Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt I C 1493/21

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 9 listopada 2023 roku

Sąd Rejonowy w Częstochowie I Wydział Cywilny w składzie następującym:

Przewodniczący: SSR Marcin Szymański

po rozpoznaniu w dniu 9 listopada 2023 roku w Częstochowie

na rozprawie

sprawy z powództwa Ł. S.

przeciwko D. P. i Z. S.

o zapłatę

1.  zasądza od pozwanego Z. S. na rzecz powoda Ł. S. kwotę 16.982,65 zł (szesnaście tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt dwa złote sześćdziesiąt pięć groszy) wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie liczonymi od kwot:

- 15.300 zł (piętnaście tysięcy trzysta złotych) od dnia 29 grudnia 2020 roku do dnia zapłaty,

- 1.682,65 zł (tysiąc sześćset osiemdziesiąt dwa złote sześćdziesiąt pięć groszy) od dnia 21 października 2021 roku do dnia zapłaty;

2.  oddala powództwo w pozostałym zakresie;

3.  zasądza od pozwanego Z. S. na rzecz powoda Ł. S. kwotę 6.510,90 zł (sześć tysięcy pięćset dziesięć złotych dziewięćdziesiąt groszy) wraz z odsetkami w wysokości odsetek ustawowych za opóźnienie liczonymi od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty tytułem zwrotu kosztów procesu;

4.  odstępuje od obciążania powoda kosztami procesu poniesionymi przez pozwaną D. P.;

5.  nakazuje pobrać od pozwanego Z. S. na rzecz Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego w Częstochowie kwotę 1311,57 zł (tysiąc trzysta jedenaście złotych pięćdziesiąt siedem groszy) tytułem wydatków tymczasowo poniesionych przez Skarb Państwa;

6.  nakazuje zwrócić powodowi przez Skarb Państwa – Sąd Rejonowy w Częstochowie kwotę 56,10 zł (pięćdziesiąt sześć złotych dziesięć groszy) tytułem częściowo niewykorzystanej zaliczki zaksięgowanej 13 kwietnia 2022 roku pod pozycją 570008484515;

7.  nakazuje zwrócić pozwanym przez Skarb Państwa – Sąd Rejonowy w Częstochowie kwotę 575 zł (pięćset siedemdziesiąt pięć złotych) tytułem częściowo niewykorzystanej zaliczki zaksięgowanej 26 września 2022 roku pod pozycją 510007819232.

Sygn. akt I C 1493/21

UZASADNIENIE

Ł. S. pozwem z 9 sierpnia 2021 roku dochodził solidarnie od pozwanych D. P. i Z. S. sumy 16.982,65 zł rozbitej na poszczególne kwoty:

- 15.000 zł tytułem zadośćuczynienia wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 15 grudnia 2020 roku do dnia zapłaty,

- 300 zł odszkodowania za koszty leczenia wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia 15 grudnia 2020 roku do dnia zapłaty,

- 1.682,65 zł jako odszkodowanie za utracony dochód w okresie od 2 czerwca 2019 roku do 26 września 2019 roku wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie od dnia wniesienia pozwu do dnia zapłaty.

W uzasadnieniu powód podniósł, że 2 czerwca 2019 roku około godziny 1 w nocy w K., idąc chodnikiem ul. (...) na wysokości lokalu (...) (działka ewidencyjna (...)), potknął się o ubytek w chodniku i upadł. Zgodnie z relacją pozwu Ł. S. został przyjęty do szpitala, gdzie stwierdzono u niego złamanie kostki przyśrodkowej podudzia lewego z uszkodzeniem więzozrostu T-F i przeprowadzono operację. Następnego dnia powód miał opuścić szpital z zaleceniem noszenia ortezy i zażywania leków przeciwbólowych. Jak twierdził poszkodowany, w dniu 17 września 2019 roku przeprowadzono u niego kolejną operację (usunięcie metalu z kostki bocznej). Ł. S. zaznaczył, że wypadek spowodował u niego silny ból lewej nogi, utrudnił codzienne funkcjonowanie, obciążył dodatkowymi obowiązkami rodzinę oraz spowodował obniżenie dochodu, gdyż pobierany zasiłek chorobowy był niższy od wynagrodzenia, jakie wcześniej otrzymywał. Powód podniósł, że Gmina K. odmówiła wypłaty odszkodowania twierdząc, że do zdarzenia doszło na prywatnym terenie.

Pozwani wnieśli o oddalenie powództwa. Potwierdzili, że są właścicielami nieruchomości przy ul. (...) w K., stanowiącej budynek i teren do granic chodnika. Zarzucili oni jednak, że powód nie wykazał na podstawie jakiego tytułu na tym terenie sprawować by mieli oni zarząd posesją. Dodali, że opisywane miejsce służy jedynie komunikacji między ogólnodostępnym chodnikiem biegnącym obok, a budynkiem pozwanych. Teren przeznaczony jest zatem wyłącznie klientom sklepu, który w nocy jest nieczynny. Pozwani zaakcentowali również i to, że powód w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Przede wszystkim jednak D. P. i Z. S. zakwestionowali, by do zdarzenia doszło w miejscu opisywanym przez poszkodowanego. Ich wątpliwości spotęgował fakt – jak podkreślili – że powód skierował do nich swoje roszczenia po upływie roku od zdarzenia. Z daleko posuniętej ostrożności procesowej pozwani zaprzeczyli również żądaniu pozwu co do wysokości.

Sąd ustalił, co następuje:

Ł. S. 1 czerwca 2023 roku po godzinie 22:00 pokłócił się ze swoją żoną A. S.. Powód wyszedł na dwór przespacerować się w samotności po K.. Już 2 czerwca 2023 roku – bo była ok. 1:00 po północy – powód poruszał się utwardzoną drogą wysypaną żwirem, która stanowiła część działki ewidencyjnej nr (...), stanowiącej własność Gminy K.. Dla nieruchomości tej tutejszy Sąd prowadzi księgę wieczystą nr (...).

Powód, zmierzając już do końca drogi, skręcił w lewo (ze swej perspektywy) w kierunku działki o numerze ewidencyjnym (...). Poszkodowany wychodził zza węgła. Było ciemno. Miejsca nie oświetlała latarnia. Nie widział on przez to, że na styku betonu i linii chodnika brakowało kilku kostek chodnikowych. Przez to w tamtym miejscu pojawiła się nierówność o głębokości równej grubości kostki chodnikowej (kilku centymetrów). W nocy widoczny był jedynie zarys schodów. Powód lewą nogą wszedł na stopień. Poczuł nagle, że w lewej nodze coś strzeliło, stracił równowagę i upadł. Poszkodowany poleciał w kierunku bryły budynku (sklepu komputerowego) na kostkę chodnikową.

W tamtej chwili od strony pawilonów w odległości do 100 metrów w kierunku miejsca zdarzenia przechodzili akurat znajomi powoda – A. C. i D. Ś.. Momentu upadku powoda jednak nie widzieli, gdyż miejsce zdarzenia zasłaniał im rząd budynków (sklepów) przystających do chodnika przy ul. (...). Świadkowie podeszli do miejsca zdarzenia. Zauważyli leżącego na kostce chodnikowej powoda tuż obok ukośnej ściany pawilonu położonego na działce nr (...).

Znajomi zadzwonili do żony powoda. A. S. zjawiła się tam po 15 minutach. Spostrzegła przytomnego oraz świadomego męża na kostce brukowej z opuchniętą nogą i uskarżającego się na silny ból. Powód tłumaczył, że wpadł w dziurę, której nie widział.

( dowód: dokumentacja fotograficzna – k. 10-12, 159-160; zeznania świadka A. S. – k. 129v-130; oględziny – k. 140-148; zeznania świadka D. Ś. – k. 141-142; zeznania świadka A. C. – k. 141-142; wyrys z mapy ewidencyjnej – k. 155; wydruk z geoportalu – k. 162; przesłuchanie powoda – k. 165v-166v; opinia biegłego sądowego z zakresu geodezji – k. 255-257)

Po zdarzeniu powód został przewieziony do szpitala w C., gdzie przeprowadzono mu badania radiologiczne i pobrano krew. Lekarze zdiagnozowali złamanie kostki przyśrodkowej podudzia lewego z uszkodzeniem więzozrostu piszczelowo-strzałowego oraz podgłowowe złamanie kości strzałkowej lewej. Natomiast z badania krwi, które przeprowadzono nie później niż o 3:13 w nocy, wykryto etanol w stężeniu 2,12 promila. Wynik ten opatrzono adnotacją „reakcja specyficzna tylko w kierunku alkoholu etylowego, wynik nie może być wykorzystany do celów sądowych”. W epikryzie dodatkowo wskazano: „pacjent w dniu dzisiejszym krzywo stanął, będąc pod wpływem alkoholu”.

( dowód: dokumentacja medyczna – k. 14-44, 96-97, 104, 113-115)

Zgromadzony materiał dowodowy nie jest wystarczający do stwierdzenia w jakim stanie trzeźwości był poszkodowany w chwili zdarzenia.

( dowód: opinia biegłego sądowego z zakresu toksykologii – k. 231-235)

Pacjent przeszedł operację polegającą na krwawym nastawieniu i zespoleniu złamanej kostki przyśrodkowej 2 śrubami kostkowymi i więzozrostu śrubą korową pod monitorem RTG. Nogę unieruchomiono w szynie gipsowej. Poszkodowany opuścił szpital następnego dnia z zaleceniem: kontroli w (...) w warunkach ambulatoryjnych, codziennych zmian opatrunku, stosowania leków przeciwzakrzepowych i przeciwobrzękowych oraz chodzenia o kulach.

Przez 9 następnych tygodni powód w zasadzie tylko leżał w domu. Poszkodowany ograniczał nawet chodzenie po domu o kulach. Do ubikacji pomagała mu przemieszczać się żona, która wyręczała go zresztą we wszystkich obowiązkach domowych. Ł. S. codziennie stosował tabletki przeciwbólowe. Był podłamany emocjonalnie, nie miał energii, która charakteryzowała go przed zdarzeniem. Poszkodowany nie korzystał jednak z pomocy psychologa.

Powód stawiał się na wizyty kontrolne. Po 5 miesiącach zrezygnował z chodzenia o kulach. Dostał zalecenie korzystania z ortezy ortopedycznej. W dniu 17 września 2019 roku została przeprowadzona operacja, wskutek której usunięto powodowi śrubę z kostki bocznej. Ł. S. korzystał także prywatnie z rehabilitacji.

Zdarzenie nie wpłynęło na jakość życia rodzinnego i towarzyskiego powoda. Poszkodowany wskutek trwałych następstw zdrowotnych musiał jednak zrezygnować z takich atrakcji jak gra w piłkę czy pływanie. Powód nie jest w stanie bez bólu nogi przejść więcej niż 1 kilometr; nie dźwiga ciężarów. Kończyna dalej go pobolewa. Średnio raz na trzy dni korzysta z leków przeciwbólowych.

Przed zdarzeniem poszkodowany nie miał problemów z nogami.

( dowód: dokumentacja medyczna – k. 14-44, 96-97, 104, 113-115; zeznania świadka A. S. – k. 129v-130; zeznania świadka D. Ś. – k. 164v; zeznania świadka A. C. – k. 165; przesłuchanie powoda – k. 165v-166v)

Ł. S. zatrudniony był jako kierowca w Przedsiębiorstwie (...) u D. L. na podstawie umowy o pracę z 31 grudnia 2018 roku zawartej na czas nieokreślony w pełnym wymiarze czasu pracy. Strony ustaliły wynagrodzenie na poziomie 2350 zł. Od marca do maja 2019 roku powodowi pracodawca wypłacał wynagrodzenie w kwotach po 1.723,31 zł netto.

Powód był niezdolny do pracy w nieprzerwanym okresie od 2 czerwca 2019 roku do 26 września 2019 roku. W czerwcu od pracodawcy otrzymał on 1.352,91 zł wynagrodzenia, a w lipcu 236,28 zł. W lipcu, sierpniu i wrześniu 2019 roku ZUS wypłacił powodowi zasiłek w wysokości odpowiednio: 1.159,45 zł netto (1.413,45 zł brutto), 1.332,07 zł netto (1.622,85 zł brutto) i 1.129,88 zł netto (1.361,10 zł brutto).

Po wypadku powód wrócił do pracy jako kierowca zawodowy, choć miał problemy ze znalezieniem pracy, gdyż każdy potencjalny pracodawca pytał go o kulejącą nogę. Poszkodowany jeździ samochodami z automatyczną skrzynią biegów, więc do ich obsługi nie jest mu potrzebna lewa noga. Powód obecnie tylko rozwozi towar. Nie wnosi go już jak kiedyś do sklepów.

( dowód: zaświadczenie o zarobkach – k. 59-60; umowa o pracę – k. 61; informacja o dodatkowych warunkach zatrudnienia – k. 62; zaświadczenie ZUS – k. 63; druki (...) k. 64-66; formularz PIT-11 – k. 67-68; zeznania świadka A. S. – k. 129v-130; zeznania świadka A. C. – k. 165; przesłuchanie powoda – k. 165v-166v)

Wskutek zdarzenia powód doznał urazu skrętnego lewego stawu skokowego ze złamaniem kostki przyśrodkowej, złamaniem podgłowowym kości strzałkowej oraz z uszkodzeniem więzozrostu piszczelowo-strzałkowego. Uszczerbek na zdrowiu ma charakter trwały i wynosi 6%. Przejawia się on ograniczeniem pełnej sprawności lewego stawu skokowego, poszerzeniem obrysów lewego stawu skokowego, bliznami pooperacyjnymi, osłabieniem wytrzymałości stopy na przeciążenia, obrzmiewaniem stopy i okolicy stawu skokowego po przeciążeniu oraz na zmianę pogody. Operacje chirurgiczne i rehabilitacja były konieczne. Odciążanie nogi trwało 3 miesiące. Leczenie zamknęło się w okresie około 4 miesięcy. Silny ból u powoda występował przez 2 dni, a przez następne 3-4 miesiące przechodził w dolegliwości o natężeniu średnim i lekkim. W tym czasie aktywność życiowa, zawodowa i motoryka poszkodowanego były ograniczone. Powód wymagał pomocy osób bliskich przez 2 miesiące następujące po zdarzeniu. Obecnie poszkodowany nie ma już ograniczeń w wykonywaniu czynności dania codziennego i podczas pracy.

Skutki wypadku będą odczuwane przez powoda do końca życia. Dolegliwości u Ł. S. mogą nadal występować okazjonalnie przy zmianie pogody lub po przeciążeniu stawu skokowego. Powód może mieć problem z dłuższym chodzeniem, bieganiem i staniem.

( dowód: opinia biegłego sądowego z zakresu ortopedii – k. 191-193v)

Pełnomocnik powoda zwrócił się o zapłatę kwoty 18.000 zł zadośćuczynienia oraz 300 zł odszkodowania za zakup ortezy do Zarządu Dróg i (...) w K. pismem z 26 października 2020 roku. Wskazał on, że do zdarzenia doszło na chodniku na wysokości budynku nr (...) przy ul. (...). W odpowiedzi jednostka ta poinformowała, że wskazane miejsce stanowi własność prywatną i nie jest zarządzane przez Gminę K..

W konsekwencji poszkodowany zwrócił się do P. S., prowadzącego działalność gospodarczą pod firmą PPHU (...). W odpowiedzi adresat przesłał powodowi umowę najmu „lokalu użytkowego będącego własnością PHPU DUET zlokalizowanego w K. przy ul. 9- maja 1” z 10 stycznia 2017 roku. Normowała ona kwestie czynszu i ponoszenia opłat za media. (...) spółkę cywilną Przedsiębiorstwo Handlowo-Produkcyjno-Usługowe (...) prowadzili Z. S. i D. P..

Pełnomocnik powoda w tej sytuacji zwrócił się do (...) ze zgłoszeniem szkody pismami z 11 grudnia 2020 roku i 27 stycznia 2021 roku. Pozwani nie zareagowali.

( dowód: pismo z 26.10.2020r. – k. 45; pismo (...) w K. z 28.10.2020r. – k. 46; pismo z 2.11.2020r. – k. 47; umowa najmu z 10.1.2017r. – k. 48; pismo z 11.12.2020r. z dowodem nadania i doręczenia – k. 49, 51, 53-55; pismo z 27.1.2021r. z dowodem nadania i doręczenia – k. 50, 52, 56-58; wydruk z (...) k. 74-75; przesłuchanie pozwanego – k. 166v-167)

Działka (...), obejmująca budynek i przyległy do niego chodnik, stanowi nieruchomość położoną przy ul. (...) w K., dla której tutejszy Sąd prowadzi księgę wieczystą nr (...). Od 14 maja 2003 nieruchomość ta stanowiła przedmiot współwłasności Z. S. i J. P.. Obaj mężczyźni na podstawie umowy z 28 stycznia 2022 roku sprzedali nieruchomość P. S..

Pozwany zlecił na własny koszt naprawę spornego chodnika po otrzymaniu pisma od pełnomocnika powoda. Obecnie wyłożony jest on w całości kostką brukową. Został również poszerzony.

( dowód: dokumentacja fotograficzna – k. 13, 98-100, 156, 161; oględziny – k. 140-148; przesłuchanie pozwanego – k. 166v-167; wydruk z (...) k. 284-288; akt notarialny rep. A nr (...) – k. 297-299v)

Sąd zważył, co następuje:

Rozstrzygnięcie sporu stron wymagało przede wszystkim ustalenia, gdzie dokładnie powód uległ wypadkowi 2 czerwca 2019 roku i z jakiej przyczyny się to stało. Stanowiska stron w tym zakresie pozostawały biegunowo odmienne, przy czym każda z nich przytaczała istotne argumenty w obronie swoich twierdzeń. Konieczna pozostawała zatem szczegółowa ocena wiarygodności zgromadzonych w sprawie dowodów.

Nie dało się przy tym ukryć, że przedstawiona przez poszkodowanego wersja wydarzeń rzeczywiście nie była wolna od słabości. W sprawie nie przedstawiono monitoringu miejskiego z nagraniem zdarzenia (o ile w ogóle było to miejsce monitorowane). Konieczne było zatem oparcie się na osobowych źródłach dowodowych. Świadkowie D. Ś. i A. C. – choć sugerowali przeciwnie – nie mogli dostrzec powoda w chwili upadku. Ulica (...) – patrząc od wysokości budynku nr (...) przy wylocie żwirowej drogi gminnej w głąb linii pawilonów – biegnie delikatnym łukiem. Obrazuje to załączony przez pełnomocnika pozwanych wyrys z mapy ewidencyjnej (k. 155). Z odległości 100 metrów przy pawilonach (tak swoje usytuowanie potwierdzili świadkowie) nie widać miejsca zdarzenia opisywanego przez powoda. Potwierdzają to dokonane w toku oględzin sądowych zdjęcia, przedstawiające perspektywę świadków (szczególnie k. 148, 156). Mogli oni co najwyżej z tej odległości usłyszeć krzyk powoda.

Inna rzecz, że w niniejszej sprawie istotne było co do każdego centymetra, gdzie (o co) dokładnie przewrócił się poszkodowany. Z odległości 100 metrów – i to w nocy – nie sposób było to spostrzec, szczególnie że do zdarzenia doszło w nieoświetlonym miejscu. Tym bardziej zresztą, jeśli sam powód z bliska przecież dostrzegał jedynie zarys schodów i nic więcej (adnotacja 01:00:01 na rozprawie z 25.3.2022r.).

Nic dziwnego w takiej sytuacji, że świadkowie nie usiłowali nawet wskazać, w którym dokładnie miejscu potknął się powód. Jedyne, co byli w stanie pokazać (spójnie), to gdzie zauważyli leżącego już poszkodowanego (zdjęcie k. 144,145). Podobnie usytuowanie leżącego męża zapamiętała A. S., która na miejscu zdarzenia była po kwadransie. Bez wątpienia była to kostka brukowa przy wejściu do nieruchomości przy ul. (...). To wcale jednak nie dawało jeszcze jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, o co potknął się powód i czy felerny fragment gruntu był częścią nieruchomości gminnej, czy też prywatnej.

Jednoznacznego wyjaśnienia nie przedłożył zresztą sam powód. W toku postępowania przeprowadzono dwukrotne oględziny miejsca zdarzenia – jedne z udziałem Sądu, drugie zaś w obecności biegłego sądowego z zakresu geodezji. Ł. S. przy obu tych czynnościach wytypował inną lokalizację miejsca potknięcia. Opisywał to w swej opinii biegły geodeta (k. 256) i oba te punkty naniósł zresztą na mapie poglądowej (k. 257). Nikt inny nie widział zdarzenia. Wobec tego zasadne nasuwało się pytanie, jak ustalić miejsce potknięcia, skoro nie był go pewien jedyny jego świadek (a zarazem poszkodowany)? Obiektywną przeszkodą, utrudniającą po 3 latach od dnia wypadku ustalenie dokładnej lokalizacji, był remont schodów dokonany po 2019 roku. Okoliczność ta była bezsporna. Stan i położenie schodów prowadzących do nieruchomości przy ul. (...) w K. przedstawiały zdjęcia załączone do pozwu (k. 10-12) i pisma z 23 marca 2021 roku (k. 159-160). To zaś, jak prezentują się obecnie, unaoczniała pozostała zgromadzona dokumentacja fotograficzna w sprawie – w tym sporządzona w trakcie oględzin (k. 13, 98-100, 142-147, 156, 161). Znacząca różnica widoczna jest na pierwszy rzut oka.

Dodatkowym problemem pozostawał – na co słusznie kładł nacisk pełnomocnik pozwanych – stan nietrzeźwości powoda w chwili zdarzenia. Zgodnie z badaniem poszkodowanego wykonanym do dwóch godzin po zdarzeniu u Ł. S. stwierdzono 2,12 promila alkoholu we krwi. Taki wynik odczytuje się jako upojenie alkoholowe, które upośledza postrzeganie rzeczywistości, zachowanie świadomości czy percepcję otoczenia oraz wywołuje poważne ryzyko palimpsestu alkoholowego. To zaś w zasadzie z góry pozwoliłoby przekreślić wiarygodność relacji przedstawianej przez stronę, szczególnie w sytuacji, w której wymagana jest daleko idąca precyzja w oznaczeniu przyczyn i miejsca wypadku.

Zaprezentowany wyżej sposób odczytania zgromadzonego materiału dowodowego byłby jednoznacznie niekorzystny dla powoda. Pozostawałby jednak z perspektywy art. 233 § 1 k.p.c. równie jednoznacznie nietrafny. Wymowa całokształtu zebranych dowodów potwierdzała bowiem relację powoda.

Dlaczego?

Zaczynając od ostatniej, postawionej wyżej wątpliwości, czyli nietrzeźwości poszkodowanego, nie można było pomijać pozostałych okoliczności. Sama poczyniona w sprawozdaniu z badań laboratoryjnych adnotacja o braku możliwości wykorzystania wyniku „do celów sądowych” (k. 114) pozostawała przy tym rzeczywiście – jak słusznie dostrzegł pełnomocnik pozwanych – najmniej istotna. Żaden przepis procedury cywilnej, w tym powołany wyżej art. 233 § 1 k.p.c., nie zwalnia Sądu od samodzielnej oceny wiarygodności dokumentacji medycznej i jej przydatności dla czynienia ustaleń faktycznych w sprawie. Dla uniknięcia wszelkich wątpliwości strona pozwana pismem z 27 kwietnia 2022 roku (k. 172) wniosła o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego sądowego z zakresu toksykologii. Mając to w polu widzenia, Sąd w pierwszej kolejności zdecydował jednak, by to biegły sądowy z zakresu ortopedii – przy okazji wydawania opinii – wyjaśnił podstawy do poczynienia zastrzeżenia w sprawozdaniu z badań laboratoryjnych co do zawartości etanolu we krwi oraz wskazania czy ewentualny stan nietrzeźwości powoda mógł się przyczynić do powstania lub pogłębienia doznanych urazów (postanowienie z 4 maja 2022 roku, k. 174). Biegły ortopeda w złożonej przez siebie opinii (str. 6, k. 193v) ujawnił, że pobranie krwi nie odbyło się z zasadami przewidzianymi w takich przypadkach i w laboratorium nieposiadającym odpowiednich atestów, gdy krew pobierana jest na zlecenie policji lub prokuratury. Dodał, że przedmiotowa adnotacja dotyczy spraw o przestępstwo. Nadmienił również, że w szpitalu przy przyjęciu pacjenta krew do koniecznych badań laboratoryjnych, pobiera się najczęściej przy dezynfekcji skóry preparatem zawierającym etanol. Taki sposób miałby sprawić – według biegłego – że przy potwierdzeniu obecności alkoholu we krwi jego poziom jest wyższy o 0,1-0,2 promila od faktycznego poziomu. Przy tych zastrzeżeniach zdaniem biegłego rzeczywisty poziom stężenia etanolu we krwi powoda wynosił 1,92-2,02 promila, co i tak prowadziło do uznania, że poszkodowany był w trzecim etapie upojenia. Jednak mimo to według biegłego ortopedy powód mimo wszystko mógł mieć zachowaną świadomość, prawidłowo postrzegać rzeczywistość, kierunek swojego ruchu i miejsca oraz zapamiętać miejsce, w którym nastąpił upadek.

Przywołane wyżej zdanie było jedynym z opinii biegłego ortopedy, które zakwestionował pełnomocnik pozwanych, wobec czego ponowił on wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z zakresu toksykologii (pismo z 29.8.2022r., k. 206). Dociekliwość strony znalazła aprobatę Sądu. W efekcie postanowieniem z 26 października 2022 roku (k. 219) Sąd dopuścił wnioskowany dowód. Biegły z zakresu toksykologii wyjaśnił (k. 231-235), że metoda, którą u powoda oznaczono zawartość alkoholu we krwi nie jest „wysoce specyficzną” i dlatego nie jest stosowana w postępowaniach sądowych dla oceny trzeźwości, a zanieczyszczenie próbki alkoholem (przez uprzednią dezynfekcję skóry alkoholem) jest na tyle duże, że uzyskany wynik analizy mógłby być niewspółmiernie wysoki, a nawet całkowicie zafałszowany. Problemem było również – według biegłego – tylko jednokrotne badanie krwi, nie pozwalające potwierdzić uzyskany wcześniej wynik i ujawnić w jakiej fazie spożycia alkoholu powód się znajdował. Wynik 2,12 promila budził u biegłego toksykologa „wielkie wątpliwości”, gdyż w takiej sytuacji pielęgniarki musiałyby dostrzec głębokie zaburzenia samokontroli, równowagi i koordynacji ruchowej, chwiejny i niepewny chód, czy bełkotliwą albo niewyraźną mowę.

Tymczasem nic takiego nie ma w zgromadzonej dokumentacji medycznej. Wprawdzie w historii choroby odnotowano „pod wpływem alkoholu – wywiad” (k. 20), w epikryzie zaś „pacjent w dniu dzisiejszym krzywo stanął, będąc pod wpływem alkoholu” (k. 113). Jednak pielęgniarka dyplomowana na Oddziale Ortopedii i (...) Urazowej zaprotokołowała pełną świadomość powoda, jego komunikatywność, pogodny nastrój, pełne zrozumienie, logiczne myślenie oraz orientację pacjenta co do otoczenia (k. 24). W dokumentacji postępowania przeciwbólowego – przy ocenie stanu pacjenta przed przekazaniem na Oddział Ortopedii – powód otrzymał maksymalną punktację w kryterium „przytomność” z uwagi na „kontakt prawidłowy” (k. 28). W karcie wywiadu epidemicznego odnotowano z kolei, że powód nie cierpi ani na alkoholizm, ani na zaburzenia psychiczne, otępienie czy splątanie (k. 31). Zeznająca w charakterze świadka A. S. wskazała, że mąż był przytomny, świadomy i nie wyczuwała ona od niego alkoholu (adnotacja 00:16:24 rozprawy z 19.1.2022r., k. 129v). Pozostali świadkowie również nie potwierdzili, by poszkodowany sprawiał wrażenie pijanego. Spożycie alkoholu negował oczywiście również sam powód.

Mając na uwadze wszystkie te okoliczności, można było przyjąć co najwyżej, że powód w chwili zdarzenia był pod wpływem nieustalonej ilości alkoholu. Spożyciu alkoholu sprzyjać mogła późnowieczorna pora i wcześniejsza kłótnia z małżonką. Jak wynikało z dokumentacji medycznej poszkodowany sam przyznał się do wcześniejszego wypicia alkoholu; dlatego zresztą w tym celu zbadano stężenie etanolu we krwi. Jednocześnie mając na uwadze spójne spostrzeżenia poczynione przez świadków i personel szpitala, należało uznać, że stężenie alkoholu było na tyle nieznaczne, że nie upośledzało zborności ruchów poszkodowanego, jego zdolności postrzegania rzeczywistości oraz pamięci. Pozostawało ono zatem na poziomie pomijalnie niskim dla rozstrzygnięcia sprawy. To zaś miało podwójne znaczenie. Po pierwsze nie można było w prosty sposób z tego tylko powodu a limine zdyskredytować wiarygodności relacji powoda, po drugie zaś nie można było mu przypisać przyczynienia się do powstania lub zwiększenia szkody (art. 362 k.c.).

Analizując drugi wątek związany z oceną dowodów, przyznać rację trzeba było raz jeszcze pozwanym, że powód nie był konsekwentny w oznaczeniu miejsca potknięcia. Można to było oczywiście zrzucić na karb przeprowadzonego (bezspornie) po dacie zdarzenia remontu schodów. Wskutek tego stan techniczny stopni stał się należyty, a ich obrys został znacznie uwydatniony. Trudno wskazać istniejącą ongiś wyrwę w chodniku, której obecnie nie ma. Dla rozstrzygnięcia sporu zdaniem Sądu nie miało jednak decydującego znaczenie, czy poszkodowany potknął się w miejscu wskazywanym podczas oględzin z udziałem Sądu (nieruchomość komunalna) czy też biegłego (nieruchomość prywatna). Istotne było natomiast, czy doszło do tego na drodze żwirowej, czy na schodach.

Nie powinno budzić niczyich wątpliwości, że granica między własnością gminną (dz. 4350/94) a prywatną (dz. 4350/129) przebiega m.in. równo wzdłuż skrajnej, lewej ściany budynku położonego przy ul. (...) (z perspektywy wykorzystanej w mapie poglądowej biegłego geodety, k. 257), a następnie tak wytyczoną linią biegnie prosto aż do granicy chodnika miejskiego (dz. 4350/98). Nie da się również ukryć, że przedmiotowy budynek od strony frontowej po lewej stronie ma nieregularny kształt, wynikający z zastosowania ukośnej ściany.

Te bezsporne fakty należało zestawić z dokumentacją fotograficzną, obrazującą miejsce zdarzenia przed remontem (k. 10-11, 159-160). Choć ujęcia wykonane przez autora zdjęć – z wymaganej dla oceny sprawy perspektywy – nie były najbardziej fortunne, można było zauważyć następujące prawidłowości. Z perspektywy osoby znajdującej się na chodniku miejskim (dz. 4350/98) widać było po lewej stronie żwirową drogę gminną o regularnych kształtach. Następnie – spoglądając w prawo - odcinała się od niej wyraźnie strefa pokruszonego betonu. Co widać na zdjęciu k. 159 stanowiły ją dwa betonowe stopnie w kształcie trapezów – wyżej i niżej położony. Ten niżej położony, betonowy stopień zasadniczo zrównany był poziomem z drogą gruntową. Wyjątkiem pozostawała ta część stopnia, która znajdowała się na wysokości ukośnej ściany budynku – nieco wystawała nad poziom gruntu. Dobrze obrazowało to zdjęcie z G. M. załączone do akt sprawy (k. 160). Widać również było (z perspektywy chodnika miejskiego), że pierwszy, niższy, betonowy stopień usytuowany był po lewej stronie od skrajnej lewej ściany budynku. Położony był zatem częściowo w istocie na gruncie gminnym, choć funkcjonalnie służył on nieruchomości prywatnej (jako część schodów prowadząca do wejścia do pawilonu). O funkcjonalnym związku betonowego, niższego stopnia z budynkiem prywatnym, nie zaś drogą gminną, świadczyło jego częściowe, ale wyraźne wyniesienie na wysokości ukośnej ściany. Na drogach nie buduje się takich wyniesień – na schodach owszem. Znajdujący się po lewej stronie od skrajnej ściany pawilonu pokruszony beton nie był zatem związany ze żwirową drogą gruntową.

Natomiast po prawej stronie od betonu ułożona była kostka brukowa, której lewy skraj biegł po skosie w prawą stronę. Lewa linia kostki brukowej zaczynała się tuż przed końcem pierwszej ukośnej ściany budynku (patrząc z perspektywy chodnika miejskiego).

Porównanie stanu przeszłego (k. 159) i obecnego (k. 142) obrazuje, że usytuowanie obu stopni prowadzących do pawilonu przy ul. (...) zasadniczo się nie zmieniło, z tą różnicą, że już nie są one betonowe, a pierwszy stopień swą wysokością wyraźnie odcina się od gruntu gminnego już na całej swej długości. Jeśli chodzi o powierzchnię zajmowaną przez schody nic się nie zmieniło (por. zeznania pozwanego, adnotacja 01:14:03 rozprawy z 25.3.2022r., k. 167). Dalej zatem znaczna część niższego schodu położona jest na gruncie gminnym. Nawet drugi, wyżej położony stopień – na wysokości uciekającej w skos ściany – wchodzi na teren gminny. Doskonale obrazuje to mapa poglądowa biegłego geodety (k. 257), a skoro powierzchnia stopni się nie zmieniła, to można było przyjąć, że mapa ta pokazuje usytuowanie schodów aktualne także na dzień zdarzenia.

Niezależnie zatem od przyjętej opcji – powód potknął się na stopniach prowadzących do spornego pawilonu handlowego. Nie było o to zbyt trudno, mając na uwadze stan pokruszonego, rozwarstwiającego się betonu względnie znaczącą, ówczesną wyrwę w kostce brukowej, która w warunkach letnich była przykryta trawą (zdjęcie k. 12), co dodatkowo utrudniało jej identyfikację nocą. Do zdarzenia nie doszło na drodze żwirowej (mowa o jej funkcjonalnym ujęciu, nie zaś geodezyjnych granicach działki komunalnej (...)). Gdyby tak było, świadkowie leżącego po zdarzeniu powoda dostrzegliby na betonowych stopniach. Wszyscy zaś zgodnie twierdzili, że Ł. S. po upadku znajdował się na kostce.

Skoro zaś do wypadku doszło na stopniach (schodach) prowadzących do pawilonu handlowego wskutek ich nienależytego stanu technicznego, to za to zdarzenie odpowiedzialność ponosił właściciel nieruchomości zajętej budynkiem – nawet jeśli felerna część stopnia leżała poza geodezyjnymi granicami nieruchomości. Podstawą prawną tego stwierdzenia jest art. 5 ust. 1 pkt 3 w zw. z art. 5 ust. 2 w zw. z art. 61 pkt 1 ustawy z 7 lipca 1994 roku Prawo budowlane (t.j. Dz.U. 2019, poz. 1186; dalej: u.p.b.). Zgodnie z przywołanym art. 61 pkt 1 u.p.b. właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w art. 5 ust. 2. Ten zaś przepis stanowi, co następuje: „Obiekt budowlany należy użytkować w sposób zgodny z jego przeznaczeniem i wymaganiami ochrony środowiska oraz utrzymywać w należytym stanie technicznym i estetycznym, nie dopuszczając do nadmiernego pogorszenia jego właściwości użytkowych i sprawności technicznej, w szczególności w zakresie związanym z wymaganiami, o których mowa w ust. 1 pkt 1-7”. Wymagania te – najróżniejsze i dość rozbudowane, więc nie ma potrzeby ich tu przytaczać in extenso – dotyczą m.in. „utrzymania właściwego stanu technicznego”. Stanowi to kategorię bardzo pojemną. Bez wątpienia mieści się w tym nakaz utrzymania obiektu budowlanego w taki sposób, by nie zagrażał bezpieczeństwu osób korzystających z niego oraz otoczeniu.

Nie powinno budzić kontrowersji, że obiektem budowlanym (do tego przedmiotu odnosi się art. 61 pkt 1 u.p.b.) był sam pawilon handlowy. Zgodnie z art. 3 pkt 1 u.p.b. ilekroć w ustawie jest mowa o obiekcie budowlanym należy przez to rozumieć budynek, budowlę bądź obiekt małej architektury, wraz z instalacjami zapewniającymi możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, wzniesiony z użyciem wyrobów budowlanych. Schody nie mieszczą się w definicji pojęcia „obiekt budowlany” (wyrok NSA z 30.8.2007r., sygn. akt II OSK 1165/06). Schody jako takie nie są samodzielnym obiektem budowlanym, mogą więc być jedynie zakwalifikowane jako urządzenie budowlane w rozumieniu art. 3 pkt 9 u.p.b., związane z obiektem budowlanym, zapewniające możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem. Urządzenia budowlane stanowią część obiektu budowlanego, pełniąc wobec niego, technicznie rzecz ujmując, funkcję służebną albo też w pewnych przypadkach, jeśli budowane są jako obiekty odrębne, mieszczą się również w pojęciu obiektu budowlanego (wyrok NSA z 17.4.2023r., sygn. akt II OSK 1202/20).

Skoro zatem stosownie do art. 3 pkt 9 u.p.b. urządzenia budowlane to urządzenia techniczne związane z obiektem budowlanym, to objęte są one tymi samymi wymogami technicznymi wyrażonymi w art. 5 ust. 1 i 2 u.p.b. Podkreśla to zresztą sama początkowa treść art. 5 ust. 1 u.p.b.: „Obiekt budowlany jako całość oraz jego poszczególne części, wraz ze związanymi z nim urządzeniami budowlanymi (…)”. Wobec tego właściciel obiektu budowlanego ma obowiązek utrzymywać w należytym stanie technicznym nie tylko sam obiekt budowlany per se, ale także prowadzące do niego schody (stopnie).

Jak podkreślił to NSA w cytowanym wyżej orzeczeniu, o tym czy schody są urządzeniem budowlanym czy też nie, decyduje ich funkcjonalny związek z obiektem budowlanym. Nie ma znaczenia zatem kryterium jednolitości podmiotu własności. Oznacza to, że właściciel obiektu budowlanego (tu: pawilonu handlowego) w rozumieniu art. 61 u.p.b. obowiązany jest utrzymywać prowadzące do niego schody, o ile tylko są funkcjonalnie związane z budynkiem, nawet jeśli (częściowo) znajdują się one na terenie innej nieruchomości. Tak zaś było w niniejszej sprawie.

Przy tym nawet jeśli powód potknął się na uszkodzonym stopniu w tym jego obszarze, który geodezyjnie leżał jeszcze na gruncie komunalnym, co mogłoby rodzić konieczność rozważenia odpowiedzialności Gminy K., to nie wyłączało to ani nie ograniczało odpowiedzialności właściciela obiektu budowlanego. Ewentualna odpowiedzialność Gminy K. za stan nieruchomości w jej geodezyjnych granicach, nie byłaby tu przejawem odpowiedzialności konkurencyjnej względem właściciela obiektu budowlanego, tylko wespół z nim solidarnej (art. 441 § 1 k.c.).

Bez wątpienia właścicielem obiektu budowlanego, obowiązanym do utrzymania prowadzących do niego schodów w należytym stanie technicznym, był w dacie zdarzenia pozwany Z. S.. Zgodnie z przepisem art. 61 u.p.b. odpowiedzialność właściciela obiektu budowlanego zachodzi równocześnie z odpowiedzialnością ewentualnego „zarządcy”, o czym świadczył zastosowany w tym przepisie spójnik „lub” (alternatywa nierozłączna). Dla odpowiedzialności pozwanego nie miało zatem znaczenia, na ile w dacie zdarzenia można było za zarządcę uznać posiadacza zależnego - najemcę lokalu P. S.. W razie wątpliwości i w tej sytuacji przepis art. 441 § 1 k.c. działałby na korzyść poszkodowanego, umożliwiając mu dochodzenie roszczenia solidarnie od obu tych podmiotów.

Pozwany mógłby się w tej sytuacji powołać jednak na obecny w orzecznictwie nurt wykładni art. 61 u.p.b. wyrażony chociażby w wyroku WSA z 25 lutego 2020 roku (sygn. akt II SA/Bk 598/19). Zaprezentowany tam został następujący pogląd: „Choć właściciel w przepisie art. 61 p.b. został wskazany w pierwszej kolejności, to jednak przepis ten należy odczytywać również i w ten sposób, że decyzja nakazująca określone obowiązki powinna być skierowana do tego podmiotu wymienionego w art. 61 p.b., który - posiadając uprawnienie do władania i zarządzania obiektem - jest w stanie najpełniej ale i najsprawniej, posiadając dostęp do całej dokumentacji obiektu, przywrócić jego prawidłowy stan techniczny i bezpieczne użytkowanie”.

W realiach sprawy za taką osobę uznać należało właśnie Z. S., skoro to z jego inicjatywy (a nie najemcy) doszło do remontu schodów. Zresztą zgodnie z umową najmu załączoną do akt sprawy przeróbki „na zewnątrz lokalu” i tak wymagały uzgodnienia z właścicielem lokalu, czyli pozwanym.

Z tych wszystkich względów Sąd uznał, że zaniechanie pozwanego dotyczące utrzymania w należytym stanie schodów prowadzących do pawilonu handlowego było bezprawne w świetle art. 5 ust. 1 pkt 3 w zw. z art. 5 ust. 2 w zw. z art. 61 pkt 1 u.p.b. – także w tym zakresie, w jakim schody wykraczały poza geodezyjne granice nieruchomości pozwanego. Odpowiedzialność ta jest niezależna od tego czy na podstawie art. 66 ust. 1 u.p.b. stwierdzono, że obiekt budowlany może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi, bezpieczeństwu mienia bądź środowisku albo jest w nieodpowiednim stanie technicznym (wyrok SA w Krakowie z 27.9.2016r., sygn. akt I ACa 548/16).

Zaniedbania te doprowadziły w normalnym związku przyczynowym (art. 361 § 1 k.c.) do potknięcia się powoda o nierówność na schodach (bez większego znaczenia czy o nierówny beton, czy wyrwę w kostce chodnikowej) i powstania szkody. Wypowiadający się w sprawie biegły sądowy z zakresu ortopedii nie kwestionował, by do urazu powoda mogło dojść w miejscu i czasie przez nim opisywanym, jak również nie przeczył, by taki upadek mógł spowodować stwierdzone u poszkodowanego obrażenia.

Opisywane wcześniej zaniechanie ze strony powoda było zawinione w rozumieniu art. 415 k.c. – to ten przepis jest podstawą cywilnej odpowiedzialności Z. S. – albowiem stan techniczny schodów ulegał stopniowej degradacji wskutek warunków atmosferycznych. Widać to na zdjęciach. Nie było tak, że do uszkodzenia stopni doszło w sposób nagły, niespodziewany, odbierający pozwanemu możliwość stosownej reakcji w krótkim czasie.

Ostatnią redutą linii obrony przyjętej przez pozwanego było stwierdzenie, że poszkodowany nie powinien chodzić po terenie prywatnym przeznaczonym tylko dla klientów sklepu, który nocą (bezspornie) nie był czynny. Sąd nie podzielił powyższego stanowiska.

Po pierwsze – uderzając na chwilę w wysokie tony – art. 52 ust. 1 Konstytucji każdemu zapewnia wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej; przepis ten nie ogranicza się tylko do pory dziennej. Nie można zatem czynić powodowi zarzutu, że poruszał się w nocy, skoro żaden przepis rangi ustawowej (art. 31 ust. 3 Konstytucji) nie wprowadzał takiego zakazu, jak również w dacie zdarzenia nie ogłoszono stanu nadzwyczajnego i związanej z nim godziny policyjnej.

Miejsce zdarzenia – nawet jeśli prywatne – stanowiło jednak nieogrodzony ciąg komunikacyjny w centrum miasta. Naturalne zatem pozostawało, że będzie ono w warunkach miejskich wykorzystywane przez przechodniów – zarówno tych korzystających z przedmiotowego pawilonu handlowego, tych zmierzających do innych sklepów, jak i ostatecznie tych, którzy tamtędy przechodzą w zupełnie innym celu albo nawet bez wyraźnej intencji. Obowiązek wyrażony w art. 61 u.p.b. ma charakter niepodzielny podmiotowo i temporalnie. Na gruncie ustawy Prawo budowlane nie jest dopuszczalne – a chyba tak sugerowała strona pozwana – że schody jako część obiektu budowlanego muszą być bezpieczne w godzinach od 9:00 do 17:00, a później mogą stanowić zagrożenie. Nie jest też tak, że obiekt budowlany i związane z nim urządzenia budowlane mają być utrzymane w należytym stanie tylko dla określonej kategorii podmiotów. Brak przyzwolenia na taką dyskryminację na poziomie wzmiankowanej ustawy; wręcz przeciwnie. Przepisy budowlane nakazują wyraźnie brać pod uwagę interes środowiskowy oraz osób postronnych (por. art. 5 ust. 1 pkt 1 lit. „b-d” u.p.b., art. 5 ust. 1 pkt 5-6 u.p.b., art. 5 ust. 1 pkt 9-10 u.p.b.).

Wszystkie te okoliczności przemawiały za przyjęciem odpowiedzialności pozwanego w niniejszej sprawie.

Odpowiedzialności natomiast nie ponosiła pozwana D. P.. Chociaż prowadziła ona spółkę cywilną wraz ze Z. S., to jednak nic nie przemawiało za tym (na pewno zaś nie stan prawny ujawniony w księdze wieczystej), by sporna nieruchomość stanowiła przedmiot współwłasności łącznej wspólników. D. P. nie była zatem właścicielem obiektu budowlanego w rozumieniu art. 61 ust. 1 u.p.b., ani nawet jego zarządcą (nie władała lokalem). Nie ciążyły wobec tego na niej obowiązki wysłowione przywołanym przepisem. Bierność pozwanej nie nosiła cech bezprawności i nie podlegała sankcjonowaniu w myśl art. 415 k.c. Powództwo wobec pozwanej podlegało zatem oddaleniu w całości jako bezzasadne.

Doznane przez powoda uszkodzenia ciała w rozumieniu art. 444 § 1 k.c. stanowiły – jak już się rzekło - normalne następstwo zaniechania właściciela obiektu budowlanego, z którego wynikła szkoda (art. 361 § 1 k.c.). Nie ujawniły się przy tym żadne okoliczności świadczące o przyczynieniu się powoda do powstania lub zwiększenia szkody. Jak wcześniej wspomniano, nawet jeśli poszkodowany był w stanie nietrzeźwości, to zgromadzony materiał dowodowy nie dawał podstaw do stwierdzenia, że wpłynął on na jego zborność ruchową lub zdolność widzenia.

W tej sytuacji podstawę żądania powoda zasądzenia zadośćuczynienia i odszkodowania stanowiły przepisy art. 445 § 1 k.c. i art. 444 § 1 k.c. Zgodnie ze wskazanymi przepisami Sąd może przyznać poszkodowanemu od podmiotu odpowiedzialnego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę oraz odszkodowanie za wszelkie koszty wynikłe z uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia.

Ustalając wysokość należnego zadośćuczynienia Sąd miał w polu widzenia, że powinno ono w najogólniejszym rozrachunku odpowiadać rozmiarowi i natężeniu krzywdy, czyli cierpień fizycznych i ujemnych doznań psychicznych (wyrok SN z 18.12.1975r., sygn. akt I CR 862/75). Chodzi tu zatem o oddanie w pieniądzu wartości trudnej do oszacowania i arytmetycznego skalkulowania. Stąd w doktrynie i orzecznictwie wypracowano szereg kryteriów pomocnych w procesie ustalania zadośćuczynienia. Jego wysokość powinna zatem uwzględniać:

- krzywdę, którą poszkodowany już doznał w dacie orzekania i tę, którą będzie odczuwał w przyszłości,

- kompensacyjny charakter zadośćuczynienia (niwelowanie krzywdy); musi ono przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość, ale nie może przybrać funkcji represyjnych lub odstraszających,

- aktualne stosunki majątkowe w społeczeństwie,

- rodzaj naruszonego dobra

- natężenie i czas trwania naruszenia,

- przemijalność lub nieodwracalność skutków naruszenia,

- utratę perspektyw na przyszłość, w tym co do zdolności zarobkowania, rozwoju zawodowego i osobistego

- stopień uciążliwości następstw zdarzenia na codzienną aktywność w sferze zawodowej, rodzinnej, towarzyskiej,

- stopień winy sprawcy i jego zachowanie po dokonaniu naruszenia,

- sytuację osobistą uprawnionego,

- poczucie bezradności związane z koniecznością korzystania z opieki osób trzecich.

Mając powyższe na uwadze Sąd przychylił się do stanowiska powoda, że należne zadośćuczynienie powinno wynosić 15.000 złotych. Ł. S. wyczerpująco udokumentował rozmiar doznanej krzywdy. Powód musiał przebyć dwa inwazyjne zabiegi chirurgiczne. Był hospitalizowany. Przez pierwszych kilka tygodni powód odczuwał ból o dużym i średnim natężeniu. Musiał leżeć w łóżku, ograniczyć do minimum aktywność fizyczną. Był zdany wyłącznie na pomoc osoby trzeciej. Leczenie skutków wypadku trwało kilka miesięcy, później nastąpiła jeszcze rehabilitacja. Nie doprowadziło to jednak do całkowitego wyleczenia. Biegły oszacował trwały uszczerbek na zdrowiu powoda w wymiarze 6%. Poszkodowany nie może tak jak kiedyś biegać, pływać czy grać w piłkę. Powód ograniczony był w sferze życia zawodowego przez kilka miesięcy. Uraz nogi był dla niego tym bardziej dotkliwy, że pracował on jako zawodowy kierowca. Ciężej przez to było poszkodowanemu później znaleźć pracę. Powód ograniczony został tylko do pojazdów z automatyczną skrzynią biegów.

Zarzutu wygórowania dochodzonego zadośćuczynienia w istocie nie postawił przy tym pełnomocnik pozwanych. Poprzestał on jedynie na ogólnikowym zanegowaniu wysokości dochodzonego roszczenia. Nie wskazał jednak, którym faktom związanym z kalkulacją zadośćuczynienia zaprzecza - wbrew obowiązkowi procesowemu wyrażonemu w art. 127 § 1 k.p.c. Fakty w tym zakresie zostały przez Sąd uznane za przyznane (art. 230 k.p.c.). Ich wymowa zresztą i bez tego była jednoznaczna. Prowadziła do zasądzenia zadośćuczynienia w kwocie 15.000 zł, które w realiach sprawy (trwały uszczerbek na zdrowiu, hospitalizacje, operacje itd.) nie jawiło się w ogóle jako nadmiernie wysokie.

Nie budziły wątpliwości Sądu także zgłoszone roszczenia odszkodowawcze. Tytułem odszkodowania Sąd zasądził na rzecz powoda kwotę 300 zł jako rekompensaty za poniesiony przezeń wydatek na ortezę. Jej zakup został wyraźnie zalecony przez medyka prowadzącego leczenie. Wprawdzie powód nie przedstawił dowodu jej nabycia za określoną cenę, ale okoliczności tej nie przeczyła strona pozwana, a nie budziła też wątpliwości Sadu.

Poszkodowany w razie przemijającego rozstroju zdrowia lub uszkodzenia ciała może domagać się odszkodowania za utracony zarobek na podstawie art. 444 § 1 k.c. (por. wyrok SN z 13.10.1971r., sygn. akt I CR 420/71). Zostało ono przekonująco wykazane załączonymi do pozwu dokumentami. Pozwany nie kwestionował kalkulacji roszczenia, w tym faktu, że wynagrodzenie chorobowe stanowi 80% stawki, jak również, że powód przez kilka miesięcy przebywał na zwolnieniu lekarskim. Gdyby nie doszło z winy pozwanego do zdarzenia, powód z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa osiągnąłby wyższy o dochodzoną pozwem kwotą zarobek – tym bardziej, że umowa o pracę poszkodowanego zawarta była na czas nieoznaczony.

W konsekwencji Sąd, uwzględniając powództwo o roszczenie główne w całości, zasądził od Z. S. na rzecz Ł. S. kwotę 16.982,65 zł, w tym: 15.000 zł zadośćuczynienia, 300 zł odszkodowania za koszt leczenia oraz 1.682,65 zł odszkodowania za utracony dochód.

O odsetkach za opóźnienie Sąd orzekł na podstawie art. 481 § 1 i 2 k.c., termin wymagalności roszczenia ustalając stosownie do art. 455 k.c. Zgodnie z tym ostatnim przepisem jeżeli termin spełnienia świadczenia nie jest oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania. Do tej kategorii świadczeń należy roszczenie o zadośćuczynienie i odszkodowanie w reżimie ex delicto.

Funkcję wezwania do zapłaty spełniało pismo z 11 grudnia 2020 roku (k. 49). Wprawdzie nie było ono imiennie adresowane do pozwanego, tylko do prowadzonej przez niego spółki cywilnej, niewątpliwie jednak nie była to przeszkoda, by Z. S. mógł zapoznać się z treścią pisma (art. 61 § 1 k.c.). Po otrzymaniu tego pisma zresztą zdecydował się on na remont schodów. Przedmiotowe wezwanie precyzowało podstawę odpowiedzialności pozwanego oraz kwotę dochodzonego roszczenia z tytułu zadośćuczynienia i odszkodowania za koszty leczenia. Wywołało więc skutek, o jakim mowa w art. 455 k.c., i to nawet uwzględniając fakt, że w piśmie tym nie wskazano dłużnikowi terminu spełnienia świadczenia. W myśl przytoczonego przepisu nie jest to konieczne, albowiem do spełnienia świadczenia dłużnik obowiązany jest „niezwłocznie” licząc od czynności wezwania do zapłaty, czy ściślej rzecz ujmując od daty dojścia pisma do dłużnika w taki sposób, że mógł się zapoznać z jego treścią – najczęściej jest to data doręczenia. Termin „niezwłocznie” nie jest sprecyzowany ustawą. Zależy od okoliczności sprawy. Nie jest na pewno równoznaczny z pojęciem „natychmiast”, którym kodeks też się posługuje (np. art. 709 5 § 3 k.c.). W realiach niniejszej sprawy Sąd uznał, że „niezwłoczne” spełnienie świadczenia mogło trwać do 14 dni. Pozwany nie był świadkiem zdarzenia. Mógł być nim zaskoczony i powinien mieć minimum niezbędnego czasu do tego, by zweryfikować podstawy swej odpowiedzialności. Objęta wezwaniem kwota nie była niska. W konsekwencji pozwany popadł w opóźnienie po upływie 14 dni od odbioru wezwania do zapłaty, czyli od 29 grudnia 2020 roku.

Przedmiotowe wezwanie do zapłaty nie obejmowało roszczenia odszkodowawczego o utracony dochód. W tej sytuacji funkcję wezwania może jednak pełnić pozew, a termin wymagalności roszczenia stosownie do art. 455 k.c. biegnie niezwłocznie (tu: po 14 dniach) od daty doręczenia pozwanemu odpisu pozwu. Z. S. z zapłatą tego świadczenia popadł zatem w opóźnienie z dniem 21 października 2021 roku. W pozostałym zakresie roszczenie odsetkowe podlegało oddaleniu.

O kosztach procesu w punkcie trzecim wyroku Sąd orzekł na podstawie art. 100 k.p.c. zdanie drugie w zw. z art. 98 § 3 k.p.c. i art. 99 k.p.c., wkładając na pozwanego obowiązek zwrotu wszystkich kosztów poniesionych przez powoda, albowiem ten uległ ze swym roszczeniem jedynie w nieznacznym zakresie (częściowo co do odsetek). Do kosztów tych zaliczono:

- opłatę od pozwu (1000 zł),

- wynagrodzenie radcy prawnego zastępującego powoda (3600 zł; § 2 pkt 5 rozporządzenia MS z 22.10.2015r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych, t.j. Dz.U. 2018, poz. 265),

- opłatę skarbową za złożenie dokumentu pełnomocnictwa (17 zł),

- zaliczki wydatkowane na poczet dowodu z oględzin (50 zł), z opinii biegłego ortopedy (wykorzystano 343,90 zł) oraz opinii biegłego geodety (1500 zł),

łącznie 6.510,90 złotych.

Tak zasądzoną kwotę Sąd powiększył jeszcze stosownie do art. 98 § 1 1 k.p.c. o odsetki ustawowe za opóźnienie liczone od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty.

Sąd na podstawie art. 102 k.p.c. odstąpił od obciążania powoda kosztami procesu poniesionymi przez pozwaną D. P., mimo że dla potrzeb przedmiotowego rozstrzygnięcia uchodziła ona za osobę wygrywającą spór z powodem. Przyczyną oddalenia powództwa był brak po jej stronie statusu właściciela (zarządcy) przedmiotowego pawilonu wraz z przylegającymi schodami. Pozwana nie zareagowała na przedprocesowe wezwanie do zapłaty (a mogła – pismo było adresowane do „spółki cywilnej”, którą prowadziła z pozwanym). Tym samym pozwana nie uprzedziła powoda, że nie ma legitymacji biernej w sprawie. Poszkodowany nie miał narzędzi, by zweryfikować tę okoliczność przed wszczęciem procesu. Mógł przy tym przypuszczać w świetle okoliczności sprawy, że pozwana jako wspólniczka pozwanego takim właścicielem jednak była. Obciążanie powoda kosztami procesu poniesionymi przez pozwaną, w sytuacji gdy w prosty sposób mogła ona jeszcze przed procesem przeciwdziałać swojemu pozwaniu przed procesem, byłoby niesprawiedliwe. Stąd przedmiotowe rozstrzygnięcie zawarte w punkcie czwartym wyroku oparte na art. 102 k.p.c.

W toku postępowania Skarb Państwa – Sąd Rejonowy w Częstochowie tymczasowo poniósł wydatki tytułem:

- wynagrodzenia biegłego geodety w zakresie, w jakim nie pokryła go zaliczka (1.216,6 zł),

- przeprowadzenia dowodu z oględzin w części, w jakiej zaliczka okazała się niewystarczająca (87,50 zł),

- pozyskania dokumentacji medycznej (7,11 zł),

łącznie 1.311,57 zł.

Sąd na podstawie art. 83 ust. 2 u.k.s.c. w zw. z art. 113 ust. 1 u.k.s.c. i art. 100 zd. drugie k.p.c. nakazał pobrać od pozwanego na rzecz Skarbu Państwa w całości tę kwotę, skoro był on stroną, która przegrała spór niemal w całości.

Strony uiściły również inne zaliczki, które w toku procesu nie zostały w całości wydatkowane. Wobec tego na podstawie art. 84 ust. 2 u.k.s.c. w zw. z art. 80 ust. 1 u.k.s.c. należało zwrócić:

- powodowi zaliczkę na poczet wynagrodzenia biegłego sądowego z zakresu ortopedii jak w punkcie szóstym wyroku w kwocie 56,10 zł,

- pozwanym zaliczkę na poczet wynagrodzenia biegłego sądowego z zakresu toksykologii jak w punkcie siódmym wyroku łącznie w kwocie 575 zł.

SSR Marcin Szymański