Sygn. akt I 1 C 1187/23
Dnia 27 lutego 2024 r.
Sąd Rejonowy w Gdyni I Wydział Cywilny – Sekcja do spraw rozpoznawanych w postępowaniu uproszczonym: Przewodniczący: sędzia Tadeusz Kotuk
Protokolant: st. sekr. sąd. Anna Szymańska
po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 20 lutego 2024 r. w G. sprawy z powództwa P. N. przeciwko (...) S.A. w W.
o zapłatę
I. oddala powództwo;
I. zasądza od powoda P. N. na rzecz (...) S.A. w W. kwotę 917 zł (dziewięćset siedemnaście złotych) wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie za okres od dnia uprawomocnienia się niniejszego wyroku do dnia zapłaty – tytułem zwrotu kosztów procesu.
Sygn. akt l 1 C 1187/23
Stan faktyczny
W dniu 8 kwietnia 2022 r. P. N. kupił pojazd F. (...) nr rej. (...). W chwili sprzedaży pojazd był ubezpieczony w zakresie OC na okres od 5.06.2021 r. do 4.06.2022 r. (nr polisy (...)) z w pełni opłaconą składką za cały okres ubezpieczenia (4290 zł). Ubezpieczycielem było (...) S.A. w W.. Nabywca nie rozwiązał dotychczasowej umowy ubezpieczenia OC. W dniu pismem z dnia 25 maja 2022 r. ubezpieczyciel powiadomił powoda konieczności dopłaty do składki kwoty 2.024,91 zł. Ubezpieczyciel otrzymał informację o zmianie właściciela pojazdu 19 maja 2022 r. Pismo z ubezpieczyciela wezwaniem do zapłaty składki po rekalkulacji zostało sporządzone 4 czerwca 2022 r.
O. ści bezsporne (k. 12, 13, 17, 20)
Powód z pozwanym zakładem ubezpieczeń przez pewien czas prowadzili niekonkluzywną korespondencję w kwestii rekalkulacji, nie zawierającą po stronie pozwanego żadnych sformułowań o charakterze gróźb, przymusu. Po czym powód dobrowolnie zapłacił zrekalkulowaną składkę w dniu 23 sierpnia 2022 r.
D. ód: pisma, k. 18-22
W historii szkodowości powoda wykazano w okresie wcześniejszych 6 lat zarejestrowane cztery szkody komunikacyjne: z 2 września 2016 r., 6 sierpnia 2020 r., 6 listopada 2021 r. 20 kwietnia 2022 r., które to okoliczności zostały wzięte pod uwagę przy rekalkulacji jako dodatkowy czynnik ryzyka ubezpieczeniowego.
O. ść bezsporna (vide k. 135)
Ocena dowod ów
Dokumenty prywatne nie budziły wątpliwości. Jednak cześć z nich nie miała znaczenia dla rozstrzygnięcia - chodzi o umowy ubezpieczenia OC innych pojazdów powoda, to pozostaje bez znaczenia dla wyrokowania, gdyż każdy ubezpieczyciel ma prawo indywidualizować kryteria ryzyka w swojej taryfie. Powód - profesjonalnie reprezentowany - nie zawnioskował o przedstawienie przez pozwanego taryfy, nie przestawił też wyraźnie twierdzenia, że sporna zwyżka nie jest w niej przewidziana. Tak czy inaczej, to powód miał obowiązek udowodnienia (art. 6 k.c.), że zwyżka została naliczona wbrew taryfie - o ile takie twierdzenie w ogóle można wydedukować z treści pozwu (zdaniem Sądu nie); obowiązek dowodowy w tym zakresie (przedstawienie taryfy) niewątpliwie nie ciążył na pozwanym, tym bardziej, że zakład ubezpieczeń jest podmiotem mającym obowiązek chronić tajemnicę przedsiębiorstwa.
Kwalifikacja prawna
Prawo pozwanego (zakładu ubezpieczeń) do rekalkulacji stawki po zmianie właściciela pojazdu objętego umową obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych wynika z treści art. 31 ust. 2 zdanie pierwsze ustawy z dnia z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Powód nie wykazał, że zastosowana względem niego zwyżka nie wynika lub jest sprzeczna z obowiązującą u pozwanego taryfą (art. 6 k.c.). Nie kwestionował zresztą prawa do rekalkulacji i oparcia jej na taryfie, lecz jedynie skalę, którą subiektywnie uznawał za zbyt dużą, choć nie wskazał dokładnie o ile za dużą.
Nie wykazano zasady odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanego, a tak została jednoznacznie oznaczona wiążąca sąd podstawa faktyczna powództwa (321 § 1 k.p.c.). Odpowiedzialność odszkodowawcza może mieć charakter kontraktowy (art. 471 k.c.) lub deliktowy (art. 415 k.c.). Jeżeli chodzi o deliktową, to należy stwierdzić, że nie zachodzą w ogóle żadne jej przesłanki (ani na zasadzie winy bądź innych przesłanek - ryzyka itd.), bo zachowanie pozwanego nie było bezprawne, tj. sprzeczne z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa. Nie zachodzą także podstawy odpowiedzialności pozwanego o charakterze kontraktowym (art. 417 k.c.), bo zmiana treści umowy w czasie jej obowiązywania - a tym w istocie prawo do rekalkulacji stawki - nie jest jej realizacją (tj. nie jest jej wykonaniem lub niewykonaniem). Należy jeszcze omówić kwestię przepisu art. 388 k.c. (o ile w ogóle traktować tę normę w ramach odpowiedzialności odszkodowawczej, co nie jest jednoznaczne): zdaniem Sądu w przypadku kalkulowania składek ubezpieczeniowych przepis nie ma on zastosowania, gdyż dotyczy umów wzajemnych oraz niektórych innych umów zobowiązaniowych, w których dochodzi do wymiany względnie porównywalnych ekonomicznie dóbr, a jasnym jest, że umowa ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej nie przynależy do żadnej z tych kategorii: jak bowiem porównać składkę do świadczenia ubezpieczeniowego - istotą ubezpieczeń jest radykalna rozbieżność pomiędzy składką ubezpieczeniową (względnie niską, ale płaconą przez wielu) a świadczeniem ubezpieczeniowym (oczekiwanym i przewidywanym jako wielokrotnie wyższe, ale płaconym rzadko). Po drugie, powód nie udowodnił zamiaru skorzystania przez pozwanego z przymusowego położenia, niedołęstwa, niedoświadczenia lub braku dostatecznego rozeznania drugiej strony (powoda).
Jeżeli powód nie akceptował wysokości składki po rekalkulacji - mógł jej nie zapłacić i wówczas - w razie wytoczenia mu przez ubezpieczyciela powództwa o zapłatę - mógłby przedstawiać zarzuty odwołujące się do nieprawidłowej kalkulacji. Natomiast dobrowolnie płacąc składkę doprowadził do wygaśnięcia długu poprzez wykonanie zobowiązania zgodnie z jego treścią i nie ma tu żadnej szkody po jego stronie. Po wygaśnięciu długu i zakończeniu czasu obowiązywania umowy nie ma możliwości sądowej ingerencji w jej treść - nawet przy przestankowym ustaleniu w sprawie o świadczenie w procesie cywilnym. Całkowicie chybiony konstrukt powództwa w niniejszej sprawie można zilustrować analogicznym przykładem, w którym ktoś kupuje w sklepie produkt spożywczy, płaci cenę, zużywa produkt, a następnie żąda od sklepu (sprzedawcy) zwrotu całej zapłaconej ceny twierdząc, że była zawyżona i żąda przedstawienia przez sklep pełnej kalkulacji ceny, bo gdzie indziej można ten sam produkt kupić taniej.
Nie jest prawdą, że pozwany niezgodnie z prawem przymusił powoda do uiszczenia świadczenia. Na tym m.in. polega autonomia podmiotów prawa cywilnego, że nie muszą się stosować do wezwań do zapłaty ze strony kontrahenta, które uznają za niezasadne. Powód jest przedsiębiorcą, a więc nie może być traktowany jako osoba upośledzona w obrocie cywilnoprawnym.
Opieranie powództwa o zapłatę (świadczenie) jedynie na treści art. 5 k.c. jest nieskuteczne, co potwierdza utrwalona od lat linia orzecznicza.
Każdy zakład ubezpieczeń może w indywidualny sposób podchodzić do kwestii ryzyka i nie jest czymś bezprawnym lub niezgodnym z zasadami współżycia społecznego, kiedy traktuje osoby charakteryzujące się gorszą („bogatą”) historią szkodowości w taki sposób, jak uczynił to pozwany. Niektóre zakłady ubezpieczeń z określonych przyczyn mogą po prostu dążyć do zniechęcenia takich osób do zawierania z nim umów ubezpieczeń obowiązkowych (w tym komunikacyjnych) i w ten sposób kształtować swój zamierzony skład portfela polis, np. zmierzający do wyeliminowania z grona klientów tych, którzy powodują od lat szkody ubezpieczeniowe. Ubezpieczyciel może bowiem w danym momencie uznać, że ilość klientów powodujących cyklicznie szkody jest niekorzystna z punktu widzenia płynności i stabilności tego ubezpieczyciela, co tak naprawdę zagraża płynności wypłat osobom poszkodowanym przez taką kategorię ubezpieczonych. Nierówne traktowanie określonych grup klientów w kontekście ryzyka ubezpieczeniowego jest czymś naturalnym i takie cechy różnicujące jak np. wiek lub płeć- choć w innych sytuacjach mogłyby zostać uznane za dyskryminujące, to jednak w wypadku ubezpieczeń są kryteriami oceny ryzyka w pełni legalnymi i pożądanymi (choć w przypadku płci nie mogą prowadzić do różnicowania składek i świadczeń, ale już co do np. zakresu ochrony - tak). To samo dotyczy historii szkodowości, a sama skala zwyżki nie jest prawnie ograniczona i w danym wypadku może być po prostu wyrazem zwiększonej awersji ubezpieczyciela do ryzyka. Nawet jeżeli zwyżki wynikające z rekalkulacji traktować potocznie jako radykalne (gastronomiczne”), to nie jest to nic nienaturalnego z uwagi na charakter umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej - nie jest to umowa wzajemna i faktycznie może być tak, że za taką samą ochronę ubezpieczeniową płaci się zupełnie inne składki u różnych ubezpieczycieli. Nie istnieje uprawnienie podmiotu prawa cywilnego w ramach komunikacyjnych ubezpieczeń obowiązkowych do uzyskania ochrony ubezpieczeniowej przy gwarancji „umiarkowanej” wysokości składki (lub w inny sposób „limitowanej”), wręcz przeciwnie - ubezpieczyciele mają prawo w stosunku do grup klientów o wysokim ryzyku szkodowości tak kształtować taryfę, aby wręcz w ogóle zniechęcić ich do korzystania z pojazdów, co byłoby w wielu przypadkach korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego, bo zmniejszyłoby skalę problemów wynikających ze szkód majątkowych i cierpień poszkodowanych w wypadkach i ich rodzin. Tak więc sytuacja, w której niektórych nawet nie stać na zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego jest czymś, co z punktu widzenia interesów całego społeczeństwa jest zjawiskiem pożądanym. Nie można więc prawnie zakładać w tym zakresie prawnie wyznaczonych limitów i w tym zakresie obowiązujące w Polsce prawo po prostu stoi na straży bezpieczeństwa publicznego, zaś generalnie nadzór państwowy nad taryfami w zakresie ubezpieczeń obowiązkowych (Urząd Nadzoru (...)) zmierza do zapewnienia, aby składki nie były za niskie, a nie w celu ich obniżania lub limitowania. W tym kontekście zastosowany przez pozwanego trzykrotny wzrost składki zdaniem Sądu jest w istocie niezbyt dotkliwy; przedmiotem sprawy jest suma tak naprawdę zupełnie błaha z punktu widzenia obecnego poziomu zamożności obywateli, a eksponowanie przez powoda wskaźnika „300%” jest po prostu tylko chybionym zabiegiem retorycznym, skądinąd błędnym, bo w rzeczywistości rekalkulacja spowodowała dwukrotny wzrost składki bazowej (co jednoznacznie wykazał pozwany w odpowiedzi na pozew, k. 134 verso).
Samo zwiększanie stawek dla posiadaczy pojazdów o zwiększonej szkodowości jest więc generalnie bardzo słusznym postulatem z punktu widzenia wartości ogólnospołecznych (presja na przestrzeganie zasad ruchu drogowego celem zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim użytkownikom dróg) i musi być dotkliwe, aby w ogóle wywołało u klientów jakąś sensowną refleksję - często posiadacze pojazdów o bogatej historii szkodowości charakteryzują się wysokim cenzusem majątkowym i w ogóle nie zauważyliby nieznacznego (umiarkowanego) wzrostu składek. Nie ma żadnego znaczenia to, że powód - jak zeznał - żadnej szkody nie wyrządził osobiście, tylko jego pracownicy. Powód jako posiadacz floty pojazdów i pracodawca miał i ma efektywne instrumenty prawne (np. w ramach przepisów prawa pracy), aby tak kształtować dobór pracowników, aby eliminować tych, którzy wyrządzają szkody komunikacyjne lub też w ogóle rekrutować takich, którzy wykazują się zerową szkodowością w dotychczasowej praktyce korzystania z pojazdów mechanicznych. To, że przedmiotowy pojazd w okresie spornej ochrony ubezpieczeniowej niewiele poruszał się po drogach także jest bez znaczenia, bo to zależało wyłącznie od posiadacza, a nie od pozwanego. Twierdzenie powoda, że nie dał powodu do tak znacznej rekalkulacji składki, bo dotychczasowe szkody miały charakter zwykłych stłuczek (bez poszkodowanych osób fizycznych) świadczy o niezrozumieniu problemu. Ilość szkód komunikacyjnych świadczy zawsze o nieprawidłowym poziomie uwagi, koncentracji lub braku umiejętności poruszania się pojazdami. To, czy w danym przypadku nieostrożny (nieuważny) sprawca uszkodzi inny pojazd, czy też np. wjedzie w pieszego na przejściu dla pieszych jest tylko kwestią zwykłej statystyki (na jezdniach po pasach ruchu poruszają się głównie inne pojazdy, a piesi - tylko całkiem rzadko i głównie w określonych miejscach), ale wstępne narażenie wszystkich grup uczestników ruchu w takiej sytuacji jest dokładnie takie samo (jeżeli kierowca „zagapi się”, i powoduje wypadek komunikacyjny, to tylko w zależności od konkretnej sytuacji może uszkodzić albo inny pojazd, bądź pokrzywdzić pieszego, ale każda grupa pozostałych uczestników ruchu jest w tej samej puli narażonych na szkodę, ilustrując to inaczej: wszyscy pozostali uczestnicy ruchu: użytkownicy samochodów [najliczniejsi], rowerzyści i piesi są umieszczeniu wstępnie w tej samej „maszynie losującej”).
Należy też zauważyć, że decyzja nabywcy pojazdu, że nie będzie wypowiadać dotychczasowej umowy ubezpieczenia jest jego prywatną sprawą i dotychczasowy ubezpieczyciel nie ma obowiązku prawnego informowania nabywcy o prawdopodobnej skali rekalkulacji - nabywca powinien sam prześledzić dostępne obowiązujące taryfy i sam podjąć w tym zakresie trafną dla siebie decyzję. Nie jest więc słusznym argument, że pozwany zwlekał z rekalkulacją i dlatego powód poniósł szkodę majątkową-powód mógł rozwiązać umowę w każdym czasie (tj. z dniem złożenia wypowiedzenia). Choć ponownie trzeba powtórzyć - w danym wypadku po stronie powoda nie zaszła żadna szkoda majątkowa, tylko po prostu zwiększony wydatek w ramach obowiązujących przepisów i taryfy.
Powództwo nie było oparte na nienależnym świadczeniu, stąd przepis art. 411 pkt 1 k.c. nie miał zastosowania.
Powództwo jest także niezasadne co do wysokości, a wręcz wewnętrznie sprzeczne - powód wyraźnie przyznaje, że pozwany miał prawo zwiększyć składkę, ale twierdzi, że zwiększył ją nadmiernie, a ostatecznie dochodzi zwrotu całej zapłaconej składki, co jest logicznie niespójne. Jeżeli powód twierdzi, że część zwiększonej składki była należna, powinien wyraźnie wskazać jaka była należna, a jaka jej część jest zawyżona i tylko tej nienależnej części dochodzić pozwem. Natomiast w zastanej sytuacji procesowej dochodzi określonej sumy pieniężnej w wysokości, której poprawność wyliczenia sam podważa w uzasadnieniu pozwu (bo z góry wiadomo, że ewentualnie tylko część tej sumy mogłaby być „zawyżona”). Nie jest rolą Sądu zastępowanie w procesie powoda i ustalanie jaka ewentualnie część składki jest zawyżona, skoro on sam nie potrafi tego wskazać. Faktem jest natomiast, że to powód (art. 6 k.c.)-wobec zaprzeczenia-miał obowiązek wykazać powództwo co do wysokości, w tym skalę zawyżenia składki, ale tego nie uczynił. Przedstawił zamiast dowodów jedynie argumenty (polemikę z przeciwnikiem) oraz niewiążące stanowisko organu państwowego (Rzecznika (...)), które zresztą - zdaniem Sądu - jest bezwartościowe i wątłe pod względem argumentacji prawnej: sprowadza się właściwie do wniosku, że skala wzrostu składki jest kwestią „dalece subiektywną i ocenną”. Co więcej, stanowisko Rzecznika jest od strony logicznej wewnętrznie niespójne, bowiem Rzecznik początkowo deklaruje, że historia szkodowości jest jednym z podstawowych kryteriów ustalania wysokości składek (k. 35), po czym stawia zupełnie poważnie takie oto pytanie: czy historia szkodowości była w danym wypadku kryterium rekalkulacji, bo jeżeli nie (podkr. Sądu), to zachowanie ubezpieczyciela może być traktowane jako sprzeczne z art. 5 k.c. (k. 39). Pozwany jasno i przekonująco potwierdził, że historia szkodowości była takim właśnie kryterium, co jak się wydaje, ostatecznie zamyka ten wątek.
Nie jest też zasadnym grupa argumentów powoda odwołujących się do tego, że był on przyzwyczajony do tego, że nabywając w przeszłości ubezpieczone w zakresie OC pojazdy nie stał się przedmiotem rekalkulacji składki, a w tym konkretnym przypadku pojawiło się niemiłe zaskoczenie. Należy powtórzyć, że rekalkulacja jest zagwarantowanym ustawą uprawnieniem kształtującym zakładu ubezpieczeń i nie ma on możliwości, ani instrumentów prawnych zobowiązujących go do skutecznego informowania przyszłych nabywców pojazdów o tym, że ma praktykę stosowania takiej rekalkulacji. Innymi słowy, rekalkulacja z potencjalną zwyżką składki jest naturalnym i nieusuwalnym ryzykiem ekonomicznym związanym z nabywaniem używanych pojazdów (już ubezpieczonych w zakresie OC). Może się ziścić lub nie i dotyczy to każdego takiego nabywcy.
Nie jest też prawdą, że pozwany działał opieszale i wywołał szkodę u powoda, który teoretycznie gdyby dowiedział się wcześniej o rekalkulacji to natychmiast wypowiedziałby umowę. Powód świadomie nie wypowiedział obowiązującej umowy i kilka dni przed uzyskaniem przez pozwanego informacji o zmianie właściciela zawarł kolejną (dodatkową) umowę ubezpieczenia OC tego samego pojazdu (k. 43) za składką roczną 4.972 zł - miał więc pełną świadomość, że zawierając kolejną umowę ubezpieczenia OC świadomie zwiększa swoje wydatki nie wypowiadając dotychczasowej (jest to zupełnie niezrozumiałe). Po pierwsze, gdyby nawet powód wcześniej dowiedział się o rekalkulacji i natychmiast wypowiedział umowę dotychczasową, to musiałby niezwłocznie zawrzeć kolejną umowę ubezpieczenia OC z innym zakładem ubezpieczeń i nie wiadomo, czy nie zapłaciłby składki porównywalnej z wynikającą z spornej rekalkulacji, a przekonanie powoda, że składka z pewnością byłaby niższa opiera się tylko na jego gołosłownych deklaracjach (rzekome rozmowy z infolinią jednego ubezpieczyciela), a nie faktach i dowodach. Ta okoliczność nie została wykazana dowodem z kolejnej (dodatkowej) polisy OC (k. 43), bo nie wiadomo w jakiej dacie i u jakiego ubezpieczyciela miałby wcześniej (nie wiadomo kiedy) zawrzeć tę umowę (po wypowiedzeniu dotychczasowej), a przecież taryfy ubezpieczycieli są zmienne w czasie, w tym także co do systemu Bonus/M.. Nie wiadomo więc, czy składka byłaby taka sama jak w polisie z k. 43. Nie więc tu jednoznacznego związku przyczynowego i niejasne są istotne punkty odniesienia oraz niezrozumiały sam proces decyzyjny powoda (który nie wypowiedział poprzedniej umowy nawet mimo zawarcia kolejnej, a obecnie twierdzi, że jednak rozważałby wypowiedzenie tej pierwszej/wcześniejszej umowy). Po drugie, pozwany wcale nie działał opieszale, dokonał rekalkulacji w ciągu kilku dni od poinformowania go o zmianie właściciela pojazdu, a powód - co znamienne - nie przedstawił jasnego i bezstronnego dowodu potwierdzającego datę otrzymania pierwszej informacji o rekalkulacji. Niezależnie od powyższego winno być jasnym, że zakład ubezpieczeń musi mieć pewien czas na jej dokonanie, gdyż wiąże się to z określonymi czynnościami biurowymi i analitycznymi, nawet jeżeli te ostatnie w jakimś stopniu są zautomatyzowane.
Mając powyższe powództwo oddalono na podstawie: art. 5 k.c. a contrario, art. art. 31 ust. 2 zdanie pierwsze ustawy z dnia z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych a contrario, art. 471 k.c. a contrario, art. 415 k.c. a contrario, art. 388 k.c. a contrario - punkt I. sentencji wyroku.
Koszty
Powód jako przegrywający proces jest obowiązany z mocy art. 98 § 1 k.p.c. zwrócić pozwanemu koszty procesu z odsetkami. Na koszty te składa się: opłata za czynności radcy prawnego w stawce minimalnej (900 zł, § 2 pkt 3 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych, ze zm.), opłata skarbowa od pełnomocnictwa (17 zł).