Sygnatura akt VI Ka 95/18
Dnia 13 kwietnia 2018 r.
Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:
Przewodniczący SSO Arkadiusz Łata
Protokolant Monika Dąbek
przy udziale Adama Szewca Prokuratora Prokuratury Rejonowej G.w G.
po rozpoznaniu w dniu 13 kwietnia 2018 r.
sprawy M. N. ur. (...) w K.
syna M. i Z.
oskarżonego z art. 278§1 kk, art. 190§1 kk, art. 288§1 kk, art. 157§2 kk
na skutek apelacji wniesionej przez obrońcę oskarżonego
od wyroku Sądu Rejonowego w Gliwicach
z dnia 28 września 2017 r. sygnatura akt III K 206/15
na mocy art. 437 § 1 kpk i art. 636 § 1 kpk
1. utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;
2. zasądza od oskarżonego M. N. na rzecz oskarżycielki posiłkowej A. O. kwotę 1008 zł (jeden tysiąc osiem złotych), tytułem zwrotu kosztów zastępstwa adwokackiego w postępowaniu odwoławczym;
3. zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 20 zł (dwadzieścia złotych) i wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 200 zł (dwieście złotych).
Sygn. akt VI Ka 95/18
Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.
Apelacja obrońcy nie jest zasadna i na uwzględnienie nie zasługuje. Wbrew odmiennym wywodom skarżącego Sąd I instancji nie popełnił istotniejszych błędów w ustaleniach faktycznych, ani też nie naruszył w żadnym stopniu prawa procesowego, a i prawa materialnego. Wątpliwości nie nasuwa rozstrzygnięcie w kwestii sprawstwa i winy oskarżonego oraz prawnej kwalifikacji przypisanych mu występków. Również wymierzone kary grzywny – jednostkowe i łączna – za rażąco i niewspółmiernie surowe uchodzić nie mogą.
Sąd Rejonowy starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a wyczerpująco zgromadzony materiał dowodowy poddał następnie wszechstronnej i wnikliwej analizie oraz ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu merytorycznego przedstawiony w części sprawozdawczej zapadłego wyroku jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono uchybień tego rodzaju, iż mogłyby one spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego.
Sąd merytoryczny wskazał na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz należycie wytłumaczył z jakich przyczyn odmówił wiary wyjaśnieniom M. N.. Sąd odwoławczy nie doszukał się podstaw do odmiennej w poważniejszym zakresie oceny przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału dowodowego, jak i do podważenia w większym stopniu ustaleń faktycznych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym, a już zupełnie nie – ocen prawnych Sądu I instancji.
Wszelkim wymogom formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa odpowiada też pisemne uzasadnienie zaskarżonego orzeczenia, co umożliwia kontrolę odwoławczą.
Sąd Rejonowy dysponował w przedmiotowym przypadku dwoma odmiennymi wersjami zdarzeń. Z jednej strony były to wyjaśnienia oskarżonego, z drugiej zaś zeznania oskarżycielki posiłkowej A. O.. Nie popełnił błędu opierając się i dając wiarę, co do wszystkich najważniejszych szczegółów inkryminowanych zaszłości – relacjom pokrzywdzonej. Te ostatnie – w przeciwieństwie do wersji M. N. – znajdowały oparcie w dalszych dowodach: zeznaniach bezpośredniego świadka – C. O., relacjach świadków pośrednich (ze słyszenia): B. M. i J. N., opinii biegłego lekarza sądowego, opinii biegłego z zakresu wyceny ruchomości, dokumentach w postaci umowy kredytowej zakupu (...).
Sprzecznie z tym, co pisze obrońca, nie było wątpliwości gdzie, z jakich miejsc, w jakich momentach czasowych oskarżony zabierał poszczególne przedmioty, których kradzież lub zniszczenie mu przypisano, jak również w jakich okolicznościach to następowało.
W świetle zeznań oskarżycielki posiłkowej i jej matki jasne wręcz było, iż kurtka marki H. (...) znajdowała się na meblu stojącym w przedpokoju i stąd właśnie była wzięta przez M. N.. C. O. mebel ów określała jako komodę lub szafkę (co prawidłowo charakteryzuje rodzaj umeblowania umieszczanego typowo w przedpokoju, gdzie wedle matki pokrzywdzonej obiekt ten się znajdował). Oskarżycielka posiłkowa wspomniała z kolei o zabraniu kurtki przez ówczesnego męża – „ze stołu”, jednakże jednoznacznie wskazując, że miało to miejsce w przedpokoju.
W efekcie, jedyna odmienność w wypowiedziach obu kobiet dotyczyła nazwy mebla, nie zaś kwestii w jakiej części mieszkania i w jakich okolicznościach kurtka znalazła się w rękach oskarżonego. Tego typu rozbieżność, która przecież nie dotyczyła istoty problemu w najmniejszym stopniu nie odbierała wiarygodności C. O. i A. O..
Oboje świadkowie zgodnie natomiast wskazali stół w jednym pokoju, do którego M. N. przemieścił się z przedpokoju w dalszym rozwoju zdarzenia, z jakiego to stołu zabrał tablet. Tu żadnych wątpliwości i różnic w depozycjach O. nie było. Co więcej, każda z nich podkreślała, że ten właśnie pokój oskarżony opuścił wyskakując przez okno.
Obrońca ma rację natomiast odwołując się do niejasności w zakresie ustalenia gdzie i kiedy oraz w jaki sposób oskarżony wszedł w faktyczne władztwo nad telefonem komórkowym.
Z zeznań oskarżycielki posiłkowej złożonych w dochodzeniu wynikało, iż jeszcze wcześniej, to jest podczas jazdy samochodem, gdy znajdowali się na ulicy (...) w G., były mąż szarpał ją i próbował wyrwać z rąk torebkę, w której przechowywała telefon komórkowy, co ostatecznie mu się nie udało. Przed Sądem Rejonowym nie potrafiła ona natomiast sprecyzować kiedy i w jakich warunkach utraciła aparat telefoniczny. Jedynie świadek N. na podstawie opowiadań pokrzywdzonej podawała jakoby A. O. telefon został wyrwany ręki przez oskarżonego już w trakcie szamotaniny w aucie.
Sam oskarżony utrzymywał natomiast, że telefon przypadkowo znalazł w samochodzie po tym, gdy odwiózł żonę do miejsca zamieszkania matki.
Najbardziej jednoznaczna i precyzyjna wersja pochodziła paradoksalnie od C. O.. Konsekwentnie podnosiła ona, że M. N. dysponował wskazanym telefonem już w chwili drugiej wizyty w mieszkaniu wymienionej. Wszedł z owym telefonem w dłoni, co korespondowało z twierdzeniami oskarżonego, co do przyczyny powtórnego pojawienia się krytycznej nocy w domu ówczesnej teściowej – przeczytania wiadomości esemesowych utrwalonych w aparacie i chęci ponownego spotkania się z żoną, a zarazem dostarczało podstaw, by przyjmować, iż w posiadanie telefonu wszedł wcześniej. Nie mogło to zatem nastąpić w żadnych innych okolicznościach aniżeli jeszcze w samochodzie, gdy odwoził A. O..
W obliczu niepewności pokrzywdzonej w jaki sposób utraciła ona władztwo nad aparatem i braku potwierdzenia, iżby oskarżony odebrał jej telefon siłą już podczas jazdy samochodem do matki, a także pośredniego i nietypowego w takiej sytuacji charakteru relacji N. – na akceptację zasługiwała właśnie wersja M. N., iż telefon znalazł przypadkiem w wozie.
Odmienne ustalenie Sądu Rejonowego nie było tym samym trafne.
Powyższy błąd w ustaleniach faktycznych nie był jednakże w ocenie Sądu Okręgowego istotny i nie zmienił prawnej oceny zachowań oskarżonego. M. N. przyznawał bowiem, że w przedpokoju mieszkania C. O. pokrzywdzona podjęła próbę fizycznego odzyskania telefonu, czemu skutecznie zapobiegł. Tu zatem uzewnętrznił zamiar trwałego zatrzymania aparatu telefonicznego.
Tablet z całą pewnością stanowił przy tym przedmiot prawa własności A. O.. Jej osoba została wyraźnie wymieniona jako nabywca w umowie sprzedaży kredytowej wspomnianego urządzenia. W sferze problematyki własności tabletu bez znaczenia pozostawał fakt jego skonfigurowania z kontem oskarżonego, jak i to czy M. N. ponosił opłaty z tytułu użytkowania aparatu. Gdyby z kolei nawet założyć, iż tablet wchodził w skład wspólności majątkowej małżeńskiej, to działanie sprawcy wyrażające się zaborem w celu przywłaszczenia jej składnika nie przestawałoby wyczerpywać znamion kradzieży. Element wspólności majątkowej nie traci dla sprawcy podobnego czynu będącego współmałżonkiem pokrzywdzonego – statusu rzeczy cudzej.
Telefon komórkowy pod względem prawa własności również przysługiwał oskarżycielce posiłkowej. Aparat ów otrzymała ona w prezencie gwiazdkowym (zeznania A. O. i C. O.), czemu oskarżony nigdy nie zaprzeczał. Jedynie numer „przypisany” został do firmy ojca M. N. (czyli teścia pokrzywdzonej), co pozostawało bez wpływu na określenie uprawnień właścicielskich aparatu.
Poza wszelkimi wątpliwościami do osobistego majątku A. O. należała też damska kurtka H. (...). Elementarne kryteria logiki i doświadczenia życiowego nie pozwalały na racjonalne założenie, iżby stanowiła część składową majątku odrębnego oskarżonego, czy też wspólności majątkowej obojga ówczesnych małżonków.
Osobista własność kurtki po stronie oskarżycielki posiłkowej – jako rzeczywistego użytkownika tej garderoby – jest wręcz oczywista, bez względu czy A. O. nabyła ją za własne pieniądze, za pieniądze wspólne lub też uzyskała w prezencie od męża lub jakiejkolwiek innej osoby.
Pewny w związku z powyższym był dla Sądu odwoławczego status prawny wszystkich trzech powoływanych wyżej przedmiotów – jako rzeczy dla oskarżonego cudzych. Nie budziło ponadto zastrzeżeń, iż M. N. potraktował telefon i tablet jako swą wyłączną własność o czym przekonywały jego własne słowa, gdy przyznawał, iż zabrał je ponieważ „były mu potrzebne jako dowód”, jak również argumentacja przywołana przez obrońcę obrazująca jasno stosunek oskarżonego do wspomnianych rzeczy. Sąd I instancji słusznie zatem przyjął tu zabór w celu przywłaszczenia.
Zniszczenie kurtki jednoznacznie potwierdzały natomiast pokrzywdzona i jej matka oraz dokumentacja fotograficzna.
Obrońca nie ma nadto racji kwestionując ustaloną w postępowaniu jurysdykcyjnym (w oparciu o opinię biegłego) wartość obu urządzeń. Ani Sąd Rejonowy ani biegły nie popełnili błędu, gdy chodziło o określenie typu i wersji telefonu oraz tabletu.
A. O. wyraźnie mówiła w swych zeznaniach o aparacie telefonicznym (...) (vide: k-106), zaś oskarżony w toku procesu nie podważał tego. Z kolei, w umowie sprzedaży kredytowej opiewającej na oskarżycielkę posiłkową jest jednoznacznie mowa o tablecie (...) (vide: k-119).
Relacje pokrzywdzonej oraz C. O. dostarczyły podstaw, by przyjmować, że M. N. podczas swej drugiej wizyty w mieszkaniu teściowej- w trakcie zajścia w przedpokoju – groził oskarżycielce posiłkowej, zaś groźby te wzbudziły w zagrożonej uzasadnioną obawę spełnienia. Wbrew stanowisku obrońcy obie kobiety były w tej mierze konsekwentne.
Faktycznie C. O., gdy w dochodzeniu przesłuchiwano ją po raz pierwszy nie wypowiedziała się wprost o grożeniu córce w przedpokoju. Mówiła o tym przy ponownym odbieraniu zeznań w postepowaniu przygotowawczym i potem na rozprawie. Nie można jednakże zapomnieć, iż groźby wypowiadane były językiem wulgarnym, przy użyciu ordynarnych wyzwisk (zeznawała o tym konsekwentnie pokrzywdzona).
O wulgarnych wyzwiskach zięcia pod adresem córki C. O. relacjonowała już podczas pierwotnego przesłuchania przez policję (tego kwestionowanego przez obrońcę). Z całą zatem pewnością, gdy pierwszy raz spontanicznie opisywała zdarzenie problematykę gróźb „wpisała niejako w poczet wyzwisk” co jest zrozumiałe, gdy padały wyrażenia typu: „zabije cię ty (...)”. Obelgi właśnie bardziej utrwalały się w pamięci, uszczegółowiono to dopiero przy drugim przesłuchaniu, gdy wiadomo już było, że zawiadomienie ze strony pokrzywdzonej dotyczyło grożenia, nie zaś znieważenia.
Realizm obawy spełnienia gróźb przekonująco omówiła natomiast oskarżycielka posiłkowa ze wskazaniem konkretnych faktów z przeszłości uzasadniających taką obawę.
Stwierdzone u A. O. obrażenia w żaden sposób nie mogły zaistnieć w okolicznościach przedstawianych przez oskarżonego – tj. li tylko w następstwie prostego odepchnięcia ręką po tym jak w trakcie jazdy samochodem żona „rzuciła się mu na kierownicę”. Warunkowy czy też przypuszczający tryb wypowiedzi biegłego w opinii sądowo – medycznej pod kątem oceny urazów ujawnionych u pokrzywdzonej oraz przedstawionej przez nią wersji ich powstania – nie powinien prowadzić do pochopnych wniosków. Nie jest bowiem rolą biegłego wskazywanie de facto przebiegu inkryminowanego zdarzenia. Biegły winien jedynie określić prawdopodobieństwo powstania danego obrażenia w okolicznościach zaprezentowanych przez daną osobę. Ocena wiarygodności tej osoby, odtworzenie faktów – w kontekście opinii biegłego – należy już wyłącznie do Sądu.
Podważana przez obrońcę opinia została przeto zbudowana i zredagowana poprawnie i adekwatnie do statusu procesowego biegłego („pomocnika” Sądu), toteż nie było powodów, by dyskredytować jej wartość dowodową.
Sąd merytoryczny zasadnie oddalił też wniosek dowodowy obrońcy o przesłuchanie w roli świadka M. B.. Wymieniony mógłby bowiem realnie zeznawać, co do zaszłości będących potencjalnie tylko „głębokim tłem” rozpatrywanego zdarzenia, a to dziejących się przed hotelem na terenie K.. Zatem – odnośnie faktów zupełnie pozbawionych istotniejszego znaczenia dla prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy. Tematyka wierności małżeńskiej, zdrad, itp. nie podlegała badaniu i ustalaniu w procesie karnym. Sąd Rejonowy przesłuchał przy tym świadka K. pod podobnym kątem jak postulowany względem M. B.. Nic istotnego dla sprawy karnej on jednak nie podał.
Sąd I instancji prawidłowo też ustalił, wskazał i ocenił wszystkie okoliczności mające wpływ na wybór rodzaju i rozmiaru orzeczonych kar cząstkowych oraz kary łącznej. Te pierwsze należycie dostosowane zostały do stopnia zawinienia oskarżonego, a także stopnia szkodliwości społecznej popełnionych przezeń czynów. Wysokości jednej stawki dziennej grzywny nie przekraczają ponadto finansowych i majątkowych możliwości M. N.. Kara łączna zaś trafnie oddaje zakres przedmiotowych i podmiotowych związków pomiędzy zbiegającymi się występkami, jak również odpowiada przesłankom typu prognostycznego.
Wymierzone kary należycie spełniają zatem swe cele zapobiegawcze, wychowawcze i w sferze kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.
Mając to wszystko na uwadze i uznając wyrok za słuszny Sąd Okręgowy utrzymał go w mocy.
O należnościach przysługujących oskarżycielce posiłkowej, o wydatkach postępowania odwoławczego oraz o opłacie za drugą instancję orzeczono jak w punktach: 2 i 3 wyroku niniejszego.