XII W 2225/17

UZASADNIENIE

W dniu 23 lipca 2017r. R. S., kierując pojazdem marki P. o nr rej. (...), przyjechał z żoną do T.. Około godziny 18:25, poruszając się ul. (...) nie zastosował się do znaku C-2 „nakaz jazdy w prawo za znakiem” i pojechał prosto, nie stosując się również do znaku B-1 „zakaz ruchu w obu kierunkach”. Znaki C-2 i B-1 nie dotyczyły pojazdów dojeżdżających na zaplecze posesji, rowerów i wózków rowerowych, pojazdów zaopatrzenia w godzinach 6:00-9:00 i 19:00-21:00 (nie dłużej niż na 0,5 godziny), z zezwoleniem (...) (na warunkach określonych w zezwoleniu), dojeżdżających do stanowisk zastrzeżonych tzw. kopert, TAXI nie dłużej niż 15 minut, służb miejskich. Do znaku B-1 „zakaz ruchu w obu kierunkach” dodatkowo mogli nie stosować się kierowcy posiadający abonament w okresie od 1 listopada do 31 marca. Następnie R. S. zaparkował pojazd w miejscu obowiązywania znaku D-18 „parking” z dopiskiem „dotyczy pojazdów: zaopatrzenia w godzinach 6:00-9:00 i 19:00-21:00 (nie dłużej niż 0,5 godz.), z zezwoleniem (...) (na warunkach określonych w zezwoleniu) w godzinach poza dostawami”. Patrolujący ul. (...) strażnicy miejscy Z. S. i R. W., widząc nie stosowanie się przez kierującego P. do znaków drogowych postanowili podjąć interwencję. R. S. oświadczył strażnikom, że zatrzymał pojazd w tym miejscu, ponieważ przyjechał do rodziny i nie miał gdzie zaparkować, a strażnicy mają się wziąć do uczciwej roboty. Strażnik Z. S., w związku z ujawnionymi wykroczeniami, przedstawił się i poprosił R. S. o dokumenty. Ten stwierdził wtedy, że strażnik niczego nie dostanie i ma cyt. „wypierdalać”. Z. S. stojąc przy (...) pouczył kierowcę, że ma obowiązek okazać mu dokumenty, a jeśli nie poda swoich danych osobowych, to w celu ustalenia tożsamości zostanie wezwany patrol policji. W trakcie interwencji R. S., nie bacząc, że obok przechodzą osoby postronne z dziećmi, używał słów wulgarnych. Została mu wówczas zwrócona uwaga, by zachowywał się zgodnie z prawem. Po chwili R. S. okazał dokumenty w postaci dowodu osobistego, prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego pojazdu. W trakcie kontroli okazało się, że pojazd nie posiada aktualnych badań technicznych, dlatego strażnik Z. S., za pośrednictwem dyżurnego SM, wezwał patrol policji. Podczas interwencji R. S. wyszedł z samochodu, robił zdjęcia i w dalszym ciągu wypowiadał słowa wulgarne. Uspokoił się, gdy zaczął nagrywać przebieg interwencji. Przybyły na miejsce zdarzenia policjant zatrzymał dowód rejestracyjny pojazdu P., wydając kierowcy pokwitowanie. R. S. został pouczony, że za popełnione wykroczenia w ruchu drogowym i używanie słów wulgarnych zostanie skierowany do sądu wniosek o ukaranie. Przeprowadzający interwencję Z. S. poinformował kierującego P., że gdyby nie jego zachowanie i używanie wulgaryzmów, czynności związane z wykroczeniami drogowymi mogłyby się zakończyć pouczeniem.

(dowód: zeznania świadka Z. S. k. 9v e-protokół k. 38v czas nagrania 00:21:00 - 00:38:50; zeznania świadka R. W. e-protokół k. 40 czas nagrania 00:01:30 - 00:06:00; dokumentacja fotograficzna k. 4-8 ujawniona e-protokół k. 38v czas nagrania 00:42:30, notatka urzędowa k. 2-2v, szkic sytuacyjny k. 3 - dokumenty ujawnione e-protokół k. 40 czas nagrania 00:07:58)

R. S. prowadzi działalność gospodarczą. Jego średni dochód roczny za 2016 rok wyniósł około 100.000 zł. Jest właścicielem domu, działek budowlanych, samochodów. Jest żonaty, ma dwoje dzieci, w tym jedno na utrzymaniu. Był uprzednio karany za wykroczenia w ruchu drogowym.

(dowód: dane osobopoznawcze e-protokół k. 38 czas nagrania 00:02:40; informacja o wpisach w ewidencji kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego k. 34 - dokument ujawniony e-protokół k. 40 czas nagrania 00:07:58).

Obwiniony R. S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Wyjaśnił, że w tym dniu przyjechał z żoną to T.. Był umówiony w sprawie zakupu silnika elektrycznego na ul. (...). Ponieważ silnik ten ważył około 150 kg, sprzedający powiedział mu, że wprawdzie jest tam zakaz, ale może tam wjechać jako na zaplecze posesji. Obwiniony podał, że wjechał w ul. (...), zjechał na bok, zatrzymał się, żeby sprawdzić numer posesji i zaraz podeszło dwóch strażników, którzy poinformowali go, że popełnił wykroczenie, bo wjechał pod zakaz i będzie ukarany. Miał tłumaczyć strażnikom, że stanął tam na moment, bo miał iść na zaplecze posesji, ale to nic nie zmieniło. Obwiniony wskazał, że strażnik polecił mu zostać w samochodzie i zapierał nogą drzwi od pojazdu, tak że obwiniony nie mógł wysiąść. Gdy obwiniony wyjął portfel, by znaleźć dowód rejestracyjny pojazdu, strażnik przez uchyloną szybę wyrwał mu ten portfel i cały czas trzymał go stojąc przy samochodzie. R. S. stwierdził, że wtedy mógł użyć jakieś mocniejsze słowo, bo się zdenerwował. Dodał, że w portfelu miał, poza dokumentami, pieniądze i kartę. Po jakimś czasie strażnik oddał mu portfel i dokumenty. Powiedział też, że nie ma przeglądu technicznego pojazdu i musi wezwać policje, bo on nie może go za to ukarać mandatem. W czasie oczekiwania na przyjazd policji gromadzili się ludzie, którzy patrzyli, a strażnik cały czas zastawiał nogą drzwi pojazdu,. Dalej obwiniony wyjaśnił, że po przybyciu na miejsce policjanta, strażnik przekazał funkcjonariuszowi dowód rejestracyjny. Policjant podszedł do niego i - w przeciwieństwie do strażnika – przedstawił się i podał swój stopień. Poinformował go również, że musi zatrzymać mu dowód rejestracyjny i przekazał, gdzie i kiedy może go odebrać. Policjant stwierdził również, że za to wykroczenie nie może ukarać go mandatem. Strażnik natomiast polecił mu odjechać z tego miejsca. R. S. dodał, że pod oba znakami nakazu i zakazu były wyłączenia, że nie dotyczy tych którzy dojeżdżają na zaplecze posesji. Obwiniony nie był w stanie podać danych kontrahenta, do którego przyjechał na ul. (...) twierdząc, że znalazł je na (...)ie. Wskazał również, że nikogo nie wyzywał, nie krzyczał i nie sądzi, by w trakcie interwencji używał słów wulgarnych. Na pewno był zdenerwowany. Mówił coś, ale raczej do żony. Zanegował, by osoby postronne mogły cokolwiek słyszeć. Cały czas siedział w samochodzie i wszystko działo się w gronie 2-3 osób, które brał udział w tej czynności. R. S. podał, że strażnik nie proponował mu mandatu ani za naruszenie znaków, który on by zapłacił, jeśli jakieś wykroczenie było ani za używanie słów wulgarnych. Policjant w ogóle nie odniósł się do kwestii naruszenia znaków, a przyjechał tylko, by zatrzymać dowód rejestracyjny. W odpowiedzi na pytania Sądu obwiniony oświadczył, że interweniującym strażnikom nie mówił, jaki był powód jego wizyty w T., bo oni nie dali nic sobie powiedzieć. Zdaniem obwinionego to nie była żadna kontrola, a raczej napaść, bo strażnicy zastawiali nogą drzwi, mówili, że nigdzie stąd nie wyjdzie, że zostanie ukarany. Podał również, że po interwencji, już do tego kontrahenta już nie dotarł, bo musiałby stanąć gdzieś daleko i iść pieszo. Podkreślił, ż ta część, po którą przyjechał była ciężka, a już wiedział, że drugi raz na tą samą ulicę by nie mógł podjechać. Na zadane pytanie, że przecież w tym celu obwiniony miał specjalnie przyjechać do T. i tylko z tego powodu odstąpił od obejrzenia czy zakupu części?, obwiniony stwierdził: „no trudno, co zrobię, jakie bym miał inne wyjście”. Wskazał, że był umówiony ze sprzedawcą, że wjedzie na podwórko kamienicy, tam klient pomoże mu przynieść z piwnicy ten silnik i załadować do samochodu. Po całej interwencji nie pojechał od razu do domu. Zjechał gdzieś na bok i z żoną poszli się przejść po starówce. Jak ochłonął, wrócili do miejsca zamieszkania, pokonując z T. odległość około 100 km.

W swoich wyjaśnieniach obwiniony nie kwestionował, że w miejscu, w które wjechał w dniu 23 lipca 2017r. na ul. (...), obowiązywały znaki C-2 „nakaz jazdy w prawo za znakiem” i B-2 „zakaz ruchu w obu kierunkach”. Z jego wyjaśnień wynikało natomiast, że był jednym z podmiotów, którego te znaki nie dotyczyły, bowiem wtedy dojeżdżał na zaplecze posesji.

Sąd nie podzielił twierdzeń R. S. w tym zakresie, gdyż nie znajdują one oparcia w materiale dowodowym, a także w zasadach logiki i wskazaniach doświadczenia życiowego. Po pierwsze, obwiniony poza gołosłownym stwierdzeniem, że w tym dniu był umówiony z kontrahentem na obejrzenie i zakup silnika elektrycznego o wadze 150 kg i w tym celu miał wjechać na podwórko kamienicy, w której sprzedawca mieszkał, nie uprawdopodobnił, że okoliczność taka miała rzeczywiście miejsce. Nie był w stanie podać danych kontrahenta, jak również nie wskazał adresu, pod który miał przyjechać. Po drugie, zachowanie obwinionego po zakończeniu interwencji, spacer po starówce i powrót do domu bez spotkania się, bądź co bądź, z umówionym klientem, w ocenie Sądu jawi się jako zupełnie nieracjonalne. Przecież obwiniony, jak podał, przyjechał specjalnie do T. w dniu 23 lipca 2017r. po to, by zakupić silnik elektryczny. I tylko dlatego, że strażnik podjął w stosunku do niego interwencję związaną z niestosowaniem się do znaków drogowych, obwiniony zrezygnował z tego zakupu, mimo że pokonał w jedną stronę trasę około 100 km? Takie działanie nie znajduje oparcia ani w zdrowym rozsądku ani w doświadczeniu życiowym nie tylko sądu, ale chyba i samego obwinionego, któremu - z racji wieku i wykonywanej działalności gospodarczej - z pewnością takiego doświadczenia nie brakuje. Argumentacja obwinionego, z której wynika, że nie miał innego wyjścia jak przysłowiowe „machnięcie ręką” i powiedzenie „no trudno”, jawi się jako nielogiczna, by wręcz nie powiedzieć – naiwna. I wreszcie, wyjaśnienia obwinionego w tej części pozostają w rażącej sprzeczności z zeznaniami świadka Z. S., który zeznał, że wskazaną przez obwinionego przyczyną zatrzymania pojazdu na ul. (...) była chęć odwiedzenia rodziny i brak miejsc do zaparkowania.

W świetle powyższych argumentów, należało nie dać wiary twierdzeniom obwinionego, że w dniu 23 lipca 2017r. na ul. (...) poruszał się pojazdem dojeżdżającym na zaplecze posesji, dlatego mógł nie stosować się do znaków C-2 „nakaz jazdy w prawo za znakiem” i B-2 „zakaz ruchu w obu kierunkach”.

Zdaniem sądu, wyjaśnienia R. S. odnośnie drugiego ze stawianych mu zarzutów tj. używania słów wulgarnych w miejscu publicznym, również nie zasługują na uwzględnienie. Obwiniony wskazał, że mógł użyć jakiegoś „mocniejszego” słowa, bo się zdenerwował tym, że strażnik wyrwał mu portfel, w którym miał dokumenty, kartę i pieniądze. Stwierdził, że w trakcie interwencji nie używał słów wulgarnych, cały czas siedział w samochodzie, mówił coś do żony, a osoby postronne nie mogły niczego słyszeć. Wyjaśnienia obwinionego są niejasne, pokrętne i niespójne. Obwiniony zasadniczo zaprzeczył używaniu słów wulgarnych, a po chwili przyznał, że był zdenerwowany i mógł coś powiedzieć „mocniejszego”, chociaż nie do końca wyjaśnił, co miał na myśli. Nadto początkowo obwiniony wskazał, że w trakcie interwencji „iluś ludzi się zgromadziło, bo to się patrzyło, co i jak”, zaś w dalszej części zanegował, by osoby postronne mogły cokolwiek słyszeć. Twierdzenia obwinionego są również sprzeczne z zeznaniami strażnika Z. S.. Z zeznań tego świadka jednoznacznie wynika, że obwiniony kilkukrotnie używał słów wulgarnych, cytując wprost jedno z nich tj. „wypierdalać”, bo innych świadek nie pamiętał. Pomimo zwrócenia obwinionemu uwagi, w dalszym ciągu wypowiadał słowa nieprzyzwoite nie patrząc, że w pobliżu przechodziły osoby postronne z dziećmi.

Co do przebiegu samej interwencji i czynności podejmowanych przez strażników, należy podkreślić, że nie to jest przedmiotem postępowania w niniejszej sprawie. Dlatego Sąd nie będzie poddawał szczegółowej analizie wyjaśnień obwinionego odnoszących się do tych kwestii, co nie oznacza, że dopatrzył się nieprawidłowości w zachowaniu strażników miejskich. Jedynie można zaznaczyć, że z materiału dowodowego nie wynika, by obwiniony złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przekroczenia uprawnień czy niedopełnienia obowiązków przez strażników miejskich podejmujących interwencję wobec niego, czy chociażby skargi na działanie strażników do ich przełożonego. Wyjaśnienia obwinionego w tym zakresie, podobnie jak w części dotyczącej stawianych mu zarzutów, należy zatem potraktować jako przyjętą przez obwinionego linię obrony, która w świetle materiału dowodowego nie zasługuje na uwzględnienie.

Za wiarygodne sąd uznał zeznania Z. S., w których szczegółowo opisał przyczyny i przebieg interwencji. To na podstawie zeznań tego świadka sąd mógł dokonać ustaleń faktycznych i ocenić zachowanie obwinionego pod kątem realizacji znamion czynów zabronionych. Zeznania Z. S. są logiczne, jasne i spójne, choć na rozprawie pewnych szczegółów – co zrozumiałe z uwagi na upływ czasu i wielość podejmowanych interwencji – strażnik już nie pamiętał. Nadto, zeznania Z. S. znajdują potwierdzenie w zgromadzonych w aktach sprawy dokumentach oraz korespondują z zeznaniami świadka R. W.. Należy podkreślić, że świadek składając zeznania, nie miał żadnego interesu w tym, by bezpodstawnie obciążać obwinionego i tym samym narażać się na odpowiedzialność karną za składanie fałszywych zeznań, co w przypadku strażników miejskich z pewnością skutkowałoby zwolnieniem ze służby. Warto też zaznaczyć, co podkreślał świadek, że gdyby nie postawa obwinionego to przeprowadzona interwencja skończyłaby się zastosowaniem wobec niego środka oddziaływania wychowawczego jakim jest pouczenie, zwłaszcza że obwiniony był osobą przyjezdną. Jednak zachowanie obwinionego zadecydowało, że strażnik odstąpił nawet od postępowania mandatowego, skutkiem czego było skierowanie do sądu wniosku o ukaranie.

Sąd dał również wiarę zeznaniom R. W., choć należy zaznaczyć, że nie były one szczegółowe. Świadek szczerze przyznał, że czynności z udziałem obwinionego przeprowadzał Z. S., a on jedynie asystował, dlatego nie pamięta szczegółów. Podkreślił jednak, że zachowanie obwinionego w trakcie interwencji było agresywne, choć mogło zakończyć się pouczeniem.

Za wiarygodne Sąd uznał wszystkie dokumenty zgromadzone w toku postępowania, bowiem zostały sporządzone zgodnie z przepisami prawa przez uprawnione do tego podmioty, a strony postępowania nie podważały ich autentyczności oraz prawdziwości ich treści.

W świetle całokształtu materiału dowodowego i ustalonego na jego podstawie stanu faktycznego Sąd przyjął, że wina obwinionego została wykazana należycie.

W ocenie Sądu, obwiniony R. S. swoim zachowaniem wypełnił znamiona wykroczeń z art. 92§1 kw i art. 141 kw. Wykroczenie z art. 92§1 kw polega na niestosowaniu się m.in. do znaku drogowego. Nie budzi wątpliwości, że w dniu 23 lipca 2017r. na ul. (...), obwiniony kierując pojazdem P. o nr rej. (...) nie zastosował się najpierw do znaku „nakaz jazdy w prawo za znakiem”, a następnie - jadąc na wprost - do znaku „zakaz ruchu w obu kierunkach”. Wprawdzie pod znakami drogowymi umieszczone były tabliczki z wykazem podmiotów uprawnionych do niestosowania się do tych znaków, jednak obwiniony nie należał do żadnego z nich. Zatem, obwiniony ignorując wyrażone znakami C-2 i B-1 obowiązki, dopuścił się popełnienia wykroczeń z art. 92§1 kw. Z kolei wykroczenie z art. 141 kw polega m.in. na używaniu słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym. W świetle poczynionych przez sąd ustaleń wynika jednoznacznie, że obwiniony w trakcie interwencji używał wulgarnych czyli nieprzyzwoitych słów, jak chociażby „wypierdalać”. Nie powinno też budzić jakiejkolwiek wątpliwości, że obwiniony czynił to w miejscu publicznym. Ulica czy chodnik są bowiem potencjalnie miejscem, do którego ma dostęp bliżej nieokreślona liczba osób. Obwiniony podczas interwencji, będąc zarówno na zewnątrz pojazdu, jak i siedząc wewnątrz, przy otwartych drzwiach pojazdu słów nieprzyzwoitych używał. Zatem dopuścił się również popełnienia czynu z art. 141 kw.

Wykroczenie z art. 92§1 kw zagrożone jest karą grzywny albo nagany, natomiast z art. 141 kw – karą ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo naganą. Dlatego podstawą wymiaru kary orzeczonej wobec obwinionego – zgodnie z zasadą wyrażoną w art. 9§2 kw – był przepis art. 141 kw, jako przewidujący karę surowszą. Sąd wymierzył obwinionemu karę 600 złotych grzywny. W ocenie, sądu kara ta jest adekwatna do stopnia winy obwinionego, stopnia społecznej szkodliwości popełnionych czynów oraz spełni swe cele wychowawcze i zapobiegawcze, jakie ma osiągnąć wobec obwinionego, jak również cele kary w zakresie społecznego oddziaływania. Jako okoliczność obciążającą sąd potraktował uprzednią karalność obwinionego. Jak wynika z informacji o wpisach w ewidencji kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego, R. S. w 2017 roku był dwukrotnie karany za wykroczenia drogowe. Należy podkreślić, że obwiniony dopuścił się trzech wykroczeń – dwóch z art. 92§1 kw i jednego z art. 141 kw, co musiało znaleźć odzwierciedlenie w wysokości kary. Nie bez wpływu na wymiar kary pozostało też zachowanie obwinionego bezpośrednio na miejscu zdarzenia. Obwiniony bowiem nie wykazał żadnej skruchy, co skutkowałoby – jak przyznali strażnicy - udzieleniem pouczenia. Wręcz przeciwnie, obwiniony swoją arogancką postawą podczas interwencji wykazał, że tylko kara finansowa i to w wysokości orzeczonej w wyroku, powinna skłonić go do refleksji i do poszanowania prawa w przyszłości, a także do odpowiedniego zachowania się wobec interweniujących funkcjonariuszy. Przy wymiarze kary sąd uwzględnił też sytuację majątkową i rodzinną obwinionego. Obwiniony z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej osiąga średnio dochód około 100.000 zł rocznie. Posiada też majątek o większej wartości - dom, działki budowlane, samochody, a na utrzymaniu ma tylko jedno dziecko.

Sąd rozstrzygnął o kosztach postępowania na podstawie art. 119§1 kpw oraz art. 616 kpk w zw. z art. 121§1 kpw, nakładając na obwinionego obowiązek uiszczenia opłaty w kwocie 60 zł oraz obciążył go zryczałtowanymi wydatkami postępowania w kwocie 100 zł Nie zachodziły po stronie obwinionego szczególne okoliczności, w postaci trudnej sytuacji osobistej lub majątkowej, które uzasadniałby zwolnienie go od obowiązku poniesienia kosztów postępowania.