Sygn. akt XIV K 264/14

UZASADNIENIE

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego ujawnionego w toku rozprawy głównej, Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 13 czerwca 2013 r. około godziny 16.00 T. B. (1) chciał wjechać na teren posesji przy ul. (...) w W., gdzie mieszkał. Podjeżdżając do nieruchomości zauważył, że na podjeździe stoi samochód marki T. (...) o tablicach rejestracyjnych (...), który blokuje mu wjazd. W samochodzie tym na miejscu kierowcy siedział L. G.. T. B. (1), widząc tą sytuację zadzwonił na Policję i następnie użył sygnału dźwiękowego. Wówczas oskarżony przesunął samochód w celu umożliwienia wyjazdu na posesję oskarżycielowi. T. B. (1), mimo iż mógł już wjechać na posesję, nie zrobił tego, tylko wyszedł ze swojego samochodu i podszedł do samochodu oskarżonego. Między mężczyznami doszło do wymiany zdań. Padły niecenzuralne słowa. Następnie gdy T. B. (1) wrócił do swojego samochodu, L. G. wysiadł ze swojego pojazdu i zbliżył się do samochodu T. B. (1). Dalej z obu stron padały niecenzuralne słowa. W końcu oskarżony stwierdził, że skoro oskarżyciel subsydiarny nie potrafi zaakceptować, że ktoś na chwilę zatrzymuje się na jego podjeździe, to powinien wyprowadzić się z miasta i nie utrudniać życia sobie i innym, bo w przeciwnym razie go „zajebie”. W trakcie tej kłótni T. B. (1) został uderzony przez L. G. w okolice klatki piersiowej oraz kopnięty w prawą nogę w okolicach kostki. Chwilę po tym nadeszła była żona oskarżonego z dzieckiem odebranym ze szkoły i poprosiła, by oskarżony wsiadł do samochodu po czym odjechali. Zatrzymali się przy następnym podjeździe i oskarżony zadzwonił po Policję, a następnie powrócił na miejsce zdarzenia, by czekać na jej przyjazd. Gdy Policja przyjechała oskarżony poinformował ich o zajściu. Rozmawiał z policjantami przed posesją T. B. (1).

W tym czasie gdy oskarżonym odjechał T. B. (1) wjechał na posesję i zjechał do garażu podziemnego. Gdy oskarżony rozmawiał z Policją, oskarżyciel nie podszedł do policjantów, by zgłosić zdarzenie. T. B. (1) był zdenerwowany całą sytuacją. Zrelacjonował zdarzenie obecnemu w garażu R. G..

(dowody: wyjaśnienia oskarżonego k. 213-214, w części zeznania T. B. (1) k. 215-217, k. 1-2, zeznania świadka R. P. (1) k.247-248, k. 70-71, zeznania świadka R. G. k. 268-269, k. 32, zeznania B. G. k. 285-285v, k. 213-215 z akt XIV K 629/13, zeznania świadka D. H. k. 285v, k. z akt XIV K 629/13, zeznania świadka M. Z. k. 287 z akt XIV K 629/13, obdukcja k. 211)

L. G. ma 61 lat. Jest rozwiedziony, ma jedno dziecko – dorosłego syna w wieku 40 lat. Posiada wykształcenie średnie techniczne, otrzymuje rentę w wysokości 830 zł. Był uprzednio leczony psychiatrycznie. Nie był dotychczas karany. W dniu 10 marca 2015r. warunkowo umorzono przeciwko niemu postępowanie o czyn z art. 157 § 2 k.k. Oskarżony leczył się psychiatrycznie. Biegli nie stwierdzili u oskarżonego choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Rozpoznali natomiast epizod depresyjny ciężki bez objawów psychotycznych u osoby z zaburzeniami adaptacyjnymi depresyjnymi. W odniesieniu do czynu oskarżony nie miał zniesionej ani ograniczonej zdolności rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Poczytalność oskarżonego nie budziła wątpliwości.

(dane osobopoznawcze k. 83, karta karna k. 35, k. 280, opinia biegłych k. 194-196)

Oskarżony przed Sądem nie przyznał się do stawianego mu zarzutu i wyjaśnił, około godziny 16.00 przyjechał z żoną, by odebrać dziecko ze szkoły przy ul. (...). Ponieważ przed szkołą nie było możliwości zaparkowania, żona oskarżonego zatrzymała się na podjeździe nieruchomości T. B. (1) i poszła po dziecko do szkoły. Oskarżony przesiadł się na miejsce dla kierowcy, by w razie potrzeby przesunąć samochód. Po chwili usłyszał klakson, więc przesunął samochód, by umożliwić wjazd na posesję oskarżycielowi. Na to T. B. (1) zareagował w ten sposób, że podszedł do jego samochodu, otworzył jego drzwi i użył względem niego wulgarnych słów, a następnie zatrzasnął drzwi z powrotem. Na to oskarżony otworzył drzwi i wówczas T. B. (1) strącił mu okulary i odszedł do swojego samochodu. Wówczas oskarżony wyjaśniał, że wyszedł ze swojego samochodu i podszedł do pojazdu T. B. (1) i wywiązała się pomiędzy nimi kłótni, podczas której powiedział, że jeśli oskarżyciel nie potrafi współżyć i zrozumieć, że ktoś potrzebuje się zatrzymać na chwilę to powinien wyprowadzić się z miasta i nie utrudniać życia innym. Następnie nadeszła żona oskarżonego, do której oskarżyciel odezwał się wulgarnie. Po tym oskarżony wraz z żoną i dzieckiem odjechali z miejsca zdarzenia i zatrzymali się przy następnym podjeździe, a oskarżony zadzwonił po Policję, a następnie powrócił na miejsce zdarzenia, by czekać na jej przyjazd. Gdy Policja przyjechała oskarżony poinformował ich o zajściu. Oskarżony odniósł się również do swojej sytuacji zdrowotnej, podając, że w tym dniu był po zabiegu i niepotrzebnie wysiadł z samochodu. Stanowczo zaprzeczył, by groził pozbawieniem życia i zdrowia (k. 213-214).

Sąd zważył, co następuje:

Wyjaśnienia oskarżonego wespół z pozostałymi dowodami ujawnionymi na rozprawie Sąd ocenił w oparciu o reguły art. 7 k.p.k., zgodnie, z którymi Sąd ocenia dowody swobodnie, z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania, jak i wskazań wiedzy oraz doświadczenia życiowego.

W ocenie Sądu wyjaśnienia oskarżonego L. G. zasługiwały na wiarę. Podawane przez oskarżonego okoliczności co do tego, że przyjechał wraz z byłą żoną, by odebrać dziecko ze szkoły, że samochód został zaparkowany na podjeździe do nieruchomości przy ul. (...) i że oczekiwał w samochodzie na powrót byłej żony wraz dzieckiem znajduje odzwierciedlenie zarówno w zeznaniach świadka B. G. jak i T. B. (1). Sąd dał również wiarę wyjaśnieniom oskarżonego odnośnie tego, że przesunął samochód, gdy T. B. (1) użył sygnału dźwiękowego i umożliwił wjazd na posesję oskarżycielowi. Również nie było podstaw, by negować wyjaśnienia oskarżonego co do tego, że pomiędzy mężczyznami doszło do kłótni, podczas której padały niecenzuralne słowa. Potwierdził to bowiem w swoich zeznaniach R. P. (1), wskazując, że „doszło do jakiejś utarczki słownej” (k. 248), jak i R. G., który również mówił o „pyskówce i awanturze”. W swoich wyjaśnieniach oskarżony nie starał się umniejszać swojej roli w tym zdarzeniu. Przyznał, że doszło do „wymiany uprzejmości” i że powiedział, co myśli o oskarżycielu. Przyznał, że padły słowa typu „bydlaku” i powiedział, skoro oskarżyciel subsydiarny nie potrafi współżyć i zaakceptować, że ktoś na chwilę zatrzymuje się na jego podjeździe, to powinien wyprowadzić się z miasta i nie utrudniać życia sobie i innym, przy czym zaprzeczył, by groził oskarżycielowi pozbawieniem życia i zdrowia. Wyjaśnienia oskarżonego są w tym względzie przekonywujące. Oskarżony szczerze przyznał bowiem, że padły z jego ust obraźliwe słowa, przyznał, że zasugerował oskarżonemu, by ten wyprowadził się z miasta. Nie próbował zatem zaprzeczać, że doszło do konfliktu z oskarżycielem subsydiarnym. Logiczne potrafił również wyjaśnić czemu tak powiedział. Wskazał bowiem, że słowa te wynikały z zachowania oskarżonego, który nie potrafił zaakceptować tego, że ktoś zatrzymuje się na chwilę na jego podjeździe i że jest to wyraz nieprzystosowania do życia wśród ludzi w mieście. Na wiarygodne zasługiwały również wyjaśnienia oskarżonego co do tego, że nie groził pozbawieniem życia i zdrowia T. B. (1). Oskarżony nie znał bowiem T. B. (1), zobaczył go po raz pierwszy w dniu zdarzenia w związku z konfliktem, który wyniknął z zaparkowania samochodu na podjeździe oskarżyciela. Przyznał, że padały z jego ust względem oskarżyciela wulgarne sformułowania, ale wyniknęły one z jego zdenerwowania i z sytuacji jaka powstała na miejscu, a nie z chęci pozbawienia życia czy zdrowia oskarżyciela. Za wiarygodnością słów oskarżonego świadczy również jego zachowanie po zdarzeniu. Oskarżony bowiem sam zadzwonił na Policję i zaczekał na jej przyjazd, by opisać zajście. Później nie miał już ani nie szukał kontaktu z T. B. (1).

Sąd dał wiary zeznaniom oskarżyciela prywatnego T. B. (1) co do tego, że oskarżony około godz. 16:00 zatrzymał się na jego podjeździe i że uniemożliwił mu wjazd na posesję, a później między mężczyznami doszło do kłótni, podczas której padały słowa powszechnie uznane za obraźliwe i że po zakończeniu scysji wjechał do garażu. Taki przebieg zdarzenia znalazł bowiem odzwierciedlenie w pozostałym zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym, zarówno wyjaśnieniach oskarżonego jak i zeznań świadków R. P. (1) i R. G. powołanych na etapie wyjaśnień oskarżonego. Sąd nie dał natomiast wiary zeznaniom oskarżyciela co do tego, że oskarżony mu groził i że groźba wywołała u oskarżyciela uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Oskarżyciel bowiem na pierwsze pytanie Sądu odpowiedział, „że to była prawie bezpośrednia groźba” i dalej powiedział, że oskarżony kazał mu się wyprowadzić z W., czego zresztą oskarżony nie negował w swoich wyjaśnieniach, podając uzasadnienie dla takiego stwierdzenia. Wskazał dalej, że „zachowanie oskarżonego zaniepokoiło go” (k. 216). Dopiero w dalszej części swoich zeznań oskarżyciel stwierdził, że uważał, że oskarżony może spełnić swoje groźby, gdyż przystąpił do ich realizacji i zaczął go kopać. Stwierdził też, że skoro oskarżony w wulgarny sposób kazał mu opuścić miasto, to mógł się po nim wszystkiego spodziewać i bał się, że oskarżony go wykończy. Zeznania oskarżyciela po pierwsze nie są spójne. Najpierw oskarżyciel stwierdził bowiem, że to była prawie bezpośrednia groźba, że czuł się tylko zaniepokojony, by za chwilę stwierdzić, że jednak bał się, że oskarżony go wykończy. Poza tym zachowanie oskarżyciela po zdarzeniu również nie wskazywało na to, by słowa oskarżonego wywołałby w nim stan uzasadnionej obawy. Po wjechaniu bowiem do garażu, wyglądał co się dzieje na zewnątrz i zobaczył, że Policja stoi i rozmawia z oskarżonym. Nie podszedł jednak do policjantów, by poinformować, że czuje się zagrożony ze strony oskarżonego tylko obserwował całe zdarzenie i dopiero później zadzwonił na Policję. Również z zeznań świadka R. P. (2), z którym oskarżony rozmawiał po zdarzeniu wynikało, że oskarżyciel był zdenerwowany całym zajściem, ale nie był przerażony. Także R. G. zwrócił przede wszystkim uwagę na zdenerwowanie oskarżyciela zdarzeniem, zestresowanie, a nie przerażenie i poczucie zagrożenia dla życia czy zdrowia. W ocenie Sądu zeznania oskarżyciela w tym zakresie były wyolbrzymione i miały na celu przedstawienie oskarżonego w jak najbardziej niekorzystnym świetle.

Za wiarygodne Sąd uznał zeznania świadków R. G. i R. P. (1), którzy w sposób szczery, wskazali gdzie znajdowali się w chwili zajścia i co za tym idzie nie słyszeli jakie słowa padały podczas kłótni między oskarżonym a oskarżycielem.

Z zeznań R. P. (1) wynikało w sposób jednoznaczny, że doszło do „utarczki słownej”. Świadek przyznał również, że rozmawiał po zdarzeniu z oskarżycielem na temat zdarzenia i że ten był poddenerwowany sytuacją, ale nie był przerażony. Wprawdzie podczas pierwszego przesłuchania wspomniał o groźbach karalnych, ale nie był w stanie podać na ten temat żadnych szczegółów, w tym czego miały dotyczyć, a w związku z upływem czasu nie był w stanie nic więcej w tym względzie dodać. Trzeba podkreślić, że świadek przede wszystkim zwrócił uwagę na zdenerwowanie oskarżyciela. Zdecydowanie wskazał, że nie był on przerażony całą sytuacją. Zeznania świadka były w ocenie Sądu rzeczowe i logiczne. Był on osobą obcą dla oskarżonego jak i oskarżyciela i w sprawie nie ujawniły się okoliczności, które nakazywałyby przypuszczać, że jego zeznania nie są obiektywne.

Również jeśli chodzi o zeznania R. G. to Sąd dał im wiarę. Świadek ten rozmawiał z oskarżycielem bezpośrednio po zdarzeniu i wskazał na to, że T. B. (2) był zdenerwowany całym zajściem. Natomiast z zeznań świadka nie wynikało, by oskarżyciel był przerażony, by komunikował, że boi się o swoje życie i by wyrażał chociażby konieczność zadzwonienia po Policję czy by prosił w tym względzie sąsiada o pomoc. Świadek przyznał, że oskarżyciel pokazywał mu nogę, w którą oskarżony go uderzył i że mówił o tym, że mu grożono i że jego wypowiedź była chaotyczna przy czym sam nie słyszał słów, które padły między oskarżonym a T. B. (1). To, że padły groźby wiedział z relacji oskarżyciela. Relacja świadka była rzeczowa i konsekwentna. Nie starał się on umniejszać roli którejkolwiek ze stron z zdarzeniu. Był on osobą obcą dla stron i brak było podstaw dla kwestionowania jego zeznań.

Zeznania M. Z. oraz D. H. również z ocenie Sądu były wiarygodne choć zeznania tych świadków nie przyczyniły się do poczynienia istotnych okoliczności w sprawie, gdyż nie byli naocznymi świadkami zajścia, a z racji wykonywanego zawodu mieli wielokrotnie do czynienia z podobnymi zgłoszeniami.

Również zeznania B. G. należało uznać za wiarygodne, choć nie była ona świadkiem przebiegu tego zdarzenia i przyszła na miejsce po tym jak już padły z ust oskarżonego słowa sugerujące wyprowadzenie się oskarżyciela z miasta. Przy czym istotny był opis zachowania oskarżyciela, który podała. Z zeznań tych nie wynikało bowiem, by T. B. (1) był przerażony czy zastraszony, a wręcz przeciwnie podała, że odezwał się względem niej w sposób bardzo wulgarny. W związku z tym świadek zdecydowała, by natychmiast odjechać z miejsca zdarzenia. Jej relacja co do tego, że oskarżony zatrzymał się na następnym podjeździe, zadzwonił na Policję, a następnie wrócił na miejsce zdarzenia i rozmawiał z Policją koreluje w tym względzie z wyjaśnieniami oskarżonego. Sąd miał na względzie, że świadek była byłą żona oskarżonego i uważała siebie za częściowo winną całemu zajściu i z tych względów mogła nie być całkiem obiektywna. Należy jednak wskazać, że z zeznań świadka wynikało, że poczuła się ona szczególnie dotknięta, wulgarnymi słowami, które padły z ust oskarżonego. Świadek miała opory przed Sądem, by przytoczyć te słowa. Słowa te miały o tyle znaczenie, że wskazywały na zachowanie oskarżyciela i pozwalały na ocenę jego stanu psychicznego po wypowiedzeniu rzekomych gróźb przez oskarżonego.

Opinię sądowo - psychiatryczną dotyczącą oskarżonego, Sąd ocenił jako dokładną, fachową i wyczerpującą. Biegli psychiatrzy na podstawie przeprowadzonych badań oraz w oparciu o całą zebraną dokumentację medyczną nie stwierdzili u oskarżonego objawów choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Rozpoznali natomiast epizod depresyjny ciężki bez objawów psychotycznych u osoby z zaburzeniami adaptacyjnymi depresyjnymi. Stan ten w odniesieniu do czynu nie znosił ani nie ograniczał zdolności oskarżonego do rozpoznania czynu jak i pokierowania swym postępowaniem. W ocenie Sądu opinia ta została sporządzona zgodnie z wiedzą i doświadczeniem zawodowym. Poza tym nie była kwestionowana przez strony postępowania.

W ocenie Sądu pozostałe dowody tj. zdjęcia (k. 212), prywatna opinia sądowo -lekarska (k. 211), dokumentacja lekarska (k.113-165, k. 167-179), karty karne (k.39, k. 279-280), wyrok wraz z uzasadnieniem wydany w sprawie XIV K 629/13 są w pełni wiarygodne. Znane i udokumentowane było źródło powołanych dokumentów, pochodzących w większości od organów państwowych i wytworzonych zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Ponadto żaden z uczestników postępowania nie zgłaszał zastrzeżeń, co do prawdziwości lub rzetelności analizowanych dowodów, a w ocenie Sądu nie istniały wątpliwości co do ich autentyczności.

L. G. stanął pod zarzutem tego, że w dniu 13 czerwca 2013r. przed budynkiem przy ul. (...) w W. kierował groźby pozbawienia życia i zdrowia wobec T. B. (1), które wzbudziły u pokrzywdzonego obawę ich spełnienia, przy czym działał w miejscu publicznym z rażącym lekceważeniem porządku publicznego tj. o czym z art. 190 § 1 k.k. w zw. z art. 57 a) k.k.

Przestępstwo penalizowane w art. 190 § 1 k.k. polega na grożeniu innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby jej najbliższej.

Treścią groźby karalnej jest zapowiedź popełnienia przestępstwa, a zatem zbrodni lub występku (ale nie wykroczenia) na szkodę zagrożonego lub jego osoby najbliższej. Forma groźby nie ma znaczenia. Może być wyraźna lub dorozumiana, wyrażona słowem, gestem lub innym zachowaniem się, które w zamiarze grożącego ma być zrozumiane jako groźba popełnienia przestępstwa i w rzeczywistości może być tak zrozumiana.

Wskazać należy, na tle rozważań o znamionach przestępstwa z art. 190 § 1 kk, że nie jest konieczne, aby grożący miał w rzeczywistości zamiar zrealizowania groźby ani to, czy istnieje obiektywna możliwość jej realizacji.

Omawiany występek należy do kategorii przestępstw materialnych, co oznacza, że do jego dokonania konieczne jest wystąpienie skutku w postaci wzbudzenia w zagrożonym uzasadnionej obawy, że groźba zostanie spełniona.

Samo zatem subiektywne odczuwanie obawy przez zagrożonego nie jest wystarczające do przypisania grożącemu czynu z art. 190 k.k., gdyż zgodnie z treścią art. 190 k.k. powstała w zagrożonym obawa spełnienia groźby musi być uzasadniona. Obawa uzasadniona to taka, która obiektywnie robi wrażenie jej spełnienia (wyrok SA w Lublinie z dnia 30 stycznia 2001 r., II AKa 8/01). Wykazawszy więc, że groźba subiektywnie (w odczuciu pokrzywdzonego) wywołała obawę jej spełnienia, należy zweryfikować obiektywnie, czy zagrożony mógł w danych okolicznościach w ten sposób groźbę odebrać (wyrok SA w Krakowie z dnia 4 kwietnia 2002 r., II AKa 163/02, KZS 2002, z. 7-8, poz. 44). Decydować więc będą przesłanki odwołujące się do okoliczności i sposobu wyrażenia groźby, które mogą uzasadniać realną obawę, iż będzie spełniona. Konieczne jest również posłużenie się wzorcem przeciętnego człowieka o właściwościach zbliżonych do pokrzywdzonego, o jego osobowości, statusie społecznym (wyrok SN z dnia 9 września 2002 r., IV KKN 508/99). Innymi słowy, obawa zagrożonego, że groźba do niego skierowana będzie spełniona, jest wtedy uzasadniona, jeżeli każdy człowiek o podobnej do zagrożonego osobowości i w podobnej sytuacji również odczuwałby obawę przed taką groźbą (W. Świda. Prawo karne. Warszawa 1978, s. 519). Przy ocenie zdolności wypowiedzianej groźby do wywołania obawy ważne jest również uwzględnienie wcześniejszych relacji pomiędzy sprawcą i pokrzywdzonym (wyrok SN z dnia 7 października 2008 r., III KK 153/08, Biul. PK 2009, nr 1, s. 15).

Z kolei zgodnie z art. 115 § 21 k.k. występkiem o charakterze chuligańskim jest występek polegający na umyślnym zamachu na zdrowie, na wolność, na cześć lub nietykalność cielesną, na bezpieczeństwo powszechne, na działalność instytucji państwowych lub samorządu terytorialnego, na porządek publiczny, albo na umyślnym niszczeniu, uszkodzeniu lub czynieniu niezdatną do użytku cudzej rzeczy, jeżeli sprawca działa publicznie i bez powodu albo z oczywiście błahego powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego.

W myśl art. 57a) § 1 k.k. skazując za występek o charakterze chuligańskim, sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę.

Ujawniony w sprawie materiał dowodowy, zdaniem Sądu, nie pozwolił na przypisanie oskarżonemu popełnienia zarzucanego mu czynu.

W ocenie Sądu, że w trakcie wymiany zdań między oskarżonym a oskarżycielem nie padła groźba pozbawienia życia i zdrowa, która wzbudziłyby u pokrzywdzonego uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona.

Po pierwsze należy zauważyć, że między oskarżonym a T. B. (1) doszło do kłótni, podczas której z obydwu stron padały słowa wulgarne. Obaj mężczyźni byli zdenerwowani zaistniałą sytuacją. Po drugie trzeba zwrócić uwagę jak wyglądało zachowanie pokrzywdzonego bezpośrednio po słowach oskarżonego o tym, że T. B. (1) powinien wyprowadzić się z W.. Po całym zajściu T. B. (1) wjechał bowiem do garażu i następnie wyglądał co się dzieje na zewnątrz. Natomiast gdy zobaczył, że Policja stoi i rozmawia z oskarżonym nie podszedł do policjantów, by poinformować, że czuje się zagrożony tylko obserwował całe zdarzenie, a następnie zrelacjonował je sąsiadom. Z zeznań świadka R. P. (2) wynikało przede wszystkim, że oskarżyciel był zdenerwowany całym zajściem, ale nie był przerażony i nie wyrażał obawy o swoje życie i zdrowie. Także R. G. zwrócił przede wszystkim uwagę na zdenerwowanie oskarżyciela zdarzeniem, zestresowanie, a nie przerażenie i poczucie zagrożenia dla życia czy zdrowia.

Także na pierwsze pytanie Sądu T. B. (1) odpowiedział, „że to była prawie bezpośrednia groźba” i dalej powiedział, że oskarżony kazał mu się wyprowadzić z W., a następnie wskazał, że zachowanie oskarżonego zaniepokoiło go (k. 216). Z powyższych stwierdzeń, składanych na początku zeznań, w ramach swobodnej wypowiedzi, trudno dopatrywać się, że pokrzywdzony rzeczywiście poczuł obawę, że grozi mu coś ze strony oskarżonego. Dopiero w dalszej części swojej wypowiedzi, stwierdził, że uważał, że oskarżony może spełnić swoje groźby, gdyż przystąpił do ich realizacji i zaczął go kopać i że skoro oskarżony w wulgarny sposób kazał mu opuścić miasto, to mógł się po nim wszystkiego spodziewać. Zestawienie jednak tych twierdzeń z późniejszym zachowanie pokrzywdzonego poddają w wątpliwość, że zachowanie oskarżonego wywołało w pokrzywdzonym uzasadnioną obawę o swoje życie i zdrowie.

Również z zeznań świadka B. G. nie wynikało, by T. B. (1) był przerażony czy zastraszony całym zajściem, a wręcz przeciwnie podała, że odezwał się względem niej w sposób bardzo wulgarny. W związku z tym świadek chciała, by natychmiast odjechać z miejsca zdarzenia, co też oskarżony uczynił. Zachowanie zatem pokrzywdzonego nie wskazuje na to, by czuł obawę o swoje życie czy zdrowie, a wręcz przeciwnie był sam niechętnie nastawiony do oskarżonego i jego żony.

Na uwagę również zasługuje fakt, że oskarżony i oskarżyciel nie znali się przed tym zdarzeniem. Oskarżony był osobą obcą dla T. B. (1), a pobyt oskarżonego przed posesją oskarżyciela wynikał tylko z potrzeby odebrania dziecka znajomych ze szkoły i miał charakter wyłącznie incydentalny.

Wszystkie powołane powyżej okoliczności, w ocenie Sądu, prowadzą do wniosku, że zachowanie oskarżonego nie wypełniło znamion czynu zabronionego określonego w art. 190 § 1 k.k.

Z tych względów Sąd na podstawie 414 § 1 k.p.k. w zw. z art. 17 § 1 pkt. 2 k.p.k. uniewinnił oskarżonego od zarzucanego mu czynu.

Jednocześnie Sąd zasądził na rzecz obrońcy z urzędu adw. A. G. kwotę 648 złotych tytułem nieopłaconej pomocy prawnej ustalonej na podstawie zgodnie z § 2 ust. 3 w zw. z § 14 ust. 2 pkt. 1 i § 16 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz.U.2013.461 ).

Z kolei na podstawie art. 640 k.p.k. w zw. z art. 632 pkt.1 k.p.k. kosztami postępowania Sąd obciążył T. B. (1) w całości, zasądzając od niego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 797,04 zł tytułem zwrotu wydatków, na które składało się wynagrodzenie obrońcy z urzędu.

Mając na względzie powyższe, sąd orzekł jak w wyroku.