Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV Ka 542 / 17

UZASADNIENIE

Sąd odwoławczy nie uznał skuteczności żadnego z tych zarzutów, które niezależnie od sposobu ich sformułowania, zmierzały do wykazania, iż sąd I intancji poczynił błędne ustalenia faktyczne odtwarzając zamiar, jaki towarzyszył oskarżonemu w momencie wejścia w posiadanie telefonu, jak i tych odnoszących się do oszacowania jego wartości w chwili czynu.

Co do pierwszej kwestii – obrońca oskarżonego zdaje się nie dostrzegać, że aż do momentu, w którym w sieci internetowej z inicjatywy pokrzywdzonego umieszczone zostały materiały mogące doprowadzić do identyfikacji oskarżonego jako osoby, która dokonała zaboru telefonu, K. G. nie podjął – pomimo wielu istniejących możliwości – żadnych realnych działań, wskazujących na wolę zwrotu telefonu właścicielowi. Wniosek ten jest aktualny nawet zakładając, że w momencie, w którym oskarżony brał do ręki telefon, pokrzywdzony był już poza zasięgiem jego wzroku i opuścił pomieszczenia marketu. To ustalenie nie zmienia bowiem w żaden sposób wymowy późniejszego zachowania K. G., a zwłaszcza tego, że od chwili wejścia w posiadanie telefonu, aż do czasu upublicznienia nagrania w sieci, nie nosił się z zamiarem jego zwrotu. Nie uczynił tego w sklepie – czy to jeszcze przy stanowisku kasowym, czy to w punkcie obsługi interesanta. Przypomnieć należy, iż telefon pozostawiony został przez T. S. w miejscu, przy którym pokrzywdzony za pomocą tego urządzenia dokonywał płatności. Nawet wiec, jeżeli oskarżony nie miał już w polu widzenia pokrzywdzonego, było aż nadto oczywiste, że to właśnie od tego miejsca pokrzywdzony rozpocznie poszukiwania. Wejścia w posiadanie telefonu i woli zwrócenia go właścicielowi oskarżony nie wyrażał także potem – ani w dowolnej jednostce policji, ani w mediach, ani korzystając z szeregu możliwości, jakie stwarzają rozmaite portale internetowe. W tych okolicznościach szybkie wyłączenie telefonu, wyjęcie z niego baterii oraz karty sim odczytywać należy wyłącznie jako działania zmierzające do uniemożliwienia odnalezienia aparatu. Dodatkowo pamiętać należy, że oskarżony usunął wszelkie dane, które w jakiś sposób wiązały się z poprzednim jego właścicielem ( kontakty i zdjęcia ). Oskarżony nawiązać kontakt z pokrzywdzonym zdecydował się dopiero wówczas, gdy materiały dokumentujące przebieg zajścia zostały umieszczone w sieci. W zestawieniu z wyżej przedstawionymi okolicznościami tłumaczyć można to tylko tym, iż uznał, że szybko może zostać zidentyfikowany. Obawiając się konsekwencji z tym związanych doszedł do wniosku, że korzystniejszym dla niego rozwiązaniem jest kontakt z pokrzywdzonym i przedstawienie mu propozycji zwrotu telefonu. Uwzględniając to wszystko sąd I instancji miał prawo wyprowadzić wniosek, że zamiarem oskarżonego było od początku przywłaszczenie telefonu. Biorąc go do ręki telefon miał świadomość, że nie jest jego właścicielem. Zdawał sobie sprawę, że nie jest nim żadna z towarzyszących mu osób. O zaistniałym już wówczas zamiarze trwałego zatrzymania tej rzeczy i włączenia jej do swojego majątku, świadczyło jego zachowanie, które zostało omówione powyżej. Zamiar oddania telefonu pokrzywdzonemu pojawił się dopiero później, gdy zorientował się, że jego zachowanie może nie pozostać anonimowe.

Nie są skutecznymi również zarzuty zmierzające do zakwestionowania przyjętej przez sąd I instancji wartości telefonu, a w konsekwencji oceny prawnej tego zachowania w kategoriach występku z art. 284 § 1 kk, a nie wykroczenia z art. 119 § 1 kk. Sąd czyniąc ustalenia faktyczne co do wartość telefonu słusznie posiłkował się fakturą VAT, dokumentującą jego zakup dokonany nieco tylko ponad 2 miesiące przed datą zdarzenia ( wbrew temu, co podnosił obrońca, okres jaki dzielił zdarzenia, nie wynosił 4 miesięcy ). Skoro telefon nie został w tym czasie uszkodzony, nie nosił widocznych cech zużycia i był w pełni sprawny, można było zakładać, że jego wartość nie zdążyła ulec zmianie w porównaniu do tej z daty jego nabycia. Oceny tej nie zmienia, że w internecie – co zostało podniesione przez obronę – można znaleźć oferty sprzedaży tego modelu za cenę niższą, niż oszacowana w zaskarżonym wyroku. Zauważyć choćby należy, iż pierwszy z przedstawionych wydruków dotyczył telefonu już półrocznego, zaś drugi przedstawiał telefon używany, z okresem gwarancji jedynie 30 dniowym. Na marginesie, powszechnie wiadomo, że w sprzedaży internetowej można znaleźć mniej lub bardziej korzystne oferty sprzedaży wielu z produktów, lecz przy szacowaniu wysokości szkody nie można kierować się wyłącznie tymi najniższymi. W tym konkretnym przypadku, nie sposób z pola widzenia tracić, że ceny oferowanych telefonów w sprzedaży aukcyjnej dotyczyły telefonów starszych i z krótszym okresem gwarancji. Jeśli pokrzywdzony zakupił telefon, na krótko przed przestępstwem, a dowodem tego jest faktura, to nie było i nie ma powodów, aby posiłkować się przedłożonymi do akt wydrukami ofert. W związku z powyższym, nawet jeśli przyjąć, że w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, wbrew regułom wynikającym z art. 4 kpk i 410 kpk, sąd nie odniósł się do przedłożonych do akt wydruków ofert z portali aukcyjnych, to jednak było to uchybienie nie mające wpływu na treść zaskarżonego wyroku. W tym konkretnym przypadku, nawet brak analizy i oceny tych wydruków, nie skutkował dokonaniem błędnych ustaleń faktycznych oraz wadliwą kwalifikacją prawną czynu.

Wobec nieuwzględnienia apelacji wywiedzionej przez obrońcę oskarżonego, tego ostatniego obciążono kosztami sądowymi za postępowanie odwoławcze.