Pełny tekst orzeczenia

WYROK Z DNIA 5 PAŹDZIERNIKA 2000 R.
II KKN 271/2000
1. Współpracą w charakterze tajnego informatora (art. 4 ust. 1 ustawy
z dnia 11 kwietnia 1997 r. o ujawnieniu pracy... – Dz. U. Nr 42, poz. 428 z
1999 r., tekst jednolity) jest zachowanie polegające na udzieleniu organom
bezpieczeństwa państwa pomocy w postaci dostarczenia informacji uła-
twiającej wykonanie zadań powierzonych tym organom. Nie jest natomiast
współpracą uchylanie się od dostarczenia takiej informacji, ani współdzia-
łanie pozorne - choćby przejawiało się w formalnym dopełnianiu czynności i
procedur wymaganych przez oczekującego współpracy.
2. Zgodnie z wymogami określonymi w art. 413 § 2 k.p.k. – znajdują-
cymi odpowiednie zastosowanie w postępowaniu prowadzonym na pod-
stawie ustawy lustracyjnej – orzeczenie, iż oświadczenie złożone w trybie
tej ustawy jest niezgodne z prawdą, zobowiązuje Sąd do dokładnego okre-
ślenia zachowania urzeczywistniającego współpracę, stanowiącego pod-
stawę tego orzeczenia; obowiązek taki istnieje również w wypadku stwier-
dzenia wymuszenia współpracy (art. 22 ust. 3 ustawy), ponieważ jest ono
dopuszczalne tylko w wyniku ustalenia, że współpraca miała miejsce.
Przewodniczący: sędzia SN E. Gaberle.
Sędziowie SN: J. Skwierawski (sprawozdawca), J. Sobczak.
Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego K. Lipiński.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu w dniu 5 października 2000 r., spra-
wy Mariana J. poddanego postępowaniu lustracyjnemu z powodu kasacji,
wniesionej przez obrońców poddanego postępowaniu lustracyjnemu od
2
orzeczenia Sądu Apelacyjnego w W. z dnia 24 marca 2000 r. utrzymują-
cego w mocy orzeczenie Sądu Apelacyjnego w W. z dnia 23 listopada
1999 r.,
uchylił zaskarżone orzeczenie i utrzymane nim w mocy orzeczenie Sądu
Apelacyjnego w W. z dnia 23 listopada 1999 r. i przekazał sprawę temu
Sądowi, jako Sądowi pierwszej instancji, do ponownego rozpoznania, (…)
U Z A S A D N I E N I E
Marian J. złożył w trybie przewidzianym w ustawie z dnia 11 kwietnia
1997 r. o ujawnieniu pracy... (Dz. U. Nr 42, poz. 428 z 1999 r. – tekst jedn.)
zwanej dalej „ustawą” oświadczenie, że nie był świadomym i tajnym współ-
pracownikiem organów bezpieczeństwa w rozumieniu art. 2 i 4 tej ustawy.
W dniu 8 lipca 1999 r. Sąd Apelacyjny w W., uwzględniając wniosek
Rzecznika Interesu Publicznego, wszczął postępowanie lustracyjne wobec
Mariana J. po ustaleniu, że przedłożone materiały „wskazują na możliwość
złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia” (art. 18a ustawy).
Orzeczeniem z dnia 23 listopada 1999 r. Sąd ten stwierdził, że „lu-
strowany Marian J. złożył niezgodne z prawdą oświadczenie, przy czym
podjął współpracę z organami bezpieczeństwa państwa działając pod
przymusem w obawie utraty życia”.
Orzeczenie to zaskarżone zostało odwołaniem złożonym przez
obrońcę, który kwestionował zasadność ustalenia, że Marian J. był współ-
pracownikiem organów bezpieczeństwa.
W wyniku rozpoznania środka zaskarżenia Sąd Apelacyjny w W. jako
sąd odwoławczy, orzeczeniem z dnia 24 marca 2000 r. utrzymał w mocy
zaskarżone rozstrzygnięcie.
3
Kasację od orzeczenia Sądu odwoławczego wnieśli obrońcy Mariana
J. W kasacji sformułowano zarzuty rażącego naruszenia:
- art. 4 ust. 1 ustawy, ponieważ ustalenia Sądu nie dostarczyły podstaw
do przyjęcia, aby – poza formalną deklaracją – doszło do współpracy
wyrażającej się konkretnymi i świadomymi działaniami zmierzającymi do
urzeczywistnienia współpracy,
- art. 4, 5 § 2 oraz art. 410 k.p.k., polegającego na „oparciu orzeczenia
(...) tylko na dowodach obciążających, pominięciu dowodów korzystnych
i braku należytego uzasadnienia takiego stanowiska”,
a nadto zarzut „niewyjaśnienia wszystkich okoliczności faktycznych (...)
pomimo poważnych wątpliwości wynikających z dokumentów i zeznań
świadków, a także niedopuszczenia dowodu z zeznań świadka (...), który
usiłował zwerbować do współpracy osobę lustrowaną”. Odrębnie podnie-
siony został również zarzut uchylenia się Sądu Apelacyjnego od skorzysta-
nia z uprawnienia do wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego z pyta-
niem o zgodność ustawy z art. 42 ust. 2 Konstytucji RP.
Autorzy kasacji wnosili o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i prze-
kazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi odwoławczemu –
względnie, o uchylenie tego orzeczenia i umorzenie postępowania.
Uczestniczący w rozprawie kasacyjnej Zastępca Rzecznika Interesu
Publicznego wnosił o oddalenie kasacji.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Kasacja jest zasadna w zakresie, w jakim podniesiono zarzuty rażą-
cego naruszenia wskazanych w niej przepisów prawa.
Zupełnie zasadniczym zagadnieniem jest w niniejszej sprawie kwe-
stia precyzji ustawowej definicji „współpracy”, zawartej w art. 4 ust. 1 oraz
jej konsekwencje dla praktyki stosowania ustawy. Wymaga ona poczynie-
nia na wstępie uwag ogólniejszej natury. Kwestia ta była przedmiotem kon-
trowersji i wątpliwości, których formalnym wyrazem stały się przedstawione
4
Trybunałowi Konstytucyjnemu wnioski o stwierdzenie zgodności m.in. tego
przepisu ustawy z przepisami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Wyro-
kiem z dnia 10 listopada 1998 r. (TKK 39/97 – OTK 1998/6/99) Trybunał
Konstytucyjny orzekł, iż „nie dopatrzył się niezgodności kwestionowanego
art. 4 ustawy z Konstytucją, j e d n a k p r z y z a ł o ż e n i u rozumienia
treści tego przepisu w sposób określony w wyroku”. Trybunał, dostrzegając
wątpliwości wynikające z braku należytej określoności postanowienia defi-
niującego współpracę, dokonał bowiem wykładni art. 4 ust. 1 ustawy uzna-
jąc, że z przepisu tego „można odtworzyć pewne treści o bardziej skonkre-
tyzowanym prawnie charakterze”. Istniejące wątpliwości, przy zastosowa-
niu tej wykładni, nie muszą – według Trybunału – „prowadzić do uznania
niekonstytucyjności kwestionowanego przepisu”. Końcowym rezultatem
dokonanej wykładni jest ustalenie, że współpraca to „konkretne działania
(...) składające się na r z e c z y w i s t e (podkr. SN) współdziałanie z
organami bezpieczeństwa”.
Nie ulega wątpliwości, że inne rozumienie pojęcia „współpraca” igno-
rowałoby jasne i utrwalone znaczenie, jakie ma to pojęcie zarówno w języ-
ku literackim, jak i w powszechnym użyciu. Opublikowanie informacji, że
określona osoba była współpracownikiem – mimo, iż z organem bezpie-
czeństwa nie współdziałała „rzeczywiście” – byłoby upowszechnieniem
wiadomości nieprawdziwej co do samej istoty sprawy. Nie do zaakcepto-
wania byłoby przecież wykorzystywanie postępowania przewidzianego w
ustawie wobec każdej osoby objętej jej działaniem, niezależnie od charak-
teru jej kontaktów z organami bezpieczeństwa.
Trzeba podkreślić, że wykładnia Trybunału, prowadząca do ustalenia
materialnej definicji „współpracy” – podjęta wyraźnie w opozycji do prób
upatrywania współpracy w formalnych tylko deklaracjach i kontaktach –
znajduje pełne uzasadnienie w treści komentowanego przepisu. Jest prze-
cież oczywiste, że w przepisie tym – obok cech ograniczających współpra-
5
cę do świadomej i tajnej – zawarty jest przede wszystkim warunek podsta-
wowy w postaci istnienia współpracy. Z uzasadnienia wyroku Trybunału
wynika wprawdzie, że współpraca jest świadoma wtedy, kiedy współpracu-
jący wie, iż „nawiązał kontakt z przedstawicielem jednej ze służb, które
wymienia art. 2 ust. 1 ustawy” – lecz wydaje się przecież, że ten element
definicji współpracy zawiera zwrot „współpraca z ogniwami” tych służb.
Trzeba przyjąć, że przymiotnik „świadoma” odnosi się wprost do współpra-
cy, albowiem – pozostając w zgodzie z logiką – nie sposób zaakceptować
wyrażenia „nieświadoma współpraca”. Uzasadniony jest jedynie wniosek,
że zwrot: „świadoma współpraca z ogniwami ...” ma – w zamyśle ustawo-
dawcy – podkreślać i wzmacniać znaczenie podmiotowego, pozytywnego,
akceptującego stosunku osoby współpracującej do działania na rzecz or-
ganów bezpieczeństwa państwa, mimo iż element ten zawarty jest w sa-
mym pojęciu „współpraca”. Niewątpliwie – poza przedmiotową warstwą
znaczeniową, odzwierciedlającą zewnętrzną aktywność – pojęcie to wyraża
również aspekt podmiotowy, dający się określić jako zgodność i lojalność,
w dążeniu do realizacji wspólnego działania.
Przy takim rozumieniu pojęcia współpracy, wymaganie Trybunału
Konstytucyjnego, aby była „rzeczywistym współdziałaniem” jest podkreśle-
niem jedynie tego, co tkwi w samej istocie tego pojęcia. W tym też sensie
trafnie podkreślono w wyroku Trybunału, że właściwe rozumienie treści
przepisu art. 4 ust. 1 ustawy pozwala potwierdzić jego zgodność z wymo-
giem określoności zachowania opisanego w normie prawnej, niezbędnym
do prawidłowego stosowania prawa. Warto w tym miejscu wskazać, że ma-
terialny charakter definicji współpracy ujawnia omawiany przepis z całą wy-
razistością w wypadku „współpracy w charakterze pomocnika przy opera-
cyjnym zdobywaniu informacji”. Pomocnik, to pojęcie, którego zakres zna-
czeniowy jest na gruncie prawa dobrze rozpoznany. To osoba, która z
umyślnym zamiarem przyczynienia się do cudzego działania, dostarcza
6
innej osobie środków, rady, informacji lub ułatwia jej działanie w inny spo-
sób. Akt udzielania pomocy materializuje współpracę i urzeczywistnia ją w
rozumieniu przepisu ustawy. Pomoc musi się przecież wyrazić konkretnym
czynem, stanowiącym o zaistnieniu współpracy, i polegającym na okazaniu
jej – a nie jakimkolwiek innym zachowaniem, nie ułatwiającym cudzego
działania, a w szczególności pozornym, pozbawionym znaczenia lub wręcz
powstrzymującym się od współdziałania.
Stwierdzenie to dotyczy w całej rozciągłości współpracy „w charakte-
rze tajnego informatora”. Nie ma bowiem żadnych powodów, aby sądzić,
że alternatywność zwrotu: „w charakterze tajnego informatora lub pomocni-
ka” pozwala odstąpić od materialnego pojmowania współpracy w wypadku
tajnego informatora i uznania, że jest on współpracownikiem przez sam
fakt nadania mu takiego statusu lub utrzymywania jakichkolwiek kontaktów
z organami bezpieczeństwa państwa – niezależnie od treści przekazanych
im informacji. Trzeba w tym wypadku wymagać równoważnej materialnie
treści współpracy, ściśle odpowiadającej pomocnictwu, jakim jest zresztą –
co do samej istoty – dostarczanie informacji mającej ułatwić działanie temu,
dla kogo jest przeznaczona. Nierówność w traktowaniu obu tych kategorii
osób byłaby przecież oczywista i nie znajdowałaby racjonalnego usprawie-
dliwienia. Nie byłoby nim w szczególności twierdzenie, że stopień trudności
w ustaleniu i określeniu aktu współpracy jest w wypadku tajnego informato-
ra wyższy – a ocena, czy określona informacja stanowiła o ułatwieniu dzia-
łania organu bezpieczeństwa państwa, trudniejsza. Jeżeli zatem – jak
przyjmuje Trybunał Konstytucyjny – współpracą w charakterze tajnego in-
formatora nie jest samo zadeklarowanie współpracy (co jest stwierdzeniem
równie trafnym, co oczywistym), to całkowicie nieracjonalne byłoby stwier-
dzenie, że późniejsze zachowanie, wywołane faktem złożenia deklaracji,
lecz nie realizujące jej, jest współpracą. Tymczasem o tym, czy dana osoba
była współpracownikiem w charakterze tajnego informatora, nie decyduje
7
ani fakt, ani forma zarejestrowania jej w ewidencji organu bezpieczeństwa
państwa, lecz treść udzielonych tym organom informacji, urzeczywistniają-
cych współpracę.
Dotychczasowe wywody uzasadniają wyrażenie poglądu, że współ-
pracą w charakterze tajnego informatora (art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 11
kwietnia 1997 r. o ujawnieniu pracy... – Dz. U. Nr 42, poz. 428 z 1999 r.,
tekst jednolity) jest zachowanie polegające na udzieleniu organom bezpie-
czeństwa państwa pomocy w postaci dostarczenia informacji ułatwiającej
wykonanie zadań powierzonych tym organom. Nie jest natomiast współ-
pracą uchylanie się od dostarczenia takiej informacji, ani współdziałanie
pozorne – choćby przejawiało się w formalnym dopełnianiu czynności i
procedur wymaganych przez oczekującego współpracy.
Ustalenie, że na gruncie omawianej ustawy pojęcie współpraca nie
ma innego, a zwłaszcza szerszego znaczenia, wykraczającego poza za-
kres wyznaczony materialnym jej pojmowaniem, prowadzi do refleksji, że
sprecyzowanie tego znaczenia nastąpiło – być może – zbyt późno, skoro
oświadczenia wymagane postanowieniem art. 6 ustawy składane były
wcześniej. Skłania to do stwierdzenia, że w wypadku osób, które – nie
przyznając się do współpracy – pojmowały ją w znaczeniu przedstawionym
wyżej, tylko respektowanie wykładni Trybunału Konstytucyjnego przez or-
gany stosujące ustawę zapobiec może nieusprawiedliwionym wobec tych
osób, negatywnym skutkom wynikającym z innego rozumienia współpracy
przez te organy. Nierespektowanie tej wykładni prowadziłoby do sytuacji, w
której składający oświadczenie zgodne z prawdą, mógłby zostać uznany za
kłamcę.
Na tle dotychczasowych rozważań odrzucić trzeba pogląd – wyrażo-
ny w stanowisku jednego z uczestników postępowania przed Trybunałem –
według którego kwestia precyzji definicji współpracy nie ma znaczenia dla
prawidłowego stosowania ustawy, ponieważ art. 4 ust. 1 nie podlega takim
8
kryteriom oceny, jakie przysługują jedynie przepisom ustanawiającym
przynajmniej quasi – karną odpowiedzialność. Jest to pogląd rażąco
sprzeczny z niekwestionowaną współcześnie zasadą, wymagającą aby ad-
resat normy prawnej wiedział jakie jego zachowanie ma znaczenie prawne.
Zasada ta w oczywisty sposób obowiązuje wtedy zwłaszcza, kiedy wątpli-
wości dotyczące znaczenia pojęcia użytego w normie wynikają z jej treści i
nie są tylko subiektywnej natury, a skutkiem tych wątpliwości mogą być
konsekwencje porównywalne, a nawet przewyższające skutki wynikające z
orzeczenia środków karnych przewidzianych w ustawie karnej. Podobnie
nietrafny jest w tym kontekście argument, że ustawa wiąże odpowiedzial-
ność wyłącznie z faktem złożenia fałszywego oświadczenia, a nie z samym
faktem współpracy – skoro trafność orzekania w przedmiocie zgodności
oświadczenia z prawdą zależy bezpośrednio od rozstrzygnięcia, co współ-
pracę stanowi.
Za zgoła niezwykły i prawnie wręcz kuriozalny należałoby uznać taki
skutek działania ustawy, który zmuszałby osobę nie będącą współpracow-
nikiem do zachowania umotywowanego przysłowiową „ostrożnością proce-
sową”, polegającego na przyznaniu się do współpracy „na wszelki wypa-
dek” za cenę publicznego ujawnienia tego faktu i związanych z tym konse-
kwencji, w celu uniknięcia konsekwencji dalej jeszcze idących, wynikają-
cych z uznania jej za kłamcę. Niezależnie od rzeczywistych intencji usta-
wodawcy, byłby to bowiem nieprzewidziany ustawą skutek w postaci dole-
gliwości pozbawionej podstawy prawnej, wynikający przy tym z niejasności
wymagań stawianych podmiotowi objętemu działaniem ustawy. Z tym
większą zatem dezaprobatą należy odnieść się do wyrażonego przed Try-
bunałem Konstytucyjnym przez Prokuratora Generalnego poglądu, iż w
wypadku wątpliwości osoby zobowiązanej do złożenia oświadczenia, może
ona zrezygnować z pełnienia funkcji publicznych lub kandydowania na tę
funkcję, unikając zarówno dolegliwości, jak i w ogóle postępowania lustra-
9
cyjnego, a także – jak z tego poglądu zdaje się wynikać – ryzyka braku
wymaganej precyzji przepisów ustawy. Pogląd ten ujawnia niestosowną do
wagi zagadnienia dezynwolturę w podejściu do rozumienia funkcji prawa,
reguł jego stosowania, a także elementarnego poczucia sprawiedliwości.
Jest też przejawem oczywistego bagatelizowania rozpoznanych dzisiaj do-
brze rozmaitych nierzetelnych praktyk funkcjonariuszy organów bezpie-
czeństwa i zagrożeń wynikających – dla osób objętych działaniem ustawy –
ze skutków manipulacji zarówno tymi osobami, jak i treścią materiałów po-
zostających w aktach prowadzonych przez tych funkcjonariuszy. Ujawnia-
nie jako współpracowników organów bezpieczeństwa państwa każdej oso-
by, która była autorem pism pozostających w materiałach gromadzonych
przez te organy nie może być celem ustawy deklarującej już w tytule, że
jest nią ujawnienie „pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa
lub współpracy z nimi...”.
Ostatecznie, uwzględniając cel ustawy a więc wyeliminowanie możli-
wości wykorzystania do szantażu wiedzy o faktach dotyczących osób peł-
niących funkcje publiczne (sprawozdanie stenograficzne ze 102 posiedze-
nia Sejmu RP, s. 105), ustawodawca mógł ustalić inne niż „współpraca”,
formalne jedynie kryterium określenia zachowania osób, które chciał objąć
działaniem ustawy. Uczynił jednak inaczej, wymagając oświadczenia w
przedmiocie współpracy – i to w rozumieniu przepisu definiującego współ-
pracę – a nie samego tylko zadeklarowania jej. Oznacza to, że nawet w
wypadku formalnego dopełnienia procedur wymaganych przez osobę eg-
zekwującą kontakty, nieodzowne jest badanie – zwłaszcza w sytuacjach
istnienia uzasadnionych wątpliwości – treści tych kontaktów, w celu stwier-
dzenia, czy dostarcza ona dowodów udzielania organowi bezpieczeństwa
pomocy w realizacji jego zadań.
Przedstawione wyżej rozważania mają bezpośrednie znaczenie dla
oceny zasadności orzeczeń zapadłych w niniejszej sprawie, dokonywanej z
10
uwzględnieniem postanowień ustawy i skonfrontowanych z nią zarzutów
podniesionych w kasacji. Dotyczy to przede wszystkim zarzutu rażącego
naruszenia art. 4 ust. 1 ustawy, polegającego na ustaleniu, że Marian J.
złożył oświadczenie niezgodne z prawdą, mimo iż – według Autorów kasa-
cji – „współpraca” ograniczyła się do samej deklaracji i „nie zmaterializowa-
ła się w konkretnych działaniach”. Możliwość merytorycznego ustosunko-
wania się do tego zarzutu wymagała rozpoznania, w jakim znaczeniu użyte
zostało w tym przepisie pojęcie „współpraca” oraz ustalenia, czy Sądy
orzekające rozstrzygały w tej sprawie zgodnie z treścią tego przepisu w in-
terpretacji Trybunału Konstytucyjnego, warunkującej możliwość uznania tej
treści za zgodną z Konstytucją.
Trzeba więc podkreślić, że podstawą stwierdzenia, iż Marian J. złożył
niezgodne z prawdą oświadczenie, są – jak wynika z uzasadnienia Sądu
pierwszej instancji – ustalenia, które dotyczą wyłącznie okoliczności o cha-
rakterze formalnym. Sąd zdystansował się jednoznacznie od oceny treści
informacji przekazanych przez Mariana J. przyjmując, że w procesie lustra-
cyjnym bez znaczenia pozostaje ocena, czy informacje te przyniosły szko-
dę innym osobom. O istnieniu współpracy świadczy bowiem podpisanie
zobowiązania, pozostawania do dyspozycji organów, sporządzenie różnych
informacji i przyjęcie wynagrodzenia.
Sąd odwoławczy zaaprobował ten pogląd podkreślając, że wartość
przekazanych informacji nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia. „Nie należy
do sprawy ustalenie, czy przyniosło to negatywne skutki”, ponieważ ustawa
nie uprawnia sądu do wartościowania tych informacji.
Nie budzi więc wątpliwości, że poza rozważaniami i ustaleniami Są-
dów pozostały w tej sprawie okoliczności, na podstawie których możliwe
było rozstrzygnięcie, czy Marian J. udzielił organom bezpieczeństwa pań-
stwa pomocy w realizacji ich działań. Sam fakt uczestniczenia w procedu-
rze wymaganej przez te organy stał się zatem wystarczającą podstawą
11
ustalenia, że współpraca miała miejsce. Przekonuje to o odmiennym od
wskazanego wyżej rozumieniu przez sądy pojęcia „współpraca”, pozbawio-
nym konstytutywnego dla tego pojęcia elementu materialnego. W takim ro-
zumieniu jest „współpracą” stan, w którym funkcjonariusz domaga się w
czasie kolejnych spotkań informacji przydatnych dla organów bezpieczeń-
stwa, a „współpracownik” konsekwentnie uchyla się od udzielenia takich
informacji, opisując okoliczności pozbawione takiej przydatności lub po-
wszechnie znane – ponieważ według tego poglądu taki „współpracownik”
pozostaje do dyspozycji organu i przekazuje informacje.
Nie trzeba dodawać, że wyrażoną w niniejszej sprawie intencją Sądu
Najwyższego jest zapobieżenie możliwości orzekania, iż zachowanie takie
jest „współpracą”.
Należy więc potwierdzić zasadność zarówno zarzutu rażącego naru-
szenia prawa materialnego, jak i zarzutów naruszenia przepisów prawa
procesowego. Naruszenie tych ostatnich jest w tej sprawie konsekwencją
błędnej wykładni art. 4 ust. 1 ustawy. Przekonanie o wystarczalności doko-
nanych ustaleń prowadziło bowiem do pominięcia tych wszystkich okolicz-
ności, które mogły świadczyć na korzyść Mariana J., a nietrafnie uznane
zostały przez Sądy za nieistotne, nieprzydatne i pozbawione znaczenia dla
rozstrzygnięcia. Jest oczywiste, że w wielu wypadkach nieskomplikowane
będzie ustalenie istnienia współpracy w jej materialnym znaczeniu, a roz-
strzygnięcie w przedmiocie zgodności oświadczenia z prawdą nie będzie
przedstawiać trudności. Zupełnie inaczej w wypadku spraw, w których – jak
właśnie w tej sprawie – ujawniają się okoliczności rodzące uzasadnione
wątpliwości, jakie mogą być wyjaśnione jedynie w drodze wnikliwego i rze-
telnego procedowania, a następnie rozważenia, czy ujawnione dowody po-
twierdzają fakt udzielenia pomocy organom bezpieczeństwa państwa.
Do okoliczności takich należy w niniejszej sprawie zaliczyć:
12
1) Złożenie deklaracji współpracy nie z inicjatywy Mariana J., lecz – jak
Sądy ustaliły – w wyniku „działania pod przymusem w obawie utraty ży-
cia”. Nie przecząc przy tym możliwości, że szantaż, przemoc czy groźba
– wbrew pierwotnej woli osoby poddanej takiej presji – może prowadzić
później do współpracy, istotne jest przecież staranne zbadanie, czy nie
było inaczej.
2) Ustanie kontaktów w wyniku jednoznacznych stwierdzeń funkcjonariu-
szy organów bezpieczeństwa (wyrażonych na piśmie w materiałach or-
ganu z tamtych lat), iż przekazywane informacje są bezwartościowe,
ogólnikowe, nieprzydatne, świadczące o odmowie współpracy i uzasad-
niające skreślenie Mariana J. z ewidencji, a nawet objęcie go kontrolą.
W tych samych aktach pozostaje też ocena, że Marian J. jest „skryty” i
jest przeciwnikiem PRL. Wiarygodność tych ocen wynika z ich współ-
czesności, skoro czynione były na piśmie w okresie, w którym ich dzi-
siejszego znaczenia nikt nie mógł w ogóle przewidywać. Inne, enigma-
tyczne uwagi jednego z funkcjonariuszy w kwestii możliwej przydatności
Mariana J. jako informatora – mające przy tym charakter spekulacji –
oceniane być muszą z uwzględnieniem znanej przecież dbałości funk-
cjonariuszy o stwarzanie pozorów efektywności ich zabiegów i czynno-
ści.
3) Oświadczenie przez Mariana J., że nie był współpracownikiem – mimo
świadomości istnienia sporządzonych przez niego dokumentów, i przy-
znania ich autorstwa przed Sądem.
4) Konsekwentne zapewnienie Mariana J. w postępowaniu przed Sądem,
że w rezultacie wymuszonych na nim kontaktów z funkcjonariuszem or-
ganów bezpieczeństwa nie ujawnił żadnych informacji, które mogłyby
zaszkodzić osobom, o które był indagowany. Jest wprawdzie oczywiste,
że okoliczność, czy przekazana informacja spowodowała negatywny
skutek dla innej osoby pozostaje bez znaczenia dla możliwości uznania,
13
że stanowiła ona informację przydatną i pomocną dla organu bezpie-
czeństwa – niemniej wyjaśnienia Mariana J. nie zostały w tym zakresie
w ogóle sprawdzone i ocenione. Trzeba zakwestionować w tym miejscu
pogląd wyrażony w uzasadnieniu Sądu odwoławczego, według którego
przepisy ustawy nie uprawniają Sądu do wartościowania treści informa-
cji udzielonych funkcjonariuszowi organu bezpieczeństwa. Jeżeli bo-
wiem obowiązkiem Sądu jest stwierdzenie, czy oświadczenie nie przy-
znające faktu współpracy jest zgodne z prawdą – a tego wymaga prze-
cież ustawa – to ustalenie faktu współpracy jest w ogóle jedynym i nieo-
dzownym ustaleniem, które stanowić może podstawę stwierdzenia, że
składający oświadczenie skłamał.
5) Ustalenie w sposób niesporny, że postawa Mariana J. i jego stosunek
do realiów życia politycznego i społecznego ujawnia – tak przed, jak i po
okresie kontaktów z funkcjonariuszem organu bezpieczeństwa – aktyw-
ną działalność, która była przyczyną represji i szykan ze strony tych or-
ganów.
W opisanych warunkach nie sposób – bez ustosunkowania się do zawarto-
ści informacji przekazanych przez Mariana J. – wykluczyć, że treść złożo-
nego przez niego oświadczenia jest wynikiem rzetelnej i obiektywnej oceny
charakteru jego kontaktów. W każdym razie w sprawie, w której zakres i
rodzaj istniejących wątpliwości jest poważny, wnikliwe i wszechstronne
oceny i ustalenia Sądu obejmować muszą całokształt materiału dowodo-
wego, a więc – co zrozumiałe – także okoliczności przemawiające na ko-
rzyść. Przyjęcie za podstawę orzeczenia wyłącznie dowodów potwierdza-
jących okoliczności o charakterze formalnym, bo odzwierciedlających sam
tylko fakt istnienia określonych dokumentów, z pominięciem dowodu z tre-
ści tych dokumentów, uzasadnia przypomnienie reguły, zgodnie z którą
dowody należy nie liczyć, lecz ważyć (argumenta non numeranda, sed
ponderanda sunt).
14
Rozpoznając sprawę ponownie, Sąd uwzględni wszystkie przedsta-
wione wyżej uwagi i oceny. W postępowaniu przed Sądem Marian J. powi-
nien mieć możliwość ustosunkowania się do treści i znaczenia sporządzo-
nych przez niego dokumentów. Sąd powinien rozważyć – w wypadku
utrzymywania się istotnych wątpliwości dotyczących znaczenia tych doku-
mentów – potrzebę przesłuchania funkcjonariusza, który odbierał informa-
cje i wyraził negatywne oceny o przydatności Mariana J. jako informatora.
Nie istnieją już bowiem – z uwagi na przedstawione wyżej argumenty –
przyczyny, dla których zeznania tego funkcjonariusza uznano za nieprzy-
datne. Fakt, iż akta sprawy zawierają jego wypowiedzi sprzed ponad 20 lat
pozwala dzisiaj na precyzyjną ocenę wiarygodności jego zeznań. W sytua-
cji, w której istnieje potrzeba zweryfikowania argumentów podniesionych w
obronie, a przeprowadzenie dowodu może przyczyni się do ustalenia
prawdy materialnej, Sąd nie może być ograniczony w dążeniu do poznania
faktów jakimikolwiek zastrzeżeniami czy opiniami dotyczącymi osoby
świadka, czy charakteru jego pracy w minionym czasie. Dowód ten może
okazać się przydatny także dla wyjaśnienia kwestii pokwitowania odbioru
pieniędzy, skoro Marian J. przeczy, aby je otrzymał. Okoliczności związane
z tą kwestią ocenić należy z uwzględnieniem dokonanych przez funkcjona-
riuszy zapisów, mogących świadczyć o manipulowaniu osobą nie przeja-
wiającą zamiaru współpracy.
Sąd Najwyższy rozpoznając kasację nie może dokonywać własnych
ustaleń faktycznych, co wyklucza zarówno zmianę ustaleń poczynionych
przez Sądy, jak i możliwość dokonania ustaleń w zakresie, w jakim Sądy
ich nie poczyniły. Ta druga sytuacja ma w niniejszej sprawie miejsce w ca-
łym zakresie dotyczącym treści informacji sporządzonych przez Mariana J.
i związanym z możliwością rozstrzygnięcia w przedmiocie współpracy. Nie
przesądzając zatem w żadnej mierze i w jakikolwiek sposób rezultatu usta-
leń dokonanych w wyniku ponownego rozpoznania sprawy, wymagać nale-
15
ży, aby były one poczynione w sposób umożliwiający kontrolę odwoławczą.
Nie budzi przecież wątpliwości, że zgodnie z wymogami określonymi w art.
413 § 2 k.p.k. – znajdującymi odpowiednie zastosowanie w postępowaniu
prowadzonym na podstawie ustawy lustracyjnej – orzeczenie, iż oświad-
czenie złożone w trybie tej ustawy jest niezgodne z prawdą, zobowiązuje
Sąd do dokładnego określenia zachowania urzeczywistniającego współ-
pracę, stanowiącego podstawę tego orzeczenia; obowiązek taki istnieje
również w wypadku stwierdzenia wymuszenia współpracy (art. 22 ust. 3
ustawy), ponieważ jest ono dopuszczalne tylko w wyniku ustalenia, że
współpraca miała miejsce.
Rozpoznanie kasacji w zakresie omówionym wyżej jest wprawdzie
wystarczające do wydania orzeczenia w tej sprawie, lecz charakter ostat-
niego zarzutu kasacji nakazuje ustosunkowanie się do przedstawionej w
nim kwestii. Zarzut ten nie jest bowiem, ani przedwczesny, ani bezprzed-
miotowy dla dalszego toku postępowania (art. 436 k.p.k.). Wystarczy jed-
nak wskazać, że kwestia stanowiąca przyczynę podniesienia zarzutu była
przedmiotem rozważań Trybunału Konstytucyjnego, który – rozpoznając ją
przed nowelizacją ustawy – uznał rozstrzyganie za zbędne i umorzył po-
stępowanie. Trybunał stwierdził bowiem, że nowe brzmienie art. 21 ustawy
„w pełni uwzględnia zarzuty (...) co do niekonstytucyjności tego przepisu w
jego dotychczasowym brzmieniu”. Autorzy kasacji sami przyznają, że po-
stępowanie przed sądem lustracyjnym poprzedzone jest czynnościami, któ-
re określają ostrożnie jako „swoiste postępowanie przygotowawcze”. W
istocie, funkcje tych czynności odpowiadają czynnościom sprawdzającym,
poprzedzającym wszczęcie postępowania w procesie karnym. Nie trzeba
zaś dodawać, że prawo do obrony, możliwość jego realizacji i korzystania z
gwarancji udzielanych osobie nabywającej to prawo aktualizują się z chwilą
wszczęcia postępowania ad personam. Ustawa lustracyjna w obecnym
brzmieniu nie ogranicza zaś w żadnej mierze prawa do obrony od chwili
16
wszczęcia postępowania. Sprawa niniejsza nie dostarcza przy tym argu-
mentów, które ujawniałyby uchybienia w tym zakresie i uzasadniały pod-
niesienie omawianego zarzutu.