Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt VI Ka 764/17

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Apelacja obrońcy okazała się skuteczna w nader ograniczonym zakresie, a mianowicie o tyle tylko, iż w następstwie jej wywiedzenia należało zmienić punkt 5 zapadłego wyroku poprzez przyjęcie, iż orzeczenie oparte o art. 69 § 1 i 2 kk oraz art. 70 § 1 pkt 1 kk odnosi się do łącznej kary pozbawienia wolności wymierzonej w punkcie 4.

Rozstrzygnięcie dotyczące zastosowania instytucji warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności błędnie bowiem powiązano z jednostkową karą tego rodzaju orzeczoną w punkcie 3 w sytuacji, gdy w oparciu o kary cząstkowe ukształtowano karę łączną, a zatem kiedy to walor samodzielnego bytu prawnego przysługuje tylko i wyłącznie tej ostatniej karze. Tym samym, gdy kary jednostkowe odrębnemu wykonaniu nie podlegają.

Omówiony zapis będący zapewnie następstwem omyłki pisarskiej dotyczył jednak meritum rozstrzygnięcia, toteż błąd ów nie mógł zostać wyeliminowany w trybie art. 105 § 1 kpk, a jedynie w drodze korekty wyroku. Zmiana ta w żaden jednak sposób nie spowodowała pogorszenia sytuacji prawnej oskarżonej.

Co do zasady natomiast apelacja słuszna nie jest i na uwzględnienie nie zasługuje.

Sąd odwoławczy nie znalazł najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd I instancji oceny przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału dowodowego, ani też do zakwestionowania ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym.

Sąd Rejonowy starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a zgromadzone dowody poddał następnie prawidłowej również w sumie analizie i ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu orzekającego przedstawiony w części sprawozdawczej zaskarżonego wyroku zasługuje na akceptację jako zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono uchybień tego rodzaju, że mogłyby one spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego.

Za rażąco i niewspółmiernie surowe uchodzić ponadto nie mogą wymierzone kary jednostkowe i kary łączne.

Materiał dowodowy zgromadzony w toku całego procesu w zupełności uprawniał do uznania A. B. za winną czynów o postaciach, opisach i kwalifikacjach prawnych takich, jak przyjął to Sąd jurysdykcyjny. Na marginesie, zasadnie zastosowano tu – wedle reguły z art. 4 § 1 kk – przepisy ustawy karnej w brzmieniu obowiązującym przed datą 1 lipca 2015r, a to w wersji z chwili, kiedy występki te zostały popełnione – jako ewidentnie względniejsze dla oskarżonej, już choćby w zakresie możliwości probacji kary pozbawienia wolności, które były wówczas znacznie szersze, aniżeli po nowelizacji.

Zasadnicze wymogi formalne zakreślone przez obowiązujące przepisy prawa zrealizowane też zostały, gdy chodziło o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku. Jego wady w żadnym stopniu nie wykluczały ani też nie ograniczały możliwości kontroli instancyjnej.

Sąd orzekający dysponował – w aspekcie zdarzeń objętych aktem oskarżenia – dwoma grupami dowodów osobowych. Z jednej strony były to sprowadzające się w istocie do zaprzeczeń wyjaśnienia A. B., z drugiej zaś zeznania przedstawione przez świadków – pacjentów Kliniki (...) przy Szpitalu (...) w Z., gdzie zatrudniona była oskarżona oraz osób dla tychże pacjentów najbliższych, jakie towarzyszyły im w dniach dokonywanych zabiegów oraz podejmowały czynności łączące się z powyższymi zabiegami, które to dowody w powiązaniu z dokumentacją medyczną zebraną w sprawie wskazywały na takie praktyki C., jakie ostatecznie zostały jej przypisane.

W pisemnej kolejności E. K. (matka pacjenta R. K.) w toku pierwszego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym jednoznacznie podawała, iż wręczała pieniądze młodej kobiecie o długich blond włosach, która następnie wypisała receptę na antybiotyk i leki przeciwbólowe dla syna – ubranej w biały, szpitalny uniform. Co więcej, na okazywanej wówczas tablicy poglądowej rozpoznała jako kobietę pobierającą opłatę za zabieg – wśród innych fotografii – wizerunek oskarżonej. Nie wypowiadała ówcześnie pod tym względem jakichkolwiek wątpliwości i brak jest w sporządzonym wtedy protokole jakichkolwiek podobnych zapisów. Świadek przecząco odpowiedziała na konkretnie zadane pytanie, czy podczas przesłuchania zataiła jakąś istotną informację. Protokół następnie odczytano i E. K. podpisała go bez żadnych dodatkowych uwag (vide: k 621-622, tom IV).

Gdy potem doszło do konfrontacji z A. B. (vide: k 703-704, tom IV) świadek podtrzymywała dotychczasową wersję, co do przebiegu wypadków, jednakże zasłaniała się niepamięcią, czy oskarżona była osobą odbierającą gotówkę i wypisującą recepty. Poważne odmienności pojawiły się, gdy prowadzący czynność prokurator opuścił pokój przesłuchań udając się po wydruk (K. pozostała sam na sam z oskarżoną i jej obrońcą), a następnie powrócił.

Obrońca zawnioskował wówczas „sprostowanie protokołu, ponieważ pani na komendzie mówiła, że nie jest na 100 % pewna”.

Dodatkowo wysłuchana E. K. podała, że „(…) wskazując na komendzie zdjęcie nr 2 (przedstawiające oskarżoną) mówiła, iż nie jest pewna. Ale ta pod nr 2 bardziej przypomina tę osobę, chociażby wiekowo”. Ponownie okazano jej bowiem tę samą tablicę.

Podczas pierwotnego rozpoznawania sprawy przez Sąd I instancji (vide: k-791) świadek podtrzymywała wszystkie swe dotychczasowe zeznania pomimo zawartej w nich sprzeczności, co do rozpoznania wizerunku oskarżonej. Zarazem jednak podsumowując swe wypowiedzi E. K. stwierdziła: ”Po tych fotografiach, które wskazałam, to bym powiedziała, że to jest obecna tu oskarżona, tylko starsza, ale nie powiem tego na 100 %”.

Gdy Sąd Rejonowy powtórnie rozpoznawał przedmiotową sprawę (vide: k 1140-1142, tom VI) świadek składając zeznania spontanicznie nie była w stanie po wielu latach zidentyfikować oskarżonej. Relacjonowała natomiast niezmiennie, odnośnie przebiegu zdarzeń. Utrzymywała też, iż mówiła policjantowi, że rozpoznanie na tablicy nie jest na 100 % pewne, lecz równocześnie, iż wskazała jedną z pań, (…) tą którą zapamiętała, a rozpoznała ją po włosach, lecz także „ogólnie po twarzy”.

E. K. po przedstawieniu dalszych fotografii zdecydowanie wykluczała, by opisaną kobietą była lekarz E. W., zaś o największym podobieństwie do kobiety w białej odzieży mówiła kiedy okazano jej dodatkowe zdjęcia A. B. z różnych okresów życia.

Sąd I instancji nie popełnił błędu ustalając oskarżoną, jako kobietę pobierającą opłatę od K. i dając wiarę świadkowi pod kątem tego rozpoznania w zakresie zeznań złożonych najwcześniej w śledztwie.

Wedle historii choroby R. K. zabieg przeprowadzał T. C., zaś asystowała – A. B.. Z całą pewnością oskarżoną właśnie należało utożsamić z młodą kobietą w białej odzieży szpitalnej z blond włosami wypisującą następnie recepty dla pacjenta. Czynności takiej nie mogła wykonać pielęgniarka, czy też instrumentariuszka. Należało ponadto zupełnie wykluczyć obecność lekarza E. W. przy przedmiotowym zabiegu, gdyż nic na to nie wskazywało. Wykluczała ją też świadek E. K.. E. W. – już na podstawie wizerunku była wówczas bardziej zaawansowana wiekowo aniżeli oskarżona i zewnętrznie (rysy twarzy) zupełnie nie przypominała A. B..

Z kolei, protokół przesłuchania K. w najmniejszym stopniu nie przekonywał o jakichkolwiek wątpliwościach świadka, co do rozpoznania oskarżonej na fotografii. Stanowczo przeczył im przesłuchujący policjant – świadek P. B. (vide: k 1140 i 1142, tom VI).

Spontanicznie wypowiedziane zeznania świadka z konfrontacji z oskarżoną w postępowaniu przygotowawczym także nie zawierały żadnych wskazań, co do niepewności K. przy wcześniejszym rozpoznaniu oskarżonej z wizerunku. Pojawiły się one dopiero po chwilowej nieobecności prokuratora, gdy czynność konfrontacji praktycznie już zakończono. Także w ocenie Sądu Okręgowego nie mogło być to następstwem czystego przypadku lub nagłego „olśnienia” świadka. Obecność sam na sam z oskarżoną i jej obrońcą z całą pewnością nie pozostawała tu bez wpływu i nie ma to nic wspólnego z „pomawianiem obrońcy”.

E. K. w dalszych przesłuchaniach już przez Sądy orzekające stosunkowo konsekwentnie powtarzała twierdzenie o niepewności pierwszego rozpoznania wizerunku, jednakże wypowiadała się zarazem na temat szeregu faktów wskazujących, iż rozpoznanie to nie było obarczone pomyłką lub brakiem pewności, a cytowanych wyżej, jak choćby problematyka wieku, czy też rozpoznawania „ogólnie po twarzy”.

Zeznań E. K. nie dyskredytowały natomiast relacje R. K., który najzwyczajniej nie posiadał pełnej orientacji w realiach wręczania pieniędzy.

Pozytywna ocena zeznań K. w zakresie przebiegu zdarzenia oraz wersji najwcześniejszej w zakresie rozpoznania oskarżonej zasługiwała przeto na aprobatę i Sąd Okręgowy zarzutów obrońcy nie podzielił.

W drugiej kolejności świadek G. C. od początku (vide: k 634-635, tom IV) wskazywała na młodą, szczupłą kobietę w białym uniformie informującej o odpłatnym charakterze zabiegu i odbierającej gotówkę. Ta sama osoba – prawdopodobnie - jak podawała wtedy świadek – wypisała receptę na ketonal. O.C. wyraźnie wypowiadała się przy tym, iż chodziło o lekarkę biorącą udział w zabiegu. Co do istoty świadek powtórzyła tę relację będąc w śledztwie konfrontowaną z oskarżoną (vide: k 718-719, tom IV) i potem przy pierwszym merytorycznym rozpoznaniu sprawy (vide: k 832, tom V).

Cechą charakterystyczną początkowych zeznań było określenie owej kobiety jako lekarza (vide: k 634) przygotowującego O. do zabiegu oraz podającą znieczulenie w zastrzyku. Tym samym realizującej czynności „przynależne” lekarzowi, nie zaś instrumentariuszce. Ponadto sam wygląd i fizjonomia obecnej wówczas instrumentariuszki (według historii choroby) – M. J. (vide: k-637, tom IV) wyraźnie odbiegał od opisu wspomnianej młodej kobiety zaprezentowanego przez świadka.

Znieczulenie przeprowadzała tymczasem – co wprost potwierdzała dokumentacja lekarska (vide: k 639, tom IV) – właśnie oskarżona.

W konsekwencji nie do przyjęcia pozostawała teza G. C. z aktualnego postępowania rozpoznawczego (vide: k-974, tom V), jakoby pieniądze wręczała pielęgniarce, zaś wszelkie luki pamięciowe powiązać należało z czynnikiem upływającego czasu i naturalnym efektem zacierania się pamięci. Zwłaszcza w obliczu minięcia wielu lat tak od samego zdarzenia, jak i najwcześniejszych zeznań w śledztwie. Świadek podtrzymywała nadto wszystkie pierwotne odczytane jej depozycje.

Sąd Rejonowy słusznie zatem postąpił opierając ustalenia faktyczne na tych ostatnich.

Dalszy świadek – A. S. również wiązała lekarkę realizującą zabieg z kobietą informującą o konieczności uregulowania zapłaty i pobierającą pieniądze. Tak opisała ona rozpatrywane zajście w postępowaniu przygotowawczym (vide: k 643-644, tom IV) i potwierdzała te zeznania w jurysdykcyjnej fazie procesu, gdy Sąd Rejonowy procedował po raz pierwszy (vide: k 791-792, tom V). Identycznie po uchyleniu początkowo zapadłego wyroku uniewinniającego (vide: k 974-975, tom V).

I w tym wypadku znaczne luki pamięciowe po stronie świadka, brak rozpoznawania oskarżonej zarówno z wizerunku jak i bezpośrednio były zdecydowanie następstwem zapominania faktów po wielu latach, co zresztą A. S. wyraźnie akcentowała. Nie pozbawiało to oczywiście wartości dowodowej zeznań złożonych początkowo. Co istotne jednak, świadek podkreśliła, iż choć źle znosi znieczulenie, to jednak nie skutkowało ono wyłączeniem koncentracji i świadomości.

Historia choroby A. S. pozwalała natomiast na stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że zabieg przeprowadzała wówczas A. B., zaś asystował J. W. (vide: k-647, tom IV).

Nie budziła w efekcie zastrzeżeń ocena za wiarygodne początkowych zeznań powyższego świadka.

Kolejni istotni świadkowie występujący w sprawie to: M. S. i J. K..

S. już na wstępie procesu wymieniała w formie zniekształconej nazwisko oskarżonej (C. lub C.) jako lekarza „prowadzącego”, dodając iż chodziło o osobę o złożonym nazwisku, będącą córką ordynatora (vide: k 625-627, tom IV). Następnie zaś – przed Sądem I instancji (vide: k-859, tom V) wskazywała na A. B. (poprawnie podając wówczas jej nazwisko) z którą „wszystko załatwiały” i jaka przekazała informację, że trzeba będzie zapłacić za szynę relaksacyjną. Przy ponownym rozpoznawaniu sprawy (vide: k 975-976, tom V) świadek rozpoznawała oskarżoną, nie tylko na podstawie wzrokowego z nią kontaktu w procesie wcześniejszym, lecz także w oparciu o wizerunek uzyskany samodzielnie z Internetu po wprowadzeniu do wyszukiwarki podstawowych danych personalnych A. B. wraz z oznaczeniem wykonywanego przez nią zawodu, co nastąpiło jeszcze przed pierwszym wezwaniem S. do Sądu (tj. przed wydaniem wyroku uniewinniającego).

Okoliczność zażądania przez lekarkę zapłaty za przedmiotową szynę potwierdzała również począwszy od postępowania przygotowawczego (vide: k 630-631, tom IV) matka pacjentki – J. K.. Następnie w obu postępowaniach rozpoznawczych (vide: k 794 – tom IV i k 1023-1024 – tom VI). Rozpoznawała też ostatecznie oskarżoną na fotografii.

Identyfikacja A. B. w wykonaniu tych świadków nie mogła zatem budzić zastrzeżeń. Nie miał tu zaś poważniejszego znaczenia fakt podnoszony przez K., że pieniądze po uzyskaniu informacji o potrzebie opłaty wręczone zostały pielęgniarce. Skoro żądanie takie pochodziło od oskarżonej, proceder przyjęcia pieniędzy nie mógł nastąpić poza jej wolą i wiedzą i bez jej udziału. Logika tego procederu – opisana między innymi przez występujące w sprawie pielęgniarki kompletnie wyłączała samodzielną inicjatywę i działanie samych tylko pielęgniarek bez udziału lekarza prowadzącego leczenie lub realizującego dany zabieg.

Na oskarżoną wskazywała ponadto karta choroby M. S. (wtedy - Z., vide: k-633A, tom IV).

Mając na uwadze to wszystko, potrzeba stwierdzić, iż Sąd orzekający słusznie postąpił i nie popełnił błędu dając wiarę omówionej grupie dowodów i we wskazanych uprzednio zakresach oraz na ich bazie odtwarzając przebieg inkryminowanych zaszłości. Należy równocześnie z naciskiem podkreślić, iż taką właśnie ocenę materiału dowodowego powołano wyraźnie w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku (vide: k-1283 oraz 1286 -1287, tom VII), którą Sąd odwoławczy z powodów naprowadzonych wcześniej – w zupełności zaakceptował. Oceny faktyczne Sądu merytorycznego – wyjąwszy relacje świadków E. K. i R. K. – opisane zostały w uzasadnieniu wyroku rzeczywiście w sposób lakoniczny, jednakże – co zaznaczono wyżej – były to oceny w pełni prawidłowe.

Co więcej, przedstawiony w początkowych fragmentach pisemnego uzasadnienia stan faktyczny ustalony przez Sąd I instancji stanowił – czego zdaje się nie dostrzegać obrońca – dokładne, dosłowne wręcz odzwierciedlenie zeznań wymienionych wyżej świadków w wersjach i wariantach takich właśnie, jak omówiono to w niniejszym uzasadnieniu. Opis ustaleń faktycznych przesądzał tym samym, którym świadkom i w jakich częściach ich zeznań Sąd Rejonowy przyznawał walor wiarygodności.

Nie było zarazem jakichkolwiek racjonalnie uzasadnionych powodów, by wspomnianym świadkom wiary odmawiać. Ich relacjom nie „przeciwstawiły” się bowiem skutecznie wyjaśnienia oskarżonej, gdzie negowała ona jedynie zaistnienie zdarzeń będących podstawą aktu oskarżenia (tj. żądania pieniędzy za poszczególne zabiegi i przyjmowania gotówki, a także informowania, że nie są one refundowane), ani też nie podważały w najmniejszej mierze wiarygodności świadków.

Nie ma żadnych podstaw, aby zakładać „zmowę” obcych dla siebie i nieznających się wzajemnie pacjentów skierowaną przeciwko A. B., tym bardziej, iż wypowiadali oni zadowolenie z jej usług pod względem medycznym. W rachubę nie wchodziła również sensownie zbiorowa pomyłka dużej grupy świadków pod kątem jednego i tego samego zjawiska.

Lakonizm Sądu jurysdykcyjnego w zakresie przedstawienia na piśmie oceny ich zeznań nie utrudniał tym samym kontroli instancyjnej zapadłego wyroku. Materiał dowodowy zgromadzony w sprawie w pełni uprawniał do takich ocen, jakie „skrótowo” i w uproszczony sposób zaprezentował Sąd merytoryczny. Wszelkie bowiem informacje omówione przez Sąd Okręgowy wprost wynikały z akt przedmiotowej sprawy nic nie stało na przeszkodzie – odnosząc się do dalszych zarzutów obrońcy – w zapoznaniu się z całym spektrum zebranych dowodów i ich treścią, nie zaś tylko z uzasadnieniem orzeczenia. Wspomniane mankamenty pisemnych motywów wyroku samoistnie nie mogły zatem stanowić dostatecznej przyczyny uchylenia tego rozstrzygnięcia i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego. Zwłaszcza, iż wersja przyjęta przez Sąd Rejonowy – istnienia określonego i akceptowanego w placówce procederu żądania oraz przyjmowania pieniędzy za zabiegi – znajdowała również oparcie (pośrednio) w depozycjach świadków: M. J., A. Ś. i J. W..

Istotniejszego, przesądzającego ocenę dowodów w odmiennym kierunku – znaczenia nie mogły też choćby potencjalnie odegrać wypowiedzi M. Ł. (1), o przesłuchanie której w charakterze świadka obrońca występował przed Sądem I instancji dosłownie w ostatniej chwili, zaś brak przeprowadzenia takiego dowodu zarzucał następnie w apelacji.

Organ założycielski dla Szpitala (...) w Z. – tj. Ś.Uniwersytet Medyczny w K. nie wyraził bowiem zgody na pobieranie opłat za zabiegi, które nie były refundowane przez N.. Tym samym istnienie jakichkolwiek „wewnętrznych” tabel opłat mających mieć zastosowanie w placówce kierowanej przez T. C. nie miało jakiegokolwiek znaczenia. Opłaty mogły być pobierane wyłącznie od pacjentów nieubezpieczonych.

Więcej, M. Ł. (2) w dołączonym przez skarżącego odpisie jej relacji z innego postępowania (vide: k 1311-1314, tom VII) wprost wypowiadała się, że pieniądze pobierane od pacjentów – wedle tychże tabel lub nie (czyli sprzecznie ze stanowiskiem organu założycielskiego) trafiały „do kieszeni” C., nie zaś do kasy Szpitala, a sam profesor znany był z przyjmowania „łapówek”, jakich często wręcz wymagał od pacjentów i którymi „dzielił się” z personelem.

Przeprowadzenie takiego w wymowie dowodu w żadnym stopniu nie byłoby w stanie polepszyć sytuacji procesowej A. B., ani też zrewidować oceny materiału dowodowego.

Sąd I instancji wskazał ponadto jak kształtowała się w omawianym okresie problematyka refundacji zabiegów, a mianowicie, że następowało to w ramach zakontraktowanych przez Szpital „zakresów świadczeń”. Wypowiedział się wyraźnie, iż w granicach owych zakontraktowanych zakresów mieściły się między innymi zabiegi wycięcia torbieli żuchwy lub szczęki połączone z resekcją korzenia zęba. Te zatem zabiegi były refundowane, co odnosiło się do pacjentów: G. C. i A. S.. Refundowane było też wykonywanie szyn relaksacyjnych i tak przyjął Sąd jurysdykcyjny. Co się zaś tyczyło R. K. zabiegi, które wykonywano pacjentom do 18-go roku życia pozostawały bezpłatne.

Sąd Rejonowy prawidłowo też ustalił, wskazał oraz ocenił wszystkie okoliczności mające wpływ na rozmiar kar cząstkowych i kar łącznych, a nadto na ustalenie pozytywnej względem oskarżonej prognozy kryminologiczno-społecznej. Orzeczone kary jednostkowe należycie uwzględniają stopień zawinienia A. B. (w zakresie grzywien – pod kątem ilości stawek dziennych) oraz stopień szkodliwości społecznej popełnionych przezeń czynów. Kary łączne zaś – stopień związków przedmiotowo-podmiotowych pomiędzy zbiegającymi się występkami i przesłanki natury prognostycznej. Wysokość jednej stawki dziennej grzywny nie przekracza ponadto finansowych i majątkowych możliwości wymienionej.

Orzeczone kary prawidłowo spełnią zatem swe cele zapobiegawcze i wychowawcze oraz w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Mając na uwadze to wszystko i uznając wyrok za słuszny w pozostałej niezmienionej części, utrzymał go w tym zakresie w mocy.

O wydatkach postępowania odwoławczego oraz o opłacie za drugą instancję orzeczono jak w pkt. 3 wyroku niniejszego.