Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 439/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 11 grudnia 2017 r.

Sąd Rejonowy w Wieluniu II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący: SSR Justyna Tęcza

Protokolant: sekr. Katarzyna Leja

przy udziale prokuratorów Prokuratury Rejonowej w Wieluniu: L. Z. i B. K.

po rozpoznaniu na rozprawie w dniach: 14 sierpnia 2017r., 02 października 2017r., 06 listopada 2017r. i 11 grudnia 2017r.

sprawy:

A. W.

ur. (...) w K.

syna S. i L. z d. D.

oskarżonego o to, że:

W dniu 2.10.2016r. w K., gm. W., woj. (...) kierując pojazdem marki M. (...) nr rej. (...) nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że wykonując na jezdni manewr skrętu w lewo zajechał drogę jadącemu prawidłowo samochodem marki F. (...) nr rej. (...) U M. W. (1), który wskutek tego najechał na (...), a następnie wpadł do rowu i uderzył w płot, w następstwie czego wymieniony pokrzywdzony doznał obrażeń w postaci złamania wieloodłamowego z przemieszczeniem trzonu kości udowej, złamania kości przyśrodkowej goleni lewej, skręcenia w stawie kolanowym lewym, stłuczenia kręgosłupa lędźwiowego i krzyżowego, a także rany wargi, co spowodowało ciężki uszczerbek na jego zdrowiu w postaci choroby długotrwałej w rozumieniu art. 156 § 1 ust. 2 kk,

tj. o czyn z art. 177 § 2 kk

1.  oskarżonego A. W. uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, z tymi zmianami w jego opisie, że wyrażenie: (...) zastępuje wyrażeniem: (...), nadto eliminuje z niego słowo: „prawidłowo” oraz przed treścią: „choroby długotrwałej” dodaje słowo: „ciężkiej”, tj. czynu wypełniającego dyspozycję art. 177 § 2 kk i za to na podstawie art. 177 § 2 kk w zw. z art. 37a kk wymierza mu karę 200 (dwustu) stawek dziennych grzywny ustalając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 20 (dwudziestu) złotych;

2.  na podstawie art. 46 § 2 kk orzeka od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego M. W. (1) nawiązkę w wysokości 3.000 (trzech tysięcy) złotych;

3.  zasądza od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego M. W. (1) kwotę 3.149,50 (trzy tysiące sto czterdzieści dziewięć i 50/100) złotych tytułem zwrotu wydatków podniesionych w związku z ustanowieniem pełnomocnika z wyboru;

4.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 400 (czterystu) złotych tytułem opłaty sądowej oraz kwotę 4.831,93 (czterech tysięcy ośmiuset trzydziestu jeden i 93/100) złotych tytułem zwrotu wydatków.

Sygn. akt: II K 439/17

UZASADNIENIE

W dniu 02 października 2016 roku oskarżony A. W. pełnił dyżur kierowcy karetki pogotowia ratunkowego w (...) Centrum Medycznym w W. w województwie (...). Po godzinie 20.30 załoga karetki otrzymała dyspozycję udania się do wsi K. do starszej kobiety, która zasłabła. A. W. wsiadł za kierownicę karetki marki M. (...) o numerze rejestracyjnym (...), obok niego miejsce zajął lekarz G. S., natomiast ratownik medyczny M. M. (1) usiadł w przedniej części przedziału przeznaczonego do transportu pacjentów. Nie używali sygnałów uprzywilejowania.

Kiedy byli już na ulicy (...) w K. minęli posesję, do której mieli się udać. Po chwili zorientowali się, że numeracja domów wskazuje, że trzeba zawrócić. A. W. na podjeździe do jednej z posesji wykonał manewr zawracania, po czym chwilę jechał powoli najpierw prawym poboczem, a następnie swoim pasem ruchu, wypatrując docelowego domu, który miał znajdować się po ich lewej stronie. Za karetką wolno jechał samochód typu TIR. Natomiast za tym pojazdem ciężarowym poruszał się pokrzywdzony M. W. (1), który kierował zakupionym chwilę wcześniej samochodem osobowym F. (...) o numerze rejestracyjnym (...). Kiedy oskarżony dostrzegł, że przed jedną z posesji stoi kobieta i daje im rękoma jakieś znaki uznał, że to musi być dom pacjenta. W karetce włączony został lewy kierunkowskaz. W bocznym lusterku oskarżony widział za sobą samochód ciężarowy, natomiast jezdnia przed karetką była pusta. Ocenił, że między nim a ciężarówką jest jakieś 100-150 metrów i że zdąży skręcić. Zaczął manewr skrętu w lewo chcąc wjechać w podwórze domu pacjentki. W trakcie tego manewru, gdy karetka była w fazie skrętu - na lewym pasie ruchu, bliżej jego lewej krawędzi - doszło do jej zderzenia z samochodem kierowanym przez M. W. (1), który wówczas jechał tym pasem z prędkością nie mniejszą niż 93 km/h wyprzedzając poruszający się za ambulansem samochód TIR z naczepą. Karetka skręcała z prędkością rzędu 15-30 km/h. M. W. (1) usiłował uniknąć zderzenia odbijając w lewo, jednak to nie wystarczyło i samochód F. (...) prawą częścią przodu nadwozia uderzył w przednią część lewego boku M. (...).

Na dworze padał słaby deszcz, jezdnia była mokra, było już po zmierzchu. Był to teren niezabudowany – fragment drogi wojewódzkiej numer (...). W tym miejscu maksymalna dozwolona prędkość wynosiła 70 km/h. Odcinek drogi w okolicy miejsca zdarzenia był prosty i płaski. Oś jezdni była wyraźnie zaznaczona linią przerywaną.

(dowód: zeznania świadków: K. K. – k. 3v-4, M. M. (1) – k. 10v-11, 132v, G. S. – k. 13v-14, 134v-135, R. W. – k. 114v, P. M. – k. 136v, częściowo zeznania świadka M. W. (1) – k. 28v-29, k. 117v, k. 149, k. 255-256, wyjaśnienia oskarżonego A. W. – k. 80, częściowo – k. 118, protokół oględzin miejsca wypadku – k. 26- 27v, k. 138-139v, dokumentacja fotograficzna – k. 68, 141, szkic miejsca zdarzenia – k. 69, k. 140, protokół oględzin pojazdu F. (...) nr rej. (...) – k. 20-21v, protokół oględzin pojazdu M. (...) nr rej. (...) – k. 22-23v, umowa sprzedaży samochodu F. (...) nr rej. (...), opinia biegłego do spraw analiz wypadków drogowych mgr. inż. P. W. (1) – k. 88-109, opinia biegłego do spraw analiz wypadków drogowych mgr. inż. S. K. (1) – k. 156-186)

Po zderzeniu karetka pozostała na jezdni, natomiast pojazd pokrzywdzonego wypadł z drogi, przemieścił się lewym rowem, w poślizgu, do przodu uderzając w przepust wodny, a potem w ogrodzenie posesji, uszkadzając je na długości kilkunastu metrów. F. (...) zatrzymał się po wypadku w odległości około 47 metrów od miejsca zderzenia. Załoga karetki odstąpiła od wjazdu na podwórze pacjentki i od razu zajęła się pokrzywdzonym. Okazało się, iż w wyniku wypadku M. W. (1) doznał wieloodłamowego złamania trzonu lewej kości udowej z przemieszczeniem, złamania kostki przyśrodkowej lewej goleni, skręcenia w lewym stawie kolanowym, stłuczenia kręgosłupa w odcinkach lędźwiowym i krzyżowym oraz rany wargi dolnej. Obrażenia te spowodowały ciężką chorobę długotrwałą w rozumieniu art. 156 § 1 pkt 2 kk. Przeszedł zabieg operacyjny zespolenia gwoździem śródszpikowym odłamów kości udowej oraz zespolenia kostki śrubami ortopedycznymi. W szpitalu przebywał 15 dni. Po opuszczeniu szpitala przez okres około 1,5 – 2 miesięcy miał unieruchomioną całą nogę. Wymagał stałej opieki i pomocy w wielu czynnościach.

(dowód: zeznania świadków: K. K. – k. 3v-4, M. M. (1) – k. 10v-11, G. S. – k. 13v-14, M. W. (1) - k. 255v, protokół oględzin miejsca wypadku – k. 26- 27v, kopie kart informacyjnych leczenia szpitalnego M. W. – k. 41-45, opinia biegłego medyka dr. n. med. M. F. – k. 56, 292, protokół oględzin pojazdu F. (...) nr rej. (...) – k. 20-21v, protokół oględzin pojazdu M. (...) nr rej. (...) – k. 22-23v, opinia biegłego do spraw analiz wypadków drogowych mgr. inż. P. W. (1) – k. 88-109, opinia biegłego do spraw analiz wypadków drogowych mgr. inż. S. K. (1) – k. 156-186)

A. W. ma skończone 40 lat. Jest żonaty, ma troje małoletnich dzieci. Ma wykształcenie średnie, z zawodu jest technikiem ratownictwa. Pracuje na stanowisku kierowcy karetki i deklaruje z tego tytułu wynagrodzenie w wysokości 4.000 złotych netto miesięcznie. Jest właścicielem domu jednorodzinnego o powierzchni 100 metrów kwadratowych, w którym zamieszkuje wspólnie z rodziną, gruntów rolnych o powierzchni około 4 hektarów oraz samochodu osobowego D. (...).

Nie był dotychczas karany za przestępstwa.

(dowód: wyjaśnienia oskarżonego – k. 223-223v, dane o osobie – k. 113, karta karna – k. 37, 293)

Oskarżony A. W. zarówno w toku śledztwa, jak i na rozprawie, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Podczas pierwszego przesłuchania w toku śledztwa (k. 80) wyjaśnił, iż 20.10.2016r. około godziny 20:42 jako kierowca - ratownik karetki pogotowia wraz z załogą został skierowany do chorego do miejscowości K.. Jechał w kierunku K. wypatrując numeru posesji, do której mieli się udać. Okazało się, że przejechali tą posesję. Zawrócił i jechali z powrotem prawym pasem ruchu w kierunku W.. W pewnym momencie zauważyli po lewej stronie drogi przy posesji kobietę, która do nich machała rękami wskazując posesję, do której mieli się udać. Spojrzał we wsteczne lusterko i widział, że w znacznej odległości za nim jedzie samochód ciężarowy. Ponieważ ocenił, że spokojnie zdoła wykonać manewr skrętu w lewo do posesji przed tą ciężarówką, włączył kierunkowskaz i skręcił do tej posesji. Oskarżony podał, iż spoglądając we wsteczne lusterko nie widział nadjeżdżającego od tyłu żadnego samochodu osobowego. Widział jedynie wspomniany samochód ciężarowy. Oskarżony wyjaśnił dalej, że nie potrafi w chwili obecnej określić, w jakim miejscu znajdował się jego pojazd w momencie, kiedy jadący od tyłu samochód osobowy, który - jak się okazało go wyprzedzał – uderzył w lewy przedni narożnik karetki. Na pewno był już jednak na lewym pasie, a może i na tzw. półpasie. A. W. podsumował, że w jego ocenie, przyczyną zaistnienia wypadku była nadmierna prędkość samochodu osobowego, który w niego uderzył. Musiał szybko się przemieszczać ponieważ w chwili, gdy on spoglądał w lusterko wsteczne, to go za nim nie było. Uważa, że był jeszcze za samochodem ciężarowym. Gdyby widział ten samochód osobowy, to nie wykonywałby manewru skrętu w lewo do posesji. Następnie A. W. dodał, iż widział, że kierujący samochodem ciężarowym mocno zwolnił, a następnie ruszył i odjechał bez zatrzymywania się na miejscu wypadku. Nie potrafi określić, jakiej marki był ten samochód ciężarowy i jakie miał numery rejestracyjne. Oskarżony wyjaśnił ponadto, iż wraz z załogą przystąpił do ratowania tego mężczyzny, który w nich uderzył i nie mogli zatrzymać ciężarówki. Na koniec dodał, że wnioskuje, aby biegły z dziedziny ruchu drogowego wypowiedział się co do przyczyny zaistnienia wypadku.

W trakcie konfrontacji z pokrzywdzonym M. W. (1) (k. 118) A. W. wyjaśnił, iż zanim podjął manewr skrętu w lewo do posesji, najpierw jechał poboczem z małą prędkością, a następnie zjechał na prawy pas ruchu. Manewr skrętu w lewo wykonywał już z prawego pasa. Zanim podjął ten manewr spojrzał w lusterko i widział jadący za sobą samochód ciężarowy, który był w odległości co najmniej 100-150 metrów. Dalej oskarżony dodał, iż zbliżył się do środka jezdni, włączył kierunkowskaz, a następnie wykonał manewr skrętu do posesji po lewej stronie. Na lewym pasie ruchu został uderzony przez nadjeżdżający z tylu samochód osobowy.

Przesłuchany po raz drugi w toku postepowania przygotowawczego (k. 157-158) podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia i zaznaczył, iż chwilę przed zaistniałym zdarzeniem jechał prawidłowo swoim pasem, przy jego lewej krawędzi – środku jezdni. Natomiast tzw. półpasem jechał tylko przez chwilę po zawróceniu pojazdu. Według jego oceny, przed rozpoczęciem manewru skrętu w lewo, przy lewej krawędzi pasa jezdni mógł jechać przez około 200-300 metrów.

W trakcie trzeciego przesłuchania (k. 211v) podał, iż w dniu 2.10.2016r. pojechał jako kierowca karetki do K., w tej miejscowości zawrócił jadąc znów w kierunku W.. Gdy zobaczył kobietę, która dawała sygnały, gdzie mają wjechać, skręcił do osi jezdni. Miał włączone światła drogowe. Widział, że z tyłu za nim w kierunku W. jedzie ciężarówka, która też miała włączone światła drogowe. Nie widział, że za tym pojazdem jedzie jeszcze samochód osobowy. Gdy przejechał cały lewy pas jezdni, na auto, którym kierował, najechał samochód osobowy, który wyprzedził ciężarówkę. Kierowca ciężarówki zatrzymał swój pojazd przed miejscem zdarzenia, ale nie wysiadł i zaraz odjechał. A. W. dodał, że nie zna żadnych danych tej ciężarówki. Nie wie, czy auto, które uderzyło w karetkę miało włączone światła. Widziała to wszystko kobieta, która do nich machała rękami.

Na rozprawie (k. 253 i następne) A. W. wyjaśnił, że tamtego dnia udali się na wizytę, niestety przejechali numer domu, do którego mieli trafić, więc zawrócili. Wracając już, zauważyli na poboczu kobietę machającą spod numeru, do którego mieli się udać. Po upewnieniu się, że nie ma za nim nikogo, nie ma żadnego zagrożenia, zaczęli manewr skrętu i nagle przeleciał przed nimi samochód pana M.. Manewr skrętu wykonał tak, że zjechali do osi jezdni sygnalizując manewr skrętu. Widział za sobą ciężarówkę w znacznej odległości, tj. w granicach 100-150 metrów, tak mu się wydaje. Widząc, że nie ma nikogo innego na pasie ruchu rozpoczął manewr skrętu. To był powolny manewr skrętu, mieli niewielką prędkość. Skręcali z lewej krawędzi prawego pasa. W tym dniu był w pracy od godz. 08:00 rano do godz. 20:00 na stanowisku ratownika - czyli osoby, która siedzi z tyłu pojazdu, natomiast o godz. 20:00 zmienił rolę na miejsce kierowcy. Dobrze się wtedy czuł. Pojazd, którym jechał był to M. (...), typowy ambulans. Oprócz niego z boku siedział dr G. S., a z tyłu M. M. (1). To była karetka pogotowia, którą wielokrotnie kierował. Była mniej więcej szarówka i taka mżawka padała. Nie jest w stanie powiedzieć, czy było tam oświetlenie lampami ulicznymi, natomiast na pewno mieli włączone światła drogowe plus lewy kierunkowskaz. Ciężarówka miała normalne światła mijania, takie drogowe. On auto pana M. zobaczył w chwili, kiedy doszło do kolizji, nie jest w stanie powiedzieć, czy miało ono jakieś oświetlenie, ale myśli, że tak. Droga przy posesji nie ma chodnika, jest półpas, jest rów, nie wie, czy za rowem jest chodnik. Kobieta, która do nich machała stała na wjeździe do posesji, a wszystko działo się praktycznie przy posesji. Po tym jak doszło do wypadku, cofnęli swoim samochodem, zapalili światła odblaskowe, czyli sygnały świetlne. Podjechali bliżej auta pana M., które wyleciało na ten półpas z powrotem i starali się go wyciągnąć. Na pewno mógł to widzieć kierowca ciężarówki, która jechała z tyłu. Nawet się zatrzymał, ale oskarżonemu nie przyszło do głowy, żeby go zatrzymywać i spisać od niego numer. Chyba później dopiero nadjechały jakieś inne pojazdy. Dopytany, dodał, że szyby w tyle karetki do połowy są oklejone foliami. Dodatkowo są jeszcze emblematy, przez które mało widać. Osoba, która siedzi z tyłu - jeśli chce obserwować ulicę z tyłu - to może to zrobić przesiadając się bliżej okna. Okna w tylnej części karetki są oklejone do połowy. Karetka ma także boczne drzwi i one też mają szybę oklejoną. Nad łóżkiem przewożonego chorego nie ma już żadnych okien. Z tyłu karetki są przeznaczone dla personelu dwa miejsca siedzące, jedno przy łóżku chorego, a drugie w przejściu do części przeznaczonej dla kierowcy. Nie ma pojęcia, gdzie siedział wtedy pana M.. Wątpi, czy on mógł widzieć, co działo się przed wypadkiem na drodze, chyba że obserwowałby ulicę przez tylną szybę. Miejsce, w którym doszło do wypadku, to kawałek prostej drogi, a potem jest łuk. Między karetką, a ciężarówką, nie widział żadnych innych pojazdów. Nie jest w stanie powiedzieć, przez jaki dystans po zawróceniu, poruszał się prawym poboczem. Poruszał się poboczem z niewielką prędkością, może rzędu 20 – 30 km/h. Nie jest w stanie powiedzieć, w co była ubrana kobieta, która do nich machała. Jak zauważył tą kobietę, to wydawało mu się, że ona jest gdzieś przy wjeździe do posesji, w okolicy tego półpasa. Nie pamięta numeru domu, do jakiego jechali. Od czasu, gdy zobaczył tą kobietę, do skrętu, mogło minąć od 5 do 15 sekund, nie jest w stanie tego dokładnie określić. Karetka nie miała wtedy włączonej sygnalizacji dźwiękowej. Jeśli chodzi o ten dzień, o etap gdy pracował jako ratownik, to nie pamięta ile było zleceń, ale ten dzień nie może być określony jako ciężki. Dodał, że stacjonują w szpitalu, gdzie mają miejsce wypoczynku. Nie było przerwy między zmianą jego roli w zespole ratowniczym. Szyby w karetce, w dolnej części są oklejone taśmami, gdzieś tak do połowy. Wydaje mu się, że siedząc w części dla chorych i patrząc w okno, widzi się tą część oklejoną. W karetce nie mieli żadnego rejestratora. Odpowiadając na dalsze pytania, uzupełnił, iż jeśli nie ma wyjazdów, to stacjonują w szpitalu oczekując na dyspozycję, spożywają posiłki, oglądają telewizję, a jeśli ktoś chce, to może się położyć. W okolicy godziny 20:00 nie czuł się zmęczony. Karetka w porze nocnej, wieczornej, jest mocno widoczna, bo jest oklejona taśmami odblaskowymi. Osoba, która jedzie za karetką widzi światła kierunkowskazów, które są standardowo mocowane jak w każdym aucie, a nadto w narożnikach górnych także są dodatkowe światełka kierunkowskazów. On siedząc na miejscu kierowcy nie widzi tyłu jezdni w tym lusterku, które ma w kabinie. Nie jest w stanie określić odległości pomiędzy miejscem, w którym zawrócili, a posesją do której się kierowali. Karetka, którą jechał potrzebuje więcej miejsca na skręt niż samochód osobowy. Włączył kierunkowskaz i to nie w ostatniej chwili, ale nie potrafi powiedzieć, ile jechał z włączonym kierunkowskazem. Nie wie, ile czasu wcześniej ta kobieta stała tam, zanim on ją zobaczył. Myśli, że przez kilka sekund ją widział. Od momentu, kiedy ona dawała wyraźne znaki, że to tam, to na pewno minęło kilka sekund. Prawo jazdy ma od 2002 roku, może 2003. Wcześniej nie miał kolizji, a tylko może ze dwa, trzy, mandaty za przekroczenie prędkości. Do kierowania karetką są potrzebne uprawnienia. Trzeba przejść badania lekarskie i psychotesty. Wie, że teraz osoby świeżo przyjmujące się do pracy, muszą przejść specjalny egzamin na pojazdy uprzywilejowane, jego to nie dotyczyło. Dodatkowe kwalifikacje dostaje się na 5 lat. Jego badania są aktualne do czerwca 2018 roku. Prędkość, z jaką się poruszali była w granicach 15-30 km/h. Nie jest w stanie stwierdzić, czy spojrzał w lusterko boczne przed wykonaniem skrętu, to wszystko dzieje się automatycznie. W ciągu roku pokonuje na pewno 20 tysięcy kilometrów jako kierowca karetki. Oskarżony doprecyzował, że jak mówił o lusterku wewnętrznym, w którym nie widzi drogi, to miał na myśli to lusterko, które jest na przedniej szybie. Pojazd, który jechał za nim, był to duży ciągnik siodłowy z naczepą. Wydaje mu się, że był jasnego, białego koloru. Nie jest w stanie określić, z jaką prędkością on się poruszał. Podejrzewa, że nie była ona zbyt duża, bo nie zbliżał się do karetki zbyt szybko. On obserwował i jezdnię, i pobocze, wypatrując, gdzie ma wjechać. Karetka jest wyposażona w nawigację, ale wtedy nie mieli jej włączonej. W pracy nie miał żadnych nieprzyjemności po tym zdarzeniu. Nie odsunięto go od funkcji kierowcy ani też nie żądano zwrotu kosztów naprawy pojazdu. Po tym zdarzeniu z panem M. widział się na komisariacie w W.. O tym, gdzie został uderzony, tj. że w narożnik, dowiedział się dopiero później - z akt policji. Zostało mu powiedziane, że został uderzony na półpasie. Z własnej pamięci nie jest w stanie tego sobie przypomnieć.

W rozpatrywanej sprawie nie budził wątpliwości fakt, iż kierującym samochodem M. (...) o numerze rejestracyjnym (...) oskarżony wykonywał manewr skrętu w lewo. Ogólne usytuowanie pojazdów przed i po wypadku oraz zachowanie się jego uczestników także było przedstawione w sposób zasadniczo zbieżny przez wszystkie osoby mające o tym wiedzę. Sąd nie dopatrzył się żadnych powodów, aby powyższe relacje w tym zakresie kwestionować. Kwestie rozbieżne stanowiły natomiast takie szczegóły, jak to, czy oskarżony włączył lewy kierunkowskaz przed skrętem oraz z jakiego miejsca na jezdni rozpoczął skręt. Sąd w oparciu przede wszystkim o relację świadka K. K. ustalił, że A. W. włączył lewy kierunkowskaz. Sąd uznał zeznania świadka K. K. za wiarygodne. Były one wyważone, logiczne. Świadek nie zastępowała luk w pamięci własnymi domysłami, wprost przyznawała, że pewnych okoliczności nie spostrzegła czy też nie zapamiętała. Jest to przy tym osoba obca dla stron, nie ma ona żadnego interesu w popieraniu którejkolwiek z wersji wypadku. Pierwsze swoje zeznania składała tuż po zdarzeniu. Nie było wówczas czasu aby cokolwiek kalkulować, uzgadniać z kimkolwiek wersję ani też żadnej możliwości, aby ktokolwiek zdążył wpłynąć na jej relację. Zeznawała wówczas spontanicznie. Świadek już wtedy jednoznacznie zeznała, że widziała, że karetka pogotowia miała włączony kierunkowskaz i że jechała sygnalizując nim skręt w lewo przez jakiś czas przed wykonaniem manewru. Twierdzenia o włączonym kierunkowskazie świadek z pełnym przekonaniem podtrzymała podczas składania zeznań w sądzie. Brak jest podstaw, aby uznać, że jej relacja jest w tym zakresie nieprawdziwa. Twierdzenia tego świadka o włączeniu kierunkowskazu znalazły także potwierdzenie w zeznaniach świadków M. M. (1) i G. S.. Brak było również podstaw do uznania, że zeznania tych świadków są niezgodne z prawdą. Świadkowie ci mieli możliwość obserwowania przedpola jazdy karetki ponieważ lekarz G. S. zajął miejsce w kabinie pojazdu, a ratownik M. M. (1) usiadł tuż przy niej i przez przerwę, którą przechodzi się z kabiny do części medycznej, widział szybę czołową i drogę. Jednocześnie należy zauważyć, iż świadkowie ci – mimo wspólnej pracy z oskarżonym – nie dążyli do przedstawienia go jako osoby niewinnej. Potrafili przyznać, iż nie wiedzą, czy oskarżony upewnił się o sytuacji na drodze za swoim pojazdem. Włączenie kierunkowskazu jednoznacznie potwierdzili, natomiast co do spojrzenia w lusterko podali, iż nie są w stanie się wypowiedzieć. Powyższe wskazuje, iż ich relacja jest szczerym odtworzeniem zapamiętanych okoliczności, a nie wspieraniem kolegi, który znalazł się w trudnej sytuacji. Zeznania tych świadków są nadto logiczne, spójne, wzajemnie się potwierdzają i uzupełniają.

Sąd oceniając wiarygodność świadków, oprócz treści ich wypowiedzi, brał również pod uwagę wrażenia i spostrzeżenia odniesione podczas kontaktu z tymi osobowymi źródłami dowodowymi, dotyczące stanu emocjonalnego i reakcji podczas przesłuchania (por. wyrok Sądu Najwyższego z 24.11.1975r., II KR 254/75, OSNKW 1976/2/28; teza 2 wyroku Sądu Najwyższego z 4.11.1977r., (...) 176/77, OSNKW 1978/1/7; wyrok Sądu Najwyższego z 13.08.1974r., IV KR 177/74, OSNKW 1974/12/222). W ocenie Sądu także zachowanie się K. K., M. M. (1), G. S. podczas składania zeznań przemawia za ich wiarygodnością. Sąd mając z nimi bezpośredni kontakt nie dopatrzył się niczego, co mogłoby wzbudzać wątpliwości co do prawdziwości ich relacji. Cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy z Sądem, nie przejawiali oznak nadmiernego napięcia emocjonalnego, na pytania odpowiadali bez zbędnego zastanowienia, spontanicznie.

Sąd miał przy tym na uwadze, że świadek K. K. zeznała, iż karetka miała włączony sygnał błyskowy, podczas gdy załoga karetki podawała odmiennie. W ocenie sądu K. K. złożyła takie zeznanie niecelowo, musiała się pomylić - może z uwagi na to, że podczas akcji ratunkowej ta lub druga z przybyłych karetek miała je włączone, a może pomyliła jasność migacza na dachu z odblaskiem, jaki dają taśmy oklejające karetki.

Sąd czyniąc ustalenia faktyczne nie opierał się natomiast na tej części zeznań wyżej wskazanych świadków, w której szacowali oni: czas jazdy z włączonym kierunkowskazem, odległość przejechaną z migaczem przez ambulans, dystans, jaki karetka pokonała od zawrócenia do skrętu, odcinek drogi, jaki przejechała w okolicy osi jezdni, jak również w zakresie bliższego określania miejsca na jezdni, z jakiego oskarżony rozpoczął skręt. Trzeba bowiem pamiętać, iż - co zaznaczali sami świadkowie – nie byli oni pewni swych ocen, trudno im było określić te parametry, nadto oceny takie zawsze są niedokładne bowiem nie sposób w ciągu chwili, posiłkując się tylko wzrokiem, dokonać takiego oszacowania. Powyższe nie czyni niewiarygodną pozostałej części ich zeznań. Świadkowie bowiem nie dokonali błędnych ocen specjalnie. W zakresie szacowania prędkości pojazdów i w konsekwencji odległości, w jakiej znajdowały się one od siebie w momencie powstania stanu zagrożenia Sąd opierał się na opinii biegłego do spraw analiz wypadków drogowych.

Sąd nie znalazł podstaw do podważania wiarygodności zeznań świadka M. W. (3), jednak miał na uwadze, iż to, co podaje świadek jest relacją uzyskana przez niego od pokrzywdzonego. Świadek ten nie widział bowiem zdarzenia, a jego przebieg opisał mu po czasie syn. Jednocześnie nie można nie zauważyć, że relacja pokrzywdzonego przekazana ojcu nie jest w pełni zgodna z tym, co podał policji i sądowi. W postępowaniu karmnym M. W. (1) mówił, iż w czasie wypadku jechał z prędkością około 90 km/h, natomiast ojcu powiedział, że „nie jechał więcej niż 75 km/h, że nie przekroczył 80 km/h”.

Zeznania świadka R. W. z Komendy Powiatowej Policji w W. nie zawierały szczegółów mogących pomóc w ustaleniu przebiegu zdarzenia. Jego relacja wskazała, iż lewy kierunkowskaz karetki był sprawny nawet po wypadku, jednak powyższe nie przesądza, czy w chwili zdarzenia był włączony, czy też nie, bowiem nie zabezpieczono jego żarówki, a co za tym idzie nie można było poddać badaniom żarnika i dowiedzieć się, czy w chwili zadziałania na niego siły był rozgrzany.

Także zeznania świadka R. P. – funkcjonariusza policji, który przyjechał na miejsce wypadku po jego zaistnieniu oraz świadka P. M. – mieszkającego w sąsiedztwie zdarzenia, nic istotnego do sprawy nie wniosły. Brak podstaw, aby je podważać, jednak świadkowie mówili tylko o okolicznościach bezspornych, natomiast nie mieli żadnej wiedzy na temat samego przebiegu zajścia na drodze.

Obrażenia, jakich doznał M. W. (1) Sąd ustalił na podstawie opinii biegłego medyka M. F. opartej na kartach informacyjnych leczenia szpitalnego oraz zeznaniach pokrzywdzonego. Opinia ta – po jej doprecyzowaniu przez biegłego - jest jasna, wyczerpująco odpowiada na postawione pytania, nie była kwestionowana przez żadną ze stron procesu.

Za wiarygodne Sąd uznał dokumenty urzędowe zgromadzone w aktach sprawy, tj.: karty karne, dane osobowo-poznawcze oskarżonego zgromadzone przez funkcjonariusza policji, dokumentacje fotograficzne, protokoły oględzin miejsca oraz pojazdów, szkice sytuacyjne, a także protokoły użycia alkotestu. Zostały one bowiem sporządzone przez uprawnione organy w ramach ich kompetencji i nie były kwestionowane w toku postępowania przez żadną ze stron. Brak zatem podstaw by odmówić im waloru rzetelności i prawdziwości.

Za w pełni wiarygodne Sąd uznał opinie biegłego S. K. (1) dotyczące rekonstrukcji wypadku, zarówno pisemną, jak i ustną. Opinie te są logiczne, czytelne, dokładne i wyczerpujące.Biegły w sposób jasny wskazał, w jaki sposób i na jakiej podstawie doszedł do wynikających z nich wniosków.Sąd nie znalazł żadnych podstaw by kwestionować te wnioski.Biegły oparł się na wszystkich zgromadzonych w toku postępowania dowodach pozwalających na odtworzenie przebiegu zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. W wydanej opinii biegły przeprowadził gruntowną analizę źródeł dowodowych, w tym w szczególności informacji zawartych w protokole oględzin miejsca wypadku, w którym odzwierciedlono warunki drogowe w chwili, kiedy doszło do zdarzenia oraz ślady powypadkowe, analizę informacji zawartych w protokołach oględzin samochodów. W oparciu o ujawnione na miejscu zdarzenia ślady powypadkowe oraz protokoły oględzin pojazdów obrazujące uszkodzenia stwierdzone w samochodach, posiłkując się przy tym osobowym materiałem dowodowym, biegły określił, w którym miejscu na drodze doszło do zderzenia się pojazdów, a takżejaki był mechanizm wypadku i tory ruchu pojazdów. W. wyczerpujący biegły wykazał w opinii, na jakiej podstawie określił prędkość, z jaką poruszał się pokrzywdzony przed zderzeniem i odległość, w jakiej znajdowała się od niego karetka kierowana przez oskarżonego w chwili, gdyrozpoczęła manewr skrętu, a także jakie znaczenie wartości te miały z punktu widzenia możliwości uniknięcia wypadku. Opinia biegłego została poparta stosownymi, dokonanymi przez niego szczegółowymi wyliczeniami i analizami. W konsekwencji brak jest jakichkolwiek podstaw, by wynikające z tych wyliczeń wartości kwestionować i podważać. Biegły na rozprawie w sposób wyczerpujący ustosunkował się do wszystkich wątpliwości, jakie nasunęły się stronom, odpowiedział jasno na każde z zadanych mu pytań.

Sąd zasadniczo uznał za wiarygodną także opinię biegłego P. W. (1). Najistotniejsze – z punktu widzenia odpowiedzialności oskarżonego – jej wnioski są zbieżne z wnioskami płynącymi z opinii biegłego S. K. (1), przy czym opinia drugiego z nich jest pełniejsza. Obaj biegli nie mieli wątpliwości, że wyliczenia przez nich poczynione wiodą do konkluzji, że oskarżony uważnie spoglądając w lusterko bezpośrednio przed skrętem musiałby widzieć pojazd M. W. (1) będący w trakcie manewru wyprzedzania samochodu ciężarowego. Również prędkości F. (...) oszacowane przez obu biegłych są zbliżone i każdy z tych wyników prowadzi do takich samych wniosków co do możliwości zauważenia go przez przystępującego do skrętu A. W.. Natomiast nieco odmienne każdy z biegłych oceniał zaniechanie upewnienia się przez kierującego karetką o sytuacji na drodze tuż przed skrętem. Biegły S. K. konsekwentnie twierdził, iż było to równoznaczne - w rozpatrywanych okolicznościach – z niezachowaniem wymaganej ostrożności, natomiast biegły P. W. w toku postępowania przygotowawczego stał na stanowisku, iż nie, przy czym na rozprawie skłaniał się już ku ocenie S. K. kładąc nacisk na to, że skręt miał miejsce poza skrzyżowaniem dróg. Ten element opinii nie wymagał już jednak wiedzy specjalistycznej i to na sądzie ciążył obowiązek interpretacji zachowania oskarżonego bowiem nie jest zadaniem biegłego do spraw analiz wypadków drogowych interpretacja przepisów.

Analizując osobowe źródła dowodowe Sąd uznał natomiast za niewiarygodne wyjaśnienia oskarżonego w tej części, w której podawał, iż bezpośrednio przed manewrem skrętu obserwował drogę za sobą i nie nadjeżdżał stamtąd żaden pojazd, poza ciężarowym. Wyjaśnienia te stoją w sprzeczności z opiniami biegłych do spraw rekonstrukcji wypadków drogowych. Biegli obliczyli, w jakiej odległości od miejsca zderzenia był F. (...) w momencie przystępowania przez oskarżonego do manewru skrętu w lewo. Oskarżony miał nadto dobrą widoczność na biegnącą za nim część jezdni, droga ta pozbawiona była bowiem na długim odcinku różnic wysokości, zakrętów. Pojazd pokrzywdzonego nie mógł znaleźć się w miejscu zderzenia znikąd, „wyrosnąć” nagle na wysokości karetki. Wykluczona została przez biegłych taka jego prędkość, która mogłaby tłumaczyć wysunięcie się F. (...) zza TIR-a dopiero w chwili, gdy oskarżony już skręcał (tj. prędkość tak znaczna, że w ogóle jeszcze nie było go widać z miejsca skrętu, bo był za pojazdem ciężarowym). Powyższe prowadzi do wniosku, iż wyjaśnienia oskarżonego, który twierdził, iż przed skrętem w lewo spojrzał na drogę za sobą i nie było na niej pojazdu M. W. (1), stanowią linię obrony zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności karnej.

Jednocześnie wskazać należy, iż wyjaśniając na rozprawie A. W. podał, już inaczej, a mianowicie stwierdził: „nie jestem w stanie stwierdzić, czy spojrzałem w lusterko boczne przed wykonaniem skrętu, to wszystko dzieje się automatycznie”. Ta relacja w pełni tłumaczy, jak mogło dojść do wypadku i jednocześnie pokazuje, iż oskarżony nie pamięta faktu spojrzenia w lusterko, a jedynie zakłada, że musiał to zrobić automatycznie. Przy tym takie założenie jest bezpodstawne, stanowi próbę wytłumaczenia samemu sobie całej sytuacji.

Sąd dał wiarę relacji pokrzywdzonego M. W. (1) jedynie w tej części, w jakiej znalazła potwierdzenie w innych dowodach. Przede wszystkim zeznania pokrzywdzonego stały w sprzeczności z relacją K. K., która widziała włączony kierunkowskaz oraz zeznaniami pasażerów karetki. Logicznym jest przy tym, że K. K. zwracała na to uwagę – wszak wyczekiwała tej karetki, widziała, że ambulans pierwotnie zabłądził, a więc obserwowała, czy kierowca zauważy jej znaki i zasygnalizuje, że skręca, co oznaczałoby, że ją dostrzegł. Oceniając zeznania świadka M. W. (1) Sąd miał nadto na uwadze, że świadek przejawia bezkrytyczne podejście do własnych umiejętności jako kierowcy. Choć samochodami poruszał się raptem od kilku lat (tj. od czasu uzyskania wieku uprawniającego do kierowania nimi do czasu wypadku, bowiem odtąd, w tym na rozprawie, chodził o kuli ortopedycznej) nie wahał się użyć określenia: „o samochodach wiem chyba wszystko od podszewki”. Wyrażał także stanowcze sądy w kwestiach, w których pewności mieć nie może: „według mnie ta karetka jechała z prędkością 20 km/h, przyhamowując do 15 km/h”. Pokrzywdzony nie był przy tym konsekwentny - podał inną prędkość swojego pojazdu ojcu, a inną organom ścigania, o czym była już mowa wyżej. Kontakt z pokrzywdzonym na sali rozpraw oraz powyższe wypowiedzi wskazują, iż jest on osobą bardzo pewną siebie, przekonaną o swoich ponadprzeciętnych umiejętnościach za kierownicą, pozbawioną w ogóle refleksji nad własnym zachowaniem na drodze, co także wpływa na konieczność ostrożnej oceny jego zeznań. Pokrzywdzony bowiem nie dopuszcza do siebie myśli, że mógł przyczynić się do zdarzenia. Potrafi nawet sam siebie usprawiedliwić co do znacznego przekroczenia prędkości tłumacząc to zasłanianiem mu przez ciężarówkę znaku ograniczenia prędkości usytuowanego 250 metrów przed miejscem wypadku. Zaznaczyć przy tym trzeba, że gdyby jechał z administracyjnie dozwoloną prędkością skutki wypadku byłyby inne. Możliwe, iż w ogóle udałoby się go uniknąć – jeżeli karetka skręcałaby z prędkością rzędu 15 km/h. Nawet jednak jeżeli całkowite wyhamowanie nie byłoby możliwe, to i tak pokrzywdzony miałby szansę na chociaż takie zredukowanie prędkości, które zmniejszyłoby impet uderzenia. M. W. (1) nie widzi także niczego niewłaściwego w tym, że jechał samochodem kupionym raptem dwie godziny przed zdarzeniem rozwijając prędkość ponad 90 km/h i wyprzedzając samochód wielkogabarytowy na mokrej nawierzchni, nie znając możliwości samochodu, którym kierował. Pojazd ten został nabyty za cenę 950 złotych, a więc oscylującą wokół wartości średniej klasy roweru. Zastanawiać więc winno pokrzywdzonego jego zużycie. Biegły zwracał choćby uwagę na zły stan bieżników opon. Pokrzywdzony jednak żadnej niepewności nie miał, choć powinien był. Dotyczył go bowiem jako kierującego art. 19 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym mówiący o jeździe z prędkością umożliwiającą panowanie nad pojazdem, uwzględniającą stan pojazdu. Także na pokrzywdzonym jako wykonującym manewr wyprzedzania - i to pojazdu znacznej długości - ciążył obowiązek zachowania szczególnej ostrożności. Karetka była oznakowana taśmami odblaskowymi, bardzo dobrze widoczna z daleka, zatem M. W. (1) winien ją był dostrzec znacznie wcześniej niż zauważyłby zwykły samochód. Będąc już w trakcie manewru wyprzedzania samochodu ciężarowego z naczepą widział tył karetki bowiem zeznał, że „zapalały się w niej i gasły światła stopu”, „kierowca przyhamowywał, jakby błądził”. Jednak M. W. (1) nie próbował wycofać się ze swojego manewru. Sąd doszedł więc do przekonania, że oparcie się na jego relacji co do tego, że karetka skręciła w lewo z okolicy prawego pobocza, przy istnieniu relacji przeciwnych, byłoby nieuzasadnione i wątpliwość tą należy rozstrzygnąć na korzyść A. W.. Sąd miał też na uwadze, iż pokrzywdzony ma interes w tym, aby przedstawiać zdarzenie w sposób korzystny dla siebie bowiem uznanie, że także on przyczynił się do wypadku poskutkuje niższym odszkodowaniem za poniesioną szkodę.

Sąd nie czynił żadnych ustaleń w oparciu o wydruki stron internetowych przedłożone przez obrońcę, a mające wskazywać, iż pokrzywdzony ma w środowisku lokalnym opinię osoby szarżującej się za kierownicą. Opinia ta nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia w tej sprawie. Pomijając już to, czy ocena ta jest prawdziwa, stwierdzić należy, iż nawet fakt, że uczestnik zdarzenia wcześniej łamał przepisy prawa o ruchu drogowym, nie oznacza, że w tym konkretnym zdarzeniu także zawinił. Ustalenie, czy uczestnik naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym musi być wynikiem oceny materiału dowodowego dotyczącego konkretnego zdarzenia, a nie sądów anonimowych internautów.

Jednoznaczne rozstrzygniecie tego jak długo karetka jechała z włączonym kierunkowskazem, jaki odcinek pokonała przy osi jezdni, jak również tego, z którego miejsca nastąpił jej skręt, jest w ocenie Sądu niemożliwe. Kwestia czasu świecenia się kierunkowskazu była podawana rozbieżnie przez różne osoby, co zresztą nie dziwi bowiem nikt w tamtym momencie nie starał się w ogóle na tym skupiać, liczyć, a ponadto nie jest to w ogóle łatwe do uchwycenia – wyczucie czasu jest kwestią ocenną. Natomiast co do miejsca początku skrętu, czy promienia skrętu, biegli stwierdzili, iż nie da się wykluczyć żadnej z wersji, tj. iż możliwym jest zarówno skręt rozpoczęty przy poboczu, ze środka pasa, jak i ze środka jezdni, z mniejszym lub z większym „zamachem”. Źródła osobowe podają ten szczegół rozbieżnie i przy tym nie są w stanie tego dokładnie odtworzyć. W tych okolicznościach – zgodnie z zasadą in dubio pro reo – wątpliwości w tym zakresie rozstrzygnięto na korzyść A. W. przyjmując, iż zasygnalizował prawidłowo zamiar manewru oraz wykonał go po uprzednim poruszaniu się blisko lewej krawędzi prawego pasa ruchu.

Zgromadzone w sprawie i poddane ocenie dowody prowadzą do wniosku, że oskarżony A. W. jest sprawcą zarzucanego mu czynu, bowiem w dniu 2.10.2016r. w K., gm. W., woj. (...) kierując pojazdem marki M. (...) nr rej. (...) nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że wykonując na jezdni manewr skrętu w lewo zajechał drogę jadącemu samochodem marki F. (...) nr rej. (...) M. W. (1), który wskutek tego najechał na (...), a następnie wpadł do rowu i uderzył w płot, w następstwie czego wymieniony pokrzywdzony doznał obrażeń w postaci złamania wieloodłamowego z przemieszczeniem trzonu kości udowej, złamania kości przyśrodkowej goleni lewej, skręcenia w stawie kolanowym lewym, stłuczenia kręgosłupa lędźwiowego i krzyżowego, a także rany wargi, co spowodowało ciężki uszczerbek na jego zdrowiu w postaci ciężkiej choroby długotrwałej w rozumieniu art. 156 § 1 ust. 2 kk,

Sąd dokonał korekty w opisie czynu zarzucanego oskarżonemu bowiem oskarżyciel nie wskazał, że skutkiem wypadku było wystąpienie u pokrzywdzonego choroby nie tylko długotrwałej, ale i ciężkiej - jak wynika z opinii biegłego medyka. Sąd pominął także w opisie czynu określenie „prawidłowo” odnoszące się do sposobu jazdy M. W. (1) albowiem pokrzywdzony poruszał się wówczas z prędkością o ponad 20 km/h przekraczającą prędkość dozwoloną.

Swoim zachowaniem oskarżony wypełnił znamiona art. 177 § 2 kk. Zgodnie z treścią art. 177 § 1 kk, kto naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1 kk, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Stosownie zaś do treści § 2 cytowanego przepisu, jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Zdarzenie, w którym uczestniczył oskarżony miało miejsce w ruchu lądowym – na drodze publicznej. Jako kierowca pojazdu mechanicznego był uczestnikiem tego ruchu, jest zatem podmiotem wskazanego wyżej przestępstwa.

Warunki drogowe, w jakich doszło do zdarzenia nie były szczególnie trudne. Droga była prosta, szeroka, natomiast widoczność była ograniczona zmrokiem, a asfalt był mokry i miał mniejszą przyczepność.

Stan zagrożenia wypadkowego wywołany został przez nieprawidłowe zachowanie się oskarżonego. Pojazd poruszający się z prędkością rzędu 70 km/h, tj. z dozwoloną w miejscu wypadku, pokonuje w ciągu sekundy 19 metrów drogi, a zatem w ciągu 3 - 4 sekund przejeżdża od 57 do 76 metrów, a więc jest to znaczny czas rozpatrując go w warunkach drogowych. Natomiast droga hamowania z prędkości 70 km/h to ponad 57 metrów. Powyższe wskazuje, iż upewnianie się o sytuacji na drodze, zwłaszcza w terenie niezabudowanym, kilka sekund przed skrętem – w dodatku wykonywanym poza skrzyżowaniem dróg, czyli w miejscu zaskakującym dla innych uczestników ruchu - jest niewystarczające do tego, aby móc bezpiecznie wykonać zaplanowany manewr. Trzeba jeszcze przy tym dodać, że karetka miała wjechać we wjazd do posesji mieszkalnej, a zatem wymagało to większej precyzji niż skręt w drogę poprzeczną, a tym samym musiało odbywać się wolniej. Karetka zmuszona byłaby więc zajmować lewy pas jezdni przez znaczną chwilę. Błąd A. W. polegał na nienależytej (przedwcześnie zaniechanej) obserwacji sytuacji na drodze z tyłu, co doprowadziło do tego, iż rozpoczynając skręt w lewo nie zdawał sobie sprawy z podjętego przez pokrzywdzonego manewru, nie zwracał uwagi na jego pojazd i kontynuował swój skręt zamiast ustąpić pierwszeństwa przejazdu zbliżającemu się po lewym pasie samochodowi. Oskarżony zamierzał zmienić kierunek jazdy – skręcić w lewo z drogi w terenie niezabudowanym we wjazd na prywatną posesję. Tym samym musiał przeciąć pas jezdni przeznaczony dla pojazdów jadących z przeciwnego kierunku. Wykonując taki manewr prawidłowo winien był zbliżyć się do osi jezdni (a ponieważ była ona oznakowana, miał ułatwione zadanie), a także zawczasu, a więc nie dopiero tuż przed manewrem, włączyć kierunkowskaz. Sygnalizowanie zamiaru skrętu zawczasu i wyraźnie (wymagane przez art. 22 ust. 5 Prawa o ruchu drogowym) to uruchomienie kierunkowskazu na tyle wcześnie, żeby inni obecni na drodze zdążyli go odczytać, jednoznacznie zinterpretować i na niego zareagować. Sygnalizujący manewr musi także przy tym uwzględniać prędkość otaczających go pojazdów oraz odległość, do miejsca, w którym rozpocznie swój manewr. Z uwagi na zamiar zmiany pasa ruchu oskarżony zobligowany był do zachowania szczególnej ostrożności (art. 22 ust. 1 Ustawy Prawo o ruchu drogowym), a nadto do ustąpienia pierwszeństwa przejazdu znajdującemu się już na tym pasie M. W. (1) (art. 22 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym). Szczególna ostrożność, w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym, polega na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie, a przede wszystkim na bacznym i ciągłym obserwowaniu całej jezdni. Uczestnik ruchu wykonując manewry, przy których ustawa wymaga zachowania szczególnej ostrożności, winien swą ostrożność wzmóc do granic maksymalnych - i to również w układzie dynamicznym - poprzez nieustanną obserwację sytuacji na drodze, umożliwiającą percepcję wszystkich zmian oraz dostosowanie się do nich. Szczególna ostrożność, do zachowania której był obowiązany A. W. wymagała, aby zbadał, czy jego pojazd nie jest wyprzedzany. Wszak miał zamiar skręcać w miejscu, gdzie taki manewr mógł być zaskakujący dla innych uczestników ruchu. W tych okolicznościach więc samo uprzednie włączenie kierunkowskazu i jazda blisko osi jezdni nie są wystarczające do uznania, że kierujący zachował szczególną ostrożność. Winien więc uzyskać pewność, że jego manewr nie spowoduje zagrożenia na drodze, w tym, że nie jest wyprzedzany. Gdyby oskarżony tuż przed wjechaniem na lewy pas ruchu wykonał te czynności, a także upewnił się, czy nie jest wyprzedzany, to widziałby na lewym pasie światła samochodu F. (...) i wycofałby się ze swojego manewru, bo wówczas miał taką możliwość. Przepuściłby auto pokrzywdzonego i dopiero zajął drugi pas wykonując skręt. Wówczas nie doszłoby do zderzenia pojazdów.

Opinie obu biegłych z zakresu analiz wypadków drogowych wykazały, iż zachowanie się oskarżonego A. W. na drodze było nieprawidłowe. Jeśli bowiem oskarżony jechał przy osi jezdni i starannie upewniał się przed skrętem o sytuacji na drodze za karetką, a nie widział tam samochodu pokrzywdzonego, to oznacza, iż musiał to upewnienie czynić za wcześnie, nie później niż 3-4 sekundy przed rozpoczęciem efektywnego skrętu. Gdyby bowiem uczynił to później, bliżej momentu skrętu, to musiałby z okolicy osi jezdni widzieć samochód M. W. (1), który był już wtedy na lewym pasie ruchu. Zatem zakładając, że oskarżony spojrzał w lusterko możliwe są dwie wersje, tj. albo że spojrzenie oskarżonego w lusterko było przedwczesne, tj. nie dające gwarancji, że w momencie przejeżdżania na lewy pas będzie on pusty, albo ewentualnie upewnienie się nastąpiło bliżej chwili skrętu, ale było niestaranne, nieuważne i dlatego nie dostrzegł on na lewym pasie tego pojazdu. Jeszcze raz podkreślenia w tym miejscu wymaga, że karetka wykonywała manewr skrętu w lewo nie na skrzyżowaniu, gdzie można byłoby się go spodziewać, lecz do prywatnej posesji poza terenem zabudowanym. Teoretycznie możliwa jest jeszcze i taka wersja przebiegu zdarzenia, że oskarżony manewr skrętu w lewo rozpoczął – nie jak wymagają przepisy, tj. z okolicy osi jezdni – lecz z okolicy prawego pobocza, a wówczas jego pole obserwacji sytuacji na drodze za karetką na lewym pasie było bardzo ograniczone, co także tłumaczyłoby niezauważenie pojazdu pokrzywdzonego wyprzedzającego ciągnik siodłowy z naczepą. W każdej jednak z rozpatrywanych sytuacji, oskarżony popełnił błąd polegający na braku upewnienia się o sytuacji na pasie, na jaki zamierzał wjechać.

Na skutek naruszenia powyższych reguł ostrożności doszło do zderzenia się samochodu kierowanego przez oskarżonego z pojazdem, którym jechał M. W. (1), który doznał obrażeń opisanych w stanie faktycznym.

Powyższe elementy wypełniają znamiona art. 177 § 2 kk.

Sąd stanął na stanowisku, iż oskarżony jest współwinny, a nie wyłącznie winny, zaistnienia wypadku. Rozstrzygając bowiem nie dające się usunąć wątpliwości na jego korzyść sąd przyjął, iż zjechał on przed skrętem w okolicę osi jezdni i sygnalizował skręt włączając zawczasu kierunkowskaz. Jednak takie ustalenia mają tylko ten skutek, że należy go uznać za współwinnego, a nie za niewinnego. Niewłaściwe zachowanie się pokrzywdzonego, który w takich okolicznościach podjął i kontynuował manewr wyprzedzania samochodu ciężarowego, w dodatku znacznie przekraczając dozwoloną prędkość jazdy, nie zwalniało oskarżonego od odpowiedzialności. Pokrzywdzony poruszając się z prędkością wyliczoną przez biegłego S. K. (1) był dla oskarżonego doskonale widoczny w chwili przystąpienia przez niego do skrętu bowiem F. (...) znajdował się wówczas na lewym pasie i to w okolicy szoferki, a nie tyłu, TIR-a lub może nawet bliżej karetki. Także więc i w takiej sytuacji zachowanie się A. W. stanowiłoby wymuszenie pierwszeństwa przejazdu. Obowiązek ustąpienia pierwszeństwa zachodzi niezależnie od tego, czy pojazd poruszający się z pierwszeństwem przestrzega zasad bezpieczeństwa, np. nie przekracza prędkości w obszarze zabudowanym, czy też zasad tych nie przestrzega (por. wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z 2011-07-28, III KK 7/11).

Nie było w niniejszej sprawie okoliczności wyłączających bezprawność czynu, winę lub karalność sprawcy, gdyż jest on osobą pełnoletnią, poczytalną. W chwili czynu nie znajdował się w żadnej szczególnej sytuacji motywacyjnej.

Za popełnienie przestępstwa wyczerpującego dyspozycję art. 177 § 2 kk grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 6 miesięcy do lat 8 .

Przy wymiarze kary za okoliczności obciążające Sąd przyjął wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu, który godził w bezpieczeństwo w komunikacji, a przez to w życie i zdrowie ludzkie, a także jego poważny skutek w postaci długotrwałego urazu istotnego narządu młodego, aktywnego człowieka.

Jako okoliczność łagodzącą przy wymiarze kary Sąd przyjął dotychczasową niekaralność sprawcy za przestępstwa oraz prowadzenie przez niego ustabilizowanego życia osobistego i zawodowego, jak również pozytywną opinię o stylu jego jazdy jako kierowcy karetki wśród współpracowników. Sąd miał także na uwadze zachowanie się oskarżonego podczas procesu wskazujące, iż już samo postępowanie karne stanowi dla niego znaczne przeżycie i winno odnieść skutek wychowawczy. Oskarżony dał się poznać jako osoba dojrzała, opanowana, zasmucona zdarzeniem, zawsze wyrażał się o pokrzywdzonym z szacunkiem. Na korzyść A. W. przemawia także fakt, iż naruszenie przez niego zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym było nieumyślne – w najmniejszym stopniu nie było ono skutkiem brawury, celowego lekceważenia przepisów lecz chwilowej niewystarczającej ostrożności. Ten brak ostrożności przy tym był wynikiem częściowo usprawiedliwionego rozproszenia się jego uwagi. Oskarżony jechał do chorej, starał się dotrzeć na miejsce jak najszybciej, a był w obcym terenie, skupiał się więc na wypatrywaniu numeracji domostw, tak aby ponownie nie być zmuszonym do zawracania. Zdawał sobie przy tym sprawę, że poruszając się tak wolno drogą wojewódzką tamował ruch pojazdu wielkogabarytowego jadącego za nim i także to stanowiło presję, aby jak najszybciej ruch udrożnić. Błędnie ocenił przy tym, że skoro TIR zwolnił i nie podejmował manewru wyprzedzania, ewentualni inni uczestnicy ruchu też tak zrobią. Wszystkie te okoliczności we wzajemnym powiązaniu złożyły się na to, iż nie upewnił się o sytuacji na drodze tuż przed efektywnym skrętem.

Po wyważeniu wszystkich okoliczności Sąd uznał za wystarczające do osiągnięcia celów kary wymierzenie oskarżonemu kary 200 stawek dziennych grzywny. Sąd skorzystał przy tym z instytucji przewidzianej w art. 37a kk pozwalającej na orzeczenie - wobec oskarżonego o czyn zagrożony karą, która nie przekracza 8 lat pozbawienia wolności - kary grzywny lub ograniczenia wolności. Sąd przyjął wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 20 złotych. Przy ustalaniu wysokości stawki dziennej grzywny Sąd, zgodnie z wytycznymi art. 33 § 3 kk, wziął pod uwagę sytuację rodzinną i majątkową sprawcy tj. z jednej strony fakt, że oskarżony ma stałą pracę, posiada majątek nieruchomy i ruchomy, z drugiej zaś, iż ma na utrzymaniu małoletnie dzieci.

Z uwagi na wniosek prokuratora poparty przez oskarżyciela posiłkowego, Sąd na podstawie art. 46 § 2 kk, orzekł od oskarżonego na rzecz M. W. (1) nawiązkę w kwocie 3.000 (trzech tysięcy) złotych. Wskazana kwota jest w ocenie Sądu adekwatna do charakteru i rozmiarów krzywdy doznanej przez pokrzywdzonego i jednocześnie mieści się w rozsądnych granicach biorąc pod uwagę aktualnie istniejące stosunki gospodarcze. Nie ulega wątpliwości, iż czyn oskarżonego wywołał poważne i długotrwałe konsekwencje zarówno w sferze fizycznej, jak i psychicznej. Należy bowiem podkreślić, iż pokrzywdzony jest osobą młodą, przed wypadkiem aktywną, natomiast na skutek skomplikowanych złamań kończyny był unieruchomiony przed długi czas – najpierw w pozycji leżącej, potem mógł poruszać się tylko wsparty o kulach. Pokrzywdzony przeszedł wielogodzinną operację zespolenia złamań, a będzie jeszcze musiał przebyć zabieg usuwania mocowań.

Orzeczona kara jest adekwatna do społecznej szkodliwości czynu i stopnia zawinienia oraz spełni wymogi w zakresie prewencji indywidualnej, jak też będzie odpowiednio oddziaływać na kształtowanie świadomości prawnej społeczeństwa.

Na podstawie art. 627 kpk Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz oskarżyciela posiłkowego - tytułem zwrotu wydatków na pełnomocnika z wyboru - kwotę 3.149,50 złotych. Kwota ta mieści się w granicach określonych w §§ 11, 15, 17 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22.10.2015r. (Dz. U. z 2015 roku, poz. 1800) w sprawie opłat za czynności adwokackie. Kwota ta uwzględnia skomplikowany charakter sprawy, ilość terminów, dojazdów na czynności procesowe z miejsca siedziby kancelarii i aktywny udział pełnomocnika w rozprawie.

Wobec skazania oskarżony, stosownie do treści art. 627 kpk w zw. z art. 618 kpk, obowiązany jest ponieść koszty sądowe. Złożyły się na nie opłata sądowa w wysokości400 zł (zgodnie z treścią art. 3.1 ustawy z dnia 23.06.1973r. o opłatach w sprawach karnych (Dz.U. z 1983r. Nr 49, poz.223 z późn. zm.) oraz wydatki Skarbu Państwa w łącznej kwocie 4.831,93złote, w skład których zaliczono: koszt danych o karalności, ryczałt za doręczenia pism w postępowaniu przygotowawczym i sądowym, ryczałt za przechowywanie zajętych przedmiotów, zwrot świadkom kosztów dojazdu do sądu i z sądu, a także koszty pisemnych i ustnych opinii biegłych do spraw analiz wypadków drogowych oraz biegłego medyka.