Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt IV K 3/18

UZASADNIENIE

Oskarżony D. Ś. (1) zamieszkiwał w Ł. przy ul. (...) od śmierci dziadka w styczniu 2017r. Mieszkał sam. D. Ś. (1) często urządzał w domu imprezy, na których spożywano alkohol. Po pewnym czasie D. Ś. (1) otrzymał nowe mieszkanie przy ul. (...).

(zeznania świadka P. G. k 6odw., k 83 t. sądowy, wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62, k 72-77t .sądowy)

W dniu 12 czerwca 2017r. w mieszkaniu na (...) odbywała się pożegnalna impreza zorganizowana przez D. Ś. (1) z okazji jego przeprowadzki do nowego mieszkania. Uczestniczyli w niej oprócz gospodarza m.in. kolega D. Ś. (1) pokrzywdzony Ł. K. (1), przyrodnia siostra oskarżonego K. G., K. K. (1), łącznie około 10 osób.

(zeznania świadka Ł. K. k 109odw., k 81-82 t. sądowy, wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62, k 72-77t .sądowy )

W końcu inni wyszli, a oskarżony D. Ś. (1) został sam z Ł. K. (1). Spożywali alkohol do momentu, aż zrobiło się ciemno. We dwóch wypili dwa razy po 0,7 litra wódki i około 30 piw. Oskarżony wypił później jeszcze dwie setki wódki. D. Ś. (1) w końcu kazał Ł. K. (1) wyjść z jego mieszkania i chciał go siłą z niego usunąć. Znaleźli się w kuchni, D. Ś. (1) zaczął zadawać Ł. K. (1) ciosy pięściami, uderzał pokrzywdzonego głównie w twarz i w klatkę piersiową, a jak pokrzywdzony się przewrócił to go kopał w uda. Pokrzywdzonemu leciała krew z nosa. Następnie oskarżony pomógł Ł. K. pójść do pokoju, gdzie pokrzywdzony położył się na wersalce.

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62, k 72-77t .sądowy)

Wówczas zatelefonował do D. Ś. (1) oskarżony Ł. K. (3), który powiedział, że kobieta go wyrzuciła i nie ma gdzie spać. D. Ś. pojechał po niego taksówką. Ł. K. (1) został w mieszkaniu D. Ś.. D. Ś. (1) przed wyjściem ostrzegł Ł. K., że jak wróci to ma go nie być. Oskarżeni do mieszkania przy ul. (...) udali się taksówką. W trakcie jazdy D. Ś. powiedział Ł. K., że trzeba wyrzucić Ł. K. z mieszkania, a jak Ł. K. nie będzie chciał wyjść, to trzeba mu będzie dać „w pierdy”. Kiedy oskarżeni weszli do mieszkania to Ł. K. leżał na kanapie, niewiele kontaktował. W celu wyprowadzenia go oskarżeni razem podnieśli pokrzywdzonego z łóżka. D. Ś. (1) kilka razy uderzył pokrzywdzonego pięściami, a kiedy opadł z sił na prośbę D. Ś. (1), wyrażoną słowami „skończ go”, bił pokrzywdzonego Ł. K. (3). Ł. K. uderzył pokrzywdzonego kilka razy pięścią w „zęby” i kilka razy go kopnął. W trakcie bicia pokrzywdzony przewrócił się. Oskarżeni bili pięściami i kopali pokrzywdzonego na zmianę. Oskarżeni wielokrotnie zadawali pokrzywdzonemu ciosy w głowę i po całym ciele. Po pobiciu Ł. K. (1) wymiotował krwią. Później oskarżeni podnieśli pokrzywdzonego i posadzili na wersalce. D. Ś. był przestraszony wyglądem pokrzywdzonego.

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62-63, k 72-77t sądowy, wyjaśnienia oskarżonego Ł. K. k 71, k 77, k 78-80 t. sądowy, protokół oględzin powłok ciała Ł. K. k 32-34, protokół oględzin powłok ciała D. Ś. k 35-37 protokół oględzin lokalu k 38-41, dokumentacja fotograficzna k 95, 126)

D. Ś. poszedł się załatwić, potem w kuchni zapalił papierosa, napił się piwa i jak wrócił do pokoju to Ł. K. siedział obok pokrzywdzonego na łóżku i go dusił, założył pokrzywdzonemu na szyję chwyt ramieniem i uciskał. Ł. K. (3) powiedział przy tym: „i tak zdycha”. Pokrzywdzony był przytomny, jęczał, żeby go zostawić. W końcu Ł. K. pościł Ł. K..

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62-63, k 81, k 276odw,. k 72-77t .sądowy , płyta z wizji lokalnej k 304)

Następnie D. Ś. (1) wpadł na pomysł, że rozbiorą Ł. K. i on zabierze jego rzeczy, bo nie chciał pogotowia wzywać do domu obawiając się, by ślady nie wskazywały na to, że pokrzywdzony został pobity w domu. D. Ś. zdjął i zabrał pokrzywdzonemu buty marki N., spodnie dżinsowe i bluzę. Pokrzywdzony został w samych slipach. Ł. K. pomagał D. Ś. rozbierać pokrzywdzonego.

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62-63, k 276odw,. k 72-77t .sądowy, protokół oględzin klatki schodowej k 9-10, protokół oględzin lokali k 28-30, 38-41 )

Potem oskarżeni znieśli Ł. K. z mieszkania z drugiego piętra na dwór. Pokrzywdzony wówczas całkowicie stracił przytomność.

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62-63, k 276odw,. k 72-77t .sądowy, wyjaśnienia oskarżonego Ł. K. k 71, k 77, k 78-80 t. sądowy, protokół oględzin klatki schodowej k 9-10, protokół oględzin lokali k 28-30, 38-41 )

Oskarżony D. Ś. (1) zadzwonił po pogotowie i policję. Pokrzywdzonemu nadal leciała krew. Pogotowie przyjechało po 2 minutach i zabrało Ł. K.. Oskarżeni czekali jeszcze na policję, w między czasie D. Ś. poszedł do mieszkania pakować rzeczy pokrzywdzonego oraz swoje, które miał do zabrania. Wyszli razem z Ł. K. z mieszkania, policja jeszcze nie przyjeżdżała, więc oskarżeni poszli na przystanek autobusu nocnego. Wówczas zadzwonił telefon D. Ś., policjanci kazali mu wrócić na miejsce zdarzenia. Oskarżeni wrócili. Ubrania pokrzywdzonego miał przy sobie w torbie turystycznej D. Ś. (1). Kiedy policja spytała co się wydarzyło, to D. Ś. powiedział, że znalazł pokrzywdzonego. Policja wylegitymowała oskarżonych, spisała dane, po czym odjechała, a oskarżeni pojechali na ul. (...). Na miejscu wypili jeszcze piwo. D. Ś. osobno położył rzeczy poszkodowanego. Sam się nie przebierał. Ł. K. miał bardziej ubrudzone spodnie, więc D. Ś. pożyczył mu swoje spodnie dresowe. Na ul. (...) zostały buty Ł. K., które Ł. K. pozostawił u oskarżonego D. Ś. kiedy wcześniej u niego nocował.

(wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. k 62-63, k 72-77 t. sądowy, wyjaśnienia oskarżonego Ł. K. k 71, k 77, k 78-80 t. sądowy)

W chwili przewiezienia do szpitala (...) był nietrzeźwy. Stężenie alkoholu etylowego we krwi wynosiło 1,85‰.

(opinia biegłego P. J. k 53)

Na skutek pobicia Ł. K. (1) doznał obrażeń ciała w postaci: pęknięcia wątroby o długości 15 cm na granicy segmentów II/III oraz IV, na całej grubości płata lewego – pourazowe oderwanie płata lewego, ciągłość miąższu zachowana tylko w okolicy wnęki (triada wątrobowa idąca do płata lewego) oraz w okolicy żyły wątrobowej lewej; wylewu krwi do jamy brzusznej; wieloodłamowego złamania trzonu żuchwy po stronie lewej (szczelina pomiędzy zębami 32 a 33) oraz okolicy kąta żuchwy po stronie prawej z przemieszczeniem odłamów trzonu i bródki ku tyłowi oraz prawej gałęzi nieco na zewnątrz; złamania lewego łuku jarzmowego bez przemieszczenia; obrzęku tkanek miękkich policzka, okolicy żuchwy i podżuchwowej po stronie prawej, złamania żeber po stronie lewej V-VII, w ich odcinkach przednich z przemieszczeniem odłamów, (żebro VI złamane dwumiejscowo); złamania wyrostka mieczykowatego mostka z przemieszczeniem jego odłamu ku dołowi.

Obrażenia wątroby wymagały leczenia operacyjnego w trybie ostro – dyżurowym. Po operacji pokrzywdzony był w stanie bardzo ciężkim. Wyżej wymienione obrażenia są obrażeniami stanowiącymi chorobę realnie zagrażającą życiu w myśl art. 156 § 1 pkt 2 kk.

(opinia biegłego P. J. k 52-54, zeznania świadka Ł. K. k 110, k 81-82 t. sądowy, karta leczenia szpitalnego k 114-120, dokumentacja lekarska k 172-174)

Ł. K. (1) posiada trwałe skutki pobicia, a mianowicie: wyciętą część wątroby i odczuwane co jakiś czas bóle tego organu, po operacji szczęki brak czucia w przedniej części żuchwy, odstające blizny po szyciu w ustach, które powodują dyskomfort przy spożywaniu posiłków, a ponadto trwałą 30 cm bliznę po szyciu na brzuchu, która stanowi także problem estetyczny.

(zeznania świadka Ł. K. k 81-82 t. sądowy)

Policjanci zatrzymali oskarżonych D. Ś. (1) i Ł. K. (3) w dniu 13 czerwca 2017 r. o godz. 20.15.

(protokół zatrzymania k 12, k 19).

W momencie zatrzymania oskarżony Ł. K. miał na sobie buty sportowe z licznymi plamami krwi pokrzywdzonego, a także zabrudzoną krwią stopę lewą.

( protokół zatrzymania rzeczy k 16-18, protokół oględzin powłok ciała Ł. K. k 32-34)

W momencie zatrzymania oskarżony D. Ś. (1) miał obrzęk i zaczerwienienie okolicy śródręcza prawego z intensywną jego bolesnością.

( protokół oględzin powłok ciała D. Ś. k 35-37)

W wyniku przeszukania mieszkania (...) przy ul. (...) policjanci ujawnili odzież i obuwie pokrzywdzonego, jak też odzież sprawców i obuwie D. Ś., na których znajdowały się liczne plamy krwi pokrzywdzonego. Ujawniono tam także kartę identyfikacyjną „pracownik tymczasowy J. I.” na nazwisko Ł. K. (1)

(protokół przeszukania mieszkania k 28-30, ekspertyza k 184-192 t. sądowy)

Oskarżony D. Ś. (1) był raz karany za kradzież.

(dane o karalności k 89, 111-112 t. sądowy)

Oskarżony Ł. kominek był czterokrotnie karany, w tym za czyn z art. 158 § 1 kk. (dane o karalności k 188-189, k 113-115 t. sądowy, wydruk z NOE-SAD k 94-99 t. sądowy).

Oskarżony D. Ś. (1) nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo. Rozpoznano u niego cechy osobowości nieprawidłowej i używanie szkodliwe alkoholu. W czasie popełnienia zarzucanego mu czynu oskarżony miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem.

(opinia sądowo – psychiatryczna k 342-358, k 156-158, opinia sądowo – psychologiczna k 367-377)

Oskarżony Ł. K. (3) nie jest chory psychicznie, jest upośledzony umysłowo w stopniu lekkim. Oskarżony prezentuje zaburzenia osobowości oraz zaburzenia sfery popędowej. Ł. K. jest uzależniony od alkoholu. W czasie popełnienia zarzucanych mu czynów oskarżony zarówno zdolność rozumienia znaczenia czynu, jak też możliwość pokierowania swoim postępowaniem miał nieznacznie ograniczoną, jeżeli wprawił się w stan upojenia, to jego skutek mógł przewidzieć.

(opinia sądowo – psychiatryczna k 138-140 t. sądowy, opinia sądowo – psychologiczna k 133-135 t. sądowy)

Ł. K. (3) jest w nieformalnym związku z którego posiada trzy córki, z których tylko najmłodszą opiekuje się matka, pozostałe znajdują się w rodzinie zastępczej i w domu dziecka. Z poprzednich nieformalnych związków oskarżony posiada jeszcze dwoje dzieci syna i córkę. Rodzina Ł. K. pozostaje pod nadzorem kuratora rodzinnego. Ł. K. podejmował jedynie dorywcze prace. Nie potrafił utrzymać zatrudnienia. Oskarżony nadużywał alkoholu pod wpływem którego wszczynał awantury ze swoją konkubiną. W związku z czym często były przeprowadzane interwencje policji Był zobowiązywany przez Sąd Rodzinny do podjęcia leczenia odwykowego, przeciwalkoholowego, czego nie wykonywał. Ł. K. posiada bardzo negatywną opinię w środowisku sąsiedzkim.

(wyjaśnienia oskarżonego, odpis aktu urodzenia k 141, wywiad środowiskowy k 266-267)

Oskarżony D. Ś. (1) przesłuchiwany po raz pierwszy w postępowaniu przygotowawczym przyznał się do dokonania zarzucanego mu czynu z art. 158 § 2 kk. Wyjaśniał, że w dniu 12 czerwca 2017r. w mieszkaniu przy ul. (...) pił alkohol w postaci piwa. Mieszkał w tym mieszaniu sam. Był w trakcie przeprowadzki do nowego mieszkania na ul. (...) w łodzi.. Od około godz. 17.0 zjawili się u niego siostra oskarżonego K. G., dziewczyna o imieniu P. i K. K. (1). Godzinę później przyszedł do mieszkania oskarżonego jego kolega Ł. K. (1). Razem spożywali alkohol. Następnie poszli kupić 0,7 l wódki i dalej pili. To była impreza z okazji wyprowadzki. W końcu inni wyszli, a oskarżony zostal sam z Ł. K.. Pili alkohol do momentu, aż zrobiło się ciemno. We dwóch wypili, dwa razy po 0,7 litra wódki i ze 30 piw. Oskarżony wypił później jeszcze dwie setki wódki. Twierdził, że w końcu poprosił by Ł. K. wyszedł. Podawał, że Ł. K. popsuł w kuchni zawór od kranu i zaczęła lecieć woda oraz potłukł balon od wina, który był pamiątką po jego dziadku. Oskarżony kazał pokrzywdzonemu wyjść i chciał go siłą usunąć z mieszkania, a pokrzywdzony uderzył go wtedy ręką w twarz, oskarżony oddal pokrzywdzonemu. Dostał parę strzałów tzn. oskarżony zadawał mu ciosy rękoma, nie pamiętał ile razy, głównie w twarz i w klatkę piersiową, a jak się przewrócił to go kopnął ze dwa razy w uda. Podawał, że pokrzywdzonemu trochę leciała krew z nosa, innych obrażeń u niego nie widział. Twierdził, że Ł. K. wstał z ziemi i poszedł na łóżko. Oskarżony wyjaśniał, że sam nie był mocno pijany, bo stał na nogach i normalnie funkcjonował, zaś Ł. K. był pijany. Wyjaśniał, że pokrzywdzony jak do niego przyjechał, to już chyba coś wypił. Wyjaśniał, że później zadzwonił Ł. kominek, który powiedział, że kobieta go wyrzuciła i nie ma gdzie spać. D. Ś. pojechał po niego taksówką. Ł. K. został w jego mieszkaniu. D. Ś. ostrzegł Ł. K., że jak wróci to ma go nie być. Wyjaśniał, że do mieszkania wrócił taksówką z Ł. K.. W trakcie jazdy powiedział Ł. K., że trzeba wyrzucić Ł. K. z mieszkania, a jak Ł. K. nie będzie chciał wyjść, to trzeba mu będzie dać w pierdy. Wyjaśniał, że jak dojechali to Ł. K. siedział na łóżku, że w celu wyprowadzenia go razem z Ł. K. podniósł pokrzywdzonego z łóżka. Pokrzywdzony chyba zaczął się szarpać. Wszyscy wpadli do kuchni. Twierdził, że kilka razy uderzył pokrzywdzonego pięściami, ale nie miał więcej sił, więc zaczął go bić Ł. K.. Wyjaśniał, że jemu nie chciało się żeby zabić pokrzywdzonego albo tak pobić. Ł. K. zaczął tłuc pokrzywdzonego na prośbę D. Ś.. Jak go dopadł, to już tak pobił, że tamten nie mógł wstać. Zadawał mu ciosy pięściami i kopal po całym ciele tzn. w głowę, w klatkę piersiową. Oskarżony D. Ś. twierdził, że nie wie ile razy Ł. K. uderzył Ł. K.. Na pewno wiele razy i to za dużo. Później przenieśli pokrzywdzonego do pokoju. Wtedy Ł. K. zaczął dusić pokrzywdzonego i powiedział „i tak zdycha”, jakby chciał go udusić. Ł. K. był przytomny, mówił, że przeprasza i jęczał. W końcu Ł. K. pościł Ł. K.. D. Ś. (1) wpadł na pomysł, że rozbiorą Ł. K. i on zabierze jego rzeczy. D. Ś. zdjął i zabrał mu buty marki N., spodnie dżinsowe i bluzę. Twierdził, że zabrał mu to, bo Ł. K. wcześniej ukradł mu rower. Ł. K. pomagał D. Ś. rozbierać pokrzywdzonego. Pomysł, że oskarżony zabierze mu rzeczy przyszedł mu do głowy po tym, jak już pobili pokrzywdzonego. Po tym wyciągnęli Ł. K. z mieszkania z drugiego piętra na dwór. On nie mógł chodzić. Był wtedy przytomny. Oskarżony nie pamiętał, czy jeszcze w mieszkaniu, czy już na dworze, ale zadzwonił po pogotowie, bo zrobiło mu się szkoda Ł. K.. Leciała mu krew. Pogotowie przyjechało szybo, bo po 2 minutach, a oskarżony był wówczas na miejscu. L. K. chyba poszedł na górę. Pogotowie zabrało Ł. K.. Ł. K. miał pretensje do D. Ś. o wezwanie pogotowia, bo teraz będą mieli przez to problemy. On chyba chciał go zostawić. Dodawał, że Ł. K. wcześniej bił Ł. K. z furią. Gdyby mu nie przeszkodził, to by go udusił, a dusił go na pewno kilka minut. D. Ś. kazał mu puścić pokrzywdzonego, bo bał się, że go zabije. Na (...) była policja, którą wezwał D. Ś.. Powiedział policji, że znalazł Ł. K.. Policjant nie uwierzył oskarżonemu, bo Ł. K. był brudny od krwi. Wyjaśniał, że oskarżeni byli już w drodze na ul. (...), kiedy przyjechała policja. Podawał, że Ł. K. przebrał się w mieszkaniu na ul. (...), zmienił pokrwawione rzeczy na czyste. Miał pokrwawione buty i zmienił je jeszcze na ul. (...). ( k 62-63)

Oskarżony D. Ś. (1) przesłuchiwany w trakcie posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia i dodawał, że Ł. K. założył pokrzywdzonemu na szyję chwyt ramieniem i uciskał. Pokrzywdzony siedział na łóżku, był oparty o oparcie łóżka. K. siedział obok niego. Pokrzywdzony cały czas był przytomny, jęczał, żeby go zostawić. Ł. K. (3) siedział od strony okna z prawej strony pokrzywdzonego. Twierdził, że nie wie ile czasu trwał ten uścisk, może z minutę. Ł. K. mówił przy tym „itak zdycha”. Twierdził,. że cały czas prosił Ł. K., żeby puścił pokrzywdzonego bo go zabije . (k 81)

Oskarżony D. Ś. w czasie przeprowadzonego w postępowaniu przygotowawczym eksperymentu wyjaśniał, że pokrzywdzony siedział na wersalce, Ł. K. usiadł obok niego, z jego prawej strony i założył mu dźwignię jedną ręką, drugą dociskał, dusił go, trzymał go tak około 1,5 minuty, minutę, nie pamiętam, jak to się długo działo. Ja byłem wtedy w kuchni, pokrzywdzony cały czas siedział. Był w kontakcie, ale robił się blady. Oskarżony mówił do Ł. K., żeby go zostawił. Ł. K. odpowiedział na to „niech pokrzywdzony zdechnie” – używając na określenie pokrzywdzonego wulgarnego słowa jak na k 276odw. Twierdził, że zaczął Ł. K. odciągać odciągając mu ręce i on wtedy go puścił. Nie był w stanie określić jakiej siły użył, żeby odciągnąć Ł. K. od pokrzywdzonego. Później wynieśli pokrzywdzonego. (k 276odw.)

D. Ś. (1) przed sądem przyznał się do zarzucanego mu czynu i wyjaśniał, że tego dnia przeprowadzał się na nowe mieszkanie, robił małą imprezę pożegnalną. Skontaktował się z pokrzywdzonym przez fecebook, czy by nie przyjechał i nie pomógł, a pokrzywdzony się zgodził. Tego dnia trochę popili, było parę osób. Później z pokrzywdzonym poszli jeszcze zakupić alkohol do (...), przy okazji zakupów wypili także po dwie setki na podwórku przy ul. (...) lub 34. W domu towarzystwo się praktycznie rozchodziło. Później został z poszkodowanym sam w mieszkaniu, wypili za dużo alkoholu. Robiło się późno. Oskarżony nie wie co się stało, poszkodowany zrobił się agresywny, oskarżony chciał go z domu wyrzucić. Pokrzywdzony mówił do oskarżonego „o co ci chodzi”, a on mówił, żeby pokrzywdzony opuścił mieszkanie. Wtedy zaczęli się szarpać. Wpadli do kuchni, gdzie kran został uszkodzony. Został potłuczony balon od wina, którego oskarżony nie sprzątnął. Oskarżony uderzył pokrzywdzonego z trzy razy w twarz i raz go kopnął. W twarz uderzył go otwartą dłonią prawą. Kopnął go w prawe udo. Było już bardzo późno. Pokrzywdzony poszedł do pokoju, leciała mu z nosa krew. Na pytanie „w które miejsce został uderzony pokrzywdzony, że leciała mu z nosa krew?” oskarżony D. Ś. (1) wyjaśniał, że może nie uderzył go otwartą ręką, po czym stwierdził że jednak, uderzył pokrzywdzonego z pięści. Podawał, że nie więcej niż trzy razy, że trafił go gdzieś w okolice nosa. Wtedy pokrzywdzony się przewrócił. Oskarżony wyjaśniał, że kopnął pokrzywdzonego raz w udo, na pewno gdzie indziej go nie kopał. Podawał, że pomógł pokrzywdzonemu pójść do pokoju i wtedy zadzwonił do niego Ł. K. (3), który pokłócił się ze swoją kobietą i ona wyrzuciła mu rzeczy za drzwi, że była policja. D. Ś. pojechał taksówką po Ł. K., bo on go prosił, żeby po niego przyjechał. Twierdził, że przed wyjściem powiedział pokrzywdzonemu, żeby wyszedł z domu. Wyjaśniał, że on pokrzywdzonemu pomagał wejść do pokoju, bo byli pijani, a nie dlatego, że był tak pobity. Oskarżony twierdził, że nie chciał, żeby pokrzywdzony się pokaleczył o ten rozbity balon. W pokoju posadził go na wersalce. Wyjaśniał, że kiedy pojechał po Ł., to w czasie jazdy taksówką powiedział mu, że trzeba będzie wyrzucić kogoś z domu, jak nie wyszedł. Ł. K. odpowiedział „zobaczymy”, tak jakby mu to odpowiadało. Po dojechaniu na miejsce, oskarżeni poszli do (...), kupili 0,7 wódki czystej i piwa, wódkę wypili na miejscu, piwo też, ale nie wszystkie butelki. Podawał, że chcieli wyprowadzić Ł. z mieszkania. Jak weszli do mieszkania to Ł. był na kanapie, leżał na boku. Oskarżony twierdził, że pokrzywdzonemu tylko wtedy na początku trochę poleciało z nosa. Oskarżeni podnieśli pokrzywdzonego, bo chcieli wynieść go z domu. Twierdził, że do końca nie pamięta jak to było, ale chyba przez przypadek poszkodowany kopnął Ł. K., a wtedy Ł. K. się wściekł i zaczął okładać pokrzywdzonego. Zaczął go kopać w okolice lewych żeber, oni wpadli do kuchni i pokrzywdzony się w kuchni przewrócił. Pokrzywdzony musiał się przewrócić w tym momencie jak został kopnięty. Ł. K. bił go pięściami m.in. po żebrach, kopał po brzuchu i skakał też po nim, raz go też kopnął w głowę. D. Ś. też pokrzywdzonego jak go wyciągali z pokoju dwa razy kopnął i uderzył w głowę, kopnąłem w nogę. Twierdził, że już za bardzo nie pamięta zdarzenia, ale może go wtedy uderzył w brzuch. Ł. K. powiedział, że jest mu wszystko jedno, że mu na niczym nie zależy i bardziej pokrzywdzonego okładał. Pokrzywdzony został później przez oskarżonych posadzony w pokoju, wzięli go, podnieśli, zaprowadzili do pokoju i posadzili na wersalce. D. Ś. wtedy był przestraszony wyglądem pokrzywdzonego. D. Ś. poszedł się załatwić, potem był w kuchni zapalił papierosa, napił się piwa i jak wrócił do pokoju to Ł. K. siedział koło pokrzywdzonego i go dusił, powiedział używając wulgarnego określenia „niech on zdycha, należy mu się”. Pokrzywdzony kontaktował, ale jak on go dusił to był czerwony. Pokrzywdzony mówił, że przeprasza. Ł. K. założył dźwignie na szyję pokrzywdzonemu, tak jak na filmie to pokazał. Oskarżony zawołał żeby Ł. K. puścił, zostawił pokrzywdzonego. Nie chciał mieć gorszych problemów. Oskarżony D. Ś. wtedy wpadł na pomysł, że rozbiorą pokrzywdzonego, bo nie chciał pogotowia do domu wezwać. Obawiał się, żeby ślady nie wskazywały na to, że został pobity w domu. Ł. K. miał pretensje do D. Ś., że wzywa pogotowie i policję. Na pytanie „ jak się zakończyło duszenie” oskarżony stwierdził, że w pewnym momencie Ł. K. puścił pokrzywdzonego po tym jak go dusił. Oskarżony D. Ś. (1) wyjaśniał, że we dwójkę rozebrali pokrzywdzonego, został w slipach, a ubrania pozostały na górze na (...). Pokrzywdzonego znieśli na dół. Wtedy D. Ś. wezwał pogotowie, które przyjechało w ciągu 2 minut. Zabrali poszkodowanego do szpitala im. B.. Oskarżony czekał jeszcze na policję, w między czasie poszedł do mieszkania pakować rzeczy pokrzywdzonego oraz swoje, które miałem do zabrania. Wyszli razem z Ł. K. z mieszkania, policja jeszcze nie przyjeżdżała, więc oskarżony stwierdził, że pójdą na autobus nocny, na przystanek. Zadzwonił do niego telefon, policjanci kazali mu wrócić na miejsce zdarzenia. Wrócił. Ubrania pokrzywdzonego miał w torbie turystycznej. Kiedy policja pytała co się wydarzyło, to D. Ś. chciał powiedzieć prawdę, ale widział, że Ł. K. jest wkurzony i dlatego powiedział, że znalazł poszkodowanego. Ł. K. też przy tym był. Policja wylegitymowała ich, spisała dane. Policja odjechała, a oskarżeni pojechali na P.. Wypili po piwie lub po dwóch. D. Ś. osobno położył rzeczy poszkodowanego. Sam się nie przebierał. To co na nim zabezpieczono to miał na sobie w czasie zdarzenia. Ł. K. miał bardziej ubrudzone spodnie więc mu pożyczył swoje dresowe. Na pewno na (...) nie zostały buty D. Ś., tam chyba były buty Ł. K.. Ponieważ Ł. K. wcześniej u oskarżonego nocował to miał tam dodatkowe buty. D. Ś. (1) twierdził, że portfel pokrzywdzonego cały czas jest w mieszkaniu na (...), bo on schował portfel i dokumenty pokrzywdzonego, żeby go nie korciło, bo chciał iść po dopalacze na Włókienniczą i do tej pory ten portfel na (...) jest, został wrzucony za łóżkiem. Pokrzywdzony zrobił się wtedy agresywny, on miał problemy z dopalaczami. Oskarżony nie wiedział, czy on wtedy zażył dopalacze. Pokrzywdzony też chciał sobie odebrać życie. Oskarżony twierdził, że mówi o tym, żeby przekazać sądowi, że pokrzywdzony ma problemy z dopalaczami. Wyjaśniał, że z pokrzywdzonym miał dobry kontakt, parę sobie rzeczy wyjaśnili. Zaprzeczał by mówił policjantom, kiedy z nimi na temat zdarzenia rozmawiał, że powiedziałem do Ł. K., żeby z pokrzywdzonym skończył.

Wyjaśniał, że pożyczył Ł. K. swoje spodnie, bo miał brudne, że koszulę też u niego zostawił, bo miał brudną, wychodzi na to że od krwi. Ciężko mu było określić jaki czas minął od momentu jak zawołał do Ł. K., żeby przestał dusić pokrzywdzonego do momentu kiedy on przestał go dusić. Twierdził, że ponawiał prośby do Ł. K., żeby przestał dusić pokrzywdzonego, może z 5 razy to powiedział.

Po odczytaniu pierwszych wyjaśnień z postępowania przygotowawczego D. Ś. (1) potwierdził odczytane wyjaśnienia. Stwierdził, że nie jest prawdą, że namawiał Ł. K. żeby skończyć z pokrzywdzonym. Oskarżonemu nie chodziło o to, żeby pokrzywdzonemu dać w pierdy, tylko żeby go wyrzucić z mieszkania. Twierdził, że dziś nie pamięta po takim okresie wszystkiego. Przyznawał, że możliwe jest, że kopnąłem pokrzywdzonego jak byli jeszcze sami, ze dwa razy, że się tego nie wypiera. Ponieważ dokładnie nie pamięta, więc nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego wówczas mówił, że jak był Ł. K. to sam bił pokrzywdzonego tylko pięściami i nic nie mówił, że kopnął pokrzywdzonego. Nie wiedział też dlaczego w tym protokole najpierw nie mówiłem, kiedy opisywałem duszenie, że kazał Ł. K. puścić K., a dopiero kiedy na końcu protokołu ponownie opisywał duszenie o tym powiedział.

Potwierdził kolejne odczytane wyjaśnienia. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego dopiero w czasie eksperymentu powiedział, że odciągał ręce Ł. K. od pokrzywdzonego, kiedy go dusił.

Dodawał, że Ł. K. wpadł w furię i dlatego zaczął bić pokrzywdzonego. W pewnym momencie zrobił się agresywny. Oskarżony w taksówce raczej nie mówił Ł. K., żeby go tak pobił. Zresztą on już tego wszystkiego po roku czasu nie pamięta. Twierdził, że gdyby mógł czas cofnąć to by wolał być na miejscu pokrzywdzonego. Oskarżony D. Ś. (1) twierdził, że nie śpi po nocach, cały czas myśli, czy sobie życia nie odebrać.

Dopytywany nie wiedział, jak ma wytłumaczyć, że w pierwszym protokole powiedział, że Ł. K. pobił pokrzywdzonego na jego prośbę. Podawał, że sam na oczywiście na początku uderzył pokrzywdzonego, więc do tego odnosi się jego wyjaśnienie, że nie miał więcej siły i zaczął pokrzywdzonego bić Ł. K..

Wyjaśniał ponadto, że Ł. K. cały czas wyzywa go na lipku, cały czas mu grozi w areszcie. Dlatego oskarżony ma zamiar ze sobą skończyć. On się chyba wścieka o to, że go oskarżony wrabia. Podawał, że Ł. K. jak przyjechał na początku to nie był agresywny, dopiero później, jak mu oskarżony powiedział, że jakby w razie poszkodowany nie chciał wyjść, to trzeba mu będzie dać, nie tak, że w pierdy, ale takie lekkie, żeby go wyciągnąć. Twierdził, że Ł. K. nie próbował wzywać pomocy do pokrzywdzonego.

Odnośnie intencji rozebrania pokrzywdzonego to oskarżony D. Ś. stwierdził, że prawdziwa jest wersja zaprezentowana na rozprawie, bo chciał ukryć ślady. Podawał, że w dniu zdarzenia nie zażywał dopalaczy, ani narkotyków, w tym marihuany, że tylko alkohol i papierosy. Twierdził, że o tym grożeniu przez Ł. K. w areszcie mówił swojemu wychowawcy, że miał zostać przewieziony do innego aresztu, ale na razie nic w tym temacie się nie dzieje.

Oskarżony wyjaśniał także, że w mieszkaniu nie miał światła, bo miał zdjęty licznik. Kiedy z Ł. K. przyjechał do mieszkania było już ciemno. Na chwilę podłączył prąd, żeby rzeczy znaleźć. Wtedy kiedy było pobicie pokrzywdzonego to paliło się światło. Nie wiedział jaki kolor miał pokrzywdzony w czasie duszenia, nie pamiętał tego, miał czerwone ślady, ciężko mu było to określić, bo na kolorach się nie zna. Wyjaśniał, że widział duszenie, kiedy wyszedł z kuchni i wszedł do pokoju.

Oskarżony D. Ś. (1) przepraszał pokrzywdzonego, stwierdzał, że nie wie czy mu pokrzywdzony kiedyś wybaczy (k 72-77 t. sądowy)

Oskarżony D. Ś. w trakcie przesłuchania drugiego oskarżonego dodawał, że Ł. K. mówi nieprawdę, że się u niego nie przebierał, bo był w jego szarych dresach z napisem. Napis był czarno – niebieski i z białym kolorem . (k 80 t. sądowy)

D. Ś. (1) podawał ponadto, że dzwonił wówczas do sąsiada M. Ś., bo się za bardzo przestraszył. Nie wiedział za bardzo po co zadzwonił do sąsiada. (k 84)

Oskarżony Ł. K. (3) przesłuchiwany po raz pierwszy w postępowaniu przygotowawczym z zarzucanych mu czynów przyznał się do dokonania pobicia, nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Wyjaśniał, że w nocy z 12/13 czerwca 2017r. jego kolega D. Ś. (1) przyjechał po niego taksówką. Oskarżony pokłócił się bowiem ze swoją kobieta i wyszedł z domu i zadzwonił po D.. Razem pojechali do mieszkania D. Ś. na ul. (...), gdzie Ł. K. miał się przespać. D. Ś. powiedział, że śpi u niego jakiś kumpel, mówił, że trzeba go wyrzucić z mieszkania i tyle, bo on nie chce wstać. D. Ś. nie mówił oskarżonemu, że pobił pokrzywdzonego. Powiedział to oskarżonemu dopiero kiedy wysiedli z taksówki. Wyjaśniał, że jak weszli na górę do mieszkania, to zobaczył pokrzywdzonego. On już leżał we krwi na łóżku. Ł. K. chciał go dobudzić, ale pokrzywdzony ledwo co kontaktował. Pod twarzą miał podłożoną jakąś ścierkę. Łóżko było zakrwawione. Za łóżkiem od strony głowy pokrzywdzonego na podłodze była plama krwi. Tam też stały moje buty, dlatego tak przesiąknęły krwią. D. Ś. (1) powiedział do Ł. kominka, żeby pokrzywdzonego „skończył”. Oskarżony nie wiedział o co chodziło D. Ś.. Chyba nie chciał go utłuc skoro zadzwonił po karetkę. Ł. K. twierdził, że pokrzywdzony leżąc na łóżku kopnął go nogą, wtedy oskarżony zaczął go uderzać. Uderzył go kilka razy pięścią w zęby i kilka razy go kopnąłem. Później zdjęli go z łóżka, by nie udusił się własną krwią. Pokrzywdzony wydawał dźwięki tzn. jęczał. On wydawał te dźwięki odkąd Ł. K. wszedł do mieszkania. Twierdził, że nie dusił pokrzywdzonego, że nie wie dlaczego D. Ś. go o to pomawia, że być może chce go wrobić w to wszystko, bo wcześniej pobił pokrzywdzonego do nieprzytomności. Wyjaśniał, że go złapał za koszulkę i podnosił go jak go znosili po schodach. Twierdził, że kiedy przyjechał do D. Ś. (1), to pokrzywdzony był już rozebrany do majtek i koszulki. D. pakował do torby jakieś ciuchy. Przy nim nie rozbierał pokrzywdzonego. Wyjaśniał, że później sprowadzili pokrzywdzonego na dół na dwór, że on był tak ubrany jak oskarżony go zastał na łóżku. D. chciał wezwać pogotowie, ale powiedział, ze nie wezwie karetki do mieszkania i dlatego go ściągnęliśmy na dwór. Później jeszcze zadzwonił po policję. Pogotowie przyjechało przy Ł. K.. Podawał, że na górę już nie wchodził. Karetka zabrała pokrzywdzonego, a oskarżeni czekali na Policję. W tym czasie odeszli na tramwaj, bo policja nie przyjeżdżała. Później zadzwonili do D., że już jadą, więc się cofnęliśmy. Policja puściła oskarżonych, bo D. Ś. podał adres na ul. (...). Oskarżeni pojechali do mieszkania na ul. (...) i poszli spać. Twierdził, że jak by wiedział jak to się wszystko skończy, to by ani razu nie uderzył tego chłopaka. Wyjaśniał, że był wtedy pod wpływem alkoholu, ale wszystko pamięta, nie był mocno pijany. (k 71)

Ł. K. (3) przesłuchiwany w trakcie posiedzenia w przedmiocie tymczasowego aresztowania podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia i dodawał, że nie przyznaje się do drugiego czynu, bo tego nie zrobił, a tamten gość dostał od oskarżonego tylko parę strzałów. Wyjaśniał, ze nie wiedział w jakim pokrzywdzony jest stanie, że gdyby wiedział, to by go nie dotknął. Podawał, że widział w jakim pokrzywdzony jest stanie. (k 77)

Oskarżony Ł. K. (3) przesłuchiwany na rozprawie przyznał się jedynie do pobicia. Wyjaśniał, że D. przyjechał po niego taksówką, bo wtedy pokłócił się z narzeczoną i zadzwoniłem do D., czy może u niego przenocować jedną noc, a D. na to się zgodził. Przez telefon mówił, że jest u niego jakiś kolega. W taksówce powiedział, że Ł. K. ma zbić poszkodowanego Ł. K., bo nie chce mu wyjść z mieszkania. Jak przyjechaliśmy do mieszkania to poszkodowany leżał na kanapie i spał. Poszkodowany był rozebrany, D. Ś. powiedział, że rozebrał go z ciuchów. Ubrania pokrzywdzonego nie były brudne bo Ł. K. widział, jak je D. pakował później do torby. Z tym pobiciem było tak, że oskarżeni go razem bili, a nie tylko on sam i tu wszystko na niego idzie. D. Ś. (1) powiedział, że oskarżony ma obudzić pokrzywdzonego, żeby wyszedł z mieszkania. Jak go Ł. K. obudził to nie wie, czy celowo, czy nie, pokrzywdzony kopnął go i poszkodowany dostał kilka uderzeń od Ł. K. w głowę, ale nie tak żeby mu zrobił takie obrażenia jak są opisane w akcie oskarżenia. Dostał po głowie, ręką, kilka uderzeń pięścią, ogólnie w głowę, a jak upadł to oskarżony kopnął go kilka razy, a jak przestał, to na zmianę D. podchodził i go kopał trochę bardziej niż oskarżony Ł. K.. Ł. K. twierdził, że sam go kopał w żebra, po brzuchu nie. Nie przyglądał się gdzie D. go kopał. To wszystko się działo w pokoju. Po całym pobiciu Ł. K. powiedział, że trzeba wezwać karetkę, ale miał rozładowany telefon i nie mógł zadzwonić. Poszkodowany wymiotował krwią. D. powiedział, że nie wezwie pogotowia do domu, że trzeba go znieść na dół i dopiero wezwie karetkę. Znieśli go na dół i na podwórku D. Ś. wezwał pogotowie. Jak go znosili to nie był przytomny. Jak go oskarżeni bili to był przytomny, pewnie stracił przytomność jak go oskarżeni ciągnęli po schodach. Ł K. trzymał go za nogi a D. Ś. (1) za ręce i pokrzywdzony wtedy trochę głową o schody uderzał. Przyjechało pogotowie i zabrało poszkodowanego, oskarżony siedział na ławce. Wcale nie poszedł do mieszkania na górę, tak jak wyjaśniał D.. Po tym całym zdarzeniu oskarżeni pojechali do D. na P.. Ł. K. w czasie zdarzenia się nie przebierał. Miał brudne buty, we krwi, gdyby się przebierał to miałby buty czyste. Również spodnie i bluzkę miał te same na sobie jak o zatrzymała policja. Buty miał brudne bo jak wynosili pokrzywdzonego to wszedł w kałużę krwi. Ta kałuża była po tym pobiciu, bo pokrzywdzonemu się cofało krwią. Oskarżony nie widział żadnego potłuczonego balonu w kuchni, tam nie było żadnego szkła. Przepraszał poszkodowanego za całą sytuacje, mówiąc, że źle zrobił i żałuje.

Podkreślał, że nie dusił w ogóle pokrzywdzonego, nie było takiej sytuacji. Wskazywał, że nie wie co na to ekspertyzy, bo przecież jakby go dusił to miałby jakieś siniaki na szyi.

Wyjaśniał, że jak ja wszedł do pokoju to widać było, że pokrzywdzony był już pobity, widać to było po tym, że leżała obok niego miska i w tej misce były wymiociny i tam też była krew. Tego dnia w mieszkaniu Ł. K. nie było żadnej interwencji policji, po prostu pokłócił się z narzeczoną.

Podawał, że tego dnia był pod wpływem alkoholu, był wypity, ale nie pijany i wszystko pamięta co się działo. Twierdził, że przed zdarzeniem nie pił z D. w K. żadnej wódki, pili parę piw. Jak tam przyjechał to na pewno było późno, bo jeździły już tylko nocne autobusy i dlatego D. przyjechał po niego taksówką. Wtedy kiedy D. Ś. po niego przyjechał, to Ł. K. był po 3 piwach, nie więcej.

Potwierdził odczytane mu pierwsze wyjaśnienia. Dodawał, że jak wszedł do tego mieszkania to zdjął buty i za łóżko postawił. Zrobił to po jakimś czasie. Jego buty przesiąkły krwią jak pokrzywdzonego wynosili. W tym mieszkaniu nie było jego drugiej pary butów. Miał tylko te buty co na sobie. Wyjaśniał, że na rozprawie nie mówił o tym, że D. mu mówił, żeby „skończył” poszkodowanego bo skoro jest to w protokole to po co miał to powtarzać. Odnosząc się do innych odmienności stwierdził, że może kiedy opisywał to jak zobaczył pokrzywdzonego nie wspomniał o misce, bo mu to umknęło. A także stwierdził, że skoro pokrzywdzonemu krew leciała to musiało być łóżko pokrwawione, to po co miał o tym mówić dzisiaj.

Po odczytaniu kolejnych wyjaśnień podawał, że tego, iż D. Ś. (1) też razem z nim bił pokrzywdzonego nie ma w protokole, bo tego nie zeznał, widocznie to przesłuchanie było już późno i widocznie chciał mieć wszystko z głowy. Po poinformowaniu, że przesłuchanie odbywało się o godz. 11.00 oskarżony Ł. K. (3) wyjaśniał, że nie wie, czym wytłumaczyć, że w czasie tego przesłuchania nie powiedział, że D. bił pokrzywdzonego.

Dodawał, że nie wie nic na temat tego, czy drugi oskarżony lub pokrzywdzony byli pod wpływem jakiś innych środków niż alkohol. Nie widział tego. Przy nim pokrzywdzony nie był agresywny, tylko go kopnął, jak go obudził. D. nic mu nie mówił, że pokrzywdzony był agresywny. Oskarżeni bili pokrzywdzonego razem, ale nie w tym samym czasie tylko na zmianę. Twierdził, że nie groził D. Ś. (1) w areszcie, i pytał dlaczego z tym nic nie zrobili skoro to zgłosił służbie więziennej.

Wskazywał, że miał wyrok za znęcanie, który odsiedział, minęło od tego czasu co najmniej 10 lat. ( k78-80)

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonych jedynie w takim zakresie w jakim pozostawały w zgodności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym. W pozostałym zakresie tej wiarygodności odmówił i potraktował wyłącznie jako wyraz ich linii obrony przyjęty na użytek toczącego się postępowania.

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego D. Ś. (1) w tej części, w której podawał, że był w trakcie przeprowadzki z mieszkania przy ul. (...) do nowego mieszkania na ul. (...) w łodzi, że w dniu 12 czerwca 2017r była impreza z okazji wyprowadzki i spożywał alkohol ze znajomymi, m.in. przyszedł do niego kolega Ł. K. (1). Potwierdzają to bowiem zeznania pokrzywdzonego Ł. K. (1), a ponadto zeznania świadka P. G. (2) – ojczyma oskarżonego. Co więcej z zeznań świadka P. G. wynika, iż imprezy alkoholowe były w mieszkaniu oskarżonego częstym zjawiskiem.

Zasługują na wiarę wyjaśnienia D. Ś., że kiedy inni wyszli oskarżony został sam z Ł. K., że nadal pili alkohol, że w końcu kazał pokrzywdzonemu wyjść i chciał go siłą usunąć z mieszkania, że następnie zadawał pokrzywdzonemu ciosy rękoma, głównie w twarz i w klatkę piersiową, a jak się przewrócił to go kopał. Pokrzywdzony co prawda nie pamięta tych okoliczności, jednak potwierdzają je pośrednio wyjaśnienia oskarżonego Ł. K., który po wejściu do mieszkania D. Ś. zastał tam już pobitego Ł. K.. Jako nieprzekonujące uznać natomiast należy wyjaśnienia oskarżonego D. Ś. co do ilości i umiejscowienia ciosów, jakie zadał pokrzywdzonemu. Oskarżony bowiem nie jest w tym zakresie konsekwentny, w postępowaniu przygotowawczym podawał, że zadawał pokrzywdzonemu ciosy rękoma, nie pamiętał ile razy, głównie w twarz i klatkę piersiową oraz podawał, że jak się pokrzywdzony przewrócił to go ze dwa razy kopnął w uda. Na rozprawie z kolei początkowo twierdził, że uderzył otwartą prawą dłonią pokrzywdzonego z trzy razy w twarz i raz go kopnął w prawe udo. Dopytywany zaś jak takie uderzenia mogły spowodować, że pokrzywdzonemu leciała z nosa krew, oskarżony wskazywał, że może nie uderzył pokrzywdzonego otwartą ręką, by po chwili przyznać, że jednak uderzył pokrzywdzonego z pięści. Aczkolwiek nadal podtrzymywał wersję, że nie więcej niż trzy razy, oraz dodawał, że trafił pokrzywdzonego w okolice nosa. Ponieważ z wyjaśnień oskarżonego wynika, ze po tych uderzeniach pokrzywdzony się przewrócił uznać należy, iż były to silne ciosy. Na rozprawie także początkowo wskazywał, że tylko raz kopnął pokrzywdzonego w udo. Po odczytaniu mu pierwszych wyjaśnień przyznawał, że możliwe jest, że kopnął pokrzywdzonego ze dwa razy.

Sąd nie dal wiary oskarżonemu D. Ś., że do pobicia przez niego pokrzywdzonego doszło po tym, jak Ł. K. popsuł w kuchni zawór od kranu i zaczęła lecieć woda oraz potłukł balon od wina, który był pamiątką po jego dziadku. Sąd uznał, iż była to tylko próba usprawiedliwienia swego agresywnego zachowania, albowiem z wyjaśnień Ł. K. wynika, iż nie widział w tym mieszkaniu żadnego potłuczonego balonu w kuchni, nie było żadnego szkła. Także przeprowadzone oględziny nie potwierdzają istnienia takich zniszczeń. Jeszcze większą próbę zdyskredytowania pokrzywdzonego oskarżony podjął przed sądem, kiedy to twierdził, że pokrzywdzony chciał iść po dopalacze na Włókienniczą, a kiedy mu oskarżony schował portfel, to pokrzywdzony zrobił się wtedy agresywny, bo on miał problemy z dopalaczami. Oskarżony nie wiedział, czy pokrzywdzony wtedy zażył dopalacze. Jest to jednak nieprzekonujące nie tylko w świetle zeznań pokrzywdzonego, ale także z uwagi na to, iż takich okoliczności oskarżony nie podawał podczas żadnego ze swoich wcześniejszych przesłuchań.

Ponadto z zeznań świadka P. G. (2) wynika, iż to oskarżony D. Ś. (1) jest agresywny jak wypije. Świadczy to o tym, iż to oskarżony był po spożyciu alkoholu osobą zaczepną.

Jako wiarygodne ocenił wzajemnie potwierdzające się wyjaśnienia oskarżonych, że później zadzwonił do D. Ś. Ł. K. (3), który pokłócił się ze swoją kobietą i nie miał gdzie spać., więc poprosił D. Ś., żeby przyjechał po niego taksówką. W trakcie jazdy powiedział Ł. K., że trzeba wyrzucić Ł. K. z mieszkania, a także wyjaśnienia oskarżonego D. Ś., że jak Ł. K. nie będzie chciał wyjść, to trzeba mu będzie dać „w pierdy”. Co prawda oskarżony D. Ś. z tego ostatniego stwierdzenia przed sądem próbował się wycofać, twierdząc, że chodziło mu jedynie o to, żeby wyrzucić pokrzywdzonego z mieszkania, że nie mówił Ł. K., żeby tak go pobił. Jednak ostatecznie przyznał, że po roku czasu, to on tego wszystkiego już nie pamięta.

Z wyjaśnień D. Ś. wynikało, iż ostrzegł Ł. K., że jak wróci to ma go nie być, jednak podkreślić jednak należy, iż jednocześnie wyjaśnienia D. Ś. (1) wskazywały, że pokrzywdzony nie byłby w stanie sam jego mieszkania opuścić. Oskarżony D. Ś. podawał bowiem przed sądem, że po tym jak go pobił jeszcze przed telefonem Ł. K., musiał pokrzywdzonemu pomóc przemieścić się do pokoju na łózko. Co prawda w postępowaniu przygotowawczym D. Ś. (1) twierdził, że Ł. K. wstał z ziemi i poszedł na łóżko. Jednak sąd uznał, że przekonująca jest wersja przedstawiona przez D. Ś. na rozprawie, albowiem oskarżony Ł. K. wskazywał, że kiedy wszedł do tego mieszkania to pokrzywdzony leżał na łóżku i ledwo co kontaktował. Nie ma podstaw uznać, że w tym zakresie oskarżony Ł. K. mijał się z prawdą opisując taki stan pokrzywdzonego, ponieważ nie było dla niego korzystną wersją podawanie, że mimo, iż widział w jakim złym stanie jest pokrzywdzony, to przystąpił do wspólnego z D. Ś. (1) dalszego bicia Ł. K.. Przyczyniając się tym samym do pogłębienia już istniejących obrażeń oraz powodując nowe. D. Ś. (1) także przed sądem zmienił wersję i choć w postępowaniu przygotowawczym wskazywał, że kiedy weszli do mieszkania to pokrzywdzony siedział na łóżku, to już na rozprawie zbieżnie z wyjaśnieniami Ł. K. podawał, że Ł. K. leżał na łóżku na boku.

Sąd dał wiarę obu oskarżonym, że po ich wejściu do mieszkania doszło do ponownego bicia pokrzywdzonego tylko już przez nich obu. Na to, że pokrzywdzonego bili razem wskazują wyjaśnienia zarówno D. Ś., jak i Ł. K.. Wskazać jednak należy, iż każdy z oskarżonych próbuje umniejszać swoja rolę w tym pobiciu.

Oskarżony D. Ś. (1) w postepowaniu przygotowawczym podawał, że w celu wyprowadzenia pokrzywdzonego razem z Ł. K. podniósł pokrzywdzonego z łóżka, pokrzywdzony, co należy podkreślić – chyba - zaczął się szarpać, wskazywał, że kilka razy uderzył pokrzywdzonego pięściami, ale nie miał więcej sił, więc zaczął go bić, tłuc Ł. na prośbę D. Ś., zadając mu ciosy pięściami i kopiąc po całym ciele tzn. w głowę, w klatkę piersiową. Przed sądem wyjaśniał, że chyba przez przypadek poszkodowany kopnął Ł. K., a wtedy Ł. K. się wściekł i zaczął okładać pokrzywdzonego, zaczął go kopać w okolice lewych żeber, że pokrzywdzony się przewrócił, a Ł. K. bił go pięściami m.in. po żebrach, kopał po brzuchu i skakał też po nim, raz go też kopnął w głowę. D. Ś. też wówczas, że on także wówczas pokrzywdzonego dwa razy kopnął i uderzył w głowę, kopnął w nogę. Nie wykluczał także, że może go wtedy uderzył w brzuch.

Z kolei Ł. K. wbrew twierdzeniom D. Ś. z postępowania przygotowawczego wskazywał, że pokrzywdzony leżąc na łóżku kopnął go nogą, wtedy zaczął go uderzać, że uderzył go kilka razy pięścią w zęby i kilka razy go kopnął i nie wspominał o czynnym udziale w tym pobiciu D. Ś. (1). Natomiast na rozprawie wyjaśniał, że oskarżeni go razem bili (co akurat jest zbieżne z wyjaśnieniami D. Ś.), że kiedy celowo lub nie, pokrzywdzony kopnął go, to on pokrzywdzonego kilka razy uderzył w głowę, ale nie tak żeby mu zrobił takie obrażenia jak są opisane w akcie oskarżenia, że dostał po głowie ręką, kilka uderzeń pięścią, ogólnie w głowę, a jak upadł to oskarżony kopnął go kilka razy, a jak przestał, to na zmianę D. podchodził i go kopał trochę bardziej niż oskarżony Ł. K.. Ł. K. twierdził, że sam go kopał w żebra, po brzuchu nie.

Z tych powyżej szczegółowo opisanych relacji, w których oskarżeni umniejszali swoje role, a także powoływali się na upływ czasu, wynika, że obaj bili pokrzywdzonego zarówno uderzając pięściami w różne części ciała, jak i kopiąc, zmieniając się przy tej „pracy”. Potwierdzają to także inne dowody, jak choćby protokoły oględzin powłok ciała oskarżonych. A mianowicie D. Ś. (1) miał uraz ręki, natomiast Ł. K. krew pokrzywdzonego na lewej stopie.

Za wersją zdarzenia przyjętą przez sąd przemawiają także obrażenia jakich doznał Ł. K. (1) W wyniku zdarzenia Ł. K. (1) doznał bowiem obrażeń ciała w postaci pęknięcia wątroby, wylewu krwi do jamy brzusznej; wieloodłamowego złamania trzonu żuchwy po stronie lewej oraz okolicy kąta żuchwy po stronie prawej, złamania lewego łuku jarzmowego; obrzęku tkanek miękkich policzka, okolicy żuchwy i podżuchwowej po stronie prawej, złamania żeber oraz złamania wyrostka mieczykowatego mostka, a jak wynikało z opinii biegłego mogły one powstać w okolicznościach wynikających z akt sprawy, a zatem z relacji oskarżonych.

Podkreślić należy, iż jak wynika z jasnej i nie budzącej wątpliwości, co do wynikającej z niej wniosków, opinii biegłego P. J. (2) wszystkie obrażenia pokrzywdzonego były realnie zagrażającymi życiu, gdyż po urazie i wykonanej operacji pokrzywdzony był zaintubowany na oddechu maszynowym, w stanie bardzo ciężkim, a do tego stanu przyczyniły się niewątpliwie wszystkie obrażenia, łącznie ze złamaniem żeber, żuchwy, czy kości czaszki.

Biegły podkreślał ponadto, że obrażenia pokrzywdzonego wskazywały na intensywne bicie, że musiały być pokrzywdzonemu zadane silne uderzenia w różne okolice ciała.

Sąd nie uznał za wiarygodną podawanej przez oskarżonego Ł. K. wersji, że rozpoczął bić pokrzywdzonego po tym, jak ten leżąc jeszcze na łóżku kopnął oskarżonego. Ł. K. (3) zresztą na rozprawie złagodził wydźwięk tej wypowiedzi twierdząc już, że być może pokrzywdzony nie kopnął go celowo. Choć podobną relację przed sądem przedstawił także oskarżony D. Ś. (1), sąd uznał ją za nieprzekonującą. Jak wynika bowiem ze złożonej na gorąco relacji oskarżonego D. Ś. (1), to on rozpoczął bić pokrzywdzonego, a dopiero kiedy on opadł z sił to na jego prośbę bił pokrzywdzonego Ł. K. (3). Co więcej na koniec swych wyjaśnień złożonych przed sądem D. Ś. podawał, że Ł. K. jak przyjechał na początku to nie był agresywny, stał się taki dopiero później, jak mu oskarżony powiedział, że jakby w razie poszkodowany nie chciał wyjść to trzeba mu będzie dać, nie tak, że w pierdy, ale takie lekkie, żeby go wyciągnąć. Ta wersja jest spójna ze stwierdzeniem oskarżonego Ł. K., który wskazywał, że D. Ś. (1) powiedział do niego, żeby pokrzywdzonego „skończył”. Zdaniem sądu rzekomy fakt kopnięcia przez pokrzywdzonego (nawet przypadkowego) był przez oskarżonego wymieniany jedynie po to by w jakikolwiek sposób usprawiedliwić brutalne i całkowicie nieuzasadnione zachowanie Ł. K. wobec Ł. K..

Sąd dał wiarę oskarżonemu D. Ś. (1) co do podawanej przez niego okoliczności, że Ł. K. dusił pokrzywdzonego mówiąc przy tym „i tak zdycha”. D. K. był co do tej okoliczności konsekwentny. Opisywał ją już w pierwszych swoich wyjaśnieniach, jak też w każdych kolejnych. Dlatego sąd uznał za nieprzekonujące twierdzenia oskarżonego Ł. K., że taki fakt nie miał miejsca. D. Ś. (1) nie miał żadnych powodów, by w tym zakresie bezpodstawnie pomawiać Ł. K. (3). Nic na tym nie zyskiwał odnośnie swojej sytuacji.

Nie stanowi zaprzeczenia tej wersji fakt, że Ł. K. (1) nie miał na szyi obrażeń. Nie było takich obrażeń opisanych w historii choroby sporządzonej w pierwszej dobie pokrzywdzonego w szpitalu. Jak wynika jednak z opinii biegłego P. J., powstanie śladów po duszeniu rękami jest uzależnione od wielu czynników, m.in. od stanu pokrzywdzonego, jego wieku, stanu krzepnięcia jego krwi i samego mechanizmu duszenia. Jak stwierdził biegły, jeżeli człowiek był duszony poprzez założenie chwytu ręką za szyję mogą nie pozostać ślady takiego duszenia.

Podkreślić należy, iż o ile co do zaistnienia samego faktu duszenia oskarżony D. Ś. (1) był konsekwentny, o tyle co do jego przebiegu już nie. Początkowo w czasie pierwszego przesłuchania D. Ś. (1) podawał, że Ł. K. dusił Ł. K. i w końcu Ł. K. pościł Ł. K.. Dopiero na końcu tego samego przesłuchania stwierdził, że Ł. K. wcześniej bił Ł. K. z furią oraz, że gdyby mu nie przeszkodził, to by go udusił, a dusił go na pewno kilka minut, że D. Ś. kazał mu puścić pokrzywdzonego, bo bał się, że go zabije. A zatem nawet w trakcie jednego przesłuchania oskarżony D. Ś. (1) odmiennie opisywał zachowanie Ł. K. eskalując jego brutalność. Na posiedzeniu w przedmiocie tymczasowego aresztowania oskarżony co prawda nadal twierdził, że Ł. K. dusił pokrzywdzonego mówiąc przy tym „i tak zdycha”, oraz, że on cały czas prosił Ł. K., żeby puścił pokrzywdzonego, bo go zabije. Jednocześnie jednak wskazywał, że nie wie ile czasu trwał ten uścisk, że może z minutę. Całkowicie zmienił wersję podczas przeprowadzanego eksperymentu procesowego, dopiero wówczas bowiem wskazywał, że zaczął Ł. K. odciągać odciągając mu ręce i on wtedy pokrzywdzonego puścił. Nie był w stanie określić jakiej siły użył, żeby odciągnąć Ł. K. od pokrzywdzonego.

Z kolei na rozprawie oskarżony D. Ś. w żadnym momencie nie wspomniał o tym, by odciągnął ręce Ł. K. (3), którymi dusił on pokrzywdzonego. Początkowo twierdził, że zawołał żeby Ł. K. puścił, zostawił pokrzywdzonego, bo nie chciał mieć gorszych problemów. Dopytywany „ jak się zakończyło duszenie” oskarżony stwierdził, że w pewnym momencie Ł. K. puścił pokrzywdzonego, po tym jak go dusił.

Z uwagi na te odmienne relacje D. Ś. (1), przy braku innych dowodów, sąd kierując się zasadą określoną w art. 5 § kpk, zgodnie z którą niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego, przyjął, że Ł. K. sam podjął decyzję o odstąpieniu od działania zmierzającego do uduszenia pokrzywdzonego, bez jakiegokolwiek udziału, choćby słownej perswazji, D. Ś. (1). Tym bardziej, że taka była pierwsza relacja oskarżonego D. Ś..

Sąd jako wiarygodne ocenił wyjaśnienia D. Ś. (1), w których wskazywał, że wpadł na pomysł, że rozbiorą Ł. K. i on zabierze jego rzeczy, by ukryć ślady. Fakt przewiezienia do szpitala w samej bieliźnie potwierdził pokrzywdzony Ł. K.. Z kolei, że rzeczy te zostały zabrane przez oskarżonego D. Ś. potwierdzają wyniki przeszukania jego nowego mieszkania przy ul (...), w którym zostały ujawnione ubrania i inne należące do niego przedmioty jak karta identyfikacyjna. Sad nie dał natomiast wiary oskarżonemu Ł. K., który twierdził, że kiedy przyszedł do tego mieszkania to pokrzywdzony był już rozebrany. Mając na uwadze, że sam oskarżony Ł. K. twierdził, że jeszcze w taksówce D. Ś. (1) informował go, że śpi u niego jakiś kumpel, a także mówił, że trzeba go wyrzucić z mieszkania, bo on nie chce wstać, jest kompletnie nieprawdopodobnym, by oskarżony D. Ś. chcąc by pokrzywdzony opuścił jego mieszanie wcześniej rozebrał pokrzywdzonego. Sąd jako niewiarygodne ocenił twierdzenia oskarżonego D. Ś., że zabrał ubranie pokrzywdzonego, bo Ł. K. wcześniej ukradł mu rower. Sam oskarżony zresztą na rozprawie wycofał się z tego stwierdzenia.

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom obu oskarżonych, że po pobiciu wyciągnęli Ł. K. z mieszkania z drugiego piętra na dwór, bo D. Ś. nie chciał wzywać pogotowia do domu obawiając się, żeby ślady nie wskazywały na to, że został pobity w domu oraz dał wiarę, że przybyłej na miejsce policji, którą wezwał D. Ś. powiedział, że znalazł Ł. K.. Jako niewiarygodne sąd ocenił natomiast twierdzenia D. Ś. (1), że chciał policji powiedzieć prawdę, ale widział, że Ł. K. jest wkurzony i dlatego powiedział, że znalazł poszkodowanego. Wyjaśnienia te bowiem nijak się mają do wcześniejszych twierdzeń samego D. Ś., że właśnie po to rozebrał i wyciągnął z domu pokrzywdzonego, by ślady nie wskazywały na to, że został pobity u niego w mieszkaniu. A zatem oczywistym jest, że nie miał zamiaru informować policji o rzeczywistym przebiegu zajścia.

Potwierdzeniem faktu, że pokrzywdzony został pobity w mieszkaniu na ul. (...), a następnie wyciągnięty na dwór są oględziny zarówno mieszkania, klatki schodowej, jak i terenu przylegającego do budynku oraz przeprowadzona ekspertyza zabezpieczonych śladów.

Jako wiarygodne sąd ocenił wyjaśnienia D. Ś. (1), że oskarżeni byli już w drodze na ul. (...), kiedy przyjechała policja, która kazała im się wrócić, że zostali oskarżeni wylegitymowani, spisane zostały ich dane, a po odjeździe policji oskarżeni pojechali do mieszkania na P., gdzie Ł. K. się przebrał w spodnie D. Ś.. Sad dał także wiarę wyjaśnieniom D. Ś. , że na pewno na ul. (...) zostały buty Ł. K., które Ł. K. miał tam jako dodatkowe buty nocując wcześniej u oskarżonego. Tym dwóm ostatnim okolicznościom, co prawda oskarżony Ł. K. zaprzecza, jednak uznać należy, iż D. Ś. (1) nie miał w tym zakresie żadnego interesu w podawaniu nieprawdy. Tym bardziej, że jeśli chodzi o obuwie pozostawione w mieszkaniu przy ul. (...), to oskarżony Ł. K. w swych pierwszych wyjaśnieniach podawał, że zaraz po wejściu do mieszkania zobaczył za łóżkiem od strony głowy pokrzywdzonego na podłodze plamę krwi, a tam też stały jego buty, dlatego tak przesiąknęły krwią. Z tego wynika, że wówczas oskarżony inaczej niż na rozprawie nie wypierał się, że miał tam jeszcze jedną swoją parę butów.

Sąd dał ponadto wiarę konsekwentnym wyjaśnieniom oskarżonych, że byli w czasie zdarzenia pod wpływem alkoholu.

Sąd dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonego Ł. K. (1), aczkolwiek do samego przebiegu zdarzenia niewiele wniosły, pokrzywdzony nie pamięta bowiem zajścia. Podnieść należy jednak, iż jak wynika z zeznań pokrzywdzonego z oskarżonym D. Ś. (1) miał dobre relacje i nie mógł mieć do niego pretensji o żadne zaszłe sprawy, a sprawa kradzieży roweru, o którą podejrzewał go oskarżony została wyjaśniona i od tego czasu spotykali się i wszystko było w porządku. Potwierdziły to wyjaśnienia D. Ś. (1) złożone na rozprawie, kiedy podawał, że z pokrzywdzonym miał dobry kontakt, że parę rzeczy sobie wyjaśnili.

Z zeznań pokrzywdzonego wynika ponadto, że osoby o danych Ł. K. (3) w ogóle nie znał.

Sad uznał za wiarygodne zeznania pokrzywdzonego także w zakresie opisywanych przez niego trwałych skutków pobicia, a mianowicie wyciętą część wątroby i odczuwane co jakiś czas bóle tego organu, po operacji szczęki brak czucia w przedniej części żuchwy – jak to określił pokrzywdzony – „brody wcale nie czuję”, a także odstające blizny po szyciu w ustach, które powodują dyskomfort przy spożywaniu posiłków, a ponadto trwałą 30 cm bliznę po szyciu na brzuchu, która stanowi problem estetyczny. Jedynie bowiem pokrzywdzony wie jakie obecnie są konsekwencje tego pobicia. Opis ten zresztą nie wskazuje, by pokrzywdzony chciał w nadmierny sposób obciążyć oskarżonych.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka J. K., jednak pominął je przy ustalaniu stanu faktycznego, gdyż nic do sprawy nie wniosły.

Dopuszczone także w toku postępowania opinie biegłych psychologa i lekarzy psychiatrów są jasne i nie budzą wątpliwości Sądu co do prawidłowości wynikających z nich wniosków.

Sąd uznał za wiarygodne dowody dokumentów ujawnione na rozprawie, gdyż z jednej strony żadna ze stron ich nie kwestionowała, a z drugiej strony nie były sprzeczne z osobowymi źródłami dowodowymi.

Biorąc powyższe pod uwagę Sąd uznał, że można D. Ś. (1) i Ł. K. (3) postawić zarzut winy co do zarzucanych im czynów, gdyż w tych warunkach jakie istniały mogli zachować się zgodnie z nakazem normy prawnej. W rozpoznawanej sprawie nie ma okoliczności, które wskazywałyby na istnienie szczególnej sytuacji motywacyjnej, która wyłączałaby winę sprawców.

Przestępstwa zarzucane oskarżonym popełnione były umyślnie, z zamiarem bezpośrednim. Oskarżeni wiedzieli, że dokonują czynów zabronionych i chcieli ich dokonać.

Swoim zachowaniem oskarżeni wypełnili dyspozycję art. 158 § 2 k.k..

Sankcji określonej w art. 158 § 2 kk podlega ten, kto bierze udział w pobiciu, którego następstwem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu człowieka. Oskarżeni zaatakowali pokrzywdzonego bijąc go i kopiąc. Sprawcy spowodowali u niego obrażenia w postaci w postaci: pęknięcia wątroby na granicy segmentów II/III oraz IV o długości 15 cm na całej grubości płata lewego – pourazowe oderwanie płata lewego, ciągłość miąższu zachowana tylko w okolicy wnęki (triada wątrobowa idąca do płata lewego) oraz w okolicy żyły wątrobowej lewej; wylewu krwi do jamy brzusznej; wieloodłamowego złamania trzonu żuchwy po stronie lewej (szczelina pomiędzy zębami 32 a 33) oraz okolicy kąta żuchwy po stronie prawej z przemieszczeniem odłamów trzonu i bródki ku tyłowi oraz prawej gałęzi nieco na zewnątrz; złamania lewego łuku jarzmowego bez przemieszczenia; obrzęku tkanek miękkich policzka, okolicy żuchwy i podżuchwowej po stronie prawej, złamania żeber po stronie lewej V-VII, w ich odcinkach przednich z przemieszczeniem odłamów, żebro VI złamane dwumiejscowo; złamania wyrostka mieczykowatego mostka z przemieszczeniem jego odłamu ku dołowi. Jak już powyżej wskazywano z opinii biegłego P. J. (2) wynika, iż wszystkie obrażenia pokrzywdzonego były realnie zagrażającymi życiu, gdyż po urazie i wykonanej operacji pokrzywdzony był zaintubowany na oddechu maszynowym, w stanie bardzo ciężkim, a do tego stanu przyczyniły się niewątpliwie wszystkie obrażenia, łącznie ze złamaniem żeber, żuchwy, czy kości czaszki. A zatem niewątpliwie skutkiem pobicia przez obu oskarżonych były ciężki uszczerbek na zdrowiu Ł. K. (1), w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Oskarżeni zdawali sobie sprawę, że takie niekontrolowane ciosy, w tym polegające na kopaniu, ciosy nakierowane m.in. na głowę, mogą zagrozić w bardzo poważnym stopniu zdrowiu napadniętego, mogą doprowadzić do ciężkich obrażeń ciała.

Ponadto oskarżony Ł. K. wyczerpał swoim zachowaniem dyspozycję art. 217 § 1 kk. Sąd nie podzielił bowiem poglądu prokuratora, iż Ł. K. powinien odpowiadać z art. 13 § 1 kk w zw. z art. 148 § 1 kk. Oskarżony co prawda działał w zamiarze pozbawienia życia Ł. K. (1) i zmierzał bezpośrednio do dokonania tego czynu dusząc pokrzywdzonego rękoma. O zamiarze tym świadczy nie tylko fakt, że przez pewien czas dusił nie mogącego się bronić, słabego, wcześniej brutalnie pobitego człowieka, który nawet przed tym pobiciem, jak to określił sam oskarżony Ł. K. ledwo co kontaktował, ale także wypowiadane przez niego słowa, że pokrzywdzony i tak zdycha. Wskazać jednak należy, iż zgodnie z art. 15 § 1 kk nie podlega karze sprawca, który spełnił opisane w nim warunki, czyli m.in. nie podlega karze sprawca usiłowania, który dobrowolnie odstąpił od dokonania. Czyn taki nie jest już zabroniony pod groźbą kary - w rozumieniu art. 1 § 1 k.k.

Nie ma zaś w niniejszej sprawie żadnych wątpliwości, co zostało już szczegółowo omówione powyżej, że Ł. K. (3) dobrowolnie przestał dusić pokrzywdzonego, gdyż wynikało to z przyczyn leżących wyłącznie po stronie oskarżonego. Z całą pewnością nie można uznać, że uniemożliwił mu to odciągając ręce oskarżony D. Ś., bo wersja ta, z opisanych już względów, całkowicie nie zasługiwała na wiarę. Nawet jednak gdyby przyjąć za przekonującą inną wersję podawaną przez oskarżonego D. Ś., że cały czas prosił Ł. K., żeby puścił pokrzywdzonego, bo go zabije, to także w tym przypadku mielibyśmy do czynienia z dobrowolnym odstąpieniem. O „dobrowolności” określonej w art. 15 § 1 kk można bowiem mówić nie tylko wówczas, gdy sprawca odstąpi od dokonania przestępstwa z własnej woli, ale także wtedy, gdy taki impuls będą stanowiły bodźce zewnętrzne, na przykład wynikające z zachowania innych osób, o ile te zachowania nie stanowiły przeszkody uniemożliwiającej sprawcy dokonanie przestępstwa bądź nie wywołały u niego przekonania o niemożności jego dokonania. Z całą pewnością ponawiane prośby o zaprzestanie duszenia, jeśli nawet były, nie uniemożliwiałyby Ł. K. zrealizowania zamiaru zabójstwa.

W przedmiotowej sprawie nie wiemy, albowiem oskarżony nie przyznał się do dokonania tego czynu, co stanowiło dla niego bodziec do refleksji nad tym co robi i w konsekwencji dobrowolnego odstąpienia od dokonania zabójstwa. Jednak dla stwierdzenia dobrowolności odstąpienia nie mają znaczenia motywy takiego zachowania. Sprawca nie musi zrozumieć naganności swego działania, wyrządzonej krzywdy itp., by dobrowolnie odstąpić od usiłowania. Praktyka sądowa ujawnia rozmaite motywacje takich postąpień, od najbardziej szlachetnych, aż po wątpliwe. Wśród nich może też znajdować się strach przed odpowiedzialnością karną.

Bezkarność usiłowania w razie dobrowolnego odstąpienia od czynu nie eliminuje jednak odpowiedzialności za inne przestępstwo, którego znamiona zostały zrealizowane przedsięwziętymi już przez sprawcę czynnościami. Ponieważ Ł. K. (3) dusząc pokrzywdzonego nie spowodował u niego obrażeń, które mogłyby być zakwalifikowane co najmniej z art. 157 § 2 kk, Sąd przyjął, że czynem swym Ł. K. (3) naruszył nietykalność cielesną Ł. K. (1) w rozumieniu art. 217 § 1 kk.

Podkreślić należy także, iż sąd nie potraktował powyższego zachowania oskarżonego Ł. K. jako elementu składowego pobicia. Duszenie miało bowiem miejsce już po zakończeniu bicia przez sprawców, po upływie pewnego czasu. Drugi oskarżony bowiem zdążył w tym czasie wykonać kilka innych czynności takich jak załatwienie potrzeby fizjologicznej, czy zapalenie papierosa. Dlatego sąd uznał, że mieliśmy tu do czynienia z odrębnym przestępnym zachowaniem Ł. K..

Mając na względzie powyższe kwestie oraz zważając, aby dolegliwość nie przekroczyła stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynów oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze jakie kara ma osiągnąć w stosunku do skazanych, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa Sąd za czyn wypełniający dyspozycję art. 158 § 2 kk wymierzył D. Ś. (1) karę 3 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności, oskarżonemu Ł. K. (3) 4 lat pozbawienia wolności, a za czyn z art. 217 § 1 kk wymierzył Ł. K. (3) karę 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Wymierzając powyższe kary Sąd na niekorzyść oskarżonych poczytał wysoki stopień społecznej szkodliwości czynów, zwłaszcza naruszenie tak ważnych dóbr jak w przypadku przestępstwa pobicia fakt, iż swoim działaniem oskarżeni spowodowali u Ł. K. obrażenia ciała, które poważnie zagrażały życiu pokrzywdzonego, a których trwałe skutki pokrzywdzony odczuwa do dziś oraz brutalny sposób działania sprawców tj. bicie po głowie i całym ciele, które musiało trwać jakiś czas i niewątpliwie spowodowało ból i cierpienie fizyczne pokrzywdzonego. Na niekorzyść sprawców Sąd wziął też pod uwagę ich współdziałanie przestępcze, dokonanie ich po spożyciu alkoholu. Bardzo istotną kwestią wpływającą na wymiar kary była też uprzednia kilkakrotna karalność oskarżonego Ł. K., w tym za przestępstwo pobicia i karalność oskarżonego D. Ś..

Na niekorzyść oskarżonego D. Ś. (1) świadczył fakt popełnienia przestępstwa na szkodę osoby znanej oskarżonemu, kolegi, z którym był w dobrych relacjach, którego wówczas gościł w swoim domu.

Sąd miał też na uwadze negatywne właściwości i warunki osobiste związane z dotychczasowym sposobem życia oskarżonych, które sprowadzało się jedynie do zaspokajania bieżących potrzeb głównie związanych z piciem alkoholu, a także brak stałej pracy zarobkowej,

Na korzyść oskarżonych Sąd zaliczył z kolei fakt, iż obecne trwałe skutki obrażeń odniesionych przez pokrzywdzonego na skutek pobicia nie są bardzo ciężkie. Sąd zaliczył na korzyść sprawców przyznanie się do popełnienia zarzucanego im czynu z art. 158 § 2 kk, aczkolwiek miał także na uwadze fakt, że umniejszali oni swoją rolę w tym przestępstwie. Sąd nie wziął pod uwagę faktu wezwania policji, albowiem funkcjonariusze przybyli na miejsce zostali przez sprawców wprowadzeni w błąd co do okoliczności zdarzenia i tylko przeprowadzonym przez policjantów czynnościom zawdzięczamy, że oskarżeni nie uniknęli odpowiedzialności.

Sąd na korzyść D. Ś. (1) zaliczył zawiadomienie pogotowia. Podkreślić w tym miejscu należy, iż dzięki temu, że została udzielona pokrzywdzonemu pomoc medyczna, pokrzywdzony przeżył, a tym samym oskarżeni odpowiadali z przepisu stanowiącego łagodniejsze zagrożenie.

Z kolei na korzyść oskarżonego Ł. K. (3) sąd zaliczył fakt jego lekkiego upośledzenia i związanego z tym faktu, że w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów oskarżony zarówno zdolność rozumienia znaczenia czynu, jak też możliwość pokierowania swoim postępowaniem miał nieznacznie ograniczoną.

Bardzo istotne znaczenie dla wymiaru kary dla D. Ś. (1) miała też jego wiodąca rola w przestępstwie pobicia. To z jego inicjatywy doszło do pobicia pokrzywdzonego i to beż żadnego racjonalnego powodu. Trzeba także pamiętać, że zanim namówił do tego przestępnego zachowania Ł. K. sam już wcześniej pobił pokrzywdzonego.

Nie może być tu mowy o pobłażliwym traktowaniu sprawców w takich okolicznościach, jak w przedmiotowej sprawie, sprawców którzy brutalnie, bez powodu zaatakowali człowieka, który w żaden sposób nie sprowokował zajścia. Przy takim nagromadzeniu okoliczności obciążających, sam fakt, że ostatecznie trwałe skutki odniesionych przez pokrzywdzonego obrażeń nie są ciężkie, nie stanowi wystarczającej podstawy do łagodnego potraktowania oskarżonych.

Podkreślić należy, iż w szczególności oskarżony Ł. K., był już uprzednio karany i nadal nie wyciąga prawidłowych wniosków z niewłaściwości swojego postępowania i powraca na drogę przestępstwa. Aczkolwiek jak już powyżej wskazywano także D. Ś. był uprzednio karany. Świadczy to o osobowości sprawców niepodatnej na procesy resocjalizacyjne, lekceważącej prawo. Oskarżeni nie wyciągają, ani nawet nie starają się wyciągać należytych wniosków z niewłaściwości własnego postępowania.

Biorąc za podstawę kary pozbawienia wolności z osobna wymierzone za zbiegające się przestępstwa Sąd na podstawie art. 85 § 1 i 2 k.k. i art. 86 § 1 k.k. wymierzył oskarżonemu Ł. K. (3) karę łączną 4 lat i 1 miesiąca pozbawienia wolności.

Przy wymiarze kary łącznej Sąd zastosował metodę zbliżoną do absorpcji. Pomimo zmiany zasad z jakimi dotychczas mieliśmy do czynienia w przypadku zbiegu realnego przestępstw Sad wymierzając karę łączną posiłkował się dotychczas wypracowanymi w orzecznictwie regułami. Wymierzając tę karę Sąd wziął pod uwagę bliskość czasową tych przestępstw, a także dość znaczną bliskość przedmiotową. Sąd wymierzył karę w minimalnie wyższym niż absorpcja wymiarze, albowiem sprawca popełnił przestępstwa wypełniające różne kwalifikacje prawne.

Sąd z urzędu (wniosek prokuratora był bowiem spóźniony) zasądził od oskarżonych solidarnie na rzecz pokrzywdzonego Ł. K. (1) kwotę 2 000 złotych tytułem nawiązki za czyn z art. 158 § 2 kk uznając, iż będzie to, choć w nieznacznej części, forma zrekompensowania pokrzywdzonemu dolegliwości związanych z działaniem sprawców.

Na podstawie art. 63 § 1 kk na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonemu D. Ś. (1) na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności okres tymczasowego aresztowania od dnia 13 czerwca 2017r. godz. 20.15 do dnia 24 lipca 2017r. godz. 20.15 oraz okres od dnia 21 września 2017r. godz. 20.15, zaś oskarżonemu Ł. K. (3) na poczet orzeczonej kary łącznej pozbawienia wolności okres tymczasowego aresztowania od dnia 13 czerwca 2017r. godz. 20.15. do dnia 8 sierpnia 2018r. godz. 20.15 oraz okres od dnia 18 sierpnia 2018r. godz. 20.15.

O wynagrodzeniu obrońcy oskarżonego Ł. K. (3) adw. M. K., która złożyła wymagany wniosek, orzeczono na podstawie Na podstawie § 4 ust. 1, § 17 ust. 2 pkt 5, § 20 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz.U. poz. 1714 ) zasądzając od Skarbu Państwa kwotę 1549,80 zł z tytułu obrony z urzędu oskarżonego, uwzględniając charakter sprawy i ilość terminów.

Na podstawie art. 624 § 1 kpk Sąd zwolnił oskarżonych od kosztów sądowych uznając, że ich uiszczenie byłoby dla nich zbyt uciążliwe ze względu na brak majątku i dochodów oraz orzeczoną bezwzględną karę pozbawienia wolności.