Sygn. akt: I ACa 207/18
Dnia 6 grudnia 2018 r.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku I Wydział Cywilny
w składzie:
Przewodniczący: SSA Dorota Gierczak
Sędziowie: SA Małgorzata Zwierzyńska
SA Marek Machnij (spr.)
Protokolant: stażysta Anna Ostrowska
po rozpoznaniu w dniu 6 grudnia 2018 r. w Gdańsku
na rozprawie
sprawy z powództwa K. W.
przeciwko K. B.
o zapłatę
na skutek apelacji powoda
od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku
z dnia 20 lipca 2017 r. sygn. akt I C 527/16
oddala apelację.
SSA Małgorzata Zwierzyńska SSA Dorota Gierczak SSA Marek Machnij
Sygn. akt: I ACa 207/18
Powód K. W. wniósł o zasądzenie od pozwanego K. B. kwoty 500.000 zł z odsetkami ustawowymi z tytułu odszkodowania za uszkodzenie należącego do niego budynku (tzw. starego młyna), powstałe w wyniku pożaru, do którego doszło podczas prac rozbiórkowych wykonywanych w czerwcu i lipcu 2012 r. przez firmę należącą do pozwanego.
Pozwany wniósł o oddalenie powództwa, kwestionując, aby ponosił odpowiedzialność za uszkodzenie budynku powoda w wyniku pożaru, ponieważ nieruchomość ta nie została mu powierzona lub przekazana. Ponadto podniósł zarzut przedawnienia oraz zarzut sprzeczności żądania powoda z zasadami współżycia społecznego. Pozwany przyznał jedynie, że w czerwcu 2012 r. jego firma wykonywała prace polegające na odbiorze od powoda pozostałości metalowych (tzw. złomu), znajdujących się w tzw. starym młynie w Z., a zatem strony łączyła co najwyżej umowa o dzieło, z której roszczenia przedawniają się w upływem dwóch lat, ale poza tym twierdził, że podczas jego prac nie doszło do żadnego pożaru w tej nieruchomości, a według ustaleń policji do pożaru doszło w wyniku umyślnego podpalenia, być może nawet przez samego powoda.
W toku procesu powód modyfikował wysokość żądania, domagając się zasądzenia od pozwanego kwoty 1.430.000 zł, mającej odpowiadać wartości przedmiotowego budynku przed jego pożarem.
Sąd Okręgowy w Gdańsku wyrokiem z dnia 20 lipca 2017 r. oddalił powództwo w oparciu o następujące ustalenia i wnioski:
Powód jest właścicielem nieruchomości, położonej w Z. przy ul. (...), obejmującej zabudowania starego młyna, w którym pozwany na podstawie umowy, zawartej z powodem w dniu 26 czerwca 2012 r., prowadził roboty budowlane polegające na wycięciu i rozbiórce elementów stalowych wewnątrz w/w młyna, a jego wynagrodzenie ustalono na kwotę 750 zł za tonę uzyskanego złomu. Pozwany zawarł tę umowę w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, której przedmiotem był skup i sprzedaż złomu, w tym prace rozbiórkowe i demontaż elementów w celu odzyskania złomu. Do tych prac wykorzystywał palniki gazowe, które miał na wyposażeniu swojej firmy, zaś atestowane butle z gazem wynajmował. Pozwany w okresie od dnia 16 września 2011 r. do dnia 15 września 2012 r. objęty był w zakresie powyższej działalności ochroną ubezpieczeniową na podstawie umowy zawartej z (...) S.A. opiewającej na kwotę 500 zł.
Podczas wykonywania powyższych prac pracownicy pozwanego byli zakwaterowani w odległości dwudziestu km od nieruchomości powoda. Opuszczali oni każdego dnia teren młyna około godziny 15.00 – 16.00. Po zakończeniu robót zabezpieczali teren i zamykali go. Wycięte stalowe elementy, w tym stare maszyny młynarskie, składowano na parterze budynku w metalowej przybudówce. Przy wykonywanych pracach używane były palniki, które służyły do ogrzewania i obcinania elementów metalowych. Palniki znajdowały się w przybudówce młyna – metalowym garażu. Pracownicy pozwanego wykonywali swoje prace w sposób zgodny z zasadami bezpieczeństwa przeciwpożarowego i BHP. W czasie wykonywania tych prac nieruchomość powoda miała zapewniony dostęp do energii elektrycznej na podstawie umowy zawartej z (...) S.A., jednak dostawy prądu ulegały czasowym zakłóceniom.
Poza powodem nieruchomości tej doglądał sąsiad, W. B. (1), który posiadał klucze do niej. W dniu 2 lipca 2012 r. około godz. 16.00 przybył on na teren starego młyna w chwili, gdy pracownicy pozwanego już go opuszczali. Poinformowali go, że wszystko zamkną i zabezpieczą. W tym samym dniu około godziny 21.00 W. B. zauważył, że budynek starego młyna płonie oraz niezwłocznie zadzwonił na policję i do powoda. W wyniku pożaru całe wnętrze starego młyna i dach zostały spalone, zachowały się pozostałości stropowych belek i zewnętrzne mury z czerwonej cegły. Po pożarze na pozostałościach instalacji elektrycznej nie ujawniono śladów mogących mieć związek z przyczyną pożaru.
Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim prowadziła postępowanie pod sygn. akt Ds. 2052/12 w sprawie zniszczenia zabudowań starego młyna przez ich podpalenie, tj. o przestępstwo z art. 288 § 1 k.k. Zakończyło się ono postanowieniem z dnia 28 grudnia 2012 r. o umorzeniu postępowania wskutek niewykrycia sprawcy przestępstwa. Ze sporządzonej w toku w/w postępowania opinii biegłego sądowego inż. M. A. (1) wynikało, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było podpalenie po uprzednim polaniu wnętrza budynku substancją łatwopalną. Miał o tym świadczyć szybki rozwój pożaru i rodzaj dymu wydobywającego się z młyna w początkowej fazie pożaru. Biegły ten ustalił ponadto, że prace niebezpieczne pożarowo, które były wykonywane w budynku młyna przez pracowników pozwanego, prowadzone były zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi i nie były przyczyną pożaru. Poza tym wykluczył jako przyczynę pożaru zwarcie instalacji elektrycznej w tym budynku.
Powyższy stan faktyczny został ustalony przede wszystkim na podstawie dokumentów przedstawionych przez powoda i pozwanego, a także zeznań świadków T. M., P. B., W. B. (1), M. A. (1) i R. S. oraz dowodu z przesłuchania stron. Sąd Okręgowy wskazał przy tym szczegółowo, w jaki sposób ocenił te dowody i jakie okoliczności ustalił na ich podstawie.
Sąd Okręgowy uznał, że powództwo nie zasługiwało na uwzględnienie jako nieudowodnione zarówno co do zasady, jak i co do wysokości. Powód, reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika, wskazywał, że pozwany ponosi odpowiedzialność deliktową na podstawie art. 415 k.c. W tym zakresie decydujące znaczenie miało zatem rozstrzygnięcie, czy pozwanemu można przypisać odpowiedzialność za zdarzenie w postaci pożaru należącego do powoda młyna. Powód upatrywał podstaw odpowiedzialności pozwanego w niezachowaniu przez jego pracowników należytej ostrożności przy realizacji powierzonych prac i użyciu techniki prowadzenia robót nieodpowiadającej ich charakterowi, wskazując przy tym, że dopiero po zakończeniu postępowania karnego i nieustaleniu sprawcy pożaru stało się dla niego oczywiste, że to pozwany ponosi winę za powstanie tego pożaru.
Powód nie zdołał jednak wykazać, że odpowiedzialność za powstanie powyższej szkody rzeczywiście spoczywała na pozwanym, ponieważ nie udowodnił sprzeczności jego zachowania z jakąkolwiek normą i bezprawności tego zachowania. Ze z gromadzonego w sprawie materiału dowodowego wynika bowiem, że pozwany wykonywał swoje obowiązki zgodnie ze sztuką zawodową. W tym z opinii biegłego, wydanej na potrzeby postępowania przygotowawczego, wynika, że pozwany i jego pracownicy wykonywali prace na terenie młyna zgodnie z zasadami bezpieczeństwa przeciwpożarowego i BHP. Palników, do użycia których nie była konieczna elektryczność, używali głównie w metalowej przybudówce.
W tej sytuacji nie można wyłącznie na podstawie gołosłownych twierdzeń powoda uznać, że pozwany nie dbał należycie o zabezpieczenie terenu. Twierdzenia takie są sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym. Co więcej, mało prawdopodobne byłoby wystąpienie pożaru dopiero cztery godziny po opuszczeniu młyna przez pracowników pozwanego. Powód nie usiłował nawet wskazać leżących po stronie pozwanego przyczyn powstania przedmiotowego pożaru. Nie złożył również w tej sprawie wniosku o opinię biegłego z zakresu pożarnictwa. Natomiast zeznania wszystkich świadków potwierdzały, że robotnicy każdorazowo sprawdzali bezpieczeństwo obiektu przed jego opuszczeniem.
Powód nie wykazał zatem, aby pozwany ponosił odpowiedzialność deliktową za zaistniałą szkodę. Niezależnie od tego Sąd Okręgowy miał na uwadze, że w treści opinii biegłego, wydanej na potrzeby postępowania przygotowawczego, jako najbardziej prawdopodobną przyczynę pożaru wskazano podpalenie, co wykluczałoby jakąkolwiek odpowiedzialność pozwanego wynikającą z nieprawidłowego wykonywania prac w tym obiekcie.
Sąd Okręgowy rozważył także możliwość przyjęcia odpowiedzialności pozwanego wobec powoda na podstawie art. 435 § 1 k.c., zgodnie z którym prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności, paliw płynnych itp.) ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu, wyrządzoną komukolwiek przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Doszedł jednak do wniosku, że powód nie wykazał związku zdarzenia z działalnością przedsiębiorstwa pozwanego, w szczególności aby pożar powstał w związku z czynnościami wykonywanymi przez jego pracowników przy odzyskiwaniu złomu.
W konsekwencji Sąd Okręgowy uznał, że pozwany nie ponosi odpowiedzialności co do samej zasady, wobec czego zbędne były szczegółowe rozważania co do rozmiarów samej szkody. Niemniej zauważył, że powód nie zdołał wykazać wysokości szkody. Poza tym nie złożył na tą okoliczność żadnych wniosków dowodowych, w szczególności wniosku o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego.
Odnośnie do zarzutu przedawnienia Sąd pierwszej instancji wskazał najpierw, że – z uwagi na brak prawomocnego wyroku wydanego w postępowaniu karnym skazującego za popełnienia przestępstwa – uprawniony był do dokonania własnej oceny, czy zostało popełnione przestępstwo związane z pożarem przedmiotowego młyna. W tym zakresie Sąd ten uznał, że już w świetle podmiotowych i przedmiotowych znamion przestępstwa, określonego w art. 163 § 1 pkt 1 k.k., wykluczona jest możliwość ustalenia, że pozwany popełnił takie przestępstwo, ponieważ brak jest w tym wypadku umyślnego lub choćby nieumyślnego działania pozwanego w postaci sprowadzenia pożaru. Powód nie wykazał takiego działania pozwanego, a ubogi zakres materiału dowodowego nie pozwalał Sądowi na jego samodzielne ustalenie.
Następnie Sąd Okręgowy wskazał, że wbrew pozwanemu w niniejszej sprawie miał zastosowanie trzyletni termin przedawnienia, wynikający z art. 442 1 k.c., właściwy dla roszczenia z art. 415 k.c. Zgodnie z art. 442 1 § 1 k.c. roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże termin ten nie może być dłuższy niż dziesięć lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. Postępowanie przygotowawcze zostało umorzone w dniu 28 grudnia 2012 r. Przyjmując zatem, że powód dopiero w tej dacie dowiedział się o osobie zobowiązanej do naprawienia szkody, a pozew wniósł w dniu 18 sierpnia 2015 r., należało uznać, że uczynił to przed upływem trzyletniego terminu przedawnienia.
Jako podstawa prawna oddalenia powództwa wskazany został art. 415 k.c. a contrario .
Powyższy wyrok został zaskarżony w całości apelacją przez powoda w oparciu o zarzuty:
1) błędów w ustaleniach faktycznych, polegających na przyjęciu, że:
a) używane przez pracowników pozwanego palniki znajdowały się w przybudówce młyna, podczas gdy w toku pracy były one używane przez tych pracowników również wewnątrz młyna, co wynika bezpośrednio z zeznań przesłuchanych w sprawie świadków,
b) pracownicy wykonywali swoje obowiązki zgodnie z przepisami BHP i przeciwpożarowymi, podczas gdy taka okoliczność nie wynika ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, który przeczy takim ustaleniom,
c) pracownicy pozwanego opuścili teren młyna w dniu pożaru około godziny 16.00, podczas gdy z zeznań świadka W. B. (1) wynika, że o tej godzinie jedynie poinformowali go, że opuszczają teren młyna oraz zamkną go i zabezpieczą, ale nie ma dowodów potwierdzających fakt, że doszło wtedy do opuszczenia przez nich terenu jego nieruchomości,
d) pożar wybuchł około godziny 21.00, podczas gdy ze zgromadzonego materiału wynika, że o tej porze powód został powiadomiony o pożarze, natomiast z zeznań świadka M. A. wynika, że do zaprószenia ognia mogło dojść nawet osiem godzin wcześniej,
2) sprzeczności dokonanych ustaleń z treścią zebranego materiału dowodowego, polegających na:
a) pominięciu okoliczności, że pracownicy pozwanego, w związku z przerwami w dostępie do energii elektrycznej przy realizacji prac rozbiórkowych, korzystali z agregatów prądotwórczych zasilanych paliwem, czyli substancją łatwopalną,
b) uznaniu, że powód nie udowodnił wysokości dochodzonego roszczenia, podczas gdy w toku przesłuchania wskazywał on na wysokość roszczenia, a Sąd Okręgowy nie odmówił mu wiarygodności w tym zakresie, a ponadto wysokość roszczenia nie została skutecznie zakwestionowana przez pozwanego.
Na tych podstawach powód wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez zasądzenie na jego rzecz od pozwanego kwoty 1.430.000 zł i zasądzenie od pozwanego na jego rzecz kosztów procesu za obie instancje, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania.
Pozwany wniósł o oddalenie apelacji.
Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:
Apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie, a jej zarzuty były chybione.
W pierwszej kolejności wyjaśnić należy, że Sąd Apelacyjny oparł swoje rozstrzygnięcie na tym materiale dowodowym, który został zebrany w toku postępowania przed Sądem pierwszej instancji. Z apelacji wynika bowiem, że skarżący nie zakwestionował prawidłowości zgromadzenia tego materiału ani nie domagał się jego uzupełnienia lub przeprowadzenia nowych dowodów. Znalazło to jaskrawy wyraz w odniesieniu do zarzutów, dotyczących wadliwego ustalenia, że nie udowodnił on dochodzonego żądania pod względem wysokości, ponieważ powołał się on jedynie na to, że w toku przesłuchania wskazał, jaka jest wysokość jego szkody, a pozwany skutecznie nie zakwestionował podanej przez niego wysokości szkody.
Skarżący generalnie oparł swoją apelację na próbach zakwestionowania dokonanej przez Sąd pierwszej instancji oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego oraz przyjętych na podstawie tego materiału ustaleń faktycznych i wniosków prawnych, które doprowadziły ten Sąd do konkluzji o bezzasadności powództwa. W związku z tym wskazać należy, że Sąd Apelacyjny – po samodzielnym zapoznaniu się zgodnie z art. 382 k.p.c., jako sąd merytorycznie rozpoznający sprawę, z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego – doszedł do przekonania, że wbrew zarzutom powoda zarówno dokonane przez Sąd pierwszej instancji ustalenia faktyczne, jak i wnioski prawne są zgodne z treścią powyższego materiału, a jego ocena odpowiadała wymogom wynikającym z art. 233 § 1 k.p.c. W tej sytuacji Sąd Apelacyjny uznał, że w zakresie istotnym dla rozstrzygnięcia może aprobować te ustalenia i przyjąć je za własne, wobec czego zbędne jest obecnie ich szczegółowe powtarzanie lub uzupełnianie.
Podstawowe znaczenie dla oceny apelacji miała konstatacja, że to powód wystąpił w niniejszej sprawie z roszczeniem, wobec czego to na nim spoczywał ciężar udowodnienia okoliczności, na których opierał swoje żądanie zgłoszone przeciwko pozwanemu. W tym kontekście zauważyć należy, że zarzuty apelacyjne generalnie sprowadzały się do wskazywania na prawdopodobieństwo lub inaczej jedynie na bliżej nieskonkretyzowaną możliwość, że nie można wykluczyć, że powstanie pożaru, w wyniku którego powód poniósł przedmiotową szkodę, mogło wynikać z zachowania pozwanego (jego pracowników), polegającego na nieprzestrzeganiu zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego lub BHP, skutkujących spowodowaniem powyższego pożaru. W związku z tym powód wskazywał w apelacji na możliwość wystąpienia bardzo licznych i różnych nieprawidłowości w posługiwaniu się przez pracowników pozwanego palnikami gazowymi lub innymi urządzeniami, mogącymi spowodować niebezpieczeństwo wywołania pożaru, zwłaszcza agregatami prądotwórczymi, twierdząc, że wbrew Sądowi pierwszej instancji było możliwe, że nie przestrzegali oni należycie zasad posługiwania się takimi urządzeniami lub nie dbali dostatecznie o ich bezpieczne używanie w młynie, który niewątpliwie miał w przeważającym zakresie konstrukcję drewnianą albo nie sprawdzali każdorazowo (codziennie) należycie bezpieczeństwa tego obiektu po zakończeniu prac, a przed jego opuszczeniem. W konsekwencji powód twierdził, że można uznać, że wykonywanie tych prac w obiekcie, który uległ spaleniu, miało związek z jego pożarem.
W odniesieniu do takich twierdzeń wskazać należy, że istnienie potencjalnego lub jedynie hipotetycznego związku między tymi pracami a pożarem przedmiotowego młyna jest w dalekim stopniu niewystarczające do przyjęcia, że powód sprostał ciężarowi wykazania takiej okoliczności. Samo prawdopodobieństwo istnienia takiego związku, opierające się w gruncie rzeczy jedynie na czasowej zbieżności pożaru z wykonywaniem przez przedsiębiorstwo pozwanego prac, które obiektywnie niewątpliwie niosły za sobą bliżej nieokreślone niebezpieczeństwo powstania pożaru, nie może zostać uznane za równoznaczne z udowodnieniem, że istotnie właśnie te prace stanowiły przyczynę, która pozostaje w adekwatnym – w rozumieniu art. 361 § 1 k.c. – związku z powyższym pożarem. Inaczej mówiąc, eksponowanie w apelacji – z powołaniem się na wskazane w niej bliżej okoliczności – że nie można wykluczyć, że przedmiotowy pożar został spowodowany przez niewłaściwe prowadzenie prac przez pozwanego (jego pracowników), jest zdecydowanie niewystarczające do uznania, że powód zdołał wykazać, że taki związek rzeczywiście zachodził, a nie jedynie, że był on możliwy (prawdopodobny).
Patrząc z takiego punktu widzenia na zarzuty apelacyjne, dotyczące rzekomych błędów popełnionych przez Sąd pierwszej instancji w ustaleniach faktycznych, można zauważyć, że sprowadzają się one w zasadzie do różnych gołosłownych i subiektywnych twierdzeń skarżącego, które nie mają poparcia w zebranym materiale dowodowym, a tym bardziej nie dają podstaw do przyjęcia, że pozostają one w adekwatnym związku przyczynowym ze spowodowaniem pożaru przez pozwanego.
W pierwszej kolejności wskazać wypada, że nawet gdyby przyjąć zgodnie z twierdzeniami powoda, że mogło być tak, że pracownicy pozwanego używali palników gazowych nie tylko w metalowej przybudówce młyna, ale także w jego wnętrzu, zwłaszcza do ułatwienia demontażu metalowych elementów jego konstrukcji lub znajdujących się w nim maszyn i urządzeń, to z samego takiego faktu nie można jeszcze wyprowadzić niebudzącego wątpliwości logicznego wniosku, że używanie tych palników wewnątrz młyna doprowadziło do pożaru w dniu 2 lipca 2012 r. Jest to wyłącznie przypuszczenie powoda, które nie ma rzetelnych podstaw w zebranym materiale dowodowym. Podkreślić zwłaszcza można, że do powstania pożaru z pewnością nie doszło bezpośrednio podczas wykonywania prac przy użyciu palników gazowych do demontażu metalowych elementów znajdujących się w młynie, mimo że prace były wykonywane przez pracowników pozwanego przez dość długi okres (co najmniej ponad tydzień). Nie wiadomo więc, na jakiej podstawie powód konstruuje twierdzenie o związku używania tych palników z powstaniem przedmiotowego pożaru.
Tak samo nie jest jasne i zrozumiałe, na jakiej podstawie powód formułuje twierdzenie, że Sąd pierwszej instancji błędnie ustalił, że pracownicy pozwanego wykonywali swoje obowiązki zgodnie z przepisami BHP i przeciwpożarowymi. Wbrew skarżącemu, zauważyć należy, że zebrany materiał dowodowy nie daje podstaw do postawienia takiego zarzutu. Wprost przeciwnie, wskazać trzeba, że z zeznań świadków wynika, że nie można mieć w tym zakresie żadnych zastrzeżeń do pracowników pozwanego. O ile można byłoby nawet wątpić w prawdomówność samych pracowników, to zauważyć można, że także świadek W. B., który jako sąsiad i osoba zaufana ze strony powoda, której udostępnił on klucze do swojej nieruchomości, nie miał w tym zakresie żadnych zastrzeżeń. Ponownie gołosłowne jest zatem stanowisko powoda, że skoro doszło do pożaru, to musiało to wynikać z nieprzestrzegania zasad BHP i ppoż przez pracowników pozwanego. Dodać można, że także z opinii biegłego M. A., sporządzonej w toku postępowania karnego, wynika, że zachowanie pracowników pozwanego było zgodne z w/w zasadami i nie stanowiło przyczyny przedmiotowego pożaru. Wobec tego całkowicie bezpodstawne jest twierdzenie powoda, że zebrany w sprawie materiał dowodowy przeczy prawidłowości zachowania pracowników pozwanego.
Nie ma także istotnego znaczenia kolejna okoliczność dotycząca dokładnego ustalenia chwili, w jakiej pracownicy pozwanego opuścili w dniu 2 lipca 2012 r., tj. w dniu, w którym doszło do pożaru młyna, teren tego obiektu. Nawet gdyby przyjąć w ślad za powodem, że mogli oni opuścić teren później niż około godziny 16.00, kiedy widzieli się ze świadkiem W. B., to z takiej okoliczności nie można logicznie i przekonująco wyprowadzić wniosku, że miało to adekwatny związek z powstaniem przedmiotowego pożaru.
Koresponduje to z następnym zarzutem powoda, związanym z tym, że Sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę, że z zeznań świadka M. A., który jako biegły sporządzał w toku postępowania przygotowawczego opinię na temat przyczyn przedmiotowego pożaru, wynika, że do zaprószenia ognia mogło dość nawet osiem godzin przed zauważeniem pożaru przez świadka W. B., co nastąpiło około godziny 21.000 w dniu 2 lipca 2012 r. Także w tym wypadku powód w sposób całkowicie dowolny konstruuje tezę o nieprawidłowym zachowaniu pracowników powoda w oderwaniu od braku choćby najmniejszego potwierdzenia takiej tezy w zebranym materiale dowodowym.
Wiąże się to jednocześnie z kolejnym twierdzeniem powoda, zawartym w zarzucie sprzeczności dokonanych przez Sąd pierwszej instancji ustaleń faktycznych z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Chodzi o kwestię rzekomego pominięcia przez ten Sąd okoliczności, że pracownicy pozwanego, w związku z przerwami w dostępie do energii elektrycznej przy realizacji prac rozbiórkowych, korzystali z agregatów prądotwórczych zasilanych paliwem, czyli substancją łatwopalną, która według ustaleń poczynionych w postępowaniu przygotowawczym mogła zostać użyta do podpalenia młyna w celu wywołania pożaru.
Także odnośnie do tej kwestii wskazać należy, że powód konstruuje swoje twierdzenie w sposób całkowicie dowolny, opierając się na wybiórczej interpretacji zebranego w sprawie materiału dowodowego. Pomija bowiem, po pierwsze, że świadek W. B. wcale nie zeznał, że pracownicy pozwanego posługiwali się podczas wykonywania prac rozbiórkowych w młynie powoda agregatami prądotwórczymi zasilanymi paliwem, lecz jedynie ogólnie i hipotetycznie mówił on o tym, że w dzisiejszym czasach nie stanowi żadnego problemu posługiwanie się takimi agregatami, jeśli nie ma dostępu do prądu elektrycznego (zob. k. 153). Po drugie, nawet z zeznań w/w świadka wynika jednocześnie, że miał on kontakt z pracownikami pozwanego m. in. dlatego, że przychodzili do niego zrobić sobie kawę lub herbatę, bo w młynie nie było prądu.
Wszystkie przedstawione wyżej okoliczności prowadzą do wniosku, że powód z dużą łatwością kreuje twierdzenia i zarzuty wobec pozwanego, nie biorąc pod uwagę, że nie mają one dostatecznego oparcia w zebranym materiale dowodowym ani nie dostrzegając, że w gruncie rzeczy są one ze sobą sprzeczne. Zauważyć bowiem można, że z jednej strony twierdzi on, że pracownicy powoda nieostrożnie posługiwali się narzędziami w postaci palników gazowych, naruszając zasady BHP i ppoż, i z tej przyczyny zaprószyli ogień, który mógł rozwijać się aż do wybuchu pożaru nawet przez kilka godzin po opuszczeniu przez nich terenu młyna w dniu 2 lipca 2012 r. Z drugiej zaś strony sugeruje, że mogło to wynikać z posługiwania się przez nich agregatami prądotwórczymi, do których używa się paliwa, mimo że nawet nie ma pewności, czy podczas prac w młynie w ogóle używali oni takich agregatów, ponieważ świadek W. B. w zasadzie jedynie ogólnie wspomniał o takiej możliwości, ale nie mówił, że pracownicy pozwanego rzeczywiście ich używali.
Oznacza to, że Sąd Okręgowy trafnie uznał, że powód nie zdołał udowodnić okoliczności, na podstawie których można byłoby przyjąć odpowiedzialność pozwanego za szkodę, o jaką chodzi w niniejszej sprawie. Uzasadniony jest natomiast wniosek, że powód jedynie starał się wywołać wątpliwości co do prawidłowości zachowania pozwanego, wywodząc z tego, że możliwe jest, że do pożaru doszło z przyczyn leżących po jego stronie. Gdyby jednak nawet uznać, biorąc pod uwagę charakter prac wykonywanych przez pozwanego i ich zbieżność czasową z postaniem pożaru, że nie jest wykluczone, że mogły one mieć związek z tym pożarem, to taka teza mogłaby zostać uznana co najwyżej za prawdopodobną, ale w tym wypadku nie wystarczy samo prawdopodobieństwo, lecz wymagane jest udowodnienie, czyli niebudzące uzasadnionych wątpliwości przekonanie, że zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego można uznać taką tezę za prawdziwą.
Jednocześnie zauważyć należy, że brak możliwości udowodnienia powyższych okoliczności zgodnie z twierdzeniami powoda w dużym stopniu wiąże się także ze stosunkowo późnym wystąpieniem przez niego z żądaniem przeciwko pozwanemu. Powód uczynił to bowiem dopiero w dniu 19 sierpnia 2015 r., a zatem ponad trzy lata od powstania pożaru, z którym wiąże swoje roszczenie. W związku z tym w przekonaniu Sądu Apelacyjnego istnieją solidne podstawy do uznania nie tylko – jak trafnie przyjął Sąd pierwszej instancji – że roszczenie powoda jest nieudowodnione, ale że jest ono również przedawnione.
Nie jest bowiem możliwe do zaakceptowania stanowisko powoda, które w/w Sąd uznał za prawidłowe, że rozpoczęcie biegu terminu przedawnienia (nota bene , wbrew pozwanemu, termin przedawnienia przedmiotowego roszczenia zasadnie został ustalony na trzy lata zgodnie z art. 442 1 § 1 k.c., a nie na dwa lata stosownie do art. 646 k.c. przewidzianego dla roszczeń z umowy o dzieło) nastąpiło dopiero z chwilą zakończenia postępowania przygotowawczego. Podkreślić trzeba, że w/w postępowanie zakończyło się umorzeniem z uwagi na niemożliwość ustalenia zarówno przyczyny, jak i sprawcy pożaru, w wyniku którego nastąpiło spalenie się młyna należącego do powoda. W konsekwencji kontrowersyjne i nieprzekonujące jest przyjęcie przez powoda takiej koncepcji, że o ile w czasie toczącego się postępowania karnego nie mógł on jeszcze wiedzieć, z jakich przyczyn i przez kogo spowodowanych doszło do powyższego pożaru, to po zakończeniu tego postępowania uzyskał już wiedzę, że wynikało to z przyczyn, za które odpowiada pozwany.
Zauważyć przecież trzeba, że już w czasie prowadzenia powyższego postępowania karnego niewątpliwie było bardzo dobrze wiadome, że pozwany prowadził prace rozbiórkowe w przedmiotowym młynie oraz w jaki sposób były one wykonywane. Co więcej, okoliczności te były badane przez organ prowadzący postępowanie karne oraz były przedmiotem analizy biegłego M. A., który w niniejszej sprawie zeznawał w charakterze świadka, a który stwierdził w opinii, sporządzonej na potrzeby postępowania przygotowawczego, że prace wykonywane przez pracowników pozwanego były prowadzone zgodnie z przepisami BHP i przeciwpożarowymi oraz nie stanowiły przyczyny pożaru, do którego doszło najprawdopodobniej w wyniku rozlania i podpalenia łatwopalnej cieczy. Wobec tego stwierdzić należy, że zakończenie postępowania karnego w żadnym zakresie nie zmieniło sytuacji powoda, a tym bardziej nie poprawiło jej, jak chodzi o wyjaśnienie przyczyn pożaru i ustalenie jego sprawcy.
W konsekwencji nie można uznać, że jego zakończenie miało znaczenie dla możliwości ustalenia przez powoda, że sprawcą przedmiotowej szkody jest właśnie pozwany. Wprost przeciwnie, przyjąć trzeba, że już wcześniej – w zasadzie od razu po powstaniu pożaru – mógł on brać pod uwagę, że jego przyczyną było nieprawidłowe wykonywanie prac rozbiórkowych w jego młynie przez firmę pozwanego. Podkreślić trzeba, że stan jego wiedzy co do wykonywania tych prac i sposobu ich wykonywania niewątpliwie nie uległ zmianie w chwili zakończenia postępowania karnego w stosunku do chwili, w jakiej doszło do wyrządzenia mu szkody. Skoro zatem powód chce wyprowadzać swoje roszczenie z doskonale znanych mu okoliczności, związanych z wykonywaniem powyższych prac przez pozwanego, to nie ma uzasadnionych podstaw do uznania, że rozpoczęcie biegu trzyletniego terminu przedawnienia należy liczyć dopiero od dnia 28 grudnia 2012 r., a nie od wcześniejszej daty, przypadającej w każdym razie przed dniem 19 sierpnia 2012 r., biorąc pod uwagę, że pozew został wniesiony w dniu 19 sierpnia 2015 r.
Dodatkowo wskazać należy, że upływ czasu nie tylko od zakończenia postępowania karnego, ale i od samego zdarzenia (pożaru) działa w tym wypadku zdecydowanie na niekorzyść powoda a nie pozwanego. Uwzględnić zwłaszcza trzeba, że w postępowaniu karnym prowadzonym bezpośrednio po tym zdarzeniu, szczególnie intensywnie przez pierwsze kilka tygodni po pożarze, dokonano oględzin miejsca pożaru, przesłuchano wszelkich możliwych świadków, a także dopuszczono dowód z opinii biegłego, ale mimo tego nie zdołano ustalić rzeczywistej przyczyny pożaru i jego sprawcy, lecz przyjęto, że najbardziej prawdopodobną przyczyną było podpalenie obiektu przez nieustalonego sprawcę. Wobec tego tym bardziej obecnie nie można ustalić powyższej przyczyny i sprawcy, zwłaszcza że powód generalnie nie przedstawił takiego materiału dowodowego, który – odmiennie niż w postępowaniu karnym – pozwoliłby na jednoznaczne i niewątpliwe ustalenie, że sprawcą jego szkody jest pozwany. Podkreślić należy, że pozwany nie miał obowiązku wykazywania, że nie jest sprawcą szkody, w szczególności że do pożaru nie doszło z przyczyn związanych z prowadzonymi przez niego robotami rozbiórkowymi na terenie przedmiotowego młyna.
Truizmem jest stwierdzenie, że upływ czasu negatywnie, a tym samym na niekorzyść powoda, wpłynął nie tylko na możliwość zdobycia nowych dowodów rzeczowych na miejscu zdarzenia, ale i na pamięć świadków, czyli na osobowe źródła dowodowe. Symptomatyczna jest w tym zakresie treść zeznań świadka M. A., który jako biegły sądowy sporządził opinię w sprawie karnej. Zeznając w niniejszej sprawie, powiedział on bowiem, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru młyna powoda były prace prowadzone przez pozwanego, polegające na wycinaniu wszystkich metalowych elementów obiektu, który miał konstrukcję drewnianą. Jednocześnie zeznał on, że nie pamięta wniosków sporządzonej przez niego opinii i jakie wskazał w niej przyczyny pożaru. Tymczasem w opinii tej – jak już wyżej wskazano – stwierdził on, że powyższe prace były wykonywane zgodnie z zasadami BHP i ppoż oraz nie stanowiły przyczyny pożaru, która najprawdopodobniej było podpalenie przy użyciu łatwopalnej cieczy.
Z porównania tych zeznań i pisemnej opinii wyraźnie wynika, że aktualnie znacznie słabiej pamięta on okoliczności związane z przedmiotowym pożarem. Uzasadniony jest zatem wniosek, że analogicznie także inne osoby obecnie znacznie słabiej pamiętają te okoliczności. Powyższy przykład doskonale pokazuje bowiem, w jaki sposób upływ czasu i długie oczekiwanie przez powoda na wytoczenie powództwa przeciwko pozwanemu (praktycznie poza granice terminu przedawnienia) zdecydowanie negatywnie wpłynęły na brak możliwości ustalenia w aktualnym stanie rzeczy, że przyczyną pożaru były okoliczności, za które pozwanemu można przypisać odpowiedzialność odszkodowawczą. Skutkuje to tym, że aktualnie powód może wprawdzie poszukiwać w zebranym materiale dowodowym okoliczności, które jedynie pośrednio i prawdopodobnie mogą wskazywać na istnienie związku między zachowaniem pozwanego a powstaniem pożaru, który doprowadził do wyrządzenia powodowi przedmiotowej szkody, ale nie dają one żadnych podstaw do uznania takiej tezy za udowodnioną z tak wysokim stopniem pewności, który uzasadniałby uwzględnienie powództwa (w jakiejkolwiek części) w niniejszej sprawie.
Tak samo nie można uznać za uzasadniony zarzutu powoda dotyczącego sprzecznego z materiałem dowodowym uznania, że nie udowodnił on wysokości dochodzonego roszczenia. Absolutnie niewystarczające jest powołanie się na to, że skoro skarżący dokładnie powiedział, ile wynosi jego szkoda, a Sąd Okręgowy nie odmówił mu w tym zakresie wiarygodności i ponadto pozwany tego skutecznie nie zakwestionował, to należało uznać tę okoliczność za udowodnioną zgodnie z twierdzeniem powoda. Taka argumentacja nie odpowiada zasadom prowadzenia procesu cywilnego, w którym powód nie może ograniczyć się wyłącznie do powołania swoich twierdzeń. Wbrew powodowi, pozwany nie miał obowiązku wykazania, że jego szkoda miała inną (tj. niższą) wysokość. W konsekwencji Sąd Okręgowy zasadnie uznał, że niezależnie od nieudowodnienia powództwa co do zasady podlegałoby ono oddaleniu także z uwagi na nieudowodnienie przez powoda wysokości wyrządzonej mu szkody, której naprawienia dochodził w tej sprawie od pozwanego.
Mając powyższe na uwadze, Sąd Apelacyjny na mocy art. 385 k.p.c. oddalił apelację jako pozbawioną usprawiedliwionych podstaw.
Na koniec, dodać wypada w nawiązaniu do treści odpowiedzi na apelację, że w tej sprawie nie było podstaw do zasądzenia od powoda na rzecz pozwanego należności, o których mowa w punkcie VII tej odpowiedzi, ponieważ bezsprzecznie nie występował on w tej sprawie w charakterze powoda wzajemnego. Jeśli zatem pozwany uważa, że powód jest mu winien jakieś należności z tytułu nierozliczenia się z zawartej między stronami umowy, to – abstrahując obecnie od ewentualnej zasadności i skuteczności jego żądania – może on wystąpić z nim w odrębnym postępowaniu.
SSA Małgorzata Zwierzyńska SSA Dorota Gierczak SSA Marek Machnij