Wyrok z dnia 24 lutego 2004 r., III CK 329/02
Publikowanie wypowiedzi będących formą udziału w debacie publicznej
na temat faktów lub postaci historycznych stanowi z zasady przejaw
dopuszczalnego i prawem chronionego korzystania z wolności wypowiedzi
oraz przekazywania idei i poglądów, także wtedy, gdy są one kontrowersyjne
i niezgodne z dominującą wersją wydarzeń historycznych. Nie wyłącza to
bezprawności działania autora wypowiedzi, jeżeli w jej wyniku doszło do
naruszenia dóbr osobistych "postaci historycznych" (lub ich bliskich).
Sposób rozstrzygnięcia kolizji pomiędzy tymi dobrami uzależniony jest od
konkretnych okoliczności sprawy.
Sędzia SN Tadeusz Żyznowski (przewodniczący)
Sędzia SN Elżbieta Skowrońska-Bocian
Sędzia SN Mirosława Wysocka (sprawozdawca)
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Ireny S.-N., Marii N.-M. i Agnieszki D.
przeciwko Ewie L.-M. i Sergiuszowi M. o ochronę dóbr osobistych, po rozpoznaniu
na rozprawie w Izbie Cywilnej w dniu 24 lutego 2004 r. kasacji pozwanych od
wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie z dnia 16 maja 2002 r.
oddalił kasację i zasądził od pozwanych na rzecz powódek kwotę 400 zł
tytułem zwrotu kosztów postępowania kasacyjnego.
Uzasadnienie
Wyrokiem z dnia 9 marca 2001 r. Sąd Okręgowy w Lublinie uwzględnił
częściowo powództwo Ireny S.-N., Marii N.-M. i Agnieszki D. o ochronę dóbr
osobistych, zobowiązując Ewę L.-M. i Sergiusza M. do opublikowania na łamach
dzienników „Rzeczpospolita”, „Życie”, „Kurier Lubelski” i „Nowiny Rzeszowskie”
oświadczenia następującej treści: „Ewa L.-M. (Ewa K.) jako autorka
i współwydawca oraz Sergiusz M. jako współwydawca i wydawca książek pod
tytułem »Zaporczycy« 1943-1949”, »Zaporczycy. Relacje,Tom I« oraz »Zaporczycy.
Relacje,Tom II«, które ukazały się nakładem wydawnictwa »Clio« w latach 1995-
1998 oświadczają, że w wymienionych publikacjach znalazły się bezpodstawne,
nieprawdziwe pomówienia i oszczerstwa rzucające cień na dobre imię Władysława
S.-N., pseudonim »Stefan«, żołnierza Września 1939 r., żołnierza Armii Krajowej,
członka Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej, uczestnika Powstania
Warszawskiego, członka Delegatury Rządu na Kraj, członka Wolność i
Niezawisłość, pełniącego w latach 1946-47 funkcję Inspektora Inspektoratu
Lubelskiego tej organizacji, więźnia politycznego w latach 1947-1956, przez co
została obrażona pamięć o Nim, a w konsekwencji naruszone zostały dobra
osobiste przysługujące Jego rodzinie. Ewa L.-M. i Sergiusz M. oświadczają, że
niniejszym wycofują wszystkie pomówienia dotyczące Władysława S.-N., które
zostały podane do publicznej wiadomości w wymienionych wyżej publikacjach,
a ponadto przepraszają za to Irenę S.-N., Marię N.-M. i Agnieszkę D. jak również
Czytelników za wprowadzenie w błąd. Niniejsze oświadczenie publikujemy
w rezultacie przegranego procesu sądowego”.
Apelacje obu stron od tego orzeczenia oddalił Sąd Apelacyjny w Lublinie
wyrokiem z dnia 16 maja 2002 r., podzielając w pełni ustalenia faktyczne i ocenę
prawną Sądu pierwszej instancji. W obszernym uzasadnieniu orzeczenia zostały
w pełnym wymiarze zacytowane sporne fragmenty książek oraz przeprowadzona
ich szczegółowa analiza; została ona zróżnicowana ze względu na różny charakter
utworów – na analizę książki „Zaporczycy 1943-1949”, która była określona przez
autorkę jako literatura faktu, oraz na dwa pozostałe tomy, zawierające relacje
świadków i uczestników wydarzeń.
Pozwana jest historykiem, zajmuje się badaniami nad drugą wojną światową.
Celem wskazanych publikacji było zapoznanie polskiego społeczeństwa z losami
dowódcy oddziału WiN majora Hieronima D., pseudonim „Zapora” i jego żołnierzy.
Szczególny przedmiot zainteresowania stanowiły okoliczności aresztowania majora
„Zapory”, których wyjaśnienie miało służyć rozstrzygnięciu, kto ponosi
odpowiedzialność za aresztowanie jego i pozostałych osób, a w konsekwencji – kto
jest pośrednio winny ich skazania i śmierci. Wiele fragmentów w analizowanych
książkach odnosi się w sposób bezpośredni lub pośredni do postaci Władysława S.-
N., który związany był z historią oddziałów majora „Zapory” ze względu na pełnioną
funkcję inspektora lubelskiego inspektoratu organizacji Wolność i Niezawisłość.
Sąd ustalił, że wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z dnia
15 listopada 1948 r. m.in. Władysław S.-N. i Hieronim D. zostali skazani na kary
śmierci. Spośród skazanych jedynie w stosunku do Władysław S.-N. Prezydent RP
skorzystał z prawa łaski, zamieniając karę śmierci na karę dożywotniego więzienia;
w stosunku do pozostałych skazanych wyroki śmierci wykonano. Sąd powołał
również późniejsze wyroki – z 1957 r., którym Władysław S.-N. został uniewinniony
od czynów objętych wyrokiem z dnia 15 listopada 1948 r., a także orzeczenie
z 1995 r. o uznaniu tego wyroku za nieważny w stosunku do wszystkich objętych
nim osób. Sąd w sprawie niniejszej przytoczył obszerne fragmenty zeznań
złożonych przez Władysława S.-N. w postępowaniu przygotowawczym i w procesie,
zakończonym wyrokiem z 1948 r., a także jego zeznania i zeznania świadków,
składane w postępowaniu zakończonym wyrokiem z 1957 r. Te materiały i dowody
nie znalazły, poza niewielkim fragmentem, odzwierciedlenia w książkach autorstwa
pozwanej, chociaż były jej znane.
Książka „Zaporczycy 1943-1949” została ujęta w formie zbeletryzowanej. Nie
kwestionując samej zasady takiego ujęcia relacji, której bohaterami były
autentyczne postacie, Sąd na podstawie analizy kilku fragmentów, ocenił, że
niektóre fakty, wypowiedzi i relacje, w wyniku zastosowanego przez pozwaną
sposobu ich przedstawienia, nie odpowiadały rzeczywistości, a w części były
nieprawdziwe.
Tak m.in. ocenił Sąd połączenie dwóch różnych wydarzeń i wykreowanie
fikcyjnej sytuacji w sposób, który prowadził do przedstawienia Władysława S.-N.
w niekorzystnym świetle i przeciwstawienia go żołnierzom oddziału „Zapory”. Efekt
ten został uzyskany przez odpowiednie połączenie dwóch różnych wydarzeń
w jedno, co nadało opisanym faktom zupełnie inny wydźwięk. Sąd wskazał również
na kreowanie przez autorkę specjalnego klimatu wobec Władysława S.-N., m.in.
przez dowolne wprowadzanie elementu nieprzychylnych „odczuć” do niego ze
strony majora „Zapory”.
Analizując inny fragment książki, Sąd stwierdził, że relacje, na które powołała
się pozwana, nie dawały podstaw do przedstawienia w taki sposób roli, jaką
Władysław S.-N. odegrał w ujawnianiu się struktur WiN, a także reakcji żołnierzy na
samą decyzję władz organizacji w tej sprawie, jak i przekazanie przezeń tej
informacji żołnierzom. Konfrontując tekst autorstwa pozwanej z zeznaniem świadka
– zastępcy majora „Zapory” – oraz cytowanymi wcześniej materiałami z akt sprawy
karnej z 1957 r., Sąd stwierdził, że pozwana w sposób jednostronny, nierzetelny
i nieprawdziwy przedstawiła omawianą kwestię, w tym rolę Władysława S.-N.
w procesie ujawniania się żołnierzy WiN-u.
Także inny przytoczony przez Sąd fragment książki nie odpowiada
rzeczywistemu przebiegowi wydarzeń, w sposób nieuprawniony kreuje „swoisty
monolog” Władysława S.-N. i przez taki zabieg literacki prowadzi do wywołania
wrażenia, jakoby to on – będąc w opozycji do majora „Zapory” i jego żołnierzy –
wymuszał na nich ujawnianie się, co – w świetle ustalonych faktów – jest
nieprawdą.
W ocenie Sądu, pozwana w sposób wyraźnie niezgodny z prawdą
przedstawiła spotkanie Władysława S.-N. z jednym z dowódców (pułkownikiem S.),
i to pomimo, że znała relację świadka tego wydarzenia, który opisał je zupełnie
inaczej. Nie tylko bezzasadna była zawarta w tekście sugestia, że Władysław S.-N.
został potraktowany jako osoba niegodna zaufania, ale wprost nieprawdziwe było
zamieszczone w ramach tego tekstu stwierdzenie, jakoby został on usunięty ze
struktur lubelskiego WiN-u.
Sąd wskazał także na posługiwanie się przez autorkę nieprawdziwymi faktami
w opisie sytuacji z udziałem zastępcy majora „Zapory”, który pozostaje
w sprzeczności z jego rzeczywistą relacją i w sposób nieuzasadniony stwarza
wobec Władysława S.-N. nieprzyjazny klimat.
Odrębnie Sąd omówił dwie pozostałe książki, zawierające relacje świadków.
W odniesieniu do ich pierwszego tomu, Sąd stwierdził, że pozwana
ograniczyła się jedynie do opracowania złożonych przez zaporczyków relacji
i przygotowania ich do druku. Nie dokonała ona ich opracowania jako źródeł
historycznych. Relacje dwojga ze świadków zamieszczone w tej książce zawierają
sformułowany pod adresem Władysława S.-N. zarzut kolaboracji z Urzędem
Bezpieczeństwa. Takie sugestie zostały wyrażone także w relacjach trzech
świadków, zamieszczonych w tomie drugim.
Sąd stwierdził, że relacje świadków nie zostały w żadnym stopniu opracowane
historycznie; nie zostały także opatrzone jakimkolwiek komentarzem (przypisami),
chociaż niektóre raziły brakiem prawdopodobieństwa i wymagały potraktowania –
zwłaszcza przez historyka – ze szczególną ostrożnością.
Sąd Okręgowy ocenił, a Sąd Apelacyjny ocenę tę zaaprobował, że pozwana
jako autorka nie zadośćuczyniła wymogom rzetelnej pracy historyka, a jej działania
w doborze materiału źródłowego i jego weryfikacja nie zostały podjęte z należytą
starannością i nie odpowiadają wymaganiom rzetelnego warsztatu historycznego.
Poza wskazanymi wcześniej zabiegami literackimi, prowadzącymi do
zniekształcenia rzeczywistych wydarzeń oraz oceny Władysława S.-N., Sąd ustalił
dalsze okoliczności świadczące o braku rzetelności historycznej spornych
publikacji.
Sąd wskazał, że pozwana nie przeprowadziła pogłębionych badań tematu
i zaniechała wykorzystania innych dostępnych źródeł, w tym przede wszystkim
źródeł archiwalnych z delegatury lubelskiej Urzędu Ochrony Państwa. Autorka nie
wykazała również, by poszukiwała dalszych świadków wydarzeń, chociaż – jak się
okazało – tacy istnieli, a z ich zeznań wyłaniał się inny obraz zarówno opisywanych
wydarzeń, jak i osoby Władysława S.-N.
Książki zostały opublikowane bez żadnych działań zmierzających do
weryfikacji jednostronnych źródeł w postaci zebranych przez pozwaną relacji. Za
zbędne uznali pozwani, jako wydawcy, zasięgnięcia opinii ekspertów lub
pozyskania recenzji naukowej. Pozwani odstąpili także od opracowania źródeł,
wymaganego przez prawidła nauki historii.
W rezultacie doszło do opublikowania książek, które w wielu fragmentach
zawierają nieprawdziwe informacje o Władysławie S.-N. Skutek uchybień pozwanej
jako autorki i obojga pozwanych jako wydawców, jest bardzo poważny, gdyż
z publikacji wynika zarzut dopuszczenia się przez Władysława S.-N. zdrady
i kolaboracji z komunistyczną policją polityczną. Doszło wskutek tego do naruszenia
dobra osobistego powódek w postaci kultu pamięci bliskiego (męża i ojca)
zmarłego.
W ocenie Sądu, pozwani nie wykazali braku bezprawności działania. Przede
wszystkim, nie została wykazana prawdziwość zarzutów skierowanych przeciwko
Władysławowi S.-N. Po wtóre, autorka nie dążyła do sprawdzenia zarzutów
zawartych w cytowanych relacjach świadków ani nie podjęła próby ich weryfikacji,
pomimo że relacje te w istocie wyrażały tylko subiektywne przeświadczenie tych
osób. Powołanie się, w takich warunkach, na wypowiedzi innych osób nie zwalnia
od odpowiedzialności za publikację zawartych w tych wypowiedziach treści. Po
trzecie, pozwana zaniechała sięgnięcia do źródeł archiwalnych, które nie tylko nie
potwierdzają, ale wręcz przeczą zarzutom wysuwanym przeciwko Władysławie S.-
N. Nie sięgnęła także do innych źródeł osobowych, z których – jak wcześniej
wskazano – także wyłaniał się inny obraz wydarzeń. Po czwarte, wydając książki,
nie dokonano zgodnego z wymaganiami rzetelności historycznej opracowania
źródeł.
Wskazane okoliczności świadczą o niespełnieniu wymagań należytej
staranności i rzetelności, co przy braku wykazania prawdziwości zarzutów,
przesądza bezprawność naruszenia dóbr osobistych, którego dopuścili się pozwani.
Te względy czyniły uzasadnionym uwzględnienie powództwa i oddalenie apelacji.
Kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego pozwani oparli na podstawie
naruszenia prawa materialnego przez błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie
art. 23 i 24 k.c. oraz art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych
wolności przez przyjęcie, że „fabularyzacja relacji uzyskanych od świadków zdarzeń
historycznych polegająca na przedstawieniu dwóch prawdziwych zdarzeń mających
miejsce w różnym miejscu i czasie jako jednego zdarzenia, jeżeli zabieg ten nie
zmienia oceny postaci nim objętych oraz własna ocena publikowanych relacji
uczestników zdarzeń i przemilczenie zasług osoby przedstawionej w tych relacjach
w negatywnym świetle stanowi bezprawne naruszenie dóbr osobistych,
a ingerencja w swobodę wypowiedzi jest w okolicznościach rozpoznawanej sprawy
niezbędna w społeczeństwie demokratycznym”.
Na tej podstawie skarżący wnieśli o uchylenie zaskarżonego wyroku
i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Lublinie.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Przy oparciu kasacji wyłącznie na podstawie naruszenia prawa materialnego,
niewzruszona pozostała podstawa faktyczna zaskarżonego wyroku. W kasacji nie
zakwestionowano także oceny prawnej Sądu, że sporne publikacje naruszyły dobra
osobiste powódek. Ogólnie sformułowane zarzuty kasacji odnoszą się do kwestii
bezprawności naruszenia tych dóbr i zmierzają do zakwestionowania stanowiska
Sądu, że pozwani nie wykazali braku bezprawności.
Odnosząc się do zarzutów dotyczących oceny bezprawności działania
pozwanych przy publikacji książki „Zaporczycy 1943-1949”, zgodzić się trzeba
z twierdzeniem skarżących, że sam zabieg fabularyzacji zdarzeń historycznych
i nadanie im formy zbeletryzowanej jest dozwoloną metodą publikacji o charakterze
historycznym. Dotyczy to także publikacji, w których występują rzeczywiste osoby,
wymienione z imienia i nazwiska. Dopuszczalności takiego sposobu przedstawiania
zdarzeń historycznych nie kwestionował zresztą Sąd, który bezprawność
w działaniu pozwanych dostrzegł w tym, że zastosowana metoda fabularyzacji
doprowadziła do prezentacji wydarzeń i osób w sposób zafałszowany
i nieprawdziwy, wyraźnie odbiegający od tego, co wynikało ze źródeł stanowiących
podstawę opisu. Twierdząc w kasacji, że fabularyzacja relacji świadków nie jest
bezprawna, „jeżeli zabieg ten nie zmienia oceny postaci nim objętych”, skarżący
w istocie dostrzegają tę samą, co Sąd przesłankę wyłączenia bezprawności, czyli
zachowanie wierności relacjom, nie dostrzegają natomiast, że właśnie
niezachowanie tego warunku uzasadniało ocenę Sądu o bezprawności ich
działania.
Sąd skonfrontował sześć fragmentów książki z relacjami oraz zeznaniami
świadków, a wynikiem tego była zacytowana wyżej ocena dotycząca
przedstawienia zdarzeń w sposób nieprawdziwy. Skarżący odnieśli się w kasacji do
jednego tylko fragmentu będącego przedmiotem tej oceny, nie podejmując nawet
próby konkretnego wykazania, że ocena Sądu była – właśnie w konfrontacji treści
publikacji ze stanowiącymi jej podstawę źródłami – nieuzasadniona lub błędna.
Ograniczyli się do wyrażenia własnego przekonania, że fabularyzacja polegająca na
połączeniu dwóch zdarzeń w jedno nie zmieniła jednoznacznej wymowy
opublikowanych relacji. Tak sformułowany zarzut, pozbawiony uzasadnienia
i postawiony w oderwaniu od wiążących ustaleń faktycznych, nie mógł odnieść
zamierzonego przez skarżących skutku. Co więcej, nie mógł on takiego skutku
odnieść także, a nawet przede wszystkim z tej przyczyny, że dotyczy tylko jednego
z sześciu fragmentów książki, do oceny Sądu w pozostałym zakresie w ogóle się
nie odnosząc. Tym samym ustalenia Sądu, a także ocena fragmentów książki,
w których – według Sądu – w sposób nierzetelny i nieprawdziwy, nie dający się
pogodzić z relacjami świadków wydarzeń, przedstawiona została postać
Władysława S.-N., nie zostały w ogóle objęte uzasadnieniem kasacji.
Zgodzić się można z twierdzeniem skarżących, że przemilczenie zasług tej
postaci nie stanowi samo przez się przejawu bezprawności działania pozwanych.
Sąd jednak kwestię tę potraktował w innych kategoriach – braku bezstronności
historyka w przedstawianiu określonej postaci. W każdym razie, to nie ten aspekt
sprawy, lecz inne, wcześniej omówione, stanowiły podstawę oceny Sądu, zgodnie
z którą pozwani nie wykazali, by naruszenie dóbr osobistych powódek w wyniku
publikacji „Zaporczycy 1943-1949”, nastąpiło w warunkach wyłączenia
bezprawności.
W odniesieniu do tej publikacji i przede wszystkim w odniesieniu do
pozostałych dwóch książek, zawierających relacje świadków – uczestników
opisywanych wydarzeń historycznych, w kasacji wyeksponowano szerszy zakres
dopuszczalnej wypowiedzi, gdy następuje ona w ramach debaty publicznej
o wydarzeniach z przeszłości, zwłaszcza takich, które wywołują kontrowersje
w społeczeństwie. W takich wypadkach, stwierdzono w kasacji, ingerencja
w swobodę wypowiedzi powinna być stosowana szczególnie powściągliwie.
Z tezą taką generalnie należy się zgodzić. Nawiązuje ona do prawa
uczestniczenia, z gwarancją swobody wypowiedzi, w publicznej debacie na temat
wydarzeń historycznych i roli uczestniczących w nich osób; taka swobodna debata
musi być w demokratycznym społeczeństwie dopuszczona. Istotnie,
w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (m.in. w orzeczeniu
z dnia 23 września 1998 r. w sprawie Lehideux i Isorni przeciwko Francji)
swobodzie wypowiedzi w ramach takiej dyskusji przyznaje się znaczenie
dominujące. W uzasadnieniu cytowanego orzeczenia Trybunał stwierdził, że jeśli
nawet określone wypowiedzi mogą prowadzić do „ponownego otwarcia sporu
i powrotu pamięcią do cierpień z przeszłości”, to upływ czasu i dystans do wydarzeń
powinny wpływać na mniejszą surowość ocen wobec takich wypowiedzi. Jak
wskazał Trybunał, stanowi to część wysiłku, który każdy kraj powinien podjąć, aby
umożliwić otwartą dyskusję na temat własnej historii. W takich sprawach zakres
sankcji i ingerencji, ograniczających korzystanie z wolności wypowiedzi oraz
przekazywania idei i poglądów, powinien być tylko taki, jaki jest „konieczny
w społeczeństwie demokratycznym” (art. 10 ust. 2 Konwencji).
Rozważając tak postawiony problem, należy wyraźnie zastrzec, że
przedmiotem ustaleń Sądu nie jest zaistnienie określonego faktu historycznego ani
„przesądzenie”, mocą autorytetu sądowego, że określony fakt historyczny miał
miejsce. Sąd może odnosić się do stanu wiedzy historycznej o określonych faktach,
przyjmując ten stan jako ważny punkt odniesienia przy dokonywaniu oceny
wypowiedzi różnych osób na temat konkretnych zdarzeń czy "postaci
historycznych". Nie oznacza to możliwości negowania prawa do wyrażania
własnych sądów w odniesieniu do takich zdarzeń i postaci ani nie uprawnia do
domagania się sądowych zakazów wypowiadania się lub głoszenia poglądów
odnoszących się do faktów lub postaci historycznych. Pozostawałoby to
w sprzeczności z podmiotowym prawem wolności słowa oraz prawem do wyrażania
i obrony własnych przekonań. Nie byłoby także zgodne z dobrem ogółu
ograniczanie możliwości debaty historycznej, uznanie dominujących wersji
wydarzeń za obowiązujące i „jedynie słuszne”. Zupełnie wyjątkowa jest sytuacja,
w której mocą ustawy zabrania się negowania ustalonego faktu historycznego,
a naruszenie tego zakazu stanowi czyn podlegający karze (por. art. 55 ustawy
z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Dz.U. Nr 115, poz. 1016 ze zm.).
Na tych stwierdzeniach nie można jednak poprzestać, rozstrzygnięcie sprawy
wymagało bowiem rozważenia wzajemnych relacji pomiędzy prawami, o których
była mowa, a prawem do ochrony czci i dobrego imienia, także chronionym
ustawowo, konstytucyjnie i konwencyjnie. Prawa te często, i tak jest również
w sprawie niniejszej, pozostają w kolizji. Istoty tego konfliktu nie usuwa fakt, że
chodziło o cześć i honor osoby nieżyjącej, bliskiej dla powódek, które poszukiwały
ochrony własnych dóbr osobistych związanych z pamięcią i kultem osoby zmarłej.
Należy mieć przy tym na względzie rozmiar, drastyczność tego naruszenia; wobec
Władysława S.-N. sformułowany został jeden z najcięższych zarzutów, jakie można
postawić człowiekowi, zarzut zdrady towarzyszy walki i praktycznie wydania ich na
śmierć.
W sytuacji tak zaznaczonej kolizji dóbr nie można uniknąć pytania o granice
wolności wypowiedzi i poglądów, także wtedy, gdy dotyczą przeszłości i wyrażane
są w celu wywołania debaty historycznej i dążenia do odsłaniania tego, co nazywa
się "prawdą historyczną". Taki cel, co do zasady, jest celem społecznie pożądanym,
uzasadniającym deklarowanie działania w obronie społecznie uzasadnionego
interesu. Aby jednak można było uznać, że publikowanie wypowiedzi będących
formą udziału w historycznej dyskusji celowi takiemu rzeczywiście służy, musi ono
czynić zadość wymogowi profesjonalnej rzetelności.
W rozpatrywanej sprawie chodzi o rzetelność historyka, a w takim wypadku
poziom wymagań jest wyższy od przeciętnego. Wynika to zarówno z faktu, że
„firmowanie” publikacji przez historyka przydaje jej w oczach odbiorców
wiarygodności, jak i z faktu, że historyk dysponuje profesjonalnym warsztatem
metodologicznym oraz znajomością prawideł nauki historii, obejmujących m.in.
postępowanie ze źródłami wiedzy historycznej.
W uzasadnieniu zaskarżonego wyroku Sąd ustalił okoliczności, które uczynił
następnie podstawą oceny, że pozwana jako autorka i wydawca oraz pozwany jako
wydawca przy opracowywaniu i publikacji spornych fragmentów książek nie
zachowali wymaganej staranności i rzetelności. Sąd szczegółowo przedstawił
i zanalizował przesłanki takiej oceny, której konsekwencją było uznanie, że pozwani
nie zdołali wykazać okoliczności wyłączających bezprawność naruszenia dóbr
osobistych, którego się dopuścili. W kasacji skarżących brak jakiegokolwiek
odniesienia się do tej podstawy rozstrzygnięcia; nie tylko nie wykazano, ale nawet
nie podjęto próby wykazania konkretnych uchybień czy wad tej oceny, poprzestając
na wyrażeniu ogólnych stwierdzeń, odnoszących się do swobody wypowiedzi
w dyskusji historycznej. Jak wcześniej wskazano, nie jest to jedyny aspekt sprawy
wymagający oceny przy rozstrzyganiu kolizji pomiędzy dobrami osobistymi, na które
powołują się będące w sporze strony procesu. Niezakwestionowanie w kasacji
konkretnych faktycznych i prawnych przesłanek, stanowiących podstawę
zaskarżonego wyroku, przy uwzględnieniu przedstawionych wyżej rozważań,
oznacza, że pozwani nie zdołali wykazać, by powołana przez nich podstawa
naruszenia art. 23 i 24 k.c. oraz art. 10 Konwencji była usprawiedliwiona.
Uzasadniało to oddalenie kasacji na podstawie art. 39312
k.p.c.