Sygn. akt III Ca 208/19

UZASADNIENIE

Zaskarżonym wyrokiem z dnia 26 września 2018 r. Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi, w sprawie z powództwa Ł. M. przeciwko R. J. prowadzącemu działalność gospodarczą po firmą (...) o zapłatę i zobowiązanie, oddalił powództwo (pkt 1); zasądził od powoda na rzecz pozwanego kwotę 4.800 zł w ramach zwrotu kosztów procesu (pkt 2); przyznał z funduszy budżetowych urzędowemu pełnomocnikowi powoda radcy prawnemu W. S. wynagrodzenie w wysokości 5.904 zł za udzieloną mocodawcy pomoc prawną (pkt 3) oraz nie obciążył powoda nieuiszczonymi kosztami sądowymi (pkt 4).

Z zapadłym wyrokiem w całości nie zgodził się powód Ł. M., który w samodzielnie sporządzonym środku odwoławczym podniósł, iż Sąd I instancji źle osądził sprawę wskutek niewłaściwej oceny materiału dowodowego i pominięcia jego znacznej części oraz poprzez poczynienie przedwczesnych ustaleń niezgodnych ze stanem faktycznym.

Następczo urzędowy pełnomocnik powoda, w ramach uzupełnienia apelacji, doprecyzował zarzuty pod adresem orzeczenia wskazując, że doszło do:

1. naruszenia przepisów prawa procesowego tj. art. 233 § 1 k.p.c. poprzez sprzeczność istotnych ustaleń Sądu ze zgromadzonym materiałem dowodowym;

2. naruszenia przepisów prawa materialnego, a zwłaszcza:

art. 415 k.c. poprzez jego błędne niezastosowanie polegające na uznaniu, że stan faktyczny sprawy nie odpowiada tej normie;

art. 439 k.c. poprzez jego błędne niezastosowanie polegające na uznaniu, że stan faktyczny sprawy nie odpowiada tej normie;

art. 23 k.c. i art. 24 k.c. w zw. z art. 448 k.c. poprzez ich błędne niezastosowanie polegające na uznaniu, że stan faktyczny sprawy nie odpowiada tym normom.

W konkluzji skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uwzględnienie powództwa w całości. Natomiast wniosek ewentualny sprowadzał się do uchylenia wadliwego orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Ponadto pełnomocnik powoda zwrócił się o przyznanie nieopłaconych kosztów pomocy prawnej świadczonej z urzędu.

W odpowiedzi na apelację pozwany wniósł o jej oddalenie oraz obciążenie powoda kosztami postępowania za II instancję.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja jest niezasadna i jako taka nie zasługuje na uwzględnienie.

Wobec tego, iż należyte zastosowanie prawa materialnego jest możliwe jedynie w trafnie ustalonym stanie faktycznym, w pierwszej kolejności wypada się odnieść do podniesionych przez skarżącego zarzutów o charakterze procesowym. Na tym zaś gruncie powód w szerokim zakresie zakwestionował przeprowadzoną przez sąd meriti ocenę dowodów, stawiając zarzut naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c. Błędna ocena materiału dowodowego dokonana przez Sąd I instancji miała zdaniem skarżącego polegać na szeregu uchybień i wadliwości w ujęciu obrazu wydarzeń oraz w interpretacji poszczególnych zachowań i wypowiedzi stron, które zostały odczytane wyłącznie po myśli strony pozwanej jako niegodzące w dobra i interesy powoda. Wbrew zarzutom apelującego stwierdzić należy, że Sąd Rejonowy, w wyniku prawidłowo przeprowadzonego postępowania dowodowego, ustalił wszystkie istotne dla niniejszej sprawy okoliczności, które znajdowały odzwierciedlenie w zaoferowanym przez strony materiale dowodowym. Z tej też przyczyny Sąd Okręgowy w całości podziela ustalenia faktyczne dokonane w sprawie przez sąd niższego rzędu, czyniąc je jednocześnie podstawą swojego orzeczenia.

Czyniąc rozważania co do zarzutu naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c. od razu wskazać trzeba, iż Sąd I instancji ma obowiązek wyprowadzenia z zebranego w sprawie materiału dowodowego wniosków logicznie prawidłowych. Reguła ta, współokreślająca granice swobodnej oceny dowodów, nie będzie zachowana jedynie wtedy, gdy wnioski wyprowadzone przez Sąd przy ocenie dowodów nie układają się w logiczną całość, zgodną z doświadczeniem życiowym, lecz pozostają ze sobą w sprzeczności, a także gdy nie istnieje logiczne powiązanie wniosków z zebranym w sprawie materiałem dowodowym (zob. wyrok SN z dnia 9 grudnia 2009 r., IV CSK 290/09, opubl. baza prawna LEX nr 560607). Innymi słowy, jeżeli z określonego materiału dowodowego Sąd wyprowadza wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym, to ocena Sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów i musi się ostać, chociażby w równym stopniu, na podstawie tego materiału dowodowego, dawały się wysnuć wnioski odmienne. Idąc dalej nie można przeoczyć, że według ugruntowanego w orzecznictwie stanowiska, zarzut obrazy wskazanego przepisu nie może polegać jedynie na zaprezentowaniu własnych, korzystniejszych dla skarżącego ustaleń stanu faktycznego, dokonanych na podstawie własnej, oceny materiału dowodowego (zob. postanowienie SN z dnia 10 stycznia 2002 r., II CKN 572/99, opubl. baza prawna LEX nr 53136). Wykazanie przez skarżącego, iż Sąd naruszył przepis art. 233 § 1 k.p.c. oraz że fakt ten mógł mieć istotny wpływ na wynik sprawy, nie może być zastąpione odmienną interpretacją dowodów zebranych w sprawie, chyba, że strona jednocześnie wykaże, iż ocena dowodów, przyjęta przez Sąd za podstawę rozstrzygnięcia, przekracza granice swobodnej oceny dowodów (zob. wyrok SN z dnia 10 kwietnia 2000 r., V CKN 17/00, opubl. OSNC Nr 10/2000 poz. 189). Oznacza to, że postawienie zarzutu naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c. nie może polegać na zaprezentowaniu przez skarżącego stanu faktycznego przyjętego przez niego na podstawie własnej oceny dowodów. Osoba skarżąca może tylko wykazywać, posługując się wyłącznie argumentami jurydycznymi, że Sąd naruszył ustanowione w wymienionym przepisie zasady oceny wiarygodności oraz mocy dowodów i że naruszenie to miało wpływ na wynik sprawy (zob. postanowienie SN z dnia 14 stycznia 2000 r., I CKN 1169/99, opubl. OSNC Nr 7-8/2000 poz. 139, wyrok SN z dnia 29 września 2002 r., II CKN 817/00, niepubl., wyrok SN z dnia 2 lutego 2003 r., I CKN 160/0, niepubl.).W przedmiotowej sprawie apelujący nie sprostał jednak temu zadaniu, albowiem nazbyt subiektywnie podszedł do materii sprawy, wskutek czego odmiennie aniżeli Sąd ocenił zaistniały stan faktyczny wyciągając z niego zupełnie inne i co najważniejsze satysfakcjonujące go wnioski. W ocenie Sądu odwoławczego, Sąd I instancji przeprowadził skrupulatną analizę każdego z przedłożonych dowodów, dokonując jednocześnie konfrontacji wypowiedzi i stanowisk stron. Poza tym sam proces oceny dowodów, a zwłaszcza przyczyn dla których poszczególnym dowodom Sąd I instancji odmówił wiarygodności został w sposób wyczerpujący i rzetelny przedstawiony w uzasadnieniu do zaskarżonego wyroku. Konkludując niekorzystna dla skarżącego ocena dowodów i powzięcie przez Sąd Rejonowy odmiennych ocen niż te, które obejmowało stanowisko procesowe powoda, nie mogło więc w tej sytuacji uzasadniać sformułowania zarzutu naruszenia zasady swobodnej oceny dowodów.

Na aprobatę nie zasługują również zarzuty naruszenia prawa materialnego. Lektura apelacji wskazuje na to, iż skarżący obciąża pozwanego R. J. za zły stan techniczny zarządzanej przez niego nieruchomości wskutek czego doszło do pożaru, który doprowadził do powstania po stronie powoda jako poszkodowanego wymiernych strat materialnych. Przedstawione zapatrywanie jest jednak całkowicie chybione, gdyż pozwanemu nie sposób przypisać odpowiedzialności deliktowej. Gwoli przypomnienia w postępowaniu z powództwa odszkodowawczego opartego o art. 415 k.c. obowiązuje ogólna reguła procesu, że powód powinien udowodnić słuszność swych twierdzeń w zakresie zgłoszonego żądania w aspekcie poniesionej szkody, winy pozwanego i związku przyczynowego pomiędzy nimi. Stosownie przecież do art. 6 k.c. ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Regułę tę uzupełnia art. 232 k.p.c., który nakłada na strony obowiązek wskazywania dowodów koniecznych dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą one skutki prawne. W konsekwencji więc strona, która nie przytoczyła wystarczających dowodów na poparcie swoich twierdzeń, ponosi ryzyko niekorzystnego dla siebie rozstrzygnięcia, o ile ciężar dowodu, co do tych okoliczności na niej spoczywał, a sąd musi wyciągnąć ujemne konsekwencje z braku udowodnienia faktów przytoczonych na uzasadnienie żądań lub zarzutów. Dokładnie taka właśnie sytuacja wystąpiła w niniejszej sprawie, co trafnie dostrzegł i skrupulatnie opisał Sąd Rejonowy. Mianowicie powód poprzestał tylko na ogólnikowych i gołosłownych twierdzeniach, konstruując pod adresem pozwanego wiele zróżnicowanych roszczeń. Natomiast z pola widzenia apelującego umknęło to, że obraz postrzegania niniejszej sprawy był determinowany przez panujący na nieruchomości układ stosunków faktycznych i prawnych. Właściwe naświetlenie analizowanych zagadnień wymaga odwołania się do treści ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (tekst jednolity Dz. U. z 2015 r. poz. 1892). Zgodnie z art. 6 zd.1 ustawy ogół właścicieli, których lokale wchodzą w skład określonej nieruchomości, tworzy wspólnotę mieszkaniową. Wspólnota mieszkaniowa powstaje więc z mocy prawa (bez dodatkowych działań zainteresowanych jej utworzeniem) z chwilą, gdy została ustanowiona odrębna własność co najmniej dwóch lokali. Z tej też przyczyny nie ulega żadnych wątpliwości, że Ł. M. jest członkiem obligatoryjnej wspólnoty mieszkaniowej. W jej obrębie regułą jest to, iż sami właściciele lokali, zgodnie z art. 18 ust 1 ustawy, określają sposób zarządu nieruchomością wspólną, przy czym jednym z dopuszczalnych i w praktyce najczęstszym rozwiązaniem jest powierzenie zarządu osobie fizycznej albo prawnej. Identyczna sytuacja zaistniała w niniejszej sprawie, ponieważ na mocy umowy z dnia 29 marca 2013 r. do pełnienia funkcji zarządcy powołano licencjonowanego administratora R. J.. Przywołana ustawa w swej treści nie definiuje ani nawet nie precyzuje pojęcia zasad prawidłowego zarządzania nieruchomością. Wobec tego niezbędnym jest sięgnięcie do innych unormowań prawnych właściwych dla konkretnego sposobu i rodzaju zarządu. Punkt wyjścia stanowi art. 185 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (tekst jednolity Dz. U. z 2018 poz. 2204). W pkt 1 czytamy, iż „zarządzanie nieruchomością polega na podejmowaniu decyzji i dokonywaniu czynności mających na celu zapewnienie właściwej gospodarki ekonomiczno-finansowej nieruchomości oraz zapewnienie bezpieczeństwa użytkowania i właściwej eksploatacji nieruchomości w tym bieżącego administrowania nieruchomością, jak również czynności zmierzających do utrzymania nieruchomości w stanie niepogorszonym zgodnie z jej przeznaczeniem oraz do uzasadnionego inwestowania w tę nieruchomość”. Wiele przydatnych wskazówek i wytycznych można też znaleźć w judykaturze. Chociażby w uchwałach z dnia 10 kwietnia 1991 r. (III CZP 76/90, opubl. OSNC Nr 10-12/1991 poz. 117) oraz z dnia 25 marca 1994 r. (III CZP 182/93, opubl. OSNC Nr 7-8/1994 poz. 146) Sąd Najwyższy stwierdził, że zarząd rzeczą wspólną obejmuje całokształt czynności faktycznych i prawnych, które dotyczą tejże rzeczy bezpośrednio lub pośrednio poprzez osiągnięty skutek gospodarczy. (...) nieruchomością obejmuje wszystkie czynności mieszczące się w tych sferach. Prawidłowość zarządzania oznacza natomiast takie działania, które są racjonalne, uzasadnione, logiczne i celowe. Zadaniem współwłaścicieli, Wspólnoty lub zarządcy jest przede wszystkim utrzymanie nieruchomości w stanie nie pogorszonym oraz zdatnym do użytku, po to aby można było z tego tytułu czerpać określone korzyści i przywileje. W zakres tego postępowania wchodzi nie tylko zabezpieczenie nieruchomości przed zniszczeniem lub uszkodzeniem, ale również jej właściwa eksploatacja i pokrywanie kosztów utrzymania, dokonywanie wszelkiego rodzaju napraw, remontów, modernizacji oraz również i ulepszeń, korzystanie z nieruchomości zgodnie z jej społeczno-gospodarczym przeznaczeniem oraz wykonywanie czynności prawnych związanych z ustaleniem i zachowaniem stanu własności (E. Bończak-Kucharczyk, Komentarz do ustawy o gospodarce nieruchomościami, baza prawna LEX 2013). U. dość szeroki katalog obowiązków zarządcy wspomnieć też warto, iż jego zadaniem jest reprezentowanie wspólnoty mieszkaniowej na zewnątrz oraz pomiędzy właścicielem lokalu a wspólnotą w sprawach związanych z zarządzaniem nieruchomością. Ponadto zarządca ma obowiązek prowadzenie szczegółowej dokumentacji wspólnoty mieszkaniowej. Jest to zarówno dokumentacja związana ze stanem technicznym budynków (np. książka obiektu budowlanego), ich eksploatacją, jak i stroną finansową. Konieczne jest także skrupulatne prowadzenie i aktualizacja ewidencji lokali oraz ich użytkowników. Jeśli zaś chodzi o zapewnienie eksploatacyjnej obsługi nieruchomości, to w skład tego obszaru działań należy wyszukiwanie usługodawców, którzy zapewnią stały dopływ wody, ciepła, energii elektrycznej, gazu a także odprowadzanie ścieków i wywóz nieczystości. Obowiązkiem zarządcy jest również bieżąca konserwacja nieruchomości i utrzymanie czystości oraz ubezpieczenie bloku czy kamienicy od ognia, innych zdarzeń losowych oraz odpowiedzialności cywilnej. Zarządca odpowiada ponadto za terminowe przeprowadzanie przeglądów stanu nieruchomości i urządzeń, które stanowią jej wyposażenie. W przypadku awarii zarządca musi zorganizować sprawne jej usunięcie, a także zapewnić całodobowe pogotowia techniczne. Kolejnym ważnym obowiązkiem spoczywającym na zarządcy jest organizacja remontów oraz modernizacji budynków, w tym – wybranie najkorzystniejszych dla wspólnoty ofert i czuwanie nad prawidłowym przebiegiem prac oraz dotrzymywania terminów.

Z materiału dowodowego zgromadzonego w niniejszej sprawie jednoznacznie i niezbicie wynika, że czynności przynależących do kategorii „zarządu bieżącego” były przez pozwanego R. J. wykonywane i to z dobrym rezultatem. Mianowicie zarządca postępował w należyty i właściwy sposób, reagując na wszelkie nieprawidłowości i odstępstwa od normy. Przede wszystkim podejmowane były czynności mające na celu faktyczne i efektywne zarządzanie nieruchomością. Na tej zaś płaszczyźnie pozwany był dobrze zorganizowany, zaangażowany i należycie orientował się w potrzebach i bolączkach jakie trapią nieruchomość. Wszelkie nakłady na nieruchomość były w pełni usprawiedliwione i przynosiły wymierne korzyści. Trudno było też mówić o marnowaniu pieniędzy, ponieważ ich wydatkowanie odbywało się w odpowiedni sposób. Zarządca właściwie dbał też o infrastrukturę nieruchomości, ponieważ jest ona wyposażona we wszystkie niezbędne media i technologie. W tej sferze regularnie opłacane były należności na rzecz dostawców, wobec czego nie występowały przerwy ani zakłóceń w dostarczaniu mediów. Z kolei sam budynek każdorazowo przechodził cykliczne (tzn. roczne i 5-letnie) przeglądy kominiarskie i budowlane. Przeważnie stan poszczególnych instalacji i urządzeń nie wzbudzał uwag i zastrzeżeń specjalistów i inspektorów, a jeżeli takowe były to niezwłocznie je realizowano w ramach zaleceń pokontrolnych. Co ważne pozytywnie na temat stanu technicznego budynku wypowiedział się też powołany biegły z zakresu budownictwa K. Ś.. W swojej opinii kategorycznie przy tym stwierdził, że prace naprawcze po pożarze w lutym 2016 r. zostały wykonane w miarę poprawnie w średnim standardzie wykonawczym, który należycie zabezpieczał i zapewniał funkcję użytkową stropu. Nie można przy tym przeoczyć, iż wedle biegłego wspomniany pożar nie był spowodowany złym stanem kominów lecz ich niewłaściwym użytkowaniem przez mieszkańców, polegającym na spalaniu śmieci i materiałów nie mieszczących się w kategorii opału. W kontekście tego racji bytu nie ma w ogóle zarzut skarżącego odnośnie zaniechań, błędów i uchybień zarządcy w zakresie nieusunięcia nieprawidłowości w obrębie kominów. Brak winy zarządcy oznacza więc niemożność zastosowania wobec niego art. 415 k.c. tak jak chciał tego skarżący. Warto też wspomnieć, iż R. J. siłą rzeczy nie mógł odpowiadać za rzekomo niewłaściwą likwidację skutków pierwszego pożaru z 2009 r., gdyż leżało to w gestii poprzedniego zarządcy. Ponadto zawinienia po stronie zarządcy nie można się dopatrywać w niepowiadomieniu zakładu ubezpieczeń o szkodach zaistniałych w mieniu powoda. Na tym gruncie pozwany bynajmniej nie miał takiego obowiązku, a jego jedyną powinnością było udostępnienie danych z polisy poszkodowanemu, który sam musiał zgłosić szkodę. Wreszcie finalnie podkreślenia wymaga, iż powód tak czy inaczej nie udowodnił szkody tak co do zasady jak i wysokości. W tym stanie rzeczy przychylić się trzeba do stanowiska Sądu Rejonowego, który słusznie zdyskwalifikował ten fragment powództwa.

Z analogicznych przyczyn nie wchodziło w rachubę użycie art. 439 k.c. i nakazywanie lub zobowiązywanie pozwanego do przeprowadzania jakichkolwiek prac remontowych i naprawczych, gdyż w istocie zostały one już dokonane. Ich przeprowadzenie warunkowało przecież wprost dalsze użytkowanie nieruchomości przez mieszkańców. Remont odbywał się przy tym pod kontrolą ze strony nadzoru budowlanego, co obejmowało zakres niezbędnych napraw oraz poprawność ich wykonania. Dzięki temu na chwilę obecną stan budynku jest zadawalający oraz nie stwarza żadnego realnego zagrożenia dla lokatorów lub osób postronnych.

Na koniec ostać się nie mogło stanowisko Ł. M. odnośnie naruszenia art. 23 k.c. i art. 24 k.c. w zw. z art. 448 k.c. Jak wynika z treści apelacji powód wciąż uważa się za osobę pokrzywdzoną, a bezprawnej ingerencji we własną sferę osobistą podlegającą ochronie upatruje w użyciu przez pozwanego negatywnego sformułowania pod swoim adresem, które jego zdaniem przybrało postać pomówienia go o próbę wyłudzenia odszkodowania ubezpieczeniowego. W ocenie apelującego niewłaściwe i niekorzystne potraktowanie go przez oponenta nosiło znamiona oszczerstwa i obrazy, a w wyniku tych działań znacząco ucierpiała jego cześć oraz dobre imię, bowiem zaczął być on inaczej postrzegany w środowisku, w którym się obracał. Tymczasem w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca, ponieważ inkryminowane słowa padły w indywidualnych rozmowach stron (jedna rozmowa osobista i kilka kontaktów telefonicznych). Nie doszło więc do rozpowszechnienia wypowiedzi, a ponadto nie miała ona aż tak pejoratywnego wydźwięku. Co do tej kwestii podzielić należy punkt widzenia Sądu Rejonowego, sprowadzający się do konkluzji, że na skutek działań R. J. nie doszło do naruszenia, dobrego imienia i czci Ł. M.. Wnikliwa analiza całokształtu okoliczności wskazuje na to, iż ze strony pozwanego nie padły aż tak negatywne stwierdzenia pod adresem powoda, które przynosiłyby mu jakąkolwiek ujmę. Dokładnie rzecz biorąc pozwany w swojej wypowiedzi

zachował takt i umiar, ponieważ nie użył żadnych ostrych czy jednoznacznych sformułowań, które mogłyby się źle kojarzyć, mając negatywny wydźwięk. Wbrew twierdzeniom powoda jego przeciwnik wcale nie sugerował, że powód jest „kombinatorem”. Wręcz przeciwnie pozwany poprzestał na własnym osądzie sytuacji, a wyrażona w tym względzie krytyka czy też dezaprobata nie przekroczyła przecież żadnych dopuszczalnych granic. Istotnym jest przy tym to, iż pozwany miał dość silne argumenty przemawiające za użyciem takich a nie innych słów. Doświadczenie życiowe pokazuje, że na strychu z reguły trzyma się rzeczy przestarzałe, zbyteczne, uszkodzone i nieprzydatne, a tym samym mające raczej niską wartość. Z kolei powód uparcie twierdził, iż trzymał tam cenny obraz oraz utracił wartościowe ubrania. Wielce znamiennym jest to, iż nikt inny z lokatorów nie zgłosił tego typu roszczeń w związku z pożarem, wobec czego mogło to zostać odebrane przez zarządcę jako okazja i chęć wykorzystania pożaru przez powoda do uzyskania nienależnej rekompensaty. Reasumując opinia R. J. na temat Ł. M. nie stanowiła zakwestionowania jego dotychczasowej pozycji osobistej i zawodowej oraz pełnionych przez niego ról społecznych. Tak naprawdę powód nie został bowiem narażony na wymierny uszczerbek w sferze dóbr osobistych. Ogólnie rzecz biorąc wizerunek powoda nie został nadszarpnięty, bowiem nie doszło do jego pomówienia w środowisku, w którym się obracał. Brak jest też śladu o niewłaściwych reakcji osób postronnych względem powoda. W przypadku skarżącego co najwyżej zaistniał jedynie własny i subiektywny dyskomfort psychiczny, gdyż poczuł się on urażony i zdeprecjonowany. Inaczej mówiąc apelujący nazbyt osobiście odbierał zachowania i działania pozwanego, co niestety nie przekładało się już na uchwytne aspekty o charakterze obiektywnym.

Z uwagi na powyższe Sąd Okręgowy nie znalazł żadnych podstaw do przypisania pozwanemu odpowiedzialności w którymkolwiek z żądanych reżimów, wobec czego apelacja została oddalona w oparciu o art. 385 k.p.c.

Rozstrzygnięcie o kosztach postępowania apelacyjnego zapadło na podstawie art. 98 k.p.c. w zw. z art. 391 § 1 k.p.c. Apelacja powoda nie została uwzględniona, dlatego też przyjąć trzeba, że przegrał on sprawę w całości. Po stronie pozwanego występował zaś fachowy pełnomocnik w osobie radcy prawnego, dlatego też jedynym realnym wydatkiem strony zwalczającej apelację były koszty zastępstwa procesowego w wysokości 1.800 zł. Przy ustalaniu wysokości wynagrodzenia pełnomocnika Sąd kierował się § 10 ust. 1 pkt 1 w zw. z § 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych (tekst jednolity Dz. U. z 2018 r. poz. 265).

Wobec tego, iż powód miał w postępowaniu apelacyjnym zapewnioną urzędową pomoc prawną, Sąd Okręgowy przyznał występującemu w tym charakterze r. pr. W. S. wynagrodzenie w kwocie 1.476 zł, w tym podatek od towarów i usług. Wielkość należności, podlegającej wypłacie ze środków budżetowych Skarbu Państwa – Sądu Rejonowego dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi , została ustalona w oparciu o § 16 ust. 1 pkt 1 w zw. z § 8 pkt 5 i § 4 ust. 3 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego z urzędu (tekst jednolity Dz. U. z 2019 r. poz. 68).