K. (1) spowoduje stwierdzone u niego lekkie obrażenia, nie tylko o charakterze zewnętrznym, ale i obrażenia wewnętrzne- stanowiące obrażenia ciężkie.

Przedmiotowo bowiem ciężki uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonego był normalnym skutkiem działania jakie zaprezentował oskarżony wobec J. K. (1), a podmiotowo umyślność czynu - a więc przewi-dywanie możliwości zaistnienia tych skutków i godzenie się na ich powstanie było uze-wnętrznione w trzech różnych miejscach zdarzenia powtarzaniem czynności wykonawczych (wielokrotne, że znaczną siłą bicie pięścią i otwartą ręką wyłącznie w okolice głowy i twarzy, co całkowicie odbiega od zadawania klapsów, którymi oskarżony określał swoje działania wobec J. K. (1)), a które powodowały upadki pokrzywdzonego na twarde podłoże plecami i uderzanie o nie tyłem głowy.

Jednocześnie przyjęciu zamiaru bezpośredniego w działaniu oskarżonego polegającym na spowodowaniu u J. K. (1) ciężkiego uszkodzenia ciała, nie stało na przeszkodzie to, że J. P. (1) działał we wskazany sposób wobec swojego znajomego, z którym współpracował w zakresie przechowywania siana, a także któremu pomagał finansowo. Podkreślenia bowiem wymaga, że oskarżony w czasie zdarzenia był wyjątkowo wzburzony, na co wskazywali świadkowie, a to z powodu podejrzenia dokonywania przez pokrzywdzonego kradzieży na szkodę konkubiny J. P. (1), a o co obwiniany miał być przez M. Z. J. P. (1).

Według Sądu, także intelekt oskarżonego, który nie jest upośledzony umysłowo, oraz jego doświadczenie życiowe przemawiały za przyjęciem, iż oskarżony działając w wyżej opisany sposób chciał spowodować u J. K. (1) ciężkie obrażenia ciała. Zatem J. P. (1) miał możliwość uświadomienia sobie konsekwencji swego zachowania.

Stąd też, w ocenie Sądu, u oskarżonego wystąpił zamiar bezpośredni zarówno co do spowo-dowania u J. K. (1) obrażeń ciała w obrębie głowy, jak i co do spowodowania u niego choroby realnie zagrażającej życiu pokrzywdzonego. Każdy bowiem kto zadaje silne ciosy drugiemu człowiekowi pięścią w głowę, powodując jego bezwładne upadki na twarde podłoże plecami i głową, chce tego i taki jest jego zamiar. Ponawianie uderzeń w głowę wobec nietrzeźwego, nie broniącego się i reagującego bezwładnymi upadkami na plecy i uderzającego przy tym głową o twarde podłoże pokrzywdzonego, nie może bowiem zostać ocenione - jak tego chce oskarżony - jako działanie wyłącznie w zamiarze naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego, sprawienia mu bólu i sponiewierania go.

Jednakże, jak zaznaczono wyżej, odpowiedzialność za następstwo umyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci śmierci, o którym mowa w art. 156 § 3 k.k., zachodzi, gdy sprawca działając w zamiarze spowodowania takiego uszczerbku na zdrowiu, spowodował skutek dalej idący, już nie objęty zamiarem, tj. śmierć pokrzywdzonego. Zgodnie z utrwaloną w prawie polskim zasadą, do odpo-wiedzialności takiej wystarczy, iż następstwo takie objęte jest zarzucaną nieumyślnością w obu jej postaciach. Wystarczy zatem, że sprawca następstwo wskazane w ustawie przewidy-wał lecz bezpodstawnie przypuszczał, że go uniknie, albo że mógł i powinien następstwo to przewidzieć (por. Komentarz do kodeksu karnego. Andrzej Marek Lex 2007).

Zdaniem Sądu, J. P. (1) niewątpliwie nie obejmował swoim zamiarem jako skutek swojego działania śmierci J. K. (1). Nie ustalono, aby oskarżony chciał pozbawić go życia lub by przewidując taką możliwość godził się na to. Przemawia przeciwko temu okoliczność, iż oskarżony dotychczas pozostawał w pozytywnych stosunkach z pokrzywdzonym, a wręcz wspierał go pożyczkami, zaś działania oskarżonego wobec pokrzywdzonego charakteryzował zamiar nagły. Nadto, oskarżony, po uwagach D. C. i M. P., iż jego dalsze działania wobec pokrzywdzonego, mogą spowodować, iż dojdzie u niego do dalszych nieodwracalnych skutków, zaniechał swych czynności sprawczych wobec J. K. (1) i wraz z innymi osobami spowodował, że pokrzywdzony znalazł się na terenie swojej posesji.

Jednakże oskarżony mógł przewidzieć skutki swoich działań, polegających na zadawaniu wielu silnych i bardzo silnych ciosów w głowę, powodujących upadki na plecy i głowę. Skutki tych zachowań u pokrzywdzonego były obiektywnie przewidywalne. Normatywny wzorzec osobowy w niniejszej sprawie powinien bowiem posiadać zwykłe wiadomości i przeciętne doświadczenie. W sprawie nie ujawniły się bowiem okoliczności wymagające uzupełnienia zasobu wiedzy i poziomu doświadczenia wzorca osobowego o wiadomości specjalne z określonej dziedziny wiedzy czy sfery życia. Nie stwierdzono zaś, aby J. P. (1) miał trudności w dokonywaniu analizy przyczynowo – skutkowej, zaś urazy tego typu, jakie zadał pokrzywdzonemu są przewi-dywalne dla każdej przeciętnej osoby i stanowią jedno z normalnych, typowych następstw takiego działania. Wobec tego również J. P. (1), będąc osobą o pewnym doświadczeniu życiowym, w średnim wieku, o wykształceniu zawodowym, mógł je przewidzieć, zwłaszcza, że omawiane zdarzenie nie miało złożonego przebiegu ( por. wyrok Sądu Najwyższego z 23 sierpnia 1977 roku w sprawie, VI KRN 180/77, OSNPG 1978, Nr 1, poz. 2).

Zgodzić się należy z poglądem wyrażanym w orzecznictwie, że nie trzeba wiadomości specjalnych, aby wiedzieć, że pchnięcie człowieka nietrzeźwego i jego upadek na twarde, betonowe podłoże, może spowodować uderzenie głową o takie podłoże, a w efekcie chorobę zagrażającą zdrowiu, i w konsekwencji, życiu pokrzywdzonego ( por. wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 5 czerwca 2012 roku w sprawie II AKa 160/12, LEX nr 1171342).

W konkluzji powyższych rozważań Sąd uznał, że zgromadzony w przedmiotowej sprawie, a przytoczony i oceniony wyżej materiał dowodowy nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, co do tego, że J. P. (1) skutek swojego zachowania wobec J. K. (1) w postaci jego śmierci mógł przewidzieć.

Wobec tego, w ocenie Sądu zachowanie J. P. (1) odpowiadało dyspozycji art. 156 § 3 k.k.

Sąd uznał natomiast, że zachowanie J. P. (1) nie mogło być oceniane pod kątem art. 155 k.k., tj. nieumyślnego spowodowania śmierci, stanowiącego przestępstwo materialne, którego skutkiem jest zgon drugiego człowieka spowodowany jakimkolwiek nieostrożnym zachowaniem innego człowieka. Między nieostrożnym zachowaniem człowieka a skutkiem w postaci śmierci ofiary musi zachodzić bezpośredni związek przyczynowy. Przy nieumyślnym spowodowaniu śmierci sprawca nie ma zamiaru pozbawienia życia swojej ofiary, a powoduje jej śmierć na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.

W wypadku przestępstwa z art. 155 k.k. śmierć człowieka jest niezamierzonym następstwem działania sprawcy polegającym na niezachowaniu przeciętnego obowiązku ostrożności w sytuacji, w której, na podstawie normalnej zdolności przewidywania i ogólnego obowiązku dbałości o życie ludzkie lub przewidywania skutków własnych działań można wymagać od człowieka, aby nie dopuścił do nastąpienia przestępczego skutku (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 1 czerwca 1977 roku w sprawie IKR 91/77, OSNPG nr 10 z 1977 roku, poz. 82).

W tym kontekście Sądowi znane są poglądy, że uderzenie pięścią w twarz pokrzywdzonego nie uzasadnia przewidywania przez sprawcę, że u pokrzywdzonego nastąpi ciężki uszczerbek na zdrowiu w wyniku upadku na twarde podłoże, a zatem, że takie zachowanie nie powinno być kwalifikowane z art. 156 § 3 k.k., a z art. 155 k.k. ( por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 30 marca 2006 roku w sprawie IIAKa 42/06, LEX nr 183569, wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 października 1979 roku w sprawie VKRN 229/79, wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia z 23 stycznia 1992 roku w sprawie IIAKr 190/91, KZS 1992, nr 1/17, Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 24 września 2013 roku w sprawie II AKa 307/13, LEX nr 1383456), choć w podobnym stanie faktycznym przyjmowane było także odmienne stanowisko, np. przez Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyrokach z dnia 28 stycznia 1992 roku sprawie IIAKr 7/92 i z dnia 25 maja 2000 roku w sprawie IIAKa (...) .

Jednakże zważyć należy, że wskazane oceny dokonywane były na tle innych stanów faktycznych, w których dochodziło jedynie do jednokrotnego uderzenia przez sprawcę osoby pokrzywdzonej w twarz i upadku pokrzywdzonego na twarde podłoże, a w konsekwencji jego śmierci jako objętej konstrukcją przewidzianą w art. 9 § 2 k.k.

W omawianej sprawie zdarzenie przebiegało inaczej, miało bardziej złożony przebieg, bowiem składało się z trzech części, w których J. P. (1) w trzech różnych miejscach atakował pokrzywdzonego J. K. (1), uderzając go ciągle w okolice twarzy i głowy, mimo, że pokrzywdzony się przed tym nie bronił i upadał plecami i głową na piaskowe oraz trawiaste, ubite podłoże. Jego działanie wobec J. K. (1) było nie jednorazowe, a wielokrotne. To, zdaniem Sądu, przesądza, że ocena prawno - karna zachowania oskarżonego na płaszczyźnie art. 155 k.k. nie oddawałaby w pełni zawartości bezprawności zachowania J. P. (1). Przy tego rodzaju zachowaniu nie można bowiem w żadnym razie mówić o tym, że oskarżony jedynie nie zachował w swoim działaniu wobec J. K. (1) ostrożności.

Nadto o ile można zgodzić się, że cios w twarz najczęściej nie powoduje upadku, a upadek na ogół nie powoduje obrażeń mózgowych, a więc zwykle śmierci (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 9 stycznia 1997 roku w sprawie IIAKa 291/96, Prok. I Pr.. - wkł. 1997/9/21), to wielość takich uderzeń w twarz zadawanych osobie nietrzeźwej, nie podejmującej żadnych mechanizmów obronnych i upadającej plecami i uderzającej głową o piaskowe i ubite trawiaste podłoże, przy świadomości oskarżonego, iż tak właśnie pokrzywdzony reaguje na jego uderzenia, wskazuje na to, że J. P. (1) mógł przewidywać, iż takie zachowanie spowoduje u J. K. (1) obrażenia mózgowe, które mogą prowadzić do śmierci. Zatem takie zachowanie J. P. (1) nie może być oceniane jedynie jako niezachowanie przeciętnej ostrożności, której można wymagać na podstawie normalnej zdolności przewidywania skutków swojego zachowania, jak i obowiązku dbałości o życie lub zdrowie ludzkie.

Reasumując, Sąd doszedł do przekonania, że J. P. (1) poprzez to, że w nocy z 31 sierpnia na 1 września 2016 roku w M., gmina C., działając z zamiarem ewentualnym spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez kilkukrotne uderzenie pięścią i otwartą dłonią w twarz i głowę J. K. (1), na skutek których doszło do niekontrolowanych upadków tyłem ciała pokrzywdzonego na ziemię, spowodował u niego obrażenia ciała w postaci rany tłuczonej powłok głowy w okolicy prawego łuku brwiowego z wylewem krwawym w powiece górnej prawej, stłuczenia ust w postaci wylewów krwawych w błonie śluzowej obu warg, dwóch ran tłuczonych w błonie śluzowej górnej wargi, wylewu krwawego w tkance podskórnej powłok głowy w okolicy czołowej prawej, niewielkiego wylewu krwawego w czepcu ścięgnistym w okolicy potylicznej oraz obustronnego krwiaka przymózgowego – podtwardówkowego o objętości 250 ml z niewielkim stłuczeniem płata skroniowego prawej półkuli mózgu, stanowiące ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, w następstwie czego narastanie krwiaka przymózgowego spowodowało narastającą ciasnotę śródczaszkową skutkującą porażenie czynności ważnych dla życia ośrodków (oddychania i krążenia) w pniu mózgu a w konsekwencji zgon J. K. (1), przy czym skutek ten J. P. (1) mógł przewidzieć, dopuścił się popełnienia przestępstwa z art. 156 § 3 k.k.

Przechodząc natomiast do oceny prawnej drugiego czynu przypisanego J. P. (1) - z art. 178 a § 1 k.k., to wskazać należy, że odpowiedzialności z tego przepisu podlega ten, kto znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym.

Przez prowadzenie pojazdu w rozumieniu art. 178 a § 1 k.k. rozumie się wprawienie go w ruch, kierowanie nim, nadawanie prędkości i hamowanie w sposób zgodny z konstrukcją pojazdu. Omawiany występek ma charakter umyślny, przy czym samo uruchomienie i prowadzenie pojazdu wymaga zamiaru bezpośredniego, natomiast fakt znajdowania się przez prowadzącego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego może być również objęty zamiarem ewentualnym. Niemniej jednak niezbędna jest świadomość sprawcy, że może znajdować się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego i godzenie się z tą możliwością.

Przestępstwo określone w art. 178 a § 1 k.k. może być popełnione wszędzie tam, gdzie odbywa się ruch pojazdów (drogi publiczne, osiedlowe, tereny budowlane, lotniska itp.). Z kolei stan nietrzeźwości w myśl art. 115 § 16 k.k. zachodzi, gdy zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 ‰ albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość lub zawartość alkoholu w 1 dm 3 wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość.

Odnosząc zatem te okoliczności do zachowania J. P. (1) w dniu 1 września 2016 roku, stwierdzić należy, że oskarżony prowadząc samochód marki M. (...) w M. po drodze publicznej, na ul. (...), i posiadając w organizmie o godz. 11:05 - 0,94‰ alkoholu, a następnie o godz. 11:15 – 0,89‰ alkoholu, bez wątpienia prowadził pojazd mechaniczny w ruchu lądowym znajdując się w stanie nietrzeźwości. Bez znaczenia przy tym dla odpowiedzialności oskarżonego było to, że wedle zeznań J. K. (3), J. P. (1) zdołał odjechać samochodem spod swojego mieszkania pokonując po drodze około 50 m, bowiem przepis art. 178 a § 1 k.k. nie uzależnia penalizacji takiego zachowania od pokonanej przez sprawcę pojazdem mechanicznym określonej odległości. Niewątpliwym też jest, że oskarżony uruchomił pojazd i kierował nim z zamiarem bezpośrednim udając się nim w zamierzonym przez siebie kierunku. Według Sądu, również winą umyślną, przynajmniej zamiarem ewentualnym objęta była okoliczność, znajdowania się przez J. P. (1) w czasie kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości. Oskarżony spożywał bowiem poprzedniego dnia alkohol, w tym jeszcze dodatkowo w godzinach nocnych, łącznie w takiej ilości, że jeszcze około godz. 11, 00 w jego organizmie znajdował się blisko 1 ‰ alkoholu, co stanowi niemal dwukrotne przekroczenie dolnej granicy, od której prawo ustala stan nietrzeźwości. J. P. (1) musiał zatem mieć świadomość, iż jadąc samochodem około godz. 11, 00 może znajdować się w stanie nietrzeźwości. Stąd, zdaniem Sądu, oskarżony kierując samochodem po ul. (...) godził się z tym, że może jeszcze znajdować się w stanie nietrzeźwości.

W tym stanie rzeczy Sąd uznał, że J. P. (1) swoim zachowaniem polegającym na tym, że w dniu 1 września 2016 roku w M. gmina C. prowadził w ruchu lądowym pojazd mechaniczny – samochód marki M. (...) o numerze rejestracyjnym (...), znajdując się w stanie nietrzeźwości, gdzie przeprowadzone badanie wykazało zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu o stężeniu – godz. 11:05 - 0,94 ‰ i o godz. 11:15 – 0,89 ‰, wyczerpał ustawowe znamiona czynu z art. 178 a § 1 k.k.

Sąd stwierdził, że co do J. P. (1) nie zachodziły żadne kodeksowe okoliczności uchylające czy umniejszające zawinienie oskarżonego, który był osobą dorosłą, w pełni poczytalną, miał zatem zachowaną obiektywną możliwość zachowania się zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym i dania posłuchu normom prawnym.

Przechodząc do wymiaru kary J. P. (1) Sąd uwzględnił okoliczności na korzyść i obciążające oskarżonego.

Stąd Sąd skazał oskarżonego na mocy art. 156 § 3 k.k. na karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, a na mocy art. 178 a § 1 k.k. na karę 3 miesięcy pozbawienia wolności.

Jako okoliczność obciążającą oskarżonego w zakresie pierwszego czynu Sąd poczytał, że J. P. (1) godził swym czynem w zdrowie i życie ludzkie, a zatem w jedno z fundamentalnych dóbr człowieka. Zważyć przy tym należało na sposób działania oskarżonego świadczący o wyjątkowej agresji i uporczywości w działaniu. Oskarżony uderzał bowiem z dużą siłą, zarówno pięścią, jak i otwartą ręką, ilość zadanych razów była znaczna, a godziły one w takie części ciała jak głowa i twarz. Przy tym J. P. (1) działania swoje kierował wobec osoby, która nie podejmowała i ze względu na swój stan nietrzeźwości nie była w stanie podjąć jakiejkolwiek obrony przed razami zadawanymi przez oskarżonego. Przy tym oskarżony w ten sposób działał z błahego powodu, stanowiącego jedynie jego podejrzenie dokonywania przez J. K. (1) wcześniej kradzieży na szkodę konkubiny J. P. (1).

Sąd miał na uwadze na niekorzyść oskarżonego także to, że działał on znajdując się pod wpływem alkoholu, z błahego powodu.

Dokonując miarkowania kary wobec J. P. (1), Sąd uznał natomiast za okoliczność łagodzącą fakt, że oskarżony działał z zamiarem nagłym, nieprzemyślanym. Nadto Sąd zauważył, że oskarżony częściowo przyznał się do tego czynu, jak i wyraził żal z powodu jego popełnienia.

W zakresie drugiego czynu na korzyść J. P. (1) Sąd poczytał jego przyznanie do winy, okoliczność, iż pokonał stosunkowo niedługi odcinek drogi. Jako okoliczność obciążającą oskarżonego Sąd potraktował, że kierował on samochodem znajdując się w stanie przekraczającym niemal dwukrotnie dolną granicę zawartości alkoholu w organizmie określającą stan nietrzeźwości.

Sąd miał też na uwadze co do obu czynów, że J. P. (1) był niekarany (k. 137 - 138), nie stwierdzono też, aby naruszał zasady współżycia społecznego (k. 388 - 391).

W przekonaniu Sądu, wymierzone oskarżonemu kary jednostkowe są adekwatne do stopnia jego zawinienia oraz wysokiego stopnia społecznej szkodliwości popełnionych przez niego czynów. Zdaniem Sądu, jedynie kary wymierzone oskarżonemu w powyższym zakresie mogą spełnić pokładane w nich cele zarówno w zakresie prewencji indywidualnej, stanowiąc odpowiednią dolegliwość dla oskarżonego, jak i w zakresie prewencji generalnej, wpływając na kształtowanie społecznie pożądanych postaw.

Jako karę łączną na mocy art. 85 § 1 i 2 k.k., 85 a k.k., 86 § 1 k.k. Sąd orzekł wobec J. P. (1) 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Stwierdzenia wymaga, że zgodnie z art. 85 § 1 i 2 k.k. sąd orzeka karę łączną, jeżeli sprawca popełnił dwa lub więcej przestępstw i wymierzono za nie kary tego samego rodzaju albo inne podlegające łączeniu, zaś podstawą orzeczenia kary łącznej są nie tylko wymierzone, ale podlegające wykonaniu, z zastrzeżeniem art. 89 k.k., w całości lub w części kary lub kary łączne za przestępstwa, za które wymierzono kary tego samego rodzaju lub inne podlegające łączeniu.

Odnosząc się zaś do wymiaru kary łącznej, to Sąd wymierza ją w granicach od najwyższej z kar wymierzonych za poszczególne przestępstwa do ich sumy, nie przekraczając jednak 810 stawek dziennych grzywny, a w przypadku kary pozbawienia wolności - 20 lat.

Zgodnie z poglądem prezentowanym w doktrynie, a akceptowanym przez niniejszy Sąd, na gruncie obecnie obowiązujących przepisów zachowują znaczenie i funkcje, zasady oraz dyrektywy wypracowane w doktrynie i orzecznictwie wymiaru kary łącznej, do czasu nowelizacji obowiązującej od 1 lipca 2015 roku ( por. Nowelizacja prawa karnego 2015. Komentarz pod red. W. Wróbla, Krakowski Instytut Prawa Karnego Fundacja 2015, k. 649.)

Dokonując ustalenia kary łącznej, która winna być orzeczona w tej sytuacji co do J. P. (1), godzi się podkreślić, że kara łączna jest swego rodzaju podsumowaniem działalności przestępczej sprawcy w danym okresie czasu podlegającym ocenie Sądu.

Zważyć trzeba, że orzeczenie kary łącznej nie jest sposobem na premię dla sprawcy większej ilości przestępstw, nie ma służyć ograniczeniu odpowiedzialności karnej sprawcy, lecz rzeczywistemu oddaniu zawartości kryminalnej czynów, jakich się dopuścił. Popełnienie więcej jak jednego przestępstwa powinno skłaniać do odstępstwa od absorpcji kar, niż za nią przemawiać, albowiem stanowi negatywną co do sprawcy przesłankę prognostyczną.

Sąd miał też na względzie, że kara łączna to szczególna kara wymierzana niejako „na nowo” i jako taka stanowić musi syntetyczną całościową ocenę zachowań sprawcy, będąc właściwą, celową z punktu widzenia prewencyjnego, reakcją na popełnione czyny i jako taka nie może i nie powinna być postrzegana jako instytucja mająca działać na korzyść skazanego, ale jako instytucja gwarantująca racjonalną politykę karania w stosunku do sprawcy wielości przestępstw ( por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 24 kwietnia 2014 roku w sprawie IIAKa 98/14, LEX nr 1473943).

Zatem Sąd uznał, że zastosowanie zasady pełnej absorpcji jest uzasadnione wtedy, gdy przesłanka prognostyczna pozwala na stwierdzenie, że kara łączna w wysokości najwyższej z wymierzonych kar jednostkowych, jest wystarczającą oceną zachowania się sprawcy.

Przyjmuje się bowiem, iż priorytetową zasadą kary łącznej powinna być zasada asperacji (tj. częściowej absorpcji), natomiast kara łączna, orzeczona na zasadzie absorpcji lub kumulacji - wyjątkiem. Zaznaczenia wymaga, że automatyczne stosowanie zasady kumulacji - byłoby wyrazem formy odpłaty, zaś zasady absorpcji - wyrazem formy nagrody (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 15 maja 2008 roku, w sprawie II AKa 98/08, KZS 2009/12/47).

Przystępując do wymiaru kary łącznej wobec J. P. (1) Sąd miał też na uwadze, że wymierzając karę łączną uwzględnić należy głównie związek podmiotowo - przedmiotowy zachodzący między poszczególnymi przestępstwami w zakresie których kary podlegają łączeniu. Im bardziej jest on ścisły, tym bardziej powinno się stosować zasadę absorpcji poszczególnych kar.

Zważyć zatem należy, że pomiędzy przestępstwami popełnionymi przez oskarżonego zachodził bliski związek czasowy, albowiem między ich popełnieniem upłynęło zaledwie kilka godzin. Nadto czyny te zostały popełnione w tej samej miejscowości. Natomiast godziły one w różne dobra chronione prawem, tj. w zakresie pierwszego czynu - w życie i zdrowie ludzie, a w zakresie drugiego - w bezpieczeństwo w komunikacji.

Mając zatem na względzie bliski związek czasowy i miejscowy, Sąd uznał, że zachodzą przesłanki do zastosowania wobec J. P. (1) zasady absorpcji kar.

Sąd doszedł bowiem do przekonania, kierując się wskazaniami z art. 85 a k.k., że nowo wymierzona kara odniesie w stosunku do oskarżonego cele zapobiegawcze, jak i wychowawcze, a nadto spełni potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Ponadto, Sąd orzekł wobec J. P. (1) obligatoryjny w tej sytuacji środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, na okres 3 lat, a to z mocy art. 42 § 2 k.k., art. 43 § 1 i 2 a k.k. w zw. z art. 39 pkt 3 k.k. Sąd miał przy tym na względzie znaczny stan nietrzeźwości oskarżonego i kierował się przy tym zapobiegawczą funkcją tego środka karnego w odniesieniu do oskarżonego.

Z uwagi na popełnienie przez J. P. (1) czynu z art. 178 a § 1 k.k., Sąd miał także obowiązek orzec wobec niego na mocy art. 43 a § 2 k.k. w zw. z art. 39 pkt 7 k.k. świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i orzekł go w minimalnej ustawowej wysokości, tj. 5 000 tysięcy złotych.

Na poczet orzeczonego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na podstawie art. 63 § 3 k.k. Sąd zaliczył oskarżonemu okres zatrzymania prawa jazdy numer (...) od dnia 13 września 2016 roku.

Z kolei na mocy art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zaliczono J. P. (1) okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie od dnia 1 września 2016 roku, godz. 10, 50 do dnia 21 marca 2017 roku, przy czym jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie równa się jednemu dniowi kary pozbawienia wolności.

O kosztach sądowych postanowiono, zgodnie z treścią art. 627 k.p.k.