Sygn. akt IV Ka 501/17

UZASADNIENIE

Apelacja oskarżyciela jest niezasadna, gdyż podniesiony w niej zarzut błędów w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia należy uznać za chybiony i jako taki nie zasługujący na uwzględnienie.

Na wstępie rozważań podnieść należy, iż wywody skarżącego sprowadzają się w istocie rzeczy do zanegowania części ustaleń faktycznych poczynionych przez Sąd Rejonowy. Opierają się one jednak na odmiennej interpretacji zebranych w sprawie dowodów i nie przedstawiają jakichkolwiek przekonujących argumentów, podważających prawidłowość i słuszność rozumowania Sądu I instancji. Dokonane bowiem przez Sąd meriti ustalenia faktyczne w pełni odpowiadają zebranym w sprawie dowodom, a nade wszystko są wynikiem wszechstronnej oraz wnikliwej ich analizy. Zważyć trzeba, iż przekonanie Sądu I instancji o niemożności przypisania sprawstwa i winy oskarżonemu, pozostaje pod ochroną prawa procesowego, nie wykraczając poza ramy zasady swobodnej oceny dowodów. Nie budzi wątpliwości, że ocena wartości zgromadzonych w sprawie dowodów została dokonana przez Sąd I instancji w sposób obiektywny oraz zgodnie z wiedzą i doświadczeniem życiowym i jako taka, spełnia kryteria przewidziane w art. 2 § 2 k.p.k., art. 4 k.p.k. i art. 7 k.p.k. Sąd I instancji szczegółowo i rzetelnie odniósł się do wszystkich okoliczności faktycznych ujawnionych w toku przeprowadzonego postępowania dowodowego. Jednocześnie zaś konkluzje Sądu meriti stanowią wynik rozważenia wszystkich okoliczności oraz zostały wyczerpująco i logicznie – z uwzględnieniem wskazań wiedzy, doświadczenia życiowego i prawidłowego rozumowania – uzasadnione w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku.

Natomiast zarzuty przedstawione w skardze apelacyjnej mają wyłącznie charakter subiektywnej polemiki, opierającej się na niekorzystnej dla oskarżonego interpretacji przeprowadzonych dowodów, nie znajdującej potwierdzenia w realiach niniejszej sprawy. Skarżący nie przedstawia w istocie żadnych istotnych kontrargumentów mających wskazywać na wadliwe rozumowanie Sądu I instancji.

W szczególności nie można podzielić twierdzeń oskarżyciela, że zebrany w sprawie materiał dowodowy wykazał, iż to oskarżony B. K. dokonał osobiście wyrębu zakwestionowanych trzech drzew sosnowych i jednego świerkowego. Czynności tej dopuścił się bowiem świadek M. K., natomiast przetransportowania powyższego drzewa na posesję oskarżonego dokonał inny świadek – P. K.. Wynika to w sposób jednoznaczny właśnie z zeznań świadków M. K. i P. K. oraz wyjaśnień oskarżonego. Nie można tu podzielić twierdzeń skarżącego, że to oskarżony dokonał wycinki przedmiotowych drzew, gdyż tak zeznali świadkowie: P. W., P. R. i Z. W., którzy mieli o tym usłyszeć od samego oskarżonego, na jego posesji, w dniu 11 czerwca 2015 roku. Sąd I instancji wskazał przecież trafnie w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, z jakich powodów zeznania powyższych świadków, w tej właśnie części, nie mogą stanowić na tyle przekonywującego materiału dowodowego, by na tej podstawie budować ustalenia faktyczne. Apelacja polemizuje z takim stanowiskiem nie wykazując jednakże w żaden sposób, aby rozumowanie Sądu Rejonowego było w tym zakresie wadliwe, bądź nielogiczne.

Skoro zatem Sąd meriti prawidłowo ustalił, że oskarżony nie był osobiście obecny przy wycince przedmiotowych drzew, odpowiedzialności za kradzież podległby tylko wówczas, gdyby zlecił M. K. wycięcie drzew z działki należącej do Lasów Państwowych. Tymczasem rzecznik oskarżenia nie zdołał powyższej okoliczności wykazać. Z przedstawionych Sądowi dowodów nie wynika bowiem, aby świadek M. K. celowo wyciął trzy drzewa sosnowe i jedno świerkowe z działki Lasów Państwowych, zamiast z działki leśnej oskarżonego, ani tym bardziej, że zrobił to na polecenie oskarżonego. Brak jest także dowodu na to, że M. K. poinformował oskarżonego, że powyższe cztery drzewa rosły już za granicą jego działki, czy też chociażby, że są w tym względzie jakieś wątpliwości. Z ustaleń Sądu Rejonowego wynika natomiast, że zarówno oskarżony, jaki i M. K. byli zaskoczeni, gdy okazało się, iż część z wyciętych drzew nie pochodzi z działki oskarżonego, tym bardziej, że przebieg granicy był wcześniej konsultowany z leśniczym P. W. (który próbował – ten niewygodny z punktu widzenia oskarżenia fakt – przemilczeć). Jeżeli do tego dodać, że wycięte trzy drzewa sosnowe i jedno świerkowe, rosły tuż za granicą oddzielającą działki Lasów Państwowych i oskarżonego, a sam przebieg granicy był mało czytelny, to jako najbardziej prawdopodobna jawi się wersja, że mieliśmy tu do czynienia z pomyłką, wskutek której świadek M. K., wyciął część z drzew z sąsiedniej działki. Taki fakt rodzi oczywiście odpowiedzialność odszkodowawczą o charakterze cywilnym, natomiast nie odpowiedzialność karną. Dla przypisania sprawcy przestępstwa kradzieży koniecznym jest bowiem wykazanie istnienia po jego stronie zamiaru bezpośredniego zaboru rzeczy w celu przywłaszczenia. Takiego zamiaru nie można domniemywać, lecz należy go udowodnić. Sąd odwoławczy w pełni podziela prezentowany w orzecznictwie pogląd (np. Sąd Apelacyjny w Łodzi w wyroku z dnia 3 października 2006 roku - II AKa 139/06 KZS 2007/5/51), że ustalenia dotyczące zamiaru nie mogą opierać się wyłącznie na fragmentarycznych faktach, wiążących się ze stroną wykonawczą, lecz powinny być wnioskiem koniecznym, wynikającym z analizy całokształtu przedmiotowych i podmiotowych okoliczności zajścia, a zamiaru nie można nigdy domniemywać, ani domyślać się. Zamiar musi być ustalony w sposób pewny, wykluczający jakąkolwiek wątpliwość.

Tymczasem, pomimo twierdzeń skarżącego, z ujawnionych okoliczności sprawy nie wynika, aby oskarżony taki zamiar miał.

Wbrew twierdzeniom autora apelacji czynnikiem decydującym nie może być tu przyznanie się oskarżonego do popełnienia zarzucanego mu czynu na etapie postępowania przygotowawczego. Polska procedura karna nie uznaje bowiem reguły confessio est regina probationum. Natomiast w myśl obowiązującej zasady swobodnej oceny dowodów (art. 7 k.p.k.), także przyznanie się do winy oskarżonego podlega ocenie sądu przez pryzmat zebranych w sprawie dowodów, logiki i doświadczenia życiowego. Sąd jest uprawniony do uznania, że oskarżony nie jest winien zarzucanego przestępstwa, mimo, iż początkowo się do tego przyznawał. Tak właśnie stało się w przedmiotowej sprawie, a Sąd meriti trafnie i wyczerpująco uzasadnił swoje stanowisko. Podzielić należy to rozumowanie, zwłaszcza, że oskarżony przekonywująco wskazał, dlaczego w dochodzeniu przyznał się do winy. Twierdzeń oskarżonego, że chciał on w ten sposób – gdy okazało się, że cztery drzewa były wycięte jednak z sąsiedniej działki – zakończyć całą sprawę, poprzez dobrowolne poddanie się karze, nie można przecież wykluczyć. Także można zrozumieć postawę oskarżonego wycofującego swoje przyznanie się do winy, w sytuacji gdy okazało się, że sprawa wcale nie zakończy się, ani w trybie dobrowolnego poddania się karze, czy też wydania wyroku nakazowego, gdyż sąd postanowił rozpoznawać sprawę na zasadach ogólnych i wezwał oskarżonego na rozprawę, celem jego przesłuchania i przeprowadzenia wszystkich dowodów. Jako szczere należało uznać wyjaśnienia oskarżonego, który stwierdził, że nie widzi problemu, żeby zapłacić za wycięte drzewo, ale nie zgadza się na to, żeby kłamać przed sądem. Trzeba tez zauważyć, że nie doszło do sprzeczności w wersjach prezentowanych przez oskarżonego, gdyż wyjaśnienia złożył on dopiero przez Sądem Rejonowym.

Żadnym argumentem nie może być też podnoszona w apelacji kwestia pocięcia i zużycia przez oskarżonego pozostawionego u niego drewna. Przecież oskarżony nie dokonał powyższej czynności tuż po kradzieży, co rzeczywiście uniemożliwiłoby, a co najmniej utrudniłoby ustalenie, czy ujawnione na posesji oskarżonego ścięte drzewa dadzą się dopasować, do pni ujawnionych na miejscu wycinki. Oskarżony dokonał tego później, gdy niezbędne czynności porównawcze o charakterze procesowym zostały już wykonane. Nie pochwalając oczywiście zachowania oskarżonego, który zużył pozostawione u niego ścięte drzewa, można jednak zrozumieć motywy tego działania (był on przekonany, że skoro poddał się dobrowolnie karze, to cała sprawa jest już ,,załatwiona”). Z faktu tego nie można z cała pewnością wywodzić – w oderwaniu od całokształtu ujawnionych w sprawie okoliczności – o posiadanym przez oskarżonego zamiarze kradzieży przedmiotowego drzewa.

Podsumowując dotychczasowe rozważania zarzut błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, który mógł mieć wpływ na treść orzeczenia, nie zasługuje na uwzględnienie. Sąd I instancji słusznie uznał, że w przedmiotowej sprawie na uznanie oskarżonego za winnego zarzucanego mu czynu nie pozwala zgromadzony w sposób kompleksowy i rzetelnie oceniony materiał dowodowy. W tym miejscu kolejny raz należy podkreślić, iż w pisemnych motywach zaskarżonego wyroku Sąd Rejonowy w sposób logiczny, wnikliwy i szczegółowy uzasadnił swe stanowisko, w zakresie oceny zebranych dowodów. Wyprowadzone wnioski Sądu Rejonowego są wyważone i przekonujące oraz umacniają Sąd Okręgowy w przekonaniu, że Sąd meriti prawidłowo i zgodnie z zasadą swobodnej oceny dowodów dokonał subsumpcji zebranego materiału dowodowego na potrzeby niniejszego postępowania.

Podkreślić należy, że według zasad obowiązującej procedury karnej, to nie oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, lecz oskarżyciel udowodnić winę oskarżonego (art. 5 § 1 k.p.k.). Przepis ten, tym bardziej nabiera na znaczeniu, jeśli zważyć, że niniejsze postępowanie toczyło się według procedury, wprowadzonej ustawą z dnia 27 września 2013 roku o zmianie ustawy - Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247). Natomiast ,,udowodnić”, to znaczy wykazać w sposób nie budzący wątpliwości wiarygodnymi dowodami. Istota domniemania niewinności sprowadza się jak wiadomo do tego, że oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina nie zostanie mu udowodniona, przy czym związana ściśle z domniemaniem niewinności zasada in dubio pro reo (art. 5 § 2 k.p.k.), nakazuje rozstrzygnąć nie dające się usunąć wątpliwości na korzyść oskarżonego. Oznacza to, że udowodnienie winy oskarżonemu musi być całkowite, pewne, wolne od wątpliwości, czego nie można było powiedzieć o przedmiotowej sprawie. Dlatego też, jedynym dopuszczalnym w tym stanie rzeczy rozstrzygnięciem, było wydanie wyroku uniewinniającego.

Mając na względzie powyższe okoliczności Sąd Okręgowy utrzymał zaskarżony wyrok w mocy, jako słuszny i odpowiadający prawu.

W oparciu o przepisy powołane w sentencji wyroku Sąd Okręgowy kosztami procesu za postępowanie odwoławcze obciążył Skarb Państwa.