Sygn. akt X K 75/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 22 czerwca 2018 r.

Sąd Rejonowy Gdańsk – Południe w Gdańsku w X Wydziale Karnym

w składzie:

Przewodniczący: SSR Maria Julita Hartuna

Protokolant: Magdalena Sadowska

po rozpoznaniu w dniach 16.05.2018 r., 18.05.2018 r., 15.06.2018 r. sprawy:

D. Z., s. T. i L. z d. T., ur. (...) w G.

D. R., s. A. i M. z d. B., ur. (...) w G.

D. W., s. R. i K. z d. C., ur. (...) w G.

oskarżonego o to że:

w dniu 29 kwietnia 2017 r. w miejscowości P. uczestniczył w pobiciu D. G. gdzie pokrzywdzony był uderzany w głowę, po czym został przewrócony na ziemię a następnie kopany po całym ciele, w wyniku czego pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci stłuczenia powłoki głowy w okolicy czołowej, nosa i żuchwy, wymagająca opracowania chirurgicznego i założenie szwów rany tłuczonej ust w obrębie dolnej wargi oraz wstrząśnienia mózgu, co spowodowało naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni, zaś w trakcie pobicia pokrzywdzony był narażony na nastąpienie skutków w rozumieniu art. 157 § 1 kk

tj. o czyn z art. 158 § 1 kk

I.  oskarżonych D. Z. i D. R. uniewinnia od popełnienia zarzuconego im czynu;

II.  oskarżonych D. W. , w ramach zarzuconego mu czynu, uznaje za winnego tego, że w dniu 29 kwietnia 2017 r. w miejscowości P. poprzez uderzanie D. G. pięścią w głowę spowodował u niego obrażenia ciała w postaci stłuczenia powłok głowy w okolicy czołowej, nosa i żuchwy, wymagającej opracowania chirurgicznego i założenia szwów rany tłuczonej ust w obrębie dolnej wargi oraz wstrząśnienia mózgu, co spowodowało naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni, czyn ten kwalifikuje jako występek z art. 157 § 2 kk i za to skazuje go, a na mocy art. 157 § 2 kk wymierza mu karę 8 (ośmiu) miesięcy pozbawienia wolności;

III.  na mocy art. 69 § 1 i 2 kk, art. 70 § 1 kk wykonanie orzeczonej wobec oskarżonego D. W. kary pozbawienia wolności warunkowo zawiesza na okres 3 (trzech) lat tytułem próby;

IV.  na mocy art. 72 § 1 pkt 5 kk zobowiązuje oskarżonego D. W. do powstrzymania się w okresie próby od nadużywania alkoholu;

V.  na mocy art. 46 § 2 kk orzeka od oskarżonego D. W. na rzecz pokrzywdzonego D. G. nawiązkę w kwocie 3.000 zł (trzy tysiące złotych);

VI.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adw. A. Z. kwotę 841,32 zł (osiemset czterdzieści jeden złotych 32/100) tytułem kosztów obrony świadczonej na rzecz oskarżonego D. Z. z urzędu, w tym 157,32 zł (sto pięćdziesiąt siedem złotych 32/100) tytułem podatku VAT;

VII.  na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 632 pkt 1 kpk, art. 1, art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.) zasądza od oskarżonego D. W. na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym 70 zł (siedemdziesiąt złotych) tytułem wydatków oraz 180 zł (sto osiemdziesiąt złotych) tytułem opłaty, pozostałymi kosztami obciążając Skarb Państwa.

Sygn. akt X K 75/18

UZASADNIENIE

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 28 kwietnia 2017 r. S. B. urządziła swoje osiemnaste urodziny w ośrodku (...) w P.. Na imprezę zaprosiła wiele osób, które przychodziły z osobami towarzyszącymi. Zjawili się między innymi: D. G. z kolegą M. J., kuzyn S. B. D. W. ze swoją dziewczyną W. D., kuzynka solenizantki P. B. z chłopakiem. Wszyscy bawili się w sali tanecznej i spożywali alkohol.

dowody: zeznania świadków D. G. k. 210 - 216, 20, S. B. k. 238 - 241, 33v, M. J. k. 246 - 249, 40v, P. B. k. 242 - 245, 102v

O imprezie w ośrodku dowiedziała się także młodzież z P.. D. Z. i W. S. przyszli na jego teren, gdzie spotkali swojego kolegę K. S.. Przedstawili się S. B., która wyraziła zgodę na dołączenie przez nich do wspólnej zabawy; poprosiła, by przynieśli napoje. D. Z. zaprosił jeszcze D. R. i zjawili się na miejscu ok. 23.00. Trzymali się nieco na uboczu, gdyż nie znali osób z towarzystwa (...). Doszło także pomiędzy nimi a D. G. do rozmowy, podczas której D. G. oświadczył im, że ma kolegów na O. i mogą się tu zjawić w pół godziny. Natomiast D. W. z uwagi na spożyty alkohol, z biegiem czasu stawał się coraz bardziej agresywny; na sali uderzył krzesłem K. S.. Impreza trwała do ok. 3.00 w nocy, kiedy to jej uczestnicy porozchodzili się. P. B. już wcześniej udała się do wynajętego na terenie ośrodka domku letniskowego, gdzie się zdrzemnęła. Dołączyła do niej S. B., W. D., D. Z., D. R., W. S., D. G. i M. J.. Zabrali ze sobą wódkę, która jeszcze im została, i spożywali ją w domku. W pewnym momencie w domku zjawił się D. W. z butelką wina. Gdy zobaczył na stole wódkę, oświadczył, że ją zabierze i zostawi wino. D. G. nie zgodził się na to. Mężczyźni szarpali się, wyrywając sobie butelkę. D. W. zaczął bić D. G. pięściami po twarzy. W domku doszło do ogólnej przepychanki z udziałem osób, które usiłowały rozdzielić D. W. i D. G.; wszyscy uczestnicy zajścia byli pod dość znacznym wpływem alkoholu i nie do końca byli w stanie rozeznać się w sytuacji. S. B. wyszła na zewnątrz, aby zadzwonić na policję. Bity nadal przez D. W. D. G. uciekł z domku. D. W. udał się za nim i w dalszym ciągu go atakował. D. G. upadł, a D. W. kopał go i bił pięściami po głowie. Podbiegli do nich D. Z. i D. R., którzy krzyczeli, aby D. W. zostawił pobitego w spokoju. W tym czasie S. B. połączyła się z dyżurnym funkcjonariuszem Policji i powiadomiła, że jej kuzyn D. W. bije inne osoby i konieczna jest interwencja Policji. D. W. przestał bić D. G., który o własnych siłach doszedł do domku i udał się do łazienki. Po chwili D. W. wszedł do niego jeszcze przez okno w łazience i żądał, aby D. G. oddał mu telefon i portfel, który rzekomo miał mu zabrać podczas szarpaniny.

D. Z., D. R., K. S. i W. S. udali się do domu. Po drodze dogonił ich D. W., który chciał, aby go przenocowali, ale nie zgodzili się na to. D. W. telefonował do kogoś, a następnie został na przystanku autobusowym, gdyż chciał wrócić do domu. Jego portfel odnalazł się następnego dnia w samochodzie rodziców S. B..

dowody: częściowo: zeznania świadków D. G. k. 210 - 216, 20, S. B. k. 238 - 241, 33v, M. J. k. 246 - 249, 40v, P. B. k. 242 - 245, 102v, W. S. k. 217 - 218, 78v, K. S. k. 218 - 220, 81v, zeznania świadka P. T. k. 84v, wyjaśnienia D. Z. k. 53, 207 - 209, D. R. k. 68 - 68v, 209 - 210, dokumentacja zgłoszenia interwencji wraz z nagraniem na płycie CD k. 253 - 258, zdjęcia miejsca zdarzenia k. 261

Wskutek zdarzenia D. G. doznał obrażeń ciała w postaci stłuczenia powłok głowy w okolicy czołowej, nosa i żuchwy, wymagającej opracowania chirurgicznego i założenia szwów rany tłuczonej ust w obrębie dolnej wargi oraz wstrząśnienia mózgu, co spowodowało u pokrzywdzonego naruszenie czynności narządu ciała i rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, był też narażony na wystąpienie skutków, o których mowa w art. 157 § 1 kk.

dowody: opinia sądowo – lekarska k. 35 - 36, dokumentacja lekarska k. 24 - 28, zdjęcia k. 203

D. Z. i D. W. nie byli dotychczas karani sądownie, natomiast D. R. był karany za czyny z art. 157 § 2 kk i art. 191 § 1 kk na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, jest nadal w okresie próby. D. R. jest bezdzietnym kawalerem. Ma wykształcenie niepełne podstawowe, nie ukończył III klasy gimnazjum, do której uczęszczał w ośrodku szkolno - wychowawczym, gdzie trafił ze względu na wagary. Od trzech lat pracuje jako magazynier, osiągając dochody rzędu 2.300 zł netto, mieszka z babcią, o którą się troszczy. Matka z młodszym rodzeństwem mieszka osobno, ojciec jest osobą bezdomną, nadużywającą alkoholu. D. R. cieszy się pozytywną opinią dzielnicowego oraz sąsiadów, którzy uznają go za sympatycznego i spokojnego młodego człowieka, który bez zarzutów opiekuje się swoją babcią.

D. Z. jest również bezdzietnym kawalerem, uczy się w szkole zawodowej, mieszka z rodzicami i jest na ich utrzymaniu. Uczy się przeciętnie, nie powtarzał żadnej klasy i nie sprawia kłopotów wychowawczych, jego zachowanie jest oceniane jako dobre. W opinii wychowawczyni jest spokojnym, poukładanym chłopakiem. Ma znaczną wadę wzroku. Nie jest znany dzielnicowemu.

dowody: dane o karalności k. 71 - 74, 187 - 191, odpis wyroku k. 95 - 95v, informacja V Wydziału Rodzinnego i Nieletnich k. 194, wywiady kuratora k. 196 - 199, 223 - 226, oświadczenia oskarżonych k. 206, umowa o pracę k. 221, opinia o uczniu k. 230, wykaz ocen k. 231 - 232, świadectwa k. 233 - 234

W postępowaniu przygotowawczym D. Z. i D. R. nie przyznali się do popełnienia zarzuconego im czynu i złożyli obszerne wyjaśnienia, zasadniczo zgodne z ustalonym stanem faktycznym. Natomiast D. W. nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. Swoje stanowisko D. Z. i D. R. podtrzymali na rozprawie, zaś D. W. się na nią nie stawił. Z uwagi na wymóg zwięzłości uzasadnienia wynikający z art. 424 § 1 kpk odstąpiono od cytowania całości wyjaśnień oskarżonych, odsyłając do wskazanych poniżej kart akt postępowania.

vide: wyjaśnienia D. Z. k. 53, 207 - 209, D. R. k. 68 - 68v, 209 - 210, D. W. k. 123

Sąd zważył co następuje:

W świetle całokształtu zgromadzonego w przedmiotowej sprawie materiału dowodowego, w szczególności zaś wyjaśnień oskarżonych, zeznań świadków, dokumentacji medycznej i opinii sądowo - lekarskiej, fakt popełnienia przez oskarżonego D. W. występku na szkodę D. G., jak i jego wina nie budzą wątpliwości, aczkolwiek zmodyfikowany musiał zostać opis przypisanego mu czynu. Natomiast materiał dowodowy nie jest wystarczający do uznania, że przestępstwo popełnili również D. Z. i D. R..

Ustalenie stanu faktycznego w sprawie było utrudnione z tego względu, że wszyscy uczestnicy zajścia będącego przedmiotem postępowania byli w jego trakcie pod silnym wpływem alkoholu, upośledzającego zdolność spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń. Jedyne okoliczności, opisywane zbieżnie przez wszystkich świadków i oskarżonych dotyczyły samego udziału w imprezie urodzinowej S. B., która odbywała się w ośrodku wypoczynkowym w P.. W tej części Sąd dał wiarę wszystkim świadkom, którzy się na ten temat wypowiadali oraz wyjaśnieniom oskarżonych.

Relacja pokrzywdzonego D. G. w pozostałym zakresie budzi znaczne wątpliwości co do jej wiarygodności; co więcej, pokrzywdzony powołuje się na to, że w zasadzie znacznej części zdarzenia nie pamięta. Do tego, zeznając na rozprawie D. G. zakwestionował w dużej mierze treść protokołu jego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym, wskazując, że po pierwsze, jego zeznania były „mocno ukierunkowane” przez rozmowę z policjantem, który „pisał dużo jakby za mnie”, „jak coś mówiłem to on przekształcał to i sklejał lepsze słowa, bardziej spójne. Raczej nie do końca zmieniał sens moje wypowiedzi. Nie zmieniał.” (vide: k. 213), a po drugie - świadek zeznawał tego samego dnia, którego został pobity (zdarzenie miało miejsce nad ranem, a przesłuchanie o 19.20), był zmęczony, po urazie głowy, niewykluczone, że jeszcze pod wpływem alkoholu, a co najmniej w stanie po jego nadużyciu. Zeznania D. G. składane w postępowaniu przygotowawczym oraz na rozprawie zasadniczo się różnią. Jeżeli chodzi o przebieg wydarzeń wewnątrz domku, świadek dość jednolicie opisał kłótnię o butelkę wódki i agresywne zachowanie D. W.. W toku dochodzenia podał jednak, że pozostałych oskarżonych zobaczył, gdy wyszedł z domku, podczas gdy na rozprawie utrzymywał, że byli w środku, widział „nad sobą” ich twarze, patrzyli na niego. D. Z. i D. R., jak również część świadków potwierdzili, że wskazani oskarżeni byli w domku podczas szarpaniny, zatem można przyjąć, że wersja podana przez D. G. na rozprawie jest tu bliższa prawdy. Nie wynika z niej jednak, by D. Z. i D. R. bili D. G. w domku, a jedynie krzyczeli, przy czym nie da się ustalić co i w jakim celu. Nie można także na podstawie relacji pokrzywdzonego stwierdzić, jak dokładnie wyglądała szarpanina, jaka wywiązała się pomiędzy osobami w domku, choć z całą pewnością miała ona miejsce. Z uwagi na dynamiczny przebieg wydarzeń oraz stan upojenia alkoholowego, w jakim niemal wszyscy uczestnicy zajścia się znajdowali, można przypuszczać, że zachowania tych osób - poza D. W. i broniącym się przed nim D. G. - nie miały charakteru celowego, trudno też doszukiwać się w nich sensu, w szczególności stwierdzić, że osoby te pomagały którejś ze stron konfliktu o wódkę. Kolejnym elementem opisywanym rozbieżnie przez D. G. jest powód, dla którego wyszedł z domku. Podczas pierwszego przesłuchania pokrzywdzony stwierdził, że chciał wyjaśnić sprawę i porozmawiać z D. W., o co mu chodzi (k. 20), zaś na rozprawie oświadczył, że próbował uciec, miał dość bycia bitym. Ponownie, ta druga wersja wydaje się bardziej prawdopodobna, gdyż podobnie tę kwestię opisują świadkowie, którzy odnieśli wrażenie, że D. W. wręcz wyciągnął D. G. z domku, by dalej go bić. Obie wersje wskazują jednak na to, że agresorem w domku był wyłącznie D. W.. Natomiast jeżeli chodzi o przebieg wydarzeń na zewnątrz domku, D. G. początkowo podał, że tracił przytomność i co jakiś czas ją odzyskiwał, a „ułamkami sekund” widział, jak stoi nad nim D. W. wraz z D. Z. i D. R. i kopią go po całym ciele. Tego stanowczego stwierdzenia pokrzywdzony nie podtrzymał na rozprawie, wskazując, że nie pamięta tego, co działo się po tym, jak przewrócił się na grząskim gruncie, poza tym, że pamięta krzyki S. B., w szczególności nie pamięta, kto stał nad nim ani kto go uderzał (k. 213, 215). Pokrzywdzony zeznał, że widział D. Z. i D. R. biegnących w jego stronę, słyszał krzyki, pamięta, że dostawał po twarzy od D. W. jak leżał w kałuży; są to przebłyski. Warto podkreślić, że wersja podana przez pokrzywdzonego na rozprawie nie stoi w sprzeczności z wyjaśnieniami D. Z. i D. R., którzy wskazali, że rzeczywiście biegli w stronę pokrzywdzonego, gdy był bity przed domkiem przez D. W., i krzyczeli, ale po to, by go powstrzymać, a nie uczestniczyć w pobiciu.

Co więcej, warto zauważyć, że D. G. podczas pierwszego przesłuchania zeznał, że był kopany „po całym ciele”, tj. zadawano mu ciosy nie tylko w okolice głowy, ale także w inne partie ciała. Jest to logiczne, skoro zadawać kopnięcia miały dwie lub trzy osoby, trudno żeby wszystkie celowały tylko w głowę. Należy jednak zestawić treść tej relacji z dokumentacją medyczną i opinią sądowo - lekarską, z której wynika, iż u pokrzywdzonego stwierdzono stłuczenie powłok głowy w okolicy czołowej, nosa i żuchwy, ranę tłuczoną ust w obrębie dolnej wargi oraz wstrząśnienie mózgu. Są to zatem tylko i wyłącznie obrażenia okolic głowy. Należy przypuszczać, iż gdyby D. G. był także kopany po innych częściach ciała, stwierdzono by u niego zaczerwienienia, otarcia, zasinienia bądź rany także tych okolic, tymczasem niczego takiego nie odnotowano w dokumentacji medycznej.

W ocenie Sądu, trudno uznać, że tak chwiejne, niepełne zeznania pokrzywdzonego, znajdującego się w czasie zajścia w stanie znacznego upojenia alkoholowego, a do tego pobitego, nie znajdujące potwierdzenia w innych, obiektywnych dowodach, mogą stanowić w pełni wiarygodną podstawę czynienia ustaleń faktycznych w sprawie.

Podobnie niekonsekwentne - poza początkowym fragmentem - były zeznania S. B.. Jak się wydaje, świadek była stosunkowo trzeźwa, na co wskazuje przed wszystkim fakt podjęcia przez nią zbornych i sensownych działań mających przeciwdziałać eskalacji agresji na jej imprezie urodzinowej. Pomimo tego, świadek w postępowaniu przygotowawczym i na rozprawie zeznawała rozbieżnie. Odnośnie do sytuacji w domku S. B. pierwotnie podała, że D. G. bił tam po całym ciele pięściami nie tylko D. W., ale i D. R., zaś „jeden z P.” (inny niż D. R.?) złapał za szyję M. J.. Tego rodzaju stwierdzenie nie przystaje do opisu podanego przez żadnego innego świadka ani oskarżonego. Nawet pokrzywdzony wskazywał, że był wówczas bity przez D. W., zaś ewentualna rola D. R. mogła się sprowadzać do krzyków czy nieprzyjaznych spojrzeń. Do tego, z treści nagrania rozmowy S. B. z funkcjonariuszem Policji jasno wynika, że wzywała ona policjantów na interwencję tylko i wyłącznie w związku z agresywnym zachowaniem swojego kuzyna, a nie innych osób; S. B. nie podała, że bije się kilka osób, lecz że bije „wszystkich” D. W.. W ocenie Sądu, gdyby faktycznie w domku D. G. bił zarówno D. W., jak i D. R., S. B. nie omieszkałaby wspomnieć o tym w rozmowie z dyżurnym. Na rozprawie S. B. jasno i jednoznacznie zeznawała, że w domku to D. W. rzucił się na D. G. i to wyłącznie on go pobił; dodała, że nie wie, czy ktoś się do niego przyłączył, bo wybiegła z domku zadzwonić na Policję. W ocenie Sądu, całokształt dowodów wskazuje na to, iż jedynie ta ostatnia relacja jest zgodna z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń. Natomiast co do sytuacji przed domkiem, w toku śledztwa S. B. zeznała, że D. G. wybiegł z domku, D. W., D. Z. i D. R. za nim pobiegli, po paru metrach dogonili go, któryś z nich go przewrócił i jak leżał na ziemi kopali go po całym ciele; gdy świadek do nich podbiegła, uciekli. Na rozprawie okazało się jednak, że S. B. części zdarzenia wcale nie widziała, gdyż zeszła co najmniej kilkadziesiąt metrów niżej, nad jezioro, by zadzwonić na Policję, a potem jeszcze do matki. W związku z ukształtowaniem terenu (nachylenie w kierunku jeziora) i położeniem ośrodka wśród drzew można wątpić, na ile S. B. była w stanie obserwować przebieg wydarzeń. Treść jej rozmowy z dyżurnym ponownie nie wskazuje na to, by w jej trakcie S. B. obserwowała dalszy ciąg pobicia D. G., a zwłaszcza zaatakowanie go przez inne osoby aniżeli D. W. - świadek zgłaszając potrzebę interwencji w ogóle o tym nie wspomina, nie relacjonuje dyżurnemu żadnych zdarzeń bieżących, dziejących się na jej oczach, w czasie tej rozmowy. Gdyby widziała, że zdarzenie przeniosło się poza domek, z pewnością z jeszcze większym zaangażowaniem nalegałaby na przyjazd funkcjonariuszy. Tym samym, w ocenie Sądu, nie jest wiarygodnym, by S. B. widziała, jak D. G. jest ścigany, upada i biją go trzy osoby. S. B. zresztą dokładnie to przyznała na rozprawie, wskazując, że widziała dopiero „jak już wszyscy byli przy nim (…) oni chyba go bili, bo widać było jakieś ruchy (…) nie poznałabym, kto co robi. Może uderzali pokrzywdzonego. Nie widziałam kto i w jaki sposób, bo byłam za daleko. Widziałam po prostu ruchy, po ruchach było widać, że coś tam się dzieje, było słychać krzyki” (vide: k. 239). S. B. dodała także, że o tym, że D. G. pierwszy wybiegł z domku dowiedziała się od P. B. (k. 240). Z powyższego wynika zatem, że czynienie ustaleń w tym zakresie w oparciu o zeznania S. B. z postępowania przygotowawczego nie byłoby właściwe, ponieważ świadek po części bazowała na relacjach innych osób, przedstawiając je tak, jakby były jej własnymi spostrzeżeniami, a po części - obserwowała zdarzenie ze zbyt dużej odległości, by stanowczo wypowiadać się o jego przebiegu. Jednocześnie należy zauważyć, że relacja S. B. z rozprawy w zasadzie nie jest sprzeczna z wyjaśnieniami D. Z. i D. R.; świadek przyznała, że oświadczenie, iż bili oni pokrzywdzonego wynika raczej z jej interpretacji zachowania tych oskarżonych (przebywania w pobliżu pokrzywdzonego, ich obserwowanych z oddali ruchów, krzyków), aniżeli z naocznego stwierdzenia tego faktu. W tej sytuacji zeznania S. B. należało potraktować z dużą dozą ostrożności, oddzielając fakty, których wystąpienia świadek jest pewna od tego, co jej się jedynie wydawało rzeczywistością.

Znacznie bardziej stanowczo wypowiadała się świadek P. B.. Według jej deklaracji, spożyła ona mniej alkoholu niż pozostali uczestnicy imprezy, wcześniej też udała się na odpoczynek do domku. Niemniej jednak, jej depozycje wydają się nie do końca pełne. Opisując sytuację wewnątrz domku świadek nie była w stanie wskazać wszystkich osób, które przebywały w domku, nie umiała także opisać interakcji między nimi, poza awanturą pomiędzy D. G. i D. W. o wódkę. Opisując zachowanie innych osób świadek używa liczby mnogiej, „próbowaliśmy zdjąć D. z pokrzywdzonego”, mimo iż żaden z pozostałych świadków ani oskarżonych nie wspomina, by P. B. brała udział w rozdzielaniu bijących się mężczyzn. Podała jednak, podobnie jak S. B. i oskarżeni D. Z. i D. R., że w tej części zajścia agresorem był wyłącznie D. W.. Jeżeli chodzi o dalszy etap zdarzenia, zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i na rozprawie równie konsekwentnie, jak lakonicznie świadek wskazywała, że na zewnątrz domku biło D. G. trzech mężczyzn, w tym D. W.. Oświadczyła jednak również, że nie oglądała, jak go biją, lecz próbowała ustalić, gdzie podziała się S. B., która wyszła, aby zadzwonić na policję i znajdowała się nad jeziorem, według P. B. - 100 metrów od domku. Z tego powodu nie można wykluczyć, że spostrzeżenia P. B. były pobieżne i niedokładne. Zresztą, na rozprawie sama świadek wskazała, że nie jest pewna tego, kto oprócz D. W. kopał D. G.. Niewątpliwie, stali przy nim D. Z. i D. R.. Według P. B., jeden z nich na pewno kopał pokrzywdzonego, ale nie jest ona w stanie wskazać który; rzekomo P. B. widziała kopnięcia ze strony jednego z nich oraz D. W.. Jest to sprzeczne z twierdzeniami świadka z postępowania przygotowawczego, gdzie P. B. mówiła o trzech osobach bijących, a nie dwóch.

Podobnie jak S. B., P. B. zeznała, że pokrzywdzonemu zadawano „kopniaki po ciele”, tj. zadawano mu ciosy nie tylko w okolice głowy, ale także w inne partie ciała. Jak wskazano jednak wyżej, nie koreluje to zupełnie z dokumentacją medyczną i opinią sądowo - lekarską, z której wynika, iż u pokrzywdzonego stwierdzono wyłącznie obrażenia okolic głowy, brak natomiast obrażeń będących skutkiem rzekomych kopnięć zadawanych pokrzywdzonemu w inne okolice ciała.

Należy także zauważyć, że według świadka cała sytuacja przed domkiem była doskonale widoczna z okna domku. Skoro tak, zastanawiające jest, dlaczego żadna inna z przesłuchanych osób, znajdujących się wewnątrz domku w czasie zajścia, nie była w stanie tego zdarzenia opisać, nawet pobieżnie, ani też, że żadna z nich (poza S. B., która wyszła wcześniej) nie wyszła z domku, by udzielić pokrzywdzonemu jakiejkolwiek pomocy. Świadek W. S. podał zaś wprost, że w domku nie było okien na tę stronę, gdzie był bity D. G. (k. 217). Do tego, jak przyznała P. B., ma ona obecnie problemy z widzeniem na dal i od czterech miesięcy nosi okulary; w czasie zajścia jeszcze ich nie nosiła, a skoro, jak wiadomo, wada wzroku nie pojawia się znienacka i natychmiastowo, można przypuszczać, że w tamtym okresie jej wzrok już się pogarszał. Warto też zaznaczyć, iż do pierwszego przesłuchania P. B. doszło dopiero pół roku po zajściu, kiedy to niewątpliwie część szczegółów musiała zatrzeć się w pamięci świadka. Mimo to P. B. przedstawiła najwięcej spostrzeżeń co do przebiegu zajścia przed domkiem. Powyższe, w ocenie Sądu, może rodzić obawę o to, że świadek nie przedstawiła wyłącznie informacji pochodzących z własnych obserwacji, lecz to, czego dowiedziała się od innych uczestników zajścia, w szczególności swoich kuzynek. Podaje to w wątpliwość wiarygodność zeznań P. B., stąd Sąd uznał, że nie mogą one być jedynym dowodem przesądzającym o udziale w pobiciu D. G. wszystkich trzech oskarżonych (jak świadek zeznała w toku dochodzenia) czy też dwóch z nich, przy czym nie wiadomo, kto miałby pomagać D. W. (jak wskazywała na rozprawie).

Zeznania M. J., K. S. i W. S. były niezwykle fragmentaryczne i mało stanowcze. Świadkowie, będący w czasie zajścia pod znacznym wpływem alkoholu, opisywali jedynie strzępy wydarzeń, i to w taki sposób, w jaki wydaje im się, że przebiegały. Żaden ze świadków nie był pewien swoich spostrzeżeń, nie układają się też one w logiczną całość i nie korelują ze sobą. Mankamenty te dotyczą nawet tak podstawowych kwestii jak zidentyfikowanie pokrzywdzonego - według K. S., miał on kręcone włosy, zaś D. G. kręconych włosów nie ma, nie został też rozpoznany jako pokrzywdzony przez K. S. na rozprawie (k. 219). Nikt nie potwierdza także tego, by M. J. odciągał D. W. (świadek omyłkowo podawał imię D.) od D. G. i został przez niego pobity pięściami po głowie (k. 246). W tej sytuacji zeznania powyższych świadków mogły zostać wykorzystane jedynie w niewielkim zakresie, na potwierdzenie okoliczności, które wynikają już z innych, bardziej wiarygodnych dowodów.

Sąd nie miał zastrzeżeń do wiarygodności zeznań P. T.. Świadek nie był uczestnikiem samego zajścia, ale wskazał, iż odnalazł w swoim samochodzie portfel pozostawiony przez D. W.. Pozwala to na potwierdzenie wiarygodności zeznań tych świadków, którzy opisywali, że D. W. żądał od D. G. zwrotu portfela, który rzekomo miał mu zostać zabrany przez pokrzywdzonego.

Przesłuchanie W. D. nie wniosło niczego do sprawy, gdyż świadek odmówiła zeznań w sprawie swojego partnera, nie stawiła się też na rozprawie, albowiem przebywa za granicą.

Oceniając w tym kontekście wyjaśnienia oskarżonych D. Z. i D. R. należy stwierdzić, że w zasadniczej części należy dać im wiarę. Wyjaśnienia te były zdecydowanie konsekwentne. Oskarżeni od początku utrzymywali, że nie uczestniczyli w biciu D. G., lecz aktywnie dążyli do zakończenia zajścia pomiędzy nim a D. W.. Każdy z nich złożył obszerne wyjaśnienia, które ze sobą korelują, a także nie są de facto sprzeczne z treścią wypowiedzi świadków z etapu postępowania sądowego, z wyjątkiem zeznań P. B.. Oskarżeni przyznali, że byli obecni na miejscu zdarzenia, że wewnątrz domku brali udział w ogólnej szarpaninie, jaka się tam wywiązała, w sposób chaotyczny usiłowali uspokoić inne, nieznane im osoby, a następnie wyszli przed domek. D. Z. i D. R. nigdy nie ukrywali tego, iż podeszli do pokrzywdzonego, bitego, co bezsporne, przez D. W., nie twierdzili, że na miejscu zajścia ich nie było. Wskazali jednak, że krzyczeli do agresora, aby zostawił w spokoju D. G.. Biorąc pod uwagę zachowanie oskarżonych tego wieczora, wydaje się to logiczne: oskarżeni zjawili się na imprezie po to, by się bawić, a nie urządzać burdy, poprosili o pozwolenie, przynieśli napoje, było ich zaledwie kilku, zatem nie zdominowali cudzej imprezy, w ogóle nie odpowiadali na wcześniejsze zaczepki D. G., który groził im wezwaniem na miejsce kolegów z O., w domku zachowywali się normalnie, a co najistotniejsze - nie znali wcale D. W., który przez całą imprezę był agresywny, i nie nawiązywali z nim jakiejkolwiek znajomości, nie byli jego kolegami. Do tego, o ile jeszcze D. R. był już karany za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu innej osoby, to D. Z. jest nie tylko osobą niekaraną, ale jeszcze cieszącą się opinią spokojnego, poukładanego chłopaka, z silną wadą wzroku, unikającego bójek. Z całą pewnością nie jest to typ zabijaki, szukającego okazji do wyładowania agresji na innych. Trudno zatem uznać, że oskarżeni D. Z. i D. R. mieli jakikolwiek motyw, by wziąć udział w pobiciu D. G.. Jak wskazano wyżej, obaj pokrzywdzonego wcześniej nie znali, nie mieli z nim jakiegokolwiek zatargu, jego wcześniejsze opowieści o chłopakach z O. były dla nich niezrozumiałe i zignorowali je. Nie mieli także powodu, by pomagać D. W., którego zachowanie oceniali jednoznacznie negatywnie, nie chcieli mieć z nim nic wspólnego, a po zajściu nawet nie zgodzili się go przenocować, mimo że o to prosił. Do tego, D. R. miał świadomość tego, że udział w bójce będzie dla niego oznaczał zarządzenie wykonania kary pozbawienia wolności za poprzedni czyn. Oczywiście, wszystkie te poboczne okoliczności nie wykluczają z góry możliwość popełnienia przez wskazanych oskarżonych zarzuconego im przestępstwa, zwłaszcza przy ustaleniu, że obaj znajdowali się pod wpływem znoszącego hamulce alkoholu, niemniej jednak czynią ten fakt znacznie mniej prawdopodobnym, a w kontekście braku w pełni wiarygodnych, pewnych i przekonywających dowodów na to, że faktycznie oskarżeni brali czynny udział w pobiciu, praktycznie to wykluczają.

Warto także wspomnieć, iż oskarżeni D. Z. i D. R. wprawdzie oddalili się z terenu ośrodka wypoczynkowego jeszcze przed przyjazdem funkcjonariuszy Policji, ale trudno uznać, że stamtąd uciekli w obawie przed grożącą im odpowiedzialnością karną. W tym czasie impreza urodzinowa, w której uczestniczyli, już się zakończyła, nie było już alkoholu, a atmosfera zepsuła się w związku z napaścią D. W. na D. G.. Trudno się dziwić, że oskarżeni, podobnie zresztą jak K. S. i W. S., którzy bezspornie nic złego nie zrobili, zdecydowali, że po prostu udadzą się do domu. Z pewnością nie uczynili tego w pośpiechu, skoro D. W. zdążył jeszcze wejść do domku przez okno w łazience, żądać od D. G. zwrotu portfela, a potem dogonić chłopaków z P., wracających całą grupą do domu i prosić ich o nocleg.

Po analizie powyższych okoliczności Sąd zdecydował się zatem uznać za zgodne z prawdą wyjaśnienia D. Z. i D. R..

Natomiast oświadczenie D. W., iż nie przyznaje się do popełnienia zarzuconego mu czynu, jako rażąco sprzeczne z wszystkimi przeprowadzonymi dowodami, zostało oczywiście uznane za przyjętą przez oskarżonego linię obrony, nie znajdującą oparcia w rzeczywistości.

Ponadto, Sąd uznał za podstawę ustaleń faktycznych w sprawie dokumenty ujawnione w trybie art. 394 § 1 i 2 kpk, art. 393 § 1, 2 i 3 kpk, do których należą w szczególności dokumentacja medyczna, dane osobopoznawcze oskarżonych, dane o karalności, których autentyczność i wiarygodność nie była kwestionowana, a które zostały sporządzone przez upoważnione osoby i podmioty, w zakresie ich kompetencji. Nie budzi także wątpliwości rzetelność opinii sądowo - lekarskiej, która jest jasna i wyczerpująca, sporządzona została przez osobę dysponującą odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, a jej wnioski zostały przekonywająco umotywowane.

W ocenie Sądu, uderzając w dniu 29 kwietnia 2017 r. D. G. wielokrotnie pięścią w głowę D. W. dopuścił się przestępstwa z art. 157 § 2 kk, powodując umyślnie u pokrzywdzonego obrażenia ciała w postaci stłuczenia powłok głowy w okolicy czołowej, nosa i żuchwy, wymagającej opracowania chirurgicznego i założenia szwów rany tłuczonej ust w obrębie dolnej wargi oraz wstrząśnienia mózgu, stanowiące rozstrój zdrowia na czas trwający nie dłużej niż 7 dni. Zdaniem Sądu, jest niewątpliwym, że powyżej wskazane obrażenia pozostają w bezpośrednim, adekwatnym związku przyczynowym z ciosami zadawanymi przez D. W.. Wskazuje na to przede wszystkim treść opinii biegłego, opisującej patomechanizm powstania tych obrażeń. Oskarżony chciał je zadać, działał z zamiarem bezpośrednim, dążąc do ukarania D. G. za to, że ten nie chciał mu oddać butelki z wódką. Jak wskazano wyżej, nie ma wystarczających podstaw dowodowych, by przyjąć że w biciu D. G. uczestniczyli także D. Z. i D. R.. W ocenie Sądu, D. W. w pełni odpowiada za skutki, jakie wywołało jego zachowanie, w szczególności za spowodowanie rozstroju zdrowia D. G..

Zdaniem Sądu, oskarżonemu D. W. przypisać można winę w popełnieniu omawianego czynu. Oskarżony jest podmiotem zdolnym ze względu na wiek do ponoszenia odpowiedzialności karnej, a zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dostarcza podstaw do przyjęcia, iż w chwili czynu oskarżony był niepoczytalny lub znajdował się w anormalnej sytuacji motywacyjnej. Miał więc oskarżony obiektywną możliwość zachowania się w sposób zgodny z obowiązującym porządkiem prawnym, czego jednak nie uczynił, i z tego tytułu zasadnie postawić mu można zarzut.

Przestępstwo z art. 157 § 2 kk zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Mając na względzie z jednej strony, działanie pod wpływem alkoholu, w sposób nieustępliwy, wyjątkowo agresywny, z błahego powodu, na imprezie urodzinowej własnej kuzynki, spowodowanie dość rozległych, tymczasowo szpecących obrażeń ciała, a z drugiej strony okoliczność łagodzącą w postaci uprzedniej niekaralności oskarżonego, Sąd doszedł do przekonania, iż najbardziej stosowne będzie wymierzenie oskarżonemu kary pozbawienia wolności w wymiarze 8 miesięcy.

Kara ta, zdaniem Sądu, uwzględnia dyrektywy wymiaru kary wskazane w art. 53 § 1 kk. Sąd wymierzył karę według swojego uznania, w granicach przewidzianych przez ustawę, bacząc, by jej dolegliwość nie przekraczała stopnia winy, uwzględniając stopień społecznej szkodliwości czynu oraz biorąc pod uwagę cele zapobiegawcze i wychowawcze, które ma osiągnąć w stosunku do skazanego, a także potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.

Jednocześnie Sąd uznał, że w przypadku oskarżonego możliwe i celowe jest zastosowanie instytucji warunkowego zawieszenia wykonania kary i zawiesił wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności na okres 3 lat tytułem próby. Wobec uprzedniej niekaralności oskarżonego Sąd uznał, iż kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania będzie wystarczająca dla zapobieżenia jego powrotowi do przestępstwa. Warunkowe zawieszenie wykonania kary powinno mieć pozytywny wpływ na oskarżonego, pozwalając mu na normalne życie w społeczeństwie, a jednocześnie powstrzymywać go przed naruszaniem porządku prawnego z obawy przed zarządzeniem wykonania kary.

Sąd zobowiązał nadto oskarżonego D. W. do powstrzymania się w okresie próby od nadużywania alkoholu. Jak wynika z materiału dowodowego, główną przyczyną wzrostu poziomu agresji u oskarżonego było właśnie upojenie alkoholowe, w jakie się wprawił. Dla zapobieżenia popełnieniu kolejnego przestępstwa konieczne jest zatem skłonienie oskarżonego do ograniczenia spożycia tej używki.

Na mocy art. 46 § 2 kk Sąd orzekł też wobec oskarżonego obowiązek uiszczenia nawiązki w kwocie 3.000 zł na rzecz pokrzywdzonego D. G.. Pokrzywdzony złożył wniosek o zasądzenie na jego rzecz odpowiedniej kwoty, rekompensującej straty materialne oraz krzywdę, jaką wyrządził mu sprawca przestępstwa. Orzeczona kwota ma w znacznej mierze wymiar symboliczny, jej zapłata bowiem powinna przede wszystkim uświadomić oskarżonemu, że to on ponosi odpowiedzialność za spowodowanie u pokrzywdzonego obrażeń ciała. Głównym celem tej sankcji jest cel wychowawczy, dlatego też zasądzona kwota jest niewygórowana w stosunku do możliwości majątkowych oskarżonego. Dodatkowo, nawiązka ma także za zadanie – w ograniczonym wymiarze - kompensowanie szkody poniesionej przez pokrzywdzonego, w szczególności zapewnienie mu poczucia, że jego krzywda nie jest obojętna ani sprawcy, ani wymiarowi sprawiedliwości.

Natomiast, jak wskazano wyżej, ustalenia Sądu wskazują na to, że D. Z. i D. R. nie popełnili zarzuconego im przestępstwa, gdyż nie brali czynnego udziału w pobiciu D. W.. Sąd nie dał wiary zeznaniom P. B. i S. B., złożonym w postępowaniu przygotowawczym, zgodnie z którymi wszyscy trzej oskarżeni bili pokrzywdzonego. Uczestnicy zajścia, podobnie zresztą jak S. B. i P. B. na rozprawie, nie potrafili jednoznacznie potwierdzić, że którykolwiek z oskarżonych oprócz D. W. zadawał mu ciosy. Nie można wykazać, że udział D. Z. i D. R. w zajściu polegał na czym innym aniżeli na przebywaniu w pobliżu D. W. bijącego D. G. i na wznoszeniu okrzyków, mających skłonić agresora do zaprzestania bicia. D. Z. i D. R. od początku potwierdzali, że taka sytuacja miała miejsce. Oczywiście, Sądowi orzekającemu w niniejszej sprawie znane jest orzecznictwo sądowe, wskazujące na to, że udziałem w pobiciu jest nie tylko zadawanie razów innym osobom, ale każda forma kierowanego wolą udziału w grupie napastniczej, bowiem obecność każdego jej uczestnika zwiększa przewagę napastników i przez to ułatwia im dokonanie pobicia, a jednocześnie wzmaga niebezpieczeństwo nastąpienia skutków na zdrowiu ofiar. Rozmaitość form zachowania, aktywność każdego z uczestników, ich liczba i skutki ich działań mają zaś znaczenie dla oceny stopnia winy każdego z nich, a tym samym i dla wymiaru kary (wyr. SA w Krakowie z 1.3.2001 r., II AKa 227/00, KZS 2001, Nr 4, poz. 25; także wyr. SN z 10.2.1977 r., II KR 378/76, OSNPG 1977, Nr 7, poz. 57; wyr. SA w Krakowie z 12.10.2000 r., II AKA 169/00, KZS 2001, Nr 8, poz. 51). Wśród tego rodzaju zachowań, które nie polegają na zadawaniu ciosów, ale mogą stanowić udział w pobiciu wymienia się „zagrzewanie” okrzykami uczestników bójki do agresji i zadawania ciosów (wyr. SA w Łodzi z 21.9.2000 r., II AKa 135/00, KZS 2001, Nr 8, poz. 64; por. także wyr. SA w Szczecinie z 29.7.2010 r., II AKa 99/10, Prok. i Pr. 2011, Nr 5, poz. 29). Kluczowe jednak znaczenie dla rozstrzygnięcia, czy zachowanie D. Z. i D. R. stanowiło przestępstwo, miało ustalenie, jaką intencją kierowali się wówczas oskarżeni i jak ją manifestowali na zewnątrz. W ocenie Sądu, od momentu wyjścia na zewnątrz domku obaj oskarżeni starali się, dość nieudolnie, doprowadzić do zakończenia zajścia, do odstąpienia D. W. od bicia D. G.. To w tym celu D. Z. i D. R. podbiegli do tych mężczyzn. Choć pokrzywdzony mógł przestraszyć się tego, że ilość osób, które znalazły się przy nim, zwiększyła się, a zatem większa jest ich przewaga nad pokrzywdzonym, nie oznacza to, że D. Z. i D. R. dołączyli do atakującego. Podobnie, okrzyki typu „zostaw go” w żaden sposób nie zachęcały D. W. do bicia D. G., a wręcz przeciwnie, miały go do tego zniechęcić. Wprawdzie D. Z. i D. R. poza wypowiedzeniem tych słów nie uczynili niczego, aby skłonić D. W. do odejścia, w szczególności nie odciągali go czy nie uderzyli, ale trudno im się dziwić, że bali się narazić na pobicie przez agresywnego, starszego od nich, pijanego mężczyznę, zwłaszcza że sami wprawdzie mieli przewagę liczebną, ale po alkoholu ich sprawność fizyczna była ograniczona. W tej sytuacji D. Z. i D. R. należało uniewinnić od popełnienia zarzuconego im czynu.

Sąd przyznał także od Skarbu Państwa na rzecz adw. A. Z. kwotę 841,32 zł tytułem zwrotu kosztów obrony świadczonej przez nią z urzędu na rzecz oskarżonego D. Z., w tym 157,32 zł tytułem podatku VAT. Niewątpliwie bowiem za świadczoną przez obrońcę z urzędu obronę należy się wynagrodzenie, o którego zasądzenie wnosił obrońca w toku rozprawy. Przy ustalaniu jego wysokości Sąd wziął pod uwagę etap postępowania, na którym obrońca został ustanowiony, tryb i ilość terminów rozpraw, w których brał udział.

Na mocy art. 626 § 1 kpk, art. 627 kpk, art. 1, art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (Dz. U. z 1983 r. Nr 49, poz. 223 ze zm.) Sąd zasądził od oskarżonego D. W. na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe, w tym 70 zł tytułem wydatków związanych z jego udziałem w sprawie, obejmujących w szczególności koszty korespondencji i opinii biegłych oraz 180 zł tytułem opłaty, jako że nie znalazł okoliczności uzasadniających zwolnienie oskarżonego, będącego osobą aktywną zawodowo, zdolną do osiągania określonych dochodów, od poniesienia tych kosztów. Natomiast oskarżeni D. Z. i D. R., jako osoby uniewinnione, kosztów tych nie ponoszą z mocy art. 632 pkt 2 kpk.

ZARZĄDZENIE

1)  odnotować w rep. K i kontrolce uzasadnień;

2)  odpis wyroku z uzasadnieniem doręczyć PR w P.

3)  za 14 dni.

G., dnia 16 lipca 2018 r.

.