Pełny tekst orzeczenia

Warszawa, dnia 16 listopada 2017 r.

Sygn. akt VI Ka 1525/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie VI Wydział Karny Odwoławczy w składzie :

Przewodniczący: SSO Beata Tymoszów (spr.)

Sędziowie: SO Maciej Schulz

SR del. Mariusz Matusik

Protokolant - protokolant sąd. stażysta Robert Bandurski

przy udziale prokuratora - Artura Oniszczuka

po rozpoznaniu dnia 16 listopada 2017 r.

sprawy S. Z. syna Z. i I. ur. (...) w W.

oskarżonego o przestępstwo z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 286 § 1 kk

na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Wołominie

z dnia 23 maja 2016 r. sygn. akt V K 1044/10

w zaskarżonej części, stosując ustawę Kodeks Karny w brzmieniu obowiązującym na dzień 30 czerwca 2015 roku, wyrok utrzymuje w mocy; zasądza od S. Z. na rzecz Skarbu Państwa 180 zł. tytułem opłaty sądowej za II instancję i obciąża go wydatkami postępowania odwoławczego.

SSO Beata Tymoszów SSO Maciej Schulz SSR (del) Mariusz Matusik

Uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego Warszawa – Praga w Warszawie w sprawie o sygnaturze VI Ka 1525/16

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy była bezzasadna, wobec czego żaden z zawartych w niej wniosków nie zasługiwał na uwzględnienie.

Wbrew twierdzeniom jej autora sąd orzekający nie dopuścił się obrazy wskazanych przepisów postępowania, skutkiem czego poczynione przezeń ustalenia faktyczne należy uznać za prawidłowe i trafnie zakwalifikowane - w odniesieniu do S. Z. - jako usiłowanie dokonania oszustwa z art. 286 § 1 k.p.k. Istotą omawianego środka odwoławczego stało się wykazanie, iż najpełniejsza z opinii analizowanych przez Sąd Rejonowy, sporządzona przez biegłego J. S. (1), gdyż kłóci się z wnioskami wynikającymi z tzw. „opinii prywatnych”. Teza ta, zwłaszcza w świetle wyników postępowania dowodowego uzupełnionego przed sądem odwoławczym, jest z gruntu wadliwa.

Przed ustosunkowaniem się do kolejnych kwestii podniesionych w apelacji trzeba jednak na wstępie zauważyć to, co skarżący skrzętnie pomija, a co - zdaniem sądu odwoławczego - dobitnie przemawia za słusznością wniosków wyprowadzonych przez sąd meriti, czyli wymowę wyjaśnień samych oskarżonych. Opisywany przez nich samych przebieg zdarzenia, odniesiony do powszechnie dostępnych danych, przywołanych także w opinii J. S. (1), a dotyczących wyglądu miejsca rzekomej kolizji, czyni wyjaśnienia te wręcz nieprawdopodobnymi. Skrzyżowanie ulic: (...) i (...) w miejscowości K., w kierunkach ruchu obu przedmiotowych pojazdów (S. (...) i F. (...)), nie miało w jakikolwiek sposób ograniczonej widoczności. Do kolizji miało dojść przy dobrych warunkach atmosferycznych i drogowych, a więc nie istniał również żaden obiektywny element, uniemożliwiający właściwą orientację czy skuteczność podejmowanych manewrów. Według kierującego F. S. Z. jechał on tak wolno, że niemal „się toczył”, „prawie stał”???? ( nie wiadomo zresztą z czego miałaby wynikać taka technika jazdy), a mimo to ani nie widział nadjeżdżającego z jego strony ( i poruszającego się z prędkością ok. 30 - 50 km/h samochodu D. H.), ani nawet w ostatniej chwili, nie próbował hamować. Z kolei jadący z deklarowaną prędkością ( „może 30 a może 50 km/h”) D. H. wprawdzie rzekomo zaczął hamować na widok „nagle pojawiającego się F.”, ale manewr ten okazał się bezskuteczny. Niezależnie od wyliczeń J. S. (1), wskazującego na to, że w opisanej sytuacji drogowej nie doszłoby w ogóle do kolizji, zastosowanie choćby reguł logiki jest wystarczające, aby podważyć wiarygodność tych relacji. Najpierw - trudno uwierzyć, że D. H. nie pamiętał z jaką prędkością się poruszał (dostosowując ją niejako do kolejnych opinii biegłych), skoro obie deklarowane prędkości na ogół wiążą się z jazdą w innej fazie ruchu i na innym biegu. Inaczej mówiąc - pojazd poruszający się z prędkością 30 km/h w normalnych warunkach drogowych, jadący drogą z pierwszeństwem przejazdu, jest w początkowej fazie, to jest po ruszeniu z miejsca, gdy tymczasem prędkość 50 km/h na godzinę ( w terenie zabudowanym) to normalna prędkość jazdy. Po drugie, jeśli F. (...) „ledwo się toczył”, to aby oba pojazdy „spotkały się na skrzyżowaniu”, w tym samym czasie S. (...) musiała się od niego znajdować znacznie dalej niż F.. Oznacza to, że z dalszej odległości kierujący nią mógł zobaczyć F. i hamując skutecznie zareagować na tę przeszkodę. Zatem, brak jakiejkolwiek reakcji oskarżonego Z. lub też rzekoma niemożność wyhamowania pojazdu przez D. H. w opisywanej przez nich sytuacji, jest zupełnie niewiarygodna. Musi też zastanawiać, na co zwrócił uwagę biegły R., że w sytuacji, gdy na miejsce owej „kolizji” nie wzywano Policji żaden z kierujących nie wykonał choćby jednego zdjęcia, dokumentującego ustawienie pojazdów, rozmiar uszkodzeń itp.

Za niewiarygodne uznać też trzeba, jak słusznie ocenił je Sąd Rejonowy, zeznania I. S., z których obrońca wybiera i szczegółowo omawia tylko ten fragment, który dotyczy przesunięcia siedzenia pasażera w samochodzie F.. Tymczasem, co z kolei zupełnie pomija, świadek stwierdziła, że pojazd ten miał mieć „podłogę pogiętą w harmonijkę”. Doprawdy trudno zrozumieć, jak bez zaglądania pod spód pojazdu, miałaby świadek stwierdzić tę okoliczność, skoro jednocześnie twierdziła, że nie interesowała się bliżej tym samochodem. Trudno również uwierzyć, że uszkodzeń tych nie dostrzegł pracownik ubezpieczyciela dokonujący stosownych oględzin i nie są one widoczne na dokumentacji zdjęciowej. Gdy zaś chodzi o kwestię sugerowanego przesunięcia fotela pasażera, co miałoby być następstwem wgniecenia bocznego słupka F., została ona przekonująco i obrazowo wyjaśniona przez J. S. (1) na rozprawie odwoławczej. Na obu zaprezentowanych zdjęciach widać wyraźnie, że linia zagłówków obu przednich foteli jest taka sama i podobna jest ich odległość od podłokietnika znajdującego się miedzy fotelami ( k. 1671). Dodać w tym miejscu należy, że uzupełniająca, ustna opinia tegoż biegłego złożona na rozprawie apelacyjnej, kiedy to zaprezentował on zastosowany do obliczeń program (...) i jego zmienne wyniki, przy zastosowaniu zmiennych parametrów wyjściowych, czynił również bezzasadnym ostatni z zarzutów opisanych w petitum apelacji, a wiążący się z obrazą art. 170 § 1 pkt. 3 k.p.k.

Stawiając tezę sprzeczności opinii biegłych: J. S. (1), E. K. (1) i J. K. (2), skarżący zdaje się nie dostrzegać, że:

- przymiot biegłego w postępowaniu karnym ma osoba, która w takim charakterze powołał organ procesowy, a nie strona postępowania ( art. 193 k.p.k. ), zaś tzw. „prywatna opinia” w istotocie jest tylko „innym dokumentem podlegającym ujawnieniu na rozprawie, ale nie ma waloru opinii w rozumieniu przepisów postepowania karnego”;

- w sprawie tej wypowiadał się jeszcze inny biegły - M. R. (1), którego wnioski są zbieżne z wnioskami J. S. (1);

- w podobnym charakterze, co stwierdzenia ( na piśmie ) J. K. (2) złożył zeznania K. T. - to jest świadek, który w ramach swych kompetencji wynikających z wykonywanego zawodu poczynił podobne obserwacje i doszedł do tych samych konkluzji, co J. S. (1).

Jakkolwiek M. R. (1) dysponował tylko częścią dokumentacji z akt sprawy, najistotniejszym fragmentem jego opinii był ten, gdzie wskazuje on na charakter uszkodzeń F. (...), nie przystający do deklarowanego przez oskarżonego Z. ruchu pojazdu. Jest to zbieżne z wnioskami J. S. (1), który na rozprawie odwoławczej przedstawił w powiększeniu dokumentację zdjęciową boku pojazdu F. (...), wykazując brak zarysowań właściwych dla uderzenia w jadący pojazd, a przeciwnie - wgniecenie świadczące o uderzeniu w samochód nie znajdujący się w ruchu. Identyczne stwierdzenie znalazło się w zeznaniach K. T., co skarżący zdaje się zupełnie bagatelizować. Z równą konsekwencją pomija również te wypowiedzi obu biegłych sądowych jak i świadka T., które odnoszą się do nieprzystających wzajemnie uszkodzeń prawego progu F. oraz przodu S. – braku uszkodzeń ( zbicia) lamp przednich, brak uszkodzeń zderzaka odpowiadających uderzeniu w poruszającego się z lewej do prawej (względem S.)_ F. (na zderzaku dostrzeżono wyłącznie zarysowania pionowe) , wreszcie- zachowana w całości krata wlotu powietrza i jej ramka ( k. 509). Podtrzymując to stanowisko na rozprawie M. R. (1) podkreślał przede wszystkim brak zarysowań na obu pojazdach, czy cechy charakterystycznej dla kolizji samochodów znajdujących się w ruchu ( k. 804)

Nieporozumieniem jest również stawianie zarzutu „odmowy oparcia rozstrzygnięcia na opinii prywatnego biegłego R. K. (1)”, skoro przepisy procedury karnej nie znają takiego uczestnika postępowania , zaś wspomniany R. K. (1) przesłuchany został w procesowej roli świadka (k. 110 - 1101). Przy czym, jawnie wbrew twierdzeniom autora apelacji, Sąd Rejonowy jednoznacznie wskazał, dlaczego ów dowód nie może zaważyć na treści orzeczenia, a pośrednio zaznaczono to również w środku odwoławczym. Jak bowiem zauważa jego autor, świadek K. dokonał oględzin jednego z samochodów uczestniczących w kolizji, ( F. (...)) , jak zaś zaznaczył sąd meriti - sam rzeczoznawca stwierdził na rozprawie, że nie dysponował szczegółowym materiałem dowodowym. Wynika to zresztą jednoznacznie już ze sporządzonego przezeń dokumentu, gdzie na stronie 1 wymienia jakich dokumentów nie otrzymał od zleceniodawcy, a wśród nich: oświadczenia zawierającego opis przebiegu kolizji kierującego S. i zgłoszenia do firmy ubezpieczeniowej, a także parametrów ruchu pojazdów przed i po zderzeniu (k. 291). Nadto w dokumencie tym wspomniano, iż jego autor dysponował tymi fotografiami, jakie przekazał mu zlecający, zaś brak było możliwości dokonania oględzin pojazdu S. (...), gdyż pewne jego elementy zostały wymontowane. Oznacza to, że miarodajne powinny być więc opisy uszkodzeń sporządzone przez pracowników ubezpieczyciela, w ramach prowadzonego postępowania likwidacji szkody. Przesłuchany na rozprawie na okoliczność dokonywanych oględzin F. i wysnutych wniosków, świadek stwierdził, że zakres urządzeń obu pojazdów odpowiada co do „ich wysokości i mniej więcej” ich szerokości, jednocześnie dodając, że nie dokonywał pomiarów Fiorda, na jakiej wysokości są te uszkodzenia (k. 1110). Już to stwierdzeniu dyskwalifikuje wyrażony ogólny pogląd o możliwym zaistnieniu kolizji. Z kolei o rzetelności przeprowadzonych oględzin świadczy fakt, że jedna z istotnych okoliczności – czy doszło do przesunięcia przedniego fotela pasażera w F. ( co ma związek z głębokością wgniecenia środkowego prawego słupka pojazdu) , nie była przedmiotem szczególnego zainteresowania rzeczoznawcy, który wówczas bliżej się tym nie interesował ( k. 1100). Stwierdził jedynie, że wgniecenie „dochodziło„ do tego fotela, co przeczy wersji o jego „przesunięciu”, a co jest z kolei zgodne z wnioskami J. S. (1) prezentowanymi na rozprawie odwoławczej. Przy czym, co znów pomija autora apelacji, również R. K. (1) zastrzegł, że opisanej przez oskarżonych kolizji zderzak S. – jego plastikowe elementy musiałyby być popękane – co jednak nie nastąpiło.

Odnosząc się do kwestii obrazy art. 201 k.p.k., poprzez pominięcie przez Sąd Rejonowy przy czynieniu ustaleń faktycznych wniosków wyrażonych przez biegłego – E. K. (1) nie sposób pominąć, że już w opinii pisemnej biegły wprost wskazuje, że „ nie otrzymałem akt postępowania przygotowawczego” (k.391). Biegły ten przeprowadził więc oględziny samochodu S. (...) i wyłącznie na tej podstawie stwierdził, że nie może wypowiadać się konkretnie co do kompatybilności uszkodzeń owego pojazdu oraz uszkodzeń samochodu F. (...), gdyż po prostu nie dysponował żadną wiedzą na temat po kolizyjnego wyglądu F. ( k. 397) . całkowicie chybione są więc wywody prezentowane na stronie 4 apelacji, jakoby ów biegły dysponował identycznym materiałem dowodowym co M. R. (1) lub J. S. (1).

Nie ma także racji skarżący twierdząc, iż błędem po stronie sądu meriti było nie oparcie ustaleń faktycznych na „opinii” J. K. (2), sporządzonej na zlecenie obrońcy oskarżonego. Abstrahując od faktu, iż sam autor tegoż dokumentu wskakuje, że przekazano mu do ekspertyzy 74 karty stanowiące kopie dokumentów ( bez bliższego ich opisania), to – wbrew sugestiom obrońcy – tezy J. K. (2) wspierają, a nie podważają wnioski J. S. (1). Zauważa on bowiem, że oceniane przez niego na zdjęciach obu pojazdów uszkodzenia powstać mogły tylko wtedy, gdyby w czasie kolizji prędkość S. wyniosła 20 km/h, zaś F. - 1 km/h ( czyli gdyby pojazd ten stał). Tymczasem jego kierujący wyjaśniał, że „jechał pojazdem przez skrzyżowanie i nie zauważył S.”, a zatem owa „opinia” nie przystaje do opisu zdarzenia. Co więcej – oceniając możliwość uniknięcia kolizji przez D. H. i odnosząc jego prędkość jazdy, czas reakcji psychofizycznej do odległości od skrzyżowania ( brak zresztą stosownych wyliczeń w tym zakresie) J. K. (2) kompletnie pomija, jaką drogę w tym czasie przebyć by musiał F., jadący z prędkością 1 km/h, ( gdyż nie był hamowany przed zdarzeniem).

Gdy wreszcie chodzi o zastrzeżenia skarżącego co do samej treści opinii J. S. (1) zostały one szczegółowo wyjaśnione poprzez przesłuchanie biegłego na rozprawie, w trakcie którego prezentował on materiały fotograficzne, szkice i obliczenia. Wykazał wówczas, że mimo, iż nie zwymiarowano głębokości wgnieceń w samochodzie F. (...) zakres odkształceń ramy znajdującej się nad środkowym prawym słupkiem pojazdu i brak wgniecenia poszycia dachu przemawia przeciwko przyjęciu, że doszło do wewnętrznego wgniecenia tego słupka. W odpowiedzi na pytania obrońcy, biegły przeprowadził również symulację uszkodzeń samochodu S. przy założeniu, że przed kolizją poruszała się ona z prędkością 30 km./h oraz wariancie podjęcia hamowania zaledwie 2 metry przed przeszkodą. Wyniki uzyskane w tych symulacjach nadal odbiegały od rodzaju i umiejscowienia uszkodzeń obu przedmiotowych samochodów, które opisane zostały w dokumentacji likwidacji zgłoszonych szkód. (k. 1672). Biegły szczegółowo wykazał również, na czym polegały „sprzeczności” uszkodzeń stwierdzone w obu pojazdach - ich zakres i umiejscowienie. Wnioski biegłego możliwe były do zweryfikowania poprzez zapoznanie się z dokumentacją fotograficzną znajdującą się już w aktach sprawy, ale w znacznym powiększeniu – co nastąpiło z udziałem stron postępowania. Dopiero taki kształt tych dowodów pozwolił na ocenę twierdzeń o „zarysowaniach” zderzaka S. czy też uszkodzeniach „prawego progu F.” , opisywanych pierwotnie przez osoby powołane przez ubezpieczycieli do wstępnego oszacowania szkody, na czym z kolei bazowali zarówno E. K. (1) jak i J. K. (2) czy R. K. (1).

Zdaniem Sądu Okręgowego wszystkie omówione wyżej dowody, analizowane racjonalne i kompleksowo, jasno wskazują, że do powstania uszkodzeń w obu przedmiotowych pojazdach nie mogło dojść w sytuacji, opisywanej przez oskarżonych ( co zresztą było wzajemnie sprzeczne). (...) koniec trzeba też odnieść do sugestii obrońcy S. Z. przedstawionej na rozprawie apelacyjnej, że mający doświadczenie w tego typu sytuacjach D. H., widząc wyjeżdzającego z drogi podporządkowanej oskarżonego Z., celowo uderzył w bok jego pojazdu, by w ten sposób wyłudzić odszkodowanie za zniszczony w innych okolicznościach samochód S.. Oczywiście takiej możliwości nie dałoby się z góry wykluczyć, rzecz jednak w tym, że wówczas zupełnie inne musiały być wyjaśnienia S. Z.. Jeśli, jak twierdził w opisie zgłoszenia szkody, się „zagapił” i nie zauważył, że jedzie drogą podporządkowaną, nieuzasadniona była tak niska prędkość jego poruszania się, że granicząca niemal z zatrzymaniem pojazdu. Oskarżony normalnie przejeżdżałby wtedy przez skrzyżowanie, a jego prędkość wynosić powinna około 40- 55 km/h. przy założeniu, że z niewiadomych powodu, nagle zwolnił ( czego sam nie twierdził, przecząc, aby zatrzymał się przed skrzyżowaniem), to wtedy musiałby odpowiednio wcześniej zobaczyć S., gdyż „dotaczałby się” do środka skrzyżowania. Jeśli zaś jechał bardzo wolno, gdyż ruszał po uprzednim zatrzymaniu się w związku ze skrzyżowaniem z drogą mająca pierwszeństwo (czemu wszak przeczą jego własne wyjaśnienia oraz oświadczenie zawarte w zgłoszeniu szkody), także widziałby po prawej pojazd kierowany przez D. H.. Gdyby to ten ostatni, swoim celowym działaniem i niejako „wykorzystaniem sytuacji” doprowadził do kolizji, oskarżony Z. twierdziłby zapewne, że gdy wjeżdżał na skrzyżowanie S. (...) znajdowała się na tyle daleko, by umożliwić mu bezkolizyjne jego opuszczenie. Wersja zajścia nakreślona przez obu oskarżonych, co wyżej wykazano, wyklucza „przypadkowy” w nim udział S. Z..

Z powyższych względów, nie znajdując również podstaw do zmiany rozstrzygnięcia w zakresie kary, a także przy braku przesłanek z art. 439 § 1 k.p.k. lub art. 440 k.p.k. – Sąd Okręgowy wyrok ten utrzymał w mocy.

SSO Beata Tymoszów SSO Maciej Schulz SSR (del.) Mariusz Matusik