Wyrok z dnia 20 czerwca 2001 r., I CKN 1135/98
Satyryczny charakter utworu nie zawsze wyłącza bezprawność działania
autora.
Sędzia SN Mirosława Wysocka (przewodniczący, sprawozdawca), Sędzia SN
Tadeusz Domińczyk, Sędzia SA Jan Górowski
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Andrzeja G. przeciwko Janowi B. i
Wydawcy Tygodnika „P.”, Spółdzielni Pracy „P.” w W. o ochronę dóbr osobistych,
po rozpoznaniu w Izbie Cywilnej w dniu 20 czerwca 2001 r. na rozprawie kasacji
powoda od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 11 lutego 1998 r.,
uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie
do ponownego rozpoznania oraz rozstrzygnięcia o kosztach postępowania
kasacyjnego.
Uzasadnienie
Andrzej G. w pozwie skierowanym przeciwko Janowi B. i Wydawcy Tygodnika
„P.” – Spółdzielni Pracy „P.” w W. wystąpił z roszczeniem o ochronę dóbr
osobistych, domagając się opublikowania w „Tygodniku Solidarność” i w „Polityce”
oraz w dziennikach „Życie Warszawy” i „Rzeczpospolita” oświadczenia i
przeproszenia o treści sprecyzowanej w pozwie, a ponadto zasądzenia kwoty
20 000 zł tytułem zadośćuczynienia. Według powoda, naruszenie jego dóbr
osobistych nastąpiło w wyniku opublikowania w pozwanym tygodniku felietonu
autorstwa pozwanego Jana B., zatytułowanego „Uczeń Wielkiego Nauczyciela”. W
felietonie tym zacytowano fragment wypowiedzi powoda na temat zasad demokracji
związkowej, po czym stwierdzając, że „Andrzej G. rozwija tu twórczo myśl zawartą
w pracy Józefa Stalina »O podstawach leninizmu«”, przytoczono fragment tej pracy.
W końcowej części felietonu autor zawarł wypowiedź, że „znając stosunek
redaktora G. do wszystkiego, co zalatuje komunizmem”, można zrozumieć
zażenowanie, o którym wspomniał w swym wykładzie, „nie ma się jednak czego
wstydzić, na pewno doszedł do swoich konkluzji samodzielnie”.
Powód zaskarżył w całości wyrok Sądu Wojewódzkiego w Warszawie z dnia 22
kwietnia 1997 r., którym oddalono jego powództwo, jednakże następnie cofnął
apelację w części dotyczącej roszczenia majątkowego. To ostatnie oświadczenie
nie znalazło odzwierciedlenia w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który
wyrokiem z dnia 11 lutego 1998 r. oddalił apelację i rozstrzygnął o kosztach procesu
za drugą instancję.
Sąd Apelacyjny powołał, jako podstawę swego orzeczenia (zgodną ze
stanowiskiem Sądu pierwszej instancji), brak naruszenia dóbr osobistych powoda
w znaczeniu obiektywnym oraz brak bezprawności działania autora spornego
tekstu, a w konsekwencji – także wydawcy tygodnika.
W kasacji od wyroku Sądu Apelacyjnego, opartej na podstawie z art. 3931
pkt 1
k.p.c., powód zarzucił błędną wykładnię art. 24 k.c. w związku z art. 41 ustawy z
dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (Dz.U. Nr 5, poz. 24 ze zm. – dalej
"Pr.pras."), odnosząc w uzasadnieniu ten zarzut zarówno do pojęcia naruszenia
dóbr osobistych, jak i bezprawności. W konkluzji skarżący wniósł o uchylenie
zaskarżonego wyroku.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Z uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego wynika, że nie stwierdził naruszenia
dóbr osobistych powoda, a ponadto, że działanie pozwanego – autora tekstu, ocenił
jako nie noszące cechy bezprawności. Przy ocenie zarówno pozytywnej
(naruszenie dobra osobistego), jak i negatywnej (brak bezprawności) przesłanki
odpowiedzialności opartej na art. 24 k.c., Sąd posłużył się w istocie jednakowym
kryterium – literackiego rodzaju tekstu, który zakwalifikował jako tekst satyryczny,
zarówno ze względu na jego formę, jak i kontekst (umieszczenie w rubryce
zawierającej teksty tego właśnie rodzaju). Ta kwalifikacja na etapie postępowania
kasacyjnego nie była kwestionowana. O ile forma tekstu prasowego ma istotne
znaczenie dla oceny działania dziennikarza w kategoriach bezprawności, o tyle
odgrywa mniejszą rolę przy dokonywaniu oceny, czy doszło do naruszenia dóbr
osobistych „bohatera” artykułu.
W kwestii naruszenia dóbr osobistych powoda Sąd Apelacyjny wyraził aprobatę
dla stanowiska Sądu Wojewódzkiego, że „ na skutek przedmiotowego felietonu nie
miało miejsca, z obiektywnego punktu widzenia, naruszenie dobra osobistego”.
Wynika to, w ocenie Sądu Apelacyjnego, z satyrycznego charakteru notatki, w
której wykorzystano zestawienie refleksji powoda dotyczących zasad demokracji
związkowej z poglądem Józefa Stalina dotyczącym demokracji partyjnej. Zdaniem
Sądu, „obiektywnie ujmując”, treść felietonu nie zawiera w odniesieniu do powoda
oszczerczej sugestii, wynikającej z połączenia jego nazwiska i poglądów z osobą
Józefa Stalina, tym bardziej, że przy minimalnej choćby znajomości poglądów
politycznych powoda, „nikt” nie dopatrzy się tu rzeczywistej zbieżności poglądów
czy postaw. Przedstawiona wypowiedź Sądu Apelacyjnego wyczerpuje
uzasadnienie jego stanowiska prawnego odnośnie do braku naruszenia dóbr
osobistych powoda.
Nie można uniknąć stwierdzenia, że uzasadnienie to jest niedostateczne dla
odtworzenia przyjętej przez Sąd Apelacyjny wykładni pojęcia dóbr osobistych i ich
naruszenia. Ze sposobu argumentacji, akcentującej jedynie brak naruszenia „z
obiektywnego punktu widzenia” dóbr osobistych powoda, można wnosić, że to był
czynnik decydujący o stwierdzeniu braku tej pierwotnej przesłanki ochrony.
Sąd nie wyraził wątpliwości ani co do tego, że powód powoływał się na dobra
osobiste prawem chronione (godność, dobre imię), ani co do tego, że doszło do
naruszenia tych dóbr w znaczeniu subiektywnym (w odczuciu powoda). Odwołując
się do kryteriów obiektywnych, Sąd prawidłowo nawiązał do powszechnego i
utrwalonego już – niezależnie od różnego rozkładania akcentów – stanowiska
orzecznictwa i doktryny, że dla oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych
człowieka, decydujące znaczenie ma nie subiektywne odczucie osoby żądającej
ochrony prawnej, ale kryteria obiektywne ( por. w szczególności wyroki Sądu
Najwyższego z dnia 16 stycznia 1976 r., II CR 692/75, OSNCP 1976, nr 11, poz.
251 i z dnia 25 kwietnia 1989 r., I CR 143/89, OSP 1989, nr 9, poz. 330). Jak
wskazuje się w doktrynie, sąd ustalając, czy nastąpiło naruszenie dóbr osobistych,
powinien ocenić, czy na skutek działania sprawcy powód miał wystarczającą
podstawę do negatywnych odczuć, przy czym należy uwzględnić nie tylko jego
osobiste przeżycia, ale także przeciętną reakcję człowieka. Miernika obiektywnego
poszukuje się zazwyczaj w tzw. opinii publicznej, która jest wyrazem poglądów
powszechnie przyjętych i akceptowanych przez społeczeństwo w danym miejscu i
czasie. Ocena, że określona wypowiedź, według tak ujętych kryteriów, nie narusza
dóbr osobistych jednostki, wymaga uzasadnienia obejmującego wszystkie istotne
elementy stanu faktycznego, a także odwołania się do owych przyjętych i
akceptowanych przez ogół społeczeństwa poglądów w danej kwestii. Na takiej
dopiero podstawie sąd może zająć stanowisko, czy określone zachowanie w
powszechnym odczuciu stanowi naruszenie godności człowieka, czy też opinia
publiczna nie wiąże z nim takich konsekwencji.
W sprawie rzecz dotyczy zestawienia poglądów (w ich kilkuzdaniowym ujęciu)
powoda oraz Józefa Stalina tak, że gdyby się tylko do samego ich tekstu
ograniczyć, można by dojrzeć pomiędzy nimi podobieństwo. Właśnie w tym
zestawieniu, jak zauważył Sąd, „ujawnił się satyryczny charakter notatki”. To
stwierdzenie nie wyczerpuje jednak kwestii, wymagającej oceny, czy wymienienie
określonej osoby w tego rodzaju powiązaniu z postacią historyczną o tak
niewątpliwie negatywnej ocenie w opinii publicznej, jest – właśnie według poglądów
powszechnie przyjętych przez społeczeństwo i przeciętnej reakcji ludzi –
obiektywnie możliwe do zaakceptowania jako właściwe (dopuszczalne), czy też,
właśnie według owego miernika obiektywnego, narusza (może naruszać) dobro
osobiste osoby, której poglądy w takim kontekście zostały zaprezentowane.
Należy stwierdzić, że nie ma podstaw do przyjęcia, iż wedle obiektywnych
kryteriów oceny naruszenia dóbr osobistych takie porównanie, a zwłaszcza (choćby
satyrycznie ujęta) sugestia o zbieżności poglądów politycznych, o swoistym
powinowactwie ideowym, są społecznie aprobowane, dopuszczane. W polskim
społeczeństwie wyraźne i silne są negatywne oceny związane z systemem
stalinowskim i osobą jego twórcy, a „wyczulenie” opinii publicznej w tej materii jest
niewątpliwie znaczne. Żartobliwa konwencja tekstu, czy „ironiczny charakter” w
odniesieniu do określenia Józefa Stalina mianem „wielkiego nauczyciela” nie
eliminują (w każdym razie nie eliminują całkowicie) negatywnej reakcji wynikającej z
„przywołania” tej postaci i jej przekonań, a tym bardziej – z zestawienia ich z
poglądami konkretnej osoby, aktywnej w życiu publicznym, choćby tylko w celu
„przewrotnego” wykazania ich podobieństwa. Wobec braku przedstawienia przez
Sąd Apelacyjny bliższych motywów, dla których wykluczył on naruszenie dobra
osobistego powoda „z obiektywnego punktu widzenia”, nie jest możliwe, w ramach
rozpoznawanej kasacji, odniesienie się do argumentów mogących przemawiać za
odmienną oceną omawianego tekstu.
Przy wskazanej ogólnej podstawie oceny, w dalszej kolejności nieodzowne jest
podjęcie analizy konkretnego wypadku, ze wszystkimi jego indywidualizującymi
elementami. Należą do nich przede wszystkim forma tekstu, znaczenie tytułu, jak i
okoliczności dotyczące sfery podmiotowej. Odwołanie się przez Sąd Apelacyjny do
poglądów politycznych powoda, jako argumentu mającego przemawiać przeciwko
zakwalifikowaniu treści felietonu jako naruszającego jego dobra osobiste w
rozumieniu obiektywnym, budzi poważne zastrzeżenia. Sformułowanie felietonu, że
powód „rozwija tu twórczo myśl zawartą w pracy Józefa Stalina” ma szczególnie
drastyczną wymowę, gdy odnosi się do osoby jednoznacznie deklarującej
przekonania polityczne niemożliwe do pogodzenia z poglądami wymienionego
autora przeciwstawionego tekstu. Sąd przyjmuje jako oczywistość, że te poglądy
powoda są znane czytelnikom tekstu, ale – bliżej tego nie uzasadniając – wyklucza
możliwość jego odbioru w sposób inny aniżeli oczywisty żart. Takie założenie
można by uznać za uzasadnione, gdyby rzecz ograniczała się do samego
zestawienia tekstów, ale nie daje się obronić, gdy uwzględni się zacytowany
fragment tekstu, a zwłaszcza jego tytuł.
Z omówionych względów zarzut naruszenia art. 24 k.c. przez błędną wykładnię
pojęcia naruszenia dóbr osobistych, uznać należało za trafny.
Niezależnie od kwestii naruszenia dóbr osobistych, Sąd Apelacyjny wyraził
pogląd o braku bezprawności działania powoda; wyłączenie bezprawności
prowadziłoby do oddalenia powództwa nawet w wypadku stwierdzenia naruszenia
dóbr osobistych. Z krótkiego uzasadnienia wyroku wynika, że o wyłączeniu
bezprawności przesądza, zdaniem Sądu, satyryczna forma utworu.
Odnosząc się do tej kwestii, przede wszystkim stwierdzić trzeba brak podstaw do
założenia, że satyryczny charakter utworu niejako z góry wyłącza bezprawność
działania autora. Forma utworu ma oczywiście istotne znaczenie dla oceny granic
tego, co uzna się za dozwolone, dopuszczalne, mieszczące się ramach
wyznaczanych przez prawa danego gatunku. Zróżnicowane winny być kryteria
oceny artykułu prasowego prezentującego istotne wydarzenia lub postępowanie
określonych osób, reportażu, recenzji czy felietonu. Zróżnicowanie to związane jest
między innymi z tym, że tylko informacje, stwierdzenia o określonych faktach
poddają się weryfikacji według kryterium prawda-fałsz, podczas gdy o ocenach,
sądach wartościujących można jedynie powiedzieć, że są ścisłe, odpowiednie,
właściwe, że mieszczą się – lub nie – w granicach rzeczowej i konstruktywnej
krytyki. Bardziej finezyjne rozróżnienie może być również dokonywane w obrębie
utworów (tekstów prasowych) wyrażających właśnie oceny, sądy wartościujące;
tutaj istotne znaczenie mogą odgrywać takie czynniki, jak forma utworu i miejsce
jego publikacji. To wszystko nie oznacza, że sama tylko literacka forma, w jakiej
sądy, opinie czy krytykę wyrażono, przesądza o braku bezprawności działania ich
autora. Podobnie, nie przesądza o tym niekwestionowane prawo każdego do
publicznego wyrażania ocen i sądów, zarówno co do określonych faktów, jak i co do
postępowania innych osób. Tutaj bowiem ujawni się niejednokrotnie konflikt
pomiędzy chronionymi dobrami – prawem do swobodnego wyrażania poglądów i
ocen z jednej strony, a prawem do ochrony dóbr osobistych – z drugiej strony, i
konieczne okaże się wartościowanie dóbr naruszonego i chronionego. Także
bowiem działanie w ramach obowiązującego porządku prawnego czy wykonywania
własnych praw podmiotowych mieścić się musi w pewnych granicach, których
przekroczenie wyłącza możliwość powołania się na przyczynę egzoneracyjną. Gdy
dochodzi do wkroczenia w sferę cudzego prawa lub dobra, konieczne jest zbadanie,
czy zachodzą okoliczności usprawiedliwiające działanie sprawcy.
Jak już wspomniano, okolicznością istotną dla oceny działania sprawcy jest
zastosowana forma literacka. Niewątpliwie forma satyryczna uzasadnia przyjęcie
szerokiego zakresu swobody wypowiedzi. Satyra, ze swej natury, to utwór
ośmieszający lub piętnujący ukazywane w nim zjawiska lub osoby. Celem satyry
jest przede wszystkim ośmieszająca krytyka, stąd posługuje się ona często
wyolbrzymieniem, karykaturą, paradoksem. Typową cechą satyry jest dążenie do
ośmieszenia tego, co jej autorowi wydaje się szkodliwe, bezwartościowe lub błędne,
stąd zwykło się mówić, że przedstawia ona rzeczywistość „w krzywym zwierciadle”.
Tzw. satyra konkretna (w przeciwieństwie do abstrakcyjnej) odnosi się do
rzeczywistych zjawisk i zdarzeń współczesnych, spełniając niejednokrotnie doniosłą
– pomimo lekkości formy – rolę społeczną. Wypowiadanie w formie satyrycznej,
przy uwzględnieniu jej wymienionych cech, opinii o zdarzeniach i ludziach jest
zatem oczywiście prawnie dozwolone i mieści się, co do zasady, w granicach
konstytucyjnej wolności słowa. To wszystko jednak nie oznacza, że satyra jest
całkowicie poza „kontrolą”, że nie dotyczą jej kryteria oceny stosowane do innych
wypowiedzi publicznych, z tym jedynie zastrzeżeniem, iż granice swobody
wypowiedzi wyznaczyć tu należy szeroko.
Pozostaje to w związku także z regulacją zawartą w art. 41 Pr.pras., który do
satyry odnosi odpowiednio zasadę, że publikowanie rzetelnych, zgodnych z
zasadami współżycia społecznego ujemnych ocen dzieł naukowych lub
artystycznych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej pozostaje
pod ochroną prawa. Uzyskując ustawową ochronę dla wyrażania negatywnych
ocen każdego rodzaju działalności, a także prawo do satyrycznego przedstawiania
postaw czy poglądów innych osób, dziennikarz nie został zwolniony od obowiązku
zachowania odpowiedniej formy krytyki; przekraczając granice wyznaczające
legalność krytyki (satyry), dziennikarz naraża się na poniesienie odpowiedzialności
za naruszenie cudzych, prawem chronionych, dóbr osobistych. Także więc satyra
podlega ocenie z punktu widzenia zasad współżycia społecznego i rzetelności. W
doktrynie wskazuje się, że „rzetelny”, to tyle, co odpowiedzialny, zgodny z zasadami
sztuki, uczciwy.
Krytyka cudzego postępowania, lub zapatrywań nie powinna przekraczać granic
potrzebnych do osiągnięcia społecznego celu krytyki, i także satyryczne ujęcie nie
powinno naruszać dobrego imienia zawodowego, czy godności osobistej człowieka.
Chociaż niekiedy forma utworu, w tym wypadku felietonu satyrycznego, upoważnia
do zastosowania ostrzejszych środków ekspresji literackiej, to nie uprawnia do
naruszenia dóbr osobistych innej osoby; także w takim tekście prasowym nie
można przekraczać granicy, poza którą mieści się sfera chronionych przez prawo
cywilne dóbr osobistych (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 3 lipca 1987 r., I CR
135/87, "Przegląd Sądowy" 1992, nr 1, s. 41). Respektując w pełni prawo do
podejmowania krytyki postępowania lub poglądów innych osób również w formie
ostrej satyry, należy mieć na względzie, że także satyra nie może wykraczać poza
rzeczywistą potrzebę i poniżać godności osobistej „dotkniętej” nią osoby. Dlatego,
pomimo obiektywnego charakteru przesłanki bezprawności działania, niezależnej
od winy sprawcy, poddaje się ocenie zamiar, którym kierował się autor publikacji;
stanowi on jeden z istotnych elementów oceny, czy wkroczenie przez niego w sferę
cudzych dóbr osobistych było usprawiedliwione i dopuszczalne. Dalszym istotnym
elementem jest waga problemów lub zjawisk będących przedmiotem satyrycznej
wypowiedzi. Te kwestie nie były przedmiotem uwagi Sądu Apelacyjnego ze
względu na przypisanie decydującego znaczenia satyrycznej formie utworu,
„stanowiącego jedynie dopuszczalny w publicystyce złośliwy żart”. Z omówionych
przyczyn, ograniczenie się do tego argumentu nie jest wystarczające dla dokonania
prawidłowej wykładni pojęcia bezprawności.
Sąd Apelacyjny wyraził pogląd o braku bezprawności działania autora artykułu
bez ustalenia i oceny, jaki obiektywnie istotny cel miał być osiągnięty przez
publikację tekstu oraz jaki był zamiar autora; te elementy były nieodzowne dla
oceny, czy zachodziły okoliczności usprawiedliwiające wkroczenie w sferę dóbr
osobistych powoda. Zauważyć przy tym należy, że osiągnięcie zamierzonego
efektu satyrycznego wynikało już z samego zestawienia zacytowanych fragmentów
wypowiedzi; nawet uwzględniając wybiórczy lub tendencyjny ich dobór, trudno
byłoby to uznać za przekroczenie granic dopuszczalnej satyry. Inaczej jednak rzecz
się przedstawia, gdy uwzględni się wspomniany uprzednio fragment komentarza,
jak również tytuł felietonu. Te elementy wskazują, że miał tu miejsce swoisty
„eksces satyry”, a więc przekroczenie dopuszczalnych granic, nawet gdy wyznacza
się je – ze względu właśnie na szczególne prawa rządzące tą formą literacką –
znacznie szerzej niż w wypadku innych form wypowiedzi literackiej
(dziennikarskiej). (...)
Omówione względy uzasadniały orzeczenie jak w sentencji, stosownie do art.
39313
§ 1 zdanie pierwsze k.p.c.
Zupełnie inną kwestią jest ocena żądania powoda z punktu widzenia treści
postulowanego oświadczenia; można tu jedynie powiedzieć, że uznanie wypowiedzi
prasowej za „oszczerczą” znacznie wykracza poza to, co wynika z samego
przekroczenia granic dopuszczalnej krytyki. Zagadnienia z tym związane pozostają
obecnie poza granicami kognicji Sądu Najwyższego rozpoznającego kasację
powoda.