III Ca 212/21
Zaskarżonym wyrokiem Sądu Rejonowego dla Łodzi-Widzewa w Łodzi z 23 września 2020 roku w sprawie I C 321/17 z powództwa E. S. przeciwko (...) Towarzystwu (...) spółce akcyjnej w W. o zapłatę, zasądzono od pozwanego na rzecz powódki 10.000 zł tytułem zadośćuczynienia z ustawowymi odsetkami od 21 lutego 2017 roku do dnia zapłaty, nadto 3.417 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
W świetle uzasadnienia wskazanego wyroku Sąd I instancji ustalił, że 13 października 2016 roku w Ł. na ulicy (...) przy skrzyżowaniu z ulicą (...), doszło do kolizji pojazdów. Jadąca samochodem P. powódka dojechała do skrzyżowania chcąc skręcić w lewo i zatrzymała się tuż przed nim, przepuszczając jadące z pierwszeństwem pojazdy. A. P., jadący za powódką samochodem marki F. (...) nie zauważył, że jadący przed nim pojazd zatrzymał się, przez co uderzył w jego tył. Powódka poczuła uderzenie w tył pojazdu, który lekko przesunął się do przodu. Powódka miała zapięte pasy. Na miejsce zdarzenia nie była wzywana Policja ani pogotowie ratunkowe. A. P. przyznał się do spowodowania stłuczki, strony spisały oświadczenie. W samochodzie F. (...) pękł przedni zderzak z lewej strony; uszkodzona została chłodnica. Samochód nie nadawał się do dalszej jazdy i z miejsca zdarzenia został odholowany. W samochodzie powódki nie było widocznych uszkodzeń. Powódka z miejsca zdarzenia odjechała własnym samochodem. W chwili kolizji pojazd sprawcy poruszał się z niewielką prędkością, pojazd powódki natomiast stał, przez co sama siła zderzenia była niewielka, a pojazd powódki nie doznał większych uszkodzeń.
Niewielka energia uderzenia nie wyklucza możliwości doznania obrażeń przez osoby znajdujące się w pojeździe. W pojeździe uderzonym od tyłu w szczególności pasażerowie mogą doznać obrażeń nawet przy bardzo małej sile uderzenia i zapiętych pasach bezpieczeństwa. Charakterystyczną dla uderzeń tylnych kontuzją jest uraz kręgosłupa w postaci tzw. „smagnięcia biczem”. Nawet przy lekkim uderzeniu w tył pojazdu impet zderzenia powoduje, że tułów pasażera wraz z fotelem nagle porusza się do przodu, podczas gdy pozostająca w bezruchu głowa uderza o zagłówek fotela, a następnie odbija się od niego. Konsekwencją tak działających sił jest gwałtowny ruch odcinka szyjnego kręgosłupa.
Bezpośrednio po zdarzeniu powódka nie odczuwała żadnych problemów ze zdrowiem. W nocy obudziła się z bólem kręgosłupa. Rano ból nasilił się, wobec czego pojechała do poradni ortopedycznej. Tam stwierdzono u niej naciągnięcie odcinka szyjnego kręgosłupa, zalecono oszczędny tryb życia i kontakt z lekarzem w razie nieustępowania objawów. Ze względu na utrzymywanie się dolegliwości bólowych powódka kontynuowała leczenie. Stwierdzono u niej zmiany zwyrodnieniowe odcinka szyjnego kręgosłupa i zalecono dalszą terapię oraz skierowano na rehabilitację. Powódka zakończyła leczenie, nadal jednak stosuje środki przeciwbólowe.
Wykonane 17 października 2016 roku u powódki badanie RTG kręgosłupa szyjnego czynnościowe i przeglądowe wykazało obniżenie przestrzeni międzykręgowej C5/C6 oraz nasilone zmiany zwyrodnieniowe w stawach uncovertebralnych na tym poziomie. Obraz sugeruje obecność zmian zwyrodnieniowych w stawie szczytowo obrotowym pośrodkowym; poza tym bez zmian. Następnie 21 listopada 2016 roku wykonano u powódki badanie TK kręgosłupa szyjnego bez wzmocnienia kontrastowego. Badanie wykazało zniesienie lordozy na poziomie C2 – C7; krążki międzykręgowe i trzony kręgów typowej wysokości. Zmian pourazowych w obrębie kostnych części kręgosłupa C nie uwidoczniono. W dniu 25 stycznia 2017 roku wykonano u powódki badanie MR mózgowia. Potwierdziło ono zniesienie lordozy szyjnej w odcinku C4 – C6 i przeprost na wysokości C5 oraz niewielki tyłozmyk C4 – C3. Ujawniło lewowypukłe skrzywienie kręgosłupa szyjnego. W analizie wyników tego badania zaznaczono, że obraz jest charakterystyczny dla przebytego urazu typu whiplash.
W wyniku wypadku z 13 października 2016 roku powódka doznała urazu kręgosłupa szyjnego typu „smagnięcia biczem”. Uraz ten nałożył się na już wcześniej istniejące zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, powodując ich nasilenie i uaktywnienie. Mimo bowiem istnienia wcześniej u powódki lekkich zmian zwyrodnieniowych nie leczyła się z tego powodu, potrzeba taka zaistniała dopiero po pogorszeniu się stanu zdrowia powódki wywołanego przedmiotowym wypadkiem. Przed wypadkiem dolegliwości zwyrodnieniowe były dla niej niezauważalne – w obecnych czasach choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa jest powszechna, podlega leczeniu i diagnozie dopiero wtedy, gdy pojawiają się dysfunkcje w postaci bólu czy ograniczenia ruchomości. W zakresie neurologicznym długotrwały uszczerbek na zdrowiu związany wyłącznie z przebytym wypadkiem wyniósł 3 %.
Cierpienia fizyczne w postaci bólu kręgosłupa utrzymywały się u powódki przez około 3 miesiące – przez około 6 tygodni były dość znaczne, następnie malejąc do umiarkowanych i dalej ustępując. Przez pierwsze 6 tygodni po wypadku Powódka miała trudności z wykonywaniem cięższych prac fizycznych oraz prac związanych z przeciążeniem kręgosłupa szyjnego. Ponadto przez okres około 5 miesięcy po wypadku powódka doznawała ograniczeń związanych z rekreacyjnym uprawianiem sportu, przez co nie mogła tak jak zwykle biegać czy chodzić na zajęcia aerobiku. Powódka nadal odczuwa negatywne konsekwencje wypadku, w szczególności ból kręgosłupa związany jest nie tylko ze zmianami zwyrodnieniowymi, ale doznaną w wyniku wypadku kontuzją. Nadal wymaga ona rehabilitacji i okresowej kontroli lekarskiej. Ze względu na doznane obrażenia powódka zmuszona była do znacznego ograniczenia swojej aktywności życiowej. Przestała biegać, jeździć na nartach, a bezpośrednio po wypadku potrzebowała pomocy innych osób przy części czynności domowych. Nie korzystała ze zwolnienia lekarskiego z pracy ze względu na nawał obowiązków. Powódka z zawodu jest diagnostą laboratoryjnym i przez większość czasu pracuje na siedząco przed komputerem bądź na stojąco, ze względu jednak na uraz kręgosłupa odczuwa ból przy pozostawaniu w takich pozycjach przed dłuższy czas. Do dziś regularnie stosuje środki przeciwbólowe. Przed wypadkiem powódka nie miała takiego rodzaju problemów, spędzała dużo czasu w pracy i brała nadgodziny. Obecnie stara się tego nie robić ze względu na utrzymujący się ból. Te dolegliwości wraz z koniecznością zaprzestania uprawiania sportów odbiły się negatywnie na jej samopoczuciu. Po wypadku stała się nerwowa i wybuchowa. Zaczęła przesadnie ostrożnie jeździć samochodem, zachowując się nienaturalnie ze względu na lęk przed kolejną kolizją.
Powódka zgłosiła szkodę 12 stycznia 2017 roku. W styczniu 2017 roku na zlecenie pozwanego przeprowadzono badania lekarskie powódki przez lekarzy ortopedów i neurologa. We wnioskach końcowych stwierdzono, że „uraz nie spowodował dolegliwości o trwałym charakterze. (…) Lokalizacja zmian zwyrodnieniowych odpowiada dolegliwościom opisywanym przez neurologa i ortopedę, zatem nie są spowodowane przez uraz. Dodatkowo zdjęcia samochodu ujawniają, że uraz był niskoenergetyczny, a tego typu urazy nie są w stanie spowodować dolegliwości o trwałym charakterze.” Na tej podstawie, decyzją z 20 lutego 2017 roku pozwany odmówił poszkodowanej wypłaty odszkodowania wskazując, że w wyniku wypadku nie doznała uszczerbku o charakterze trwałym, a obecne dolegliwości powódki związane są ze zmianami zwyrodnieniowymi, niezwiązanymi z przedmiotowym zdarzeniem. Powódka wniosła o ponowne rozpatrzenie sprawy, jednak po ponownej analizie ubezpieczyciel podtrzymał swoją decyzję co do odmowy wypłaty świadczenia.
W tak ustalonym stanie faktycznym zważono, że w przypadku zderzenia się mechanicznych środków komunikacji poruszanych na zasadzie sił przyrody wymienione osoby mogą wzajemnie żądać naprawienia poniesionych szkód tylko na zasadach ogólnych (art. 436 § 2 k.c.). Stosownie zaś do art. 822 § 1 k.c. przez umowę ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (OC) ubezpieczyciel zobowiązuje się do zapłacenia określonego w umowie odszkodowania za szkody wyrządzone osobom trzecim, wobec których odpowiedzialność za szkodę ponosi ubezpieczający albo ubezpieczony. W konsekwencji odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń aktualizuje się, kiedy zostanie ustalona odpowiedzialność za szkody powodowane określonym zdarzeniem przez ubezpieczonego. Jak wskazał Sąd Rejonowy, nie ma sporu co do tego, że to kierujący F. (...), ubezpieczony u pozwanego, spowodował kolizję z pojazdem prowadzonym przez powódkę.
Następnie Sąd I instancji szczegółowo omówił kwestię adekwatności związku przyczynowego uznając ostatecznie, że powódka doznała obrażeń w rodzaju tzw. „smagnięcia biczem” (ang. whiplash), zaś obrażenia te pozostają w adekwatnym związku przyczynowym z przedmiotową kolizją, stając przy tym na stanowisku, że wcześniejsze zwyrodnienie kręgosłupa nie stanowi przeszkody w uznaniu istnienia takiego związku przyczynowego.
Sąd Rejonowy wskazał dalej, że w myśl przepisu art. 445 § 1 k.c. w związku z art. 444 § 1 zd. I k.c., w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia można przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Przy ustalaniu wysokości należnego powódce zadośćuczynienia wzięto pod uwagę zarówno doznany przez nią uszczerbek na zdrowiu, jak i zakres negatywnych zmian w jej życiu związanych z doznaną kontuzją. Długotrwały uszczerbek na zdrowiu odniesiony przez powódkę został określony na 3 %. Rzecz jednak w tym, że zadośćuczynienie nie należy się jedynie w sytuacji, gdy dojdzie do urazów wywołujących trwałe skutki – trwały uszczerbek na zdrowiu poszkodowanego. Wyrównaniu podlegają również uszczerbki o charakterze przemijającym. Brak uszczerbku nie jest równoznaczny z brakiem szkody na osobie. Jak zwrócił uwagę Sąd I instancji, powódka nadal zmaga się z bólem głowy i szyi, przez co musiała znacząco ograniczyć swoją aktywność życiową, zaprzestać uprawiania wielu sportów na rzecz spokojniejszego trybu życia; uwzględniono także wskazane przez powódkę skutki wypadku w zakresie jej zdrowia psychicznego. Ze względu na traumę związaną z kolizją i konieczność ograniczenia aktywności fizycznej pogorszyło jej samopoczucie, do dziś ponadto ma obawy związane z jazdą samochodem. Ze względu na odczuwane konsekwencje wypadku Powódka zmuszona była poddać się długotrwałemu leczeniu i zmagać się z trwającymi do dziś dolegliwościami bólowymi. Nie powróciła w pełni do zdrowia i nadal potrzebuje rehabilitacji i opieki lekarskiej.
Ostatecznie Sąd Rejonowy uznał, że dochodzone przez powódkę 10.000 zł nie jest żądaniem wygórowanym i jest adekwatne do doznanej przez powódkę krzywdy związanej bezpośrednio z kolizją z 13 października 2016 roku.
O odsetkach orzeczono na podstawie art. 481 w związku z art. 455 k.c. Pozwany wydał decyzję odmawiającą wypłaty zadośćuczynienia 20 lutego 2017 roku. Już na tym etapie pozwany miał pełną wiedzę dotyczącą okoliczności sprawy i doznanego przez powódkę uszczerbku. W toku późniejszego ponownego rozpatrzenia sprawy nie zostały podniesione żadne nowe okoliczności. Sąd I instancji ustalił wobec tego, że pozwany pozostaje w zwłoce ze spełnieniem świadczenia od dnia następującego po wydaniu decyzji odmownej, to jest od 21 lutego 2017 roku.
W świetle uzasadnienia w przedmiocie kosztów orzeczono na podstawie art. 98 k.p.c. Powództwo zostało uwzględnione w całości, powódce przysługuje zatem zwrot całości poniesionych przez nią kosztów, w kwocie 3.417 złotych, na co złożyło się: 500 zł opłaty od pozwu, 1.100 zł wykorzystanych zaliczek na wynagrodzenie biegłych, 1.800 zł wynagrodzenia pełnomocnika oraz 17 zł opłaty skarbowej od pełnomocnictwa.
Apelację od omówionego wyżej wyroku w całości wywiódł pozwany, działając przez swojego pełnomocnika w osobie radcy prawnego. W apelacji zarzucono naruszenie zarówno prawa procesowego, jak i materialnego.
W zakresie prawa procesowego zdaniem apelującego doszło do naruszenia:
art. 233 § 1 k.p.c. przez niezasadne pominięcie opinii biegłych: z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych oraz medycyny sądowej;
art. 233 § 1 k.p.c. przez niezasadne przyznanie pierwszeństwa opinii biegłego neurologa;.
W zakresie prawa materialnego zarzucono naruszenie:
art. 445 § 1 k.c. przez błędną wykładnię i niewłaściwe zastosowanie, polegające na przyznaniu obiektywnie niezasadnego zadośćuczynienia;
art. 481 § 1 w związku z art. 445 § 1 k.c. przez zasądzenie odsetek ustawowych za opóźnienie od dnia poprzedzającego wyrokowanie.
Z tych względów wniesiono o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa, zasądzenie od powódki kosztów procesu za I instancję na rzecz pozwanego, nadto o zasądzenie kosztów postępowania apelacyjnego.
W odpowiedzi na apelację powódka, reprezentowana przez radcę prawnego, wniosła o oddalenie apelacji oraz zasądzenie od skarżącego kosztów postępowania według norm przepisanych. Wskazano, że dokonano prawidłowej, wszechstronnej oceny zgromadzonego materiału dowodowego. Poczyniono kompletne z punktu widzenia rozstrzygnięcia ustalenia faktyczne i bezbłędnie zastosowano prawo materialne.
Sąd Okręgowy zważył, co następuje.
Apelacja jest bezzasadna.
W pierwszej kolejności rozważyć należy zarzuty w zakresie prawa procesowego, jako determinujące prawidłowość ustaleń faktycznych, przyjętych za podstawę rozstrzygnięcia.
Zgłoszone zarzuty apelującego w zakresie prawa procesowego dają się w swej istocie sprowadzić do argumentu, że Sąd Rejonowy dowolnie pominął opinie jednych biegłych, a uwzględnił opinię innego biegłego, przy czym argumentacja apelującego pozwanego w tej mierze jest rażąco arbitralna i opiera się na niczym nieuzasadnionym twierdzeniu, że „zgodnie z kompetencjami biegłych nadrzędne znaczenie ma opinia biegłych z zakresu wypadków drogowych i medycyny sądowej”.
Tymczasem Sąd I instancji bardzo rzetelnie dokonał oceny wszystkich złożonych w sprawie opinii. Odnosząc się szczegółowo do ich treści przekonująco wywiódł, że opinia zespołowa nie jest decydująca z tego względu, że w istocie brak jest jakichkolwiek danych pozwalających przeprowadzić rekonstrukcję tego konkretnego zdarzenia. Na miejsce nie wzywano Policji, nie ma zatem rzetelnego opisu miejsca zdarzenia, z jego opomiarowaniem. Rekonstrukcja opierać się w tej sytuacji może jedynie na wynikach badań, ale w tym zakresie Sąd Rejonowy prawidłowo zwrócił uwagę, że nie chodzi o rekonstrukcję hipotetycznego zdarzenia na podstawie opisów z literatury przedmiotu, lecz konkretnego zdarzenia. Odnosząc się do części opinii zespołowej, dotyczącej wiadomości specjalnych z zakresu medycyny, Sąd I instancji również trafnie wskazał na niekonsekwencję wyciąganych wniosków. Także ocena opinii biegłego ortopedy, dokonana w uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia jest – niestety – niezwykle trafna. Analogicznie nie znajdują potwierdzenia zarzuty co do oparcia się przez Sąd Rejonowy na opinii biegłego neurologa. Ta opinia została oceniona przez Sąd I instancji jako najbardziej rzetelna, a pozwany – poza wspomnianym arbitralnym założeniem rzekomego prymatu opinii wypadkowo-medycznej – nie wskazuje żadnego błędu w rozumowaniu Sądu Rejonowego. Jest to charakterystyczne dla całości zarzutów rzekomego naruszenia art. 233 § 1 k.p.c. W żadnym miejscu uzasadnienia apelacji pozwany nie wskazuje, jakie to wskazania wiedzy albo doświadczenia życiowego naruszono przy dokonywaniu oceny dowodów w I instancji, nie ma żadnego odniesienia się skarżącego do skonkretyzowanych zarzutów stawianych poszczególnym opiniom biegłych, cała zaś teza o naruszeniu art. 233 § 1 k.p.c. opiera się na przyjętym przez skarżącego założeniu. Przyjmując literalnie stwierdzenia pozwanego należałoby przyjąć iż w jego ocenie Sąd Rejonowy winien poczynić ustalenia na podstawie opinii zespołowej mimo całej jej wadliwości. Takiego sposobu ustalania stanu faktycznego nie sposób zaakceptować i słusznie nie podążono tym tropem w I instancji.
Godzi się zatem przypomnieć, że właśnie w ramach prawidłowego stosowania zasady swobodnej oceny dowodów, każdy dowód, w tym opinia biegłego, podlega ocenie. W przypadku rozbieżności między opiniami, Sąd orzekający ma prawo, a wręcz obowiązek, szczegółowego rozważenia przedstawionej w opiniach argumentacji i poczynienia ostatecznie ustaleń na podstawie opinii, którą uzna w wyniku tak przeprowadzonej, całościowej analizy materiału dowodowego, za przekonującą. Należy od razu zaznaczyć, że prawidłowo również Sąd I instancji doszedł do przekonania, że powoływanie innych biegłych na te same okoliczności nie ma sensu, gdyż problem leży nie tyle w profesjonalizmie – czy też jego braku – konkretnych biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych czy też medycyny sądowej, co braku danych wyjściowych, pozwalających przeprowadzić rzetelnie rekonstrukcję tego konkretnego zdarzenia. Jeżeli zaś chodzi o dane wymagające wiadomości specjalnych z zakresu medycyny, to Sąd Rejonowy również prawidłowo doszedł do przekonania, że po pierwsze – nawet biegły z zakresu medycyny sądowej nie wykluczył całkowicie jednoznacznie możliwości powstania obrażeń w rodzaju smagnięcia biczem, a po drugie – nawet wykluczając wiadomości pochodzące od tego biegłego, podobnie jak częściowo od biegłego ortopedy, możliwe jest rozstrzygnięcie sprawy na podstawie innej wydanej w sprawie opinii, a to biegłego neurologa. Zważywszy przy tym rodzaj przywoływanych negatywnych skutków medycznych, specjalizacja neurologiczna jest jak najbardziej właściwa do przedstawienia wiadomości, o których mowa w art. 278 § 1 k.p.c.
W świetle powyższych uwag ustalenia faktyczne poczynione przez Sąd I instancji są prawidłowe, ponieważ mieszczą się w granicach swobodnej – w przeciwieństwie do dowolnej – oceny przeprowadzonych dowodów jako spójne, logicznie powiązane z materiałem dowodowym, niebudzące wątpliwości w świetle życiowego doświadczenia oraz zupełne z punktu widzenia zakresu ustaleń niezbędnego do prawidłowego rozstrzygnięcia. Jako takie nie mogą być skutecznie zwalczane polemicznymi twierdzeniami apelującego. W konsekwencji Sąd Okręgowy przyjmuje owe ustalenia Sądu Rejonowego w całości za własne.
Przystępując do oceny zarzutów naruszenia prawa materialnego Sąd Okręgowy stwierdził iż również one nie są zasadne.
Oczywiście błędna jest mianowicie ocena skarżącego pozwanego, jakoby u powódki nie wystąpiły i nie występowały żadne negatywne konsekwencje tego zdarzenia, co Autor apelacji wręcz podkreślił w treści uzasadnienia (k. 532). Nie trzeba wielkiego życiowego doświadczenia by stwierdzić, że każda kolizja drogowa wywołuje negatywne następstwa, choćby w sferze psychicznej. Sądowi Okręgowemu w obecnym składzie nie jest znany żaden przypadek, w którym fakt uczestniczenia w stłuczce – rzeczywistej, a nie mającej jedynie stanowić przesłankę do wyłudzenia świadczeń, co jednak nie jest w żaden sposób twierdzone w niniejszej sprawie nawet przez pozwanego – byłby odbierany inaczej aniżeli przeżycie negatywne. Oczywiście różne jest nasilenie owego przeżycia psychicznego, niemniej jego ujemny odbiór jest powtarzalny, także w sytuacjach w których kolizja nie jest w ogóle następnie zgłaszana ubezpieczycielowi. Wadliwa jest również wykładnia art. 445 § 1 k.c. prezentowana przez pozwanego, jakoby przesłanką uzasadniającą przyznanie zadośćuczynienia było wystąpienie trwałego uszczerbku na zdrowiu. Ani art. 445 § 1 k.c., ani art. 444 § 1 k.c. nie wymagają trwałości uszkodzenia ciała ani rozstroju zdrowia. Szczęśliwie cechą ludzkiego organizmu jest jego zdolność, w pewnym zakresie i niejednokrotnie przy pomocy nowoczesnej medycyny, do minimalizacji następstw nieszczęśliwych wypadków w funkcji czasu. Zdolność ta nie oznacza jednak, że do uszkodzenia ciała czy rozstroju zdrowia nie doszło. Okoliczność, czy mamy do czynienia z uszczerbkiem stałym, czy długotrwałym uszczerbkiem na zdrowiu, albo nawet naruszeniem czynności organizmu utrzymującym się krócej aniżeli normatywne pół roku (art. 11 ust. 2 i 3 u.u.s.w.1), ma znaczenie jedynie pomocnicze i jest wynikiem dążenia sądów powszechnych do mimo wszystko obiektywizacji skądinąd trudnych do zobiektywizowania przesłanek. W tym sensie rację ma Sąd I instancji wskazując, że brak trwałego uszczerbku nie ma znaczenia dla zasadności roszczenia o zadośćuczynienie, choć oczywiście ma znaczenie dla wysokości świadczenia zasądzanego z tego tytułu.
Przechodząc zatem do oceny już samej adekwatności zasądzonej sumy, Sąd Okręgowy stwierdza iż Sąd Rejonowy nie przekroczył rażąco granic sędziowskiego uznania w tej mierze. W uzasadnieniu zaskarżonego orzeczenia szczegółowo omówiono okoliczności, jakie zostały uwzględnione. Zarzuty apelującego pozwanego w tej mierze opierają się w istocie na przyjmowanym przezeń – błędnie, co wyżej wskazano – założeniu iż brak trwałego uszczerbku na zdrowiu przekreśla zasadność zasądzenia zadośćuczynienia. Poza takim argumentowaniem, pozwany nie wskazuje przekonująco, na czym miałaby polegać rażąca dowolność Sądu I instancji w ustaleniu wysokości zasądzanego świadczenia. Tamtejszy Sąd przekonująco zwrócił uwagę, że w świetle poczynionych ustaleń doszło do uszczerbku na zdrowiu w wymiarze 3 %, aczkolwiek uznać go należy za długotrwały, a nie stały. Dokładnie omówiono również następstwa kolizji dla codziennego życia powódki. Wskazano, że zdarzenie przyczyniło się do gwałtownego zaostrzenia przebiegu choroby zwyrodnieniowej kręgosłupa, co zasadnie uwzględniono w ramach oceny wysokości żądanego zadośćuczynienia. Nie bez znaczenia są również skutki dla psychiki powódki, co również dostrzegł Sąd Rejonowy.
Tymczasem – czego obie strony, z racji zawodowej reprezentacji są doskonale świadome – uprawnienie Sądu II instancji do ingerencji w wysokość zasądzonego zadośćuczynienia ogranicza się w świetle jednolitego orzecznictwa tak Sądu Najwyższego, jak i sądów apelacyjnych i okręgowych, jedynie do tych przypadków, w których wysokość owa jest rażąco zawyżona albo zaniżona. Ów rażący charakter tłumaczyć należy jako sytuację, w której wysokość zasądzonego świadczenia jest uderzająco niska bądź wysoka i nie jest możliwa do zaakceptowania. Nie chodzi zatem o prostą rozbieżność między tym, co zasądzono tytułem zadośćuczynienia w I instancji, a tym co na miejscu Sądu I instancji zasądziłby Sąd odwoławczy, lecz o przypadki, w których pozostawienie świadczenia w wysokości ustalonej zaskarżonym wyrokiem prowadziłoby do rażącego naruszenia prawa.
Niewątpliwie zadośćuczynienie zasądzone w niniejszej sprawie pozostaje w górnych granicach swobody wyznaczonej sędziowskim uznaniem, ale zdaniem Sądu Okręgowego w obecnym składzie nie przekroczyło owych granic w stopniu rażącym, uzasadniającym ingerencję w ramach postępowania apelacyjnego. T. musi się ostać.
Sama zasada odpowiedzialności pozwanego jako ubezpieczyciela sprawcy nie była kwestionowana w tym sensie, że pozwany wprawdzie kwestionował zasadność zasądzenia zadośćuczynienia, ale wiązał to nie z kwestią własnej odpowiedzialności z umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, lecz z kwestią braku odpowiedzialności kierującego pojazdem za twierdzoną przez powódkę krzywdę.
Zarzuty odnoszące się do zasądzenia odsetek nie są przekonujące. Prawidłowo wywiódł Sąd Rejonowy opóźnienie pozwanego w spełnieniu świadczenia z tytułu ubezpieczenia. Zgodnie z utrwalonym orzecznictwem, sam fakt iż wysokość zadośćuczynienia w pewnej mierze jest kwestią sędziowskiego uznania nie niweluje tego, że sama zasadność roszczenia podlega ocenie w toku postępowania likwidacyjnego, które winno doprowadzić do rzetelnego ustalenia następstw zdarzenia. Spełnienie świadczenia z tytułu umowy ubezpieczenia jest określone terminem, którego początek biegu wyznacza zgłoszenie szkody. Termin ten upływa w sytuacji zajęcia stanowiska przez ubezpieczyciela, nawet jeżeli następuje to przed upływem 30 dni od zgłoszenia. W okolicznościach przedmiotowej sprawy Sąd I instancji zasądził odsetki za opóźnienie od dnia następującego po zajęciu stanowiska przez pozwanego, choć owo zajęcie stanowiska nastąpiło po upływie 30 dni od zgłoszenia szkody. Nie doszło zatem do naruszenia zasad zasądzania roszczenia odsetkowego w analogicznych sytuacjach, w szczególności wskazanych przez pozwanego art. 481 § 1 w związku z art. 445 § 1 k.c.
Zarzuty odnoszące się do zasądzenia kosztów postępowania za I instancję powiązane były ze stanowiskiem pozwanego co do zasadności rozstrzygnięcia w kwestii głównej. Brak jest zarzutów co do prawidłowości rozstrzygnięcia o tych kosztach w sytuacji ustalenia prawidłowości rozstrzygnięcia co do istoty sprawy. Takiej wadliwości nie dopatrzył się również Sąd Okręgowy.
Z tych wszystkich względów, a nadto wobec braku okoliczności skutkujących nieważnością postępowania, które winny być brane pod uwagę z urzędu, uznając zaskarżone orzeczenie za prawidłowe, apelację pozwanego oddalono jako bezzasadną (art. 385 k.p.c.).
O kosztach postępowania apelacyjnego orzeczono na podstawie art. 98 § 1 i 3 w związku z art. 99 w związku z art. 391 § 1 zd. I k.p.c. Na koszty postępowania apelacyjnego powódki złożyło się 900 zł tytułem kosztów zastępstwa procesowego według stawki minimalnej w postępowaniu apelacyjnym przed Sądem Okręgowym. Pozwany obowiązany jest zwrócić te koszty w całości powódce.
1 Ustawa z dnia 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (j.t. – Dz. U. z 2019 r. poz. 1205 z późn. zm.).