Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III K 901/14

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 9 maja 2014 roku pokrzywdzona K. S., wracając z uczelni, zajechała do centrum handlowego Galeria (...) przy ul. (...) w W.. Około godz. 19:00, gdy pokrzywdzona przebywała w sklepie (...), podszedł do niej oskarżony J. K. (1), mówiąc, że jest policjantem z wydziału narkotykowego oraz przypuszcza, że posiada ona przy sobie narkotyki i jeżeli pokrzywdzona nie chce „wstydu”, ma się z nim udać na przeszukanie, w przeciwnym wypadku spotkają ją przykre konsekwencje w postaci wyprowadzenia w kajdankach w asyście innych funkcjonariuszy. Przestraszona zaistniałą sytuacją K. S. udała się wraz z oskarżonym do toalety dla inwalidów. Po wejściu do kabiny oskarżony nakazał pokrzywdzonej wyjąć rzeczy z torebki, a także z portfela, co K. S. uczyniła. Oskarżony przez dłuższy czas oglądał dowód osobisty pokrzywdzonej oraz zadawał pytania dotyczące jej życia prywatnego, na które K. S. odpowiadała, w tym m. in. pytał o miejsce zamieszkania oraz osoby wraz z pokrzywdzoną zamieszkujące, a także o to, gdzie pokrzywdzona się uczy. Następnie J. K. (1) polecił pokrzywdzonej, aby zdjęła bluzę i rozpięła spodnie po to, aby mógł ją przeszukać. K. S. wyraziła wątpliwość, czy w takiej sytuacji nie powinna być obecna kobieta zamiast mężczyzny, na co oskarżony odparł, że pokrzywdzona musi zostać teraz przeszukana. K. S. zgodnie z poleceniem oskarżonego wywinęła na wierzch kieszenie spodni, następnie zaś oskarżony nakazał jej się odwrócić do niego plecami, co K. S. uczyniła. Oskarżony dotknął dłonią jej ciała w okolicach zapięcia biustonosza, zaglądając pod ramiączko, komentując, iż nie jest pewien, czy nie ukryła ona czegoś w powyższym miejscu. Następnie K. S. ubrała się, włożyła do torebki rzeczy uprzednio z niej wyjęte i wyszła z toalety dla inwalidów. Za nią wyszedł z oskarżony, który odprowadził K. S. do korytarza wiodącego na parking samochodowy.

Dnia 12 maja 2015 roku oskarżony przyjechał samochodem marki (...) nr rej. (...) pod blok, w którym zamieszkiwała pokrzywdzona. Pokrzywdzona także po pobycie na uczelni powróciła do miejsca swego zamieszkania i po wyjściu z pojazdu kierowała się w szybkim tempie do mieszkania. Kiedy J. K. (1) zobaczył, że znajduje się ona na wysokości jego auta, otworzył drzwi samochodu i nie wysiadając z niego zawołał do niej, wzywając ją do podejścia do siebie, pokrzywdzona jednak uciekła do klatki schodowej. Oskarżonego pod blokiem i podbiegającą do klatki pokrzywdzoną widział jej brat – J. S., który właśnie był w drodze do znajdującego się w sąsiedniej klatce schodowej mieszkania dziadków. Gdy w/wymieniony wszedł do mieszkania dziadków, zauważył przez okno, że samochód oskarżonego w dalszym ciągu stoi pod blokiem, o czym poinformował on siostrę następnie w rozmowie telefonicznej, ta zaś poprosiła brata, aby przekazał jej numery rejestracyjne w/wym. pojazdu. Po około 30 minutach od powrotu do domu K. S. wyszła z mieszkania, poproszona przez matkę H. S. o udanie się do sklepu. Kiedy oskarżony dostrzegł pokrzywdzoną na klatce schodowej, zaczął szarpać za klamkę drzwi wejściowych, w wyniku czego K. S. ponownie schroniła się w mieszkaniu. Po upływie kolejnych około 60 min. K. S. wyszła ponownie z mieszkania i sądząc, że oskarżony już odjechał, skierowała się w stronę swojego pojazdu. Dopiero znajdując się w jego wnętrzu spostrzegła ponownie oskarżonego, który siedział w zaparkowanym nieopodal samochodzie marki (...). Kiedy K. S. ruszyła, oskarżony podążył za nią. W wyniku powyższego pokrzywdzona udała się na komisariat Policji.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: częściowo na podstawie wyjaśnień oskarżonego J. K. (1) (k. 22-23, k. 33, k. 106-107, k. 235, k. 351-356), na podstawie zeznań K. S. (k. 3v-4, k. 6-7, k. 42-43, k.110v-112v, k. 115v-116, k. 383-389, k. 501-507, k. 642-646), na podstawie opinii biegłego psychologa k. 691-701, k.795-796), na podstawie zeznań J. S. (k. 10v, k.413-417), na podstawie zeznań H. S. (k. 570-573), na podstawie zeznań D. H. (k. 94-95, 224, k. 660-661), częściowo na podstawie zeznań O. J. (k. 652-653), a także na podstawie: notatki (k.1), tablicy poglądowej (k.2), protokołu zatrzymania osoby (k.13), protokołu przeszukania (k.15-16), protokołu zatrzymania rzeczy z załącznikiem (k.25–28,71-74), protokołu oględzin (k. 81-82, 84-85, 96-97), wydruku zdjęć (k.125-129), odpisów protokołu z załącznikiem (k.214-217,241-244), pisma (...) (k.496), koszulki z zwartością pisma i zdjęć (k.169), zdjęć wraz z wydrukami (k.600-640), pisma WizzAir.com (k.705-708,716,718-719), pisma (...) W. II (k.397), a nadto dokumentów złożonych przez pełnomocnika oskarżyciela i obrońcę oskarżonego (k.731-755).

W trakcie pierwszego przesłuchania na etapie postępowania przygotowawczego oskarżony J. K. (1) (k. 22-23) nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że dnia 9 maja 2014 roku przyjechał autem do (...), zaparkował na 2 piętrze garażu i idąc do drzwi wejściowych Galerii zauważył w samochodzie marki F. młodą dziewczynę, która miała przy sobie na dłoni biały proszek, który wciągała do nosa. Oskarżony domyślił się, że są to narkotyki, kobieta ta zaś była sama w aucie. Oskarżony wyjaśnił, że stał na parkingu i obserwował kobietę, po czym podążył za nią, gdy wysiadła ze swojego samochodu, w pewnym momencie zaś podszedł do niej i oznajmił, że wie, iż posiada ona i zażywa narkotyki, na co kobieta zasugerowała rozmowę w ustronnym miejscu. W efekcie oskarżony udał się z kobietą do toalety dla inwalidów, przy czym nie pamiętał, od kogo wyszedł pomysł udania się właśnie tam. Po wejściu do toalety oskarżony nie zamknął drzwi od środka, jedynie nakazał kobiecie wyjąć narkotyki. Kobieta ta wyjmowała różne rzeczy z torebki i portfela, oskarżony zaś z jej portfela wyjął torebkę z białym proszkiem, po czym przeszukał kieszenie jej spodni. Oskarżony zaprzeczył, by polecił kobiecie rozebranie się bądź by dotykał jej ciała w okolicach bielizny; podobnie oskarżony zaprzeczył, by zabrał cokolwiek oprócz przezroczystej torebki z proszkiem. Po wyjściu z toalety kobieta ta zobowiązała się więcej nie będzie zażywać narkotyków, następnie zaś oskarżony odprowadził ją około 100 metrów do drzwi wejściowych, wiodących na parking. Oskarżony zaznaczył, że po tym, jak oboje wyszli z toalety, oskarżony sam wszedł do męskiej toalety i spuścił proszek w muszli klozetowej wraz z torebką. Oskarżony wyjaśnił także, iż następnie, około 3-4 dni po przedmiotowym zajściu, poruszał się po ternie U. autem marki (...) nr rej (...), wówczas zaś przypomniał sobie, gdzie mieszka kobieta z Galerii, tj. przy ul. (...) w W.. Oskarżony wyjaśnił, iż pojechał pod wskazany adres w godzinach wieczornych, bowiem chciał porozmawiać z pokrzywdzoną o tym, czy przestrzega złożonego zobowiązania. Siedząc w samochodzie pod blokiem oskarżony zobaczył, jak pokrzywdzona podjechała autem, wysiadła i biegła w stronę klatki schodowej z powodu padającego deszczu. Oskarżony wyjaśnił, że otworzył drzwi swego samochodu i zawołał do pokrzywdzonej, zwracając się do niej po imieniu i pytając, czy mogą porozmawiać, następnie zaś, widząc, iż stoi ona na klatce schodowej, podszedł do drzwi wejściowych bloku, jednak wówczas dostrzegł, że pokrzywdzona zniknęła, zatem zawrócił do swojego auta, jednocześnie pozostając w pobliżu klatki schodowej i paląc papierosa w oczekiwaniu na możliwe ponowne wyjście pokrzywdzonej. Oskarżony wyjaśnił, że nie pamięta, czy wchodził do klatki schodowej bloku, przyznał jednak, że widział, jak po jakimś czasie pokrzywdzona wsiadła do samochodu marki F. i odjechała, sam zaś pojechał za pokrzywdzoną.

Przesłuchany ponownie (k. 33) oskarżony J. K. (1) także nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że w dniu zdarzenia jedynie przeszukał kieszenie spodni pokrzywdzonej, jednak nie nakazał jej rozebrania się. Oskarżony wyjaśnił, że najpierw odprowadził pokrzywdzoną, a następnie wrócił i wyrzucił narkotyki, które miała ona uprzednio w torebce. Oskarżony zaprzeczył, by podawał się za policjanta, zaś propozycja rozmowy w ustronnym miejscu wyszła od pokrzywdzonej.

Na dalszym etapie postępowania (k. 106-107, 235) oskarżony wyjaśnił, że w momencie, w którym podszedł do pokrzywdzonej, chciał dowiedzieć się, czemu zażywa ona narkotyki. Pokrzywdzona nie odmówiła rozmowy, nie wzywała ochrony i zaproponowała ustronne miejsce. Ze sklepu (...) oskarżony wraz z pokrzywdzoną przeszli do wyjścia na parking samochodowy, skręcili w wąski korytarz i doszli do toalet, nie wychodząc z Galerii. W toalecie oskarżony poprosił pokrzywdzoną o oddanie narkotyków. Pokrzywdzona szukała w kieszeniach, zatem oskarżony poprosił, by wyciągnęła kieszenie na zewnątrz, co też zrobiła. Po około 10 min. szukania w torbie pokrzywdzona wyciągnęła biały proszek, miała przy sobie też plik pieniędzy. Oskarżony zaznaczył, że nie dotykał pokrzywdzonej oraz zaprzeczył, aby polecał jej, by zdjęła ubranie, dodając, że w toalecie, w której się znajdowali, umiejscowiony jest przycisk, za pomocą którego mogła ona wezwać pomoc, czego nie zrobiła. Oskarżony ponownie zaznaczył, że nie podawał się za funkcjonariusza publicznego ani funkcjonariusza Policji, pokrzywdzona zaś nie prosiła o okazanie dokumentów. Jednocześnie oskarżony wskazał, iż w protokole jego przesłuchania z dnia 15 maja 2014 roku jest zapis, który chciałby sprostować, mianowicie iż nie jechał on swoim samochodem za pokrzywdzoną.

Przesłuchany na rozprawie (k. 351-356) oskarżony nie przyznał się do popełniania zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że dnia 9 maja 2014 roku był w CH (...), gdzie zaparkował samochód na poziomie oznaczonym terminem „motyl”. Kiedy przechodził przez parking, kierując się do Centrum Handlowego, zauważył pokrzywdzoną, która w małym samochodzie marki F. koloru jasnego zażywała narkotyki, wciągając biały proszek z otwartej dłoni rurką do nosa. Oskarżony wyjaśnił, że obawiał się, iż pokrzywdzona po zażyciu narkotyku może odjechać samochodem i stwarzać zagrożenie dla innych uczestników ruchu, dlatego stał z boku i obserwował samochód, by ewentualnie „móc zareagować”. Następnie oskarżony wyjaśnił, że pokrzywdzona wysiadła z samochodu i skierowała się do Centrum Handlowego, oskarżony zaś podążył za nią. Pokrzywdzona weszła do sklepu (...), w którym przebywało wielu klientów, oskarżony zaś podszedł do niej, wskazując, iż była nieostrożna i proponując rozmowę, na którą pokrzywdzona się zgodziła, zastrzegając jednak, iż winni się udać w inne miejsce. W efekcie oskarżony wraz z pokrzywdzoną wyszli ze sklepu - żadne z nich nie zaproponowało miejsca, dokąd mieliby się udać, w związku z czym szli bez celu korytarzami. Pokrzywdzona opowiedziała oskarżonemu wówczas, jak ma na imię, że studiuje w W. i mieszka na U., podając też nazwę ulicy oraz informację, że mieszka na jej początku, zaś narkotyki zażywa „z głupoty” i dla rozrywki. Gdy oskarżony wraz z pokrzywdzoną doszli do końca korytarza, znaleźli się w okolicach toalet, gdzie były m.in. drzwi ze znakiem dla osoby niepełnosprawnej, pokrzywdzona zaś zaproponowała, by weszli do tej właśnie toalety. W środku nikt nie zamknął drzwi na zamek, pokrzywdzona zaś, na zadane pytanie, odpowiedziała, że nie wie, jakie narkotyki bierze, dlatego oskarżony zaproponował, by je pokazała. Pokrzywdzona wyjmowała z torby różne rzeczy, nie znajdując w torbie narkotyków, dlatego oskarżony nakazał, by poszukała w kieszeniach spodni, tam jednak również pokrzywdzona niczego nie znalazła, więc zaczęła przeglądać portfel, skąd w końcu wyjęła torebkę z zawartością białego proszku. Oskarżony torebkę tę schował do kieszeni. Oskarżony wyjaśnił, że pokrzywdzona powiedziała mu, iż przyczyną śmierci jej ojca również były narkotyki, sama zażywanie narkotyków określiła jako nałóg, nadto zaś poinformowała oskarżonego, że mieszka razem z matką i z bratem w jednym mieszkaniu. J. K. (1) wyjaśnił, że w jego przekonaniu zawarli oni umowę, zgodnie z którą oskarżony zachowa dla siebie to, co widział, pokrzywdzona zaś obiecała, że postara się „rzucić” narkotyki i powróci do uprawiania sportu – biegania. Po wyjściu z toalety oskarżony i pokrzywdzona wspólnie wracali korytarzem i rozmawiali o narkotykach; oskarżony odprowadził pokrzywdzoną na parking, gdzie się rozstali. Następnie oskarżony wrócił do toalet i wysypał proszek do jednej z nich. Następnie oskarżony wrócił do samochodu i pojechał do domu. Oskarżony podkreślił, że nie podawał się za policjanta ani za innego funkcjonariusza publicznego, nadto zaś, że w łazience doszło jedynie do rozmowy, nie polecał on pokrzywdzonej zdjęcia ubrania ani jej nie dotykał. Oskarżony wyjaśnił, że kilka dni później jechał samochodem przez U. przez Al. (...), wówczas zaś przypomniał sobie, że w okolicy jest ulica, przy której zamieszkiwała pokrzywdzona. Oskarżony pojechał zatem w to miejsce, jak wskazał, bez przyczyny. Na miejscu wyprzedził go jasny samochód marki F., który zatrzymał vis a vis bloku i wybiegła z niego pokrzywdzona; gdy znalazła się przy samej klatce schodowej, oskarżony zawołał ją przez otwarte drzwi samochodu, jednak pokrzywdzona weszła do klatki. Oskarżony podszedł do klatki w przekonaniu, że pokrzywdzona go nie usłyszała, jednak klatka była już pusta, oskarżony wrócił więc do samochodu i odjechał ok. 100 metrów, następnie zaś zatrzymał się, aby zapalić papierosa i wymienić żarówkę w lampie, licząc na to, że jednak uda mu się spotkać pokrzywdzoną. W efekcie, stojąc przy swoim samochodzie, oskarżony zauważył, że pokrzywdzona weszła do swojego samochodu i odjechała w stronę przeciwną, niż oskarżony. Wówczas oskarżony włączył silnik i pojechał w stronę swojego miejsca zamieszkania. Oskarżony wyjaśnił, że gdy odprowadził pokrzywdzoną do drzwi wiodących na klatkę schodową, którymi to schodami idzie się na parking, nie miał świadomości, dokąd ta następnie się uda, nie pomyślał on natomiast, że pokrzywdzona mogłaby wsiąść do samochodu i odjechać. Podobnie oskarżony wyjaśnił, że na parkingu nie zastanawiał się nad tym, w jaki sposób zatrzymałby pokrzywdzoną, gdyby ruszyła samochodem; jednocześnie na parkingu nie podszedł do pokrzywdzonej, bo mogłaby to ona źle odebrać, natomiast w sklepie było wiele osób. Oskarżony zaznaczył, że pozostawał w przekonaniu, iż pokrzywdzona nie chciała, aby miejscem rozmowy była kawiarnia czy restauracja. W odniesieniu do próby zaczepienia pokrzywdzonej pod blokiem oskarżony wyjaśnił, że nie miał żadnych zaplanowanych działań w zależności od tego, czy pokrzywdzona powiedziałaby, że dotrzymuje lub nie ich „umowy”.

Sąd jedynie częściowo dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, to zaś jedynie w takim zakresie, w jakim znajdowały one potwierdzenie w pozostałych dowodach, zgromadzonych w sprawie, które Sąd obdarzył walorem wiarygodności. Tym samym Sąd dał wiarę twierdzeniu oskarżonego, że dnia 9 maja 2014 roku przebywał w sklepie (...), znajdującym się w (...) oraz w że podszedł on do pokrzywdzonej, nawiązał z nią kontakt, a następnie wraz z nią udał się do toalety dla inwalidów – powyższa część wyjaśnień oskarżonego koresponduje z całością pozostałych dowodów, w tym z zeznaniami K. S. i nagraniami monitoringu, z tych też przyczyn Sąd nie znalazł podstaw, by wyjaśnieniom tym w powołanej części odmówić wiary. Podobnie Sąd przyznał walor wiarygodności wyjaśnieniom oskarżonego w tej ich części, z której wynika, że oskarżony znalazł się w dniu 12 maja 2014 roku pod blokiem, w którym mieszkała pokrzywdzona – powyższa część wyjaśnień oskarżonego koreluje z zeznaniami pokrzywdzonej, a także z zeznaniami J. S.. Nadto oskarżony, w ocenie Sądu, nie miałby żadnego interesu w tym, by co do powyższych faktów złożyć wyjaśnienia niezgodne z prawdą.

W pozostałym natomiast zakresie Sąd wyjaśnieniom oskarżonego wiary odmówił, to zaś wobec ich sprzeczności z treścią zeznań pokrzywdzonej i J. S., a także ze wskazaniami wiedzy, racjonalnego rozumowania i doświadczenia życiowego. I tak:

Na rozprawie dnia 26 sierpnia 2015 roku oskarżony wyjaśnił, że kiedy zatrzymał się na parkingu, widząc zażywającą narkotyki dziewczynę, miał obawę, że może ona odjechać samochodem i stwarzać zagrożenie dla innych uczestników ruchu, dlatego stał z boku i obserwował ten samochód - jednocześnie oskarżony podał, że nie zastanawiał się, w jaki sposób zatrzymałby dziewczynę na parkingu, gdyby ruszyła samochodem. Powyższą sekwencję wydarzeń Sąd uznał za skrajnie sprzeczną ze wskazaniami logicznego rozumowania – oczywistym bowiem pozostaje, iż gdyby pokrzywdzona, w sytuacji przez oskarżonego opisanej, ruszyła samochodem, byłby on absolutnie pozbawiony jakichkolwiek szans na reakcję, to zaś nie tylko wobec faktu, że ciało człowieka pozostaje pozbawione szans na przetrwanie spotkania z pozostającym w ruchu samochodem osobowym, ale także dlatego że osłabienie reakcji psychomotorycznej kierującego wskutek zażycia narkotyków wykluczałby skuteczne panowanie nad pojazdem. W tym stanie rzeczy logicznym jawi się niezwłoczne podejście do pokrzywdzonej w chwili, gdy zażywałaby ona narkotyki i bądź to zabezpieczenie kluczyków od samochodu bądź to wezwanie uprawnionych służb czy choćby ochrony galerii. Nadto Sąd miał na uwadze, iż oskarżony wyjaśnił, że po wizycie w toalecie odprowadził pokrzywdzoną do drzwi wiodących na klatkę schodową, którymi to schodami idzie się na parking – tej samej, którą, jak wyjaśnił uprzednio, wraz z pokrzywdzoną przyszli z parkingu na teren Galerii. Powyższe oczywistym czyni wnioskowanie, iż w opisanej przez oskarżonego sytuacji pokrzywdzona musiałaby się udać z powrotem na parking, następnie zaś wrócić do domu samochodem, to zaś znajdując się po opisanym uprzednio przez oskarżonego zażyciu narkotyków. Powyższą sekwencję wydarzeń Sąd uznał za skrajnie sprzeczną ze wskazaniami logicznego rozumowania. Skoro bowiem oskarżony uznał za celowe, by zareagować na działanie pokrzywdzonej, gdy zażywała ona narkotyki, powodowany m.in. obawą, że może ona odjechać, nielogicznym jawi się przyczyna, iż po dobyciu z nią „rozmowy”, a tym samym po upływie zaledwie kilkudziesięciu minut, potrzeby takiej już oskarżony nie odczuwał, lecz pozwolił, by po zażyciu narkotyku pokrzywdzona już samochodem odjechała. Sąd stanął na stanowisku, iż gdyby przebieg wydarzeń faktycznie był zgodny z opisanym przez oskarżonego, w tym oskarżony faktycznie kierowałby się troską o osobę pokrzywdzonej, w pierwszej kolejności upewniłby się on, że pokrzywdzona dotrze do domu nie stwarzając zagrożenia ani dla siebie, ani dla innych, np. komunikacją miejską, taksówką bądź w towarzystwie członka rodziny bądź znajomych.

Sąd również nie mógł pominąć niespójności w samych wyjaśnieniach oskarżonego, który z jednej strony w trakcie przesłuchania przeprowadzonego zaledwie 6 dni po zdarzeniu w (...), tzn. dnia 15 maja 2014 roku, wyjaśnił, że swoim zachowaniem chciał przestraszyć pokrzywdzoną tym, że jeżeli ma się przy sobie narkotyki, to ktoś może zadzwonić na policję, a tym samym że jego intencją było nastraszenie pokrzywdzonej, by przestała brać narkotyki, z drugiej strony zaś dnia 26 sierpnia wyjaśnił, że w Galerii nie wezwał Policji, ponieważ to wiązałoby się z problemami dla pokrzywdzonej, oskarżony zaś chciał ją jedynie „wyedukować”. Zestawienie powyższych twierdzeń oskarżonego prowadzi do wniosku o rozbieżności między deklarowaną przez oskarżonego warstwą motywacyjną, która powodowała jego zachowaniami z dnia 9 maja, a podjętymi wówczas przez niego działaniami. Z jednej strony oskarżony bowiem deklarował, że chciał przestraszyć pokrzywdzoną tym, że ktoś może zadzwonić na policję, a z drugiej strony nie wezwał funkcjonariuszy Policji, samodzielnie podejmując „akcję edukacyjną”, którą była rozmowa z oskarżonym, przebiegająca w spokojnej atmosferze. Na marginesie w tym miejscu zaznaczyć godzi się, iż doświadczenie życiowe wskazuje, że rozmowa z nieznaną, przygodnie spotkaną osobą, pozbawioną dla rozmówcy jakiegokolwiek autorytetu, nie jest w stanie osiągnąć jakichkolwiek celów u osoby zażywającej narkotyki.

Sąd za sprzeczne ze wskazaniami racjonalnego rozumowania oraz doświadczenia życiowego uznał, by pokrzywdzona, zaczepiona przez nieznajomego mężczyznę w okolicznościach przez oskarżonego opisanych, następnie dobrowolnie udała się z nim do miejsca tak ustronnego, jak toaleta, gdzie w razie zaistnienia jakiejkolwiek sytuacji dla niej niebezpiecznej byłaby ona pozbawiona możliwości uzyskania niezwłocznej pomocy. Sąd miał w szczególny sposób na uwadze, że każda galeria handlowa obfituje wszak w szereg punktów gastronomicznych najróżniejszego rodzaju – od restauracji i kawiarni, przez bary typu fast-food, po punktu oferujące szybkie przekąski na miejscu, tym samym gdyby pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną faktycznie miało dojść do rozmowy, jako racjonale jawi się udanie się w tym celu do któregokolwiek z powołanych punktów. Nawet gdyby przyjąć, iż podczas wspólnej drogi przez centrum handlowe oskarżony i pokrzywdzona punktów takich nie napotkali, nie sposób pominąć, że w każdej galerii handlowej znajdują się też i tablice informacyjne ze wskazaniem rozmieszczonych w galerii punktów handlowych, gastronomicznych, usługowych i innych.

W końcu zaś za sprzeczne ze wskazaniami logicznego rozumowania Sąd uznał, by pokrzywdzona, gdyby faktycznie miała ze sobą jakiekolwiek środki odurzające, oddała je oskarżonemu, ten zaś schowałby je do kieszeni, by dopiero po czasie wyrzucić – wskazania logicznego rozumowania nakazują w tym miejscu przyjąć, iż oskarżony, gdyby opisana przez niego sytuacja zaistniała, domniemany narkotyk wyrzuciłby od razu, w szczególności że w toalecie miał on wszak do tego nieskrępowaną możliwość.

Sąd za równie nielogiczne, a także wewnętrznie sprzeczne, uznał wyjaśnienia oskarżonego, złożone w odniesieniu do wydarzeń, zaistniałych pod blokiem pokrzywdzonej – Sąd miał w powyższym kontekście na uwadze, że gdyby oskarżony z pokrzywdzoną na terenie galerii faktycznie jedynie rozmawiał, to zaś w okolicznościach przez siebie opisanych, w szczególności zaś gdyby pokrzywdzona na rozmowę tę dobrowolnie przystała, w dniu 12 maja 2014r. nie uciekałaby ona przed oskarżonym i zareagowałaby pozytywnie na jego widok przez blokiem. Podobnie Sąd za sprzeczne ze wskazaniami logicznego rozumowania uznał, by oskarżony „przy okazji” znalazł się w miejscu zamieszkania pokrzywdzonej, licząc na „przypadkową” z nią rozmowę – Sąd działanie takie uznał za nieracjonalne, wszak oskarżony nie miał żadnej gwarancji, że pokrzywdzoną spotka, względnie, że będzie ona chciała z nim rozmawiać. Podobnie twierdzenie oskarżonego o woli odbycia z pokrzywdzoną kolejnej, niezobowiązującej rozmowy, jawi się jako nielogiczne gdy zważyć, że po tym, jak pokrzywdzona przed oskarżonym uciekła do klatki schodowej, oskarżony nie odjechał z miejsca, lecz na nim pozostał. Powyższa sekwencja wydarzeń jawi się jednak jako w pełni logiczna, gdy przyjąć wersję wydarzeń, wynikającą z zeznań pokrzywdzonej, tj. iż „rozmowa” pokrzywdzonej z oskarżonym w galerii handlowej, po uprzednim udaniu się do toalety, nie miała charakteru dobrowolnego – wówczas logicznym staje się przyjęcie, iż wizyta oskarżonego w miejscu zamieszkania pokrzywdzonej służyć miała umocnieniu u niej poczucia kontroli, stosownie do zapowiedzi oskarżonego, iż będzie on pokrzywdzoną „miał na oku”.

Sąd miał również na uwadze, że w trakcie przesłuchania dnia 15 maja 2014 roku oskarżony wyjaśnił, iż dnia 12 maja 2014 roku, po tym, jak stał pod blokiem pokrzywdzonej, pojechał za nią, gdy ruszyła swoim samochodem, „ale nie chciał jej nic zrobić”, natomiast w trakcie późniejszego przesłuchania, przeprowadzonego dnia 16 września 2014 roku, oskarżony zmienił swoje stanowisko i podał, że nie jechał swoim samochodem za K. S.. W oczywisty sposób powyższe fragmenty wyjaśnień oskarżonego wzajemnie się wykluczają. Sąd za wiarygodne uznał w powyższym zakresie wyjaśnienia, złożone jako chronologicznie pierwsze, tj. w sposób spontaniczny, gdy oskarżony nie miał możliwości wytworzenia jakiejkolwiek strategii procesowe – podkreślić należy, iż złożone w powyższej części wyjaśnienia korespondują też z zeznaniami pokrzywdzonej.

Wyjaśnienia oskarżonego w zakresie, w jakim Sąd odmówił im wiary, Sąd uznał za przejaw obranej linii obrony. Sąd nie mógł pominąć, że realizując powyższą linię obrony oskarżony co do zasady nie kwestionował ani swojej obecności w miejscach wskazanych przez pokrzywdzoną, ani też kontaktu z nią, dążył natomiast do całkowitej dyskredytacji pokrzywdzonej oraz członków jej rodziny, przedstawiając w to miejsce siebie jako osobę podejmującą wysiłek na rzecz swoistego „uratowania” pokrzywdzonej przez zatraceniem się w nałogu narkotykowym. Wyjaśnieniom oskarżonego w powołanym zakresie, jak była o tym mowa, Sąd nie dał wiary.

K. S. w trakcie przesłuchania na etapie postępowania przygotowawczego (k. 3v-4, 6-7) zeznała, że w dniu 9 maja 2014 roku udała się na zakupy do (...). Około godz. 19:30, kiedy pokrzywdzona była w sklepie (...), podszedł do niej oskarżony, mówiąc: „jestem z wydziału narkotykowego i przypuszczam, że posiadasz przy sobie narkotyki. Jeżeli nie chcesz wstydu, to z zachowaniem ciszy i spokoju chodź ze mną do toalety”. Oskarżony nie okazał żadnej legitymacji ani się też nie przedstawił, nie był też agresywny. W efekcie pokrzywdzona poszła z oskarżonym do toalety dla inwalidów. Kiedy pokrzywdzona zażądała okazania legitymacji, oskarżony zapowiedział, że „zrobi jej wstyd” i wyprowadzi ją w kajdankach. Następnie świadek zeznała, że kiedy wraz z oskarżonym weszli do toalety, oskarżony zamknął drzwi od środka i kazał jej wyjąć wszystko z torebki, co pokrzywdzona uczyniła. Oskarżony przez dłuższy czas oglądał jej dowód tożsamości oraz pytał ją o szkołę, do której chodzi, poza tym zaś pytał m. in. gdzie mieszka i z kim, nadto ostrzegał ją, żeby uważała, bowiem będzie obserwowana. Nadto świadek zeznała, że oskarżony nakazał jej się rozebrać, bowiem musi zostać przeszukana, zaznaczając, iż inaczej będzie miała „większe problemy”. Oskarżony nakazał jej zdjąć bluzę, co uczyniła, a następnie dotykał jej w okolicach bielizny, następnie zaś nakazał jej zdjąć spodnie i dotykał ją po udach. Potem świadek się ubrała i razem z oskarżonym wyszli łazienki. W dniu 12 maja 2014 roku około godz. 19:00, gdy świadek wracała do domu, zobaczyła samochód marki (...) koloru czarnego o nr rej (...), w którym siedział oskarżony. Oskarżony wołał do pokrzywdzonej, by do niego podeszła, pokrzywdzona jednak uciekła do domu. Jednocześnie sytuację powyższą widział przez okno brat pokrzywdzonej J. S.. Kiedy pokrzywdzona wyszła z domu około pół godziny później, oskarżony stał na klatce schodowej, a spostrzegłszy ją zaczął szarpać za klamkę drzwi wejściowych do budynku, pokrzywdzona zaś wróciła wówczas do mieszkania. Po kolejnej godzinie pokrzywdzona ponownie wyszła z domu i wsiadła do swojego samochodu, wtedy zaś znów zobaczyła oskarżonego, który wsiadł do swojego samochodu i podążył za nią. Pokrzywdzona skierowała się do Komisariatu Policji W. U..

W toku kolejnego przesłuchania (k. 42-43) K. S. zeznała, że gdy oskarżony zaczepił ją pod domem, uciekła do mieszkania. Gdy pokrzywdzona była w domu, odebrała telefon od swojego brata, przebywającego w tym czasie w innym mieszkaniu w tym samym bloku - okna lokalu tego wychodziły na parking, na którym doszło do zdarzenia. Pokrzywdzona poprosiła brata, aby zapisał numer rejestracyjny samochodu oskarżonego, bowiem z okien jej nie było go widać. Po około 30 minutach pokrzywdzona wyszła z mieszkania z zamiarem pojechania na Policję, jednak zobaczyła, że oskarżony stoi przed drzwiami klatki i na jej widok szarpie za klamkę. Po około 45-60 min. pokrzywdzona wyszła ponownie z mieszkania, przy czym zabrała ze sobą nóż kuchenny. K. S. zeznała, że nie widziała już oskarżonego pod klatką, więc udała się do samochodu, a dopiero znajdując się w jego wnętrzu spostrzegła, że siedzi on w zaparkowanym nieopodal samochodzie, ruszając następnie za nią i podążając aż do komisariatu, do którego wbiegła.

Przesłuchana po raz kolejny (k.110v-112v) K. S. zeznała, że w dniu 9 maja 2014 roku, kiedy została zaczepiona w sklepie (...), nie miała przy sobie narkotyków. Kiedy oskarżony podszedł do niej w sklepie, powiedział, że jest „policjantem antynarkotykowym”, podejrzewa ją o posiadanie narkotyków i jeżeli nie chce ona wstydu i wyprowadzenia w kajdankach ze sklepu, ma iść za nim w celu przeszukania. Pokrzywdzona podkreśliła, że nie poprosiła oskarżonego o odznakę, bowiem była bardzo zdenerwowana. Świadek zgodziła się pójść z oskarżonym do toalety, gdzie wyjęła wszystkie swoje rzeczy z portfela. K. S. wskazała, że będąc w toalecie nie zwróciła uwagi na to, czy znajduje się tam przycisk alarmowy, przyznając, że nie próbowała wezwać pomocy. W toalecie oskarżony zadawał jej pytania o osoby, z którymi mieszka i gdzie się uczy. Świadek zaznaczała, że oskarżony w toalecie nakazał jej zdjąć bluzkę i rozpiąć spodnie, jednocześnie stwierdzając, że jest ona przeszukiwana. Gdy pokrzywdzona zdjęła bluzkę i rozpięła spodnie, oskarżony kazał jej się odwrócić, następnie zaś poczuła lekkie dotknięcie w okolicy bioder. Następnie oskarżony wstał, pokrzywdzona zaś się ubrała. Kiedy oskarżony i pokrzywdzona wyszli z toalety, oskarżony zapowiedział jej, by uważała, bowiem będzie ją „mieć na oku”. Świadek nadto potwierdziła przebieg opisywanego uprzednio zdarzenia z udziałem oskarżonego, które miało miejsce dnia 12 maja 2014 roku pod blokiem, w którym zamieszkiwała. Świadek dodała, że brata poprosiła o pomoc dopiero, gdy drugi raz jechała na komisariat, wcześniej zaś sądziła, że pomoc nie będzie jej potrzebna. Pokrzywdzona zeznała także, iż matkę o zdarzeniu spod bloku poinformowała dopiero, gdy wraz z bratem wróciła z Komisariatu Policji.

W trakcie kolejnego przesłuchania (k. 115v-116) świadek zeznała, że monitoring ze sklepu (...) oglądała jedynie raz, dzień lub dwa po złożeniu zawiadomienia o przestępstwie. Nagranie udostępniła jej kobieta będąca kierownikiem salonu. Świadek zeznała, iż na nagraniu tym było widać ujęcie mężczyzny stojącego przed sklepem i był to ten sam mężczyzna, który zaprowadził ją do toalety. Podczas oglądania nagrania obecna była także jej matka H. S. i brat J. S..

Przesłuchana na rozprawie (k. 383-389) K. S. zeznała, że w dniu 9 maja 2014r., wracając z uczelni do domu, zajechała do (...) i zaparkowała na 4 piętrze parkingu, przy wejściu do galerii, wyszła z samochodu i udała się na ostatnie piętro do toalety. Następnie pokrzywdzona udała się do sklepu (...), gdzie w przeszłości pracowała, po czym poszła do sklepu (...). Kiedy oglądała towary w sklepie, podszedł do niej oskarżony, mówiąc, że jest „antynarkotykowym policjantem” i jeśli pokrzywdzona nie uda się za nim, „narobi jej wstydu”, bowiem wokół znajdują się inni policjanci. Oskarżony nadto powiedział, iż widział, że pokrzywdzona ma narkotyki i wyprowadzi ją w kajdankach. K. S. zaznaczyła, że była przestraszona sytuacją. Oskarżony zapowiedział, że musi przeszukać jej rzeczy i w tym celu winna się ona udać razem z nim. Wspólnie wyszli oni ze sklepu (...) i skierowali się w stronę toalety. Oskarżony otworzył drzwi do toalety dla inwalidów, do której następnie oboje weszli. Pokrzywdzona wyjęła wszystko z torebki, otworzyła portfel, w którym miała pieniądze w kwocie maksymalnie 300-400 PLN, a także wyjęła dowód osobisty, który przekazała oskarżonemu. Świadek zaznaczyła, że oskarżony długo mu się przyglądał, ale nie spisywał danych. Świadek podała oskarżonemu również legitymację studencką, którą także oglądał. K. S. zeznała, że oskarżony oddał jej następnie dokumenty, które schowała do torebki, wówczas zaś oskarżony powiedział, że to jest przeszukanie, pokrzywdzona ma zdjąć koszulkę, bowiem nie jest pewien, czy nie ma przy sobie także innych rzeczy. Pokrzywdzona zdjęła najpierw koszulkę, zaś oskarżony dotknął jej z tyłu w miejscu, w którym znajdowało się zapięcie biustonosza, następnie zdjęła spodnie, wówczas zaś poczuła twarz oskarżonego w niewielkiej odległości na wysokości pośladków. Pokrzywdzona zaznaczyła, że gdy się odwracała, oskarżony kucnął i dotknął jej lewego uda. K. S. zeznała, że gdy wyszła z toalety, oskarżony podbiegł za nią, zapowiadając, by uważała, bowiem będzie ją obserwować. Po upływie 3 dni, w poniedziałek, pokrzywdzona była na uczelni, a gdy około godziny 15:30 podjechała pod dom, zaparkowała i podbiegła do klatki, pod klatką zatrzymał się samochód m-ki (...), z którego zawołał ją oskarżony. Pokrzywdzona zeznała, że wbiegła do klatki, a drzwi otworzyła jej matka, wówczas zaś od razu zadzwonił do niej brat J. S., przebywający w mieszkaniu w sąsiedniej klatce, pytając o przyczynę, dla której oskarżony za nią krzyczał. Po upływie około 10 minut matka pokrzywdzonej potrzebowała czegoś ze sklepu, zatem pokrzywdzona zadzwoniła do brata z zapytaniem, czy oskarżony zniknął spod klatki, następnie zaś zeszła na dół, gdzie zobaczyła jednak oskarżonego na klatce schodowej, przed drzwiami otwieranymi domofonem. Oskarżony zaczął szarpać za drzwi wejściowe na klatkę schodową, wówczas pokrzywdzona wbiegła z powrotem na górę i zadzwoniła do brata, który powiedział jej, że widział, jak oskarżony wchodzi do samochodu. Pokrzywdzona poprosiła brata, by podał numer rejestracyjny samochodu oskarżonego, sama zaś z okna widziała, jak oskarżony stał przed parkingiem dla mieszkańców przy ul. (...). Po 30 minutach do mieszkania przyszedł jej brat, z którym uzgodniła, że uda się na policję. Pokrzywdzona zabrała ze sobą nóż kuchenny i udała się do samochodu, gdy ruszyła zaś, zauważyła samochód oskarżonego na zakręcie, na drodze z przeciwnego kierunku, który to samochód następnie jechał za nią, w pewnym momencie jednak, po przejechaniu na pomarańczowym świetle, samochód ten „zgubiła”. Świadek sprostowała swoje zeznania poprzez wskazanie, że oboje przyjechali na pomarańczowym świetle; następnie świadek zeznała, że skręciła w lewo przy M. S., po czym sprostowała, że przy M. S., wyjechała w ul. (...), skręciła w prawo w stronę komisariatu, w następnie wbiegła na komisariat, oskarżony zaś zatrzymał się przed komisariatem.

Pokrzywdzona dodała, że na terenie (...), gdy wychodziła z toalety na 3 piętrze, zanim oskarżony do niej podszedł, wpadła na niego, gdy wychodził zza rogu, potem zaś widziała go w sklepie (...), zaznaczając równocześnie, że nie było innych momentów dotyku, poza dotknięciem tj. na wysokości zapięcia biustonosza oraz uda, przy czym wskazała, że o tym, iż mają wejść do toalety dla inwalidów, dowiedziała się, gdy oskarżony otworzył prowadzące tam drzwi. Pokrzywdzona wskazała nadto, że gdy wychodzili z toalety, szła pierwsza, obok siebie zaś szli jedynie w chwili, kiedy oskarżony zapowiedział, że „to nie jest koniec”. Jednocześnie pokrzywdzona zeznała, że do toalety była prowadzona i szła obok oskarżonego, dodając też, iż oskarżony nie wjechał przed budynek komendy, lecz zatrzymał się przed nim. K. S. przyznała, że w przeszłości dwukrotnie zażyła marihuanę, nadto zeznała, że oskarżony zaglądał jej za ramiączko, mówił, że nie jest pewien, że ona „czegoś nie ma”. Pokrzywdzona podkreśliła, że nie znała oskarżonego przed zdarzeniem i nie rozmawiała z nim w Galerii o problemach z narkotykami, bo ich nie ma.

Na kolejnej rozprawie (k. 501-507) K. S. zeznała odnośnie zdarzenia pod blokiem, w którym mieszka, iż zobaczyła oskarżonego w samochodzie, gdy była w połowie drogi do klatki. (...) oskarżonego stało na środku ulicy naprzeciw klatki schodowej. Oskarżony nie wyszedł z samochodu, gdy zobaczyła go pod blokiem, pokrzywdzona zaś nie przebiegała obok oskarżonego i jego samochodu. Pokrzywdzona zaznaczyła, że z okna jej mieszkania nie widać miejsca, gdzie znajdowały się samochody, widać je natomiast z mieszkania jej dziadków. Po ujawnieniu zeznań, złożonych na etapie postępowania przygotowawczego, pokrzywdzona wskazała, że lepiej pamiętała zdarzenie na etapie postępowania przygotowawczego.

Na kolejnym terminie rozprawy (k. 642-646) pokrzywdzona K. S. zeznała, że od czasu zaistnienia sytuacji pod blokiem do daty pierwszej rozprawy nie widziała oskarżonego, ale też przez okres około roku nigdzie nie wychodziła, nie mogła jeździć na uczelnię, na której była jedynie kilka razy, natomiast nie wychodziła np. do kina, do znajomych czy na zakupy; jednocześnie świadek zaznaczyła, że możliwe, iż podróżowała ze swoim partnerem na zawody.

Sąd w przeważającej części obdarzył zeznania K. S. wiarą, za wyjątkiem tej jej części, o której będzie szerzej mowa poniżej, w której świadek zeznała, że oskarżony dotykał jej zarówno w okolicach biustonosza, jak i w okolicach bioder. Co po pozostałej części zeznań świadka Sąd uznał, iż K. S. każdorazowo spójnie przedstawiła centralne elementy zdarzenia, tj. fakt, że oskarżony podszedł do niej w sklepie (...), że przedstawwił się jako „policjant antynarkotykowy” i że zażądał, by pokrzywdzona wyszła z nim, grożąc, iż w przeciwnym razie „narobi jej wstydu”. W ocenie Sądu, gdyby powyższe centralne elementy zdarzenia nie były zgodne z prawdą, świadek nie przedstawiłaby ich spójnie na wszystkich etapach postępowania. Sąd za logiczne i wiarygodne uznał także, iż pokrzywdzona, zaskoczona sytuacją, ani nie stawiała oporu, ani nie żądała wyraźnie wylegitymowania i podążyła za oskarżonym – Sąd miał na uwadze, że pokrzywdzona jest osobą młodą, o niewielkim doświadczeniu życiowym, została przez oskarżonego zaczepiona niespodziewanie, do tego w miejscu publicznym, dlatego też nie budzi wątpliwości Sądu, iż nie była ona w stanie adekwatnie zareagować, podobnie jak czuła się skrępowana wizją ściągnięcia na siebie uwagi osób obecnych w centrum handlowym, gdyby rzeczywiście miało dojść do jej „zatrzymania” w sposób zapowiadany przez oskarżonego. Powyższe okoliczności w powiązaniu z faktem, iż pokrzywdzona nie miała świadomości, jakie wymogi proceduralne spełniać winna czynność przeszukania, wskazuje na racjonalność zachowania pokrzywdzonej, która udała się z oskarżonym do wyznaczonego przez niego miejsca, aby poddać się „przeszukaniu”. Sąd miał na uwadze, że K. S. działała w sytuacji stresowej pod wpływem niezgodnego z prawdą obrazu rzeczywistości co do tego, że w stosunku do niej podejmuje czynności funkcjonariusz Policji. Ze szczegółowych i spójnych zeznań K. S. wynika, że weszła do toalety z oskarżonym i wykonywała polecenia oskarżonego: wyjęła rzeczy z torebki i portfela, okazała dowód tożsamości, odpowiadała na pytania, zdjęła bluzkę i rozpięła spodnie. Zeznania pokrzywdzonej w zakresie dobrowolnego poddania się tym powyższym czynnościom pozostają w związku logicznym z innymi fragmentami jej zeznań, w tym z twierdzeniem, iż działała ona pod wpływem wywołanego przez oskarżonego błędnego przekonania co do tego, że oskarżony jest policjantem. Stresogenny charakter opisanej przez pokrzywdzoną sytuacji w połączeniu z elementem zaskoczenia stanowi zdaniem Sądu też i logiczne wytłumaczenie faktu, że pokrzywdzona ani nie próbowała sama z toalety wyjść, ani też i nie wzywała pomocy, w końcu zaś nie zwróciła uwagi na wyposażenie kabiny, w tym ewentualne przyciski ratunkowe. Podobnie Sąd za wewnętrznie spójne uznał zeznania pokrzywdzonej dotyczące zdarzenia z dnia 12 maja 2014 roku, które nadto znajdują potwierdzenie w zeznaniach H. S. i J. S.. Pomimo iż zdarzenie to samo w sobie nie dotyczy sformułowanego wobec oskarżonego zarzutu, ani też nie przedstawiono oskarżonemu samoistnego zarzutu popełnienia w powyższym dniu przestępstwa z art. 190a §1 kk, to fakt, iż pokrzywdzona nie zareagowała na wołanie oskarżonego, uciekła przed nim na klatkę schodową, potem zaś, zobaczywszy go tam ponownie, wróciła do mieszkania zamiast pójść po zakupy, wskazuje jasno, iż się ona oskarżonego obawiała, to zaś z kolei wyklucza przyjęcie, iż spotkanie w (...) polegało wyłącznie na odbyciu z oskarżonym rozmowy, jako była o tym mowa w wyjaśnieniach oskarżonego, w takim bowiem wypadku wszak pokrzywdzona nie miałaby się czego obawiać. Powyższa sekwencja wydarzeń staje się jednak w pełni logiczna, gdy przyjąć wersję wydarzeń, przedstawioną przez pokrzywdzoną, tj. że była ona przestraszona sytuacją, działanie oskarżonego pomimo wywołania w niej błędnego przekonania o jego charakterze wydało się pokrzywdzonej nietypowe i powzięła ona wątpliwość - choć nie pewność – iż przeszukanie jej nie zostało przeprowadzone zgodnie z obowiązującą procedurą.

W odniesieniu do odtworzonych na rozprawie nagrań Sąd miał na uwadze, że przedstawiają one każdorazowo jedynie fragment drogi, którą pokrzywdzona pokonywała wraz oskarżonym, nie pozwalają jednak na ustalenie ani tego, w jaki sposób w/wymienieni poruszali się na odcinkach kamerami nieobjętych, ani tym bardziej nie pozwalają na ustalenie na ich podstawie tego, co oskarżony powiedział do pokrzywdzonej, gdy podszedł do niej w sklepie (...), ani też tego, co działo się wewnątrz toalety dla inwalidów.

Odnośnie monitoringu ze sklepu (...), o którym mowa w zeznaniach pokrzywdzonej, Sąd – na podstawie zeznań tych, jak i na podstawie zeznań H. S. i J. S. – nie powziął wątpliwości, że monitoring taki istniał, jednocześnie jednak bezspornym pozostaje, iż nie został on zabezpieczony w niniejszej sprawie. Tym samym Sąd, ustalając stan faktyczny co do wydarzeń w sklepie (...), ustalenia swoje oparł na zeznaniach pokrzywdzonej.

Zaznaczyć w tym miejscu należy, iż oceniając wiarygodność zeznań pokrzywdzonej K. S. Sąd brał pod uwagę pisemną (k. 691-701), a także ustną uzupełniającą (k.795-796) opinię biegłego psychologa, z której to opinii, rozpatrywanej jako całość, wynika, że biegły nie stwierdził u pokrzywdzonej manifestowania wskaźników tendencji do konfabulowania, a także, że jej wypowiedzi nie zawierają wskaźników cech podatności na sugestie. Nadto biegły zaznaczył, że stresowy potencjał zdarzenia z dnia 9 maja 2014 roku pozostaje zbieżny z reaktywnością emocjonalną świadka, możliwą do zaobserwowania w trakcie relacjonowania przez nią przebiegu wydarzeń podczas zeznań. Biegły wskazał również, iż K. S. nie demonstruje objawów zaburzeń poznawczych, w tym deficytów w zakresie procesów percepcyjnych i pamięciowych, jakie miałyby dezorganizować jej funkcjonowanie w sytuacji składania zeznań. Biegły podkreślił, że określenie spójności wewnętrznej zeznań K. S. odwołuje się do danych pozwalających wykluczyć hipotezę „normalnych” zaburzeń myślenia, które w ocenie klinicznej wskazują na zaburzenia treści i formy myślenia, Sąd uznał powyższą opinię za pełną, jasną i pozbawioną sprzeczności, a sformułowane w niej wnioski za zrozumiałe. Sąd nie stwierdził błędów w zakresie zastosowanej przez biegłego metody badawczej ani też dowolności w zakresie sformułowanych następnie na tej podstawie wniosków, które z kolei Sad uznał za znajdujące oparcie w aktualnych wskazaniach wiedzy. W tym stanie rzeczy Sąd całość opinii biegłego uznał za pełnowartościowy materiał dowodowy, przydatny do poczynienia na tej podstawie ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie. Jednocześnie w oparciu o powyższą opinię Sąd uznał za udowodnione, że w zeznaniach pokrzywdzonej K. S. brak jest zniekształceń wywołanych czy to konfabulacją, czy też wypełnianiem luk pamięciowych fikcyjną treścią, względnie przedstawionych jako prawdziwe treści zasugerowanych przez osoby trzecie, czy też w końcu treści, przedstawionych wskutek błędów w procesie postrzegania bądź zapamiętywania.

W powyższym kontekście Sąd miał na uwadze, że drobne nieścisłości w zeznaniach pokrzywdzonej, w szczególności co do trasy, jaką poruszała się ona w drodze na komisariat Policji, względnie rozbieżności pomiędzy zeznaniami tymi a zeznaniami w szczególności J. S. i H. S., w szczególności co do tego, w ile razy i w jakich odstępach czasu pokrzywdzona wychodziła z domu w dn. 12.05.2014r., względnie w jakich konkretnie okolicznościach doszło do zapisania numeru rejestracyjnego samochodu oskarżonego, z jednej strony dotyczą okoliczności nieistotnych z punktu widzenia ustaleń faktycznych w zakresie wyczerpania przez oskarżonego znamion zarzuconego mu przestępstwa, z drugiej zaś strony Sąd uznał rozbieżności te wręcz za naturalne z punktu widzenia zasad doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania – uwzględniając wysoce stresogenny dla pokrzywdzonej charakter przedmiotowych wydarzeń Sąd uznał za naturalne, iż pewnych drobnych szczegółów nie była ona w stanie pamiętać.

W powyższym kontekście Sąd miał na uwadze, iż pokrzywdzona częściowo odmiennie na poszczególnych etapach postępowania opisywała fakt dotykania jej przez oskarżonego – najpierw bowiem wskazała ona, że oskarżony dotykał jej „w okolice bielizny” noszonej zarówno pod bluzą, jak i pod spodniami, potem – że poczuła ono dotknięcie w okolicach bioder, potem zaś, zeznając na rozprawie – że poczuła ona dotknięcie zarówno w miejscu, w którym znajduje się zapięcie biustonosza, jak i poczuła twarz oskarżonego na wysokości pośladków. W powyższym kontekście Sąd uznał, że pokrzywdzona faktycznie poczuła dotknięcia zarówno w miejscu odpowiadającemu zapięciu biustonosza, jak i w okolicy bioder, zeznając o tym zaś podczas chronologicznie drugiego z wymienionych przesłuchań element ten – jako w jej ocenie mniej istotny – pominęła. Jednocześnie jednak Sąd miał na uwadze, że pokrzywdzona wówczas stała odwrócona do oskarżonego tyłem, a zatem nie sposób teoretycznie wykluczyć również przypadkowego charakteru dotknięć, względnie błędnej interpretacji doznań dotykowych. W tym stanie rzeczy Sąd uznał, że dotknięcie na wysokości zapięcia biustonosza stanowi tego typu dotknięcie, którego charakter nie mógł być przypadkowy – miejsce to bowiem nie znajduje się na wysokości rąk człowieka, noszone w zwykłych okolicznościach ubranie również w miejscu tym pozbawione jest kieszeni czy schowków, w końcu zaś samo zapięcie pozostaje na tyle stabilne w swej konstrukcji, że jakiekolwiek ruchy w jego rejonie stają się, poprzez poruszenie zapięcia tego, wyraźnie odczuwalne. Powyższy wniosek pozostaje też i w ścisłym związku z faktem, iż pokrzywdzona wskazała, że oskarżony odchylał także ramiączko biustonosza. W tym stanie rzeczy Sąd uznał, iż powyższe dotknięcia ani nie mogły zostać przez pokrzywdzoną na płaszczyźnie interpretacji odczuć dotykowych zinterpretowane błędnie, ani też nie mogły być one przypadkowe, a tym samym – Sąd uznał za udowodnione, że oskarżony pokrzywdzoną faktycznie dotknął w okolicy zapięcia biustonosza. Natomiast co do drugiego opisanego przez pokrzywdzoną dotknięcia Sąd miał na uwadze, że miejsce na ciele, w którym pokrzywdzona dotknięcie to poczuła, znajduje się na wysokości tożsamej z miejscem zwykle okrytym szeregiem warstw odzieży, względnie akcesoriów takich jak pasek czy też w końcu w miejscu tym znajdują się również kieszenie, w których częstokroć przechowywane są przedmioty. W tym stanie rzeczy Sąd stanął na stanowisku, że skoro pokrzywdzona odwrócona była wówczas tyłem, co wynika ze złożonych przez w/wymienioną zeznań, nie mogła ona widzieć, z czym zetknęło się wówczas jej ciało, tym samym zaś Sąd uznał za niemożliwe, by wykluczyć, iż dotknięcie to spowodowane było choćby wystającym elementem ubrania i miało charakter przypadkowy. W konsekwencji – uznając za w pełni wiarygodne zeznania K. S. co do samych jej odczuć – Sąd uznał w odniesieniu do drugiego z opisanych przez nią dotknięć, iż mogło ono mieć charakter przez oskarżonego niezamierzony.

W odniesieniu do tej części zeznań pokrzywdzonej, w której wskazała ona na konsekwencje, jakie niosła dla niej całość spotkań z oskarżonym, Sąd ocenił zeznania powyższe jako wiarygodne w zakresie, w jakim pokrzywdzona wskazała, iż zaniechała prowadzenia życia towarzyskiego w sposób tożsamy z prowadzonym uprzednio, przyjął jednakowoż także, że zeznania te sformułowane zostały w sposób generalny – w szczególności twierdzenie pokrzywdzonej, iż „nie wychodziła z domu” stoi w sprzeczności z twierdzeniem, iż jednakowoż bywała na uczelni. Mając na względzie wskazania racjonalnego rozumowania i doświadczenia życiowego Sąd uznał w powyższym zakresie za udowodnione, że pokrzywdzona ograniczyła swą aktywność życiową i towarzyską, unikając miejsc i sytuacji, w których ponownie mogłaby ona spotkać oskarżonego, względnie doświadczyć analogicznej zaczepki, jednocześnie jednak uczestniczyła ona zarówno w zajęciach na uczelni, jak i w spotkaniach towarzyskich, odbywających się w warunkach dla niej bezpiecznych.

Sąd nie mógł też pominąć, że przed zdarzeniem pokrzywdzona K. S. oskarżonego nie znała, był on dla niej osobą zupełnie obcą, dlatego też, w ocenie Sądu, nie miałaby ona żadnego powodu, by w niniejszej sprawie w jakimkolwiek zakresie obciążyć oskarżonego zeznaniami swymi w sposób fikcyjny. W konsekwencji Sąd zeznania pokrzywdzonej, ocenione w sposób przedstawiony powyżej, uznał za pełnowartościowy materiał dowodowy, przydatny do poczynienia na tej podstawie ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie.

J. S. , przesłuchany na etapie postępowania przygotowawczego (k. 10 v) zeznał, że w dniu 12 maja 2014 roku, wychodząc z klatki schodowej, zobaczył, jak jego siostra wybiega ze swojego samochodu i biegnie do domu. Za K. S. podjechał samochód o nr rej. (...), z którego ktoś coś powiedział do siostry świadka, jednak świadek nie usłyszał treści wypowiedzi. J. S. zadzwonił następnie do siostry informując ją, że auto to nadal znajduje się pod blokiem i przekazał jego numer rejestracyjny. Świadek zeznał, że siostra przez telefon przekazała mu, iż widziany w samochodzie mężczyzna wszedł na klatkę schodową i szarpał za klamkę, K. S. zaś wówczas ponownie weszła do mieszkania. Świadek wskazał, iż w tym czasie przebywał w mieszkaniu dziadków i obserwował sytuację przez okno.

Przesłuchany na rozprawie (k.413-417) J. S. zeznał, że gdy jego siostra podjechała pod ich blok, przechodził on z klatki szóstej do klatki piątej, idąc do mieszkania dziadków, dlatego też widział, jak siostra jego wysiadła z samochodu i pobiegła do klatki. Wchodząc do klatki schodowej widział, że za K. S. podjechał inny samochód i otworzyły się w nim drzwi. Następnie siostra zadzwoniła do niego, była zdenerwowana, początkowo nie chciała mu powiedzieć o przyczynach powyższego, następnie jednak opowiedziała, że ktoś za nią przyjechał. Świadek zeznał, że zauważył mężczyznę, który wysiadał z samochodu i skierował się do szóstej klatki, od siostry zaś dowiedział się, że mężczyzna ten za siostrą jego przyjechał. Świadek zeznał, że zszedł na dół i widział, że oskarżony próbuje wejść także do klatki piątej, w której znajdował się świadek. Następnie świadek drugi raz zadzwonił do siostry i postanowili wspólnie zapisać numer rejestracyjny auta, przy czym świadek nie pamiętał, czy to był pomysł jego czy siostry. W efekcie świadek przeczytał siostrze przez telefon numer rejestracyjny, K. S. zaś numer ten zapisała. Siostra wykonała do świadka następnie jeszcze jeden telefon do niego, informując, że oskarżony dalej jedzie za nią. Świadek zaznaczył, że tego dnia siostra przedstawiła mu także sytuację, zaistniałą wcześniej w (...). Świadek zeznał też, iż siostra opowiedziała mu, że w (...) podszedł do niej mężczyzna, który podał się za funkcjonariusza policji, zarzucając jej, iż jest w posiadaniu narkotyków i nakazując jej udanie się razem z nim, jeżeli nie chce ona mieć problemów. Mężczyzna ten zabrał K. S. do toalety dla niepełnosprawnych. Świadek relacjonował, że siostra opowiedziała mu, iż mężczyzna ten ją dotykał i rewidował, jednak nie opisywała tego konkretnie. Świadek wskazał także, iż wraz z matką i siostrą był w sklepie (...) podczas oglądania monitoringu.

Sąd uznał zeznania powyższe za pełnowartościowy materiał dowodowy – Sąd miał na uwadze, że J. S. nie był obserwatorem ani uczestnikiem zdarzeń zaistniałych dnia 9 maja 2014 roku w (...), za to był naocznym świadkiem wydarzeń z dnia 12 maja 2014 roku, o czym zeznał w sposób jasny i rzeczowy. Treść zeznań J. S. koresponduje nadto zarówno z zeznaniami samej pokrzywdzonej, jak i H. S.. Faktem jest, że świadek K. S. w zeznaniach swoich nie wspomniała o bracie, przechodzącym wówczas pomiędzy klatkami schodowymi, jednocześnie jednak Sąd miał na uwadze, skoro świadek właśnie pomiędzy dwoma klatkami schodowymi przechodził, pokrzywdzona zaś biegła do klatki własnej, uciekając dodatkowo przed deszczem, Sąd uznał za zgodne ze wskazaniami logicznego rozumowania, że pokrzywdzona nie zwracała uwagi na otocznie klatki schodowej, dążąc do jak najszybszego dotarcia do domu. W konsekwencji Sąd uznał, że jedynie pozornie pomiędzy zeznaniami K. S. i J. S. zachodzi rozbieżność. Sąd miał na uwadze, że także J. S. jest dla oskarżonego osobą zupełnie obcą, z oskarżonym w ogóle nie miał on bezpośredniego kontaktu, dlatego też Sąd wykluczył, by świadek miał jakikolwiek interes w tym, by jakiekolwiek okoliczności sprawy przedstawić niezgodnie z faktami. W tym stanie rzeczy Sąd zeznania powyższe uznał za pełnowartościowy materiał dowodowy, przydatny do poczynienia na tej podstawie ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie.

Przesłuchana w charakterze świadka H. S. (k. 570-573) zeznała, że o zdarzeniu z udziałem córki dowiedziała się w poniedziałek wieczorem, gdy pokrzywdzona wraz z bratem wrócili z policji. Świadek zeznała, że weekend poprzedzający powołany poniedziałek pokrzywdzona spędziła, nie wstając z łóżka, w poniedziałek zaś, gdy pokrzywdzona wróciła z uczelni, świadek prosiła, by zrobiła zakupy – pokrzywdzona wówczas wyszła, jednak zaraz wróciła, zaś zapytana, co się stało, odpowiedziała, że musi coś jeszcze załatwić. Po pewnym czasie pokrzywdzona, ponownie na prośbę świadka wyszła, jednak z opowiadań córki świadek dowiedziała się, że faktycznie pokrzywdzona pojechała wówczas na policję. Po powrocie pokrzywdzona opowiedziała świadkowi o sytuacji w galerii handlowej, jednak z pominięciem szczegółów. Następnie dnia świadek wraz z dziećmi udała się ponownie na komisariat Policji, by zapytać o stan sprawy, następnie zaś wspólnie udali się oni do sklepu (...). Świadek zeznała, że poprosiła pracownicę sklepu o odtworzenie nagrania z monitoringu, J. S. zaś wówczas wykonał zdjęcie jednego z ujęć. Odnośnie relacji, przekazanej jej przez pokrzywdzoną, świadek zeznała, że córka mówiła, iż podszedł do niej mężczyzna, który przedstawił się jako policjant z sekcji narkotykowej i wskazał, iż musi ją przeszukać. Następnie zaprowadził on pokrzywdzoną do łazienki dla niepełnosprawnych, przeszukał jej torebkę, oglądał dowód osobisty oraz wypytał o jej życie. Zgodnie z relacją, przedstawioną świadkowi przez K. S., przeszukanie polegało na przejrzeniu torebki i kieszeni, nadto mężczyzna ten kazał jej zdjąć bluzkę i zsunąć spodnie, wypuszczając pokrzywdzoną zaś zapowiedział, że będzie ją miał „na oku”. Córka mówiła świadkowi także, iż gdy podjeżdżała w poniedziałek pod dom, ten sam mężczyzna podjechał pod klatkę schodową; gdy pokrzywdzona wysiadała z samochodu, brat jej przebywał w mieszkaniu dziadków i widział powyższy fakt, stojąc przy oknie. Nadto świadek zeznała, że syn jej mówił, iż widział, że gdy pokrzywdzona wbiegła do klatki, podążający za nią mężczyzna nerwowo chodził pomiędzy jedną klatką a drugą. W efekcie J. S. spisał numer rejestracyjny samochodu.

Sąd dał wiarę zeznaniom powyższym w całości. Sąd miał na uwadze, że H. S. nie była obserwatorem ani wydarzeń w galerii handlowej z dnia 9 maja 2014 roku, ani też wydarzeń z dnia 12 maja 2014 roku, przedstawiona zaś każdorazowo w powyższym zakresie relacja stanowiła powtórzenie informacji, uzyskanych przez świadka od córki i syna, przy czym świadek wyraźnie zaznaczyła, że K. S. nie opowiedziała jej wydarzeń, do jakich doszło w galerii handlowej, w sposób szczegółowy – jednocześnie jednak Sąd nie powziął wątpliwości, że świadek, składając zeznania, dążyła do przedstawienia w sposób precyzyjny faktów, o których wiedzę powzięła od córki i syna. Sąd miał na uwadze, że świadek jest dla oskarżonego osobą obcą, która z oskarżonym w ogóle nie miała bezpośredniego kontaktu, z tych też przyczyn Sąd uznał, że świadek nie miałaby interesu w tym, by złożyć w niniejszej sprawie zeznania niezgodne z prawdą. Analogicznie Sąd uznał, że świadek także prawdziwie opisała wydarzenia, których była bezpośrednim obserwatorem, względnie uczestnikiem, tj. zaistniałe po powrocie pokrzywdzonej do domu z galerii handlowej oraz związane z powrotem pokrzywdzonej do domu po zajęciach w poniedziałek, a następnie próbami wyjścia po zakupy. Analogicznie w końcu Sąd wiarą obdarzył zeznania świadka, złożone na okoliczność udania się w towarzystwie córki i syna następnie do sklepu (...) i obejrzenia nagrania z monitoringu – złożone w powyższym zakresie przez świadka zeznania znajdują potwierdzenie w złożonym na rozprawie materiale zdjęciowym (k. 569), nadto korespondują one w całości z relacją J. S. i K. S.. W konsekwencji Sąd uznał zeznania świadka za pełnowartościowy materiał dowodowy w oparciu o który Sąd poczynił także ustalenia faktyczne w niniejszej sprawie.

D. K. (obecnie nosząca nazwisko H.) przesłuchana na etapie postępowania przygotowawczego (k. 94-95, 224) zeznała, że na przełomie wiosny i lata 2014 roku przyszła do niej K. S. i opowiedziała, że ktoś ją zaczepił w (...), potem zaś była śledzona. Świadek wówczas opowiedziała pokrzywdzonej, że w przeszłości także została zaczepiona w tej samej galerii handlowej. D. K. zaznaczyła, że nie pamięta, jak wyglądał mężczyzna, który w przeszłości ją zaczepił; świadek wskazała, że K. S. pokazała jej zdjęcie, jednak było ono niewyraźne.

Przesłuchana na rozprawie (k. 660-661) D. H. (dawniej K.) zeznała, że w przeszłości K. S. przyszła do jej domu zdenerwowana i opowiadała o sytuacji, gdy ktoś zaczepił ją w (...) i ktoś podążał za nią samochodem do domu. K. S. opowiedziała świadkowi, że mężczyzna, który ją zaczepił, szedł za nią na parkingu (...), po czym wsiadła do samochodu i zobaczyła, że ta sama osoba jedzie za nią. Gdy podjechała pod dom, weszła do klatki schodowej, w której mieszka, za nią zaś próbował wejść także mężczyzna, jednak drzwi się zatrzasnęły. Świadek potwierdziła, że w przeszłości także została zaczepiona w (...), jednak wskazała kategorycznie, iż nie rozpoznaje obecnego na S. oskarżonego.

Dokonując oceny zeznań świadka D. H. Sąd miał na uwadze w pierwszej kolejności, że świadek nie była naocznym obserwatorem wydarzeń, zaistniałych czy to w (...) z udziałem oskarżonego i pokrzywdzonej, ani też wydarzeń zaistniałych następnie pod blokiem, w którym zamieszkuje pokrzywdzona. Podobnie Sąd miał na uwadze, że świadek z jednej strony nie potrafiła przytoczyć w sposób dokładny słów pokrzywdzonej co do przebiegu wydarzeń w galerii handlowej, w końcu zaś stwierdziła ona, że nie dopytywała pokrzywdzonej o szczegóły zdarzenia. W końcu zaś Sąd nie mógł pominąć rozbieżności pomiędzy zeznania świadka, złożonymi na etapie postępowania przygotowawczego raz na rozprawie odnośnie tego, czy pokrzywdzona K. S. przyszła do świadka w samym dniu zdarzenia na terenie (...), czy też w terminie późniejszym – Sąd w powyższym zakresie miał na uwadze, że skoro relacja pokrzywdzonej, przedstawiona świadkowi, obejmowała zarówno fakt zaczepienia jej na terenie galerii, jak i następnie „śledzenie” pokrzywdzonej, oczywistym dla Sądu pozostaje, że relację powyższą K. S. mogła zdać świadkowi najwcześniej w dniu, kiedy spotkała ona oskarżonego pod swym blokiem. Jednocześnie Sąd miał na uwadze, że pamięć świadka w oczywisty sposób pozostawała dokładniejsza na etapie postępowania przygotowawczego, tj. w dacie bliższej chronologicznie zdarzeniu. Analogicznie Sąd ocenił wypowiedź świadka, iż pokrzywdzona mówiła jej, iż oskarżony szedł za nią po parkingu – Sąd miał na uwadze, iż świadek wskazała, że nie pamięta dokładnej relacji, przekazanej jej przez pokrzywdzoną, stąd też Sąd twierdzenie powyższe złożył na karb niepamięci świadka i wypełnienia samodzielnie luk pamięciowych. W tym stanie rzeczy w zakresie, w jakim zeznania D. H., składane na obu etapach postępowania, pozostawały rozbieżne, Sąd przymiot wiarygodności przyznał zeznaniom, złożonym przez świadka na etapie dochodzenia, uznając, że wówczas przebieg relacjonowanych wydarzeń pozostawał w pamięci świadka jeszcze niezatarty. Jednocześnie Sąd stanął na stanowisku, że świadek, jako osoba dla oskarżonego zupełnie obca, nie miałaby żadnego powodu, by jakiekolwiek okoliczności sprawy przedstawić niezgodnie z prawdą. W konsekwencji Sąd zeznania powyższe uznał za pełnowartościowy materiał dowodowy, przydatny do poczynienia na tej podstawie ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie.

Z zeznań O. J. (k. 652-653) wynika, że około dwa lata przed datą przesłuchania, w maju, przyszedł do niego oskarżony i opowiedział, iż na parkingu widział dziewczynę, która zażywała narkotyki w samochodzie. W efekcie oskarżony podszedł do w/wymienionej kobiety i odbył z nią rozmowę, zaś kobieta ta w ustronnym miejscu pokazała mu narkotyki, które następnie wspólnie wyrzucili. Tydzień później świadek wraz z oskarżonym wybrali się na wycieczkę kajakową, podczas której oskarżony opowiedział, że przyjechała po niego policja, zabrała go na komisariat, gdzie przedstawiono mu zarzuty podawania się za policjanta i naruszenia nietykalności osobistej. Świadek zeznał, że pierwsza rozmowa odbyła się przed zatrzymaniem oskarżonego oraz że oskarżony pozostawał w przekonaniu, iż postąpił słusznie, bowiem młoda osoba zażywała narkotyki w miejscu publicznym, jednak nie wdawał się w szczegóły. Świadek zeznał również, iż jest mu znana sytuacja że oskarżony przejeżdżał w okolicy, gdzie mieszkała kobieta, o której opowiadał wcześniej świadkowi w kontekście centrum handlowego i podjechał do miejsca jej zamieszkania. Doszło do ponownego – przypadkowego, jak wskazał świadek - spotkania oskarżonego z pokrzywdzoną, która się wówczas jednak przestraszyła.

Sąd jedynie częściowo obdarzył zeznania powyższe wiarą. Sąd dał zatem wiarę twierdzeniu świadka, iż pozostaje w relacjach przyjacielskich z oskarżonym, w konsekwencji zaś oskarżony podzielił się ze świadkiem informacją o swoim zatrzymaniu – powyższym twierdzeniom świadka nie zaprzecza żaden inny dowód, nadto pozostają one zgodne ze wskazaniami logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego. Podobnie Sąd dał wiarę twierdzeniu świadka, iż oskarżony powiedział mu, iż pojechał do miejsca zamieszkania pokrzywdzonej – powyższy fakt bowiem znajduje potwierdzenie w szczególności w zeznaniach K. S., jak i w wyjaśnieniach samego oskarżonego. W tym stanie rzeczy Sąd nie znalazł podstaw, by zeznaniom tym co do powołanych kwestii odmówić wiary. Sąd natomiast odmówił wiary twierdzeniom świadka dotyczącym relacji, jaką oskarżony przekazał mu co do przebiegu wydarzeń w (...) oraz przyczyn swojej wizyty następnie pod blokiem pokrzywdzonej, a zdecydowały o tym w całości względy analogiczne, jak powołane w odniesieniu do oceny wyjaśnień oskarżonego. Sąd stanął na stanowisku, że świadek, jako osoba zaprzyjaźniona z oskarżonym, powodowana solidarnością z nim, dążył do przedstawienia okoliczności sprawy w sposób dla oskarżonego korzystny, to zaś poprzez złożenie zeznań zbieżnych z realizowaną przez oskarżonego linią obrony.

Przesłuchana w charakterze świadka M. M. (1) (k. 795-796) nie potrafiła odtworzyć jakichkolwiek okoliczności prowadzonego postępowania. Sąd uznał za wiarygodne, iż świadek, z uwagi na upływ czasu oraz dużą liczbę prowadzonych postępowań obecnie nie jest w stanie odtworzyć w sposób konkretny okoliczności związanych z jednym z nich. Sąd miał na uwadze, że świadek jest dla oskarżonego osobą obcą, dlatego też nie miałaby ona, w ocenie Sądu, żadnego powodu, by w powyższym zakresie złożyć zeznania niezgodne z prawdą. Jednocześnie jednak, wobec niepamięci świadka, Sąd uznał zeznania te za nieprzydatne do poczynienia na tej podstawie ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie.

Na marginesie Sąd uznał za niezbędne podkreślić, iż w toku postępowania obrońca oskarżonego złożył szereg wniosków o sprostowanie protokołów rozpraw. Sąd w powyższym kontekście miał na uwadze, że zgodnie z przepisem art. 171 §1 kpk każda wypowiedź osoby przesłuchiwanej ograniczona jest celem danej czynności, zaś zapisy protokołu w oczywisty sposób winny oddawać merytoryczną treść powyższych wypowiedzi, to zaś w sposób zrozumiały, z pominięciem wypowiedzi powtarzających się bądź merytorycznie nieistotnych. Powyższe legło u podstaw nieuwzględnienia w toku postępowania przez Sąd składanych przez obrońcę wniosków, albowiem dotyczyły one wciągnięcia do protokołu wypowiedzi zdaniem Sądu merytorycznie nieistotnych.

Nie budziły wątpliwości Sądu pozostałe dowody i dokumenty, zgromadzone w niniejszej sprawie, mające postać: notatki (k.1), tablicy poglądowej (k.2), protokołu zatrzymania osoby (k.13), protokołu przeszukania (k.15-16), protokołu zatrzymania rzeczy z załącznikiem (k.25–28,71-74), protokołu oględzin (k. 81-82, 84-85, 96-97), wydruku zdjęć (k.125-129), odpisów protokołu z załącznikiem (k.214-217,241-244), informacji o dochodach (k.411), pisma (...) (k.496), koszulki z zwartością pisma i zdjęć (k.169), zdjęć wraz z wydrukami (k.600-640), pisma WizzAir.com (k.705-708,716,718-719), pisma (...) W. II (k.397), a nadto dokumenty złożone przez pełnomocnika oskarżyciela i obrońcę oskarżonego (k.731-755), dane o karalności (k.765) - w ocenie Sądu dowody te zgromadzone zostały prawidłowo, dokumenty zaś sporządzone stosownie do regulacji, określających ich formę i treść, przez osoby do tego uprawnione, stanowiąc tym samym wierne odzwierciedlenie okoliczności w nich opisanych. Sąd nie znalazł podstaw, by dowodom powyższym odmówić wiary. Tym samym Sąd uznał dokumenty powyższe za pełnowartościowy materiał dowodowy, przydatny do oparcia na nim ustaleń faktycznych w niniejszej sprawie. Zaznaczyć przy tym należy, iż wobec treści przepisu art. 174 kpk Sąd notatkę z k. 1 uznał za przydatną do ustalenia wyłączenie tego, kiedy K. S. po raz pierwszy stawiła się w komisariacie Policji, a tym samym – kiedy zainicjowane zostały czynności Policji w niniejszej sprawie. Niezależnie od powyższego Sąd uznał, że jakiekolwiek zapisy, ujęte w notatce urzędowej, odnośnie relacji, zdanej funkcjonariuszowi Policji przez osobę, zgłaszającą się na Policję, nie mogą stanowić dowodu w niniejszej sprawie – nie tylko wobec treści przepisu art. 174 kpk, ale też i wobec faktu, że ani zdający „relację” taką nie jest pouczony o treści art. 233 kk, ani też i nie ma on możliwości kontroli zapisów poczynionych w notatce, jak ma to miejsce w doniesieniu protokołu przesłuchania.

J. K. (2) oskarżony o to, że: w dniu 9 maja 2014r. w W. w (...), podając się za funkcjonariusza Policji wydziału narkotykowego, pod pretekstem dokonania przeszukania, zaprowadził K. S. do toalety dla inwalidów, polecił jej zdjąć bluzkę i spodnie, po czym zaczął ją dotykać po udach oraz w okolicy majtek i biustonosza oraz przeszukał zawartość jej torebki, tj. o czyn z art. 227 kk w zb. z art. 217 §1 kk w zw. z art. 11 §2 kk.

Sąd zważył co następuje:

Dobrem chronionym na gruncie art. 227 kk jest prawidłowość działania funkcjonariuszy publicznych i pewność, że osoba podejmująca czynności organu jest osobą do tego powołaną. Ponadto przepis ten ma zapobiegać wprowadzaniu w błąd obywateli przez osoby podające się za funkcjonariuszy publicznych, przez co chroni on zaufanie, jakim są darzeni funkcjonariusze publiczni.

Zgodnie z dyspozycją art. 227 kk przestępstwo przywłaszczenia funkcji polega na wykonaniu czynności związanej z funkcją funkcjonariusza publicznego, przy czym może być to dokonane wyłącznie w ten sposób, że sprawca podaje się za funkcjonariusza albo że wykorzystuje błędne przeświadczenie o tym innej osoby. Czynność jest związana z funkcją wtedy, gdy należy do kompetencji funkcjonariusza, za którego podaje się sprawca lub za którego jest brany. Katalog osób, mających status funkcjonariuszy publicznych, jest wskazany w art. 115 § 13 kk, zalicza się do nich m. in. funkcjonariuszy organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego. Opisane przestępstwo nie zachodzi, jeżeli sprawca tylko podaje się za funkcjonariusza albo tylko nie wyprowadza z takiego przeświadczenia innej osoby, ale nie wykonuje żadnych czynności związanych z funkcją. Jednak jeżeli zamiarem sprawcy jest przystąpienie do wykonania czynności związanej z funkcją osoby, za którą się podaje albo za którą jest brany, po czym zamiar ten nie zostaje (z jakiegokolwiek powodu) zrealizowany, zachodzi odpowiedzialność za usiłowanie omawianego przestępstwa. Stronę podmiotową stanowi umyślność w postaci zamiaru bezpośredniego lub ewentualnego. (vide M. Kulik (w:) Kodeks karny. Komentarz., Komentarz do art. 227 k.k.).

Sprawcą przestępstwa określonego w art. 227 kk może być każdy, jest to przestępstwo powszechne. Popełnia je także funkcjonariusz publiczny, jeżeli podejmuje czynności znajdujące się poza zakresem jego kompetencji, podając się za takiego funkcjonariusza, jakim w istocie nie jest (vide A. Zoll (w:) Zoll, 1999, s. 741; Marek, Komentarz, s. 502).

W realiach niniejszej sprawy Sąd doszedł do przekonania, że J. K. (1) swoim zachowaniem wypełnił znamiona przestępstwa stypizowanego w art. 227 kk. Jak wynika z zeznań K. S., które Sąd obdarzył wiarą, oskarżony poszedł do niej, gdy ta oglądała rzeczy w sklepie (...) i oświadczył, że jest policjantem z wydziału narkotykowego, a także, że przypuszcza, że posiada ona przy sobie narkotyki, nakazując jej równocześnie udanie się z nim na przeszukanie. Przedstawienie się jako policjant z wydziału narkotykowego stanowi wypełnienie znamienia podawania się za funkcjonariusza publicznego, którym jest m. in. funkcjonariusz organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego. Następnie oskarżony wraz z pokrzywdzoną udał się do toalety, gdzie doszło do przeszukania pokrzywdzonej oraz jej przedmiotów podręcznych – jak wynika jasno z zeznań K. S., oskarżony oglądał rzeczy, które wyjęła ona z torebki, w tym zawartość portfela, a także wnętrza jej kieszeni, nadto zaś nakazał jej się rozebrać. Czynność przeszukania osoby, której podjął się oskarżony, należy do katalogu działań związanych z funkcją funkcjonariusza publicznego, jakim jest policjant, choćby w oparciu o przepis art. 15 ust. 1 pkt 5 ustawy o Policji, jak i w oparciu o przepis art. 217 §1 kpk. Tym samym Sąd nie powziął wątpliwości, że oskarżony wykonał też czynność, ściśle związaną z funkcją, którą przywłaszczył sobie w rozmowie z pokrzywdzoną. Sąd nie powziął też wątpliwości co do tego, że oskarżony działał z winy umyślnej w zamiarze bezpośrednim, tzn. chciał podać się za funkcjonariusza publicznego i wykonać czynność związaną z jego funkcją – oczywistym dla Sądu pozostaje, iż oskarżony miał pełną świadomość, że policjantem nie jest, działanie jego zaś nakierowane było wyłącznie na to, by w ten sposób, w powiązaniu z informacją o znajdujących się w pobliżu także innych funkcjonariuszach Policji, skłonić pokrzywdzoną do udania się z nim do toalety i rozebrania się. Powyższa sekwencja wydarzeń pozostaje, zdaniem Sądu, logicznie ze sobą powiązana, a staje się tym bardziej wyraźna, gdy zważyć, że ze złożonych do akt sprawy publikacji prasowych oskarżonego (k. 739-754) wynika, iż tematyka związana z prawem karnym, a także działalnością Policji, Prokuratury i Sądów była mu częściowo znana.

Okoliczności powyższe skłoniły Sąd do uznania, iż oskarżony działaniem swym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 227 kk.

Dobrem chronionym na gruncie art. 217 §1 kk jest nietykalność cielesna człowieka, a powyższy przepis ma na celu zagwarantowanie każdemu człowiekowi „wolności od fizycznych oddziaływań na jego ciało” i zarazem ochronę jego swobody w dysponowaniu własnym ciałem (vide M. M., Ustawowe znamiona czynu zabronionego … (naruszenie nietykalności cielesnej), NP 1982, nr 11-12, s. 67). Zatem czyn powyższy nie wykracza przeciwko zdrowiu człowieka, lecz stanowi wyraz nieposzanowania innej osoby.

Zgodnie z dyspozycją z art. 217 §1 kk zachowanie sprawcy polega na naruszeniu nietykalności cielesnej człowieka, rozumianej jako wszelkiego rodzaju czynności oddziałujące na ciało drugiej osoby, które nie są przez nią akceptowane, przy czym w § 1 wymieniony jest jeden ze sposobów realizacji znamienia w postaci uderzenia, czyli zadania ciosu. Natomiast zwrot „w inny sposób narusza nietykalność cielesną” obejmuje wszelkie inne sposoby ingerencji w cielesną nietykalność drugiej osoby, jak choćby oblanie drugiej osoby płynem, oplucie, spoliczkowanie, potrącenie kogoś ręką lub barkiem, popchnięcie, ciągnięcie za włosy, przytrzymanie, szarpanie, uciskanie, podstawianie nogi, spoliczkowanie, zrzucenie czapki lub okularów, uderzenie rękawiczką, rozbicie na ubraniu jajka, obcięcie włosów, ogolenie, szczypanie, kłucie, poklepywanie, rzucenie kogoś jakimś przedmiotem, czy też pocałunek drugiej osoby bez jej zgody (vide A. Zoll (w:) Kodeks karny, Komentarz, s. 672; O. Górniok, Kodeks karny. Komentarz, s. 247, M. Mozgawa, Ustawowe znamiona..., s. 71-73).

Za naruszenie nietykalności cielesnej może być uznane tylko takie zdarzenie, które nie powoduje żadnych zmian anatomicznych lub fizycznych w organizmie człowieka i nie pozostawia na jego ciele żadnych, lub - co najwyżej - nieznaczny lub przemijający ślad w postaci niewielkiego i krótkotrwałego zasinienia (vide wyrok Sądu Najwyższego z dn. 09.09.1969r. o sygn. V KRN 106/69, OSNKW 1970, nr 1, poz. 3). Powyższe prowadzi do wniosku, że w pojęciu tym mieszczą się drobne fizyczne urazy na ciele pokrzywdzonego w postaci otarć, siniaków, czy też zadrapań, nie będących dolegliwościami w postaci naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia, określonych w art. 157 §1 k.k.

Przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej należy do kategorii przestępstw umyślnych, toteż sprawca musi mieć świadomość, że podejmując określone zachowanie narusza nietykalność innej osoby. Może ono zostać popełnione zarówno w zamiarze bezpośrednim, gdy sprawca chce w jakikolwiek sposób naruszyć nietykalność cielesną innej osoby, jak i w zamiarze wynikowym, gdy przewiduje taką możliwość i godzi się na to.

W realiach niniejszej sprawy Sąd stanął na stanowisku, iż oskarżony działaniem swoim wyczerpał także znamiona przestępstwa z art. 217 §1 kk. Jak już była o tym mowa powyżej, Sąd na podstawie zeznań pokrzywdzonej K. S. uznał za udowodnione, że oskarżony dotknął pokrzywdzoną w okolice zapięcia biustonosza, tj. z tyłu, na wysokości połowy pleców. Sąd uwzględnił, że K. S. wskutek działania oskarżonego, jak jasno wynika ze złożonych przez nią zeznań, nie odniosła jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu, tym samym działanie oskarżonego nie wykroczyło poza dyspozycję art. 217 §1 kk. Sąd nie powziął wątpliwości, że dotykanie K. S. w okolicy zapięcia biustonosza stanowiło niepożądane przez pokrzywdzoną oddziaływanie fizyczne na jej ciało, powodujące niechciane doznania. Podanie się przez oskarżonego za funkcjonariusza Policji zmierzało przy tym, zdaniem Sądu, do unicestwienia potencjalnego oporu pokrzywdzonej, a tym samym skłonienie jej do rozebrania się, a następnie dotknięcie, stanowiło wyraz braku poszanowania woli pokrzywdzonej, a w konsekwencji działanie realizowane przez oskarżonego z pominięciem woli K. S.. Z zeznań pokrzywdzonej wynika przy tym jasno, że kiedy oskarżony nakazał jej się rozebrać, wyraziła wątpliwość co do tego, iż czynność ta jest realizowana prawidłowo, wskazując pośrednio, iż winna być ona przeprowadzona przez osobę tej samej płci - w ocenie Sądu było to wyrazem niechęci pokrzywdzonej do poddawania się „przeszukaniu”, a co za tym idzie niechęci do jego immanentnego elementu, jakim jest dotykanie osoby przeszukiwanej przez przeszukującego. Mimo niezadowolenia z konieczności rozebrania się oraz umożliwienia oskarżonemu przeszukania jej, K. S. wykonywała polecenia oskarżonego, sądząc – nawet jeśli miała ona wątpliwości - że poddaje się czynnościom przeprowadzanym przez funkcjonariusza publicznego. Sąd nie powziął wątpliwości co do tego, że oskarżony miał świadomość, iż jakakolwiek forma kontaktu fizycznego z nim jest przez przestraszoną sytuacją pokrzywdzoną niepożądana. Oskarżony, aby spowodować przełamanie woli pokrzywdzonej i poddawanie się jego poleceniom, dopuścił się działań mających wywołać u K. S. niezgodne z prawdą wyobrażenia o rzeczywistości-przekazywał jej nieprawdziwe informacje o tym, że jest policjantem, przeprowadza przeszukanie w związku z podejrzeniem posiadania przez nią narkotyków oraz że jeżeli pokrzywdzona nie podda się poleceniom oskarżonego, zostanie wyprowadzona w kajdankach w obecności dodatkowo współpracowników oskarżonego, tj. innych funkcjonariuszy Policji. Zaznaczyć w tym miejscu należy, że Sąd nie znalazł podstaw, by uznać, że pokrzywdzona w jakimkolwiek zakresie zachowała się wyzywająco wobec oskarżonego bądź by go w jakikolwiek inny sposób sprowokowała. W ocenie Sądu to oskarżony wykazał inicjatywę podchodząc do pokrzywdzonej, kiedy ta oglądała rzeczy w sklepie, podając się za policjanta, prowadząc ją do toalety, a następnie nakazując rozebranie się i dotykając. Sąd wykluczył, by zachowanie pokrzywdzonej, która stosowała się do poleceń, sądząc, że poddaje się procedurze przeszukania, mogło zostać poczytywane za wyzywające lub zachęcające.

Okoliczności powyższe skłoniły Sąd do uznania, iż oskarżony działaniem swoim wyczerpał także znamiona przestępstwa z art. 217 §1 kk.

Zdaniem Sądu całość zachowań oskarżonego należało zakwalifikować jako jeden czyn w rozumieniu prawnokarnym. Przytoczyć w tym miejscu należy stanowisko Sądu Najwyższego, wyrażone w wyroku z dnia 9 lutego 2006 roku o sygn. III K 164/2005, zgodnie z którym za przyjęciem jedności czynu przemawia jedność miejsca, czasu i osób uczestniczących w zajściu oraz wynikająca w sposób jednoznaczny z ustalonego w sprawie stanu faktycznego jedność zamiaru sprawców przestępnych działań. Dla takiej oceny nie ma przy tym znaczenia rozwój zdarzeń w trakcie zajścia, pozwalający na podzielenie zdarzenia na kilka zajść, z pozoru odrębnych. Przenosząc powyższe na grunt niniejszej sprawy Sąd uznał, że całość zachowania oskarżonego była wynikiem podjętego przez oskarżonego jednego zamiaru, zakładającego podanie się za policjanta oraz wykorzystanie konsekwencji przekazania tej fałszywej informacji do dokonania czynności związanej z funkcją funkcjonariusza publicznego, mianowicie do dokonania „przeszukania”, dającego z samej swej istoty możliwość naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonej. Poza tym należy zauważyć, że pomiędzy dwoma etapami działania oskarżonego, tj. najpierw podaniem się za policjanta na terenie sklepu (...) i żądaniem poddania się przeszukaniu, potem zaś nakazania pokrzywdzonej rozebrania się i dotknięciem jej, zachodziły ścisły związek - dotkniecie pokrzywdzonej w trakcie „przeszukania”, odbywającego się w toalecie, było konsekwencją uprzedniego przekazania K. S. niezgodnej z prawdą informacji, iż ma ona do czynienia z funkcjonariuszem policji. Uwzględniając powyższe oraz zwartość czasową i przestrzenną zdarzenia Sąd stanął na stanowisku, iż całość zachowania oskarżonego stanowi w rozumieniu prawa karnego jeden czyn przestępny.

W konsekwencji Sąd uznał oskarżonego J. K. (1) za winnego tego, że w dniu 9 maja 2014r. w W. w (...), podając się za funkcjonariusza Policji wydziału narkotykowego, pod pretekstem dokonania przeszukania, zaprowadził K. S. do toalety dla inwalidów, przeszukał zawartość jej torebki, jak i polecił jej zdjąć bluzkę i spodnie, następnie zaś naruszył jej nietykalność cielesną, dotykając w pobliżu zapięcia biustonosza, tj. czynu wyczerpującego dyspozycję art. 227 kk w zb. z art. 217 §1 kk w zw. z art. 11 §2 kk.

Zaznaczyć w tym miejscu godzi się, że nieistotne w kontekście ustaleń Sądu pozostaje, skąd funkcjonariusze Policji dysponowali zdjęciem oskarżonego, wykorzystanym podczas czynności okazania, podobnie jak i nieistotne pozostaje, w jaki sposób ustalili oni, iż samochód oskarżonego nie jest radiowozem – Sąd miał w powyższym kontekście na uwadze, iż zgodnie z art. 14 ust. 4 ustawy o Policji w celu realizacji ustawowych zadań Policja może korzystać z danych o osobie, w tym również w formie zapisu elektronicznego, uzyskanych przez inne organy, służby i instytucje państwowe w wyniku wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych oraz przetwarzać je w rozumieniu ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, bez wiedzy i zgody osoby, której dane te dotyczą.

Wymierzając oskarżonemu karę Sąd kierował się wskazaniami art. 53 kk.

Sąd uznał stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego za wysoki. Sąd w powyższym kontekście miał na uwadze, że jednym czynem w sensie prawnokarnym J. K. (1) godził w dwa dobra chronione, mianowicie w nietykalność cielesną pokrzywdzonej oraz prawidłowość działania funkcjonariuszy publicznych i zaufanie do nich. Sąd brał również pod uwagę to, że oskarżony dotykał częściowo obnażonej pokrzywdzonej, ingerując nie tylko w jej cielesną nietykalność, ale także naruszając sferę jej intymności. Oskarżony dopuszczając się przestępstwa przywłaszczenia funkcji doprowadził pokrzywdzoną, poprzez polecenie częściowego rozebrania się przy nim, do sytuacji wysoce niekomfortowej, w której doszło nie tylko do dotknięcia pokrzywdzonej, ale także oglądania przez obcego jej oskarżonego po uprzednim nakazaniu jej zdjęcia ubrania, a tym samym do swoistego wtargnięcia w strefę intymną, przez każdego człowieka w naturalny sposób najbardziej chronioną. Dokonując oceny stopnia społecznej szkodliwości zarzuconego oskarżonemu czynu Sąd nie mógł pominąć także działania oskarżonego podjętego w dn. 12.05.2014r. – zdaniem Sądu udanie się przez oskarżonego celowo w miejsce zamieszkania pokrzywdzonej, oczekiwanie na nią pod blokiem, nadto nieodjechanie stamtąd, pomimo że pokrzywdzona na początkową zaczepkę nie zareagowała, a wręcz przestraszona wbiegła do klatki, wskazuje jasno, iż celem oskarżonego w powyższym zakresie było utrzymywanie pokrzywdzonej w stanie obawy, wywołanie w niej przeświadczenia, że oskarżony pozostaje w dalszym ciągu obecny w jej życiu, a postępowanie jej jest „kontrolowane” przez oskarżonego, działającego jako funkcjonariusz Policji. Powyższe okoliczności w oczywisty sposób stanowiły ingerencję także w sferę psychiki pokrzywdzonej, poczucie jej prywatności i bezpieczeństwa, stanowiąc tym samym dodatkowo naruszenie powyższych dóbr. Oskarżony działał przy tym powodowany wyłączenie dążeniem do osiągnięcia własnej przyjemności kosztem naruszenia sfery nietykalności osobistej i poczucia bezpieczeństwa pokrzywdzonej. Całość powołanych okoliczności zdecydowała, iż Sąd stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego ocenił jako znaczny.

Podobnie za znaczny Sąd uznał stopień zawinienia oskarżonego. Przypisany oskarżonemu czyn popełniony zostały z winy umyślnej z zamiarem bezpośrednim, oskarżony zaś był w pełni swego przestępnego działania świadomy – Sąd nie stwierdził jakichkolwiek okoliczności, wyłączających bezprawność albo winę. Całość sekwencji działań oskarżonego rozciągała się przy tym w czasie, oskarżony najpierw bowiem zaczepił pokrzywdzoną w sklepie (...), przedstawiając się jako funkcjonariusz policji z wydziału narkotykowego, potem przeszedł korytarzem wraz z nią do toalety, a następnie przebywał tam z K. S., przeglądając jej rzeczy, zadając różne pytania oraz polecając jej zdjęcie ubrań. W tym kontekście Sąd uwzględnił, że oskarżony miał możliwość na każdym etapie swego działania odstąpić od popełnienia przestępstwa, czego nie uczynił. W konsekwencji Sąd nie znalazł podstaw, by stopień zawinienia oskarżonego ocenić odmiennie, niż stopień społecznej szkodliwości czynu jakiego się dopuścił.

Znaczny stopień winy i znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu Sąd poczytał za okoliczności obciążające oskarżonego.

Za okoliczność łagodzącą Sąd uznał dotychczasową niekaralność oskarżonego, jak i fakt, że w wyniku działania oskarżonego K. S. nie doznała wymiernego uszczerbku w sferze fizycznej.

Całość powyższych okoliczności obciążających zdecydowała o tym, iż Sąd uznał za zasadne wymierzenie oskarżonemu kary. Powołany powyżej stopień zawinienia i stopień społecznej szkodliwości czynu, ocenione jako znaczne, wykluczają zastosowanie w stosunku do oskarżonego instytucji warunkowego umorzenia postępowania, określonej w art. 66 §1 kk. Jednocześnie powołane powyżej okoliczności łagodzące zdecydowały o tym, iż Sąd doszedł do przekonania, że w realiach niniejszej sprawy kara ograniczenia wolności będzie wystarczająca dla osiągnięcia wobec oskarżonego celów zapobiegawczych i wychowawczych, a tym samym – że osiągnie ona wobec oskarżonego cele stawiane wymiarowi kary. Karę grzywny Sąd uznał w powyższym kontekście za niewspółmiernie rażąco łagodną i niedającą gwarancji osiągniecia wobec oskarżonego celów zapobiegawczych i wychowawczych, karę pozbawienia wolności zaś za rażąco niewspółmiernie surową. Sąd stanął przy tym na stanowisku, że powołane powyżej okoliczności obciążające przemawiają za wymierzeniem oskarżonemu kary ograniczenia wolności znacznie powyżej dolnego progu ustawowego zagrożenia, przy czym wskazane też powyżej okoliczności łagodzące nakazują uznać, iż wymierzona oskarżonemu kara winna kształtować się też i znacznie poniżej górnego progu ustawowego zagrożenia. Równocześnie cele stawiane wymiarowi kary zostaną wobec oskarżonego osiągnięte jedynie wówczas, gdy orzeczona kara będzie stanowiła dla niego realną dolegliwość. W tym stanie rzeczy Sąd uznał, że wobec oskarżonego winna zostać orzeczona kara ograniczenia wolności w wymiarze 6 miesięcy, połączona z obowiązkiem świadczenia nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin w skali miesiąca. Ustalając godzinowy wymiar pracy, jaki winien być wykonany przez oskarżonego w każdym z sześciu miesięcy, Sąd wziął pod uwagę fakt, że pracuje on zawodowo. Zdaniem Sądu wymierzona oskarżonemu w powyższy sposób kara będzie stanowiła dla oskarżonego wyraźny sygnał, że zarzucony mu czyn został oceniony jako społecznie szkodliwy w stopniu znacznym, podobnie jak stopień zawinienia oskarżonego, powstrzymując tym samym oskarżonego od podjęcia analogicznych działań w przyszłości, a tym samym – osiągając cele stawiane wymiarowi kary w zakresie prewencji indywidulanej.

Zaznaczyć w tym miejscu należy, iż Sąd za względniejsze dla oskarżonego uznał przepisy, obowiązujące przed dniem 01.07.2015r., albowiem z jednej strony przewidywały one górny wymiar kary ograniczenia wolności, wymierzanej na podstawie art. 34 §1 kk, na poziomie 12 miesięcy, obecnie zaś jest to poziom 2 lat. Jednocześnie wobec uznania, że w realiach niniejszej sprawy wymierzona oskarżonemu kara winna stanowić realną dolegliwość Sąd opowiedział się przeciwko warunkowemu zawieszeniu jej wykonania w oparciu o przepis art. 70 §1 pkt. 2 kk w brzmieniu sprzed 01.07.2015r.

Uwzględniając charakter zarzuconego oskarżonemu czynu, w tym stopień spowodowanego cierpienia pokrzywdzonej, wynikający m. in. z ingerencji w strefę jej intymności, Sąd uznał, że K. S. wskutek działania oskarżonego doznała krzywdy, za którą winno zostać przyznane zadośćuczynienie. Sąd w powyższym kontekście wziął pod uwagę, że zgodnie z dominującym poglądem krzywda stanowi niemajątkowy skutek naruszenia dóbr osobistych, polegający nie tylko na fizycznych dolegliwościach i psychicznych cierpieniach, bezpośrednio związanych ze stanem zdrowia, ale pozostaje związana też z dalszymi następstwami w postaci odczuwanego dyskomfortu - kompensata majątkowa ma na celu przezwyciężenie przykrych doznań. Służyć temu ma nie tylko udzielenie pokrzywdzonemu należnej satysfakcji moralnej w postaci uznania jego krzywdy wyrokiem sądu, ale także zobowiązanie do świadczenia pieniężnego, które umożliwi pełniejsze zaspokojenie potrzeb i pragnień pokrzywdzonego lub wesprze realizację wskazanego przez niego celu społecznego (vide uchwała Sądu Najwyższego (Pełna Izba Cywilna) z dn. 08.12.1973r. o sygn. III CZP 37/73, OSN 1974, nr 9, poz. 145; wyrok Sądu Najwyższego z dn. 22.05.1990r. o sygn. II CR 225/90, LEX nr 9030; A. Kidyba (red.), A. Olejniczak, A. Pyrzyńska, T. Sokołowski, Z. Gawlik, A. Janiak, G. Kozieł, Kodeks cywilny. Komentarz. Tom III. Zobowiązania - część ogólna, LEX, 2010). W realiach niniejszej sprawy Sąd stanął na stanowisku, że konieczność znoszenia przez pokrzywdzoną czynności „przeszukania” jej i jej podręcznych przedmiotów, połączonej z częściowym obnażeniem się i naruszenie nietykalności cielesnej, stanowiły wymierne naruszenie dobra w postaci wolności osobistej pokrzywdzonej, tj. wolności od naruszeń sfery jej prywatności i prawa do samostanowienia. Jednocześnie jednak Sąd uwzględnił, że działania oskarżonego obejmowały okres liczony w minutach w ciągu jednego dnia, a tym samym stosunkowo niedługi. Podobnie Sąd uwzględnił, że pokrzywdzona w wyniku działań oskarżonego nie odniosła wymiernego uszczerbku na zdrowiu ani fizycznym, podobnie jak nie utraciła ona jakiegokolwiek mienia. W efekcie Sąd stanął na stanowisku, że kwota 2.000 PLN stanowi kwotę adekwatną do stopnia poniesionej przez pokrzywdzoną krzywdy, nadto jest to kwota ekonomicznie odczuwalna, co pozwoli, zdaniem Sądu, złagodzić cierpienia K. S. w stopniu, w jakim zostały one przez oskarżonego spowodowane. Zdaniem Sądu wskazana kwota spełni tym samym funkcję kompensacyjną i stanowić będzie przybliżony ekwiwalent poniesionej przez pokrzywdzoną szkody niemajątkowej.

Zaznaczyć w tym miejscu godzi się, że o ile, jak była o tym mowa, Sąd obdarzył wiarą dokumenty, złożone przez strony do akt sprawy, w tym zaświadczenie z k. 731, uznając, że dokumentują one rzeczywiste zdarzenia i stany, a tym samym – że K. S. cierpi na dolegliwości, opisane w powyższym zaświadczeniu, o tyle Sąd nie znalazł podstaw, by stwierdzić, iż ich powstanie było związane z czynem, zarzuconym oskarżonemu w niniejszej sprawie. Faktem jest, iż w zaświadczeniu tym, wystawionym w dn. 19.05.2016r., mowa jest o pogorszeniu się u pokrzywdzonej autokontroli słuchowej oraz o nasileniu się „niepłynności i lęku przed kontaktami społecznymi”, co „może mieć związek z przeżyciami emocjonalnymi”, jednocześnie jednak z zaświadczenia tego wynika, że pokrzywdzona jest wieloletnią pacjentką (...) leczoną z powodu niepłynności mówienia – tym samym schorzenia pokrzywdzonej zaistniały i były leczone jeszcze przed datą jej spotkania z oskarżonym. Fakt pogorszenia się stanu zdrowia pokrzywdzonej, nawet jeśli potencjalnie możliwy do powiązania przyczynowo-skutkowego ze zdarzeniami zaistniałymi w (...), w żaden sposób nie może zostać uznany w sposób kategoryczny za zdarzeniami tymi spowodowany.

Sąd stanął na stanowisku, że całość orzeczenia o karze, ukształtowana w powyższy sposób, czyni zadość dyrektywom wymiaru kary, pozwalając na uświadomienie oskarżonemu naganności jego postępowania i powstrzymanie go od podjęcia analogicznych działań w przyszłości, osiągając w konsekwencji cele stawiane wymiarowi kary w zakresie prewencji szczególnej. Nadto, zdaniem Sądu, ukształtowane w powyższy sposób orzeczenie o karze będzie stanowiło także czytelny sygnał dla innych potencjalnych sprawców przestępstw, iż naruszenie porządku prawnego jest nieopłacalne i każdorazowo spotka się z nieuchronną karą, powstrzymując ich w efekcie przed wkroczeniem na drogę przestępstwa i osiągając w ten sposób cele stawiane wymiarowi kary w zakresie prewencji generalnej. W efekcie Sąd uznał, że ukształtowana w powyższy sposób kara pozostaje karą adekwatną do stopnia winy oskarżonego i stopnia społecznej szkodliwości czynu, nie przekraczając żadnego z nich, a nadto, że uwzględnia ona całość dyrektyw stawianych jej wymiarowi, pozostając karą sprawiedliwą i zgodną ze społecznym poczuciem sprawiedliwości, nie będąc karą ani rażąco łagodną, ani też rażąco niewspółmiernie surową.

Przez wzgląd na treść art. 44 §1 kk w brzmieniu sprzed 01.07.2015r. w zw. z art. 4 §1 kk. Sąd orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa dowodów rzeczowych, ujętych w wykazie drz nr 2 Ds. 829/14 w pozycjach 1 oraz 2.

Zgodnie z dyrektywą zawartą w art. 63 §1 kk w brzmieniu sprzed 01 lipca 2015 roku w zw. z art. 4 §1 kk na poczet orzeczonej kary ograniczenia wolności Sąd zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego pozbawienia wolności w sprawie w dniu 15 maja 2014 roku, uznając, że jest on równoważny 2 dniom tej kary.

Sąd nie znalazł podstaw, by zwolnić oskarżonego od kosztów sądowych. Sąd w pełni podzielił stanowisko, iż regułą winno być obciążenie skazanych kosztami sądowych, zaś czymś wyjątkowym zwolnienie od ponoszenia tych kosztów. Zwolnienie takie może nastąpić jedynie przy zaistnieniu przesłanek wskazanych w art. 624 §1 k.p.k., gdy istnieją podstawy do uznania, że uiszczenie tych kosztów byłoby zbyt uciążliwe ze względu na sytuację rodzinną, majątkową i wysokość dochodów, jak również wtedy, gdy przemawiają za tym względy słuszności (vide wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dn. 28.06.2012r. o sygn. I AKa 98/12, LEX nr 1217813). W realiach niniejszej sprawy Sąd okoliczności takich nie stwierdził. Nadto Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonej kwotę 1.368 PLN tytułem zwrotu wydatków poniesionych w związku z ustanowieniem przez nią jednego pełnomocnika w sprawie.

Mając na uwadze całokształt powołanych okoliczności Sąd orzekł, jak w wyroku.