Wyrok z dnia 15 listopada 2002 r., II CKN 1289/00
Opracowanie siatki haseł, sposób definiowania haseł oraz kompozycja
haseł trudnych (leksemów) stanowią przejaw twórczej działalności autorów
słownika języka polskiego w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o
prawie autorskim i prawach pokrewnych (jedn. tekst: Dz.U. z 2000 r. Nr 80,
poz. 904 ze zm.).
Sędzia SN Gerard Bieniek (przewodniczący, sprawozdawca)
Sędzia SN Teresa Bielska-Sobkowicz
Sędzia SN Maria Grzelka
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Wydawnictwa Naukowego PWN, S.A.
w W. przeciwko Annie K. i Mieczysławowi K. wspólnikom spółki cywilnej
"Wydawnictwo K." o zapłatę i zaniechanie naruszeń praw, po rozpoznaniu w Izbie
Cywilnej w dniu 7 listopada 2002 r. na rozprawie kasacji powódki od wyroku Sądu
Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 26 kwietnia 2000 r.
uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Apelacyjnemu w
Poznaniu do ponownego rozpoznania, pozostawiając temu Sądowi rozstrzygnięcie
o kosztach postępowania kasacyjnego.
Uzasadnienie
Wydawnictwo Naukowe PWN S.A. w pozwie wniesionym przeciwko
Mieczysławowi i Annie małżonkom K. prowadzącym „Wydawnictwo K.” s.c., obecnie
spółka akcyjna „Wydawnictwo K.”, domagała się zobowiązania strony pozwanej do
zaniechania rozpowszechniania wydawanego przez pozwaną „Praktycznego
słownika współczesnej polszczyzny”, tomów I do VI, nakazania wycofania ich ze
sprzedaży oraz zakazania wydawania dalszych tomów z naruszeniem praw
autorskich strony powodowej, publicznego przeproszenia za naruszanie praw
autorskich oraz zasądzenia od strony pozwanej kwoty 524 427 zł tytułem zwrotu
bezpodstawnie uzyskanych korzyści. Ponadto strona powodowa – z powołaniem
się na przepisy ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej
konkurencji (Dz.U. Nr 153, poz. 1503) – żądała nakazania stronie pozwanej
złożenia, na jej koszt, w prasie, radiu i telewizji oświadczenia, że w powołanym
wyżej słowniku wykorzystano – bez zgody strony powodowej i z naruszeniem jej
praw autorskich – „Słownik języka polskiego” Mieczysława Szymczaka.
Sąd Okręgowy powództwo oddalił, czyniąc następujące ustalenia faktyczne.
Bezsporne jest, że powód jako następca prawny Państwowego Wydawnictwa
Naukowego PWN w W. jest wydawcą składającego się z trzech tomów „Słownika
języka polskiego” pod redakcją naukową M. Szymczaka, którego pierwsze wydanie
ukazało się w latach 1978-1981. W czerwcu 1994 r. pozwani wydali I tom
„Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny” pod redakcją naukową Haliny
Z. Do dziś na rynku ukazało się 20 tomów tego słownika, obliczonego na 37 tomów.
Pozwani od 1991 r. prowadzą w formie spółki cywilnej „Wydawnictwo K.” w ramach
którego wydają m.in. encyklopedie i słowniki (obecnie spółka akcyjna
„Wydawnictwo K.”). W 1993 r. zawarli umowę z Haliną Z. na skompletowanie
zespołu redakcyjnego i opracowanie „Praktycznego słownika współczesnej
polszczyzny”. Z tytułu sprzedaży objętych sporem tomów od I do VI osiągnęli,
według stanu na dzień 30 kwietnia 1998 r., zysk w kwocie 890 713,15 zł. Z kwoty tej
powód domagał się 60 %, przyjmując zgodnie z opinią biegłego sądowego, że nowe
hasła stanowią 40 % całości słownika wydawanego przez pozwanych. „Praktyczny
słownik współczesnej polszczyzny” zapożycza ze „Słownika języka polskiego”
strukturę haseł trudnych, definicje rzeczowników funkcjonujących w polszczyźnie
ogólnej, definicje terminów naukowych i technicznych. Nie została natomiast
zapożyczona siatka haseł. Ustalono, że 38 % haseł w całości (lub z niewielkimi
skrótami) włączono ze „Słownika języka polskiego” do „Praktycznego słownika
współczesnej polszczyzny”.
Haseł zamieszczonych w „Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny”,
w których nie można doszukać się bezpośredniego związku z analogicznymi
hasłami ze „Słownika języka polskiego”, jest 23 %, a pozostałe 39 % to hasła, w
których widać wyraźnie lub mniej wyraźnie związek z analogicznymi hasłami
zawartymi w „Słowniku języka polskiego”.
Zespół Haliny Z. dysponował niedostateczną pod względem liczby kartoteką –
materiałami językowymi służącymi leksykografowi do redagowania poszczególnych
haseł wyrazowych.
Ustalono, że podanie identycznej definicji nie decyduje o tym, że dany słownik
naśladuje inny słownik. O wtórności słownika decyduje kompozycja haseł trudnych
tzw. leksemów, tj. takich haseł, przy których redagowaniu należy – na podstawie
zastosowań w tekstach źródłowych – wyodrębnić wiele znaczeń i podznaczeń. W
tym zakresie „Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny” ściśle trzyma się
opisów zamieszczonych w „Słowniku języka polskiego”, jednakże zapożyczone
elementy nie są w „Słowniku języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka
rozwiązaniami oryginalnymi. W słowniku tym struktura haseł trudnych została
zapożyczona ze „Słownika języka polskiego” pod redakcją W. Doroszewskiego; w
"Słowniku" M. Szymczaka dokonano jedynie pewnych zabiegów technicznych.
Połowa analizowanych przez biegłego definicji w obu słownikach języka
polskiego (W. Doroszewskiego i M. Szymczaka) to definicje niemal identyczne,
różniące się jedynie pewnymi zabiegami redakcyjnymi. Pozwala to na przyjęcie, że
zarówno definicje, jak i struktura haseł „Słownika języka polskiego” M. Szymczaka
w około 50 % nie są oryginalne.
Z opinii biegłego wynika też – co Sąd Okręgowy przyjął za podstawę ustaleń –
że definicja leksykograficzna w jej dotychczasowej formie nie jest postrzegana jako
przejaw twórczości naukowej, lecz jako przejaw pracy technicznej, definicje są
bowiem przewidywalne. Zdaniem wielu językoznawców, w celu zachowania
ciągłości i współmierności prac leksykograficznych warto zaopatrywać wyrazy w
definicje już wcześniej zastosowane.
Sąd Okręgowy, oddalając powództwo, wskazał, że zgodnie z art. 1 ustawy z
dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (jedn. tekst: Dz.U. z
2000 r. Nr 80, poz. 904 ze zm. – dalej: "Pr.aut.") przedmiotem prawa autorskiego
jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, utrwalony w
jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia
(utwór). Przez utwór należy rozumieć dzieło stanowiące jedność treści i formy, za
pośrednictwem której zawarta w nim treść intelektualna zostaje przedstawiona w
sposób dostępny dla osób trzecich. Dzieło to pewna całość zdatna do odrębnej
eksploatacji. Ta całość jest zawsze ograniczoną jednością składających się na nią
wartości, wynikających z poszczególnych oryginalnych elementów, jak i ich
kompozycji w całość.
Sąd Okręgowy, uznając, że redagowanie definicji w dotychczasowej formie
stosowanej w słownikach języka polskiego nie ma charakteru twórczego, a ponadto,
że definicje zawarte w „Słowniku języka polskiego” M. Szymczaka nie są
oryginalnym elementem, przyjął, iż w rozpoznawanej sprawie nie doszło do
naruszenia prawa autorskiego powoda wskutek bezprawnego wykorzystania
dających się zidentyfikować oryginalnych elementów „Słownika języka polskiego”.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu wyrokiem z dnia 26 kwietnia 2000 r. oddalił
apelację strony powodowej, nie podzielając przede wszystkim stanowiska Sądu
pierwszej instancji, jakoby w świetle przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o
prawie autorskim i prawach pokrewnych słownik podlegał ochronie jedynie jako
całość. Jest to pogląd sprzeczny z Prawem autorskim, gdyż zgodnie z tym Prawem,
utwór podlega ochronie jako całość, jak też ochronie podlega każdy fragment tego
utworu. Uznanie twórczego charakteru całości i przyznanie jej cech utworu nie stoi
na przeszkodzie przyjęciu, że doszło do naruszenia prawa autorskiego na skutek
bezprawnego wykorzystania dających się zidentyfikować oryginalnych elementów
cudzego utworu. W przypadku słowników języka polskiego takimi oryginalnymi
elementami kompozycji są tzw. leksemy. Przyjmując, że w tym zakresie „Praktyczny
słownik współczesnej polszczyzny” trzyma się ściśle opisów zamieszczonych w
„Słowniku języka polskiego” PWN, Sąd Apelacyjny podniósł, iż zapożyczane
elementy nie są w "Słowniku" M. Szymczaka rozwiązaniami oryginalnymi, gdyż
struktura haseł trudnych została zapożyczona ze „Słownika języka polskiego” pod
redakcją W. Doroszewskiego, a naruszenie praw strony powodowej do słownika
pod redakcją W. Doroszewskiego nie było przedmiotem sporu. Okoliczność, że
strona powodowa „posiada” majątkowe prawa autorskie do obydwu słowników, tj.
M. Szymczaka i W. Doroszewskiego, jest bez znaczenia, skoro strona powodowa
nie wnosiła o ochronę swych praw w zakresie "Słownika" pod redakcją W.
Doroszewskiego. Wreszcie Sąd Apelacyjny uznał, że strona powodowa nie
wykazała, aby "Słownik" M. Szymczaka był opracowaniem "Słownika" pod redakcją
W. Doroszewskiego.
Wyrok Sądu Apelacyjnego zaskarżyło kasacją powodowe Wydawnictwo PWN.
Jako podstawy kasacyjne wskazało naruszenie prawa materialnego, tj. przepisów
art. 1 i 11 Pr.aut., przez uznanie, że "Słownik" pod redakcją M. Szymczaka nie jest
utworem w rozumieniu tych przepisów i że możliwe jest swobodne jego
wykorzystanie przez osoby trzecie bez zgody posiadacza majątkowych praw
autorskich do tego słownika, art. 2 tej ustawy przez błędne zastosowanie pojęcia
„opracowanie utworu” oraz art. 73 Pr.aut. przez jego niezastosowanie. Ponadto
wskazano jako podstawę kasacyjną naruszenie przepisów postępowania, tj. art.
321 § 2, art. 236, 233 § 1, art. 328 § 1, art. 378 i 382 k.p.c., co miało istotny wpływ
na wynik sprawy. Wnoszące kasację Wydawnictwo zażądało uchylenia
zaskarżonego wyroku oraz wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu i przekazanie
sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Zgodnie z art. 11 Pr.aut., autorskie prawa majątkowe do utworu zbiorowego
przysługują producentowi lub wydawcy, a do poszczególnych części mających
samodzielne znaczenie – ich twórcom. Istota tego przepisu sprowadza się do tego,
że przyznaje ex lege autorskie prawo majątkowe do utworu zbiorowego wydawcy
lub producentowi. Takie rozwiązanie ustawowe uzasadnia wkład wydawcy
(producenta) w przygotowanie dzieła zbiorowego, który ma nie tylko wymiar
finansowy i organizacyjny, lecz często ma charakter własnej pracy twórczej, ryzyko i
odpowiedzialność, jakie ponosi wydawca, z którym dzieło jest kojarzone, a także
względy praktyczne związane z trudnościami w oznaczeniu współtwórców utworu
zbiorowego. Przepis art. 11 Pr.aut. wskazuje wprawdzie przykładowo, że utworami
zbiorowymi są encyklopedie i publikacje periodyczne, jest jednak bezsporne, iż
cechy te posiadają także słowniki, w tym słowniki języka polskiego.
Odnosząc te ogólne stwierdzenie do realiów niniejszej sprawy należy przyjąć,
że Wydawnictwo Naukowe PWN S.A. jako następca prawny Państwowego
Wydawnictwa Naukowego PWN, będącego wydawcą „Słownika języka polskiego”
pod redakcją M. Szymczaka, ma legitymację czynną do wystąpienia z roszczeniami
związanymi z naruszeniem autorskich praw majątkowych przysługujących do tego
"Słownika".
Z treści art. 11 Pr.aut. wynika również, że słownik – jako utwór zbiorowy –
podlega ochronie przewidzianej w Prawie autorskim wówczas, gdy ma cechy
utworu w rozumieniu art. 1 ust. 1 tego Prawa, czyli jest przejawem działalności
twórczej, o indywidualnym charakterze, ustalonym w jakiejkolwiek postaci,
niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Nie podejmując
szerszych rozważań w tym przedmiocie, należy jednak zwrócić uwagę, że
warunkiem uznania określonego wytworu niematerialnego za „utwór” w rozumieniu
art. 1 ust. 1 Pr.aut. jest to, aby stanowił rezultat pracy człowieka (twórcy) oraz
przejaw jego działalności twórczej, a także miał indywidualny charakter. Wymaganie
przejawu działalności twórczej określa się często mianem „oryginalności”, a
wymaganie indywidualnego charakteru – terminem "indywidualność”, łącznie zaś
terminem „twórczość”. Twórczość – tak rozumiana – jest zawsze przejawem
indywidualnego ujęcia i w następstwie tego prowadzi do powstania rezultatu
niepowtarzalnego i to bez względu na to, jaki jest rozmiar oryginalności rezultatu
oraz jaka jest jego użyteczność lub wartość. Nie są przejawem indywidualnego
ujęcia rozwiązania rutynowe, stosowane w podobnych sytuacjach, w szczególności
wynikające z przyjętych w danej sytuacji reguł postępowania. Indywidualnym
ujęciem może być swoista kombinacja zastosowania tych reguł, podporządkowana
oryginalnej koncepcji całości.
Podstawową zasadą Prawa autorskiego jest przyznawanie ochrony prawnej
właśnie ze względu na twórczość, zgodnie jednak z przepisem art. 2 ust. 1 Pr.aut.
także opracowania cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka,
adaptacja jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa utworu
pierwotnego, przy czym – według art. 2 ust. 4 – za opracowanie nie uważa się
utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem. W związku z treścią art.
2 można zatem wyróżnić trzy kategorie utworów: utwory w pełni samoistne, nie
inspirowane cudzym dziełem, utwory samoistne, ale inspirowane, oraz utwory
niesamoistne, w tym opracowania. Najogólniej biorąc, utwory w pełni samoistne, nie
inspirowane to takie, które wprawdzie nie powstają w próżni intelektualnej, co
oznacza, że ich autor czerpie z dotychczasowego dorobku naukowego bądź
artystycznego, ale wprost nie nawiązuje do żadnego konkretnego dzieła. Z kolei
utwory samoistne, ale inspirowane, to takie dzieła, które powstały w wyniku pobudki
dostarczonej przez inny utwór, przy czym związek ich z cudzym utworem może się
przejawiać silniej lub słabiej, ale musi być dostrzegalny. Wreszcie tzw. opracowania
pozostają w tak swoistym związku przynajmniej z niektórymi elementami utworu
wcześniejszego, że ich rozpowszechnianie zawsze wkracza w sferę osobistych i
majątkowych praw twórcy utworu pierwotnego. Z tego względu, zgodnie z art. 2 ust.
2 Pr.aut., rozporządzenie i korzystanie z opracowania należy od zezwoleń twórcy
utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do
utworu pierwotnego wygasły.
Nie sposób ustalić wyczerpującego zestawienia rodzajów utworów, które
mogą być zakwalifikowane jako opracowania. Ustawodawca podał jedynie
przykładowo tłumaczenia, przeróbki i adaptacje, nie ulega jednak wątpliwości, że
opracowanie nosi piętno osobistej twórczości opracowującego i służy rozszerzeniu
form komunikowania treści. Przesłanka twórczości – podobnie jak w przypadku
dzieł inspirowanych – odgrywa tu decydującą rolę i to w dwojakim znaczeniu. Po
pierwsze, aby można mówić o opracowaniu, z dzieła macierzystego muszą być
zaczerpnięte elementy o charakterze twórczym, oryginalne, i po drugie, przesłanka
twórczości decyduje o przyznaniu ochrony samemu opracowaniu, tylko bowiem
twórcze wykorzystanie wartości estetycznych i intelektualnych cudzego dzieła
uzasadnia prawną ochronę opracowania.
Ten wątek rozważań można zatem skonkludować, że podstawową zasadą
prawa autorskiego jest przyznanie ochrony prawnej ze względu na twórczość, przy
czym przedmiotem tej ochrony jest każdy przejaw działalności twórczej, o
indywidualnym charakterze. W szczególności chodzi tu o utwory w pełni samoistne,
nie inspirowane cudzym dziełem, utwory samoistne, ale inspirowane oraz
opracowania cudzego utworu, bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego
(art. 2 Pr.aut.). Przepis art. 2 Pr.aut. określa też granicę ochrony prawnoautorskiej,
poza którą dozwolone jest swobodne korzystanie z cudzych utworów. Uzasadniona
jest zatem teza, że jeżeli dzieło pozbawione jest podstawowych cech, tj.
działalności twórczej o indywidualnym charakterze, to nie podlega ochronie
prawnoautorskiej i może być przedmiotem swobodnego użytku.
W tym kontekście należy odnieść się do oceny prawnej słownika języka
polskiego. W kręgu zainteresowania sądów orzekających, biegłego i stron były trzy
słowniki języka polskiego, tj. „Słownik języka polskiego” pod redakcją
W. Doroszewskiego, wydany przez poprzednika prawnego powodowego
Wydawnictwa w latach 1958-1969, obejmujący 10 tomów i suplement; „Słownik
języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka, wydany także przez poprzednika
prawnego powodowego Wydawnictwa w latach 1978-1981, obejmujący 3 tomy i
suplement, oraz „Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny” pod redakcją
Haliny Z., wydawany przez pozwane Wydawnictwo K. Przedmiotem procesu były
jednak roszczenia związane z naruszeniem autorskich praw majątkowych
powodowego Wydawnictwa do „Słownika języka polskiego” pod redakcją M.
Szymczaka przez stronę pozwaną jako wydawcę „Praktycznego słownika
współczesnej polszczyzny”.
Ocena prawna słownika języka polskiego z punktu widzenia przepisów prawa
autorskiego jest niewątpliwie utrudniona ze względu na naturę tego utworu, w
szczególności ze względu na to, że wachlarz możliwości zdefiniowania
poszczególnych haseł jest ograniczony. Nie ulega wątpliwości, że w świetle opinii
biegłego językoznawcy, stworzenie słownika języka polskiego – oprócz wiedzy z
zakresu gramatyki i leksykografii – wymaga zebrania tzw. korpusu, czyli grupy
tekstów źródłowych, w których wystąpiło dane hasło. Jak stwierdził biegły, bez
stworzenia tzw. korpusu, który w przypadku słownika języka polskiego określono na
około 30 milionów jednostek tekstowych, językoznawca nie jest w stanie opracować
słownika, któremu nie można zasadnie postawić zarzutu naśladownictwa.
Biegły wyraźnie też stwierdził, że zespół przygotowujący „Praktyczny słownik
współczesnej polszczyzny” nie dysponował tzw. korpusem, lecz kartoteką liczącą
około 5000 kart, co jest zdecydowanie niewystarczające. Jednocześnie biegły ten
zajął stanowisko, że argumentem rozstrzygającym o oryginalności słownika jest
wyłącznie budowa poszczególnych haseł.
Należy zwrócić uwagę na następujące ustalenia dokonane przez Sądy
orzekające na podstawie opinii biegłego-językoznawcy. Po pierwsze, porównując
„Słownik języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka i „Praktyczny słownik
współczesnej polszczyzny”, wydawany przez stronę pozwaną ustalono, że 50%
rzeczowników ma w obu słownikach definicje identyczne, a 20% – bardzo zbliżone.
Odnośnie do przymiotników, czasowników, przysłówków i spójników stwierdzono,
że 38% definicji jest identycznych, a 39% definicji wykazuje związek z hasłami
zamieszczonymi w "Słowniku" M. Szymczaka. Po drugie, w zakresie kompozycji
haseł trudnych stwierdzono, że autorzy „Praktycznego słownika współczesnej
polszczyzny”, wydawanego przez stronę pozwaną “niewolniczo”, trzymają się
struktury tych haseł przyjętej w „Słowniku języka polskiego” pod redakcją M.
Szymczaka. Dotyczy to także samych definicji oraz terminów naukowych i
technicznych. Po trzecie, przy tworzeniu siatki haseł w „Praktycznym słowniku
współczesnej polszczyzny” zastosowano uproszczoną metodę, wykorzystywaną
wówczas, gdy autorzy słownika nie dysponują tzw. korpusem, czyli zestawem
zwrotów językowych. Metoda ta polega na tym, że do dotychczasowej siatki haseł z
innego słownika przykłada się procedury słowotwórcze. (...)
Odmowa uznania przez Sąd Apelacyjny „Słownika języka polskiego” pod
redakcją M. Szymczaka za utwór w rozumieniu art. 1 ust. 1 Pr.aut. budzi
wątpliwości, a arbitralnie stwierdzenia, że słownik ten nie kwalifikuje się do pojęcia
„opracowania” w rozumieniu art. 2 ust. 1 tej ustawy, pozostają w sprzeczności
nawet z opinią biegłego językoznawcy. W opinii tej biegły stwierdził jednoznacznie,
że „Słownik języka polskiego” pod redakcją W. Doroszewskiego jest dziełem
naukowym, zaś „Słownik języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka
opracowaniem popularyzatorskim. Już zatem z faktu uznania "Słownika" M.
Szymczaka za opracowanie wynika, że objęty jest ochroną prawnoautorską. Gdyby
zatem poprzestać na uznaniu, że „Słownik” pod redakcją M. Szymczaka jest
opracowaniem w rozumieniu art. 2 ust. 1 Pr.aut., to wobec ustalonych przez Sąd
Apelacyjny faktów „zapożyczenia” z niego przez autorów słownika Wydawnictwa K.
50% definicji rzeczowników w postaci identycznej, 20% w postaci zbliżonej, i 38%
definicji czasowników i przymiotników w postaci identycznej, oraz 39% definicji w
postaci zbliżonej, nie sposób przyjąć, aby zakres owych zapożyczeń nie przekroczył
granicy dozwolonego użytku. Z tego względu wyrok oddalający apelację od
orzeczenia oddalającego powództwo nie może być akceptowany. Tym samym
zarzut kasacji dotyczący naruszenia art. 2 Pr.aut. jest uzasadniony.
Jak wskazano, wątpliwe jest stanowisko Sądu Apelacyjnego odmawiające
uznania „Słownika języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka za utwór w
rozumieniu art. 1 ust. 1 Pr.aut. Nie sposób wprawdzie zaprzeczyć, że przy
tworzeniu tego „Słownika” wykorzystywano „Słownik języka polskiego” pod redakcją
W. Doroszewskiego, który uznawany jest – w zgodnej opinii leksykografów – za
swoisty wzorzec słownika. Na ogół w każdym dziele wykorzystywane są w
mniejszym lub większym stopniu elementy znane. W większości przypadków praca
naukowa, techniczna lub służąca celom praktycznym stanowi wykorzystanie i
kontynuację dorobku poprzedników. Tytuł do ochrony prawnoautorskiej autor może
wszakże wywieść z oryginalnego charakteru całości, choćby oryginalność ta
ograniczała się w konkretnej sytuacji do doboru lub usystematyzowania elementów
wcześniej istniejących utworów. Jeśli zatem biegły językoznawca stwierdza, że w
"Słowniku" pod redakcją M. Szymczaka – w porównaniu ze "Słownikiem" pod
redakcją W. Doroszewskiego – dodano dużą liczbę terminów naukowych i
technicznych, uproszczono pewne hasła, a przestarzałe odrzucono, a także
rozszerzono definicje w znaczny sposób, to już z tych elementów można wywieść
oryginalny charakter tego dzieła w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o
prawie autorskim i prawach pokrewnych. Tej tezy nie podważa stwierdzenie
biegłego, że o twórczości słownika i jego oryginalności świadczy jedynie
kompozycja haseł trudnych. Struktura leksemów w "Słowniku" pod redakcją
M. Szymczaka została zapożyczona ze "Słownika" pod redakcją
W. Doroszewskiego, przy czym w "Słowniku" M. Szymczaka dokonano jedynie
pewnych zabiegów technicznych. Jest to ocena biegłego językoznawcy, który to
kryterium uznaje za jedyny wyróżnik oryginalności słownika.
W rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach
pokrewnych przejaw działalności twórczej, czyli oryginalności, ujmowany jest
szerzej. Spełnienia przesłanki twórczości (oryginalności) można doszukiwać się w
doborze, układzie i uporządkowaniu składników utworu. W tym względzie należy
odwołać się do dorobku Sądu Najwyższego i wskazać na wyrok z dnia 31 marca
1953 r., II C 834/52 (nie publ.), w którym stwierdzono, że każde dzieło – byleby
tylko pod względem formy wykazywało pewne elementy twórcze, choćby minimalne
– stanowi utwór w rozumieniu Prawa autorskiego. Podobnie w wyroku z dnia 27
marca 1965 r., I CR 39/65 (nie publ.) Sąd Najwyższy przyjął, że ochrona
prawnoautorska przysługuje każdemu opracowaniu, w którym przejawia się twórcza
praca autora, a więc gdy dzięki pomysłowości i indywidualnemu ujęciu dzieło
uzyskało oryginalną postać. Przywołane orzeczenia Sądu Najwyższego w
dostateczny sposób uzasadniają wniosek, że przy ocenie oryginalności utworu na
gruncie ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych
uwzględnia się szerszy wachlarz elementów. Odnosi się to także do słowników, nie
sposób zatem – w ślad za stwierdzeniem biegłego językoznawcy – oceniać
oryginalności słownika języka polskiego w świetle przepisów wymienionej ustawy
jedynie na podstawie jednego kryterium, tj. kompozycji haseł trudnych. Zresztą i w
tym zakresie – jak stwierdził biegły – w "Słowniku" M. Szymczaka dokonano
pewnych „zabiegów technicznych” w porównaniu ze "Słownikiem"
W. Doroszewskiego. Biegły nie wyjaśnił jednak bliżej, na czym te zabiegi polegają.
Reasumując ten wątek stwierdzić należy, że nie można przejść do porządku
nad zarzutem kasacji dotyczącym naruszenia art. 1 ust. 1 Pr.aut. Dokonanie oceny
„Słownika języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka jako utworu w rozumieniu
tego przepisu wyłącznie na podstawie kryterium kompozycji haseł trudnych nie
znajduje uzasadnienia w utrwalonej wykładni pojęcia „przejawu działalności
twórczej” (oryginalności) przewidzianego w art. 1 ust. 1 Pr.aut. Ocena ta musi
uwzględniać inne elementy dzieła, które mogą świadczyć o jego oryginalnej postaci.
Chodzi tu o takie elementy, które wskazał biegły, tj. rozszerzenie definicji w znaczny
sposób w porównaniu ze "Słownikiem" W. Doroszewskiego, uproszczenie pewnych
haseł, pominięcie haseł przestarzałych, dodanie dużej liczby terminów naukowych i
technicznych. Bliższa analiza obu słowników przez biegłego językoznawcę może
poszerzyć ten katalog i „wzmocnić” wniosek, że „Słownik języka polskiego” pod
redakcją M. Szymczaka jest utworem w rozumieniu art. 1 Pr.aut.
Słowniki, w tym w szczególności słowniki języka polskiego, są dziełami o
specyficznej naturze ze względu na swój charakter. Niewątpliwie jednak istotnym
elementem słownika języka polskiego jest siatka haseł, definiowanie haseł oraz
kompozycja haseł trudnych. W tym względzie odniesienie się do trzech
wymienionych słowników prowadzi do następujących wniosków:
Biegły nie stwierdził, czy siatka haseł w „Słowniku języka polskiego” pod
redakcją M. Szymczaka została zapożyczona lub wzorowana na siatce haseł
przyjętych w „Słownika języka polskiego” pod redakcją W. Doroszewskiego. Nie
stwierdził też, aby siatka haseł stworzona w „Praktycznym słowniku współczesnej
polszczyzny” pod redakcją Haliny Z. była zapożyczona ze "Słownika"
M. Szymczaka. Stwierdził jedynie, że istnieją dwie podstawowe metody tworzenia
siatki haseł; pierwsza powstaje przy wykorzystaniu tzw. korpusu, czyli zestawu
jednostek tekstowych, a druga polega na wykorzystaniu dotychczasowej siatki
haseł, do której przykłada się tzw. procedury słowotwórcze. Jest poza sporem, że
tzw. korpus był przygotowany przy tworzeniu „Słownika języka polskiego” W.
Doroszewskiego, a zatem przyjęta tam siatka haseł jest twórcza (oryginalna). Biegły
nie stwierdził, czy przy tworzeniu "Słownika" M. Szymczaka był przygotowany
korpus, natomiast jest niewątpliwe, że takiego korpusu nie przygotowano dla
potrzeb „Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny”. Jest też niesporne, że
przy opracowywaniu tego słownika zastosowano dotychczasową siatkę haseł,
dokonując tego w sposób uproszczony. Stwierdził też, że struktura haseł została
zapożyczona ze "Słownika" M. Szymczaka.
Biegły stwierdził również, że przepisywanie definicji z innych słowników w
opracowaniu popularnym jest może naganne moralnie, mieści się jednak w
praktyce leksykografa, gdyż jest to przejaw pracy technicznej, a nie twórczej, oraz
służy zachowaniu ciągłości i współmierności prac leksykograficznych. Pogląd ten
podzielił Sąd Apelacyjny. Takie stanowisko w sposób decydujący rzutowało na
ocenę ustalonych w sprawie faktów, w szczególności co do dokonanych
zapożyczeń. W razie uznania, że przepisywanie definicji jest czynnością
techniczną, opinia biegłego językoznawcy jest oczywiście uzasadniona, nie sposób
natomiast przyjąć, aby samo sformułowanie definicji było czynnością techniczną i
nie było przejawem działalności twórczej, jeżeli definicja jest oryginalna. Przyjmując
tezę, że formułowanie definicji nie jest przejawem twórczości, biegły nie stwierdził,
czy i w jakim zakresie definicje zawarte w "Słowniku" M. Szymczaka są oryginalne,
stwierdził natomiast, że w słowniku tym dodano dużą liczbę terminów naukowych i
technicznych oraz rozszerzono definicje w znaczny sposób. Rzeczą Sądu
orzekającego jest ocena, czy owe rozszerzenie definicji oraz dodanie terminów
naukowych i technicznych nadało im charakter oryginalny. Jest to dla prawidłowego
rozstrzygnięcia sporu niezbędne, gdyż biegły stwierdził, że w „Praktycznym
słowniku współczesnej polszczyzny” ściśle trzymano się haseł trudnych, definicji
haseł oraz terminów naukowych i technicznych, zawartych w "Słowniku" M.
Szymczaka.
Przy formułowaniu definicji w ramach słowników języka polskiego mogą
powstać w sposób samodzielny identyczne definicje tych samych haseł. Jest to
zrozumiałe, skoro wachlarz możliwości definiowania określonego hasła jest
ograniczony. Konieczne jest jednak zwrócenie uwagi na dwie kwestie. Pierwsza
dotyczy skali zjawiska, tj. liczby haseł, w której tę identyczność stwierdzono. Skala
ta w konkretnej sprawie (50% rzeczowników i 38% czasowników, przymiotników,
przysłówków) jednoznacznie przesądza, że nie może być mowy o tym, aby granice
możliwości sformułowania identycznych definicji nie zostały przekroczone. Drugie
dotyczy uwagi biegłego językoznawcy, że w trzynastym tomie w „Praktycznego
słownika współczesnej polszczyzny”, wydanego przez pozwane Wydawnictwo już w
trakcie toczącego się procesu, stwierdzono, iż struktura haseł jest wprawdzie nadal
zapożyczona ze "Słownika" M. Szymczaka, lecz definicje są odmienne. Potwierdza
to wniosek, że przynajmniej w pierwszych sześciu tomach tego "Słownika" granice
przeciętnej możliwości sformułowania identycznych definicji zostały znacząco
przekroczone.
Ustalono również, że w kompozycji haseł trudnych zapożyczonej w "Słowniku"
M. Szymczaka ze "Słownika" W. Doroszewskiego, dokonano pewnych zabiegów
technicznych, jednocześnie jednak stwierdzono, że w tym zakresie słownik
Wydawnictwa K. „niewolniczo” trzyma się "Słownika" M. Szymczaka, a nie
"Słownika" W. Doroszewskiego.
Z tych względów nie sposób zatem odmówić racji zarzutom, że granice
swobodnej oceny dowodów przez Sąd Apelacyjny nie zostały zachowane (art. 233
§ 1 i art. 382 k.p.c.).
Jako chybiony należy natomiast ocenić zarzut strony powodowej naruszenia
przepisów art. 328 § 1 i art. 321 § 1 i 2 k.p.c. Pierwszy z nich reguluje przesłanki i
termin sporządzenia uzasadnienia, a drugi zakres orzekania przez sąd w
kontekście przedmiotu żądania. Zarzut naruszenia Prawa autorskiego
sformułowany przez stronę powodową dotyczy konkretnego dzieła, tj. „Słownika
języka polskiego” pod redakcją M. Szymczaka. Okoliczność, że powodowemu
Wydawnictwu przysługują też majątkowe prawa autorskie do „Słownika języka
polskiego” pod redakcją W. Doroszewskiego nie oznacza, aby przez zastosowanie
art. 321 § 2 k.p.c. Sąd orzekający mógł rozstrzygać o tym, czy w ogóle naruszono
majątkowe prawo autorskie Wydawnictwa PWN. W tym przedmiocie stanowisko
Sądu Apelacyjnego jest trafne.
Z tych względów, na podstawie art. 39313
k.p.c., orzeczono, jak w sentencji.