Pełny tekst orzeczenia

sygn. akt IV K 385/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 22 grudnia 2016 r.

Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum w Szczecinie IV Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący SSR Jakub Wiliński

Protokolant Joanna Marczyńska

bez udziału prokuratora

po rozpoznaniu w dniu 17 stycznia 2013 r., 28 lutego 2013 r., 11 kwietnia 2013 r., 4 czerwca 2013 r., 17 września 2013 r., 31 października 2013 r., 14 stycznia 2014 r., 18 marca 2014 r., 3 czerwca 2014 r., 30 września 2014 r., 13 marca 2015 r., 19 maja 2015 r., 22 września 2015 r., 1 grudnia 2015 r., 23 lutego 2016 r., 26 kwietnia 2016 r., 16 czerwca 2016 r. i 22 grudnia 2016 r. sprawy z oskarżenia prywatnego Z. D.

przeciwko B. K. urodzonej (...), córce Z. i A. z

domu L.,

oskarżonej o to, że:

działając w krótkich odstępach czasu i ze z góry powziętym zamiarem w okresie od 1994 r. do 12 października 2011 r. pomawiała Z. D. wobec innych osób o prowadzenie „drugiego życia”, o szereg zachowań, polegających na przyjmowaniu pieniędzy od różnych osób ( (...) i innych) w ramach pożyczek lub zamian za obietnicę dokonania określonych czynności, a następnie nierozliczanie się z nich, w konsekwencji czego osoby te zgłaszały się do niej celem wymuszenia zwrotu długu m. in. poprzez zastraszanie jej i jej rodziny groźbami pozbawienia życia, które to rzekomo miano kierować pod jej adresem przez telefon oraz o to, że Z. D. informować miał profesorów UniwersytetuS., w tym profesora G., iż ukończył prawo na Uniwersytecie S. w P., co miało mieć miejsce w kasynie w obecności wielu studentów prawa Uniwersytetu S. - które to stwierdzenia poniżyły Z. D. w opinii publicznej, w tym w środowisku osób wykonujących zawód w organach wymiaru sprawiedliwości, co wywołało ich negatywne nastawienie wobec osoby Z. D. i skutkowało oraz nadal skutkuje negatywnymi dla niego konsekwencjami, to jest o czyn z art. 212 § 1 kk w zw. z art. 12 kk,

I.  uniewinnia B. K. od popełnienia zarzuconego jej czynu,

II.  na podstawie art. 632 pkt. 1 kpk koszty procesu, w tym koszty na rzecz oskarżonej B. K. w kwocie 1.788 (jednego tysiąca ośmiuset osiemdziesięciu ośmiu)

złotych, z tytułu ustanowienia obrońcy, ponosi oskarżyciel prywatny Z.

D..

sygn. akt IV K 385/12

UZASADNIENIE

Z. D. oskarżył B. K. – prywatnym aktem oskarżenia – o to, że działając w krótkich odstępach czasu i ze z góry powziętym zamiarem w okresie od 1994 r. do 12 października 2011 r. pomawiała Z. D. wobec innych osób o prowadzenie „drugiego życia”, o szereg zachowań, polegających na przyjmowaniu pieniędzy od różnych osób ( (...) i innych) w ramach pożyczek lub zamian za obietnicę dokonania określonych czynności, a następnie nierozliczanie się z nich, w konsekwencji czego osoby te zgłaszały się do niej celem wymuszenia zwrotu długu m. in. poprzez zastraszanie jej i jej rodziny groźbami pozbawienia życia, które to rzekomo miano kierować pod jej adresem przez telefon oraz o to, że Z. D. informować miał profesorów Uniwersytetu S., w tym profesora G., iż ukończył prawo na Uniwersytecie S. w P., co miało mieć miejsce w kasynie w obecności wielu studentów prawa Uniwersytetu S.- które to stwierdzenia poniżyły Z. D. w opinii publicznej, w tym w środowisku osób wykonujących zawód w organach wymiaru sprawiedliwości, co wywołało ich negatywne nastawienie wobec osoby Z. D. i skutkowało oraz nadal skutkuje negatywnymi dla niego konsekwencjami, to jest o czyn z art. 212 § 1 kk w zw. z art. 12 kk.

Sąd ustalił w przedmiotowej sprawie następujący stan faktyczny.

W latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku B. K. studiowała na Wydziale Prawa Uniwersytetu S. w S.. Pod koniec studiów zaczęła też pracować w Katedrze Teorii i Filozofii Prawa tego uniwersytetu. Na piątym roku studiów poznała Z. D., który wówczas był studentem zaocznym tego wydziału na pierwszym roku. B. K. i Z. D. zostali parą. Po ukończeniu studiów (...) rozpoczęła aplikację sądową w systemie pozaetatowym. Cały czas pracowała na Wydziale Prawa Uniwersytetu S. w S.. W czasie pierwszego roku aplikacji zakończyła znajomość ze Z. D.. Zaczęła go unikać i nie chciała z nim rozmawiać, pomimo, że Z. D. przychodził do miejsca jej pracy i próbował utrzymywać z nią kontakt. W tym czasie B. K. zaczęła zwierzać się swej przyjaciółce J. K., że otrzymywała telefony od różnych osób i osoby te mówiły, iż Z. D. powołuje się na nią jako aplikantkę sądową, która może wiele w sądzie załatwić. Informowały też, że Z. D. jest im winien jakieś pieniądze. B. K. mówiła w szczególności o rozmowie telefonicznej z nieustalonym mężczyzną, której to rozmowy przestraszyła się najbardziej i w następstwie której bała się sama jeździć do pracy. W tym czasie do Wydziału Prawa Uniwersytetu S. przyszli też funkcjonariusze Policji, który w obecności J. K. domagali się od B. K. wskazania miejsca zamieszkania Z. D.. Po tych zajściach B. K. i J. K. udały się do Prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie H. R.. Tam B. K. poinformowała go o otrzymywanych telefonach. Obawiała się, że w następstwie informacji o powoływaniu się na nią i jej wpływy w sądzie, może ona zostać wydalona z aplikacji sądowej. B. K. i J. K. udały się też do prokuratora Marka Karakulskiego, o którym B. K. sądziła, że jest znajomym Z. D.. Spotkanie miało na celu przekazanie informacji o otrzymywanych telefonach i ustalenie, czy w związku z tym Z. D. nie potrzebuje pomocy.

Dowody:

- zeznania świadka J. K., k. 187-189, 204v-206,

- zeznania świadka I. G. (1), k. 242v-243.

W okresie późniejszym, J. K. – pracując w jednej z katedr Wydziału Prawa Uniwersytetu S. w S. – słyszała od swych studentów, że mieli oni pracować ze Z. D., który podawał się za prawnika z S..

Dowody:

- zeznania świadka J. K., k. 187-189, 204v-206.

W dniu 12 października 2011 r. B. K. przesłuchana została w charakterze świadka przed Sądem Rejonowym w Gryficach w sprawie o sygn. II K 108/08. Postępowanie to prowadzone było przeciwko Z. D., który oskarżony został o czyn z art. 286 § 1 kk. W toku rozprawy, podczas której uczestniczył Z. D., zaprotokołowano wypowiedzi B. K., z których wynikało, że krótkich odstępach czasu dotarły do niej informacje, na podstawie których uznała ona, iż Z. D. prowadzi drugie życie: zdarza mu się pożyczyć pieniądze i nie oddać lub obiecać załatwić sprawę i nie załatwić jej. Miała miejsce sytuacja, gdzie idąc ulicą ze Z. D. była świadkiem jak został on zaczepiony przez kobiety narodowości romskiej, które domagały się od niego bądź zwrotu pieniędzy, bądź załatwienia sprawy. B. K. dowiedziała się też, że jedna z jej sąsiadek z bloku przekazała Z. D. 500 zł na załatwienie wózka inwalidzkiego dla swego dziecka, a Z. D. tego nie załatwił, pieniędzy zaś nie zwrócił. Sąsiadka ta przestała się odzywać do B. K.. Siostra sąsiadki dopytywała się B. K., czy nie może ona spowodować, by Z. D. oddał chociaż te 500 zł. Także kobieta, która pracowała w biurze w K. pożyczyła Z. D. dużo pieniędzy. Otrzymała też telefon od mężczyzny o pseudonimie (...), który poprosił ją, by oddała mu wszystkie pieniądze jakie Z. D. wziął od niego. Mężczyzna oświadczył, że jeżeli B. K. nie zrobi tego w ciągu siedmiu dni, to on zrobi jej krzywdę i jej rodzinie. Miała też miejsce sytuacja, że Z. D. podczas rozmowy w kasynie poinformował nieżyjącego już profesora G., że ma tytuł uzyskany na S., a profesor powiedział B. K., że coś jest nie tak, bo Z. D. nie potrafił powiedzieć, na której S.. Po zerwaniu ze Z. D. do B. K. zadzwoniła też matka Z. D. – osoba która podawała się za jego matkę – i pytała z płaczem, czy Z. D. skrzywdził także B. K.. B. K. potwierdziła i rozłączyła się. Oceniła, że skrzywdzeniem były doznane przeżycia emocjonalne. Wobec tego zerwała znajomość ze Z. D. i udała się do prokuratora K., by w rozmowie z nim ustalić, czy dzieje się coś złego. Wiedziała, że prokurator K. jest życzliwy dla Z. D.. Poza rozmową z prokuratorem K. nie rozpowszechniała informacji o Z. D. wśród innych osób. Do prokuratora K. udała się z przyjaciółką J. K., z którą rozmawiała o sytuacjach, po których zwątpiła w Z. D.. Mogła o tym rozmawiać też z dwiema swymi przyjaciółkami.

Dowód:

- kopia protokołu rozprawy, k. 59-74.

B. K. nie przyznała się do zarzuconego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień (k. 141v).

W sprawie przesłuchany został, w charakterze świadka, oskarżyciel Z. D.. Analizując treść złożonych przez niego zeznań dostrzec należy, iż zeznania te – choć bardzo obszerne – nie miały dla ustaleń w sprawie większego znaczenia. Owszem – Z. D. zrelacjonował to, co wynikało z protokołu przesłuchania B. K. przed Sądem Rejonowym w Gryficach w sprawie o sygn. II K 108/08. Fakt takiego przesłuchania i odnotowanych tam treści nie był jednak sporny. W pozostałym zaś zakresie Z. D. w zeznaniach swych przedstawił już tylko szereg osobistych przypuszczeń, skojarzeń, czy ocen na temat domniemanego czynu B. K., które odnosił do relacjonowanych zdarzeń ze swego życia. Nie mówił więc o wiadomych sobie zachowaniach B. K., gdyż nie był ich świadkiem. Jak się w sprawie okazało nie miał też wiedzy na temat tego, co faktycznie B. K. przekazywała na jego temat innym osobom. Jego zeznania w tej mierze – tam gdzie twierdził, iż był przez nią pomawiany – stały w sprzeczności z zeznaniami przesłuchanych w sprawie znajomych B. K.. Zeznania Z. D. posiadały też elementy niespójne i wykluczające możliwość czynienia na ich podstawie niekorzystnych dla B. K. ustaleń. Świadek przeczył temu, by miał on się nie rozliczyć z jakichś pożyczek, co skutkować miało szantażowaniem B. K. przez mężczyznę o pseudonimie (...), jak też by jego matka telefonować miała do B. K.. Chwilę później zeznał jednak, że nie wyklucza, iż zdarzenia opisane przez B. K. (podczas zeznań przed sądem w Goleniowie) mogły zaistnieć. Z. D. zasadniczo twierdził też, że to od B. K. pochodzi rozpowszechniana o nim plotka, iż podaje się za „prawnika po S.”. Zeznał jednak także, iż to bliżej nieustaleni funkcjonariusze Policji rozpowszechniali o nim taką plotkę (i nie tylko tą, ale też i plotkę o wyłudzaniu pieniędzy przez Z. D.). Z zeznań Z. D. wynikało nadto, że wskazani funkcjonariusze sporządzić mieli na temat oskarżyciela notatkę służbową i protokół operacyjny, gdzie zapisane było, iż wszystkie takie dane o Z. D. potwierdziła B. K.. Abstrahując jednak od tego, że informacje na temat przedmiotowych dokumentów pochodziły wyłącznie od Z. D. – nie potwierdził tego nawet świadek A. W., który – jak zeznał oskarżyciel – miał mu dokumenty te okazywać – dostrzec należy, iż w żaden sposób nie potwierdzało to faktu bezprawnego postępowania B. K., a co najwyżej wskazywało na sposób postępowania policjantów i fakt wytworzenia przez nich (a nie przez B. K.) określonych dokumentów. Z. D. raz więc twierdził, że to B. K. rozpowszechniała plotki o nim, a innym razem czyn ten przypisywał innym osobom. Z jego zeznań wynikało zresztą także, iż rzekomo negatywne dla niego postępowanie B. K. polegać miało na przystąpieniu przez nią do „innych osób”, które to osoby formułowały o oskarżycielu negatywne wypowiedzi. W tym pryzmacie zaprezentował B. K. jako osobę powielającą plotki, a nie generującą je. Zeznania Z. D. w kwestii tego, kto rozpowszechniał o nim plotki i z czyjej inspiracji, były więc niespójne i niezborne. Analizując te zeznania – jako całość – nie sposób było nie odnieść wrażenia, iż oskarżyciel zasadniczo odczuwał wielki dyskomfort w związku z faktem niepowodzeń prowadzonej przez niego firmy (...) i źródeł tych niepowodzeń dopatrywał się w plotkach na jego temat – za co winił jako inspiratorów plotek, raz bliżej nieustalonych funkcjonariuszy Policji, innym razem R. P., J. K., I. G. (1), J. C., czy w końcu samą B. K.. Brak konsekwencji w tych zeznaniach dyskredytował je jako wiarygodny dowód. Zeznania te jednak przede wszystkim w ogóle nie zawierały wiarygodnych informacji o bezprawnych działaniach B. K., a jedynie przypuszczenia w tym przedmiocie. Nie znalazły też potwierdzenia w dowodach bezpośrednich – zeznaniach osób, które rzekomo posiadać mogły od B. K. wiedzę o przekazywaniu przez nią plotek o oskarżycielu.

Sąd zasadniczo dał wiarę zeznaniom świadka J. K.. Jej relacja na temat bliskiego związku z B. K. – opartego na przyjaźni – znajdowała potwierdzenie czy to w zeznaniach I. G. (1) czy nawet zeznaniach samego oskarżyciela. W tym pryzmacie dostrzec należało, że J. K. zeznając o informacjach pozyskanych od B. K., ale też jej zachowaniach – w szczególności przeżyciach emocjonalnych – faktycznie mogła być osobą, do której wiedza taka trafiała. Zasady doświadczenia życiowego uczą bowiem, że relacje przyjaźni, zwłaszcza wśród kobiet, mogą charakteryzować się dużą otwartością i zażyłością, które to cechy ułatwiają z kolei przekazywanie informacji w sposób szczery, a przy tym z autentycznymi emocjami. Zeznania J. K. były też – w zakresie dotyczącym tego, co zasłyszała od B. K. – zborne i konsekwentne. Świadek przekonująco też akcentowała, iż B. K. nie mówiła jej o żadnych negatywnych zachowaniach, których doświadczyć by miała bezpośrednio od Z. D.. Takich bowiem nie było. Ten element zeznań świadka dostrzegalnie korespondował z elementem zeznań oskarżyciela, gdzie ten zauważał, iż B. K. sama mogła być ofiarą intryg osób trzecich. Wbrew jednak zeznaniom oskarżyciela J. K. przeczyła, by B. K. rozpowszechniać miała o Z. D. jakiekolwiek szkodliwe dla niego plotki. Przeciwnie – wskazała na skryty charakter swej przyjaciółki wykluczający tego rodzaju postępowanie. Jej zeznania dostrzegalnie korespondowały tu z zeznaniami innych świadków w tym I. G. (1). J. K. w swych zeznaniach odnosiła się też (na skutek kierowanych doń przez oskarżyciela pytań) do szeregu innych zdarzeń i sytuacji. Zeznania te w żaden jednak sposób nie wskazywały na związek (...) z domniemanymi plotkami na temat oskarżyciela. Ta część zeznań świadka była więc dla sprawy faktycznie zbędna i nic do niej nie wnosząca.

Za wiarygodne uznano też zeznania I. G. (1). Relacja tego świadka – podobnie jak zeznania J. K. – cechowała się spontanicznością i szczerością. Także I. G. (1) nie kryła, iż w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku miała negatywne nastawienie do Z. D., gdyż ten adorując B. K. uniemożliwiał faktycznie trzem przyjaciółkom: I. G. (1), J. K. i B. K., spotykanie się i wspólne spędzanie czasu. Ten element zeznań świadka (podobnie jak w przypadku zeznań J. K.) paradoksalnie jednak świadczył o ich wiarygodności. Świadek nie kryła bowiem swego nastawienia do oskarżyciela, akcentując jednak, że jest to sytuacja zaszła i nieaktualna. Przekonywało to o szczerości składanych zeznań. Zeznania I. G. (1) były też dostrzegalnie spójne z zeznaniami J. K. odnośnie skrytego charakteru B. K. i skąpości przekazywanych przez nią informacji na temat swego życia osobistego. Nadto w kwestii tego, co było powodem rozstania się stron świadek nie ukrywała, iż w ogóle nie miała wiedzy, gdyż w tym czasie jej relacje z B. K. rozluźniły się. Szczegółowe przesłuchanie świadka ujawniło jednak jego wiedzę w istotnym dla sprawy elemencie, to jest relacji między oskarżycielem a profesorem A. G.. Z zeznań świadka wynikało bowiem, że A. G. musiał znać oskarżyciela – i to bliżej – skoro I. G. (1) motywowana była do nauki języka francuskiego przez A. G. słowami „ludzie znają francuski, np. Z.”. Fakt, iż wykładowca i współpracownik I. G. (1) (ale też B. K.) A. G. znał imię oskarżyciela i wiedział o tym, iż zna on język francuski, przeczył zeznaniom Z. D., iż znać on miał A. G. jedynie z widzenia.

Zeznania M. Z. były rzeczowe i przekonujące. W sprawie nie ujawniły się też okoliczności, które mogłyby podważać wiarygodność zeznań świadka. Świadek informował zaś o służbowej znajomości z B. K., jak też kojarzył Z. D. jako osobę, która kiedyś jej towarzyszyła. Nie potwierdził jednak tego, by miał mieć wiedzę na temat relacji miedzy Z. D. a B. K., oraz by w miejscu pracy świadka, Z. D. lub ktokolwiek innym, miał się podawać za prawnika po S.. W efekcie zeznania te nie stanowiły żadnego wsparcia dla stanowiska oskarżyciela przedstawionego w akcie oskarżenia.

Sąd dał co do zasady wiarę zeznaniom sióstr E. Ł. i G. O.. Relacja przedstawione przez świadków na rozprawie były dostrzegalnie żywiołowe i spontanicznie, a stąd jawiły się jako szczere i przekonujące. Choć każda z nich nieco odmiennie opisywała zdarzenia związane ze Z. D. i B. K. to ich zeznania były dostrzegalnie spójne i zborne. Fakt przy tym pewnych rozbieżności w zeznaniach E. Ł. i G. O. nie mógł tu w ogóle dziwić. Każda z nich mówiła o tym czego osobiście doświadczyła, a doświadczenia te nie były tożsame i wiązały się z odrębnymi od siebie sytuacjami i okolicznościami. Perspektywa więc każdego ze świadków była tu różna. Nadto w zeznaniach swych odnosiły się one do zdarzeń sprzed wielu lat. Pewne niedokładności więc (ale o znaczeniu zdecydowanie drugoplanowym) mogły w ich zeznaniach występować z uwagi na upływ czasu i zacieranie się pamięci. Ostatecznie jednak zeznania te bardzo zbieżnie traktowały o tym, że Z. D. podjął się ułatwienia E. Ł. sprowadzenia z zagranicy samochodu po niższej cenie – wykorzystując ulgę z tytułu niepełnosprawności jej córki, pobrał na to pieniądze, nie załatwił samochodu, a pieniędzy nie zwrócił, E. Ł. zaś i G. O. mając wiedzę, że sympatią Z. D. jest B. K. i wiedząc, gdzie ona mieszka chciały za jej pośrednictwem wpłynąć na niego, by zwrócił choć pobrane pieniądze. Zeznania te potwierdzały zatem okoliczność odnotowaną w zaprotokołowanych przed Sądem Rejonowym w Gryficach zeznaniach B. K., a jednocześnie podważały słuszność zarzutu oskarżyciela, iż przedstawiona wówczas przez B. K. okoliczność nie mogła mieć miejsca. W zeznaniach E. Ł. znamiennym było też to, że przypominając sobie rozmowę ze Z. D. skojarzyła, iż słyszała – i to wprost od niego – że skończył on S.. Świadek zeznała o tym mimochodem – nie pytana o taką okoliczność – mówiąc o własnych poszukiwaniach Z. D.. Zeznania E. Ł. przeczyły więc relacji Z. D., który twierdził, iż on sam nigdy informacji takich nie przedstawiała, a informacje te złośliwie rozpuszczano na jego szkodę. Zeznania E. Ł. dostrzegalnie korespondowały tu z zeznaniami J. C., który także – w środowisku bezpośrednio związanym z oskarżycielem (w jego firmie) informacje takie słyszał.

Odnosząc się zaś do zeznań J. C. wskazać należy, iż dwukrotne przesłuchanie tego świadka przed sądem wykazało, że świadek ten ma całkowicie obojętny stosunek do oskarżyciela. W swych zeznaniach przestawił bowiem relację dotyczącą kontaktów z oskarżonym zbornie, rzeczowo i syntetycznie – analogicznie opisującą swój życiowy incydent w postaci krótkotrwałego świadczenia usług prawnych w firmie oskarżyciela. Krytycznie oceniał przy tym nie tyle samego oskarżyciela, co właśnie jego firmę. Świadek nie był co prawda do końca precyzyjny, czy informacje jakoby Z. D. miał być prawnikiem po S. słyszał bezpośrednio od niego, czy też w środowisku świadczonych dla oskarżyciela usług. Doprecyzował jednak, że było to raczej środowisko pracy oskarżyciela i że informacja ta wydawała mu się wątpliwa – z racji prawniczej ignorancji Z. D.. Fakt jednak, iż J. C. wiedzę tą pozyskał w środowisku samego oskarżyciela, spójnie z zeznaniami J. K., czy E. Ł. przekonywał o tym, iż zarzucanie przez Z. D. B. K. pomawiania go o to, iż mieni się prawnikiem po S., było zarzutem całkowicie chybionym.

Za wiarygodne sąd uznał zeznania R. P.. Świadek ten – podobnie jak J. K., czy I. G. (1) – zaprzeczył sugestiom oskarżyciela, by B. K. pomawiała Z. D.. Faktycznie zeznał, iż nie pamięta, by B. K. przekazywała mu na temat oskarżyciela jakiekolwiek informacje. Przesłuchiwany po raz pierwszy całkowicie temu zaprzeczył. Z uwagi na fakt, iż zeznania świadka zgodnie wpisywały się w wersję o tym, że B. K. nie informowała osób trzecich o oskarżycielu (czy w ogóle o sprawach jej samej dotyczących), sąd dał im wiarę.

Brak było powodów do odmowy wiary zeznaniom D. A.. Świadek była w sprawie osobą obcą dla stron, a stąd osobą nie zainteresowaną w zeznawaniu w sposób tendencyjny. Zeznania świadka, choć w pewnych szczegółach niespójne, faktycznie w sposób analogiczny opisywały też zajście, podczas którego pojawiło się nazwisko Z. D.. Podczas pierwszego przesłuchania D. A. wskazała też, że Z. D. charakteryzowany był jako prawnik po S., i że brzmiało to dość poważnie. Zeznania świadka w żaden jednak sposób nie były przydatne dla sprawy, gdyż w spotkaniu, o którym zeznawała nie uczestniczyła ani B. K., ani też jej przyjaciółki – świadek osób tych w ogóle nie znała. W oparciu o jej zeznania nie sposób więc było rozstrzygać, że to właśnie B. K. takie informacje o oskarżycielu rozpowszechnia. Zresztą jak wynikało z zeznań E. Ł., czy J. C. informacje takie o oskarżycielu przekazywane były oficjalnie w jego obecności lub w jego otoczeniu.

Za wiarygodne sąd ocenił w końcu zeznania A. W.. W przypadku tego świadka – podobnie jak w odniesieniu do D. A. – dostrzec należało, iż brak bliższej znajomości z oskarżycielem i całkowity brak znajomości z B. K. wykluczał tendencyjność składanych przez niego zeznań. Świadek zeznawał przy tym rzeczowo i przekonująco. Kwestionując fakt okazywania Z. D. jakichkolwiek dokumentów – zwłaszcza policyjnych – dorzecznie przekonywał, iż nie miał ku temu możliwości, gdyż spotkania z oskarżycielem odbywał, gdy był już na emeryturze.

Zeznania A. W., tak jak zeznania M. Z., E. Ł., G. O., J. C., R. P. i D. A. finalnie okazały się dowodami, na podstawie których nie sposób było czynić żadnych istotnych w sprawie pozytywnych ustaleń – z punktu widzenia postawionego zarzutu. W świetle tych zeznań można było natomiast wykluczyć zasadność kierowanych przez Z. D. zarzutów wobec B. K..

W świetle tak przeprowadzonego postępowania dowodowego uznać należało, iż brak było dowodów na to, że B. K. dopuściła się na szkodę Z. D. czynu kwalifikowanego z art. 212 § 1 kk.

Jak stanowi przywołany przepis, określonej karze podlega ten, kto pomawia inną osobę o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności. Pomówieniem jest zaś bezpodstawne zarzucenie komuś czegoś – oskarżenie o coś (Słownik Języka Polskiego PWN).

Aby ustalić, że zachowanie B. K. realizowało znamię pomawiania – czy to podczas rozprawy sądowej w dniu 12 października 2011 r., gdy przesłuchana została w charakterze świadka przed Sądem Rejonowym w Gryficach w sprawie o sygn. II K 108/08 i gdzie wypowiadała się na temat zdarzeń z jej życia mających związek ze Z. D., czy też w trakcie kontaktów z J. K., której zwierzała się z tego, iż dzwonią do niej nieznane osoby domagając się zwrotu pieniędzy przez oskarżyciela i wzbudzając w niej obawy o siebie samą – zbadać należało, czy faktycznie to o czym się wypowiadała nie miało miejsca (było bezpodstawne).

B. K. odmówiła składania wyjaśnień, a stąd nie sposób było na podstawie jej własnych relacji ocenić powyższego.

Oskarżyciel Z. D. z kolei nie był uczestnikiem, a stąd i świadkiem, żadnego ze zdarzeń, o jakim opowiadała w przeszłości B. K. – a stąd nie miał on żadnej wiedzy na temat tego, czy sytuacje zrelacjonowane przez nią miały miejsce, czy nie. W jednej tylko kwestii – spotkania z C. i kierowanymi przez nie żądaniami – oskarżyciel w sytuacji tej miał uczestniczyć osobiście, a stąd mógł na temat tego zdarzenia posiadać wiedzę. On jednak zeznał nie tyle, że zdarzenia takiego nie było ile, że zdarzenia takiego sobie nie przypomina, a pieniędzy od żadnych C. nie pożyczał. Stanowisko oskarżyciela nie przeczyło więc bynajmniej potencjalnej prawdziwości relacji B. K. złożonej na rozprawie przed Sądem Rejonowym w Gryficach. Z protokołu tej rozprawy wynikało bowiem, że B. K. idąc ulicą ze Z. D. była świadkiem jak został on zaczepiony przez kobiety narodowości romskiej, które domagały się od niego bądź zwrotu pieniędzy, bądź załatwienia sprawy. Z wypowiedzi B. K. nie wynikało, że roszczenia wskazanych kobiet były słuszne. B. K. nie była też pewna, czy roszczenia dotyczyły pieniędzy, czy też załatwienia jakieś sprawy. A stąd wobec niepamięci u Z. D. takiego zdarzenia, nie sposób było na podstawie samych jego zeznań ustalić, że zajścia nie było, albo że zostało ono fałszywie (i krzywdząco dla oskarżyciela) przez B. K. zrelacjonowane.

W odniesieniu do dalszych informacji przekazywanych przez B. K., a związanych z oskarżycielem, Z. D. – jak już wspomniano – nie był uczestnikiem zajść przez nią relacjonowanych, a stąd faktycznie nie mógł mieć i nie miał wiedzy co do ich przebiegu.

Choć twierdził, że nie przypomina sobie – i przeczy temu – by miał mieć długi finansowe wobec osób trzecich, to jego zeznania nie mogły skutecznie wykluczać prawdziwości relacji B. K. na temat tego, iż miały się do niej zgłaszać takie osoby z żądaniami zwrotu pieniędzy przez Z. D.. Samo przekonanie oskarżyciela o własnej uczciwości nie wyklucza bowiem tego, że inne osoby sądzić o nim mogły odmiennie i w tej mierze podejmować mogły określone działania – także w stosunku do B. K.. Informacje przekazane przez B. K. znajdowały nadto potwierdzenie w dowodach przeprowadzonych w niniejszym postępowaniu. J. K. zeznała, iż słyszała od B. K. o kierowanych doń telefonach i żądaniach. Jeden z tych telefonów był też powodem silnych emocji lekowych u B. K. – czego J. K. była świadkiem. Z protokołu rozprawy przed sądem w Gryfinie, jak też z zeznań J. K. wynikało nadto, iż na skutek jednego z telefonów (od (...)) B. K. postanowiła udać się do prokuratora Marka Karakulskiego. Sam oskarżyciel w swych zeznaniach potwierdził tą okoliczność wskazując, iż rozmawiał potem z M. K., który jednak nie wiedział o co chodzi i poinformował Z. D., by sam załatwiał własne sprawy. Innym dowodem potwierdzającym prawdziwość relacji B. K. były zeznania E. Ł. (wspierane zeznaniami jej siostry). Z zeznań tych – wbrew stanowisku oskarżyciela – wynikało że nie wywiązał się on wobec E. Ł. z obietnicy sprowadzenia samochodu po niższej cenie, a pobranych na ten cel pieniędzy nie zwrócił. E. Ł. zaś w tej sprawie udała się właśnie do B. K.. To zatem, co zaprotokołowane zostało w protokole rozprawy przed sądem w Gryfinie nie tyle jawiło się jako bezpodstawne, co wręcz uzyskało pozytywną weryfikację dowodami z zeznań świadków.

Podobnie rzecz się miała z kwestią przekazanych przez B. K. na rozprawie przed sądem w Gryfinie informacji o tym, że Z. D. podaje się za osobę, która uzyskała tytuł na S.. Wobec śmierci A. G. nie podobnym było ustalić, czy przekazywał on B. K. informacje w tym przedmiocie. Jednak już zeznania I. G. (2) potwierdzały, że Z. D. znany był A. G. – nawet z imienia – a nadto, że wiedział on o oskarżycielu, iż zna on język francuski. Wbrew zatem zeznaniom Z. D. nie można było uznać za wykluczone tego, że A. G. przekazywał B. K. informacje o oskarżycielu. Z zeznań zaś świadków E. Ł., J. C., czy J. K. wynikało też, że to sam oskarżyciel rozpowszechnia o sobie informacje, iż jest prawnikiem po S..

W sprawie nie sposób było też wykluczyć prawdziwości twierdzeń B. K. – zaprotokołowanych przez Sąd Rejonowy w Gryfinie – iż telefonować do niej miała osoba podająca się za matkę oskarżyciela i mówić miała o tym, że została przez niego skrzywdzona. To, że oskarżyciel od lat młodzieńczych nie utrzymuje kontaktów ze swą matką nie tyle wyklucza prawdziwość relacji B. K., co wskazuje – co najwyżej – iż nie ma on wiedzy na temat postąpień swej matki. Twierdzenia oskarżyciela, iż wykonanie takiego telefonu było niemożliwe uznać więc należało za jego poglądy, a nie relację co do faktów. W kwestii wskazanego telefonu dostrzec jednak należało inną jeszcze okoliczność. Oświadczenie B. K. zawierało tu bowiem uzupełnioną informację, iż wskazany kontakt telefoniczny nawiązany być miał przez osobę „podającą się” za matkę Z. D.. Z zeznań zaś tego ostatniego wynikało w sposób dorozumiany, iż B. K. nie mogła w ogóle znać jego matki (skoro on sam od lat nie utrzymywał z nią kontaktu). Nie sposób było zatem wykluczyć, iż B. K. mogła otrzymać telefon od osoby, która z tych czy innych powodów podszywała się pod matkę oskarżyciela. Jakkolwiek sytuacja taka może w pierwszej chwili jawić się jako nieprawdopodobna, to w już świetle zeznań Z. D., który przekonywał o policyjnym spisku przeciwko niemu, fabrykowaniu dowodów i inspirowaniu szkodliwych dlań działań osób trzecich, ewentualności takiej nie można było kategorycznie odrzucić.

Finalnie więc przeprowadzone w sprawie dowody, wbrew stanowisku oskarżyciela, potwierdzały co do zasady, iż przedstawione przez B. K. zachowania osób trzecich, informujących o cechach i postępowaniu Z. D., mogły mieć miejsce. Zeznania oskarżyciela, który negował taką możliwość, były zaś zbiorem własnych dywagacji, ocen i domysłów, w pryzmacie których ustalenie słuszności skierowanych przezeń zarzutów nie mogło się ostać. W tej mierze zatem sąd uniewinnił B. K. od popełnienia zarzuconego jej czynu uznając, iż brak jest danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przez nią przestępstwa z art. 212 § 1 kk w zw. z art. 12 kk.

Wskazać jeszcze należy, iż oskarżyciel planował pierwotnie doprowadzić do przesłuchania innych jeszcze zawnioskowanych w akcie oskarżenia świadków wskazując przy tym bardzo ogólną tezę dowodową uzasadniającą konieczność takich przesłuchań. Jego zdaniem zeznania tych osób potwierdzić miały sprawstwo B. K.. Rzeczą sądu było jednak zweryfikować, czy wskazane dowody będą przydatne dla sprawy. Stąd w toku przesłuchania Z. D. próbowano pozyskać od niego wiedzę, jaki związek osoby te mają z istotą sprawy – i skąd oskarżyciel posiada wiedzę w takim przedmiocie. Poza jednak osobami J. K., I. G. (1), R. P. i M. Z. oskarżyciel nie potrafił wykazać związku zawnioskowanych osób z przedmiotem sprawy. Przesłuchani zaś świadkowie – w tym osoby, które sąd wzywał na przesłuchanie z urzędu (na skutek własnych ustaleń) – nie potwierdziły związku (...) z rzekomą plotką, jaka zdaniem oskarżyciela była o nim rozpowiadana.

B. K. uniewinniono więc, a oskarżyciela obciążono koszami postępowania. W ramach kosztów wyliczono też wydatki poniesione przez B. K. z tytułu ustanowienia obrońcy z urzędu (uwzględniając tu ilość terminów rozpraw z udziałem tego obrońcy).