Sygn. akt I PK 157/07
WYROK
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Dnia 11 grudnia 2007 r.
Sąd Najwyższy w składzie :
SSN Jerzy Kwaśniewski (przewodniczący)
SSN Zbigniew Myszka
SSN Jolanta Strusińska-Żukowska (sprawozdawca)
w sprawie z powództwa W. T.
przeciwko J.M.D.Spółce Akcyjnej w P.
przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w O.
o wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych,
po rozP. na posiedzeniu niejawnym w Izbie Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i
Spraw Publicznych w dniu 11 grudnia 2007 r.,
skargi kasacyjnej strony pozwanej od wyroku Sądu Apelacyjnego w […]
z dnia 15 lutego 2007 r., sygn. akt [...],
uchyla zaskarżony wyrok w stosunku do powódki Wioletty T. i
przekazuje sprawę Sądowi Apelacyjnemu - Sądowi Pracy i
Ubezpieczeń Społecznych w tym zakresie do ponownego
rozpoznania oraz rozstrzygnięcia o kosztach postępowania
kasacyjnego.
2
Uzasadnienie
Wyrokiem z dnia 15 lutego 2007 r. Sąd Apelacyjny - Sąd Pracy i
Ubezpieczeń Społecznych, rozpoznając sprawę na skutek apelacji pozwanej J.M.D.
S.A. w P., zmienił zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego - Sądu Pracy i
Ubezpieczeń Społecznych w O. z dnia 3 lipca 2006 r. w ten sposób, że zasądził od
pozwanej na rzecz powódki W. T. kwotę 1.800 zł tytułem zwrotu kosztów procesu
za pierwszą instancję (pkt 1 wyroku), oddalił apelację w pozostałej części (pkt 2
wyroku), zasądził od pozwanej na rzecz powódki 450 zł tytułem zwrotu kosztów
procesu za drugą instancję (pkt 3 wyroku), nakazał ściągnąć od pozwanej na rzecz
Skarbu Państwa kwotę 976,96 zł tytułem zwrotu wydatków poniesionych przed
Sądem drugiej instancji (pkt 4 wyroku).
Sąd Apelacyjny zaakceptował ustalenia faktyczne Sądu pierwszej instancji,
zgodnie z którymi powódka W. T. była zatrudniona u pozwanej od 4 maja 1998 r.,
ostatnio (od 1 sierpnia 2001 r. do 30 czerwca 2004 r.) na stanowisku zastępcy
kierownika sklepu nr 1170 w O.. Do jej obowiązków należał: rozładunek towaru
oraz jego rozłożenie na półki znajdujące się w sklepie, przebieranie i segregacja
owoców oraz warzyw, segregacja towarów „non food”, praca na kasie,
wykonywanie zamówień towaru, wystawianie faktur dla klientów, asystowanie w
sytuacji ujęcia złodzieja i reprezentowanie pozwanego wobec organów ścigania,
przygotowanie kasetek z pieniędzmi dla kasjerów, rozliczanie różnic kasjerskich,
sporządzanie raportów kasowych, obsadzanie kasjerów, przygotowanie towarów do
przerzutu między sklepami, sprzątanie wokół sklepu, nadzór nad podległymi
pracownikami i rozdzielanie im pracy, sporządzanie grafików pracy, zatwierdzanie
operacji storno, przygotowywanie wpłaty do banku, a ponadto udział w
inwentaryzacjach, które trwały do późnych godzin wieczornych lub rannych,
uczestniczenie w generalnym sprzątaniu i przestawieniach regałów.
Sąd Okręgowy stwierdził, że powódka wykonywała pracę w godzinach
nadliczbowych, której pozwana stosownie nie wynagradzała, albowiem w okresie
od 1 lutego 2002 r. do 30 czerwca 2004 r. nie dopłaciła pracownicy z tego tytułu
kwoty 11.780, 25 zł. Zgodnie z ustaleniami tego Sądu, ewidencja czasu pracy
3
prowadzona u pozwanego nie odpowiadała prawdzie, bowiem nie wpisywano w niej
wszystkich faktycznie przepracowanych godzin. Obowiązek prowadzenia takiej
ewidencji obciąża pracodawcę, tymczasem pozwana przyjęła, że prowadzą ją sami
pracownicy przez dokonywanie codziennych zapisów o ilości przepracowanych
godzin. Kwartalne zestawienie podpisywał kierownik sklepu, który przekazywał je
kierownikowi rejonu, sprawdzającemu je jedynie pod względem formalnym.
Kierownicy poszczególnych sklepów oraz ich zastępcy byli zainteresowani
niewykazywaniem nadgodzin. Oceniano ich bowiem pod kątem efektywności, a
zatem liczyła się sprawność i operatywność. Konieczność pracy w godzinach
nadliczbowych świadczyła o tym, że kierownik sklepu nie radzi sobie z
powierzonymi zadaniami. Według Sądu, przerzucenie obowiązku
ewidencjonowania czasu pracy na pracowników, przy jednoczesnym braku
systemu wewnętrznej kontroli poprawności dokonywanych w ten sposób zapisów i
wywieraniu przez kierowników rejonów presji na kierowników sklepów, prowadziło
do ukrywania pracy w godzinach nadliczbowych. W takiej sytuacji pozwany
pracodawca nie może skutecznie podnosić argumentu, że niedopuszczalne jest
wtórne kwestionowanie przez pracowników prawdziwości dokonanych
własnoręcznie zapisów, bowiem wadliwy system ewidencjonowania czasu pracy
nie może negatywnie oddziaływać na prawa pracowników. Brak prawidłowej
dokumentacji w tym zakresie powoduje nadto zmianę wynikającego z art. 6 k.c.
rozkładu ciężaru dowodu, a zatem to pracodawca ma wykazać, że pracownik nie
pracował w takim rozmiarze, jak twierdzi. Przepisy Kodeksu pracy dotyczące
obowiązków pracodawcy związanych z ewidencjonowaniem czasu pracy pozwalają
na przyjęcie, że pracownik może prowadzić dowód prima facie na okoliczność ilości
przepracowanych godzin nadliczbowych. Służy temu konstrukcja domniemań
faktycznych (art. 231 k.p.c.). Na pracodawcy spoczywa natomiast ciężar
udowodnienia, że pracownik rzeczywiście nie pracował w tym czasie i
wynagrodzenie za godziny nadliczbowe mu się nie należy.
Sąd Okręgowy wskazał, że powódka na okoliczność pracy w godzinach
nadliczbowych przedstawiła twierdzenia, zgodnie z którymi dokonała uśrednienia
czasu pracy. Nie była bowiem w stanie udowodnić, jaką konkretnie liczbę godzin
pracowała w poszczególnych dniach, wobec czego przyjęła, że było to średnio 10
4
godzin. Pracowała według grafiku, w którym z reguły zakładano, że praca będzie
wynosić 8 godzin na dobę. Faktycznie pracowała zaś dłużej, na pierwszej zmianie
dzień pracy zaczynał się przed godziną 7.00, a kończył w konkretnych datach
różnie, czasami o 16.00, czasami o 17.00 lub 18.00, albo jeszcze później,
natomiast praca na drugiej zmianie rozpoczynała się w godzinach od 12.00 do
14.00, a kończyła od 21.00 do 23.00. Tych twierdzeń powódki pozwana, w ocenie
Sądu, nie zdołała obalić przedstawionymi środkami dowodowymi.
W świetle powyższego Sąd stwierdził, że faktyczny czas pracy powódki
można odtworzyć jedynie w przybliżeniu, przyjmując pewne uśrednienie. Jako
podstawę prawną do takiego zabiegu Sąd wskazał art. 322 k.p.c. i uznając za
udowodnione twierdzenia powódki, iż średnio każdego dnia pracowała 10 godzin,
przyjął taki wskaźnik do wyliczenia godzin nadliczbowych, co w konsekwencji
doprowadziło do stwierdzenia, iż łączna kwota wynagrodzenia należna powódce z
tego tytułu wynosi 11.789, 25 zł.
Sąd uznał, że powódka pracowała w podstawowym systemie czasu pracy,
bowiem, pomimo że regulaminy pracy obowiązujące u pozwanej przewidywały dla
pracowników, zatrudnionych jak powódka w sklepach „B.”, równoważne normy
czasu pracy, pracodawca nie przedstawił harmonogramów, według których miała
się taka praca odbywać, a zatem nie jest wiadomym, czy zamiarem podmiotu
zatrudniającego było ustalenie czasu pracy powódki w konkretnych dobach w
wymiarze 12 godzin, czy też w niższym zakresie Z przedłożonej ewidencji czasu
pracy wynika natomiast, że akceptowaną przez pracodawcę zasadą była praca
wynosząca 8 godzin na dobę, co przesądza o tym, iż rozliczenie czasu pracy nie
może odbyć się według reguły, zgodnie z którą godziny nadliczbowe związane z
przekroczeniem normy dobowej będą liczone dopiero po przepracowaniu przez
pracownika 12 godzin.
Przy wyliczaniu „normalnego” wynagrodzenia należnego powódce za pracę w
godzinach nadliczbowych Sąd uwzględnił, oprócz stałego wynagrodzenia, również
premie uznaniowe, wskazując że takie świadczenie przysługiwało powódce
właściwie co miesiąc, w istocie stanowiło stały składnik wynagrodzenia, a jedynie w
sferze decyzji pracodawca miał swobodę jego przyznania.
5
Sąd Okręgowy podniósł nadto, że choć powódka miała status zastępcy
kierownika wyodrębnionej komórki organizacyjnej w rozumieniu art. 135 § 1 k.p.,
obowiązującego przed dniem 1 stycznia 2004 r., to nie może być pozbawiona
prawa do wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Przepis ten
zakładał bowiem, że osoby objęte jego zakresem podmiotowym wykonują pracę w
godzinach nadliczbowych, bez prawa do dodatkowego wynagrodzenia, ale tylko w
razie konieczności. Tymczasem powódka stale przekraczała normy czasu pracy, a
zatem jej pracy nie można zakwalifikować jako wykonywanej „w razie
konieczności”, a tym samym pozbawić jej prawa do dodatkowego wynagrodzenia.
Sąd Apelacyjny zaakceptował rozważania prawne Sądu pierwszej instancji,
a ustosunkowując się do zarzutów apelacji strony pozwanej, podniósł, że nie
można uznać, ażeby ewidencja czasu pracy była przez pracodawcę prowadzona
rzetelnie, biorąc zwłaszcza pod uwagę fakt, iż zgodnie z zeznaniami świadków,
kierownicy rejonów nakazywali zmianę treści ewidencji przez zmniejszenie liczby
godzin nadliczbowych, co stanowiło presję psychologiczną skłaniająca
pracowników do takiego działania. Pracownicy obawiali się bowiem utraty pracy, co
miało swoje uzasadnienie w dużym bezrobociu na obszarze województwa
warmińsko-mazurskiego. Zdaniem Sądu, nie można oprzeć wyroku na
przedstawionej ewidencji czasu pracy, gdy zważy się na fakt, iż niejednokrotnie
było ona niszczona i przepisywana. Okoliczność, że ewidencja czasu pracy nie
ujmowała wszystkich przepracowanych godzin obciąża zaś pracodawcę, wobec
czego, a także wobec braku dowodów, prawidłowo zastosowano przy
rozstrzygnięciu sprawy art. 322 k.p.c., zgodnie z którym Sąd może w wyroku
zasądzić odpowiednią sumę według swej oceny, jeśli ścisłe udowodnienie
wysokości żądania jest niemożliwe lub nader utrudnione. Ocena ta nie może być
dowolna, bo musi się opierać na rozważeniu wszystkich okoliczności sprawy.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego, powódka udowodniła, że co do zasady pracowała
systematycznie w nieopłacanych godzinach nadliczbowych, a trudności rodziło
wyłącznie ścisłe udowodnienie wysokości żądania.
Według Sądu drugiej instancji, materiał dowodowy zebrany w sprawie dawał
podstawy do ustalenia, że powódka pracowała stale przynajmniej 10 godzin
dziennie, co potwierdzały zeznania świadków, którzy okresowo również byli
6
zatrudniani na stanowiskach kierownika lub zastępcy kierownika sklepu. Za faktem
takim przemawia także ocena innych dowodów, w tym wydruków z rejestru
załączeń i wyłączeń instalacji alarmowej w sklepie sporządzonego przez firmę
ochroniarską, czy protokołów z inwentaryzacji. Sąd zaznaczył, że z zeznań
świadków i godzin otwarcia sklepu wynika, iż praca na pierwszej zmianie wynosiła
średnio 9,5 godziny, ale za to praca na drugiej zmianie wynosiła średnio powyżej
10 godzin, tak więc uśrednienie czasu pracy do 10 godzin nie jest krzywdzące dla
pozwanej.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego, dowody z rolek z kas fiskalnych oraz raportów
gotówkowych nie mogły przyczynić się do ustalenia całego wymiaru czasu pracy
powódki, gdyż czynności takie jako kierownik sklepu wykonywała dość
sporadycznie.
W odniesieniu do zarzutu błędnego ustalenia liczby godzin nadliczbowych w
związku z pominięciem faktu, iż u pozwanej obowiązywał równoważny czas pracy,
Sąd Apelacyjny w pełni zaakceptował pogląd Sądu pierwszej instancji, zgodnie z
którym praca w przedłużonym dobowym czasie pracy musi odbywać się według
ustalonego harmonogramu pracy. Ze względu na fakt, iż to pozwana wywodziła
skutki prawne z takich twierdzeń, powinna udowodnić, że tak był planowany czas
pracy powódki. W związku z brakiem harmonogramów, które bezspornie u
pozwanej były tworzone oraz na podstawie zeznań świadków złożonych w sprawie,
Sąd Okręgowy słusznie przyjął, że powódkę obowiązywała 8-godzinna dobowa
norma czasu pracy. Nie przeczyła temu także złożona do akt sprawy ewidencja
czasu pracy.
Co do rozkładu ciężaru dowodu, Sąd Apelacyjny w pełni zgodził się ze
stanowiskiem Sądu pierwszej instancji, stwierdzając że w sytuacji naruszenia przez
pracodawcę obowiązku dokumentowania czasu pracy pracowników, musi on
ponieść konsekwencje tego stanu rzeczy, także w zakresie rozkładu ciężaru
dowodu. Należało zatem przyjąć, że to na pozwanym spoczywał ciężar
udowodnienia rzeczywistego czasu pracy powódki, a w szczególności tego, że
pracowała krócej niż twierdziła w trakcie procesu. Według Sądu, powódka
udowodniła fakty, z których wywodzi korzystne skutki prawne, w stopniu
7
wystarczającym do uwzględnienia powództwa, a zarzut naruszenia art. 6 k.c. przez
przeniesienie ciężaru dowodu na pozwaną jest bezpodstawny.
Sąd Apelacyjny za trafny uznał natomiast zarzut naruszenia art. 278 k.p.c. i z
tego względu dopuścił dowód z opinii uzupełniającej biegłego sądowego,
podzielając zaprezentowane tam wnioski, z których wynikało, że powódce
przysługiwała kwota wyższa od zasądzonej, co powinno prowadzić do zmiany
wyroku na jej korzyść. Apelację od wyroku wniosła jednak tylko pozwana, co
czyniło niemożliwym uwzględnienie tej opinii ze względu na zakaz reformationis in
peius, wynikający z art. 384 k.p.c.
W ocenie Sądu drugiej instancji, prawidłowo Sąd Okręgowy przyjął do
podstawy obliczania normalnego wynagrodzenia za godziny nadliczbowe premię
uznaniową wypłacaną pracownikom. Zdaniem tego Sądu, premia ta przysługiwała
na podstawie regulaminu wynagradzania, zgodnie z którym jej wysokość ustalał
przełożony dla każdego pracownika w ramach przydzielonego limitu pieniężnego,
przy czym kwota premii powinna być zmniejszona stosownie do absencji
pracownika. Sąd Apelacyjny uznał, że w rzeczywistości premia ta była
świadczeniem za zdyscyplinowaną i aktywną obecność w pracy, co potwierdzały
zeznania świadków. Należało ją zatem uznać za składnik wchodzący w skład
pojęcia normalnego wynagrodzenia za pracę, czemu nie stoi na przeszkodzie fakt,
iż nie była ona wypłacana w stałej wysokości. Zmienna wysokość należności nie
świadczy bowiem o tym, że nie ma ono stałego charakteru. Z zeznań świadków
wynika natomiast, że premia była wypłacana właściwie co miesiąc (powódka
otrzymała ją w 10 miesiącach na 12), a więc miała charakter stałego składnika
wynagrodzenia.
Skargę kasacyjną od powyższego wyroku wywiodła pozwana, zaskarżając
go w części, tj.:
1. w zakresie dotyczącym powódki W. T. odnoszącym się do
zasądzenia na jej rzecz kwoty 1.800 zł tytułem zwrotu kosztów
procesu za pierwszą instancję,
2. w zakresie oddalającym apelację od wyroku Sądu pierwszej instancji
zasądzającego na rzecz W. T. kwotę 11.780,25 zł tytułem
wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych z odsetkami,
8
3. w zakresie zasądzającym od pozwanej na rzecz W. T. kwotę 900 zł
tytułem zwrotu kosztów procesu za drugą instancję,
4. w zakresie odnoszącym się do nakazania ściągnięcia od pozwanej
kwoty 976,96 zł tytułem zwrotu wydatków poniesionych przed Sądem
drugiej instancji.
Skarżąca wniosła o uwzględnienie apelacji pozwanej i oddalenie powództwa
W. T. oraz o zasądzenie od powódki na rzecz pozwanej zwrotu kosztów procesu za
obie instancje oraz nakazanie zwrotu na rzecz Skarbu Państwa poniesionych
wydatków w części adekwatnej do dochodzonego przez nią roszczenia. W razie
nieuwzględnienia powyższych wniosków, skarżąca wniosła o uchylenie
zaskarżonego orzeczenia w części wyżej wymienionej i przekazanie sprawy do
ponownego rozpoznania.
Skarżąca zarzuciła naruszenie przez Sąd Apelacyjny przepisów
postępowania, które mogło mieć istotny wpływ na wynik sprawy, a mianowicie:
art. 6 k.c. oraz art. 3 i 232 k.p.c. przez ich niewłaściwe zastosowanie wskutek
przeniesienia ciężaru dowodzenia z powódki na pozwaną, gdyż to W. T.
prowadziła ewidencję czasu pracy i dokonywała w niej wpisów lub potwierdzała
własnoręcznym podpisem poprawność zawartych w niej danych. Ewidencja
została przedłożona jako dowód w sądzie, a skutki jej nierzetelnego
prowadzenia nie mogą powodować przerzucenia ciężaru dowodzenia na
pozwaną.;
art. 233 § 1 k.p.c. przez przekroczenie granic swobodnej oceny dowodów
wskutek nieuwzględniania wypadków zaewidencjonowania powódce czasu
pracy w wymiarze dłuższym niż 8 godzin i przyznanie wynagrodzenia drugi raz
za to samo oraz przez nieuwzględnienie przypadków pracy w wymiarze
krótszym niż 8 godzin i przyznanie wynagrodzenia za czas pracy mieszczący
się w normie dobowej. Skarżąca zarzuciła ponadto pominięcie faktu, iż u
pozwanej obowiązuje równoważny czas pracy, pominięcie ustaleń kontrolnych
Państwowej Inspekcji Pracy, wybiórczą analizę zeznań świadków i przyjęcie
zdyskredytowanej opinii biegłej za podstawę rozstrzygnięcia.;
art. 321 k.p.c. przez wyjście ponad faktyczną podstawę powództwa i ponad
żądanie w przypadkach, gdy powódka zgodnie z ewidencją czasu pracy
9
pracowała krócej niż 8 godzin w ciągu dnia, a Sąd przyjął pracę w ciągu
każdego dnia przez 10 godzin, podczas gdy sama powódka twierdziła, że
pracowała o 2 godziny więcej niż w ewidencji czasu pracy, a nie po 10 godzin w
każdym dniu;
art. 316 k.p.c. przez nierozpoznanie sprawy w całości wskutek nierozpoznania
zarzutu nadużycia prawa, chociaż z zaaprobowanych przez Sąd drugiej instancji
ustaleń faktycznych wynika, iż zachodzą podstawy do jego zastosowania w
postaci fałszowania ewidencji czasu pracy przez powódkę;
art. 231 k.p.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie wskutek uznania prima
facie twierdzeń powódki za udowodnione, skoro ewidencja czasu pracy
sporządzana przez powódkę, a złożona jako dowód w postępowaniu,
wskazywała ilość godzin nadliczbowych oraz fakt wypłacenia powódce całego
należnego jej wynagrodzenia;
art. 227 k.p.c. przez jego niewłaściwe zastosowanie wskutek odmowy
przeprowadzenia dowodów istotnych dla sprawy, np. z dokumentów, rolek
fiskalnych, raportów gotówkowych, zestawienia dostaw, ewidencji czasu pracy
innych pracowników oraz opinii biegłego w zakresie ekonomiki i organizacji
pracy oraz innego biegłego z zakresu księgowości, których dopuszczenie,
zdaniem skarżącej, pozwoliłoby na precyzyjne ustalenie czasu pracy powódki
przynajmniej w niektórych dniach, a na pewno dałoby możliwość
doprecyzowania spornych roszczeń;
art. 322 k.p.c. przez nieuzasadnione jego zastosowanie, a także przez
niedokonanie oceny wszystkich okoliczności sprawy. Zdaniem skarżącej, nie
powinno dojść do miarkowania wynagrodzenia powódki, gdyż prowadziła ona
nierzetelnie własną ewidencję czasu pracy, a więc wywołała trudności
dowodowe swoim zachowaniem, co oznacza że powinna w procesie wykazać
każdą godzinę i minutę, za którą domaga się wynagrodzenia. Nie stanowi przy
tym uwzględnienia wszystkich okoliczności sprawy poprzestanie na przyjęciu,
że powódka pracowała każdego dnia przez 10 godzin, wynik miarkowania
powinien bowiem być najbliższy, jak to możliwe, stanowi rzeczywistemu. Sąd
Apelacyjny pominął tymczasem wypadki zaewidencjonowania powódce czasu
pracy w rozmiarze przekraczającym 8 godzin na dobę, a także w rozmiarze
10
mniejszym niż 8 godzin na dobę i ich znaczenie dla ustalenia wynagrodzenia
powódki oraz nie przeprowadził miarodajnych dowodów dla ustalenia czasu
pracy, o które wnioskowała pozwana;
art. 100 k.p.c., art. 463 § 2 k.p.c. w związku z art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 13
czerwca 1967 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. z 2002 r.
Nr 9, poz. 88) oraz art. 100 k.p.c. w związku z art. 149 ust. 1 ustawy z dnia 28
lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. Nr 167, poz.
1398) przez niewłaściwe zastosowanie i obciążenie pozwanej obowiązkiem
zwrotu na rzecz powódki kosztów zastępstwa procesowego oraz obowiązkiem
zwrotu wydatków na rzecz Skarbu Państwa. Zdaniem skarżącej, powódka
powinna zostać obciążona kosztami zastępstwa procesowego pozwanej
przynajmniej w części, w jakiej pozwana odniosła zwycięstwo przed Sądem
pierwszej instancji (w ramach stosunkowego ich rozdzielenia), a także zwrotem
wydatków, bowiem są podstawy do uznania, że w tej sprawie zachodzi
szczególnie uzasadniony wypadek motywujący takie rozstrzygnięcie.
Skargę kasacyjną oparto także na podstawie naruszenia prawa materialnego,
a mianowicie:
art. 135 i 133 k.p. (w brzmieniu obowiązującym do dnia 31 grudnia 2003 r.)
przez przyznanie powódce prawa do oddzielnego wynagrodzenia z dodatkiem
za pracę w godzinach nadliczbowych, chociaż nie świadczyła ona stale pracy w
ponadnormatywnym czasie pracy, a kierownicy wyodrębnionych komórek
organizacyjnych w razie konieczności wykonują pracę poza normalnymi
godzinami pracy bez prawa do wynagrodzenia i dodatku z tytułu pracy w
godzinach nadliczbowych;
art. 134 § 1 k.p. (w brzmieniu obowiązującym do dnia 31 grudnia 2003 r.), z
uwzględnieniem jego zmiany począwszy od dnia 1 stycznia 2003 r., przez jego
niewłaściwe zastosowanie i przyjęcie premii wypłacanych powódce za stały
składnik wynagrodzenia oraz przyznanie powódce 100% dodatków do
wynagrodzenia za godziny nadliczbowe przypadające w niedziele i święta w
2003 roku, które były dla niej dniami pracy, wobec czego należny był jedynie
50% dodatek do wynagrodzenia;
11
art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 1 marca 2001 r. o zmianie ustawy Kodeks pracy (Dz.
U. Nr 28, poz. 301) przez jego niezastosowanie, a wskutek tego zawyżenie
wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. Sąd przyjął bowiem, że w 2002 r.
norma dobowa wynosiła zawsze 8 godzin, podczas gdy z powyższego przepisu
intertemporalnego wynikała możliwość ustalenia normy dobowej w niektórych
dniach nawet na poziomie 10 godzin.;
art. 129 k.p. przez jego niewłaściwe zastosowanie skutkujące wadliwym
ustaleniem wysokości wynagrodzenia powódki, co polegało na tym, że nie
uwzględniono tzw. dopełnienia do obowiązującej dobowej normy czasu pracy,
czego konsekwencją było przyznanie powódce wynagrodzenia także za
godziny, które nie przekraczały dobowej normy czasu pracy.
W uzasadnieniu skargi kasacyjnej skarżąca podniosła, że zgadza się ze
stanowiskiem, iż w przypadkach naruszania przez pracodawcę obowiązku
dotyczącego ewidencjonowania czasu pracy, powinien on ponieść konsekwencje
takiego stanu rzeczy. Jednak w niniejszej sprawie odpowiedzialność za taki stan
należy przypisać powódce, co oznacza, że nie może ona powoływać się na
ewentualne braki w ewidencji czasu pracy.
Skarżąca podniosła także, że Sąd Apelacyjny poprzestał na ustaleniu stanu
faktycznego na bardzo ogólnikowym poziomie, opierając go na nieprecyzyjnych
zeznaniach świadków i pobieżnej analizie dokumentów, co spowodowało
nierozpoznanie sprawy w całości. Zaznaczyła także, że świadkowie nie wskazywali
na pracę w konkretnych dniach, czy rozmiarach, ani nawet na dni pracy powódki i
dni wolne od pracy. Zdaniem skarżącej, uśrednienia Sądu są wadliwe, gdyż
powódka nie twierdziła, że pracowała po 10 godzin dziennie, a wskazywała na
pracę po 2 godziny dłużej niż wynika to z ewidencji czasu pracy.
W odpowiedzi na skargę kasacyjną pełnomocnik powódki wniósł o wydanie
postanowienia odmawiającego przyjęcia jej do rozpoznania, a w razie jej przyjęcia,
o oddalenie skargi kasacyjnej w całości oraz o zasądzenie od pozwanej na rzecz
powódki kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu kasacyjnym według
norm prawem przepisanych.
Sąd Najwyższy zważył co następuje:
12
Właściwe zastosowanie przepisów prawa materialnego i konsekwencji stąd
wynikających uwarunkowane jest prawidłowością ustaleń faktycznych. O ile
wadliwość podstawy prawnej może być wynikiem zarówno naruszenia przepisów
prawa materialnego, jak i uchybień procesowych, to wadliwość podstawy faktycznej
jest zawsze wynikiem uchybienia procesowego. Podstawa skargi kasacyjnej,
przewidziana w art. 3983
§ 1 pkt 2 k.p.c., wyróżnia się cechami tylko jej właściwymi.
Rozstrzygającym jest - jak wskazuje brzmienie tego przepisu - nie zarzucany
sposób naruszenia, lecz jego skutki mierzone wpływem na wynik sprawy. Musi to
być wpływ istotny. Ustawa z góry eliminuje każdy inny - niemający takiego
charakteru - wpływ. Oznacza to, że uwzględnienie skargi kasacyjnej opartej na
omawianej podstawie z art. 3983
§ 1 pkt 2 k.p.c. wymaga, aby - poza naruszeniem
przepisów postępowania - skarżący wykazał, że następstwa stwierdzonych
wadliwości postępowania były tego rodzaju (lub skali), iż kształtowały lub
współkształtowały treść zaskarżonego w sprawie orzeczenia (por. postanowienie
Sądu Najwyższego z dnia 10 lutego 1997 r., I CKN 57/96 - OSNC 1997 nr 6 - 7,
poz. 82).
Skarga kasacyjna pozwanego w większości opiera się na zarzutach
sformułowanych w ramach drugiej podstawy kasacyjnej. W pierwszej kolejności
rozważeniu poddać należy zarzut naruszenia art. 322 k.p.c., bowiem ma on
podstawowe znaczenie dla oceny większości pozostałych zarzutów.
Przepis art. 322 k.p.c. stanowi szczególną zasadę w zakresie orzekania w
sprawach wymienionych w tym przepisie. Jest to jednocześnie wyjątek od ogólnej
reguły, że nie tylko zasada roszczenia, ale także jego wysokość powinna być
wykazana w procesie, aby sąd mógł wydać orzeczenie co do istoty sprawy.
Wyjątek ten jest podyktowany koniecznością, gdyż w wymienionych w art. 322
k.p.c. sprawach udowodnienie wysokości żądania może być rzeczywiście
niemożliwe lub bardzo utrudnione. Jest to więc środek procesowy mający usuwać
ujemne skutki braku dowodów w zakresie wysokości żądania. Stanowi zatem
pewne złagodzenie skutków przewidzianych w art. 6 k.c., zgodnie z którym ciężar
udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z tego faktu wywodzi skutki prawne.
Jednakże mimo zapewnienia pewnych ułatwień dowodowych, przepis art. 322
k.p.c. nie eliminuje reguły dotyczącej ciężaru dowodu. Jeżeli bowiem brak
13
wszelkich punktów oparcia dla ustalenia „przynajmniej przybliżonej wysokości
szkody” (por. orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 23 października 1957 r., I CR
881/56, RPE 1958 nr 4), to powództwo podlega oddaleniu.
W niniejszej sprawie Sąd drugiej instancji przyjął, że powódka udowodniła co
do zasady swoje roszczenie o wynagrodzenie za pracę w godzinach
nadliczbowych. Nie była natomiast w stanie wykazać precyzyjnie jego wysokości,
albowiem ewidencja czasu pracy, prowadzona przez pracodawcę, była
nieprzydatna do tego celu z uwagi na to, iż zawierała zapisy niezgodne z
rzeczywistością. Konsekwencjami tej sytuacji obciążony został pracodawca jako
podmiot zobowiązany z mocy ustawy do prawidłowego prowadzenia takiej
ewidencji, w ten sposób że przerzucony został na niego ciężar dowodu w zakresie
podważenia twierdzeń powódki o rozmiarze pracy w godzinach nadliczbowych.
Skutkiem niewykazania przez pozwaną tych okoliczności było zaś przyjęcie, iż
wysokość żądania można ustalić w przybliżeniu, biorąc pod uwagę wskazywaną
przez powódkę „średnią” czasu pracy w rozmiarze 10 godzin na dobę.
W ocenie Sądu Najwyższego, w świetle stanu faktycznego ustalonego w tej
sprawie, powyżej przedstawione stanowisko Sądu Apelacyjnego co do rozkładu
ciężaru dowodu nie zasługuje na akceptację. Niesłusznie zminimalizowano bowiem
przyczyny braku rzetelnej ewidencji czasu pracy i rolę, jaką w tym zakresie
odegrała powódka. Jako osoba zajmująca stanowisko kierownicze w sklepie miała
obowiązek prowadzić dokumentację dotyczącą czasu pracy własnego oraz
podległych jej pracowników. Wbrew stanowisku Sądu drugiej instancji, tego rodzaju
zobowiązanie osoby zajmującej kierownicze stanowisko w wyodrębnionej komórce
organizacyjnej pracodawcy nie może być uznane za nieprawidłowe, przeciwnie –
jest logiczne i racjonalne, bowiem ewidencjonowaniem czasu pracy musi zajmować
się osoba, która z racji zajmowanego stanowiska ma bezpośrednią wiedzę o ilości
godzin przepracowanych przez zatrudnionych w tej jednostce. Niezrozumiałe jest
także zastrzeżenie Sądu drugiej instancji do braku systemu merytorycznej kontroli
tych zestawień, skoro za ich prawidłowość odpowiadał sporządzający je kierownik
sklepu, a kierownik rejonu jako osoba niemająca na bieżąco oglądu sytuacji w tym
zakresie we wszystkich podległych placówkach siłą rzeczy mógł je sprawdzić tylko
pod względem formalnym. Za braki w ewidencji własnego czasu pracy odpowiada
14
zatem wyłącznie powódka, przy czym nie ma wystarczających podstaw do
przyjęcia, jakoby takie działania były na niej wymuszone. W aktualnym stanie
sprawy nie ma bowiem wystarczających dowodów na to, że rzetelne prowadzenie
ewidencji czasu pracy spotkało się w jakimkolwiek przypadku z odwetem
pracodawcy, w czego konsekwencji sporządzający w taki sposób dokumentację
pracownik utracił pracę. Twierdzenia o tego rodzaju presji psychicznej wywieranej
na pracowników w celu zaniżania faktycznego czasu pracy aktualnie oparte są
zatem jedynie na przypuszczeniach i pogłoskach.
Orzeczenia Sądu Najwyższego, którymi posiłkował się Sąd drugiej instancji,
uzasadniając swoje stanowisko co do rozkładu ciężaru dowodu, nie dotyczyły takiej
sytuacji, jak istniejąca w niniejszej sprawie, kiedy to pracownik zobowiązany z racji
zajmowanego stanowiska do ewidencjonowania własnego czasu pracy wywodzi
korzystne dla siebie skutki z nierzetelności tej dokumentacji. Jak trafnie podniósł
skarżący, podobny problem rozważał natomiast Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16
listopada 2000 r. w sprawie I PKN 80/00 (OSNP 2002 nr 11, poz. 264), w którego
tezie stwierdzono, iż kierownik jednostki organizacyjnej zobowiązany do
prowadzenia dokumentacji dotyczącej czasu pracy własnego i podległych mu
pracowników, nie może, dochodząc wynagrodzenia za pracę w godzinach
nadliczbowych, wywodzić korzystnych dla siebie skutków, powołując się na brak
takiej dokumentacji. Zaistnienie takiej sytuacji nie uzasadnia zatem zmiany rozkładu
ciężaru dowodu, skutkiem czego obowiązek wykazania czasu wykonywania pracy
spoczywa na pracowniku dochodzącym zapłaty z tego tytułu (art. 6 k.c.).
Zarzut naruszenia tego przepisu okazał się zatem trafny, co jednak nie
oznacza automatycznie, jak sugeruje pozwany, że wysokość żądania powódki nie
może być ustalona na podstawie art. 322 k.p.c., jeżeli rzeczywiście wykonywała
pracę w godzinach nadliczbowych. Taki rozkład ciężaru dowodu zobowiązuje
jednakże powódkę do zaoferowania wszystkich możliwych dowodów na
okoliczność rozmiaru faktycznie świadczonej przez nią pracy (art. 232 k.p.c.),
bowiem za wystarczające nie może być uznane w tych warunkach samo jej
twierdzenie w tym zakresie, którego prawdziwości ma zaprzeczyć pracodawca
własną inicjatywą dowodową, jak przyjmował Sąd drugiej instancji. Wysokość
żądania musi być zaś określona przynajmniej w sposób przybliżony, bowiem w
15
przeciwnym razie brak jest możliwości uwzględnienia powództwa również na
podstawie art. 322 k.p.c. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że przepis art. 322
k.p.c. nie zwalnia Sądu od obowiązku zebrania i wykorzystania całego dostępnego
materiału dowodowego. Wręcz przeciwnie, istnieje konieczność wyczerpania
wszystkich środków dowodowych, a za niedopuszczalne musi być uznane
pomijanie dowodów, których przeprowadzenie jest możliwe. Nieprawidłową w tym
przypadku będzie też antycypowana ocena dowodów, tj. stwierdzenie przez Sąd
przed ich przeprowadzeniem, że nie mogą wykazać twierdzonego faktu. Rację ma
zatem skarżący, iż odmowa dopuszczenia wnioskowanych przez pozwaną
dowodów z dokumentów na okoliczność faktycznego czasu pracy powódki
naruszała art. 322 k.p.c.
Stosując domniemanie faktyczne dla określenia dobowego rozmiaru pracy
świadczonej przez powódkę ponad obowiązujące normy w sytuacji, gdy uprzednio
odmówił przeprowadzenia dowodów, które mogły bezpośrednio przyczynić się do
ustalenia liczby godzin przepracowanych przez powódkę w poszczególnych dniach
lub tygodniach, Sąd drugiej instancji naruszył także art. 231 k.p.c. Domniemanie
faktyczne jest bowiem środkiem dowodowym stosowanym w braku bezpośrednich
dowodów, co oznacza, że takich dowodów zastępować nie może. Niezależnie od
tego wskazać należy, że ustalenie faktów przez sąd opierać się musi na
odpowiednim uzasadnieniu zdań stwierdzających te fakty, czy to bezpośrednio –
przez takiego, czy innego rodzaju spostrzeżenia, czy też pośrednio – przez
odpowiednie rozumowanie. Sąd z konieczności w większości przypadków zdany
jest na uzasadnienie pośrednie, ale ustalenie każdego z faktów musi być
odpowiednio umotywowane przez odwołanie się do przyjętych metod
poznawczych. Jedną z takich metod jest domniemanie faktyczne, regulowane w
procesie cywilnym przez art. 231 k.p.c., zgodnie z którym sąd może uznać za
ustalone fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli wniosek
taki można wyprowadzić z innych ustalonych faktów. Treścią domniemania
faktycznego jest więc uznanie za istniejący określonego faktu wynikającego z
wzajemnego, logicznego związku pomiędzy innymi ustalonymi faktami i sądami o
tych faktach. Nie można zatem dokonać prawidłowego domniemania faktycznego
bez ustalenia faktów stanowiących jego logiczne przesłanki.
16
Sąd drugiej instancji przyjął za ustalony na zasadzie domniemania fakt, iż
powódka każdego dnia wykonywała pracę średnio przez dwie godziny dłużej niż
przewidziana przepisami norma dobowa. Podstawę tego ustalenia stanowiła przede
wszystkim nierzetelność ewidencji czasu pracy i twierdzenia samej powódki.
Pomijając błędny osąd przyczyn nieprawidłowości w tej dokumentacji i strony za to
odpowiedzialnej, nie można nie dostrzec, iż duże wątpliwości budzi zbieżność
takiego ustalenia z twierdzeniami samej pracownicy. Rację ma bowiem skarżący, iż
porównując sporządzone przez powódkę zestawienia faktycznego czasu jej pracy
w poszczególnych dniach, zawarte w załączniku do pisma procesowego z 24
czerwca 2005 r., z ewidencją czasu pracy należałoby dojść do przekonania, iż w
ocenie pracownicy, każdego dnia pracowała średnio dwie godziny dłużej niż
uwidoczniono to w dokumentacji, zgodnie z którą nie w każdej dobie świadczyła
obowiązki przez co najmniej 8 godzin.
Jedno z założeń, przyjętych przez Sąd przy konstruowaniu domniemania
faktycznego, jest zatem co najmniej wątpliwe, a że nie wyjaśniono precyzyjnie
podstawy faktycznej powództwa w tym zakresie, mogło dojść również do
naruszenia art. 321 k.p.c. Wyrok uwzględniający powództwo na podstawie
faktycznej, na której powód ani w pozwie, ani w postępowaniu przed sądem I
instancji nie opierał powództwa, zasądza bowiem ponad żądanie (por. orzeczenie
Sądu Najwyższego z dnia 24 stycznia 1936 r., C II 1770/35, PPiA 1936, Nr 2, poz.
148).
Domniemanie, że każdego dnia powódka pracowała średnio po 10 godzin,
przy czym dwie z nich były godzinami nadliczbowymi, wyprowadzone zostało z
faktu, iż świadczyła pracę w podstawowym systemie czasu pracy (zawsze osiem
godzin na dobę) i mieściło w sobie założenie, iż w spornym okresie w żadnej dobie
jej czas pracy nie był krótszy niż osiem godzin. W aktualnym stanie sprawy trudno
zaś doszukać się wystarczających podstaw do ustalenia, że faktycznie powódka
świadczyła pracę w podstawowym systemie czasu pracy. Brak harmonogramów
pracy, których pracodawca nie ma obowiązku przechowywać, nie jest bowiem
wystarczającym do poczynienia takiego ustalenia, zwłaszcza że nie budzi
wątpliwości, że takie harmonogramy dla osób zatrudnionych w sklepach „B.” były
sporządzane. Sąd nie poświęcił natomiast żadnej uwagi dowodom przemawiającym
17
za stosowaniem w stosunku do pracowników tej sieci sklepów równoważnych norm
czasu pracy wynikających z regulaminu pracy oraz samej ewidencji czasu pracy
powódki, z której wynikało, że nie pracowała każdego dnia, świadczyła pracę także
w niedziele i święta, zróżnicowany był też czas jej pracy w poszczególnych dobach.
Istotne jest również, że nie każdego dnia powódka świadczyła pracę przez co
najmniej 8 godzin. W konsekwencji uznać zatem należy, iż domniemanie faktyczne
oparte zostało nie na innym prawidłowo ustalonym fakcie, a na przypuszczeniu co
do systemu czasu pracy powódki, co jest niedopuszczalne.
Nie budzi wątpliwości, że prawidłowe ustalenie rodzaju stosowanego systemu
czasu pracy ma znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, albowiem przy
równoważnych normach czasu pracy, za pracę w godzinach nadliczbowych, przy
rozliczeniu dobowym, może być uznana jedynie wykonywana ponad przedłużony
dobowy wymiar czasu pracy, wynikający z obowiązującego pracownika systemu i
rozkładu czasu pracy.
Przyjęcie, że każdego dnia powódka przez dwie godziny świadczyła pracę
nadliczbową, w sytuacji, gdy z ewidencji czasu pracy wynika, iż nie zawsze
wykonywała pracę przez co najmniej 8 godzin na dobę, narusza również prawo
materialne, w tym powołane przez skarżącego art. 129 § 1 k.p., określający normy
czasu pracy, w tym dobową wynoszącą 8 godzin oraz art. 133 k.p. w brzmieniu
obowiązującym przed 1 stycznia 2004 r.
Dodać należy ponadto, że ocena Sądu oparta na art. 322 k.p.c. w żadnym
razie nie może wykazywać cech dowolności. Prawidłowe zastosowanie tego
przepisu wymaga bowiem wskazania faktów z których wynika, że udowodnienie
wysokości żądania jest niemożliwe lub utrudnione. Zasądzenie odpowiedniej sumy
pieniężnej powinno zaś poprzedzać rozważenie wszystkich okoliczności sprawy,
które opiera się nie tylko na przeprowadzonych dowodach potwierdzających
istnienie okoliczności, ale także na ocenie wiarygodności twierdzeń stron opartej na
analizie ich zachowań, charakterów, itp. oraz prawdopodobieństwa istnienia
nieudowodnionych faktów. Tak rozumiana konieczność rozważenia wszystkich
okoliczności sprawy nie może być przy tym zastąpiona powołaniem się na zasady
słuszności, czy sprawiedliwości.
18
Rozważając pozostałe zarzuty sformułowane w ramach drugiej podstawy
kasacyjnej wskazać należy, iż skarga kasacyjna nie może opierać się na zarzutach
dotyczących ustalenia faktów lub oceny dowodów (art. 3983
§ 3 k.p.c.). Przepis art.
3983
§ 3 k.p.c. wprawdzie nie wskazuje expressis verbis konkretnych przepisów,
których naruszenie, w związku z ustalaniem faktów i przeprowadzaniem oceny
dowodów, nie może być przedmiotem zarzutów wypełniających drugą podstawę
kasacyjną, nie ulega jednak wątpliwości, że obejmuje on art. 233 k.p.c., bowiem
właśnie ten przepis określa kryteria oceny wiarygodności i mocy dowodów. Tym
samym podniesiony wprost zarzut naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. nie może być
uwzględniony, choć na aprobatę zasługuje część uzasadniających go argumentów
w kontekście naruszenia art. 322 k.p.c., co omówiono powyżej.
Podobnie rzecz się ma z zarzutem naruszenia art. 227 k.p.c., co miało się
wyrażać w odmowie przeprowadzenia dowodów istotnych dla rozstrzygnięcia
sprawy. Jakkolwiek bowiem odmowa nie była uzasadniona, biorąc pod uwagę
zastosowanie przez Sąd art. 322 k.p.c. do rozstrzygnięcia sprawy, to jej
zakwestionowanie wprost nie było możliwe z powołaniem się na art. 227 k.p.c.
Zgodnie z tym przepisem, sąd określa bowiem przedmiot postępowania
dowodowego przez wskazanie, jakie fakty mają przydatność dowodową, a więc
jakie zjawiska świata zewnętrznego, a także jakie okoliczności oraz stany i stosunki
są przedmiotem dowodzenia w procesie cywilnym. Taki sens art. 227 k.p.c.
wskazuje, że przepis ten w ogóle nie może być przedmiotem naruszenia przez sąd,
ponieważ nie jest on źródłem obowiązków ani uprawnień jurysdykcyjnych, lecz w
istocie określa wolę ustawodawcy ograniczenia kręgu faktów, które mogą być
przedmiotem dowodu w postępowaniu cywilnym.
Nieadekwatny do jego motywacji jest również zarzut naruszenia art. 316 § 1
k.p.c. W myśl tego przepisu, po zamknięciu rozprawy sąd wydaje wyrok, biorąc za
podstawę stan rzeczy istniejący w chwili zamknięcia rozprawy. W skardze
kasacyjnej nie ma żadnego argumentu przemawiającego za możliwością
uchybienia przez Sąd drugiej instancji temu przepisowi. W uzasadnieniu tego
zarzutu wskazuje się bowiem na to, że Sąd Apelacyjny nie rozpoznał jednego z
zarzutów apelacji w postaci nadużycia prawa przez powódkę, co stanowi
naruszenie art. 378 § 1 zdanie pierwsze k.p.c. stanowiącego o obowiązku
19
rozpoznania sprawy w granicach apelacji, oznaczającym zarówno bezwzględny
zakaz wykraczania przez sąd drugiej instancji poza te granice, jak też nakaz
wzięcia pod uwagę i rozważenia wszystkich podniesionych w apelacji zarzutów i
wniosków.
Za słuszny uznać należy natomiast zarzut naruszenia art. 100 k.p.c., a także
art. 463 § 2 k.p.c. w związku z art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 13 czerwca 1967 r. o
kosztach sądowych w sprawach cywilnych (jednolity tekst: Dz. U. z 2002 r., Nr 9,
poz. 88 ze zm.) i art. 100 k.p.c. oraz w związku z art. 149 ust. 1 ustawy z dnia 28
lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz. U. Nr 167, poz. 1398
ze zm.) w stosunku do orzeczenia Sądu Apelacyjnego w części rozstrzygającej
kosztach procesu w postępowaniu przed Sądem Okręgowym.
Przepis art. 100 k.p.c. wyraża zasadę odpowiedzialności za wynik procesu. O
wyborze przez sąd zasady wzajemnego zniesienia kosztów albo ich stosunkowego
rozdzielenia decydują istotnie względy słuszności, co jednak nie może być
utożsamiane z dowolnością. Podstawy do wzajemnego zniesienia kosztów będą
zachodziły jedynie wówczas, gdy żądanie zostanie uwzględnione w około połowie,
przy mniej więcej równej wysokości kosztów poniesionych przez każdą ze stron.
Realny wynik wzajemnego zniesienia kosztów nie może być bowiem inny niż wynik
ich rozdzielenia w takim stosunku, w jakim każda ze stron proces przegrała.
Stosunkowy podział kosztów procesu dotyczy ich całości, co oznacza przyjęcie za
podstawę obliczeń sumy należności obu stron, którą dzieli się proporcjonalnie do
stosunku, w jakim strony utrzymały się ze swoimi roszczeniami lub obroną,
otrzymując w wyniku kwoty stanowiące ich udziały w całości kosztów. Jeśli
poniesione przez stronę koszty procesu przewyższają obciążający ją udział –
zasądzeniu na jej rzecz podlega różnica (por. postanowienie Sądu Najwyższego z
dnia 31 stycznia 1991 r., II CZ 255/90, OSP 1991 nr 11 – 12, poz. 530).
Nie budzi wątpliwości, że powódka utrzymała się ze swoimi roszczeniami
jedynie w około 20%, co było przede wszystkim wynikiem podniesionego przez
stronę pozwaną zarzutu przedawnienia, którego to ryzyko nie może obciążać
skarżącej. Tym samym pozwana utrzymała się z obroną w około 80%, wobec
czego obciążający ją udział w całości kosztów procesu wynosi jedynie 20%, a
udział obciążający powódkę – 80%. W myśl art. 100 k.p.c. koszty procesu powinny
20
być zatem stosunkowo rozdzielone pomiędzy strony proporcjonalnie do
obciążających je udziałów, a różnica zasądzona na rzecz tej strony, która poniosła
koszty procesu wyższe niż obciążający ją udział. Bez żadnych skomplikowanych
obliczeń można stwierdzić, że stroną tą w niniejszej sprawie nie była powódka,
pomimo czego, to właśnie na jej rzecz zasądzono koszty zastępstwa procesowego,
co musi być uznane za naruszenie art. 100 k.p.c.
W odniesieniu do wydatków, które tymczasowo w toku postępowania
pokrywane były ze Skarbu Państwa, należy zwrócić uwagę, że stosownie do treści
art. 11 ust. 1 ustawy z dnia 13 czerwca 1967 r. o kosztach sądowych w sprawach
cywilnych, który znajdował zastosowanie w postępowaniu przed Sądem pierwszej
instancji z uwagi na uregulowanie zawarte w art. 149 ust. 1 ustawy z dnia 28 lipca
2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (w sprawach wszczętych przed
dniem wejścia w życie ustawy stosuje się do czasu zakończenia postępowania w
danej instancji, dotychczasowe przepisy o kosztach sądowych), kosztami
sądowymi, których strona nie miała obowiązku uiścić, sąd w orzeczeniu kończącym
sprawę w instancji obciąży przeciwnika, jeżeli istnieją do tego podstawy, przy
odpowiednim zastosowaniu zasad obowiązujących przy zwrocie kosztów procesu.
Wynika z tego, że w razie ziszczenia się przesłanek do stosunkowego rozdzielenia
kosztów procesu, nie ma podstaw do obciążenia jednej strony zwrotem całości
wydatków i to niezależnie od tego, czy zachodził szczególnie uzasadniony
przypadek w rozumieniu art. 463 § 2 k.p.c., obowiązującego przed 2 marca 2006 r.,
pozwalający obciążyć wydatkami pracownika. Biorąc pod uwagę wyrażony przez
Sąd Najwyższy pogląd o odpowiedzialności powódki za nierzetelność jej własnej
ewidencji czasu pracy, możliwość obciążenia jej wydatkami w części, w jakiej nie
utrzymała się ze swoimi roszczeniami, jawi się w nowym świetle, ale uwzględnione
być musi także stanowisko judykatury, na które powołał się Sąd Apelacyjny, iż w
wypadku kosztów nieiuszczonych, sąd powinien w większym zakresie stosować
zasadę słuszności, uwzględniając charakter sprawy i sytuację stron (por. np.
mającą moc zasady prawnej uchwałę składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z
dnia 27 listopada 1967 r., III CZP 114/66, OSNC 1968 nr 6, poz. 95, zgodnie z którą
przy wzajemnym zniesieniu kosztów procesu, sąd może rozdzielić nieiuszczone
21
opłaty sądowe między strony – zależnie od okoliczności – zarówno po połowie, jak i
w innym stosunku).
Przechodząc do zarzutów sformułowanych w ramach pierwszej podstawy
kasacyjnej, które nie doczekały się jeszcze rozważenia, wskazać należy, iż
skuteczne zakwestionowanie przez pozwaną podstawy faktycznej rozstrzygnięcia w
sposób wskazany powyżej, prowadzić musi do uwzględnienia zarzutu naruszenia
art. 135 k.p. w brzmieniu obowiązującym do dnia 31 grudnia 2003 r., albowiem
prawidłowość odmowy jego zastosowania przez Sąd drugiej instancji uzależniona
jest wprost od ustalenia, że powódka jako zastępca kierownika wyodrębnionej
komórki organizacyjnej pracodawcy wykonywała stale pracę w godzinach
nadliczbowych.
Nie można odmówić racji skarżącemu również w zakresie, w jakim
kwestionuje prawidłowość wyliczenia normalnego wynagrodzenia w rozumieniu art.
134 § 1 k.p. w brzmieniu obowiązującym przed 1 stycznia 2004 r. Zgodnie z tym
przepisem, za pracę w godzinach nadliczbowych, przysługuje normalne
wynagrodzenie oraz dodatki. Kodeks pracy nie zawiera definicji „normalnego
wynagrodzenia”. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 3 czerwca 1986 r., I PRN 40/86
(OSNC 1987 nr 9, poz. 140) wyjaśnił, iż przez normalne wynagrodzenie, o którym
mowa w art. 134 § 1 zdanie pierwsze k.p., należy rozumieć takie wynagrodzenie,
które pracownik otrzymuje stale i systematycznie, a więc obejmujące zarówno
wynagrodzenie zasadnicze wynikające ze stawki osobistego zaszeregowania, jak i
dodatkowe składniki wynagrodzenia o charakterze stałym, jeżeli na podstawie
obowiązujących przepisów płacowych pracownik ma prawo do takich dodatkowych
składników. Aprobując ten pogląd, na który powołał się również Sąd drugiej
instancji, nie można jednak nie zauważyć, iż wskazuje on wyłącznie na takie
należności, które mają charakter wynagrodzenia za pracę, co jest oczywiste, skoro
w przepisie mowa właśnie o wynagrodzeniu (normalnym).
Przepisy prawa pracy nie zawierają legalnej definicji wynagrodzenia za pracę.
W istocie termin ten jest nazwą zbiorczą na określenie świadczeń i należności ze
stosunku pracy o swoistych cechach pojęciowych, które odnoszone są w procesie
kwalifikacji poszczególnych składników płacowych do każdego z nich z osobna.
Powszechny i jedynie konieczny składnik wynagrodzenia stanowi wynagrodzenie
22
zasadnicze. Inne należności ze stosunku pracy są fakultatywne w takim znaczeniu,
że mogą, lecz nie muszą być wprowadzone do treści stosunku pracy. Od
ukształtowania zasad przyznawania owych innych świadczeń zależy ich
wynagrodzeniowy bądź pozawynagrodzeniowy charakter. Jako cechy pojęciowe
wynagrodzenia za pracę zarówno w doktrynie jak i w orzecznictwie wskazuje się
jego wzajemność względem pracy (co znaczy, że wynagrodzeniem są tylko
należności pochodzące ze stosunku pracy, świadczone przez pracodawcę na rzecz
pracownika), periodyczność, majątkowo - przysparzający charakter,
roszczeniowość.
Obowiązujące u pracodawcy przepisy płacowe (np. regulamin
wynagradzania), oprócz wynagrodzenia za pracę, mogą normować także inne
świadczenia związane z pracą (art. 772
§ 1 i § 2 k.p.). Charakter prawny należności
przysługujących pracownikom w myśl tych przepisów może być różnorodny. Mogą
stanowić one składnik wynagrodzenia za pracę, jeżeli odpowiadają cechom
pojęciowym premii, a więc poddają się kontroli co do przesłanek przyznawania i
ustalenia ich wysokości. Mogą być jednak także świadczeniami pozbawionymi cech
wynagrodzenia, w sytuacji, gdy prawo do nich zależy nie od spełnienia obiektywnie
określonych przepisami płacowymi warunków, lecz od ich przyznania; w takim
razie są nagrodą.
W myśl obowiązującego u strony pozwanej regulaminu wynagradzania (pkt 3
w rozdziale 2), oprócz płac zasadniczych pracownicy mogą otrzymać premię
uznaniową, której wysokość ustala dla każdego pracownika jego przełożony w
ramach przydzielonego limitu pieniężnego. Kwota premii powinna być umniejszona
stosownie do absencji pracownika. Postanowienie to nie określa żadnych
warunków przyznawania i ustalania wysokości tej należności. Stanowi bowiem
jedynie, że może być ona przyznana, a o jej wysokości decyduje wyłącznie
przełożony na podstawie własnej oceny. Zawarta w tym postanowieniu wskazówka
dla decydującego o wysokości świadczenia „o jego umniejszeniu stosownie do
absencji pracownika” nie może przekształcić go w premię, skoro prawo do niego
nie zależy od spełnienia określonych warunków, lecz od jego przyznania.
Potwierdził to zresztą sam Sąd Apelacyjny, bowiem zaakceptował rozważania Sądu
pierwszej instancji, zgodnie z którymi „w procesie decyzyjnym przyznania
23
należności pracodawca miał swobodę”, co jest równoznaczne ze stwierdzeniem, iż
prawo do świadczenia zależało od jego przyznania. Tym samym było ono nagrodą,
a więc świadczeniem związanym z pracą, które nie miało charakteru
wynagrodzenia za pracę i tym samym nie mogło wchodzić w skład „normalnego
wynagrodzenia” w rozumieniu art. 134 § 1 k.p.
Waloru trafności nie można odmówić także zastrzeżeniom skarżącego,
sformułowanym w ramach zarzutu naruszenia art. 134 § 1 k.p. w brzmieniu
obowiązującym w okresie od 1 stycznia 2003 r. do 31 grudnia 2003 r. co do
wysokości dodatków za pracę w godzinach nadliczbowych zasądzonych na rzecz
powódki za pracę świadczoną w niedziele i święta w 2003 roku. Zgodnie z tym
przepisem, w brzmieniu obowiązującym przez rok 2003, za pracę w godzinach
nadliczbowych, oprócz normalnego wynagrodzenia, przysługuje dodatek w
wysokości: 50% wynagrodzenia – za pracę w godzinach nadliczbowych
przypadających w dni powszednie oraz w niedziele i święta będące dla pracownika
dniami pracy zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy, 100%
wynagrodzenia – za pracę w godzinach nadliczbowych przypadających w nocy, w
godzinach nadliczbowych przypadających w niedziele i święta niebędące dla
pracownika dniami pracy zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy, a
także w godzinach nadliczbowych przypadających w dniu wolnym od pracy
udzielonym w zamian za pracę w niedzielę lub w święto będące dla pracownika
dniami pracy zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy.
Na podstawie ewidencji czasu pracy można stwierdzić z całą pewnością, że
powódka świadczyła pracę również w niedziele i święta. Sąd Apelacyjny ustalił, że
harmonogramy, czyli rozkłady czasu pracy, dla pracowników sklepów „B.”,
prowadzonych przez pozwaną, były sporządzane. Z opinii biegłego, która została w
tym zakresie uwzględniona przez Sąd, wynika, że za pracę w godzinach
nadliczbowych przypadających we wszystkie niedziele i święta w 2003 roku
przyznano powódce, oprócz normalnego wynagrodzenia, dodatki w wysokości
100% wynagrodzenia, bez uprzedniego ustalenia, czy nie były one dla pracownicy
dniami pracy zgodnie z obowiązującym ją rozkładem czasu pracy, co narusza art.
134 § 1 pkt 2 k.p. przez zastosowanie go do niedostatecznie wyjaśnionego stanu
faktycznego w tym zakresie.
24
Biorąc pod uwagę, że wszystkie należności przyznane powódce wynikały z
pracy świadczonej ponad dobową normę czasu pracy, za trafny w aktualnym stanie
sprawy należy uznać też zarzut naruszenia art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 1 marca
2001r. o zmianie ustawy – Kodeks pracy (Dz. U. Nr 28, poz. 301). Zgodnie bowiem
z art. 2 ust. 2 tej ustawy, w okresie od dnia 1 stycznia 2002 r. do dnia 31 grudnia
2002 r. przeciętna tygodniowa norma czasu pracy w pięciodniowym tygodniu pracy
nie może przekraczać 41 godzin w przyjętym okresie rozliczeniowym. Praca w
granicach nie przekraczających 8 godzin na dobę i przeciętnie 41 godzin na tydzień
w przyjętym okresie rozliczeniowym nie stanowi pracy w godzinach nadliczbowych.
Według art. 2 ust. 3 tej ustawy, w celu zachowania przeciętnych tygodniowych
norm czasu pracy w pięciodniowym tygodniu pracy, określonych w ust. 2, w okresie
od dnia wejścia w życie ustawy do dnia 31 grudnia 2002 r. dobowy wymiar czasu
pracy może być podwyższony, jeżeli jest to możliwe ze względu na organizację
pracy, nie więcej niż do 10 godzin. Taka praca nie stanowi pracy w godzinach
nadliczbowych.
Ustalając należność powódki za pracę w godzinach nadliczbowych w roku
2002, Sąd uwzględnił jedynie, iż przeciętna tygodniowa norma czasu pracy w tym
okresie wynosiła 41 godzin. Przyjmując zatem, że przekroczenia czasu pracy
dotyczyły normy dobowej, dokonał jej uśrednienia, uznając za normatywny czas
pracy w całym tym roku kalendarzowym 8,2 godziny na dobę. Nie zostało natomiast
ustalone, czy pozwana, stosownie do treści art. 2 ust. 3 ustawy, nie podwyższyła w
niektórych dniach normy dobowej, co z uwagi na to, że praca w granicach takiej
podwyższonej normy nie stanowiła pracy w godzinach nadliczbowych, miałoby
znaczenie dla rozliczenia czasu pracy powódki w tym roku kalendarzowym pod
kątem przekroczenia dobowej normy czasu pracy.
Mając powyższe na uwadze, Sąd Najwyższy z mocy art. 39815
§ 1 k.p.c. i art.
39821
w związku z art. 108 § 2 k.p.c., orzekł jak w sentencji.
/tp/