Na podstawie całokształtu materiału dowodowego ujawnionego w toku rozprawy Sądu ustalił następujący stan faktyczny:
T. S. (1) jest kawalerem i nie ma żadnych osób na utrzymaniu. Ukończył szkołę zawodową, a następnie technikum wieczorowe, przy czym nie zdawał matury. Wymieniony mieszkał w W. przy ul. (...) razem z rodzicami i starszym o rok bratem P.. T. S. (1) generalnie nie był nigdy zatrudniony w ramach stałej umowy o pracę, a jedynie pracował dorywczo, głównie przy wykańczaniu wnętrz.
W okolicach sierpnia 2009 roku T. S. (1) stracił pracę i zaczął handlować narkotykami, w tym amfetaminą. Kupował narkotyki po 20-25 zł za „działkę”, a następnie sprzedawał ją po 40 zł różnym odbiorcom – w tym R. S. (1) pseudonim (...) oraz poznanemu przez tegoż J. K. (1) – listonoszowi obsługującemu rejon, w którym zamieszkiwał S.. Zarówno S., jak i K. dzwonili do S. i umawiali się na zakup narkotyków – czasami do transakcji dochodziło nawet co trzy dni, czasami raz na tydzień, a czasami co dwa tygodnie. Wymienieni kupowali od S. narkotyki zarówno wspólnie, jak i oddzielnie. Zdarzało się przy tym, że T. S. (1) udzielał wymienionym narkotyków bez zapłaty, na tzw. „krechę”, a ci regulowali dług w terminie późniejszym.
Kilkakrotnie zdarzyło się, że narkotyki R. S. (1) osobiście dostarczyła P. B., dziewczyna T. S. (1), której w zamian R. S. (1) przekazywał pieniądze dla S..
P. B. mieszka w W. przy ul. (...) razem z rodzicami i bratem S.. Pozostawała na utrzymaniu rodziców, bowiem była uczennicą I klasy Liceum Ogólnokształcącego – (...) przy Al. (...) w W..
P. B. z T. S. (1) była związana od około początku 2009 roku. Gdy zorientowała się, że T. S. (1) handluje narkotykami S. poprosił ją żeby również ona dostarczała amfetaminę jego klientom. Choć generalnie (...) stwierdziła, że w „jego interes się nie wkręca” to jednak mimo takiej deklaracji, gdy prosił ją o pomoc przekazywała narkotyki odbiorcom, a pieniądze za nie oddawała S..
W okresie od sierpnia 2009 roku, daty bliżej nieustalonej, do 12 lutego 2010 roku T. S. (1) i P. B. działając wspólnie i w porozumieniu udzielili R. S. (1) co najmniej 10 razy substancję psychotropową w postaci amfetaminy w łącznej ilości co najmniej 10 gram za kwotę 400 zł oraz w okresie od sierpnia 2009 roku, daty bliżej nieustalonej, do 15 lutego 2010 roku udzielili J. K. (1) co najmniej 20 razy substancję psychotropową w postaci amfetaminy w łącznej ilości co najmniej 20 gram za kwotę 800 zł.
T. S. (1) posiadane narkotyki trzymał w swoim pokoju w poduszce, czasami przechowywał je razem z wagą w metalowej zamykanej na klucz skrzynce, którą chował pod łóżkiem bądź w szafie, by nie znaleźli jej domownicy.
Od sierpnia 2009 roku T. S. (1) w tygodniu sprzedawał ok. 10 „działek” narkotyków – przy czym był okres gdy nie miał narkotyków, bowiem zalegał z płatnością za dostarczany towar swoim dostawcom. Długi S. brały się stąd, że nie wszyscy klienci którym dostarczał narkotyków „na krechę” oddawali mu pieniądze.
Głównym dostawcą narkotyków dla S. był dealer o imieniu M.. Na początku 2010 roku dług za narkotyki narósł do około 20 tys. zł. Dostawcy zaczęli naciskać na zwrot pieniędzy i S. zaczął obawiać się, że może zostać wywieziony i że mogą mu zrobić krzywdę. T. S. (1) w kontaktach z dostawcami ciągle określał nowe terminy uregulowania długu, ale nie wywiązywał się z nich – w końcu M. zdenerwował się i stwierdził, że ostateczny termin zwrotu pieniędzy za pobrane narkotyki to 15 lutego 2010 roku.
O swoich kłopotach T. S. (1) opowiedział P. B.. Również podzielił się swoimi problemami z M. B. (1).
M. B. (1) mieszkał w W. przy ul. (...) razem ze swoimi rodzicami i młodszymi braćmi. W szkole podstawowej i gimnazjum nie sprawiał kłopotów, jednak po podjęciu nauki w Liceum Ogólnokształcącym im. R. S. (2) w W. nie zdał do II klasy, bowiem zaczął opuszczać zajęcia szkolne. Następnie rozpoczął naukę w Technikum Samochodowym przy ul. (...) w W., ale zaliczył tam tylko I klasę i we wrześniu 2009 roku rozpoczął naukę w Centrum (...). Równocześnie od około 2008 roku M. B. (1) pracował dorywczo – zajmował się handlem owoców i warzyw przy Al. (...) w W..
W lecie 2009 roku T. S. (1) poznał M. B. (1) i kilkakrotnie sprzedał mu narkotyki – marihuanę i kokainę, czasami nie biorąc za nie pieniędzy, bądź przyjmując płatność w kwocie symbolicznej. Na przełomie września i października 2009 roku znajomość zacieśniła się do tego stopnia, że w pewnym momencie (...) chciał nawet sprzedawać narkotyki, „biegać” dla T. S. (1), jednak ten nie był tym zainteresowany. (...) kilkakrotnie pożyczał pieniądze S. w 2009 roku, bo ten miał problemy finansowe w związku z handlem narkotykami.
Gdy na początku 2010 roku S. zwierzył się (...), że ma długi rzędu 20 tys. zł – a na pewno nie mniej niż 16 tys. zł - zaczęli wspólnie planować działania na zdobycie „szybkich i łatwych” pieniędzy. Początkowo S. proponował (...) dokonanie napadu na punkt z maszynami przy ul. (...) róg (...) – ale ten odmówił. Następnie T. S. (1) razem z P. B. wpadli na pomysł, że pójdą do banku i będą obserwować klientów – w tym kto bierze pożyczkę. Po ustaleniu osoby pobierającej większą gotówkę mieli zadzwonić do (...), który w tym czasie miał się znajdować w okolicach banku – a ten miał napaść na tę osobę. Do realizacji tego pomysłu nie doszło, bowiem (...) stwierdził, że nie jest w stanie napaść na osoby wychodzące z banku.
Równocześnie od początku stycznia 2010 roku S. zaczął dostarczać (...) narkotyki w postaci amfetaminy nieodpłatnie. W ostatnim tygodniu stycznia 2010 roku S. zaproponował (...) napad na listonosza, którego mu „wystawi”. Poinformował przy tym (...), że zna tego listonosza stąd, że „bierze” on amfetaminę od S..
Trzykrotnie T. S. (1) spotkał się z M. B. (1) po to, by omówić plany napadu na listonosza – w dwóch z tych spotkań brała udział P. B.. Podczas wszystkich tych spotkań (...) i S. zażywali narkotyki w postaci amfetaminy, P. B. nie zażywała narkotyków. W trakcie narad ustalili kiedy, gdzie i w jaki sposób dokonają napadu – w tym jaką rolę każdy z nich będzie pełnił. Ze względu na fakt, że listonosz ( a chodziło o J. K. (1)) znał ze wcześniejszych kontaktów T. S. (1) i P. B. wspólnie ustalili, że napadu dokona M. B. (1). P. B. dostarczyła przy tym M. B. (1) gaz pieprzowy po to, by łatwiej było obezwładnić pokrzywdzonego i doprowadzić go do stanu bezbronności.
W dniu 1 lutego 2010 roku J. K. (1) rozpoczął pracę w swoim rejonie około godziny 10.30. Miał przy sobie przesyłki oraz pieniądze w związku z przekazami pieniężnymi w kwocie około 20 tys. zł. Zgodnie z obowiązującymi w (...) (...) S.A. procedurami wszystkie pieniądze jakie otrzymał do doręczenia miał schowane w saszetce znajdującej się przy pasie. Jak zwykle szedł tą samą trasą doręczając kolejne przesyłki. Około godziny 13.20 znajdował się w rejonie bloku przy Al. (...), przy (...) klatce. W tym czasie posiadał przy sobie prócz niedoręczonych jeszcze przesyłek – pieniądze w kwocie około 4 tys. zł. Kątem oka zauważył w okolicy klatki nieznanego mu mężczyznę, który tak jakby chciał wejść do bloku. Nagle poczuł, że mężczyzna ten zaatakował go gazem w twarz wskutek czego w pierwszej chwili pokrzywdzony przestał widzieć, a następnie poczuł, że mężczyzna zaczął wyrywać mu torbę. Mężczyzna ten usiłował przewrócić J. K. (1) na ziemię, potem próbował w trakcie szamotaniny, która się wywiązała- uderzyć go z kolana w twarz. J. K. (1) w pewnym momencie puścił torbę i złapał napastnika dążąc do jego przewrócenia na ziemię – mimo, że udało się go przewrócić napastnik w pewnym momencie zerwał się z ziemi i uciekł. Tym samym podjęte przez pokrzywdzonego działania obronne doprowadziły do tego, że zaplanowany napad, którego bezpośrednim wykonawcą był M. B. (1) nie powiódł się. Prócz poparzeń na twarzy doznanych w wyniku użycia gazu pieprzowego z bliskiej odległości pokrzywdzony nie doznał innych obrażeń, nadto nie zostały utracone żadne przesyłki czy wartości pieniężne w związku z niedoręczonymi przekazami. Dodatkowo zaznaczenia wymaga, że użyty podczas szarpaniny gaz pieprzowy przez M. B. (1) był o tyle niefortunnie, że część gazu osiadła na twarzy napastnika co wywołało u pokrzywdzonego wrażenie, że sprawca miał rudawy zarost.
W tym czasie w piwnicy znajdującej się na klatce (...) bloku przy Al. (...) znajdował się mieszkaniec tego budynku J. M.. Zaalarmowany podniesionymi głosami dochodzącymi sprzed klatki, a chwilę później odgłosami dobijania się do drzwi wejściowych na klatkę – wyszedł z piwnicy i zobaczył listonosza wzywającego pomocy. Ponadto zauważył, że przed klatką na ziemi leży torba listonosza, a obok niej rozsypane kilka listów. Gdy J. M. otworzył klatkę listonosz poinformował go, że został napadnięty. Nie dostrzegł jednak w pobliżu żadnej osoby, która wyglądałaby na sprawcę. Następnie udostępnił listonoszowi swoją łazienkę, by ten obmył twarz. W mieszkaniu J. M. pokrzywdzony wykonał telefon do przełożonych z Urzędu Pocztowego powiadamiając o zdarzeniu. Również w dniu 01.02. 2010 roku zostało złożone zawiadomienie o popełnionym przestępstwie do organów ścigania, w którym prócz okoliczności związanych z przebiegiem zdarzenia pokrzywdzony opisał sprawcę napadu jako mężczyznę w wieku ok. 20 lat, wzrostu ok. 180 cm, szczupłej budowy ciała, ubranego w charakterystyczną kurtkę ortalionową koloru beżowego w brązowe plamy typu moro z kapturem zarzuconym na głowę, w spodnie ortalionowe - podany przez pokrzywdzonego opis sprawcy przystaje do wyglądu M. B. (1), w tym opis kurtki odpowiada posiadanej przez w/wym.
Podjęte w dniu 01.02.2010 roku działania przez policję nie doprowadziły do zatrzymania sprawcy.
Zaznaczyć należy, że w czasie gdy M. B. (1) dokonywał napadu w dniu 01.02.2010 roku na J. K. – T. S. (1) i P. B. byli w okolicy zajścia, aby jak najszybciej móc się z nim spotkać.
T. S. (1) nie krył niezadowolenia z nieudanej akcji M. B. (1), kiedy ten opowiedział, że nie dał rady zabrać listonoszowi pieniędzy. Również roztrzęsiona była P. B. mając żal do (...), że T. S. (1) ma problemy finansowe a ten nie dokonał skutecznie napadu na listonosza i nie zdobył pieniędzy.
Z uwagi na zbliżający się termin rozliczenia T. S. (1) z dealerem około 14 lutego 2010 roku T. S. (1) podjął ponownie kontakt z M. B. (1) i rozmowy na temat kolejnego napadu na listonosza.
Telefonicznie ustalili, że spotkają się w poniedziałek rano, tj. 15 lutego 2010 roku. Około godz. 9-ej rano T. S. (1) zadzwonił do B. i umówili się pod klatką budynku, w którym mieszka S.. Gdy ten się pojawił była tam również P. B., która tego dnia rano dotarła do S. i dostarczyła mu zakupioną na prośbę S. nową kartę SIM do telefonu komórkowego. Przy jej użyciu S. zadzwonił do J. K. (1), by umówić się zakup amfetaminy.
Wymienieni w trójkę zeszli do piwnicy i wspólnie zażyli amfetaminę – przy czym P. B. nie brała narkotyków. Wtedy ponownie zaczęli rozmawiać na temat napadu na listonosza i uzgadniać jego plan.
S. zaproponował, że gdy J. K. (1) wejdzie do piwnicy M. B. (1) schowany za drzwiami uderzy go kijem baseballowym w głowę. Kij ten (...) pożyczy od kolegi – około godziny 10.00 (...) zadzwonił do A. C., a następnie spotkał się z nim i dostał od w/wym. kij. Podczas spotkania C. spostrzegł, że (...) był zdenerwowany jednak nie znał przyczyny tego stanu, jak również nie wiedział w jakim celu (...) chce pożyczyć kij.
W trakcie ustaleń co do przebiegu napadu mężczyźni nie ustalali co w trakcie zdarzenia ma robić P. B.. Rozmawiali natomiast, że po uderzeniu pokrzywdzonego S. zacznie z nim rozmawiać, by oddał mu torbę oraz pieniądze żeby nie robić mu krzywdy. Przy tych ustaleniach była obecna P. B..
W trakcie oczekiwania na przyjście listonosza mężczyźni znów zażyli amfetaminę, P. B. wychodziła z piwnicy do sklepu po coca-colę. W trakcie pobytu w piwnicy S. dzwonił do J. K. (1) pytając go gdzie jest i umówił się z listonoszem za około pół godziny.
J. K. (1) w dniu 15 lutego 2010 roku pracę rozpoczął w godzinach porannych – pobrał z urzędu Pocztowego (...) m.in. przesyłki listowe oraz przekazy emerytalno – rentowe, na wypłatę których otrzymał gotówkę w kwocie 28 880 złotych. Około godziny 10.20 wraz z P. M. i S. B., także listonoszami zatrudnionymi w sąsiednich rejonach obsługiwanych przez Urząd Pocztowy (...), wyjechali wspólnie samochodem, by dotrzeć do swoich rewirów. W trakcie jazdy J. K. (1) odebrał telefon z nieznanego mu numeru i umówił się z rozmówcą za około godzinę –przy czym w obecności kolegów powiedział, że wpisać musi tego rozmówcę do książki adresowej, ale nie wie jak i chyba wpisze go jako „wujek W.”.
Było przed godz. 11-tą gdy J. K. (1) dotarł do swojego rejonu – zaraz na samym początku pracy wstąpił do R. S. (1) i powiedział mu, że spotka się z T. S. (1) po to żeby kupić u niego amfetaminę - około 2 gram. Na zakup amfetaminy wziął 40 złotych od S. – za jego część. Postanowił także zostawić swoje paczki u S.. Stwierdził, że pójdzie jeszcze tylko doręczyć przesyłki w bloku, w którym mieszka S. i zaraz potem spotka się z S.. Po około 20 minutach ponownie wstąpił do mieszkania S. i zadzwonił do S., żeby potwierdzić spotkanie.
J. K. (1) dotarł do piwnicy S. po godz. 11-ej. T. S. (1) wyszedł po niego na zewnątrz. W tym czasie M. B. (1) zgodnie z wcześniejszym ustaleniem schował się za ścianką przy wejściu tak, by nikt z zewnątrz go nie widział. P. B. w tym czasie siedziała w pomieszczeniu piwnicznym należącym do S.. T. S. (1) wprowadził listonosza inną klatką (między pomieszczeniami piwnicznymi należącymi do różnych klatek bloku jest wewnętrzne przejście) i rozmawiając zbliżyli się do piwnicy. Wówczas (...) gdy tylko zauważył listonosza znienacka uderzył go kijem baseballowym w tył głowy. Listonosz w tym czasie był zwrócony do niego bokiem. J. K. (1) nie upadł po tym uderzeniu, ale zaczął krzyczeć i pytać dlaczego został uderzony. Od uderzenia krwawiła mu głowa. Następnie obaj mężczyźni siłą wprowadzili J. K. (1) do pomieszczenia piwnicznego należącego do S. i posadzili go na krześle. T. S. (1) zaczął uspokajać J. K. (1). W trakcie rozmowy S. zarzucił J. K. (1), że oskarżył go na policji o handel narkotykami, czemu K. zaczął zaprzeczać. W trakcie wyjaśniania, że to nieporozumienie K. uspokoił się, tłumaczył że przyniósł także zaległe pieniądze za amfetaminę i dał S. z tego tytułu około 80 zł. Mężczyźni zaczęli wspólnie zażywać amfetaminę, a P. B. przeszła do mieszkania S. i przyniosła ręcznik i wodę, aby wytrzeć zakrwawienia głowy u pokrzywdzonego. W trakcie rozmów w piwnicy w pewnym momencie (zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami) T. S. (1) zaproponował J. K. (1) żeby upozorować napad, a pieniędzmi jakie listonosz posiada przy sobie podzielą się między sobą – jednak K. stwierdził, że nawet gdyby się zgodził to nie potrafiłby potem skłamać na policji. W chwilę potem (...) wyszedł na korytarz przy piwnicy zapalić papierosa – za nim wyszedł T. S. (1), który stwierdził, że w takiej sytuacji muszą zabić listonosza. W tym czasie P. B. była w pomieszczeniu razem z listonoszem i pilnowała go.
Gdy po chwili mężczyźni wrócili do piwnicy – ponownie wspólnie z K. zażyli amfetaminę. W pewnym momencie S. powiedział, że za chwilę przyjdzie „wtyka z policji”, od której wie o donoszeniu K. i dlatego musi go zakneblować, zasłonić oczy oraz związać ręce, po to żeby pokrzywdzony nie rozpoznał kto pojawi się w piwnicy. Mężczyźni skrępowali taśmą klejącą siedzącego na krześle J. K. (1). Następnie przekazali P. B. informację, że listonosz nie może wyjść żywy z piwnicy, przy czym odbyło się to w taki sposób, by nie usłyszał tego J. K. (1). P. B. zdenerwowała się i wyszła z tego powodu z pomieszczenia piwnicznego, przy czym również w tym samym czasie mężczyźni polecili jej, aby stanęła przy oknie i obserwowała czy nikt nie nadchodzi. Także w tym samym czasie M. B. (1) widząc zdenerwowanie P. B. powiedział do niej, że jeśli nie uspokoi się to to samo co K. i ją spotka. Następnie T. S. (1) odciął z kabla znajdującego się wśród rzeczy zgromadzonych w piwnicy odcinek o długości około 60 cm, zaś M. B. (1) zrobił z niego pętlę, założył ją na szyję pokrzywdzonego. Po zadzierzgnięciu pętli z kabla na szyi pokrzywdzony zaczął się trząść. Wówczas (...) jeden z końców kabla docisnął nogą do podłoża, zaś drugi koniec kabla podał S., który trzymał dotychczas pokrzywdzonego za nogi, a od tego momentu zaczął zaciskać kabel wspólnie z (...). W tym czasie krzesło, na którym dotychczas siedział J. K. (1) zostało odepchnięte na bok i pokrzywdzony znalazł się na ziemi w pozycji na plecach. W wyniku duszenia pokrzywdzony oddał kał i mocz oraz poleciała mu krew z nosa – wówczas sprawcy uznali, że listonosz nie żyje, zwolnili uścisk, a ciało J. K. (1) opadło bezwładnie na podłoże. W trakcie duszenia J. K. (1) przez M. B. (1) i T. S. (1) w piwnicy przebywała P. B. – przy czym nie była obecna przy tym przez cały czas, bowiem wbiegała do piwnicy i wybiegała, tak jakby nie chciała patrzeć na zajście – jednak generalnie zachowywała się normalnie, w tym na polecenie T. S. (1) przyniosła z mieszkania tegoż czarne worki foliowe, które miały służyć do uszczelnienia kartonu po telewizorze, w który mężczyźni zapakowali ciało pokrzywdzonego. Ponadto ciało pokrzywdzonego zostało szczelnie obwinięte przeźroczystą folią spożywczą. Następnie około godz. 14-ej T. S. (1) zadzwonił do swojego kolegi G. B., ponieważ ten pracował jako kierowca w firmie (...) i dysponował samochodem transportowym. S. powiedział, że ma towar do przewiezienia i jest to pilna sprawa oraz, że za ten transport dostanie 2000 zł. Prosił, żeby B. podjechał samochodem pod klatkę bloku, w którym mieszka.
Gdy B. podjechał pod wskazany adres zadzwonił do S. z informacją, że już jest na miejscu. Wówczas S. wyszedł do B. i zaczął mu chaotycznie tłumaczyć, że stał się wypadek, że nie żyje człowiek – wówczas okazało się, że towar który ma być przewieziony to zwłoki tego człowieka. Słysząc taką informację początkowo B. chciał pójść do piwnicy, bo może ten człowiek żyje i potrzebuje pomocy, ale S. zabronił mu tego i powtarzał o konieczności wywiezienia zwłok. Kazał mu czekać pod klatką a sam wrócił do piwnicy, aby wynieść zwłoki. Wtedy zdenerwowany B. zaczął odjeżdżać i równocześnie zadzwonił do S. z informacją, że nie może mu pomóc. Gdy był już poza bramą nagle zadzwoniła z telefonu T. S. (1) jego dziewczyna P. B. nakazując mu, by natychmiast wracał. B. zawrócił pod klatkę, S. z (...) wynieśli z bloku karton po telewizorze, który umieszczony był na drzwiach i zapakowali go do samochodu.
Następnie mężczyźni udali się samochodem prowadzonym przez G. B. poza W.. Po drodze zatankowali samochód na stacji S. przy ulicy (...) za kwotę 30 złotych, za co zapłacił G. B.. Kierowali się w stronę P. – przy czym mężczyźni nie mieli konkretnie upatrzonego miejsca w które chcą dojechać i dlatego w trakcie jazdy T. S. (1) skontaktował się telefonicznie z P. B. pytając ją czy w tej okolicy jest jakiś las, bądź pusta przestrzeń. P. B. pokierowała mężczyzn w stronę Zalesia Górnego, a następnie sugerowała, by za torami kolejowymi skręcić w prawo w kierunku P., gdzie potem zaczyna się obszar leśny.
W tym czasie P. B., która pozostała w miejscu gdzie doszło do zabójstwa J. K. (1) sprzątała i usuwała ślady świadczące o dokonanej zbrodni zabójstwa.
W efekcie wskazówek mężczyźni dojechali do kompleksu leśnego w okolicach miejscowości U. pow. (...). Tam G. B. zatrzymał się i kazał wysiadać pasażerom oraz zabrać z samochodu pudło. Natychmiast po wykonaniu powyższego odjechał z miejsca, w którym wysiedli S. z (...) mówiąc, że nie chce mieć więcej nic wspólnego ze sprawą.
M. B. (1) wraz z T. S. (1) po odjechaniu G. B. wyciągnęli z kartonu zwłoki J. K. (1) i w okolicy szlabanu w lesie - obkładając je znalezionymi opodal gałęziami przysypali je śniegiem. Deskę od drzwi odrzucili na drugą stronę szlabanu również przysypując ją śniegiem, a karton zabrali ze sobą. Gdy wyszli na drogę polną T. S. (1) usunął z kartonu po telewizorze kod kreskowy, a następnie odrzucili go przy drodze zabierając ze sobą tą część, na której był oderwany kod kreskowy.
Po dotarciu na najbliższy przystanek autobusowy następnie autokarem R. dotarli do W. i wysiedli przy ulicy (...). Tam się rozstali, bo M. B. (1) postanowił dojechać najpierw do domu, by dopiero potem spotkać się u S.. Wówczas T. S. (1) jeszcze przed dotarciem do domu zadzwonił do P. B. pytając czy wszystko posprzątała w piwnicy. Nakazał jej także, by z pieniędzy jakie miał przy sobie J. K. (1) wyciągnęła 2000 złotych i schowała je u niego w mieszkaniu. Następnie T. S. (1) spotkał się ponownie z M. B. (1) i razem taksówką pojechali do mieszkania S.. Tam podzielili się pieniędzmi zrabowanymi J. T. S. w efekcie wziął około 14 000 złotych, M. B. (1) około 12 000 złotych, a P. B. około 1000 złotych, które T. S. (1) kazał jej wziąć i schować u siebie w mieszkaniu. Następnie mężczyźni zabrali rzeczy listonosza popakowane przez P. B. w trakcie sprzątania piwnicy w kartony – ubrania J. K. (1) były spakowane oddzielnie od listów pochodzących z torby- i po dodatkowym zapakowaniu tych rzeczy w odrębne torby foliowe wspólnie wynieśli je w okolice torów wyścigów konnych, zakopując je w kilka miejsc.
W tym miejscu należy nadmienić, że po rozstaniu z J. K. (1) w dniu 15.02.2010 roku w trakcie oczekiwania na jego powrót R. S. (1) próbował się z nim skontaktować telefonicznie. Najpierw uzyskał informację, że K. jeszcze nie spotkał się z S., bo ten nie miał czasu i będzie dopiero za około godzinę. Ponownie między godziną 16-tą a 17-tą S. próbował dodzwonić się do J. K. (1), ale bezskutecznie, bo jego telefon był wyłączony. Wieczorem po godz. 20-ej do mieszkania R. S. (1) przyszła przedstawicielka Poczty (...) wraz z policjantami – wymienieni poszukiwali J. K. (1). R. S. (1) potwierdził, że rano widział listonosza, który pozostawił u niego część paczek, które w tym dniu miał doręczyć adresatom i wydał w/wym. pozostawione przez J. K. (1) podczas porannego spotkania przedmioty. Po ich wyjściu S. zadzwonił do S. żeby go ostrzec - wiedział bowiem, że w tym dniu K. był z nim umówiony na zakup narkotyków . Poinformował go, że J. K. (1) zaginął i jest poszukiwany przez policję. S. podczas rozmowy był wyraźnie zdenerwowany, jednak nie komentował tej informacji. Po chwili S. oddzwonił do S. ze słowami „nie znamy się”.
Podjęte w sprawie czynności doprowadziły do zatrzymania P. B., T. S. (1) i M. B. (1), a także G. B..
Na podstawie szczegółów zawartych w ich wyjaśnieniach, a także wskazań miejsc porzucenia rzeczy jakie miał przy sobie J. K. (1) w dniu 15.02.2010 roku podczas zdarzenia i rzeczy bezpośrednio związanych ze zdarzeniem jakie zostały uprzątnięte z piwnicy budynku przy ul. (...) przez P. B. i pozostałych sprawców oraz wskazania miejsca w jakie przewieziono zwłoki J. K. (1) – odnaleziono opisane powyżej dowody i dokonano oględzin miejsc i rzeczy – w tym miejsca oględzin piwnicy, miejsc odnalezienia porzuconych przedmiotów w okolicach torów wyścigów konnych, oględzin samochodu m-ki F. (...), którym przewożono ciało J. K. (1), miejsca ujawnienia i oględzin zwłok J. K. (1). Zabezpieczono również materiał w postaci nagrania z kamery monitoringu na stacji paliw S., gdzie sprawcy wraz z G. B. zatrzymali się, by zatankować paliwo podczas przewożenia zwłok pokrzywdzonego. Dodatkowo w pokoju zajmowanym przez T. S. (1) ujawniono w poduszce środki odurzające, które następnie zostały zabezpieczone i poddane badaniom.
Z protokołu sądowo- lekarskich oględzin zwłok J. K. (1) wynika, że zgon pokrzywdzonego spowodowany był silnym uciskiem wywieranym na szyję, ucisk na szyję mógł być wywierany podłużnym elastycznym narzędziem jak np. pętla z kabla. Równocześnie do stwierdzonych sekcyjnie ran tłuczonych tylnej powierzchni głowy mogło dojść pod działaniem narzędzia tępego twardego – brak cech charakterystycznych w ich obrębie nie pozwala na bliższą, a zwłaszcza indywidualną identyfikację narzędzia, jednak mając na uwadze dane z treści materiałów zgromadzonych w sprawie biegła stwierdziła, że kij baseballowy może spełniać warunki takiego narzędzia. Pozostałe stwierdzone obrażenia w postaci zasinień i otarć naskórka również były skutkiem tępych urazów mechanicznych. We krwi i moczu pokrzywdzonego nie stwierdzono obecności alkoholu etylowego. Z opinii uzupełniającej wynika, że do zgonu J. K. (1) doszło w wyniku silnego ucisku na szyję u osoby znajdującej się pod toksycznym wpływem amfetaminy.
Z opinii z zakresu toksykologii (...) w W. wynika, że w materiale biologicznym pobranym od J. K. (1) podczas sekcji zwłok wykryto amfetaminy, badania nie wykazały we krwi ani moczu alkoholu etylowego.
Na potrzeby postępowania określono profil DNA J. K. (1).
Z opinii z zakresu badań biologicznych wykonanej przez (...) wynika, że na zabezpieczonych i badanych śladach ujawniono w większości DNA należące do J. K. (1). Na niedopałkach papierosów ujawnionych w piwnicy wyizolowano DNA należące do M. B. (1) i T. S. (1). Z opinii z zakresu badań biologicznych wykonanej przez Zakład (...) wynika, że na zabezpieczonych śladach ujawniono ślady krwi ludzkiej i DNA J. K. (1), na jednej z pobranych próbek ujawniono mieszaninę, w której nie można wykluczyć DNA P. B. – ślad nr (...) oznaczony w opinii pod poz. 7 zabezpieczony w trakcie oględzin przedmiotów w postaci szmatki materiałowej koloru białego (vide k. 1259-1288, 1449-1461, 1467-1491).
Z opinii z zakresu daktyloskopii wynika, iż na części zabezpieczonych do badań odwzorowań linii papilarnych ujawniono ślady linii papilarnych pochodzących od T. S. (1), P. B. i J. K. (1) – vide k. 931-950.
Z przeprowadzonych badań przy użycia testera narkotykowego ustalono, że zabezpieczone w mieszkaniu T. S. (1) środki odurzające to kokaina, natomiast środki odurzające ujawnione w metalowej kasetce należącej do T. S. (1) to amfetamina. Przeprowadzone badania proszku zabezpieczonego w torebkach strunowych wskazały na obecność kokainy i amfetaminy (vide k. 400-401, 476-478, 640-648).
Z opinii fizykochemicznej z (...) wynika, iż w zabezpieczonych substancjach ujawniono środki odurzające w postaci kokainy, ziela konopi, amfetaminy (vide k. 924-928).
Dokonano także analizy kryminalnej w zakresie połączeń i logowań telefonicznych na podstawie zabezpieczonych danych teletransmisyjnych (vide k. 728-744, 1072-1104, 1174-1179, 1192-1185).
Powyższy stan faktyczny sąd ustalił na podstawie: I. dowodów osobowych w postaci: częściowych wyjaśnień oskarżonych M. B. (1) ( vide k. 444-449, 489-491, 775-777, 1067, 1322-1323, 1773-1775), T. S. (1) (vide k. 103-106, 119-120, 528-535, 1071, 1324-1325, 1775-1776), P. B. ( vide k. 110-113, 124-125, 131-135, 512-523, 1063, 1290-1291, 1776-1784), zeznań świadków G. B. ( vide k. 345-348, 362-363, 500-506, 1855-1828), R. S. (1) ( vide k. 144-146, 81-83, 843, 955-957, 1829-1832), M. K. (1) (vide k. 150-155, 233-234,850-851, 1835-1836, 1857-1858) , M. K. (2) (vide k. 459, 466-467, 1790-1791), J. M. ( vide k. 29-30, 1849-1850), M. K. (3) ( k. 259-260, 1834), A. K. ( vide k. 90-92, 1851), S. B. ( vide k. 331-332, 1834-1835), M. B. (2) (vide k. 136-138, 1790), P. M. (vide k. 147-149, 1833-1834), K. W. (vide k. 419-422, 1851-1852), M. W. (vide k. 479-480, 1853-1854), M. K. (4) (vide k. 740-705, 1789-1790), B. M. (vide k. 847-848, 1852-1853), A. C. (vide k. 1166-1167, 1854-1855), J. K. (1) (vide k.3-6, 23-24), M. R. (vide k. 1767-1770,1836-1837); II. Innych dowodów w postaci: protokołów przyjęcia ustnego zawiadomienia o przestępstwie (vide k. 3-7, 130-138) protokołów oględzin miejsca (vide k. 12-13, 349-351, 390-393, 428-430), protokołów zatrzymania osób (vide k. 16, 47, 55, 206, 373, 379 ), protokołów przeszukania osób (vide k. 17, 49-50, 57, 375-377, 381-382), spisów i opisów rzeczy (vide k. 51, 58-59), protokołów przeszukania pomieszczeń (vide k. 61-63,77-79,87-88, 186-187, 368-369, 404-407,410-412, 415-417), protokołów zatrzymania rzeczy (vide k.141-143, 353-355, 358-360, 384-386, 394-396, 452-454), protokołów oględzin rzeczy (vide k. 170-172, 338-340, 397-399, 423-426, 455-457, 468-474, 562-568, 569-573, 574-576, 577-585, 586-590, 591-596, 1294-1298, 1299-1300, 1303-1309), protokołów okazania osób (vide k. 23-24, ), protokołu okazania zwłok (vide k. 466-467), tablic poglądowych (vide k.183, 361, 1292, 1321), protokołów okazania wizerunku (vide k. 362-363), protokołu przeszukania samochodu (vide k. 211-212), protokołu oględzin samochodu (vide k. 364), pokwitowań (vide k. 235, 366), protokołu oględzin zwłok (vide k. 342-344), protokołu oględzin i otwarcia zwłok (vide k. 509), protokołu sądowo lekarskich oględzin i sekcji zwłok (vide k. 881-893), opinii uzupełniającej z zakresu medycyny sądowej (vide k. 1147-1148), opinii z zakresu badań biologicznych (vide k. 636-638, 1259-1288, 1467-1491), opinii z zakresu badań fizykochemicznych (vide k. 925-928), opinii z zakresu badań daktyloskopijnych (vide k. 931-950), protokołu badań toksykologicznych (vide k. 1149-1151), wymazów (vide k. 1301-1302), opinii z zakresu badań genetycznych (vide k. 1449-1461), wykazu połączeń abonentów wraz z numerami (vide k. 729-744, 1072-1104, 1174-1175), płyty CD z wykazem połączeń telefonicznych (vide k. 1179), analizy kryminalnej (vide k. 1180-1185), wydruku z monitoringu kamery (vide k. 356), protokołów użycia testera narkotykowego (vide k.400-401, 476- 478, 640, 641, 642, 643,644), dokumentacji fotograficznej (vide k. 431-439, 599-608, 645-648, 661-662, 663-665), szkiców odręcznych (vide k. 450, 492, 524), zatrzymanej korespondencji (vide k. 803, 804, 805, 806, 807, 808, 809, 810, 828, 829, 830, 831, 832, 835-836, 1056), informacji (...) (...) SA (vide k. 1020-1021, 1058-1059), dokumentacji powypadkowej z Poczty Polskiej (vide k. 1105-1143), kserokopii z ewidencji zagrożeń w rejonie doręczeń (vide k. 819), kopii nagrania (vide k. 1171), wykazu dowodów rzeczowych (vide k.1314-1317)
Wymienione dowody wzajemnie się uzupełniają tworząc logiczną całość i z tych względów Sąd dał im wiarę uznając, że mogą stanowić pełnowartościowy materiał dowodowy.
Dowody w postaci zeznań świadków: A. W. (vide k. 21-22), T. L. (vide k. 25-25v), K. B. (1) (vide k. 173-175), D. Ł. (vide k.181-182), J. B. (vide k. 184-185), J. W. (vide k. 189-190), K. M. (vide. k 192-193), T. B. (vide k. 194-195), P. S. (vide k. 196-197), G. S. (vide k. 199-200), L. G. (vide k. 201-202), A. M. (vide k. 203-204), M. B. (3) (vide k. 241-245), S. K. (1) (vide k. 274-275), B. W. (vide k. 276-277), T. J. (vide k. 278-279), J. L. (vide k. 280-281), K. B. (2) (vide k. 282-283), E. Z. (1) (vide k. 284-285), R. M. (vide k. 286-287), S. J. (vide k. 288-289), Z. R. (vide k. 290-291), P. U. (vide k. 292-293), S. K. (2) (vide k. 294-295), K. K. (1) (vide k. 296-297), J. K. (2) (vide k. 298-299), G. K. (vide k. 300-301), E. Z. (2) (vide k. 302-303), A. G. (1) (304-305), U. N. (vide k. 306-307), A. G. (2) (vide k. 308-309), I. A. (vide k. 310-311), A. K. (1) (vide k. 312-313), M. B. (4) (vide k. 314-315), R. G. (vide k. 316-317), K. K. (2) (vide k. 318-319), S. K. (3) (vide k. 320-321), P. G. (322-323), M. K. (5) (vide k. 558-559), W. D. (vide k. 560-561), M. K. (6) (vide k. 1161), J. K. (3) (vide k. 1162-1163), Ł. K. (vide k. 1164-1165) – mają znaczenie jedynie uzupełniające i szczegóły z nich wynikające nie mają większego wpływu na ustalenia stanu faktycznego.
Oskarżony T. S. (1) generalnie przyznał się do popełnienia wszystkich czynów zarzuconych mu w pkt I, III, IV, VI i VIII aktu oskarżenia, przy czym na rozprawie sądowej skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień (vide k. 103-106, 119-120, 528-535, 1071, 1324-1325, 1775-1776).
W postępowaniu przygotowawczym T. S. (1) przesłuchiwany po raz pierwszy w dniu 19.02.2010 roku po zatrzymaniu i po przedstawieniu mu zarzutów z art.59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk przyznając się do stawianego mu zarzutu podał, że narkotykami w postaci amfetaminy handluje od około pół roku, tj. od czasu kiedy stracił pracę - nabywając narkotyki po 20-25 zł za działkę i sprzedając je wśród swoich kolegów po 40 zł za działkę. Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że narkotyki dostarczał mu dealer o imieniu (...) – opisał go jako łysego mężczyznę ze szramą na głowie, w wieku ok. 33-35 lat, „przypakowanego”, jeżdżącego samochodem (...) w kolorze zielonym na (...) rejestracji. Wg relacji oskarżonego K. poznał około 7 lat wcześniej przez koleżankę o imieniu A.- przy czym o tym, że K. handluje narkotykami dowiedział się około 9 miesięcy temu. Wyjaśnił także, że w tygodniu sprzedawał około 10 działek narkotyków – czasami narkotyki dowoził do odbiorców, czasami oni przyjeżdżali do niego. Oskarżony podał, że wśród kolegów którym sprzedawał narkotyki był R. S. (1) ps.”S.”, przez którego ok. 3-4 miesięcy temu poznał listonosza J. K. (1). Zarówno S., jak i K. płacili mu za narkotyki na bieżąco – czasem zdarzało się jednak, że brali na tzw. „krechę”, ale potem zwracali mu pieniądze. T. S. (1) wyjaśnił, że z narkotykami chodził do mieszkania R. S. (1) na ul. (...) i tam spotykał również J. K. (1). Stwierdził, że ze dwa razy była z nim jego dziewczyna P. B.. Ona też zdarzało się, że zanosiła narkotyki do tego mieszkania.
Z tych wyjaśnień oskarżonego T. S. (1) wynika także, że ostatni raz widział R. S. (1) i J. K. (1) w mieszkaniu przy ul. (...) około tydzień wcześniej – czyli w okolicach 12 lutego 2010 roku, natomiast w dniu 15.02.2010 roku miał kontakt telefoniczny z J. K. (1). Oskarżony wyjaśnił, że w tym dniu zadzwonił do K. i pytał, czy „czegoś” nie potrzebuje. Ustalili, żeby K. zadzwonił do niego później, bo w tej chwili nie ma „towaru” i musi go załatwić – ale gdy K. zadzwonił, oskarżony miał do niego powiedzieć, że nie ma jeszcze narkotyków i musi po nie pojechać. Z tych wyjaśnień oskarżonego wynika, że o zaginięciu J. K. (1) dowiedział się telefonicznie od (...), który zadzwonił później. Stwierdził: „nie wiem gdzie przebywa obecnie listonosz, nie wiem nic na jego temat” (vide k. 106) Wyjaśnił także, że nic nie wie o żadnych problemach J. K. (1), ale słyszał od niego że jakiś czas temu ktoś próbował napaść na niego.
W kolejnych wyjaśnieniach złożonych przed sądem podczas posiedzenia w przedmiocie rozpoznania wniosku prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania oskarżony T. S. (1) przyznając się do handlu narkotykami i korzystając z prawa do odmowy składania wyjaśnień wniósł o niestosowanie aresztu (vide k. 119-120)
Dopiero w wyjaśnieniach złożonych w dniu 22 lutego 2010 roku (vide k. 528-534) po przedstawieniu mu kolejnego zarzutu z art. 148§1 kk w zw. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk oskarżony T. S. (1) podtrzymując swoje wcześniejsze wyjaśnienia co do zarzutu z art.59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk stwierdził, że przyznaje się, że „brał w tym udział, ale on nie zabił J. K. (1)” – przy czym szczegółowe wyjaśnienia złożone przez oskarżonego na tym etapie postępowania opisują nie tylko na czym polegał udział oskarżonego w pozbawieniu życia pokrzywdzonego, ale całość okoliczności w jakich doszło do zdarzenia z dnia 1 lutego 2010 roku oraz związanych ze zdarzeniem z dnia 15 lutego 2010 roku.
T. S. (1) wyjaśnił mianowicie, że z uwagi na długi związane z handlem narkotykami i hazardem potrzebował pieniędzy. Długi narkotykowe miał u dealera o imieniu (...), do którego zwracał się per „szefie” – wg opisu oskarżonego jest to mężczyzna około 180 cm wzrostu, łysy, „przypakowany”, poruszający się różnymi samochodami – w tym starszym (...) czarnym (...), starszym modelem J. chyba C. w kolorze czarnym. Numer telefonu z tym dealerem jest zapisany w książce telefonicznej jego telefonu jako A. B.. i A. K... Od dealera tego kupował narkotyki w postaci amfetaminy i kokainy od około roku – w zależności od tego czy oskarżony miał pieniądze były to zakupy co miesiąc, bądź co dwa lub trzy tygodnie i nabywał po około 20 gram, które następnie sam porcjował. Spotykali się na S., w okolicach ul. (...) i ul. (...) na S. oraz u oskarżonego pod blokiem. W tym czasie dług u dealera wg relacji oskarżonego narósł do kwoty między 13 000 a 15 000 zł. „Ja byłem małym pionkiem w tej grze. Ja nie wiem z kim M. był powiązany, ja się go bałem, bo pożyczyłem od niego mnóstwo gotówki, tj. ok. 15 tys., on nigdy nie dawał mi do zrozumienia, że uzyska ode mnie w inny sposób te pieniądze” (vide k. 534)
Oskarżony wyjaśnił, że około dwóch, dwóch i pół tygodnia przed 15 lutego 2010 roku zaplanował napad na listonosza ze swoim kolegą M. B. (1), który też potrzebował pieniędzy. „Zapytałem się M. B. (1) czy by zrobił na J. K. (1) skok, on się zgodził, nie miał żadnych skrupułów żeby to zrobić” (vide k. 530). Oskarżony tłumaczył, że sam nie mógł dokonać napadu na listonosza, bo J. K. (1) go znał – z tych wyjaśnień oskarżonego wynika, że oskarżony poznał J. K. (1) około 3 miesięcy wcześniej, bo brał od niego „towar”. Przygotowując napad ustalili dokładnie trasę jaką zwykle przemieszcza się listonosz, bo S. dzwonił do listonosza, a potem razem z (...) chodzili za nim i obserwowali. Gdy mężczyźni omawiali plany napadu na listonosza była przy tym obecna P. B.. Podczas spotkań w trakcie prowadzonych rozmów – „może dzień lub dwa wcześniej” przed napadem (vide k.533) – mężczyźni dowiedzieli się od niej, że matka (...) ma gaz. Wg relacji oskarżonego w dniu 01.02.2010 roku zadzwonili do niej polecając, aby (...) przyniosła z domu gaz należący do jej matki i w/wym. powyższe wykonała. Oskarżony podał, że ustalili też, iż (...) zaraz po napadzie zadzwoni, sami zaś będą „kręcić się” w pobliżu. Oskarżony wyjaśnił, że (...) około godziny do półtorej chodził za listonoszem, ale były niedogodne warunki do zaatakowania go, bo pojawiali się jacyś przypadkowi ludzie w okolicach klatek na trasie, którą przemieszczał się listonosz. Gdy S. z (...) byli w okolicach M. zauważyli w pewnym momencie biegnącego przez pasy (...) – zaraz potem zdzwonili się ze sobą i wówczas (...) powiedział, że napad nie udał się. Później w dalszym ciągu „kombinowali” co zrobić – w tym pojawił się pomysł, że (...) „skombinuje ekipę”, która po raz kolejny napadnie na listonosza. Oskarżony wyjaśnił przy tym, że po pierwszym napadzie na listonosza, kiedy byli we trójkę i planowali kolejny napad P. B. powiedziała „że jak ona miała by to zrobić to użyła by noża” (vide k. 534). „To było już na pewno po tym pierwszym napadzie, bo wcześniej nie planowaliśmy zabić listonosza” (vide k. 534)
Oskarżony podał, że w dniu 15 lutego 2010 roku rano zadzwonił do P. B. i powiedział jej żeby kupiła nową kartę telefoniczną. Potem spotkali się w mieszkaniu oskarżonego. Oskarżony zaraz potem przełożył nowo nabytą kartę telefoniczną sieci (...) do telefonu należącego do P. B. typu (...) – według relacji oskarżonego: „P. wiedziała po co ja włożyłem tą kartę do telefonu i po co dzwoniłem do listonosza” (vide k. 531). Później pojawił się umówiony M. B. (1) i wszyscy razem zeszli do piwnicy należącej do oskarżonego. Tam ustalili, że dokonają kolejnego napadu na J. K. (1) – T. S. zadzwonił do J. K. (1) z nowej karty telefonicznej sieci O., aby ściągnąć go do piwnicy. Mężczyźni ustalili, że gdy S. wyjdzie po K. przed klatkę to M. B. (1) schowa się, a potem gdy listonosz wejdzie do piwnicy to z ukrycia uderzy go kijem baseballowym w głowę – przy czym z wyjaśnień oskarżonego wynika, że upewniał się czy (...) jest w stanie to wykonać „Ja pytałem wtedy M. czy na pewno uderzy listonosza jak będzie szedł do piwnicy” (vide k. 531)
J. K. (1) zadzwonił do S. na nowy numer, który poznał po wcześniejszym telefonie oskarżonego – i po około godzinie przyszedł do jego miejsca zamieszkania na ul. (...), po to by zwrócić dług za narkotyki i kupić nowy „towar”.
„My spotkaliśmy się przed blokiem z listonoszem, weszliśmy do piwnicy przez drugą klatkę i wtedy M. B. (1) wyskoczył z ukrycia i uderzył go pałką w głowę. My zaciągnęliśmy go do mojej piwnicy i ja usiadłem wtedy naprzeciwko J. K. (1). On zapytał się mnie wtedy za co go uderzyliśmy, ja mu powiedziałem, że mnie sprzedał, jak zobaczył M. B. (1) to od razu go rozpoznał z tego napadu. Ja wtedy myślałem, że on mnie wsypał za narkotyki, bo wtedy zaczęła się mną interesować policja. On wtedy zaprzeczył, powiedział, że nie sprzedał i że nic nie wie na ten temat.” (vide k 530) Oskarżony S. wyjaśnił, że w trakcie tych rozmów ponieważ listonoszowi krwawiła głowa i ciekła mu krew po twarzy – P. B. przyniosła z jego mieszkania wodę i „opatrzyliśmy mu ranę, daliśmy mu papierosa” (vide k. 530). W tym czasie J. K. (1) siedział w piwnicy na krześle swobodnie i był nieskrępowany, zaś P. B. siedziała przed piwnicą na biurku, „bo w środku nie było miejsca” (vide k. 530). Wszyscy mężczyźni, tj. J. K. (1), T. S. (1) i M. B. (1) w trakcie tej fazy zdarzenia zażywali amfetaminę. „Zapytaliśmy listonosza czy zgodziłby się na coś takiego, żeby upozorować na niego napad. On powiedział, że się nie zgodzi na coś takiego, bo wygadał by się przed Policją”(vide k. 530). Z wyjaśnień oskarżonego S. wynika, że w pewnym momencie wymyślił, że będą udawać, że ktoś ma przyjść do piwnicy by zidentyfikować J. K. (1). „M. udawał, że dzwoni do kogoś i że ktoś ma przyjść i go zidentyfikować, to było przez nas udawane. Ode mnie wyszedł ten pomysł, ale my z M. go dopracowaliśmy. Ja wymyśliłem to, zastanawiałem się co zrobić dalej i odszedłem na bok z M. i powiedziałem mu, że powiemy listonoszowi, że ktoś go przyjdzie rozpoznać. Ja wtedy powiedziałem J. K. (1), że ktoś przyjdzie go rozpoznać.” (vide k. 530) Następnie oskarżony wyjaśnił, że wspólnie z M. B. (1) skrępowali siedzącego na krześle J. K. (1) w ten sposób, że obwiązali go taśmą klejącą – przy czym S. krępował mu ręce. S. wyjaśnił: „Wtedy ja wziąłem M. na bok i spytałem się go czy on go zabije. Ja się pytałem M. B. (1) trzy razy czy on zabije J. K. (1). Ja wziąłem kabel, uciąłem może 60 cm i M. B. (1) założył mu pętlę na szyję i zacisnął. P. od razu uciekła jak usłyszała, że M. już to robi na drugi koniec piwnicy. Ja stałem i patrzyłem na to, J. K. (1) zaczął się rzucać, ja go złapałem za nogi, wtedy M. B. (1) podał mi koniec kabla, ja go złapałem na chwilę, ja wtedy już nie trzymałem za nogi, on był w takiej pozycji, że nie siedział już na krześle, krzesło było z boku, (...) zacisnął na nim pętlę i przytrzymywał go nogą i następnie podał mi jeden koniec sznura i zacisnęliśmy go razem. On wtedy jak go dusiliśmy zrobił pod siebie, tzn. oddał kał i mocz. Ja oddałem następnie ten koniec sznura M. B. (1) i on następnie go jeszcze dociągnął. Listonosz leżał na plecach, był tak ułożony jak M. przestał go dusić. To, że ja złapałem za jeden koniec sznura może potwierdzić P. B., która po tym jak uciekła, przybiegła w chwili jak ja zaciskałem z M. pętlę. Później zastanawialiśmy się co zrobić z ciałem. P. wybiegała i przybiegała w trakcie jak go dusiliśmy, bo nie chciała chyba na to patrzeć.”(vide k. 531)
Oskarżony T. S. (1) szczegółowo opisał również w tych wyjaśnieniach w jaki sposób ciało pokrzywdzonego zostało usunięte z piwnicy. Podał, że zadzwonił do swojego kolegi G. B., któremu powiedział, że oskarżony ma problem, z którym coś szybko trzeba zrobić i dlatego musi przyjechać i mu pomóc. Za przyjazd oskarżony zaaferował B. 2000 zł. Kiedy B. przyjechał żółtym samochodem należącym do firmy (...) oskarżony wyszedł przed klatkę i powiedział do niego, że był wypadek: „T.. G. wszedł na klatkę schodową, ja mu razem z M. opowiedziałem, że mamy problem, że ja dołożyłem listonoszowi, że B. mu dołożył bardziej i żeby pomógł nam go zawieźć.” (vide k. 532) Oskarżony S. wyjaśnił, że gdy wyszli z (...) z pudłem, w którym zapakowane były zwłoki pokrzywdzonego – B. nie było przed klatką, bo odjechał i wtedy na skutek jego polecenia P. B. wzięła telefon od oskarżonego i zadzwoniła po B. –„Później G. wsiadł od samochodu, ja i M. B. (1) poszliśmy na dół do piwnicy wynieśliśmy to pudło, to P. nam przytrzymywała drzwi i jak wyszli z tym pudłem to go nie było i wtedy P. wyciągnęła mój telefon ten nr (...), bo ja jej kazałem zadzwonić do niego tzn. G. ona mówiła G., że ma przyjechać, że ma wrócić bo my wyszliśmy z tym ciałem i czekamy na niego następnie P. przyłożyła mi ten telefon do ucha ja też wtedy powiedziałem, że ma się wrócić bo my już czekamy na zewnątrz M. wziął też ten telefon i to samo powiedział” (vide k. 532)
Z wyjaśnień oskarżonego S. wynika, że jak zapakowali ciało do samochodu i odjechali to P. B. w tym czasie wróciła do piwnicy żeby ją posprzątać.
Oskarżony podał również, że w trakcie jazdy samochodem M. B. (1) „wymyślił” żeby jechać z ciałem w okolice Ż. – jednak przejechali zjazd na tą miejscowość i wówczas S. zadzwonił do (...). „…ja zadzwoniłem do P. gdzie może być takie miejsce żeby ukryć ciało i ona gdzieś za U., coś takiego, powiedziała, że za Z. mamy skręcić w lewo na P., skręciliśmy i ja się rozłączyłem” (vide k. 532) Oskarżony S. szczegółowo przy tym opisał drogę jaką przebyli jadąc na miejsce, w którym pozostawili pudło ze zwłokami J. K. (1) oraz w jaki sposób je zamaskowali. „M. powiedział, że idziemy nieopodal takiego szlabanu w lesie, wyciągnęliśmy go z kartonu, ja zabrałem karton, deskę rzuciłem na drugą stronę tego szlabanu. Tam było po kolana śniegu, my jak go położyliśmy to on się zapadł w śniegu, wtedy przysypaliśmy go śniegiem i takimi patykami, które były w pobliżu. Udało się go całego przysypać śniegiem. Ja wziąłem karton, wyszedłem na drogę i M. po mnie wyszedł na drogę. Później rozrywaliśmy trochę ten karton żeby wyrwać kod kreskowy, żeby nie było wiadomo skąd ten karton jest. Wracaliśmy do domu polną drogą, część kartonu wyrzuciliśmy po lewej stronie drogi polnej a tą część z kodami wzięliśmy ze sobą.” (vide k. 532).
Oskarżony opisał, że do W. wrócili autobusem i wysiedli na ul. (...) – tam rozstali się na jakiś czas z M. B. (1), bo ten chciał na chwilę wstąpić do swojej matki. Ustalili, że S. przejdzie na postój taksówek w okolicy M. i poczeka na (...), następnie wspólnie przejechali do domu S.. Z wyjaśnień oskarżonego S. wynika, że w międzyczasie dzwonił do P. B. i dowiedział się, że sprząta w piwnicy. Polecił jej wówczas, że ma wyjąć z pieniędzy jakie zrabowali listonoszowi 2000 zł i schować je gdzieś w domu. Potem gdy z (...) przyjechali do domu – podzielili pieniądze. „ My te pieniądze podzieliliśmy w ten sposób, że ja P. kazałem schować dwa tysiące, my z M. podzieliliśmy te pieniądze równo po pół, było tego po ponad 12 tys. na głowę” (vide k.533). Następnie S. umył się i wspólnie w trójkę zeszli do piwnicy po rzeczy. „Wzięliśmy te rzeczy, zamknęliśmy piwnicę poszliśmy do lasku na tzw. C., jest to jak jest mój blok za nim jest tor i za tym torem, zbytnio nie było co zrobić z tymi rzeczami i postanowiliśmy je zakopać na razie w śniegu a później spalić. Te rzeczy były w dwóch kartonach. P. jak sprzątała piwnicę to zapakowała te rzeczy do kartonów, ja nie wiem co to były za kartony, takie małe kolorowe, biało niebieskie chyba. Jego ciuchy były oddzielnie i jego listy były oddzielnie. My przed zakopaniem wpakowaliśmy te rzeczy w czarne worki przed zakopaniem. Ten kabel włożyłem w śnieg, może 15 metrów od tego miejsca. Później wracając M. wziął ode mnie pałkę i wyrzucił, później wyrzucił jego telefon gdzieś na działki w drodze powrotnej.”(vide k. 532-533)
Oskarżony T. S. (1) opisał również w swoich wyjaśnieniach jak spędził następne godziny.
Z wyjaśnień oskarżonego S. wynika, że po ukryciu rzeczy należących do denata rozstali się z (...) a on z P. B. poszli najpierw do S. do domu, a później wspólnie pojechali do Galerii (...). Podał, że podczas pobytu z (...) w Galerii na jego telefon zadzwonił „S. kolega listonosza i pytał czy nie wiem co się z nim stało, ja powiedziałem, że nic nie wiem” (vide k. 533). Wyjaśnił również, że następnego dnia również spotkał się z (...) – wyszedł po nią do szkoły gdy skończyła zajęcia i wspólnie pojechali do Galerii (...). „…zmieniłem sobie numer na O., ja poszedłem do kantoru wymienić pieniądze i później pojechaliśmy do R. na zakupy i tam przyjechał M. oddałem pieniądze i podwiózł nas na (...). Ja zadzwoniłem do niego z nowej karty abonenckiej, z (...) na inny teraz już nie pamiętam. My spotkaliśmy się wtedy pod R. przed głównym wejściem około godz. 13 do 15:00. (…) Jak wysiedliśmy na (...) poszliśmy na bazarek, pograliśmy sobie trochę, po czym zadzwoniłem po taksówkę i pojechaliśmy do domu, było chyba ok. 17:00. Jak przyszedłem do domu i się rozebrałem to był telefon z policji, powiedzieli, że mogłem być świadkiem jakiegoś zajścia i żebym się zgłosił. Jak był ten telefon to P. siedziała w pokoju. Ja jej powiedziałem, że Policja może już wiedzieć. My wtedy stwierdziliśmy, że trzeba zadzwonić do M. i powiedzieć mu, że trzeba zrobić coś z tym ciałem, ja dzwoniłem ze swojego telefonu, zastrzegłem numer, on później kontaktował się na P. numer, bo ja nie chciałem ze swojego telefonu dzwonić. Ja do niego kilkukrotnie dzwoniłem, on się rozłączał, P. mu napisała sms-a co się z nim dzieje. On odpisał, że jest w trakcie. Jeszcze jak byliśmy w mieszkaniu z P. to ona powiedziała do niego przez telefon, że to nie są żarty i że ma spalić wszystkie rzeczy, nie jestem pewien czy P. powiedziała także aby spalić ciało, ale tak mogło być, tego nie wykluczam. To wyglądało w ten sposób, że ja do niego zadzwoniłem i mówiłem, że ma przenieść gdzieś ciało i spalić karton, w trakcie tej rozmowy P. wzięła ode mnie telefon i powiedziała, że to nie są żarty i ma wszystko spalić, tzn. nie pamiętam czy chodziło jej też o ciało. Później w nocy on próbował pisać do P., ale ona chyba już spała, ona pojechała do siebie do domu około 22:00, bo rodzice jej kazali wracać do domu. Około 1:00 dodzwoniłem się do M. i powiedział, że wszystko jest ok. i że wszystko posprzątał i że na następny dzień się spotkamy i sobie pogadamy, ale już nie zdążyliśmy się spotkać, bo zatrzymała mnie policja.” (vide k. 533)
Z wyjaśnień oskarżonego T. S. (1) wynika także, że podczas spotkania w dniu 16.02.2010 roku z (...) oddał mu część długu w postaci „gotówki” i równocześnie dostał od niego 10 g kokainy. „Ja tą kokainę wziąłem na własny użytek. Ja po tym telefonie policji poszedłem z P. schować te narkotyki, bo się bałem. Schowałem je w pudełku, duże metalowe, narkotyki były w małym metalowym pudełku, były poporcjowane, je te narkotyki dzieliłem tą wagą, która tam razem z tymi narkotykami była schowana. W torebce było około 1,2 może 1,3 grama, tych torebek było około 7 może 9 amfetaminy i tyle samo było kokainy. Ja te narkotyki zakopałem około 20 metrów może więcej od tych rzeczy listonosza, schowane to było w czarnej siatce adidasa. P. wiedziała co chowamy. Ja w poduszce w mieszkaniu miałem osiem torebek kokainy po gramie i jeden gram amfetaminy. Te narkotyki były moją własnością, to była skórzana poduszka wypchana gąbką.” (vide k. 534)
Ponadto oskarżony S. wyjaśnił, że po rozstaniu z G. B. zaraz po dowiezieniu przez niego zwłok J. K. (1) w miejsce gdzie zostały one porzucone – następnego dnia tj. w dniu 16.02.2010 roku spotkał się z nim na stacji benzynowej i przekazał mu 1800 złotych za przewiezienie ciała.
Podczas kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym w dniu 05.08.2010 roku, kiedy przedstawione zostało mu kolejne postanowienie o uzupełnieniu i zmianie postanowienia o przedstawieniu zarzutów oskarżony T. S. (1) korzystając z prawa do odmowy składania wyjaśnień stwierdził jedynie, że ogłoszone mu zarzuty zrozumiał i przyznaje się do ich popełnienia, ale nie do wszystkich. „ Przyznaję się do popełnienia czynu z zarzutu I, do czynu z zarzutu II nie przyznaję się, do czynu z zarzutu III przyznaję się częściowo – ale sprzedałem mniejszą ilość narkotyków, do czynu z zarzutu IV nie przyznaję się, do czynu z zarzutu V przyznaję się w całości” (vide k. 1071)
Tym samym z tej treści wyjaśnień oskarżonego wynika, że na tym etapie postępowania oskarżony T. S. (1) nie przyznał się do popełnienia czynu z art. 148§1 kk w zw. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk oraz czynu z art. 18§2 kk w zw. z art. 280§1 kk, natomiast w zakresie pozostałych stawianych mu zarzutów przyznał się kwestionując jedynie ilość narkotyków wskazanych w zarzucie dotyczącym przestępstwa z art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk polegającego na sprzedaży narkotyków J. K. (1).
W trakcie wykonywanych w postępowaniu przygotowawczym czynności dotyczących ustalenia szczegółów związanych okolicznościami dotyczącymi wykrycia dealera narkotykowego od którego były kupowane narkotyki – oskarżony S. podczas okazania mu tablicy poglądowej z wizerunkami mężczyzn (wśród których była podobizna M. R.) złożył wyjaśnienia, w których oświadczył że nie rozpoznaje żadnego z mężczyzn i odmówił dalszego składania wyjaśnień, w tym udzielania odpowiedzi na pytania. (vide k. 1324-1325)
Podczas rozprawy sądowej oskarżony T. S. (1) ostatecznie przyznał się do popełnienia wszystkich czynów zarzuconych mu w akcie oskarżenia i oświadczył, że korzysta z prawa do odmowy składania wyjaśnień w sprawie. (vide k. 1775-1776)
Ujawnione oskarżonemu w trybie art. 389§1 kpk kolejne wyjaśnienia złożone przez niego w postępowaniu przygotowawczym generalnie potwierdził, przy czym dodatkowo jedynie oświadczył: „ Z całego szczerego serca chciałem przeprosić rodzinę pokrzywdzonego” (vide k. 1776)
Z uwagi na fakt, że oskarżony również skorzystał z prawa odmowy udzielania odpowiedzi na pytania nie było możliwe głębsze wyjaśnienie kwestii związanych z zarzutami mu przedstawionymi oraz kolejno zajmowanych przez niego stanowisk co do przyznania się bądź nie w zakresie winy co do czynów zarzuconych – oskarżony stwierdził jedynie, że podczas zatrzymania doznał obrażeń, ale „nie chcę mówić na ten temat” (vide k. 1776).
Oskarżony M. B. (1) generalnie przyznał się do popełnienia czynów zarzuconych mu w pkt I i II aktu oskarżenia, przy czym na rozprawie sądowej skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień (k. vide k. 444-449, 489-491, 775-777, 1067, 1322-1323, 1773-1775).
W postępowaniu przygotowawczym M. B. (1) przesłuchiwany po raz pierwszy pod zarzutem popełnienia czynu z art. 148§1 kk w zb. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk podał, że przyznaje się do jego popełnienia i szeroko wyjaśnił relacje łączące go zarówno ze współoskarżonym T. S. (1), jak i P. B. oraz podłoże i przebieg zdarzenia mu zarzuconego (vide k. 444- 449).
Oskarżony wyjaśnił mianowicie, iż najpierw poznał P. B. – miało to miejsce w czasie ferii zimowych w 2009 roku, poznał ją w Galerii (...). Później poznał T. S. (1) – miało to miejsce w czasie wakacji 2009 roku. Wówczas zaczął „brać” od niego narkotyki w postaci marihuany i kokainy. Później w okresie wrzesień/październik 2009 roku znajomość ta zacieśniła się i oskarżony wyjaśnił także, że wówczas: „zacząłem brać od T. narkotyki za darmo i pół darmo” (vide k. 445). W tym okresie zaczął również pożyczać S. pieniądze, bo ten zaczął mieć problemy finansowe. Z wyjaśnień oskarżonego (...) wynika, że „pomysł zdobycia pieniędzy w wyniku przestępstwa powstał z inicjatywy T., który wisiał pieniądze Bandytom z P. za narkotyki.(…) W 2010 roku powiedział, że ma problemy finansowe i że jest winny 20 tys. za dragi i chciał mnie wplątać na początku roku w napad na punkt z maszynami na ul. (...) róg (...). Chciał mnie namówić żebym ja to zrobił, ale ja odmówiłem. Następnie T. z P. wpadli na pomysł, że oni pójdą do banku i będą obserwowali kto bierze pożyczkę. Ja miałem stać blisko banku i oni mieli mnie wydzwonić i miałem napaść na tą osobę. Powiedziałem T., że się zgadzam, ale jak zobaczyłem ludzi wychodzących z banku powiedziałem, że nie zrobię tego. Wiem, że P. wymyśliła to razem z T., bo oboje mi o tym mówili i razem chodzili do banku – dwukrotnie” (vide k. 445).
Oskarżony opisał mężczyznę, o którym wiedział od T. S. (1), że jest mu winien pieniądze z tytułu długu jaki miał u niego za narkotyki: „ Mężczyzna, któremu T. był winien 16 tys. zł. za narkotyki, mieszka na S., za halą targową, przy starej piekarni, w okolicy ulicy (...), niedaleko pętli autobusowej, przy kościele. Ja go nigdy nie widziałem i nic dokładniej o nim T. nie mówił, ani ksywy, ani imienia, ani rysopisu. Ja nie wiem ile on może mieć lat, nie wiem jakimi samochodami jeździ. P. wypowiadała się, że z niego „niezłe ciacho”. To jest człowiek, który należy do Grupy (...) (mafii), a T. bardzo się go bał, więc pewnie jest niebezpieczny.” (vide k. 448v)
Oskarżony M. B. (1) szczegółowo opisał w wymienionych wyjaśnieniach okoliczności w jakich doszło do zdarzenia mającego miejsce w dniu 01.02.2010 roku. Podał mianowicie:
„Przed lutym – w ostatnim tygodniu stycznia zapytał czy ja nie napadłbym na listonosza, a on by mi go wystawił. T. powiedział, że listonosz bierze od niego amfetaminę i dlatego chciał mi go wystawić. Zgodziłem się początkowo. Miało być tak, że mieliśmy podbiec do niego i ja miałem zabrać mu torbę. Prostuję to ja miałem podbiec i zabrać mu torbę. T. miał w tym czasie obserwować okolicę, gdzie listonosz się porusza. Spotkań żebyśmy mieli napaść na listonosza było trzy i na każdym takim spotkaniu wąchałem z T. amfetaminę. Na dwóch z tych spotkań była również P.. Ona razem z nami rozmawiała jak będzie przebiegać napad i mówiła, że jak by była chłopakiem to by wbiła mu kosę i zabrała pieniądze. Po tym jak na tych spotkaniach T. naćpał się ze mną to nosił amfetaminę na (...) dla listonosza. Z początku ja udawałem, że chodzę za listonoszem, bo chcę go napaść i 01 lutego tego roku T. zdesperowany powiedział mi, że ja muszę go napaść i P. przyniosła mi wtedy gaz pieprzowy. Ja miałem podejść do listonosza, zaatakować go od tyłu, spsikać gazem i zabrać torbę. P. zabrała ten gaz od mamy, ona chyba zwinęła go od mamy. T. zadzwonił około 12-13 z telefonu o numerze w którym w zestawie końcowym trzycyfrowym zawarte były dwie takie same cyfry, powiedział że listonosz jest za osiedlem prywatnym naprzeciwko B.. Ja wtedy tam poszedłem i stanąłem pod drugą klatką. Ja wtedy nie chciałem napaść na listonosza, chciałem tylko spsikać listonosza żeby było o tym głośno. Ja wszedłem na pierwszą klatkę i tam spotkałem schodzącego listonosza. Nie chciałem go zaatakować, bo był wózek przy drzwiach i nie chciałem go uszkodzić, poczekałem aż listonosz pójdzie na drugą klatkę, poczekałem aż rozniesie przekazy i w momencie kiedy przechodził koło mnie odwróciłem się do niego twarzą i psiknąłem go gazem, uderzyłem go nogą – chyba w nogi i uciekłem. Nie chciałem go wtedy napaść, nie chciałem mu zabrać tych pieniędzy. Potem ja odbiegłem, spotkałem T. przy światłach na R.. Z T. była P.. T. myślał, że go napadłem i zabrałem pieniądze, ale mu wytłumaczyłem, że nie dałem rady. T. strasznie się wkurzył i poszliśmy na klatkę przy ul. (...) i wziąłem od niego troszeczkę amfetaminy i 10 zł na papierosy. P. też była strasznie roztrzęsiona, że T. ma problemy straszne i że nie napadłem na listonosza.”(vide k. 445-445v)
Z wyjaśnień oskarżonego (...) wynika, że do kolejnych spotkań i rozmów na temat napadu na listonosza doszło w okolicach 14.02.2010 roku – by ostatecznie w dniu 15.02.2010 roku zdecydować o napadzie na J. K. (1).
„W poniedziałek ok. 9-ej T. do mnie zadzwonił, abym do niego przyszedł pod klatkę. Był razem z P.. Zeszliśmy do piwnicy. Tam T. rozważał amfetaminę i odsypał troszeczkę dla mnie i dla siebie. Jak zażyłem amfetaminę on też zażywał. P. nie używała amfetaminy, bo ona nie zażywa narkotyków. Jak zażyliśmy amfetaminę to T. powiedział, że ja zaczaję się za ścianą w piwnicy i uderzę listonosza w tył głowy. T. miał mieć jakieś pręty, ale w końcu pożyczył od kolegi kij bejsbolowy. Nie wiem od kogo pożyczył ten kij, ale pamiętam że około godz. 10:00 dzwonił do swojego kolegi w sprawie tego kija. Listonosza do piwnicy miał sprowadzić T.. Miał mu sprzedać amfetaminę. Nie było mowy na temat tego co ma robić P.. Ja miałem tego listonosza tylko uderzyć w głowę a potem T. miał z nim rozmawiać. Miał mu zabrać torbę, ale bez krzywdy, żeby zabrać mu pieniądze. Ja cały czas siedziałem w piwnicy do godziny ok. 10-11. Ja siedziałem z T. i P., jeszcze w międzyczasie poszedłem do T. do domu do toalety. Po powrocie z toalety znowu zażyłem amfetaminę, chwilę porozmawialiśmy, P. poszła do sklepu po Colę. Jak wróciła z Colą to T. zadzwonił do listonosza z pytaniem gdzie jest. Umówił się z listonoszem za około pół godziny. Chcę dodać, że jak byłem w piwnicy to T. wyszedł na chwilę po kij bejsbolowy. Był to pół metrowy kij z rączką owiniętą czarną taśmą izolacyjną (nie była to taśma fabryczna koloru jasnobrązowego), (…) T. miał iść po listonosza. Około godz. 11-ej listonosz przyszedł. T. po niego wyszedł. Ja stałem za ścianką piwnicy tak żeby mnie nikt nie widział, a P. w tym czasie siedziała w pomieszczeniu piwnicznym należącym do T.. Ta piwnica w budynku ma dwa wyjścia. T. przyprowadził listonosza drugą lub trzecią klatką, to jest klatką bezpośrednio sąsiadującą z jego klatką. Zeszli razem, rozmawiali ze sobą. Jak zobaczyłem listonosza to uderzyłem go kijem. Listonosz stał do mnie bokiem. Ja go uderzyłem w tył głowy. Listonosz nie upadł po uderzeniu. Zaczął krzyczeć, ale nie pamiętam co. T. zaczął, chciał go uspokoić, kazał mu się zamknąć i powiedział, że listonosz podkablował go na policji w temacie z dragami. T. chyba wymyślił to z głowy, żeby listonosza uspokoić. Listonosz się uspokoił, usiadł na brązowym krzesełku. Krzesełko było całe brązowe bez obicia materiałowego. P. poszła do domu po ręcznik i po wodę żeby listonosz mógł się umyć. W tym czasie listonosz się tłumaczył T., że nigdy nie podkablował T. w temacie z narkotykami. P. przyniosła ręcznik i wodę, ja przetarłem listonoszowi głowę. Listonosz tłumaczył się T., mówił że przyniósł zaległe pieniądze za amfetaminę i dał chyba T. coś około 80 złotych. Prowadzili jeszcze jakąś rozmowę, T. w końcu wysypał troszeczkę amfetaminy na blat na szafce i wciągnął. Następnie listonosz prosił żebyśmy zwinęli mu rulonik z banknotu i wyjął z kieszeni saszetkę z amfetaminą. Też zażył amfetaminę. Ja również zażyłem amfetaminę. T. rozmawiał na temat podkablowania, mówił że ma jakąś wtykę w policji, który wskaże czy listonosz podkablował T. z narkotykami czy nie. P. w tym czasie krzątała się po piwnicy, polewała ręcznik wodą dla listonosza, ja nie myślałem że listonoszowi stanie się większa krzywda. T. zaproponował listonoszowi, aby upozorować napad i że T. z listonoszem się podzieli pieniędzmi. Listonosz powiedział, że mógłby się na to zgodzić, ale nie potrafiłby potem na policji kłamać. Wtedy ja wyszedłem na chwilę na korytarz piwniczny (rozmowa toczyła się w pomieszczeniu piwnicznym) na papierosa. Nie było mnie z pięć minut, ale za chwilę przyszedł do mnie T. i powiedział, że musi zabić listonosza. Wróciliśmy do piwnicy, gdzie siedziała P. z listonoszem. Zażyliśmy znowu amfetaminę i T. powiedział, że za chwilę przyjdzie wtyka z policji i musi zakneblować mu oczy i usta oraz skrępować mu ręce. Najpierw skrępował mu ręce czarną taśmą izolacyjną, która była u T. w piwnicy, zakleił mu oczy szarą taśmą nieprzeźroczystą. Listonosz nie bronił się, poprosił tylko czy może zapalić papierosa. T. zapalił mu papierosa. Wtedy zapalił chyba (...) mentolowego (takie papierosy palił listonosz). Ja wyszedłem na korytarz piwniczny zapalić i po chwili przyszedł do mnie T. i powiedział, że ja mam go zabić. Ja byłem tak naćpany amfetaminą, że początkowo się zgodziłem. T. miał w piwnicy biurko, w którym miał dużo przedłużaczy. T. wrócił do piwnicy zakleił listonoszowi usta i wyjął biały przedłużacz z szuflady biurka. Nożem sprężynowym odciął końcówki i podał mi kabel. Ja wziąłem kabel i zaszedłem listonosza od tyłu. Oplątałem mu ten kabel wokół szyi i zacząłem go dusić (…) W trakcie gdy dusiłem listonosza on siedział na krzesełku, jak go dusiłem on zaczął się cały trząść. T. go złapał wtedy za nogi, ja popuściłem z jednej strony kabel, ja nie chciałem zabić człowieka(…) Początkowo ja trzymałem za obie końcówki kabla, ale po chwili wypuściłem z dłoni jedną końcówkę i wtedy T. złapał tą wolną końcówkę i zacisnął ją. Listonosz był duszony około 5 minut i wtedy zszedł. Wtedy listonosz oddał mocz, zrobił kupę i poleciała mu krew z ust, nosa. Listonosz spadł z krzesła. P. w tym czasie z nami nie było, ona wyszła przed zaczęciem duszenia listonosza. P. stała w tym czasie na korytarzu piwnicy poza pomieszczeniem piwnicznym. Jak listonosz zmarł P. weszła do pomieszczenia, nic nie mówiła, T. który zachowywał się normalnie kazał jej przynieść z domu czarne worki na śmieci. Ona poszła do mieszkania i przyniosła worki.” (vide k. 445v- 446v)
Oskarżony M. B. (1) wyjaśnił także w jaki sposób wywieziono ciało J. K. (1) z piwnicy – T. S. (1) zadzwonił do swojego kolegi (...) czy też (...) i powiedział, że jest mu potrzebna pomoc, poprosił żeby ten przyjechał dużym samochodem, to da mu zarobić. Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że w czasie oczekiwania na samochód T. S. (1) przeźroczystą folią spożywczą skrępował nogi denata. Również owinął twarz listonosza folią spożywczą. W tym czasie na chwilę (...) opuścił piwnicę i gdy wracał z zewnątrz do piwnicy zauważył samochód firmy (...), który podjechał pod blok – od T. S. (1) dowiedział się, że to podjechał jego kolega. Wówczas wspólnie z S. zapakowali ciało w karton po telewizorze. „Pudło przykryliśmy kartonem i okręciliśmy folią spożywczą. Dodatkowo przykryliśmy pudło workami na śmieci, żeby nie było widać co jest w środku. Pudło położyliśmy na drzwiach od szafy, które znajdowały się w piwnicy u T. i chyba pochodziły z szafy, która też chyba stała u T..(…) Włożyliśmy to pudło na drzwi i wynieśliśmy je z klatki P. szła razem z nami – sekundowała nam żeby to pudło nie spadło. (vide k. 447)
Oskarżony wyjaśnił także, że gdy wyszli przed blok z pudłem to zobaczyli, że kolega T. S. (1) odjechał i nie ma przed blokiem samochodu. „T. do niego zadzwonił żeby on wrócił i że T. da mu 2 tys. zł za ten kurs. Ten kolega powiedział, że za pięć minut wróci i tak też zrobił. P. otworzyła mu bramę na podwórko pilotem od bramy” (vide k 447)
Następnie oskarżony M. B. (1) opisał drogę, którą przebyli do miejsca porzucenia zwłok – tj. że kierowali się w stronę Z., przy czym po drodze tankowali paliwo na stacji S. przy ul. (...). „…T. zadzwonił do P. i pytał się gdzie możemy wywieźć zwłoki, bo P. miała wcześniej chłopaka z Z.. P. powiedziała, że jak będziemy w Z., żebyśmy kierowali się drogowskazem na miejscowość P.. Nie pamiętam czy jeszcze o coś się pytał. Skręciliśmy na ten P., gdzieś na wysokości wsi U. skręciliśmy w prawo, przed przystankiem, z głównej drogi. Jadąc boczną uliczką przejechaliśmy około kilometra. Tam był teren zalesiony, ale też stoi kilka domów. Po prawej stronie T. zauważył szlaban prowadzący do lasu i stwierdził, że tam porzucimy zwłoki.” (vide k. 447-447v)
Oskarżony M. B. (1) opisał przy tym szczegółowo miejsce i sposób ukrycia zwłok: „Przeszliśmy razem ze zwłokami w stronę szlabanu i około 20 metrów od szlabanu po lewej stronie wykopaliśmy w śniegu dół i wyjęliśmy zwłoki listonosza z kartonu. Przysypaliśmy najpierw ciało denata śniegiem, a T. po drugiej stronie ścieżki na tej samej wysokości co ciało, T. włożył w śnieg deskę od drzwi. Karton wzięliśmy ze sobą, ja wziąłem tą mniejszą część którą było zamknięte pudło i folie wyrzuciliśmy vis a vis szlabanu, po drugiej stronie szlabanu.(…) T. złapał główny karton od telewizora, złożyliśmy go i poszliśmy na przystanek (...) w stronę W. z tym pudłem. Około 15:34 lub 37 przyjechał autobus i przyjechaliśmy do W. z tym pudłem.” (vide k. 447v)
Oskarżony M. B. (1) opisał, że po przyjeździe do W. pojechali do T.. „Przyjechaliśmy pod klatkę T., tam zostawiliśmy karton i poszliśmy do domu na górę, podzielić się pieniędzmi.(…) W mieszkaniu była P. i układała koszulki T., czyste, na łóżku. (…) Jak wróciliśmy były już pieniądze w torbie, ja widziałem jak P. wyjmowała ją z szuflady komody w pokoju T.. Podzieliliśmy się pieniędzmi, ja wziąłem 12 tys. zł, (...) tys. zł, a P. sama wzięła ok. 1 tys. zł. T. nie protestował.” (vide k. 447v) Oskarżony wyjaśnił przy tym, że jak zabrali zwłoki z piwnicy, to zostały w niej: torba listonosza, piterek ( przy czym T. S. (1) wyjął z niego pieniądze i przełożył je do torby papierowej szarobrązowej po pieczywie), listy znajdujące się w torbie listonosza, kurtka, bluza, czapka z daszkiem, rękawiczki, zegarek.
Oskarżony opisał także w jaki sposób pozbyli się z piwnicy rzeczy, które tam znalazły się w związku ze zdarzeniem. „Z piwnicy wzięliśmy kartony tekturowe (białe pudło o wym. Ok. 60 cm x 30 cm) i kij bejsbolowy. Jak zeszliśmy do piwnicy to ten kij leżał po prawej stronie od drzwi, między lodówką, a ścianą. Z piwnicy wzięliśmy kij bejsbolowy, dwa kartony. Nie pamiętam czy wzięliśmy ze sobą również klucz do odkręcenia kół od samochodu, czy on już był w kartonie. Chcę dodać, że w pudełkach tych znajdowały się już: przesyłki pocztowe, torba listonosza, ciuchy listonosza, czyli kurtka, bluza i czapka, narzędzie zbrodni czyli kabel i rękawiczki całe we krwi (te rękawiczki były materiałowe z wewnętrzną powierzchnią z zielonej gumy). Więcej rzeczy, które miały być w tych pudłach nie pamiętam. Wyżej wymienione pudła i kij bejsbolowy zanieśliśmy na boczny tor wyścigowy w lasek, który znajduje się za blokiem T.. Razem z nami do tego lasku poszła P. z psem. W lasku zakopaliśmy kartony w śniegu. Pudła były otwarte, a wewnątrz były porobione paczki, jedne paczki były wykonane z toreb na śmieci, z pianki gumowej oraz z folii żywnościowej. Chcę powiedzieć, że miejsc ukrycia przedmiotów było kilka. Osobno ukryliśmy: telefon komórkowy – osobno, kij bejsbolowy – osobno, kabel w czarnym worku – ja nie widziałem tego kabla w tym worku, ale o tym powiedziała mi P., obok worka znajdował się klucz do kół samochodowych – osobno, dwa kartony stojące obok siebie w jednym miejscu. Wszystkie te rzeczy zabraliśmy za jednym razem, to znaczy T., P. i ja i wszyscy razem doszliśmy do lasku. Poszliśmy razem we tróję ukryć kartony. P. powiedział, że tam w czarnej torbie jest kabel i rękawiczki, więc T. je wyjął i odszedł na około 15-20 metrów od kartonów i zakopał w śniegu. Potwierdzam, że w tych rzeczach był klucz do kół, schowany później z czarnym workiem. Ja i P. zaczęliśmy wracać w stronę domu. T. do nas wrócił po zakopaniu worka z rękawiczkami, kablem i kluczem. Następnie w odległości około 100 metrów od czarnego worka T. wyrzucił kij bejsbolowy pomiędzy drzewa, następnie kazał P. połamać kartę sim z telefonu listonosza. P. wyjęła tą kartę sim przy nas i na polecenie T. połamała i wyrzuciła, ale nie pamiętam w którym miejscu. T. wyrzucił telefon w stronę działki, telefon nie „wleciał” w całości na działkę, coś się działo z jego klapką. Wydaje mi się, że raczej klapki nie było. To był telefon marki S. (...). Nie wiem czy była wyjęta z niego bateria. Na torze wyścigowym się rozeszliśmy, P. i T. poszli do jakiegoś kolegi schować wagę do działkowania amfetaminy. Ta była w czasie zdarzenia w piwnicy, to na niej T. dzielił amfetaminę, o czym wcześniej mówiłem, a kiedy zabieraliśmy pudła z piwnicy to ją chyba zabrał i miał ją przy sobie w kieszeni kurtki. Ja widziałem ta wagę u niego w ręku. Po rozstaniu z P. i T. poszedłem w kierunku domu, po drodze zahaczyłem o klatkę i zabrałem spod niej karton wcześniej zostawiony po powrocie z Z.. Wyrzuciłem ten karton na przystanku B. w stronę C..” (vide k. 448)
Oskarżony podczas tej czynności rozpoznał przedmioty należące do oskarżonego T. S. (1): „W tym momencie okazano mi kasetkę koloru piaskowego, ja jej nie rozpoznaję, w kasetce natomiast rozpoznaję wagę w pudełku koloru srebrnego, taką samą miał T., czarne pudełko metalowe z napisem (...), w którym wg mojej wiedzy są narkotyki, prawdopodobnie jakieś białko, poznaję telefon komórkowy marki N. należący do T., w zawiniątku owiniętym folią przeźroczystą znajduje się prawdopodobnie amfetamina, w pudełku tekturowym koloru brązowego znajdują się woreczki. Te wszystkie w/w rzeczy należą do T..” (vide k. 448)
Ponadto oskarżony w tych wyjaśnieniach podał: „ Po zabójstwie we wtorek T. do mnie dzwonił, abym pojechał i przewiózł ciało zmarłego żeby nikt go nie znalazł. Powiedział, żebym skombinował sobie transport i to załatwił. Ja dla świętego spokoju powiedziałem T., że ciało spaliłem, napisałem też smsy do niego i do P., żeby się ze mną nie kontaktowali. Te smsy napisałem albo we wtorek, albo w środę i od tamtej pory się nie kontaktowaliśmy, a o zatrzymaniu P. i T. dowiedziałem się wczoraj” (vide k. 448v)
M. B. (1) opisał na co przeznaczył pieniądze uzyskane podczas zdarzenia: „ Za pieniądze, które wziąłem od listonosza w poniedziałek kupiłem dwa telefony komórkowe, czarne buty reeboka, zakupy spożywcze do domu i dla siebie (rodzinie powiedziałem, że pracuję) wydawałem też pieniądze na taksówki, jeździłem do dnia zatrzymania po całej W. i T. pożyczyłem 100 zł na spłatę długu, na maszynach grałem. Resztę pieniędzy, które nie wydałem w kwocie 6700 zł miałem w domu u dziewczyny. Ona nie wiedziała skąd mam pieniądze, nie wydawała ich ze mną, a przy zakupie telefonu dla niej powiedziałem jej, że kupuję go za legalne pieniądze. Mówiąc legalne miałem na myśli, że pieniądze te zarobiłem uczciwie jak jej powiedziałem przy odśnieżaniu i innych pracach dorywczych.” (vide k. 448v-449)
Podczas kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym na posiedzeniu sądu podczas rozpoznania wniosku prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania oskarżony M. B. (1) wyjaśnił, że przyznaje się do popełnienia zarzuconego mu czynu i dodatkowo podał, że chce złożyć wyjaśnienia. (vide k. 489- 491)
M. B. (1) stwierdził wówczas, że „ to nie był zaplanowany czyn, to było tuż przed śmiercią listonosza, mieliśmy napaść na niego, nie mieliśmy go zabić, nie znałem listonosza, widziałem go wcześniej. Widziałem go 1 lutego2010 r. Popsikałem go gazem pieprzowym i uciekłem i uderzyłem, nie zamierzałem go napaść. S. chciał żebym go napadł, nie chciałem go napaść, popsikałem go gazem tylko i była już głośna afera, bo czułem respekt przed S.. Nie próbowałem mu wyrwać torby. Byłem ubrany w czarne dresowe spodnie, ciemną czarną kurtkę w ciapki. Miałem kaptur na głowie. O 9 rano tego dnia zadzwonił S. żebym do niego przyszedł, wiedziałem że to S.. Miałem go zapisanego jako T.. Mój numer telefonu to (...). Mieszkamy od siebie z 15 minut z buta, na piechotę znaczy się. Spotkaliśmy się pod klatką, była tam też P. B.. To nie jest moja rodzina, nic mnie nie łączyło z P.. Zeszliśmy do piwnicy, T. chciał żebyśmy zeszli, bo on musi wziąć podzielić amfetaminę. To była piwnica T., miał klucze, on otwierał kłódkę. To było po 9. T. odsypał troszeczkę amfetaminy, wciągnęliśmy troszeczkę, efekt był po 5 minutach. T. powiedział, że przyjdzie listonosz, że go napadniemy, bo T. ma dług u jakiegoś bandziora za narkotyki. Zanim do T. przyjechałem to on powiedział, że musimy napaść na listonosza, bo ma nóż na gardle i musi spłacić dług. Spotkaliśmy się żeby uzgodnić to wszystko i dzień wcześniej ustaliliśmy, że go napadniemy. T. powiedział, że musi mieć pieniądze, bo inaczej go zabiją. P. nie wciągała. Była obecna podczas tej rozmowy dzień wcześniej i podczas spotkania. W poniedziałek T. powiedział, że listonosz przychodzi do niego po narkotyki, a ja miałem go uderzyć kijem bejsbolowym w tył głowy. Ten kij T. przyniósł o d jakiegoś kolegi. Wyszedł po ten kij z piwnicy i nie było go góra 15 minut. Nie mówił do kogo idzie, nie wiem do kogo, zwracał się do niego per ty przez telefon. T. zadzwonił do listonosza. Przy mnie dzwonił raz albo dwa do niego, listonosz chyba też do niego oddzwonił. T. nie mówił, że będzie z kimś. Nie wiedzieliśmy, o której godzinie ma konkretnie przyjść listonosz. (…) Z listonoszem on umówił się na zewnątrz. Jak T. wychodził to ja wiedziałem, że idzie po listonosza. Ja miałem schować się za ścianą i uderzyć go kijem. P. była w piwnicy T.. P. wiedziała, że mamy napaść listonosza. To żeby go nie tylko napaść, temat ten pojawił się przed śmiercią listonosza. Wyszedł od T.. Nie wiem dlaczego T. posądzał listonosza, że na niego donosi, ale to była najprawdopodobniej ściema, bo wcześniej o tym nie mówił. P. przyniosła ręcznik żeby listonosz się obmył. Bo ja myślałem, że on wróci do pracy. Uderzyłem go w tył głowy, zamach był z lewej strony. Nie upadł. Później siedliśmy i wciągnęliśmy. P. poszła po ręcznik do domu T., dostała od niego klucze i poszła do jego domu. I potem wciągnęliśmy znowu z listonoszem, efekt był duży, byłem strasznie nabuzowany. Siedzieliśmy z godzinę z listonoszem, T. rozmawiał z listonoszem, ja poszedłem na papierosa, myślałem, że listonosz pójdzie do pracy. T. sugerował mi, że to będzie upozorowany napad z listonoszem, ale listonosz powiedział, że nie byłby w stanie kłamać i powiedział, że powie on policji, że bierze amfetaminę od T.. Wtedy T. się zdenerwował i powiedział, że trzeba się pozbyć listonosza i trzeba go zabić. P. to słyszała, ale nie odżegnywała go wcale od tego. P. sprzątała po wszystkim, a przed wszystkim przyniosła ręcznik i wodę żeby listonosz się umył. Wyszło na to, że ja go mam zabić. T. mi kazał. 3 razy wąchaliśmy amfetaminę. Listonosz zapalił papierosa, nie wiedział, że zginie, nie wiem czy się domyślał, że coś mu się stanie. P. była w piwnicy cały czas. Z klatki do piwnicy po śmierci listonosza zeszła do klatki jakaś sąsiadka T., ona widziała T. i P.. Byli wtedy na klatce, ja byłem na zewnątrz wysikać się. Gdy listonosz nie żył to T. był razem z nim, ja byłem na zewnętrz. Bałem się, że zabiłem człowieka, nie jestem w stanie opisać co wtedy czułem. Wszystko, dalsze czynności opisałem pani prokurator. Podałem i powiedziałem wszystko co wiem na temat innych przestępstw. Zostałem zatrzymany w (...) przez policję. Byłem z dziewczyną, nie mówiłem jej o zdarzeniu. Ja wziąłem 12 tysięcy a T. resztę. Powiedziałem mojej dziewczynie, że T. z kolegami napadli na jakiegoś bandziora, który chciał mnie dojechać i dał mi te pieniądze w ramach rekompensaty. Kupiłem dwa telefony, nie kupiłem nic o czym bym nie powiedział pani prokurator. 1 lutego spotkaliśmy się rano z T. pod sklepem monopolowym na G.. On wtedy już mówił, że ma długi, chciał mnie wplątać w napad już wcześniej. T. powiedział, że trzeba napaść na listonosza, nie określał go po imieniu. Ja wiedziałem o kogo chodzi, bo T. mi go wcześniej pokazywał. Mówił, że on ma dużo gotówki przy sobie, mówił że ja dużo zarobię. On mi kazał to zrobić, bo ja brałem od niego amfetaminę za darmo, bo nie miałem pieniędzy. On wykorzystał moją podległość. Ja nie chciałem tego zrealizować, podbiegłem do listonosza i popsikałem go gazem i poszedłem do domu. T. powiedziałem, że on się bronił i chciałem żeby było głośno. Czułem respekt przed T.. Nie wiem czy jest możliwe aby T. czuł respekt przede mną. Gdyby powiedział tak Sądowi albo pani prokurator to byłbym w szoku, bo on mną cały czas manipulował.” (vide k. 489- 491)
Dodatkowo oskarżony M. B. (1) wyjaśnił podczas tego przesłuchania: „ P. wzięła około 1000 zł. Ona sama je wzięła, wtedy kiedy się nimi dzieliliśmy po przyjeździe z lasu. Pieniądze były w papierowej torbie i ona sama je wzięła. S. bał się zostawić pudło na miejscu, ponieważ były na nim numery telefonów rodziców S.. Pudło to po tym jak się rozeszliśmy zabrałem i porzuciłem na przystanku, który się nazywa (...) w stronę C..” ( vide k. 491)
Podczas kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym w dniu 24.05.2010 roku oskarżony M. B. (1) wyjaśnił całkowicie odmiennie w stosunku do wcześniej omówionych wyjaśnień: „…w dniu 21.02.2010 r. będąc przesłuchiwanym przez prokurator R. – P. do końca nie powiedziałem prawdy. W dniu 15.02.2010 roku od momentu gdy uderzyłem listonosza kijem bejsbolowym w głowę w piwnicy to tam ćpaliśmy troszeczkę, tj. parę wciągnięć amfetaminy i wtedy T. S. (2) dostał telefon, wyszedł na korytarz piwnicy rozmawiali trochę, poczym wrócił i powiedział, że dzwonił jego szef i powiedział, że pod blokiem przyjedzie a. (...) koloru ciemnoniebieskiego, stało pod sklepem (...) przy ul. (...) – tj. naprzeciwko bloku gdzie zamordowano listonosza. Ja poszedłem do tego samochodu, był tam tylko kierowca o imieniu R. ksywą R. czy R., on pochodzi chyba z C.. To był dzień rozliczenia T. S. (2) za narkotyki. Ten R. przekazywał T. narkotyki, w tym czasie też miałem wejść w ten układ i zostać dealerem. Ja wsiadłem do samochodu i okłamałem tego R. – na prośbę T. – że nie ma go w domu. Ten R. się zdenerwował, bo w rachubę wchodziło zadłużenie na ok. 20.000 zł. Ja oddałem R. 50 g amfetaminy, która dał mi przed wyjściem T. abym oddał R. zamiast pieniędzy. Ten R. spytał czy to ja mam być nowym wspólnikiem T., ja przytaknąłem, ale R. powiedział, że T. to straszna rura, prostytutka, że ma problemy ze zwrotem pieniędzy. Chwilę rozmawialiśmy, nie pamiętam dokładnie o czym, w czasie tego powiedziałem abyśmy wyjarali skręta, tj. marihuanę, którą miałem przy sobie. Wypaliliśmy tą marihuanę. Potem uzgodniliśmy, że ja będę się kontaktował z R., a nie T.. Powiedziałem też, że T. odda pieniądze mu w niedługim czasie. Około 40 minut siedziałem w samochodzie. W tym samym czasie zostali w piwnicy P. B. i T. S. (1) i listonosz. Po powrocie do piwnicy zwłoki leżały na ziemi, we krwi, podszedłem do ciała podniosłem jego głowę, sprawdziłem puls przy tchawicy, szyi, ale już nie miał. Jak się zorientowałem, że ten człowiek nie żyje to podniosłem się i uderzyłem kilka razy T. z ręki w twarz i powiedziałem, ze mnie nie wkopie w zabójstwo i wybiegłem z piwnicy. Pobiegłem w stronę wyścigów konnych, w połowie drogi na działki zadzwonił do mnie telefon na mój numer (...), to był T., nie pamiętam jego numeru i zaczął płakać i użalać się abym wrócił i mu pomógł. Mówił, że jego kolega B. czy B. już jedzie pomóc wywieźć zwłoki. Gdy wróciłem stał już samochód dostawczy (...), zszedłem do piwnicy i T. powiedział, że jego kolega był już i poszedł zrobić miejsce na pace. Z tym chłopakiem faktycznie minąłem się na schodach do piwnicy. W tym czasie T. z P. myśleli jak wywieźć ciało, aby nikt nie zauważył. W końcu zapakowali je do pudełka po telewizorze. Ja pomagałem pakować to ciało do pudełka, w tym czasie P. przytrzymywała i pomagała. Dalej było już tak jak zeznawałem przed Panią Prokurator na ul. (...). Ja nie brałem udziału w zabójstwie listonosza, wyszedłem z piwnicy jak on żył, jak wróciłem to już nie żył. Nie wiem kto go zabił T. czy P.. Większość opowieści była zmyślona, ja nie widziałem czym zabito listonosza, na K. policjanci czytali mi notatki innych podejrzanych i kazali mi tak mówić, żeby wszystko się zgadzało. Na ul. (...) dostałem wp..dol, miałem założony worek na głowę, byłem bity pałką po stopach, kopany po żebrach. Siniaki jeszcze przez trzy tygodnie się goiły. Obok w pokoju była moja dziewczyna, potem powiedziałem, że powiem jak chcą, aby mnie zaprowadzili do pokoju czy jej nic nie jest. Ten k..wa cwel w mundurze mi pokazał, ze jej nic nie jest. Ja jeszcze w tym tygodniu będę na szpitalnym, sznur sobie zarzucę. Zakończy się śledztwo, bo jeszcze w tym tygodniu mnie nie będzie. Ja nigdy z tym R. się nie kontaktowałem. On ma ok. 180 cm, szczupły, ciemne włosy, nie widziałem tatuaży.” (vide k. 775-776)
Z zapisów w/wym. Protokołu wynika, że oskarżony M. B. (1) nie chciał odnieść się do tego czy rozpozna funkcjonariuszy policji, którzy używali przemocy podejrzany i był bardzo wzburzony.
W kolejnym przesłuchaniu w postępowaniu przygotowawczym w dniu 04.08.2010 roku, kiedy przestawiono mu postanowienie o zmianie i uzupełnieniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów oskarżony M. B. (1) wyjaśnił, że nie przyznaje się do zarzutu I, tj. zabójstwa J. K. (1), również nie przyznał się do zarzutu II, tj. usiłowania rozboju.
Równocześnie oskarżony podtrzymał wyjaśnienia złożone w dniu 24.05.2010 r. w Prokuraturze, nie podtrzymał wyjaśnień złożonych na Komendzie i w sądzie w lutym 2010r. Stwierdził: „Wtedy wywierana była na mnie presja” Oskarżony wyjaśnił, że w zakresie dotyczącym zdarzenia z dnia 01.02.2010 roku doszło do szarpaniny z listonoszem, przy czym oskarżony nie pobił pokrzywdzonego, stwierdził, że nie pamięta czy miał gaz „to było dawno, ponad pół roku temu. Coś z tym gazem było, nie pamiętam od kogo go miałem, jakiś gaz był. Odmawiam odpowiedzi na pytanie czy T. S. (1) nakłaniał mnie do rozboju. Ja w lutym 2010 r. nie miałem długów, nie potrzebowałem pieniędzy” (vide k. 1067) W pozostałym zakresie oskarżony skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
W dniu 09.11.2010 roku oskarżonemu M. B. (1) została okazana tablica poglądowa ze zdjęciami mężczyzn – ze złożonych podczas tej czynności wyjaśnień wynika, że oskarżony nie rozpoznał żadnego z mężczyzn i nie wie kim oni są, ponadto skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień w dalszym zakresie oraz odmowy udzielania odpowiedzi na pytania (vide k. 1322-1323)
Podczas rozprawy sądowej oskarżony M. B. (1) ostatecznie przyznał się do popełnienia czynów zarzuconych mu w pkt I i II aktu oskarżenia. Równocześnie stwierdzając, że na początku „ w ogóle nie mieliśmy zamiaru zabicia J. K. (1) (…) Ja przyznaję się do tego, że ja uderzyłem go kijem, ja zaciągnąłem mu ten kabel na szyi i nikt mnie do tego nie zmuszał. Ponadto P. nie było przy całym zajściu i ona nie wiedziała o co chodzi. Strasznie żałuję tego co się stało i czasu nie cofniemy niestety. Chcę się odnieść do drugiego mojego zarzutu – przyznaję się do niego i chcę powiedzieć, że nikt mnie do niego nie zmuszał i nikt mnie do niego nie namawiał.” (vide k. 1773) W pozostałym zakresie oskarżony M. B. (1) skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Po ujawnieniu mu w trybie art. 389§1 kpk kolejnych wyjaśnień złożonych w postępowaniu przygotowawczym oskarżony podał, że w odniesieniu do wyjaśnień z k. 444-449 składał tej treści wyjaśnienia. „Chciałem sprostować odnośnie tych wyjaśnień, że ja dużą część winy chciałem zwalić na T. i na P., ponieważ bałem się odpowiedzialności karnej. P. nie była świadoma tego, co się tam działo” (vide k. 1773)
Oskarżony również w zakresie wyjaśnień z k. 489-491 stwierdził, że składał tej treści wyjaśnienia, ale równocześnie sprostował, że „w dniu 1 lutego nikt mnie do napadu nie zmuszał, zrobiłem to z własnej chęci. Chyba tak to oznacza, że w pozostałej części moje wyjaśnienia są zgodne z prawdą.” (vide k. 1774)
Podobnie w zakresie wyjaśnień z k. 775-777 po ich ujawnieniu oskarżony M. B. (1) potwierdzając, że składał wyjaśnienia tej treści jak ujawnione sprostował: „ … nie dostałem żadnych narkotyków od T. na rozliczenie. Zmyśliłem tą historię, bo bałem się odpowiedzialności karnej. To wszystko. Zmyśliłem tą historię w takim zakresie, że ja wychodziłem z piwnicy na rozliczenie, to zmyśliłem.” (vide k. 1774)
Następnie gdy w trybie art., 389§1 kpk oskarżonemu ujawniono wyjaśnienia z k. 1067 oskarżony potwierdzając, że tej treści wyjaśnienia złożył podał: „ Te wyjaśnienia odpowiadają prawdzie., tzn. ja prostuję: ja przyznaję się do I i II zarzutu, a nie jak podałem w wyjaśnieniach, że do zarzuconych mi czynów nie przyznaję się. Pierwsze wyjaśnienia złożone w postępowaniu z tymi elementami , co sprostowałem są prawdziwe, te z maja są to wyjaśnienia te nieprawdziwe.” (vide k. 1774)
W dalszym ciągu oskarżony potwierdził swoje wyjaśnienia z k. 1322-1323.
Ponieważ generalnie oskarżony M. B. (1) na rozprawie sądowej skorzystał z prawa do odmowy udzielania odpowiedzi na pytania nie było możliwe dokonanie bardziej szczegółowych ustaleń co do kolejnych składanych przez niego w sprawie wyjaśnień – w tym co do pojawiających się w nich odmienności. Oskarżony złożył wyjaśnienia jedynie odnośnie szczegółów dotyczących jego zatrzymania i podał: „ Nie pamiętam czy podczas przyjęcia do Aresztu Śledczego byłem badany kardiologicznie i czy uskarżałem się na jakieś dolegliwości. Po zatrzymaniu zatrzymali mnie antyterroryści i w trakcie po zatrzymaniu i prowadzili mnie od (...) przez park za (...) tam stał ich samochód. Nie pamiętam jak to dokładnie przebiegało, ale jak już byłem w samochodzie to leżałem między fotelami. W samochodzie dostałem czymś twardym w tył głowy i pamiętam, że poczułem, jak kłuto mnie jakimiś igłami po kręgosłupie. Następnie po przywiezieniu mnie na komendę przy ul. (...) nie pamiętam na które piętro mnie zaprowadzono, rzucono mnie na podłogę i zarzucono mi coś na głowę. Tam byłem bity. Kopany. Zdjęto mi buty, skarpetki, spodnie, jak dużo szczegółów takich rzeczy nie przytoczę, bo to było dawno. Pamiętam, że mnie przeprowadzono do innego pokoju, założono mi tam worek plastikowy na głowę, byłem nagi, kopano mnie i bito w tym pokoju. Dalej nie pamiętam, co się działo. Nie mam pojęcia czym tłumaczyć takie zachowania funkcjonariuszy.” (vide k1774- (...))
Oskarżona P. B. złożyła w sprawie zmienne wyjaśnienia, w których ostatecznie nie przyznała się do popełnienia żadnego z czynów jej zarzuconych ( vide k. 110-113, 124-125, 131-135, 512-523, 1063, 1290-1291, 1776-1784)
Jak wynika z treści pierwszych jej wyjaśnień złożonych w dniu 19.02.2010 roku w postępowaniu przygotowawczym po zatrzymaniu i po przedstawieniu jej zarzutów z przyznając się do stawianego mu zarzutu podała, że T. S. (1) handluje narkotykami, ona zaś jest z nim jest związana od około roku – przy czym jest to znajomość tego rodzaju, że jedynie spotykają się w miejscu zamieszkania S., nie zamieszkują razem – T. S. (1) mieszka na ul. (...), a ona razem z rodzicami i bratem w miejscu swojego zameldowania. Według wyjaśnień oskarżonej oskarżony T. S. (1) nie jest nigdzie zatrudniony, a o tym czym się zajmuje zorientowała się po około 2-3 miesiącach znajomości. „On prosił mnie żebym dostarczyła amfetaminę. To było dużo później, po tym jak się zorientowałam, że on handluje. Na początku on mnie nie prosił, bo ja powiedziałam, że w „jego interes się nie wkręcam”. Najczęściej T. sam załatwiał te sprawy, a jeśli nie mógł to ja robiłam to za niego. Ja nie dostawałam od T. S. (1) za to pieniędzy.” (vide k 112) Oskarżona wyjaśniła także, że nie wie skąd T. S. (1) bierze narkotyki – ale 1 gramowa porcja kosztowała u niego 40 zł. Podała przy tym, że T. S. (1) czasami zażywa narkotyki, ale nie nałogowo, zaś ona mimo, że kiedyś próbowała narkotyków teraz ich nie zażywa. Z tych wyjaśnień oskarżonej wynika także, że T. S. (1) trzyma w mieszkaniu narkotyki w ukryciu – w poduszce w pokoju, pojedyncze sztuki chowa także na klatce schodowej „ przy rurce, od lewej strony od wejścia” (vide k. 112)
Równocześnie podczas tych wyjaśnień P. B. podała, że razem z T. S. (1) bywała w mieszkaniu u R. S. (1) ps. (...) na ul. (...) i wówczas T. S. (1) dostarczał tam amfetaminę. Podała także, że R. S. (1) również po amfetaminę przychodził na ul. (...) do S. i wówczas ona znosiła S. narkotyki biorąc od niego pieniądze, a następnie przekazując je S.. „R. dostarczałam narkotyki od jakiegoś miesiąca. Mogło to być dwa miesiące.(…) Jak przychodziłam do R. to zawsze była jego mama, tata w drugim pokoju i listonosz, który przychodził do niego na kawę. Listonoszowi nie dostarczałam narkotyków. Ten listonosz nazywa się jakoś na (...). Oprócz R. chodziłam też czasem do innych osób, tzn. schodziłam na parter przed klatkę bloku, gdzie mieszka T.. Nie chodziłam do innych osób oprócz R.. Tego listonosza spotykałam tylko u R., widziałam też go parę razy jak roznosił listy przy ul. (...). Z tego co wiem T. spotykał się z tym listonoszem u (...) i jemu też sprzedawał narkotyki. T. przychodził do (...) też na kawę i pogadać sobie. Z tego co wiem T. nie znał za bardzo tego listonosza, poznał go przez (...). Ostatni raz listonosza widziałam jakieś tydzień, dwa temu. To było dzień lub dwa po tym jak ktoś próbował napaść listonosza. O tym napadzie opowiadał listonosz, mówił, że napadł go jakiś rudy facet i psiknął mu gazem w twarz i że napastnik uciekł” (vide k. 112). Równocześnie oskarżona zaprzeczyła by widziała w dniu 15 lutego R. S. (1).
Podczas kolejnych wyjaśnień złożonych przed sądem na posiedzeniu w przedmiocie rozpoznania wniosku prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania oskarżona P. B. wyjaśniła jedynie, że przyznaje się do popełnienia zarzuconego jej czynu i nie chce nic dodać do złożonych wcześniej wyjaśnień. Równocześnie wniosła o niestosowanie wobec niej aresztu (vide k. 124)
Dopiero podczas kolejnych wyjaśnień w postępowaniu przygotowawczym złożonych w dniu 20.02.2010 roku P. B. złożyła wyjaśnienia, w których odniosła się do zdarzenia z dnia 15 lutego 2010 roku. (vide k. 132-135)
W wyjaśnieniach tych P. B. podała, że w dniu 15 lutego 2010 roku rano stwierdziła, że nie pójdzie do szkoły i postanowiła, bez wcześniejszego umówienia, spotkać się z T. S. (1). Około godz. 9:30 dotarła do niego do domu. W tym czasie nie było w jego mieszkaniu innych domowników. Oskarżona wyjaśniła, że po przyjściu do S. najpierw wspólnie oglądali telewizję leżąc w łóżku, a potem około godz. 10:30 wyszli z domu, bo S. był umówiony ze swoim znajomym M. B. (1) ps. (...). Gdy wyszli na dole czekał już (...) i wspólnie przeszli do piwnicy należącej do S.. „T. handlował tam narkotykami, wiedziałam o tym i chodziłam tam z nim wcześniej” (vide k. 133)
Oskarżona podała także, że w piwnicy S. wziął od niej jej telefon komórkowy marki S. (...) i wyjął z niego kartę SIM i włożył nową sieci O., a następnie z nowego numeru telefonu zadzwonił do listonosza. „…wiem, że to był on, bo T. zwracał się do niego po imieniu J., ja znałam tego listonosza - wiedziałam, że ma na imię J. i dzwonili często do siebie, ponieważ listonosz zaopatrywał się w narkotyki od mojego T.. Słyszałam, że umówili się na spotkanie za około 2 godziny, J.- listonosz powiedział T., że przyjdzie do piwnicy zakupić działkę. T. mi to potwierdził, że listonosz ma do niego przyjść, powiedział mi że przyjdzie po narkotyki” (vide k. 133)
Oskarżona wyjaśniła, że w trakcie oczekiwania na przyjście listonosza nie było rozmów na jego temat – natomiast w pewnym momencie zadzwonił listonosz z informacją, że już idzie i zaraz po tym telefonie (...) założył na ręce czarne skórzane rękawiczki, które miał w kieszeni po czym wziął do ręki kij, który leżał wcześniej w piwnicy T. i wyszedł z T. piwnicy, schował się gdzieś – nie widziałam gdzie i czekał na wejście J.. Około godziny 12.00 do piwnicy zszedł J. – listonosz i od razu po wejściu dostał od B. w tylną część głowy tym kijem. Nie widziałam J. jak wchodził, ani jak dostawał od B. ponieważ siedziałam w środku piwnicy T., słyszałam jedynie uderzenie i krzyki listonosza. Nie reagowałam na to, bo się bardzo bałam. Wyjrzałam na chwilę i zauważyłam, że B. szarpie się z listonoszem, T. też dołączył się do szarpaniny. Po krótkiej chwili listonosz został wepchnięty do piwnicy T., zauważyłam, że ma zakrwawioną głowę, a T. z B. mówili do niego, że ich sprzedał na policję i za to dostał. Nie grozili mu podczas tej rozmowy, że go zabiją tylko próbowali wymusić na nim żeby się przyznał do „sprzedania” ich na Policji. Listonosz wszystkiemu zaprzeczał, był oszołomiony po uderzeniu, ja się wszystkiemu przyglądałam, nie wtrącałam się w rozmowę, byłam już wtedy przerażona całą tą sytuacją. W tym czasie widziałam również, że B. z listonoszem wciągali działkę amfetaminy. J. poprosił mnie abym przyniosła mu wodę w butelce do picia i o szmatkę, którą będzie mógł zatamować sobie krwawienie z głowy, martwił się, że nie będzie mógł pokazać się w pracy w takim stanie. Ja pobiegłam na górę, do mieszkania T., wzięłam jakąś suchą szmatkę z kuchni ( była w kolorze biało niebieskim w kratkę), wzięłam również gazę oraz butelkę z wodą z kranu. Zeszłam na dół podałam to wszystko B., który zmoczył tą szmatkę i dał ją listonoszowi. On obmył się z krwi i powiedział, że od tego uderzenia jest mu słabo. Usiadł na krześle, a T. z B. wyszli z piwnicy żeby do kogoś zadzwonić, nie wiem do kogo i o czymś rozmawiali, nie słyszałam o czym – nie było ich około 5 minut. Ja w tym czasie siedziałam i rozmawiałam z J., opowiadał mi o swojej rodzinie, był spokojny. Widziałam również, że J. miał przy sobie jakąś torbę w czarnym kolorze, a z jej boku wystawała korespondencja. Nie wiedziałam, że ma przy sobie jakieś pieniądze. Gdy wrócili B. kazał mi wyjść z piwnicy, nie powiedział dlaczego, a ja spytałam się co będzie z listonoszem a B. powiedział mi, że listonosz już nie wyjdzie z tej piwnicy. Nie wiedziałam, że planują go zabić, myślałam, że będą go więzić w tej piwnicy. Stałam na klatce około 10 minut, nie słyszałam żadnych krzyków ani wołania o pomoc, martwiłam się tym co się dzieje w piwnicy i zeszłam na dół. Gdy otworzyłam drzwi do piwnicy T. (nie były zamknięte na kłódkę) tylko przymknięte, zauważyłam leżącego listonosza na plecach, głowę miał skierowaną przodem do wejścia do piwnicy, miał zaklejone usta i oczy taśmą w srebrnym kolorze, na szyi miał zawinięty kabel w białym kolorze, średniej grubości, którym do dusił B.. Listonosz już wtedy chyba nie żył, nie bronił się, widziałam tylko jak raz się poruszył. Brzoza nie zwalniał uścisku i kazał mi wyjść. Ja wyszłam z piwnicy na klatkę, byłam w szoku, zaczęłam płakać. Nie wezwałam żadnej pomocy, bo bałam się, że T. z B. zrobią mi to samo. Po około 5 minutach słyszałam głos T. i B. jak rozmawiają z kimś przez telefon i mówili, że potrzebują pilnie samochód. Nie wiem z kim wtedy rozmawiali, ja nie wchodziłam do piwnicy, nie wiedziałam co mam robić, czekałam cały czas na klatce. Po około 5 minutach wyszedł do mnie B. i powiedział, że jak nie przestanę panikować i jak komuś coś pisnę to ze mną będzie to samo, następnie wrócił do piwnicy. Po chwili wyszedł do mnie T. i powiedział, że mam patrzeć czy pod klatkę nadjeżdża żółty, duży samochód z czerwonym napisem (...), powiedział mi, że w tym samochodzie będzie jego kolega o pseudonimie (...), ja poznałam kiedyś B., na imprezie na której byłam z T., nie wiem dokładnie gdzie mieszka B. i nie wiem jak się nazywa, wiedziałam jedynie, że pracuje w firmie (...). Po około 20 minutach zauważyłam nadjeżdżający samochód z napisem (...), rozpoznałam B. jako kierowcę, nie widziałam żeby ktoś był z nim w samochodzie, otworzyłam pilotem bramę wjazdową na podwórko, pilot wzięłam z mieszkania T. na jego prośbę, a następnie zeszłam na dół do T. powiedzieć mu, że jest już samochód, nie wchodziłam do piwnicy T., nie widziałam co robią z B., szybko wróciłam przed klatkę. Bury podjechał pod samą klatkę T. i otworzyła tylną część samochodu i tam czekał, nie rozmawiałam z nim. Po chwili zobaczyłam jak T. z B. wynoszą z piwnicy duży karton, nie wiem jakich rozmiarów, był oklejony czarną taśmą, na którym widniało zdjęcie telewizora, chyba plazmowego, nie pamiętam dokładnie. Nie wiem skąd wzięli ten karton, być może z piwnicy T., bo było tam dużo różnych rzeczy. Wnosili go na długiej, jasnej desce, nie wiem gdzie ta deska się wcześniej znajdowała, nie widziałam jej w piwnicy T.. Gdy wyszli z klatki zauważyliśmy, że B. odjeżdża nic nie mówiąc wcześniej, że ma zamiar odjechać. T. z B. się zdenerwowali i kazali mi natychmiast zadzwonić do B., z telefonu T.. W tym czasie T. z B. oparli deskę z kartonem na metalowym ogrodzeniu, które było przy klatce, przytrzymując jednocześnie tą deskę. Ja zadzwoniłem do B. i powiedziałam mu, że ma natychmiast wracać, a on mi odpowiedział, że się bardzo śpieszy. Wtedy na prośbę T. przyłożyłam mu słuchawkę do ucha i T. kazał B. wracać. Nie wiem czy B. wiedział, co jest w kartonie. B. się po chwili wrócił, podjechał ponownie pod klatkę, otworzył bagażnik i T. z B. włożyli do pojazdu deskę z kartonem. Bury im w tym nie pomagał. Brzoza powiedział mi, że jadą wywieźć zwłoki, nie powiedział mi gdzie i kazał mi iść do T. do domu. Ja poszłam do T. mieszkania i po chwili T. zadzwonił do mnie na mój telefon komórkowy i kazał mi posprzątać krew listonosza z piwnicy. Ja zeszłam na dół i posprzątałam krew J. tą ścierką i wodą z butelki, którą zniosłam wcześniej listonoszowi, zamknęłam drzwi od piwnicy na kłódkę i wróciłam na górę do mieszkania T., klucze od piwnicy zostawiłam w mieszkaniu T.. T. kazał mi również zniszczyć wszystkie karty SIM, które miał w domu. Karty te leżały w kieliszku w jego pokoju, były to chyba 3 karty, nie pamiętam jakich sieci. Połamałam je i wyrzuciłam do śmietnika pod blokiem. Następnie ponownie wróciłam do T. i czekałam na niego. T. jeszcze raz zadzwonił do mnie i powiedział, że jadą (chyba w stronę (...)), nie mówił dokładnie gdzie i nie mówił kiedy wróci. Około godziny 17.00 T. wrócił z B. do domu, powiedzieli mi, że zostawili zwłoki listonosza w lesie i przykryli je śniegiem. Nie mówili dokładnie gdzie, nie wiem czy wyjmowali ciało z kartonu a ja nie pytałam o szczegóły. Powiedzieli, że B. zostawił ich na miejscu gdzie pozbyli się ciała i odjechał a oni wrócili do domu (...), a potem chyba w okolicach (...) wsiedli do taksówki, nie wiem jakiej korporacji, i wrócili taksówką do domu. Widziałam jak po powrocie dzielili się pieniędzmi, widziałam gruby plik pieniędzy szerokości około 4 cm, o różnych nominałach. Nie mówili mi ile mają pieniędzy, domyśliłam się, że są to pieniądze należące do listonosza, jednak o nic nie pytałam. Nie dostałam od nich wtedy żadnych pieniędzy. Po tym jak się podzielili, T. z B. zeszli do piwnicy zatrzeć ślady i pozbyć się dowodów ich czynu. Nie wiem gdzie wyrzucili wszystkie rzeczy, ja zostałam w mieszkaniu i o nic nie pytałam. Po pół godziny T. wrócił sam do domu, nie wiem gdzie poszedł B.. Po przyjściu T. zaraz po nim do mieszkania przyszła mama T. i jego brat P.- nie rozmawialiśmy z nimi. Wiem, że
B. miał problemy finansowe, mówił mi o tym więc myślę, że te jego problemy mogły być też powodem zabicia listonosza. Około godziny 19:30 zamówiliśmy z T. taksówkę (...) i pojechaliśmy do Galerii (...), wjechaliśmy na samą górę do Centrum (...) i tam spożywaliśmy drink i graliśmy na maszynach za pieniądze, które miał T.. Nie wiem czy to były pieniądze należące do listonosza. Z Galerii wyszliśmy około godziny 22.00 i T. odprowadził mnie do mojego mieszkania. Nie wchodził do środka, nie rozmawialiśmy już więcej na temat tego zdarzenia. Nie widziałam się już więcej z B. i nie ustalaliśmy nic więcej z T. na temat zdarzenia.” (vide k. 133-135)
Jeszcze innej treści wyjaśnienia zostały złożone przez P. B. w postępowaniu przygotowawczym przed prokuratorem w dniu 22.02.2010 roku (vide k. 512-523) Mają one bowiem nie tylko charakter uzupełniający w stosunku do wcześniej składanych przez oskarżoną wyjaśnień, ale także w inny sposób opisują zdarzenia dotyczące przestępstw opisanych aktem oskarżenia.
Na wstępie stwierdzić należy, że w wyjaśnieniach tych oskarżona szczegółowo opisała proceder handlu narkotykami – w tym podała szczegóły o jakich wcześniej nie wyjaśniała, bądź wyjaśniła odmiennie we wcześniejszych swoich relacjach.
Stwierdziła w nich mianowicie oprócz tego, że miała wiedzę na temat tego, że T. S. (1) jest dealerem narkotykowym także szczegóły tej działalności.
Podała oprócz wcześniej już podawanych elementów w postaci m.in. tego jak i gdzie T. S. (1) przechowywał narkotyki oraz komu dostarczał narkotyki – nowe szczegóły w tym zakresie.
W pierwszej kolejności co do miejsca i sposobu przechowywania przez S. narkotyków w niniejszych wyjaśnieniach oskarżona podała: „Trzymał je w poduszce w pokoju na łóżku. Wagi nie widziałam, ale wiem, że ją miał i chował ją w jakieś pudełko, to była metalowa skrzyneczka, tak na klucze i tam była waga i samarki – torebki samozaciskowe z zapięciem strunowym i czasem tam też chował towar. Była to skrzyneczka koloru szarego metalicznego, miała naklejkę koloru złoto czarnego. Ta kasetka miała dziurki, które były zakryte żeby nie było czuć żadnego zapachu. On ją zawsze chował pod łóżko albo do szafy tak żeby mama nie widziała. Nie wiem co się z nią stało. Wiem, że najpierw była w domu, a potem jej już nie było. Mógł ją też wynieść do koleżanki do klatki obok, ona ma na imię K. a wołają na nią (...), wiem że ona mieszka na samej górze klatki wcześniej, nr chyba (...), mieszkanie po prawej stronie. K. nie handluje narkotykami.” – vide k 313.
W odniesieniu do osób, którym były dostarczane narkotyki prócz wcześniej już wskazanego R. S. (1) i listonosza J. K. (1) oskarżona wyjaśniła: „ Ja S. zanosiłam od T. z domu amfetaminę i dawałam S., on mi dawał pieniądze a ja zanosiłam i oddawałam T.. Pomagałam mu w ten sposób. Jak on nie mógł to mnie prosił i ja schodziłam i dawałam. Oprócz S. dawałam jeszcze koledze o pseudonimie (...), wygląda on jak suchotnik, on mieszka gdzieś na wyścigach, nie wiem jak ma na imię, dawałam też (...), M. ma na imię, on mieszka na ul. (...), on przebywa zawsze z tymi „(...)” pod tym nocnym sklepem. O. są to bracia P. i P. O., są to straszne łobuzy. Dawałam też (...), on mieszka na ul. (...) w tym samym bloku co T., w przedostatniej klatce (...). Listonosz J. kupował od T. narkotyki średnio raz dwa w tygodniu, oni zazwyczaj kupowali to razem z S..” (vide k. 515)
Również wbrew wcześniejszemu wyjaśnieniu, że nie wie skąd S. bierze narkotyki podała, że w narkotyki S. zaopatruje się u dealera o imieniu (...) – i opisała w sposób szczegółowy detale z tym związane.
W odniesieniu do osoby, u której S. zaopatrywał się w narkotyki w tych wyjaśnieniach P. B. podała: „T. „kupował” te narkotyki od M.. M. był jego szefem, on dawał mu narkotyki na handel, można powiedzieć, że on był pod M.. M. jeździł J. koloru złoto-kremowym. Raz przyjechał F. (...) taki jak ma policja, koloru srebrnego, on wyglądał jakby był odebrany prosto z salonu. Oni się umawiali na telefon, on dzwonił do niego na komórkę. M. jest młody, około 22 lat, miał około 180 cm, był przepakowany tak jakby chodził na siłownię, blondyn, krótkie włosy ścięte na jeża, na bardzo krótko. Był w mojej ocenie przystojny, ja nie widziałam czy miał tatuaże. Zawsze był w kurtce skórzanej czarnej, latem widziałam go w krótkim rękawie, ale nie widziałam u niego tatuaży. Samochody te były na (...) numerach rejestracyjnych. Ja widziałam go w tym T. we wtorek 16.02.2010r. ok. 14-15:00, podjechał pod samo wejście, niedaleko M. przy R. na U.. Ja wsiadłam do tego samochodu. W tym samochodzie siedziało jeszcze dwóch chłopaków, kierowca i pasażer. My wsiedliśmy bocznymi przesuwanymi drzwiami do środka. W samochodzie były trzy rzędy siedzeń. Samochód był przeszklony normalnie. W środku też było widać, że jest to nowe auto. T. mu dał w Euro pieniądze, było to 1700 EURO. Były to tylko Euro. T. dał pieniądze tylko M.. Nie brał od niego wtedy narkotyków oddał mu tylko pieniądze – to był dług. Nie wiem jaki wysoki był to dług.(…) Te pieniądze na dług miał od listonosza, po tym zdarzeniu ” (vide k. 514)
Podkreślenia wymaga, że to również w tych wyjaśnieniach po raz pierwszy P. B. stwierdziła, że T. S. (1) miał długi narkotykowe. Wyjaśniła mianowicie: „T. mówił mi, że ma długi, myślę że było to powyżej 10.000 zł, wydaje mi się, że mogło to być 16.000 zł.” (vide k. 514) „T. długi brały się też stąd, że mu ludzie nie płacili.(…) T. zaczęli naciskać od początku roku. Na pewno gdyby nie oddał pieniędzy to mogliby go gdzieś wywieść i zrobić krzywdę, nikt mu tego nie mówił, ale T. zdawał sobie z tego sprawę. Wiem, że T. co chwila odkładał termin płatności, w końcu M. się wkurzył i powiedział mu, że ma mu oddać pieniądze do 15 lutego 2010r. ” (vide k.515)
Równocześnie po raz pierwszy oskarżona P. B. podała szczegóły odnoszące się do charakteru znajomości S. i (...) oraz łączących ich kontaktów: „M. B. (1) (...) brał narkotyki od T. od czasu do czasu. Oni poznali się pod nocnym na R. około maja czerwca 2009 roku. Oni byli kolegami, nie byli szczególnie blisko. Wiem ,że „B. brał narkotyki.(…) T. sobą nikogo nie miał. Wiem, że B. chciał dla niego biegać, ale T. nie chciał żeby nie było przypału.” (vide k. 514-515).
Oskarżona P. B. także w tych wyjaśnieniach po raz pierwszy podała, o planach zdobycia pieniędzy jakie w związku z długami mieli S. i (...), nadto wyjaśniła okoliczności (podając błędną datę zdarzenia) odnośnie usiłowania rozboju w dniu 01.02.2010 roku na osobie J. K. (1). Oskarżona wyjaśniła: „ Ja byłam przy rozmowach T. z B. M. B. (1). Oni we dwóch planowali z dnia na dzień, raz poszliśmy do Banku (...) przy R. obok kościoła. To wszystko zaczęło się od początku lutego tego roku. Ten bank był na początku lutego tego roku. Oni zaplanowali, że jak ktoś weźmie więcej z bankomatu albo wypłaci z kasy to oni go napadną i wezmą mu pieniądze. Ja też tam byłam i stałam w banku i obserwowałam ludzi. Jak ktoś wziąłby dużo pieniędzy to miałam wysłać SMS do B., który był na zewnątrz. T. był wewnątrz banku i zakładał sobie konto , stąd przyszedł im do głowy ten pomysł. Wytypowaliśmy jakąś kobietę, ale nic z tego nie wyszło. B. mówił potem, że nie było jak. Potem około 5 lutego 2010 r. we trójkę wymyśliliśmy napad na listonosza. Zaplanowaliśmy, że B. pójdzie za nim, pryśnie mu gazem w oczy, poszamoczą się, listonosz nic nie będzie widział a on wyrwie tą torbę i uciekną. Ten gaz to ja załatwiłam, wzięłam go z domu od mojej mamy, która go sobie kiedyś kupiła. Oni mnie się zapytali czy coś takiego mam, ja powiedziałam, że tak. Tego dnia tj. 5 lutego 2010 r. B. z tym gazem śledził listonosza J. jak chodzi po osiedlu. W końcu wszedł do klatki, psiknął go gazem i złapał za torbę i próbował ją wyrwać, przewrócili się w czasie szamotaniny. J. listonosz zaczął krzyczeć że złodziej, B. nie mogąc wyrwać torby podniósł się i uciekł. Ja wiem jak to wyglądało, bo nam B. opowiadał. Po tym jak się razem zdzwoniliśmy, B. miał buzię popsikana gazem koło ust. Skóra była w tym miejscu pomarańczowa. T. i B. byli źli, że im się nie udało, bo oni obaj potrzebowali pieniędzy, bo mieli długi. Mi to była rybka, bo ja nie potrzebowałam pieniędzy. Oni wtedy znowu zaczęli planować jak zdobyć te pieniądze. Potem rozmawiali ze sobą przez telefon i potem się spotkali. Wiem, bo T. mi mówił. T. mi potem opowiadał, że zaplanowali, że napadną na listonosza J., potraktują go paralizatorem, wsadzą go do jakiegoś dużego samochodu, okradną go i wywiozą w ustronne miejsce i tam zostawią nie robiąc mu krzywdy. B. mówił, że ma kolegów którzy by się na to pisali, oni to zaplanowali po 8.02.2010 r. Ja nie miałam swoich pomysłów, ja mówiłam im tylko, że jak ja bym chciała coś takiego zrobić to strzeliłabym do niego z pistoletu żeby się człowiek nie męczył, albo bym potraktowała nożem. Ja powiedziałam żeby napaść na człowieka trzeba go unieszkodliwić czyli zabić w szybki sposób żeby się nie męczył, nie uciekł i nikogo nie wydał. Oni powiedzieli, że bez sensu, że po dźgnięciu człowieka nożem on może potem biec i ich gonić. Później przez cały tydzień T. i B. kombinowali co zrobić, aż do 15 lutego 2010 roku” (vide k. 515-516)
Wyjaśnienia P. B. z dnia 22.02.2010roku zawierają również odmienności w stosunku do wcześniej składanych w zakresie dotyczącym zdarzenia z dnia 15.02.2010 roku. W szczególności dotyczy to udziału w zdarzeniu przede wszystkim T. S. (1), którego rola we wcześniejszych wyjaśnieniach była przez nią pomniejszana, a także co swojej roli w zajściu. Oskarżona tym razem podała:
„Ja siedziałam w mieszkaniu T. razem z nim w poniedziałek 15.02.2010r. i potem zeszliśmy do niego piwnicy. Po drodze wpuściliśmy do klatki B., który czekał na nas i we trójkę poszliśmy do piwnicy. Wydaje mi się, że T. i B. wzięli po ścieżce amfetaminy. T. poprosił mnie o telefon, jak mu dałam wyjął moja kartę SIM, a w jej miejsce wyjął nową kartę z nowo kupionego startera (...), nie wiem jaki to był numer, on zaczynał się na nr (...). Z tej nowej karty z mojego telefonu zadzwonił do J. listonosza. J. wcześniej z S. dzwonili do T. podobno, bo chcieli kupić sztukę- działkę. J. powiedział, że będzie za jakieś 2 godziny. J. przyszedł gdzieś koło 11 lub 12. Nie miałam wtedy telefonu więc nie pamiętam. Przez dwie godziny oni obmyślali cały plan. Oni mówili, że jak on będzie wchodził to dostanie w głowę, on straci przytomność, oni go okradną, wezmą jakiś samochód i go wywiozą w odludne miejsce i go tam zostawią. Jak to wymyślili to stwierdzili, że nie mają samochodu powiedzieli, że coś się później wymyśli. Wydaje mi się, że oni chcieli go zabić tym uderzeniem w tył głowy, ale im nie wyszło. Pałkę T.wziął od swojego kolegi. Jak my byliśmy w tej piwnicy T. wyszedł do któregoś ze swoich kolegów, nie wiem czy nie do (...) co mieszka w tym samym bloku i przyniósł ta pałkę, taką jak od baseball’a tylko krótką. Pałka była koloru jasnego drewna, miała czarną taśmę na rękojeści. Myśmy siedzieli i czekali. Ja siedziałam w środku u T. w komórce piwnicznej, oni wyszli. Plan był taki, że listonosza J. wprowadzą drugim wejściem, listonosz będzie szedł z T., T. będzie szedł pierwszy. Brzoza miał się schować za ścianą wnęki, przy zgaszonym świetle i jak listonosz go mnie to miał dostać w tył głowy. Ja słyszałam ich kroki, potem było słychać takie puste uderzenie jak kość o kość, potem słyszałam szamotaninę, wybiegłam zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam, że oni się szarpią. Listonosz krzyczał, że to boli, zostawcie mnie. Oni go ciągnęli a on się bronił. Ja się cofnęłam do tej komórki piwnicznej a oni wtoczyli się za mną (…) W piwnicy były dwa krzesła z oparciami. Na tym bliżej wyjścia usiadł T., a na tym w środku naprzeciwko T. około 1,5 metra siedział listonosz J., B. stał obok listonosza po jego prawej stronie, po skosie. Ja siedziałam albo na biurku na korytarzyku przy wejściu do piwnicy tak, iż wszystko widziałam albo na zamrażarce w środku. Ja cały czas widziałam i słyszałam całą rozmowę i co się dzieje. Oni go już wtedy nie bili. Widziałam, że leci mu krew z tyłu głowy. Oni go oskarżali, że ich sprzedał z narkotykami, mówili mu że to było to po tym jak mu sprzedali narkotyki, że Policja powiedziała że mają informatora. Widziałam, że T. ze strachu trzęsły się ręce. Byli źli że im nie wyszło. Listonosz powiedział „dajcie, bo muszę sobie pier..nąć ścieżkę, bo jest mi słabo”. Oni wtedy we trójkę zażyli po ścieżce amfetaminy. Cała rozmowa była na ten temat, że J. ich sprzedał. J. poprosił mnie żebym poszła do domu po wodę i jakąś ścierkę żeby mógł sobie przyłożyć do krwawiącej głowy. Ja miałam klucze do domu T. więc poszłam i przyniosłam wodę z kranu w dwulitrowej butelce oraz pół litrową colę oraz jakieś szmaty. Mnie nie było około siedmiu minut. Ja jak wróciłam dałam im się napić wszystkim trzem coli. J. przemył sobie głowę, widziałam że ma rozciętą skórę i pokrwawioną twarz. On zmył sobie tą ścierką krew i wyglądał normalnie. Oni palili tam też papierosy, wszyscy wtedy jak siedzieli oni rozmawiali z J. i chcieli go namówić, że upozorują napad, wezmą od niego pieniądze. On powiedział, że się na to nie zgadza bo nie potrafiłby kłamać na policji, bo po tym wcześniejszym napadzie tak z nim policja rozmawiała, że podejrzewali go, że on ten napad upozorował. Jak rozmawiali to J. był spokojny, wiedział że mogą go podejrzewać, bo był ich ostatnim klientem i że nie ma pretensji, ale on ich nie wydał. J. był takim człowiekiem, że jakby ktoś wyciągnął do niego rękę to on by wyciągnął swoje dwie. J. nie zdawał sobie sprawy, że mogą mu coś zrobić, nie podejrzewał ich kompletnie. Bo T. z J. się lubili. Wtedy T. z B. zaczęli się ze sobą namawiać, wychodzili kilkukrotnie z piwnicy. Wtedy mi kazali siedzieć z nim i tak jakby go pilnować. Ja nie słyszałam o czym oni rozmawiali. Ja rozmawiałam wtedy z J., on opowiadał o swojej rodzinie, o dzieciach, żonie. Oni jak wracali to mówili, że ma przyjechać zaraz jakiś wymyślony przez nich człowiek, o dziwnej ksywce, który potwierdzi czy to J. ich sypnął czy nie. J. był przekonany, że oni mówią prawdę i nie zrobią mu krzywdy. B. z T. cały czas się naradzali. W pewnym momencie oni powiedzieli do J., że muszą mu zakleić usta, oczy i związać ręce, tak żeby nie mógł zobaczyć tamtego mężczyzny. Ja już się domyśliłam, że chcą go zabić, byłam tego pewna, z uwagi na ich zachowanie. Oni najpierw wzięli mu ręce do tyłu i związali mu taśmą izolacyjną czarną o szerokości około 1 cm. Ręce te wiązał T.. Potem razem z B. zakleili mu usta szarą taśmą szeroką, potem na oczy położyli mu folię przeźroczystą do żywności i przykleili na to srebrną taśmę. Taśmy te były w piwnicy. Jak oni zaklejali J. to on mówił im po co to wszystko, że on przecież im nie ucieknie. Oni mu mówili, że to po to żeby nie rozpoznał tamtego faceta. Jak oni go zakleili to zaczęli wychodzić i mówić tak żeby usłyszał, a do mnie że niby mam iść i patrzeć przez okno czy nie nadchodzi. Ja już wiedziałam co oni chcą zrobić i nie chciałam na to patrzeć żeby mi się to w nocy nie śniło. Ja poszłam i usiadłam na rurach ciepłowniczych za tym zaułkiem gdzie zaatakowali listonosza. Ja zaczęłam panikować, B. chodził w tą i z powrotem, podszedł do mnie i powiedział, że J. już stąd nie wyjdzie, bo nas wyda na Policji. Ja zaczęłam panikować, wtedy B. przyszedł do mnie i powiedział, że jak się nie uspokoję to ze mną zrobi to samo co z nim. Potem znowu wrócił się tam po około minucie, wrócił z białym kablem od anteny czy od przedłużacza, on był ucięty z dwóch stron. Miał on wtedy na sobie silikonowe rękawiczki. Brzoza stał z tym kablem wtedy chwilę przy mnie, zgiął go tak jak pasek i ciężko oddychał, jakby był zdenerwowany, że musi coś zrobić. Teraz pamiętam, że on miał silikonowe rękawiczki, białe, od wewnątrz były zielone. W tym miejscu przypomniałam sobie jakie ja wzięłam ścierki, był to jaskrawoniebieski ręcznik, ścierka kuchenna w biało niebieską kratkę, była gaza biała – kawałek. Po tym jak B. stał przy mnie z tym kablem on szybko odszedł i potem usłyszałam takie szuranie o podłogę i stukanie o meble. Ten dźwięk skojarzył mi się wówczas z człowiekiem leżącym na ziemi i próbującym się rzucać i uwolnić. Ja po około 5 minutach po tym szuraniu, ja cały czas płakałam, zawołał mnie T. żebym przyszła. Ja tam podeszłam i zobaczyłam, że jak jest piwnica T. to krzesła były rozsunięte a na środku piwnicy leżał listonosz na plecach, ręce miał skrępowane do tyłu, po jego prawej stronie stał T., nad nim nad głową listonosza stał B., trzymał za końce kabel i ciągnął go do góry i na boki. Kabel by ł złożony co najmniej na dwa, obwiązany był wokół szyi listonosza. B. stał nad nim i ciągnął kabel na boki do góry. Tak że kabel przechodził poniżej grdyki na krtani. Widziałam jak J. listonosz ma całą czerwono siną twarz, nos miał nie zaklejony. Ja słyszałam jak coś bulgocze w krtani u niego. Jak B. go trzymał to zobaczyłam, że całe ciało listonosza zadrgało tak jakby dostał drgnięcia całego ciała i usłyszałam jak mu coś zabulgotało. Krzyknęłam „O B.!” i B. kazał mi wyjść, bo bym jeszcze bardziej spanikowała. Wtedy uciekłam tam, gdzie siedziałam na te rury i zaczęłam płakać. T. mnie cały czas wołał. W końcu poszłam do piwnicy i zobaczyłam, że J. już nie żyje i ma związane taśmą nogi i całą głowę miał owiniętą tą folią spożywczą. Głowa była owinięta kilkanaście razy. Ja chciałam dodać, że jak oni rozmawiali z J. wcześniej to porozumiewali się znakami jak on nie widział, tak jakby pytali się co zrobić z nim. Kiedy J. już nie żył i był związany to oni szukali w piwnicy jakiegoś pudła. Oni przymknęli piwnicę i T. zadzwonił do B., on się nazywa B., chyba G., to przyjaciel z dzieciństwa T.. T. powiedział do B., że jest mu potrzebny duży samochód, bo potrzeba kogoś wywieźć i dostanie za to 2000 zł. Że B. jest jego ostatnią deską ratunku. Po tej rozmowie T. powiedział, że mam iść po pilota do bramy do jego domu i przynieść mu worki na śmieci. Widziałam, że oni wzięli deskę z piwnicy i przełożyli go na tą deskę, postawili na nim karton od telewizora. Ciało porozpychało ten karton, oni w te miejsca gdzie to wypchnęło dziury powpychali worki, żeby nie było tego widać, a żeby wyglądało jak śmieci. Oni mi nie obiecywali za to żadnych pieniędzy i żadnych pieniędzy nie dostałam. T. dał mi tylko 1000 zł i kazał mi je schować w domu, ja schowałam je do takiej małej białej torebki u siebie w domu. Ta torebka jest nad moim biurkiem nad szufladą. Ja widziałam to co oni robili, bo zeszłam powiedzieć, że B. przyjechał. Oni wtedy podnieśli to wszystko i wynieśli z piwnicy na dwór. Oni nie mogli tego w ogóle podnieść. B. wydzwaniał do nich, że nie ma czasu. Jak wyszli na zewnątrz to B. już odjechał. Wtedy T. powiedział, że mam zadzwonić z jego telefonu do B. i mam powiedzieć żeby się wrócił. On nie chciał, wtedy telefon wziął T. i nakrzyczał na niego, żeby mu tego nie robił i wtedy B. wrócił. Oni najpierw stali w wejściu do klatki, oni cały czas trzymali tą deskę z ciałem w powietrzu. Kiedy B. powiedział, że przyjedzie to oni wyszli z tej klatki i oparli tą deskę o murek z metalowych rurek. Jak przyjechał B. on się o nic nie pytał. Potem T. mi powiedział jak już wrócił, że B. o wszystkim wie. B. powiedział żebym wróciła do piwnicy po kurtkę B.. Rzeczy J. spakowane były w dwóch kartonach. W jednym była kurtka i torba, a w drugim ścierki, ręcznik, kable i ja to musiałam spakować w folię i worki wszystko oddzielnie. Ja to wszystko spakowałam w jeden worek. Listy były w worku z ciuchami J. i tam gdzie była jego torba. Była to zielonkawa kurtka, czarna bluza z kapturem, torba na listy i czarna torebeczka, ona była we krwi. Kij stał koło zamrażarki. Oni jak odjeżdżali to powiedzieli żebym to wszystko posprzątała, potem on do mnie dzwonił jeszcze raz, ja wtedy powiedziałam, że już sprzątam. On mi kazał sprzątnąć krew z podłogi, popakować rzeczy J. i wszystkie dowody, że on tam był. Miałam pakować oddzielnie jego rzeczy i rzeczy które były ubrudzone krwią. Oni pojechali samochodem B., żółtym T. z czerwonym napisem (...) w stronę Z. za W.. T. dzwonił do mnie z drogi i pytał gdzie tam są jakieś lasy, gdzie ludzie nie chodzą. Ja mu powiedziałam, że ma pojechać w stronę P., bo tam jest dużo lasów. Powiedziałam mu żeby w Z. skręcił na P. i pojechał gdzieś w stronę lasu i U., bo tam na pewno coś znajdzie. Ja o tym wiedziałam, bo bywałam tam często kiedyś u mego byłego chłopaka. Oni jak wynosili ciało z piwnicy to było około 14:00. T. jak posprzątam to kazał mi wziąć pieniądze do jego mieszkania i tam na mnie czekać. Jak byłam już w domu to zadzwonił do mnie T., spytał się czy posprzątałam, ja powiedziałam, że tak wtedy słuchawkę wziął B. i kazał mi wszystko posprzątać, ale T. mi nie kazał. Ja potem poszłam na spacer z psem i wyrzuciłam do śmietnika butelki po napojach, z których pili i puszkę po R., gdzie gasili papierosy oraz kartę SIM i starter, z którego dzwonił T. do J.. Potem T. mi powiedział, że za pomoc B. dał 2000 zł przy B.. Musiało to być wtedy jak tam jechali. Potem z tego co wiem to B. się wystraszył i zwiał stamtąd, a oni wracali autobusem z powrotem. W domu byli około 17 tego dnia. Jak wrócili to podzielili się pieniędzmi na pół, wyszło około po 12.500 zł. Po tym jak się podzielili to zeszliśmy razem z psem, oni poszli do piwnicy a ja stałam z psem przed klatką, gdzie spotkałam koleżankę O. Z., zam. ul. (...). Ona potem poszła, a ja czekałam jeszcze 5 minut i oni wyszli z tymi pudełkami. Oni wzięli te kartony z piwnicy i tą pałkę, a T. wziął jeszcze z domu wszystkie karty SIM i startery które miał, połamał je i wyrzucił na końcu bloku do śmietnika. Te kartony oni wzięli na tzw. (...), za laskiem nieopodal bloku T. i włożyli te kartony koło jakiegoś pieńka czy krzaczku pod śniegiem, pod ten krzaczek. Ja stałam dalej z psem i pilnowałam żeby tam nie wchodził. Oni zabrali tylko telefon i pałkę. Telefon B. wyrzucił na teren altanek, tak że odpadła klapka i upadła wcześniej, to był telefon S. (...). Kartę SIM z telefonu wyjął B. i powiedział żebym ją połamała co też zrobiłam. Wyrzuciłam ją w śnieg. B. kij baseballowy wyrzucił w krzaki w lasek. Podeszliśmy pod bramę , B. poszedł a my wróciliśmy do domu. Leżeliśmy w łóżku, oglądaliśmy telewizję, dziennik i (...). T. zaczął mieć wyrzuty sumienia. Potem pojechaliśmy taksówką do galerii (...). Piliśmy tam drinka. Wtedy zadzwonił do T. (...) i powiedział, że zaginął listonosz. Było to około 21:00. Wtedy T. zaczął się bać. Ja miałam wyrzuty sumienia, że nie mogłam zrobić nic wtedy i temu zapobiec, temu zabójstwu. Mi się to codziennie śni. Ja nie poszłam na Policję, bo bałam się że jak oni by wyszli to by mi coś za to zrobili. Ja jak Policja mnie zatrzymała to nie chciałam nic mówić, okłamywałam Policję, teraz tego bardzo żałuję. Teraz powiem wszystko, bo się nie boję.” (vide k. 516- 522)
W kolejnym przesłuchaniu w postępowaniu przygotowawczym w dniu 04.08.2010 roku, kiedy P. B. przestawiono postanowienie o zmianie i uzupełnieniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów oskarżona korzystając z prawa do odmowy składania wyjaśnień, w tym do ustosunkowania się do tego czy przyznaje się bądź nie do popełnienia zarzucanych jej czynów – z uwagi na nieobecność podczas tej czynności jej obrońcy. (vide k. 1063)
Podczas wykonywanych w postępowaniu przygotowawczym czynności związanych z ustaleniem osoby dealera narkotykowego u którego zaopatrywał się S. – P. B. została okazana tablica poglądowa z wizerunkami mężczyzn – (m.in. M. R.) i złożyła wyjaśnienia, w których stwierdziła, ze nie rozpoznaje żadnego z mężczyzn. „Żaden z tych mężczyzn nie przypomina mi chłopaka o imieniu M., o którym mówiłam w swoich wcześniejszych wyjaśnieniach. Tamten M. według mnie wyglądał starzej niż mężczyźni na okazanych mi wizerunkach. Poza tym tamtego M. widziałam ponad rok temu i nie pamiętam dokładnie jak wyglądał. Poza tym ja z M. nie widywałam się na co dzień. Widziałam go raz lub dwa” (vide k. 1290 – 1291)
Podczas rozprawy sądowej oskarżona P. B. nie przyznała się do popełnienia żadnego z czynów z a/o i złożyła wyjaśnienia, w których po raz kolejny w jeszcze inny sposób przedstawiła wersję co do przebiegu zdarzeń zarzuconych jej w akcie oskarżenia (vide k. 1776-1784). I tak:
Co do zarzutu z pkt I aktu oskarżenia we wstępnej fazie na etapie składnia spontanicznych wyjaśnień w odniesieniu do zdarzenia z dnia 15 lutego 2010 roku oskarżona podała, że w tym dniu rano postanowiła nie pójść do szkoły, bo nie była przygotowana do zajęć i zdecydowała, że pójdzie do domu do swojego chłopaka T. S. (1) – z wyjaśnień oskarżonej wynika, że był to pomysł spontaniczny, nie byli w tej dacie ze sobą umówieni, natomiast w trakcie wizyty zorientowała się, że T. S. (1) był umówiony wcześniej z M. B. (1) - bowiem, jak wspólnie z S. zeszli do piwnicy to tam już czekał (...). Tam jakiś czas byli we trójkę – mężczyźni dzielili narkotyki na porcje i w trakcie również je zażywali. Oskarżona na tym etapie składania wyjaśnień podała jedynie, że w pewnym momencie ktoś do S. zadzwonił i wówczas ten powiedział, że przyjdzie „do niego listonosz pan K.” (vide k. 1776), po około dwóch godzinach ponownie zadzwonił telefon i wówczas S. oświadczył, że K. już jest – oprócz stwierdzenia, że w czasie do przyjścia K. rozmawiali na różne tematy nie podała natomiast żadnych okoliczności związanych z treścią tych rozmów, w tym czy były one na temat przyjścia J. K. (1).
(Odmiennie niż na k. 517 – kiedy wyjaśniła, że w czasie oczekiwania na listonosza był opracowywany cały plan napadu na niego).
Oskarżona wyjaśniła: „T. powiedział, że przyszedł J., razem z M. wyszli z piwnicy. Widziałam tylko jak M. wziął białe ogrodnicze rękawiczki. Wyszli we dwóch i powiedzieli żebym poczekała, że za chwilę przyjdą. Po chwili usłyszałam podniesione krzyki i wpadli we trzech do pomieszczenia piwnicznego z zarzutem, że pan K. wydał ich na policji, że T. handluje narkotykami. Cały czas powtarzali w kółko, że wydał ich na policji, że T. handluje narkotykami. Pan K. mówił im, że on tego na pewno nie zrobił, że zaszła jakaś pomyłka. Widziałam, że pan K. miał z tyłu rozbitą głowę.” (vide k.1777)
(Odmiennie k. 517 i k. 133 – kiedy podała, że gdy usłyszała odgłosy szamotaniny i uderzeń oraz krzyki to wybiegła na zewnątrz sprawdzić co się dzieje i wówczas listonosz został wciągnięty do piwnicy, ponadto na k. 133 wyjaśniła o czarnych skórzanych rękawicach, które (...) miał w kieszeniach, a nie o ogrodniczych zabranych z piwnicy)
Również w tych wyjaśnieniach oskarżona podała, że gdy K. znalazł się w piwnicy, ponieważ miał zakrwawienia z mieszkania S. przyniosła wodę i ścierki oraz gazę, aby mógł się obmyć i zatamować krew oraz picie w postaci wody i coca-coli. Wyjaśniła także: „W pewnym momencie T. zaproponował panu K. żeby zostawił tą torbę, że ma już rozbitą głowę i że może powiedzieć policji, że został napadnięty. Pan K. na początku zgadzał się z tym, żeby upozorować jakby napad i żeby podzielili się pieniędzmi we trzech, ale w pewnym momencie się rozmyślił i powiedział, że nie potrafiłby kłamać na policji.” (vide k. 1777)
(Odmiennie k. 517- kiedy nawet nie wspomniała, by choć przez chwilę K. przystał na powyższą propozycję upozorowania napadu, czy na k. 133, gdy w ogóle nie wspomniała by były rozmowy na temat upozorowania napadu .)
Oskarżona P. B. wyjaśniła, że gdy K. odmówił upozorowania napadu S. z (...) wyszli z piwnicy na około 5 minut – w tym czasie (...) rozmawiała z K. o szkole, o jego rodzinie, dzieciach. „ Gdy wrócił T. i M. powiedzieli, że przyjdzie kolega z policji i rozpozna go, czy to on ich kablował. Po chwili T. powiedział, ze mam wyjść z piwnicy, mam wyjść do takiego okienka i czekać, aż przyjdzie jakiś chłopak, jak będę widziała go to żebym go wpuściła. Ja poszłam tam. Po jakichś 3 do 5 minut zawołał mnie T., żebym przyszła do nich. Gdy weszłam do piwnicy T. stał odwrócony do szafy na podłodze leżał listonosz, a nad nim stał M. i trzymał powieszonego listonosza na kablu. Ten listonosz leżał na ziemi, dotykała powierzchnią do ziemi oprócz barku i głowy, bo on był przytrzymany przez M.. Kabel był w około szyi listonosza obwiązany. M. trzymał ten kabel i tak jakby za ten kabel ciągnął do góry – to z tego powodu barki i głowa nie leżały na ziemi, a były uniesione. Pan K. się nie ruszał, T. (tak jak wyjaśniłam) stał odwrócony do tego wszystkiego przy szafie, regale. Coś robił na szafce, nie wiem czy czegoś szukał. Ja powiedziałam „o boże, co wy zrobiliście” i opuściłam piwnicę. Po chwili wyszedł do mnie M., złapał mnie za kark z tyłu i powiedział, żebym przestała panikować, jeżeli pisnę komuś choć słowo to tak samo wyląduje w kartonie i słyszałam jak tylko T. wyszedł z piwnicy.” (vide k. 1777) „ Ja nie byłam w piwnicy przy zalepianiu plastrem oczu i ust K.. Jak oni wyszli z piwnicy, żeby zatelefonować to nic do mnie nie mówili, żebym ja pilnowała K.. Ja nie wiem w jakiej odległości odeszli od tej piwnicy gdzie ja byłam z panem K., ale nawet jakby byli blisko mnie ja bym ich nie słyszała, bo ja w tym czasie rozmawiałam z panem K.. Jak byliśmy razem z panem K. sami w piwnicy i rozmawialiśmy to nie przyszło ani mi, ani jemu nic, żeby coś mogło się zdarzyć. Ja po prostu myślałam, że oni chcieli go nastraszyć, a on myślał, że to jest pomyłka. „ (vide k. 1779)
(Odmiennie k. 518 i nast. – oskarżona podała, że była obecna przy tym jak współoskarżeni krępowali i zaklejali pokrzywdzonego tłumacząc mu to koniecznością uniknięcia zobaczenia przez niego osoby, która ma go rozpoznać, nadto stwierdziła wówczas, że już w tym momencie domyśliła się o tym, że K. będzie zabity, w dalszej części oskarżona opisała udział zarówno (...) jak i S. podczas duszenia pokrzywdzonego. Jeszcze inna wersja na k. 133 –oskarżona podała, że po powrocie (...) i S. do piwnicy gdy wyszli na zewnątrz zadzwonić do kogoś – na jej pytania co będzie z listonoszem usłyszała od (...), że listonosz nie wyjdzie już z piwnicy co oceniła jako zapowiedź tego, że pokrzywdzony zostanie uwięziony w piwnicy; ponadto wyjaśniła wówczas, że gdy weszła do piwnicy i zobaczyła (...) duszącego pokrzywdzonego – ten chyba już nie żył chociaż jeszcze raz się poruszył.)
Oskarżona P. B. podczas etapu składania spontanicznych wyjaśnień na rozprawie sądowej wyjaśniła także w jaki sposób usunięte zostały zwłoki pokrzywdzonego z piwnicy oraz rzeczy do niego należące i ślady świadczące o popełnieniu przestępstwa. Wyjaśniła, że T. S. (1) załatwił transport zwłok, bowiem zadzwonił do swojego kolegi G. B. i poprosił go o pomoc, a ten się zgodził: „Rozmawiał przez telefon z B. i poprosił, żeby on przyjechał, że jest mu potrzebny transport i że mu zapłaci za to jeżeli przyjedzie. Po jakichś 20 minutach przyjechał ten B. i M. z T. wzięli jakąś deskę i na tej desce był karton i w tym kartonie chyba było ciało pana K.. Nie widziałam kto i w jaki sposób włożył ciało pana K. do kartonu, bo mnie przy tym nie było i wyszli we dwóch razem z tym kartonem do samochodu. Jeden trzymał z jednej strony, a drugi z drugiej strony za deskę, a karton stał na tej desce i wynieśli ten karton razem z deską do samochodu. T. kazała mi wszystko posprzątać w tej piwnicy i odjechali. Ja zeszłam do tej piwnicy i posprzątałam te wszystkie rzeczy czyli paczki, przekazy bluzę jakąś tam. Nie pamiętam dokładnie co tam jeszcze było i schowałam to wszystko do kartonów, które były w piwnicy. Zamknęłam piwnicę i poszłam do T. na górę. Siedziałam tam przez jakiś czas, po chwili zadzwonił do mnie T., zapytał się mnie czy posprzątałam tam wszystko. Ja mu odpowiedziałam, że tak i powiedział żebym zeszła do tej piwnicy, że na regale jest brązowa paczka z papieru i że mam ją wziąć i zanieść do domu i schować w komodzie. Jak mi powiedział tak ja zrobiłam. Po jakimś czasie, jak siedziałam w domu zadzwonił do mnie kolejny raz i powiedział mi, że z tej paczki mam wyjąć 2 tys. zł i schować je do szafy, ja wyjęłam tak i schowałam i T. zakończył rozmowę ze mną. Około godz. 17:00 T. i M. wrócili i T. zapytał się mnie, gdzie jest ta paczka. Ja mu ją podałam i podzielili się z M., chyba pół na pół, pieniędzmi. Zeszliśmy razem na dół, ja wzięłam psa, czekałam na nich przed klatką, a oni wyszli razem do piwnicy, wzięli te wszystkie kartony i poszliśmy na tzw. „(...)”, na koniec bloku. Ja stałam tam z psem, a M. i T. zakopywali te rzeczy w śniegu. Gdy wracaliśmy T. kazał mi połamać kartę SIM. Wydaje mi się, że była to karta z telefonu pana K. i wróciliśmy do domu. Połamałam tą kartę i wyrzuciłam ją, po prostu jak szłam to ją odrzuciłam. Wróciliśmy do domu, M. poszedł w swoją stronę, a do domu wróciłam tylko ja z T.. Siedzieliśmy w domu przez jakiś czas, pojechaliśmy później do Galerii (...). Siedzieliśmy tam przez jakieś 2 godziny i T. odprowadził mnie do domu.” (vide k. 1777-1778). Wyjaśniła ponadto: „Ja nie widziałam zwłok w kartonie, ale mi się tak po prostu wydawało, że one tam są. Nie pamiętam, nie umiem sobie przypomnieć, w którym momencie jak zobaczyłam ten karton, w którym przypuszczałam, że są zwłoki, ale to dłuższa chwila po zabójstwie. Ja przypuszczałam, że w kartonie są zwłoki, bo gdyby karton był pusty to szli by inaczej, a nie jak szli – tak jakby nieśli jakiś ciężar i szli pod tym ciężarem.” (vide k. 1779)
(Odmiennie k. 134 i nast. – oskarżona wyjaśniła, że dostała od S. polecenie obserwowania czy podjedzie pod blok samochód (...) i dopiero gdy go zobaczyła zorientowała się, że jest tam B., którego znała jako kolegę S., nie podała przy tym by była obecna przy rozmowie telefonicznej S. z B.; ponadto wyjaśnieniach z k. 134 podała, że na polecenie S. otwierała bramę pilotem, by wpuścić samochód przed klatkę, dzwoniła również ona do B., kiedy zorientowali się, że odjechał on sprzed klatki; w wyjaśnieniach z k. 134 podała, że sprzątała w piwnicy jedynie krew pokrzywdzonego, rzeczy pakowali współoskarżeni, nadto nie była obecna podczas ich usuwania z piwnicy bo została w domu; w wyjaśnieniach z k. 134 i nast. nie podała, że przenosiła z piwnicy pieniądze i chowała je w mieszkaniu usuwając z paczki część z nich i chowając je odrębnie.; w wyjaśnieniach z k. 134 oskarżona podała także (czego nie ma w w/wym.), że w Galerii (...) spędzali czas w ten sposób, że wspólnie z S. grali na automatach i pili drinki.
Odmiennie k.520 i nast.- oskarżona wyjaśniła, że była obecna przy pakowaniu zwłok pokrzywdzonego, w tym przynosiła w tym celu z mieszkania S. worki na śmieci; nadto: podczas rozmowy telefonicznej z B. oskarżony S. zaoferował mu za usługę 2000 zł, otwierała bramę pilotem, gdy przyjechał samochód, a następnie na polecenie S. dzwoniła do B. gdy zorientowali się, że odjechał; nadto: podała, że w trakcie jazdy współoskarżonych instruowała ich telefonicznie, gdzie są tereny zalesione, gdzie nie bywają ludzie; nadto: podała, że od S. dowiedziała się, że wypłacił B. 2000 zł przy (...) jako zapłatę za transport; określiła, że współoskarżeni podziału pieniędzy mieli po około 12,5 tys. zł, a ona sama z pieniędzy należących do listonosza wzięła 100 złotych na przechowanie; nadto: podała, że podczas pobytu w Galerii (...) i picia drinków do S. dzwonił (...) z informacją o zaginięciu listonosza.)
Co do zarzutu z pkt II aktu oskarżenia we wstępnej fazie składania spontanicznych wyjaśnień oskarżona P. B. podała jedynie, że na prośbę oskarżonego M. B. (1) dała mu gaz pieprzowy, bo: (… wiedziałam, że tym gazem nie zrobi nikomu krzywdy.” (vide k. 1778). Nadto wyjaśniła, że: „Prawdą jest to, że byłam przy tych spotkaniach, o których mówili współoskarżeni dotyczących zdarzenia z dnia 01.02.2010 roku, ale tego co oni mówili nie brałam poważnie. Wydawało mi się, że oni tylko tak mówili, żeby się pokazać. Nie mówiłam tego co ja bym zrobiła w stosunku do osoby napadniętej. Nie wyrażałam żadnego swojego zdania, że należałoby użyć noża” (vide k. 1779)
(odmiennie k. 515 i nast. – oskarżona opisała swój udział przy planowaniu w jaki sposób zdobyć pieniądze na spłatę długów S. oraz na k. 516 podała jakie metody należałoby zastosować w przypadku napadu, po to by obezwładnić pokrzywdzonego – nie zastrzegając w żadnym fragmencie tego przesłuchania, że nie traktowała tych planów poważnie)
W odniesieniu zaś do czynów z pkt V, VI i VII na tym etapie postępowania oskarżona wyjaśniła: „ … znam R. S. (1) i ze dwa, może trzy razy przekazałam mu na prośbę T. działkę amfetaminy, w sytuacji np. takiej, że T. był w toalecie i powiedział mi „P. tam pod poduszką leży torebka, weź ją i zanieś na dół S.. Ja zaniosłam i S. dawał mi za to pieniądze, które ja od razu przekazywałam T., a raz było tak, że gdy T. poprosił mnie, żebym zniosła tą działkę to S. powiedział, że za 2-3 dni rozliczy się z T.. Ja wracałam do domu i przekazywałam to T. i nic więcej do wyjaśnienia w tym zakresie nie mam. (…) Ja wiedziałam co się znajduje w torebkach, gdy brałam je na polecenie T.. Z tego co mówił T. to była to amfetamina. Za torebkę od S. brałam 40 zł i to było na polecenie T.. Nie pamiętam dokładnie dat, w których na polecenie T. byłam u S..” (vide k. 1778-1779) Ponadto oskarżona podała: „Pierwszy i ostatni raz rozmawiałam z panem K. w dniu 15.02.2010 r. Nigdy wcześniej z nim nie rozmawiałam i nic mu nie przekazywałam” (vide k. 1779)
(odmiennie – k. 112 i nast. – oskarżona przyznając się do popełnienia zarzucanego jej czynu określiła, że narkotyki dostarczała R. S. (1) od miesiąca bądź dwóch przed zatrzymaniem, również bywała z S. w mieszkaniu S. po to by dostarczać narkotyki jemu i J. K. (1) – którego tam poznała.)
Wobec stwierdzonych istotnych sprzeczności w wyjaśnieniach oskarżonej złożonych na rozprawie z tymi jakie złożyła w postępowaniu przygotowawczym w trybie art. 389§1 kpk były jej ujawnione wszystkie wcześniejsze wyjaśnienia celem odniesienia się do kolejnych swoich relacji przez oskarżoną oraz wyjaśnienia rozbieżności.
Oskarżona P. B. potwierdzając generalnie fakt złożenia wyjaśnień w postępowaniu przygotowawczym o treści takiej jak odczytana podkreślała, że w postępowaniu przygotowawczym była wywierana na nią presja – w tym była obrażana oraz brutalnie bita i duszona przez policjantów, przy czym wyjaśniła „Miałam obite żebra, przez jakiś czas byłam ogłuszona. Nie zgłaszałam tych dolegliwości przy zatrzymaniu, bo bałam się, ze gdybym je zgłosiła to potraktowana byłabym jeszcze gorzej. Również nie zgłosiłam tych obrażeń przy przyjęciu mnie do aresztu, nie wiem dlaczego.” (vide k. 1780) – z jednej strony stąd wynikają określone treści w jej wyjaśnieniach, co do pewnych kwestii oskarżona wyjaśniła, że nie pamięta szczegółów, jeszcze co do innych podkreślała, że teraz mówi prawdę. I tak:
W odniesieniu do wyjaśnień z k. 112-113 oskarżona potwierdzając ich treść oraz to, że szczegóły w nich zawarte są zgodne z prawdą podniosła, że chciałaby sprostować jedno zdanie, a mianowicie to w którym przyznała się do winy – tłumaczyła swoje wcześniejsze stwierdzenie tym, że „ Ja przyznałam się tylko dlatego, bo policja powiedziała mi, że jeżeli przekazałam narkotyki, czyli to znaczy, że robiłam to o co jestem podejrzana.” (vide k. 1780) Równocześnie oskarżona podkreślała, że nie brała dla siebie z tego tytułu żadnych pieniędzy, a wszystkie otrzymane przekazywała S.. Równocześnie oskarżona wyjaśniła: „Wtedy kiedy składałam wyjaśnienia to wiedziałam, że M. i T. są zamieszani we wcześniejszy napad na listonosza. Kiedy im przekazywałam gaz to nie za bardzo wiedziałam, do czego jest im potrzebny, a więc dając mu gaz nie wiedziałam na kogo będzie użyty. Oni dużo mówili, że chcieliby na kogoś napaść, ale nie mówili mi na kogo i w jakim celu. Tego nie pamiętam, czy oni próbowali napaść na K. dowiedziałam się przed 15.02.2010r. czy dużo później.” (vide k. 1780)
( kolejny raz odmienność w wyjaśnieniach oskarżonej w stosunku do wcześniej składanych przez nią wyjaśnień w postępowaniu przygotowawczym).
Oskarżona P. B. potwierdziła przy tym wyjaśnienia z k. 124-125 – przy czym w odniesieniu do tych wyjaśnień nie zgłosiła zastrzeżeń mimo, że ponownie przyznała się do czynu jej zarzuconego na tym etapie tj. czynu z art.59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk.
W odniesieniu do wyjaśnień z k. 131-135 oskarżona P. B. potwierdziła, że złożyła tej treści wyjaśnienia i podała, że są to wyjaśnienia generalnie zgodne z prawdą, ale niektóre elementy tych wyjaśnień chciałaby sprostować, przy czym z wyjaśnień oskarżonej wynika, że treści zawarte w protokole wynikają z jej odpowiedzi na pytania zadawane jej przez przesłuchująca ją policjantkę. „Nie jest prawdą to, że widziałam kij bejsbolowy przed zdarzeniem, bo ja widziałam ten kij bejsbolowy po zdarzeniu i to chyba wszystko” (vide k. 1781) Równocześnie odpowiadając na pytania oskarżona w zakresie w/wym. wyjaśnień podała, że: „Nie przypominam sobie by zanim pojawił się listonosz T. i M. rozmawiali coś na temat zdarzenia z dnia 01.02.2010 r.. Potem gdy pojawił się listonosz i ja byłam obecna to w tym czasie przy mnie nie było rozmów na temat zdarzenia z dnia 01.02.2010 r.. To nie było tak, jak wyjaśniłam w odczytanym protokole, że oni kazali mi wyjść bez słowa z piwnicy. Mi kazał z piwnicy wyjść T., a nie M., po to żebym czekała na tego gościa, który miał przyjść i jego rozpoznać. Nie padło takie zdanie, żeby B. do mnie powiedział, że listonosz już nie wyjdzie z tej piwnicy. Nie wiem, nie pamiętam tego skąd taki zapis w tym protokole, że B. tak mówił do mnie, a ja myślałam, że będą go więzić w tej piwnicy, ale nie przypuszczałam, że będą chcieli go zabić. Jak weszłam do piwnicy i zobaczyłam, że pan K. ma na szyi pętlę z kabla i on chyba już wtedy nie żył, ale mi się wydawała, że on się ruszał, ale dlatego, że M. go podnosił na tym kablu. Ja sama wyszłam z piwnicy. Ja nie wybiegłam z piwnicy, ja nie wezwałam policji, bo myślałam, że spotka mnie to samo. Ja nie potrafię powiedzieć dlaczego nie wezwałam nikogo, ja byłam przerażona całą sytuacją. Nie mam żadnych uzupełnień, ani zmian co do sytuacji związanej z samochodem (...) i B.. Nie wiem czemu w moich wyjaśnieniach nie ma nic na temat telefonu T. , którym polecił mi zabranie paczki z piwnicy, w której były pieniądze, a następnie zabrania z nich 2 tys. zł i schowania ich w domu. Była taka sytuacja, że zadzwonił T. i zapytał się mnie, czy są jakieś lasy czy coś takiego, a ja mu powiedziałam, że w okolicach P.. Nie wiem dlaczego nie ma mowy o tym w odczytanym protokole. W tych rozmowach, przy których byłam wcześniej wiedziałam, że jeden i drugi mają problemy finansowe. Nie wiem dlaczego nie mówiłam w tym protokole o problemach finansowych T.. Nie wiem dlaczego nie mówiłam w tym protokole o sprzątaniu rzeczy listonosza, tylko o sprzątaniu. Nie wiem dlaczego tego nie powiedziałam, może tego nie powiedziałam. Ja nie umiem wytłumaczyć swojego zachowania, byłam przerażona całą sytuacją. Nie wiem dlaczego tak zrobiłam, że pojechałam do Galerii (...) i piliśmy drinki oraz graliśmy na automatach, nie potrafię tego wytłumaczyć.” (vide k. 1781-1782) Dodatkowo oskarżona sprostowała, że rękawiczki, które założył podczas zdarzenia (...) były białe, ogrodnicze – a nie jak podała do protokołu „skórzane”. Ponadto oskarżona podkreślała, że K. nie bał się, że coś mu się poważnego stanie, w tym nie przewidywał, że może zostać zabity – „…martwił się, że w takim stanie nie będzie mógł się pokazać w pracy. To chodziło o krew, bo miał rozcięta głowę.” (vide k. 1782)
W odniesieniu do wyjaśnień z k. 512-523 oskarżona P. B. po ich ujawnieniu stwierdziła, że tak wyjaśniała, ale równocześnie podkreślała, ze tych wyjaśnień nie czytała i nie wiedziała co jest w nich zawarte. Podała, że: „Nie czytałam ich, bo do pana prokuratora ktoś wydzwaniał, przerywał zeznania i nie przeczytał mi ich w całości, tylko je wybiórczo czytał. Ja osobiście ich nie czytałam, bo wydawało mi się, że prokurator się spieszył. Pośpieszał mnie cały czas. Ja po prostu nie czytałam tych zeznań. Teraz wiem co jest w nich zawarte. Do tych zeznań odczytanych mi zostałam zmuszona przez policję. Mnie przesłuchiwał prokurator, ale policja się wtrącała i cały czas zadawali mi pytania. Przy przesłuchaniu było dwóch policjantów, którzy przed przyjazdem do prokuratury zmuszali mnie, żebym zeznawała tak jak oni chcą. To znaczy, żebym zeznawała tak jak pozostali oskarżeni. Oni mi mówili jak mam zeznawać. Ja już konkretnie nie pamiętam co oni mi powiedzieli, co mam powiedzieć, ale na pewno nie było tak jakbym miała napaść na człowieka. Prokurator na to pozwalał, żeby podczas przesłuchania pytania zadawali policjanci. Być może wyjaśniłam podczas przesłuchania, że ja byłam przy rozmowie T. i M. dotyczącej napadów na inne osoby, ale ja w tych rozmowach nie uczestniczyłam. Nie mam pojęcia dlaczego w odczytanym protokole jest zapis, że brałam w tym udział. Ja podczas przesłuchania nie wypowiadałam się odnośnie tego co ja bym zrobiła w przypadku napadu na tego człowieka. Nie umiem wyjaśnić dlaczego taki zapis jest w protokole. Byłam raz czy dwa z T. w banku, ale nie obserwowałam ludzi. Na prośbę T. napisałam sms do M., ale nie pamiętam jakiej treści. T. zakładał wtedy konto. Nie mam pojęcia skąd wziął się zapis, że obserwowałam ludzi. W tym protokole zaszła pomyłka, bo nie ja dostarczałam narkotyki tylko T.. Gdy podawałam te pseudonimy to nie chodziło o mnie tylko chodziło o T.. Nie wiem dlaczego jest zapisane, że ja wspólnie z kolegami brałam udział w typowaniu kobiety, której miały być zabrane pieniądze, czy w wymyślaniu napadu na listonosza. Dostrzegam różnice w moich wyjaśnieniach w zakresie zdarzenia z dnia 15.02.2010 r. Przed zdarzeniem w mojej obecności w piwnicy nie było w ogóle rozmowy na temat napadu na listonosza. Nie przypominam sobie, żeby któryś z nich wychodził z piwnicy, tylko wtedy wychodzili, kiedy mieli zadzwonić. Nie było mowy przy mnie żeby planowali skąd wezmą kij bejsbolowy. Nie wiem dlaczego tak się stało, że w moim wyjaśnieniu jest mowa o tym, że kij bejsbolowy wzięli od (...). Nie mam pojęcia skąd ten element wziął się w moim wyjaśnieniu. W momencie zdarzenia nie wiedziałam, że mają kij bejsbolowy od (...). Nie przypominam sobie takiej sytuacji, żebym przed zdarzeniem płakała. Nie wiem skąd taki zapis w protokole, że ja przed wejściem do piwnicy na korytarzu już płakałam. Ja cały czas byłam przerażona tym zdarzeniem. Ja nie umiem sprecyzować co miałam na myśli określając, że miałam wyrzuty sumienia i że T. miała wyrzuty sumienia. (…) Tak jak pan prokurator powiedział, żebym podpisała zeznania to ja tak zrobiłam. Nie wiem dlaczego wtedy nie czytałam. Nie nosiłam narkotyków do mieszkania R. S. (1). Nie odbierałam narkotyków od dealera M. dla S.. Nie składałam oficjalnego zawiadomienia o przestępstwie wywierania na mnie nacisków przez policję. Nie zrobiłam tego, bo myślałam, ze to i tak nic by nie dało. T. raczej o tym nie wiedział, że M. mi groził, ale obydwaj byli przerażeni tym co się stało, nic do mnie nie mówili. Nie pamiętam sytuacji żebym widziała M. z popsikaną buzią gazem po tym pierwszym napadzie na listonosza. (…) Nie pamiętam żebym wypowiedziała takie zdanie, że oni uderzając w głowę listonosza K. brali pod uwagę, że go zabiją. Nawet przez myśli mi nie przeszło żeby coś takiego mogło się zdarzyć. Ja znać nie znałam J. K. (1) nigdy wcześniej. Zobaczyłam go po raz pierwszy, ale patrząc na niego, rozmawiając z nim odniosłam wrażenie, że jest raczej dobrym człowiekiem i stąd taka opinia, że jakby ktoś do niego wyciągnął rękę to on też by wyciągnął. To była jedyna sytuacja, w której ja rozmawiałam z J. K. (1). Ja wcześniej widywałam J. K. (1) , natomiast nie potrafiłabym przypisać imienia i nazwiska, nigdy wcześniej nie rozmawiałam z nim. Widywać go widywałam, bo był listonoszem na osiedlu. Jak J. K. (1) był duszony kablem ja byłam przy tym okienku, gdzie czekałam na tego człowieka, który miał przyjść i go rozpoznać. W protokole źle musiało być zanotowane, że ja słyszałam odgłosy z duszenia J. K. (1) z upadkiem jego ciała, bo ja wtedy błam w odległości 6 metrów. Zdaję sobie sprawę jakie rozbieżności są w moim protokole. (…) Nie potrafię powiedzieć ile razy kabel był owinięty wokół szyi K.. Wiem, że mogę powiedzieć tylko tyle, że był owinięty wokoło szyi, ale w którym miejscu dokładnie to nie wiem. Nie mam pojęcia skąd w protokole wziął się dokładny opis jak dokładnie przechodził kabel i że był dwa razy owinięty. T. do okienka kazał mi pójść żeby otworzyć drzwi temu gościowi. Chyba musiała zajść pomyłka w zapisie że „ja niby mam iść”. Z tego co oni mówili to wydawał mi się, że ma ktoś przyjść. (…) Jeśli chodzi o długi to potwierdzam zapisy w protokole. Nie wiem dlaczego w protokole pojawiły się po raz pierwszy szczegóły dotyczące długów.” (vide k. 1782-1784)
Sąd zważył co następuje:
Dla prawidłowej oceny czynów, które zostały zarzucone oskarżonym ma w pierwszej kolejności znaczenie właściwa analiza ich wyjaśnień złożonych na kolejnych etapach postępowania i powiązanie tychże relacji z pozostałymi dowodami zgromadzonymi w sprawie – w tym przede wszystkim w postaci dowodów osobowych, ale także dowodów materialnych.
Analiza powyższa sprowadzać się musi nie tylko do zbadania czy kolejne wyjaśnienia oskarżonych są stabilne na poszczególnych etapach postępowania – ale także czy poszczególne relacje korespondują ze sobą oraz z innymi dowodami i w jakim zakresie oraz na ile postępy prowadzonego postępowania przygotowawczego i ustalenia dokonane przez organy ścigania miały, bądź mogły mieć wpływ, na treść wyjaśnień oskarżonych. Dodatkowym niezwykle ważnym elementem tej analizy jest okoliczność przewijająca się w niniejszej sprawie, a dotycząca ewentualnego nacisku wywieranego na oskarżonych podczas prowadzonych czynności na etapie postępowania przygotowawczego przez funkcjonariuszy policji i jego ewentualnego wpływu na kolejne relacje co do przebiegu zdarzeń podawane w wyjaśnieniach oskarżonych – przede wszystkim w aspekcie stwierdzenia, bądź wykluczenia naruszenia art. 171§7 kpk tj. w aspekcie zaistnienia warunków wyłączających swobodę wypowiedzi oskarżonych.
Mając powyższe uwarunkowania na względzie w pierwszej kolejności stwierdzić należy, że zabezpieczone w sprawie dowody materialne przystają do relacji oskarżonych w pełnym zakresie – z tych względów nie ma potrzeby, zdaniem sądu, dokonywać szczegółowego omówienia wyników przeprowadzonych w sprawie oględzin miejsc, przedmiotów czy też wyników przeprowadzonych w sprawie ekspertyz czy opinii. Podobnie odnieść należy się do dowodów osobowych jakie w sprawie zostały przeprowadzone – okoliczności z nich wynikające nie są tymi, które w jakimkolwiek zakresie oskarżeni podważają, dotyczą one bowiem faktów drugorzędnych – a nie odnoszących się bezpośrednio do zachowań i działań oskarżonych, a następnie do ich interpretacji w oparciu o przepisy prawa prowadzącej od ustalenia winy w zakresie stawianych oskarżonym zarzutów.
W sprawie niniejszej bowiem wystąpiła taka sytuacja, że to na podstawie wyłącznie wyjaśnień oskarżonych można podjąć próbę rekonstrukcji zdarzeń objętych aktem oskarżenia – zwłaszcza w odniesieniu do zdarzeń z dnia 01.02.2010 roku i 15.02.2010 roku - bowiem podczas ich planowania i etapu realizacji nie było osób postronnych.
W tym stanie rzeczy już na wstępie stwierdzić należy, że najbardziej odstające od ustaleń stanu faktycznego są wyjaśnienia oskarżonej P. B. – są one nie tylko zmienne (co zostało wykazane w części wcześniejszej przy dokładnym omówieniu kolejnych wyjaśnień oskarżonej), ale równocześnie okoliczności przez oskarżoną podawane nie korespondują z wyjaśnieniami współoskarżonych praktycznie na żadnym etapie postępowania w pełnym tego słowa znaczeniu. Ponadto dokładna ich analiza prowadzi do wniosku, że oskarżona P. B. podając szczegóły odnoszące się do zarzucanych jej i współoskarżonym czynów generalnie prezentuje postawę obronną mającą na celu w pierwszym rzędzie ochronienie siebie i w pewnym zakresie współoskarżonego T. S. (1) – z którym jest emocjonalnie związana – i równocześnie przerzucenie odpowiedzialności na oskarżonego M. B. (1).
W odniesieniu do wyjaśnień złożonych przez oskarżonych T. S. (1) i M. B. (1) można stwierdzić, że także tym dowodom nie można przypisać przymiotu stabilności. W zasadniczych jednak elementach w sytuacji, gdy oskarżeni zdecydowali się składać wyjaśnienia co do przebiegu zarzucanych im przestępstw - są one wzajemnie ze sobą korespondujące.
W tym miejscu podkreślenia wymaga, że w początkowej fazie postępowania przygotowawczego jako pierwsi wyjaśnienia składali T. S. (1) i P. B. – najwcześniej ustaleni przez organa ścigania jako osoby mające kontakt z pokrzywdzonym J. K. (1) – niemniej jednak bezpośrednio po zatrzymaniu, tj. w dniu 19 lutego 2010 roku, złożone przez nich wyjaśnienia w żaden sposób nie wskazywały, by wymienieni mieli z pokrzywdzonym inny kontakt niż wynikający z przedstawionego im zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk. Na tym etapie postępowania oskarżeni zaprzeczyli by w dniu 15.02.2010 roku widzieli pokrzywdzonego – T. S. (1) przyznał jedynie, że z pokrzywdzonym miał w tym dniu jedynie kontakt telefoniczny, zaś P. B. stwierdziła, że widziała pokrzywdzonego jakiś tydzień, czy dwa wcześniej.
Jak wynika z treści protokołów zatrzymania T. S. (1) (vide k. 55) oraz P. B. (vide k. 47) wymienieni podczas tej czynności nie zgłosili żadnych zastrzeżeń co do sposobu, zasadności i legalności zatrzymania. Nie podnosili także by istniały u nich tego rodzaju dolegliwości zdrowotne żeby potrzebna była interwencja lekarska – przy czym w protokole zatrzymania T. S. (1) opisano, iż posiada on zadrapania naskórka i opuchliznę z lewej strony głowy.
W dniu 20 lutego 2010 roku w złożonych przez oskarżonych S. i (...) wyjaśnieniach przed sądem podczas posiedzenia w przedmiocie rozpoznania wniosku prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania – oskarżeni składając wyjaśnienia co do stawianego im zarzutu przyznali się do jego popełnienia– jednak w żadnym zakresie w ich wyjaśnieniach nie pojawiły się okoliczności dotyczące ich związku ze zdarzeniami z dnia 01.02.2010 roku czy też z dnia 15.02.2010 roku popełnionymi na szkodę J. K. (1).
Co jest znamienne – na tym etapie postępowania wykonane przez organa ścigania czynności – w tym przeprowadzone dowody w postaci zeznań świadków, a w szczególności okoliczności wynikające z zeznań świadka R. S. (1) – wskazywały na podstawy do przedstawienia oskarżonym zarzutu art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk i przyznanie się oskarżonych, w ocenie sądu, nie było spontaniczne a wynikało wyłącznie z faktu dysponowania przez prowadzących postępowanie przygotowawcze takim materiałem, że wymienionym dowodom oskarżeni nie byli w stanie zaprzeczyć.
Równocześnie podkreślić należy, że na tym etapie postępowania cały czas trwały czynności związane z odszukaniem J. K. (1), łącznie z podawanymi komunikatami medialnymi, bowiem była sprawdzana wersja, iż pokrzywdzony z posiadanymi przy sobie pieniędzmi ukrył się.
Jeśli prześledzi się akta sprawy pod kątem kolejności poszczególnych czynności podejmowanych w sprawie to właśnie informacje medialne doprowadziły m.in. do tego, że rano w dniu 20.02.2010 roku zgłosił się na Policję G. B. i relacjonując swój udział w sprawie wskazał nie tylko miejsce, w które zostały wywiezione zwłoki J. K. (1), ale także i to, że zwłoki przewoził będąc poproszony przez T. S. (1) oraz że ze sprawą powiązani są P. B. i M. B. (1) (vide zeznania świadka G. B. k. 345-348, 362-363, 500-506, 1855-1858 i korespondujące z nimi zeznania świadka M. W. k. 479-480, 1853-1854).
Dopiero po tych ustaleniach w dniu 20.02.2010 roku o godzinie 17.30 po posiedzeniu przed sądem wobec zastosowania tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy – P. B. złożyła pierwsze wyjaśnienia, w których podała okoliczności związane ze śmiercią J. K. (1) (vide k. 131-135).
Tego samego dnia, tj. 20.02.2010 roku o godz. 21.50 został zatrzymany M. B. (1) – w protokole zatrzymania brak jest zapisu o jakichkolwiek widocznych obrażeniach ciała przy zatrzymaniu (vide k. 373).
Jak wynika z akt sprawy w dalszej kolejności w dniu 21.02.2010 roku o godz. 12.40 z udziałem zatrzymanego M. B. (1) zostały odnalezione porzucone przedmioty w okolicach wyścigów konnych (vide k. 428-430), zaś o godz. 16.25 po przedstawieniu mu zarzutów oskarżony złożył wyjaśnienia w sprawie (vide k. 444-450) – które nie tylko potwierdził przed sądem podczas przesłuchania jakie miało miejsce w dniu 23.02.2010 roku w związku z wnioskiem prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania, ale także w wielu fragmentach je uzupełnił (vide k. 489-491).
Przesłuchiwany w dniu 22 .02.2010 roku T. S. (1) o godz. l4.05 po raz pierwszy złożył wyjaśnienia, w których odniósł się do zdarzeń z dnia 1 lutego 2010 roku oraz 15 lutego 2010 roku i swojego w nim udziału – co znamienne wyjaśnienia powyższe korespondują praktycznie w każdym elemencie z wyjaśnieniami oskarżonego M. B. (1) złożonymi dotychczas w sprawie, a nadto w wielu elementach z wyjaśnieniami P. B. złożonymi w dniu 22.02.2010 roku (vide k. 512-523).
Jeśli dodatkowo prześledzi się zapisy w książeczkach zdrowia osadzonych, a w szczególności dotyczących stanu zdrowia przy przyjmowaniu oskarżonych do jednostek penitencjarnych to zauważyć należy, że jedynie u T. S. (1) w badaniu przedmiotowym stwierdzono „na skórze klatki piersiowej od przodu 2 siniaki wielkości śliwki. Rozlane zasinienie k.d.lewej” oraz w związku ze stwierdzoną bolesnością uciskową w okolicach żeber i podżebrza zlecono konsultację chirurgiczną oraz badania Rtg, które nie wykazały zmian (vide k. 1793). Zapisy z książeczki zdrowia T. S. (1) nie wskazują przy tym okoliczności w jakich doznał on stwierdzonych obrażeń. U pozostałych oskarżonych badanie przedmiotowe nie wykazało żadnych obrażeń. Ponadto zwrócić należy uwagę na to, że na etapie postępowania przygotowawczego jedynie oskarżony M. B. (1) podnosił w swoich wyjaśnieniach złożonych przed prokuratorem okoliczności związane z niedopuszczalnym traktowaniem go przy zatrzymaniu przez funkcjonariuszy policji (vide k. 775-777) – przy czym zgodnie z postanowieniem prokuratora z dnia 24.05.2010 roku zostały wyłączone materiały dotyczące stosowania przemocy przez funkcjonariuszy Policji (...) W. II w dniu 21.02.2010 roku w celu uzyskania określonych wyjaśnień od M. B. (1) tj. w zakresie czynu z art. 246 kk do odrębnego postępowania (vide k. 778)
Powyższa chronologia odnośnie kolejności poszczególnie przeprowadzonych czynności w sprawie oraz podniesionych powyżej okoliczności wynikających z zapisów w książeczkach zdrowia oskarżonych w zestawieniu z treścią składanych w tym czasie wyjaśnień przez oskarżonych wskazuje jednoznacznie, że podnoszony przez obronę zarzut naruszenia art. 171 §7 kpk nie może zostać uznany za zasadny.
W piśmiennictwie podkreśla się, że swoboda wypowiedzi w rozumieniu art. 171 § 7 k.p.k. oznacza brak przymusu w sferze woli człowieka, a także brak zakłócenia świadomości. Jest to możliwość decydowania przez przesłuchiwanego, zgodnie z własną wolą, o treści składanej przez niego wypowiedzi, w sytuacji, gdy żaden czynnik zewnętrzny nie krępuje go w formułowaniu tych wypowiedzi (E. Niemczyk, Problematyka swobody wypowiedzi osoby przesłuchiwanej w polskim procesie karnym, Wojskowy Przegląd Prawniczy 2004 r., nr 4, s. 60). Jest to stan, w którym przesłuchiwany zachowuje pełną, nieskrępowaną możliwość formułowania swego oświadczenia dowodowego, zgodnie ze swoją wolą. Brak swobody wypowiedzi powstaje zatem wówczas, gdy zaistnieją podczas przesłuchiwania takie warunki, które powodują, że formułując swą wypowiedź przesłuchiwany ma na uwadze inne okoliczności towarzyszące czynności przesłuchania, i w ten sposób oświadczenie dowodowe nie jest wyrazem tylko jego woli, gdyż jest ona skrępowana przez te okoliczności albo znajduje się on w stanie, w którym nie może panować nad swoją wolą (T. Grzegorczyk, Kodeks postępowania karnego. Komentarz, Zakamycze, 2003, Komentarz do art. 171 k.p.k.).
Równocześnie w orzecznictwie Sądu Najwyższego jeszcze na gruncie art. 157 k.p.k. z 1969 r. podkreślano, iż nie każde dolegliwe przesłuchania oznaczają warunki wyłączające możność swobodnej wypowiedzi. O niemożności swobodnej wypowiedzi mogą świadczyć tylko takie warunki, w których osoba przesłuchiwana ma zupełnie lub w tak znacznym stopniu sparaliżowaną wolę, że nie może powiedzieć tego, co by chciała, w związku z przedmiotem dokonywanej czynności procesowej (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 lutego 1974 r., V k.r. 42/74, OSNKW 1974, z. 6, poz. 115). Podkreślano, że nie wyłącza swobody wypowiedzi podejrzanego jego stan psychiczny wywołany swoistym "załamaniem się" w wyniku np. zastosowania odosobnienia (zatrzymania, aresztowania) czy przedstawionych dowodów, jeżeli nie towarzyszą temu niedozwolone metody przesłuchania (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 lipca 1977 r., III k.r. 188/77, OSNPG 12/1977, poz. 124).
Tym samym kierując się powyższymi dyrektywami przy kontroli czy w trakcie przesłuchania oskarżonych w postępowaniu przygotowawczym zaistniały warunki wyłączające swobodę wypowiedzi stwierdzić należy, że nie może być to jedynie hipotetycznie założona możliwość, ale musi ona wynikać wprost z wypadkowej stwierdzonych elementów składających się na stan sprawy.
Biorąc w pierwszej kolejności pod uwagę treść wyjaśnień oskarżonych oraz zestawiając je z przedstawioną chronologią czynności przeprowadzonych w sprawie – oskarżeni dozowali wedle własnego uznania w swoich wyjaśnieniach podawane okoliczności tak, by ukształtować swoją rolę oraz związaną z tym odpowiedzialność karną jak najkorzystniej dla siebie. Podkreślić należy, że w odniesieniu do oskarżonej P. B. taka postawa miała miejsce do ostatniego przesłuchania przed sądem.
Dodatkowo wskazać należy na jeszcze jeden element świadczący o swobodzie wypowiedzi oskarżonych – potwierdzający równocześnie stwierdzenie Sądu o dozowaniu w zależności od wyników postępowania treści przekazywanych w wyjaśnieniach przez oskarżonych. W trakcie niniejszego postępowania opisywany przez oskarżonych S. i (...) Dealer o imieniu (...) w toku toczącego się postępowania w sprawie prowadzonej przez Prokuraturę Apelacyjną w W.Wydział ds. Przestępczości i Korupcji sygn. akt AP V ds. 64/10 został ustalony i zatrzymany za udział w grupie przestępczej i handlu narkotykami. W związku ze złożoną kopią zeznań świadka M. R. (vide k. 1767-1770) i wnioskiem prokuratora złożonym na rozprawie w dniu 02.06.11 roku Sąd dopuścił dowód z zeznań tego świadka na okoliczności związane z udzielaniem T. S. (1) i P. B. narkotyków (vide k. 1791). Na rozprawie w dniu 21 czerwca 20100 roku świadek M. R. złożył zeznania, w których przyznał znajomość z tymi oskarżonymi, a w szczególności potwierdził, że S. i (...) dostarczał narkotyki i że oskarżony S. jest mu winien około 20 tys. zł (vide k. 1836-1838). Jeśli powyższe okoliczności wynikające z zeznań świadka M. R. zestawi się z wynikami okazań dokumentacji fotograficznej dokonanych oskarżonym w postępowaniu przygotowawczym (vide k. 1063, 1071, 1067)- podczas której to czynności R. nie został wskazany przez żadnego z oskarżonych - to w żaden inny racjonalny sposób, jak przedstawiony powyżej nie jest możliwe wytłumaczenie postawy prezentowanej w sprawie przez oskarżonych. Na marginesie zaznaczenia wymaga, że mając pełną gwarancję zachowania warunków swobody wypowiedzi podczas rozprawy sądowej również na tym etapie postępowania oskarżeni, korzystając co prawda ze swoich uprawnień do odmowy składania wyjaśnień, również nie wykazali woli do przedstawienia w sposób relacji co do przebiegu zdarzeń im zarzuconych.
W tym stanie rzeczy nawet jeśli przyjąć, że podczas zatrzymania oskarżonych była użyta przemoc fizyczna – zarówno dozwolona przepisami, jak i naruszająca art. 246 kk (a co podkreślić należy na obecnym etapie jest ewent. w niewielkim zakresie uprawdopodobnione opisanymi obrażeniami jedynie w odniesieniu do oskarżonego T. S. (1)) – to z całą stanowczością stwierdzić należy, że na postawie powyżej przedstawionych okoliczności brak jest podstaw do przyjęcia, że podczas przesłuchań mających miejsce w postępowaniu przygotowawczym oskarżeni mieli wyłączoną swobodę wypowiedzi i stosowane były wobec nich w tym okresie niedozwolone metody przesłuchania. O swobodzie wypowiedzi oskarżonych świadczy nie tylko obszerność protokołów przesłuchań i wielość podawanych przez nich szczegółów, ale także i to, że poszczególne relacje przystając do siebie w istotnych elementach równocześnie nie stanowią tzw. „kalki”, w której przebieg zdarzenia mimo, iż relacjonowany przez różne osoby jest idealnie taki sam. Ponadto o swobodzie wypowiedzi oskarżonych świadczy i to, że oskarżeni korzystali ze swoich uprawnień i zmieniali swoje wyjaśnienia podczas toczącego się postępowania – by ostatecznie podczas rozprawy sądowej potwierdzić treść wcześniej już składanych i skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień (w odniesieniu do oskarżonych T. S. (1) i M. B. (1)), czy też złożyć nowe wyjaśnienia (w odniesieniu do oskarżonej P. B.). Podkreślenia wymaga, że przecież na rozprawie sądowej były ku temu pełne warunki, by ewentualnie złożyć swobodne wyjaśnienia jeśli wcześniej złożone były w warunkach naruszenia art. 171§7 kpk i zawierały treści z którymi oskarżeni by się nie zgadzali.
Kolejną kwestią wymagającą szczegółowego omówienia jest wynikający z treści wyjaśnień oskarżonych podział ról przy popełnieniu zarzucanych im czynów i wynikający stąd różny ich udział w zdarzeniach – co jest istotne w pierwszym rzędzie przy prawidłowym ustaleniu winy oskarżonych, a dalej ma znaczenie dla wymiaru kary.
W tym miejscu stwierdzić należy, że zgodnie z ustalonym poglądem doktryny i orzecznictwem sądowym istota współsprawstwa, o jakim mowa w art. 18 §1 k.k., sprowadza się do wspólnego wykonania czynu zabronionego przez kilku uczestników przestępczego porozumienia i objęcia świadomością realizacji całości określonego czynu zabronionego. W orzecznictwie trafnie zwraca się uwagę na to, że działania poszczególnych współsprawców muszą mieć istotny, dopełniający się charakter, wspólnej realizacji znamion konkretnego czynu, zgodnie z przyjętym podziałem ról, przy czym podział tych ról, oparty na porozumieniu, może nastąpić per facta concludentia. Dla przyjęcia współsprawstwa ważne jest, aby każdy ze wspólników utożsamiał się z działaniami pozostałych, traktując takie zachowanie jako swoje, nawet wówczas, gdy osobiście nie wykonywał żadnych czynności czasownikowych przestępstwa. O wspólnym działaniu w takich warunkach stanowi brak stanowczego sprzeciwu oskarżonego przeciw przestępczym działaniom, a co za tym idzie, aprobata takiego zachowania, popełnionego na wspólny rachunek. (vide wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach sygn. akt IIAKa 147/08 - KZS 2009/03/39)
Analizując wyjaśnienia oskarżonych T. S. (1), M. B. (1) i P. B. pod tym kątem stwierdzić należy, że w zakresie dotyczącym wszystkich zarzuconych im czynów w akcie oskarżenia w ramach współsprawstwa wymienione powyżej elementy współdziałania zostały przez oskarżonych wypełnione.
Jak wynika z treści wyjaśnień oskarżonych co do zdarzenia z dnia 01.02.2010 roku – T. S. (1), który był pomysłodawcą napadu zanim do zdarzenia doszło omówił i zaplanował działania M. B. (1) w związku z napadem na J. K. (1). Zaznaczenia wymaga, iż w planach tych aktywny udział brała również P. B., która dostarczyła M. B. (1) narzędzie przestępstwa – środek obezwładniający w postaci gazu pieprzowego.
W odniesieniu do zdarzenia z dnia 15.02.2010 roku – stwierdzić należy, że z wyjaśnień oskarżonych wynika bezsprzecznie, iż głównym inspiratorem tego zdarzenia (zresztą podobnie jak i powyżej wskazanego z dnia 01.02.2010 roku) był T. S. (1). Z wyjaśnień oskarżonych wynika bowiem jednoznacznie, że to on miał nierozliczone długi u dealerów, którym zalegał z płatnościami za narkotyki. Ponieważ nie udało się zdobycie pieniędzy poprzez zrabowanie ich pokrzywdzonemu w dniu 01.02.2010 roku, zaś S. musiał rozliczyć się z pieniędzy do dnia 15.02.2010 roku – to właśnie S. zainicjował zwabienie listonosza J. K. (1) w dniu 15.02.2010 roku do piwnicy należącej do jego rodziców i tam podjęcie kolejnej próby zdobycia pieniędzy. O ile z materiałów zgromadzonych w aktach sprawy brak jest dostatecznych dowodów uprawniających do stwierdzenia, że T. S. (1) od początku planował w dniu 15.02.2010 roku zabójstwo listonosza J. K. (1) – to rozwój wypadków w tym dniu dowodzi, iż powstały na pewnym etapie zamysł pozbawienia życia J. K. (1) nie tylko został zaakceptowany przez wszystkich oskarżonych, ale także był przez nich wszystkich realizowany.
Analizując pod tym kątem wyjaśnienia oskarżonych stwierdzić należy, że w dniu 15.02.2010 roku to T. S. (1) polecił zakupienie karty SIM do telefonu komórkowego – powyższe zrealizowała P. B., z której aparatu po włożeniu tej nowej karty kontaktował się z J. K. (1) telefonicznie T. S. (1). Następnie to od T. S. (1) wyszła inicjatywa napadu na listonosza i to on zaplanował podczas spotkania w piwnicy w jaki sposób odebrane zostaną pieniądze J. K. (1) – w rozmowie z M. B. (1) ustalił, iż wymieniony z ukrycia zaatakuje J. K. (1) kijem baseballowym (upewniając się przy tym trzykrotnie, że powyższe zostanie zrealizowane). Wreszcie to T. S. (1) zorganizował narzędzie w postaci kija baseballowego – pożyczając je od kolegi A. C. (vide także zeznania świadka k. 1166-1167, 1854-1855). Również to T. S. (1) na pewnym etapie zdarzenia, gdy pokrzywdzony nie zgodził się na „upozorowanie” napadu na niego – podjął decyzję, że pokrzywdzony nie może wyjść w związku z tym żywy z piwnicy. Mimo jednak wiodącej roli T. S. (1) w popełnieniu czynu z art. 148§1kk w zb. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk (był on bowiem nie tylko inspiratorem przestępstwa, ale także z analizy wyjaśnień oskarżonych wynika, że cały czas kontrolował kolejne fazy zajścia wyznaczając współsprawcom kolejne zadania) – pozostali oskarżeni tj. M. B. (1) i P. B. nie tylko zaakceptowali plany S., ale także aktywnie w popełnieniu tego czynu uczestniczyli.
W tym zakresie, w ocenie sądu, wymaga szczegółowego omówienia rola w czynie zarzuconym oskarżonym w pkt I aktu oskarżenia jaką miała P. B. i na czym polegał jej współudział – w odniesieniu bowiem do pozostałych oskarżonych z wyjaśnień złożonych przez nich oraz P. B. oraz dokonanych na tej podstawie ustaleniach stanu faktycznego wynika wprost, że wymienieni podejmowali bezpośrednie działania sprawcze zmierzające do pozbawienia życia pokrzywdzonego J. K. (1).
W punkcie wyjścia zaznaczyć należy, że dla prawidłowej oceny zachowań oskarżonej P. B. należy po pierwsze podkreślić małą przydatność dla tego celu jej wyjaśnień z uwagi na małą ich wiarygodność – i to co do wszystkich zdarzeń objętych aktem oskarżenia. Jak zostało to już wcześniej podniesione, w ocenie sądu, P. B. złożyła w sprawie wyjaśnienia, w których nie tylko podawała sprzeczne wersje co do swego udziału w przestępstwach jej zarzuconych, ale przede wszystkim świadomie minimalizowała swój udział w zarzucanych jej czynach i powyższe świadczy o przyjętej postawie obronnej.
I tak przykładowo: mimo aktywnego udziału oskarżonej w planach „zdobycia łatwych pieniędzy”, w tym bywania w banku i obserwowania ludzi pobierających gotówkę – oskarżona ostatecznie potwierdzając swoją bytność w banku tłumaczy to towarzyszeniem S., który zakładał w tym czasie konto. Równocześnie w odniesieniu do zdarzenia z dnia 01.02.2010 roku oskarżona przyznając fakt przekazania (...) pojemnika z gazem pieprzowym ostatecznie stwierdza, że nie wiedziała w jakim celu jest on potrzebny współoskarżonym, a nawet poddaje w wątpliwość czy o tym napadzie dowiedziała się w dniu zdarzenia, czy też znacznie później (chociaż z wyjaśnień współoskarżonych oraz jej wcześniejszych wyjaśnień wynika, że była obecna przy planowaniu, wypowiadała określone treści co ona by zrobiła z pokrzywdzonym, aby wyeliminować niebezpieczeństwo „wpadki” oraz wcześniej przyznała, że po nieudanym napadzie na listonosza była w pobliżu miejsca zdarzenia razem z S.). Dalej: mimo ustalenia, że oskarżona wspólnie z S. dostarczała narkotyki zarówno R. S. (1) oraz J. K. (1), jak i innym osobom (a wynika powyższe nie tylko z wyjaśnień współoskarżonego S. i zeznań świadka S., ale także z wyjaśnień samej oskarżonej złożonych na etapie postępowania przygotowawczego) – oskarżona ostatecznie stwierdza, że nie wie skąd wzięły się określone zapisy w jej wcześniejszych wyjaśnieniach, może zaszła jakaś pomyłka, a w ogóle to najważniejsze jest to, że nie osiągała z tej działalności żadnej korzyści, bowiem wszystko robiła na polecenie S. i jemu też przekazywała pieniądze.
Tego rodzaju rozbieżności w wyjaśnieniach oskarżonej P. B. są bardzo rozległe i dotyczą praktycznie każdego elementu istotnego dla zdarzeń objętych niniejszym aktem oskarżenia. Zostały one szczegółowo wykazane i omówione w części wcześniejszej.
Na tym etapie stwierdzić należy, że taka postawa oskarżonej jednoznacznie prowadzi do wniosku, że oskarżona P. B. podczas składania kolejnych wyjaśnień nie przedstawiała okoliczności zgodnie z ich faktycznym przebiegiem, ale podejmowała każdorazowo nieudolne próby stworzenia takiej wersji, w której jej rola w popełnieniu przestępstw we współudziale z pozostałymi oskarżonymi ograniczać się miała do bycia bezwolnym i przypadkowym świadkiem, a nie sprawcą przestępstw jej zarzuconych.
Takie refleksje i ocena wiarygodności wyjaśnień złożonych przez oskarżoną P. B. dotyczą również zdarzenia z dnia 15.02.2010 roku. Analizując kolejne wyjaśnienia oskarżonej stwierdzić należy, że w odniesieniu do tego zarzutu składając kolejne wyjaśnienia oskarżona P. B. miała na celu wykreowanie takiego wrażenia, że całość zachowań współoskarżonych była dla niej całkowitym zaskoczeniem, na które nie miała najmniejszego wpływu, ponadto była tak przerażona rozwojem wypadków i obawiała się o swoje bezpieczeństwo i życie – że nie mogła w żaden sposób przeciwstawić się działaniom współoskarżonych.
Przykładowo: mimo ustaleń sądu wynikających z wyjaśnień współoskarżonych oraz częściowo z własnych wyjaśnień złożonych w postępowaniu przygotowawczym przez oskarżoną P. B., że w trakcie oczekiwań na przyjście listonosza w dniu 15.02.2010 roku do piwnicy S. były prowadzone rozmowy na temat napadu w tym dniu na niego po to, by zdobyć pieniądze oraz został opracowany podział ról – oskarżona P. B. w wersji prezentowanej ostatecznie na rozprawie sądowej celowo pomija w swoich spontanicznie składanych wyjaśnieniach ten element. Ponadto oskarżona P. B. mimo faktu, że w czasie przed skrępowaniem i zakneblowaniem J. K. (1), a następnie pozbawieniem go życia poprzez uduszenie przy użyciu kabla – wiedziała, że listonosz zostanie pozbawiony życia (vide wyjaśnienia współoskarżonych oraz składane przez nią samą na etapie postępowania przygotowawczego) na rozprawie sądowej w sposób mało przekonywujący próbowała wytłumaczyć zasłyszane od współoskarżonych w tym zakresie stwierdzenia jako zapowiedz uwięzienia listonosza w piwnicy. Oskarżona P. B. akcentowała na rozprawie przy tym wyraźnie to, że w ostatniej fazie zdarzenia w czasie agresywnych zachowań wobec J. K. (1) podjętych przez współoskarżonych w celu pozbawienia go życia była poza piwnicą – wyglądała przez okno wypatrując „wtyki” z policji. Generalnie zaś co do tego przestępstwa w swoich wyjaśnieniach starała się wykazać swoją przyjazną postawę wobec pokrzywdzonego – podkreślając pomoc mu udzieloną przy opatrywaniu głowy po doznaniu krwawiącego urazu od kija baseballowego, czy też podkreślając, że prowadziła z nim rozmowy na tematy dotyczące wyłącznie spraw prywatnych, a nie tych związanych z sytuacją zmierzającą do uzyskania korzyści majątkowej w wyniku popełnienia przestępstwa.
Równocześnie podkreślanie przez oskarżoną okoliczności związanych z wyłączeniem swobody wypowiedzi, bowiem była duszona, bita przez co miała obite żebra i była ogłuszona, a ponadto była obrażana (vide k. 1780) – co wg obrony przekłada się na małą wartość dowodową składanych przez nią na etapie postępowania przygotowawczego wyjaśnień – nie zostało w żaden sposób uprawdopodobnione (vide wcześniejsze rozważania co do naruszeń art. 171§7 kpk). Oskarżona nie tylko nie miała żadnych stwierdzonych obrażeń na ciele (a przy tego rodzaju naruszeniach nietykalności cielesnej, jak opisywane przez oskarżoną, jest praktycznie niemożliwe, by żadne ślady nie zostały pozostawione na ciele), ale podkreślenia wymaga, że dozowała posiadaną przez siebie wiedzę w zależności od sytuacji procesowej (wyklucza powyższe całkowicie wyłączenie woli i świadomości co do treści składanych wyjaśnień).
O tym, że oskarżona dysponuje dużo większą wiedzą na temat zdarzenia niż chce to zrelacjonować w sprawie świadczy pośrednio fakt, że to na podstawie wyjaśnień oskarżonej P. B. został ustalony świadek A. C., od którego T. S. (1) uzyskał kij baseballowy (vide k. 512-523) – powyższa okoliczność nie wynikała z żadnego innego dowodu i to na podstawie wyjaśnień oskarżonej został w/wym. prawidłowo ustalony.
Jeśli dokona się oceny zachowania oskarżonej P. B. w zestawieniu nie tylko faktów wynikających z jej kolejnych wyjaśnień, ale przede wszystkim z tym co podali także pozostali oskarżeni stwierdzić należy, że podkreślone już przez Sąd elementy składające się na działanie P. B. w ramach warunków z art. 18§1 kk na współsprawstwo co do czynu z art. 148§1 kk w zw. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk zostały spełnione. Mimo, że oskarżona P. B. nie wykonywała bezpośrednio żadnych czynności czasownikowych przestępstwa – to nie tylko uczestniczyła w kolejnych planach popełnienia czynów przestępczych, ale przede wszystkim w żaden sposób nie tylko nie wyraziła najmniejszego sprzeciwu przeciwko kolejnym agresywnym zachowaniom współoskarżonych aprobując je w pełnym zakresie. Dotyczy powyższe nie tylko zaaprobowania ustaleń, że (...) uderzy kijem baseballowym pokrzywdzonego – ale także i tego, że w ostatniej fazie zachowań agresywnych wobec pokrzywdzonego J. K. (1) oskarżona P. B. najpierw słysząc o planach pozbawienia życia, a potem wchodząc do piwnicy podczas duszenia pokrzywdzonego w żaden sposób ani nie wyraziła sprzeciwu co do wymienionych zachowań, ani również nie podjęła najmniejszej nawet próby wezwania pomocy. O aprobacie oskarżonej pośrednio świadczy i to, że nie tylko na wydane jej polecenie obserwowała przez okno czy nikt postronny nie pojawi się w pobliżu miejsca zdarzenia, ale także i to, że w sytuacji której (jak twierdzi) nie akceptowała nie oddaliła się z miejsca zdarzenia mając ku temu pełną sposobność. Dla przyznania waloru prawidłowości powyższej oceny zachowań oskarżonej P. B. w ramach art. 18§1 kk dodatkowo służą dalsze elementy jej zachowania – to oskarżona spowodowała, że odjeżdżający spod bloku G. B. wrócił aby przewieść ciało pokrzywdzonego, to oskarżona wskazywała mężczyznom kierunek jazdy po to by dotrzeć do lasu czy miejsca mało uczęszczanego przez ludzi, to oskarżona pozostając sama w piwnicy zacierała ślady przestępstwa i pakowała przedmioty z nim związane, które następnie zostały wspólnie ze współoskarżonymi wyniesione z piwnicy i porzucone w różnych miejscach.
Zgodnie z ustaleniami sądu oskarżeni T. S. (1) i M. B. (1) podzielili się pieniędzmi pochodzącymi z przestępstwa w ten sposób, że S. uzyskał ok. 14 tys. złotych, (...) ok. 12 tys. złotych, zaś część jaką wzięła P. B. ( jak twierdzi na polecenie S. i wyłącznie na przechowanie a nie dla siebie) wyniosła około 1 tysiąca złotych – powyższa okoliczność ukazująca dużą dysproporcję przy podziale „łupu” przez sprawców ma jedynie znaczenie marginalne i w żaden sposób nie podważa powyżej podanych ustaleń co do winy oskarżonej w ramach jej współdziałania z pozostałymi oskarżonymi przy popełnieniu przestępstwa.
Powyższe rozważania co do zachowań oskarżonej P. B. wynikające z analizy materiału dowodowego w żaden sposób nie stoją w sprzeczności z wynikami badań sądowo – psychiatrycznych oraz psychologicznych.
Przeprowadzone odnośnie oskarżonej P. B. badania sądowo – psychiatryczne i psychologiczne (vide k. 868-871, 1515-1546 oraz 1788-1789) – wykazały, że u wymienionej nie stwierdzono choroby psychicznej, ani upośledzenia umysłowego. Biegli stwierdzili u P. B. cechy niedojrzałej, kształtującej się jeszcze osobowości, co jest rzeczą dość oczywistą zważywszy na jej wiek. Te cechy niedojrzałej osobowości dotyczą w głównej mierze sfery emocjonalno-dążeniowej. Manifestuje się to skłonnością do podejmowania działań mało przemyślanych, motywowanych doraźnymi emocjami, przy czym dość często jej zachowanie, działanie nosi cechy infantylizmu, czyli takiego dziecięcego nieliczenia z następstwami swoich postępków i naiwnego widzenia siebie i świata. Brak jej wglądu nie tylko w motywy własnych zachowań, ale też motywy zachowań innych ludzi. Z treści opinii wynika również, że oskarżoną cechuje egocentryzm, impulsywność, tendencja do podejmowania działań pod wpływem doraźnych impulsów. Biegli uznali, że te cechy niedojrzałej osobowości w nieznacznym stopniu ograniczały zdolności rozumienia zarzucanych P. B. czynów, a także kierowania swoim postępowaniem. Biegli zwrócili przy tym uwagę, że z uwagi na niedojrzałą osobowość działanie oskarżonej w grupie powodowało, iż była ona szczególnie podatna na oddziaływanie i mechanizmy jakie wytwarzają się podczas takiego działania – rozmycie odpowiedzialności a także wzajemną stymulację do aktywności poszczególnych zachowań członków grupy. Powyższe nie skutkowało jednak zniesieniem, ani znacznym ograniczeniem poczytalności oskarżonej.
Przeprowadzone u oskarżonej badania skalą inteligencji dla dorosłych (...) (PI) Wersja Zrewidowana, Renormalizacja wykazały, że wyniki jakie uzyskała mieszczą się na przeciętnym poi zimie i powyższe świadczy, ze intelektualnie funkcjonuje na przeciętnym poziomie, oskarżona posiada przeciętny poziom wiedzy ogólnej oraz przeciętny zasób słownictwa. Nieco niższy od przeciętnej jest poziom myślenia abstrakcyjnego i przyczynowo-skutkowego. Oskarżona wykazuje znajomość i zrozumienie zasad i norm współżycia społecznego.
Wyniki testu B., testu B. oraz testu F. R.’a, którymi także przebadano P. B. mieszczą się w normie i nie dają podstaw do wnioskowania o wtórnym obniżeniu funkcji poznawczych uwarunkowanym uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego.
Całokształt materiału uzyskanego w badaniu oskarżonej kwestionariuszami osobowości ( (...), (...)) wykazuje, że P. B. przeżywa silny dyskomfort psychiczny – wyraża się on przygnębieniem, tendencją do zamartwiania się, negatywna ocena własnej osoby, pesymistycznym postrzeganiem przyszłości, niepokojem, a także licznymi skargami somatycznymi. Objawy te są nie tylko reakcją na trudną psychologicznie, stresową sytuację, w jakiej badana znajdowała się w związku z postępowaniem w niniejszej sprawie, ale odzwierciedlają one także cechy kształtującej się jeszcze osobowości badanej oraz schematy zachowania.
Biegli ocenili, że zmienność relacji oskarżonej co do podawanych przez nią szczegółów zdarzeń jak najbardziej można wiązać z niedojrzałością emocjonalną cechującą oskarżoną – oskarżona wypowiada się pod wpływem doraźnych impulsów, czyli sytuacje związane ze wzmożonym napięciem emocjonalnym (a za takie biegli uznali np. składanie przez oskarżoną wyjaśnień na rozprawie sądowej) w przypadku oskarżonej skutkują wypowiadaniem się bez dostatecznej odpowiedzialności za swoje wypowiedzi.
Biorąc powyższe pod uwagę, w ocenie sądu, wyniki badań sądowo- psychiatrycznych oraz psychologicznych oraz wydana na ich podstawie opinia w pewnym zakresie tłumaczą nie tylko zmienne, infantylne w treści i nieprzekonywujące wyjaśnienia oskarżonej P. B., ale także wskazują, że istotnie z uwagi na ujawnioną u niej silną niedojrzałość emocjonalną przejawiającą się m.in. w skłonności do podporządkowywania się normom wewnętrznym panującym w grupie, a także uległości wobec autorytetom i jednostkom dominującym P. B. w nieznacznym stopniu miała ograniczoną zdolność do rozpoznania znaczenia zarzucanych jej czynów i pokierowania swoim postępowaniem – nie mieszczącą się jednak w znaczeniu art. 31§2 kk.
W ocenie sądu to właśnie stwierdzone u oskarżonej w badaniach sądowo-psychiatrycznych i psychologicznych dysfunkcje były przyczyną stwierdzonych zmian w kolejnych wyjaśnieniach – a nie podkreślane przez obronę naruszenia warunków swobody wypowiedzi z art. 171§7 kpk. Nie ma to jednak wpływu na ostateczną ocenę sądu co do rzeczywistego udziału oskarżonej w zarzucanych jej czynach – bowiem w tym zakresie ustalenia zostały poczynione w oparciu o znacząco szerszy materiał dowodowy niż tylko wyjaśnienia P. B., w tym przede wszystkim w oparciu o wyjaśnienia współoskarżonych, których treść w żaden sposób nie może zostać oceniona jako napastliwa i przerzucająca odpowiedzialność za przestępstwa na P. B.. Wręcz przeciwnie – współoskarżeni w swoich wyjaśnieniach podają w szczególności okoliczności związane ze swoimi działaniami i tym samym ciężar odpowiedzialności karnej przejmują głównie na siebie. Ponadto oskarżony M. B. (1) na rozprawie sądowej wręcz podjął próbę wycofania się ze stwierdzeń zawartych w swoich wcześniejszych relacjach co do przebiegu zdarzenia z dnia 15.02.2010 roku odnoszących się do roli P. B. – jednak powyższe w ocenie sądu nie jest przekonywujące.
Badaniom sądowo – psychiatrycznym oraz psychologicznym w celu ustalenia czy w czasie popełnienia zarzucanych im czynów mogli rozpoznać ich znaczenie i pokierować swoim postępowaniem, a nadto czy zdolność powyższa nie była w znacznym stopniu ograniczona byli poddani również oskarżeni T. S. (1) oraz M. B. (1).
Przeprowadzone odnośnie oskarżonego T. S. (1) badania sądowo – psychiatryczne (vide k. 866-868, 1373-1386 oraz 1785) i psychologiczne (vide k. 1387-1401 i k. 1786-1787) – wykazały, że u wymienionego nie stwierdzono objawów choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Sprawność umysłowa oskarżonego kształtuje się na przeciętnym poziomie (iloraz inteligencji w skali pełnej testu W. wynosi 92). Równocześnie z wydanych opinii sądowo –psychiatrycznych wynika, że u T. S. (1) nie stwierdzono klinicznie objawów uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego w postaci zespołu psychoorganicznego. Wykonane badania dodatkowe wykazały prawidłowe wyniki testów psychologicznych ukierunkowanych na wykrywanie zmian organicznych, zapis elektroencefalograficzny wykazał zmiany dotyczące czynności podstawowej, zaś tomografia komputerowa mózgu uwidoczniła niewielkiego stopnia zanik móżdżku. Biegli wskazali, że tego zmiany o tym charakterze występują często u osób nadużywających alkoholu – mimo podawanych przez oskarżonego informacji o piciu alkoholu i przyjmowaniu innych substancji, w tym amfetaminy i marihuany oraz kokainy, w ocenie biegłych nie ma wystarczających podstaw do rozpoznania u niego uzależnienia od jakiegokolwiek środka, zwłaszcza że biegli nie dysponowali obiektywnym materiałem na ten temat. Powyżej opisane zmiany wykazane w badaniu (...) nie mają w ocenie biegłych bezpośredniego wpływu na stan psychiczny i nie mają znaczenia w ocenie sądowo-psychiatrycznej czynów, jakie zarzucono oskarżonemu. Biegli stwierdzili również, że materiał zawarty w aktach sprawy i wyniki obserwacji sądowo-psychiatrycznej nie wskazują żeby T. S. (1) w okresach objętych zarzutami znajdował się w stanie zaburzeń psychotycznych. Biegli rozpoznali u badanego osobowość o cechach nieprawidłowych, używanie środków psychoaktywnych oraz cechy uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Powyższy stan psychiczny w odniesieniu do zarzuconych T. S. (1) nie znosił, ani nie ograniczał jego zdolności rozpoznania znaczenia czynów ani zdolności pokierowania swoim postępowaniem.
Przeprowadzone w sprawie badania i wydana na ich podstawie opinia psychologiczna wykazały, że oskarżony T. S. (1) ma przeciętna sprawność umysłową i przeciętna inteligencję. Badanie psychologiczne nie dostarczyło wskaźników na patologię organiczną zmian w ośrodkowym układzie nerwowym. Z przeprowadzonych badań testami osobowości oraz analizy funkcjonowania społecznego wynika, że w osobowości oskarżonego nie istnieją istotne zaburzenia jej struktury. Natomiast występuje zubożenie sfery uczuciowo – dążeniowej spowodowane długotrwałym używaniem substancji psychoaktywnej. Z analizy linii życiowej oskarżonego wynika, ze w okresie rozwojowym osobowości u oskarżonego nie występowały zaburzenia zachowania. Jego funkcjonowanie w życiu dorosłym początkowo wskazywało na prawidłowo ukształtowane zdolności adaptacyjne. Następnie od momentu kiedy zaczął systematycznie używać narkotyków nasiliło się nieprzystosowanie społeczne. Porzucił pracę, zajął się handlem narkotykami, rozluźnieniu uległy więzi emocjonalne z rodziną. Przeprowadzone badania w testach agresji nie wykazały odchyleń od normy, nigdy też wcześniej oskarżony nie był karany za czyny agresywne. Z przeprowadzonych badań psychologicznych oskarżonego wynika także, że ujawnia on cechy charakterologiczne, które ograniczają jego zdolności przystosowawcze - są to przede wszystkim zaburzenia zdolności do krytycznej oceny własnych zachowań, zubożenie potrzeb i niezdolność tworzenia planów życiowych, a zubożenie sfery potrzeb skutkowało między innymi nieumiejętnością wczuwania się w przeżycia i potrzeby innych ludzi.
Przeprowadzone odnośnie oskarżonego M. B. (1) badania sądowo – psychiatryczne (vide k. 862-865, 1216-1222, 1328-1356 oraz 1786) i psychologiczne (vide k. 1356-1372 i k. 1787) – wykazały, że u wymienionego nie stwierdzono choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego i zespołu psychoorganicznego. U badanego rozpoznano osobowość o cechach nieprawidłowych i używanie szkodliwych substancji psychoaktywnych w postaci marihuany i amfetaminy. Ten stan psychiczny w odniesieniu do zarzucanych czynów nie znosił ani nie ograniczał u M. B. (1) jego zdolności rozpoznania znaczenia czynów i zdolności kierowania swoim postępowaniem.
Przeprowadzone badania sądowo – psychologiczne wykazały, że oskarżony M. B. (1) ma przeciętną sprawność umysłową (badania testami inteligencji W. w skali pełnej dały wynik 100). Równocześnie stwierdzono brak psychologicznych wskaźników wskazujących na patologię organiczną ośrodkowego układu nerwowego (Wyniki badań testami psychoorganicznymi B. i B. mieszczą się w granicach normy).
Przeprowadzone badanie testami osobowości oraz analiza funkcjonowania społecznego M. B. (1) wskazują, że osobowość badanego rozwija się nieprawidłowo, której obraz kliniczny jest charakterystyczny dla osobowości dyssocjalnej. Jest on niedojrzały emocjonalnie i społecznie co powoduje wyraźne trudności w jego przystosowaniu.
Wykonane w sprawie badania psychologiczne wykazały, że oskarżonego cechuje wzmożona chwiejność emocjonalna przejawiająca się tendencją do przezywania stanów napięcia i irytacji. Jest on drażliwy, chętnie wdaje się w sprzeczki i dyskusje. Cechują go słabe mechanizmy kontroli emocji, ma tendencję do impulsywnych wybuchów złości. Wyniki testów do badania agresji wskazują na utrwalone skłonności do reagowania agresją czynną. Poprzez zachowania agresywne rozładowuje on swoje negatywne emocje, jest to przyjęty i akceptowany przez niego sposób rozwiązywania konfliktów. Oskarżonego cechuje niedojrzała, egocentryczna uczuciowość. Jest skupiony na sobie, na zaspokajaniu własnych potrzeb. Mało interesuje się otoczeniem, oczekiwaniami i potrzebami innych ludzi. Nie ma zdolności empatii, współodczuwania dlatego realizując własne cele nie bierze pod uwagę, że może kogoś skrzywdzić własnym postępowaniem. W kontaktach z ludźmi jest mało towarzyski i skryty. Zachowanie oskarżonego cechuje się impulsywnością co oznacza łatwe uleganie czynnikom sytuacyjnym i doraźnie wzbudzanym potrzebom. Oskarżony prawidłowo rozumie przy tym normy społecznego pożycia, ale nie przyswoił ich w dostatecznym stopniu w związku z tym może je przekraczać i zachowywać się w sposób niezgodny z obowiązującymi standardami. Jednocześnie wobec swojej linii życiowej jest mało krytyczny, a tego typu postawa utrudnia korektę zachowań szkodząc zarówno jemu, jak i innym.
Reasumując – świetle przeprowadzonych dowodów całokształt okoliczności ustalonych w sprawie prowadzi do wniosku, że wina oskarżonych nie budzi wątpliwości co do zarzuconych im w akcie oskarżenia czynów.
W odniesieniu do czynu z pkt I aktu oskarżenia - dokonana przez Sąd wszechstronna analiza zarówno przedmiotowych, jak i podmiotowych okoliczności zachowania oskarżonych nie została oparta wyłącznie w aspekcie złożonych przez nich wyjaśnień, ale także w oparciu o analizę dowodów materialnych zabezpieczonych w sprawie i powyższe prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu oraz w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia pokrzywdzonego – każdy bowiem nawet przeciętnie doświadczony człowiek wie, iż zadzierzgnięcie kabla na szyi na szyi pokrzywdzonego (zwłaszcza w sytuacji gdy ofiara nie może podjąć żadnych działań obronnych nie tylko z uwagi na przewagę liczebną i fizyczną sprawców, ale przede wszystkim wobec wcześniejszego związania jej i zakneblowania) wywoła skutek w postaci śmierci.
Dodatkowo Sąd miał na względzie, że w niniejszej sprawie oskarżeni zbrodni zabójstwa dopuścili się w związku z przestępstwem z art. 280§2 kk a powiązanie powyższe wyraziło się kwalifikacją kumulatywną. Oskarżeni z motywacji osiągnięcia korzyści majątkowej zadali najpierw J. K. (1) cios w głowę kijem baseballowym, a następnie doprowadzili do śmierci pokrzywdzonego w mechanizmie uduszenia – co w realiach sprawy mimo odstępu czasowego pomiędzy poszczególnymi etapami zdarzenia wskazuje na działanie tym samym czynem w powiązaniu przyczynowo- skutkowym .
Jak wynika z protokołu oględzin miejsca (vide k. 428-430) oraz załączonej do niego dokumentacji fotograficznej (vide k 431) oraz opisu zamieszczonego w opinii z zakresu badań biologicznych (vide k. 1274) zabezpieczona drewniana pałka miała długość około 58 cm oraz średnicę około 4 cm przy jednym końcu, natomiast przy drugim końcu średnicę około 3,5 cm, ponadto węższy jej koniec był oklejony taśmą samoprzylepną koloru czarnego. Ze znajdujących się w aktach sprawy brak jest informacji na temat wagi. Biorąc pod uwagę powyższe elementy dotyczące budowy pałki oraz sposób jej użycia przez oskarżonego (...), nadto charakter doznanych przez pokrzywdzonego obrażeń ( i to mimo tylko jednokrotnego jej użycia w stosunku do pokrzywdzonego) istniało realne niebezpieczeństwa dla życia pokrzywdzonego – tym samym zasadnym było zakwalifikowanie jej jako przedmiotu niebezpiecznego, w rozumieniu art. 280 § 2 k.k.
W odniesieniu u do zdarzenia z dnia 01.02.2010 roku opisanego jako zarzut II, III i V – w ocenie sądu znamiona przestępstw opisanych w stosunku do poszczególnych oskarżonych zostały przez nich wypełnione a wina w zakresie stawianych im zarzutów została udowodniona.
Przy ocenie prawnej zachowań oskarżonych dotyczących zarzuconych im w tym zakresie czynów decydujące dla ustalenia ich odpowiedzialności karnej ma odniesienie się do treści art. 18 kk i przewidzianych w nim postaci zjawiskowych popełnienia przestępstwa. W realiach niniejszej sprawy nie budzi wątpliwości, że to oskarżony T. S. (1) był inspiratorem, który oddziałując na oskarżonego M. B. (1) nakłonił go do podjęcia decyzji o dokonaniu napadu rabunkowego na J. K. (1) (w ramach §2 art.18 kk). Również z materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie wynika bezspornie, że to oskarżona P. B. dostarczyła M. B. (1) środek obezwładniający w postaci gazu łzawiącego po to, by ułatwić sprawcy napadu rabunkowego obezwładnienie pokrzywdzonego ( w ramach §3 art.18 kk). Znamiona czasownikowe dotyczące popełnienia czynu z art. 280§1 kk wypełnił bezpośrednio M. B. (1).
Równocześnie w ocenie sądu posłużenie się przez sprawcę środkiem obezwładniającym w postaci gazu łzawiącego nie ma przymiotu działania z użyciem niebezpiecznego przedmiotu czy środka obezwładniającego- bowiem normalne jego użycie nie zagraża życiu ludzkiemu jak zagraża mu użycie broni palnej czy noża.- tym samym zostały spełnione przesłanki typu podstawowego rozboju z art. 280§1 kk.
W odniesieniu do czynów zarzuconych T. S. (1) w zarzutach IV, VI i VIII oraz co do czynów z pkt VI i VII zarzuconych oskarżonej P. B. na wstępie stwierdzić należy, że obowiązujące przepisy ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii przewidują karalność zarówno posiadania środków odurzających, jak i udzielania ich innym osobom.
Z materiału dowodowego zgromadzonego w aktach sprawy wynika, że oskarżony T. S. (1) w okresie od 15 stycznia 2010 roku do dnia 17 lutego 2010 roku posiadał wbrew przepisom ustawy środek odurzający zaliczany do grupy I-N i IV–N w postaci ziela konopi innych niż włókniste w torebce foliowej o łącznej wadze 0,87 grama netto, środek odurzający zaliczany do grupy I-N w postaci kokainy w torebkach foliowych o łącznej wadze 7,95 grama netto oraz środek odurzający zaliczany do grupy II-P w postaci amfetaminy w torebkach foliowych o łącznej wadze 8,41 grama netto – i wskazane wartości powodują, że były to co najmniej ilości konsumenckie, a nie ilości śladowe, jako tzw. stany "po posiadaniu" narkotyku. Tym samym w pełnej rozciągłości w odniesieniu do czynu z pkt IV spełnione zostały przesłanki z art. 62 ust.1 ustawy z dnia 29.07.2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk. Biorąc pod uwagę przesłanki wynikające z treści powołanych przepisów dla bytu w/wym. przestępstwa nie ma większego znaczenia czy ilości posiadane przez oskarżonego były przeznaczone bezpośredniego dla siebie, czy też docelowo oskarżony przewidywał je do wprowadzenia do obrotu.
Przystępując do oceny zasadności zarzutów z pkt VI i VII, podnieść w pierwszej kolejności należy, iż przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, określone w art. 59 ust. 1 można popełnić jedynie z zamiarem bezpośrednim, o szczególnym zabarwieniu; motywacją sprawcy jest osiągnięcie korzyści osobistej lub majątkowej. Jak wynika z ustalonego stanu faktycznego oskarżony T. S. (1) działając wspólnie i w porozumieniu z P. B. realizując z góry powzięty zamiar, którego istotą był obrót środkami odurzającymi, stanowiący dla niego źródło dochodu, wielokrotnie sprzedawał w okresie od sierpnia 2009 roku do lutego 2010 roku substancję psychotropową w postaci amfetaminy zarówno R. S. (1), jak i J. K. (1). Wprawdzie jednorazowo nie były to znaczne ilości narkotyku jednak wielość zachowań i okres czasu w jakim uprawiał powyższy proceder świadczą o tym, że w pełni zachowaniem swoim wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii.
Z ustaleń Sądu w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości wynika, że oskarżona P. B. uczestnicząc w procederze niedozwolonego obrotu środkami odurzającymi miała tego pełną świadomość. Podkreślenia wymaga, że dla wypełnienia przesłanek przestępstwa nie ma większego znaczenia to, że dostarczając odbiorcom narkotyki robiła powyższe nieodpłatnie oraz na prośbę oskarżonego T. S. (1).
Odnośnie działania w ramach współsprawstwa co do czynów z pkt VI i VII aktualne są uwagi sądu poczynione już we wcześniejszych rozważaniach – niemniej jednak ponownie podkreślić należy, że w ramach powyższego porozumienia każda ze współdziałających ze sobą osób realizuje część znamion czynu zabronionego, a suma ich zachowań stanowi pełną realizacje znamion określonego typu czynu zabronionego.
Dodatkowo zwrócić należy uwagę na okoliczność, iż znamię działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej może zostać sprawcy przypisane niezależnie od tego czy korzyść majątkową osiągnął sam oskarżony, czy inna osoba, i to także wówczas, gdy oskarżony pośrednicząc pomiędzy nabywcą a sprzedawcą środków odurzających lub substancji psychotropowych osobiście żadnej korzyści nie osiągnął.
Tym samym podnoszony przez oskarżoną P. B. podczas procesu argument, że „pośrednictwa” czy „ przekazywania” (jak to określała) odbiorcom narkotyków nie osiągała żadnych korzyści uznać należy za całkowicie nieistotny w sprawie.
Biorąc jednak pod uwagę ustalone okoliczności zarówno przedmiotowe, jak i podmiotowe, w ocenie sądu, w odniesieniu do czynów jakich dopuściła się P. B. w ramach zarzutów z pkt VI i VII miały one charakter wypadku mniejszej wagi spenalizowanego w art. 59 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii.
Zgodnie z ustalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego podstawowym kryterium pozwalającym na identyfikację czynu za wypadek mniejszej wagi są występujące w czynie okoliczności zmniejszające zawartość bezprawia. Taka ocena jest możliwa poprzez analizę okoliczności charakteryzujących stronę przedmiotową i podmiotową czynu. Tym samym uwzględniając ustalone w sprawie okoliczności co do „wpadkowego” udziału oskarżonej w procederze (podnoszone zresztą przez samą oskarżoną oraz wynikające z pozostałych dowodów osobowych jakim sąd dysponował w tym zakresie – vide wyjaśnienia oskarżonego S. oraz zeznania świadka S.) oraz wnioski wynikające z opinii biegłych psychiatrów i psychologa ( w szczególności co do rodzaju relacji łączących P. B. z oskarżonym S., a także wobec stwierdzonych mankamentów w zakresie dojrzałości osobowości oskarżonej) stwierdzić należy, że zachowania oskarżonej w ramach zarzuconych jej czynów w pkt VI i VII cechują się na tyle niewielką szkodliwością społeczną, że nie powinno wobec niej stosować się zwykłych zasad odpowiedzialności za przestępstwo przewidziane w typie podstawowym z art. 59 powołanej ustawy.
Orzekając o karze Sąd kierował się dyrektywami co do zasad ich wymiaru zgodnie z dyspozycją art. 53 kk
W pierwszej kolejności zwrócić uwagę należy, że wszyscy oskarżeni są osobami bardzo młodymi: oskarżony T. S. (1)- urodz. (...), M. B. (1)- urodz. (...), P. B.- urodz. (...).
Z załączonych wywiadów środowiskowych wynika, że oskarżeni pochodzą z prawidłowych rodzin, nie dorastali w środowiskach patologicznych, ponadto w miejscu zamieszkania oskarżeni generalnie posiadają dobrą opinię (wywiad środowiskowy co do oskarżonego T. S. (1) - vide k. 625, co do oskarżonej P. B. – vide k. 690-691, co do oskarżonego M. B. (1) – vide k. 693-697). Wszyscy oskarżeni w miejscu swego zamieszkania nie naruszali porządku prawnego ani norm współżycia sąsiedzkiego, tym samym nie sprawiali żadnych problemów – niemniej jednak w realiach dużych aglomeracji miejskich i panującej anonimowości okoliczności wynikające z treści wywiadów należy potraktować jako poniekąd okoliczności łagodzące, ale generalnie nie wpływające zasadniczo na końcową ocenę dotychczasowej postawy życiowej oskarżonych.
Oskarżony T. S. (1) ma wykształcenie średnie zawodowe, z zawodu jest elektromechanikiem. Oskarżony M. B. (1) ukończył jedynie gimnazjum i pierwszą klasę Liceum Ogólnokształcącego. Oskarżona P. B. w czasie bezpośrednio przed zatrzymaniem w niniejszej sprawie była uczennicą Liceum Ogólnokształcącego. Równocześnie ani oskarżony S., ani oskarżony (...) nie pracowali zarobkowo w ramach stałego zatrudnienia deklarując jedynie, ze ich źródłem dochodu była praca dorywcza. Zwrócić jednak należy uwagę, że w okolicznościach niniejszej sprawy jest to tylko deklaracja – w okresie nauki lekceważyli swoje obowiązki, a w okresie od sierpnia 2009 roku do czasu aresztowania w niniejszej sprawie oskarżony S. zajął się handlem narkotykami i był to jego główny sposób na zarabianie pieniędzy, zaś oskarżony (...) zabiegał o to, by stać się handlarzem narkotykami. Równocześnie w/wym. są osobami regularnie zażywającymi narkotyki (jednak bez stwierdzonych uzależnień).
Oskarżeni dotychczas nie byli karani sądownie za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu (vide dane o karalności oskarżonego T. S. (1) – k.839, 1443 i 1884, dane o karalności oskarżonej P. B. – vide k. 840, 1444 i 1885, dane o karalności oskarżonego M. B. (1) – vide k. 954, 1448 i 1895).
Z załączonej karty karnej oskarżonego M. B. (1) wynika jednak, że oskarżony wyrokiem Sądu Rejonowego dla W. M. z dnia 22 lipca 2009 roku w sprawie sygn. akt III K 696/09 był karany za przestępstwo z art. 288§2 kk na grzywnę w wymiarze 50 stawek dziennych po 15 zł każda. Dodatkowo zwrócić należy uwagę, że wobec oskarżonego (...) został wniesiony aktu oskarżenia do SR dla W. M. o czyn z art. 280§1 kk w sprawie o sygn. VIII K 187/09 (vide kopia aktu oskarżenia k. 1223-1228) - jednak powyższe ma znaczenie jedynie uzupełniające, bowiem w sprawie niniejszej dotychczas nie zapadł wyrok.
Powyższe okoliczności dowodzą, że mimo młodego wieku dotychczasowe zachowania oskarżonych i wybór drogi życiowej wskazuje na postępujący proces demoralizacji.
Z opinii jakie zostały dołączone do akt sprawy z jednostek penitencjarnych, w których oskarżeni aktualnie przebywają wynika, że :
- oskarżony T. S. (1) zachowuje się przeciętnie w warunkach izolacji. Nie był nagradzany, raz był ukarany dyscyplinarnie. Osadzony przestrzega porządku i dyscypliny w stopniu umiarkowanym, nie angażuje się w prace społeczne na rzecz oddziału mieszkalnego. Nie jest uczestnikiem podkultury przestępczej. Opiniowany również nie przejawia tendencji do zachowań agresywnych, autoagresywnych, czy konfliktowych wobec współosadzonych. Wobec przełożonych zachowuje odpowiedni dystans. Nie były wobec niego stosowane środki przymusu bezpośredniego. Z nadesłanej opinii wynika także, że oskarżony wykazuje mało krytyczną postawę wobec popełnionych czynów, nie ma wglądu w sytuację osób poszkodowanych. (vide k. 1887)
- oskarżona P. B. w trakcie pobytu w jednostce penitencjarnej nie była karana dyscyplinarnie, jeden raz była nagradzana regulaminowo. Relacje ze współosadzonymi układa poprawnie, a wobec przełożonych przyjmuje postawę zgodną z przepisami. Z poleceń i obowiązków wywiązuje się właściwie. Nie deklaruje przynależności do podkultury przestępczej. Na temat dokonanych czynów nie wypowiada się chętnie, ale jest raczej krytyczna wobec swojej dotychczasowej drogi życiowej. Z nadesłanej opinii wynika, że ogólna ocena zachowania oskarżonej jest poprawna (vide k. 1897)
- oskarżony M. B. (1) w trakcie pobytu w jednostce penitencjarnej prezentował niestabilne zachowanie. Początkowo kształtowało się ono nagannie. Osadzony był wielokrotnie karany dyscyplinarnie, m.in. za próbę nielegalnego nawiązania kontaktu, próbę przekazania odzieży, odmowę przyjęcia posiłku w proteście przeciwko decyzji administracji AŚ, odmowę wykonywania poleceń przełożonych oraz za wulgarne odnoszenie się do funkcjonariusza. Sporządzono również wniosek dyscyplinarny, ponieważ osadzony dokonał samouszkodzenia w postaci nacięcia naskórka lewego nadgarstka, jednak Dyrektor AŚ odstąpił od ukarania przeprowadzając rozmowę ostrzegawczą. Nagradzany był jeden raz za wykonanie z własnej inicjatywy prac porządkowych na rzecz oddziału mieszkalnego. Nie korzystał z ulg. W ostatnim okresie zachowanie oskarżonego uległo poprawie. W grupie współosadzonych funkcjonuje zgodnie, w stosunku do przełożonych stara się przyjmować właściwą postawę. Opiniowany stara się przestrzegać porządek wewnętrzny, zgłasza się do prac porządkowych w oddziale mieszkalnym oraz bierze udział w przygotowywaniu wszelkiego rodzaju dekoracji. Oskarżony nie deklaruje udziału w podkulturze przestępczej. Nie stosowano wobec niego środków przymusu bezpośredniego, nie zanotowano zdarzeń nadzwyczajnych z jego udziałem. Jest objęty wzmożonym nadzorem penitencjarnym z uwagi na podejmowane poprzednio próby samobójcze , jak również niestabilne zachowanie. Z wniosków końcowych opinii wynika, że zachowanie oskarżonego nie jest stabilne, choć wykazuje on chęć poprawy (vide k. 1906)
Sąd przy wymierzaniu kary wziął pod uwagę także treść opinii sądowo-psychiatrycznych wydanych w stosunku do T. S. (1), M. B. (1) i P. B., z których wynika, że oskarżeni nie są osobami chorymi psychicznie i nie byli takimi tempore criminis. Nie są również upośledzeni umysłowo – warunki z art. 31§1 bądź § 2 kk w sprawie niniejszej nie występują w stosunku do żadnego z oskarżonych. Wyniki badań i szczegółowe podanie wniosków z nich płynących zostało omówione w części wcześniejszej niniejszego uzasadnienia.
Biorąc pod uwagę kolejne kryteria kodeksowe niezbędne dla prawidłowego ukształtowania wymiaru kary podkreślić należy, że Sąd uwzględnił orzekając o karze elementy niezwykle istotne a odnoszące się bezpośrednio do czynów zarzuconych oskarżonym, w szczególności mające nie tylko za punkt wyjścia stopień społecznej szkodliwości czynów, ale także przebieg zdarzeń co do których wina oskarżonych została udowodniona.
W pierwszej kolejności podkreślenia wymaga, że w odniesieniu do czynu z pkt I, tj. przestępstwa z art. 148§1 kk w zb. z art. 280§2 kk w zw. z art. 11§2 kk oskarżeni nie tylko dopuścili się najpoważniejszej zbrodni spenalizowanej w Kodeksie karnym tj. zbrodni zabójstwa, ale okoliczności czynu wskazują, iż działanie oskarżonych było wyjątkowo drastyczne. Oskarżeni nie tylko znali pokrzywdzonego i pozostawali z nim generalnie w dobrych stosunkach – przebieg zajścia wskazuje, iż w krytycznym momencie nie doszło pomiędzy uczestnikami zdarzenia do żadnej konfliktowej sytuacji, która doprowadziłaby do niekontrolowanego wybuchu emocji i przypadkowych działań wskutek których następnie pokrzywdzony J. K. (1) został pozbawiony życia. Wręcz przeciwnie – z chwilą, gdy pokrzywdzony odmówił stanowczo udziału w „pozorowaniu” napadu na siebie oskarżeni zdecydowali o konieczności pozbawienia życia J. K. (1) i w sposób metodyczny przystąpili do realizacji tego zamiaru. Powielając motyw rodem jak z filmów: jak przed egzekucją na prośbę pokrzywdzonego sprawcy pozwolili mu jeszcze zapalić papierosa i usypiając czujność pokrzywdzonego opowieścią o rzekomym przyjściu informatora z policji doprowadzili do tego, że J. K. (1) bez żadnych oporów pozwolił na skrępowanie swoich rąk i nóg oraz zakneblowanie ust i zasłonięcie oczu. Następnie zaś z premedytacją przystąpili do duszenia pokrzywdzonego.
Zwrócić należy w tym miejscu uwagę dodatkowo na dalszą okoliczność przekładającą się na ocenę zachowań sprawców a wynikającą już z analizy samej treści wyjaśnień oskarżonych – tj. sposób relacjonowania przez nich zdarzenia, w których opisując wręcz drobiazgowo nie tylko kolejne swoje działania podwali na zimno szczegóły dotyczące samej agonii pokrzywdzonego. W całym relacjonowaniu zajścia, tak jak i w działaniu, nawet przez moment nie pojawiły się u sprawców żadne zahamowania czy refleksje, by odstąpić od przyjętego zamiaru. Dalszym elementem pośrednio wykazującym nie tylko determinację sprawców, ale przede wszystkim ich demoralizację są ich zachowania po popełnieniu przestępstwa – zaplanowanie i sposób pozbycia się śladów zbrodni, w tym wywiezienie ciała, a nadto sposób w jaki spędzili czas bezpośrednio po zdarzeniu – tj. w przypadku T. S. (1) i P. B. grając na automatach i pijąc drinki w Galerii (...).
W żaden sposób nie jest okolicznością łagodzącą, a wręcz przeciwnie należy powyższe traktować w kategoriach obciążających, iż zarówno pokrzywdzony, jak i T. S. (1) oraz M. B. (1) podczas krytycznego zdarzenia zażywali narkotyki – co w pewnym zakresie wyłączało ich trzeźwą ocenę sytuacji i wpływało na prawidłowość podejmowanych decyzji. Oskarżeni przy tym z własnej woli wprawili się w stan po użyciu narkotyków i narazili na ich toksyczne działanie.
Okoliczność przewijająca się w sprawie niniejszej tj. konieczność zwrócenia długów narkotykowych w związku z nierozliczonymi u dealerów zakupami narkotyków oraz obawy związane z działaniami represyjnymi z ich strony nie tłumaczą także w żadnym zakresie sposobu w jaki sprawcy postanowili zdobyć pieniądze.
Równocześnie z całokształtu materiału dowodowego ujawnionego w toku rozprawy oraz jego analizy wynika bezspornie, że do zabójstwa J. K. (1) doszło w wyniku zainspirowania pozostałych oskarżonych przez oskarżonego T. S. (1) – to on również na skutek nierozliczenia się z dealerami za dostarczane mu narkotyki i narastające z tego tytułu długi doprowadził do napadu na pokrzywdzonego w dniu 01.02.2010 roku. Co do poszczególnych zachowań oskarżonych i ich roli w popełnieniu poszczególnych przestępstw szczegółowe rozważania zostały przedstawione w części wcześniejszej uzasadnienia – na tym etapie stwierdzić należy, że powyższe winno znaleźć wyraz w wymiarze kar jednostkowych.
Z tych względów, w ocenie sądu, za czyn z art. 148§1 kk w zb. z art. 280§2 kk zw. z art.11§2 kk karą współmierną do stopnia zawinienia w stosunku do oskarżonego T. S. (1) jest kara dożywotniego pozbawienia wolności, w stosunku do oskarżonego M. B. (1) – kara 25 (dwudziestu pięciu) lat pozbawienia wolności, zaś w stosunku do oskarżonej P. B. – kara 15 (piętnastu) lat pozbawienia wolności.
W orzecznictwie i doktrynie utrwalony jest zgodny pogląd, że zarówno kara 25 lat pozbawienia wolności, jak i kara dożywotniego pozbawienia wolności ma przede wszystkim charakter eliminacyjny, a ze względu na bardzo długi okres izolacji trudno jest przypisywać jej funkcję resocjalizacyjną – w związku z czym należy ją wymierzać w przypadkach najcięższych, gdy okoliczności obciążające zdecydowanie przeważają nad okolicznościami łagodzącymi. Przyjmuje się także w orzecznictwie sądów, iż karę tę wolno wymierzyć jedynie wówczas, gdy stopień winy jest na tyle wysoki, że uzasadnia jej zastosowanie, a kara pozbawienia wolności (z art. 32 pkt 3 k.k.) nawet w najwyższym wymiarze nie spełniałaby indywidualnych celów kary określonych w art. 53 § 1 k.k. Tym samym karę w tych dwóch wymiarach orzeka się wobec oskarżonych ocenianych wyjątkowo negatywnie na tle sprawców podobnych przestępstw.
W ocenie Sądu wykazane podczas analizy materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie okoliczności wskazują, że w realiach niniejszej sprawy orzeczenie kary w niższym wymiarze wobec sprawców tej wyjątkowo drastycznej zbrodni nie byłoby odpowiednie w stosunku do wysokiego stopnia społecznej szkodliwości czynu oraz wysokiego stopnia winy sprawców, jak i braku praktycznie okoliczności łagodzących, a tym samym nie byłoby wystarczające dla realizacji wszystkich celów kary.
Podkreślenia wymaga, że ostateczne przyznanie się oskarżonych S. i (...) na rozprawie oraz wyrażenie swojego współczucia i skruchy wobec rodziny pokrzywdzonego – w ocenie sądu jest niewątpliwie ważnym, ale tylko jednym z elementów branych przez sąd pod uwagę przy ustalaniu wysokości kary. W świetle powyżej wykazanej argumentacji dotychczasowa postawa życiowa sprawców, ich działania podczas zdarzenia i następnie prezentowane przez nich zachowania bezpośrednio po pozbawieniu życia pokrzywdzonego J. K. (1) całkowicie podważają spontaniczność zachowań prezentowanych na etapie postępowania sądowego i prowadzą do wniosku, że powyższe jest wyłącznie obliczone na użytek sprawy.
Ponadto:
W odniesieniu do oskarżonego T. S. (1) Sąd uznał, że:
- za czyn z art. 18§2 kk w zw. z art. 280§1 kk współmierną do stopnia zawinienia jest kara 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;
- za czyn z art. 62 ust.1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk współmierną jest kara karę 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;
- za czyn z art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk (opisany w pkt VI) współmierną jest kara 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;
- za czyn z art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk (opisany w pkt VII) współmierna jest kara 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności.
W odniesieniu do oskarżonego M. B. (1) Sąd uznał, że za czyn z art. 13§1 kk w zw. z art. 280§1 kk współmierną jest kara 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności.
W odniesieniu do oskarżonej P. B. Sąd uznał, że:
- za czyn opisany w pkt. V z art. 18§3 kk w zw. z art. 280§1 kk współmierna jest kara 2 (dwóch) lat pozbawienia wolności;
- za czyny opisane w pkt VI i w pkt. VII z art. 59 ust. 3 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii w zw. z art. 12 kk współmierna jest kara po 1(jeden) rok pozbawienia wolności za każdy z czynów.
Mając na względzie reguły wynikające z treści art. na podstawie art. 85 kk i art. 88 kk Sąd orzekł wobec oskarżonego T. S. (1) karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności, zaś wobec oskarżonego M. B. (1) karę łączną 25 (dwudziestu pięciu) lat pozbawienia wolności. Ponadto w oparciu o treść art. 85 kk i art. 86§1 kk Sąd orzekł wobec oskarżonej P. B. karę łączną 15 (piętnastu) lat pozbawienia wolności.
Ponadto wobec faktu, iż oskarżycielka posiłkowa wystąpiła o orzeczenie obowiązku naprawienia szkody w oparciu o art. 46§1 kk (vide k. 1766) i złożyła w tym zakresie niezbędne dokumenty uzasadniające wysokość dochodzonych w tym trybie kwot (vide k. 1844-1847) – równocześnie składając w sprawie zeznania na okoliczności związane z pogorszeniem się sytuacji materialnej jej i nieletnich dzieci (vide k. 1857-1858).
W ocenie sądy przedstawione przez oskarżycielkę wyliczenie odnoszące się do średnich zarobków zmarłego J. K. (1) wskazuje realną kwotę jaką w/wym. mógłby uzyskać do chwili osiągnięcia wieku emerytalnego, a tym samym zostało wykazane kwotowo w jakim zakresie uległy realnie pogorszeniu warunki finansowe jego rodziny. Zgodnie z ustalonym orzecznictwem orzeczenie o obowiązku naprawienia szkody w oparciu o art. 46 § 1 k.k. i art. 446 § 2 i 3 k.c. może nastąpić tylko w razie znacznego pogorszenia się sytuacji życiowej poszkodowanego, a także musi być "stosowne", to jest służyć przystosowaniu się uprawnionego do zmienionych przez szkodę warunków, nie może zaś uwzględniać utraty przyszłych korzyści (por. wyrok SN z dnia 20 lipca 1967 roku - I CR 53/67, PUG 3/68 s. 88).
Z tych względów Sąd zobowiązał oskarżonych M. B. (1), T. S. (1) i P. B. do solidarnego obowiązku naprawienia wyrządzonej przestępstwem szkody poprzez zapłatę kwoty 750 000 (siedemset pięćdziesiąt tysięcy) złotych na rzecz oskarżycielki posiłkowej M. K. (1).
Obowiązek naprawienia szkody na mocy art. 46 § 1 k.k. Sąd nałożył na wszystkich oskarżonych w postaci solidarnego zobowiązania, mając na uwadze, że Kodeks karny nie zawiera normy wprost regulującej sposób orzekania obowiązku naprawienia szkody w wypadku, gdy szkoda została wyrządzona w warunkach współsprawstwa. Wprawdzie judykatura i literatura prawnicza przewiduje kilka możliwości uregulowania tej kwestii, to każda z tych możliwości zawiera tak walory pozytywne, jak i negatywne, stąd mając na względzie dobro pokrzywdzonego, co niewątpliwie przede wszystkim miał na celu ustawodawca, wprowadzając instytucję środka karnego przewidzianą art. 46 § 1 k.k., Sąd uznał, że nie ma przeszkód prawnych orzeczenia obowiązku solidarnego naprawienia wyrządzonej szkody.
Ponieważ w sprawie był stosowany środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania z mocy art. 63 § 1 kk na poczet orzeczonych wobec oskarżonych łącznych kar pozbawienia wolności został zaliczony okres stosowania tego środka:
-oskarżonemu T. S. (1) Sąd zaliczył okres od dnia 17.02.2010 roku do dnia 05.08.2011 roku przyjmując jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności za równoważny jednemu dniowi kary pozbawienia wolności;
- oskarżonemu M. B. (1) Sąd zaliczył okres od dnia 20.02.2010 roku do dnia 05.08.2011 roku przyjmując jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności za równoważny jednemu dniowi kary pozbawienia wolności;
- oskarżonej P. B. Sąd zaliczył okres od dnia 17.02.2010 roku do dnia 05.08.2011 roku przyjmując jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności za równoważny jednemu dniowi kary pozbawienia wolności.
O dowodach rzeczowych zabezpieczonych w sprawie Sąd orzekł na podstawie art. 44§ 1 i 2 kk oraz w oparciu o treść art. 230§2 kpk .
O kosztach i opłatach Sąd orzekł na podstawie art. 624§1 kpk zwalniając od ich ponoszenia oskarżonego, gdyż w ocenie Sądu z uwagi na sytuację rodzinną i majątkową oraz orzeczoną surową karę pozbawienia wolności ponoszenie ich byłoby dla oskarżonego zbyt uciążliwe.
Nadto Sąd zasądził kwoty po 1080 zł wraz z należnym podatkiem VAT na rzecz adw. A. K. (2) – Kancelaria Adwokacka, (...)-(...) W., ul. (...) tytułem zwrotu nieopłaconej obrony z urzędu oskarżonego M. B. (1) oraz na rzecz adw. P. R., Kancelaria Adwokacka ul. (...), (...) w W. tytułem zwrotu kosztów nieopłaconej pomocy prawnej świadczonej jako pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej M. K. (1).
Orzeczenie o kosztach zastępstwa adwokackiego za obronę z urzędu ma oparcie w treści art. 29 Prawa o adwokaturze a nadto § 2 ust. 3 oraz § 14 ust. 1 pkt 4 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu.(Dz. U. z dnia 3 października 2002 r.)
Wobec powyższego Sąd orzekł jak w Wyroku.