Sygn. akt II AKa 56/14
Dnia 20 marca 2014 r.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w II Wydziale Karnym w składzie:
Przewodniczący: |
SSA Ryszard Ponikowski (spr.) |
Sędziowie: |
SSA Edward Stelmasik SSO del. do SA Robert Zdych |
Protokolant: |
Anna Turek |
przy udziale Prokuratora Prokuratury Apelacyjnej Marka Ratajczyka
po rozpoznaniu w dniu 20 marca 2014 r.
sprawy Z. K.
oskarżonego z art. 156 § 3 k.k.
z powodu apelacji wniesionej przez oskarżonego
od wyroku Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze
z dnia 27 grudnia 2013 r. sygn. akt III K 66/13
I. zmienia zaskarżony wyrok wobec oskarżonego Z. K. w ten sposób, że w miejsce wyrazów „chcąc spowodować ciężki uszczerbek” zawartych w punkcie I części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku wpisuje wyrazy „ przewidując i godząc się na spowodowanie ciężkiego uszczerbku”;
II. w pozostałym zakresie zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;
III. zasądza od oskarżonego Z. K. na rzecz Skarbu Państwa wydatki związane z postępowaniem odwoławczym i zwalnia go od opłaty.
Z. K. został oskarżony o to, że:
w nocy z 24/25 lipca 2012 roku w K. dokonał pobicia J. H., w wyniku czego spowodował u niego obrażenia ciała w postaci ran tłuczonych na głowie, podbiegnięć krwawych i otarć naskórka na głowie, tułowiu, kończynach górnych i dolnych oraz klatki piersiowej ze złamaniem dziesięciu żeber po stronie lewej i prawej z rozerwaniem płuca prawego z odmą opłucnową po stronie prawej z krwotokiem do prawej jamy opłucnowej, co następnie skutkowało zgonem J. H.,
tj. o czyn z art. 156 § 3 k.k.
Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wyrokiem z dnia 27 grudnia 2013 r. sygn. akt III K 66/13 uznał oskarżonego Z. K. za winnego tego, że w nocy na 25 lipca 2012 r. w K. woj. (...) chcąc spowodować ciężki uszczerbek na zdrowiu J. H. oraz mogąc przewidzieć skutek w postaci jego śmierci kilka razy uderzył pokrzywdzonego rękami i nogami w głowę oraz klatkę piersiową, powodując u niego obrażenia ciała w postaci licznych ran tłuczonych, otarć naskórka i podbiegnięć krwawych, wylewu krwi podpajęczynówkowego w okolicy prawej półkuli móżdżku i mózgu a także złamania dziesięciu żeber po stronie lewej i dziesięciu żeber po stronie prawej z rozerwaniem płuca prawego, odmą opłucnową prawostronną, krwotokiem do prawej jamy opłucnowej i podbiegnięcia krwawego z ogniskami stłuczenia płuca lewego, stanowiące chorobę realnie zagrażającą życiu, w następstwie których to obrażeń J. H. zmarł, to jest przestępstwa z art. 156 § 3 kk i za to na podstawie tego przepisu wymierzył mu karę 7 (siedmiu) lat pozbawienia wolności.
Na podstawie art. 63 § 1 kk na poczet orzeczonej kary pozbawienia wolności zaliczył oskarżonemu okres zatrzymania od dnia 25 lipca 2012 r. do dnia 27 lipca 2012 r.
Na podstawie art. 230 § 2 kpk zwrócił oskarżonemu Z. K. dowody rzeczowe opisane w wykazie Drz 459/12 na karcie 467 akt sprawy pod pozycjami od 1 do 5, zaś K. K. (1) zwrócił dowody rzeczowe opisane w wykazie Drz 460/12 na karcie 467 akt sprawy pod pozycjami od 1 do 4.
Zasądził od oskarżonego Z. K. na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w kwocie 2000 zł. obciążając nimi w pozostałej kwocie Skarb Państwa i nie wymierzył mu opłaty.
Apelację od tego wyroku wniosła obrończyni oskarżonego orzeczeniu temu zarzucając:
- naruszenie przepisu prawa materialnego art. 156 § 3 k.k. poprzez dokonanie błędnej subsumcji zebranego w sprawie materiału dowodowego i ustalenie, iż w nocy z 24/25 lipca 2012 r. oskarżony swoim zachowaniem wypełnił znamiona tegoż czynu, działając z zamiarem bezpośrednim spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu własnego brata działając pod wpływem motywu polegającego na wzmożonej agresji po odmowie pokrzywdzonego pomocy oskarżonemu w odnalezieniu zagubionych telefonów, kilka razy uderzył pokrzywdzonego rękami i nogami w głowę oraz klatkę piersiową w sytuacji kiedy żyli wspólnie w jednym domu i wspólnie jedli od 17 lat, a żaden z sąsiadów czy też członków rodziny obu nie zaobserwował w przeszłości aby którykolwiek z nich wobec siebie zachowywał się agresywnie (w formie fizycznej) oprócz drobnych kłótni, na ciele oskarżonego nie ujawniono żadnych poważnych obrażeń ciała, oprócz drobnych zadrapań na dłoniach i nodze, które winny powstać wskutek jakże brutalnego pobicia pokrzywdzonego, w tym złamania mu 20 żeber, brak śladów DNA pokrzywdzonego na zabezpieczonych paznokciach oskarżonego, brak obrażeń ciała oskarżonego na kolanach, czy nogach świadczących o kopaniu, czy kolankowaniu pokrzywdzonego w sytuacji gdy oskarżony ubrany był w krótkie spodenki i klapki, jedynie ujawniono nieznaczne ślady krwi na klapku i bluzie oskarżonego, które to mogły zaistnieć w wyniku podnoszenia pokrzywdzonego po upadkach ze schodów, choć na klatce schodowej nie ujawniono śladów krwi, a także w pokoju pokrzywdzonego nie ujawniono śladów krwi oskarżonego, jak i w mieszkaniu oskarżonego nie ujawniono śladów krwi ani oskarżonego ani pokrzywdzonego a nadto nie ujawniono żadnego narzędzia ani w mieszkaniu oskarżonego ani w pokoju pokrzywdzonego, który mógłby spowodować u pokrzywdzonego obrażenia ciała ujawnione na sekcji zwłok, dodatkowo nie można z żadnego dowodu w sprawie zebranego czy wynikających z nich okoliczności udowodnić oskarżonemu zamiaru popełnienia przestępstwa a więc stronę podmiotową tego przestępstwa;
- naruszenie prawa procesowego art. 424 k.p.k. –polegającą na niespełnieniu przez Sąd I instancji obowiązku zawarcia w treści uzasadnienia wyroku pełnej analizy materiału dowodowego poprzez pominięcie jego części – całkowite pominięcie analizy zeznań żony oskarżonego R. K., niewskazanie wszystkich dowodów na jakich oparł swoje ustalenia faktyczne – zeznań świadka W. K. (1), świadka P. B. (1), świadka T. T. (1), świadka D. Ż. (1), świadka M. K. (1), świadka A. B. co prawda w treści uzasadnienia wskazał na zeznania tychże świadków, jednak nie dokonał swoistej oceny ani tychże dowodów ani innych w sprawie bez wskazania konkretnych faktów jakie Sąd uznał za udowodnione bądź nie, a nadto na braku odniesienia się Sądu I instancji w zakresie oceny konkretnych dowodów w sprawie, choćby wskazania dlaczego odmówił wiarygodności poszczególnym dowodom w sprawie, a które dowody uznał za wiarygodne z wyjaśnieniem takiego stanowiska z wyjątkiem dokonania oceny wyjaśnień oskarżonego i wyjaśnienia jej w sposób dowolny bowiem w oderwaniu od pozostałych dowodów w sprawie;
- naruszenie przepisów prawa procesowego art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. art. 5 § 2 k.p.k. oraz art. 2 § 2 k.p.k. w zw. z art. 9 k.p.k. w zw. z art. 4 k.p.k. w zw. z art. 92 k.p.k. w zw. z art. 167 k.p.k. oraz art. 174 k.p.k. (przesłuchanie policjantów – tylko notatki), polegający na ferowaniu zaskarżonego wyroku w oparciu o dowolnie oceniony materiał dowodowy zebranego w sprawie w sposób wybiórczy, niepełny poprzez:
1.a) zaniechanie zebrania w sprawie całego materiału dowodowego, a to dokonanie istotnych w sprawie czynności oględzin drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego wobec różnych wersji opisujących ich wygląd i potwierdzenie lub nie istnienia w nich szpary, lub wylatującej deski, nie tylko wynikających z wyjaśnień oskarżonego, ma znaczenie istotne w sprawie, bowiem to wobec rzekomej niespójności zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonego Sąd I instancji uznał wyjaśnienia oskarżonego jako nieprawdziwe;
1.b) zaniechaniu przeprowadzenia dowodu z zeznań osoby W. S. – który to zgodnie z zeznaniami R. K. nocował u pokrzywdzonego i mógł mieć istotne informacje w sprawie, w zakresie choćby stanu drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego oraz osób, z którymi pokrzywdzony zadawał się, pił alkohol i przebywały u niego;
1.c) zaniechaniu przeprowadzenia dowodu z zeznań policjantów, którzy przybyli na miejsce zdarzenia w zakresie opisu stanu drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego, stanu pokoju, ułożenia zwłok pokrzywdzonego, śladów brunatnej cieczy w pokoju pokrzywdzonego, obrażeń ciała pokrzywdzonego;
1.d) zaniechanie dokonania oceny i analizy poszczególnych dowodów w postaci zeznań świadków, co uniemożliwia odniesienie się w tym zakresie do orzeczenia Sądu;
1.e) zaniechanie przeprowadzenia dowodu z zeznań A. C. (1) – na okoliczność ustalenia rozmowy przeprowadzonej z D. K., oraz informacji jakie miała w zakresie sprawy oraz ich źródła;
2. dokonanie oceny wyjaśnień oskarżonego poprzez zaniechanie zestawienia ich z innymi dowodami w sprawie, które to potwierdzają ten dowód – choćby fakt niesprawnych drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego (zeznania świadka R. K., M. M., E. K., J. B. (1), S. C. (1), A. H., M. Z.).
3. dowolna a nie swobodna ocena zeznań pielęgniarzy, opinii biegłych oraz lekarza z pogotowania w zakresie ustalenia godziny zgonu pokrzywdzonego na podstawie ujawnionych plam opadowych na ciele pokrzywdzonego, w sytuacji gdy biegły G. wskazał, iż nie jest możliwe ustalenie czasu zgonu zwłok znajdujących się w prosektorium, a czas zgonu określić można po przeprowadzeniu badań zwłok na miejscu zdarzenia po ocenie – temperatury zwłok, stężenia pośmiertnego, plam opadowych – czego nie dokonano w sprawie – zgon od kilku do kilkunastu minut po tym urazie. Pracownik pogotowia (...) - stwierdził, że ciało denata było całe brudne w ziemi, było zasinione, wychłodzone, było stężenie pośmiertne – ciało sztywne, nie byli w stanie określić zgonu, śmierć 1 – 2 godziny, uraz głowy – ciecz na doniczce, brak innych urazów, nie uraz twarzy, był też K. – T. – plamy i stężenie, stwierdził stężenie ręki,
4. przeprowadzenie postępowania dowodowego w sposób niekompletny, bowiem bez wyjaśnienia istotnych w sprawie okoliczności a to ustalenie, czy Państwo K. w nocy z 24/25.07. 2012 r. słyszeli kłótnię pomiędzy braćmi, czy Państwo K. słyszeli bójkę braci na klatce schodowej lub w pokoju pokrzywdzonego, w kontekście relacji świadków K. ?
5. zaniechanie przeprowadzenia dowodu z zeznań świadka D. G. – córki Państwa K. – na okoliczność zaobserwowanych w dniu zdarzenia okoliczności, zachowania oskarżonego i pokrzywdzonego, odgłosów kłótni pomiędzy nimi w nocy;
6. zaniechanie wyjaśnienia istotnej okoliczności w zakresie opinii biegłych – powstania złamania 20 żeber u pokrzywdzonego, bowiem zaniechano wyjaśnienia, czy skoro upadek z 2-3 metrów mógłby spowodować takie obrażenia, to czy mogłyby one powstać na skutek upadków oskarżonego na pokrzywdzonego, kiedy obaj upadali na schodach, a pokrzywdzony upadał bezwładnie na schody klatką piersiową?
7. zaniechanie przeprowadzenia eksperymentu procesowego polegającego na odtworzeniu kłótni braci i możliwości słyszenia tejże przez sąsiadów K. mieszkających na skos od nieruchomości oskarżonego i pokrzywdzonego i to położonej po przeciwnej stronie ulicy z jednoczesnym ustaleniem słyszalności tejże kłótni przez sąsiadów K. mieszkających na parterze w domu oskarżonego;
całkowite pominięcie przez Sąd I instancji istotnych okoliczności wynikających z dowodów zebranych w sprawie i przez to pominięcie ich przez Sąd w toku dokonywania ustaleń faktycznych, a to:
- iż pokrzywdzony nie korzystał z pomocy medycznej nawet jak upadł z wysokości i na skutek tego upadku narzekał na ból nogi i kręgosłupa – zeznania E. K.; zeznania R. K.; pokrzywdzony miał rozciętą głowę ale nie jechał do lekarza – (...), pokrzywdzony był poobijany i miał porozbijaną głowę – M. Z., pokrzywdzony jak wypił to się wywracał – D. Ż. (1);
- u pokrzywdzonego nocowali jego znajomi – zeznania E. K., zeznania R. K., zeznania D. K.; M. M., M. Z.,
- pokrzywdzony utrzymywał kontakty z ludźmi wchodzącymi w konflikt z prawem, które to przebywały u nie w pokoju i wychodziły od niego przez okno, byli to znajomi pokrzywdzonego z więzienia – M. M.;
- świadek P. K. wskazała, aby przed rozmowami pomiędzy braćmi, słyszała jak ktoś u oskarżonego na podwórku był ale nie rozpoznawała głosów, gdy tymczasem Sąd ustalił, iż na podwórku była cisza i to znaczy, iż nie było nikogo;
- niedługo przed tak około 1 tygodnia przed śmiercią pokrzywdzony widziany był jak wraca pijany, podrapany i brudny, musiał się wywracać – zeznania E. K., pokrzywdzony wywracał się po pijaku – zeznania K. K. (5); pokrzywdzony nieraz wracał poobijany do domu, 30 czerwca pokrzywdzony miał zdarte czoło i narzekał na nogę, za każdym razem jak świadek przyjeżdżała to pokrzywdzonego miał zdarte czoło albo nos i nie chciał na ten temat rozmawiać, pokrzywdzony często łapał się za klatkę piersiową, za brzuch, łapał się na wysokości przepony, uskarżał się, że nie może oddychać tak już zimą 2012 roku – R. K.; pokrzywdzony często był widziany pijany - S. C. (1), pokrzywdzony nieraz się przewracał, miał nieraz obrażenia głowy i czoła, zbita głowa, siniaki, guz, widział wiele razy krew na odzieży pokrzywdzonego – świadek D. K.,
- świadek M. M. widział pokrzywdzonego poobijanego, z obrażeniami twarzy, pokrzywdzony jak popił to się przewracał, on leciał bezwładnie i nie podpierał się rękami, bezwładnie uderzył głową o murek, pokrzywdzony otworzył drzwi do pokoju z kopniaka;
- drzwi do domu pokrzywdzonego i oskarżonego zawsze były otwarte – R. K., S. C. (1), A. H., W. K. (1), A. K., P. K., W. K. (2), M. M., M. Z., D. Ż. (1);
- drzwi do pokoju pokrzywdzonego były nie raz otwarte – R. K., S. C. (1), D. K., A. H., M. Z.;
- oskarżony wraz z żoną załatwili pokrzywdzonemu rentę socjalną w wysokości 455 zł celem polepszenia standardu jego życia, oskarżony wraz z żoną gotowali pokrzywdzonemu posiłki, zeznania R. K., J. B. (1);
co skutkowało błędem w ustaleniach faktycznych Sądu Okręgowego mający wpływ na treść zaskarżonego wyroku poprzez przyjęcie w oparciu na zebranym w sprawie materiale dowodowym, iż:
- oskarżony Z. K. w dniu 24.25.07.2012 r. dokonał przestępstwa wypełniającego znamiona art. 156 § 3 k.k. – w sytuacji gdy brak jest jakichkolwiek dowodów na brutalną scysję do jakiej miało dojść pomiędzy braćmi – brak obrażeń na ciele oskarżonego jakie winny powstać w wyniku kopania, kolankowania pokrzywdzonego a które to miały w ocenie biegłych spowodować złamanie 20 żeber u pokrzywdzonego;
- pobicie pokrzywdzonego nastąpiło kiedy to on stracił przytomność, bowiem w ocenie dowolnej Sądu I instancji – wstrząśnienie mózgu jest jednoznaczne z utratą przytomności, co nie wynika z treści opinii biegłych,
- oskarżony podał podczas pogrzebu informację, iż pokrzywdzony zmarł na wylew – bowiem brak jest konkretnych informacji w tym zakresie, jednie świadek W. K. (1) wskazała, iż nie pamięta od kogo ma informację w tym zakresie, co jednak stanowiło dla Sądu I instancji wystarczający dowód na wskazanie, iż oskarżony podał taką informację bowiem chciał znieść z siebie jakiekolwiek podejrzenie i działał w sposób rozmyślny.
Stawiając powyższe zarzuty obrończyni oskarżonego wniosła o:
1. zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego Z. K. od popełnienia zarzucanego mu czynu;
ewentualnie
2. uchylenie zaskarżonego wyroku i skierowanie sprawy do ponownego jej rozpoznania właściwemu Sądowi Okręgowemu.
Sąd Apelacyjny zważył co następuje
Apelacja obrońcy oskarżonego Z. K. wobec jej bezzasadności nie zasługuje na uwzględnienie.
Pierwszy zarzut podniesiony w apelacji ( tiret 1) przeczy regułom prawidłowego konstruowania przez skarżącego uchybień faktycznych i prawnych. Obrońca podnosi bowiem w tym punkcie skargi zarzut obrazy prawa materialnego, a to art. 156 § 3 k.k., w sytuacji, gdy już z samej z treści tego zarzutu jednoznacznie wynika, że ewentualna błędna subsumcja czynu zarzucanego pod znamiona tego przepisu prawa materialnego jest warunkowana dokonaniem przez sąd a quo nieprawidłowych – zdaniem obrońcy – ustaleń faktycznych.
Sąd Apelacyjny przypomina wobec powyższego, że zarówno w literaturze, jak też w orzecznictwie sądowym, w tym także w orzeczeniach Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, wielokrotnie wyjaśniano, że naruszenie prawa materialnego, jako przyczyna odwoławcza, polega na błędnym zastosowaniu lub niezastosowaniu prawa materialnego, to jest na zastosowaniu niewłaściwego przepisu, niezastosowaniu przepisu właściwego albo na błędnej wykładni zastosowanego przepisu. Tego rodzaju uchybienie może być przyczyną odwoławczą tylko wtedy, gdy ma ono charakter samoistny. Nie mamy zatem do czynienia z obrazą prawa materialnego w sytuacji, gdy przyjęta w wyroku ocena prawna (kwalifikacja prawna czynu przypisanego) oparta została na błędnych ustaleniach faktycznych. W takim bowiem przypadku błąd nie polega na naruszeniu prawa materialnego lecz na włączeniu do podstawy wyroku twierdzeń o faktach nie mających dostatecznego uzasadnienia w zebranym materiale dowodowym. W niniejszej sprawie, obrońca wyrażając swoje przekonanie o niezasadnym przypisaniu oskarżonemu działania z zamiarem spowodowania u swojego brata ciężkich obrażeń ciała, czego skutkiem było nieumyślne spowodowanie jego śmierci, nie uzasadnia tego przekonania tym, że Sąd przy prawidłowo dokonanych ustaleniach faktycznych dokonał ich błędnej oceny prawnej (subsumcji pod niewłaściwy przepis). Obrońca twierdzi, że Sąd dokonał błędnych ustaleń faktycznych i dlatego oskarżonemu przypisano czyn, którego on nie popełnił. Zarazem przywoływane przez obrońcę okoliczności, co najmniej w części, nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym bądź wręcz są z nim sprzeczne albo też zostały podniesione pomimo tego, że Sąd takiej właśnie treści ustalenia poczynił. Niektóre z tych kwestii będą wymagały późniejszego omówienie także w innym kontekście. W tym miejscu trzeba jednak wskazać na następujące twierdzenia obrońcy zawarte w omawianym zarzucie oraz dokonać ogólnej oceny ich zasadności:
a) Sąd – pisze obrońca oskarżonego w skardze apelacyjnej - przypisał oskarżonemu naganny zamiar mimo tego, że (…) ”oskarżony od 17 lat żył wspólnie w jednym domu z pokrzywdzonym i wspólnie jedli”,
uwaga o zamieszkaniu pokrzywdzonego w pokoju udostępnionym przez oskarżonego jest trafna ale przecież Sąd a quo dokonał takiego ustalenia, faktom tym nie zaprzeczając;
b) Żaden z sąsiadów nie zaobserwował agresywnego zachowania się braci wobec siebie (w formie fizycznej) oprócz drobnych kłótni,
Sąd a quo nie ustalił aby oskarżony w okresie poprzedzającym zdarzenie stanowiące przedmiot tego postępowania bił lub pobił pokrzywdzonego bądź przejawiał wobec niego w innej formie agresję fizyczną. Zgodnie jednak z dowodami, którym Sąd dał wiarę, ustalił, że sąsiedzi mieszkający po drugiej stronie ulicy (...) obserwowali zachowania oskarżonego wobec pokrzywdzonego, które ocenili jako agresję słowną polegającą na wulgarnym „ruganiu” pokrzywdzonego, którą A. K. oceniła jako brak szacunku wobec brata;
c) Na ciele oskarżonego – pisze dalej obrońca - oprócz drobnych zadrapań nie ujawniono żadnych poważnych obrażeń ciała, które powinny powstać w sytuacji, gdy dokonał on złamania 20 żeber u swojego brata,
ten argument nie ma nic wspólnego z odtworzonym przez Sąd przebiegiem zdarzeń i w pewnym sensie wydaje się wręcz nieporozumieniem. Sąd nie ustalił, że do ciężkich uszkodzeń ciała pokrzywdzonego doszło w wyniku starcia obu mężczyzn, wzajemnego zadawania sobie ciosów, bijatyki. Tej treści wyjaśnień nie złożył również oskarżony. Z treści wyjaśnień oskarżonego nie wynika tego rodzaju opis, który uzasadniałyby przyjęcie, że w jakiejś sytuacji także on powinien doznać poważniejszych obrażeń ciała. Sąd zaś ustalił, że stroną atakującą i to z bardzo dużą siłą, był właśnie pokrzywdzony, a jego przewaga wieku i siły fizycznej była oczywista. Nie ujawniono też na ciele pokrzywdzonego śladów zadrapań paznokciami (lub mogącymi pochodzić od paznokci) nie jest więc jasne dlaczego brak śladów DNA pokrzywdzonego pod paznokciami oskarżonego miałby być argumentem przeczącym ustaleniom Sądu a quo. Trudno też doszukiwać się takich śladów pod paznokciami w wypadku kopania lub „kolankowania”, o których to działaniach pisze obrońca. Nie sposób wreszcie ocenić jako drobny uraz, ranę tłuczoną głowy której skutkiem były podbiegnięcie krwawe powłok miękkich czaszki po obu stronach, z wylewem krwi podpajenczynówkowym w okolicy skroniowej prawej, prawej półkuli móżdżku, co doprowadziło co najmniej do wstrząśnienia mózgu z następową utratą przytomności (opinia biegłego W. G., k. 534)
d) ujawniono jedynie nieznaczne ślady krwi na bluzie oskarżonego i jego klapku,
ślady krwi pokrzywdzonego (zidentyfikowane w wyniku badań laboratoryjnych DNA) – zgodnie z poprawnymi ustaleniami Sądu - ujawniono w większej liczbie, bowiem na bucie, klapku, swetrze oskarżonego oraz w dwóch miejscach na jego prawej nodze, w tym na jej tylnej powierzchni,
e) ślady krwi – pisze też obrońca - ujawnione na osobie oskarżonego mogły powstać wtedy, gdy na schodach podnosił on pokrzywdzonego,
rzecz jednak w tym, że z relacji oskarżonego – o czym Sąd a quo pisze w uzasadnieniu wyroku - w każdym razie z jego pierwszych i kolejnych wyjaśnień wynika wprost, że widział on u pokrzywdzonego jedynie otarcie bądź zadrapanie na czole, które jak powtarzał w swoich wyjaśnieniach było świeże ale nie krwawiło (tak aby krew kapała). Z opinii biegłych wynika, że brak krwi na schodach i klatce schodowej wskazuje, że pokrzywdzony nie doznał w tym miejscu ujawnionych na jego ciele obrażeń ciała. Uraz głowy był bowiem silny (o czym była mowa wyżej), a obrażeń głowy było kilka i wszystkie one z powodu silnego ukrwienia powłok miękkich czaszki skutkowały krwawieniem. To zaś oznacza, że przy uwzględnieniu 32 różnego rodzaju zewnętrznych obrażeń ujawnionych na ciele pokrzywdzonego, z których część powodowała krwawienie, jeśliby zdarzenie rozegrało się jednie na schodach i klatce schodowej musiałyby tam pozostać ślady krwi pokrzywdzonego (nie ujawniono takich śladów ani też śladów ich ewentualnego ścierania). Ślady takie w dość znacznej liczbie ujawniono natomiast w pokoju pokrzywdzonego – i tylko w tym pomieszczeniu;
f) w pokoju pokrzywdzonego i mieszkaniu oskarżonego nie ujawniono śladów krwi ani oskarżonego, ani pokrzywdzonego,
wyjaśnienie tej kwestii przedstawione zostało wyżej w pkt. c) i powtarzanie zawartej tam argumentacji jest zbędne ;
g) z żadnego zebranego dowodu lub ujawnionych w sprawie okoliczności – stwierdza obrońca - nie można udowodnić oskarżonemu zamiaru popełniania przestępstwa,
ten argument ma charakter czysto polemiczny i postawiony został niejako obok zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w oparciu o proste zaprzeczenie rezultatów przeprowadzonego w sprawie postępowania rozpoznawczego.
Kolejny zarzut apelacyjny przedstawiony w tiret 2 opiera się na twierdzeniu obrońcy o naruszeniu przez Sąd dyrektyw art. 424 k.p.k. W ocenie Sądu Apelacyjnego twierdzenie to jest praktycznie w całości bezpodstawne i wewnętrznie sprzeczne. Obrońca pisze bowiem, że Sąd całkowicie pominął zeznania żony oskarżonego oraz wskazanie zeznań szeregu wymienionych tu świadków aby w tym samym zdaniu przyznać, że Sąd „(…) co prawda w treści uzasadnienia wskazał na zeznania tychże świadków, jednakże nie dokonał swoistej oceny ani tychże dowodów ani innych w sprawie bez wskazania konkretnych faktów, które uznał za udowodnione bądź nie, a nadto na braku odniesienia (…) w zakresie oceny konkretnych dowodów w sprawie, choćby wskazania dlaczego odmówił wiarygodności poszczególnym dowodom w sprawie, a które uznał za wiarygodne z wyjaśnieniem takiego stanowiska”.
Tak sformułowany zarzut nasuwa wręcz wątpliwości czy obrońca analizował uzasadnienie wyroku Sądu z dostateczną uwagą. Uważna bowiem lektura tego dokumentu nie nasuwa żadnych wątpliwości na których dowodach, uznanych tym samym za wiarygodne, Sąd oparł te ustalenia, które włączył do postawy faktycznej wyroku. Zasadnicza uwaga Sądu w części motywacyjnej uzasadnienie koncentruje się właśnie na analizie dowodów. Sąd a quo w wywodach uzasadnienia odnosi się do zeznań tych świadków oraz okoliczności, których ustalenie oparł również na ich zeznaniach. W większości wypadków wskazuje numery kart w kontekście prowadzonej analizy dowodów dotyczących podstaw ustalenia danego faktu procesowego (R. K., D. Ż. – str. 3; W. K. – s. 7), a w niektórych wypadkach szerzej te zeznania omawia, jak np. świadka B., T. - str. 5 oraz M. K. – s. 7-8). Zaznaczyć też trzeba, że najwyraźniej uwadze obrońcy uszedł nadto fakt, że prokurator w akcie oskarżenia wniósł o zaniechanie wzywania na rozprawę między innymi świadka A. B. w trybie art. 333 § 2 k.p.k. (k. 455). Obrońca nie tylko nie wnosiła o przesłuchanie tej osoby ale wraz oskarżycielem zgodnie wniosła o uznanie za ujawnione bez odczytywania dokumenty wnioskowane w akcie oskarżenia do ujawnienia na rozprawie (k.556). Z wywodów tak części wstępnej (ustalającej) jak też motywacyjnej uzasadnienia wyroku bez żadnych wątpliwości wynika wskazanie jak Sąd te dowody ocenił, w tym jak ocenił ich przydatność w odtworzeniu faktów w sprawie istotnych. Wprawdzie w klasycznym modelu uzasadnienia wyroku oczekuje się oceny wiarygodności lub niewiarygodności konkretnych dowodów w wyodrębnionej treściowo części uzasadnienia, ale w praktyce sądowej opartej na dość bogatej w tej kwestii judykaturze (także zresztą w teorii procesu karnego), uzasadnienie dopiero wtedy jest wadliwe, gdy sąd całkowicie pomija pewne dowody o znaczeniu istotnym, a zarazem dokonuje ustaleń z tymi dowodami sprzecznych. Taka zaś sytuacja w tej sprawie nie zaistniała.
Odnośnie zaś zeznań R. K., Sąd z niezbędna uwagą i dokładnością przesłuchał tego świadka w toku rozprawy głównej. Jak wyżej wskazano w treści uzasadnienia zeznania te zostały dostrzeżone i powołane (str. 1) ale w zakresie ustalania wyglądu drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego, w tym czy i ewentualnie w jakim stopniu były one uszkodzone przed dniem zdarzenia. Co do stosunków wzajemnych małżeństwa K. i pokrzywdzonego (na ogół poprawnych) a zwłaszcza udostępnienia mu pokoju, Sąd poczynił ustalenia zgodne z zeznaniami R. K. (z uwzględnieniem tylko zeznań rodziny K.).
W pozostałej części zeznania te nie miały większego znaczenia dla odtworzenia faktów istotnych albowiem w dniach w których miały miejsce zdarzenia stanowiące przedmiot niniejszego postępowania R. K. nie było w Polsce.
Podobna sytuacja dotyczy ewentualnego świadka D. G. (córki małżeństwa K., sąsiadów oskarżonego mieszkających na parterze). Po pierwsze obrońca wskazuje, że mogła ona słyszeć to co się wówczas wydarzyło. Pomija jednak obrońca fakt, że w mieszkaniu państwa K. tej nocy przebywał jedynie L. K. (1) (mąż) oraz ich syn K. K. (5) (tak zeznała E. K. - k. 18). Tym samym jeśli ma ona jakąś wiedzę o tych wydarzeniach to jedynie zasłyszaną od innych osób. Z kolei A. C. (2) to kuzynka państwa K., która usłyszała niepokojące informacje o tym co się w domu K. wydarzyło i powiadomiła o tym telefonicznie D. K., a tym samym słusznie już na etapie postępowania przygotowawczego uznano, że nie są to wiadomości o istotnym w sprawie znaczeniu, wymagające ich potwierdzenia w toku bezpośredniego przesłuchania i obrońca nie uzasadnia ewentualnej tezy przeciwnej. Tak też świadek W. K.. Został on przez Sąd przesłuchany (k. 540) ale niczego istotnego nie wniósł do postępowania, nie miał żadnych istotnych informacji, o zdarzeniu usłyszał na mieście.
W tym miejscu konieczne jest odniesienie się do kwestii o istotnym znaczeniu z punktu widzenia oceny zasadności znacznej liczby zarzutów apelacyjnych dotyczących zwłaszcza procedury dowodowej Sądu pierwszej instancji. Obrońca zarzuca Sądowi, że pewnych dowodów nie przeprowadził, że do niektórych z przeprowadzonych dowodów nie odniósł się wcale lub tylko powierzchownie, że dokonał „dziwnej oceny dowodów” nie wskazując wszystkich dowodów na których się oparł, że uchybił dyrektywom art. 410 i 92 k.p.k. a także art. 167 i 174 k.p.k.
W oparciu o lekturę akt sprawy, w tym zwłaszcza protokół rozprawy głównej z całą stanowczością trzeba stwierdzić następujące fakty:
Sąd a quo przeprowadził na rozprawie wszystkie dowody wnioskowane przez strony i dokonał tego z niezbędną rzetelnością,
obrońca oskarżonego uczestniczyła w każdej rozprawie i brała aktywny udział w procedurze przeprowadzania dowodów,
w toku rozprawy głównej obrońca nie złożyła ani jednego wniosku o przeprowadzenie dowodu, o którego przeprowadzenie nie wnioskował prokurator lub co do którego prokurator złożył wniosek o jego ujawnienie bez jego bezpośredniego przeprowadzania w toku rozprawy głównej,
przed zamknięciem przewodu sądowego obrońca oskarżonego nie złożyła wniosku o uzupełnienie postępowania dowodowego, a nadto zgodnie z oskarżycielem wniosła o uznanie za ujawnione, bez odczytywania, dokumenty wnioskowane w akcie oskarżenia do ujawnienia na rozprawie,
obrońca oskarżonego również w treści skargi apelacyjnej oraz w toku rozprawy odwoławczej nie składała żadnych wniosków dowodowych.
Już opisana wyżej bierność obrońcy w dążeniu do pełnego odtworzenia okoliczności zdarzeń będących przedmiotem postępowania głównego, przejawiająca się zaniechaniem wskazania dalszych ewentualnie dowodów, które mogłyby pomóc w tej procedurze, świadczyć może o tym, że w rzeczywistości obrońca takich możliwości nie widziała, a podniesione w skardze apelacyjnej zarzuty służą jednie pozornemu wzmocnieniu jej przekonywalności.
Jeśli jednak to domniemanie nie jest słuszne, skonstatować trzeba, że naturalnie obrońca, mimo swojej bierności procesowej, w aktualnym stanie prawnym, może podnosić zarzut odwoławczy, że Sąd wskutek nieprzeprowadzenia dowodów, o których istnieniu wiedział i które mógł przeprowadzić, zrekonstruował okoliczności popełnienia przestępstwa w sposób sprzeczny z ich rzeczywistym przebiegiem, co miało realny wpływ na treść wyroku. W takim jednak wypadku obrońca musi poddać ów pominięty dowód sensownej analizie, wykazać jego wartość, przydatność i niezbędność w procesie poznania faktów prawdziwych, wykazać, że Sąd mimo że mógł ten dowód przeprowadzić i wiedział o jego istnieniu nie uczynił tego, a wreszcie wykazać w drodze nienagannej logicznie argumentacji, że zaniechanie przeprowadzenia tego dowodu mogło mieć realny rzeczywisty wpływ na treść wyroku. Nie wystarczy zatem wskazać na dowolne źródła informacji z których Sąd mógłby skorzystać aby zarzucić naruszenie art. 167, 410 i 92 k.p.k. Po pierwsze zważyć bowiem trzeba, że w myśl art. 410 k.p.k. „podstawę wyroku stanowić może tylko całokształt okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej”. Obrońca nie wskazuje na takie ustalenia, które Sąd oparł na dowodach nieujawnionych na rozprawie ani na takie okoliczności, które zostały na rozprawie ujawnione, mogły mieć istotne w sprawie znaczenie, a zostały przez Sąd pominięte. Po wtóre, najwyraźniej obrońca pomija istotną treść dyrektywy ogólnej z art. 92 k.p.k. w myśl której „podstawę orzeczenia może stanowić tylko całokształt okoliczności ujawnionych w postępowaniu, mających znaczenie dla rozstrzygnięcia”. Sąd nie ma zatem powinności poszukiwania i przeprowadzania z urzędu, a także na wniosek stron, każdego dowodu, który może pozostawać w jakimś związku z przedmiotem postępowania, to bowiem zaprzeczałoby prakseologicznym i funkcjonalnym regułom procedowania, praktycznie paraliżując procedurę poznawczą niemal w każdym procesie karnym. Warto też przypomnieć, że Sąd oddala wniosek dowodowy w wypadkach wskazanych w art. 170 k.p.k., w tym między innymi wówczas: gdy okoliczność, która ma zostać udowodniona nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy; gdy dowód jest nieprzydatny dla stwierdzenia danej okoliczności; a także, gdy wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania. W wypadku bierności stron, powinność Sądu wynikająca z art. 167 k.p.k. powstaje wtedy tylko, gdy dowód, o którym Sąd powziął informację i który jest możliwy do przeprowadzenia, może mieć istotne w sprawie znaczenie, a zaniechanie jego przeprowadzenia rodzi realne ryzyko dokonania błędnych ustaleń faktycznych i wydania błędnego rozstrzygnięcia kończącego postępowanie w sprawie. Pamiętać przy tym trzeba, że sąd nie jest organem śledczym poszukującym dowodów w procesie udowodniania sprawstwa i winy oskarżonego. Nie może też wchodzić w taką rolę procesową, jego funkcją jest bowiem bezstronne rozpoznanie sporu procesowego i rozstrzygnięcie co do racji stron procesowych.
Przenosząc powyższe rozważania na grunt niniejszej sprawy Sąd Apelacyjny z całą stanowczością stwierdza, że zarzuty skargi apelacyjnej dotyczące zaniechania przeprowadzenia wskazanych dowodów z urzędu lub niedostatecznie wnikliwego ich omówienia w treści uzasadnienia, są całkowicie chybione dlatego nade wszystko, że żaden z nich nie dotyczył takiego dowodu, którego zawartość informacyjna mogłaby mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia, przy czym obrońca nie wykazała w przekonujący sposób, że w odniesieniu do któregoś z tych dowodów powyższa ocena mogłaby lub powinna być odmienna. W odniesieniu do niektórych z tych dowodów Sąd Apelacyjny dokonał niezbędnej oceny w poprzedzającym akapicie. W treści dalszych wywodów analizie poddane zostaną dalsze zarzuty, odnośnie do konkretnych wskazanych w apelacji dowodów, z punktu widzenia ich istotności i celowości przeprowadzenia w ogóle lub w sposób wskazywany przez obrońcę.
Tak więc w kolejnym nader rozbudowanym zarzucie skargi ( tiret 3) obrońca zarzuca Sądowi naruszenie art. 7, 410, 5 § 2, 2 § 2 w zw. z art. 9, 4, 92,167 i 174 k.p.k.
Przed odniesieniu się do konkretnych dowodów wskazanych w tym punkcie skargi niezbędne jest poczynienie kilku uwag ogólniejszej natury.
Po pierwsze zarzut naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. jest praktycznie powtórzony słowami ustawy w uzasadnieniu skargi, jedynie z uzupełnieniem, że Sąd nie ustalił jakie obrażenia ciała winien mieć pokrzywdzony u którego doszło do złamania 20 żeber w sytuacji gdy pod paznokciami sprawcy nie ujawniono DNA pokrzywdzonego (co zresztą nie jest prawdą ponieważ Sąd ujawnił opinie biegłych, a także przesłuchał ich na rozprawie i fakt istnienia zewnętrznych obrażeń klatki piersiowej pokrzywdzonego nie może budzić wątpliwości).
W odniesieniu do tak przedstawionego zarzutu wypada stwierdzić, że brak jest przesłanek formalnych dla podejmowania poszerzonej analizy kwestii jego zasadności. Wystarczające być winno odwołanie się do tezy jednego z postanowień Sądu Najwyższego, w którym warunki skutecznego podniesienia tego rodzaju zarzutu przez stronę w skardze apelacyjnej, przedstawione zostały z właściwą precyzją, komunikatywnością i trafnością. Sąd Najwyższy pisze mianowicie w treści tezy postanowienia z dnia 23.02.2001r. (III KK 335/05, LEX nr 180797), że „zastosowanie reguły
in dubio pro reo wchodzi w grę dopiero wówczas, gdy wątpliwości powzięte przez organ procesowy co do sposobu rozstrzygnięcia określonej kwestii faktycznej lub prawnej nie dadzą się usunąć, pomimo podjęcia wszelkich dostępnych działań zmierzających do dokonania jednoznacznych ustaleń faktycznych, względnie jedynie trafnej wykładni przepisów prawa.
Natomiast nie są miarodajne wątpliwości w tej mierze podnoszone przez strony czy obrońcę. Dlatego dla oceny, czy został naruszony zakaz wynikający z art. 5 § 2 k.p.k., nie są istotne wątpliwości tego rodzaju zgłaszane w apelacji lub kasacji, ale wyłącznie to, czy sąd
meriti rzeczywiście powziął wątpliwość co do treści ustaleń faktycznych lub wykładni prawa i wobec braku możliwości jej usunięcia rozstrzygnął ją na niekorzyść oskarżonego, albo też czy w świetle materiału dowodowego danej sprawy wątpliwość taką powinien powziąć” (podkr. SA). Nie może ulegać jakiejkolwiek wątpliwości, że ani przebieg postępowania, ani zwłaszcza wywody uzasadnienia zaskarżonego wyroku, nie stwarzają w żadnym stopniu racjonalnej podstawy do domniemywania, że Sąd Okręgowy powziął wątpliwości w zakresie możliwości lub poprawności ustalenia któregokolwiek z faktów istotnych w tej sprawie dla rozstrzygnięcia o sprawstwie i winie oskarżonego Z. K. i rozstrzygnął je na jej niekorzyść lub pominął takie wątpliwości, niesłusznie uznając je za nieistotne. Wręcz przeciwnie – wywody Sądu Okręgowego są stanowcze, ustalenia faktyczne dokonane zostały w sposób wyrażający pełne przekonanie co do ich poprawności i z równym przekonaniem Sąd
meriti formułuje swoje wnioski co do sprawstwa i winy oskarżonego.
Przepis art. 9 k.p.k. ustanawia regułę ogólną modyfikowaną przez przepis szczególny art. 167 k.p.k. w myśl którego dowody przeprowadza się na wniosek stron, podmiotu określonego w art. 416 albo z urzędu, a także poprzez regułę materialnego ciężaru dowodowego spoczywającego na oskarżycielu a nie na sądzie. Błędna jest zatem sugestia obrońcy, że to na sądzie spoczywa powinność pełnej aktywności dowodowej, w tym w zakresie poszukiwania sprowadzenia na rozprawę i przeprowadzania wszelkich dowodów. O tym natomiast, w jakich przypadkach sąd ma powinność przeprowadzenia dowodu z urzędu, była już mowa we wcześniejszych rozważaniach.
Całkowicie niezrozumiałe jest podniesienie w skardze, iż Sąd naruszył art. 174 k.p.k. Sąd w uzasadnieniu wyroku nie wskazuje na notatki bądź oświadczenia jako źródło ustaleń faktycznych włączonych do podstawy wyroku. Także obrońca w uzasadnieniu skargi nie poświęca tej kwestii ani jednego zdania, uznać zatem należy ten zarzut za nieporozumienie. Tej oceny nie zmienia fakt, że obrońca w nawiasie dodała zdanie „przesłuchanie policjantów – tylko notatki”. Utrwalanie przebiegu i wyników czynności przedprocesowych przez funkcjonariuszy Policji w notatkach urzędowych i ich włączanie do akt sprawy jest – jak do tej pory – standardem procesowym. Dopiero jednak dokonanie w oparciu o nie ustaleń faktycznych przez sąd stanowiłoby naruszenie zakazu z art. 393 § 1 in fine k.p.k., a taka sytuacja w tym postępowaniu nie miała miejsca.
Odnośnie zaś zarzutów dotyczących dowodów, których zdaniem obrońcy Sąd nie przeprowadził mimo istnienia takiej potrzeby, Sąd Apelacyjny dokonał następującej ich oceny:
W tiret 3 pkt 1.a. obrońca zarzuca Sądowi wybiórcze i niepełne zebranie materiału dowodowego i jego dowolną ocenę w związku z zaniechaniem dokonania oględzin drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego, w sytuacji, gdy świadkowie odmiennie opisywali ich wygląd „i potwierdzenie lub nie istnienia w nich szpary, lub wylatującej deski” co – pisze obrońca - ma znaczenie istotne wobec niespójności zeznań świadków w tym przedmiocie.
Zapewne powyższe przekonanie miałoby racjonalne uzasadnienie jeśliby w tej sprawie w ogóle nie wykonano oględzin miejsca zdarzenia, w tym oględzin wspomnianych drzwi, a ich wygląd w dniu poprzedzającym zdarzenie budziłby wątpliwości wobec sprzecznych opisów podawanych przez świadków. Rzecz jednak w tym, że po pierwsze nikt, w tym obrońca, takiego wniosku w toku rozprawy nie składał. Po wtóre oględziny miejsca, w tym spornych drzwi, zostały przeprowadzone w pierwszej fazie śledztwa, a protokół tej czynności wraz z dokumentacją fotograficzną oraz płytą DWD został włączony do akt sprawy i wraz z innymi dokumentami, na zgodny wniosek stron, uznany został za ujawniony. Po trzecie, ewentualne przeprowadzenie oględzin tych drzwi przez sąd z urzędu miałoby sens i uzasadnienie wtedy tylko, gdyby owa dokumentacja budziła wątpliwości sądu bądź zasadnicze zastrzeżenia stron. W tym wypadku ani strony takich wątpliwości nie zgłaszały, ani też Sąd ich nie miał. Pewne rozbieżności w opisach podawanych przez oskarżonego i świadków nie stanowiły przeszkody dla ustalenia faktów rzeczywistych w oparciu o ocenę tych dowodów w konfrontacji z dokumentacja oględzinową. Tak więc, po pierwsze, oskarżony składał w tej kwestii zmienne oświadczenia najwyraźniej dopasowując późniejszą wersję do okoliczności poznawanych przez organy ścigania i koncepcji własnej obrony.
W toku rozprawy oskarżony podtrzymał wszystkie swoje wyjaśnienia, zarówno zatem te, w których oświadczył początkowo, że wydaje mu się, że drzwi były gdzieś wgniecione (k. 58), jak też te, w których oświadczył, że te drzwi były permanentnie uszkodzone, albo się rozchodziły albo były popękane (k. 152). Nie mówi jednak, że w tych drzwiach brakowało jednej deski (listwy) dość szerokiej aby można było włożyć do środka rękę lub widzieć wnętrze pokoju. Ostatecznie jednak wyjaśnia, że te drzwi wyglądały wcześniej tak jak na zdjęciu. Taka zmiana treści wyjaśnień w miarę rozwoju procesu w sposób wręcz oczywisty nasuwa wątpliwości co do prawdziwości późniejszych wypowiedzi oskarżonego. Także żaden ze świadków nie opisuje uszkodzenia owych drzwi w taki sposób, jaki jest widoczny na zdjęciu. R. K. zeznała w toku rozprawy, że te drzwi „były niepełnowartościowe, drzwi są drewniane, jeden kaseton jest zawsze pęknięty, ten kaset nie do końca był przybity, J. jak zgubił klucz to go wypychał i tak wchodził do pokoju” (nie ma tu zatem mowy o trwałym wyłamaniu tego kasetonu w czasie znacznie poprzedzającym dzień zdarzenia lecz tylko o tym, że był on ruchomy). Niewiele wnoszą zeznania S. C., który mówi, że wcześniej te drzwi też były pęknięte ale nic więcej nie pamięta. Z kolei syn oskarżonego D. K., mieszkający wraz z rodzicami stanowczo stwierdził, że był w mieszkaniu wujka dzień lub dwa przed jego śmiercią i (…) te drzwi były stare, popękane i były w nich szczeliny. Nigdy nie widziałem aby drzwi jego mieszkania były nadłamane lub rozbite (…) przez szczelinę dłoni nie można włożyć” (k. 532). A. H. zeznała, że te drzwi były stare było w nich takie pęknięcie ale ono nie było grube (k. 540). Świadek D. Ż. nie zaobserwował żadnych szczelin w tych drzwiach (k. 556v). Sąsiad z parteru L. K. zeznał, że często bywał w mieszkaniu pokrzywdzonego i pamięta, iż te drzwi były stare ale one nie były uszkodzone. Miały szpary ze starości ale nie wyglądały jakby zostały przez kogoś zniszczone. Nie brakowało w nich listew, desek” (k. 414). Podobnie zeznała E. K., mówiąc: „nie było tam szpary tak dużej, żeby można rękę wsadzić, owszem były szpary, ale małe milimetrowe” (k. 500v); podobnie świadek S. C. zeznał, że już nie pamięta jak wyglądały drzwi ale wcześniej „chyba też tam była pęknięta deska” (k. 531) Już tylko analiza zeznań świadków w konfrontacji z racjonalną oceną wyjaśnień oskarżonego daje podstawę do ustalenia w sposób całkowicie pewny, że drzwi wejściowe do pokoju pokrzywdzonego mimo, że były stare i popękane nie miały żadnego wyłamanego elementu i nie było w nim takiego otworu przez który można byłoby włożyć rękę. W tej zaś sytuacji oględziny dokonane przez Sąd w drodze rekwizycji sądowej mogłyby jednie potwierdzić ten stan rzeczy jaki istniał w dniu ujawnienia przestępstwa (i tym samym w dniu oględzin śledczych) ale przecież nie w dniach wcześniejszych (naturalnie pod warunkiem, że nie dokonano naprawy tych drzwi i nie dokonano innych zmian w miejscu zdarzenia). To czy i w jakim stopniu drzwi do pokoju pokrzywdzonego w dniu poprzedzającym zdarzenie miały uszkodzenia możliwe było do ustalenia nade wszystko w oparciu o zeznania świadków i ich ocenę w konfrontacji z wyjaśnieniami oskarżonego. W tym jednak wypadku rozstrzygający jest wynik śledczych oględzin tych drzwi. Na dokonanych utrwaleniach, w tym na fotografii, dobrze widoczne są wyłamane elementy drzwi leżące w pobliżu wejścia i dywanu we wnętrzu pokoju (k. 187, zdj.9,10) Zapewne i w tym miejscu było pęknięcie wzmacniane taśmą ale fakt ich siłowego wybicia tak, że uległy rozłamaniu nie budzi wątpliwości. Skoro zatem ewentualne oględziny owych drzwi nie mogłyby prowadzić do ujawnienia do tej pory nieznanych, istotnych w sprawie okoliczności, przeprowadzanie tego dowodu z urzędu po prostu kłóciłoby się z zasadami racjonalnego i sprawnego procedowania.
Zupełnie bezzasadny jest zarzut nieprzesłuchania z urzędu w charakterze świadka W. S., który nocował u oskarżonego i „(…) mógłby opisać chociażby wygląd drzwi do jego pokoju” ( tiret 3 1.b.). Po pierwsze Sąd w oparciu o zebrane dowody niespornie ustalił, że nikt w ostatnich dniach nie spał w mieszkaniu pokrzywdzonego. Po wtóre, o czym była już mowa, istotny byłby opis drzwi w czasie bezpośrednio poprzedzającym zdarzenie, a nie kiedykolwiek (tym bardziej, że z zeznań świadka B. wynika, że pomagał on pokrzywdzonemu w naprawie omawianych tu drzwi (a zatem one nie zawsze miały taki sam wygląd). W. S. miał przy tym w nieokreślonym czasie spać w pokoju pokrzywdzonego. Idąc tym tokiem rozumowania Sąd musiałby z urzędu przesłuchać wszystkie osoby, które kiedykolwiek odwiedziły J. H..
Analogiczne uwagi nasuwa zarzut nieprzesłuchania policjantów, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce zdarzenia ( tiret 3 1.c.) i mogliby opisać jego wygląd w tym wnętrze pokoju oraz stan i położenie zwłok (stan drzwi, stan pokoju, ułożenie zwłok, istnienie śladów brunatnej cieczy, obrażeń ciała pokrzywdzonego). I tym razem po pierwsze przypomnieć należy, że obrońca takiego wniosku w toku postępowania nie składała. Nikt, w tym obrońca, nie kwestionował poprawności czynności oględzin ani też nie podnosił iżby, na przykład, opisane i utrwalone w zdjęciach i płycie DVD przedmioty znajdowały się w innym miejscu lub miały inny wygląd lub też że coś istotnego zostało pominięte. Oględziny zostały przeprowadzone przez kompetentnych, profesjonalnie do ich przeprowadzania przygotowanych funkcjonariuszy, uczestniczył w nich lekarz pogotowia, sekcję zwłok przeprowadził biegły patomorfolog, ocenę obrażeń ciała pokrzywdzonego i ich następstw dokonali biegli. Sąd Apelacyjny nie znajduje jakiegokolwiek powodu dla którego Sąd a quo miałby z urzędu konfrontować lub weryfikować te ustalenia w drodze przesłuchania funkcjonariuszy, których zasadniczym zadaniem było zabezpieczenie miejsca zdarzenia. Także obrońca nie uzasadnia bliżej tej potrzeby. W związku z powyższym zarzut ten uznać należy za oczywiście bezzasadny.
Co do zarzutu zawartego w tire 3 pkt 1.d. dotyczącego zaniechania oceny i analizy poszczególnych dowodów, w istocie rzeczy stanowi on powtórzenie zarzutu zawartego w tiret 2 i był on przedmiotem oceny Sądu ad quem dokonanej powyżej. Obrońca miał niczym nieskrępowaną możliwość przedstawienia pogłębionej, merytorycznej analizy każdego dowodu przeprowadzonego w toku postępowania sądowego i wykazania w oparciu o jej rezultaty, że ocena Sądu a quo dotycząca konkretnego dowodu bądź sumy dowodów, jest błędna, ewentualnie, że Sąd powinien dać wiarę innym dowodów niż tym, na których oparł swój wyrok. Obrońca, o czym już wspomniano, uczestniczyła w całej rozprawie głównej, w tym uczestniczyła aktywnie w trakcie przeprowadzania kolejnych dowodów, znała zatem ich treść i wartość i jeśliby dysponowała taką wiedzą oraz argumentami mogła przedstawić okoliczności dyskwalifikujące jedne dowody oraz eksponujące poznawcze znaczenie innych. W miejsce takiej argumentacji, obrońca przedstawiła ogólny i w istocie rzeczy gołosłowny zarzut, że Sąd od takiej analizy i oceny się uchylił „uniemożliwiając obrońcy odniesienie się do dowodów w tym zakresie”.
Podobnie w odniesieniu do zarzutu zawartego w tiret 3 pkt. 1.e., stanowi on powtórzenie zarzutu zawarte w tiret 2, a tym samym aktualność zachowują uwagi Sądu Apelacyjnego zamieszczone powyżej.
Powtórzony też został zarzut zawarty w tiret 3 pkt 2 co do konfrontacji wyjaśnień oskarżonego z zeznaniami świadków na temat stanu i wyglądu drzwi wejściowych do pokoju pokrzywdzonego. Uwagi dotyczące tego przedmiotu, stanowiące ocenę zarzutu zawartego w tiret 2, zachowują zatem aktualność. Przypomnieć wszakże należy, że wbrew sugestii obrońcy nie ma istotnych różnic w opisach podawanych przez świadków, żaden z nich nie widział wyłamanej deski (listwy) i dużego otworu przez który można włożyć np. rękę, o takim otworze nie mówi też oskarżony, niezależnie od faktu, że po raz pierwszy powiedział jedynie, że te drzwi były gdzieś „wgniecione”. Zatem jedynie oskarżony i to dopiero w późniejszej fazie postępowania twierdził, że drzwi wyglądały tak jak na zdjęciu wykonanym w trakcie śledczych oględzin miejsca, a zeznania wszystkich świadków twierdzeniu temu w istocie rzeczy przeczą.
Trudno z kolei zrozumieć intencje skarżącej odnośnie zarzutu zawartego w tiret 3 pkt 3. Nie jest jasne, czy obrońca przeciwstawia oceny ratowników medycznych opiniom biegłych i lekarza pogotowia nadając tym pierwszym wyższą rangę, a fakt odmiennej oceny wzajemnej wartości i przydatności procesowej tych dowodów dokonanej przez Sąd a quo stanowi argument za uznaniem oceny za dowolną, czy też intencją obrońcy było jedynie wykazanie, że biegli nie ustalili czasu zgonu pokrzywdzonego, co w sprawie może mieć istotne znaczenie. Należy zatem po pierwsze w pełni przyznać słuszność argumentacji Sądu a quo, że wiedzą ekspertalną dysponowali biegli (zapewne także lekarz pogotowia), a nie ratownicy medyczni. Sami ratownicy P. B. i T. T. przyznali, że nie mają medycznego wykształcenia (nie mówiąc zatem o specjalizacji z zakresu medycyny sądowej), że podzielili się jedynie swoimi subiektywnymi spostrzeżeniami, bez dokładniejszych badań i konsultowania tych ocen z kimkolwiek. Z kolei świadek M. K. lekarz pogotowia ratunkowego zeznał, że uniósł zwłoki i stwierdził, że plamy opadowe są już utrwalone, nie zmieniają położenia. Tym samym spostrzeżenie to dawało podstawę do ustalenia, że śmierć nastąpiła co najmniej kilka godzin wcześniej. Precyzyjne ustalenie godziny śmierci po tym jak zwłoki były przechowywane w lodówce, w ocenie biegłego nie było możliwe. Ustalenie godziny zgonu miało w tej sprawie istotne ale nie fundamentalne znaczenie. Sąd zresztą określił stosunkowo dokładnie margines czasowy zgonu w oparciu o opinię biegłych oraz zeznania świadków, państwa K. i L. K., a w części także w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego. Zdaniem Sądu Apelacyjnego dokonane przez Sąd a quo ustalenie czasu zgonu w przedziale pomiędzy godziną pierwszą, a trzecią trzydzieści oparte zostało na w pełni przekonywającej dedukcji logicznej i ma niezbędne podstawy faktyczne. Równie jednakże ważne było ustalenie w jakim czasie od momentu doznania obrażeń ciała nastąpił zgon ofiary. W tym wypadku biegli wydali niesprzeczne opinie, że jeżeli zgon nie nastąpił niezwłocznie (a tak byłoby jeśli ucisk na klatkę piersiową był utrzymywany dostatecznie długo), to nastąpił on w czasie od kilkunastu do kilkudziesięciu minut.
Niezrozumiały także jest zarzut zawarty w tiret 3 pkt. 4 oparty na twierdzeniu, że Sąd nie ustalił czy „Państwo K. w nocy z 24.25.2012r., słyszeli kłótnię miedzy braćmi, czy słyszeli bójkę na klatce schodowej lub w pokoju pokrzywdzonego”. Zarzut jest niezrozumiały co do rzeczywistych intencji bowiem fakt, że ojciec i syn K. (tylko oni tej nocy przebywali w zajmowanym przez tę rodzinę mieszkaniu) położyli się spać przed północą, został ustalony przez Sąd, jak również to, że żaden z nich się nie zbudził i niczego nie słyszał (tak w każdym razie zeznali). Z kolei małżeństwo K. słyszało odgłosy sprzeczki i szarpaniny oraz charakterystyczne odgłosy bicia i kopania około godziny pierwszej nocy i dochodziły one z podwórka z okolicy wiaty w której obaj bracia spożywali od kilku godzin alkohol. Nie słyszeli natomiast niczego więcej i nie zeznali aby po tym czasie cokolwiek widzieli i słyszeli z podwórka lub domu zamieszkałego przez państwa K., K. i pokrzywdzonego. Nie zaistniały zatem takie okoliczności, o jakich pisze obrońca, które wymagałyby odrębnego wyjaśnienia.
Odnośnie również powtórzonego zarzutu zawartego w tiret 3 pkt 5 Sąd Apelacyjny dokonał jego oceny w wywodach dotyczących zarzutów zawartych w tiret 2.
Zarzut niewyjaśnienia okoliczności złamania 20 żeber, w całości rozmija się z faktami procesowymi. Po pierwsze, w uzgodnionej opinii złożonej na rozprawie, biegli wykluczyli aby w wyniku jednorazowego upadku z drabiny mogło dojść do tego rodzaju złamania 20 żeber, niezależnie od faktu, że całkowicie wykluczałoby to funkcjonowanie pokrzywdzonego przez okres kilku dni. Biegli wykluczyli także aby do tego rodzaju urazu mogło dojść na wskutek upadku czy upadania oskarżonego na pokrzywdzonego w trakcie wchodzenia po schodach. Biegli zgodnie przyjęli, że zarówno uraz klatki piersiowej (ze złamaniem żeber i rozerwaniem płuca) jak też uraz głowy, miały charakter czynny nie bierny, a zatem zostały spowodowane przez inną osobę. Brak zatem racjonalnych przesłanek dla odnoszenia się do twierdzenia przeczącego jednoznacznie ustalonym faktom procesowym. Przypomnieć jedynie należy, że opinia biegłego, w zakresie tych okoliczności, które wymagają wiedzy specjalnej, jest dla organu procesowego wiążąca. Podlega wprawdzie swobodnej ocenie sądu, ale dokonanie ustaleń sprzecznych z opinią biegłego jest możliwe wtedy tylko, gdy Sąd odrzucając jedną opinię powoła innego biegłego (biegłych) i da wiarę tej drugiej (kolejnej) opinii. W żadnym jednak razie nie może dokonać samodzielnych ustaleń w kwestiach wymagający wiedzy specjalnej ani też dokonać takich ustaleń sprzecznie z opiniami biegłych.
Zarzut zawarty w tiret 3 pkt 7 dotyczy zaniechania przeprowadzenia przez Sąd z urzędu eksperymentu procesowego celem ustalenia czy małżonkowie K. mogli słyszeć ze swojego domu głosy obu braci i odgłosy sprzeczki oraz szarpaniny, nasuwa takie same uwagi jak zawarty w tiret 3 pkt. 1.a. zarzut zaniechania przeprowadzenia przez Sąd z urzędu oględzin miejsca przestępstwa. Po pierwsze nikt, w tym obrońca oskarżonego, takiego wniosku składał. Po wtóre Sąd z niezbędną dokładnością bezpośrednio na rozprawie przesłuchał oboje małżonków K. oraz ich córkę A. i uznał ich zeznania za w pełni wiarygodne. Państwo K. słuchali głosów i odgłosów szarpaniny pod wiatą z tarasu swojego domu znajdującego się wprawdzie nie naprzeciwko ale w bardzo niewielkiej odległości po drugiej stronie ulicy i była wówczas godzina pierwsza w nocy, w stosunkowo niewielkiej miejscowości. Nie wymaga zatem dowodu i może być przyjęte na zasadzie notoryjności, że w takich warunkach odgłosy tego co dzieje się na zewnątrz budynków rozchodzą się daleko i są relatywnie dobrze słyszane nawet ze znacznej odległości. Zapewne takim też życiowym doświadczeniem dysponował Sąd i prokurator skoro nie znaleźli powodów dla uznania zeznań małżonków K. za niewiarygodne i nie widzieli potrzeby weryfikowania ich zeznań w drodze procesowego eksperymentu. Niepodjęcie tej czynności przez Sąd z urzędu, w realiach niniejszej sprawy, nie uchybia żadnym zasadom ani regułom rzetelnego procesu, a zarzut obrońcy uznać należy za zdecydowanie chybiony, tym bardziej, że obrońca nie przedstawiła żadnej wiarygodnej i przekonującej argumentacji poddającej w wątpliwość możliwość słyszenia tego zdarzenia w trasu domu państwa K..
W tym punkcie zarzutów obrońca wyraża także twierdzenie, że Sąd pominął istotne okoliczności faktyczne wynikające z dowodów i przez to pominął je w toku dokonywania ustaleń faktycznych. Do takich okoliczności obrońca zaliczyła następujące:
Pokrzywdzony nie korzystał z pomocy lekarskiej mimo, że bolała go noga także wtedy, gdy miał rozbitą głowę;
Sąd Apelacyjny stwierdza, że w uzasadnieniu wyroku Sąd a quo odniósł do kwestii w tej sprawie istotnej, to jest ustalił, że przed śmiercią poza lekkim utykaniem związanym z niedowładem nogi pokrzywdzony był w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. To ustalenie znajduje potwierdzenie w zeznaniach kliku świadków i nie jest sprzeczne z opinią biegłych z zakresu medycyny sądowej. To zaś czy pokrzywdzony korzystał z pomocy medycznej nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia w tej sprawie.
U pokrzywdzonego nocowali jego znajomi;
Sąd a quo niczego odmiennego nie ustalił. Prawidłowo jednak ustalił, że nie miało to miejsca ani w dniach poprzedzających, ani zwłaszcza tej nocy, w której pokrzywdzony odniósł śmiertelne obrażenia ciała .
Pokrzywdzony utrzymywał kontakt z ludźmi wchodzącymi w konflikt z prawem, byli to jego znajomi z więzienia;
Skonstatować w związku z tym stwierdzeniem należy, że swoboda osobista pokrzywdzonego nie była niczym ograniczona i mógł utrzymać kontakt z każdym ze swoich znajomych. Utrzymywanie kontaktu z osobami karanymi nie jest czynem bezprawnym i co do zasady nie jest także czynem nagannym moralnie. Obrońca nie rozwija sugestii kryjącej pod tym twierdzeniem. Należy zatem stwierdzić, o czym była już mowa powyżej, że brak jest chociażby poszlaki, że obca osoba znajdowała się tego wieczoru i krytycznej nocy na podwórku tego domu lub w mieszkaniu pokrzywdzonego.
Świadek P. K. zeznała, że przed rozmowami braci słyszała, że ktoś był na ich podwórku, gdy tymczasem Sąd ustalił, że była cisza i to znaczy, że nikogo nie było;
Powyższe stwierdzenie stanowi wyraźną nadinterpretację faktów rzeczywistych. Sąd nie ustalił, że na podwórku nikogo nie było. Przeciwnie - ustalił, że od wielu godzin bracia pod wiatą spożywali alkohol, że widział ich tam L. K. (1), że przywitał się z nimi powracający z pracy K. K. (5). Zapewne oskarżony z pokrzywdzonym nie siedzieli milcząco lecz - co oczywiste – rozmawiali. Świadek P. K. zeznała: „słyszałam głosy z tego ogródka, że ktoś tam po prostu jest, nie zwracałam na to szczególnej uwagi”. Nic nadto nie zwróciło uwagi świadka, a zatem zapewne słyszała głosy osób mówiącym normalnym nie podniesionym tonem, nie były one zatem zbyt głośne i nie zwracała na nie uwagi, a tym samym jedynie potwierdziła fakt ustalony przez Sąd, że bracia przez wiele godzin, aż do godziny pierwszej nocy, przebywali na podwórku pod wiatą. Warto zauważyć, że także z tego stwierdzenia obrońca nie wyprowadza dalej idących wniosków.
Niektórzy ze świadków zeznali, że tydzień przed śmiercią pokrzywdzony będący pod znacznym wpływem alkoholu przewracał się, że nie był to jednorazowy przypadek i że nierzadko miał wtedy otarte czoło i podobne obrażenia;
Jeśli powyższemu stwierdzeniu obrońca nadała formę zarzutu to i ten zarzut jest zdecydowanie chybiony z dwóch powodów. Po pierwsze Sąd a quo dokonał takiego właśnie ustalenia, pisząc na stronie 9 uzasadnienia: „(…) w przeszłości J. H. w stanie nietrzeźwości tracił równowagę i przewracał się powodując powstanie niegroźnych stłuczeń połączonych niekiedy z krwawieniem” (Sąd a quo pisze o tym także na s. 1 uzasadnienia). Nadużywanie alkoholu przez pokrzywdzonego nie było jednak przedmiotem niniejszego postępowania. Jeśli w tym zarzucie kryje się natomiast sugestia, że ustalone w trakcie sekcji zwłok obrażenia ciała mogły powstać tydzień wcześniej lub kilka dni wcześniej, to uwzględniając ich rozległość, zgodnie z opinią biegłych, pokrzywdzony nie mógłby normalnie funkcjonować. Warto też przypomnieć, że zgon oskarżonego nastąpił najwyżej w ciągu kilkudziesięciu minut od chwili doznania tych obrażeń. Okoliczności wskazane w tym wypadku przez obrońcę w sposób oczywisty nie mają zatem znaczenia w niniejszej sprawie.
W kolejnym akapicie obrońca zarzuca prawdopodobnie, że Sąd nie ustalił, że drzwi do pokoju pokrzywdzonego „były nie raz otwarte”;
Tymczasem Sąd a quo na s. 3 uzasadnienia z niezbędną uwagą odnosi się do tej okoliczności i wskazuje na tych świadków, którzy zeznali, że drzwi do tego pokoju były nieraz otwarte. Sąd Apelacyjny zbadał kontrolnie tę kwestie i stwierdza, że ustalenia Sądu a quo są w pełni prawidłowe. Świadkowie S. C. (k. 532), J. B. (k. 76), L. K. (k. 414) zeznali, że pokrzywdzony zawsze zamykał drzwi do swojego pokoju, a na przykład świadek D. K. zeznał, że pokrzywdzony na noc zamykał te drzwi ale nie zawsze. Tak więc Sąd ustalił – drzwi nie zawsze były zamykane. W świetle wszakże ustalonych przez Sąd a quo okoliczności, w tym faktu, że wcześniej doszło do ostrej sprzeczki pomiędzy braćmi i bez wątpienia to oskarżony był stroną dominującą bo to on wówczas wyrażał pretensje, polecał pokrzywdzonemu szukanie telefonów i miał zdecydowaną przewagę fizyczną, zamknięcie drzwi po powrocie pokrzywdzonego do swojego pokoju było w pełni uzasadnione, zwłaszcza obawą przez bratem;
Oskarżony wraz z żoną załatwili pokrzywdzonemu rentę i opiekowali się nim.
Sąd a quo nie ustalił niczego przeciwnego. Już w pierwszym akapicie uzasadnienia Sad a quo ustala, że pokrzywdzony pozostawał na utrzymaniu oskarżonego a ich wzajemne stosunki układały się na ogół poprawnie;
Sąd a quo błędnie przyjął, że to oskarżony dokonał tego przestępstwa bowiem brak jest dowodów na brutalną scysję pomiędzy braćmi na co wskazuje brak obrażeń na ciele oskarżonego „(…) jakie powinny powstać w wyniku kopania, kolankowania pokrzywdzonego a które to miały w ocenie biegłych spowodować złamanie 20 żeber u pokrzywdzonego”;
Brak dowodu bezpośredniego opisującego okoliczności zadania pokrzywdzonemu śmiertelnych obrażeń ciała jest zwyczajną cechą procesów poszlakowych – a takim niewątpliwe jest ten proces i o tym będzie jeszcze mowa w dalszych rozważaniach. Sugestia, że brak obrażeń na ciele oskarżonego wyklucza jego sprawstwo (zresztą i ta kwestia stanowi powtórzenie wcześniejszego zarzutu) jest po prostu nieporozumieniem. Po pierwsze, nie ustalono aby pomiędzy braćmi w pokoju pokrzywdzonego doszło do brutalnej „scysji”. Pojęcie „brutalna scysja” zakłada wzajemność akcji fizycznej. Takiej postawy pokrzywdzonego nie potwierdza żaden z dowodów pośrednich (udowodnionych faktów ubocznych). Nie dokonuje takiego ustalenia także Sąd a quo. Zdarzenia jakie rozegrały się w pokoju pokrzywdzonego nie były bijatyką lecz brutalnym pobiciem. Całkowicie sprzeczne z elementarnymi zasadami doświadczenia życiowego i zawodowego doświadczenia sędziowskiego jest twierdzenie, że ten kto kopie nie broniącą się lub słabo broniącą się osobę lub też kolanami uderza bądź uciska na klatkę piersiową drugiej osoby, powinien doznać obrażeń ciała. Obrońca niestety nie rozwija swojego przekonania, nie sposób zatem domyślać się jakie to okoliczności w tego rodzaju przypadku miałyby powodować obrażenia ciała właśnie u oskarżonego .
„ Pobicie pokrzywdzonego nastąpiło kiedy to on stracił przytomność, bowiem w ocenie dowolnej Sądu I instancji – wstrząśnienie jest jednoznaczne z utratą przytomności co nie wynika z treści opinii biegłych”.
Najwyraźniej obrońca nie dość uważnie uczestniczyła w rozprawie w dniu 15.10.2013r. i nie dość uważnie zaznajomiła się protokołem tej rozprawy. W opinii biegłego W. G., z czym zgodził się także drugi biegły, G. R.: „(…) obrażenia głowy, które stwierdziłem u denata w postaci licznych ran tłuczonych, podbiegnięć krwawych powłok miękkich czaszki po obu stronach, z wylewem podpajenczynówkowym w okolicy skroniowej prawej, prawej półkuli móżdżku moim zdaniem doprowadził co najmniej do wstrząśnienia mózgu, z następową utratą przytomności bezpośrednio po którymś ukierunkowanym w głowę urazie. Utrata przytomności mogła trwać od kilku do kilkudziesięciu minut” (k. 534). Należy po raz trzeci przypomnieć, że opinia biegłego jest dla Sądu wiążąca i nie jest dopuszczalne dokonywanie ustaleń z taką opinią sprzecznych. Dlatego też zarzut, że to ustalenie Sądu jest dowolne jest oczywiście chybiony. Biegli wyjaśnili także dlaczego wykluczają aby do tych obrażeń głowy doszło na schodach lub na klatce schodowej. Świadczy o tym nade wszystko brak śladów krwi, które wobec znacznego ukrwienia powłok czaszki musiałyby się tam znajdować i to w znacznej ilości. I bez wątpienia musiałyby się tam znajdować nawet w wypadku niesienia pokrzywdzonego po ewentualnej utracie przez niego przytomności na schodach, zresztą w takim wypadku na ubraniu oskarżonego byłaby znacznie większa ilość śladów krwi pokrzywdzonego.
Błędnie Sąd a quo ustalił na podstawie zeznań świadka W. K., że podczas pogrzebu oskarżony powiedział nieustalonej osobie, że pokrzywdzony zmarł na wylew;
Istotnie Sąd a quo dokonał takiego ustalenia. Oparł je jednak na zeznaniach świadka, którego przesłuchał osobiście na rozprawie i któremu dał wiarę. Zapewne nie jest to mocny dowód, skoro ma charakter pochodny (informacja pochodzi z zasłyszenia) ale też okoliczność ta nie ma żadnego istotnego znaczenia w sprawie, a w każdym razie nawet błędność tego ustalenia nie miałaby żadnego wpływu na treść rozstrzygnięcia w niniejszej sprawie.
W treści czterostronicowego uzasadnienia zarzutów (które zamieszczone zostały na 3 pierwszych stronach tekstu), obrońca ani nie uzupełnia dotychczasowej argumentacji odnośnie faktów dowodowych, ani też jej nie pogłębia. Obrońca koncentruje się na powtórzeniu treści zarzutów na ogół w skróconej postaci. Więcej miejsca poświęca rozważaniom nad pojęciem zamiaru, kwestionując aby w takim rozumieniu oskarżonemu został udowodniony zamiar spowodowaniu u pokrzywdzonego ciężkich obrażeń ciała oraz bardzo ogólnie pisze o istocie procesu poszlakowego, wywodząc, że w tym wypadku nie może być mowy o zamknięciu łańcucha poszlak. Powracając przy tym do treści zarzutów, obrońca owo niezamknięcie się łańcucha poszlak upatruje w tym, że Sąd pominął niektóre okoliczności i nie rozważył innych (w tym miejscu obrońca nie precyzuje, które okoliczności ma myśli). Nowym zarzutem, krytycznym wobec procesu poznawczego w sprawie, jest jedynie stwierdzenie o niedokonaniu przez organy ścigania przeszukania mieszkania oskarżonego celem ujawnienia ewentualnych narzędzi, którymi mógł się on posłużyć do zadania pokrzywdzonemu ujawnionych obrażeń ciała. Domniemywać należy, że w przekonaniu obrońcy wynik takiego przeszukania byłby negatywny, a to przemawiałoby przeciwko sprawstwu oskarżonego. Rzecz jednak w tym, że biegli nie ustalili aby obrażenia na ciele pokrzywdzonego zostały zadane jakimś szczególnym narzędziem. Część zewnętrznych obrażeń ciała miała charakter bierny – powstały (a w każdym razie mogły powstać) w wyniku upadku na schodach lub uderzenia o meble, inne miały charakter czynny ale nie wymagający posłużenia się konkretnym narzędziem w ręku sprawcy. Urazy głowy mogły powstać od kopania, od uderzenia głową pokrzywdzonego o podłogę lub o któryś z mebli, z kolei obrażenia klatki piersiowej od uderzeń zadanych nogą, najprawdopodobniej w wyniku tzw. „kolankowania”. W tym sensie pięść, noga, podłoga, meble, w szerokim znaczeniu spełniają rolę „narzędzi”, przy wykorzystaniu których można spowodować takie obrażenia ciała jakie stwierdzono podczas sekcji zwłok pokrzywdzonego.
Mimo więc stosunkowo obszernej skargi apelacyjnej, a w szczególności wielości rozbudowanych treściowo zarzutów, podniesiona w niej argumentacja nie daje podstaw do wiarygodnego przyjęcia, że Sąd rzeczywiście pominął istotne w sprawie dowody, że nie dopuścił z urzędu dowodów o ważnym w sprawie znaczeniu mimo, że powinien i mógł tak postąpić, że dokonał ustaleń w sposób sprzeczny z zebranymi dowodami, że dokonał dowolnej, a nie swobodnej oceny dowodów, że w treści uzasadnienia wyroku pominął analizę dowodów w sprawie istotnych lub też oparł swoje ustalenia i oceny o dowody, których nie przeprowadził, że wnioski ocenne Sądu są błędne oraz, w końcowym rezultacie, że Sąd niesłusznie uznał oskarżonego Z. K. winnym popełnienia przypisanego mu przestępstwa.
Słusznie pisze obrońca w uzasadnieniu apelacji, że proces ten miał charakter poszlakowy. Najistotniejszy bowiem fragment zachowania oskarżonego w godzinach nocnych 25 lipca 2012r. został zrekonstruowany w oparciu o dowody o charakterze pośrednim – udowodnione fakty uboczne. Żaden ze świadków nie widział ani słyszał tego co wydarzyło w pokoju pokrzywdzonego pomiędzy godziną 1 a 3.30 w nocy. Nie jest to wszakże pierwszy tego typu proces. Procesy poszlakowe nie są rzadkością, a brak dowodów bezpośrednich nie wyłącza ustalenia sprawcy oraz przypisania mu winy za popełniony czyn przestępny. Warunkiem wszakże jest aby sąd dysponował faktami ubocznymi o takiej sile poznawczej, która pozwoli na wierne i zgodne z prawdą odtworzenie istotnych okoliczności zdarzenia, a suma tych faktów tworzyła łańcuch zamknięty wykluczając z najwyższym prawdopodobieństwem wszelkie inne wersje tego zdarzenia zarówno w układzie przedmiotowym jak też podmiotowym. Sąd Apelacyjny stwierdza, że Sąd a quo miał wszelkie podstawy do przyjęcia w sposób całkowicie pewny, że oskarżony Z. K. jest winny popełnienia zarzucanego mu przestępstwa z wykluczeniem wszelkich innych wersji tego zdarzenia, w tym sprawstwa innej osoby niż oskarżony, bowiem upoważniały i zobowiązywały go do tego ustalone w toku postępowania okoliczności faktyczne, które warto zatem przypomnieć i zreasumować.
Pokrzywdzony był osobą powszechnie lubianą, miał wielu znajomych, a większość z nich w toku przesłuchań używała jego zdrobnionego imienia J.. Nie ujawniono żadnej, nawet poszlakowej informacji, aby miał on jakiegoś wroga lub niechętną sobie osobę;
Nie ujawniono żadnej, nawet poszlakowej informacji, która mogłaby rodzić podejrzenie, że tej nocy ktoś obcy wszedł do domu w którym pokrzywdzony zamieszkiwał i kto mógłby wtargnąć do jego mieszkania;
W sposób nie budzący jakichkolwiek wątpliwości zostało w toku postępowania ustalone, że w godzinach popołudniowych oskarżony i pokrzywdzony na podwórku pod wiatą spożywali alkohol w postaci 20 puszek piwa i przebywali w tym miejscu do godziny pierwszej w nocy. Potwierdza ten fakt oskarżony ale także świadek L. K., który widział ich, gdy wrócił z pracy do domu oraz jego syn K., który podobnie jak ojciec wracał z pracy i przywitał się z braćmi zanim poszedł do mieszkania. Obaj wyszli jeszcze z mieszkania na papierosa po godzinie 22-ej. Żaden z nich nie widział innej osoby towarzyszącej braciom;
Ani świadek L. K. (1) ani też K. K. (5) nie widzieli na ciele w tym na czole pokrzywdzonego żadnych obrażeń;
Około godziny pierwszej w nocy oskarżony, który zabrał ze sobą dwa telefony zażądał od pokrzywdzonego aby ich szukał, a pokrzywdzony odmówił. Doszło do zaostrzenia formy żądania, a następnie do agresji fizycznej. Świadkowie P. i W. K. (4) zeznali, że rozpoznali głosy obu braci (P. K. nie miała co do tego żadnych wątpliwości, W. K. (2) nie miał wątpliwości co do głosu oskarżonego i na 80 % rozpoznał głos pokrzywdzonego dlatego, że jego wypowiedzi były ciche i bełkotliwe, a głos jakby zbolały). Świadkowie usłyszeli i przez pewien czas słuchali odgłosów charakterystycznych dla szarpania, uderzania, kopania. O swoich spostrzeżeniach P. K. opowiedziała rano swojej córce A. zanim jeszcze do sąsiadów przyjechała karetka pogotowia oraz Policja. Świadkowie ci nie słyszeli żadnego trzeciego głosu ani nie odnotowali takich okoliczności, które mogłyby świadczyć o obecności trzeciej osoby. Również oskarżony nie sugeruje aby w tym czasie wraz z nimi lub w pobliżu znajdowała się inna osoba;
We wczesnych godzinach rannych wychodzący do pracy L. K. (1) znalazł telefony oskarżonego i pokrzywdzonego i zaniósł je do swojego mieszkania celem późniejszego oddania właścicielom. Oskarżony, jak wyjaśniał, szukał tych telefonów około godziny 8-ej rano i o pomoc poprosił przechodzącego obok znajomego D. Ż. (1);
W trakcie śledczych oględzin nie ujawniono śladów biologicznych ani w miejscu gdzie oskarżony z bratem spożywali alkohol, ani też na schodach i klatce schodowej. Ślady krwi w znacznej ilości ujawniono jedynie w pokoju pokrzywdzonego oraz na ubraniu i nogach pokrzywdzonego w tym na bucie, klapku, w okolicach stawu kostkowego nogi prawej i na łydce nogi prawej (k. 293 i 2988). Sam oskarżony wyjaśniania, że do chwili zaprowadzenia pokrzywdzonego do jego pokoju widział u niego jedynie otarcie lub zadrapanie na czole ale takie, które wprawdzie było krwawe ale krew nie wypływała czynnie (nie kapała). Zmiennie jedynie wyjaśnia kiedy je zobaczył – początkowo, że kiedy wchodzili po schodach, a następnie, że brat miał je już pod wiatą. Taki zatem uraz teoretycznie mógł pozostawić ślad na odzieży pokrzywdzonego ale skoro krew z tego otarcia nie wypływała, a oskarżony (jeśli dać wiarę jego wyjaśnieniom) podnosił pokrzywdzonego pod pachy do pozycji stojącej, także wtedy gdy na niego upadał, wstawał i w taki właśnie sposób go podnosił, to nie mógł zabrudzić się jego krwią w dolnych partiach nogi w tym zwłaszcza w tylnych okolicach własnej prawej nogi. Zresztą ślad krwi na klapku, jeśli pochodziłby z krwi wypływającej z rany zdecydowanie przemawia za tym, że krwią byłoby też zabrudzone podłoże w tym samym miejscu;
Pokrzywdzony miał 32 dwa różnego rodzaju drobne zewnętrzne obrażenia ciała o charakterze urazów świeżych z których część krwawiła i z których co najmniej część miała charakter urazów biernych. Nie sposób jednak przyjąć, że wszystkie one miały charakter urazów biernych i wszystkie powstały wskutek upadków na schodach, takich bowiem upadków, zdaniem biegłych musiałoby być nie mniej niż dziesięć lub kilkanaście, a przy tym konstrukcja drewnianych schodów prowadzących do mieszkania pokrzywdzonego nie wskazuje na takie uwarunkowania, które mogłyby sprzyjać powstaniu takiej liczby obrażeń, nawet jeśliby tych upadków było kilka. Obrażenia na głowie z uwagi na duże ukrwienie tkanek miękkich krwawiły w większym stopniu od innych drobnych ran. Biegli stwierdzili, że wskutek rany tłuczonej głowy pokrzywdzony utracił przytomność na kilka do kilkudziesięciu minut. W miejscu zatem gdzie leżał musiały pozostać ślady jego krwi i musiałyby tam pozostać nawet w wypadku podniesienia i przeniesienia pokrzywdzonego do jego pokoju (czego wszakże oskarżony nie przyznaje twierdząc, że jedynie prowadził bardzo pijanego brata do jego pokoju);
Zgodnie z opinią obu biegłych śmierć pokrzywdzonego nastąpiła w czasie od kilku do kilkudziesięciu minut od chwili doznania ujawnionych obrażeń głowy oraz klatki piersiowej o ile ucisk na klatkę piersiową został w pewnym momencie zwolniony;
Nie jest zatem możliwe aby pokrzywdzony doznał tych obrażeń ciała kilka dni wcześniej. Biegli wykluczyli też aby samo złamanie 20 żeber z rozerwaniem płuca nastąpiło w dniach poprzedzających, pokrzywdzony miałby bowiem trudności z oddychaniem i wykluczyli aby złamania żeber zostały dokonane „na raty”, o czym świadczy charakter tego urazu. Nadto w uzgodnionej w toku rozprawy ocenie biegli wyrazili opinię, że do takiego złamania żeber i tego rodzaju urazu głowy (uwzględniając jego lokalizacje i następstwa) nie mogło dojść na schodach lub klatce schodowej, nawet w wypadku dania wiary oskarżonemu, że przewracał się na pokrzywdzonego i to kilkakrotnie. Biegli sformułowali ostateczny wniosek, że były to urazy czynne, a to znaczy, że zostały one spowodowane działaniem osoby drugiej;
Warto tu także podkreślić, że prawdopodobieństwo prawdziwości relacji oskarżonego o stopniu upojenia alkoholowego pokrzywdzonego w czasie gdy wracali do domu i wchodzili po schodach jest bardzo niewielkie, wręcz znikome. W chwili zgonu zawartość alkoholu w krwi pokrzywdzonego wynosiła 0,4 promille. Zgodnie z podręcznikami medycyny sądowej (por. np. B. Popielski, Medycyna i prawo, W-wa 1968r., s. 33 i n) średnia wartość szybkości wydalania alkoholu z organizmu człowieka waha się od 0,12 do 0,15 promille na godzinę. W innych pracach przyjmuje się przedział od 0,007 do 0,28 promille na godzinę (por. np. T. Marcinowski, Medycyna sądowa, W-wa 1982, s. 519). Nawet jednak przyjmując nieco wyższy współczynnik, w ciągu trzech godzin (przy w pełni wiarygodnym ustaleniu Sądu a quo, że zgon nastąpił pomiędzy godziną pierwszą a 3.30 w nocy) spadek zawartości alkoholu w krwi pokrzywdzonego byłby znacznie niższy od jednego promila (o ile nastąpiła już faza jego wydania z organizmu). W tej sytuacji nawet przyjmując małą odporność pokrzywdzonego na alkohol ale zarazem uodpornienie organizmu wynikające z częstego jego spożywania, nie wydaje się prawdopodobnie aby znajdował się on w takim stanie upojenia alkoholowego jaki opisuje oskarżony, przejawiającym się całkowitą niezbornością ruchową. Takie bowiem zaburzenia pojawiają się dopiero po osiągnięciu stężenia 2-3 promille alkoholu etylowego w krwi. Alkohol prowadzący do stężenia w okolicach 0,5 promille prowadzi jedynie do zaburzeń w procesach kojarzenia i psychomotoryki, zaburzeń spostrzegania, zmniejszenia pojemności uwagi (tak: B. Popielski, J. Kobiela, Medycyna sądowa, W-wa 1972, s.571-572);
Wniosek Sądu a quo co do charakteru i okoliczności doznania zewnętrznych obrażeń ciała przez pokrzywdzonego wyprowadzony z wyników śledczych oględzin miejsca oraz opinii biegłych jest w pełni trafny. Część z tych 32 obrażeń mogła powstać w wyniku upadków na schodach ale dotyczyć to może tych tylko, które nie powodowały krwawienia i tym samym nie pozostawiały śladów na przedmiotach w miejscu ich doznania (bowiem śladów takich nie ujawniono). Pozostałe, w tym te, które powodowały krwawienie, musiały powstać już w pokoju pokrzywdzonego, skoro tylko tam liczne ślady krwi zostały ujawnione;
Fakt wyłamania jednej z desek drzwi wejściowych po pokoju pokrzywdzonego świadczy o tym, że te drzwi były zamknięte od środka, a sprawca wiedział, że po wyłamaniu tej deski może włożyć do środka rękę i drzwi te otworzyć. O tym że nie było to przesunięcie tej deski (listwy) lecz jej wyłamanie bez wątpienia świadczy to, że ujawniono ją na podłodze wewnątrz pokoju oraz jej uszkodzenia. Zarazem jest wysoce prawdopodobne, że skoro była ona wzmacniana taśmą (co wyraźnie widać na zdjęciu) a drzwi były stare, popękana była także ta deska, że nie była zbyt mocno przytwierdzona i jej wyłamanie (wybicie) nie wymagało ani zbyt dużej siły ani też nie powodowało zbyt dużego hałasu (takiego, który musiałby zbudzić panów K. śpiących na parterze domu). W pełni zrozumiałe jest także założenie, że te drzwi były zamknięte od środka. Wprawdzie pokrzywdzony nie zawsze je zamykał ale czynił tak co do zasady. Tym razem, po zajściu z bratem pod wiatą, miał ku temu szczególnie uzasadniony powód. Po wtóre, jeśliby te drzwi nie były zamknięte nie byłoby potrzeby wyłamywania owej deski (listwy). Ustalenie więc, że oskarżony wrócił do pokoju pokrzywdzonego po tym, jak on już zamknął się w środku, dokonane przez Sąd a quo, jest w pełni racjonalne i znajduje uzasadnienie w regułach życiowego doświadczenia;
Ustalone przez biegłych obrażenia ciała pokrzywdzonego, w tym stopień ciężkości obrażeń głowy (ze skutkami wewnątrzczaszkowymi) oraz klatki piersiowej ze złamaniem po 10 żeber po obu stronach oraz rozerwaniem płuca, świadczą bez żadnych wątpliwości o bardzo spotęgowanej agresji fizycznej ze strony oskarżonego oraz dużej sile z jaką zadawał ciosy pokrzywdzonemu w tym, co według biegłych najbardziej prawdopodobne, uciskał jego pierś kolanami lub w ten sposób w nią uderzał.
Biegli zgodnie stwierdzili, że pokrzywdzony po doznaniu obrażeń głowy doznał co najmniej wstrząśnienia mózgu z następową utratą przytomności. Nie ma możliwości ustalenia w oparciu o zgromadzony materiał dowodowy, czy oskarżony najpierw spowodował uraz głowy i utratę przytomności ofiary i następnie kontynuował atak na jego klatkę piersiową, czy też najpierw spowodował obrażenia zewnętrzne i wewnętrzne klatki piersiowej, a w następnej kolejności obrażenia głowy i utratę przytomności pokrzywdzonego. Chociaż bez wątpienia wersja, że w pierwszej kolejności nastąpił uraz głowy jest bardziej prawdopodobna. Niezależnie jednak od tej kolejności, skoro żaden dowód, w tym żaden fakt uboczny, nie wskazują na wieloetapowość działania oskarżonego w pełni uprawnione jest przyjęcie, że w momencie, gdy oskarżony opuszczał pokój pokrzywdzonego ten – o ile jeszcze żył - pozostawał w stanie nieprzytomności, a w każdym razie jego stan był ciężki i musiało to być widoczne w sposób wręcz oczywisty;
Oskarżony nie przedstawił żadnego alibi poza prostym zaprzeczaniem aby był sprawcą śmierci swojego brata. Według jego kompletnie niewiarygodnej wersji posiedział jeszcze z bratem od pół godziny do półtorej godziny (według kolejnych wyjaśnień) i poszedł spać do swojego pokoju gdzie spał do godziny 8 rano, a po bezskutecznych rannych poszukiwaniach telefonów położyć się ponownie spać ponownie i spał tak mocno, że nie słyszał ani pukania sąsiadki ani też dobijania się policjantów;
W swoich wyjaśnieniach oskarżony przedstawił jednak wiele twierdzeń które pozostają w oczywistej sprzeczności z innymi, uznanymi za w pełni wiarygodnymi dowodami, a część z tych twierdzeń wyraźnie ewoluowała w miarę trwania procesu (a tym samym poznawania kolejnych faktów ujawnionych przez organu ściągania). Dotyczy to następujących zwłaszcza okoliczności:
1) Oskarżony przeczy aby pod wiatą doszło do sporu z bratem i aby polecał mu szukanie telefonów – co w świetle innych dowodów okazało się kompletnie niewiarygodne;
2) Oskarżony początkowo przeczy aby brat już pod wiatą miał otarcie czoła ale następnie twierdzi, że tak było sugerując, że był to znacznie wcześniejszy uraz;
3) Początkowo oskarżony stwierdził, że drzwi były stare i miały jakiś „wgniecenie” aby ostatecznie twierdzić, że wcześniej one wyglądały tak jak na zdjęciu z dnia oględzin;
4) Twierdzi, że nigdy źle nie odnosił się do brata i otaczał go opieką ale państwo K. zeznali, że były też przypadki wyraźnej agresji słownej, wskazujące na brak szacunku do brata;
5) Twierdzi, że pokrzywdzony był tak pijany, że przewracał się na schodach pociągając go za sobą, a on kilka razy go pod ramiona go podnosił (liczba tych upadków wzrasta w kolejnych wyjaśnieniach). Po wejściu do pokoju nie mógł brata umieścić na wersalce bo on zsuwał się na podłogę, tak był pijany. Nie przeszkadzało to oskarżonemu aby w tych samych wyjaśnieniach zapytany o stłuczoną doniczkę powiedzieć, że pokrzywdzony poszedł po papierosy lub zapałki do okna i wtedy strącił doniczkę oraz, że rozmawiał z nim o różnych rzeczach jeszcze półtorej godziny. Albo więc pokrzywdzony utracił całkowicie zborność ruchową i tym samym zdolność logicznego porozumiewania się z innymi osobami – co, jak wskazano analizując poziom jego alkoholu w krwi, jest niewiarygodne - albo miał swobodę poruszania się. Tej zresztą wersji przeczy także wynik oględzin miejsca. Z dokonanych utrwaleń wynika, że doniczka leżała daleko od okna, na środku dywanu, a kaktus, który z niej wypadł, jeszcze dalej;
6) Oskarżony stwierdził w dalszej części procesu, że drzwi wejściowe do pokoju pokrzywdzonego już wcześniej wyglądały tak jak na zdjęciu z oględzin. Po pierwsze zdecydowanie przeczą temu jednak świadkowie. Po wtóre, zapytany skąd zatem wzięła się leżąca wewnątrz pokoju deska (listwa) z drzwi odpowiada, że nie potrafi tego wyjaśnić (a listwa ta nosi wyraźne cechy wyłamania);
7) Oskarżony twierdzi, że na kilka dni przed śmiercią, pokrzywdzony dwukrotnie spadł z drabiny (zapewne w celu uwiarygodnienia okoliczności złamania żeber), przy czym o drugim wypadku dowiedział się od syna. Rzecz jednak w tym, że syn K. tego upadku nie widział, dowiedział się o tym zdarzeniu od osoby u której z pokrzywdzonym wykonywali prace, upadek ten nie spowodował obrażeń i pokrzywdzony nie korzystał z pomocy medycznej, a co najistotniejsze, miał on miejsce w lutym, a zatem pół roku wcześniej, a nie tuż przed jego śmiercią;
8) Zapewne dla usprawiedliwienie wyglądu pokoju w chwili oględzin oskarżonych twierdzi, że w pokoju tym zawsze panował bałagan, ale przeczą temu świadkowie, wykluczając aby pokrzywdzony mógł pozostawić na podłodze stłuczoną doniczkę, szklany flakonik i inne przedmioty;
9) Domniemywać należy, że dla uwiarygodnienia faktu, że w godzinach rannych, gdy on poszukiwał telefonów pokrzywdzony jeszcze żył, oskarżony wyjaśnił stanowczo, że na jego prośbę, przypadkowo przechodzący kolega, „puszczał sygnały” ze swojego telefonu komórkowego i razem słuchali czy nie usłyszą dzwonka jego telefonu. Wtedy też z półpiętra miał zapytać brata czy słyszy telefon, a on odpowiedział ze swojego pokoju, że nie słyszy. Jednakże świadek Ż. zaprzeczył temu stanowcza, a oskarżony swoje uprzednio pewne twierdzenie zastąpił oświadczeniem, że nie jest już tego pewien i być może tak nie było;
10) Oskarżony nie potrafi też racjonalnie wyjaśnić, skąd na jego odzieży i prawej nodze znalazły się ślady krwi pokrzywdzonego. Z jednej strony twierdzi, że mogły on powstać jak podnosił pokrzywdzonego na schodach ale z drugiej strony konsekwentnie twierdzi, że pokrzywdzony miał jedynie otarcie na czole z którego krew nie wypływała.
Sąd Apelacyjny, w oparciu o własną analizę zebranego w tej sprawie materiału dowodowego, której rezultaty zostały powyżej przedstawione, potwierdza z całkowitym przekonaniem rzetelność procesu pierwszoinstancyjnego, trafność dokonanych przez Sąd a quo ustaleń faktycznych i pełną poprawność ustalenia co do sprawstwa oskarżonego.
Jedyna wątpliwość jaką miał Sąd Apelacyjny dotyczyła rodzaju zamiaru. Uwzględniając brutalną siłę z jaką oskarżony zadał pokrzywdzonemu ujawnione w toku oględzin ciała oraz sekcji zwłok obrażenia, okoliczności ich zadania oraz wnioski z opinii biegłych, wyrazić trzeba przekonanie, że oskarżony z bardzo wysokim prawdopodobieństwem chciał takie właśnie obrażenia ciała zadać, nie zmierzając wprawdzie do spowodowania śmierci brata i nie godząc się na jej nastąpienie, ale w ramach nieumyślności przewidując taką możliwość. Zamiar w tym także zamiar bezpośredni, tak jak każdy inny fakt wymaga jednak udowodnienia w sposób całkowicie pewny. W tej sprawie zamiar z jakim sprawca działał mógł być ustalony jedynie w oparciu o udowodnione fakty uboczne (dowody pośrednie). Uderzenia zostały zadane z bardzo dużą siła , w newralgiczne dla życia części ciała, pokrzywdzony w chwili zaprzestanie działania oskarżonego znajdował się w bardzo ciężkim stanie i z najwyższym prawdopodobieństwem był nieprzytomny. Zadając tak silne uderzenia nogami, to pięściami bądź kolanami, oskarżony, osoba dorosła, nie zaburzony psychicznie, o inteligencji w normie, doświadczony życiowo z uwagi na swój wiek, bez żadnych wątpliwości zdawał sobie sprawę ze swojej zdecydowanej przewagi siły fizycznej, z wieku pokrzywdzonego i jego kondycji fizycznej oraz tego, że dając mu ciosy z taka siłą może spowodować u niego ciężkie obrażenia ciała. Mimo tego pozostawił go na podłodze niekompletnie ubranego i poszedł spać do swojego pokoju. Nie zainteresował się jego stanem ani o godzinie ósmej rano, kiedy szukał telefonów, ani później, lecz ponownie poszedł do siebie (i jak twierdzi ponownie zasnął). Nie ma zatem żadnych wątpliwości co do tego, że oskarżony przewidywał możliwość spowodowania u swojego brata ciężkich obrażeń ciała i na to się godził. I nie ma też wątpliwości co do tego, że powodując takie obrażenia ciała mógł i powinien przewidzieć, że ich skutkiem może być śmierć pokrzywdzonego.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego, wskazane wyżej okoliczności, zwłaszcza pamiętając o tym, że ustalone one zostały w procesie poszlakowym, nie dają jednakże całkowitej, stu procentowej, pewności, że oskarżony odnośnie spowodowania ciężkich obrażeń ciała działał z zamiarem bezpośrednim. Innymi słowy, że on chciał doprowadzić do ciężkiego uszkodzenia ciała brata. Samo najwyższe nawet prawdopodobieństwo nie może być uznane za wystarczające. Nie można wykluczyć, że ten skutek on jedynie przewidywał i na jego wystąpienie się godził, chociaż tego nie chciał, nie zmierzał bezpośrednio do jego wywołania.
Z powyższych powodów Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego przyjmując, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym (wynikowym) spowodowania ciężkich obrażeń ciała pokrzywdzonego, o jakich mowa w art. 156 § 1 k.k.
Nie znalazł natomiast Sąd ad quem podstaw do łagodzenie wymierzonej oskarżonemu kary. Kara wymierzona oskarżonemu przez Sąd pierwszej instancji jest karą bardzo łagodną i uwzględnia wszystkie okoliczności przemawiające na korzyść oskarżonego. Dalsze jednak jej łagodzenie nie znajdowałoby uzasadnienia w dyrektywach prewencji szczególnej i ogólnej, stępiałoby funkcje wychowawczą kary i kolidowałoby ze społecznym poczuciem sprawiedliwości.
Z tych względów Sad Apelacyjny orzekł jak w części dyspozytywnej, zwalniając oskarżonego od opłaty oraz wydatków za postępowanie odwoławcze z uwagi na brak jego stałego zatrudnienia.