Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XI Ka 771/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 20 grudnia 2018 roku

Sąd Okręgowy w Lublinie w XI Wydziale Karnym Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący: SSO Artur Achrymowicz – spraw.

Sędziowie: SO Mariusz Jaroszyński

SO Włodzimierz Śpiewla

Protokolant: aplikantka sędziowska Karolina Szydłowska

przy udziale Prokuratora Artura Oleszka

po rozpoznaniu w dniu 20 grudnia 2018 r. sprawy W. Z. (1)

oskarżonego z art. 13 § 2 k.k. w zw. z art. 296 § 2 k.k.

na skutek apelacji wniesionych przez obrońcę oskarżonego i oskarżyciela publicznego

od wyroku Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej z dnia 23 kwietnia 2018 roku sygn. akt VII K 193/15

I Zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że ustala, iż wartość 22 udziałów była nie niższa niż 659.626 złotych.

II W pozostałej części wyrok ten utrzymuje w mocy.

III Zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe postępowania odwoławczego w kwocie 800 (osiemset) złotych.

Artur Achrymowicz Mariusz Jaroszyński Włodzimierz Śpiewla

XI Ka 771/18

UZASADNIENIE

Sąd Rejonowy, uznając W. Z. za winnego przestępstwa z art. 13 § 2 K.k. w zw. z art. 296 § 2 K.k. w zw. z art. 296 § 1 K.k., wymierzył mu na podstawie art. 296 § 2 K.k. w zw. z art. 14 § 1 K.k. rok pozbawienia wolności, na zasadzie art. 69 § 1 i 2 K.k. w zw. z art. 70 § 1 pkt 1 K.k. zawieszając wykonanie tej kary na 2 lata, zaś w oparciu o art. 33 § 2 K.k. – 100 stawek po 30 zł grzywny. Nadto na podstawie art. 41 § 1 K.k. w zw. z art. 39 pkt 2 K.k. i art. 43 § 1 K.k. orzekł wobec niego zakaz pełnienia funkcji zarządcy w postępowaniach egzekucyjnych przez 2 lata. Obciążył go poniesionymi w sprawie wydatkami i opłatami od kar.

Wyrok ten zaskarżony został przez:

I oskarżonego, II jego obrońcę, III oskarżyciela publicznego.

I Oskarżony, nie formułując zarzutów w rozumieniu art. 427 § 2 k.p.k., twierdził, że:

1.  nie przekroczył obowiązków zarządcy udziałów Z. Ł.;

2.  podwyższenie przez B. P. kapitału spółki o 108.800 zł oraz jego deklaracja udostepnienia swej wiedzy i doświadczenia w zakresie rozbudowy i zarządzania nieruchomościami komercyjnymi pozwoliłyby spółce „wyjść ze stagnacji, zwiększyć wartość posiadanych nieruchomości, zwiększając jednocześnie wartość spółki, a tym samym wartość udziałów”;

3.  jego działanie prowadziło do „zabezpieczenia udziałów podlegających egzekucji przed spadkiem ich wartości”;

4.  wycena spółki została przeprowadzona:

a) przez biegłą D. J. „z pogwałceniem podstawowych zasad”, bez badania przyczyn niskich zysków;

b) przez biegłego T. G. albo na zasadzie zawodowej lojalności poprzez „dopasowanie wyniku wyceny do już istniejącej opinii”, albo nierzetelnie, tj. przez:

- niezbadanie publicznego obrotu udziałami spółki, „gdyż miała miejsce transakcja sprzedaży udziałów pomiędzy Z. Ł. (2) a M. Ł. (1)”;

- uwzględnienie jedynie do materiałów zgromadzonych w aktach;

- odniesienie się porównawczo do innego obiektu przy przyjęciu, że ma 2 a nie 3 kondygnacje, co doprowadziło do zawyżenia wartości powierzchni użytkowej o 1/3;

- zastosowanie niezasadnej korekty rocznego wzrostu cen o 22%

- nieuwzględnienie w prawidłowy sposób różnic miedzy rynkiem w B. (...), R. i M., wynikających z liczebności ich mieszkańców oraz ilości przyjezdnych zza wschodzniej granicy;

- nieuwzględnienie zysków spółki w latach 2005, 2006 i 2007 – odpowiednio – 1.346 zł, 6.963 zł i 22.092 zł.

II Obrońca zarzuciła wyrokowi:

1.  obrazę art. 7 K.p.k. przez:

a)  uznanie za niewiarygodne wyjaśnień oskarżonego, który twierdził, że działał w celu podwyższenia wartości spółki, a nie osiągnięcia przez B. P. korzyści majątkowej i zaprzeczał działaniu na szkodę Z. Ł.;

b)  nieprawidłową ocenę zeznań R. Ś. i B. P. polegającą na przyjęciu, iż byli zdeterminowani, by nie odraczać zgromadzenia i odmowę wiary twierdzeniom B. P., że zamierzał on powiększyć wartość spółki;

c)  podzielenie opinii biegłego T. G. oraz pogląd, że wartość udziału w spółce odpowiada ilorazowi jej wartości i ilości równych udziałów;

d)  przyjęcie, że oskarżony miał działać w interesie Z. Ł.;

e)  naruszenie art. 624 § 1 K.p.k. przez uznanie, że oskarżony jest w stanie pokryć koszty sądowe;

2.  błąd w ustaleniach przez przyjęcie, że:

a)  oskarżony usiłował wyrządzić Z. Ł. znaczną szkodę majątkową;

b)  działał on w celu osiągnięcia korzyści przez B. P.;

c)  głosował wbrew swym obowiązkom, jako zarządcy udziałów Z. Ł.;

d)  jego działania zmierzały do „bezwzględnego przejęcia udziałów w spółce”;

e)  wartość udziału ustalona przez biegłego odpowiada rzeczywistej jego wartości rynkowej.

Obrońca i oskarżony wnieśli o zmianę wyroku przez jego uniewinnienie lub też przez warunkowe umorzenie postępowania.

III Prokurator, stawiając zarzut obrazy art. 413 § 2 pkt 1 K.p.k. przez niewskazanie wysokości szkody, wniósł o zmianę wyroku poprzez jej wskazanie, nie określając jednak o jaką kwotę chodzi.

Na rozprawie odwoławczej oskarżyciel oświadczył, iż powinna to być kwota przytoczona w zarzucie aktu oskarżenia, czyli 659.615 zł (komparycja wyroku zawiera w tym zakresie błąd, wskazując 659,61 złotych, który powielił zresztą Skarżący w uzasadnieniu apelacji, najwyraźniej jedynie z owego orzeczenia czerpiąc wiedzę na temat treści aktu oskarżenia – k. 394).

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

I W odniesieniu do apelacji oskarżonego:

Przede wszystkim stwarza ona wrażenie, iż oskarżony, mimo ustanowienia obrońcy, pozostaje w nieświadomości, a w każdym razie wykazuje jej deficyt co do swych ról, jako strony procesowej i jako źródła dowodowego. Otóż, niezależnie od wykształcenia, czy doświadczenia zawodowego i swego mniemania o wynikającej stąd wiedzy na temat obrotu i gospodarki nieruchomościami oraz ich wyceny, a także prawa handlowego, czy też egzekucji cywilnej, ani jako strona postępowania, ani też jako źródło dowodowe, nie dostarcza organom procesowym w tych kwestiach wiedzy użytecznej dla rozstrzygnięcia. Jako strona, może przedstawiać na ten temat twierdzenia (nie są one jednak dowodami, lecz wymagają dowiedzenia; np. w zakresie rzekomych błędów metodologicznych opinii – za pomocą innych opinii lub fachowych publikacji), składać wnioski dowodowe, a także wypowiadać się co do przeprowadzonych dowodów. Z kolei jako źródło dowodowe, przedstawiać może wyjaśnienia co do przebiegu zdarzeń oraz co do faktów. Natomiast zgodnie z jednoznaczną dyspozycją art. 193 § 1 K.p.k. „Jeżeli stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga wiadomości specjalnych, zasięga się opinii biegłego albo biegłych”. Przepis ten przesądza, iż to do biegłych należało dostarczenie Sądowi Rejonowemu specjalistycznej wiedzy, zaś do tegoż Sądu – weryfikacja opinii, w zakresie poddającym się ocenie stosownie do przesłanek określonych w art. 7 K.p.k. (zwłaszcza co do właściwego doboru i uwzględnienia danych relewantnych z punktu widzenia przedmiotu i zakresu wyceny oraz istotnych przesłanek rozumowania prowadzącego do końcowych wniosków, logicznej poprawności wywodu i jego zgodności z powszechnie dostępną wiedzą oraz takimż doświadczeniem związanym z szacowaniem wartości oraz obrotem, jeśli nie udziałami, co jest dziedziną dość specyficzną, to nieruchomościami, co bywa udziałem większości populacji).

Po wtóre, na wstępie rozważań merytorycznych, wyraźnie stwierdzić należy, iż w świetle powszechnie dostępnej wiedzy, oczywistym jest, że wycena nieruchomości, to – nawet przy posługiwaniu się precyzyjnymi danymi i ścisłymi obliczeniami – jedynie ich szacowanie. Ze swej istoty zawsze będzie ona jedynie w przybliżeniu oddawać realną, czyli rynkową wartość przedsiębiorstwa czy też wchodzącej w jego skład albo będącej samodzielnym przedmiotem obrotu nieruchomości. Szacunkowa wartość zaś, to – z założenia – wartość orientacyjna (nawet, jeśli liczona jest dokładnie – jak w sprawie niniejszej – z zaokrągleniem wyników obliczeń jedynie do pełnych złotych); mniej lub bardziej przybliżona do realnej wartości handlowej, będącej wypadkową rozmaitych czynników, w tym także wykraczających poza stricte ekonomiczne, gdyż w grę wchodzić mogą, a nawet odgrywać znaczącą rolę, także te psychologiczne.

Wreszcie odnotować wypada, iż nawet laik zdaje sobie sprawę, że np. metoda odtworzeniowa zazwyczaj prowadzić będzie do ustalenia wartości przewyższającej realną wartość rynkową, rozumianą jako kwota możliwa do uzyskania przy sprzedaży; z kolei metoda dochodowa, jako oparta na pewnych założeniach i mająca ze swej natury (nawet przy przyjęciu rzetelnych kryteriów i stosowaniu ścisłych wyliczeń) charakter bardziej hipotetyczny, obarczona jest dużym ryzykiem błędu; metoda porównawcza zaś sprawdzi się w odniesieniu do obiektów powtarzalnych na danym terenie, a więc porównywalnych, a jej wyniki będą tym bardziej wątpliwe, im bardziej unikalny, czy wręcz unikatowy lub zgoła niepowtarzalny jest szacowany obiekt.

Notabene o tym jak kłopotliwe i na ile względne jest szacowanie wartości udziałów, świadczy powszechna, a znana Sądowi Okręgowemu z urzędu, praktyka organów skarbowych, które przyjmując, podobnie, jak uczynił to Sąd Rejonowy, że cena zbycia udziału powinna odpowiadać jego wartości rynkowej, niezmiernie rzadko kwestionują ceny wskazywane w umowach, gdyż ich weryfikacja jest w praktyce nader trudna.

Oprócz wskazanych wyżej metod, bardzo często do ustalenia ceny udziału stosuje się sposób, będący zasadą ustalania wynagrodzenia przy umorzeniu przymusowym. Wówczas – stosownie do art. 199 § 2 Kodeksu spółek handlowych – „umorzenie udziału wymaga uchwały zgromadzenia wspólników, która powinna określać w szczególności podstawę prawną umorzenia i wysokość wynagrodzenia przysługującego wspólnikowi za umorzony udział. Wynagrodzenie to, w przypadku umorzenia przymusowego, nie może być niższe od wartości przypadających na udział aktywów netto, wykazanych w sprawozdaniu finansowym za ostatni rok obrotowy, pomniejszonych o kwotę przeznaczoną do podziału między wspólników”. Zasada jest zatem prosta: od wartości aktywów netto odejmuje się zysk przeznaczony do podziału (na dywidendy), a wynik dzieli się przez wszystkie udziały, by otrzymać wartość majątku przypadającą na jeden udział. Mnożąc ją przez liczbę udziałów zbywanych, otrzymuje się przybliżoną cenę.

Do najbardziej tradycyjnych metod wyceny należą metody majątkowe (w uproszczeniu: wartość firmy stanowi sumę poszczególnych składników majątkowych, pomniejszoną o zobowiązania). Bodaj najprostszą jest metoda księgowa (podstawą jest bilans, tj. wartość ewidencyjna). Z kolei metoda likwidacyjna daje niższą wartość, uwzględniającą koszty likwidacji (np. demontaż, transport, utylizacja, odprawy).

Wspomniane już wyżej metody: odtworzeniowa i porównawcza wydają się jasne i nie wymagają komentarza. Pierwsza z nich polega na ustaleniu nakładów koniecznych do stworzenia analogicznego przedsiębiorstwa, druga zaś – na szacunku wartości spółki na podstawie wartości spółek o podobnym profilu działalności, które są notowane na rynku publicznym lub znane są ich szczegóły sprzedaży.

Przy przyjęciu metod dochodowych (oskarżony zdaje się w apelacji zakładać ich przewagę, choć nie podaje po temu żadnej, a zwłaszcza przekonującej, argumentacji) o wartości firmy decyduje natomiast potencjał jej rozwoju i zdolność do generowania dochodów (dywidendy). Podstawą wyceny są wówczas projekcje finansowe, a nie konkretne i pewne dane, oraz szacowany poziom ryzyka przedsiębiorstwa.

Jakkolwiek zapewne kompleksowa wycena spółki z zastosowaniem wszystkich metod, byłaby – przynajmniej teoretycznie – najdoskonalsza, to nawet wycena przeprowadzona jedną z metod, jest równie uprawniona. Notabene wycena z zastosowaniem wszystkich, czy co najmniej kilku, metod (w zasadzie byłoby to kilka wycen) prowadziłaby jednak zapewne do uzyskania szeregu rozbieżnych wyników, z których skrajne: najniższy i najwyższy wyznaczałyby szacunkowe granice, bo – zachowując obiektywizm, który trudno przypisać skarżącemu – nie sposób przecież a priori przesądzić która z metod i jaki wynik byłyby najwłaściwsze.

Sugestia, jaka zdaje się wynikać z apelacji oskarżonego, jakoby firma, na której udziały nie ma w danym czasie i miejscu nabywcy, była bezwartościowa, jest oczywistym sofizmatem.

Podobnie niedorzecznym jest twierdzenie, iż wartość przedsiębiorstwa handlowego (w najszerszym znaczeniu, lecz w tym także spółki (...)), które nie przynosi oczekiwanych, adekwatnych np. do jego majątku, czy obrotu, dochodów, miałaby być niższa niż co najmniej realna wartość należących doń i nadających się do zbycia gruntów, budynków i ich wyposażenia (nawet, gdyby stan zabudowań kwalifikował je do rozbiórki, to wartość gruntu należało by po prostu zredukować o koszty koniecznych prac), urządzeń, czy maszyn, zapasów materiałowych i praw obligacyjnych (rzecz jasna po pomniejszeniu o jego ewentualne zobowiązania).

Marginalnie, w związku z zastrzeżeniami oskarżonego, że biegła nie badała przyczyn niskich zysków spółki, wskazać jedynie należy, iż nie należało do jej obowiązków ustalanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Podobnie, co do prowadzenia przez biegłego dokładnych oględzin porównywanych obiektów handlowych (pomijając – niewspółmierny do oczekiwanych przez Sąd Rejonowy szacunkowych efektów wyliczeń – nakład czasu i pracy, a w związku tym i koszty opinii) wskazać należy, iż biegły nie miał tytułu prawnego po temu, by naruszać w ten sposób cudze prawo własności, czy inne uprawnienia do wyłącznego dysponowania porównywanymi obiektami. Z kolei zarzut niezbadania publicznego obrotu udziałami spółki, „gdyż miała miejsce transakcja sprzedaży udziałów pomiędzy Z. Ł. (2) a M. Ł. (1)” jest o tyle chybiony, że jednorazowa transakcja, zwłaszcza między osobami najbliższymi, nie jest obrotem publicznym (dla porównania: zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy z dn. 29.7.2005 r. o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych , publiczny obrót papierami wartościowych polega na oferowaniu ich co najmniej 150 osobom lub nieoznaczonym adresatom) i żadną miarą nie może uchodzić za obiektywny i przekonujący wyznacznik rzeczywistej wartości (w stosunkach rodzinnych, a zwłaszcza w razie zbywania składników majątkowych przez dłużnika, zysk, popyt i podaż nie są zazwyczaj zasadniczymi wyznacznikami ceny, a często nie liczą się zupełnie). Równie chybione jest zastrzeżenie, iż biegły badał jedynie materiały zgromadzone w aktach sprawy – trudno wszak, by uwzględnił jakieś materiały, które nie były przedmiotem postępowania. Oczywistym jest też, że nie da się przeprowadzić rzetelnej i miarodajnej wyceny metodą porównawczą (oskarżony podnosił braki w tym zakresie), gdy na danym obszarze nie ma (co również sam zaznaczał) obiektów nadających się do porównań. Natomiast zastrzeżenia oskarżonego co do posłużenia się w badaniach porównawczych obiektem z innej miejscowości, większej i leżącej bliżej granicy z B., były przedmiotem odrębnej, uzupełniającej opinii biegłego, który kwestię tę (a także szereg innych, jak np. wzrostu cen – k. 1029) szczegółowo wyjaśniał (wskazał w szczególności, iż miał świadomość oczywistych różnic, wobec czego posłużył się odpowiednimi współczynnikami korekcyjnymi – k. 1031 pkt II8).

Natomiast twierdzenia apelacji w zakresie, w jakim, nie wskazując konkretów, posługują się czysto ocennymi sformułowaniami (np: opinie sporządzone zostały z pogwałceniem podstawowych zasad, niezasadnie, czy nieprawidłowo) nie poddają się rzeczowej weryfikacji.

Iluzją jest twierdzenie oskarżonego, że:

1) deklaracja B. P. udostepnienia spółce swej wiedzy i doświadczenia, 2) podwyższenie jej kapitału o wpłacone przez niego 108.800 zł

pozwoliłyby nie tylko do „zabezpieczenia udziałów podlegających egzekucji przed spadkiem ich wartości”, ale też „zwiększyć wartość posiadanych nieruchomości, zwiększając jednocześnie wartość Spółki a tym samym wartość jej udziałów” (k. 1085).

Co do pierwszego z wymienionych czynników: hipotetyczne efekty potencjalnej synergii firmy z nowym udziałowcem, czy też korzystania przez spółkę z jego wiedzy i doświadczenia, pozostają w sferze przypuszczeń. Raczej przy tym dowolnych, skoro nie zostało wykazane w jaki konkretnie sposób B. P. miałaby wpłynąć na dochodowość spółki.

Co do drugiego:

Zgodnie z art. 152 i 153 Kodeksu spółek handlowych, w spółce o systemie wielości udziałów (wspólnik może mieć więcej niż 1 udział), a taką była (...), udziały są równe, więc udział nominalnie odpowiada przypadającej nań części kapitału zakładowego spółki, zaś zakres uprawnień wspólnika zależy od liczby posiadanych udziałów (z wyjątkiem przypadku istnienia tzw. udziałów uprzywilejowanych, przewidzianych w art. 174 § 2-4 K.s.h.).

Stwierdzenie to, choć oczywiste, jest o tyle istotne dla uporządkowania wywodu, że wskazuje, iż na gruncie K.s.h. pojęcie udziału i jego wartości rozumiane może być dwojako: 1) jako wyrażona liczbowo, przypadająca na udział – w znaczeniu nominalnym – część kapitału zakładowego, zaś realnie –przypadająca nań część wartości spółki; 2) jako odpowiadający udziałowi ogół uprawnień (np. prawo głosu – art. 242 § 1 K.s.h.).

Akt oskarżenia zarzucał oskarżonemu, a Sąd Rejonowy przypisał mu jedynie usiłowanie spowodowania szkody majątkowej, a nie działanie zmierzające do naruszenia istoty praw udziałowych, tj. uszczuplenia uprawnień związanych z posiadanymi przez Z. Ł. udziałami (choć – rzecz jasna – tak, jak zmiana proporcji posiadanych udziałów do wszystkich udziałów spółki zmienia ich rynkową wartość, tak też zmienia łączny zakres związanych z nimi uprawnień, a tym samym pozycję udziałowca w spółce – np. w zakresie wspomnianej wyżej siły głosów, zaś przeforsowanie uchwały o objęciu nowych akcji przez B. P. godziło w gwarantowane przez art. 258 § 1 K.s.h. prawo pierwszeństwa dotychczasowych wspólników do objęcia nowych udziałów).

Natomiast co do wartości udziałów w znaczeniu materialnym Sąd Okręgowy zważył zaś, co następuje:

Jako, że wynikająca ze wspomnianego już art. 153 zd. 2 K.s.h. zasada równości udziałów wyklucza, by nowo ustanawiane udziały opiewały na inną wartość nominalną od dotychczasowych przy pozostawieniu status quo tych ostatnich, uchwała nr 8/2008 o podwyższeniu kapitału stanowiła, iż następuje to przez utworzenie 68 udziałów o nominalnej wartości po 800 zł i łącznej wartości 54.400 zł, przy czym na ich pokrycie miała być wniesiona kwota 108.800 zł.

Z drugiej strony oczywistym jest, że faktyczna wartość udziału zależy od aktualnej wyceny spółki, a ta zazwyczaj odbiega od wysokości kapitału zakładowego. Tak też było w przypadku (...) Wartości te wyrażały się – odpowiednio – kwotami: wycena – nie mniejszą niż 4.186.421 zł (korzystniejsza dla oskarżonego opinia biegłej D. J.) oraz 54.400 zł – kapitał.

Podwyższenie kapitału zakładowego i zapasowego o kwoty po 54.400 zł i utworzenie w ten sposób, obok dotychczasowych 68 udziałów, 68 nowych, mających przypadać B. P., co prawda oznaczałoby powiększenie majątku spółki o 108.800 zł i zachowanie wartości nominalnej wszystkich udziałów spółki (po 800 zł), lecz w oczywisty sposób powodowałoby obniżenie ich faktycznej wartości.

Otóż w sytuacji, gdy majątek spółki wycenionej na ponad 4 mln zł powiększyłby się o 108.800 zł, tj. o 1/40, wartość każdego z udziałów spadłaby dwukrotnie.

Wartość udziału odpowiadałaby już nie 1/68 wartości spółki, wynoszącej co najmniej 4.186.421 zł (wg − korzystniejszej dla oskarżonego – opinii biegłej D. J.), czyli nie mniej niż 61.565 zł, lecz zaledwie 1/136 wartości podwyższonej o owe 108.800 zł, czyli 4.295.221 zł (4.186.421+108.800), tj. nie mniej niż 31.582 zł (w zaokrągleniu do pełnego złotego). Wartość udziału spadłaby zatem o co najmniej 29.983 zł, czyli dwukrotnie (wg − korzystniejszej dla oskarżonego – opinii biegłej D. J., bowiem – przy przyjęciu wyższej o blisko milion zł wartości spółki wyliczonej przez biegłego T. G. – obniżenie byłoby rzecz jasna odpowiednio większe). Rażące wręcz pokrzywdzenie dotychczasowych udziałowców i jednoczesna korzyść majątkowa B. P. jawią się w tej sytuacji jako nad wyraz oczywiste.

Wartość 22 udziałów, stanowiących własność M. Ł., jako następcy prawnego dłużniczki – Z. Ł., co do których oskarżony starał się przekonać obecnych na zgromadzeniu udziałowców, że sprawuje ich zarząd, zmniejszyłaby się o 659.626 zł. Nie ulega zatem wątpliwości, iż szkoda byłaby znaczna w rozumieniu art. 115 § 5 i § 7 K.k.

Zatem, choć w myśl wskazanej uchwały nr 8/2008, którą oskarżony przegłosował wraz z B. P., B. P. dokonał wpłaty 108.800 zł, co oznaczałoby objęcie udziału de facto za 1.600 zł, czyli po cenie dwukrotnie wyższej od wartości nominalnej nabywanych przez niego udziałów (tzw. agio, tworzące – w myśl art. 154 § 3 K.s.h. − kapitał zapasowy), jednak proporcja ta miała się nijak do stosunku nominalnej wartości dotychczasowych udziałów, wynoszącej 800 zł, do ich wartości rynkowej, nie niższej niż 1/68 wartości spółki, tj. 61.565 zł, czyli aż 77 razy wyższej. W takiej sytuacji nadpłata przez oskarżonego za nabycie 68 udziałów kwoty 54.400 zł, a zatem niższej nawet niż różnica między dotychczasową wartością rynkową jednego udziału, a jego wartością nominalną, była działaniem pro forma, mającym na celu jedynie zachowanie pozorów uczciwości.

Godziwe warunki objęcia 68 nowych udziałów, czyli w ilości równej dotychczas istniejącym, wymagałyby dokapitalizowania spółki kwotą zbliżoną do jej ówczesnej wartości, czyli wartości rynkowej istniejących już 68 udziałów, tj. rzędu 4.000.000 zł (szacunkowa wartość spółki na datę zdarzenia, to wg – korzystniejszej dla oskarżonego – opinii D. J. 4.186.421 zł, zaś wg opinii T. G. – 5.058.180,90 zł). Wpłata oskarżonego, tj. 108.800 zł, była zaś aż czterdziestokrotnie niższa. Dysproporcja ta, w ocenie Sądu Okręgowego, mówi sama za siebie i nie wymaga dalszego komentarza.

Na jej tle nie do obrony jest twierdzenie oskarżonego, jakoby nie naruszył kompetencji zarządcy majątku Z. Ł., a jego działanie prowadziło do „zabezpieczenia udziałów podlegających egzekucji przed spadkiem ich wartości” (k. 1085).

Sąd Okręgowy w pełni podziela (przedstawione w trafnym, obszernym wywodzie na k. 1072v-1073) stanowisko Sądu Rejonowego, iż oskarżony niewątpliwie naruszył znane mu kompetencje zarządcy egzekucyjnego. W uzupełnieniu stwierdzić jedynie należy, iż przekroczenie granic zwykłego zarządu, o których mowa w art. 935 § 3 K.p.c. było wręcz oczywiste i rażące.

Jeśli zważyć, że oskarżony nie tylko jest osobą o co najmniej przeciętnej inteligencji (świadczy o tym chociażby jego wykształcenie), ale ma też doświadczenie zawodowe jako osoba prowadząca działalność „w zawodzie rzeczoznawcy majątkowego, zarządcy nieruchomości i pośrednika w obrocie nieruchomościami”, a przy tym, jak wynika z ustaleń Sądu Rejonowego, pełnił już w przeszłości funkcję zarządcy egzekucyjnego (k. 1070v i 1073v), to – w świetle przytoczonych wyżej faktów – danie wiary jego zapewnieniom, że nie działał w celu osiągnięcia przez jego znajomego od kilkudziesięciu lat – B. P. – korzyści majątkowej, lecz dla dobra spółki, a pośrednio – jej udziałowców, w tym Z. Ł. i jej wierzyciela, urągałoby regułom art. 7 K.p.k., stanowiąc przy tym przejaw skrajnej wręcz naiwności.

II W odniesieniu do zarzutów apelacji obrońcy:

Ad 1. Twierdzenie o obrazie art. 7 K.p.k. – w zakresie ppkt. a, b, c, gdyż tylko w tym zakresie zarzut dotyczy w jakikolwiek sposób wymienionego przepisu – ma charakter wyłącznie deklaratywny. Autorka poprzestaje bowiem na tezach o rzekomo niewłaściwej ocenie wiarygodności dowodów. Nie tylko nie wykazuje, iż rzeczywiście którakolwiek z zawartych w art. 7 K.p.k. reguł ich oceny została naruszona, a tym bardziej w jaki konkretnie sposób miałoby to nastąpić, ale nawet nie twierdzi, by tak było. Niczego w tej mierze nie wyjaśnia też rażąco wręcz lakoniczne i w istocie powierzchowne uzasadnienie apelacji, poprzestając na wywodach, iż dowody należało ocenić odmiennie. Stwierdzenie: „Wysnucie innych wniosków jest niezgodne z logiką i doświadczeniem życiowym” (k. 1082) ma dokładnie taką cechę, jaką Skarżąca przypisuje Sądowi Rejonowemu – jest dowolne. Nie sposób bowiem dowiedzieć się z apelacji jakież to zasady logiki i życiowego doświadczenia miałyby zostać naruszone i w jaki sposób.

Z punktu widzenia sądu odwoławczego, trudno do tak ogólnikowych i gołosłownych tez odnieść się rzeczowo, zaś z punktu widzenia skarżącego – trudno liczyć, by tego rodzaju zarzut okazał się skuteczny.

W świetle powyższych niedostatków apelacji, stwierdzić jedynie, acz stanowczo, należy, iż obszernie i szczegółowo zrelacjonowana w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego ocena wiarygodności i wymowy dowodów jest racjonalna i w pełni odpowiada regułom z art. 7 K.p.k. Stanowisko Sądu I instancji – jako trafnie umotywowane – jest więc przekonujące. W szczególności trafne są wywody prowadzące do konkluzji, iż oskarżony (choć nie tylko on) zdecydowanie dążył do nabycia przez B. P. za 108.800 zł połowy udziałów spółki wartości rzędu 4.000.000 zł (kwestia bezpodstawnego uzurpowania sobie przez oskarżonego uprawnień do dysponowania udziałami M. Ł., przeciwstawiania się przerwaniu obrad zgromadzenia w celu uzyskania stanowiska właściwego organu co do skuteczności ustanowienia go zarządcą w odniesieniu do nabywcy udziałów).

Zarzutów z pkt. 1 d, e – wbrew mniemaniu Skarżącej – nie mają nic wspólnego z art. 7 K.p.k. i oceną dowodów.

„Błędne przyjęcie”, o którym mowa w ppkt d) to nic innego, jak błędne ustalenie faktyczne, a nie obraza prawa procesowego. Pomijając zaś wadliwą konstrukcję i nazwę zarzutu, wskazać należy, iż – wbrew twierdzeniu Autorki – Sąd Rejonowy wcale nie „przyjął”, że „oskarżony miał działać w interesie Z. Ł. (2)”. Prokurator zarzucił mu, a Sąd I instancji ustalił, że był on „obowiązany /…/ do zajmowania się sprawami majątkowymi Z. Ł. (2)”. Zakładając, iż fałszywa przesłanka rozumowania Skarżącej była wynikiem przeoczenia, a nie celowym zabiegiem nakierowanym na wprowadzenie Sądu odwoławczego w błąd, Sąd Okręgowy pozostaje w przekonaniu, iż obrońcy nie trzeba wyjaśniać oczywistej różnicy obu cytowanych wyżej sformułowań.

Co do zarzutu z ppkt. e):

Pomijając absurdalność twierdzenia, że obraza art. 7 K.p.k. mogłaby polegać na rzekomym naruszeniu art. 624 § 1 K.p.k. (trudno zresztą naruszyć przepis, który niczego nie nakazuje, a jedynie stwarza możliwość odstąpienia od zasądzenia od oskarżonego kosztów sądowych, poprzez nieskorzystanie z niej – o naruszeniu można by mówić jedynie, gdyby nastąpiło zwolnienie od nich, mimo niezaistnienia określonych w nim przesłanek), oczywistą na tyle (nawet dla laika, jeśli udostępnić mu treść tych przepisów), że zdaje się to nie wymagać komentarza; wskazać należy, iż:

1)  Skarżąca w żaden sposób nie uzasadniła tezy, że „sytuacja majątkowa oraz rodzinna prowadzi do wniosku, że ich uiszczenie byłoby zbyt uciążliwe;

2)  oskarżony nie jest osobą ubogą, a licząc się z powagą postawionego mu zarzutu oraz wydatkami związanymi zwłaszcza z opiniowaniem przez biegłych, miał w trakcie trwającego aż nadto długo postępowania dość czasu, by się na poniesienie kosztów przygotować, zaś nawet jeśli tego z jakichkolwiek powodów dotychczas nie uczynił, to pozostanie mu możliwość ubiegania się o rozłożenie należności na raty.

W odniesieniu natomiast do zarzutów zawartych w pkt. 2:

Nie sposób nie dostrzec, iż zarzuty z pkt. 2a, b, c będąc w istocie powtórzeniem – w nieco tylko zmienionym ujęciu – twierdzeń sformułowanych już uprzednio w zarzucie z pkt. 1a mają charakter tautologiczny. Zatem, siłą rzeczy, zamieszczona uprzednio ocena zarzutu z pkt. 1a pozostaje aktualna także co do nich.

Z kolei zarzut z pkt. 2e jest powieleniem, tym razem pod nazwą przesłanki odwoławczej z art. 438 pkt 3 K.p.k., omówionego wcześniej zarzutu obrazy art. 7 K.p.k. z pkt. 1c. Co do meritum poruszonej w nim kwestii ustalenia wartości udziałów, w pełni aktualne pozostają zaś wywody zamieszczone w tym przedmiocie w części poświęconej apelacji oskarżonego, w szczególności w odniesieniu do twierdzeń jego apelacji z pkt. 2 i 3 (str. 4-8).

Nieco niezrozumiały wydaje się natomiast zarzut z pkt. 2d. Trudno bowiem dociec co Autorka rozumie przez „bezwzględne przejęcie udziałów”. B. P. nie przejmował żadnych udziałów (nie chodziło o nabycie już istniejących), a jedynie dążył do objęcia udziałów, które miałyby zostać utworzone – nie miał ich więc od kogo przejmować. Nie wiadomo też co miałoby oznaczać określenie „bezwzględne”, skoro nie jest przecież możliwe jakieś „względne” objęcie, czy „przejęcie” udziałów. Jeśli zaś nie istnieje tego rodzaju opozycja, to z logicznego punktu widzenia każde nabycie z istoty tej czynności jest „bezwzględne”.

Jeśli zaś sformułowanie tego zarzutu nie było w pełni świadome i celowe (co trudno jednak w odniesieniu do tzw. fachowego podmiotu zakładać), to nasuwa się przypuszczenie, że w intencji Autorki to nie przejęcie miałoby być bezwzględne, lecz bezwzględnym było dążenie do niego. Innymi słowy: Skarżąca starała się zakwestionować przekonanie Sądu Rejonowego, że oskarżony celowo, wręcz z pewną determinacją, dążył do umożliwienia B. P. nabycia udziałów. Pomijając, iż godną ubolewania byłaby niestaranność prowadząca do tego, że dziwaczna myśl, ujęta w zaledwie dwóch wersach, zmusza sąd odwoławczy do snucia obszernych rozważań, stwierdzić jedynie wypada, że w tej kwestii w pełni aktualne pozostaje zapatrywanie wyrażone przez Sąd Okręgowy już uprzednio na 8-10 str. niniejszego uzasadnienia.

Na tle powyższych rozważań, nie do przyjęcia okazały się postulaty obojga skarżących.

Skoro bowiem postępowanie dowodowe przeprowadzone zostało prawidłowo, dowody ocenione zgodnie z regułami art. 7 K.p.k., a wszelkie okoliczności wynikające z tych spośród nich, które uznane zostały za wiarygodne – stosownie do dyspozycji art. 410 K.p.k. – stały się podstawą trafnych ustaleń i takiegoż rozstrzygnięcia, to słuszne przekonanie Sądu Rejonowego o winie oskarżonego nie nasuwa żadnych wątpliwości.

Z kolei zmiana wyroku przez warunkowe umorzenie postępowania jest wyłączona (co dla obrońcy, jako fachowego podmiotu, powinno być jasne) z przyczyn formalnych. Instytucja ta znajduje bowiem (i znajdowała w dacie popełnienia przestępstwa) zastosowanie jedynie w odniesieniu do czynów zagrożonych karą nieprzekraczającą 5 lat pozbawienia wolności, zaś czyn z art. 296 § 2 K.k. zagrożony jest (i był tempore criminis) karą do lat 8.

Niezależnie od powyższego stwierdzenia, czyniącego dalsze rozważania w tej kwestii bezprzedmiotowymi, zasygnalizować ubocznie wypada, iż nawet w razie formalnej dopuszczalności warunkowego umorzenia, byłoby ono ze względów merytorycznych wykluczone z uwagi na wysoki stopień zawinienia oraz szkodliwości czynu (ten ostatni zwłaszcza ze względu na rozmiar szkody), a także ze względu na bezrefleksyjną postawę sprawcy, który w swym postępowaniu nie dostrzega niczego niewłaściwego, co nie wróżyłoby sukcesu probacji.

Z perspektywy wymienionych przesłanek, wynikająca z zaskarżonego wyroku realna dolegliwość karna jawi się jako wręcz znikoma. Otóż, jeśli przestępstwo skierowane jest przeciw mieniu lub obrotowi gospodarczemu, a zwłaszcza sprawca działa w celu osiągnięcia (choćby przez inną osobę) korzyści majątkowej, to oczywistym być powinno, że kara – przede wszystkim majątkowa, jako najbardziej adekwatna do charakteru przestępstwa – by spełnić cele prewencyjne, winna poprzez swą wyskokość jednoznacznie wskazywać i uświadamiać sprawcy, a także jego otoczeniu, nieopłacalność przestępstwa. W realiach niniejszej sprawy, kiedy ukształtowana ona została na poziomie niespełna 1/200 rozmiaru szkody, nawet w sytuacji działania w warunkach art. 13 § 2 K.k., trudno zakładać, by ewentualność, ryzyko, czy bliżej nieokreślone prawdopodobieństwo utraty 3.000 zł powstrzymało przestępcę przed działaniem zmierzającym do uzyskania korzyści rzędu 600.000 zł.

III Oskarżyciel publiczny miał niewątpliwie rację, zarzucając wadliwość wyroku, polegającą na niewskazaniu rozmiaru szkody. Rzecz jednak w tym, że z uzasadnienia wyroku nie wynika, by Sąd Rejonowy w ogóle ten rozmiar ustalił.

Co więcej, Sąd I instancji wyjaśnił, że – wobec rozbieżności kwotowych w opiniach biegłych – ustalić go nie mógł, gdyż inna wysokość szkody podana została w zarzucie przedstawionym W. Z. jako podejrzanemu, a inna widnieje w akcie oskarżenia, zaś „Autor aktu oskarżenia nie uczestniczył w toku /…/ postępowania sądowego”, co – zdaniem Sądu Rejonowego – uniemożliwiało weryfikację „toku rozumowania /prokuratora – dopisek Sądu Okręgowego/ i poczynionych wyliczeń”, (k. 2006v).

W tym miejscu, na użytek dalszej praktyki orzeczniczej Sądu Rejonowego, wskazać wyraźnie należy, iż przytoczone rozumowanie jest pozbawione logiki, bowiem cytowane przesłanki – jako bezprzedmiotowe z punktu widzenia dyspozycji art. 413 § 2 pkt 1 K.p.k. – są rażąco wręcz wadliwe. Przepis ten (ani żaden inny) nie przewiduje bowiem zwolnienia sądu z powinności ustalenia rozmiaru szkody; w szczególności z przytoczonych przez Sąd I instancji powodów (notabene, gdyby rzeczywiście cokolwiek miało w tej kwestii zależeć od informacji udzielonych przez prokuratora, to i tak nic nie usprawiedliwiałoby bezradności Sądu, który stosownych wyjaśnień mógł przecież zażądać pisemnie). Art. 410 K.p.k. wskazuje zaś, iż podstawę wyroku winny stanowić okoliczności ustalone na podstawie dowodów, ocenionych uprzednio wedle reguł art. 7 K.p.k., a nie w oparciu o twierdzenia, poglądy, czy oceny stron procesowych (prokuratora).

Jakkolwiek zatem – w świetle uzupełnionego uzasadnienia wyroku – okazało się, iż błąd Sądu Rejonowego nie polegał jedynie na niekompletnym, bo pomijającym rozmiar szkody, opisie przestępstwa, lecz na nieustaleniu tej okoliczności, to zarzut ten, w istocie swej, nie utracił oczywistej wręcz trafności.

Konstatacja powyższa doprowadziła do zmiany zaskarżonego wyroku poprzez modyfikację opisu przestępstwa, polegającą na wskazaniu rozmiaru szkody, stosownie do ustaleń zaprezentowanych na 9 str. niniejszego uzasadnienia.

W pozostałym zaś zakresie, z uwagi na niezasadność apelacji oskarżonego i jego obrońcy, wyrok Sądu I instancji został utrzymany w mocy, czego konsekwencją było obciążenie oskarżonego, zgodnie z dyspozycją art. 636 § 1 K.p.k., kosztami postępowania odwoławczego w postaci opłat od kar (art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy o opłatach w sprawach karnych – pozbawienie wolności do roku - 180 zł; art. 3 ust. 1 – grzywna obok kary pozbawienia wolności - 20%) oraz zryczałtowanej równowartości poniesionych w nim wydatków (20 zł).

Mariusz Jaroszyński Artur Achrymowicz Włodzimierz Śpiewla