Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt: II AKa 91/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 25 kwietnia 2013 roku

Sąd Apelacyjny w Katowicach w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący

SSA Mirosław Ziaja (spr.)

Sędziowie

SSA Małgorzata Niementowska

SSO del. Zbigniew Radwan

Protokolant

Magdalena Baryła

przy udziale Prokuratora Prok. Apel. Krzysztofa Błacha

po rozpoznaniu w dniu 25 kwietnia 2013 roku sprawy

G. S. s. R. i W.

ur. (...) w Z.

oskarżonego z art. 163 § 4 k.k. w zw. z art. 31 § 2 k.k.

na skutek apelacji obrońcy

od wyroku Sądu Okręgowego w Częstochowie

z dnia 20 grudnia 2012 roku, sygn. akt. II K 198/10

uchyla zaskarżony wyrok i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania

Sądowi Okręgowemu w Częstochowie

Sygn. akt II AKa 91/13

UZASADNIENIE

G. S. oskarżony został o to, że w dniu 2 marca 2010 roku w L. w Zakładzie (...) im. (...) w L., działając nieumyślnie sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób w postaci pożaru w ten sposób, że zaprószył żarem z papierosa lub płomieniem zapałki okolice wezgłowia materaca na łóżku środkowym sali nr 2, po czym doszło do zainicjowania ognia i mimo tłumienia materacem, do jego rozprzestrzenienia się, a następnie do spalenia wyposażenia sali nr 2 w postaci materacy i pościeli, co spowodowało gęste zadymienie i toksyczność produktów spalania w wyniku czego śmierć ponieśli pacjenci znajdujący się na sali nr 2:

-

A. I. – z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej u osoby z rozległymi oparzeniami II i III stopnia obejmującymi ok. 60% powierzchni ciała,

-

K. Ś. – z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej u osoby z rozległymi oparzeniami II i III stopnia obejmującymi ok. 85% powierzchni ciała,

-

R. S. – z powodu rozległych oparzeń ciała ze zwęgleniem, będących następstwem działania wysokiej temperatury i otwartego ognia w warunkach pożaru w dniu 5 marca 2010 roku,

-

A. K. – z powodu oparzeń ciała powstałych w wyniku działania płomienia skutkujących wystąpieniem dalszych powikłań wielonarządowych,

przy czym w czasie popełnienia zarzucanego mu przestępstwa z uwagi na organiczne zaburzenia osobowości i zachowania oraz deficyt intelektualny miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozumienia znaczenia swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem, tj. o przestępstwo z art. 163 § 4 k.k. w związku z art. 31 § 2 k.k.

Wyrokiem z dnia 20 grudnia 2012 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie uznał G. S. winnym tego, że w dniu 2 marca 2010 roku w L. w Zakładzie (...) im. (...) w L., działając nieumyślnie poprzez zaprószenie ognia żarem z papierosa lub płomieniem zapałki w okolicach wezgłowia materaca na łóżku środkowym sali nr 2, którego mimo podjętej próby tłumienia nie udało się ugasić, sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób w postaci pożaru, w wyniku którego w dniu 2 marca 2010 roku śmierć ponieśli pacjenci:

-

A. I. – z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej u osoby z rozległymi oparzeniami II i III stopnia obejmującymi ok. 60% powierzchni ciała,

-

K. Ś. – z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej u osoby z rozległymi oparzeniami II i III stopnia obejmującymi ok. 85% powierzchni ciała,

-

R. S. – z powodu rozległych oparzeń ze zwęgleniem, obejmujących ok. 95% powierzchni ciała, będących następstwem działania wysokiej temperatury i otwartego ognia w warunkach pożaru,

-

a w dniu 5 marca 2010 roku A. K. – z powodu rozległych oparzeń obejmujących ok. 70% powierzchni ciała i dalszych powikłań wielonarządowych, powstałych w wyniku działania płomieni skutkujących wystąpieniem niewydolności krążeniowo-oddechowej z kwasicą metaboliczną i cechami narastającego wstrząsu oparzeniowego,

przy czym w czasie popełnienia przestępstwa miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem, czym wyczerpał dyspozycję art. 163 § 4 k.k. w związku z art. 31 § 2 k.k. i za to na mocy art. 163 § 4 k.k. w związku z art. 31 § 2 k.k. wymierzył mu karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Na mocy art. 95 § 1 k.k. sąd orzekł umieszczenie oskarżonego w zakładzie karnym, w którym stosuje się szczególne środki lecznicze.

Na mocy art. 29 ustawy Prawo o adwokaturze zasądził od Skarbu Państwa na rzecz Kancelarii Adwokackiej adw. A. M. kwotę 3.025,80 zł w tym naliczony 23% podatek VAT tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu.

Na podstawie art. 230 § 2 k.p.k. zwrócił pokrzywdzonemu Wojewódzkiemu Szpitalowi (...) im. (...) w L. dowody rzeczowe opisane w pkt 1 do 8 wykazu dowodów rzeczowych k. 1429 akt sprawy, przechowywanych w biurze podawczym Sądu Okręgowego w Częstochowie pod nr bieżącym 41/10.

Na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. zwolnił oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych, którymi obciążył Skarb Państwa.

Apelację od powyższego wyroku wniósł obrońca oskarżonego. Na podstawie art. 427 § 2 k.p.k. i art. 438 pkt 1, 2 i 4 k.p.k. wyrokowi zarzucił:

1)  obrazę przepisów postępowania, która miała wpływ na treść orzeczenia, a mianowicie:

a)  art. 7 k.p.k. polegającą na dowolnej ocenie istotnej części zgromadzonego materiału dowodowego, a przede wszystkim wyjaśnień oskarżonego jak również zeznań świadków K. M., B. W. oraz M. F., przez uznanie, że skoro oskarżony jako jedyny w sali nr 2 manifestował chęć zapalenia papierosa podczas wieczornej toalety, to automatycznie wskazuje na to, iż to właśnie on dokonał zaprószenia ognia, podczas gdy prawidłowa ocena tych wyjaśnień oraz zeznań z uwzględnieniem pozostałego materiału dowodowego zgromadzonego w przedmiotowej sprawie, powinna prowadzić do przeciwnego wniosku i w konsekwencji do uniewinnienia oskarżonego;

b)  art. 4 k.p.k., art. 5 § 2 k.p.k. a contrario oraz art. 9 k.p.k. co doprowadziło do błędnego uznania przez sąd I instancji, że zgromadzony w niniejszej sprawie materiał dowodowy stwarza podstawy do uznania oskarżonego za winnego zarzuconego mu czynu, podczas gdy rzetelna, prawidłowa i całościowa ocena tegoż materiału, dokonana zgodnie z zasadami swobodnej oceny dowodów oraz domniemania niewinności prowadziłyby do uniewinnienia oskarżonego;

c)  art. 196 § 3 k.p.k. polegającą na niepowołaniu innego biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej i poprzestaniu przez Sąd Okręgowy w Częstochowie na dopuszczeniu ustnej uzupełniającej opinii biegłego K. P. w sytuacji, gdy biegły ten w swojej pisemnej opinii z dnia 19 maja 2010 roku sporządzonej na zlecenie prokuratora, wychodząc poza zadane mu przez prokuratora pytania, nadto przekraczając swoje uprawnienia, wskazał personalnie na G. S. jako sprawcę zaprószenia pożaru w budynku D Wojewódzkiego Szpitala (...) im. (...) w L. w dniu 2 marca 2010 roku;

2)  naruszenie § 16 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 roku w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenie przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej świadczonej z urzędu przez jego nieprawidłowe zastosowanie.

Zarzucając powyższe, na podstawie art. 437 § 2 k.p.k. obrońca wniósł o:

1)  zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego G. S., ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku i o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania właściwemu sądowi I instancji;

2)  zmianę wskazanego wyżej orzeczenia (pkt 3 zaskarżonego wyroku) przez zasądzenie na rzecz obrońcy kwoty 3.321,00 zł tytułem wynagrodzenia za obronę z urzędu oskarżonego G. S. w miejsce błędnie zasądzonej kwoty 3.0285,80 zł;

3)  zasądzenie na rzecz obrońcy kosztów tytułem nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu w postępowaniu apelacyjnym, które nie zostały przez oskarżonego pokryte ani w całości ani w części.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja zasługuje na uwzględnienie, a co za tym idzie – nie przesądzając ostatecznego, merytorycznego rozstrzygnięcia w sprawie – niezbędne stało się orzeczenie o charakterze kasatoryjnym.

W pierwszej kolejności zwrócić uwagę należy na to, że obrońca nie kwestionuje tego, iż inkryminowane zdarzenie – niezależnie od wyrażanych przez niego wątpliwości co do sprawstwa – nosiło cechy nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, mającego postać pożaru, w wyniku którego śmierć poniosły cztery osoby w rozumieniu przepisu art. 163 § 4 k.k.

Powyższe na niekorzyść nie zostało też zakwestionowane przez prokuratora.

Tym samym przynajmniej na obecnym etapie postępowania sąd ad quem zwolniony został od rozważań przyjętych przez sąd a quo co do oceny prawnej omawianego zdarzenia.

Nie można natomiast oprzeć się wrażeniu, że rację ma skarżący prezentując zarzuty natury procesowej tym bardziej, ze proces w zakresie samego mechanizmu powstania pożaru miał charakter poszlakowy, wymagający od sądu szczególnie starannego ustalenia zakresu odpowiedzialności karnej potencjalnego sprawcy w oparciu o fakty uboczne.

Jeżeli mieć powyższe w polu widzenia, uznać należy, że sąd merytoryczny nie dotrzymał standardów dowodzenia w procesie poszlakowym.

Najogólniej rzecz ujmując, z teoretycznego punktu widzenia, w procesie poszlakowym ustalenie faktu głównego (winy oskarżonego) jest możliwe wtedy, gdy całokształt materiału dowodowego pozwala na stwierdzenie, że inna interpretacja przyjętych faktów ubocznych poszlak (poza ustaleniem faktu głównego) nie jest możliwa.

Wydaje się, ze najpełniej – przy uwzględnieniu charakteru przedmiotowej sprawy – istotę procesu poszlakowego odzwierciedla wyrok Sądu Najwyższego z dnia 7 marca 2001 roku, sygn. akt IV KKN 455/00 (LEX nr 51429), którego tezę podziela też niniejszy skład orzekający, wskazujący na to, że bezsprzecznie warunkiem sine qua non poprawności dowodzenia pośredniego jest wyłącznie innej wersji, czyli konkurencyjnej hipotezy, co do przebiegu zdarzenia będącego przedmiotem rozpoznania. Od tego wymagania nie można odstąpić w sferze dokonywania ustaleń faktycznych na niekorzyść oskarżonego. W procesie dokonywania ustaleń faktycznych oraz ich subsumpcji pod właściwy przepis ustawy, najbardziej istotna jest bowiem kwestia, czy całokształt materiału dowodowego uzasadnia ustalenie faktu głównego, a więc winy oskarżonego, i to w sposób bezsporny, wyłączający wszelkie rozsądne możliwości w tym względzie.

Powyższa konkluzja musi być zawsze poprzedzona wnikliwą, obiektywną, a zarazem krytyczną analizą każdej poszlaki po uprzednim zbadaniu i rozważeniu wszelkich wątpliwości co do uznania jej za udowodnioną. Poszlaka ma walor dowodowy jedynie wtedy, gdy zostanie ustalona w sposób niewątpliwy, dlatego tak ważne jest wykorzystanie wszelkich możliwości procesowych, m. in. poprzez przeprowadzenie dowodu z opinii specjalistycznych, aby potwierdzić lub wykluczyć określoną tezę dowodową, a tym samym stwierdzić wartość danego dowodu pośredniego dla ustalenia faktu głównego.

W judykaturze w pełni trafnie wskazuje się i na to, że jeśli w procesie poszlakowym nie zostaną dotrzymane tak określone standardy, nie można twierdzić, że oceny prowadzące do wydania orzeczenia skazującego pozostają pod ochroną art. 7 k.p.k., tj. iż w procesie tym nie doszło do przekroczenia sędziowskiej swobody ocen (patrz uzasadnienie wyroku Sądu Najwyższego z dnia 9 sierpnia 2002 roku, sygn. akt V KKN 462/00, LEX nr 55201).

Analiza ustalonego w przedmiotowej sprawie stanu faktycznego oraz dowodów mających ustalenia te wspierać, w ocenie sądu odwoławczego, w niewątpliwy sposób prowadzi do wniosku, że przynajmniej w aktualnym układzie procesowym i stanie sprawy, Sąd Okręgowy nie sprostał standardom dowodzenia w procesie poszlakowym, co w szczególności dotyczy tego co wydarzyło się na sali chorych nr 2 Pawilonu D Szpitala (...) w L. w krytycznym czasie od momentu ostatniej bytności w niej świadka M. F. ok. godz. 21:30 do chwili ujawnienia przez niego kłębów wydobywającego się z tej zamkniętej sali, czyli w przedziale czasu ok. 10 minut wg wersji dla oskarżonego najkorzystniejszej, a co za tym też idzie, mechanizmu powstania i rozprzestrzeniania się w tym miejscu pożaru o ograniczonym zasięgu.

W istocie bowiem badając niniejsza sprawę przez pryzmat zarzutu aktu oskarżenia oraz zarzutów skargi odwoławczej, jedynie ustalenia dotyczące tego okresu budzą uzasadnione kontrowersje, wynikające chociażby z faktu, iż materiał dowodowy zaoferowany przez oskarżyciela publicznego w tym fragmencie jest bardzo ograniczony oraz w znaczącej części – co w szczególności dotyczy opinii biegłego z zakresu pożarnictwa, a więc dowodu dla sprawy fundamentalnego – mało stanowczy i oparty na przypuszczeniach oraz prawdopodobieństwie niewystarczającym w dowodzeniu pośrednim.

Można odnieść też wrażenie, że Sąd Okręgowy nie wykluczył również w sposób nie budzący wątpliwości tezy obrony, że sprawcą zaprószenia ognia nie był oskarżony, a inny z pacjentów tej sali oraz tego, że oparzenia ręki, których oskarżony doznał, niekoniecznie wiązać należało z zaprószeniem przez niego ognia w inkryminowanym czasie i włożeniem nieustalonej „materii” pod wezgłowie łóżka M. B., a jedynie z sytuacją, w której widząc palącą się „materię”, podpaloną uprzednio przez inną osobę, przeniósł ją spod łóżka M. B. do umywalki i puścił na nią wodę z kranu, a następnie opuścił salę, wcześniej jak wyjaśnił „ratując B. życie”.

Generalnie zauważyć trzeba, że Sąd Okręgowy ustalając przebieg zdarzenia w krytycznym miejscu i czasie uznał, że oskarżony G. S. sygnalizując wcześniej swój zamiar, odpalił w sali papierosa i płomieniem zapałki lub żarem z papierosa zaprószył ogień w wyniku czego doszło do zapalenia materiału znajdującego się pomiędzy jego łóżkiem, a łóżkiem pacjenta M. B., następnie widząc ogień oskarżony podjął próbę jego stłumienia, wkładając płonącą szmatę pod materac będący na łóżku M. B. w rejonie wezgłowia, a skoro to nie przyniosło spodziewanego skutku i doszło do zapalenia się materaca i materiałów (bliżej nie ustalonych, a więc pytanie jakich i skąd się tam znajdujących), co w konsekwencji spowodowało pożar, oskarżony widząc, co się dzieje, podniósł materac, wyjął spod niego płonącą szmatę i wrzucił ją do umywalki usytuowanej przy drzwiach, po czym puścił na nią strumień wody, doznając przy tym oparzeń lewej dłoni i ręki I/II stopnia, a następnie widząc rozprzestrzeniający się ogień, którego nie był w stanie samodzielnie ugasić, nie informując o tym nikogo, wyszedł z sali nie zamykając jej drzwi, do palarni, gdzie przy otwartym oknie palił papierosa (nie wiadomo, czy tego samego, czy następnego, a jeśli następnego, to w jaki sposób wszedł w jego posiadanie i jak go odpalił, a przy założeniu, że pierwszego to okres zainicjowania i rozprzestrzenienia się pożaru oraz nieudolnej akcji ratowniczej musiałby z natury rzeczy ograniczyć się do bardzo krótkiego czasu, maksymalnie kilku minut, a zatem, czy było to możliwe?), a gdzie zauważyć miał go następnie sanitariusz świadek M. F., który przybiegł na pomoc pacjentom dobijającym się do zamkniętych w bliżej nieokreślonych okolicznościach drzwi sali, w której rozgrywało się inkryminowane zdarzenie.

Tak ustalone zdarzenie w ocenie sądu ad quem budzi zastrzeżenia w obecnym stanie dowodów przede wszystkim z logicznego punktu widzenia tym bardziej, że dowody zaoferowane przez sąd meriti na ich poparcie żadną miarą nie przekonują, by poszczególne fragmenty tych ustaleń stanowiących fakty uboczne rozumowania poszlakowego miały charakter niewątpliwy oraz w jednoznaczny też sposób prowadziły od przekonującego ustalenia faktu głównego, czyli sprawstwa i zawinienia oskarżonego G. S., eliminując rozsądnie inne wersje zdarzenia, w tym i tą, do której w apelacji odwołał się obrońca.

Stwierdzić należy też i to, że sąd I instancji miał w przedmiotowej sprawie niezwykle utrudnione zadanie, skoro przebieg zdarzenia mógł on odtworzyć lub nie, po logicznym sfalsyfikowaniu tych dowodów, jedynie w oparciu o dwa osobowe źródła dowodowe (osób poddanych wówczas terapii psychiatrycznej), a więc wyjaśnień oskarżonego oraz zeznań świadka A. S., co jednak nie powinno rzutować na proces rozumowania w dowodzeniu pośrednim. Skoro zatem sąd orzekający odmówił w tym fragmencie wiary wyjaśnieniom oskarżonego, a zeznania świadka A. S., które oskarżonego nie obciążały, wykorzystał jedynie częściowo, to niewątpliwie ustalenia faktyczne winien on oprzeć na obiektywnym i prowadzącym do stanowczych oraz precyzyjnych wniosków dowodzie z opinii specjalistycznej z zakresu pożarnictwa.

Jakkolwiek nie sposób kontestować aktualnie fundamentalnych wniosków przeprowadzonej w sprawie opinii biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej K. P. co do miejsca zainicjowania pożaru, to dowód ten nie stanowi przekonującego i jednoznacznego źródła rozumowania co do mechanizmu powstania pożaru.

W pełni trafnie obrońca zwrócił też uwagę i na to, że biegły naruszył w opinii pisemnej ewidentnie reguły obiektywizmu wskazując personalnie oskarżonego jako sprawcę i winnego powstania pożaru, przy określeniu sposobu jego działania, co naruszało wymowę przepisu art. 196 § 3 k.p.k. i niezależnie od późniejszej postawy procesowej biegłego K. P., nie sposób wykluczyć, że miało to wpływ na sformułowane przez niego końcowe wnioski.

Powyższe wypowiadanie się w kwestiach podlegających wyłącznie sądowi, jak przekonująco odniesiono się do tego w orzecznictwie i doktrynie przedmiotu, nie zawsze wiązać musi się z osłabieniem zaufania do wiedzy i bezstronności biegłego, jednak może mieć to kardynalne znaczenie w sprawie, w której opinia ma dominujące znaczenie dla ustaleń faktycznych stanowiących podstawę odpowiedzialności karnej, a nadto jest ono w opozycji, przy braku innych dowodów, do odmiennych wyjaśnień oskarżonego.

Niewątpliwie w przedmiotowej sprawie Sąd Okręgowy winien mieć powyższe w polu widzenia tym bardziej, że przy ponownym rozpoznaniu sprawy bezsprzecznie konieczne będzie poszerzenie wiedzy o zajściu w oparciu, bądź to o uzupełniającą, bądź też nową opinię biegłego (biegłych) z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Specyficzny charakter niniejszej sprawy może sugerować potrzebę wykonania opinii nowej, weryfikującej i uzupełniającej opinię dotychczasową przez specjalistów, biegłych, czy wykładowców zatrudnionych w Państwowej Wyższej Szkole (...) w W. lub też opinię stosownego instytutu.

Problem ten winien rozważyć sąd I instancji przy ponownym rozpoznaniu sprawy w zależności od stanu posiadanej wiedzy opartej na dotychczas przeprowadzonych dowodach.

Rozpoznając niniejsza sprawę, przy opisie zarzutu aktu oskarżenia oraz braku apelacji na niekorzyść, należy bazować na podstawowym założeniu, że sprowadzenie pożaru w krytycznym miejscu i czasie miało charakter zaprószenia ognia, co z językowego punktu widzenia oznacza niechcące spowodowanie gdzieś pożaru przez rzucenie lub zostawienie płonącej zapałki, palącego się papierosa itp. (por. Słownik Języka Polskiego pod redakcją Mirosława Bańko, Wydawnictwo Naukowe PWN, t. 6, s. 349). Powyższe oznacza, że wykluczono przynajmniej z prawnego punktu widzenia, by oskarżony działał w sposób celowy, umyślny, a zatem, by podpalił on w ten sposób początkowo – jak to przyjęto – leżącą między łóżkami, a zatem na podłodze, szmatę, czyli określonego rodzaju tkaninę.

Sąd Okręgowy posługując się w zaskarżonym wyroku pojęciem „zaprószenia” nie przybliża na czym zaprószenie ognia przez oskarżonego miało polegać, tworząc różne hipotezy „żarem z papierosa lub płomieniem zapałki”, a nadto nie określa też jak do tego doszło, np. przez strzepnięcie popiołu (żaru) z papierosa, czy też rzucenie zapałki, bądź dotknięcie tych inicjatorów ognia do leżącej na podłodze tkaniny.

Drugim kardynalnym założeniem, które należy przyjąć w formie dla oskarżonego najkorzystniejszej, w związku z treścią przepisu art. 5 § 2 k.p.k., to czas najprawdopodobniej kilku minut, w których pożar w okolicznościach ustalonych przez sąd I instancji miałby zostać zainicjowany, następnie się rozwinąć, przy uwzględnieniu nadto czasu na podjęcie przez oskarżonego akcji gaśniczej i opuszczenia pokoju oraz podjęcia też próby samoratowania się pozostałych pacjentów sali nr 2.

Analizując poszczególne fragmenty przyjętych przez Sąd Okręgowy ustaleń faktycznych tworzących fakty uboczne zwrócić uwagę należy na następujące założenia, które nie znajdują potwierdzenia w konkretnych dowodach pozwalających obalić wyjaśnienia oskarżonego.

1.  Sąd meriti przyjął, że oskarżony „odpalił w sali papierosa…”, nie wskazując na czym odpalenie to miało polegać. Analiza całego tekstu pisemnego uzasadnienia wyroku może jedynie sugerować, że sąd przyjął, iż oskarżony uczynił to samodzielnie zapałką. Powyższe założenie nie jest wsparte żadnym konkretnym dowodem. Sąd Okręgowy pomija przy tym, nie wskazując stosownego i logicznego powodu, pierwotne wyjaśnienia oskarżonego (k. 677-678), z których wynika, że nie posiadał on zapalniczki, ani zapałek tylko cygarniczkę, a papierosa odpalił mu M. B. od swojego papierosa. Z powyższych wyjaśnień – jak to ma miejsce później – nie wynika też wprost, by do odpalenia papierosa oskarżonemu przez M. B. doszło na korytarzu szpitala, a zatem można przyjąć – co pominął sąd a quo – że miało to miejsce na sali. Jeżeli natomiast założyć, jak uczynił to Sąd Okręgowy, że do zapalenia leżącej na podłodze tkaniny w przypadkowy sposób doszło od płonącej zapałki, to należy wskazać skąd oskarżony znalazł się w posiadaniu zapałek i przy dowodowym wsparciu racjonalnie odrzucić naprowadzony wyżej fragment jego wyjaśnień.

Jeśli tego uczynić się nie da, nie sposób, przy aprobacie dla zeznań świadków pracowników szpitala (F., M., L.), że pacjent M. B. był osobą palącą papierosy, czynił to także nieregulaminowo na sali chorych, że w krytycznym czasie posiadał on przy sobie papierosy i źródło ognia, którym je odpalał, a nadto leżał on wówczas jedynie w łóżku, co nie oznacza, by spał, to żadną miarą nie można wykluczyć, że po opuszczeniu sali chorych przez K. M. i M. F. mimo, że wcześniej nie sygnalizował on takiej potrzeby, zapalił on na sali (nie można też wykluczyć możliwości wyjścia do palarni) papierosa i przypalił tym samym też papierosa oskarżonemu, jak wynika to z jego wyjaśnień.

Powyższy problem musi zostać precyzyjnie oceniony i zweryfikowany przez sąd przy ponownym rozpoznaniu sprawy, skoro wiąże się z nim sytuację zainicjowania ognia będącego zarzewiem pożaru, a radykalnie nie sposób wykluczyć w aktualnym stanie dowodów, że sytuację tą mógł sprokurować M. B..

2.  Kolejną wątpliwą kwestią, która jednak dosyć stanowczo wynika z ustaleń faktycznych przyjętych przez Sąd Okręgowy, a co nie znajduje żadnego oparcia w zaoferowanych dowodach, jest problem „zapalenia materiału znajdującego się pomiędzy łóżkiem oskarżonego, a łóżkiem pacjenta M. B.”. Z kontekstu kolejnego fragmentu uzasadnienia pisemnego wyroku wynikać może, że sąd I instancji posługując się pojęciem materiału (w protokole oględzin miejsca zdarzenia i w opinii biegłego K. P. używa się też pojęcia materii) ustala, że chodzi o tkaninę, skoro dalej materiał ten nazywa „szmatą”.

Mówiąc zatem o tkaninie znajdującej się między łóżkami oskarżonego oraz M. B. można jedynie logicznie przyjąć, że leżała ona na podłodze (chyba, że była trzymana w tym miejscu w ręku przez osobę obecną wówczas na sali).

Tego typu ustalenie wydaje się być dowolne i nie znajduje odzwierciedlenia w żadnych z dotychczas ujawnionych dowodów, a w szczególności wyjaśnieniach oskarżonego, czy zeznaniach świadków M. F., bądź K. M.. Z depozycji tych ostatnich żadną miarą nie można wnioskować, by bezpośrednio przed pożarem, kiedy wizytowali salę nr 2, na podłodze leżały jakiekolwiek tkaniny. Jeżeli zatem chcieć czynić takie założenie, to wskazana wyżej okoliczność winna być precyzyjnie wyjaśniona przy ponownym rozpoznaniu sprawy, łączenie bowiem wspomnianej okoliczności z informacją pochodzącą z opinii biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej (k. 2025), że w umywalce znajdującej się na sali nr 2 ujawniono po zdarzeniu „nadpaloną szmatę” z puszczona na nią z kranu wodą, jest nazbyt daleko idące i ewentualnie kojarzyć to można jedynie podjęciem bliżej nieokreślonej próby gaszenia ognia najprawdopodobniej przez oskarżonego, jeżeli mieć w polu widzenia stwierdzone u niego obrażenia lewej ręki, będące efektem działania ognia.

W ogóle problem wskazanej wyżej „szmaty” może mieć kardynalne znaczenie w przedmiotowej sprawie, jeśli zważyć, że analiza akt sprawy, w tym w szczególności protokołu oględzin miejsca zdarzenia nie dostarczyła informacji, czy – jak to określił biegły – „nadpalona” tkanina znajdująca się w umywalce po zdarzeniu, na którą leciała woda z kranu została zabezpieczona oraz czy ewentualnie można przeprowadzić aktualne ekspertyzę kryminalistyczną pozwalającą ustalić co to była za tkanina (czy w ogóle była to tkanina, czy inna bardziej lub mniej łatwopalna rzecz), jaka była jej struktura, jaki był jej kolor, czy tkanina ta była łatwopalna, w jakiej temperaturze się zapalała i czy można łączyć to z przypadkowym zetknięciem z zapaloną zapałką, bądź też rzuconą na nią zapaloną zapałka, czy mogła zapalić się od żaru z papierosa, czy była ona ewentualnie nasączona materiałami łatwopalnymi, by w konsekwencji dojść do wniosku, czy w ogóle możliwe było zapalenie się takiej tkaniny w mechanizmie przyjętym przez Sąd Okręgowy (zarzut aktu oskarżenia wyklucza umyślne podpalenie), a jeśli tak, to jaki był czas niezbędny do zapalenia się takiej tkaniny w mechanizmie wynikającym z zaskarżonego wyroku i uzyskania odpowiedniego poziomu ognia, czy tak zapalona tkanina mogła po włożeniu między materac, a stelaż łóżka i przyciśnięta materacem (taką wersję zdaje się przyjmować Sąd Okręgowy, skoro następnie pisze, że oskarżony podniósł materac i wyjął spod niego płonącą szmatę) spowodować w konkretnym wypadku zapalenie się materaca od spodu na łóżku M. B., dlaczego tak zapalona tkanina jeszcze przed włożeniem pod materac łóżka nie uruchomiła zainstalowanych na sali nr 2 elektronicznych czujników przeciwpożarowych.

Biegły mówiąc o nadpalonej tkaninie jednoznacznie wskazuje, że w umywalce znajdowały się na tyle wyraźne jej fragmenty, że pozwalały na jej identyfikację i nadawały się do potencjalnych badań kryminalistycznych.

Jeśli natomiast wynik takiego ustalenia okaże się być negatywny, Sąd Okręgowy przy ponownym rozpoznaniu sprawy winien poprzez zeznania świadków – osób uczestniczących po zdarzeniu w oględzinach miejsca – ustalić, jaka tkanina była w umywalce, czy była to jedna tkanina, czy też kilka różnych, jaka była jej wielkość, czy był to fragment ubioru, bielizny, pościeli, ręcznika itp.

Ma to istotne znaczenie z punktu widzenia opinii biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej tym bardziej, że dotychczasowe ustalenia sądu I instancji jawią się być z opinią tą, mającą przecież fundamentalne znaczenie dowodowe, niekompatybilne, a co najwyżej wskazywać na wersję wg biegłego mniej prawdopodobną, jeśli chodzi o określenie przyczyny pożaru.

Jak wynika z powołanej wyżej opinii biegłego (k. 2023-2026) do zainicjowania omawianego wyżej pożaru doszło na skutek użycia inicjatora termicznego punktowego pod materacem na wezgłowiu łóżka M. B., teoretycznie na dwa sposoby, albo na skutek zaprószenia ognia przy podniesionym materacu, albo włożenia palącej się materii pod materac, przy czym w konkretnych warunkach niniejszej sprawy jego zdaniem druga z wersji jest mniej prawdopodobna.

Biegły wskazał bowiem, że gdyby paląca się materia stanowiąca zarzewie ognia była mała i nie powodowała uruchomienia czujki elektronicznej, to na skutek mechanicznego odcięcia dopływu powietrza przez materac doszłoby do jej samougaszenia, aczkolwiek też nie wykluczył on, by do zainicjowania ognia mogło dojść bez uprzedniego uruchomienia alarmu i dopiero rozwój ognia czujkę tą uruchomił. Jednocześnie biegły też podniósł, że aby zarzewie włożone pod materac spowodowało jego zapalenie musiało być odpowiednio duże, przy czym duże zarzewie ognia spowodowałoby jego zdaniem uruchomienie elektronicznej czujki (k. 2024). Jednocześnie też biegły K. P. jednoznacznie stwierdził, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez osobę znajdującą się w sali nr 2, a jego inicjatorem punktowym był płomień zapalniczki, zapałki lub żar z papierosa, przy czym nie można wykluczyć, że w pierwszej fazie żar z papierosa był inicjatorem ognia przy dostępie powietrza z zewnątrz w kontakcie z jakąś tkaniną lub innym materiałem palnym, na tyle małym, że nie uruchomił od razu działania czujki, a włożony pod materac wywołał proces spalania, który spowodował pożar.

Już tylko syntetyczna ocena w/w opinii pozwala przyjąć, że wnioski wyprowadzone przez biegłego w zakresie mechanizmu powstania pożaru nie są jednoznaczne, a odzwierciedlają jedynie określony stopień prawdopodobieństwa oparty na domysłach, przy czym ustalenia faktyczne sądu stanowiące rekonstrukcję przebiegu inkryminowanego zdarzenia opierają się na hipotezie mniej prawdopodobnej.

Powyższe musi zatem budzić zastrzeżenia z punktu wiedzenia zasady in dubio pro reo w procesie opartym na dowodzeniu poszlakowym.

Już tylko w tym, jakże syntetycznie naprowadzonym kontekście, waloru nabiera konieczność jednoznacznego ustalenia przez sąd, jaki rodzaj tkaniny lub tkanin i o jakiej strukturze oraz palności (możliwości zapalenia i rozwoju w ten sposób ognia), a także, jakiej wielkości ujawniony został po zdarzeniu w umywalce i jaki był czas niezbędny do zapalenia i ewentualnego rozwoju ognia, a w szczególności, czy możliwe byłoby to na przestrzeni kilku minut.

Powyższe ustalenia mogą mieć znaczenie dla uszczegółowienia opinii biegłego z zakresu ochrony przeciwpożarowej, która to opinia, zawierająca obiektywną i specjalistyczną wiedzę, ma fundamentalne znaczenie dla ustaleń rekonstruujących przebieg zdarzenia, wobec braku innych racjonalnych dowodów.

Rozważenia i ustalenia przy ponownym rozpoznaniu sprawy będzie wymagało i to, czy materią zapaloną, o jakiej była mowa wyżej, nie mogły być ubrania pozostawione wcześniej na łóżku przez świadka K. M. i w której części łóżka, w szczególności M. B., ubrania te położyła.

Dopiero tak ustalone precyzyjnie fakty i wyprowadzone na ich podstawie wnioski pozwolą na jednoznaczne odniesienie się do problematyki sprawstwa i zawinienia, a w szczególności stworzyć mogą warunki dowodzenia pośredniego, z zachowaniem zasady, o jakiej mowa w przepisie art. 5 § 2 k.p.k. W tym też kontekście Sąd Okręgowy zobligowany będzie jeszcze raz przeanalizować mechanizm powstania pożaru zaoferowany w akcie oskarżenia przez prokuratora, przy założeniu, że w sposób niewątpliwy, a nie jedynie prawdopodobny wyeliminować można inną wersję zdarzenia w tym i tą, do której odwołuje się odpowiednio uargumentowana linia obrony oskarżonego.

Z uwagi na to, że pisemne motywy zaskarżonego wyroku nie zawierają uzasadnienia tej części wyroku, który dotyczy zasądzonych od Skarbu Państwa na rzecz obrońcy kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej oskarżonemu z urzędu w postępowaniu rozpoznawczym, niemożliwe staje się, wobec braku sformułowanych argumentów konkretnego rozstrzygnięcia, odniesienie się przez sąd odwoławczy do zarzutu apelacji obrońcy w tym fragmencie.

Tym samym wobec tego, że w omawianym fragmencie wyrok wymyka się spod kontroli apelacyjnej sądu I instancji przy ponownym rozpoznaniu sprawy winien szczegółowo do problemu tego odnieść się.

Przy ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Okręgowy powinien w jak najszerszym zakresie w ramach postępowania dowodowego skorzystać z możliwości prawnych wynikających z treści przepisu art. 442 § 2 k.p.k., a co za tym idzie skoncentrować zasadniczo swoją uwagę na bezpośrednim przeprowadzeniu dowodów dotyczących kontrowersyjnych dla stron fragmentów ustaleń faktycznych, na co zwrócono uwagę wyżej.

Mając na uwadze powyższe, orzeczono jak w części dyspozytywnej.

Niezależnie od tego zwrócić uwagę należy jeszcze na inne uchybienia sądu meriti, które winny być wyeliminowane w przyszłości.

Sąd Okręgowy argumentując rozstrzygnięcie w przedmiocie zawinienia, za czym przemawia lektura pisemnego uzasadnienia zaskarżonego wyroku (patrz s. 32), w sposób niejednoznaczny wypowiedział się w odniesieniu do strony podmiotowej przypisanego czynu.

W istocie rzeczy można uznać, że zasadniczo sąd a quo uznał, że oskarżony działając nieumyślnie w krytycznym miejscu i czasie czynił to w formie uświadomionej nieumyślności, określanej na gruncie dawnego stanu prawnego lekkomyślnością. Przemawiać za tym może stwierdzenie, że „niewątpliwie przewidywał możliwość zaprószenia ognia i spowodowania pożaru…”. Powyższa przesłanka nie została jednak w pełni uzasadniona, jeśli przyjąć, że nie rozważono jej w zestawieniu z informacjami wynikającymi wprost z opinii sądowo-psychiatrycznej i opinii psychologicznej wskazujących stanowczo na postępujący proces psychodegradacji oskarżonego i ograniczoną w stopniu znacznym jego zdolność rozpoznawania znaczenia czynu tempore criminis, co może przecież rzutować na sferę intelektualną. Jednocześnie sąd ten alternatywnie wyartykułował pogląd, o czym świadczy stwierdzenie „albo jeśli takiej możliwości nie przewidywał”, że w zakresie strony podmiotowej uprawnione jest przypisanie oskarżonemu nieświadomej nieumyślności, dawniej określanej niedbalstwem.

Tak zaoferowane, niejednoznaczne rozstrzygnięcie jest błędne i narusza unormowanie zawarte w przepisie art. 413 § 2 pkt 1 k.p.k. nakładające na sąd w wyroku skazującym obowiązek dokładnego określenia przypisanego czynu.

Jednocześnie też podniesione uchybienie nie pozwala na klarowne określenie stopnia społecznej szkodliwości, a co za tym też idzie, uniemożliwia prawidłowe ustalenie jednej z zasadniczych przesłanek kształtujących wymiar kary (art. 53 § 1 k.k.).

Nadto Sąd Okręgowy orzekając wobec oskarżonego za przypisany mu czyn karę pozbawienia wolności, nawet z uwzględnieniem treści art. 95 § 1 k.k., nie rozważył informacji wynikającej z załączonego do akt prawomocnego postanowienia Sądu Rejonowego w Zawierciu, wydanego po około roku od zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego osądu o umorzeniu wobec niego postępowania wykonawczego związanego z wdrożeniem do wykonania zarządzonej kary pozbawienia wolności. Uzasadnienie tego postanowienia bazujące na treści art. 15 § 1 k.k.w. wyraźnie sugeruje, że stan zdrowia psychicznego oskarżonego i konieczność wdrożenia wobec niego specjalistycznej opieki szpitalnej wyłącza możliwość wykonania zarządzonej kary pozbawienia wolności.

Powyższa okoliczność na gruncie niniejszej sprawy winna być sprawdzona przez aktualną uzupełniającą opinię sądowo-psychiatryczną i wykorzystana na wypadek ewentualnego przyjęcia odpowiedzialności karnej oskarżonego za zarzucany mu czyn, przy odpowiednim ukształtowaniu kary.

Zatem orzeczono, jak wyżej.