Sygn. akt I ACa 581/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 29 kwietnia 2019 r.

Sąd Apelacyjny w Katowicach I Wydział Cywilny

w składzie:

Przewodniczący :

SSA Roman Sugier

Sędziowie :

SA Małgorzata Wołczańska (spr.)

SA Joanna Naczyńska

Protokolant :

Agnieszka Szymocha

po rozpoznaniu w dniu 29 kwietnia 2019 r. w Katowicach

na rozprawie

sprawy z powództwa J. O. (1)

przeciwko A. W. (1)

o ochronę dóbr osobistych

oraz

sprawy z powództwa (...) Towarzystwa (...) w K.

przeciwko A. W. (1)

o ochronę dóbr osobistych

na skutek apelacji obu stron

od wyroku Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej

z dnia 30 stycznia 2018 r., sygn. akt I C 444/16

prostując w zaskarżonym wyroku nazwisko powódki z (...) na (...)

1)  zmienia zaskarżony wyrok:

a)  w punkcie 1) o tyle, że oświadczeniu, które zobowiązana jest złożyć pozwana nadaje następującą treść: „W związku z „listem otwartym” A. W. (1) z 28 grudnia 2015 r. skierowanym do Prezydenta Miasta K. J. M., Radnych Miasta K. oraz mediów, w tym Gazety (...), A. W. (1) oświadcza, że nie są prawdziwe jej twierdzenia zawarte w tym liście, z których wynika, że Prezes (...) Towarzystwa (...) J. O. (1) dopuszcza się mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie jej rodziny, a kierownik Schroniska (...) zmuszony został do zamiany pracy na urlop tacierzyński, osobiście podejmuje decyzje dotyczące tego, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, dopuściła się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku, tolerowała skandaliczne warunki hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...)
w W., cenzury na oficjalnych stronach internetowych (...) Towarzystwa (...), blokowania niewygodnych pytań i usuwania niewygodnych użytkowników. A. W. (1) przeprasza J. O. (1) za naruszenie tymi wypowiedziami jej dobrego imienia oraz wyraża ubolewanie, że takie naruszenie miało miejsce.”, a w pozostałej części powództwo oddala;

b)  punkcie 2) o tyle, że oświadczeniu, które pozwana ma umieścić w witrynie (...) Stowarzyszenia (...) nadaje następującą treść: „A. W. (1) przeprasza J. O. (1), za to, że pomówiła ją
o dopuszczanie się mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie jej rodziny, osobiste podejmowanie decyzji dotyczących tego, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, dopuszczanie się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, tolerowanie skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych
(w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. Hoteliku
U (...) w W., cenzurę na oficjalnych stronach internetowych (...) Towarzystwa (...), blokowanie niewygodnych pytań i usuwanie niewygodnych użytkowników.”, a w pozostałej części powództwo oddala;

c)  w punkcie 6) o tyle, że oświadczeniu, które pozwana jest zobowiązana złożyć nadaje następującą treść: „W związku z „listem otwartym” A. W. (1) z 28 grudnia 2015 r. skierowanym do Prezydenta Miasta K. J. M., Radnych Miasta K. oraz mediów, w tym Gazety (...), A. W. (1) oświadcza, że nie są prawdziwe jej twierdzenia zawarte w tym liście, z których wynika, że (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami dopuściło się uprowadzenia psa
z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...), bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofiliariozy
w (...) schronisku, tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...) w W.. A. W. (1) przeprasza (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami za naruszenie tymi wypowiedziami jego dóbr osobistych, zwłaszcza renomy oraz wyraża ubolewanie, że takie naruszenie miało miejsce.”, a w pozostałej części powództwo oddala;

2)  oddala apelację pozwanej w pozostałej części oraz apelacje powodów
w całości;

3)  nie obciąża powodów kosztami postępowania apelacyjnego.

SSA Joanna Naczyńska

SSA Roman Sugier

SSA Małgorzata Wołczańska

Sygn. akt I ACa 581/18

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 30 stycznia 2018 r., sygn. akt 444/16 Sąd Okręgowy w Bielsku – Białej uwzględnił powództwo J. O. (1) przeciwko A. W. (1) o ochronę dóbr osobistych i orzekł co następuje:

1.  zobowiązał pozwaną do skierowania do Prezydenta Miasta K. oraz Rady Miasta K., w terminie 7 dni od prawomocności wyroku, oświadczenia o następującej treści: „W związku z „listem otwartym” A. W. (1) z 28 grudnia 2015 r. skierowanym do Prezydenta Miasta K. J. M., Radnych Miasta K. oraz mediów, w tym Gazety (...), A. W. (1) oświadcza, że nie są prawdziwe jej twierdzenia zawarte w tym liście, z których wynika, że Prezes (...) Towarzystwa (...) J. O. (1) ma skłonności do nepotyzmu, przekształciła (...) Towarzystwo (...) ( (...)) w prywatny folwark, faworyzuje członków własnej rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności, dopuszcza się mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie jej rodziny, a kierownik Schroniska (...) zmuszony został do zamiany pracy na urlop tacierzyński, osobiście podejmuje decyzje dotyczące tego, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, co świadczy o fatalnym zarządzaniu schroniskiem, dopuściła się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku, tolerowała skandaliczne warunki hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...) w W., cenzury na oficjalnych stronach internetowych (...), blokowania niewygodnych pytań i usuwania niewygodnych użytkowników oraz że na kolejnych liniach frontu w (...) i poza nim, które wytycza, znalazły się niewinne zwierzęta. A. W. (1) przeprasza J. O. (1) za naruszenie tymi wypowiedziami jej dóbr osobistych, zwłaszcza dobrego imienia oraz wyraża ubolewanie, że takie naruszenie miało miejsce.”

2.  zobowiązał pozwaną do umieszczenia na witrynie (...) Stowarzyszenia (...) na (...), na okres 1 miesiąca, przeprosin o treści: „A. W. (1) przeprasza J. O. (1), że pomówiła ją o: skłonności do nepotyzmu, inne kompromitujące praktyki, przekształcenie (...) w prywatny folwark, faworyzowanie członków własnej rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności, dopuszczanie się mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie jej rodziny, osobistego podejmowanie decyzji dotyczących tego, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, co świadczy o fatalnym zarządzaniu schroniskiem, dopuszczanie się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, tolerowanie skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...) w W., cenzurę na oficjalnych stronach internetowych (...), blokowanie niewygodnych pytań i usuwanie niewygodnych użytkowników.”

3.  umorzył postępowanie w zakresie żądania niezwłocznego usunięcia z profilu (...) Stowarzyszenia (...) na F.’u „Listu otwartego do Walnego Zebrania Członków (...) Towarzystwa (...)” z 3 lutego 2016 r.;

4.  w pozostałym zakresie oddalił powództwo J. O. (2) przeciwko A. W. (1);

5.  zniósł wzajemnie koszty postępowania w sprawie z powództwa J. O. (2) przeciwko A. W. (1);

Ponadto Sąd Okręgowy tymże wyrokiem uwzględnił powództwo (...) Towarzystwa (...) przeciwko A. W. (1) w części i orzekł co następuje:

1.  zobowiązał pozwaną do skierowania oświadczenia do Prezydenta Miasta K. oraz Rady Miasta K., w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku, o następującej treści: „W związku z „listem otwartym” A. W. (1) z 28 grudnia 2015 r. skierowanym do Prezydenta Miasta K. J. M., Radnych Miasta K. oraz mediów, w tym Gazety (...), A. W. (1) oświadcza, że nie są prawdziwe jej twierdzenia zawarte w tym liście, z których wynika, że (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami dopuściło się uprowadzenia psa z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...), a następnie zwróciło psa dopiero po wielu dniach upominania się o jego zwrot, po zgłoszeniu kradzieży na policję i nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych oraz że (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami dopuściło się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofiliariozy w (...) schronisku, tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...) w W.. A. W. (1) przeprasza (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami za naruszenie tymi wypowiedziami jego dóbr osobistych, zwłaszcza renomy i dobrej sławy oraz wyraża ubolewanie, że takie naruszenie miało miejsce.”;

2.  w pozostałym zakresie oddalił powództwo w sprawie z powództwa (...) Towarzystwa (...) przeciwko A. W. (1);

3.  zniósł wzajemnie koszty postępowania w sprawie z powództwa (...) Towarzystwa (...) przeciwko A. W. (1).

Sąd Okręgowy ustalił, że (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami (zwane dalej (...)) zostało założone w celu kształtowania właściwego stosunku do zwierząt, działania na rzecz właściwego i humanitarnego obchodzenia się ze zwierzętami oraz zapewnienia im niezbędnych warunków bytowania, a także krzewienia wśród społeczeństwa idei umiłowania przyrody oraz ochrony środowiska, a zwłaszcza świata zwierząt. W ramach swej działalności (...) prowadziło Schronisku (...) przy ul. (...) w K. na podstawie umowy o prowadzenie schroniska dla bezdomnych zwierząt z 5 grudnia 2014 r., zawartej na okres do 31 grudnia 2017 r. na kwotę 7 483 320 zł. Kierownikiem tego schroniska był A. J. (1). Został on najpierw zatrudniony na stanowisku zastępcy kierownika schroniska na podstawie umowy o pracę zawartej na okres próbny od 17 stycznia do 28 lutego 2005 r. (umowę podpisała z nim prezes zarządu J. O. (1)), a następnie na czas określony do 30 września 2005 r. (kolejną umowę podpisała wiceprezes (...) M. K.). Umowa na czas nieokreślony (podpisana ponownie przez powódkę) została zawarta 1 października 2005 r.

Zgodnie z regulaminem schroniska, decyzję o uśpieniu zwierzęcia podejmuje lekarz weterynarii po konsultacji z drugim lekarzem oraz kierownikiem lub zastępcą kierownika (rozdział VIII ust. 2).

Działalność (...) była rozbudowana. W grudniu 2015 r. w schronisku znajdowały się 324 psy i 69 koty. Rocznie też (...) przeprowadzała około 5 500 interwencji, również poza K., na terenie południowej Polski. Zgodnie z danymi Urzędu Miasta K., wpłaty od podmiotów zewnętrznych „z przeznaczeniem na Schronisko”, także z podatku 1% wnosiły 76 616,05 zł w 2016 r., a 90 022,31 zł w 2017 r. W 2014 r. wpływy z podatku 1% dla (...) wynosiły 1 135 274,54 zł, w 2015 r.- 1 336 460,40 zł, a w 2016 r.- 1 528 387,33 zł. Dopłata do działalności schroniska ze środków (...) wyniosła w 2016 r. 682 454,13 zł, a w 2017 r.- 597 226,26 zł. Dla realizacji celów statutowych (...) korzystał z pomocy inspektorów społecznych. Zgodnie z § 1 regulaminu, wykonują oni zadania zlecone przez zarząd (...). Mają też prawo przeprowadzenia kontroli warunków, w jakich przebywają adoptowane ze schroniska zwierzęta, a w razie, gdy warunki te nie odpowiadają umowie adopcyjnej powinni zawiadomić Koordynatora Inspektorów (...), który może podjąć decyzję co do odbioru zwierzęcia (§ 7). (...) prowadziło stronę internetową, na której zamieszczono m.in. informacje o hotelu dla psów „u L.”, a także 3 innych tego rodzaju obiektach oraz schroniskach na terenie Polski. Przy zatrudnieniu pracownicy (...) podpisywali oświadczenie o zachowaniu w tajemnicy informacji uzyskanych w związku z pełnieniem swoich obowiązków.

Od 1995 r. prezesem zarządu (...) była powódka, zajmująca się ochroną zwierząt od ponad 40 lat, a nadto pełniąca funkcję wiceprezesa zarządu od 1 marca 1990 r. Swoją funkcję wykonywała społecznie. W działalności zawodowej zajmowała stanowisko Sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie (od 1 czerwca 2017 r. w stanie spoczynku). Pozwana natomiast zajmowała się od lat opieką nad zwierzętami działając jako wolontariusz, a od końca 2014 r. w charakterze społecznego inspektora (...). Z funkcji tej została odwołana uchwałą zarządu z 1 czerwca 2015 r. Dnia 24 lipca 2015 r. do ewidencji stowarzyszeń zwykłych wpisane zostało (...) Stowarzyszenie (...) w K. (REGON (...); NIP (...)), którego przedstawicielem reprezentującym była pozwana. Celem stowarzyszenia było niesienie pomocy potrzebującym zwierzętom i przeciwdziałanie krzywdzeniu zwierząt (§ 7 regulaminu).

Od dnia 9 grudnia 2013 r. (...), w imieniu którego działała M. K., zwarło umowę o dzieło z A. B. (1) (partnerem M. K.) na okres do 23 grudnia 2013 r. z wynagrodzeniem w kwocie 1 798 zł. W schronisku pracował też R. T. - ojciec skarbnika (...) na stanowisku kierowcy (w okresie od 16 października 1995 r. do 6 sierpnia 2001 r. w wymiarze ¾ etatu). W okresie od 1 października 2015 r. do 29 lutego 2016 r. z urlopu macierzyńskiego korzystała referent (...) A. W. (2), jednak na zwolnieniu chorobowym przebywała już od 23 maja 2015 r. Ze zwolnienia chorobowego, a następnie urlopu macierzyńskiego, rodzicielskiego wypoczynkowego korzystała też od 10 lipca 2015 r. pracownik (...) P. B.. W tym czasie, 3 września 2015 r. (...) zawarło umowę o pracę z K. O.- córką powódki na okres do 30 listopada 2015 r. na stanowisku pracownika administracyjno - biurowego (umowę podpisała skarbnik (...) B. S.). W (...) schronisku zatrudniony został również partner córki powódki - S. Z., na stanowisku najpierw zastępcy kierownika schroniska, a gdy świadek A. J. (1) rozpoczął urlop rodzicielski, p.o. kierownika schroniska (w lutym 2015 r. nastąpiło przekazanie dokumentacji).

W okresie od 2014 r. do 31 sierpnia 2017 r. stosunek pracy z (...) został rozwiązany (ewentualnie nie był kontynuowany) z 40 osobami, przy czym pracodawca wypowiedział umowę wobec 2 pracowników. Wobec (...) przeprowadzano szereg kontroli.

Dnia 7 lutego 2015 r. pozwana przeprowadziła kontrolę w W. - w hotelu U (...) A. S. (1). Kolejna kontrola została przeprowadzona 23 lutego 2015 r. przez inspektorów (...) (I. D., W. P. i M. S.), a 6 marca 2015 r. przez inspektorów R. F., M. S., wiceprezes zarządu - M. K. oraz lekarza weterynarii R. K.). Protokół z ostatniej kontroli podpisali inspektorzy (...). Z kolei R. K. i M. K. nadesłali w późniejszym czasie odpowiednio wyjaśnienia oraz uzupełniający protokół.

W zakresie udzielania przez (...) informacji publicznej dochodziło do zaniechań. Między innymi odnośnie kontroli w W., zwracała się o informację E. D.. Postanowieniem z 16 września 2015 r. WSA w Krakowie (sygn. II SO/Kr 26/15) wymierzył (...) kwotę 200 zł tytułem grzywny za nieprzekazanie jej skargi. W uzasadnieniu Sąd wskazał, że (...) wykonuje swoje zadania publicznie i dysponuje środkami publicznymi (wynagrodzenie za inkaso z tytułu opłat za posiadanie psa wynosiło 99 %). Z tych też względów zobowiązane było do przekazania skargi. Dalej wyrokiem z 26 listopada 2015 r. WSA w Krakowie (sygn. II SAB/Kr 172/15) zobowiązał (...) do wydania aktu lub dokonania czynności w sprawie z wniosku E. D. z 8 maja 2015 r. określonego w skardze jako wniosek nr 1 w terminie 14 dni. Kolejnym wyrokiem z 20 stycznia 2016 r. WSA w Krakowie (sygn. II SAB/Kr 216/15) również zobowiązał (...) do wydania aktu lub dokonania czynności w sprawie z wniosku E. D. z 8 maja 2015 r. określonego w skardze jako wniosek nr 2, odnośnie pkt 1 - 7 w terminie 14 dni. W ocenie Sądu (...) powinno było albo udzielić informacji publicznej albo odmówić jej udostępnienia w formie decyzji, bądź poinformować, że informacja taka nie znajduje się w zasobach. Z kolei wyrokiem z 30 czerwca 2016 r. WSA w Krakowie (sygn. II SA/Kr 512/16) wymierzył (...) grzywnę w kwocie 200 zł za niewykonanie wyroku z 26 listopada 2015 r. stwierdzając, że niewykonanie wyroku nie miało miejsca z rażącym naruszeniem prawa. Pismami z 11 kwietnia 2016 r. i 8 listopada 2016 r. E. D. wezwała (...) do wykonania wyroku z 20 stycznia 2016 r. Wniosła zarazem o wyznaczenie terminu spotkania z Prezesem (...). Kolejnym postanowieniem z 30 maja 2016 r. WSA w Krakowie (sygn. II SO/Kr 10/15) wymierzył (...) kwotę 500 zł tytułem grzywny zaznaczając w uzasadnieniu, że (...) nie przekazało skarg E. D.. Fakt zaś nieustosunkowania się do wniosku E. D. świadczył o kompletnym lekceważeniu regulacji ustawowej, zwłaszcza że grzywny takie były już wymierzane. Pismem z 13 grudnia 2016 r. (...) poinformowało E. D., że w okresie od 7 lutego do 11 marca 2015 r. w hotelu (...) przebywał 1 pies (...) (L.), a także 10 psów adoptowanych z (...). Pozwana nie posiadała zaś zgody i zlecenia (...) na przeprowadzeni kontroli 7 lutego 2015 r. Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Podgórza w Krakowie toczyła się sprawa z oskarżenia prywatnego A. S. (1) przeciwko świadkowi E. D..

Z protokołu kontroli Wydziału (...) Miejskiej (...) z marca 2015 r., wynikało, że teren schroniska był czysty, w pomieszczeniach zwierząt była dostępna woda, stan kondycyjny zwierząt nie budził zastrzeżeń, a ewidencja zwierząt prowadzona była prawidłowo. Ograniczono się do kilku zaleceń, w tym zapewnienia w schronisku właściwej organizacji pracy pod nieobecność kierownika. W kolejnych protokołach kontroli sporządzanych do marca 2017 r. nie odnotowano zastrzeżeń, ewentualnie zwracano uwagę na zbyt małą liczbę weterynarzy, zwrócono się o przedstawienie pełnej dokumentacji w przedmiocie wykorzystania środków z darowizn, wskazywano na wydanie niektórych kotów przed upływem 14 dniowego okresu kwarantanny.

W wystąpieniu pokontrolnym Prezydenta Miasta K. z 19 listopada 2015 r. (za okres od 2012 do 2015 r.) zawarto zastrzeżenia odnośnie m.in.: a) nierozliczenia środków w kwocie 2 385 598,61 zł przeznaczonych na wynagrodzenia (poza kontrolą Wykonawcy), b) braku możliwości ustalenia, na podstawie sprawozdań (...), sposobu wykorzystania darowizn, c) braku wskazania w sprawozdaniach kwot darowizn, d) pozostających poza kontrolą środków z transz, które nie zostały ujęte w sprawozdaniach. W odpowiedzi na to pismem z 29 listopada 2016 r. zarząd (...) oświadczył, że środki uzyskane z darowizn zostały spożytkowane na bieżące funkcjonowanie schroniska (dofinansowanie schroniska przez (...), pomijając środki Miasta K., to kwota około 30 000 zł miesięcznie). Również urzędnicy Urzędu Miasta K. w oświadczeniu z 29 listopada 2016 r. zaznaczyli, że w związku z przeprowadzonymi kontrolami nie stwierdzono nieprawidłowości finansowych. Pomimo to prokurator Prokuratury Rejonowej (...) w K. postanowieniem z 21 października 2016 r. wszczął śledztwo w zakresie niedopełnienia, w okresie od 2012 r. do października 2016 r., obowiązków przez Prezydenta Miasta K. i urzędników Wydziału (...) przez brak należytego nadzoru nad realizacją umowy na prowadzenie schroniska, zawartą z (...), a także przywłaszczenia w nieustalonym okresie, do 31 sierpnia 2015 r., kwoty 362 673,02 zł z tytułu darowizn dla (...). Postanowieniem jednak z 22 marca 2017 r. postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego (sygn. 4 Ds. 276/2016).

W przeglądzie kontrolnym zarządu (...) do Komisji Rewizyjnej wskazano m.in. następujące zaniechania/uchybienia: a) brak rocznych przeglądów budowlanych schroniska, b) brak okresowych kontroli instalacji elektrycznej, c) brak przeglądów przewodów kominowych w okresie od 2008 - do 2014 r., d) brak zabezpieczenia archiwum zawierającego dane wrażliwe, e) niekompletna dokumentacja dotycząca eutanazji zwierząt, f) rażące zaniedbania gospodarczo - konserwatorskie (stwierdzone 24 marca 2015 r.). Decyzją z 29 grudnia 2017 r. Prezydent Miasta K. udzielił (...) zezwolenia na prowadzenie działalności w postaci schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ul. (...) w K. oraz działalności ochronnej przed bezdomnymi zwierzętami na terytorium gminy od 1 stycznia 2018 r. do 31 grudnia 2020 r. za cenę brutto 8 820 000 zł. W uzasadnieniu wskazano, że w czasie prowadzenia schroniska (...) wykazało się wiedzą i doświadczeniem, a wykwalifikowana kadra medyczna zapewniała wysoki poziom opieki weterynaryjnej. Z kolei we wnioskach wystąpienia pokontrolnego Najwyższej Izby Kontroli z 21 grudnia 2017 r. w zakresie nadzoru nad obrotem i stosowaniem produktów zawierających substancje anaboliczne, hormonalne, odurzające i psychotropowe w leczeniu zwierząt stwierdzono, że należy wzmocnić nadzór nad dokumentowaniem rozchodu tych leków. W okresie od 28 listopada do 5 grudnia 2017 r., w związku z kontrolą Najwyższej Izby Kontroli, Wojewódzki Lekarz Weterynarii przeprowadził doraźną kontrolę (...) przy schronisku. We wnioskach zalecono stosowanie produktów leczniczych weterynaryjnych (lecznicze jedynie w braku odpowiednika weterynaryjnego), a w książce leczenia zwierząt szczegółowiej wpisywać dane z wywiadu i rozpoznania choroby.

W Dzienniku Polskim, w wydaniu z 12 - 13 grudnia 2015r., ukazał się artykuł „Wojna w (...) Towarzystwie (...) nad Zwierzętami”. W jego treści stwierdzono - w oparciu o informacje działaczy, wolontariuszy, pracowników i osób odwiedzających, że w (...) szerzy się nepotyzm i mobbing; panuje atmosfera zastraszania, a kierownictwo ma niewielkie pojęcie o psach i kotach. Z kolei środowisko to jest wyraźnie podzielone na 2 obozy. Cytowany A. J. (1) stwierdził, że kiedyś samodzielnie podejmował decyzje; potem jednak obowiązki te przejęła powódka i sytuacja stała się nie do zniesienia. M. K. oświadczyła, że po wystąpieniu w obronie A. J. (1) została odcięta od informacji dotyczących zatrudnienia i finansów. W odpowiedzi powódka stwierdziła, że umowy o pracę rozwiązywane były zasadniczo na podstawie porozumienia stron, a tylko w 2 przypadkach (pielęgniarki i pracownicy biura) na podstawie wypowiedzenia. Zdaniem informatorów, konflikt przekładał się na zwierzęta; odeszli bowiem doświadczeni weterynarze, a sygnalizujący problemy wolontariusze odsuwani byli od obowiązków. W schronisku nie było też behawiorysty (psycholog zwierzęcy), a mieszkańcy K. zarzucali, że mieli problemy w zgłaszaniu interwencji w biurze, czy przy adopcji zwierząt, czemu jednak stanowczo zaprzeczyła powódka. Podobne zarzuty zawarto w Kronice (...), artykule „Wszyscy kochają zwierzęta - jak dwa obozy walczą o wpływy w (...) Towarzystwie (...)”, gdzie również wskazano na podział i dwa obozy.

Wypowiedzi powódki były autoryzowane. W korespondencji mailowej zwróciła jednak uwagę, że zasadnym było poszerzenie informacji odnośnie do stawianych zarzutów w rozmowach z innymi członkami zarządu, jak też poprzez zapoznanie się z dokumentami, zawierającymi istotne dane. Dodatkowo w stosunku do osoby bardzo bliskiej jednemu z informatorów złożone zostało zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Dnia 15 grudnia 2015 r. zarząd (...) podjął uchwałę w przedmiocie wystąpienia do Redaktora Naczelnego Dziennika Polskiego o sprostowanie nieścisłych i nieprawdziwych informacji. Zaznaczono w niej, że M. K. nie została odcięta od informacji. Nadto schronisko przy ul. (...) prowadzone było przez (...) i dlatego to jego zarząd podejmował stosowne decyzje. Zaznaczono, że funkcjonowanie A. J. (1) było w pewnych aspektach nieprawidłowe, gdyż schronisko niszczało, a brak nadzoru prowadził do nieuzasadnionych eutanazji. Również zarzut mobbingu był nieuzasadniony, a jako szykany niektórzy pracownicy traktowali po prostu zwiększony nadzór nad wykonywaniem przez nich obowiązków i ściślejsze ewidencjonowanie czasu pracy. Jak wynikało z treści uchwały, poprzedni kierownicy schroniska, podobnie jak S. Z., nie mieli kierunkowego wykształcenia, a po anonimie dotyczącym tej osoby zwołane zostało zebranie pracowników; żaden jednak nie potwierdził kierowanych wobec niego zarzutów. Również obsada weterynaryjna była prawidłowa, a umów z kilkoma osobami nie przedłużono właśnie z uwagi na wysokie oczekiwania wobec personelu; 2 specjalistki odeszły z uwagi na konflikt z A. J. (1). Dodatkowo Redaktor B. M. korzystała z pomocy weterynaryjnej żony A. J. (1), z którą też współpracowała pisząc felietony. Pod uchwałą podpisała się m.in. świadek A. B. (2).

Po tej publikacji pozwana, podpisana pod listem, będąca Przewodniczącą (...) Stowarzyszenia (...), skierowała do J. M. - Prezydenta Miasta K. - „List otwarty” opatrzony datą 28 grudnia 2015 r. W jego treści zwróciła się o „natychmiastowe wstrzymanie finansowania (...), w związku z licznymi skargami na nepotyzm i innymi kompromitującymi praktykami J. O. (2) - prezes (...), dodatkowo „udokumentowanymi” w opublikowanym 12 grudnia w Dzienniku Polskim artykule „Wojna w (...) Towarzystwie (...) nad Zwierzętami”. „Od dłuższego czasu jest oczywiste, że (...) pod kierownictwem J. O. (2)” (i jej „skłonności do nepotyzmu”) utraciło zdolność do właściwego realizowania zadań publicznych, a zwłaszcza do prowadzenia schroniska dla bezdomnych zwierząt w K.. Powódka przekształciła organizację w „prywatny folwark”, zatrudniając w biurze przy ul. (...) córkę - K. O., a w schronisku dla bezdomnych zwierząt konkubenta córki S. Z., z wykształcenia politologa, na stanowisku p.o. kierownika tej placówki. Zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że faworyzuje członków rodziny przy „obsadzeniu stanowisk i przydzielaniu godności” w instytucji finansowanej ze środków publicznych, a jej linia obrony sprowadzała się do aroganckich „odzywek, że inni też tak robią”. W liście pozwana podniosła też zarzuty mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie rodziny powódki zaznaczając, że w ciągu 2 lat z pracy odeszło 12 osób, a kierownik schroniska wyłoniony w konkursie przyznał, że został zmuszony do zamiany pracy na urlop tacierzyński; wszystkie decyzje w schronisku podejmowała wyłącznie powódka. Na światło dzienne wyszły informacje na temat nieuzasadnionych eutanazji psów oraz kotów i to powódka podejmowała decyzje dotyczące tego, „które zwierzęta schroniskowe uśmiercić”, choć zatrudniona była kadra weterynaryjna. To świadczyło o fatalnym zarządzaniu schroniskiem i tym, że powódka uważała się za „nadweterynarza”, choć na co dzień była sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie. Zgodnie z treścią listu, miała miejsce „skandaliczna” interwencja polegająca na „uprowadzeniu” psa z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...); dopiero po wielu dniach upominania się o jego zwrot, zgłoszeniu kradzieży na policję i nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych, bez „słowa przepraszam” zwierzę zostało wydane właścicielce. „Na długiej liście zarzutów pod adresem (...) J. O. (2)” były także udokumentowane przypadki bezczynności wobec znęcania się nad zwierzętami, skrajna opieszałość wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku, czy tolerowanie skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku (...) w W.. Pani Prezes, zdaniem pozwanej, kpiła sobie z opinii publicznej i transparentności, co wyrażało się w cenzurze oficjalnych stron internetowych (...), blokowaniu niewygodnych pytań i usuwaniu niewygodnych użytkowników. Bez odpowiedzi pozostawały też oficjalne pisma i zapytania odnośnie przejawów jej działalności, czego skutkiem były kolejne przegrane sprawy o ujawnienie informacji publicznych. Tajemnicą objęte były nawet niektóre uchwały (...) dotyczące współpracowników, a na odcięcie od informacji dotyczących (...) skarżyła się publicznie wiceprezes zarządu. Nie do zaakceptowania byłą sytuacja, w której na kolejnych liniach frontu w (...) i poza nim, które wytacza J. O. (1), znalazły się niewinne zwierzęta. Wobec całkowitej kompromitacji (...) optymalnym rozwiązaniem byłoby, w jej ocenie, wypowiedzenie umowy z 5 grudnia 2014 r. o prowadzenie schroniska i przejęcie tych obowiązków przez organy podporządkowane Prezydentowi Miasta K.. Jednocześnie autorka listu domagała się zniesienia opłat za posiadanie psów (uchwała z 2012 r.), gdyż ich inkaso powierzono (...), a z niezrozumiałych przyczyn wynagrodzenie wynosiło 99 % pobranej kwoty, a nie 5 - 10 %. Była to zatem w całości zawoalowana dotacja dla (...) J. O. (2). Zgodnie z adnotacją, list był też przeznaczony do wiadomości Radnych Rady Miasta K., Wojewody (...) i mediów.

List ten miał dalsze konsekwencje. Dnia 9 grudnia 2015 r. w Gazecie (...) ukazał się artykuł pt. „Wojna o azyl dla zwierząt i… miliony”. W jego treści P. R. powołał się na powyższy list otwarty przytaczając jego fragmenty, zaś dnia 3 lutego 2016 r. na profilu F. (...) Stowarzyszenia (...) zamieszczono list otwarty do Walnego Zebrania Członków (...), podpisany przez pozwaną (Przewodniczącą (...) Stowarzyszenia (...)), w którym życzyła „owocnych obrad i mądrych decyzji, które zapobiegną dalszej kompromitacji i ośmieszaniu Państwa organizacji przez dotychczasową prezes J. O. (1)”. W liście tym odwołano się do powszechnie znanych w środowisku przyjaciół zwierząt informacji na temat nepotyzmu i innych kompromitujących praktyk powódki oraz publikacji prasowych - „Wojna w (...) Towarzystwie(...)” (publikacji z 12 grudnia 2015 r. w (...)) oraz „(...)” (publikacja z 29 grudnia 2015 r. w Gazecie (...)). Jej zdaniem, (...) pod kierownictwem powódki (i jej „skłonności do nepotyzmu”) utracił zdolność do właściwego realizowania zadań publicznych, a zwłaszcza do prowadzenia schroniska dla bezdomnych zwierząt w K.. Powódka uczyniła wiele, by przekształcić (...) w „prywatny folwark”, zatrudniając w biurze przy ul. (...) córkę - K. O., a w schronisku dla bezdomnych zwierząt konkubenta córki S. Z., z wykształcenia politologa, na stanowisku p.o. kierownika tej placówki. Nie przyjmuje do wiadomości, że faworyzuje członków rodziny przy „obsadzeniu stanowisk i przydzielaniu godności” w instytucji finansowanej ze środków publicznych, w ten sposób nie tylko kompromituje i ośmiesza (...), sprzeniewierza się Z. Etyki Zawodowej Sędziów, ale też dyskwalifikuje się sama z prowadzenia jakiejkolwiek działalności publicznej. W liście podniesiono też zarzuty mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie rodziny powódki. Na światło dzienne wyszły informacje na temat nieuzasadnionych eutanazji psów i kotów, które miały odbywać się bez zgody i wiedzy (...), ale to przecież powódka odpowiada za schronisko. Jednocześnie to powódka podejmowała decyzje dotyczące tego, które zwierzęta uśmiercić, choć zatrudniona była kadra weterynaryjna. To świadczyło o fatalnym zarządzaniu schroniskiem i tym, że powódka uważała się za „nadweterynarza”. „Na długiej liście zarzutów pod adresem (...) J. O. (2)” były także udokumentowane przypadki bezczynności wobec znęcania się nad zwierzętami, skrajna opieszałość wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku, czy tolerowanie skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach bez wody), które ujawniono w tzw. Hoteliku U (...) w W.. Powódka kpiła sobie też z opinii publicznej i transparentności, co wyrażało się w cenzurze na oficjalnych stronach internetowych (...), gdzie blokowane były niewygodne pytania i usuwano niewygodnych użytkowników. Bez odpowiedzi pozostawały też oficjalne pisma i zapytania odnośnie przejawów jej działalności, czego skutkiem były kolejne przegrane sprawy o ujawnienie informacji publicznych. Powódka zamierzała też w skandaliczny sposób wyeliminować z (...)wiceprzewodniczącą” M. K.. Nie udostępniono jej uzasadnienia uchwały, a dodatkowo świadek złożyła odwołanie. Treść odwołania została zresztą również opublikowana na profilu tego stowarzyszenia (świadek M. K. wskazała w tym piśmie, że przyczyną jej odwołania była odmienna ocena pracy kierownika schroniska (zgodna z oceną NIK i Urzędu Miasta), byłej księgowej i funkcjonowania hotelu w W.; niedopuszczalne było zaś zarzucanie jej udzielania informacji dziennikarzom; nadto choć prosiła o przeniesienie psa G. do nieodpłatnego, sprawdzonego domu zastępczego celem zapewnienia mu należytego leczenia, pies został poddany eutanazji.

W przedprocesowym wezwaniu z 8 stycznia 2016 r. powódka domagała się od pozwanej zaprzestania podawania i rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, które mogą ją poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji prezesa zarządu, czy zajmowania stanowiska sędziego. Nadto domagała się skierowania oświadczenia w przedmiocie przeprosin, w szczególności do Prezydenta Miasta K., Rady Miasta K., a także jego zamieszczenia w Gazecie (...) oraz zapłaty na rzecz (...) kwoty 10 000 zł na wskazany cel społeczny w terminie 7 dni pod rygorem „poszukiwania ochrony prawnej”. Z kolei (...) żądało od pozwanej zaprzestania podawania i rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, które naruszają jego dobra osobiste w postaci renomy i dobrej sławy; skierowania przeprosin w szczególności do Prezydenta Miasta K., Rady Miasta K. i ich zamieszczenia w Gazecie (...), a także zapłaty na rzecz (...) kwoty 10.000 zł na wskazany cel społeczny w terminie 7 dni pod rygorem „poszukiwania ochrony prawnej”. Jednocześnie pozwana pismem z 23 września 2016 r. zwróciła się do powódki o zaprzestanie naruszania jej dóbr osobistych poprzez m.in. usunięcie ze strony (...) i profilu F.’owego oświadczenia, że podawała się bezprawnie za inspektora (...), a nadto anonimizację danych w opublikowanych na stronie (...) orzeczeniach sądowych. Powódka jednak odmówiła uwzględnienia wniosku.

W świetle tak ustalonego stanu faktycznego Sąd Okręgowy wskazał, że list otwarty został wystosowany przez (...), a nie (...) Stowarzyszenie (...), którego pozwana była Przewodniczącą, a które było stowarzyszeniem zwykłym, które przed nowelizacją z 20 maja 2016 r., mogło mieć zdolność sądową jedyne na podstawie szczególnego przepisu ustawowego. Podobnie sytuacja miała wyglądać w przypadku listu otwartego do Walnego Zebrania Członków (...). Niezależnie od tego, zdaniem Sądu I instancji, teoria organów osoby prawnej nie mogła uzasadniać zwolnienia od odpowiedzialności za bezprawne działanie, krzywdzące inną osobę, także faktycznego sprawcy tego naruszenia, którym jest osoba fizyczna sprawująca funkcję organu. Stąd nie zachodziły wątpliwości po stronie Sądu, że pozwanej przysługiwała legitymacja bierna.

Sąd Okręgowy wskazał, że strony pozostawały w konflikcie o znacznym stopniu nasilenia. Powódka i pozwana od lat zajmowały się ochroną zwierząt i znane były w tym środowisku, a treść listu otwartego, ale i przebieg postępowania wskazywały na znaczne emocje, towarzyszące nie tylko stronom, ale i części świadków podczas składania zeznań czy działań pozaprocesowych, przy czym część świadków dysponowała informacjami zasłyszanymi, czy też dostępnymi w Internecie. Również sama pozwana przyznała, że ostatni raz była w schronisku w styczniu 2015 r., a wcześniej nie częściej niż raz na 6 miesięcy. Z tych też względów, w ocenie Sądu Okręgowego, dowody osobowe powinny być traktowane ze znaczną ostrożnością. Podkreślił także Sąd, że jego rolą w niniejszym postępowaniu nie była całościowa i kompleksowa kontrola działalności strony powodowej, lecz rozstrzygnięcie w przedmiocie konkretnych, zgłoszonych w sprawie żądań (nie wszystkie też twierdzenia zawarte w listach otwartych były przedmiotem tych roszczeń). Jako pierwsze zostały też poddane analizie roszczenia powódki, a następnie dość zbliżone roszczenia powoda.

Odnosząc się w pierwszej kolejności do żądania przez powódkę ochrony prawnej w związku z zarzutami co do jej skłonności, jako prezesa zarządu (...), do nepotyzmu, przekształcenia (...) w prywatny folwark oraz faworyzowania członków własnej rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności Sąd Okręgowy stwierdził, że nie ulegało wątpliwości, iż w (...) zatrudniane były osoby z kręgu znajomych czy krewnych pracowników tego stowarzyszenia, czy członków zarządu, a to córka powódki i jej partner S. Z., siostra pani kadrowej i ojciec skarbniczki K. T., zaś lekarz weterynarii O. J. prosiła o zatrudnienie swojego męża - A. J. (1), który potem wystartował w konkursie na stanowisko kierownika schroniska. Ponadto M. K. zawarła, w imieniu (...), umowę ze swoim partnerem A. B. (1). Co istotne, pomijając stanowisko kierownika schroniska, czy lekarzy weterynarii, przy zatrudnieniu nie były organizowane konkursy, a sama powódka twierdziła, że z uwagi na specyfikę działalności związanej z ochroną zwierząt nie powinny być zatrudniane osoby z ulicy. W świetle tych faktów Sąd Okręgowy uznał, że zdarzało się niejednokrotnie, iż krewni i znajomi członków zarządu czy pracowników byli w pewien sposób faworyzowani przy obsadzaniu stanowisk, odnośnie których nie organizowano konkursu, a powódka i jej współpracownicy nie byli w stanie w sposób przekonywujący usprawiedliwić tych wyborów, gdyż ich argumentacja, sprowadzająca się do specyfiki opieki nad zwierzętami oraz potrzebą zapewnienia odpowiedniego standardu pracy, mogłaby uzasadniać tego rodzaju praktykę właściwie w każdej kategorii zadań publicznych i w stosunku do większości organizacji działających publicznie. Nie można było przy tym wykluczyć, że w stosunku do osób już zatrudnionych pracodawca utraci zaufanie. Zdaniem Sądu I instancji problem nie dotyczył jednak samego faktu zatrudnienia osób z kręgu rodziny czy znajomych, ale braku przeprowadzania konkursu i to transparentnego na dane stanowisko, umożliwiającego realne ubieganie się o zatrudnienie także innym osobom, legitymującym się stosownym doświadczeniem. Nawet pomimo braku prawnych regulacji zatrudniania pracowników w takich podmiotach, to organizacje korzystające z publicznych środków powinny wdrażać i stosować wzorce zachowań o charakterze transparentnym, ale i racjonalnym, w interesie własnym, jak też optymalnej realizacji celów działalności. Jeżeli natomiast nie stosuje się do takiego założenia, to nawet w przypadku braku obowiązku o charakterze prawnym, organizacja taka powinna liczyć się z krytyką w przestrzeni publicznej, a przeciwne stanowisko godziłoby w zagwarantowaną konstytucyjnie w art. 54 ust. 1 wolność słowa. Z drugiej jednak strony, w ocenie Sądu Okręgowego, wolność słowa, w szczególności w debacie publicznej, powinna służyć merytorycznej dyskusji i wymianie poglądów, z poszanowaniem dóbr osobistych ocenianych podmiotów. Osoba powołująca się w przestrzeni publicznej na fakty, czy wyrażająca opinie powinna czynić to w sposób świadomy, a zarazem adekwatny do faktów, jakimi dysponuje. Dotyczy to też nacechowanych negatywnie ocen o szerokim zakresie, zaś publikacja prasowa nie uprawnia do traktowania jej samodzielnych fragmentów jako faktów. Oceniając zatem, w tym kontekście działanie pozwanej, Sąd Okręgowy uznał, że użyte przez nią zarzuty, przy uwzględnieniu kontekstu wynikającego z treści listów otwartych, nie były uprawnione. Pomimo, że można było mieć zastrzeżenia co do zatrudnienia córki powódki, to istotą problemu było to, że tego rodzaju praktyka dotyczyła całego (...) i realizowana była także przez inne osoby, w tym członków zarządu. Stąd też, w ocenie Sądu, zarzucanie powódce, że to wyłącznie ona, a nie cała struktura (...), miała „skłonności do nepotyzmu”, co miało z kolei doprowadzić do utraty zdolności należytego wykonywania zadań publicznych przez (...) (wobec zatrudnienia córki i jej partnera przekształcić miała (...) w prywatny folwark) było nieuprawnione. Sąd Okręgowy zwrócił również uwagę na to, że otaczanie się przez powódkę „swoimi” ludźmi nie było znaczne przy uwzględnieniu jej działalności w (...) powódka była jego prezesem od 1995 r., a wcześniej wiceprezesem. Zatrudnienie na przestrzeni tylu lat córki i jej partnera z pewnością nie było „skłonnością” do nepotyzmu, a także faworyzowaniem członków jej rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności, a zarazem przekształceniem organizacji w „prywatny folwark”, zwłaszcza mając na względzie liczbę zatrudnionych tam osób. Co więcej, zachowanie to nie miało tak istotnego wpływu na kształt zespołu, jak to wskazywała pozwana. Według chociażby sprawozdania za 2014 r., w (...) zatrudnionych było 58 osób. Pozwana z uwagi na swoją działalność w (...) miała przy tym wiedzę odnośnie ilości osób współpracujących z (...), a świadek A. J. (1), będący kierownikiem schroniska, też nie posiadał kierunkowego wykształcenia, zaś zatrudniony został wskutek starań jego żony- lekarza weterynarii.

Przywołując dalsze argumenty przemawiające za bezprawnością zarzutów pozwanej Sąd Okręgowy wskazał, że w treści listu otwartego pozwana zarzuciła, że (...) utraciło zdolność do właściwego realizowania zadań publicznych właśnie z powodu jego „kierowania” przez powódkę i jej „skłonności do nepotyzmu”, co uzasadniało, w jej ocenie, natychmiastowe wstrzymanie finansowania. Materiał dowodowy nie potwierdził jednak,aby (...) utraciło zdolność do wykonywania zadań publicznych. Pomimo niewielkich zastrzeżeń pokontrolnych, stanowisku pozwanej przeczyły wyniki kontroli urzędników (także za 2016 i 2017 r.), czy udzielenie zezwolenia na dalsze prowadzenie schroniska do 2020 r. W ocenie Sądu bezprawny był też zarzut, zgodnie z którym powódka uczyniła z (...) prywatny folwark, także w szerokim znaczeniu, prezentowanym na rozprawie. Działalność schroniska była regularnie kontrolowana, zwłaszcza że (...) korzystało ze środków publicznych. Z tego względu podmiot ten był obciążony dodatkowymi obowiązkami, chociażby w zakresie sprawozdawczości.

Odnosząc się szczegółowo do tej problematyki, Sąd Okręgowy wskazał, że z zeznań B. S. wynikało, że lecznica była zarejestrowana na powódkę, co wynikało tylko z przyczyn formalnych, jednak gdy z jej usług korzystali członkowie zarządu, w tym także powódka, to zostawiali datki, przykładowo w okresie od 2013 r. do 2017 r. powódka przekazała blisko 3 000 zł. Jeżeli natomiast chodzi o udzielenie pomocy pogryzionemu psu powódki to zdarzenie to było uzasadnione okolicznościami. Nadto pomimo, że na terenie schroniska został pochowany pies powódki, to nie był to jedyny taki przypadek, gdy na terenie schroniska zakopywane były zwłoki zwierzęcia należącego do członka zarządu. Jeżeli natomiast chodzi o udział powódki w spotach wyborczych Prezydenta Miasta K., w związku z czym zwróciła jej uwagę Krajowa Rada Sądownictwa, to zachowanie to niewątpliwie nie było prawidłowe, jednak w świetle powołanych okoliczności, sformułowania o „przekształceniu” przez powódkę organizacji w „prywatny folwark” było z pewnością bezpodstawne, gdyż nieprawidłowość tego zachowania wynikała nie tyle z samego udziału w spocie wyborczym powódki, będącej prezesem zarządu (...) zarządzającego schroniskiem (...), lecz z uwagi na jej stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w (...). Jednocześnie udział w spotach wyborczych związany był nie z jej osobistym interesem, lecz kampanią samorządową prowadzoną na rzecz prezydenta miasta, współpracującego wcześniej ze schroniskiem.

Zdaniem Sądu Okręgowego ustalenia co do sposobu sprawowania funkcji prezesa (...) nie pozwalały na stwierdzenie, że faworyzowała ona członków własnej rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności, czemu zaprzeczali z resztą świadkowie. Nie tylko A. J. (1) został pozbawiony premii, ale również S. Z. został jej pozbawiony 2 lub 3 razy. Jak też wskazano, pewne wątpliwości dotyczyły nie osobistych działań powódki, lecz działalności (...) jako całości. Pozwana zatem nie wykazała, by podnoszone przez nią w liście otwartym, a poddane wyżej analizie zarzuty nie były bezprawne.

Odnosząc się z kolei do żądania ochrony w związku z zarzutem mobbingu i zastraszania innych pracowników niż członkowie własnej rodziny Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że w okolicznościach sprawy takie zarzuty nie znalazły potwierdzenia. Zaznaczył, że list powódki wskazywał na długotrwały i nasilony proceder, dotyczący większej ilości pracowników, a tymczasem z akt sprawy nie wynikało, by w tym względzie wydane zostały prawomocne orzeczenia sądowe w sprawach karnych (art. 218 § 1a k.k.) czy cywilnych z powództwa pracowników aktualnie zatrudnionych, jak też takich, z którymi stosunek pracy ustał i to niezależnie od przyczyny. Ustalono bowiem, że umowy o prace rozwiązywane były generalnie za porozumieniem stron, za wyjątkiem wypowiedzenia umów dwóm pracownikom przez pracodawcę, w tym na żądanie M. K.. Również pracownicy wypowiadali umowy o pracę i to znacznie częściej, a część stosunków pracy została zakończona wobec upływu okresu, na jaki zawarte zostały umowy. Powódka zaznaczyła też, że niektórzy pracownicy uznali za szykany zwiększenie dyscypliny pracy i wprowadzenie ewidencji czasu pracy, co z pewnością nie było tożsame z mobbingiem czy zastraszaniem pracowników. Sąd I instancji brał także pod uwagę, że powódka wykonywała swoją funkcję społecznie, a praca zawodowa istotnie ograniczała czas spędzany w schronisku, a zarazem kontakt z pracownikami. Odnosząc się do wskazywanych przez pozwaną przykładów działań mobbingowych Sąd I ustalił, że w przypadku rozwiązania umowy o pracę z L. C. (1) w dniu 31 marca 2016 r. z uwagi na wypowiedzenie umowy przez pracodawcę, to ustalono, że została ona zwolniona ze stanowiska pielęgniarza z uwagi na brak zaufania, gdyż przekazała dziennikarzowi pewne informacje, jednak z przeprowadzonych dowodów wynikało, że już wcześniej świadek zwolniła się z pracy i została ponownie przyjęta, a przy tym nie ustalono, kto podjął decyzję o jej zwolnieniu. Ponadto z akt nie wynikało zarazem, aby korzystała ona ze środków prawnych zmierzających do podważenia skuteczności wypowiedzenia. Jeżeli natomiast chodzi o A. D., to ustalono, że w tym przypadku umowa została wypowiedziana z uwagi na utratę zaufania, a zarazem aroganckie zachowanie w stosunku do przełożonych, na co wskazywała również powódka zaznaczając, że zachowywała się wówczas agresywnie wobec pracownika E. R.. Choć świadek przeczyła, by zachowywała się w sposób agresywny, jak i by była informowana, iż nie powinna się kontaktować w schronisku z A. J. (1) (wolontariuszem; była to inna osoba niż kierownik schroniska o tym samym imieniu i nazwisku) to finalnie stwierdziła, że nie pamięta, czy w tym zakresie kierownik A. J. (1) wydał jej polecenie służbowe, czy udzielił tylko przyjacielskiej rady. Pozwana zarzucała powódce także odwołanie z funkcji wiceprezesa zarządu M. K., jednak w tym zakresie podjęta została przez zarząd uchwała. Z kolei z zeznań A. B. (2) wynikało, że od 2003 r. jej stosunki z powódką nie były już tak przyjacielskie i złożyła wypowiedzenie w lutym, gdyż wobec przegłosowywania wszystkich uchwał jej dalsza praca nie miała sensu. W świetle opisanych okoliczności Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że nie sposób uznać, by i w tym przypadku miał miejsce mobbing, zwłaszcza że od 2003 r. świadek wykonywała swoją funkcję jeszcze przez wiele lat. Do analogicznych wniosków prowadziła ocena dowodów odnoszących się do A. S. (2) (byłej księgowej). Zresztą świadek M. K., zawnioskowana przez pozwaną, przyznała, że ta osoba zwolniła się sama, a zarząd nie zgodził się, by miała 2 różne miejsca pracy, co potwierdziła sama A. B. (2).

Podał Sąd, że strona powodowa nie kwestionowała, iż duża rotacja dotyczyła stanowisk lekarzy weterynarii i chociaż L. C. (2) wskazywała, że weterynarze mieli rezygnować z pracy, gdyż nie zgadzali się ze sposobem zarządzania schroniskiem i podejmowaniem decyzji, to równocześnie świadek A. J. (1) przyznał, że lekarze weterynarii zarabiali często mniej niż inni pracownicy. Również B. S. i A. O. zeznały, że wynagrodzenia lekarzy nie były wysokie, a często po nabyciu doświadczenia otwierali prywatną praktykę, jak zrobiła to zresztą żona A. J. (1). Uwzględniając takie realia finansowe rezygnacja z pracy nie dziwiła. Sąd zważył, że M. C. zeznała, że na stronie internetowej widziała ogłoszenia dla weterynarzy, co miało oznaczać, że ludzie nie wytrzymywali pracy w takich warunkach, jednak nie potrafiła nawet udzielić informacji, czy chodziło o ten sam wakat. Stanowiska tego nie zmieniały przedstawione przez pozwaną artykuły prasowe. Jak już wskazano, pomijając fakt, iż podane w nich informacje nie dały się zweryfikować w świetle zgromadzonego materiału dowodowego, artykuł „Bo dała się pogryźć” przedstawiał w tym względzie sprzeczne stanowiska. Jak zaś zaznaczono, materiał dowodowy nie wskazywał, by zarzucane przez pozwaną stronie powodowej działania w zakresie mobbingu czy zastraszania pracowników znalazły odzwierciedlenie w prawomocnych orzeczeniach sądowych. Uznał Sąd Okręgowy, że zarzut mobbingu nie znalazł potwierdzenia także w przypadku świadka A. J. (1), który nie występował na tej podstawie z roszczeniami na drogę sądową, choć pracy nie świadczył już blisko 3 lata. Przed skorzystaniem z urlopu był on pozbawiany premii (w lutym 2015 r. powódka przyznała premię S. Z., pozbawiając jej A. J. (1)), jednak takie decyzje dotyczyły też S. Z. oraz lekarzy weterynarii. Ponadto z przedłożonych raportów czasu pracy za okres od 17 grudnia 2014 r. do 28 lutego 2015 r. wynikało, że A. J. (1) w tym okresie świadek korzystał też z urlopu wypoczynkowego w okresie od 7 stycznia do 11 lutego 2016 r., a z urlopu wychowawczego w okresie od 12 lutego 2016 r. do 11 stycznia 2019 r. na wniosek złożony 21 grudnia 2015 r., pomijając soboty czy święta, nie zawsze był w pracy. Jego karta czasem nie była odczytywana przy wyjściu, a obowiązki swoje wykonywał często w czasie poniżej 8, czy nawet 7 godzin. Kwestia ta była istotna, gdyż świadek podpisywał oświadczenie, zgodnie z treścią którego zobowiązał się do odbijania karty przed i po zakończeniu pracy. Pozwana kwestionowała te tabele, nie podnosząc jednak konkretnych zarzutów, a E. R., specjalista do spraw księgowych, stwierdziła, że nie było możliwości dokonania zmian w tych danych. Z materiału dowodowego wynikało, że A. J. (1) przysposobił łącznie 4 dzieci oraz miał doglądać swojej budowy, więc m.in. z tego względu zaczął zaniedbywać obowiązki pracownicze. Faktem było, że w czasie jego zatrudnienia w schronisku miały miejsce oceniane pozytywnie zmiany, czego zresztą powódka nie kwestionowała stwierdzając, że początkowo współpraca układała się pomyślnie, a wielu świadków wskazywało na sukcesy odnoszone przez A. J. (1) na zajmowanym stanowisku. Zgodnie z przedłożonymi dokumentami schronisko było jednak modernizowane również w okresie od marca 2015 r., we własnym zakresie przez (...) oraz ze świadczeń Gminy Miejskiej K.. Jednocześnie zgodnie ze stanowiskiem powódki, a także innych członków zarządu, realizacja obowiązków przez A. J. (1) budziła też zastrzeżenia. Ustalono bowiem nieprawidłowości w jego działalności w zakresie gospodarowania budynkami, czy nieuzasadnione eutanazje jako skutek niewłaściwego nadzoru z jego strony. Podał dalej Sąd, że zgodnie ze stanowiskiem M. K., w stosunku do A. J. (1) mobbing miał polegać na unikaniu rozmów z pracownikiem, czy ograniczeniu możliwości wyrażania własnego zdania, zaś A. B. (2) zeznała, że od czasu zebrania z pracownikami, gdy A. J. (1) potwierdził zarzuty opisane w anonimie wobec S. Z., zaczął się jego mobbing - nie był wzywany na posiedzenia zarządu, a polecenia przekazywano mu przez biuro. Był wypraszany podczas spotkań z weterynarzami i nie uczestniczył w spotkaniach z załogą. Powódka miała też określić go, pod jego nieobecność, „gnojem”. A. J. (1) zeznał z kolei, że został pozbawiony możliwości podejmowania decyzji, a to nie miał nic do powiedzenia co do eutanazji, choć pracownicy przychodzili do niego w tej sprawie. W ostatnim zaś okresie jego zatrudnienia część pracowników musiała zrezygnować z pracy z uwagi na atmosferę. W efekcie miał poinformować A. B. (2), że poprosi o urlop, żeby nie zwariować. Również L. C. (1) słyszała od A. J. (1) o zmuszeniu go do przejścia na urlop. W poście K. C. stwierdziła, że Pani prezes powinna być wysłana na zieloną trawkę, to może nauczyłaby się kultury i poszanowania drugiego człowieka, a z kolei M. S., zgodnie z treścią wpisu internetowego, stwierdził, że „prawda w oczy kole”. Powódka zaprzeczyła zarzutom, w tym dotyczącym nazwania świadka A. J. (1) gnojem, wskazując, że świadek A. B. (2) była z nią skonfliktowana, zarzucano jej nieprawidłowe prowadzenie biura, a na rozprawę przyjechała z pozwaną. Nadto świadek A. B. (2) podpisała i popierała uchwałę w sprawie wystąpienia o sprostowanie artykułu publikowanego w Dzienniku Polskim, zaprzeczającą mobbingowi. Dodała też, że na posiedzeniach zarządu nie były poruszane kwestie dotyczące nadużywania uprawnień przez powódkę. Również świadek M. K. pozostawała w konflikcie z powódką. Powódka stwierdziła również, że A. J. (1) miał raczej wiedzę odnośnie niewłaściwej realizacji kontroli poadopcyjnych przez A. B. (3). Jeden pracownik rozpoznał na dokumentach podpis, którego nie składał, a w sprawie toczy się sprawa w prokuraturze. Z kolei świadek A. J. (1) przyznał, że sam podjął decyzję o przejściu na urlop rodzicielski, choć zdarzyło się, że został wyproszony z gabinetu powódki. Niezależnie od tego, istotnie schronisko prowadzone było przez (...), którego organem decyzyjnym był zarząd. Sam zaś świadek A. J. (1) przyznał, że powódka mogła wydawać mu polecenia. Zaznaczył nadto Sąd, że świadek A. J. (1) przyznał, że przychodził do pracy niepunktualnie, przy czym dodał, że często zostawał dłużej i pracował w niedziele i soboty. Opisana wyżej ewidencja czasu pracy nie potwierdziła jednak tych twierdzeń, mimo iż świadek podpisywał zobowiązanie do odbijania karty. Przyznał też, że gdy miała miejsce awaria kotła grzewczego w piątek, wyjechał na weekend. Zauważył Sąd również, że zgodnie z zeznaniami A. J. (1) nie było mu wiadome, aby powódka wyrażała się niewłaściwie w stosunku do pracowników. Przyznał też, że zasadniczo ci, którzy odchodzili z pracy, mieli umowy na czas określony. Z kolei świadek L. C. (1) zeznała, że gdy jej syn został pogryziony przez psa schroniskowego, powódka pytała o pomoc dla niego. Jednocześnie według świadka M. L. - byłego pracownika (...), postawa pozwanej była roszczeniowa i wymagała ona nierealnych działań, a mobbing nie miał miejsca. Podobnej treści zeznania złożyli inni świadkowie, choć istotnie powódka życzyła sobie, by A. J. (1) kontaktował się z nią przez biuro (...). P. B. stwierdziła też, że to M. K. była niekulturalna, a nawet użyła wobec poprzedniczki świadka obraźliwego określenia.

Sąd Okręgowy uznał więc, że choć zdarzało się, iż atmosfera w (...) była napięta, to w świetle zgromadzonego materiału dowodowego twierdzenia o stosowaniu mobbingu czy zastraszaniu pracowników były nieuprawnione. Faktem było zaś, że w (...) zaistniał wewnętrzny spór, w który zaangażowani byli też członkowie zarządu. Dodał Sąd, że w przeszłości pracownicy również zgłaszali zastrzeżenia odnośnie zasad przyznawania premii uznaniowych, jednak gdyby pracownicy byli zastraszani i stosowany był wobec nich mobbing zapewne nie zdecydowaliby się na sporządzenie oficjalnego pisma. Pozwana nie wykazała zatem, by działanie jej w tym zakresie nie było bezprawne.

W dalszej kolejności odnosząc się do zarzutu pozwanej odnośnie osobistego podejmowania decyzji przez powódkę, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, co świadczyć miało o fatalnym zarządzaniu schroniskiem Sąd Okręgowy wskazał, że w liście otwartym pozwana wskazała, że ujawnione zostały informacje na temat nieuzasadnionych eutanazji psów oraz kotów i to powódka podejmowała decyzje dotyczące tego, które zwierzęta uśmiercić, choć zatrudniona była kadra weterynaryjna. To świadczyć miało o fatalnym zarządzaniu schroniskiem i o tym, że powódka uważała się za „nadweterynarza”. Zarzuty dotyczyły więc przedłużającej się agonii zwierząt, które powinny być poddane eutanazji zgodnie z decyzją lekarzy weterynarii, a czego nie przeprowadzono z uwagi na odmienne stanowisko powódki.

Jak ustalił Sąd Okręgowy, faktem było, że jeden z inspektorów społecznych informował, że powódka nie pozwoliła na eutanazję wbrew stanowisku lekarza, jednak nie podał szczegółów, a informacja ta była zasłyszana. Również L. C. (1) zeznała, że miały miejsce problemy z eutanazjami, a to zwierzę w ciężkim stanie było leczone, choć nie rokowało poprawy, zaś lekarz chcąc skrócić jego cierpienia dzwonił bezskutecznie do powódki o wyrażenie zgody. Również część świadków wskazywała na niesłuszne wstrzymywanie się z decyzjami o eutanazji, jednak w ocenie Sądu I instancji zeznania te były niewiarygodne, a inni świadkowie wskazywali, że o kwestiach medycznych rozstrzygali lekarze weterynarii, podając przyczynę i nie odmawiano eutanazji z przyczyn humanitarnych, a standardy podejmowania w tym przedmiocie decyzji były wysokie. Z zasady nie zgadzano się na eutanazję zwierzęcia agresywnego. Ustalono też, że około 40 psów miesięcznie po wypadkach, z poważnymi urazami wysyłanych było do lecznic specjalistycznych, tymczasem w innych schroniskach takie przypadku byłyby eliminowane. Powódka nie kwestionowała, że z uwagi na doświadczenia z zatrudnionymi wcześniej weterynarzami i usypianiem kotów chorych na białaczkę bez wiedzy zarządu, również uczestniczyła w podejmowaniu decyzji w tym zakresie, jednak nie wbrew stanowisku lekarzy. Także w autoryzowanych wypowiedziach prasowych powódki przyznała, że z 2 lekarkami nie przedłużono umowy z uwagi na zbyt dużą liczbę eutanazji, a jeden z lekarzy prezentował pogląd, zgodnie z którym białaczka kotów jest zaraźliwa dla ludzi. Istotnie, zasady eutanazji uległy zmianie: decydowała o niej powódka, którą weterynarze zawiadamiali o stanie zwierzęcia, rokowaniach i konkretnym leczeniu. Gdy zwierzę powypadkowe nie rokowało nadziei było usypiane, by nie cierpiało. W innych przypadkach zwoływana była konsultacja lekarska. Pismem zarządu z 19 listopada 2014 r. polecono m.in. natychmiastowe zakazanie eutanazji kotów ze względu na zdiagnozowanie (...) i (...), założenie 2 hospicjów dla tych kotów, zarazem nakazano codzienne uzupełnianie kart leczenia. Powódka istotnie wizytowała schronisko, a decyzje personalne odnośnie lekarzy i funkcjonowania gabinetu (poza grafikiem) pozostawały do jej dyspozycji. Istotnie w zeszycie wskazała m.in. na zasadność wykonania testu na białaczkę, i badania krwi zaznaczając przy tym, że stosowne leczenie i badania powinny być wdrażane w razie potrzeby. Zaznaczyła też, by nie robić testów wskazanej grupie zwierząt, gdyż były już wykonane w sierpniu. Dokumenty te w istocie korespondowały z powyższymi ustaleniami. Podsumowując te uwagi Sąd Okręgowy wskazał, że w świetle przytoczonych faktów, choć powódka miała wpływ na to, czy określona eutanazja zostanie przeprowadzona, to przecież nie decydowała, które zwierzę uśmiercić. Przeciwnie, wyłącznie uczestniczyła w podejmowaniu decyzji, których zwierząt wskazanych wstępnie do eutanazji nie uśmiercać (po konsultacji z weterynarzami). Nadto, jak wynikało to z regulaminu schroniska (rozdział VIII ust. 2), decyzja o uśpieniu zwierzęcia stanowiła pewien proces - podejmowana była po konsultacji z 2 lekarzem, jak i nie będącym lekarzem kierownikiem (zastępcą) schroniska. Zwracanie się zatem przez lekarza do powódki nie świadczyło o działaniu wbrew stanowisku weterynarzy (byciu nadweterynarzem), zwłaszcza że eutanazje przeprowadzane są nie tylko z przyczyn czysto medycznych, lecz także z uwagi na agresywność zwierzęcia. W takim przypadku, jak też w sytuacjach, gdy ewentualny dalszy pobyt zwierzęcia w schronisku uzależniony był od zapewnienia specyficznych warunków, udział w procesie decyzyjnym osoby zarządzającej wydawał się być wręcz niezbędny. Również zatrudnienie lekarza weterynarii o innych poglądach, a zatem wykwalifikowanego profesjonalisty, nie uzasadniało takiego zarzutu.

Kolejno, w ocenie Sądu I instancji nie znalazł potwierdzenia zarzut, dotyczący „fatalnego” zarządzania schroniskiem, skoro w treści protokołów kontroli urzędników Miasta K. nie wyrażano w istocie zastrzeżeń odnośnie do samej eutanazji zwierząt, a uwagi co do liczby weterynarzy nie powtórzyły się już w 2017 r. Spadła też liczba eutanazji, a liczba zwierząt padłych nie ulegała znaczącym zmianom. Pomimo, że pozwana kwestionowała te dane, to jednak nie podniosła konkretnych zarzutów. Pozwana nie wykazywała więc, zdaniem Sądu, aby działania powódki, również uwzględniając stanowisko wobec kociej białaczki, było nieprawidłowe, tym bardziej, że wirus białaczki kotów jest najczęściej spotykanym wirusem kocim, przy którym nieraz koty mogą żyć wiele lat. Choć koty chore należy izolować od zdrowych, to nie było podstaw do stosowania eutanazji - ludziom i innym zwierzętom wirus ten nie zagrażał. Co więcej, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt w przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia zwierzęcia potrzebę jego uśmiercenia podejmuje nie tylko lekarz weterynarii, ale także chociażby inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. Sąd zwrócił także uwagę na pewną niespójność w liście otwartym, gdzie z jednej strony pozwana wskazywała na „szokujące” informacje o nieuzasadnionych eutanazjach zwierząt zarzucając powódce i zarządowi, że choć jego członkowie nie wiedzieli o tym, to odpowiadali za (...). W dalszej części listu zarzucała powódce z kolei, że podejmowała decyzje odnośnie eutanazji.

Podsumowując te rozważania Sąd Okręgowy wskazał, że choć istotnie powódka uczestniczyła w procesie decyzyjnym, dotyczącym eutanazji zwierząt, to w istocie nie decydowała o tym, które zwierzęta uśmiercić, lecz ewentualnie, czy w danym przypadku nie odstąpić od uśmiercenia w przedstawionych jej przypadkach. W szczególności na gruncie ochrony dóbr osobistych w zakresie działalności strony powodowej różnica ta miała istotne znaczenie. Materiał dowodowy nie potwierdził też, by taki sposób podejmowania decyzji świadczył o fatalnym zarządzaniu schroniskiem, a także by powódka czyniła się „nadweterynarzem”. Pozwana nie wykazała (uwzględniając także wymogi dotyczące wiadomości specjalnych), by działania strony powodowej były sprzeczne z zasadami sztuki i wiedzy weterynaryjnej, zwłaszcza że były one konsultowane z lekarzami weterynarii, również zewnętrznymi, zaś świadek A. O. stwierdziła, że jej decyzje w aspekcie medycznym nie były podważane, eutanazje przeprowadzane są nie tylko z przyczyn czysto medycznych, lecz także z uwagi na agresywność zwierzęcia. Z tego względu, w przekonaniu Sądu, sam udział kierownika schroniska, czy członka zarządu w podjęciu decyzji częstokroć jest wręcz niezbędny. Opisanego stanowiska nie zmienia treść listu otwartego z 2000 r. L. S., czy artykuł prasowy. Tego rodzaju materiały nie dały się zweryfikować, w świetle pozostałych dowodów, a nadto dotyczyły sytuacji sprzed lat. W ich treści wskazano zarazem, że w przypadku wystąpienia takiej potrzeby przeprowadzano konsultacje z lekarzami zewnętrznymi. Dodatkowo artykuły prasowe wskazywały na aspekt naruszenia zasady humanitaryzmu. Podkreślił Sąd, że kwestie te interpretowane są często w sposób indywidualny, a niewątpliwie sytuacja bytowa zwierząt w schronisku uległa znaczącej poprawie, również w zakresie ilości boksów pojedynczych.

Dalej odnosząc się do zarzutu bezczynności powódki wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, a także tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach), które ujawniono w tzw. hoteliku U (...) w W. Sąd wskazał, że w toku postępowania pozwana zarzuciła, że w domu w P. (w którym w 2009 r. nie podjęto skutecznej interwencji, pomimo zgłoszeń o skandalicznych warunkach przetrzymywania zwierząt przez A. K. (1)) w maju 2013 r. (po uprzednim znalezieniu w jej (...) mieszkaniu licznych szczątków zgłodzonych psów i 30 zwierząt w stanie agonalnym) znaleziono liczne zwłoki zagłodzonych psów, przywiązanych łańcuchami. Po drugie, nie podjęto środków zaradczych w hotelu „(...), choć pozwana podczas kontroli 7 lutego 2015 r. wykazała, że niektóre zwierzęta przetrzymywane są w ciasnych klatkach i bez dostępu do wody. Tymczasem działania powódki zmierzały do podważenia wyników kontroli, choć część zwierząt pochodziła ze schroniska (...). Nadto w sprawie znęcania się nad jednym z psów o imieniu M. na wniosek E. D. prowadzone było dochodzenie. Trzeci przypadek zaniechania dotyczył obiektu znajdującego się w miejscowości D. (wynajmowanego przez fundację (...) nie jest rzeczą). Ofiarą znęcania były psy, w tym N., a także fundacyjne kozy i konie, a (...) nie reagował na zgłoszenia o fatalnych warunkach, wyczerpujących znamiona przestępstwa. Postępowanie w tej sprawie toczyło się również przed Prokuraturą Rejonową w (...). Wreszcie czwarty przypadek dotyczył suczki T. z (...) schroniska, nad którą właściciel znęcał się kilka miesięcy, choć zawiadomienie wpłynęło do (...) natychmiast po stwierdzeniu takiego stanu rzeczy.

Analizując pierwszy ze wskazanych przypadków, Sąd ustalił, że istotnie w 2009 r. ukazały się artykuły w Dzienniku Polskim, dotyczące sytuacji zwierząt przetrzymywanych w P.. Z ich treści wynikało, że wokół obiektu wyczuwalny był „smród”, dało się też słyszeć wycie zwożonych tam nieformalnie psów, a właścicielka nie chciała nikogo wpuszczać. Na teren nieruchomości nie udało się także wejść funkcjonariuszom straży miejskiej i policji, choć zrobili przez ogrodzenie zdjęcia, na których widać było psa na krótkim łańcuchu, psy w boksach na strzępach legowisk oraz dużego psa wyglądającego na martwego. Komendant straży miejskiej poinformował, że na umówioną wizytę pracownicy (...) nie dojechali. Z kolei rozpytywany przez redaktora inspektor (...) stwierdził, że nie przyjechał nikt na wizję lokalną, gdyż widocznie nie było to potrzebne; kojarzył też A. K. (1), która była wolontariuszką. W kolejnym artykule z 20 lutego 2009 r. wskazano, że z przyczyn formalnych kontrola z przedstawicielami (...) została zaplanowana na 3 marca. A. (...). zaprzeczyła wobec komendanta policji, by prowadziła schronisko, zaś część psów została tam przywieziona ze schroniska przy ul. (...). Zgodnie z oświadczeniem A. J. (1), A. K. (1) wydawała się osobą zaangażowaną, jednak od dłuższego czasu nie było z nią kontaktu; z kolei R. F. stwierdził, że na poprzednią wizję przedstawiciele (...) nie przyjechali, ponieważ uzyskali informację od straży miejskiej o braku możliwości wejścia na teren nieruchomości, a inspektorzy nie mieli takiego prawa, na kolejną wizję z udziałem policji jednak przyjadą. W treści artykułu z 21 lutego odnotowano, że kontrola odbyła się już 20 lutego, z udziałem m.in. (...), choć miało to miejsce po wielkim sprzątaniu i przywiezieniu słomy. Fakt przeprowadzenia kontroli potwierdzili też przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w W.. Nadto kontroli towarzyszyła z kamerą redaktor M. H. - prowadząca program telewizyjny „(...), która stwierdziła, że publikacje skrzywdziły (...), która miała tam tylko psy. Z informacji prasowych wynikało, że przedstawiciele (...) zapoznali się z fotografiami strażników miejskich zapewniając, że psy mają dobre warunki sanitarne, a co miesiąc będą kontrolować to miejsce. W 2013 r. kontrolujący posesję w P. (przytulisku fundacji (...). „(...)) policjanci i inspektorzy (...) znaleźli worki ze szczątkami psów. Kontrola odbyła się w lokalu fundacji w K. przy ul. (...), gdzie znaleziono 31 zagłodzonych, ciężko chorych psów, 3 nieżyjące psy i 3 martwe koty. Odnotowano też, że zwierzęta nie były wyprowadzane i nie miały stałego dostępu do wody i jedzenia. Oceniając działania (...) i powódki nie sposób przyjąć, by strona powodowa dopuściła się bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami. Z opisanych materiałów prasowych wynikało, że kontrole w 2009 r. zostały przeprowadzone z uwagi nie na bezpośrednie informacje dotyczące znęcania nad zwierzętami, lecz „smród” i wycie psów. Choć w pierwszej wizji z udziałem straży miejskiej nie uczestniczyli pracownicy (...), to również straży miejskiej nie udało się wejść na teren nieruchomości. Kontrola została przeprowadzona 20 lutego 2009 r., także z udziałem inspekcji weterynaryjnej. Istotnych nieprawidłowości wówczas nie stwierdzono, a o sprawie miała informację policja, straż miejska, gmina N. oraz inspekcja sanitarna. Co więcej, z publikacji prasowych wynikało, że w środowisku obrońców zwierząt A. K. (1) miała nieposzlakowaną opinię. Zauważyć należy, że zgodnie z zeznaniami świadka I. K., informacja o warunkach przetrzymywania zwierząt była w styczniu 2013 r., a kroki podjęto dopiero w maju. R. F. zeznał natomiast, że wpierw informacje nie wskazywały, by zasadne było wejście na teren nieruchomości; wiadomo było, że A. K. (1) przetrzymywała w jednym miejscu dużą ilość psów. Gdy spotkał A. K. (1) została wylegitymowana przez 2 funkcjonariuszy, ale odmówiła okazania, w jakich warunkach przebywają psy, a funkcjonariusze Policji nie zdecydowali się wówczas wejść na teren jej nieruchomości). Dodał też, że pomiędzy spotkaniem z A. K. (1) z udziałem funkcjonariuszy policji a wejściem do lokalu upłynął około 1 tydzień. Natychmiastową interwencję przeprowadzono też w K.. Faktem było, że w 2012 r. (...) odebrało w (...) wychudzonych psów, lecz A. K. (1) została wówczas skazana na grzywnę, za zaniedbywanie psów w tej miejscowości. Również powódka przyznała, że wcześniej zwracała się kilkanaście razy do Pani D. o interwencję, ale było to w związku z informacjami o przetrzymywaniu psów w mieszkaniu, a nie znęcaniu nad zwierzętami. Niewątpliwie zatem interwencja mogła być przeprowadzona już wcześniej, jednak materiał dowodowy nie potwierdzał, by wówczas strona powodowa dysponowała informacjami wskazującymi na znęcanie nad zwierzętami, zaś A. K. (1), jak zaznaczono, nie chciała wpuszczać innych osób na teren nieruchomości. W związku też z zakresem działalności (...) (rocznie podejmowanych jest około 5 500 interwencji) natychmiastowe sprawdzanie wszystkich informacji nie jest w praktyce możliwe.

Dalej Sąd Okręgowy ustalił, że pozwana przeprowadziła kontrolę hotelu „(...) w W. 7 lutego 2015 r., gdzie przebywała duża liczba psów, w tym w podeszłym wieku i nieleczonych. Pozwana stwierdziła przy tym braki w dokumentacji medycznej oraz brak diagnozowania starszych psów. W ocenie pozwanej psy nie miały też stałego dostępu do wody, czy możliwości swobodnego poruszania się, a boksy były zbyt małe. W jej ocenie nie zapewniono też im bezpieczeństwa, a także właściwej pielęgnacji. Celem weryfikacji twierdzeń pozwanej dwie kontrole w dniach 23 lutego 2015 r. i 6 marca 2015 r., podczas których nie stwierdzono nieprawidłowości, a dobrostan zwierząt nie budził zastrzeżeń. Zwrócono tylko uwagę na konieczność uzupełnienia dokumentacji weterynaryjnej. Wobec powyższych lekarz weterynarii dokonał identyfikacji i oględzin kilku psów, przy czym niektóre widział kilka dni wcześniej w prowadzonej przez siebie lecznicy. Stwierdził, że zwierzęta były w dobrej kondycji ogólnej, jednak większość zwierząt była leczona przewlekle, a dokumentacja była niekompletna. Ustalono zatem, że nie było podstaw do twierdzenia, że warunki hotelowania psów były skandaliczne, choć dostrzeżono pewne problemy związane z niekompletną dokumentacją medyczną. Niewątpliwie jeżeli by dochodziło do przetrzymywania psów w „miniaturowych klatkach czy kenelach to działania takie powodowałyby dostrzegalne ślady. Sąd Okręgowy nie podzielił przy tym stanowiska części świadków, którzy wskazywali na złe warunki.

Sąd Okręgowy wskazał też, że faktem było, że pozwana złożyła nieprawomocny wyrok z 19 października 2017 r. (sygn. XIV K 55/16/S), umarzający warunkowo postępowanie odnośnie zarzutów upubliczniania względem pozwanej zarzutów m.in. dokonania manipulacji materiałem zdjęciowym, który wykonała podczas kontroli w hotelu U (...), jednak analizie Sądu w niniejszej sprawie podlegała jednak nie postawa pozwanej, lecz zarzuty zawarte w liście otwartym, a te dotyczyły tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych. Zarzuty te, jak wskazano, nie potwierdziły się, choć niewątpliwie warunki, w jakich przetrzymywane są psy przez właścicieli bywają lepsze, aniżeli w hotelu czy schronisku. Sąd zresztą zaznaczył w przedłożonym przez pozwaną uzasadnieniu, że istotą sprawy nie była ostateczna ocena tego, czy „kontrola” została przeprowadzona w sposób proporcjonalny, czy profesjonalny, lecz ewentualne przekroczenie granic krytyki przez oskarżoną. Nadto „nie oznaczało to rzecz jasna, że zachowanie oskarżycielki nie było w pewien sposób przesadzone, że nie powinna dokonać swoich działań w sposób bardziej umiarkowany, proporcjonalny”. Uzupełniająco Sąd zaznaczył, że również z treści wpisów internetowych A. S. (1), działającej pod nickiem M. nie wynikało, by warunki hotelowania psów były „skandaliczne”. Owszem, suczka S. przebywała w klatce kenelowej, jednak, zgodnie z treścią informacji, wynikało to z jej wcześniejszych złych doświadczeń, z uwagi na które spała bezpośrednio „na podłodze”. Była też z klatki wypuszczana, a jak wynika z treści wpisu, dbano o jej wyżywienie oraz czystość. Podobne uwagi należy odnieść do wpisu dotyczącego (...). Również w tym przypadku problemem były złe doświadczenia psa, który rzadko decydował się sam wejść do domu i nie korzystał z legowiska; u psa zaś, jak wskazano, występowały problemy ze stawami. Co też istotne, wiadomości zostały sporządzone w grudniu 2014 r. i styczniu 2015 r., a więc w okresie zimowym. Jak wskazywała na to treść wpisów, psom okazywano troskę w czasie pobytu w hotelu; nie wskazywały one również, by psy przetrzymywane były bez wody. Skoro zatem brak było danych wskazujących na znęcanie się nad zwierzętami, czy bezpośrednie zagrożenie dla ich zdrowia i życia nie było podstaw, w oparciu o umowę adopcyjną, do odebrania zwierząt z tego powodu. Zresztą to właściciele psów powinni dysponować pełną dokumentacją. M. K. rekomendowała natychmiastowe odebranie psów G., O. i Z., jednak nie były to psy należące do (...). Domagała się też wyjaśnienia kwestii eutanazji psa M., gdyż był to pies zdrowy (zgodnie z oceną inspektorów z 23 lutego 2015 r.), tymczasem 20 marca 2015 r. poddany został eutanazji. Postępowanie jednak odnośnie eutanazji psa M. zostało umorzone postanowieniem z 21 sierpnia 2015 r., a ciężar dowodowy obciążał pozwaną.

Analizując zarzut dotyczący miejscowości D. Sąd Okręgowy wskazał, że istotnie 22 stycznia 2016 r. wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania nad psem N. (porzucenie, utrzymywanie we własnych odchodach, bez pożywienia, wody pitnej, zaniedbanie leczenia) przez I. S. w D., a nadto znęcania przeze nią nad końmi, przeprowadzenia zabiegów lekarsko- weterynaryjnych i chirurgicznych (choć nie była lekarzem), wprowadzania do obrotu leków bez zezwolenia, a także organizowania zbiórek publicznych. Sąd Rejonowy w (...) (sygn. II K 332/17) wydał wyrok nakazowy, skazujący I. S. na grzywnę za występki polegające na znęcaniu się nad psem N., L. i 4 końmi (przechowywanie w niewłaściwych warunkach, pozbawienie wody pitnej, pokarmu, opieki weterynaryjnej, jak też porzucenie. Wymieniony pies został przewieziony do Fundacji (...) w kwietniu 2015 r.. Inspektor kontrolujący pierwotnie N. ocenił negatywnie warunki bytowe psa, nakazując ich poprawę w ciągu 10, jednak pies wkrótce „zniknął” z tego miejsca. Dnia 5 czerwca 2015 r. na terenie posesji pojawiła się pozwana, działając w imieniu (...). Z kolei 19 sierpnia 2015 r. Fundacja (...) została poinformowana o bardzo złych warunkach i stanie psa, jak też koni. Pozwana nie wykazała jednak, by istotnie (...) dopuściło się bezczynności w tym zakresie. J. zeznała zaś jedynie, że możliwe jest, iż informacje o sytuacji panującej w D. dochodziły do (...). Również zarzut względem powódki i (...), odnośnie bezczynności wobec aktów znęcania nad psem T., nie znalazł potwierdzenia.

N. odnosząc się do żądania ochrony dóbr osobistych w związku z zarzutami pozwanej o skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku Sąd Okręgowy wskazał, że w świetle zgromadzonych dowodów i ten zarzut nie był uzasadniony. Wskazał przy tym, że istotnie w listopadzie 2014 r. u psa H., adoptowanego ze schroniska, udokumentowano pierwszy przypadek tej choroby, a w grudniu 2014 r. pozwana poinformowała G. Z. - pracownika (...) - o zgodzie powódki na przeprowadzenie bezpłatnych badań psów znajdujących się w schronisku w zakresie dirofiliariozy. Choć pudło z próbówkami znajdowało się u niej od stycznia 2015 r., to nie zostały one odebrane i dlatego pismem z 28 kwietnia 2015 r. pozwana zwróciła się do zarządu (...) o wyjaśnienie. Opakowanie zawierające 300 próbówek zostało odebrane przez I. D. i M. S. 30 kwietnia 2015 r. Zwrócić jednak Sąd uwagę, że pozwana, zamieszkała w K., była wówczas społecznym inspektorem (...). Nie było zatem z pewnością problemem dostarczenie przez nią próbówek do schroniska, skoro były one zapakowane w niewielkim opakowaniu. Choć świadek A. B. (2) zeznała, że była mowa na zarządzie o próbówkach, to wskazano wówczas, iż to pozwana nie oddała próbówek. Zauważył Sąd, że istotnie w okresie tym, co stwierdzały protokoły kontroli z marca i kwietnia 2015 r., liczba lekarzy w schronisku nie była wystarczająca, a z zeznań G. Z. wynikało, że był informowany przez pozwaną o opóźnieniu ze strony schroniska z uwagi na braki kadrowe. Nie ulegało zaś wątpliwości, że (...) funkcjonowało w określonych ramach finansowych, a środki jakimi dysponowało musiały być rozdysponowywane również na inne potrzeby niż wynagrodzenia weterynarzy. W takich warunkach trudno wskazywać na zakładającą złą wolę skrajną opieszałość, skoro lekarze weterynarii, których stan liczbowy nie był okresowo wystarczający, musieli wykonywać inne, liczne obowiązki, uwzględniając zwłaszcza liczbę zwierząt schroniskowych.

Zdaniem Sądu Okręgowego działania strony powodowej powinny być odnoszone do okoliczności sprawy, a przede wszystkim przyczyn zajęcia się tą kwestią przez pozwaną. Jak wynikało ze zgromadzonych dowodów, pozwana zwróciła się do G. Z. z uwagi na zdiagnozowanie u jej psa, adoptowanego ze schroniska, dirofilarii immitis. Pozwana nie wykazała jednak, by w związku z tym przypadkiem istotnie występowało zagrożenie epidemią. Pomijając brak zawnioskowania dowodu z opinii biegłego, a zarazem stwierdzenia takiego zagrożenia przez instytucje publiczne, przyznała, że u jej psa, jako pierwszego w M. stwierdzono tę chorobę. Z przedłożonych dokumentów wynikało, że choroba ta raczej nie występuje u człowieka nawet w skupiskach psów. Zarażenie kolejnego psa ma miejsce jedyne poprzez ugryzienie komara (larwa dorasta w jego ciele przez około 2-3 tygodnie, by być zaraźliwą dla psa. G. Z. zeznał, że były stwierdzane przypadki u ludzi, ale nie śmiertelne. Od momentu ukąszenia komara do momentu dojrzałości płciowej robaków upływa około 6-7 miesięcy. Co istotne, dla zwalczania rozpowszechniania choroby ważna była szczególnie walka z komarami, do czego próbówki nie były potrzebne. Także z oświadczenia lekarzy weterynarii A. O. i J. N. wynikało, że w 2015 r. u 20 % psów stwierdzono dirofilarię repens (zgodnie z danymi (...) Instytutu (...), odsetek zarażonych psów na M. również wynosił od kilkunastu do 20 %, a nie stwierdzono dirofilariozy immitis (najbardziej patogennego gatunku). Obecnie zaś w schronisku przebywa 1 taki pies; co więcej, pies ten przebywał długo z innymi psami w boksie, lecz u tych psów nie wykryto nicieni. Wszystkie też psy zaopatrzono w stosowny lek. Ponieważ nie było możliwe zarażenie drogą bezpośrednią, nie stosuje się izolacji zwierząt. Materiał dowodowy nie wskazywał, by w związku z przeprowadzonymi badaniami służby weterynaryjne podejmowały jakieś działania. A. O. dodała zresztą, że badania przeprowadzał naukowiec z uwagi na małe doświadczenia z tą chorobą w Polsce. Stanowisko to, zgodnie z którym problem ten do niedawna nie dotyczył Polski, a wystąpił wskutek ocieplenia klimatu, potwierdzał złożony przez pozwaną artykuł, czy też odpowiedź podsekretarza stanu. Powódka dodała, że program badawczy został przeprowadzony w schronisku, choć obowiązujące przepisy tego nie wymagały.

Podsumowując powyższe, Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że pozwana nie tylko nie udowodniła, by strona powodowa wykazała się opieszałością, ale też by z początkiem 2015 r. występowało w schronisku zagrożenie epidemią. Jak podkreślono, rolą Sądu w tym postępowaniu nie była całościowa kontrola działalności powodów, lecz zasadność zarzutów zawartych w liście otwartym w kontekście dochodzonych roszczeń. Pozwana powoływała się na § 7 ust. 1 pkt 3) rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwodu Wsi z 23 czerwca 2004 r. w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt (Dz.U.2004.158.1657), zgodnie z którym podmiot prowadzący schronisko zapewnia zwierzętom przebywającym w schronisku opiekę weterynaryjną, w szczególności w zakresie m.in. zwalczania pasożytów wewnętrznych i zewnętrznych. W liście otwartym nie zarzucała jednak, by w schronisku nie było opieki weterynaryjnej w tym zakresie (czego też nie wykazały zgromadzone dowody, choć oczywiście zdarzały się problemy w zakresie chociażby ilości weterynarzy), lecz skrajną opieszałość wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku. Taka jednak sytuacja, jak wskazano, nie miała miejsca.

Dalej odnosząc się do zarzutu pozwanej o cenzurze na oficjalnych stronach internetowych (...), blokowaniu niewiarygodnych pytań i usuwaniu niewygodnych użytkowników Sąd Okręgowy wskazał, że w liście otwartym pozwana zarzuciła, że powódka kpiła sobie z opinii publicznej i transparentności, co wyrażało się w cenzurze oficjalnych stron internetowych (...), blokowaniu niewygodnych pytań i usuwaniu niewygodnych użytkowników. Odnosząc się do tej kwestii Sąd Okręgowy wskazywał, że pozwana załączyła wydruki wpisów na profilu (...) w dwóch wersjach, w tym jedną z usuniętą częścią wpisów. Dla przykładu usunięte zostały wpisy A. J. (2) (24 lutego 2015 r-. godz. 13.03) czy E. D. (24 lutego 2015 r. -. godz. 17.59, 18.00;. W postach z 24 lutego 2015 r. brakowało także wpisu W. W., która zarzucała K. M., iż nie wie o jakiej powierzchni pisała. Kolejny, brakujący wpis stanowił odpowiedź na to pytanie, gdyż w odpowiedzi na nie K. M. stwierdziła, że wie jednak, o jakiej powierzchni pisze. Podobna sytuacja dotyczyła brakujących wpisów E. D., zarzucającej kłamstwo I. G. (osoba ta pytała w odpowiedzi, jakie kłamstwo popełniła), czy wpisów L. I., która zadała pytanie E. D., a w kolejnym poście stwierdziła, że „Pytanie było do Pani E. D.”. Na blokowanie wpisów na forach internetowych wskazywali też inni świadkowie.

Zdaniem Sądu Okręgowego strona powodowa nie przedstawiła przekonującego wyjaśnienia dla usuniętych wpisów, z których część nie była korzystna dla (...), jednak podkreślenia wymagało, że profil na F.’u prowadzony był przez (...), a pozwana nie wykazała, by to powódka podejmowała decyzje odnośnie opisanych działań. Za niewiarygodne uznano przy tym zeznania J. W., zgodnie z którymi o wszystkim w schronisku decydowała powódka, zwłaszcza że powódka pełniła swoją funkcję społecznie, a zakres działalności (...) był bardzo rozbudowany. Sama powódka zaprzeczyła, by przekazywano jej całą korespondencję (...) i zaznaczyła, że nie zajmuje się sprawami związanymi z dostępem do informacji publicznej, nie ma swojego konta na F.’u, nie zna się na kwestiach związanych z funkcjonowaniem w internecie i nie administrowała profilem (...) (obowiązki te pełnił pracownik biura J. R.). Również świadek B. S. potwierdziła, że stroną internetową administrowała J. R. i żaden z członków (...) nie polecał jej usuwania osób czy informacji z profilu. Także świadek B. G. zeznała, że powódka nie usuwała zapisów ze stron internetowych. Co więcej, sama pozwana stwierdziła w zeznaniach, że powódka informowała ją o tym, że nie potrafi obsługiwać komputera. Kierowanie zatem opisanych zarzutów względem powódki (list otwarty stawiał zarzuty w tym zakresie bezpośrednio powódce, a nie (...)) było nieuprawnione.

Odnosząc się do ostatniego zarzutu, a to dopuszczenia się uprowadzenia psa z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...), a następnie jego zwrotu dopiero po wielu dniach upominania się o jego zwrot, po zgłoszeniu kradzieży na policję i nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych Sąd Okręgowy zaznaczył, że pismem z 12 lipca 2015 r. L. K. zwróciła się do powódki o zwrot psa „przywłaszczonego przez etatowego inspektora (...) (suczki M. adoptowanej 22 stycznia 2015 r.), a gdy suczka dostała pierwszej cieczki zwróciła się do I. D. o zaopiekowanie się nią przez okres tygodnia, półtora. Zaznaczyła, że pies został jej powierzony 29 czerwca 2015 r. Od 30 czerwca 2015 r. próbowała skontaktować się bezskutecznie z I. D., która nie odbierała telefonu, a dnia 6 lipca stanowczo zażądała SMS - em zwrotu psa, ale nie było reakcji. Po pewnym czasie I. D. oddzwoniła twierdząc, że L. K. nie potrafi zajmować się psem, a wszyscy w (...)ie radzą jej, by nie oddała psa. L. K. domagała się zatem wydania psa pytając, czy powódka popiera działania I. D., sankcjonowane przez Panią B.. Apel ukazał się też w mediach. Nadto L. K. złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na przywłaszczeniu psa. W toku postępowania L. K. zeznała, że psa uprowadziła jej Pani D. i (...). Osoba ta miała stwierdzić, że cały (...) ma takie samo zdanie jak ona. Oddając psa nie spisywała żadnego dokumentu, lecz protokół został spisany przy odbiorze psa. W świetle tych okoliczności należy stwierdzić, że czynności te były realizowane przez I. D. w ramach jej obowiązków jako inspektora (...). Charakter pracy inspektora wymagał znacznej swobody, a realizacja czynności poza siedziba (...) w żaden sposób nie oznaczała, że były one podejmowane prywatnie, jak wskazywała na to powódka czy A. K. (2). W piśmie do powódki świadek L. K. wskazała, że działania I. D. były sankcjonowane przez Panią B., a zwrot psa miał miejsce w siedzibie (...), kiedy to sporządzono protokół. Dodać należy, że sama umowa adopcyjna umożliwiała zwrócenie się o poradę i wsparcie do (...), choć w sytuacji zagrożenia życia zwierzęcia (k. 288). Pomimo skierowania pisma do powódki jako prezesa zarządu (...) nie zaprzeczyło, by I. D. działała w jego imieniu. W biurze poza I. D. znajdowała się jeszcze inna pracownica (...). Świadek dodała, że kontaktowała się z I. D. na telefon wskazany w umowie adopcyjnej. Nadto gdy inspektor nie chciała oddać psa do czasu przeprowadzenia sterylizacji psa, gdyż obowiązkiem osoby adoptującej psa było wysterylizowanie zwierzęcia, na I. D. wywierana była presja, aby go zwróciła. Istota problemu, na co wskazały zeznania L. K., dotyczyła wieku psa - adoptowany przez nią pies był stosunkowo młody (w chwili adopcji miał 3 miesiące). W gabinecie weterynaryjnym dowiedziała się zaś, że w tamtym okresie (pies wydany I. D. miał około 9 miesięcy) nie powinno się dokonywać sterylizacji.

Zdaniem Sądu Okręgowego z pewnością w opisanej sytuacji zabrakło spokojnej i rzeczowej rozmowy,która zapewne pozwoliłaby na szybkie i merytoryczne rozwiązanie problemu. Nie sposób jednak w żaden sposób podzielić zarzutów zawartych w liście otwartym, by doszło do „uprowadzenia psa” (słowo to oznacza zabieranie kogoś lub czegoś, zwykle wywierając presję, przemoc; zmuszać kogoś do pójścia ze sobą; porywać kogoś) wydanego przecież I. D. na prośbę L. K., która miała opiekować się psem przez około tydzień (zwrot nastąpił po około 3 tygodniach). Użycie takiego sformułowania zupełnie wypaczało charakter działań strony powodowej, zwłaszcza że chodziło o „uprowadzenie psa z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...)”. Pomimo wskazanych nieprawidłowości faktem było też, że wyjaśnienia wymagała kwestia możliwości i terminu przeprowadzenia sterylizacji psa.

Podsumowując przedstawione rozważania Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że niewątpliwie listy otwarte godziły w dobra osobiste powódki, a zarazem dobre imię, renomę i sławę powoda, zwłaszcza że pozwana była znaną działaczką w środowisku. Choć działalność strony powodowej nie była pozbawiona wad, to opisane wyżej zarzuty, dyskredytujące jej działalność i wskazujące na niezdolność do realizowania zadań publicznych, były nieuprawnione. Takiego sposobu działania pozwanej nie sposób uznać za realizowany w interesie publicznym, zwłaszcza że pozwana, zajmując się od lat ochroną zwierząt, miała dużą wiedzę w tym zakresie, a dodatkowo reprezentowała konkurencyjne stowarzyszenie. Podnoszenie tak poważnych zarzutów mogło zarazem godzić w podstawy funkcjonowania strony powodowej w związku z utratą zaufania podmiotów finansujących działalność towarzystwa i darczyńców. Zarazem stanowisko pozwanej, zgodnie z którym w przypadku (...) nie sposób mówić o sławie czy renomie nie zasługiwało na uwzględnienie, zwłaszcza że (...) prowadziło nadal rozbudowaną działalność, realizując cele statutowe przy pomocy znacznych środków publicznych. O naruszeniu dóbr osobistych świadczyła również całościowa ocena treści listu otwartego, który w istocie całkowicie dyskredytował działalność powoda i powódki, co jak wynika z przeprowadzonych dowodów (pomimo oczywiście opisanych zastrzeżeń do działalności) nie miało miejsca. We wnioskach zresztą pozwana wnosiła w istocie o zaprzestanie finansowania (...). Analogiczne argumenty przemawiały za naruszeniem dóbr osobistych powódki - prezesa (...), która zajmowała też stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie. Także zarzut dotyczący osobistego podejmowania decyzji odnośnie tego, które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, co świadczy o fatalnym zarządzaniu, a zarazem porównanie powódki do „nadweterynarza”, podobnie jak inne analizowane zarzuty godziły w jej dobra osobiste, podważając kompetencję do wykonywania funkcji prezesa (...). Oczywiście nie sposób pozwanej odmówić formułowania ocen działającego w przestrzeni publicznej stowarzyszenia. Zdaniem Sądu I instancji, z uwagi jednak na ich publiczne formułowanie pozwana powinna je formułować rozważnie, w sposób adekwatny do ocenianych racjonalnie faktów. Tymczasem analizowane wyżej zarzuty, zawarte w treści listów otwartych, były nieuprawnione, a pozwana nie wykazała, by jej działania nie były bezprawne. Jednocześnie treść listów otwartych była dość emocjonalna (wbrew deklaracjom o jedynie klarownym skomentowaniu faktów) i z pewnością nie służyła merytorycznej debacie, którą to funkcję takie listy powinny realizować. Stanowisko to potwierdza zamieszczenie w liście otwartym również kolejnego, nieuprawnionego zarzutu, zgodnie z którym na kolejnych liniach frontu w (...) i poza nim, które wytacza J. O. (1), znalazły się niewinne zwierzęta. Sam fakt publikacji prasowych, zawierających podobne zarzuty, nie oznaczał, że pozwana nie ponosiła odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych powodów, choć miał on wpływ na zakres tej odpowiedzialności.

Stąd też powodowie mogli się domagać złożenia oświadczenia o odpowiedniej treści i formie (art. 24 § 1 k.c.). Sąd mógł - stosownie do wyników postępowania dowodowego - ograniczyć zakres przeprosin, czy uściślić określone sformułowania. Pomijając kwestie stylistyczne, przy ocenie sposobu naruszenia dóbr osobistych należało uwzględnić specyfikę okoliczności sprawy, w tym publikacje prasowe. Choć zbliżone zarzuty przedstawiane były w publikacjach prasowych, powodowie zdecydowali się podjąć kroki prawne jedynie przeciwko pozwanej. Rację miała przy tym pozwana, która stwierdziła, że nie sposób było jej przypisać odpowiedzialności za publikację prasową, której nie była autorem. Udzielenie informacji przez pozwaną, która nie była przecież ich jedynym źródłem, nie obligowało redakcji do publikacji, pomijając obowiązek weryfikowania pozyskanych danych (dla przykładu w artykule dziennikarz powoływał się także na informacje uzyskane od jednego z członków zarządu). Nie sposób zatem uznać za zasadne żądań publikacji oświadczenia w prasie, jak też obowiązku złożenia oświadczenia w takim zakresie, w jakim strona powodowa w istocie zmierza, w sprawie wniesionej wyłącznie przeciwko pozwanej, do podważenia treści artykułu prasowego publikowanego w Gazecie (...).. Forma oświadczenia, jak wskazano, powinna być adekwatna do naruszenia dóbr osobistych przez pozwaną. Z oświadczenia należało zatem usunąć fragment oświadczenia od słów, „oraz informacjami” do „… i miliony”, a także „oraz informacje przekazane redaktorowi P. R.”. Analogiczna redukcja była uzasadniona w sprawie z powództwa (...). Z opisanych przyczyn powództwo w obu sprawach zostało oddalone w zakresie żądań publikacji prasowej oświadczenia.

Kontynuując ten wątek wskazano, że w toku postępowania powódka domagała się też zobowiązania pozwanej do umieszczenia na profilu (...) Stowarzyszenia (...) na F.’u przeprosin na okres 1 miesiąca. Wobec umieszczenia na profilu „Listu otwartego do Walnego Zebrania Członków (...) Towarzystwa (...)” z 3 lutego 2016 r., zawierającego analogiczne zarzuty do wcześniejszego listu otwartego należało uwzględnić roszczenie w przedmiocie zamieszczenia na profilu oświadczenia o wskazanej przez powódkę treści. Również wskazany przez nią czas (1 miesiąc) nie był zbyt długi, uwzględniając cel roszczenia, jakim jest usunięcie negatywnych skutków naruszenia dóbr osobistych. Powódka domagała się także usunięcia z profilu listu otwartego, jednak pozew w tym zakresie został skutecznie cofnięty za zgodą strony przeciwnej. Z tych też względów postępowanie w tym zakresie zostało umorzone na podstawie art. 203 § 1 k.p.c. w zw. z art. 355 § 1 k.p.c.

Sąd I instancji uznał za niezasadne żądanie powodów (w obydwu sprawach) zasądzenia sumy pieniężnej na cel społeczny. Sąd uznał, że nie był zobligowany do zasądzenia takiej kwoty, a pozwana, jak wskazano, nie odpowiadała za publikacje prasowe, w których zawarto analogiczne zarzuty. Kroki prawne skierowano jednak wyłącznie przeciwko pozwanej. Dodatkowo choć pozwana podjęła działania, które cechowały nadmierne emocje, a zrazem nieadekwatne do sytuacji, miały one służyć szeroko rozumianej ochronie zwierząt. Jak też wynikało z przedstawionych wyżej rozważań, działalność strony powodowej wcale nie była pozbawiona wad. Nie sposób też było, zdaniem Sądu, abstrahować od funkcji świadczenia na cel społeczny, a więc nie tylko kompensacyjnej, ale i prewencyjno - wychowawczej. W kontekście zaś działalności społecznej pozwanej zasądzenie żądnych kwot niewątpliwie odbiłoby się na realizowanych przez pozwaną działaniach w ramach ochrony zwierząt.

O kosztach procesu orzeczono w pkt 5) i 8) wyroku, na podstawie art. 100 k.p.c. zaznaczając, że żądania strony powodowej zostały uwzględnione częściowo. Jednocześnie analiza postawy pozwanej, zdaniem Sądu, miała charakter ocenny i wymagała uwzględnienia specyficznej sytuacji stron. Skoro więc obie strony były reprezentowane przez profesjonalnych pełnomocników (którzy domagali się zasądzenia wynagrodzenia w 4 - krotnej wysokości), zasadne było zdaniem Sądu wzajemne zniesienie kosztów postępowania. Na stanowisko to nie miało wpływu cofnięcie pozwu w zakresie żądania usunięcia z profilu listu otwartego. Należy zauważyć, że roszczenie to, z uwagi na które usunięto list z profilu w trybie zabezpieczenia, stanowiło tylko 1 z kilku żądań. Nadto zarzuty w nim zawarte były tożsame z tymi, jakie były prezentowane w pierwotnym liście otwartym z 28 grudnia 2015 r.

Apelację od zaprezentowanego orzeczenia wniosła powódka J. O. (1) zaskarżając go w części w zakresie pkt 4 i 5, zaś powód (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami zaskarżył go w części w zakresie pkt 7 i 8. Wyrokowi temu zarzucono:

1.  naruszenie prawa materialnego art. 23 § 1 k.c. w zw. 448 k.c. przez jego błędne zastosowanie polegające na przyjęciu, że zasądzenie odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny determinowane jest przesłankami pozaustawowymi w postaci uprzedniego rozpowszechnienia inkryminowanych wypowiedzi, celu działania osoby, która dobra osobiste naruszyła, skutku zasądzenia tych kwot na dalszą działalność tej osoby, oraz że zasądzenie odpowiedniej sumy na cel społeczny ma cel prewencyjno - wychowawczy;

2.  naruszenie przepisów prawa procesowego art. 100 k.p.c. zd. 1 przez jego błędne zastosowanie, co doprowadziło do niezastosowania normy 2 art. 100 k.p.c. zd. 2 polegające na uznaniu, że doszło jedynie do częściowego uwzględnienia żądań pozwu, w sytuacji w której powodowie wygrali co do zasady, a oddalenie żądania zasądzenia odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny nastąpiło między innymi z uwagi na fakultatywność takiego rozstrzygnięcia, a powodowie przez cały tok postępowania byli przekonanie o słuszności i zasadności takiego żądania.

W oparciu o wskazane zarzuty powódka J. O. (1) wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku w zakresie pkt 4 przez zasądzenie od pozwanej na rzecz Stowarzyszenia (...) kwoty 10 000 zł tytułem zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny płatnej w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku oraz w zakresie pkt 5 zasądzenie kosztów postępowania I instancyjnego według norm przepisanych, w tym kosztów zastępstwa adwokackiego w wysokości 4 krotności stawki minimalnej, a także zasądzenie kosztów postępowania apelacyjnego według norm przepisanych. (...) Towarzystwo (...) nad Zwierzętami wniosło natomiast o zmianę zaskarżonego wyroku w zakresie pkt 7 poprzez zasądzenie od Pozwanej na rzecz Stowarzyszenia (...) kwoty 10 000 zł tytułem zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na Wskazany cel społeczny płatne] w terminie 7 dni od dnia uprawomocnienia się wyroku; 2. w zakresie pkt 8 zasądzenie kosztów postępowania I instancyjnego według norm przepisanych, w tym kosztów zastępstwa adwokackiego w wysokości 4 krotności stawki minimalnej, a także o zasądzenie kosztów postępowania apelacyjnego według norm przepisanych.

Wyrok ten został także zaskarżony przez pozwaną w części obejmującej punkty 1, 2, 5, 6 i 8. Pozwana zarzuciła przy tym:

1.  naruszenie przepisu postępowania, tj. art. 233 § 1 k.p.c., polegające na dowolnej oraz sprzecznej z zasadami doświadczenia życiowego ocenie zgromadzonego materiału dowodowego, w sposób opisany szczegółowo w uzasadnieniu apelacji, co doprowadziło Sąd I-Instancji do błędnych oraz niepełnych ustaleń faktycznych w sprawie, istotnych z perspektywy materialnoprawnej podstawy żądania powodów i w konsekwencji skutkowało przyjęciem, że wypowiedzi pozwanej, zawarte w inkryminowanych listach w sposób bezprawny naruszyły dobra osobiste powodów, podczas gdy nie miało to miejsca;

2.  naruszenie przepisów prawa materialnego, tj. art. 24 § 1 k.c. (co do powództwa J. O. (1)) oraz art. 24 § 1 k.c. w zw. z art. 43 k.c. (co do powództwa (...) Towarzystwa (...) dalej: (...)), przez ich błędną wykładnię oraz niewłaściwe zastosowanie, polegające na przyjęciu przez Sąd Okręgowy, że inkryminowane wypowiedzi pozwanej były nieprawdziwe, podczas gdy nie stanowiły one wypowiedzi o faktach a jedynie opinie (sądy, oceny), które nie poddają się weryfikacji przez pryzmat ich prawdziwości, a dokonując ich oceny z perspektywy formy i celu, którym służyły, nie sposób ich traktować jako wykraczających poza granice konstytucyjnej swobody wypowiedzi i dozwolonej krytyki.

Z powołaniem na podane zarzuty pozwana wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa J. O. (1) i (...) Towarzystwa (...) z siedzibą w K. w całości oraz zasądzenie od każdego z powodów na rzecz pozwanej zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa prawnego, według czterokrotności stawki minimalnej oraz zasądzenie od każdego z powodów na rzecz pozwanej zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego, w tym kosztów zastępstwa prawnego, według norm przepisanych.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja pozwanej zasługuje na częściowe uwzględnienie, zaś apelacja powodów nie jest zasadna. Podzielić należało wniosek Sądu Okręgowego, że pozwana naruszyła dobra osobiste powodów, co skutkować musiało udzieleniem im ochrony prawnej w zakresie żądania zobowiązania pozwanej do złożenia oświadczeń o odpowiedniej treści i formie, jakkolwiek nie w pełni trafna była - określona zaskarżonym wyrokiem - treść owych oświadczeń, co zostanie wyjaśnione w dalszych rozważaniach. Z tego względu w częściowym uwzględnieniu apelacji pozwanej dokonano korekty treści oświadczeń. Sąd Apelacyjny zgadza się natomiast ze stanowiskiem Sądu I instancji, że w okolicznościach sprawy wystarczająca była ochrona prawna udzielona powodom w postaci uwzględnienia ich roszczeń niemajątkowych, oddalenie żądań majątkowych zasługuje więc na akceptację.

W pierwszej kolejności stwierdzić należy, iż wbrew zarzutom pozwanej Sąd Okręgowy nie naruszył art. 233 § 1 k.p.c., gdyż dokonana przez ten Sąd ocena zgromadzonego materiału dowodowego nie narusza reguł logicznego rozumowania oraz doświadczenia życiowego. Chybione są więc zarzuty dotyczące przekroczenia zasady swobodnej oceny dowodów, czy też dotyczące błędnych bądź niepełnych ustaleń faktycznych. Istotne dla rozstrzygnięcia ustalenia faktyczne, jak już nadmieniono, ustalone zostały przez Sąd Okręgowy niewadliwie. Wyraźnie również należy odróżnić sferę ustaleń faktycznych od rozważań prawnych. O ile bowiem ustalenia faktyczne należy zaakceptować to te odnoszące się do wniosków prawnych Sądu I instancji, częściowo nietrafnych. Zauważyć również można, że ustalenia faktyczne zawarte w uzasadnieniu zaskarżone wyroku zostały zarówno w wyraźnie wyodrębnionej części uzasadnienia odnoszącej się do ustalonego stanu faktycznego jak i zawarte zostały w części, w której zamieszczone zostały rozważania prawne. Taka technika redakcyjna, aczkolwiek nie najdoskonalsza, nie narusza art. 328 § 2 k.p.c., gdyż przepis ten nie narzuca określonego sposobu sporządzania uzasadnienia wyroku, a wskazuje jedynie, jakie niezbędne elementy konstrukcyjne uzasadnienie winno zawierać. Wszystkie elementy określone powołanym przepisem uzasadnienie zaskarżonego wyroku zaś zawiera. W szczególności, dokonując oceny zgromadzonego materiału dowodowego i czyniąc na podstawie tej oceny ustalenia faktyczne odniósł się Sąd wszechstronnie do całości zgromadzonego materiału dowodowego, czemu dał wyraz w sporządzonym uzasadnieniu. Skoro też, jak zaznaczono, ocenie dowodów dokonanej przez Sąd Okręgowy nie sposób zarzucić dowolności to ustalenia faktyczne, jako właściwe Sąd Apelacyjny podziela. Dodatkowo Sąd Apelacyjny wskazuje, że ocena zgromadzonego materiału dowodowego, dokonanie ustaleń faktycznych należy do sądu I instancji. Z tego względu zarzut naruszenia przepisu art. 233 § 1 k.p.c. może być uznany za słuszny tylko wówczas, gdyby apelujący wykazał uchybienie podstawowym regułom służącym ocenie wiarygodności i mocy poszczególnych dowodów czyli regułom logicznego myślenia i właściwego kojarzenia faktów oraz zasadom doświadczenia życiowego. Co więcej wskazać należy, iż nawet jeżeli z określonego materiału dowodowego można wywnioskować inną wersję wydarzeń, lecz sąd wyprowadził wnioski logicznie poprawne i zgodne z doświadczeniem życiowym czyli ocena sądu nie narusza reguł swobodnej oceny dowodów (art. 233 § 1 k.p.c.) to ocena ta musi się ostać. Tylko bowiem w wypadku, gdy brak jest logiki w wiązaniu wniosków z zebranymi dowodami lub gdy wnioskowanie sądu wykracza poza schematy logiki formalnej albo, wbrew zasadom doświadczenia życiowego, nie uwzględnia jednoznacznych, praktycznych związków przyczynowo - skutkowych, to przeprowadzona przez sąd ocena dowodów może być skutecznie podważona(por. wyroki Sądu Najwyższego z dnia :14 stycznia 2000 r. ,I CKN 1169/99, 16 maja 2000 r. ,CKN 1097/00, LEX nr 52624, 23 stycznia 2001 r., IV CKN 970/00, LEX nr 52753, 27 września 2002 r., IV CKN 1316/00, LEX nr 80273, 6 lipca 2005 r., III CK 3/05, LEX nr 180925). Tak jednak, wbrew zarzutom pozwanej, nie jest w niniejszej sprawie. Wobec zatem uznania za prawidłowy ustalony przez Sąd Okręgowy stan faktyczny sprawy, w zakresie okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia, przejść należy do rozważań odnoszących się do wniosków prawnych wysnutych przez Sąd I instancji i formułowanych w tym zakresie zarzutów przez strony.

Rozpoznanie sprawy w przedmiocie ochrony dóbr osobistych wymaga, w pierwszej kolejności, ustalenia czy doszło do naruszenia dobra osobistego i następnie czy działanie pozwanego było bezprawne. Dowód, że dobro osobiste zostało zagrożone lub naruszone, ciąży na osobie poszukującej ochrony prawnej, zaś na tym, kto podjął działanie zagrażające dobru osobistemu innej osoby lub naruszające to dobro, spoczywa ciężar dowodu, że nie było bezprawne (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 17 czerwca 2004 r., V CK 609/03, LEX nr 1094040). Przepis art. 24 § 1 k.c. zawiera domniemanie bezprawności działania sprawcy naruszenia dobra osobistego. Rzeczą pozwanego w procesie o ochronę dóbr osobistych jest wykazanie, że jego działanie nie było bezprawne. Za działanie bezprawne uważa się każde działanie naruszające dobro osobiste, sprzeczne z normami prawnymi oraz zasadami współżycia społecznego. Do okroczności wyłączających bezprawność naruszenia dóbr osobistych na ogół zalicza się: 1) działanie w ramach porządku prawnego, 2) wykonywanie prawa podmiotowego, 3) zgodę poszkodowanego, 4) działanie w obronie uzasadnionego interesu (por. orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 19 października 2989 r., II CR 419/89, OSP 11-12/90, p.377). Zauważyć przy tym trzeba, że istotą przesłanki działania w obronie uzasadnionego interesu społecznego jest uznanie, że w przypadku naruszenia dóbr osobistych może dojść do kolizji różnych interesów podlegających ochronie. Podobnie w wypadku wykonywania prawa podmiotowego (np. korzystanie z wolności słowa, prawa do krytyki). Nie istnieje jednak jakaś hierarchia interesów pozwalająca a priori stwierdzić przewagę jednego z nich nad drugim, konieczne jest więc ustalenie, który z nich w konkretnych okolicznościach przeważą. Jeżeli w wypadku kolizji konkretnego dobra osobistego z innym dobrem prawnie chronionym naruszenie tego pierwszego zostanie uznane za obiektywnie mniej istotne niż korzyści, jakie wynikać będą z tego zdarzenia dla innego przedmiotu, sprawca naruszenia będzie się mógł powołać na istnienie przeważającego interesu (por. tak Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10 listopada 2005 r., V CSK 314/05). Zwrócić też trzeba uwagę na wypowiadane w orzecznictwie poglądy, że swoboda wypowiedzi nie usprawiedliwia naruszenia dóbr osobistych przez przekazywanie informacji niezgodnych z rzeczywistością, czy bezpodstawnie krzywdzących ocen, nawet gdyby istniał spór pomiędzy podmiotem wypowiadającym się i wymienionym przez niego (por. wyrok Sądu najwyższego z dnia 3 grudnia 2010 r., I CSK 95/10, LEX nr 7380086). Niewątpliwe również ugruntowane jest stanowisko, że w stosunku do osób pełniących funkcje publiczne granice krytyki są szersze, jednakże osoby takie nie są pozbawione w ogóle ochrony prawnej z art. 24 § 1 k.c. W szczególności rozszerzone granice dopuszczalnej krytyki osób sprawujące funkcje publiczne (podmiotów działających w przestrzeni publicznej) nie zezwalają na publikowanie nieprawdy. Krytyka winna być rzetelna i rzeczowa. W tym zakresie powołać się można na poglądy w orzecznictwie, w których przyjęte wyraźnie zostało, że dla uchylenia bezprawności działania publikacja informacji na temat osób sprawujących funkcje publiczne winna być prawdziwa, a forma adekwatna do stawianych zarzutów. Akcentowane przy tym jest, że możliwość ograniczenia ochrony dóbr osobistych ze względu na interes publiczny uzasadniana jest prawem społeczeństwa do informacji o zachowaniu osób sprawujących funkcje publiczne i funkcjonowaniu instytucji publicznych (gospodarujących takimi środkami), a w interesie publicznym leży tylko publikacja prawdziwych informacji, dlatego działanie w obronie uzasadnionego interesu społecznego wyłącza bezprawność naruszenia dobra osobistego wtedy, jeśli opublikowane informacje były prawdziwe (por. wyrok Sądu najwyższego z dnia 22 grudnia 1997 r., II CKN 546/97, OSNC/7-8/119). Weryfikacji w kontekście prawdziwości stwierdzeń poddają się tylko oczywiście fakty, a nie wyrażane oceny, te jednak powinny być wyważone i pozbawione obraźliwego charakteru. Nie budzi także wątpliwości, że do naruszenia dóbr osobistych może dojść na forum internetowym (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 marca 2010 r., V CSK 109/11, OSN 2010/10/119).

Uwzględniając te uwagi o charakterze ogólnym podzielić co do zasady należy stanowisko Sądu Okręgowego, że treść listu otwartego autorstwa pozwanej, szeroko upubliczniona - w tym na forum internetowym – zawierała sformułowania godzące w dobra osobiste powódki (jej dobre imię - cześć) jak i powodowego towarzystwa (renomę i dobrą sławę). Niewątpliwie tego rodzaju są bowiem zawarte, w rozpowszechnionym przez pozwaną liście otwartym, zarzuty dotyczące nieprawidłowości w funkcjonowaniu (...) Towarzystwa (...) oraz dotyczące postępowania powódki jako prezesa zarządu tego towarzystwa, w tym m.in. nepotyzmu, mobbingu, tolerowania skandalicznych warunków przetrzymywania zwierząt. Zwrócić też należy uwagę, że sformułowania pozwanej są kategoryczne, przesądzające, że opisane w nim zdarzenia miały miejsce. W toku procesu pozwana twierdziła zresztą, że przedstawiła w publikacji prawdziwe zdarzenia, podjęła także obronę w procesie przez próbę wykazania zgodności przedstawionych zdarzeń z rzeczywistością. Analizując treść spornej publikacji nie jest jednak tak, jak obecnie obstaje apelacja pozwanej, że publikacja ta zawierała jedynie oceny i sądy, a nie wypowiedzi o faktach. Przeciwnie list autorstwa pozwanej zawierał sprecyzowane żądanie podjęcia przez adresata owego listu - Prezydenta m. K. – konkretnych działań tj. „natychmiastowego wstrzymania finansowania (...) z publicznych pieniędzy, a opisane w dalszej części listu sytuacje – jako prawdziwe - miały owo żądanie czynić uzasadnionym. Zawarte opisy zdarzeń, rozpatrywane jako całość, tak jak to przyjął Sąd Okręgowy, miały na celu zdyskredytowanie powódki oraz powodowego towarzystwa jako podmioty niezdolne do właściwego dysponowania pieniędzmi publicznymi zgodnie z ich przeznaczeniem. Jako taka sporna publikacja, która trafiła do szerokiego kręgu odbiorców, naruszała dobra osobiste obojga powodów. Uznać również przyjdzie, że pozwana nie wykazała, aby zachodziły przesłanki wyłączające bezprawność naruszenia dóbr osobistych powodów wszystkimi sformułowaniami zawartymi w owej publikacji (także tej rozpowszechnionej w Internecie). Część przedstawionych zdarzeń nie polegała bowiem na prawdzie, bezprawności działań nie uchylało także w pełnym zakresie powołanie się na to, że niektóre informacje nie pochodzą od pozwanej lecz, że zarzuty stawiają powodom inne osoby. Nadto część zdarzeń została przedstawiona tendencyjnie, oczywiście została wyjaskrawiona i przesadzona, a nawet przedstawiona w sposób wprowadzający w błąd odbiorcę, po to aby podbudować zasadniczą tezę listu (czyli ogólnie rzecz ujmując tezę o rażących nieprawidłowościach w postępowaniu powodów) i zawarte w nim na wstępie żądanie skierowane do Prezydenta m. K.. Jako takim upublicznionym zarzutom zabrakło wyważenia i umiaru, niezbędnego respektu i poszanowania dóbr osobistych opisanych w nim podmiotów. Na ewidentny brak obiektywizmu w krytyce pozwanej pod adresem powódki świadczy zaś fakt, że piętnuje ona podejmowane przez powódkę działania w sferze społecznej także z tej przyczyny, że powódka była sędzią (obecnie w stanie spoczynku), o czym wspomina zresztą w liści otwartym, nie dostrzegając takich nieprawidłowości po stronie świadka M. K. – wieloletniego członka zarządu powodowego towarzystwa, której osoba bliska także była zatrudniona w schronisku, i która również jest sędzią. Co więcej pozwana stwierdza, że list napisała także „w obronie M. K.” (por. wypowiedź pozwanej na rozprawie apelacyjnej w dniu 29 kwietnia 2019 r., nagranie przebiegu rozprawy: 13:50 – 14: 07) Opisane działanie pozwanej nie może więc być bezkrytycznie aprobowane.

Co do zasady Sąd Okręgowy zajął poprawne stanowisko o braku podstaw do zwolnienia pozwanej od odpowiedzialności za dokonane naruszenia. Jednakże treść oświadczeń, do których złożenia pozwana została zobowiązana zaskarżonym wyrokiem – dostosowana do kazuistycznego żądania powodów – nie jest w pełni prawidłowa na tle art. 24 § 1 k.c., gdyż obejmuje za szeroki zakres. Częściowo bowiem obrona pozwanej, wbrew odmiennym wnioskom Sądu Okręgowego, się powiodła, co uzasadniało wyeliminowanie z treści oświadczeń niektórych wypowiedzi, za które pozwana nie powinna ostatecznie przepraszać. Wadliwość orzeczenia Sądu Okręgowego wynikała jednak, co akcentowano wcześniej, nie z uchybień w sferze ustaleń faktycznych, gdyż takich nie stwierdzono, lecz z odmiennych ocen i wniosków prawnych, które należało, w ocenie Sądu Apelacyjnego, wysnuć w ustalonym stanie faktycznym sprawy. Istotna część wniosków Sądu Okręgowego pozostaje jednak właściwa, a co będzie wynikało także z przedstawionych uwag. K. oświadczeń powoduje, że w dalszych rozważaniach Sąd Apelacyjny bliżej odniesie się do poszczególnych sformułowań w nim zawartych, wskazując jednocześnie na to czy daną wypowiedź była bezprawna czy też nie. Uwagi te zaprezentowane zostaną w określonym zakresie w odniesieniu do obu powodów wobec zbieżności zarzutów oraz treści oświadczeń.

I tak odnosząc się do zobowiązania przeproszenia przez pozwaną za zarzucenie powódce nepotyzmu i powiązanych z tym twierdzeń o uczynieniu przez powódkę ze schroniska prywatnego folwarku oraz uprzywilejowanej pozycji jej najbliższych to zgodzić się trzeba z apelacją pozwanej, że zaskarżony wyrok nie jest w tym zakresie słuszny. Sąd Okręgowy okazał się niekonsekwentny w omawianym zakresie. Z jednej strony powołał szereg argumentów, które wskazywały na występowanie nepotyzmu, co może być uzasadnieniem dla kolejnej tezy o uczynieniu ze schroniska prywatnego folwarku i uprzywilejowanej pozycji najbliższych powódki, a z drugiej strony powołał się na to, że tego rodzaju zachowania nie były wyjątkowe w schronisku i powodowym towarzystwie, wobec czego nie można było obwiniać za ich występowanie wyłącznie powódki. Próba takiego „usprawiedliwienia” powódki jest jednak chybiona, gdyż nie może mieć znaczenia dla oceny czy zachowanie pozwanej było bezprawne – skoro faktycznie dochodziło do przejawu zachowania powszechnie uznawanego za naganne, a takim, w przekonaniu Sądu Apelacyjnego, pozostaje nepotyzm to pozwana miała prawo podnosić takie okoliczności oraz krytykować tego rodzaju postępowanie. Tym bardziej, że powódka swoje działania podejmowała w towarzystwie, które prowadziło schronisko korzystające ze środków publicznych. Powinna zatem zarówno unikać takich zachowań, które uzasadniałyby taką ocenę, jak i powinna liczyć się z tym, że może być za nie krytykowana. Nie można też uznać, aby pozwana omawianymi słowami wykroczyła poza dopuszczalne normy. Użyte sformułowania, w tym określenie dotyczące przekształcenia schroniska w prywatny folwark, co w istocie można uznać za wyrażoną przez pozwaną ocenę w zakresie stwierdzonej praktyki zatrudniania osób bliskich powódce w schronisku, nie są obraźliwe. W ocenie Sądu Apelacyjnego sformułowania te nie wykraczały poza granice prawa do krytyki, nadto odnosiły się do zgodnej z rzeczywistością praktyki zatrudniania w schronisku, które nie było prywatnym przedsięwzięciem powódki, osób z nią powiązanych, i co skutkować winno było wyeliminowaniem z oświadczenia, które pozwana ma złożyć w odniesieniu do powódki, omówionych fragmentów wypowiedzi. W tej części apelacja pozwanej okazała się skuteczna.

Nie zasługiwała natomiast, zdaniem Sądu Apelacyjnego, na uwzględnienie apelacja pozwanej w części dążącej do pominięcia z opisu przeprosin wypowiedzi o niesłuszności zarzutu mobbingu i zastraszania pracowników. Zarzut tego rodzaju jest daleko idący zarzutem, gdyż co słusznie dostrzegł Sąd Okręgowy, wskazuje na dopuszczenie się przez daną osobę przestępstwa i deliktu prawa pracy. Podwyższa to wymagania stawiane osobie stawiającej komuś publiczny zarzut stosowania mobbingu, gdyż osoba ta w rzeczywistości oskarża inną osobę o popełnienie przestępstwa, co może skutkować prowadzeniem postępowania karnego względem osoby, której dobro osobiste zostało naruszone. Sytuacja poszkodowanego nie różni się istotnie w zależności od tego, czy zarzucono mu mobbing, czy też inne przestępstwo, chociażby rozbój. Skoro naruszający stawia komuś taki zarzut, to powinien również potrafić obronić swoje stanowisko i to nie tylko uprawdopodabniając, że mobbing faktycznie miał miejsce, ale wykazując, że sytuacja taka w rzeczywistości miała miejsce. Na tej samej podstawie zbudowana jest z resztą odpowiedzialność za przestępstwo zniesławienia o którym mowa w art. 212 § 1 k.k., gdzie zgodnie z art. 213 § 1 k.k. to na osobie zniesławiającej spoczywa obowiązek wykazania, że osoba zniesławiona faktycznie dopuściła się stawianego jej zarzutu. Trzeba przy tym podkreślić, że mobbing posiada swoją definicję legalną w Kodeksie pracy, gdzie wskazano, że mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Jeżeli zatem pozwana posądzała powódkę o mobbing, to powinna wykazać, że doszło do wypełnienia przesłanek pozwalających na uznanie danego zachowania za mobbing, a nie wyłącznie wykazać, że w świetle zachowań powódki będącej pracodawcą można było subiektywnie uznawać te zachowania za mobbing. Trzeba też podkreślić, że mobbingiem nie jest każde krytyczne traktowanie pracownika, jak również każde podejmowanie przez pracodawcę niekorzystnych dla pracownika decyzji organizujących zakład pracy, a wyłącznie takie zachowania, które spełniają wszystkie omawiane przesłanki. Sąd I instancji poczynił szczegółowe i wyczerpujące ustalenia w zakresie sformułowanego zarzutu mobbingu, które wykazały, że nie doszło nawet do działań zbliżonych do stosowania mobbingu. Stanowisko pozwanej było w tym zakresie wyłącznie gołosłowną polemiką z ustaleniami Sądu, która nie wnosiła żadnych merytorycznych argumentów przemawiających za uznaniem, że mogło dojść do stosowania przez powódkę mobbingu. Żadne z powoływanych przez pozwaną zachowań nawet nie zbliżało się do spełnienia wszystkich cech mobbingu. Formułując zarzut lobbingu pozwana jednocześnie podała, że w ciągu dwóch lat z pracy odeszło 12 osób, nadto że kierownik schroniska „wyłoniony w drodze konkursu” „został zmuszony do zamiany pracy na urlop tacierzyński”. Taka konstrukcja tekstu narzuca więc odbiorcy wniosek, że owe 12 osób to ofiary mobbingu powódki. Tego rodzaju okoliczności nie zostały, jak podano, dowiedzione przez pozwaną. Ustalone natomiast zostało, że istotnie wymiana kadry pracowniczej była dość częsta, lecz przyczyny ustania pracy były różne. W tym częstą przyczyną po stronie kadry weterynaryjnej były niesatysfakcjonujące dla weterynarzy zarobki, czy chęć rozpoczęcia samodzielnej praktyki. Zeznający zaś jako świadek „kierownik schroniska wyłoniony w drodze konkursu” A. J. (1) zeznał, że decyzja o skorzystaniu z urlopu tatcierzyńskiego była jego samodzielną decyzją. Dodatkowo, w kontekście twierdzeń apelującej w tym zakresie, uznać trzeba, że chybiona była obrona, że pozwana tylko przywoływała stanowisko innych osób. Skoro pozwana zawarła takie uwagi w podpisanym własnym imieniem i nazwiskiem liście otwartym, który upubliczniła to należało uznać, że wzięła na siebie odpowiedzialność za ich treść. Nie można aprobować stanowiska, że można zwolnić się z naruszenia dóbr osobistych wyłącznie przez zamieszczanie sformułowań pokroju „mówi się”, „pracownicy wskazują”, czy innych odpowiednich zwrotów. Stanowiłoby to niebezpieczne i niepożądane społecznie obchodzenie ochrony dóbr osobistych, czyniącą tę ochronę iluzoryczną. Zdrowy rozsądek wskazuje, że decydując się na redakcję lub publikację takich sformułowań publikujący je powinien być przekonany co do ich możliwości ich wykazania, a jeżeli tak nie jest, to nie powinien ich powtarzać. Zauważyć zresztą trzeba, że pozwana obstawała, chociażby w kontakcie z mediami (por. wypowiedź dla prasy z dnia 29 grudnia 2015 r. – k. 13- 14), że „moje informacje są pewne, z pewnych źródeł”. Powtórzyć zatem trzeba, iż w takiej sytuacji fakty świadczące o mobbingu należało wykazać, a nie finalnie zasłaniać się w procesie wypowiedziami innych osób.

Podobnie co do kolejnej wypowiedzi pozwanej, że „za groźne kuriozum należy uznać fakt, że pomimo zatrudnienia kadry weterynaryjnej J. O. (1) osobiście podejmuje decyzje dotyczące tego które zwierzęta schroniskowe uśmiercić, co świadczy o fatalnym zarządzaniu schroniskiem oraz o tym, że powódka uważa się za nadweterynarza”, a to w zakresie odnoszącym się do sformułowania o podejmowaniu przez powódkę decyzji co do uśmiercenia zwierząt i określenia ją mianem nadweterynarzem to Sąd Apelacyjny nie podziela zastrzeżeń pozwanej. I to pomimo, iż z ustaleń Sądu Okręgowego wynikało, że decyzja o uśmierceniu zwierzęcia w schronisku powinna być podejmowana przez weterynarza, a w rzeczywistości powódka uczestniczyła w podejmowaniu takich decyzji. Słusznie bowiem wskazał Sąd Okręgowy, że choć powódka miała wpływ na to, czy określona eutanazja zostanie przeprowadzona, to przecież nie decydowała, które zwierzę uśmiercić. Przeciwnie, wyłącznie uczestniczyła w podejmowaniu decyzji, których zwierząt wskazanych wstępnie do eutanazji nie uśmiercać (po konsultacji z weterynarzami). Nadto, jak wynikało to z regulaminu schroniska (rozdział VIII ust. 2), decyzja o uśpieniu zwierzęcia stanowiła pewien proces - podejmowana była po konsultacji z drugim lekarzem, jak i nie będącym lekarzem kierownikiem (zastępcą) schroniska. Zwracanie się zatem przez lekarza do powódki nie świadczyło o działaniu wbrew stanowisku weterynarzy (byciu nadweterynarzem), zwłaszcza że eutanazje przeprowadzane są nie tylko z przyczyn czysto medycznych, lecz także z uwagi na agresywność zwierzęcia. W takim przypadku, jak też w sytuacjach, gdy ewentualny dalszy pobyt zwierzęcia w schronisku uzależniony był od zapewnienia specyficznych warunków udział w procesie decyzyjnym osoby zarządzającej wydaje się być wręcz niezbędny. Również zatrudnienie lekarza weterynarii o innych poglądach, a zatem wykwalifikowanego profesjonalisty, nie uzasadniało takiego zarzutu. W świetle przywołanych uwag niewątpliwie należało uznać, że powódka faktycznie miała wpływ na podejmowanie decyzji o „usmierceniu zwierzęcia”. O bezprawności twierdzeń pozwanej w tym zakresie przesądzało jednak to, w jaki sposób ów zarzut pod adresem powódki został w liści otwartym ujęty. Niewątpliwie zarzut dowolności uśmiercania zwierząt jest poważnym zarzutem, graniczącym z zarzucaniem powódce przestępstwa z art. 35 ust. 1 w zw. z art. 6 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt, a tak mogło być rozumiane sformułowanie użyte przez pozwaną w liście otwartym. Jako poważny i dotkliwy dla powódki zarzut taki powinien cechować się ostrożnością sformułowania i nie powinno dochodzić do jego wyolbrzymiania, zwłaszcza, że powódka pełniła istotną funkcję społeczną w zakresie opieki nad zwierzętami i tak poważny zarzut mógł dyskredytować ją na zajmowanym stanowisku. Od pozwanej należało zatem w tej mierze wymagać ważenia słów, powoływania rzeczywistych faktów i opisania praktyk, a nie wyłącznie stwierdzenia, że „powódka osobiście podejmowała decyzje o uśmiercaniu zwierząt”. Nie powinno ono też wprowadzać w błąd odbiory komunikatu. Sformułowanie, jakim posłużyła się pozwana, dla przeciętnego odbiorcy niewątpliwie oznaczać będzie, że dla powódki, jako zarządzającej stowarzyszeniem „pro zwierzęcym”, powszechną praktyką jest to, że sprzeniewierzając się pełnionej funkcji, sama, bez konsultacji z weterynarzami decyduje, które zwierzęta uśmiercić, a które zachować przy życiu. Rozumienie takie jest oczywiście w realiach sprawy nieprawdziwe, a sytuacja istniejąca w schronisku była inna. Niewątpliwie powódka przypisała sobie więcej uprawnień niż wynika to z regulacji prawnych, niemniej do takiego ustalenia doszło dopiero po przeprowadzeniu przez Sąd I instancji wyczerpującego i szerokiego postępowania dowodowego, do którego dostępu nie miała opinia publiczna. Treść zarzutu pozwanej zawartego w liście otwartym nie wskazywała natomiast na poszerzanie swoich uprawnień przez powódkę, co wykazywała pozwana, ale na samodzielne i dowolne podejmowanie decyzji o uśmiercaniu zwierząt. Nawet zresztą przy przyjęciu, że powódka w pewnych sytuacjach samodzielnie podjęła decyzję o eutanazji, na co w sprawie nie znalazły się dowody inne niż nadinterpretacja słów powódki, to i tak należałoby uznać sformułowanie użyte przez pozwaną jako zbyt daleko idące. Nie wskazywało ono bowiem na to, że w pojedynczych przypadkach doszło do takiej sytuacji, a na to, że tak ogólnie wyglądało podejmowanie decyzji o eutanazji w schronisku, co dodatkowo wzmocnione było przez pozwaną sformułowaniem, że powódka uważała się za nadweterynarza, i co wskazywałoby na samodzielność podejmowania przez nią decyzji. W świetle tych uwag należało uznać, że pozwana stawiając omawiany zarzut nierzetelnie przedstawiła fakty i w rzeczywistości nadała komunikat innej treści niż później starała się to wykazać w toku procesu. Treść przekazu wprowadzała w błąd odbiorcę, kreując nieprawdziwy obraz postępowania powódki. Przesądza to o konieczności przeproszenia powódki przez pozwaną za tę część wypowiedzi.

Jeżeli natomiast chodzi o zarzut fatalnego zarządzania schroniskiem, to zarówno strony, jak i Sąd I instancji w toku procesu w sposób w gruncie rzeczy zbędny snuły rozważania na temat tego, czy schronisko jest prawidłowo zarządzane, skoro należało wypowiedź tę zakwalifikować jako ocenną, do której wobec ogólności sformułowania i wyważonego określenia trzeba uznać za mieszczącą się w dopuszczalnej krytyce. Sąd Apelacyjny zatem zdecydował się na wyeliminowanie tego sformułowania z treści oświadczenia. Pozwana ma prawo uznawać, że schronisko prowadzone w znacznej mierze za pieniądze publiczne jest fatalnie zarządzane lub mogłoby być zarządzane lepiej i to nawet w sytuacji, gdy w powszechnym odbiorze sposób zarządzania schroniskiem jest prawidłowy, i co potwierdzają przeprowadzane kontrole. Jako podobnego rodzaju należy zakwalifikować stwierdzenie o „cierpieniu niewinnych zwierząt”, co jest pewnym retorycznym zwrotem, który nie narusza dóbr osobistych powódki, stąd Apelacyjny nie podzielił też stanowiska Sądu Okręgowego w tym zakresie.

W odniesieniu do kolejnych zarzutów odnoszących się do dopuszczenia się „bezczynności wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy w (...) schronisku oraz tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych (w miniaturowych klatkach i kenelach, które ujawniono w tzw. Hoteliku (...)w W.”) to podkreślić należy, że ustalenia Sądu Okręgowego, nie dawały podstaw do podzielenia zacytowanych twierdzeń pozwanej. Zarzuty te dotyczą zaś obu powodów. Co prawda rację ma pozwana, że użyte określenie „skandaliczne” jest oceną sytuacji zastanej przez nią w hoteliku (...) i odnosi się do zastanej przez nią tam sytuacji, kiedy psy były przetrzymywane w małych klatkach i kenelach, jednakże sformułowanie to nie może być rozpatrywane w oderwaniu od kontekstu, w jakim zostało wypowiedziane. Ta część wypowiedzi zamieszona zaś została we fragmencie listu otwartego, w którym pozwana zawarła wyjątkowo ciężkie zarzuty pod adresem powodów. Wydźwięk tej części wypowiedzi miał przekonać o tym, że w codziennej praktyce powodowego towarzystwa dochodzi do rażąco niewłaściwych działań i zaniechań. Temu miało też służyć m.in. użycie określenia „skandaliczne” warunki w powiązaniu ze stwierdzeniem, że powodowie tego rodzaju warunki (inaczej: bardzo złe, rażąco niewłaściwe) tolerują i nie podejmują statutowo przewidzianych działań. Powołanie przypadku hoteliku w W. miało natomiast być jedynie przykładowe, skoro następnie pozwana zamieściła sformułowanie „itp., itd.”. Jak wykazało jednak postępowanie dowodowe taka praktyka nie miała miejsca, w żadnym razie nie ma bowiem podstaw, aby uznać, że taka była codzienność w powodowym towarzystwie, jak i praktyce powódki. Powołane przez pozwaną przypadki nie dają podstaw, aby twierdzić że powodowe towarzystwo bądź powódka jako prezes zarządu w ogóle nie podejmowali działań, nie reagowali na sytuacje dotyczące zwierząt przebywających w niewłaściwych warunkach, czy w inny sposób krzywdzone. Inną rzeczą jest to, że nie zawsze podejmowane czynności, z różnych przyczyn, w tym i z racji ograniczonych możliwości i środków w dyspozycji powodowego towarzystwa, mogły zakończyć się uratowaniem zwierząt. W szczególności zarzutów tego rodzaju nie może uzasadniać później nabyta wiedza co do przypadków znęcania się nad zwierzętami, której wcześniej nie miało powodowe towarzystwo w dacie podejmowania nieskutecznej ostatecznie interwencji. Odnośnie zaś jeszcze zarzutu „tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych” w hoteliku (...) zauważyć trzeba, że sformułowanie to sugeruje, że powodowie w owym hoteliku nie podjęli żadnych działań. Tymczasem, po sygnalizacji dokonanej przez pozwaną, która zresztą działała wówczas z ramienia powodowego towarzystwa, zostali wysłani inspektorzy, którzy sprawdzili warunki hotelowania psów, dokonana została kontrola weterynaryjna. Nie oznacza to być może, że czynności te nie mogły zostać wykonanej lepiej. Niemniej nie dawały one podstaw do uzasadnienia generalnej tezy forsowanej przez pozwaną o bezczynności powodów wobec zgłoszeń dotyczących znęcania się nad zwierzętami, czy też tolerowania skandalicznych warunków hotelowania psów schroniskowych. Podobnie rzecz się ma z zarzutem „skrajnej opieszałości wobec zagrożenia epidemią dirofilariozy”. W tym zakresie nadto, argumentację Sądu Okręgowego, Sąd Apelacyjny w pełni popiera. Zauważyć również można, iż przytoczenie, w sposób tendencyjny sytuacji dotyczącej zabiegów pozwanej o zaszczepienie psów schroniskowych przeciwko tej chorobie, miało wyłącznie na celu zdyskredytowanie powodów. Obowiązku prawnego szczepienia tego rodzaju bowiem nie było, nie jest również zrozumiałe dlaczego sama pozwana zwlekała z przekazaniem szczepionek powodowemu towarzystwu, zarzucając mu następnie „skrajną opieszałość”.

Odnośnie do zarzutu dotyczącego podejmowania przez powódkę działań związanych z cenzurą na stronie internetowej powodowego towarzystwa to, wbrew apelacji pozwanej, podzielić należy w pełni stanowisko Sądu Okręgowego. Zarząd powodowego towarzystwa jest wieloosobowy, a przypisanie powódce zlecenia usunięcia określonych treści bądź użytkowników ze strony internetowej, jest tylko domysłem pozwanej, a nie wykazanym twierdzeniem. W codziennej praktyce, do kompetencji powódki nie należało prowadzenie strony internetowej towarzystwa, nie ma też oczywistego przełożenia, że jako prezes zarządu można powódce przypisać osobistą odpowiedzialność za wszelkie działania towarzystwa. Cała polemika ze strona pozwanej w apelacji w tym zakresie to domysły, nie poparte dowodami.

Do omówienia pozostaje jeszcze zarzut skierowany po adresem powodowego towarzystwa, a dotyczący „uprowadzenia psa z rodziny wychowującej dziecko z genetycznym zespołem (...)”. I tak w tym zakresie Sąd Apelacyjny również podziela stanowisko Sądu Okręgowego. Sformułowanie użyte przez pozwaną „uprowadzenie psa” było zupełnie nieadekwatne do zaistniałej sytuacji, powołanie się na nią w kontekście - nadto przywołania choroby dziecka - miało wzmocnić argumentację pozwanej o rażących nieprawidłowościach w działaniu powoda i wykreować jego negatywny obraz. Podzielając zatem i w tej mierze ocenę Sądu Okręgowego nie znaleziono podstaw do wyeliminowania z oświadczenia, które pozwana winna złożyć, części dotyczącej tego zarzutu.

Z omówionych przyczyn, w uwzględnieniu apelacji pozwanej należało nadać ostatecznie nieco odmienny tekst oświadczeniom, które pozwana jest zobowiązana złożyć. Oprócz omówionych kwestii merytorycznych, które legły u podstaw dokonanej w tym zakresie zmiany, Sąd Apelacyjny skorygował także ze względów redakcyjnych treść owych oświadczeń, nadają im brzmienie jak w punkcie 1 wyroku, a to z mocy art. 386 § 1 k.p.c. W pozostałym zakresie oddalając apelację pozwanej jako nieuzasadnioną, podzielając przy tym pozostałe wywody Sądu I instancji.

Natomiast za niezasadną w całości została uznana apelacja powodów, gdyż wbrew ich zarzutom zaskarżony wyrok nie narusza przepisów prawa materialnego - art. 23 k.c. i art. 448 k.c. Nie budzi wątpliwości stanowisko, że uwzględnienie roszczeń z art. 448 k.c. ma charakter fakultatywny, a więc nie muszą być one zasądzone, mimo spełnienia przesłanek ustawowych. Sąd nie ma obowiązku zasadzenia zadośćuczynienia na podstawie powołanego przepisu w każdym przypadku naruszenia dóbr osobistych; przy stosowaniu tego przepisu należy uwzględnić całokształt okoliczności faktycznych danego wypadku. Roszczenie o zasądzenie odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny, podobnie jak i o zasądzenie zadośćuczynienia na rzecz poszkodowanego, pełni funkcję kompensacyjną. Jednakże w tym drugim wypadku wynagrodzenie szkody o charakterze niemajątkowym następuje drogą pośrednią. Funkcja kompensacyjna obejmuje tutaj satysfakcję poszkodowanego, która wynika z faktu, że naruszenie dobra osobistego spotkało się z reakcją ze strony porządku prawnego (por. Agnieszka Rzetecka-Gil. Komentarz do art. 448 kodeksu cywilnego, Kodeks cywilny. Komentarz. Zobowiązania – część ogólna.lex.online.wolterskluwer.pl). Omawiane roszczenie, oprócz funkcji kompensacyjnej, pełni również funkcję represyjną i prewencyjną. Zgodzić się należy z Sądem I instancji, że w okolicznościach sprawy zachodziły podstawy do odmowy uwzględnienia roszczeń majątkowych powodów, mimo stwierdzenia, że ich dobra osobiste zostały naruszone. Swobody przewidzianej powołanym przepisem co do możliwości zasądzenia od pozwanej żądanych sum pieniężnych na wskazany cel społeczny Sąd Okręgowy w żadnym razie nie nadużył, a argumentacja w tym zakresie była zasadniczo trafna. Jedynie wątpliwy był argument o sytuacji materialnej pozwanej, gdyż nie ma żadnych przesłanek, aby twierdzić, że ewentualne nałożenie na pozwaną obowiązku o charakterze majątkowym odbiłoby się na jej działalności społecznej. Najistotniejszym argumentem przemawiającym za słusznością odmowy uwzględnienia żądań majątkowych był zaś ten, że z racji charakteru sporu wystarczającą satysfakcją dla powodów jest uwzględnienie ich żądań niemajątkowych. Rozbudowany, kazuistyczny tekst przeprosin, dostosowany do żądań powodów, które pozwana z mocy wyroku jest zobowiązana złożyć, w dostateczny sposób realizuje funkcję kompensacyjną oraz spełnia także funkcje represyjno-wychowawcze. Podsumowując, z opisanym zastrzeżeniem co do motywacji Sądu Okręgowego, Sąd Apelacyjny aprobuje zaskarżone przez powodów rozstrzygnięcie, co skutkowało oddaleniem apelacji powodów – art. 385 k.p.c.

Mimo częściowego uwzględnienia apelacji pozwanej i oddalenia apelacji powodów Sąd Apelacyjny, mając na uwadze na uwadze ostateczny wynik stepowania przed Sądem I instancji uznał za słuszne rozstrzygnięcie o kosztach procesu zawarte w zaskarżonym wyroku, co do zasady roszczenia niemajątkowe powodów było zasadne, chociaż nie wszystkie twierdzenia pozwów były trafne. Podobnie co do roszczeń majątkowych, które nie zostały uwzględnione, jakkolwiek od naruszenia dóbr osobistych powodów doszło. Ta kwestia rzutowała także na rozstrzygnięcie o kosztach postępowania apelacyjnego, które formalnie w większym rozmiarze wygrała pozwana, niemniej w oparciu o art. 102 k.p.c. nie obciążano powodów kosztami postępowania apelacyjnego.

Z mocy art. 350 § 1 i 3 k.p.c. sprostowano niedokładność zaskarżonego wyroku co do nazwiska powódki.

SSA Joanna Naczyńska SSA Roman Sugier SSA Małgorzata Wołczańska