Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt X K 204/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 24 stycznia 2018 r.

Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna

Protokolant: Magdalena Sadowska

po rozpoznaniu w dniach 31.05.2017 r., 28.07.2017 r., 18.10.2107 r., 24.01.2018 r. sprawy:

Ł. S., s. M. i B. zd. Z., ur. (...) w G.

oskarżonego o to że:

w dniu 18.10.2016 roku około godziny 22.10 w G. na ulicy (...) wys. pos. nr 5 umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, tj. art. 19 ustawy z dnia 20.06.1997 roku Prawo o ruchu drogowym w ten sposób, że będąc w stanie nietrzeźwości tj. 1,66 promila alkoholu etylowego we krwi, kierując samochodem marki V. (...) nr rej. (...), jadąc ul. (...) w kierunku ul. (...) na wysokości posesji nr (...) nie zachował bezpiecznej prędkości jazdy w wyniku czego stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w prawidłowo zaparkowany pojazd samochód osobowy m-ki R. (...) o nr rej. (...) oraz w pieszą idącą po chodniku wzdłuż ulicy (...), powodując nieumyślnie u pieszej D. B. naruszenie czynności narządów ciała (ruchu) na czas dłuższy niż 7 dni w postaci złamania nasady bliższej kości promieniowej, podejrzenia złamania głowy kości promieniowej lewej oraz u pasażera J. F. naruszenie czynności narządów ciała (ruchu, powłok ciała, ap. oddech.) na czas dłuższy niż siedem dni w postaci stłuczenia mózgu, złamania żeber prawych 6, 7, 8, złamania żeber lewych 7, 8, stłuczenia ręki, stłuczenia ściany jamy brzusznej

tj. o czyn z art. 177 § 1 kk w zw. z art. 178 kk

I.  oskarżonego Ł. S. uznaje za winnego popełnienia zarzucanego mu aktem oskarżenia czynu, czyn ten kwalifikuje jako występek z art. 177 § 1 kk w zw. z art. 178 § 1 kk i za to skazuje go, a na mocy art. 178 § 1 kk wymierza mu karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;

II.  na mocy art. 42 § 2 kk w zw. z art. 43 § 1 kk orzeka wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 6 (sześciu) lat;

III.  na mocy art. 63 § 4 kk zalicza oskarżonemu na poczet orzeczonego w pkt. II wyroku środka karnego okres zatrzymania prawa jazdy od dnia 18 października 2016 r. do dnia 24 stycznia 2018 r.;

IV.  na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 1, art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym 8.151,69 zł (osiem tysięcy sto pięćdziesiąt jeden złotych 69/100) tytułem wydatków oraz 300 zł (trzysta złotych) tytułem opłaty.

Sygn. akt X K 204/17

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 18.10.2016 r. Ł. S. przebywał u swojej znajomej H. C., a później udał się do domu. Był pod dość znacznym wpływem alkoholu - miał 1,66 promila alkoholu we krwi. Pod swoim blokiem przy ul. (...), na chodniku pomiędzy klatkami A/B, spotkał nieznajomego, starszego mężczyznę, który również był pijany i wydawał mu się pobity. Był nim J. F.. Ł. S. postanowił mu pomóc, odwieźć go do domu, mężczyzna wskazywał, że mieszka przy ul. (...). Rozmawiali, siedząc na krawężniku.

dowody: protokół badania trzeźwości k. 3, zeznania świadków H. C. k. 114, M. W. k. 359 - 360, 158 - 159, M. T. k. 149, W. T. k. 146, J. F. k. 328 - 329, 53, 216, opinia z zakresu badań krwi k. 129, protokół pobrania krwi k. 130, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 61 - 62, 68, 312 - 315

W tym czasie z bloku wyszła M. B., która wyprowadzała psa na spacer. Zauważyła dwóch mężczyzn na krawężniku i poszła dalej, na trawnik, zwracając jednak na nich uwagę.

dowód: zeznania świadka M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100

Ł. S. udał się do swojego samochodu marki V. (...) nr rej. (...), który był zaparkowany przed blokiem na wysokości klatki D. Z impetem wycofał auto z parkingu i podjechał przodem pod klatkę A, gdzie zostawił J. F.. J. F. początkowo nie chciał wsiąść, opierał się i sprzeczał, lecz Ł. S. posadził go na miejscu pasażera z przodu, a sam wsiadł za kierownicę pojazdu.

dowody: zeznania świadka M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, opinia z zakresu genetyki sądowej k. 258 - 271

M. B. zorientowała się, że jeden z pijanych mężczyzn ma zamiar prowadzić auto, w związku z czym zadzwoniła na policję. Opisała dyżurnemu sytuację, którą cały czas obserwowała z odległości ok. 20 metrów.

dowody: zeznania świadka M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, nagranie na płycie CD k. 151 - 152, 355, stenogram k. 155 - 156

W tym czasie Ł. S. wycofał auto wzdłuż budynku i zatrzymał się pomiędzy blokiem a śmietnikiem, przy wyjeździe na ulice (...). Stał tam od 3 do 8 minut. M. B., która kontynuowała rozmowę z dyżurnym, podeszła z tyłu do auta i podała policjantce jego numery rejestracyjne.

dowody: zeznania świadka M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, nagranie na płycie CD k. 151 - 152, 355, stenogram k. 155 - 156

W tym czasie z pracy do domu wracała D. B.. Gdy doszła do skrzyżowania ulic (...), zauważyła samochód kierowany przez Ł. S.. Usłyszała, że kierowca na jałowym biegu naciska pedał przyspieszenia („gazuje”). Pomyślała, że zamierza wyjechać, więc zatrzymała się na chodniku tuż przy aucie, aby je przepuścić. Ł. S. powiedział do niej jednak, że tylko próbuje silnik, więc ona może przejść. D. B. przeszła przed maską auta i skierowała się w ulicę (...), idąc dalej chodnikiem po tej samej stronie jezdni.

dowody: zeznania świadka D. B. k. 323 - 326, 34, 203 - 204, 381 - 383, opinia sądowo - psychologiczna k. 398 - 403

Następnie Ł. S. w sposób gwałtowny i dynamiczny ruszył, skręcając ostro w prawo, w ulicę (...). Nie opanował jednak auta, uderzył w prawidłowo zaparkowany po lewej stronie ul. (...) pojazd marki R. (...) o nr rej. (...) należący do M. L., zjechał do prawej strony ul. (...) i na chodnik, gdzie potrącił D. B., po czym uderzył przodem w drzewo przy latarni i zatrzymał się.

dowody: szkic k. 2, protokół oględzin pojazdu k. 4-5, 6 - 7, 78 - 81, protokół oględzin miejsca wypadku k. 8 - 9, protokół oględzin osoby k. 87 - 90, dokumentacja fotograficzna k. 137 - 141, 191 - 195, 196 - 200, zeznania świadków M. L. k. 329 - 330, 92, M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, nagranie na płycie CD k. 151 - 152, 355, stenogram k. 155 - 156, zeznania świadka D. B. k. 323 - 326, 34, 203 - 204, 381 - 383, opinia sądowo - psychologiczna k. 398 - 403

D. B. upadła, po czym przerażona uciekła pod pobliski śmietnik, skąd obserwowała auto, które ją potrąciło. M. B. obserwowała przebieg wypadków z trawnika, po czym podeszła do D. B., by udzielić jej pomocy. Ponownie zadzwoniła na policję.

dowody: zeznania świadka M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, nagranie na płycie CD k. 151 - 152, 355, stenogram k. 155 - 156, zeznania świadka D. B. k. 323 - 326, 34, 203 - 204, 381 - 383, opinia sądowo - psychologiczna k. 398 - 403

Na miejscu zdarzenia z polecenia dyżurnego pojawił się patrol Policji w składzie (...). Z samochodu z miejsca kierowcy wysiadł Ł. S., a z miejsca pasażera z przodu J. F.. D. B. podeszła do nich. Ł. S. powiedział do niej: „niech mi się pani przyjrzy, bo ja już raz siedziałem niewinnie”. D. B. odpowiedziała na to „chciał mnie pan zabić!”, na co Ł. S. stwierdził: „nie, ja przez panią wjechałem w drzewo”.

dowody: zeznania świadków A. K. k. 321 - 323, 27, P. W. k. 326 - 327, 121, M. L. k. 329 - 330, 92, M. B. k. 316 - 321, 31, 99 - 100, nagranie na płycie CD k. 151 - 152, 355, stenogram k. 155 - 156, zeznania świadka D. B. k. 323 - 326, 34, 203 - 204, 381 - 383, opinia sądowo - psychologiczna k. 398 - 403, protokół zatrzymania osoby k. 24, częściowo: wyjaśnienia oskarżonego k. 61 - 62, 68, 312 - 315

Wskutek tego zajścia D. B. doznała złamania nasady bliższej kości promieniowej, podejrzewano także złamanie głowy kości promieniowej lewej, co spowodowało naruszenie czynności narządów ciała (ruchu) na czas dłuższy niż 7 dni. Natomiast J. F. doznał naruszenia czynności narządów ruchu, powłok ciała i aparatu oddechowego na czas trwający dłużej niż 7 dni w postaci stłuczenia mózgu, złamania żeber prawych 6, 7 i 8, złamania żeber lewych 7 i 8, stłuczenia ręki i stłuczenia ściany jamy brzusznej.

dowody: dokumentacja medyczna k. 77, 209, opinia sądowo - lekarska k. 74, 95, 188, 210

Na elementach układu zawieszenia, ogumienia oraz w układzie kierowniczym pojazdu marki V. (...), który prowadził Ł. S., nie ujawniono uszkodzeń, które istniejąc przed wypadkiem mogłyby mieć wpływ na jego powstanie i przebieg.

dowody: opinia z zakresu badań wypadków k. 248 - 256, 373 - 376

Ł. S. ma wykształcenie podstawowe, nie ma wyuczonego zawodu, pracuje jako murarz, osiągając dochody rzędu 2.000 zł miesięcznie. Jest bezdzietnym kawalerem, żyje w stałym związku. Cieszy się dobrym stanem zdrowia, nie był leczony psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo. Był dotąd trzykrotnie karany sądownie za przestępstwa przeciwko mieniu oraz życiu i zdrowiu. W okresie od 26.08.2005 r. do 24.03.2006 r. był tymczasowo aresztowany do sprawy o czyn z art. 280 § 1 kk; od zarzutu jego popełnienia został następnie prawomocnie uniewinniony. Jeden raz był ukarany za przekroczenie prędkości; dwukrotnie kierowano przeciwko niemu wniosek o ukaranie za prowadzenie pojazdu w stanie po użyciu alkoholu, lecz sąd odmawiał wszczęcia postępowania z uwagi na to, że ilość alkoholu w organizmie Ł. S., przy uwzględnieniu błędu pomiaru, była zbyt niska, by uznać, że popełnił wykroczenie.

dowody: dane z wyjaśnień oskarżonego k. 311 - 312, dane o karalności k. 244, 294 - 295, dane o pobytach k. 332 - 342, notatka urzędowa k. 343, odpis wyroku k. 344, dane o wykroczeniach k. 348 - 349, odpisy postanowień k. 352, 354

Przesłuchany w charakterze podejrzanego na etapie postępowania przygotowawczego Ł. S. nie przyznał się popełnienia zarzuconego mu przestępstwa i złożył wyjaśnienia. Stanowisko to podtrzymał na rozprawie. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia, przewidziany w art. 424 § 1 kpk, odstąpiono od cytowania wyjaśnień, odsyłając do niżej wskazanych kart akt.

vide: wyjaśnienia oskarżonego k. 61 - 62, 68, 312 - 315

Sąd zważył co następuje:

W świetle całokształtu zgromadzonego w przedmiotowej sprawie materiału dowodowego, w szczególności zeznań świadków i nagrań rozmów z oficerem dyżurnym, w zakresie, w jakim zostały one uznane za wiarygodne, opinii biegłych oraz ujawnionych dokumentów, sprawstwo Ł. S. nie budziło wątpliwości.

Ustalając stan faktyczny Sąd oparł się w pierwszym rzędzie na treści nagrań rozmów M. B. z oficerem dyżurnym policji. Nagrania te zostały włączone w poczet materiału dowodowego zarówno w formie cyfrowej, jak i w postaci stenogramu, ułatwiającego zapoznanie się z ich treścią. Ani autentyczność nagrań, ani rzetelność stenogramu nie były kwestionowane i nie budzą wątpliwości Sądu. Na podstawie treści tych nagrań można było zrekonstruować w sposób ramowy przebieg wypadków, które M. B. na bieżąco relacjonowała. Pozwoliło to na dokładne umiejscowienie w czasie poszczególnych zachowań osób biorących udział w zajściu, w tym manewrów samochodu prowadzonego przez Ł. S.. Z nagrań wynikało nadto, w jakiej odległości od auta znajdowała się każdorazowo M. B., co umożliwiło ocenę jej pola widzenia w danym momencie zdarzenia. Przedstawione w rozmowach z dyżurnym spostrzeżenia świadka są szczególnie cenne, gdyż były przekazywane niezwłocznie, bez zniekształceń i praktycznie bez namysłu, na gorąco, stąd ryzyko, że relacja świadka jest niepełna lub zawiera zniekształcenia wynikające z niepamięci albo z późniejszych sugestii, zostało w tej sytuacji zminimalizowane.

Zeznania M. B. składane w postępowaniu przygotowawczym oraz na rozprawie siłą rzeczy są nieco mniej dokładne aniżeli treść jej wypowiedzi utrwalona w nagraniach, jednakże w pełni z nią korelują. Świadek starała się zeznawać w sposób precyzyjny, zastrzegała, że pewnych detali nie dostrzegła, gdyż była zbyt daleko od auta, widoczność zasłaniały jej inne samochody, bądź też znajdowała się w takim miejscu, że nie mogła poczynić określonych obserwacji (np. gdy podawała numery rejestracyjne auta, stojąc za nim, nie mogła zobaczyć, kto siedzi w środku). Tego rodzaju zastrzeżenia uwiarygodniają relację świadka, wskazują bowiem na to, iż świadek stara się przekazać wyłącznie prawdziwe spostrzeżenia, a nie obciążać ponad miarę oskarżonego. Warto także zaznaczyć, iż M. B. precyzyjnie zaznaczyła, iż widziała, jak z przedmiotowego auta wysiada dwóch mężczyzn, jeden z miejsca pasażera, a drugi z miejsca kierowcy, ale nie była w stanie z całą pewnością potwierdzić, że mężczyzna, który wysiadł z miejsca kierowcy, wcześniej prowadził samochód. Ponownie, świadczy to o rzetelności świadka, który zeznając, nie opierał się w żadnej mierze na przypuszczeniach, nawet takich, które w sposób naturalny się nasuwają (skoro wysiadł z miejsca kierowcy, to wydaje się oczywistym, że prowadził), lecz skupił się na przedstawieniu tego, co rzeczywiście widział. W tej sytuacji Sąd dał w pełni wiarę zeznaniom M. B..

Niemniej jednak, w związku z tym, że M. B. nie zdołała zaobserwować, kto siedział za kierownicą auta w momencie, gdy wyjeżdżało ono spod bloku przy ul. (...), kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy miały zeznania pokrzywdzonej D. B.. Do ich oceny Sąd podszedł ze szczególną wnikliwością. Po pierwsze, w świetle deklaracji J. F., iż kompletnie nie pamięta, z kim jechał samochodem, D. B. jest jedyną osobą, która widziała i może być w stanie zidentyfikować kierującego. Jej zadanie wydaje się o tyle utrudnione, że zakładając, iż wersja oskarżonego jest prawdziwa, świadek musiałaby być odporna na wspomnianą wcześniej, nasuwającą się w sposób naturalny autosugestię, że osoba wysiadająca z auta po stronie kierowcy rzeczywiście chwilę wcześniej nim kierowała (zwłaszcza gdyby prawdziwa była wersja oskarżonego, a świadek nie widziała, jak prawdziwy kierowca pod osłoną ciemności ucieka z miejsca wypadku, czego a priori nie można było wykluczyć). Przy ocenie zeznań D. B. konieczne było zatem rozstrzygnięcie, czy tego rodzaju autosugestia miała miejsce. Po drugie, Sąd miał na względzie fakt, iż pokrzywdzona cierpi na schizofrenię, a udział w wypadku komunikacyjnym, będącym przedmiotem niniejszego postępowania, jeszcze pogorszył jej stan zdrowia. Należało zatem ocenić, czy dolegliwości pokrzywdzonej w jakikolwiek sposób wpłynęły na treść jej zeznań. W tej sytuacji Sąd postanowił przesłuchać pokrzywdzoną ponownie, w obecności biegłego psychologa i dopuścić dowód z opinii biegłego na okoliczność stanu rozwoju umysłowego, zdolności postrzegania i odtwarzania spostrzeżeń oraz skłonności świadka do ulegania sugestiom. W wydanej opinii, której rzetelność i fachowość nie budziła wątpliwości Sądu, biegła psycholog uznała, że D. B. funkcjonuje na poziomie normy rozwojowej, zdolność postrzegania, kodowania i odtwarzania spostrzeżeń jest u niej prawidłowo zachowana, w chwili przesłuchania nie występowały u niej żadne czynniki zdrowotne mogące mieć wpływ na jej zdolności poznawcze. Natomiast szok, jakiego doznała w chwili zdarzenia, wynikający z poczucia zagrożenia życia, mógł mieć wpływ na jej dokładność spostrzegania. Odnosząc się zaś do najistotniejszej kwestii, tj. podatności świadka na sugestię biegła stwierdziła, że w ocenie psychologicznej D. B. nie ma skłonności do podlegania sugestiom. Biegła dostrzegła pewne niekonsekwencje w wypowiedziach świadka na temat tego, czy mężczyzna, którego widziała za kierownicą auta był tym samym mężczyzną, który później z niego wysiadł od strony kierowcy: początkowo D. B. określiła, że jest pewna „na 50%”, że tak było „bo nie pamięta ubrania tej osoby, która mówiła, że gazuje silnik”, by po chwili stwierdzić, że „twarze były te same”, że był to ten sam człowiek, zaś jej wątpliwości dotyczą tego, czy tym mężczyzną był obecny na sali oskarżony, ponieważ wydaje jej się obecnie tęższy od tamtego mężczyzny. Powyższe niedokładności, jak wskazano wyżej, mogą być skutkiem doznanego przez pokrzywdzoną szoku. Niemniej jednak, należy zauważyć, że świadek konsekwentnie wskazywała, iż mężczyzna, który kazał jej przejść przed maską samochodu, był młody, miał około 30 lat; prawidłowo określała, że towarzyszący mu pasażer był starszy, siwiejący (niewątpliwie był nim J. F., mający 67 lat), zatem była w stanie prawidłowo ocenić wiek mężczyzn. Skoro zaś mężczyzna, który według wersji zaprezentowanej przez oskarżonego rzekomo miał prowadzić pojazd, miał mieć około 50 - 60 lat, być siwy, z zarostem i złamanym nosem, to całkowicie nie odpowiadał rysopisowi przedstawionemu przez D. B., która od początku mówiła, że był to człowiek młody i „ciemny” (tj. ciemnowłosy). Podsumowując, z opinii biegłego psychologa nie wynika, by istniały jakiekolwiek przesłanki by sądzić, że wskazanie przez D. B. Ł. S. jako kierującego autem, wynikało z sugestii.

Analiza treści zeznań D. B. również na to nie wskazuje. Pierwsze jej przesłuchanie zawiera niestety mało szczegółową relację, pokrzywdzona opisuje sytuację bardzo ogólnie, nie podaje rysopisu kierowcy, którego widziała za kierownicą. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż D. B. nie wskazuje również na jakiekolwiek wątpliwości co do osoby kierującego. Pokrzywdzona widziała na miejscu zdarzenia Ł. S. z bliska, przez dość długi czas, rozmawiała z nim, niewątpliwie zwracała na niego uwagę, przyglądała mu się, wiedziała, że to on został zatrzymany w związku z tym zdarzeniem jako kierowca auta, ale ani wówczas, ani podczas żadnego z przesłuchań nie wspomniała o tym, by zatrzymany mężczyzna wyglądał inaczej aniżeli ten, który „gazował” silnik pod blokiem, albo by choć trochę wahała się co do jego tożsamości.

Podczas drugiego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym D. B. była szczegółowo pytana o okoliczności, które podejrzany w złożonych przez siebie wyjaśnieniach opisywał odmiennie. Co do kluczowych kwestii, wypowiadała się stanowczo: wskazała, że w pojeździe widziała dwóch mężczyzn, kierujący był znacznie młodszy od pasażera, że na pewno nikt z tego samochodu nie uciekał, były tam cały czas dwie osoby, od strony kierowcy stał cały czas ten młody chłopak, którego widziała wcześniej za kierownicą, na pytanie policjanta, który przyjechał na miejsce pokrzywdzona tę okoliczność potwierdziła. D. B. przytoczyła nadto treść jej rozmowy z Ł. S., w której, z jednej strony, oskarżony miał poprosić ją, żeby mu się przyjrzała, bo już raz „siedział niewinnie”, ale z drugiej - miał przyznać, że przez pokrzywdzoną wjechał w drzewo. Z zeznań funkcjonariuszy policji A. K. i P. W. wynika przy tym, że brali pod uwagę ewentualność, że kierującym była inna osoba aniżeli Ł. S., ponieważ oskarżony im taką wersję przedstawił, dlatego też dopytywali D. B., czy jest pewna, że prowadził auto właśnie zatrzymany przez nich mężczyzna. Nie było zatem tak, że wszyscy obecni na miejscu przestępstwa bezkrytycznie i bez głębszej refleksji uznali, iż kierowała osoba, która wysiadła z miejsca kierowcy, gdyż wydawało się to oczywiste; uwzględniano także inne warianty przebiegu zajścia, lecz w oparciu o stanowcze oświadczenie D. B. od razu je wykluczono. W ocenie Sądu, gdyby pokrzywdzona zasugerowała się miejscem, z którego wysiadł Ł. S. i wskazała go jako kierowcę, choć to nie z nim rozmawiała przy bloku przy ul. (...), to dopytywana zaraz po zajściu o stopień pewności, z jakim go rozpoznaje, chociażby zawahałaby się (tak jak podczas przesłuchania na rozprawie), tymczasem nic takiego nie nastąpiło.

Należało także zwrócić uwagę na treść rozmowy pomiędzy Ł. S. a D. B., która odbyła się przy aucie. Oskarżony powołał się na fakt, iż w przeszłości był tymczasowo aresztowany do sprawy, w której ostatecznie został uniewinniony; rzeczywiście, taki incydent miał miejsce w życiu Ł. S.. W tym kontekście poprosił, aby D. B. „dobrze mu się przyjrzała”. Może to sugerować, iż oskarżony, który - według jego wersji - nie prowadził auta, chciał, by pokrzywdzona po przyjrzeniu się Ł. S. wykluczyła, by to właśnie on powiedział jej, żeby szła dalej, gdy siedział za kierownicą auta. Mogła to jednak równie dobrze być fałszywa sugestia, podsunięta przez oskarżonego pokrzywdzonej po to, by już w tamtym czasie przygotować dla niego linię obrony. Mimo iż oskarżony był pod wpływem alkoholu, nie można wykluczyć, że w tym właśnie celu wypowiedział omawiane słowa; Ł. S. jest człowiekiem doświadczonym życiowo, kilkakrotnie karanym, orientuje się w procedurze karnej i byłby w stanie, w ocenie Sądu, wymyślić na poczekaniu taki scenariusz. Co więcej, z tym fragmentem wypowiedzi Ł. S. zupełnie nie koreluje drugie zdanie, jakie skierował do D. B., w odpowiedzi na jej pytanie, czy chciał ją zabić: „nie, ja przez Panią wjechałem w drzewo”. W protokole policyjnym (k. 203) zdanie to zostało zapisane z pominięciem interpunkcji, przez co mogło zostać zinterpretowane zupełnie odmiennie („nie ja przez Panią wjechałem w drzewo” [lecz inna osoba]), dlatego Sąd dokładnie wyjaśnił w toku przesłuchania D. B. na rozprawie sposób wypowiedzenia przez oskarżonego tych słów ( vide: k. 325 i k. 381), ustalając, że niewątpliwie ujął on to tak, że potwierdził, iż uderzył w drzewo. Nie wspomniał przy tym o żadnym innym kierowcy, który miałby rozbić jego auto, lecz użył wyraźnie zaimka „ja”, tak, jakby uczynił to osobiście.

Zeznania pokrzywdzonej złożone na rozprawie korelowały z jej depozycjami z postępowania przygotowawczego. Z uwagi na zadawane pytania świadek próbowała przypomnieć sobie więcej szczegółów, ale w zdecydowanej większości przypadków nie potrafiła uzupełnić wcześniejszych wypowiedzi, co wprost sygnalizowała. W szczególności, D. B. nie była w stanie przypomnieć sobie, czy w samochodzie, który zauważyła przy bloku przy ul. (...) siedział ktoś na tylnym siedzeniu; nie mogła tego potwierdzić ani wykluczyć. Opisała natomiast mężczyzn, którzy siedzieli z przodu, zdecydowanie wskazując na to, że kierowca był młody i ciemny, a pasażer starszy i siwy. Po raz kolejny podważyło to wersję oskarżonego, który twierdził, że kierowca również był starszy i siwy, z zarostem; wydaje się, że gdyby tak było, świadek opisałaby obu mężczyzn siedzących na przednich siedzeniach w zbliżony sposób, albo wręcz podałaby, że byli do siebie podobni, tymczasem wyraźnie ich od siebie odróżniała. D. B. próbowała także opisać ubiór kierującego, ale była w stanie tylko określić, jak był ubrany mężczyzna, który wysiadł z auta od strony kierowcy. Pokrzywdzona starała się przypomnieć sobie strój osoby, którą widziała za kierownicą, gdy „gazowała” silnik, ale nie udało jej się odnaleźć w pamięci tego obrazu. To oświadczenie D. B. ponownie świadczy o rzetelności, z jaką podeszła do roli świadka - pokrzywdzona nie przeniosła automatycznie opisu odzieży mężczyzny, który wysiadł z auta od strony kierowcy na opis stroju mężczyzny, który ją przepuścił na przejściu, lecz podjęła próbę odtworzenia sobie realnych, zachowanych w pamięci obrazów osób, które widziała w tych dwóch odrębnych, konkretnych sytuacjach, a ponieważ udało jej się to tylko częściowo, poinformowała o tym Sąd.

Podsumowując, z uwagi na powyższe Sąd nie znalazł absolutnie żadnych podstaw, aby zakwestionować wiarygodność zeznań D. B., w tym w szczególności tego ich fragmentu, w którym rozpoznała ona Ł. S. jako mężczyznę, który kierował autem w momencie, gdy pokrzywdzona zatrzymała się przy bloku przy ul. (...) i zamieniła z nim kilka słów.

Zeznania M. L. zostały również ocenione przez Sąd jako zasadniczo wiarygodne. Świadek nie miała wiedzy na temat tego, kto kierował autem, które uszkodziło pojazd świadka, gdyż nie obserwowała samego zdarzenia. Opisywane przez świadka dźwięki, jakie usłyszała przez otwarte okno, korelują z przebiegiem zajścia opisywanym przez innych świadków - słyszała ona pisk opon ruszającego spod bloku przy ul. (...) auta, następnie huk uderzenia w należące do niej, zaparkowane przy ulicy auto R. (...), a później krzyk (D. B. bądź M. B., obserwującej jej potrącenie). M. L. określiła czas, jaki minął od tego momentu do jej pojawienia się przy aucie - miało minąć kilka minut, zatem nie można uznać, iż deklaracja świadka, że nie widziała, by ktoś od tego auta uciekał, przesądza o tym, że tak nie było. M. L. potwierdziła jednak to, co wynikało z innych dowodów, tj. że Ł. S. wysiadł przednimi drzwiami od strony kierowcy. Wskazała także, że po stronie kierowcy widziała wcześniej „jakieś ruchy”. Powoływał się na to oskarżony, twierdząc, że w tym czasie przesiadał się z miejsca pasażera z tyłu na miejsce kierowcy, by wyłączyć silnik. Wiarygodność tej tezy będzie omówiona w dalszej części uzasadnienia. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że owe „ruchy” po stronie kierowcy mogły być równie dobrze ruchami wykonywanymi przez Ł. S. na zajmowanym przez niego cały czas miejscu kierowcy, gdyż mógł on np. wychylać się, rozglądać, czy po coś sięgać w samochodzie. Interesująca, w kontekście wyjaśnień oskarżonego jest także relacja M. L. na temat rozmowy, jaką odbyła z Ł. S.. Świadek wskazała, iż oskarżony powiedział jej, że nie on jest sprawcą wypadku, lecz „kolega”, który „ukradł mu auto”. Jak wynika z protokołu przesłuchania oskarżonego, mężczyzna, który miał rzekomo prowadzić auto Ł. S., nie był w ogóle jego kolegą, był nieznajomym, którego tożsamości oskarżony wówczas nie znał i do chwili obecnej nie poznał. Trudno zatem, by określał go mianem swojego „kolegi”. Oskarżony wskazywał także, że powierzył temu mężczyźnie samochód dobrowolnie, a co więcej, bezsprzecznie, sam siedział w środku, więc nie sposób mówić o kradzieży tego auta. Wersja, jaką Ł. S. przekazał M. L. była zatem rażąco odmienna od tej, jaką zaprezentował oskarżony w toku procesu. Była to jednak jednocześnie jedna z wersji, jaką usłyszeli od oskarżonego interweniujący funkcjonariusze policji - zeznali oni, iż rzeczywiście początkowo Ł. S. twierdził, że auto zostało mu skradzione, po czym - prawdopodobnie uznając, że historia o kradzieży auta z jego właścicielem w środku brzmi dość absurdalnie - zmodyfikował swoją relację w kierunku, który następnie prezentował składając wyjaśnienia w sprawie.

Świadek J. F., potencjalnie posiadający największą wiedzę na temat istoty sprawy, zadeklarował praktycznie całkowitą niepamięć, stąd jego zeznania okazały się nieprzydatne do rozstrzygnięcia sprawy.

Natomiast zeznania A. K. i P. W. wykorzystano do rekonstrukcji stanu faktycznego (choć w marginalnym stopniu), a przede wszystkim - do oceny wiarygodności wyjaśnień oskarżonego i zeznań D. B.. Na wstępie należy jednak zauważyć, że co do tego, w którym momencie funkcjonariusze Policji pojawili się na miejscu zdarzenia, w zeznaniach świadków i wyjaśnieniach oskarżonego pojawiają się pewne rozbieżności. Jak wynika z zeznań M. B. oraz nagrania jej rozmowy z dyżurnym, w momencie, gdy doszło do potrącenia D. B., jej ucieczki w okolice śmietnika i spotkania się obu kobiet, policji jeszcze nie było; była to godzina 22.20. Według tego świadka, funkcjonariusze podjechali już po tym, jak z auta wysiadł pasażer i kierowca. Według D. B., policja przyjechała „prawie od razu”, ale Ł. S. stał już wówczas poza samochodem. Natomiast funkcjonariusze policji A. K. i P. W. utrzymywali, że gdy przyjechali na interwencję, dwóch mężczyzn siedziało jeszcze w środku auta. Trudno wyjaśnić, skąd ta rozbieżność; można domyślać się, że funkcjonariusze mieli na myśli moment, kiedy nadjechali radiowozem i widzieli już auto Ł. S., a nie zostali jeszcze zauważeni przez pozostałych świadków, bądź też szczegóły tej interwencji pomyliły się świadkom z przebiegiem innej, podobnej. Tak było zresztą z kwestią badania Ł. S. alkomatem - P. W. zeznał, że takie badanie wykonano, choć bez wątpienia go nie było; świadek zasugerował się tym, iż tego rodzaju badania standardowo przeprowadza się prawie zawsze w tego rodzaju przypadkach. Dalsze szczegóły, podawane przez policjantów, są już zbieżne z zeznaniami świadków. Choć A. K. nie pamiętał także dokładnie wersji, jaką przedstawił na miejscu oskarżony, to jednak kojarzył, że według niego auto miał prowadzić nieznany mężczyzna, a historia przedstawiona przez Ł. S. była niejasna. Natomiast P. W. przytoczył zarówno wersję z kradzieżą auta, jak i z jego użyczeniem koledze, co koresponduje choćby z zeznaniami M. L.. W tym zatem zakresie Sąd dał wiarę funkcjonariuszom policji, nie opierając się jednocześnie na fragmentach ich zeznań, które stały w sprzeczności z zeznaniami uznanymi za wiarygodne.

Zeznania świadków M. i W. T., H. C. oraz M. W. nie miały szczególnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, świadkowie potwierdzili jedynie, że w dniu zdarzenia Ł. S. spożywał alkohol, na co wskazują wyniki badania krwi, nie mieli zaś wiedzy co do tego, co działo się później. Świadek D. R. nie posiadał zaś w ogóle istotnych informacji, stąd jego zeznania zostały pominięte.

Stan pojazdu uczestniczącego w wypadku Sąd ustalił na podstawie dowodów o charakterze obiektywnym: dokumentacji fotograficznej, protokołu oględzin oraz opinii kryminalistycznej. Wyżej wspomniana dokumentacja została sporządzona profesjonalnie przez technika kryminalistyki, bezpośrednio na miejscu zajścia. Do tego, auto zostało wnikliwie zbadane pod względem mechanicznym przez biegłych, co pozwoliło na precyzyjne ustalenie jego mankamentów i ocenę ich wpływu na zaistnienie wypadku. Sąd, weryfikując linię obrony oskarżonego dopuścił dowód z opinii uzupełniającej, która potwierdziła, że przy ustalonych uszkodzeniach auta możliwym było, że silnik pracował na wysokich obrotach, gdy na miejscu kierowcy nikogo nie było. Opinia ta nie pozwoliła zatem stanowczo wykluczyć wersji prezentowanej przez oskarżonego, zgodnie z którą po ucieczce rzekomego kierowcy przesiadł on się z tylnego siedzenia na miejsce kierującego, by wyłączyć silnik, pracujący na wysokich obrotach. Z drugiej strony, ustalenie, że z technicznego punktu widzenia było to możliwe nie przesądza, iż tak właśnie działo się w rzeczywistości.

Istotnymi dla rozstrzygnięcia sprawy były także opinie sądowo - lekarskie, wydane przez biegłego oceniającego zakres obrażeń odniesionych przez D. B. i J. F.. Powołany do tych czynności biegły jest specjalistą w zakresie medycyny sądowej, posiada rozległą wiedzę medyczną i znaczny zasób doświadczenia zawodowego, a jego ekspertyzy są logicznie umotywowane. W ocenie Sądu, brak jest podstaw do kwestionowania ich rzetelności. Podobnie należy ocenić opinię z zakresu badań krwi na zawartość alkoholu etylowego, sporządzoną przez biegłego LK KWP w G.. Biegły dysponuje odpowiednią wiedzą i umiejętnościami, by podjąć się wydania opinii w niniejszej sprawie, a tok jego rozumowania, klarownie przedstawiony w opinii, jest spójny i precyzyjny. Zdaniem Sądu, wnioski wyciągnięte przez biegłego są prawidłowe i należycie poparte aktualną wiedzą naukową.

Sąd nie miał także zastrzeżeń do opinii z zakresu genetyki, wydanej przez instytucję badawczą dysponującą odpowiednimi specjalistami i sprzętem umożliwiającym przeprowadzenie tego rodzaju badań zgodnie z obowiązującymi procedurami. Wywód przedstawiony w opinii jest logiczny i precyzyjny. Niemniej jednak, na jej podstawie udało się stwierdzić, iż na kole kierownicy, klamrze pasa bezpieczeństwa kierowcy oraz fotelu kierowcy znajdowało się DNA Ł. S., zaś nie stwierdzono tam obecności DNA J. F.. Z włosa ujawnionego po wewnętrznej stronie szyby czołowej oraz ze śladu pochodzącego z drzwi przednich prawych wyizolowano DNA J. F.. Dowody te potwierdzają, że J. F. zajmował w samochodzie miejsce pasażera z przodu, co generalnie jest bezsporne. Natomiast dla śladu pobranego z dźwigni zmiany biegów uzyskano mieszany profil, pochodzący od co najmniej trzech osób, w którym nie można przyjąć obecności DNA J. F. i Ł. S.. Oskarżony wywodzi, iż stwierdzenie to uwiarygodnia jego linię obrony, zgodnie z którą auto prowadziła (a zatem także korzystała z dźwigni zmiany biegów) inna osoba. Wniosek taki jest jednak, zdaniem Sądu, nieuprawniony. Jak wiadomo z publikacji z dziedziny kryminalistyki, każdy, nawet najmniejszy kontakt dwóch obiektów prowadzi do wzajemnej wymiany substancji pomiędzy nimi. Ciało ludzkie jest miejscem nagromadzenia wielu śladów biologicznych pochodzących od różnych osób. Oznacza to, że nawet jedna osoba mogła pozostawić na dźwigni zmiany biegów materiał genetyczny trzech innych osób. DNA obecny finalnie na badanych dowodach rzeczowych może pochodzić z trzech różnych etapów naniesienia. Pierwszy to DNA obecny na dowodzie rzeczowym przed zaistnieniem przestępstwa. Drugi rodzaj DNA to ten, który zostaje naniesiony podczas zdarzenia przestępczego. Trzeci to DNA, który pojawia się na dowodzie rzeczowym po jego ujawnieniu i jest efektem błędnego postępowania różnych osób, od technika kryminalistyka pracującego na miejscu zdarzenia, po sędziego okazującego dowód rzeczowy w sądzie. Ten rodzaj DNA nazywany jest DNA kontaminującym. Nawet znikoma ilość obcego DNA kontaminującego badaną próbkę może prowadzić do zafałszowania profilu DNA, poddawanego badaniom. (tak: R. P., Co każdy lekarz o sądowym badaniu DNA wiedzieć powinien, Archiwum (...) Sądowej i Kryminologii, 2012, LXII, 219-225). Trzeba też pamiętać, że materiał biologiczny łatwo ulega zniszczeniu wskutek upływu czasu i działania różnego rodzaju czynników szkodliwych. Rodzi to ogromne ryzyko zniszczenia (degradacji) struktur DNA. W tej sytuacji zawarte w opinii stwierdzenie, że w badanej próbce nie ujawniono DNA Ł. S. nie przesądza o tym, że Ł. S. nie miał kontaktu z dźwignią zmiany biegów, z której pobrano próbkę; nie dowodzi także tego, że jako ostatnia korzystała z dźwigni jedna z osób (co najmniej trzech), których DNA się na tej dźwigni znajdowało. Warto zauważyć, że auto należało do Ł. S. i to on z niego na co dzień korzystał, stąd z całą pewnością na dźwigni pozostawił swoje DNA, którego akurat nie udało się zidentyfikować w pobranej próbce. DNA innych osób mogło zaś zostać naniesione przez Ł. S., który z tymi osobami miał wcześniej kontakt, przez pasażerów przewożonych autem, przez osoby, którym ewentualnie oskarżony użyczał pojazd albo nawet przez funkcjonariuszy policji, którzy zabezpieczali ślady. Nie bez znaczenia jest też okoliczność, iż auto Ł. S. było wyposażone w automatyczną skrzynię biegów (co widać w dokumentacji fotograficznej), co oznacza, że kierowca używał dźwigni mniej intensywnie aniżeli w przypadku skrzyni manualnej. W ocenie Sądu, wyniki badań genetycznych z całą pewnością nie dają podstawy do wykluczenia, iż Ł. S. prowadził auto w czasie wypadku.

Sąd dał również wiarę pozostałym dokumentom wskazanym w ustalonym stanie faktycznym, do których w szczególności należą dane o karalności, dane osobopoznawcze, protokoły przeszukania, zatrzymania, oględzin, dokumentacja medyczna i fotograficzna. Dokumenty te zostały ujawnione w toku rozprawy w trybie art. 393 § 1 i 2 kpk w zw. z art. 394 § 1 i 2 kpk na zgodny wniosek stron, a ich treść nie budziła jakichkolwiek wątpliwości Sądu. Dowody te sporządziły osoby uprawnione do wystawiania powyższych dokumentów w formie przewidzianej przez prawo. Brak w sprawie innych dokumentów, które mogłyby podważyć autentyczność wymienionych, bądź też zakwestionować ich autorstwo i treści w nich zawarte.

Oceniając w tym kontekście wyjaśnienia Ł. S. Sąd uznał, że w przeważającej mierze nie polegały one na prawdzie; w szczególności, Sąd nie dał wiary oskarżonemu co do tego, że w czasie wypadku autem kierowała inna osoba aniżeli Ł. S.. Do powyższego przekonania doprowadziły Sąd, w pierwszym rzędzie, omówione wyżej zeznania D. B., stojące w sprzeczności z depozycjami oskarżonego, a nadto - niezgodność wyjaśnień Ł. S. z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Odnosząc się do pierwszej kwestii należy przypomnieć, że D. B. wskazała, że osoba, która siedziała za kierownicą auta i „gazowała” silnik pod blokiem, była tą samą osobą, która następnie wysiadła z samochodu od strony kierowcy i została zatrzymana przez funkcjonariuszy Policji. Osobą tą był bez wątpienia Ł. S.. Jak wskazano wyżej, nie ujawniono jakichkolwiek przesłanek nakazujących podać w wątpliwość wiarygodność zeznań D. B..

Natomiast oceniając wyjaśnienia oskarżonego w oparciu o zasady logiki i doświadczenia życiowego należy podnieść szereg zastrzeżeń. Po pierwsze, wydaje się nieprawdopodobnym, by Ł. S. powierzył prowadzenie własnego auta zupełnie obcej osobie. Wprawdzie oskarżony podniósł, że rzekomo sprawdził, czy nieznajomy posiada prawo jazdy, wręcz go wylegitymował (co także nie jest często spotykane w stosunkach międzyludzkich, by żądać od siebie nawzajem dokumentów), ale jednocześnie wskazał, iż nie zapamiętał jakichkolwiek danych z tego dokumentu - imienia, nazwiska tego mężczyzny czy jego adresu. W przypadku, gdyby nieznajomy uszkodził auto czy spowodował wypadek, oskarżony nie miałby jakiejkolwiek możliwości pociągnięcia tego człowieka do odpowiedzialności. Trudno uwierzyć, że oskarżony nie miał oporów, by w tych okolicznościach oddać kierownicę auta obcej osobie; z reguły właściciele samochodów, zwłaszcza mężczyźni, zachowują się zgoła odmiennie, aż do przesady dbając osobiście o stan i bezpieczeństwo swoich pojazdów.

Po drugie, zupełnie zaskakujący jest opis tego, jak Ł. S. miał przebadać nieznajomego kierowcę przy pomocy alkomatu. Jeśli oskarżony miał obawy co do trzeźwości mężczyzny, powinien zrealizować ten pomysł jeszcze przed zajęciem przez niego miejsca za kierownicą. Trudno też zgadnąć, w jaki sposób Ł. S. zdołał nakłonić mężczyznę do poddania się testowi. Warto wskazać, że z zeznań świadków nie wynika, by na miejscu wypadku Ł. S. wspominał o alkomacie, którym badał kierowcę, zaś urządzenie to nie zostało zabezpieczone w jego samochodzie. Z drugiej strony, nie można wykluczyć, że podejrzenie nietrzeźwości zrodziło się dopiero po przejechaniu przez nieznajomego pewnego odcinka drogi. Czas, jaki auto stało w okolicach śmietnika (określony na podstawie rozmowy M. B. z oficerem dyżurnym - świadek podawała wówczas numery rejestracyjne auta), był wystarczająco długi, by przeprowadzić badanie alkomatem. Samo urządzenie zostało dostarczone przez oskarżonego na rozprawę i zbadane przez biegłego, lecz okazało się, że nie posiada ono możliwości ustawienia daty i godziny pomiaru, a jego wewnętrzna pamięć nie działa, stąd nie można stwierdzić, czy w tym czasie rzeczywiście odbył się jakiś pomiar.

Po trzecie, niezrozumiałym jest, dlaczego Ł. S., jak twierdzi, miał po ucieczce nieznajomego kierującego przesiadać się wewnątrz auta z miejsca z tyłu na fotel kierowcy, by wyłączyć silnik, który nadal pracował na wysokich obrotach. Z protokołu oględzin pojazdu Ł. S. oraz dokumentacji fotograficznej wynika, że w wyniku wypadku został uszkodzony przód auta - zderzak, błotniki, pokrywa silnika, reflektory, przednie koło. Nie ujawniono uszkodzeń boków pojazdu czy drzwi tylnych, zaś przednie z całą pewnością się otwierały, gdyż widać to na zdjęciach. Na żadną niesprawność drzwi nie wskazuje także opinia kryminalistyczna sporządzana przez biegłych analizujących stan techniczny pojazdu (choć przyznać należy, że biegłym nie zadano pytania o sprawność tylnych drzwi pojazdu, a na żadnym z wykonanych zdjęć nie widać ich w pozycji otwartej; na etapie postępowania sądowego pojazd zwrócono już oskarżonemu i nie można było poddać go ponownemu badaniu). Wydaje się zatem naturalnym, że chcąc przemieścić się na miejsce kierującego, pasażer z tyłu wysiadłby przez tylne drzwi i wsiadł do auta ponownie drzwiami przednimi od strony kierowcy. Oskarżony twierdzi, że tak nie uczynił, lecz przeciskał się wewnątrz pomiędzy siedzeniami; choć jest to wykonalne, przy sylwetce i posturze oskarżonego musiałoby to być bardzo niewygodne. Co więcej, kompletnie niezrozumiałym jest, dlaczego, w ocenie oskarżonego, aby wyłączyć silnik musiał on przesiąść się całkowicie na fotel kierowcy. Nie potrzeba przeprowadzać eksperymentów, by na podstawie doświadczenia życiowego i dokumentacji fotograficznej stwierdzić, iż przekręcenie kluczyka w stacyjce tego auta byłoby możliwe także z tylnego siedzenia, po wyciągnięciu ręki i niewielkim wychyleniu się w przód przez dorosłą osobę siedzącą na tylnej kanapie. Ł. S., mimo, że znajdował się w stanie nietrzeźwości musiał mieć świadomość tego, iż doszło do wypadku (a co najmniej poważnej kolizji) i że jeśli wysiądzie z auta przednimi drzwiami od strony kierowcy to automatycznie zostanie posądzony o to, że prowadził samochód, a w związku z rzekomą ucieczką nieznajomego kierowcy będzie mu bardzo trudno wykazać, że było inaczej. Całkowicie niepotrzebne przesiadanie się na fotel kierowcy w tych okolicznościach byłoby zatem działaniem skrajnie niekorzystnym dla oskarżonego i nie sposób dopatrzeć się uzasadnienia takiego zachowania. Faktem jest, że świadek M. L. zeznała, że widziała jakieś „ruchy” wewnątrz pojazdu po stronie kierowcy, na co powołał się zresztą oskarżony, uwiarygodniając w ten sposób swoją wersję wydarzeń. Wydaje się jednak, że bardziej prawdopodobnym jest to, że owe „ruchy” Ł. S. wykonywał raczej po to, by przemieścić się z fotela kierowcy na miejsce pasażera z tyłu (co mu się ostatecznie w jego stanie psychofizycznym nie udało), aniżeli w odwrotnym kierunku.

Po czwarte, jak już wspomniano, nielogiczny jest dialog Ł. S. z D. B., w którym, z jednej strony, oskarżony sugeruje pokrzywdzonej, by mu się przyjrzała, aby znów nie „siedział niewinnie”, a z drugiej - jak zrelacjonowała D. B. - przyznaje się wprawdzie nie do próby zabójstwa pokrzywdzonej, ale do uderzenia „przez nią” w drzewo.

Po piąte, należy wskazać na niekonsekwencję w opisywaniu przebiegu zajścia przez oskarżonego - według funkcjonariuszy policji, pierwotnie Ł. S. twierdził, że jego pojazd został skradziony, a później, że dobrowolnie użyczył go nieznanemu mężczyźnie.

W końcu, duże wątpliwości Sądu budzi fakt, że pomimo upływu ponad roku od zdarzenia oskarżony, który pochodzi z tej samej dzielnicy G. co rzekomy kierujący i w niej stale mieszka, nie zdołał ustalić personaliów tego mężczyzny. Ł. S. doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje mu grożą w niniejszym postępowaniu, aktywnie w nim uczestniczy, jest człowiekiem inteligentnym i przedsiębiorczym, ma wsparcie rodziny i przyjaciół (na rozprawie stawili się m.in. brat oskarżonego i jego konkubina), pamięta, jak wyglądał ów mężczyzna (opisywany przez oskarżonego wygląd był dość charakterystyczny), do tego dzielnica S. jest dzielnicą G., w której ludzie generalnie się znają, zatem dziwić może, że oskarżony nie podjął skutecznych środków, które doprowadziłyby go w ten czy inny sposób do ujawnienia, kto prowadził jego auto w dniu zdarzenia. Oskarżony nie wykazał nawet, by próbował to uczynić. Przemawia to, zdaniem Sądu, za przyjęciem, że człowiek, na którego powołuje się Ł. S. w swoich wyjaśnieniach, w rzeczywistości nie istnieje.

Podsumowując, z powyższych względów Sąd dał wiarę oskarżonemu jedynie częściowo, w tym zakresie, w jakim jego wyjaśnienia zostały potwierdzone innymi dowodami, wykluczając jednocześnie, by prawdziwym było zapewnienie Ł. S., że to nie on prowadził pojazd w czasie zdarzenia.

W świetle ustalonego wyżej stanu faktycznego oskarżony Ł. S. swym postępowaniem wyczerpał znamiona występku z art. 177 § 1 kk w zw. z art. 178 § 1 kk. Odpowiedzialności przewidzianej w przepisie art. 177 § 1 kk podlega ten, kto naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1 kk tj. tzw. średni uszczerbek na zdrowiu. Surowszej odpowiedzialności podlega przy tym m.in. sprawca, który popełnił to przestępstwo znajdując się w stanie nietrzeźwości (art. 178 § 1 kk).

Jak wskazano wyżej, podstawowym, umyślnym i ciężkim naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym było podjęcie przez oskarżonego jazdy samochodem w stanie znacznej nietrzeźwości - 1,66 promila alkoholu we krwi. Fakt ten został wykazany ponad wszelką wątpliwość poprzez badanie krwi oskarżonego przeprowadzone bezpośrednio po wypadku, nie ulega także wątpliwości, że oskarżony, będący człowiekiem dojrzałym, doskonale zdawał sobie sprawę ze skutków spożywania alkoholu, w tym z osłabienia koncentracji uwagi, wydłużenia czasu reakcji na zagrożenie i z karalności jazdy pod wpływem tego środka. Powyższe naruszenie pozostaje w bezpośrednim związku przyczynowym z zaistniałym wypadkiem drogowym, albowiem to brak właściwego panowania nad pojazdem prowadzonym z niebezpieczną prędkością spowodował, że Ł. S. uderzył w zaparkowane auto oraz w idącą po chodniku pieszą, po czym zatrzymał się na przydrożnym drzewie. Skutkiem naruszenia przez Ł. S. wyżej opisanych reguł było nieumyślne spowodowanie u D. B. oraz J. F. obrażeń skutkujących naruszeniem czynności narządów ciała na okres powyżej 7 dni. Należy zaznaczyć, że nawet gdyby przyjąć, iż J. F. jeszcze przed wypadkiem był pobity, o czym wyjaśniał oskarżony, to i tak niewątpliwie odniósł on także poważne obrażenia w czasie jazdy, gdyż uderzył głową w przednią szybę auta, powodując jej uszkodzenie. Natomiast D. B. bezsprzecznie doznała uszczerbku na zdrowiu tylko i wyłącznie wskutek działania oskarżonego, stąd bez względu na zakres obrażeń J. F. pozostających w związku przyczynowym z wypadkiem, kwalifikacja prawna czynu Ł. S. pozostaje niezmienna.

Zdaniem Sądu, oskarżonemu przypisać można winę w popełnieniu omawianego czynu. Oskarżony jest podmiotem zdolnym ze względu na wiek do ponoszenia odpowiedzialności karnej, a zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dostarcza podstaw do przyjęcia, iż w chwili czynu oskarżony był niepoczytalny lub znajdował się w anormalnej sytuacji motywacyjnej. Miał więc oskarżony obiektywną możliwość zachowania się w sposób zgodny z obowiązującym porządkiem prawnym, czego jednak nie uczynił, i z tego tytułu zasadnie postawić mu można zarzut.

Wymierzając oskarżonemu karę za przypisane mu przestępstwo Sąd uwzględnił wszelkie okoliczności, jakie nakazuje brać pod uwagę przepis art. 53 § 1 kk, zgodnie z którym Sąd wymierza karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do skazanego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Kara wymierzona oskarżonemu Ł. S., w ocenie Sądu, jest adekwatna do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu, jakiego dopuścił się oskarżony. Przestępstwo z art. 177 § 1 kk zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3, zaś z mocy art. 178 § 1 kk kara ta powinna zostać orzeczona w wysokości od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę do górnej granicy tego zagrożenia zwiększonego o połowę tj. do 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Przy wymiarze kary Sąd dostrzegł szereg okoliczności obciążających oskarżonego. Należy podkreślić, że Ł. S. dopuścił się umyślnego i rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym poprzez wykonanie manewru skrętu z nadmierną, niebezpieczną prędkością, a przede wszystkim poprzez kierowanie pojazdem pomimo znacznego upojenia alkoholowego. Oskarżony wiedział, że jego sprawność psychomotoryczna jest zaburzona, mógł zatem chociażby prowadzić pojazd w sposób ostrożny, tymczasem celowo wykonał nim niebezpieczną, agresywną szarżę. Ł. S. przepuścił idącą chodnikiem D. B., więc zdawał sobie sprawę z tego, iż mimo późnej pory, piesza znajduje się w rejonie jezdni i brawurowa jazda oskarżonego będzie zagrażać jej bezpieczeństwu. Co więcej, oskarżony zabrał do samochodu pasażera, nie zadbał o to, by zapiął on pas bezpieczeństwa, choć było to obowiązkiem kierującego, a następnie zamiast, jak deklarował, udzielić mu pomocy w dotarciu do domu, naraził go na poważne obrażenia ciała. Należy także wspomnieć, że oskarżony był już uprzednio karany, choć skazania te dotyczyły przestępstw całkowicie odmiennych rodzajowo. Sąd nie dopatrzył się jednocześnie w zasadzie żadnych okoliczności łagodzących. W tej sytuacji, w ocenie Sądu, kara wymierzona oskarżonemu nie mogła być łagodna, lecz plasować się winna co najmniej w średnich rejestrach ustawowego zagrożenia. Wymierzona oskarżonemu kara 2 lat pozbawienia wolności spełnia te warunki.

Nadto, z mocy art. 42 § 2 kk w przypadku popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, do jakich należy występek z art. 177 § 1 kk, w stanie nietrzeźwości, obligatoryjne było orzeczenie wobec oskarżonego środka karnego w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres nie krótszy niż 3 lata. Z uwagi na umyślne, poważne i brzemienne w konsekwencje naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz wysokie stężenie alkoholu w organizmie oskarżonego, Sąd uznał, że środek ten powinien zostać orzeczony w znacznie wyższym niż minimalny wymiarze, w związku z czym ustalił długość trwania zakazu na 6 lat. Na poczet orzeczonego środka karnego Sąd zaliczył oskarżonemu okres rzeczywistego zatrzymania prawa jazdy.

Sąd na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 1, art. 2 ust 1 pkt 4 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądził także od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym 8.151,69 zł tytułem wydatków, obejmujących w szczególności koszty opinii biegłych, korespondencji i uzyskania karty karnej, oraz 300,00 zł tytułem opłaty, uznając, iż nie ma podstaw do zwolnienia oskarżonego, będącego osobą czynną zawodowo, od pokrycia kosztów związanych z jego nieodpowiedzialnym postępowaniem.