Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III C 347/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 29 maja 2018 r.

Sąd Rejonowy Szczecin – Centrum w Szczecinie, III Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący: Sędzia Sądu Rejonowego Artur Mączyński

Protokolant: sekr. sąd. Sylwia Frankiewicz

po rozpoznaniu w dniu 18 maja 2018 r.

na rozprawie

sprawy z powództwa M. D.

przeciwko pozwanej 109 Szpitalowi (...) z Przychodnią – Samodzielnemu Publicznemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej w S.

o zapłatę

I.  zasądza od pozwanej na rzecz powódki kwotę (...) (czterdziestu trzech tysięcy stu siedemdziesięciu) złotych 73 (siedemdziesięciu trzech) groszy wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie liczonymi w stosunku rocznym od kwot:

- (...) (czterdziestu tysięcy) złotych od dnia 29 maja 2018 r.,

- 1940 (jednego tysiąca dziewięciuset czterdziestu) złotych 77 (siedemdziesięciu siedmiu) groszy od 5 listopada 2013r.,

- (...) (jednego tysiąca dwustu dwudziestu dziewięciu) złotych 96 (dziewięćdziesięciu sześciu) groszy od 24 lipca 2014r.;

II.  oddala powództwo w pozostałej części;

III.  zasądza od pozwanej na rzecz powódki kwotę (...) (dwóch tysięcy stu siedemdziesięciu trzech) złotych 60 (sześćdziesięciu) groszy tytułem kosztów zastępstwa procesowego;

IV.  nakazuje ściągnąć od powódki na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Rejonowego Szczecin – Centrum w Szczecinie z roszczenia zasądzonego na rzecz powódki, a oznaczonego w pkt I. wyroku, kwotę 540 (pięciuset czterdziestu) złotych;

V.  nakazuje pobrać od pozwanej na rzecz Skarbu Państwa - Sądu Rejonowego Szczecin – Centrum w Szczecinie kwotę 2160 (dwóch tysięcy stu sześćdziesięciu) złotych.

Sygn. akt III C 347/18

UZASADNIENIE

W dniu 29 listopada 2013 roku powódka M. D. wniosła o zasądzenie na swoją rzecz od pozwanego 109 Szpitala (...) z Przychodnią – Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w S. kwoty 50.000 złotych tytułem zadośćuczynienia za uszkodzenie nerwu strzałkowego wraz z odsetkami ustawowymi liczonymi od dnia 23.09.2013r. do dnia zapłaty. Strona powodowa domagała się również zasądzenia kwoty 3991,97 zł tytułem odszkodowania wraz z ustawowymi odsetkami liczonymi od kwoty 2762,01 zł od 1.11.2013r. do dnia zapłaty i od kwoty 1229,96 zł od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty. Na wskazaną wysokość odszkodowania miały się składać następujące kwoty: 277,01 zł z tytułu kosztów zalecanych leków; 1050 zł tytułem rehabilitacji ruchowej; 320 zł na pokrycie kosztów dojazdów na rehabilitację ruchową; 1115 zł z tytułu utraty zarobków; 1229,96 zł tytułem wydatków na leki i rehabilitację). Powódka żądała także ustalenia odpowiedzialności pozwanego za mogące wystąpić u powódki w przyszłości skutki leczenia operacyjnego w pozwanym szpitalu w okresie od 11 do 14 czerwca 2013 roku. Ponadto, strona powodowa wniosła o zasądzenie na swoją rzecz od pozwanego kosztów procesu, w tym zastępstwa procesowego według norm przepisanych powiększonych o opłatę skarbową od pełnomocnictwa.

Pozwany szpital w swej odpowiedzi na pozew wniósł o oddalenie powództwa w całości oraz zasądzenie na swoją rzecz od powódki kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych. Pozwana przyznała, że powódka była leczona w pozwanym szpitalu, lecz przebieg śródoperacyjny zabiegu nastąpił bez powikłań. Pozwana argumentowała, że po zakończonym zabiegu w okresie pooperacyjnym wczesnym nie stwierdzono u pacjentki cech uszkodzenia polineutropii uciskowej nerwu strzałkowego kończyny dolnej prawej, o czym świadczą adnotacje obserwacji pielęgniarskiej i lekarskiej w dokumentacji leczenia. Nadto wskazano, że po operacji leczenia żylaków zastosowano m.in. kompresjoterapię bandażem. Wskazano także, że kompresjoteraię zalecono również w okresie pooperacyjnym, ale wykonywanie tego zalecenia nie jest kontrolowane przez lekarzy i nie wiadomo, jak pacjent bardzo uciska kończynę bandażem. Powódka w czasie operacji była ułożona na wznak na nowoczesnym stole operacyjnym, a zatem mało prawdopodobnym jest, aby porażenie nerwu strzałkowego miało nastąpić podczas operacji.

Sąd Rejonowy ustalił następujący stan faktyczny:

Powódka zgłosiła się do pozwanego szpitala, gdyż po wykonaniu usg doplera wyszło, że żyła jest niewydolna, co należy usunąć. Umówiła się w szpitalu na termin, a następnie zgłosiła się do szpitala. W szpitalu miał być wykonywany zabieg, skąd powódka miała wyjść po trzech dniach.

W dniu 11.06.2013r. powódka M. D. została przyjęta w 109 Szpitalu (...) z Przychodnią – Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w S. w celu operacyjnego leczenia żylaków kończyny dolnej. Następnego dnia powódka została zoperowana, tj. wykonano u niej stripping żyły odpiszczelowej prawej.

Tuż po operacji M. D. uskarżała się na ból stopy prawej, ale uznała, że jest to normalne z uwagi na operację, zwłaszcza że tak też argumentował personel szpitala. Następnego dnia powódka zauważyła obrzęk stopy, wystąpił ból, pieczenie, rwanie, kłucie, jakby zszywanie od środka. Powódka zgłaszała to lekarzom i dostawała środki przeciwbólowe. W dniu w którym powódka miała wyjść ze szpitala wymiotowała z powodu znieczulenia, co było normalne. Jednakże nadal tak ją bolała noga, że nie mogła sama wstać i nie mogła na tej nodze stawać.

Dowód: przesłuchanie powódki – k. 218,

uzupełniające przesłuchanie powódki – k. 327-328,

zgoda na zabieg operacyjny żylaków kończyn dolnych – k. 23,

wynik badania USG D. żył kończyn dolnych z 7.03.2013 r. – k. 16,

skierowanie do szpitala z 19.03.2013 r. – k. 17,

historia choroby z poradni przyszpitalnej – k. 18-20,

historia choroby ogólna z 11.06.2013 r. – k. 21,

wkładka do historii choroby z 11.06.2013 r. – k. 22,

dokumentacja pielęgniarska pacjenta – k. 24,

protokół zabiegu operacyjnego z 12.06.2013 r. – k. 25,

karta dokumentacji postępowania przeciwbólowego – k 26,

karta zleceń lekarskich wraz z kartą indywidualnej pielęgnacji pacjenta – k. 27

zlecenia diagnostyczne – k. 28,

karta obserwacji miejsca operowanego – k. 29,

karta obserwacji pooperacyjnej – k. 30,

karta informacyjna leczenia szpitalnego – k. 31.

Powódka została wypisana ze szpitala. Po powódkę przyjechał jej mąż. Powódka miała kule, zaś jej mąż pomógł jej wejść do samochodu. Pojechali do domu. W pierwszej dobie po wyjściu ze szpitala powódka praktycznie leżała i nie mogła ani stanąć na nogach, ani się poruszyć. Powódka zgłaszała te dolegliwości już lekarzowi w szpitalu, lecz ten tłumaczył, że boli bo jest po zabiegu, ale to przejdzie. Powódka dostała zalecenie, aby przyjmować leki przeciwbólowe oraz bandażować nogę, choć nie poinstruowano, jak należy wykonywać prawidłowe bandażowanie. Poinformowano ją również, aby 19 czerwca przyszła do przychodni przyszpitalnej celem zdjęcia szwów.

W związku z zaleceniami lekarskimi, w dniu 19 czerwca 2013 r. powódka zgłosiła się do przychodni specjalistycznej pozwanego. Lekarz prowadzący dr J. Z. zauważył nieprawidłowość w gojeniu się operowanej nogi.

Na zdjęciu szwów, lekarz powiedział powódce, że może zdjąć bandaż i zamiast bandaża stosować pończochę uciskową – drugi stopień ucisku. Powódka to nosiła, jak tylko to kupiłam, to jest od 21 czerwca. W szpitalu nie uczono powódki, jak bandażować nogę, po prostu miała patrzeć w trakcie bandażowania w szpitalu. W szpitalu nogę bandażowała pielęgniarka.

Powódka również w 2007 roku miała operację w szpitalu wojskowym żyły lewej nogi, która przebiegła bez żadnych komplikacji. Po dwóch tygodniach mogła wykonywać wszelkie czynności oraz biegać. Z tego względu zdecydowała się pójść do tego samego szpitala na operację. Nic takiego jak mrowienie, rwanie, pieczenie nie wystąpiło. Wtedy zalecenia były takie same i przez okres dwóch tygodni bandażowała nogę.

Idąc na operację mówiła w pracy, że wróci za dwa tygodnie, ale niestety noga ją strasznie bolała, zaś każde dotknięcie stopą ziemi powodowało ból, rwanie, pieczenie. Jak powódka wychodziła na zewnątrz, to musiała uważać na nierówności na chodniku, aby się nie potknąć. Miała trudności w wchodzeniu po schodach, musiała podtrzymywać się barierki. Nie mogła normalnie spać, zaś tabletki, które dostawała przy wypisie ze szpitala nie działały zbyt długo.

Podczas kolejnej konsultacji w przychodni specjalistycznej pozwanego, w dniu 27 czerwca, lekarz zalecił konsultację u neurologa, a 2 lipca stwierdził uszkodzenie nerwu strzałkowego prawego i zalecił leczenie rehabilitacyjne.

Dowód: przesłuchanie powódki – k. 218-221,

uzupełniające przesłuchanie powódki – k. 327-328,

historia choroby z poradni przyszpitalnej – k. 18-20,

zeznania świadka A. T. – k. 216-218.

Uszkodzenie nerwu strzałkowego prawego zostało potwierdzone w badaniu neurologicznym z dnia 11 lipca 2013 r. oraz w diagnozie dr J. D. - ortopedy i traumatologa z (...) Publicznego (...) ZOZ (...), która skierowała powódkę na rehabilitację.

Dowód: przesłuchanie powódki – k. 218-221,

zapis (...) z 11.07.2013 r. – k. 33,

informacja dla lekarza kierującego z 15.07.2013 r. – k. 34,

skierowania na zabiegi fizjoterapeutyczne – k. 35-39.

Wynik kolejnego badania USG D. żył chorej nogi z dnia 24.10.2013r. wskazywał na to, że żyła odszczałkowa prawa jest nadal poszerzona do 6,1 mm.

Dowód: wynik badania z 24.10.2013 r. – k. 40.

Powódka faktycznie chodziła na rehabilitację, które najpierw odbywały się w szpitalu w Z. w okresie lipiec - listopad. Poza tym, od lipca przychodził do mieszkania powódki rehabilitant. W szpitalu powódka miała wykonywane zabiegi takie jak: magnetronik, laser, galwanizacja oraz stymulacja nerwu. Były też ćwiczenia przez około 5-10 minut, które odbywały się na sali terapeutycznej, gdzie było wiele osób.

Tabletki były już tak dobrane, że ból nogi już tak często nie był odczuwalny, ale nadal powódka miała problem z chodzeniem oraz ze skuleniem stopy. Nie mogła pracować, gdyż jako sekretarka musiała się też poruszać, a to sprawiało jej trudność.

Był taki moment kiedy powódka chciała spróbować powrócić do pracy. Stało się tak w połowie lipca, lecz po przepracowaniu około dwóch tygodni okazało się, że ten ból uniemożliwiał jej pracę. Już dalej do listopada powódka była na zwolnieniu.

Gdy w czasie lipca i sierpnia były wakacje, to dzieci były w domu, bo powódka nie mogła nigdzie z nimi wyjść na spacer, czy pojechać nad morze albo wyjść na rower. Cały czas była w domu a oprócz tego dzieci pomagały jej w obowiązkach domowych, których wcześniej nie miały. Musiały jej bardziej pomagać.

Przed operacją powódka bardzo lubiła jeździć na rowerze. W każdej wolnej chwili jeździła na rowerze z dziećmi, chodziła na basen, biegała. Po operacji nie była w stanie chodzić, wszelkie inne czynności były wykluczone. Na rehabilitacji praktycznie uczyła się chodzić od nowa.

Powódka nawet teraz gdy idzie, to na chodniku omija wszelkie nierówności. Nie jest w stanie biegać, bo boli ją wtedy łydka. Mięśnie nie są jeszcze sprawne. Na basen już chodzi. Początkowo brane przez nią leki działały krótko i niszczyły wątrobę.

Powódka odczuwała po operacji zimno w nodze i zanik czucia od kolana do palców. Jeszcze w 2014 roku powódka nie miała czucia w palcach stopy. Było jej zimno w tę stopę. Nie była w stanie stanąć ani na piętach, ani na palcach.

W 2014 roku powódka była w poradni leczenia bólu i miała zastosowane leki psychotyczne, które brała około tygodnia, lecz zostały one odstawione, ponieważ miała zawroty głowy i trudności ze skupieniem się, co przeszkadzało jej w pracy tak, że nawet zasypiała.

Powódka otrzymywała niższe wynagrodzenie z powodu nieświadczenia pracy i przebywania na zwolnieniach lekarskich w następujących dniach: od 11 do 30 czerwca 2013r., tj. przez 20 dni; od 1 do 12 lipca 2013r., tj. przez 12 dni; od 10 do 31 sierpnia 2013r., tj. przez 22 dni; od 1 do 10 września 2013r., tj. przez 10 dni. Z tego tytułu utraciła zarobek w łącznej kwocie 613,76 zł.

Za rehabilitację wykonywaną w mieszkaniu powódki przez A. K., w lipcu i sierpniu 2013 roku, powódka poniosła koszty w kwocie 1050 zł. Taki sam koszt poniosła powódka za rehabilitację u tego samego rehabilitanta w miesiącach wrześniu i październiku 2013r.

W związku z dolegliwościami, bólami powódka wydatkowała kwotę 277,01 zł na poczet leków. Nadto, powódka poniosła jeszcze wydatki na leki w łącznej kwocie 179,96 zł.

Dowód: przesłuchanie powódki – k. 218-221,

faktury za rehabilitacje – k. 57-58, 64,

paragony – k. 96, 63,

zaświadczenie z 13.08.2013r. – k. 59,

zaświadczenie o zatrudnieniu – k. 60,

karty badań dla potrzeb fizjoterapii – k. 170-177,

zeznania świadka A. T. – k. 216-218.

zeznania świadka A. K. – k. 214-216.

Powódka aktualnie ma jeszcze problemy z chodzeniem, musi uważać wchodząc po schodach, nie potrafi zejść, zbiec po schodach. Powódka nie biega i w nodze występuje jeszcze mrowienie, pieczenie. Powódka wie, jak mam ćwiczyć, aby zmniejszyć te dolegliwości i w przypadku wystąpienia mrowienia, ćwiczy. Powódka zwraca uwagę po czym chodzi, czy są to wertepy, większe nierówności, czy chodnik. Jest zalecane, aby chodzić maksymalnie na obcasach dwu, trzycentymetrowych, ale nie wyższych. Przed zdarzeniem powódka chodziła na wyższych obcasach. Teraz już nie chodzi w takich butach, bo wówczas noga nie jest stabilna.

Dowód: uzupełniające przesłuchanie powódki – k. 327-328.

Pismem z dnia 9 września 2013 r. powódka wezwała pozwaną do zapłaty kwoty 50.000 zł w terminie 14 dni od dnia otrzymania wezwania z tytułu zadośćuczynienia. Wskazała również, że poniosła szkodę materialną związaną m.in. z kosztami leczenia, rehabilitacją i utratą zarobków.

Pozwany szpital w swym piśmie z dnia 7 października 2013 r. nie uznał żądań powódki, lecz wyjaśniał, że operację rozpoczęto zgodnie z planem, przebieg śródoperacyjny zabiegu odbył się bez powikłań, wykonano stripping żyły odpiszczelowej prawej i w trakcie zabiegu posłużono się metodą małoinwazyjną leczenia żylaków. Jednocześnie pozwany dodał, że przechodzenie sondy nie podlega pełnej kontroli chirurgicznej, gdyż przebiega całkowicie pod skórą i choć może powodować uszkodzenie struktur otaczających żyły, to jednak przebiega w bezpiecznej odległości od miejsc potencjalnego uszkodzenia nerwów. Pozwany uzasadniał, że u powódki stosowano w szpitalu kompresjoterapię bandażem, co również zalecono samej powódce po wyjściu ze szpitala, lecz nie wiadomo, jak bardzo pacjentka ściskała sobie kończynę bandażem uciskowym, co mogło skutkować uszkodzeniem nerwu strzałkowego.

Pismem z dnia 17.10.2013r., nadanym pozwanemu 18.10.2013r., pełnomocnik powódki ponowił żądanie zapłaty kwoty 50.000 zł tytułem zadośćuczynienia oraz doprecyzował żądanie zasądzenia należności tytułem szkody, która została wyceniona na łączną kwotę 1647,01 zł. (277,01 zł tytułem kosztów poniesionych na zakup lekarstw; 1050 zł, jako koszt rehabilitacji ruchowej; 320 zł z tytułu dojazdu na rehabilitację ruchową).

Dowód: wezwanie do zapłaty z 9.09.2013 r. – k. 41-42,

pismo pozwanego z dnia 7.10.2013 r. – k. 43,

pismo powódki z 17.10.2013 r. wraz z potwierdzeniem nadania – k. 44-46.

Biegły sądowy P. C. w dniu 18 maja 2018 roku wykonał badanie powódki. Stwierdził, że w pierwszym badaniu zaistniał całkowity brak reakcji na stymulacje nerwu strzałkowego, a w drugim badaniu ta odpowiedź już się pojawiła, choć jeszcze nie była ona w pełni prawidłowa. Świadczy to o tym, iż nie został przecięty nerw strzałkowy. Takie uszkodzenie musiało wynikać z działania czynnika zewnętrznego, np. ucisku lub uderzenia. Niekiedy wystarczy niewielki ucisk, aby była osobna dysfunkcja nerwu. Przecięty nerw bez chirurgicznego zespolenia nigdy się nie zregeneruje, ale w tym wypadku przecięcia nie było. W przypadku powódki nie było cięcia w okolicy gdzie przebiega najczęściej uraz nerwu, czyli głowa kości strzałkowej. W tej chwili ruchomość stopy u powódki jest prawidłowa, choć powódka podaje cały czas, że mogą utrzymywać się bóle wynikające z uszkodzenia tego nerwu. Gdyby nerw był trwale uszkodzony, to powódka nie mogłaby w ogóle chodzić, bo stopa by cały czas opadała. Najprawdopodobniej u powódki doszło do uszkodzenia także nerwu skórnego w okolicy kostki przyśrodkowej, co przy tego typu operacji zdarza się bardzo często. W tej chwili unika się cięć w okolicy kostki przyśrodkowej. To chodzi o te przypadki, gdy dysponuje się mało inwazyjnymi technikami operacji żylaków, jak laser, czy fale radiowe. Ze względu na dolegliwości, które powódka podaje, nie można podważyć tego, że była czasowa dysfunkcja nerwu strzałkowego, potwierdzona elektromiograficznie ( (...)). To jest kwestia oczywista, bo badanie jest obiektywne. Powódka miała bóle, natomiast obserwując chód powódki i zakres ruchów, w tej chwili opadanie stopy nie stanowi problemu, co nie znaczy, że tego bólu nie było wcześniej, bo powódka przechodziła dość długą rehabilitację. Ból kończyny pojawił się w momencie, gdy przestało działać znieczulenie, co nastąpiło już w szpitalu.

Nie można teraz ustalić jaki był mechanizm tego uszkodzenia. Mogło to nastąpiło po znieczuleniu, przy przymusowym ułożeniu kończyny w trakcie i po zabiegu, bo po zabiegu znieczulenie jeszcze kilka godzin działa. Chodzi o takie znieczulenie, że pacjent nie wie, że w ogóle ma nogę ze względu na znieczulenie okołooponowe. Mogło to nastąpić w wyniku ucisku bandażem elastycznym.

Powódka przyszła bez dolegliwości do szpitala, a wystąpiły one bezpośrednio po zabiegu. Nie można przyjąć innego wytłumaczenia jak to, że dysfunkcja powstała w okresie okołooperacyjnym. Dysfunkcja nie powstała na stole operacyjnym. Bardziej prawdopodobne jest to, że nastąpiło to, gdy powódka była przewożona na wózku po zabiegu, a noga była np. oparta o metalową barierkę.

Te objawy, które opisywała powódka mogą wynikać z tej dysfunkcji nerwu strzałkowego, jak i również uszkodzonego nerwu skórnego, który przebiegał w okolicy kostki przyśrodkowej, gdzie robi się cięcie, aby dojść do żyły odpiszczelowej. Gdyby nie było dysfunkcji nerwu strzałkowego, to na pewno nie byłoby takiego bólu jak w tym przypadku. Byłoby raczej zaburzenie czucia. Gdyby nie było ucisku na ten nerw strzałkowy, to by takiego dużego bólu nie było. Potwierdza to badanie (...) i opinia biegłego neurologa.

Pierwsze cięcie wykonuje się na kostce, a drugie cięcie wykonuje się w okolicy więzadła pachwinowego, gdzie jest końcowy odcinek żyły odpiszczelowej. Wprowadza się metalową sondę od kostki do pachwiny, a następnie wyciąga, usuwa się tą żyłę za pomocą sondy. To są te dwa miejsca zawsze nacinane. Później wykonuje się jeszcze dodatkowe nacięcia, aby usunąć dorzecza żyły odpiszczelowej. Nie ma wątpliwości, że była dysfunkcja nerwu strzałkowego. Nie nastąpiło to raczej w czasie wyrywania żył.

W czasie przemieszczania chorego, bezwładna noga o coś może się uderzyć. Najprawdopodobniej nerw nie był uszkodzony w trakcie operacji przez chirurga, bo wówczas raczej doszłoby do zerwania nerwu. Dysfunkcja była na sto procent. Po samym zabiegu czuje się ból. Taki ból pooperacyjny ustępuje po kilku dniach. Sam ból wynikający z prawidłowo przeprowadzonej operacji nie powinien trwać dłużej, niż kilka dni.

Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że dysfunkcja wystąpiła w okresie pobytu powódki w szpitalu.

Dowód: pisemna opinia biegłego sądowego P. C. – k. 271-272,

opinia biegłej sądowej M. G. – k. 290-291,

opinia biegłego sądowego P. C. – k. 341-342.

U powódki wystąpił długotrwały uszczerbek na zdrowiu. W uszkodzeniach nerwów obwodowych rzadko wymagana jest permanentna opieka drugiej osoby, specjalne zabiegi i żywienie. Rehabilitacja oraz leczenie sanatoryjne jest immanentną częścią kompleksowego postępowania terapeutycznego.

Odczuwane przez powódkę dolegliwości miały początkowo charakter nasilony i ograniczały jakość życia.

Stwierdzone u powódki uszkodzenie nerwu musiało wynikać z działania czynnika zewnętrznego, np. ucisku lub uderzenia. U powódki nie doszło do przecięcia nerwu. W tej chwili ruchomość stopy u powódki jest prawidłowa, choć powódka podaje cały czas, że mogą utrzymywać się bóle wynikające z uszkodzenia tego nerwu. Gdyby nerw był trwale uszkodzony, to powódka nie mogłaby w ogóle chodzić, bo stopa by cały czas opadała. Choć była czasowa dysfunkcja nerwu strzałkowego, to obserwując aktualnie chód powódki i zakres ruchów, w tej chwili opadanie stopy nie stanowi problemu.

Dowód: pisemna opinia biegłego sądowego P. C. – k. 272,

opinia biegłej sądowej M. G. – k. 290-291,

opinia biegłego sądowego P. C. – k. 341-342.

Sąd Rejonowy zważył, co następuje:

Powództwo okazało się częściowo zasadne i podlegało uwzględnieniu w części.

W pierwszej kolejności należy uznać, że stan faktyczny sprawy został ustalony w oparciu o zebrany w sprawie materiał dowodowy zarówno dokumentacyjny, jak i zeznań przesłuchanych w sprawie osób. Nadto kluczowe w sprawie okazały się opinie biegłych sądowych. Można uznać, że zeznania osób, i to zarówno świadków, jak i samej powódki były zasadniczo spójne. Nie było również wątpliwości w zakresie materiału dokumentacyjnego, składającego się zasadniczo z dokumentacji medycznej, której wiarygodność nie została skuteczne zakwestionowana przez żadną ze stron i nie budziła istotnych wątpliwości, choć musiała być skonfrontowana z innymi dowodami. Tak zebrany w sprawie materiał dowodowy został wykorzystany przez biegłych sądowych, którzy wydali swe opinie. Warto odnotować, że rozbieżności pojawiły się raczej w zakresie oceny tego materiału dowodowego oraz tego, jakie należy z niego wyciągać wnioski. W ocenie Sądu I instancji opinie biegłych były wyczerpujące, spójne i w pełni wiarygodne. Nie można niczego zarzucić opiniom, która zawierają logiczne, dające się z nich oraz z zebranego w sprawie materiału dowodowego, wyprowadzić wnioski. Od razu trzeba zaznaczyć, że opinia biegłej M. G. była spójna, jednoznaczna i w ogóle nie była kwestionowana. W odniesieniu do opinii biegłego sądowego P. C. również trzeba odnotować, że była ona rzetelna i prawidłowa. Co ważne obie opinie, tj. pisemna i ustna nie były ze sobą sprzeczne. Wynika to stąd, że na etapie wydawania opinii pisemnej ten biegły sądowy nie miał jeszcze interpretacji ważnego badania, co uczyniła biegła M. G.. Poza tym, już w opinii pisemnej biegły sądowej wskazał, jakie mogą być potencjalne przyczyny uszkodzenia nerwu. Kluczowa jednak okazała się opinia ustna, która została wydana już po przeprowadzeniu całego materiału dowodowego oraz osobistym badaniu powódki.

W sprawie nie było sporne to, iż u powódki doszło do uszkodzenia nerwu. Nie budziło ostatecznie wątpliwości, gdyż stanowczo to wykluczył biegły sądowy P. C., że nie doszło do przerwania nerwu. Sporne natomiast było to, gdzie mogło dojść do uszkodzenia nerwu, jak doszło do uszkodzenia i czy pozwanemu można przypisać winę za to zdarzenie.

W ocenie Sądu zebrany w sprawie materiał dowodowy oraz okoliczności sprawy dały podstawy do przyjęcia odpowiedzialności pozwanego szpitala w oparciu o art. 430 k.c. Warto tutaj zasygnalizować, iż oczywistym jest i niebudzącym wątpliwości, że niepubliczny zakład opieki zdrowotnej może na podstawie przywołanego artykułu ponieść odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną z winy lekarza, czy też personelu medycznego, która powstała przy wykonywaniu czynności na podstawie łączącej ich umowy o świadczenie usług medycznych (por. wyrok SN z dnia 26 stycznia 2011 r., IV CSK 308/10, OSNC 2011, nr 10, poz. 116, z glosą M. Nesterowicza, OSP 2011, z. 11, poz. 112).

Sąd I instancji musiał mieć na uwadze to, że w „procesach medycznych”, a z takim mamy do czynienia, odstępuje się od wymogu udowodnienia przesłanek odpowiedzialności. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 5 lutego 2014 r. (sygn. akt V CSK 140/2013, opubl. (...) stanowczo podkreślił, że: „(…) nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, iż w tzw. sprawach medycznych, na stronie powodowej nie ciąży obowiązek wykazania wszystkich przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego, w tym związku przyczynowego. Biorąc jednak pod uwagę, że w tego rodzaju procesach wykazywanie przez powoda wszystkich etapów związku przyczynowego pomiędzy zdarzeniem wskazywanym jako sprawcze a szkodą może być nader utrudnione, a nawet niemożliwe, orzecznictwo dopuściło tzw. dowód prima facie oparty na konstrukcji domniemań faktycznych (art. 231 k.p.c.), co wymaga wykazania wysokiego prawdopodobieństwa istnienia pierwszego i kolejnych zdarzeń sprawczych, pozwalających traktować je jako oczywiste. Związek przyczynowy między zachowaniem pozwanego a szkodą, w postaci pogorszenia stanu zdrowia pacjenta nie musi być zatem ustalony w sposób pewny, wystarczy wysoki stopień prawdopodobieństwa istnienia takiego związku, a w przypadku wielości możliwych przyczyn – przeważające prawdopodobieństwo związku przyczynowego szkody z jedną z tych przyczyn”.
Co ważne, w oparciu o takie dowody może być ustalona wina lekarza, czy personelu medycznego o ile brak jest dowodu wykluczającego winę. W wyroku z 11 stycznia 1972 r. (sygn. akt I CR 516/71, opubl. OSNCP 1972/9 poz. 159) Sąd Najwyższy przyjął, że: „(…) jeżeli śmiertelny wynik operacji poprzedziły związane z jej przebiegiem zaniedbania operatora lub innych funkcjonariuszy zakładu służby zdrowia, przepis art. 231 k.p.c. daje sądowi podstawę do uznania w trybie domniemania faktycznego, że między tymi zaniedbaniami a śmiercią operowanego zachodzi normalny związek przyczynowy, chyba że istniałyby podstawy do wniosku, iż zasady medycyny związek taki wyłączają”.
Sąd rejonowy miał oczywiście na uwadze i to, że rozstrzygnięcie sądu oparte na domniemaniu faktycznym (art. 231 k.p.c.) może być tylko wówczas prawidłowe, gdy domniemanie to stanowi wniosek logicznie wynikający z prawidłowo ustalonych faktów stanowiących jego przesłanki (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 stycznia 1998 r. II UKN 465/97).

W ocenie Sądu Rejonowego można przyjąć założenie, że skoro powódka stawiła się na zabieg w pełni zdrowa, zaś opuszczając szpital nie mogła wyraźnego, znaczącego bólu stawiać operowanej w szpitalu nogi, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że właśnie w pozwanym szpitalu doszło do takich zaniechań, zaniedbań personelu medycznego, które spowodowały uszkodzenie nerwu. Brak jest również innych wiarygodnych okoliczności świadczących o tym, że do uszkodzenia mogło dojść poza szpitalem, a zwłaszcza że do uszkodzenia doszło z winy samej powódki.

Faktem bezspornym jest to, że powódka poszła na zabieg do pozwanego szpitala w pełni zdrowa. Faktem jest też i to, że od razu po zabiegu powódka zgłaszała poważne bóle operowanej nogi. Wynika to z wiarygodnych konsekwentnych zeznań powódki. Więcej, zeznania te również w tym zakresie zostały potwierdzone pośrednio zeznaniami świadków A. K. (rehabilitanta powódki) oraz A. T., którym powódka mówiła od kiedy i jak bardzo ją boli. A. K. z racji swej profesji bardzo szczegółowo opisał, jakie problemy miała powódka, na czym polegała rehabilitacja. Z kolei świadek A. T. wprost zeznała, że „stan zdrowia powódki po operacji był taki, że powódka skarżyła się na ból nogi. Nie mogła chodzić.” (k. 216). Taki opis wielokrotnie pojawiał się w zeznaniach powódki, która dodatkowo twierdziła, że jej bóle były cały czas interpretowane przez lekarzy pozwanego szpitala, jako zwykłe następstwa operacji. Wbrew temu, co twierdzi strona pozwana brak adnotacji w dokumentacji medycznej szpitala o wyjątkowym bólu nie musi świadczyć o tym, że pozostałe wyżej przywołane dowody są niewiarygodne, a zwłaszcza że uszkodzenie pojawiło się długo po wyjściu ze szpitala. Powódka wiarygodne i szczerze zeznawała, że cały czas skarżyła się na wyjątkowe bóle, o czym świadczy to, że już w szpitalu brała leki przeciwbólowe. Co więcej, ze szpitala wychodziła z pomocą męża, gdyż sama nie mogła chodzić. To, że takie fakty nie zostały odnotowane w dokumentacji o niczym nie świadczy.

Sąd Rejonowy chciałby zwrócić uwagę jeszcze na zeznania świadka M. J., tj. lekarza operującego powódki, który de facto nie wykluczył tego, iż uszkodzenie nerwu mogło nastąpić w sytuacji opisywanej przez biegłego sądowego. Świadek ten bowiem zeznał: „zabieg był wykonywany w pozycji leżącej na wznak pacjenta, kończy dolne leżą wówczas równolegle do siebie aczkolwiek dla ułatwienia pewnego dostępu do okolic operowanych musimy nieco manewrować kończyną. W mojej ocenie ułożenie kończyn nie powinno mieć wpływu na potencjalne uszkodzenia. Nie pamiętam czy w czasie tej operacji była potrzeba manewrowania kończynami.(k. 206)”. Nadto świadek dodał: „Nie pamiętam dokładnie jak została ułożona powódka bezpośrednio po operacji, ale na pewno było to ułożenie standardowe. Pielęgniarki zajmują się ułożeniem pacjentów po operacji, ale nie wiem kto to był w tym konkretnym przypadku.”(k 207). Oznacza to, że brak jest dowodów na to, że pacjenta była prawidłowo ułożona po operacji przez pielęgniarki, jak na to, że nie miało miejsce manewrowanie kończynami.

Warto odnotować, że na rozprawie w czasie przesłuchiwania biegłego sądowego strona pozwana starała się wykazać, że w dokumentacji medycznej nie ma adnotacji o tym, że powódka zgłaszała bóle nerwu. Słusznie tę kwestię wyjaśnił niezwykle doświadczony biegły P. C., który wprost stwierdził co następuje: „Rolą lekarza jest ocenić źródło bólu. Pacjent bez fachowej wiedzy nie jest w stanie ocenić skąd pochodzi ból. Powódka podawała informacje to co czuła, ale nie była w stanie podać, że np. to ból nerwu.” Po okazaniu biegłemu dokumentu z k. 29 verte biegły stwierdził, że „ tutaj powódka podawała bóle.” Od razu trzeba odnotować, że w dniu 13.06.2013r. o godz. 19.00 odnotowano, że „chora odczuwa dolegliwości bólowe zoperowanej kończyny. Warto też zauważyć, że tego samego dnia około godz. 7.00 odnotowano, że jest „silny” obrzęk zoperowanej kończyny. Nie jest zatem prawdą to, iż powódka nie zgłaszała dolegliwości bólowych. Czym innym jest, jak była interpretacja tych objawów. Po okazaniu k. 39 na którym wyraźnie odnotowano „uszkodzenie nerwu strzałkowego” biegły stwierdził: „Miesiąc po zabiegu jest takie stwierdzenie. Na to badanie skierował powódkę lekarz z przychodni przyszpitalnej, gdzie zgłaszała bóle.”

Warto zauważyć, że nie jest też właściwym sugerowanie, że powódka sama sobie uszkodziła nerw niewłaściwie, zbyt mocno bandażując nogę. Nie ma na to zresztą żadnych dowodów, lecz jedynie spekulacje samego pozwanego. Nadto, analizując materiał dowodowy, posiłkując się swoim wielkim doświadczeniem, biegły stwierdził, że: „w mojej ocenie nie ma takich dowodów okoliczności, materiałów wskazujących na to, że dysfunkcja tego nerwu zaistniała po powrocie powódki ze szpitala. Najczęściej jest tak, bo mam takie doświadczenie, że pacjenci sami bandażują zbyt słabo”.

Biegły dodał, że „ po takim zabiegu stosuje się bandaże elastyczne uciskowe. W czasie zabiegu nie potrzeba manipulować koniczynami. Nie kwestionuję prawidłowego wykonania zabiegu. Nie dojdziemy jaki był mechanizm uszkodzenia. Jest duże prawdopodobieństwo że to zdarzyło się w czasie pobytu w szpitalu, gdyż jest dużo takich przypadków, to nie jest jedyny taki przypadek, żeby była dysfunkcja nerwu strzałkowego po zabiegu. Także po zabiegu zdarzają się uszkodzenia trwałe tego nerwu. W tym akurat przypadku to nie występuje. Wyszła pani ze szpitala z bólami, które potwierdzają, że dysfunkcja nastąpiła w szpitalu. Personalnie nikogo ze szpitala nie mogę obciążać. Uszkodzenie nerwu mogło nastąpić złym ułożeniem powódki. Powódka nie czuła nóg, więc po operacji była ułożona na łóżku przez personel szpitala. Pacjent sam sobie ucisku nie zrobi, bo go by bolało. Gaza nie stanowi żadnego zabezpieczenia, bo ona też uciska. Przy długotrwałych kompresjo-terapiach stosuje się specjalne gąbki. Z tego materiału dowodowego, dokumentacji, medycznej, nie wynika czy kompresjo-terapia była prawidłowa, czy też nie. Można by było to ustalić gdybyśmy mieli pończochy o odpowiednim stopniu ucisku. Przy bandażowaniu takiej możliwości nie ma, i nic takiego nie wynika z dokumentacji.”

Z tego można wyciągnąć jasne wnioski, że do uszkodzenia doszło w czasie pobytu powódki w szpitalu. Biegły podał też, jaka mogła być tego przyczyna. Z uwagi na to, że nie doszło do przerwania nerwu, biegły wykluczył uszkodzenie w czasie samego zabiegu. Jednakże, co wynika z opinii, uszkodzenie może być też wynikiem ucisku, za który – co wynika z powyższych rozważań – nie sposób obciążył powódki. Więcej, zupełnie na marginesie można też uznać, że nawet gdyby to powódka źle bandażowała, to i tak odpowiedzialność za to ponosiłby pozwany szpital, który – co wynika z zeznań powódki oraz dokumentacji medycznej, w której nie ma adnotacji o szkoleniu powódki, czy też uczuleniu jej na konieczność prawidłowego bandażowania – skoro pozwany nie poinstruował powódki o właściwej kompresjoterapii i ewentualnych negatywnych konsekwencjach niewłaściwego przeprowadzenia tej czynności.

Biegły w swych ustnych wywodach dalej uzasadniał, że: „Lekarz, który obserwuje pacjentkę tydzień później, stwierdza uszkodzenie nerwu. Mogło być tak, że pacjentka zgłaszała dolegliwości, a lekarz ich nie odnotował. Ja wnioskuję, że powódka ma dalej dolegliwości i wówczas lekarz czyni taką adnotację. Nie mogę powiedzieć, czy ta dysfunkcja powstała w okresie między 19 a 27 czerwca. Wpis z 19 czerwca jest prawidłowy w sensie formalnym. Lekarz powinien wpisać wywiad i badanie przedmiotowe. Jeśli np. pacjent nie zgłasza dolegliwości, to dopuszczalne jest nieodnotowanie tej informacji w wypisie. Nie jesteśmy w stanie teraz stwierdzić, czy lekarz np. nie wpisał, bo pacjentka nie mówiła, czy też nie wpisał, bo to pominął. Każdy wpis powinien zawierać wywiad i badanie przedmiotowe, np. należy zapytać czy pacjentka coś zgłasza, ma jakieś uwagi, a potem przeprowadzić badanie. Wiem tylko, że lekarz nie wpisał informacji, a jak było naprawdę nie wiem. Myślę, że w tym wypisie z 27 czerwca informacje wynikają z badania przedmiotowego i z wywiadu. Było uszkodzenie nerwu strzałkowego, które doprowadziło do dysfunkcji koniczyny, które było na szczęście przejściowe, czyli była to tak zwana neuropraksja i z całą stanowczością należy powiedzieć, że prawdopodobieństwo powstania tego w czasie pobytu w szpitalu jest bardzo duże.”

Biegły dalej argumentował, że nie można dokładnie ustalić jaki był mechanizm tego uszkodzenia. Mogło to nastąpiło po znieczuleniu, przy przymusowym ułożeniu kończyny w trakcie i po zabiegu, bo po zabiegu znieczulenie jeszcze kilka godzin działa. Chodzi o takie znieczulenie, że pacjent nie wie, że w ogóle ma nogę ze względu na znieczulenie okołooponowe. Mogło to nastąpić w wyniku ucisku bandażem elastycznym. Biegły stanowczo argumentował, że powódka przyszła bez dolegliwości do szpitala, a wystąpiły one bezpośrednio po zabiegu. Nie można przyjąć innego wytłumaczenia jak to, że dysfunkcja powstała w okresie okołooperacyjnym. Dysfunkcja nie powstała na stole operacyjnym. Bardziej prawdopodobne jest to, że nastąpiło to, gdy powódka była przewożona na wózku po zabiegu, a noga była np. oparta o metalową barierkę. Biegły dodał, że te objawy, które opisywała powódka mogą wynikać z tej dysfunkcji nerwu strzałkowego. Gdyby nie było dysfunkcji nerwu strzałkowego, to na pewno nie byłoby takiego bólu, jak w tym przypadku. Byłoby raczej zaburzenie czucia. Gdyby nie było ucisku na ten nerw strzałkowy, to by takiego dużego bólu nie było. Potwierdza to pewne badanie (...) i opinia biegłego neurologa. Dysfunkcja była na sto procent. Po samym zabiegu czuje się ból. Taki ból pooperacyjny ustępuje po kilku dniach. Sam ból wynikający z prawidłowo przeprowadzonej operacji nie powinien trwać dłużej, niż kilka dni. Istnieje więc wysokie prawdopodobieństwo, że dysfunkcja wystąpiła w okresie pobytu powódki w szpitalu.

Uzupełniająco trzeba dodać że już z pisemnej opinii biegłego sądowego P. C. (k. 271-272) wynikało, że uszkodzenia tego typu mogą wynikać z przecięcia nerwu bądź jego ucisku. Sam ucisk może być spowodowany nieprawidłowym ułożeniem operowanej kończyny w trakcie zabiegu lub nadmierna siłą kompresji operowanej kończyny w okresie okołooperacyjnym. Biegły stanowczo podkreślił, że za ułożenie kończyny w trakcie zabiegu odpowiada chirurg, zaś za kompresję w okresie okołooperacyjnym obok personelu lekarskiego i pielęgniarskiego również pacjent, który wykonuje ten zabieg samodzielnie w domu. Biegły odnotował, że z doświadczenia wie, iż nieprawidłowo zastosowana kompresja operowanej kończyny przynosi więcej wad, niż korzyści i dlatego najlepszym rozwiązaniem jest stosowanie gotowych materiałów uciskowych, które charakteryzują się ściśle określoną klasą ucisku i rozmiarem. Także biegły zauważył, że pacjentka zaczęła to stosować od 21 czerwca 2013r.

Tutaj ponownie warto dodać, że powódka nie była instruowana, jak ma bandażowa nogę. Co więcej, z opinii biegłego sądowego zdaje się wynika, że tak naprawdę pozwany szpital nie powinien bandażować nogi, lecz stosować gotowe materiały uciskowe. Wreszcie, powódka – jak tylko została poinstruowana przez lekarza o potrzeba kupienia takiego materiału – to to zrobiła.

Nie może budzić zatem wątpliwości, że właśnie w pozwanym szpitalu doszło do takich zaniechań, zaniedbań personelu medycznego, które spowodowały uszkodzenie nerwu. Brak było innych wiarygodnych okoliczności świadczących o tym, że do uszkodzenia mogło dojść poza szpitalem, a zwłaszcza że do uszkodzenia doszło z winy samej powódki.

Z tego względu powódce zasadniczo należało się zadośćuczynienie i odszkodowanie.

Faktem jest, że zgodnie z regulacją przepisu art. 445 §1 k.c. sąd może przyznać poszkodowanemu w przypadku uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Zgodnie z treścią art. 445 § 1 k.c. w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Szkoda na osobie obejmuje bowiem uszczerbki wynikające z uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia, pozbawienia życia oraz naruszenia innych dóbr osobistych, które mogą przybrać postać szkody majątkowej jak i niemajątkowej tzn. krzywdy. Chodzi tu o krzywdę ujmowaną jako cierpienie fizyczne, tj. ból i inne dolegliwości, cierpienie psychiczne, ujemne odczucia przeżywane w związku z cierpieniami fizycznymi lub następstwami uszkodzenia ciała albo rozstroju zdrowia. Zadośćuczynienie pieniężne przewidziane w art. 445 k.c. pełni przede wszystkim funkcję kompensacyjną, mając służyć złagodzeniu doznanych przez poszkodowanych cierpień psychicznych i fizycznych. Przepisy kodeksu cywilnego nie zawierają żadnych ściśle określonych kryteriów, które należy uwzględniać przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia, stanowiąc jedynie, że ma być ono „odpowiednie”. Zadośćuczynienie ma za zadanie rekompensować w sposób finansowy krzywdę doznaną na skutek zaistnienia zdarzeń, o których mowa w art. 445 § 1 k.c. Obejmuje ono wszystkie cierpienia fizyczne i psychiczne, zarówno już doznane jak i mogące powstać w przyszłości, ma więc charakter całościowy i powinno stanowić rekompensatę pieniężną za całą krzywdę doznaną przez poszkodowanego. Nie może co prawda zmienić negatywnych następstw, czy też odczuć związanych ze zdarzeniem, zatrzeć wspomnień związanych z przykrymi przeżyciami, ma jednakże stanowić rzeczywisty materialny wyraz swoistego wyrównania krzywdy przez sprawcę, który ją wyrządził, bądź też przez podmiot ponoszący odpowiedzialność majątkową za sprawcę. Podstawowy cel zadośćuczynienia, jakim jest łagodzenie doznanych przez poszkodowanego cierpień fizycznych i psychicznych został powszechne zaakceptowany zarówno przez orzecznictwo, jak i doktrynę (por.: Gerard Bieniek (w:) Komentarz do kodeksu cywilnego. Księga trzecia. Zobowiązania, t. I, Wydawnictwo Prawnicze LexisNexis, Warszawa 2003, s. 432 – 437). Sąd ustalając jego wysokość powinien wziąć w tym zakresie po uwagę wszystkie okoliczności mające wpływ na rozmiar doznanej krzywdy, zwłaszcza stopień i czas trwania cierpień fizycznych i psychicznych, trwałość skutków czynu niedozwolonego, prognozy dla pokrzywdzonego na przyszłość, a także jego wiek oraz wpływ czynu niedozwolonego na jego życie rodzinne, zawodowe i towarzyskie. Ze względu na kompensacyjny charakter zadośćuczynienia jego wysokość nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Jednocześnie wysokość ta nie może być nadmierną w stosunku do doznanej krzywdy, ale musi być „odpowiednia” w tym znaczeniu, że sąd winien także uwzględnić aktualne stosunki majątkowe społeczeństwa, tak, aby wysokość zadośćuczynienia była utrzymana w rozsądnych granicach odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Nadto, po myśli art. 415 k.c. można domagać się naprawienia szkody.

W niniejszej sprawie powódka ostatecznie domagała się zasądzenia od pozwanego kwoty 50.000 złotych wraz z ustawowymi odsetkami liczonymi od dnia 23.09.2013r. tytułem zadośćuczynienia.

Bezspornym w niniejszej sprawie było, że powódka doznała dotkliwych cierpień, co szczegółowo zostało opisane w stanie faktycznym uzasadnienia wyroku, i co wynika z wiarygodnych zeznań powódki i przesłuchanych w sprawie A. K., czy A. T.. Uszkodzenie nerwu bez wątpienia wzbudziły u powódki wiele negatywnych odczuć. Skutki wypadku w postaci dotkliwych dolegliwości bólowych trwały bardzo długo, co wiązało się ze zwolnieniami lekarskimi z pracy, niemożność biegania, a nawet chodzenia. Okres pierwszych miesięcy był najbardziej uciążliwy. Ból, który towarzyszył powódce w tym okresie oraz utrzymujące się do dnia dzisiejszego, choć sporadyczne, dolegliwości w oczywisty sposób przyczyniały się do doznawanych, trudnych do zmierzenia, choć realnych cierpień psychicznych. Bez wątpienia wypadek wpłynął też negatywnie na formę psychofizyczną powódki i jej plany rodzinne. Nie tylko powódka musiała przebywać w domu, ale również jej dzieci w okresie wakacyjnym tak naprawdę spędzały czas w domu z matką, która nie mogła opuszczać mieszkania. Powódka bardzo długo chodziła na rehabilitację, co również musiało wpływać na wzrost poczucia krzywdy i straconego czasu.

Nie można pominąć i faktu, że nawet aktualnie powódka ma problemy z chodzeniem, musi uważać wchodząc po schodach, nie potrafi zejść, zbiec po schodach. Powódka nie biega i w nodze występuje jeszcze mrowienie, pieczenie. Powódka musi mam ćwiczyć, aby zmniejszyć te dolegliwości. W przypadku wystąpienia mrowienia, ćwiczy. Powódka zwraca uwagę po czym chodzi, czy są to wertepy, większe nierówności, czy chodnik. Jest zalecane, aby chodzić maksymalnie na obcasach dwu, trzycentymetrowych, ale nie wyższych. Nie można pominąć i tego, że przed zdarzeniem powódka chodziła na wyższych obcasach. Teraz już nie chodzi w takich butach, bo wówczas noga nie jest stabilna. Tego typu zmiana w życiu kobiety ma znaczenie, gdyż wpływa na jej wolność, swobodę, czy wręcz poczucie własnej wartości i atrakcyjności. Również tej kwestii nie można bagatelizować przy ustalaniu odpowiedniego wynagrodzenia.

W ocenie Sądu nie ma też znaczenia to, że nie stwierdzono procentowo uszczerbku na zdrowiu, zwłaszcza że tego typu adnotacje i tak mają znaczenie wyłącznie pomocnicze. Biegły sądowy wydający opinię na piśmie stanowczo zaakcentował, że u powódki wystąpił długotrwały uszczerbek na zdrowiu. W uszkodzeniach nerwów obwodowych rzadko wymagana jest permanentna opieka drugiej osoby, specjalne zabiegi i żywienie. Rehabilitacja oraz leczenie sanatoryjne jest immanentną częścią kompleksowego postępowania terapeutycznego. Odczuwane przez powódkę dolegliwości miały początkowo charakter nasilony i ograniczały jakość życia. Odnotował jednak, że u powódki nie doszło do przecięcia nerwu. W tej chwili ruchomość stopy u powódki jest prawidłowa, choć powódka podaje cały czas, że mogą utrzymywać się bóle wynikające z uszkodzenia tego nerwu. Gdyby nerw był trwale uszkodzony, to powódka nie mogłaby w ogóle chodzić, bo stopa by cały czas opadała. Choć była czasowa dysfunkcja nerwu strzałkowego, to obserwując aktualnie chód powódki i zakres ruchów, w tej chwili opadanie stopy nie stanowi problemu.

Mając powyższe na uwadze mimo, iż bezsprzecznie powódka boleśnie odczuwała i nadal odczuwa skutki zabiegu, Sąd nie tracił z pola widzenia faktu, iż możliwa do zasądzenia na jej rzecz tytułem zadośćuczynienia kwota winna być nie tylko adekwatna do rozmiaru doznanych cierpień, ale także, co wynika wprost z gramatycznej wykładni art. 445 § 1 k.c. „odpowiednia". Pojęcie to ma w istocie charakter niedookreślony, jednak w judykaturze wskazane są kryteria, którymi należy się kierować przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia. Musi ono mieć charakter kompensacyjny, wobec czego jego wysokość nie może stanowić zapłaty symbolicznej, lecz musi przedstawiać jakąś ekonomicznie odczuwalną wartość. Jednocześnie wysokość ta nie może być nadmierną w stosunku do doznanej krzywdy, ale musi być „odpowiednia" w tym znaczeniu, że powinna być - przy uwzględnieniu krzywdy poszkodowanego - utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 września 2001 r. III CKN 427/00, LEX nr 52766).

W ocenie Sądu zasądzona z tego tytułu powinna kwota 40.000 złotych, która będzie stanowiła więc dla powódki wartość odczuwalną ekonomicznie i choć obiektywnie dość znaczną ale nie nadmierną. Sąd musiał bowiem mieć na uwadze nie tylko jak długo trwały dolegliwości bólowe, problemy w życiu zawodowym i prywatnych, ale i to, że w chwili obecnej istnieje ewidentna poprawa.

Mając powyższe na uwadze, roszczenie o zadośćuczynienie w kwocie 40.000 złotych należało uznać za zasadne. Uwzględniając krzywdę powódki w tym zakresie Sąd stanął na stanowisku, że wysokość zasądzonego na jej rzecz zadośćuczynienia jest utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 czerwca 1965 roku, sygn. I PR 203/65, LEX nr 13394). Od tej kwoty należały się również odsetki ustawowe za opóźnienie na mocy art. 481 k.c., lecz od daty wyrokowania. Wynika to stąd, że powódka także i teraz odczuwa dolegliwości, zaś w ramach przyznanego zadośćuczynienia Sąd uwzględnił okres, aż do wyrokowania.

Sąd uznał za zasadne również roszczenie powódki o zasądzenie od pozwanego kwoty 277,01 zł tytułem zwrotu kosztów poniesionych na poczet leków. Poniesienie tych wydatków zostało wykazane przez powódkę przy pomocy dokumentów w postaci paragonów wystawionych przez apteki z okresu leczenia powódki (k. 96). Paragony dotyczą leków, w tym przeciwbólowych, które powódka zażywała ze względu na dolegliwości, bóle.

Celem zapewnienia rehabilitacji należytej skuteczności, powódka zmuszona została skorzystać z odpłatnych zabiegów rehabilitacyjnych wykonywanych w jej mieszkaniu przez A. K.. W ramach pozwu, strona powodowa domagała się zapłaty kwoty 1050 zł za łącznie 30 zabiegów. Wydatek ten został wykazany załączonymi do pozwu fakturami Vat (k 57-58) wystawionymi przez rehabilitanta A. K., który w swych zeznaniach potwierdził fakt świadczenia tych usług. Co więcej, w aktach sprawy znajdują się karty z przeprowadzonych rehabilitacji.

Nadto, strona powodowa żądała jeszcze łącznej kwoty 1229,96 zł z tytułu kosztów poniesionych na leki i rehabilitację. W tym wypadku chodziło ponownie o kwotę 1050 zł tytułem rehabilitacji u A. K., na co wystawione były faktury (k. 64). oraz 179,96 zł za paragony na leki (k. 63).

W tym miejscu warto zasygnalizować, że ten wydatek był uzasadniony. Nie budzi wątpliwości fakt, że noga na skutek uszkodzenia nerwu wymagała rehabilitacji, która jest nie tylko zalecana, ale i konieczna. Natomiast powszechną wiedzą jest to, iż pacjent chcąc osiągnąć najlepsze rezultaty rehabilitacji nie może skorzystać z rehabilitacji odbywającej się w ramach NFZ. Oczekiwanie na rehabilitację byłoby za długie (kilka miesięcy) i mogłoby spowodować nieodwracalne szkody na zdrowiu powódki. Wskazać bowiem należy, iż gdyby powódka czekała na zabiegi i wizytę w ramach NFZ naraziłby się na powstanie poważniejszych dolegliwości, a jej stan zdrowia ze względu na długość czasu oczekiwania, prawdopodobnie byłby znacznie gorszy niż obecnie. Podkreślić bowiem należy, że uprawnienie do zwrotu kosztów leczenia poniesionych w związku z korzystaniem z prywatnych usług medycznych przysługuje, jeżeli dostęp do refundowanych wizyt jest znacznie utrudniony przez wyjątkowo długi okres oczekiwania na daną usługę. Tylko systematyczne leczenie przynosi pozytywne efekty. Nabiera to szczególnej doniosłości w związku z długimi terminami oczekiwania na zabiegi rehabilitacyjne w ramach NFZ. W związku ze znacznie wydłużonym czasem oczekiwania na kolejne wizyty u specjalistów, co jest faktem powszechnie wiadomym, systematyczne leczenie w ramach świadczeń finansowanych z NFZ jest często niemożliwe. Wówczas poszkodowany jest uprawniony do korzystania z prywatnych wizyt (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 25 października 2013r., I ACa 560/13). Podkreślenia wymaga, iż pozwany nie wykazał przy tym, aby powódka miała możliwość skorzystania z innego typu rehabilitacji, która byłaby szybka, tańsza czy też wręcz bezpłatna.

Natomiast bezzasadne było żądanie strony powodowej zapłaty kwoty 320 zł z tytułu dojazdów na rehabilitację ruchową. Jak to wskazała strona powodowa w pozwie (k. 8) chodziło o koszt dojazdów na rehabilitację ruchową „wskazaną w poprzednim punkcie”, tj. tę opiewającą na kwotę 1050 zł. Oznacza to, że strona powodowa domagała się pozwem zwrotu kosztów dojazdów na rehabilitację świadczoną przez A. K., bo to on wstawił dwa rachunki na łączną kwotę 1050 zł. Tak umotywowane żądanie jest bezzasadne, gdyż A. K. akurat przychodził do mieszkania powódki, aby tam ją rehabilitować. Nie było zatem potrzeby wydatkować na bilety.

W ocenie Sądu Rejonowego słusznym było co do zasady założenie, że w wyniku uszkodzenia nerwu powódka pozostawała na zwolnieniu lekarskim, co wiązało się z tym, iż otrzymywała niższe wynagrodzenie, tj. w granicach 80% wynagrodzenia uzyskiwanego w trakcie świadczenia pracy. Strona powodowa z tego tytułu żądała następujących kwot: 197 zł za czerwiec, 118 zł za lipiec, 204 zł za sierpień, 298 zł za wrzesień i 298 zł za październik. Faktem jest, że powódka pozostawała na zwolnieniu lekarskim w następujących dniach: od 11 do 30 czerwca 2013r., tj. przez 20 dni; od 1 do 12 lipca 2013r., tj. przez 12 dni; od 10 do 31 sierpnia 2013r., tj. przez 22 dni; od 1 do 10 września 2013r., tj. przez 10 dni. Okoliczność ta wynika z zaświadczenia o zatrudnieniu z 11.09.2013r. (k. 60). Strona powodowa nie wykazała ile konkretnie dni powódka była na zwolnieniu w innych miesiącach, w tym w październiku. Takim dowodem nie może być zaświadczenie o pobycie na fizjoterapii w szpitalu (k. 62), gdyż nie wiadomo czy w październiku powódka miało zwolnienie lekarskie. Fizjoterapie mogą się odbywać również poza godzinami pracy np. w ramach tzw. szpitala dziennego.

Z kolei z treści zaświadczenia z dnia 13.08.2013r. (k. 59) wynika, że wynagrodzenie netto za 1 miesiąc pracy wynosiło 1496,31 zł, zaś w przypadku pobierania zasiłku chorobowego (80%) wynagrodzenie netto za 1 miesiąc wynosiło 1200,90 zł. Oznacza to, że będąc na zwolnieniu powódka była stratna o 295,41 zł miesięcznie. Tym samym, za poszczególne dni absencji utracone zarobki kształtowały się w sposób następujący:

- 196,94 zł za 20 dni czerwca (295,41 zł utraconego zarobku miesięcznie : 30 dni czerwca x 20 dni absencji),

- 114,35 zł za 12 dni lipca (295,41 zł utraconego zarobku miesięcznie : 31 dni lipca x 12 dni absencji)

- 209,64 zł za 22 dni sierpnia (295,41 zł utraconego zarobku miesięcznie : 31 dni sierpnia x 22 dni absencji),

98,47 zł za 10 dni września (295,41 zł utraconego zarobku miesięcznie : 30 dni września x 10 dni absencji).

W tym miejscu trzeba poczynić zastrzeżenie, gdyż strona powodowa za miesiąc sierpień żądała mniej, bo 204 zł i taką kwotę za ten okres trzeba było uwzględnić. Łącznie to dało 613,76 zł. Z tytułu utraconych zarobków.

Łączna kwota z tytułu odszkodowania, to 3170,73 zł. (277,01 zł + 1050 zł + 1050 zł + 179,96 + 613,76 zł). Strona powodowa mogła też domagać się odsetek ustawowych za opóźnienie od tej kwoty. Z tym, że kwoty: 277,01 zł, 1050 zł i 613,76 zł (łącznie: 1940,77 zł) zawierały się już w żądaniu wystosowanym w piśmie powódki z dnia 17.10.2013r., nadanym na poczcie 18.10.2013r. (k. 44-46). Powódka zakreśliła 14 dni na zapłatę tę kwoty. Uwzględniać zatem 3 dni na obieg korespondencji oraz 14 dni na spełnienie świadczenia, zasadnym było żądanie odsetek – po myśli art. 481 k.c. i 476 k.c. – od dnia 05.11.2013r.

Natomiast kwoty: 1050 zł oraz 179,96 (łącznie: 1229,96 zł) zostały zgłoszone po raz pierwszy w pozwie, który został doręczony pozwanemu 16.07.2014r. (k. 100). Uwzględniając konieczność niezwłocznego spełnienia żądania, tj. w terminie 7 dni, zasadnym było żądanie odsetek – po myśli 476 k.c. – od dnia 24.07.2014r.

Z tych względów orzeczono, jak w pkt. I. wyroku. W pozostałej części powództwo podlegało oddaleniu, co znalazło swoje odzwierciedlenie w pkt. II. wyroku.

W ramach punktu drugiego wyroku mieści się też rozstrzygnięcie zgłoszonego przez powódkę żądała ustalenia odpowiedzialności pozwanego za mogące wystąpić u powódki w przyszłości skutki leczenia operacyjnego w pozwanym szpitalu w okresie od 11 do 14 czerwca 2013 roku.

W ocenie Sądu Rejonowego żądanie to nie zostało ani należycie uargumentowne, ani też wykazanie. Z materiału dowodowego zebranego w sprawie, a w szczególności z opinii biegłego sądowego wynika, iż rehabilitacja przebiega pomyślnie. Nie doszło do zerwania nerwu. Co więcej, aktualny stan zdrowia powódki ujawnił już wszystkie skutki uszkodzenia ciała na skutek zdarzenia w szpitalu. Dodatkowo interesy powódki w tym zakresie zabezpiecza przepis art. 442 1 § 4 k.c., a zatem na chwilę obecną nie ulegnie ono przedawnieniu. W związku z powyższym powództwo w tym zakresie należało oddalić.

O kosztach procesu rozstrzygnięto na podstawie przepisu art. 100 k.p.c.

Powódka, która była zwolniona od kosztów sądowych w całości, poniosła łącznie kwotę 3617 zł (3600 zł – koszt zastępstwa procesowego, 17 zł – opłata skarbowa od pełnomocnictwa) tytułem kosztów procesu. Strona powodowa utrzymała się w swych żądaniach w 80%, tj. co do kwoty 2893,60 zł. Strona pozwana poniosła kwotę 3600 zł (3600 zł – koszt zastępstwa procesowego) tytułem kosztów procesu. Utrzymała się w swych żądaniach w 20%, tj. co do kwoty 720 zł. Po kompensacie należało się powódce 2173,60 zł, o czym postanowiono w pkt. III. wyroku.

W sprawie pozostały nierozliczone koszty sądowe w postaci opłaty sądowej od pozwu w wysokości 2700 zł. Biorąc pod uwagę pod uwagę to, w jakim stosunku strony przegrały proces, pozwana powinna uiścić na rzecz Skarbu Państwa kwotę 2160 zł, zaś powódka 540 zł.

Sąd chciałby uzupełnić, że na podstawie art. 113 ust. 2 ustawy z dnia 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. z 2010 r., Nr 90, poz. 594 t.j. ze zm.), nakazał ściągnąć z roszczenia zasądzonego na rzecz powódki kwotę 540 zł, tytułem części nieuiszczonych kosztów sądowych (części opłaty od pozwu), których pozwany nie miał obowiązku uiścić.

Z tych względów orzeczono, jak w pkt. IV. i V. wyroku.

ZARZĄDZENIE

1.  Odnotować w kontrolce uzasadnień.

2.  Odpis wyroku wraz z uzasadnieniem doręczyć pełnomocnikom stron.

3.  Akta przedłożyć z apelacją, zażaleniem lub za 30 dni z zpo.

S., dnia 13.06.2018 roku

SSR Artur Mączyński