Sygn. akt IX Ka 651/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 26 września 2013 roku

Sąd Okręgowy w Toruniu IX Wydział Karny Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Jerzy Naworski

Sędziowie SO Mirosława Białocerkiewicz (spr.)

SO Jakub Rusiński

Protokolant st.sekr.sądowy Ewa Tylmanowska

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej w Toruniu Bożeny Mentel

po rozpoznaniu w dniach 28 czerwca i 26 września 2013 roku

sprawy J. L.

oskarżonego z art. 288 § 1 kk

na skutek apelacji, wniesionej przez obrońcę oskarżonego

od wyroku Sądu Rejonowego w Toruniu

z dnia 10 lipca 2012 roku sygn. akt II K 1352/10

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok, uznając apelację za oczywiście bezzasadną;

II.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa (Sądu Rejonowego w Toruniu) kwotę 160 zł (sto sześćdziesiąt złotych) tytułem opłaty za II instancję i obciąża go wydatkami poniesionymi w postępowaniu odwoławczym w kwocie 70 zł (siedemdziesięciu złotych).

Sygn. akt IX Ka 651/12

UZASADNIENIE

J. L. został oskarżony o to, że:

1.  w dniu 31 sierpnia 2009r około godz. 18.40 w T. przy ul. (...) działając w sposób umyślny, świadomie, pomimo iż miał możliwość ominięcia pojazdu i uniknięcia z nim kolizji, w trakcie wykonywania manewru cofania swojego pojazdu marki M. (...) o nr rej. (...) na terenie podwórka posesji dokonał uszkodzenia zaparkowanego tam samochodu marki O. (...) o nr rej. (...) w ten sposób, iż uderzył tyłem swojego pojazdu w jego przedni zderzak powodując jego przemieszczenie, które doprowadziło, iż uderzył on w ścianę murku oporowego znajdującego się przy budynku, co spowodowało , iż zostały uszkodzone: przedni zderzak, maska, prawa przednia lampa, kierunkowskaz, pokrywa bagażnika, tylny zderzak i belka w wyniku czego powstały straty w kwocie 2660,30 zł na szkodę M. M. - tj. o czyn z art. 288 § 1 kk

2.  w dniu 3 września 2009r około godz. 16.00 w T. przy ul. (...) działając w sposób umyślny, świadomie, pomimo iż miał możliwość ominięcia pojazdu i uniknięcia z nim kolizji, w trakcie wykonywania manewru cofania swojego pojazdu marki M. (...) o nr rej. (...) na terenie podwórka posesji dokonał uszkodzenia zaparkowanego tam samochodu marki O. (...) o nr rej. (...) w ten sposób, iż uderzył tyłem swojego pojazdu w jego przedni zderzak co spowodowało, iż zostały uszkodzone: przedni zderzak, prawa przednia lampa, kierunkowskaz, lusterko zewnętrzne, uchwyt drzwi w wyniku czego powstały straty w kwocie 1722, 80 zł na szkodę M. M. - tj. o czyn z art. 288 § 1 kk

Wyrokiem z dnia 10 lipca 2012 r. Sąd Rejonowy w Toruniu, sygn. akt II K 1352/10, uznał oskarżonego za winnego popełnienia obu zarzucanych mu czynów z tym ustaleniem, że stanowią ciąg przestępstw z art. 288 § 1 kk i za to, w myśl art. 91 § 1 kk, na mocy art. 288 § 1 kk, orzekł wobec niego karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, której wykonanie, na mocy art. 69 § 1 kk i art. 70 § 1 pkt 1 kk, warunkowo zawiesił na 3-letni okres próby oraz na mocy art. 71 § 1 kk - karę 20 stawek dziennych grzywny po 20 zł każda.

Zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 160 zł tytułem opłaty i obciążył go kosztami sądowymi w kwocie 1571,64 zł.

Wyrok ten zaskarżył w całości obrońca oskarżonego, zarzucając mu:

1.  Obrazę prawa materialnego, tj. art. 86 kw w zw. z art. 1 ustawy prawo o ruchu drogowym poprzez jego niezastosowanie i bezzasadne przyjęcie, stojące w oczywistej opozycji z ustalonym w sprawie stanem faktycznym, jakoby to zachowanie oskarżonego należało ewentualnie kwalifikować jedynie jako wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego z art. 86 § 1 kw albowiem przepis ten penalizuje niezachowanie należytej ostrożności w ruchu oraz art. 53 § 1 kk w zw. z art. 60 § 1 kk w zw. z art. 60 § 2 kk poprzez jego niezastosowanie i pominięcie przy orzekaniu o karze faktu, że szkoda została w całości pokryta z OC sprawcy

2.  Obrazę przepisów prawa procesowego, która mogła mieć oczywisty wpływ na ostateczne rozstrzygnięcie poprzez naruszenie dyspozycji art. 2 § 2 kpk, art. 7 kpk i art. 92 kpk i art. 410 kpk poprzez sprzeczne z zasadami logiki, wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego przyjęcie, że zachowanie oskarżonego cechowało się umyślnością podczas, gdy rzeczą nielogiczną byłoby manewrowanie własnym nowym samochodem tak, by powodować uszkodzenia innych aut, a warunki manewrowania na podwórku, zwłaszcza pojazdem o takich gabarytach, jak pojazd oskarżonego, są utrudnione, a prześwit między postawionymi samochodami wynosi zaledwie kilka centymetrów oraz art. 7 kpk w zw. z art. 177 § 1 kpk poprzez bezkrytyczne przyjęcie za wiarygodne niekorzystnych dla oskarżonego zeznań sąsiadów, mimo, że są z oskarżonym skonfliktowani, dodatkowo R. S. z uwagi na pełnioną przez sobie funkcję sędziego potrafi tak pokierować swoimi zeznaniami by zogniskować winę umyślną oskarżonego, a J. K. jest narzeczoną syna pokrzywdzonego

Powołując się na powyższe skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego, ewentualnie uniewinnienie go po przyjęciu kwalifikacji czynów z art. 86 § 1 kk.

Podtrzymując stanowisko obrońcy, pismem z dnia 24.06.2013 r. oskarżony szczegółowo opisał swoje stosunki ze świadkami i wniósł o przeprowadzenie dowodów zmierzających do wykazania okoliczności istotnych ego. zdaniem dla oceny ich wiarygodności.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy oskarżonego, jako bezzasadna w stopniu oczywistym, nie zasługiwała na uwzględnienie.

Nie kwestionując tego, że oskarżony faktycznie dwukrotnie: w dniach 31 sierpnia i 3 września 2009 r. uszkodził samochód M. M., skarżący starał się wykazać, że sąd meriti bezpodstawnie przyjął, że zrobił on to celowo i w konsekwencji niesłusznie uznał go za winnego popełnienia znamiennego umyślnością przestępstwa z art. 288 kk. Przedstawiona przez niego argumentacja nie zdołała jednak skutecznie podważyć zaskarżonego rozstrzygnięcia.

Apelujący niezasadnie twierdził, że zachowanie oskarżonego z uwagi na niemożność przypisania mu umyślności działania (i oczywistą także dla sądu odwoławczego, bez wdawania się w bliższe rozważania, niedopuszczalność traktowania go w kategorii wykroczenia drogowego z art. 86 kw) winno wywoływać konsekwencje jedynie w sferze cywilnej. Sąd orzekający w sposób uprawniony przyjął, że zgromadzone dowody wskazywały w sposób pewny, konieczny do przełamania domniemania niewinności przysługującego oskarżonemu, że w obu wypadkach celowo uszkodził on pojazd sąsiada. Sąd ten wnikliwie ocenił cały zebrany materiał dowodowy. Ocena ta została dokonana z uwzględnieniem reguł określonych w art. 7 kpk i art. 410 kpk, a więc nie naruszała granic swobodnej oceny oraz była zgodna z doświadczeniem życiowym, nie zawierała też błędów natury faktycznej lub logicznej, wobec czego sąd odwoławczy w pełni ją podzielił.

Ograniczając się w istocie do wskazania na okoliczność, że świadkowie pozostają z oskarżonym w długotrwałym konflikcie, skarżący nie wykazał skutecznie, by sąd I instancji naruszył zasadę swobodnej oceny dowodów, odmawiając dania wiary wyjaśnieniom oskarżonego, który utrzymywał, że do stanowiących przedmiot sprawy zdarzeń dochodziło bez jego winy i przyjmując za podstawę rozstrzygnięcia ich sprzeczne z tymi wyjaśnieniami zeznania. Okoliczność ta, wskazując w istocie na konieczność zachowania szczególnej ostrożności przy ocenie relacji obu stron konfliktu, którego jedną z odsłon stanowił spór o parkowanie na podwórku w związku, z którym doszło do zdarzeń stanowiących przedmiot sprawy, nie mogła automatycznie dyskwalifikować zeznań świadków - sąsiadów oskarżonego. W świetle standardów oceny dowodów obowiązujących w postępowaniu karnym nie jest wcale wykluczone oparcie ustaleń o relacje takich osób, o ile tylko przeprowadzona analiza dowodowa wskazuje, że to one, a nie odmienne wyjaśnienia oskarżonego, zasługują na danie im wiary. W przedmiotowej sprawie brak było podstaw do przyjęcia, że sąsiedzi, który nie ukrywali tego, że nie byli bezpośrednimi obserwatorami zdarzeń objętych aktem oskarżenia, niezgodnie z prawdą wskazali na to, że oskarżony szantażował ich dokonaniem uszkodzeń samochodów, jeśli nie zrezygnują z parkowania na podwórku, pomówili go o to, że wcześniej rzeczywiście uszkodził auta innych osobom i kłamliwie opisali, w jaki sposób reagował w takich sytuacjach, a J. K. niezgodnie z prawdą przedstawiła jego zachowanie w dniu 3 września 2009 r. Sąd meriti, którego uwadze nie uszedł eksponowany przez obronę - i z niezrozumiałych przyczyn mający uzasadniać danie z góry wiary drugiej stronie sporu, jaką jest oskarżony - fakt, że oskarżony pozostaje ze świadkami w długotrwałym konflikcie na tle sposobu zarządzania nieruchomością, trafnie uznał, że brak podstaw do przyjęcia, że ów konflikt miał wpływ na ukształtowanie ich zeznań i że ryzykując odpowiedzialnością karną, wykorzystali oni dwa zdarzenia zaistniałe bez winy oskarżonego do pomówienia go o dopuszczenie się niepopełnionych przestępstw i uzyskania niesłusznego wyroku skazującego go (czy tym bardziej - jak sugerował w swoim piśmie z 24.06.2013 r. oskarżony - że parkując swoje samochody w sposób utrudniający wyjazd i godząc się na poniesienie kosztów napraw własnych aut, w istocie prowokowali stłuczki, czekając kiedy wreszcie nie uda się oskarżonemu sprawnie wyjechać z garażu w utrudnionych warunkach, by dzięki temu móc później wystąpić przeciwko niemu z oskarżeniem o przestępstwo z art. 288 kk).

Zeznania świadków były logiczne, wzajemnie się uzupełniały. Sąsiedzi oskarżonego w sposób wyważony opisali swoje z nim stosunki, nie tając ani swojego udziału w sporze z nim, ani tego, że osobiście tego, jak doszło do uszkodzenia auta jednego z nich, którego dotyczył akt oskarżenia, nie widzieli. Wszyscy wskazali na to, że już wcześnie miały miejsce takie sytuacje, że oskarżony wyjeżdżając z garażu uszkadzał ich pojazdy. Na zaistnienie tego rodzaju zdarzenia wskazała też K. S. - osoba obca, niezaangażowana w konflikt, która raz przypadkowo pojawiła się na ulicy (...).

Zeznania pokrzywdzonego korespondowały z relacjami pozostałych przesłuchanych

osób.

Jedynie jedno ze zdarzeń objętych aktem oskarżenia widziała J. K.. Z jej zeznań wynikało, że oskarżony nie zainteresował się w ogóle tym, że wyjeżdżając z garażu zderzył się z innym samochodem. Jej zeznania dopełniały się z pozostałymi dowodami.

Brak podstaw do przyjęcia, że ona, bądź inne osoby, złożyły obciążające oskarżonego zeznania, pozostając w swoistej zmowie z pokrzywdzonym M. M., którego auta zostały w okolicznościach wskazanych w akcie oskarżenia uszkodzone. Wysoce wątpliwym z punktu widzenia zasad doświadczenia życiowego jest, by będąc narzeczoną jego syna i nie zamieszkując na terenie posesji, narażając się na odpowiedzialność karną, J. K.angażowała się w sąsiedzki konflikt M. M. z obcą osobą, jaką był dla niej, znany jej jedynie z widzenia, oskarżony. Trudno także uwierzyć, że również i J. K. (1), A. i H. N., czy J. A., bądź K. S., która przypadkowo pojawiła się przy ul. (...), a więc inne osoby, których aut nie dotyczyły zarzuty aktu oskarżenia, zdecydowały się - w sytuacji, gdy skazanie oskarżonego za niepopełnione przestępstwo nie przysłużyłoby się bezpośrednio ani interesom M., który otrzymał wcześniej odszkodowanie z OC oskarżonego, ani interesom ich samych w sąsiedzkim sporze o zarząd z oskarżonym - po prostu z braku sympatii dla oskarżonego zaryzykować odpowiedzialność karną za złożenie fałszywych zeznań.

Skarżący niezasadnie kwestionował w tym kontekście ocenę wiarygodności relacji, będącego jedną z takich osób, świadka R. S..

Zeznania te - wbrew temu, jakie wrażenie można odnieść po lekturze apelacji - stanowiły jedynie jeden z dowodów miarodajnych dla oceny postawy oskarżonego i jego stosunków z sąsiadami, a w dalszej kolejności - zamiaru odnośnie czynów objętych aktem oskarżenia.

Okoliczność, że w/w świadek z zawodu jest prawnikiem, mającym doświadczenie w sprawach karnych i z tej racji bez wątpienia zdaje sobie sprawę z tego, jakie okoliczności są relewantne z punktu widzenia znamion poszczególnych przestępstw (a więc umie zogniskować swoje zeznania na okolicznościach świadczących o umyślności oskarżonego) nie oznaczała jeszcze, że „wspierał w nienawiści” M. M., pomagając mu sfabrykować fałszywe oskarżenie przeciwko J. L., a treść złożonych przez niego zeznań była nieprawdziwa. Zauważyć należy, że w toku przesłuchania sąd orzekający, na którym spoczywa obowiązek wyjaśnienia istoty sprawy, przez zadawanie szczegółowych pytań każdorazowo i tak dąży do wyświetlenia okoliczności miarodajnych dla oceny zamiaru oskarżonego, o ile świadkowie sami nie eksponują ich w swoich zeznaniach. Dzięki temu również zeznania pozostałych, poza R. S., świadków zogniskowane były na okolicznościach przydatnych dla rozstrzygnięcia spornej w sprawie kwestii zamiaru oskarżonego.

Nie sposób też na podstawie tego, że radą sprowadzającą się do udzielenia mu pouczenia o prawie wspierał on M. M. - sąsiada, który miał z oskarżonym podobne problemy, jak on sam, uznać, że świadek ten wykazywał nadzwyczajną determinację w dążeniu do zaszkodzenia oskarżonemu, skoro - tak, jak N., czy K. S. - nie podął on żadnych kroków w celu wyciągnięcia konsekwencji prawnych w stosunku do oskarżonego za zdarzenia z udziałem jego samochodu, o których wspominał w swoich zeznaniach.

Skoro w aktach sprawy znajdowały się informacje pozwalające na dokładne odtworzenie wyglądu podwórka (vide: szkic - k. 42), przeprowadzanie wizji lokalnej zgodnie z wnioskiem oskarżonego, zawartym w piśmie z dnia 24.06.2013 r., było zbędne. Wymiary podwórka nie wykluczały zaś tego, że mogło mieć miejsce takie zdarzenie, o jakim mówił R. S., tzn. takie, w trakcie którego doszło nie tylko do powierzchownego kontaktu pojazdów, otarcia się ich, ale wyraźnego przesunięcia jego samochodu. Na uwadze mieć przy tym należy, że określenie przez świadka odległości tego przemieszczenia miało charakter jedynie orientacyjny i opierało się nie na precyzyjnym pomiarze, lecz ogólnym szacunku („przesunięty o jakieś dwie długości” - k. 524).

Ustalając zamiar oskarżonego, sąd orzekający należycie ocenił wymowę okoliczności wynikających z uznanych za wiarygodne zeznań świadków oraz opinii biegłego Rozpatrywane we wzajemnym powiązaniu, przy uwzględnieniu wskazań doświadczenia życiowego i prawidłowego rozumowania, jednoznacznie wskazywały one, że uszkodzenia samochodu M. M. oskarżony spowodował celowo.

Faktem jest, że wykonanie na podwórku manewru cofania jego samochodem mogło nie być proste i wymagało od niego, jako kierowcy, pewnych umiejętności. Rzecz jednak w tym, że w świetle zgromadzonych dowodów brak jest realnych podstaw do przyjęcia, że to brak umiejętności oskarżonego jako kierowcy (nieumiejętne lub zwyczajnie nieostrożne wykonanie trudnego manewru), a nie jego świadome działanie, ukierunkowane przeciwko - w jego ocenie - niewłaściwie postępującemu sąsiadowi, doprowadziło do powstania uszkodzeń (uderzenia przez jego pojazd w samochód M. M. w trakcie wykonywania manewru cofania).

Z opinii biegłego, która uwzględniała wszystkie parametry istotne dla stwierdzenia, czy oskarżony miał możliwość uniknięcia uderzenia w zaparkowane przy budynku auto M. M., takich, jak wymiary podwórka i aut, wyraźnie wynikało, że konkretny zastosowany przez tego sąsiada w dniach 31 sierpnia 2009 r. i 3 września 2009 r., taki, jak zazwyczaj, sposób parkowania nie uniemożliwiał mu wykonania manewru cofania. Mimo, że istnieją auta mniejsze, którymi manewruje się łatwiej, niż pojazd, jakim poruszał się oskarżony, biegły nie miał żadnych wątpliwości, że miał on wówczas obiektywną możliwość bezkolizyjnego wyjazdu swoją półciężarówką z garażu, co więcej - miałby ją nawet wówczas, gdyby auto sąsiada zaparkowane było pod lekkim skosem. Wnioski swoje biegły rzeczowo uzasadnił, dokonując analizy możliwości ominięcia pojazdu M. M. przy uwzględnieniu wszystkich czynników warunkujących prawidłowe wykonanie manewru cofania. Opinia ta, jako nie budząca zastrzeżeń z punktu widzenia kryteriów wskazanych w art. 201 kpk, słusznie potraktowana została jako pełnowartościowy materiał dowodowy.

Oskarżony, który korzystając na bieżąco z garażu, zmuszony był z niego wyjeżdżać, mimo, że na podwórku zwyczajowo parkowali swoje auta sąsiedzi, m.in. M. M., wielokrotnie z powodzeniem wykonywał manewr cofania. Doskonale zdawał sobie sprawę, z jakiego rodzaju trudnościami wiąże się jego sprawne przeprowadzenie.

Z okoliczności zdarzeń objętych aktem oskarżenia nie wynikało jednak, by - jak sugerowano w apelacji - w dniach 31 sierpnia 2009 r. i 3 września 2009 r. jechał ostrożnie i dołożył wszelkich starań, by bezkolizyjnie wyjechać z garażu i jedynie dlatego, że nie dał rady wykonać manewru, a więc przypadkowo, uderzył w pojazd M. M.. Jako osoba zatroskana stanem swojego drogiego, niedawno zakupionego pojazdu i nie mająca zamiaru uszkodzenia pojazdów pozostałych mieszkańców, a zarazem doświadczony kierowca, zdający sobie sprawę z tego, jak skomplikowany może być manewr cofania, uważając, że sposób zaparkowania innego auta uniemożliwia przy jego umiejętnościach bezkolizyjny wyjazd z garażu, winien podjąć działania mające spowodować przestawienie pojazdów. Takie działanie, jak uczy doświadczenie życiowe, jest wszak naturalne ze strony rozsądnego kierowcy. Oskarżony tymczasem mimo takich okoliczności podejmował manewr cofania i za każdym razem wykonywał go w taki sposób, że w wyniku uderzenia pojazd M. nie został np. lekko otarty, czego spodziewać należałoby się w wypadku przypadkowego zahaczenia o zaparkowane auto przez kierowcę, który ostrożnie wykonuje manewr cofania, lecz ulegał wyraźnemu przemieszczeniu. Sytuacja taka miała miejsce dwukrotnie w krótkim okresie zaledwie kilku dni od siebie. Każdorazowo dochodziło do zderzenia z pojazdem tego samego sąsiada. Nieprawdopodobnym zaś w świetle zasad logiki i wskazań doświadczenia życiowego wydaje się, by ktoś, kto raz przypadkowo uderzył w auto sąsiada, w podobnej sytuacji, która ma miejsce parę dni później, mógł zachować się tak samo nieostrożnie i w ogóle na to nie zareagować. W sytuacji, gdy sprawca przypadkowych uszkodzeń skonfliktowany jest z pokrzywdzonym spodziewać należałoby się wręcz, że szczególnie zwracał będzie uwagę na to, w jaki sposób wykonuje manewry, by nie zostać niesłusznie posądzonym o celowe spowodowanie uszkodzeń. Sąd słusznie zauważył też, że zachowanie oskarżonego po zajściu w obu wypadach odbiegało od tego, jakiego należałoby się spodziewać po osobie, która uczestniczyła w przypadkowym incydencie. Oskarżony wszak nie tylko nie usprawiedliwił się od razu po zajściu wobec właściciela auta (co ewentualnie tłumaczyć można pośpiechem, choć już to, że dwukrotnie spieszył się aż tak, że nie mógł się zatrzymać, wydaje się nieco wątpliwe), ale nawet później w rozmowie z nim nie wyjaśnił sytuacji, nie podął żadnych kroków, by naprawić wyrządzoną szkodę. J. K. wskazała, że wyjechał on z podwórka, pomimo włączenia się alarmu, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że uszkodził jakiś samochód.

Zważywszy na to, że z zeznań świadków wynikało, że m.in. o parkowanie toczył się spór, a oskarżony, który chciał skłonić sąsiadów do rezygnacji z parkowania na podwórku, z góry zapowiadał, że może dojść do tego, że wyjeżdżając uszkodzi komuś samochód i że parkują oni tam na własne ryzyko, a w przeszłości kilkakrotnie miały już miejsce identyczne zdarzenia, tzn. takie sytuacje, że przy cofaniu doprowadzał do zderzenia z zaparkowanymi na podwórku autami, jedynym logicznym wnioskiem jest, że w samochód M. M. w dniach 31 sierpnia 2009 r. i 3 września 2009 r. uderzył celowo. Częstotliwość, podobieństwo tego rodzaju zdarzeń oraz sposób reakcji oskarżonego na nie powodują, że - oceniając rzecz rozsądnie - nie sposób mówić o ich przypadkowym charakterze.

Zachowanie takie, jako narażające na koszty także oskarżonego, pozornie wydawać się może nieracjonalne. Z drugiej strony, nie sposób jednak nie zauważyć, że sprawcy czynów zabronionych, wykazując wielką determinację, wielokrotnie decydują się na podjęcie tego rodzaju działań po dokonaniu oceny, że możliwe korzyści przewyższają koszty, jakie będą musieli ponieść. Nie można też tracić z pola widzenia faktu, że oskarżony poruszał się samochodem półciężarowym o większych gabarytach, niż auta osobowe sąsiadów, w które tyłem uderzał, co musiało pozostawać nie bez wpływu na zakres uszkodzeń. Na marginesie nadmienić można, że korzystny dla niego wyrok sądu w Wąbrzeźnie, przyznający służebność przejazdu i drogi koniecznej, który ostatecznie się nie ostał, nie był jeszcze wówczas ostateczny.

Zachowanie oskarżonego, jako wypełniające wszystkie (zarówno przedmiotowe, jak i podmiotowe) znamiona przestępstwa z art. 288 kk, nie mogło pozostać bezkarne. Oskarżony - nawet, jeśli przekonany był, że to on ma rację w sporze z sąsiadami - nie miał prawa w ten sposób wymuszać na M. M. zgodnego, jego zdaniem, z prawem zachowania, tj. przy pomocy bezprawnych, prowadzących do popełnienia przestępstw, działań. To, czy M. M. uprawniony był do parkowania na podwórku, czy tym bardziej kwestia, czy inni mieszkańcy zachowywali się sprzecznie z zasadami współżycia społecznego w sporze o zarząd nieruchomością, nie miało znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy o czyny z art. 288 kk na szkodę M. M., pod zarzutem popełnienia których stanął oskarżony. Prawidłowe rozstrzygnięcie sprawy nie wymagało uzupełniania materiału dowodowego o wskazane w piśmie oskarżonego z dnia 24.06.2013 r., zmierzające do wykazania w/w okoliczności.

Zastrzeżeń, jako ukształtowane zgodnie z regułami określonymi w art. 53 kk, nie budziło „orzeczenie o karze”. Biorąc pod uwagę okoliczności popełnienia czynów oraz wartość szkód, sąd należycie ocenił stopień społecznej szkodliwości czynów oskarżonego i jego zawinienie. Wymierzone mu kary: pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania i podlegająca efektywnemu wykonaniu kara grzywny orzeczona na podstawie art. 71 kk we właściwym stopniu uwzględniały też inne okoliczności związane z popełnionymi przez niego czynami i jego osobą. Kary te nie mogły zostać uznane za rażąco surowe w rozumieniu art. 438 pkt 4 kpk z uwagi na niezastosowanie instytucji przewidzianej w art. 60 kk. Jedną z przesłanek, które przemawiać mogą za ukształtowaniem kary przy skorzystaniu z dobrodziejstwa nadzwyczajnego złagodzenia kary, faktycznie stanowi to, że szkoda została naprawiona. Rzecz jednak w tym, że ocena wpływu tego rodzaju okoliczności na wymiar kary w żadnym wypadku nie może być dokonywana w oderwaniu od całokształtu okoliczności dotyczących popełnionego czynu i osoby sprawcy. Nie ulega wszak wątpliwości, że aby zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary należy zawsze stwierdzić, że stopień zawartości bezprawia, którego odzwierciedleniem ma być wymierzona kara, nie uzasadnia wymiaru kary nawet w wysokości równej dolnej granicy ustawowego zagrożenia. W procesie orzekania o karze, nadzwyczajne złagodzenie kary jest bowiem czymś wyjątkowym, w związku z tym sprawca musi wykazać się wyjątkowymi okolicznościami, by mógł z dobrodziejstwa tego skorzystać. Muszą to być okoliczności szczególnie korzystne dla oskarżonego i to tak dalece, że nawet kara najniższa przewidziana za przestępstwo byłaby niewspółmiernie surowa. Nadzwyczajne złagodzenie może więc nastąpić dopiero, gdy istnieją liczne okoliczności łagodzące w samym czynie, zaś właściwości i warunki osobiste sprawcy, jego sposób życia przed popełnieniem przestępstwa i zachowanie po popełnieniu zasługują na szczególnie pozytywną ocenę (tak wyrok SN z 12 maja 1978 r., V KR 72/78, OSNPG 1979, nr 2, poz. 19), czyli wówczas, gdy przemawia za nim ocena całokształtu okoliczności przedmiotowo-podmiotowych ustalonych w sprawie, w powiązaniu z pozostałymi okolicznościami, wskazanymi w art. 60 kk. Ocena, czy mamy do czynienia ze "szczególnie uzasadnionym wypadkiem", powinna być przy tym dokonywana w każdym konkretnym przypadku przy uwzględnieniu dyrektyw wymiaru kary, określonych w przepisie art. 53 kk.

Do zastosowania możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary nie wystarcza więc jedynie to, że szkoda została naprawiona, gdy inne okoliczności poddają w wątpliwość możliwość orzeczenia kary niższej niż za „typowe” przestępstwo tego rodzaju. Tak zaś właśnie było w przedmiotowej sprawie. Na względzie mieć należało, że szkoda została naprawiona z obowiązkowego ubezpieczenia OC oskarżonego. Jego napiętnowane wyrokiem zachowanie stanowiło zaś w istocie wyraz groźnej dla porządku prawnego samowoli. Z poczynionych ustaleń wynikało, że popełniając przestępstwa, demonstrował on swoje niezadowolenie z obowiązującego w zakresie zarządu nieruchomością stanu rzeczy i próbował tą metodą nakłonić pozostałych mieszkańców do rezygnacji z jego zdaniem niesłusznego stanowiska. W krótkim okresie czasu objętym aktem oskarżenia uczynił to dwukrotnie. Spowodowane przez niego szkody w obu wypadkach były stosunkowo wysokie. Postawa taka uniemożliwiała wymierzenie mu kary poniżej dolnego progu zagrożenia przy skorzystaniu z art. 60 kk. Nie mogą być bowiem sankcjonowane, podejmowane w przekonaniu skarżącego w obronie własnych interesów akty prywatnego zaprowadzania sprawiedliwości, prowadzące się do popełnienia przestępstw. Powyższe uniemożliwiało uznanie, że czyny oskarżonego były tak błahe, że w istocie wymierzenie za nie nawet najniższej przewidzianej prawem kary byłoby zbyt surowe. Determinacja oskarżonego widoczna w powtarzalności identycznych zdarzeń w krótkim okresie czasu oraz skutki podjętych przez niego działań przemawiały jednoznacznie za wymierzeniem mu kary powyżej dolnej granicy zagrożenia w ramach „zwykłego” wymiaru kary.

Sąd odwoławczy nie dopatrzył się w zaskarżonym orzeczeniu żadnych uchybień mogących stanowić bezwzględne przyczyny odwoławcze, będących podstawą do uchylenia wyroku z urzędu, dlatego też został on utrzymany w mocy.

Na podstawie art. 636 kpk w zw. z art. 627 kpk oraz art. 8 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983, nr 49, poz. 223 ze zm.), sąd odwoławczy zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 160 zł tytułem opłaty sądowej za drugą instancję oraz obciążył go wydatkami postępowania odwoławczego.