Pełny tekst orzeczenia

Sygnatura akt VI Ka 131/14

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 30 kwietnia 2014 r.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, Wydział VI Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Arkadiusz Łata (spr.)

Sędziowie SSO Agata Gawron-Sambura

SSO Marcin Mierz

Protokolant Agata Lipke

po rozpoznaniu w dniu 25 kwietnia 2014 r.

przy udziale Andrzeja Zięby

Prokuratora Prokuratury Okręgowej

sprawy S. P. syna F. i T.,

ur. (...) w P.

oskarżonego z art. 282 kk, art. 191§1 kk, art. 278§1 kk

na skutek apelacji wniesionych przez oskarżonego i jego obrońcę

od wyroku Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach

z dnia 11 grudnia 2013 r. sygnatura akt VI K 1113/12

na mocy art. 437 § 1 kpk, art. 636 § 1 kpk

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa wydatki postępowania odwoławczego w kwocie 20 zł (dwadzieścia złotych) i wymierza mu opłatę za II instancję w kwocie 400 zł (czterysta złotych).

Sygn. akt VI Ka 131/14

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy stwierdził, co następuje.

Wywiedzione apelacje okazały się bezzasadne i jako takie nie mogły zostać uwzględnione.

Sąd orzekający dokonał bowiem prawidłowych ustaleń faktycznych i nie naruszył w żadnym stopniu prawa procesowego i materialnego, zaś rozstrzygnięcie w zakresie sprawstwa i winy oskarżonego oraz kwalifikacji prawnej przypisanych mu czynów nie nasuwa wątpliwości. Także wymierzone kary pozbawienia wolności – jednostkowe i łączna – za rażąco surowe uchodzić nie mogą. Na pełną akceptację zasługiwało nadto przyjęcie negatywnej w stosunku do S. P. prognozy społeczno-kryminologicznej, wykluczającej możliwość skorzystania z dobrodziejstwa w postaci warunkowego zawieszenia wykonania kary izolacyjnej.

Sąd merytoryczny starannie i w prawidłowy sposób przeprowadził postępowanie dowodowe, a wyczerpująco zgromadzony materiał dowodowy poddał następnie wszechstronnej i wnikliwej analizie oraz ocenie, wyprowadzając trafne i logiczne wnioski końcowe. Tok rozumowania i sposób wnioskowania Sądu Rejonowego przedstawiony w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku jest prawidłowy i zgodny ze wskazaniami wiedzy oraz doświadczenia życiowego. Nie przekroczono przy tym ram swobodnej oceny dowodów, jak i nie popełniono uchybień tego rodzaju, że mogłyby one spowodować konieczność uchylenia wyroku i przekazania sprawy do rozpoznania ponownego.

Sąd orzekający wskazał na jakich oparł się dowodach, dlaczego dał im wiarę oraz należycie wytłumaczył z jakich przyczyn odmówił wiary oskarżonemu oraz zeznającym na jego korzyść członkom najbliższej rodziny.

Sąd Okręgowy nie doszukał się najmniejszych podstaw do odmiennej aniżeli Sąd I instancji oceny przeprowadzonego na rozprawie głównej materiału dowodowego, ani też do podważenia trafności ustaleń faktycznych i ocen prawnych poczynionych w postępowaniu rozpoznawczym. Również część sprawozdawcza rozstrzygnięcia w pełni odpowiada wszelkim wymogom formalnym zakreślonym przez obowiązujące przepisy prawa, co umożliwia kontrolę odwoławczą.

Sąd Rejonowy dysponował w rozpatrywanym przypadku dwoma grupami dowodów. Z jednej strony były to zeznania pokrzywdzonej T. P. poparte relacjami świadków ”pośrednich”: J. O. i T. F. oraz danymi zawartymi w dokumentacji bankowej pochodzącej z (...), z drugiej zaś: wyjaśnienia S. P. oraz zeznania jego żony, córki i syna – kolejno: I. P., A. P. oraz R. P., które wedle stanowiska apelujących miały uwiarygodnić twierdzenia podnoszone przez oskarżonego.

Sąd I instancji postąpił słusznie przyznając walor wiarygodności grupie pierwszej i na niej opierając zarówno ustalenia faktyczne, jak i końcowe orzeczenie. Odnosząc się przy tym do wywodów i argumentacji autorów środków odwoławczych należy w pierwszym rzędzie podkreślić, iż wbrew ich poglądowi zeznania pokrzywdzonej pozostawały, co do istoty konsekwentne i jednolite.

Obrońca w uzasadnieniu apelacji podnosi jakoby „zeznania tego świadka złożone przede wszystkim na rozprawie zawierały wiele sprzeczności, niejasności w stosunku do wcześniej podawanych faktów, gdy wymieniona była przesłuchiwana pierwszy raz na rozprawie oraz w czasie dochodzenia”. Relacje T. P., których przed Sądem wysłuchał obrońca zawierały w jego ocenie „wiele niepewności, zmienności, a także niejasności”. Widoczny miał być „brak kontroli nad wypowiedziami, w wielu przypadkach mieszała ona fakty i to w dość wyraźny sposób, a odnośnie zdarzenia z kwietnia 2012 r. pokrzywdzona nie potrafiła opisać bliższych jego okoliczności, a nawet daty”.

Apelujący posługuje się jednak nader ogólnikowymi sformułowaniami, nie konkretyzując ich, ani też nie odnosząc w sposób precyzyjny do określonych fragmentów wypowiedzi procesowych T. P.. Nie wskazuje bliżej, o jakie „sprzeczności, niejasności, niepewności i zmienności” chodzi. Ogranicza się ponadto do skoncentrowania w naprowadzonej wyżej formie wyłącznie zeznań pochodzących z jurysdykcyjnej fazy procesu karnego, zapominając iż te składane w postępowaniu przygotowawczym (a zarazem w okresie bliższym czasowo do inkryminowanych zaszłości) stanowiły także pełnowartościowy materiał dowodowy (podtrzymywany zasadniczo w pełni przez świadka w toku rozprawy) podlegający ocenie według identycznych zasad, co dowody przeprowadzone bezpośrednio przed Sądem orzekającym.

Nie sposób tym samym było ustosunkować się merytorycznie do powyższych wywodów stanowiących de facto jedynie figury retoryczne, a już zupełnie – potraktować je w kategoriach przekonującej argumentacji mogącej skutecznie zakwestionować szczerość i wiarygodność depozycji T. P. – jako całości.

Sygnalizowanych przez obrońcę mankamentów w zeznaniach matki oskarżonego Sąd odwoławczy się nie dopatrzył – również działając z urzędu. Zeznania pokrzywdzonej odebrane podczas postępowania sądowego odtwarzały w głównych zarysach okoliczności i przebieg zdarzeń będących przedmiotem zarzutów aktu oskarżenia oraz rolę, jaką odegrał w nich S. P. i działania, które wówczas realizował, gdy zeznania te porównać z relacjami pokrzywdzonej pochodzącymi z fazy śledztwa (odczytanymi na rozprawie w trybie art. 391 § 1 kpk i potwierdzonymi przez T. P.).

Okoliczność większej ogólnikowości zeznań pokrzywdzonej na rozprawie, chociażby pod względem określenia dat, czasu czy chronologii poszczególnych zaszłości była zarazem w zupełności zrozumiała jako zarówno efekt naturalnego procesu zacierania się pamięci świadka przesłuchiwanego przez Sąd orzekający po raz pierwszy po upływie bez mała roku od ostatniego z czynów przypisanych oskarżonemu, jak i wieku pokrzywdzonej.

Jedyna w praktyce wątpliwość wiązała się faktycznie z zajściem z kwietnia 2012 r., kiedy to S. P. groźbą zamachu na życie, okazując matce siekierę i nóż doprowadził ją, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – do rozporządzenia kwotą 200-zł.

Na rozprawie w dniu 10 stycznia 2013 r. (vide: k-173, tom II) T. P. rzeczywiście deklarowała, iż pieniądze przekazała wtedy oskarżonemu dobrowolnie, „sama od siebie i on tego nie wymusił, sama mu dałam”, lecz zarazem opisywała własny strach spowodowany pojawieniem się syna z nożem i siekierą w rękach i żądającego gotówki. Równocześnie podtrzymywała jednak uprzednie zeznania, gdzie postawa oskarżonego i lęk przed jego działaniami wskazane zostały jako jedyne oraz wyłączne przyczyny wręczenia oskarżonemu pieniędzy.

T. P. przesłuchana uzupełniająco przez Sąd Rejonowy w dacie 16 października 2013 r. (vide: k 305-306, tom II) precyzując dotychczasową relację ponownie omawiała „stan przelęknienia” spowodowany powyższą sytuacją i ponownie łączyła go z faktem wydania synowi pieniędzy, którym spowodować chciała, by „wyszedł z tego pokoju i zostawił ją w spokoju”. Wcześniejsze stwierdzenia o „dobrowolności” rozporządzenia pieniędzmi i braku ich wymuszenia należało przeto rozumieć w tym sensie, że trafiły one do rąk oskarżonego w wyniku podania mu ich przez samą pokrzywdzoną (będącego oczywiście następstwem strachu wywołanego postawą S. P.), nie zaś jako efekt typowego zaboru (czynnego działania sprawcy).

Reasumując, przedstawione wyżej tezy obrońcy nie były trafne. Podobnie – „rozbieżności, niepewności, zmienności i niejasności” nie dotyczyły zeznań pokrzywdzonej w zakresie zagadnień związanych z kwestią przywłaszczenia gotówki T. P. zgromadzonej na rachunkach bankowych. Na etapie postępowania sądowego świadek, co do zasady – identycznie zaprezentowała uzgodnione z synem warunki, pod jakimi mógł on za przyzwoleniem matki ze środków tych korzystać, cele na realizację których godziła się ona udostępnić je oskarżonemu bez ograniczeń, jak również okoliczności, iż rozporządzenia o jakie chodziło w badanych przypadkach nastąpiły poza wiedzą i wolą pokrzywdzonej i poza ramami owego „upoważnienia” – rozpatrując te zeznania w konfrontacji z relacjami składanymi w postępowaniu przygotowawczym.

Całokształt zeznań T. P. w kontekście pozostałych zgromadzonych w sprawie dowodów uprawniał zarazem do wyprowadzenia wniosku, że pieniądze wypłacone przez oskarżonego ze wspomnianych rachunków nie zostały przezeń wykorzystane na cele remontowe, lecz na bieżące wydatki własne i swej najbliżej rodziny. W świetle przekonującej opinii sądowo-psychologicznej zdolności pokrzywdzonej, gdy chodziło o postrzeganie, zapamiętywanie i komunikowanie postrzeżeń były zachowane, a ograniczenia w tej mierze – nieznaczne (vide: k 179-182, tom I). Biegła nie stwierdziła skłonności do konfabulacji, czy też wpływu osób trzecich. Nie ujawniły się zarazem żadne merytoryczne podstawy do podważenia wiarygodności opinii, ani też powody do zakwestionowania rzetelności, wiedzy, czy bezstronności biegłej. Podstaw do odmiennego wnioskowania nie dostarczyły z kolei wywiedzione apelacje, zaś ogólna tylko kontestacja opinii, eksponowana zwłaszcza w motywach środka odwoławczego sporządzonego przez obrońcę w obliczu braku rzeczowych argumentów i zarzutów pod adresem poglądu biegłej, czy też samej biegłej – w oczywisty sposób nie wystarczy.

Za kompletnie chybione ocenił też Sąd Okręgowy stanowisko obrońcy, jakoby obciążające oskarżonego zeznania matki motywowane być miały jej „wrogością” do S. P.. Jest to bowiem przykład myślenia emocjonalnego i pozamerytorycznego. Rozumowanie to można zarazem „odwrócić” wskazując na wrogość oskarżonego, jego żony i dzieci w odniesieniu do T. P. i dopatrywać się tu przyczyn określonej treści relacji w wykonaniu tychże osób.

Biegła psycholog miała ponadto w polu widzenia upośledzenie słuchu pokrzywdzonej, jednakże nie określiła go jako czynnika wywierającego znaczący wpływ na zdolności percepcyjne T. P., która jedynie „może sprawiać wrażenie osoby niesłyszącej lub nierozumiejącej pytań”. Sąd orzekający również nie miał większych trudności w porozumiewaniu się z wymienioną, poza zrozumiałą koniecznością głośnego i wyraźnego zwracania się do świadka. Jakiekolwiek sygnały na temat „niekomunikatywności” pokrzywdzonej, niemożności zrozumienia z jej strony zadawanych pytań lub też udzielenia swobodnej odpowiedzi i wypowiadania się w ogólności – nie były zgłaszane na przestrzeni całego postępowania przez któregokolwiek z jego uczestników, w tym zwłaszcza przez oskarżonego i jego obrońcę.

Nie sposób nadto było przyjmować, by zeznania T. P. złożone w dochodzeniu nie miały charakteru spontanicznego, by były uzgodnione wcześniej z kimś innym lub też – co sugerują obaj skarżący – nie pochodziły wręcz od pokrzywdzonej, a od J. O..

Przeczyła temu wyraźnie w pierwszej kolejności sama P., a jej wersja przekonywała o pełnej samodzielności ówczesnych wypowiedzi prezentowanych przed funkcjonariuszem Policji. Pokrzywdzona nie zaprzeczała obecności O. w pomieszczeniu, gdzie odbywało się przesłuchanie, lecz zarazem podnosiła, że zachowywał się on całkowicie biernie. Nie było mowy o „podpowiedziach” z jego strony, sugerowaniu matce oskarżonego co i jak ma relacjonować, czy też „wyręczaniu” jej w zeznaniach. Identycznie zdarzenie powyższe opisywał sam J. O., podnosząc, że nawet nie znajdował się przy biurku, gdzie posadzono pokrzywdzoną, lecz „siedział w kącie” nie włączając się.

Na brak jakiejkolwiek ingerencji O. wskazywała także świadek M. B. – policjantka przesłuchująca wówczas pokrzywdzoną (jakkolwiek odmiennie aniżeli wspomniana dwójka świadków B. utrzymywała jakoby J. O. opuścił pokój udając się do poczekalni), podkreślając komunikatywność „starszej pani”.

Brak bezpośrednich świadków poszczególnych zdarzeń nie oznaczał z kolei, iż automatycznie należało uznać wersję T. P. za niepotwierdzoną, czy wręcz niewiarygodną – jak postulują to oskarżony i jego obrońca. Zeznania pokrzywdzonej same w sobie stanowiły pełnoprawny materiał dowodowy, zdatny – w obliczu nieujawnienia się racjonalnych podstaw do objęcia go niewiarygodnością – do czynienia na jego gruncie stanowczych ustaleń faktycznych.

Relacje pokrzywdzonej znalazły nadto oparcie – o czym była już mowa – w zeznaniach świadków pośrednich, a to J. O. i T. F., czerpiących swą wiedzę z opowiadań wymienionej. Wypowiedzi owych świadków wskazywały zarazem, że matka oskarżonego zwierzała się im na temat postępków syna na długo zanim przesłuchiwani byli w postępowaniu przygotowawczym, zaś ostateczny impuls motywujący P. do złożenia zawiadomienia o przestępstwach i wniosku o ściganie wyraził się powzięciem informacji o zużyciu środków pieniężnych ze wszystkich rachunków bankowych bez jej wiedzy i zgody. Z powyższych względów nie miała istotniejszego znaczenia faktyczna obecność O. przy przesłuchiwaniu T. P. w początkowej fazie postępowania, skoro orientację w kwestiach stanowiących jego przedmiot powziął on już znacznie wcześniej.

Z drugiej strony wypada zauważyć, że świadkowie: I. P., A. P. i R. P. jedynie „nie widzieli” i „nie zauważali” tego rodzaju zachowań męża i ojca, jakie przypisano mu w pkt 1-3 zaskarżonego wyroku, co nie było równoznaczne ze stwierdzeniem, iż zdarzenia te w ogóle miejsca nie miały. A. P. we wspólnym domu zamieszkiwała ponadto tylko do marca 2012 r., toteż nie mogła mieć osobistego wglądu w zajścia późniejsze.

Reasumując, Sąd Rejonowy nie popełnił uchybienia dając wiarę pokrzywdzonej i świadkom pośrednim, co się tyczyło zaszłości wskazanych w pkt 1-3 kontrolowanego orzeczenia i na tejże grupie dowodów opierając swe ustalenia i oceny oraz końcowe rozstrzygnięcie. Wywody oskarżonego i obrońcy dotyczące omawianych zagadnień to w dużej mierze polemika z trafnym stanowiskiem Sądu jurysdykcyjnego.

Gdy zaś chodzi o ostatnie z przestępstw oskarżonego, zakwalifikowane z art. 284 § 2 kk, to i tym razem słusznie odmówiono wiary S. P..

Przekonywało na wstępie rozumowanie i argumentacja Sądu I instancji przytoczone w pisemnym uzasadnieniu wyroku na poparcie powyższych ocen: przywołanie trudnej sytuacji finansowej oskarżonego i jego najbliższych – sprzyjającej wręcz sięgnięciu po gotówkę zgromadzoną na rachunkach bankowych celem wykorzystania jej na bieżące, a nie „nadzwyczajne” potrzeby, braku jakichkolwiek rachunków, faktur czy też innego jeszcze materialnego potwierdzenia wydatkowania owych pieniędzy na bardzo w sumie kosztowne prace remontowe, zaniechanie dostarczenia dowodów (mimo wezwania ze strony sądu orzekającego) przepływu lub wypłaty pieniędzy z konta żony, które również miały być w takim celu zużyte, niedorzeczność sytuacji i decyzji o zaawansowanych robotach remontowych (a i modernizacyjnych oraz zbytkowych – jak basen na nieruchomości, czy drzewa ozdobne) pochłaniających wszelkie dostępne środki finansowe (w tym całość osobistej gotówki I. P.) w warunkach trwałego w istocie bezrobocia oskarżonego i jego żony, braku zatrudnienia dzieci, braku wszelkich stałych dochodów oraz chronicznego niedoboru pieniędzy na zaspakajanie potrzeb codziennych, jak i bieżące utrzymanie nieruchomości.

W zakresie problematyki remontów w wyjaśnieniach S. P. wyraźnie przebijało systematyczne – wraz z kolejnymi przesłuchaniami i upływem czasu oraz rozwojem postępowania – „narastanie” danych. W każdym następnym i późniejszym odbieraniu wyjaśnień stopniowo zwiększała się ilość robót, które miały zostać zrealizowane, określane one były coraz bardziej precyzyjne, tak pod względem rodzaju, jak i pochłoniętych przez nie sum i kosztów. Tymczasem w początkowej wersji ze śledztwa oskarżony wymieniał dwie zaledwie „duże” prace remontowe, a mianowicie drenowanie ogródka wraz z zakupieniem pomp i osuszeniem zalanej piwnicy i drugą „nie pamiętam jaka” (wedle ówczesnej wersji oskarżonego, vide: k-62 verte, tom I). Identyczna tendencja następowała w zeznaniach świadka I. P..

Powyższe, jako zjawisko wręcz nienaturalne już na wstępie znacznie redukowało wiarygodność oskarżonego i jego małżonki. Wiarygodność tę wykluczały natomiast – w kontekście przytoczonego wcześniej wywodu i ocen Sądu merytorycznego – konsekwentne i jednolite – również tym razem – zeznania pokrzywdzonej, o jakich była już mowa uprzednio.

Matka oskarżonego potwierdzała wykonanie jednego tylko typu prac, o których wiedziała i wyraziła jednoznaczną zgodę na sfinansowanie ich środkami zgromadzonymi na przedmiotowych rachunkach bankowych, a to drenaż posesji i nabycie pomp. Co do wszelkich pozostałych robót wymienionych ostatecznie przez małżonków P. niezmiennie przeczyła, by następować miały za jej wiedzą i by godziła się na wyzyskanie na ich pokrycie wspomnianej gotówki.

Co więcej, według T. P. te ostatnie prace odbywały się „bardzo dawno temu”. Zarzut postawiony oskarżonemu w akcie oskarżenia oraz opis czynu przypisanego S. P. w pkt 4 zapadłego wyroku, uwzględniając zeznania pokrzywdzonej i treść pisemnego uzasadnienia uprawniały natomiast do wniosku, iż problematyka robót drenażowych i nabycia pomp, a tym samym kwestia poniesionych w związku z tym kosztów (oraz źródła ich pochodzenia) znalazły się poza granicami tego zarzutu i opisu.

Oskarżony przyznawał się bowiem do wypłacenia z rachunków bankowych w sumie ponad 50 tyś-zł, podczas gdy Prokurator zarzucał mu kradzież gotówki w wysokości 40 tyś.-zł, zaś Sąd Rejonowy przyjął przywłaszczenie powierzonych pieniędzy także w wysokości 40 tyś.-zł. Kwota 10 tyś.-zł to natomiast maksymalna suma nakładów na prace drenażowe i kupno pomp określana przez S. P.. Te nakłady nie zostały zatem objęte postępowaniem, toteż bezprzedmiotowe jest powoływanie się na nie oraz na ich niezbędność i celowość dla utrzymania „substancji” budynku – w kategoriach okoliczności mającej ograniczać bądź wyłączać odpowiedzialność karną oskarżonego.

W dalszej kolejności należy podkreślić, iż roboty remontowe wymieniane w ostatecznych wersjach przez małżonków P. musiałyby mieć miejsce po maju 2010 r., kiedy to rachunki bankowe zaczęły być przez oskarżonego likwidowane, a najpewniej po grudniu 2010 r., gdy doszło do wypłacenia najwyższych kwot lub nawet później, zważywszy porę roku. Tymczasem ich córka A. prac takich na przełomie 2010 i 2011 r. i następnie – nie potwierdzała. Syn R. zaś jednoznacznie im z kolei zaprzeczył, podając, że ostatnio (tj. pod koniec 2012 r.) „był robiony dach przy kominie, bo przeciekał, a załatwiła to siostra ze swoim chłopakiem”. Poważniejszych remontów na przestrzeni dwóch lat wstecz (wymieniony był przesłuchiwany 20 lutego 2013 r.) świadek sobie nie przypominał. Tak poważnego i zaawansowanego zakresu robót, jakie wymieniał oskarżony, nie sposób zaś było nie zauważyć, przeoczyć lub nie wiedzieć o nich, nawet jeśli przez część wskazanego okresu studiowało się i przebywało poza miejscem zamieszkania.

R. P. przywoływał zaś remonty budynku odbywające się znacznie wcześniej „około pięciu lat temu, dawno”, a zatem daleko nawet przed majem 2010 r., co samo nasuwa analogię z zeznaniami pokrzywdzonej. Syn oskarżonego wymienił przy tym ocieplanie domu styropianem i tynkiem, czyli prace które wedle S. P. finansowane być miały z przedmiotowych rachunków bankowych, a tym samym po maju tegoż roku.

W efekcie nie dało się wykluczyć faktycznego wykonania remontów opisywanych przez oskarżonego i jego żonę, lecz jeśli tak to w przedziale czasowym bardzo odległym od okresu, o jaki chodziło w kontrolowanym przypadku, gdy rzeczywiście doszło do wypłat z rachunków – poprzedzającym znacząco (o kilka lat) ów okres – toteż bez wykorzystania pieniędzy na rachunkach tych zgromadzonych, a z użyciem innych źródeł finansowania.

Wszystko powyższe nakazywało więc odmówić wiary oskarżonemu i jego żonie. Dzieci P. nie miały żadnych powodów, by zeznawać tu nieprawdziwie.

Dodatkowym argumentem za trafnością naprowadzonych wyżej ocen była rozbieżność w relacjach S. P. i jego żony w kwestii finansowego przyczyniania się pokrzywdzonej do zaspakajania bieżących potrzeb rodziny syna. Wedle oskarżonego matka regularnie przekazywała mu na ten cel określone kwoty pieniężne (około 500-zł miesięcznie), które on oddawał żonie oraz nabywała żywność i artykuły chemiczne, czemu natomiast zaprzeczała I. P..

Obrońca nie ma poza tym racji kwestionując ocenę prawną Sądu Rejonowego, gdy chodziło o występek z art. 284 § 2 kk. Wątpliwości nie ulegało, że S. P. będąc wraz z pokrzywdzoną współwłaścicielem rzeczonych rachunków bankowych – bez wiedzy i akceptacji matki wypłacił praktycznie całość zgromadzonych na nich środków pieniężnych, a następnie spożytkował je – w identycznych okolicznościach – na cele „czysto” osobiste. Zatem poza granicami określonymi w drodze ustnego porozumienia z T. P., które ograniczone zostały do sytuacji „nadzwyczajnych” typu ciężka choroba lub też likwidacja następstw klęsk żywiołowych na nieruchomości. Precyzyjnie wypowiadała się w powyższej materii pokrzywdzona. Uprawnienie to w żadnym razie nie odnosiło się do bieżącego utrzymywania przez oskarżonego własnej osoby i pozostałych członków najbliższej rodziny, ani nawet bieżącego utrzymywania budynku oraz posesji. Słusznie, co się tyczyło „zakresu” wspomnianego „umocowania” do dysponowania rachunkami, wiarą obdarzano zeznania matki oskarżonego, skoro za wiarygodny uznano zarazem całokształt jej relacji we wszystkich kolejnych kwestiach istotnych w sprawie.

Doszło tym samym do samowolnego rozporządzenia przez jednego ze współwłaścicieli rzeczą stanowiącą przedmiot współwłasności (a zatem rzeczą „cudzą” w rozumieniu prawa karnego, którą nie był oskarżony uprawniony samodzielnie rozporządzać) z pokrzywdzeniem drugiego z nich, poprzez faktyczne włączenie jej do majątku sprawcy i w warunkach zademonstrowania zamiaru zatrzymania jej dla siebie i powiększenia w ten sposób własnego majątku.

Z punktu widzenia znamion ustawowych przestępstwa przywłaszczenia nie ma w realiach rozpatrywanego przypadku znaczenia fakt, iż oskarżony był uprawniony z racji współwłasności do wypłacenia nawet całości pieniędzy – w sensie okoliczności mogącej go ekskulpować.

Istotny pozostawał bowiem wspomniany sposób i cel rozporządzenia gotówką i towarzyszący temu zamiar, o jakich mowa wyżej. Uprawnienia do wypłacenia pieniędzy ocenić należało jako czynnik wpływający na przyjęcie znamienia kwalifikującego w znaczeniu art. 284 § 2 kk.

Sąd jurysdykcyjny prawidłowo też ustalił, wskazał i ocenił wszystkie okoliczności decydujące o wysokości kar jednostkowych i kary łącznej. Uwzględniają one stopień zawinienia oskarżonego i adekwatne są do stopnia szkodliwości społecznej czynów, których się on dopuścił. Kara łączna przy tym ukształtowana została z trafnym odczytaniem stopnia związków przedmiotowo-podmiotowych pomiędzy zbiegającymi się przestępstwami i mając na uwadze ujemne względy prognostyczne wobec S. P. wynikające z dopuszczenia się aż czterech występków na szkodę jednej i tej samej osoby.

Kary te nie zawierają zatem w sobie cech represji nadmiernej, będąc utrzymanymi w dolnych granicach ustawowych zagrożeń (pkt 2, 3 i 4 dyspozycji zaskarżonego wyroku) lub też odpowiadając dolnej granicy (pkt 1) – gdy chodzi o skazania cząstkowe oraz – w zakresie kary łącznej – należycie realizując zasadę asperacji.

Sąd odwoławczy w zupełności podzielił stanowisko Sądu orzekającego, co do negatywnego społeczno-kryminologicznego prognozowania odnośnie osoby oskarżonego, dalszego jego funkcjonowania w społeczeństwie, a zwłaszcza przestrzegania przezeń prawa na przyszłość. Do tego rodzaju wniosków prowadziła bowiem ocena zarówno okoliczności rozpatrywanej sprawy, jak i sylwetki oraz dotychczasowego sposobu życia S. P..

Oskarżony dopuścił się aż czerech przestępstw o znacznym ładunku szkodliwości społecznej – na szkodę tej samej pokrzywdzonej – tj. matki, a zatem osoby, której winien był okazywać wdzięczność i szacunek, nie zaś dążyć za wszelką cenę do przeforsowania oraz w istocie wymuszenia na niej korzystnych dla siebie rozwiązań majątkowych i bieżącego utrzymywania. Czyny te motywowane „majątkowo” zasługiwały na szczególne potępienie, a co za tym idzie na zdecydowaną reakcję karną i równocześnie nader ujemnie charakteryzowały właściwości oraz warunki osobiste oskarżonego. Tym bardziej, iż nic nie stało na przeszkodzie, by sam S. P. zainicjował i zrealizował kroki prawne ukierunkowane na stwierdzenie nabycia spadku po nieżyjącym ojcu, a wręcz na zniesienie współwłasności. W zastępstwie tego skoncentrował się on na dręczeniu ponad osiemdziesięcioletniej, nieporadnej już fizycznie matki – w formach drastycznych, przybierających postać kolejnych, powtarzających się przestępstw.

Dość nadto przypomnieć, iż nie były to pierwsze konflikty oskarżonego z prawem karnym, jako iż był on już – tak uprzednio, jak i następczo – karany na kary o charakterze wolnościowym, co jednak w żadnym stopniu nie odstręczyło go od popełnienia czterech aktualnych występków i przekonywało o trwałej tendencji do łamania porządku prawnego. Obecne czyny nie stanowiły wyjątkowego incydentu w życiu oskarżonego, a przeciwnie świadczyły o braku pozytywnego oddziaływania wcześniejszej kary innej aniżeli izolacyjna, wręcz o niepoprawności.

S. P. wymaga tym samym resocjalizacji w warunkach więziennych, albowiem nie daje on żadnych gwarancji poszanowania obowiązujących norm prawnych, jak i podstaw do zakładania po raz kolejny, iż kara pomimo braku efektywnego jej wykonania osiągnie swe cele.

Nie mają znaczenia z punktu widzenia przesłanek z art. 69 kk fakty prezentowane w wywiedzionych apelacjach, jak trudna sytuacja finansowa, studia syna, wyprowadzenie się matki i jej pobyt w doku opieki społecznej (to ostatnie działa wręcz na niekorzyść oskarżonego), prowadzenie działalności gospodarczej, a zwłaszcza – co szczególnie eksponowano w obu apelacjach – nacechowany wręcz cynizmem pogląd o rzekomym „przyczynieniu się” pokrzywdzonej do popełnienia przestępstw.

Oskarżony na dobrodziejstwo warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności nie zasługiwał.

Z tych względach względów wyrok jako słuszny utrzymany został w mocy.

O wydatkach postępowania odwoławczego oraz o opłacie za II instancję orzeczono jak w pkt 2 wyroku niniejszego.