Pełny tekst orzeczenia

Wyrok z dnia 19 listopada 2003 r.
I PK 476/02
Wprowadzenie przez pracodawcę przerwy w pracy bez związku z potrze-
bami ekonomiczno-organizacyjnymi, lecz na wyłączne życzenie pracownika i w
jego interesie, nie uzasadnia zapłaty wynagrodzenia za czas przerwy, ani za
czas świadczenia pracy po przerwie, zrekompensowany odpowiednim skróce-
niem czasu pracy przed przerwą.
Przewodniczący SSN Andrzej Kijowski, Sędziowie SN: Zbigniew Hajn,
Jadwiga Skibińska-Adamowicz (sprawozdawca).
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 19 listopada 2003 r.
sprawy z powództwa Jana K. przeciwko Adamowi C., Urszuli C. - właścicielom Spółki
Cywilnej „F.-P.” w Ś. o wynagrodzenie, na skutek kasacji powoda od wyroku Sądu
Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 12 czerwca 2002 r. [...]
1. o d d a l i ł kasację,
2. zasądził od Jana K. na rzecz Adama C. kwotę 900 zł (dziewięćset złotych)
tytułem zwrotu kosztów postępowania kasacyjnego.
U z a s a d n i e n i e
Sąd Okręgowy-Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych we Wrocławiu wyro-
kiem z dnia 14 grudnia 2001 r. oddalił powództwo Jana K. przeciwko Adamowi C. i
Urszuli C. - właścicielom spółki cywilnej pod nazwą „F.-P.” w Ś. o zapłatę wynagro-
dzenia za pracę w godzinach nadliczbowych w wysokości 24.534 zł, świadczoną we-
dług twierdzeń powoda w czasie od marca 1996 r. do września 1998 r. w soboty
wolne od pracy oraz przez 30 minut dziennie przed III zmianą, gdy przekazywał su-
rowce służące do pracy pracownikom tej zmiany.
Sąd pierwszej instancji ustalił, że powód był zatrudniony w charakterze maj-
stra w firmie pozwanych zajmującej się obróbką metali nieżelaznych. W zakładzie
tym było zatrudnionych od 9 do 12 pracowników fizycznych, którzy pracowali na trzy
2
zmiany. Ponadto pozwani zatrudniali dwóch majstrów: od dnia 4 listopada 1993 r. -
powoda oraz od dnia 15 lutego 1995 r. - Jana Z. Organizacja pracy przedstawiała się
w ten sposób, że na drugiej i trzeciej zmianie pracowało dwóch lub trzech pracowni-
ków, a reszta na pierwszej zmianie. W soboty robocze praca odbywała się tylko na
pierwszej i drugiej zmianie przy takiej liczbie pracowników, jak w pozostałe dni robo-
cze tygodnia na drugiej i trzeciej zmianie. W niedziele pracownicy pełnili jednooso-
bowo dyżury rotacyjne w celu nadzoru nad piecem. Do połowy 1998 r. produkcja od-
bywała się w każdą sobotę na pierwszej i drugiej zmianie. Była to praca dobrowolna.
Świadczyli ją tylko ci pracownicy, którzy chcieli w tym dniu pracować. W następnym
okresie trwającym do października 1998 r. nie odbywała się już praca w soboty, lecz
pracownicy pełnili dyżury. Od listopada 1998 r. ustała produkcja i były wykonywane
tylko prace porządkowe związane z przygotowaniem lokalu do zwrotu.
Sąd Okręgowy ustalił ponadto, że majstrowie mieli pracować w systemie zmia-
nowym: powód - na pierwszej zmianie, zaś Jan Z. - na drugiej, przy czym drugi z nich
miał także obowiązek wydawania surowców do pracy pracownikom trzeciej zmiany.
Wkrótce jednak po zatrudnieniu Jana Z. obydwaj majstrowie zwrócili się do pozwa-
nego Adama C. z prośbą o zatrudnienie ich obu na jednej - pierwszej zmianie i za-
pewnili, że taki układ nadzoru nad pracą pozostałych pracowników nie będzie na-
stręczał kłopotów. Jednocześnie w styczniu 1996 r. powód zobowiązał się - w zamian
za taki układ - do wydawania na pierwszej zmianie surowców niezbędnych do pracy
na trzeciej zmianie. Ponadto zwrócił się do pozwanego o podwyżkę wynagrodzenia
oraz o zwiększenie limitu kilometrów na korzystanie z własnego samochodu w celach
służbowych. Uzyskawszy zgodę pozwanego, powód rozpoczął wydawanie surowców
dla pracowników trzeciej zmiany. W tym celu przyjeżdżał ponownie do pracy około
godz. 2140
na 15-20, a najwyżej na 30 minut. Zdarzało się jednak, że gdy powód nie
mógł przybyć wieczorem do zakładu pracy, przyjeżdżał zamiast niego drugi majster -
Jan Z. lub sam pozwany. Wielokrotnie bywało też i tak, że powód wydawał surowce
dla pracowników drugiej i trzeciej zmiany już o godz. 1400
, tj. przed zakończeniem
swojej pracy, i wówczas nie miał potrzeby ponownego przybycia wieczorem do za-
kładu pracy. W 1998 r. stało się praktyką przygotowanie na pierwszej zmianie surow-
ców dla pracowników trzeciej zmiany. Tak więc w czasie od marca 1996 r. do wrze-
śnia 1998 r. zarówno powód, jak i Jan Z. pracowali na pierwszej zmianie. Obydwaj
samodzielnie organizowali sobie pracę, która w większości odbywała się w biurze, i
jedynie sporadycznie (kilka razy w roku) - przez godzinę lub dwie przy maszynach.
3
Często zdarzało się, że jeden z majstrów wychodził z pracy już o godz. 1400
, lub - po
uzgodnieniu z pracodawcą - korzystał z dnia wolnego od pracy. Powód miał swobodę
w organizowaniu sobie pracy. Pozwany widywał go wielokrotnie w mieście w godzi-
nach, w których odbywała się praca, lecz nie miał z tego względu pretensji, ponieważ
uważał, że powód ma nienormowany czas pracy. Dlatego też nie wynikał w to, ile
godzin powód faktycznie pracuje i nie czynił żadnych trudności w uzyskaniu przez
obu majstrów dnia wolnego. Pozwany wymagał jedynie, by praca była dobrze zorga-
nizowana. Gdy chodzi o pracę w soboty, to nie było żadnej potrzeby organizacyjnej,
by obydwaj majstrowie przychodzili w te dni do pracy. Natomiast zdarzało się bardzo
często, że w soboty w czasie pracy pili alkohol. Alkohol spożywali także w inne dni.
Zdarzało się to kilka razy w tygodniu. W spornym okresie czas pracy powoda nie był
ewidencjonowany. Nie miał on zresztą żadnych zastrzeżeń co do jego ilości.
W świetle przytoczonych ustaleń Sąd Okręgowy uznał, że powód zajmował
stanowisko kierownicze w rozumieniu art. 135 k.p., o czym świadczy zakres jego
obowiązków oraz fakt, że nie wykonywał pracy na równi z członkami zespołu. Powód
miał również pełną swobodę organizowania swojego czasu pracy. Z jego właśnie ini-
cjatywy i drugiego majstra doszło do ustalenia pracy obydwu majstrów na tej samej
(porannej) zmianie, chociaż ze względu na małą liczbę pracowników zatrudnionych
na jednej zmianie, zatrudnianie na niej dwóch przełożonych było niecelowe. W za-
mian za to powód zobowiązał się do wydawania surowców dla pracowników trzeciej
zmiany, co wiązało się z jego przychodzeniem na krótki czas (nie dłuższy niż 30 mi-
nut), około godz. 2140
, do zakładu pracy. Powód mógłby uniknąć powtórnego przyj-
ścia do zakładu pracy, gdyby każdy z majstrów pracował na innej zmianie, ale sam
zobowiązał się zadbać o wydawanie surowców dla trzeciej zmiany, przy jednocze-
snej pracy obu mistrzów na tej samej (porannej) zmianie. Zresztą pozwany przyznał
w związku z tym powodowi podwyżkę wynagrodzenia, a ponadto w zamian za owe
wieczorne czynności powód wcześniej opuszczał pracę; poza tym nierzadko wyda-
wał surowce drugi majster - Jan Z., a od 1998 r. surowce dla trzeciej zmiany były wy-
dawane już pod koniec pierwszej zmiany, co nie wymagało ponownego przychodze-
nia wieczorem któregokolwiek z majstrów. Dlatego - zdaniem Sądu Okręgowego -
nie występowały w pracy powoda godziny nadliczbowe. Nie było też potrzeby pracy
powoda w soboty, gdyż pracowało wtedy dwóch lub trzech pracowników, a praca
odbywała się tylko na jednej zmianie. Przede wszystkim jednak powód, jeżeli przy-
4
chodził do pracy w soboty, to czynił to w celach towarzyskich, gdyż pobyt w zakładzie
pracy nie wiązał się ze świadczeniem pracy, lecz z piciem alkoholu.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wyrokiem z dnia 12 czerwca 2002 r. oddalił
apelację wniesioną przez powoda. Sąd drugiej instancji, przyjmując ustalenia Sądu
Okręgowego, podniósł, że powód miał duży zakres samodzielności, zaś jego czas
pracy nie był kontrolowany, lecz brak jest podstaw do uznania, że był kierownikiem
zakładu pracy. Jego stanowisko można określić jako pośrednie, tj. „kierownika pracy
kierującego pracą innych pracowników, ale jeszcze nie osoby zarządzającej zakła-
dem pracy”. Jednoznaczne rozstrzygnięcie tej kwestii nie było przy tym konieczne, a
to ze względu na tezę powoda, że pracę w godzinach nadliczbowych wykonywał
stale. Sąd Apelacyjny stwierdził jednak, że ustalenia Sądu Okręgowego, dokonane
prawidłowo na podstawie materiału dowodowego i bez przekroczenia granic jego
swobodnej oceny, wykazały, iż powód nie pracował w godzinach nadliczbowych. Nie
miał bowiem „sztywnego rytmu czasu pracy” i nie było tak, że przebywał nieprzerwa-
nie 8 godzin w miejscu pracy oraz w każdą sobotę. Pracował bowiem także krócej
niż 8 godzin dziennie i miał możliwość wyjścia z pracy w każdym czasie (z czego ko-
rzystał), gdyż na tej samej zmianie pracował drugi majster. Nie ma wprawdzie ewi-
dencji czasu pracy powoda, gdyż nie prowadził jej ani pozwany, ani powód, lecz oko-
liczność ta nie uzasadnia bezkrytycznego przyjęcia wersji czasu pracy podanej przez
powoda. Z dokonanych w sprawie ustaleń wynikało, że po uzgodnieniu z pracodaw-
cą powód otrzymywał dzień wolny. Powód nie zgłaszał też potrzeby pracy w godzi-
nach nadliczbowych oraz w soboty, pozbawiając tym samym pracodawcę prawa
kontroli czasu pracy pracowników i autentyczności potrzeby świadczenia jej w godzi-
nach nadliczbowych, pozwany zaś nie przyznał, że powód wykonywał pracę ponad
ustawowe normy czasu pracy.
Sąd Apelacyjny stwierdził ponadto, że aczkolwiek przepisy o czasie pracy
mają charakter bezwzględnie obowiązujący, wskutek czego umowa stron nie może
wyłączyć ich stosowania, niemniej w granicach przepisów o czasie pracy pracownik i
pracodawca mają swobodę w ukształtowaniu rozkładu czasu pracy w sposób dla
siebie dogodny, a zarazem odmienny od typowego i zwykle spotykanego. Wskazał
na to Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 9 października 1997 r., III ZP 20/99
(OSNAPiUS 1998 nr 5, poz. 143), dopuszczając przyjęcie przerywanego czasu
pracy. Tak było właśnie w przedmiotowej sprawie. Strony same uzgodniły i zastoso-
wały ten system czasu pracy, a konkretnie polegał on na tym, że powód przychodził
5
jeszcze raz wieczorem na kilkanaście minut do pracy w celu wydania surowców, lecz
nie był to jego dodatkowy czas pracy w rozumieniu godzin nadliczbowych, lecz „zwy-
kły czas pracy wobec krótszego czasu pracy na zmianie” właściwej. Poza tym powód
miał dużą swobodę w ułożeniu sobie pracy i nie obowiązywał go „bezwzględny rygor
nieprzerwanej pracy przez 8 godzin”. Co więcej, powód nie zawsze zajmował się wy-
dawaniem towaru dla pracowników trzeciej zmiany, a w ostatnim czasie przed usta-
niem zatrudnienia surowce były wydawane tylko na pierwszej zmianie. Sąd Apela-
cyjny podkreślił też, że pozwany nie kontrolował czasu pracy powoda, co dotyczyło
także pracy w soboty. Zatem w sytuacji, gdy z ustaleń Sądu Okręgowego wynikało,
że nie było potrzeby pracy obu majstrów w soboty i nie było również ewidencji ich
obecności w pracy w te dni, a jednocześnie powód korzystał za zgodą pozwanego z
dni wolnych od pracy i nie zgłaszał pretensji z tytułu przekroczenia norm czasu pracy
- nie ma podstaw do przyjęcia, że żądanie zapłaty wynagrodzenia jest zasadne. Po-
nadto ujawniły się w sprawie dodatkowe okoliczności świadczące o tym, że przeby-
wanie powoda w soboty w zakładzie pracy miało „tylko na celu” spożywanie alkoholu.
Uznawszy więc, że twierdzenia powoda dotyczące jego czasu pracy w okresie spor-
nym okazały się niemożliwe do przyjęcia w świetle materiału dowodowego i ustaleń
Sądu Okręgowego, Sąd Apelacyjny oddalił jego apelację (art. 385 k.p.c.).
Od powyższego wyroku powód złożył kasację opartą na obu podstawach
przewidzianych w art. 3931
k.p.c., w której wniósł o uchylenie wyroku w całości, a
także poprzedzającego go wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 14 grud-
nia 2001 r. i przekazanie sprawy Sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpo-
znania oraz orzeczenia o kosztach zastępstwa procesowego za wszystkie instancje.
Zdaniem powoda, naruszenie przepisów postępowania dotyczy: art. 386 § 4 i
§ 6 k.p.c. przez pominięcie oceny prawnej i wskazań co do dalszego postępowania
zawartych w wyroku Sądu Apelacyjnego z dnia 23 maja 2001 r.; art. 233 § 1 k.p.c.
przez dowolną ocenę zebranych dowodów, a zwłaszcza zeznań świadka Jana Z. i
powoda; art. 316 § 1 k.p.c. wskutek pominięcia okoliczności faktycznych świadczą-
cych o tym, że powód dodatkowo wykonywał pracę po normalnym czasie pracy, wy-
dając materiały dla pracowników zatrudnionych na trzeciej zmianie, oraz wykonywał
pracę w soboty, nie otrzymując w zamian innego dnia wolnego od pracy.
Skarżący podniósł, że gdy Sąd Apelacyjny rozpoznawał pierwszy raz jego
sprawę, w uzasadnieniu wyroku z dnia 23 maja 2001 r. (uchylającego pierwszy wy-
rok Sądu Okręgowego) wyjaśnił, że trudno przyjąć, iż powód pełnił funkcję kierowni-
6
czą oraz to, że w jego stałym wynagrodzeniu mieściło się wynagrodzenie za pracę w
godzinach nadliczbowych. Według skarżącego, Sąd Apelacyjny wskazał, że przy po-
nownym rozpoznaniu sprawy Sąd Okręgowy powinien ocenić żądanie powoda za
okres od marca 1996 r. do grudnia 1998 r. w świetle art. 135 k.p. w ówczesnym jego
brzmieniu, natomiast za okres od 1 stycznia 1997 r. do chwili rozwiązania stosunku
pracy - na podstawie art. 135 k.p. w nowym brzmieniu, a przede wszystkim powinien
ustalić, czy powód pracował w wolne soboty, czy ze względu na organizację pracy
był obowiązany stale przekazywać materiały pracownikom zatrudnionym na trzeciej
zmianie oraz czy za wskazane czynności otrzymał wynagrodzenie. Tymczasem ani
Sąd Okręgowy, ani Sąd Apelacyjny nie uwzględnił powyższych zaleceń, mimo takie-
go obowiązku wynikającego z art. 386 § 6 k.p.c. Ponadto, zdaniem skarżącego, Sąd
Apelacyjny nie rozstrzygnął jednoznacznie, czy powód zajmował stanowisko kierow-
nicze, a mimo to - sprzecznie z art. 1296
k.p. - przyjął, że strony ustaliły przerywany
czas pracy. Poza tym, gdyby przyjąć, że wprowadzenie przerywanego czasu pracy -
poza kierowcami zatrudnionymi w transporcie samochodowym i komunikacji samo-
chodowej - było możliwe na podstawie umowy w odniesieniu do innych pracowników,
to niewątpliwie możliwość ta ograniczała się tylko do „szczególnie uzasadnionych
przypadków”. Wprawdzie przerwy w pracy nie podlegają wliczeniu do czasu pracy,
ale należy się za nie wynagrodzenie w wymiarze połowy wynagrodzenia za czas
przestoju. Gdyby jednak pracodawca nie zapłacił za nie wynagrodzenia, należy je
zaliczyć do czasu pracy, a w takiej sytuacji powstaje przekroczenie obowiązujących
pracownika norm czasu pracy, za które należy zapłacić według zasad obowiązują-
cych przy godzinach nadliczbowych. Skarżący zarzucił, że Sąd Apelacyjny bezpod-
stawnie przyjął, iż strony uzgodniły wprowadzenie przerywanego czasu pracy. Nie
towarzyszyła bowiem temu odpowiednia zmiana umowę o pracę. Co najwyżej więc
można by mówić o jednostronnej czynności pracodawcy, i to dopiero od października
1998 r. Zdarzające się wyjścia powoda z pracy o godz. 1400
, jak również zauważana
jego obecność w mieście w czasie godzin pracy nie mogły prowadzić do ustalenia,
że powód pracował w przerywanym systemie czasu pracy. Podobnie brak ewidencji
czasu pracy nie mógł szkodzić jego roszczeniom. Pracodawca powinien bowiem wy-
kazać, że powód nie pracował w godzinach nadliczbowych. Do pracodawcy należało
również wykazanie, że powód nie pracował w soboty. Brak wyraźnego polecenia
pracy w soboty nie jest przeszkodą do ustalenia, że powód wykonywał pracę także w
te dni. Zgodnie bowiem z orzeczeniem Sądu Najwyższego z dnia 14 maja 1998 r., I
7
PKN 122/98, dla polecenia pracodawcy nie jest wymagana żadna forma, wystarczy
że przełożony jest obecny w miejscu, w którym pracownik świadczy pracę, widzi ten
fakt i nie reaguje nań, co jest równoznaczne z milczącą aprobatą. Takiemu zacho-
waniu się pracodawcy należy przypisać cechę prawidłowo wydanego polecenia doty-
czącego wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych, w niedzielę, święto lub
inny dzień wolny od pracy. Gdyby zaś rzeczywistym celem przychodzenia powoda
do pracy w soboty było picie alkoholu - jak przyjęły Sądy rozpoznające sprawę - to
pracodawca powinien na to odpowiednio zareagować. Tymczasem ani powód, ani
drugi majster nie zostali ukarani za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych,
zaś podnoszony przez pozwanego argument, iż powód był jego dobrym znajomym,
nie usprawiedliwiał tolerowania nadużywania alkoholu.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Kasacja nie zawiera usprawiedliwionych podstaw. Wbrew twierdzeniom po-
woda, uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego z dnia 23 maja 2001 r., uchylającego
wyrok Sądu pierwszej instancji i przekazującego sprawę temu Sądowi do ponownego
rozpoznania, nie przesądziło o zasadności roszczeń powoda. Przyczyną uchylenia
tego wyroku było nie dość wyczerpujące wyjaśnienie sprawy wynagrodzenia powoda
z tytułu czasu pracy związanego z przekazywaniem zmiany oraz z tytułu pracy w so-
boty. Sąd Apelacyjny wyraźnie podniósł, że przy ponownym rozpoznaniu sprawy
należy wyjaśnić przyczyny organizacji pracy istniejącej w zakładzie pracy. W związku
z tym uznał za konieczne przesłuchanie stron w celu wyjaśnienia, czy organizacja ta
została wprowadzona z inicjatywy powoda i drugiego majstra Jana Z., czy też z ini-
cjatywy pozwanych. Ponadto uznał za potrzebne wyjaśnienie kwestii, czy za sporny
czas pracy powód otrzymywał dodatkowe wynagrodzenie. Sąd Apelacyjny zwrócił
również uwagę na to, że jeżeli w stałym wynagrodzeniu powoda mieścił się ryczałt za
godziny nadliczbowe, co jest prawnie dopuszczalne, to powinno być to „wyraźnie za-
znaczone”. W świetle zaś pisemnych postanowień umowy o pracę nie można zgo-
dzić się ze stanowiskiem Sądu Rejonowego, że wynagrodzenie powoda obejmowało
zarówno należność za normatywny czas pracy, jak i za pracę wykonywaną poza nim.
Ponadto, skoro Sąd pierwszej instancji oddalił powództwo, przyjąwszy, że powód
zajmował stanowisko samodzielne, upoważniające do otrzymywania wynagrodzenia
za godziny nadliczbowe oraz za pracę w niedziele i święta wykonywaną na polecenie
8
przełożonego i pod warunkiem, że nie otrzymywał w zamian dni dodatkowo wolnych
od pracy, to powinien uwzględnić zmiany w stanie prawnym dotyczące art. 135 k.p.,
zaszłe od dnia 1 stycznia 1997 r. oraz regulację zawartą w rozporządzeniu Rady
Ministrów z dnia 20 września 1974 r. w sprawie zasad i trybu określania kierowni-
czych i samodzielnych stanowisk pracy dla celów związanych z uprawnieniami do
oddzielnego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych oraz do ustalenia
czasu trwania okresu próbnego (Dz.U. Nr 37, poz. 215). Wyjaśnienie powyższych
kwestii wymagało „przeprowadzenia w całości postępowania dowodowego”, gdyż
„dopiero tak zebrany materiał dowodowy pozwoli na wyliczenie ewentualnych należ-
ności powoda”.
Jak wynika z przytoczonego stanowiska, Sąd Apelacyjny wskazał, jakie oko-
liczności wymagały w sprawie wyjaśnienia, nie krępując przy tym Sądu pierwszej in-
stancji ani szczegółowymi zaleceniami, ani poglądami prawnymi. W zasadzie pozo-
stawił sprawę otwartą, z rozstrzygnięciem uzależnionym od postępowania dowodo-
wego. Stwierdził jedynie, że jest dopuszczalne ustalenie wynagrodzenia za pracę w
godzinach nadliczbowych w postaci ryczałtu, jak również objęcie tego wynagrodzenia
ogólnym wynagrodzeniem za pracę, pod warunkiem że „musi to być wyraźnie zazna-
czone”, a ponadto gdy chodzi o wydawanie przez powoda surowców pracownikom
trzeciej zmiany, które wiązało się z dodatkowym przyjściem powoda wieczorem do
zakładu pracy oraz o jego pracę w soboty, to rozstrzygnięcie w tej mierze będzie za-
leżało od przyczyn tego rodzaju organizacji pracy.
Nie jest trafny zarzut powoda, że Sąd Apelacyjny wydał zaskarżony wyrok,
niekorzystny dla powoda, niewyegzekwowawszy od Sądu Okręgowego wykonania
obowiązkowych wskazań zawartych w poprzednim wyroku Sądu Apelacyjnego. Sąd
Okręgowy przeprowadził bowiem ponownie dowód z przesłuchania stron i z zeznań
świadka Jana Z., dopuścił nowy dowód z zeznań świadka Katarzyny S., a ponadto
wziął pod rozwagę cały dotychczas zebrany materiał dowodowy. Wprawdzie Sąd ten
przyjął, że stanowisko zajmowane przez powoda było stanowiskiem kierowniczym
zarówno w rozumieniu art. 135 k.p. w brzmieniu tego przepisu obowiązującym do
dnia 31 grudnia 1996 r., jak i po tej dacie, lecz nie było to sprzeczne z poglądem
Sądu Apelacyjnego wyrażonym w uzasadnieniu wyroku z dnia 23 maja 2001 r. Sąd
Apelacyjny nie określił bowiem stanowiska powoda jako kierownicze bądź niekierow-
nicze, lecz wyjaśnił, że roszczenie powoda za okres od marca do grudnia 1996 r.
trzeba ocenić w świetle art. 135 k.p., w wersji obowiązującej do dnia 31 grudnia 1996
9
r., natomiast roszczenie za dalszy okres - według art. 135 k.p. w brzmieniu tego
przepisu obowiązującym po tej dacie.
Sąd Okręgowy, przyjmując, że stanowisko powoda było stanowiskiem kierow-
niczym, i to zarówno przed zmianą art. 135 k.p., jak i po jego zmianie, przytoczył ar-
gumenty na poparcie swojej tezy, ale przede wszystkim nie naruszył art. 386 § 4
k.p.c., który stanowi, że ocena prawna i wskazania co do dalszego postępowania wy-
rażone w uzasadnieniu wyroku sądu drugiej instancji wiążą zarówno sąd, któremu
sprawa została przekazana, jak i sąd drugiej instancji przy ponownym rozpoznaniu
sprawy. O naruszeniu wymienionego przepisu można by mówić wówczas, gdyby Sąd
Apelacyjny uznał, że stanowisko zajmowane przez powoda nie było stanowiskiem
kierowniczym bądź stanowiskiem polegającym na zarządzaniu, w imieniu pracodaw-
cy, zakładem pracy lub jego jednostką organizacyjną, natomiast Sąd Okręgowy -
wbrew temu - przyjął, że było inaczej. Tymczasem Sąd Apelacyjny pozostawił Są-
dowi Okręgowemu ocenę charakteru stanowiska powoda i uzależnił ją od wyniku
przeprowadzonego postępowania dowodowego. O ile więc powód mógłby zarzucić
Sądowi Okręgowemu popełnienie błędu w zastosowaniu prawa materialnego (tj. art.
135 k.p.), o tyle nie miał podstaw do postawienia mu zarzutu naruszenia art. 386 § 4
k.p. Tym samym powyższy zarzut nie mógł być odniesiony do Sądu Apelacyjnego,
który uznał, że bez względu na to, czy stanowisko powoda było stanowiskiem okre-
ślonym w art. 135 k.p., czy też nie, istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy miał
fakt, że zebrane dowody i ustalenia Sądu Okręgowego w ogóle nie potwierdziły tezy
powoda o świadczeniu przez niego pracy w godzinach nadliczbowych.
Nietrafny okazał się również zarzut kasacji dotyczący naruszenia art. 233 § 1 i
art. 316 § 1 k.p.c., uzasadniony przez skarżącego tym, że Sąd Apelacyjny, podziela-
jąc ustalenia Sądu Okręgowego co do rozmiaru i organizacji czasu pracy powoda,
dowolnie ocenił jego zeznania oraz zeznania świadka Jana Z. Tymczasem - zdaniem
powoda - wymagały one oceny, uwzględniającej przyznany przez pozwanego fakt,
że powód - po to, by wydać surowce pracownikom trzeciej zmiany - musiał ponownie
przyjeżdżać na trzydzieści minut do zakładu pracy wieczorem przed godz. 2200
. Wy-
mieniony zarzut jest nietrafny dlatego, że w kwestii, której dotyczy, Sąd Apelacyjny
na podstawie dokonanych w sprawie ustaleń przyjął jednocześnie, że powód dyspo-
nował uzyskaną od pracodawcy „niemałą swobodą w zakresie organizacji swojej
pracy”. Pozwany nie ingerował w pracę powoda i nie kontrolował jego czasu pracy.
Również powód nie wykazywał swojego czasu pracy. Mimo że pozwany widywał go
10
w mieście w godzinach pracy, nie żądał od niego wyjaśnień, uważając, że „majstro-
wie mają nienormowany czas pracy”. Zgodził się także na zatrudnienie drugiego
majstra na tej samej zmianie, choć praca w zakładzie produkcyjnym odbywała się w
ruchu ciągłym, trzyzmianowo i choć dla takiego rozwiązania nie było ekonomiczno-
organizacyjnego uzasadnienia. Przeciwnie, pozwany zatrudnił drugiego mistrza po
to, by kierował on pracą pracowników drugiej zmiany i między innymi wydawał su-
rowce do pracy pracownikom trzeciej zmiany; jedynie na prośbę powoda i Jana Z.
przystał na ich pracę na tej samej, porannej zmianie. Powód jednak zapewnił pozwa-
nego, że praca będzie należycie zorganizowana. W zamian zaś za to ustępstwo
przyjeżdżał ponownie przed godz. 2200
na krótki czas (ale nie dłużej niż na 30 minut),
by wydać surowce do produkcji.
Jak wynika z przedstawionych stwierdzeń Sądu Apelacyjnego, organizacja
pracy i czasu pracy powoda nie została narzucona przez pozwanego, lecz była wy-
łącznie rezultatem uwzględnienia prośby powoda i drugiego majstra, którzy chcieli
pracować na tej samej zmianie. Co więcej, brak jest wystarczających podstaw, by
uznać, że praca powoda nie została w jakiejś części opłacona bądź że nie została
zrekompensowana czasem wolnym. Ustalenia dokonane w sprawie pokazują bo-
wiem, że powód nie był zobowiązany do stałej obecności w godzinach pracy pierw-
szej zmiany. Miał swobodę w zakresie przychodzenia do pracy i wychodzenia z niej,
a jego stała obecność nie była konieczna z tego względu, że na tej samej zmianie
pracował drugi majster. Z ustaleń przyjętych przez Sąd Apelacyjny wynika ponadto,
że na wniosek powoda, złożony w związku z potrzebą powtórnego przychodzenia do
pracy wieczorem, została mu przyznana znaczna podwyżka wynagrodzenia i zwięk-
szony limit kilometrów na przejazdy własnym samochodem. Okoliczność tę jedno-
znacznie przyznał sam powód, oświadczając w ponownym postępowaniu przed Są-
dem Okręgowym, że rozumiał to jako „rekompensatę za pracę w nadgodzinach”. Po-
nadto poza powodem wydawał surowce także drugi majster oraz sam pozwany, a od
1998 r. było już regułą wydawanie surowców na pierwszej zmianie pracownikom
obydwu następnych zmian. Również i tę okoliczność przyznał powód. Wreszcie po-
wód, podobnie jak drugi majster, w zamian za przychodzenie wieczorem w celu wy-
dania surowców do produkcji mógł wychodzić o godzinę wcześniej z pracy na swojej
zmianie (tj. o godz. 1400
) i z prawa tego korzystał. Otrzymywał również czas wolny od
pracy.
11
Reasumując tę część rozważań należy uznać, że rozkład czasu pracy powoda
został ukształtowany wyłącznie na jego życzenie i w jego własnym interesie, chociaż
w czasie gdy starał się o zrealizowany następnie sposób i rozkład świadczenia pracy,
nie wyjawił, na czym ten interes polegał. Obecnie więc do sytuacji zaistniałej przed
laty, bez znajomości przyczyn, które w przeszłości kierowały powodem, trudno za-
stosować obiektywne kryteria oceny. Sąd Apelacyjny słusznie podniósł, że stosunki
między powodem a pozwanym układały się harmonijnie i nigdy nie powstał problem
niedopłaty wynagrodzenia z jakiegokolwiek tytułu. Przyczyną tego stanu rzeczy nie
mogła być przy tym obawa powoda przed niekorzystnymi decyzjami pozwanego (np.
przed zwolnieniem), skoro pozwany czynił ustępstwa wobec powoda i spełniał jego
życzenia, choćby na przykład to, że przy pracy zorganizowanej w systemie trzyzmia-
nowym zatrudnił dwóch majstrów na jednej zmianie, zaś pracownicy pozostałych
zmian pracowali bez kierownictwa. Również wynagrodzenie oficjalnie przyznane po-
wodowi (na piśmie), jakkolwiek nie wskazywało składnika mającego zrekompenso-
wać pracę w godzinach nadliczbowych, uważane było, także przez powoda, za od-
powiednie.
Skarżący zarzucając w kasacji, że wydanie przez Sąd Apelacyjny zaskarżo-
nego wyroku nastąpiło w wyniku dowolnej oceny zgromadzonego materiału dowo-
dowego, zarzut ten odniósł tylko do zeznań świadka Jana Z. i przesłuchania powoda
w charakterze strony. W poruszonych natomiast kwestiach Jan Z. i powód złożyli ze-
znania takie, jak przyjęły Sądy obu instancji, mianowicie, że materiały do pracy na
trzecią zmianę wydawał nie tylko powód, ale także Jan Z. i sam pozwany oraz że ten
z majstrów, który danego dnia wydawał towar, mógł wyjść z pracy o godzinę wcze-
śniej. Nie zaprzeczyli natomiast temu, że na własne żądanie pracowali obaj na jednej
zmianie, oświadczając jedynie, że nie potrafią powiedzieć, dlaczego tak się stało
(powód) oraz że wygodniej im było pracować na jednej zmianie (Jan Z.). Zeznali
także, iż ani oni sami, ani inni pracownicy nie mieli pretensji do pozwanego z tytułu
czasu pracy i niedopłaty wynagrodzenia, gdyż po prostu „takiego problemu nie było”.
Kasacja nie zasługuje na uwzględnienie także w części zarzucającej Sądowi
Apelacyjnemu błędne rozstrzygnięcie o wynagrodzeniu powoda za pracę w soboty
wolne od pracy. Sąd Apelacyjny przyjął zgodnie z ustaleniami Sądu Okręgowego, że
praca w soboty nie była obowiązkowa. Przychodzili do niej ci pracownicy, którzy
chcieli, nie więcej niż dwóch lub trzech (na 9 do 12 ogółem zatrudnionych), czyli tylu,
ilu pracowało bez obecności majstrów na drugiej i trzeciej zmianie w dni robocze ty-
12
godnia. Obecność majstrów nie była zatem niezbędna. Również pozwany nie wyda-
wał im poleceń pracy w soboty, jeżeli zaś pracowali, korzystali za zgodą pracodawcy
z dni wolnych. Nie jest słuszny zarzut skarżącego, że Sąd Apelacyjny nie rozważył
należycie wszystkich okoliczności związanych z wykonywaniem pracy w soboty
wolne od pracy. Sąd ten odwołał się bowiem do ustaleń Sądu Okręgowego, a te zo-
stały oparte na zeznaniach pracowników poległych powodowi. Nawet Jan Z. (drugi
majster) uznał, że wszyscy pracownicy byli rozliczani z czasu pracy i „z wypłatami
nigdy nie było problemów”. Również on sam „nie ma z tego tytułu zastrzeżeń do pra-
codawcy”. Ze względu więc na jednoznaczne wyniki postępowania dowodowego Sąd
Apelacyjny mógł poprzestać na ustaleniach Sądu Okręgowego, a twierdzenia powo-
da co do tego, że w okresie spornym pracował we wszystkie soboty wolne od pracy -
uznać za odosobnione i nie mogące stanowić podstawy ustaleń. Przytoczony w ka-
sacji pogląd Sądu Najwyższego wyrażony w wyroku z dnia 14 maja 1998 r., I PKN
122/98 (OSNAPiUS 1999 nr 10, poz. 343), według którego za równoznaczną z wy-
daniem polecenia pracy w godzinach nadliczbowych należy uznać milczącą aprobatę
pracodawcy, który widzi lub choćby zauważa fakt pracy pracownika w godzinach
nadliczbowych, w niedzielę, święto bądź inny dzień wolny od pracy - nie mógł stano-
wić wskazówki dla Sądu Apelacyjnego, jak rozstrzygnąć o żądaniu powoda, gdyż w
stanie faktycznym rozpoznawanej sprawy brak było takich elementów faktycznych,
jakie wystąpiły w sprawie I PKN 122/98.
Jako ostatnia pozostała do rozważenia sprawa systemu czasu pracy, w jakim
pracował powód. W tej kwestii skarżący przedstawił zgodne z art. 1296
k.p. stanowi-
sko prawne, według którego przerywany czas pracy może być stosowany do kierow-
ców w transporcie samochodowym i w komunikacji samochodowej w szczególnie
uzasadnionych przypadkach. Sąd Apelacyjny, przyjmując, że praca powoda była wy-
konywana w sposób zbliżony do tego systemu, trafnie podniósł, że przepisy o czasie
pracy mają charakter bezwzględnie obowiązujący, co oznacza, że w drodze umowy
stron nie jest możliwe wyłączenie ich stosowania, i to pod sankcją nieważności (art.
18 § 2 k.p.). Słusznie jednak uznał, że w granicach przepisów o czasie pracy strony
stosunku pracy mają pewien zakres swobody, w ramach którego mogą ukształtować
rozkład czasu pracy w sposób dogodny dla siebie. W uchwale z dnia 9 października
1997 r., III ZP 21/97 (OSNAPiUS 1998 nr 5, poz. 143), Sąd Najwyższy uznał za do-
puszczalne wprowadzenie przerw w pracy, niewliczanych do czasu pracy, nie tylko w
układzie zbiorowym pracy, innym porozumieniu zbiorowym opartym na ustawie, re-
13
gulaminie pracy bądź statucie, ale także w umowie o pracę, jeżeli nie jest to
sprzeczne z zasadami prawa pracy. W razie natomiast ich sprzeczności z prawem
pracy na niekorzyść pracownika, mają zastosowanie sankcje przewidziane w art. 9 §
1 k.p. i w art. 18 § 2 k.p. Sąd Najwyższy podkreślił zarazem to, co jest wyraźną czę-
ścią regulacji zawartej w art. 1296
k.p., mianowicie, że stosowanie przerywanego
czasu pracy powinno być przewidziane w umowie o pracę, według z góry ustalonego
rozkładu, bądź w innych aktach określających prawa i obowiązki stron stosunku
pracy. Unormowanie to ma zapobiec obchodzeniu przez pracodawcę przepisów o
wynagrodzeniu za pracę (w tym o wynagrodzeniu za pracę w godzinach nadliczbo-
wych) oraz przepisów gwarantujących pracownikom prawo do odpoczynku.
Wbrew zapatrywaniu skarżącego, Sąd Apelacyjny nie naruszył art. 1296
k.p.
ze względu na istniejące w sprawie okoliczności faktyczne. Ustalenie rozkładu czasu
pracy skarżącego w ten sposób, że po skróconym o godzinę dniu pracy na rannej
zmianie przychodził na 15-20 (najwyżej 30) minut do zakładu pracy wieczorem w
celu wydania surowców dla pracowników trzeciej zmiany, nastąpiło bowiem wyłącz-
nie na prośbę powoda. Ponadto zostało uzgodnione z pracodawcą z góry, z chwilą
zatrudnienia drugiego mistrza, z którym powód chciał pracować na jednej zmianie.
Stało się więc częścią postanowień umowy o pracę, choć nie przybrało formy pisem-
nej. Z tego tytułu nie doszło też do przekroczenia dobowej normy czasu pracy obo-
wiązującej powoda ani też do jakichkolwiek nadużyć ze strony pracodawcy. Co
istotne, niedogodność dla powoda wynikająca z wykonywania pracy w systemie
przerywanego czasu pracy została mu zrekompensowana zwiększeniem wynagro-
dzenia, które w porównaniu z zarobkami drugiego mistrza były wyższe: w 1996 r. o
64%, w 1997 r. o 20,5% i w 1998 r. o 25%. Jak poza tym wynika z niespornych w tej
mierze ustaleń, nie tylko powód zajmował się wydawaniem surowców. Czynił to
także drugi mistrz (rzadziej), a także sam pozwany (sporadycznie), zaś w ostatnim
okresie zatrudnienia powoda surowce do pracy dla pracowników trzeciej zmiany były
wydawane wyłącznie na pierwszej zmianie. Sąd Apelacyjny słusznie podkreślił, że
pracodawca nie narzucił powodowi rozwiązania dotyczącego rozkładu czasu pracy,
zaś jego wprowadzenie zgodnie z życzeniem powoda nie doprowadziło do jego po-
krzywdzenia i powstania szkody, np. wskutek niedopłaty wynagrodzenia.
Ustalenia dokonane w sprawie pokazują, że czas pracy powoda był mierzony
wykonywaniem przez niego zadań. Pozwany nie prowadził ewidencji czasu pracy
powoda i nie kontrolował jego obecności w pracy. Powód miał swobodę w organizo-
14
waniu pracy, a wydawanie surowców - mimo zatrudnienia drugiego majstra - za-
strzegł dla siebie. Istota zadaniowego czasu pracy polega na tym, że pracownicy
objęci tym systemem czasu pracy mają (powinni mieć) tak ustalone zadania, by mo-
gli je wykonywać w normalnym (normatywnym) czasie pracy. Pracownicy ci mają
jednak wpływ na rozkład własnego czasu pracy i intensywność wykonywanych za-
dań. Ponieważ nie są rozliczani z czasu pracy, lecz z wykonywanych zadań, może
się zdarzać, że w pewnych okresach nasilenie ich pracy będzie większe, w innych
zaś - mniejsze. Może także dojść do czasowego spiętrzenia zadań i do przejściowe-
go przekroczenia wymiaru czasu pracy. W takich wypadkach niejako naturalne jest
wyrównywanie przekroczonego wymiaru czasu pracy w jednym okresie - krótszym
czasem pracy w innym. Cechą zadaniowego czasu pracy jest jednak - w myśl art.
136 k.p. - niewystępowanie pracy w godzinach nadliczbowych. Przepis ten stanowi
bowiem wyraźnie, że do pracowników, których czas pracy został określony wymia-
rem zadań, nie stosuje się art. 134 k.p., co nie oznacza, że jest dopuszczalne takie
ustalenie zadań, które będzie stwarzać systematyczne przekraczanie norm czasu
pracy. Zadania pracowników zatrudnionych w zadaniowym systemie czasu pracy nie
mogą być ustalane doraźnie, każdego dnia pracy lub z dnia na dzień, lecz powinny
być ustalone z góry, w umowie o pracę lub w późniejszych postanowieniach uzupeł-
niających warunki umowy o pracę. Występowanie przerw w pracy nie wyklucza jed-
nak zadaniowego czasu pracy. Reasumując, Sąd Apelacyjny miał wystarczające
podstawy do wniosku, że pozwany wywiązał się ze swoich obowiązków wobec skar-
żącego w zakresie wynagrodzenia za pracę i nie naruszył wskazanych w kasacji
przepisów prawa.
Z tych względów Sąd Najwyższy orzekł o oddaleniu kasacji (art. 39312
k.p.c.).
========================================