IV K 168/12

UZASADNIENIE w trybie art. 423 § 1a

Na podstawie całokształtu materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

R. M. (1) pozostawał w związku z E. D. – mieszkanką P., która wcześniej była dziewczyną K. P. (1). R. M. (1) z K. P. (1) przebywali przez pewien czas w Niemczech, gdzie wspólnie wykonywali prace budowlane z tym, że R. M. (1) pracował jeszcze po wyjeździe K. P. (1) do Polski. R. M. (1) powrócił do Polski 10 listopada 2011 r. i udał się do mieszkania E. D.. O fakcie tym dowiedział się K. P. (1). Następnego dnia –
11 listopada 2011 r. pojechał do E. D.. Początkowo rozmowa toczyła się spokojnie, proponował, by wróciła do niego, a gdy spotkał się z jej odmową, wyzwał ją słowami obelżywymi. Kiedy awantura stała się niebezpieczna, E. D. oświadczyła, że dzwoni na Policję. Wówczas opuścił jej dom. Jeszcze tego samego dnia, a także
w późniejszym okresie, aż do 14 listopada 2011 r. wysyłał do niej smsy z groźbami zabójstwa oraz dzwonił wypowiadając podobne słowa (świadek E. D. k. 12-15, 1761v-1764). Dnia 15 listopada 2011 r. R. M. (1) odwiedził swojego znajomego N. C. (1), do którego zwrócił się z prośbą o umożliwienie mu podjęcia jakiejś pracy.
Ten obiecał, że załatwi. Przy rozmowie obecny był także K. O. (1) i K. P. (1), który rościł do niego nieuzasadnione pretensje, iż jest mu winien 180 zł. za jego pomoc, kiedy pracowali na budowie. R. M. (1) kategorycznie temu zaprzeczył, dodając, że ten ostatni kwitował odbiór wynagrodzenia. K. P. (1) nie przyjął tego do wiadomości, mówiąc, że dług ten wraz z odsetkami ma przynieść pod sklep (...), przy ul. (...) w L.. Do rozmowy włączyli się K. O. (1) i N. C. (1), oświadczając, że jeżeli nie spełni żądania K. P. (1), to oni przyjadą do niego do domu i sami wezmę „kasę”. R. M. (1) odebrał to jako groźbę pobicia i zobowiązał się je oddać następnego dnia.

Dnia 15 listopada 2011 r. około 17:50, N. C. (1) zadzwonił do R. M. (1) i oświadczył, że ma dla niego zatrudnienie. Zaproponował, aby pojechał obejrzeć dom przy ul. (...), w którym miały być wykonywane prace budowlane. N. C. (1) wspólnie z K. O. (1) przyjechali samochodem typu bus do miejsca zamieszkania R. M. (1) i pod pretekstem obejrzenia tych robót wywołali R. M. (1). Samochodem kierował K. O. (1). R. M. (1) zajął miejsce obok niego, zaś N. C. (1) wsiadł jako ostatni i siedział przy drzwiach. Z tyłu na tzw. „pace” siedział W. M. ps. (...). W czasie jazdy słyszał on pseudonimy wypowiadane przez O. i C.: (...), (...). N. C. (1) zakomunikował, że po drodze zabierze K. P. (1), gdyż musi się z nimi rozliczyć. R. M. (1) zwrócił się do niego z pytaniem, po co jedzie tyle osób skoro mają obejrzeć przyszłą pracę. Usłyszał szyderczą odpowiedź, że za chwilę zobaczy. Po tych słowach C. uderzył go trzy, cztery razy ręką w twarz, dodając, że odbił K. P. (1) dziewczynę. Dwukrotnie cios w twarz otrzymał też od K. O. (1). Na ulicy (...) dosiadł się K. P. (1). Usiadł z tyłu pojazdu. Następnie bus wjechał w polną drogę, która w przeszłości prowadziła do wysypiska śmieci, a następnie zatrzymali się za ogrodzeniem oczyszczalni ścieków. Było to nieuczęszczane miejsce, którego nie widać
z ulicy (...) – łąki, nieużytki rolne, zasłonięte …. i hałdą piasku (świadek R. M. (1) k. 4, 759-761). Po zatrzymaniu busa R. M. (1) nie chciał go opuścić, ponieważ domyślał się, że zostanie pobity. Wtedy N. C. (1) i K. P. (1) siłą wyciągnęli go z samochodu, C. chwytając za kurtkę, P. za włosy. Pozostali również wysiedli z busa. W tym czasie podjechał jeszcze jeden samochód nieustalonej marki, z którego wysiadł P. K., pseudonim (...) (świadek R. M. (1)
k. 4, 1260v-1268. ). P. i C. rzucili go na ziemię i kopali wszyscy w/w oprócz O. po całym ciele, uprzednio C. i K. wykręcili mu ręce do tyłu, pomagał tez K. O. (1), a K. P. (1) uderzył go pięścią w twarz, mówiąc, że to za to, że jest z E. D. i nie wrócił do Niemiec. Kiedy leżał na ziemi skakali mu po plecach, grozili połamaniem kończyn. K. w momencie, gdy R. M. (1) stał, uderzył z obrotu nogą w szyję (protokół okazania k. 32v-33), kazał mu zdejmować ubranie, natomiast M. śmiejąc się groził oblaniem benzyną, podpaleniem, przywiązaniem do samochodu i ciągnięciem jak pochodnię. Kiedy leżał na ziemi, C. i P. kazali mu jeść piach, a gdy odmówił chwycili R. M. (1) za głowę i przyciskali jego twarz do ziemi, zmuszając go do tego. Ponadto grożono mu wrzuceniem do W.. W czasie zajścia słyszał również słowa wypowiadane przez jednego ze sprawców: „W. chodź pokopać sobie” (świadek R. M. (1) k. 760). Po pierwszym ciosie K. O. (1) ujął się za R. M. (1), mówiąc, aby go więcej nie „katowali”. Wtedy K. P. (1) wpadł na pomysł, aby zawieźć go do P. do E. D.. Pod presją wciągnęli go siłą do busa, pokrzywdzony ledwo trzymał się na nogach. Samochodem kierował O.. R. M. (1) siedział z przodu między O., a C., P. z tyłu. K.
i M. odjechali pojazdem, którym P. K. przyjechał na miejsce zdarzenia (świadek R. M. (1) k. 760). C. ponownie zapytał czy ma pieniądze, a gdy odpowiedział przecząco, polecił je przygotować na kolejny dzień. Następnie pojechali na parking przy jednym z bloków na ul. (...) i tu wszyscy wysiedli z busa. O. odjechał, zaś R. M. (1) siłą umieszczony został w samochodzie K. P. (1) marki V. (...). Za kierownicą siedział K. P. (1), obok niego C., zaś z tyłu R. M. (1) z nieznanym mu chłopakiem. Tym samochodem pojechali do P.. W tym czasie kazali oddać mu telefon, a gdy odmówił, C. i P. oświadczyli, że wezmą sobie sami. Przestraszony oddał go C.. W P. K. P. (1) oddał fotelik dziecięcy E. D., jednocześnie pytając M. czy wysiada.
Ten odmówił, gdyż obawiał się dalszych konsekwencji ze strony sprawców. W drodze powrotnej do L. N. C. (1) zaczął rozmontowywać telefon M.
i łamać poszczególne jego elementy, które wyrzucił podczas jazdy, mówiąc, że uczynił to dlatego, aby gdy zgłosi o tym na Policję, to nie będzie dysponował wówczas żadnym dowodem. W L. byli około 20:30. Wtedy z samochodu wysiadł ten nieznany mężczyzna, po czym pojechali dalej po dziewczynę C. i jej koleżankę. Po drodze C. i M. wysiedli i czekali aż wróci po nich P.. Wtedy to C. miał do niego pretensje, że odbił P. dziewczynę, a ponadto zagroził mu, że jeżeli pójdzie i zgłosi zajście Policji, to oni go znajdą i „odpowiednio potraktują”. Po pewnym czasie wrócił K. P. (1), ponownie kazali mu wsiąść do samochodu i wieźli go w rejon skrzyżowania obwodnicy miasta L. z jezdnią prowadzącą w stronę N. i tam go zostawili. R. M. (1) pozbawiony był wolności około 2 godzin. Do domu wracał zakrwawiony, pieszo, około 5-7 km. (świadek R. M. (1) k. 1267v). Matce powiedział, że został pobity, ale nie wymienił nazwisk sprawców. Początkowo nie zgłaszał zdarzenia Policji, bo bał się zemsty zwłaszcza, że był zastraszany przez N. C. (1). Na drugi dzień powiedział o tym E. D. (k. 12-15, 1761v-1763v). Do lekarza poszedł dwa dni później, gdyż pluł krwią, bolała go głowa. W wyniku tego zajścia R. M. (2) doznał krwiaka okularowego oka prawego z wylewem krwawym do gałki ocznej oka prawego, podbiegnięć krwawych powieki górnej oka lewego, bolesności i obrzęku tkanek głowy i okolicy skroniowej prawej, obrzęku zasinienia nosa, drobnych ran śluzówki wargi dolnej w fazie gojenia, wielomiejscowej bolesności w obrębie klatki piersiowej, przez co sprawcy niewątpliwie narazili go na wystąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 k.k. lub 157 § 1 k.k.

Nadto Sąd ustalił, że E. D. znała K. P. (1) od około 10 lat. Początkowo spotykali się, później rozstali, a od 2009 r. odnowili znajomość. W czerwcu
2011 r. rozstali się z uwagi na niestosowne jego zachowanie (rwał się do bicia). Wtedy też poznała R. M. (1), który pomagał jej w pracach remontowych. Pojechała do niego do Niemiec i od tego czasu byli parą. Dnia 11 listopada 2011 r. K. P. (1) przyjechał do jej mieszkania. Pokazał wiadomość SMS, z której wynikało, iż spotyka się
z R. M. (1), wywołał awanturę, a gdy ta wezwała policję wyszedł
z mieszkania. Potem dzwonił do niej około 15 razy używając wyzwisk i grożąc zabójstwem. Przysłał też około 7 SMS-ów z groźbami. Dnia 12 listopada 2011 r. telefonicznie umówiła się z nim po odbiór swoich rzeczy: wagę apteczną, ciśnieniomierz, reklamy apteczne i samochód. Następnego dnia będąc w domu P., doszło między nimi do kłótni na tle znajomości
z M.. Wtedy K. P. (1) wyjął nóż z kieszeni bluzy i zaczął podcinać sobie żyły na lewym nadgarstku. Widząc tę sytuację uciekła jednak P. ją zatrzymał. Na jej oczach wyjął ten sam nóż. Interweniowała wówczas jego babka, uspokajając swojego wnuka. E. D. ponownie wróciła gdyż zapomniała kluczyków od samochodu. Gdy była
w mieszkaniu P. znowu wyjął nóż, wtedy zareagowała babka, zaś E. D. uciekła do samochodu, który nie był zamknięty. Za chwilę przyszedł K. P. (1), oddał kluczyki. E. D. nie mogła go uruchomić, ponieważ nie było benzyny. Oboje udali się na stację paliw. Idąc K. P. (1) wyzywał ją słowami obelżywymi. Ona zaś nie reagowała, gdyż chciała odzyskać auto. Po dolaniu benzyny próbowała bezskutecznie uruchomić pojazd. Wtedy K. P. (1) znowu był agresywny. Krzyczał, że ją zabije, złapał pod rękę, za szyję, drugą wyjął nóż i trzymał blisko jej twarzy. Kolejny raz interweniowała babka K. P. (1), która pomogła jej uciec. Na drugi dzień około godziny 16 min. 15 po tym incydencie przyjechała razem ze swoimi znajomymi po samochód, który został odholowany do jej miejsca zamieszkania.

Ponadto Sąd ustalił, że dnia 14 października 2011 r. doszło do zajścia w lokalu (...), kiedy barmanka odmówiła sprzedaży alkoholu, przebywające tam osoby zaczęły demolować lokal. M. B. pracownica lokalu wezwała policję. Wówczas S. S. (1) i K. W. (1) przytrzymywały ją za ręce, biły po twarzy i brzuchu narażając ją na niebezpieczeństwo nastąpienia skutku określonego w art. 157 § 1 kk. Przybyli funkcjonariusze policji K. M. (1) i K. S. (1) zatrzymali P. K., K. W. (1) i S. S. (1). W czasie zatrzymania P. K. zachowywał się agresywnie. Wyzywał w/w słowami obelżywymi, szarpał jednego i drugiego.

K. M. (1) próbował go obezwładnić i obaj przewrócili się na ziemię.

Na miejsce przybył jeszcze jeden patrol. Wśród policjantów był G. P. (1). Podczas pobytu na K. K. wyrywał się i uderzył głową funkcjonariusza M., wcześniej przed lokalem kopał go, zaś S. szarpał za mundur (św. K. M. (1) k. 475, 1668v-1670, św. K. S. (1) k. 483v, 1659-1660).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o przytoczone dowody.

Na rozprawie oskarżeni D. K. i W. M., N. C. (1), K. P. (1), K. O. (1), K. W. (1) nie przyznali się do dokonania zarzuconych im czynów (k. 1201-1210) i wyjaśnili:

P. K. , iż dnia 15 listopada 2011 r. nie brał udziału
w zdarzeniu. Był wówczas w mieszkaniu A. W. w L. przy ul. (...),
z którym około godz. 18-tej poszli do baru (...). Tu miał się spotkać z W. F., lecz wysłała ona smsa, iż będzie za dwie godziny. Po 15 minutach wyszedł, prosząc chłopaka – nie znał jego nazwiska o podwiezienie do W. M.. W domu u M. przebywał krótką chwilę, zeznając, iż w tym czasie miał on nogę w gipsie. Następnie około godz. 18 min 30 w mieszkaniu A. W. korzystał z jego komputera uprzednio otrzymując od niego hasło do profilu na F.. Mieszkanie opuścił około godziny 20-tej, po czym spotkał się z W. F.. Jej samochodem pojechali na stację benzynową po napoje, a następnie na obrzeża L., gdzie przez godzinę prowadził z nią rozmowę, a następnie W. F. odwiozła go do domu A. W., gdzie przebywał do godziny około 24.00-1.00
w nocy.

Nadto dodał, że funkcjonariusze policji „wrobili go” w zdarzenie z R. M. (1). Przyznał, iż po zastosowaniu aresztu przez Sąd spotkał na korytarzu budynku N. C. (1), do którego krzyczał, aby „brał tę historię na siebie, używając wulgarnych słów, groził mu pobiciem”.

Odmiennej treści wyjaśnienia złożył w postępowaniu przygotowawczym. Nie był
w stanie podać co robił w domu 15 listopada 2011 r. w czasie, gdy doszło do zdarzenia. Zaznaczył, że tego dnia w godz. 14:00-16:00 lub 17:00 mógł nadawać faks z punktu ksero na ul. (...). Towarzyszyła mu I. K.. Później z I. K. przebywał najprawdopodobniej u dentysty. Następnie z trzema dziewczynami: K. W. (1), P. W. (mylnie zapisane W.), M. – nazwiska nie pamiętał, byli w markecie przy ul. (...). Później około godz. 15:00 we czwórkę poszli do lombardu przy ul. (...), odebrali telefon P. W., który tam zastawiła, po czym wspólnie udali się na osiedle (...), a następnie do M. W.. Po rozstaniu się z dziewczynami odwiedził kolegę o pseudonimie (...) zamieszkałego na ul. (...). Po 30- tu minutach opuścił jego mieszkanie, ponownie udał się na osiedle około 17-tej, podwoził go samochodem G. M.. Pod sklepem (...) robota” spotkał K. L., chwilę z nim porozmawiał, aż w końcu udał się do M. W. (k. 51-52).

Podczas stosowania tymczasowego aresztowania wyjaśnił, że okoliczności, o których wcześniej mówił mogły też dotyczyć 14 listopada 2011 roku. Telefon komórkowy zostawił
w samochodzie W. M.. Po odczytaniu sms-ów mógłby odtworzyć przebieg dnia 15 listopada 2011 roku (k. 98-98v). Nie przyznał się do zajścia z funkcjonariuszami Policji, twierdząc, że to oni byli agresywni w stosunku do niego (k. 1669v-1670, 1673v-1674).

Przyznał, że znał M., O., P., natomiast nie znał C..

W dniu 16 października 2011 r. odmówił składania wyjaśnień co do zajścia
z funkcjonariuszami policji K. M. (1) i K. S. (1) (k. 448).

W. M. wyjaśnił, że nie uczestniczył w zajściu z R. M. (1). W tym czasie miał nogę w gipsie i nie mógł się poruszać. Był w Sądzie w Lublinie na sprawie kradzieży pieniędzy z lokalu ”Z.” gdzie został skazany. Samochodem podwieźli go dwaj koledzy, których nazwisk nie pamiętał. Nie mógł on kierować samochodem, dlatego jego matkę do szpitala zawiozła I. K. i P. K. (k. 1205-1206).

W postępowaniu przygotowawczym stwierdził, że nie wiedział, dlaczego został rozpoznany przez R. M. (1), chociaż nie brał udziału w żadnym zajściu. Przed Sądem rozpoznającym wniosek o tymczasowym aresztowaniu wyjaśnił, że chodził w gipsie, przemieszczał się jeździł samochodem, załatwiał swoje sprawy, chociaż wcześniej przesłuchany w tym dniu podał zupełnie coś przeciwnego. Jednocześnie dodał, że chciał dobrowolnie poddać się karze (k. 57-58, 116-117).

K. P. (1) wyjaśnił, iż dnia 15 listopada 2011 roku O. i C. przyjechali po niego do domu, gdyż chciał wspólnie napić się piwa. Podjechali na ul. (...), zostawili go pod sklepem oświadczając, że zaraz wrócą. Nie pytał gdzie pojechali. Za chwilę zjawili się znowu. Gdy wszedł do samochodu zobaczył R. M. (1). Sam siedział
z tyłu na tzw. „pace”, natomiast pozostali w szoferce. Dojechali do oczyszczalni ścieków. Wszyscy wyszli na zewnątrz. Zapytał R. M. (1) co tu robi i dwukrotnie uderzył go pięścią w twarz, pytając czy wie za co, chodziło mu o to, że pokrzywdzony związał się
z jego dziewczyną. Po tym uderzeniu wszyscy wsiedli do samochodu z tym, że K. O. (1) był tam wcześniej, ponieważ rozmawiał przez telefon. Udali się wówczas na osiedlu (...). Tutaj przesiedli się do jego samochodu V. (...), za wyjątkiem O. i pojechali do P. oddać fotelik dziecięcy E. D., a następnie wrócili do L.. Zabrali dziewczynę N. C. (1) i jego szwagierkę – nazwisk nie pamiętał, po czym na ul. (...) wysiedli M. i C.. Po odwiezieniu tych kobiet, wrócił po C. i pokrzywdzonego, wywożąc go w okolicę obwodnicy L., aby stamtąd „przeszedł się do domu i przemyślał co zrobił”. Twierdził, że K. i M. są niesłusznie oskarżani. Zaznaczył, że pokrzywdzony nie był przetrzymywany i nie próbował uciekać. Wykluczył, aby na miejsce zdarzenia przyjechał drugi samochód.

W śledztwie twierdził, że zdarzenie z M. jest jego pomówieniem.
W dniu 15 listopada 2011 roku był cały czas w domu i tylko w godzinach około 17-tej sam pojechał do E. D. oddać fotelik dziecięcy. Przyznał, że w dniu 11 listopada 2011 roku był w P. wtedy pokłócili się z E. D., nie szukał u niej R. M. (1). Nie groził śmiercią E. D., nie wiedział czego tak zeznała, potwierdził fakt pocięcia się nożem (k. 84-86, 125-125v).

K. O. (1) wyjaśnił, wyjaśnił, iż 15 listopada 2011 roku spotkał się z N. C. (1), któremu przewoził meble z L. do C.. Po drodze zajechali do K. P. (1) „tak dla towarzystwa”. N. C. (1) zwrócił się do niego z prośbą, aby zabrać M., bo chciał pokazać mu miejsce pracy. Podjechali busem V. (...) pod dom pokrzywdzonego. Wszyscy trzej siedzieli w kabinie. Następnie udali się na ul. (...) po K. P. (1), który wcześniej wysiadł przy sklepie.

K. P. (1) siedział na tzw. „pace”. Zatrzymali się przy oczyszczalni ścieków. Wszyscy wysiedli. Zauważył, że N. C. (1) rozmawiał z M., ale nie wiedział o czym. Zeznał, że wszyscy stali po drugiej stronie samochodu niż on. Wsiadł ponownie do kabiny, ponieważ miał telefon od swojej dziewczyny, lecz go nie odebrał. Nie mówił co robili pozostali oskarżeni, ponieważ siedział w kabinie busa. Po chwili zatrąbił. Podszedł N. C. (1), któremu zakomunikował, że musi jechać. Wówczas do kabiny wsiedli pokrzywdzony, C., z tyłu K. P. (1). Wszystkich zawiózł na ul. (...) gdzie na parkingu stał samochód K. P. (1). On odjechał, pozostali wysiedli. Zaprzeczył, aby na miejsce zdarzenia dojechał jakiś drugi samochód.

Przyznał, że będąc w rejonie oczyszczalni ścieków pchnął R. M. (1),
a powodem tego zachowania był fakt przespania się pokrzywdzonego z dziewczyną K. P. (1) (k. 1208-1209v).

W toku postępowania przygotowawczego wyjaśnił odmiennie twierdząc, że zabrali R. M. (1), bo chcieli się dowiedzieć, dlaczego spotykał się z dziewczyną P.. Po wyjściu z pojazdu zadzwoniła jego dziewczyna K. S. (2), dlatego wrócił do samochodu. Rozmowa trwała ok. 10 minut. Po jej zakończeniu wszystkich zawołał do busa. Zaznaczył, że miejsce, gdzie podwiózł kolegów jest oddalone od drogi około
2 metrów. Stwierdził, że pokrzywdzony nie był pozbawiony wolności (k. 152-155, 162-163).

Wyjaśnieniom oskarżonych, iż nie brali udziału w zajściu z R. M. (1) Sąd nie dał wiary. Przeczą temu zeznania pokrzywdzonego, które nie zawsze są konsekwentne, dlatego muszą być poddane wnikliwej analizie, co zostanie omówione
w dalszej części uzasadnienia, jak również opinia lekarska dotycząca kategorii obrażeń pokrzywdzonego (k.8), zeznania świadka T. M. (k. 59-62, 763, 1268-1269), E. D. (59-62, 763, 1761v).

Analizując wyjaśnienia oskarżonych stwierdzić należy, iż żadna z wersji przez nich przedstawiona nie polega na prawdzie.

Z zeznań R. M. (1) wynika, że role oskarżonych w przedmiotowym zdarzeniu były podzielone. Dnia 15 listopada 2011 roku podstępem polegającym na pozornym wyjeździe w celu obejrzenia przyszłego miejsca wykonywania robót remontowo-budowlanych na ul. (...), oskarżeni N. C. (1), K. O. (1) zwabili w/w do samochodu typu bus, w ten sposób, że podjechali pod jego dom. R. M. (1) niczego nie przeczuwając wsiadł do pojazdu, zajmując miejsce zgodnie z poleceniem N. C. (1) obok kierowcy K. O. (1). Po drodze zabrali K. P. (1), który wsiadł
z tyłu na tzw. „pakę”, gdzie wcześniej znajdował się oskarżony M.. W czasie jazdy K. O. (1) uderzył go dwukrotnie ręką w twarz. Kiedy zapytał za co, otrzymał odpowiedź: „zaraz się dowiesz”. W tym czasie otrzymał też trzy, cztery ciosy od N. C. (1). Jak okazało się w toku dalszych zeznań była to zemsta za to, że R. M. (1), związał się z byłą dziewczyną K. P. (1). Powodem tego było również żądanie od pokrzywdzonego rzekomo nieuregulowanego długu w kwocie 180 zł, o który upominał się brat N. K.. R. M. (1) został wywieziony w nieuczęszczane miejsce obok wysypiska śmieci w pobliżu oczyszczalni ścieków. Zdaniem Sądu miejsce to było uzgodnione między O., C., P., bowiem w czasie jazdy samochodem nie rozmawiali na ten temat, a na pytanie pokrzywdzonego „gdzie jedziemy” usłyszał odpowiedź „zaraz zobaczysz” (św. R. M. (1) k. 1261) częściowe zeznania R. M. k. 759.

Następnie wbrew jego woli (obawiał się pobicia) - siłą wyciągnęli go z busa, C. chwytając za kurtkę, P. za włosy (k. 1263). Wtedy podszedł K. P. (1) i uderzył go kilka razy pięścią w twarz.

Podał, że w tym czasie podjechał drugi samochód koloru zielonego, nie potrafił powiedzieć jakiej marki .. (...) samochodu wysiadł P. K., którego rozpoznał
w trakcie okazania (k. 18). Opisał jego rolę zaznaczając, że wypowiadał słowa: „może stracić szczękę, zęby, ręce i nogi” po czym uderzył go z półobrotu nogą w twarz. Na rozprawie
(k. 1261) stwierdził, że K. znał wcześniej, gdyż „chodził” on z jego siostrą. W tej więc sytuacji Sąd wykluczył możliwość pomyłki ze strony pokrzywdzonego co do osoby sprawcy. W trakcie okazania rozpoznał też W. M. (k.22), którego znał wcześniej
z widzenia. Kiedyś w przeszłości spotkali się w barze, pili wspólnie piwo (k. 1267).

Zaznaczył, że wszyscy oskarżeni kopali i bili go po całym ciele (za wyjątkiem K. O. (1)), nie tylko kiedy był w pozycji stojącej, ale i także kiedy został przewrócony na ziemię. Skakali mu po plecach, śmiali się, słyszał słowa nie potrafił podać, który z oskarżonych je wypowiadał, aby połamać kręgosłup (k. 760), zaś C. i P. zmuszali go do jedzenia piachu, a gdy odmówił przyciskali głowę do ziemi. Okoliczność ta zdaniem Sądu polega na prawdzie, gdyż znajduje potwierdzenie w zeznaniach T. M. (k. 1268), która potwierdziła, że syn wrócił do domu bardzo pobity, a jej wnuk zauważył, że podczas płukania buzi przez pokrzywdzonego, w zlewie był piach. Potwierdzeniem tej okoliczności jest protokół oględzin miejsca zdarzenia. W miejscu tym została zdarta darń trawiasta, na której znajdowały się ślady zruszonego piachu. Były to dołki, zagłębienia oraz „przesunięcia piachu o charakterystyce zagłębień po butach” (protokół oględzin k. 32v-33). T. M. podkreśliła również, że jej syn skarżył się na ból głowy. Chciała nawet wezwać karetkę, ale sprzeciwił się temu. Na drugi dzień siostra pokrzywdzonego K. O. (2) (k. 343v, 1661-1664v) zawiozła go na izbę przyjęć, a ponieważ nie był ubezpieczony przyjechał
z powrotem. Nie chciał powiedzieć kto go pobił. Ponadto świadek zeznała, że do ich mieszkania przychodziła trzykrotnie siostra P. K. w towarzystwie swojej koleżanki i prosiła, aby pokrzywdzony zmienił swoje zeznania. Gdyby istotnie oskarżony K. nie uczestniczył w zajściu, wizyta jego siostry mijałaby się z celem. Wypływa stąd logiczny wniosek, iż chciała za wszelką cenę bronić swojego brata, a okoliczność pobytu
w mieszkaniu pokrzywdzonego potwierdziła również świadek K. O. (2) (k. 1661-1664v). Zeznaniom świadków T. M. i K. O. (2) Sąd dał wiarę, gdyż zbieżne są w swojej treści.

Pokrzywdzony podał, że oprócz wizerunków oskarżonych okazywane były mu również osoby W. M. i P. K. (k. 75-76, 79-80). W trakcie okazania nie miał wątpliwości co do tych osób. Wskazał na P. K., który brał udział w pobiciu. Charakterystyczna była wypowiedź pokrzywdzonego, która potwierdziła się w każdym z protokołów przesłuchania: „kopał mnie z obrotu nogą”. Odnośnie oskarżonego W. M., stwierdził, że był on tą osobą, która siedziała na tylnym siedzeniu busa,
a po przyjechaniu na wysypisko śmieci kopała go. Co do tego rozpoznania nie miał również żadnych wątpliwości.

Na okoliczności okazania Sąd przesłuchał funkcjonariusza Policji C. C. (2) (k. 1982-1985v, 2164-2165), który zeznał, że okazanie odbywało się zgodnie
z obowiązującą procedurą przy tego rodzaju czynnościach. Świadek pamiętał, że R. M. (1) po rozpoznaniu rozpłakał się, co zostało uwidocznione w protokole, a na zadane przez niego pytanie, dlaczego tak się zachowuje, odpowiedział, że bał się o własne życie, a poza tym, że dalej mu ten strach przyświeca.

Zeznania świadka R. M. (1) zdaniem Sądu polegają na prawdzie i z tego względu, gdyż składając je po raz pierwszy przed Sądem w dniu 26 listopada 2012 r. przesłuchiwany był na wniosek jego pełnomocnika pod nieobecność oskarżonych, ponieważ ich się obawiał, za wyjątkiem K. O. (1) (k. 1265v). Co prawda przesłuchany na karcie 2169v, stwierdził, że nie wiedział, dlaczego R. M. (1) płakał, lecz dodał, że były to zapewne emocje. Zdaniem Sądu takie zachowanie pokrzywdzonego jest w pełni zrozumiałe, bowiem przypominał sobie drastyczne przeżycia z dnia 15 listopada 2011 r. Pokrzywdzony na przedstawionych mu wizerunkach rozpoznał także pozostałych oskarżonych: O., C., P., których znał z imienia i nazwiska, gdyż utrzymywał z nimi kontakt, stąd nie zachodziła potrzeba okazywania ich „na żywo” (świadek C. C. (2) k. 2164v). R. M. (1) podał również, że oskarżony M. w czasie zajścia mówił do niego, że przywiążą go liną do samochodu i pociągną jak pochodnię. Zwrócił się też do pozostałych sprawców, aby przynieśli benzynę, grożąc jednocześnie podpaleniem i wrzuceniem do rzeki W. (protokół okazania wizerunku k. 22v). P. K. kazał mu się również rozbierać (k. 760). Następnie po pobiciu kompletnie osłabiony – skatowany i obolały siłą wciągnięty został ponownie do busa. Posadzony został pomiędzy oskarżonym O., który kierował pojazdem, a N. C. (1), pozbawiony w ten sposób możliwości ucieczki. Po zajściu tym oskarżeni K. i M. odjechali innym samochodem, tym którym przyjechał P. K.. Ponadto pokrzywdzony dodał, że nie ma żadnych wątpliwości co do sprawców zdarzenia. Jednocześnie zaznaczył, że może nie pamiętać szczegółów przebiegu zajścia, jednak co do osób biorących w nim udział jest w pełni przekonany. R. M. (1) przyznał, że w zdarzeniu brał udział jeszcze szósty sprawca (k. 760), lecz go nie znał i nie rozpoznał. Fakt ten niewątpliwie przemawia za prawdomównością pokrzywdzonego. Tak jak Sąd zaznaczył wcześniej, istnieją rozbieżności w zeznaniach R. M. (1) między tymi, które złożył w śledztwie, a tymi złożonymi na rozprawie, a dotyczącymi tego, którym samochodem przyjechał W. M. i jak wyglądała sytuacja po zdarzeniu na wysypisku śmieci. Przesłuchany na karcie 1261 twierdził, że tym samym samochodem przyjechał K.
z innymi osobami, podczas gdy w dalszych zeznaniach zaznaczył, że tym drugim samochodem przyjechał W. M.. Odjeżdżając busem z przodu siedział N. C. (1), kierował K. O. (1), z tyłu za nim K. P. (1) i P. K.
(k. 1262). Po odczytaniu zeznań ze śledztwa (k. 22v) potwierdził jednak, że W. M. przyjechał busem. Na karcie 1266v zeznał, że z tyłu w busie nikogo nie było. Na karcie 1267, zeznał, że W. M. przyjechał tym drugim samochodem, bo w busie go nie było. Zarazem dodał, że wszystkiego nie pamiętał z uwagi na upływ czasu. Podobnie stwierdził na karcie 1346, iż nie pamiętał, czy W. M. był w busie, czy też przyjechał na miejsce zajścia drugim samochodem. Jeżeli zaś chodzi o oskarżonego K., cały czas twierdził, że K. przyjechał samochodem osobowym i w tym przypadku jego zeznania były konsekwentne, podobnie jak twierdzenia dotyczące jego udziału w pobiciu. Po zakończeniu zajścia ponownie zaciągnęli go do busa, K. O. (1) usiadł za kierownicą, R. M. (1) w środku, N. C. (1) obok niego. W. M. i P. K. odjechali drugim samochodem. I w tym przypadku pokrzywdzony dokładnie nie pamiętał co się stało
z oskarżonymi K. i M.. Przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym na karcie 2-5, 252-254, na tę okoliczność nie był w ogóle pytany. Zaznaczył jedynie, że P. K. nie wsiadł do Passata i nie wiedział co się z nim stało. Dopiero na karcie 760 R. M. (1) podał, że W. M. i P. K. odjechali tym drugim samochodem i okoliczność tą potwierdził na rozprawie (k. 1264v).

Sąd nie dały wiary zeznaniom świadka W. F. (k. 234-235, 1350v-1351), K. S. (3) (k. 233v, 1350-1351), które podtrzymywały alibi oskarżonego K., twierdząc, że 15 listopada 2011 r. spotkały się z K. i pojechały w okolice obwodnicy L.. W. F. podała, że około godz. 19:00 zajechała po K. S. (3)
i obie udały się do domu A. W.. Wówczas P. K. i A. W. wyszli z klatki bloku i wsiedli do samochodu. Pojechali w kierunku obwodnicy L. bez żadnego celu. Przebywali na tej obwodnicy około półtorej godziny czasu po czym odwiozła w/w pod blok W. na ul. (...). Świadek N. C. (2) potwierdziła fakt pobytu w barze (...) P. K. i A. W.. Twierdziła, że byli tam około 15 minut. Około godziny 18:00 opuścili lokal. Nie wiedziała co się dalej z nimi działo. Sąd nie kwestionował pobytu K. w barze, bowiem jego obecność nie wykluczała udziału w zajściu zwłaszcza, że przemieszczał się on samochodem, co wynikało z zeznań R. M. (1) (K. przyjechał na wysypisko śmieci samochodem).

Świadek W. F. w dniu 15 listopada 2011 r. stwierdziła, że dzień ten utkwił jej w pamięci, ponieważ P. K. wysłał do niej smsa. W tej sytuacji telefon W. F. poddany został oględzinom (nr (...)). Z numeru (...) odczytano treść: „jakby co, to na Z. czekam – P.”. Odebrano 15 listopada 2011 r. godz. 17:04:54. Następnie w celu określenia faktycznej daty zapisania wiadomości sms w w/w telefonie przeprowadzono eksperyment. Godzina zapisania tej wiadomości była w telefonie
o godzinę wcześniej niż godzina jego wysłania. Wypływa stąd wniosek, że istotnie mogła być wtedy godzina 18:04:54 (świadek W. F. k. 234v, protokół oględzin telefonu k. 236).

Z zeznań R. M. (1) wynikało, że telefon od C. w sprawie pracy miał około godz. 17:50 (k. 4), zaś spod jego domu wyjechali ok. godz. 18:00 (k. 252). Zajście przy oczyszczalni ścieków trwało ok. 30 minut (k. 252), a zatem oskarżony K. miał dostateczną ilość czasu, aby przemieścić się na miejsce zdarzenia, bo jak podał pokrzywdzony, przyjechał on drugim samochodem i włączył się do już rozpoczętego zajścia przez pozostałych oskarżonych. Z kolei N. C. (2) nie wiedziała gdzie udali się po opuszczeniu baru (...) (świadek N. C. (2)
k. 1351v). W tej więc sytuacji zeznania W. F. i K. S. (3), twierdzących, że pojechały do A. W. około godz. 19:00, są nieprawdziwe, jak również to, że wsiedli do samochodu i pojechali na obwodnicę L. zwłaszcza, że W. F. nie potrafiła podać celu wyjazdu. K. S. (3) zeznała odmiennie niż w/w, oświadczając, że rozmowa dotyczyła zabawy ostatkowej. Dopiero po konfrontacji
z K. S. (3) potwierdziła ten fakt, chociaż w toku postępowania nic o tym nie wspomniała (k. 234-235). Ponadto gdyby nawet przyjąć, iż rozmowa dotyczyła zabawy ostatkowej, to dlaczego wszyscy pojechali na obwodnicę L., a nie przeprowadzili jej w mieszkaniu W., ewentualnie w okolicach bloku, w którym mieszkał. Na to pytanie K. S. (3) nie potrafiła odpowiedzieć. W tym stanie rzeczy zdaniem Sądu chciały one stworzyć alibi dla oskarżonego K., aby w ten sposób uniknął on odpowiedzialności karnej. Przesłuchany na tę okoliczność A. W. nie potrafił podać daty spotkania
w barze (...) z P. K. (k. 344v, 1664v-1665v). W zeznaniach na karcie 344 potwierdził fakt pobytu na obwodnicy L., lecz zdaniem Sądu nie musiało to być tego dnia, o którym wyjaśniał K.. Poza tym zeznania te sprzeczne są z zeznaniami N. C. (2). Świadek zaznaczyła, że P. K. i A. W. w barze (...) przebywali około pół godziny (k. 1351v), podczas gdy A. W., iż przebywali około dwóch godzin. Istnieje też sprzeczność między zeznaniami W. F. i A. W. co do godziny spotkania przed blokiem tego ostatniego. A. W. podał, że
w domu był około godz. 20:00 i o tej godzinie wyszli z K. przed blok, kiedy podjechała (...) wraz z K. S. (3). Inny czas podała W. F., twierdząc, że było to około godz. 19:00 (k. 1350v). Sprzeczności tej nie potrafiła wytłumaczyć. Zdaniem Sądu w tej części Sąd nie dał jej wiary, gdyż wypływa stąd logiczny wniosek, że skoro przesłuchana 06 grudnia 2011 r. nie umiała określić godziny, to tym bardziej składając zeznania na rozprawie w dniu 08 kwietnia 2013 r. – po upływie roku
i 4 miesięcy. To, że K. W. (2) nie widziała obrażeń u pokrzywdzonego, nie może świadczyć o tym, że ich nie doznał wcześniej podczas opisanego zdarzenia. W samochodzie było ciemno, na dworze - jak sama określiła - panowała noc, stąd mogła ich nie zauważyć, dlatego tę część zeznań Sąd obdarzył wiarą.

Istnieją też sprzeczności w zeznaniach R. M. (1) co do obecności P. K. w busie po zajściu przy wysypisku śmieci. Na karcie 1261v-1264v twierdził, że K. był w busie, podczas gdy na karcie 2116v, zeznał, że nie było go od momentu, gdy podjechali busem pod blok na ul. (...) w L. i tym zeznaniom Sąd dał wiarę, ponieważ zbieżne są z tymi najwcześniejszymi złożonymi w postępowaniu przygotowawczym (k. 759-762), kiedy lepiej pamiętał zdarzenie, a z których wynika jednoznacznie, że po zdarzeniu przy wysypisku śmieci M. i K. odjechali innym samochodem (tym, którym przyjechał K.).

Świadek M. jeszcze raz podkreślił, że bał się oskarżonych bezpośrednio po zajściu. Teraz ze względu na upływ czasu trauma ta minęła. Zaznaczył, że nie był przez nikogo namawiany, aby obciążył zeznaniami oskarżonych K. i M.. Pamiętał jednak, że niewątpliwie oskarżony K. brał udział w zajściu, a jego rolę opisał we wcześniejszych zeznaniach. Powtórzył jeszcze raz, że został kopnięty „w obrotu w szyję” i ten fragment zeznań, jak już Sąd wcześniej zaznaczył, jest konsekwentny. Fakt, że nie mówił nic na temat oskarżonych K. i M. matce, tłumaczył to tym, że nie chciał, aby matka wiedziała, dlaczego w ogóle doszło do tego zdarzenia. Postawa pokrzywdzonego w tym przypadku zdaniem Sądu jest całkiem zrozumiała. Jest on osobą dorosłą i niekoniecznie musiał zwierzać się matce ze swoich przeżyć. Widziała jednak, że syn był pobity, pokrwawiony. Obrażenia zauważyła też jego siostra K. O. (2) (k. 1661-1664v), która potwierdziła okoliczność związaną z tym, iż pokrzywdzony nie chciał powiedzieć jak przebiegało zajście. Sąd obdarzył w/w zeznania wiarą, gdyż zbieżne są w swojej treści.

Wyjaśnienia W. M. sugerujące, iż nie mógł brać udziału w zajściu, ponieważ miał nogę w gipsie nie przekreślają zdaniem Sądu jego uczestnictwa w zdarzeniu. Na tę okoliczność Sąd przesłuchał lekarza R. B., który wystawiał zaświadczenie lekarskie odnośnie stanu zdrowia W. M. (k. 1727). Świadek zeznał, że istotnie oskarżony w dniu 02 listopada 2011 r. miał założony gips na staw kolanowy. Dnia
10 listopada 2011 r. podczas wizyty lekarskiej zdjęto mu tutor (gips) i założono łuskę gipsową. Przy tym unieruchomieniu jak wynika z tychże zeznań, oskarżony mógł się poruszać, a nawet było to wskazane. Jednocześnie świadek zaznaczył, że osoba z taką łuską mogła sama ją zdejmować i zakładać. Analizując te zeznania, Sąd doszedł do wniosku, że
w dniu zdarzenia, tj. 15 listopada 2011 r. oskarżony M. nie miał już gipsu, a więc mógł się poruszać nawet przy założonej łusce gipsowej. Mógł też zadawać kopnięcia „wolną nogą”, gdyż ta druga była podporą. Niewykluczone, że sam zdjął łuskę gipsową, o czym świadczy fakt, że 24 listopada 2011 r. przyszedł na kontrolną wizytę do lekarza bez łuski gipsowej (świadek R. B. k. 2031v-2032). To, że matka oskarżonego J. M. wożona była do lekarza przez P. K. i I. K., nie wyklucza tego, iż W. M. nie mógł się poruszać ze względu na uraz nogi. Przede wszystkim nie potrafiła sprecyzować kiedy miało to miejsce. Podała tylko ogólną informację, że w listopadzie 2011 r. Ponadto sam oskarżony W. M. przyznał się w swoich wyjaśnieniach na karcie 116, że poruszał się mając nogę w gipsie i załatwiał wszystkie swoje sprawy. Nie potwierdziły się też wyjaśnienia P. K. i W. M., iż funkcjonariusze Policji, którzy przeprowadzali czynności w niniejszej sprawie, celowo ukierunkowali postepowanie w ten sposób, aby R. M. (1) obciążył ich swoimi wyjaśnieniami.

Przesłuchani na tę okoliczność funkcjonariusze policji – M. K. (k. 1673v-1674v), C. C. (2) (k. 1982-1985, 2164v-2165), Z. M. (k. 2165-2166), zeznali, że wszelkie czynności przeprowadzane były zgodnie z obowiązującą procedurą, podobnie okazania wizerunku osób, jak też okazania „na żywo”.

Oskarżony P. K. miał uwagi co do protokołu zawiadomienia
o przestępstwie przez R. M. (1) (k. 2-5), wskazując, iż w protokole tym pseudonim (...) na karcie 4v napisany jest odręcznie, podczas gdy cały protokół sporządzony był komputerowo. Świadek wyjaśnił tę okoliczność, twierdząc, że mogło dojść do tego w dwojaki sposób: edytor tekstowy nie zapisał słowa (...), chociaż bardziej prawdopodobna była wersja, iż pokrzywdzony czytając protokół, wskazał, że nie zostało to
w nim ujęte. Jednocześnie zaznaczył, że już wcześniej w protokole tym taki pseudonim wypowiedziany był przez pokrzywdzonego i to zostało zaprotokołowane. Istotnie na karcie 4 pokrzywdzony użył określenia (...). Zdaniem Sądu nie był to więc celowy zapis przesłuchującego funkcjonariusza Policji tak jak to sugerował oskarżony K.. Ponadto takie stanowisko P. K. jest niczym nieuzasadnione, bowiem świadek C. C. (2) nie znał wcześniej oskarżonego K., a także oskarżonego M..
Nie wykonywał on wcześniej z ich udziałem żadnej czynności służbowej. Nie znał także ich przeszłości, a zatem nie mógł mieć zdaniem Sądu takiej wiedzy, o której mowa w protokole zawiadomienia o przestępstwie zwłaszcza, jeżeli chodzi o pseudonimy oskarżonych (świadek C. C. (2) k. 2164v).

Uczestnictwo P. K. w zdarzeniu potwierdzają zeznania świadka M. K. – funkcjonariusza Policji, który doprowadzał oskarżonego do Sądu. W tym czasie na korytarzu stał również N. C. (1). Wtedy P. K. zwrócił się do niego wulgarnymi słowami: „jak nie weźmiesz tego na siebie i mnie sprzedasz, to cię zabiję”. Świadek wiedział od policjantów doprowadzających C., że ten ostatni był bardzo wystraszony. Rozmawiał on jeszcze tego dnia z w/w, który oświadczył, że nie może mówić do protokołu, iż (...) był z nimi, bo kiedy dowie się, że go sprzedał, „to go zabije” (świadek M. K. k. 401, 1670v-1671). Oskarżony N. C. (1) na rozprawie temu zaprzeczył (k. 1670v-1671), lecz wyjaśnieniom tym Sąd nie dał wiary, bowiem zdaniem Sądu nie chciał on obciążać swoimi wyjaśnieniami oskarżonego K.. Natomiast zeznania zarówno świadka K. jak też C. tworzą jedną logiczną całość.

Sąd przesłuchał również świadka M. P. – funkcjonariusza policji na okoliczności podane w notatce urzędowej na karcie 1. Świadek nie pamiętał faktów przytoczonych w tejże notatce ze względu na upływ czasu (świadek M. P.
k. 2032v-2033). W notatce tej pokrzywdzony podał 3 znane mu nazwiska osób biorących udział w zajściu: P., O., C., dodając, że wśród sprawców były jeszcze 2 lub 3 inne osoby, których pseudonimów nie pamiętał, jednak mógłby te osoby rozpoznać po ich okazaniu. Faktycznie po tej czynności wskazał, że pozostałymi sprawcami byli P. K. i W. M., trzeciego nie rozpoznał. Zeznania wskazanych osób dowodzą, że pokrzywdzony podał prawdę, tak w zakresie faktu pozbawienia wolności i uprowadzenia, jak i pobicia go. T. M., K. O. (2) i E. D. zgodnie opisały, że pokrzywdzony był pobity i pokrwawiony. Obiektywnym dowodem wspierającym powyższe ustalenia jest opinia sądowo-lekarska opisująca obrażenia R. M. (1). Doznał on krwiaka okularowego oka prawego z wylewem krwawym do gałki ocznej oka prawego, podbiegnięć krwawych powieki górnej oka lewego, bolesności i obrzęku tkanek głowy
w okolicy skroniowej prawej, obrzęku i zniekształcenia nosa, drobnych ran śluzówki wargi dolnej w fazie gojenia, wielomiejscowych bolesności w obrębie klatki piersiowej, które naruszyły prawidłowe funkcjonowanie organizmu poniżej 7 dni.

Informację na temat zdarzenia miała też świadek E. D. – dziewczyna R. M. (1). Dnia 16 listopada 2011 r. próbowała skontaktować się z w/w, ale nie chciał z nią rozmawiać, oznajmił jedynie, że jest zmasakrowany. Dopiero 17 listopada 2011 r. na pytanie świadka, czy zrobił mu to K. P. (1) (dawny chłopak E. D.), odpowiedział twierdząco. Prosił, aby przyjechała do niego, bo był tak przestraszony, że bał się wychodzić z domu. Dnia 18 listopada 2011 r. doszło do spotkania w jego mieszkaniu. E. D. widziała u pokrzywdzonego siniaki pod oczami, lewą stronę twarzy miał siną
i spuchniętą w okolicy skroni, rozcięte usta, spuchnięty nos. Twierdził też, że bardzo bolała go głowa. Lekarz próbował go zatrzymać w szpitalu, ale ponieważ nie był ubezpieczony, nie zgodził się i na własną prośbę udał się do domu. Opowiedział wówczas o całym zajściu, tak jak to przedstawił w swoich zeznaniach, wymienił wówczas nazwiska K. P. (1), K. O. (1), N. C. (1). Wspomniał jeszcze o dwóch sprawcach, nie wymieniając ich nazwisk. Wynika z tego logiczny wniosek, że byli to rozpoznani przez pokrzywdzonego oskarżeni K. i M., których nazwisk również nie podał do sporządzonej notatki na karcie 1. Rozpoznał te osoby dopiero podczas okazania i wymienił je w dalszych zeznaniach (protokoły okazania k. 75-76, 79-80).

Jeżeli chodzi o zeznania świadka P. O. (k. 1895v-1897), to nie był on świadkiem zajścia, znał on jedynie niektóre fakty przekazane mu przez R. M. (1). Wskazał on, iż pokrzywdzony wymienił jedynie 3 nazwiska: N. C. (1), K. P. (1) i K. O. (1), nie wymieniał nazwisk pozostałych oskarżonych. W toku dokonanej konfrontacji R. M. (1) potwierdził, iż podał mu nazwisko M., nie pamiętał czy wymieniał jeszcze inne nazwiska (w tym wypadku chodziło o P. K.),
co zdaniem Sądu nie może przesądzić o tym, że ci ostatni nie dopuścili się przestępstwa
w świetle wcześniej omówionego materiału dowodowego.

Niewątpliwie tak jak to Sąd zaznaczył wcześniej, zeznania R. M. (1) nie są zawsze konsekwentne odnośnie K. co do okoliczności i jego zachowania po zdarzeniu na wysypisku śmieci, jak również co do M. i pozostałych oskarżonych odnośnie wypowiadanych gróźb w stosunku do niego podczas zajścia. Pokrzywdzony tłumaczył to upływem czasu tym, że niektóre okoliczności zatarły mu się w pamięci. Zdaniem Sądu zeznania te są przekonywujące, zrozumiałe zwłaszcza, że od momentu zdarzenia do czasu przesłuchania na rozprawie minął prawie rok. Te nieścisłości w zeznaniach znajdują także usprawiedliwienie w opinii psychologicznej biegłej E. M. (1) (k. 1410-1413) uzupełnionej na rozprawie w dniu 25 lipca 2013 r. (k. 1895v). Z opinii tej wynika, że R. M. (1) nie jest osobą chorą psychicznie. Urojenia, które występowały w przeszłości były reakcją paranoiczną, spowodowaną napięciami w małżeństwie i przede wszystkim cechami osobowościowymi badanego, które ustąpiły i przy drugiej hospitalizacji nie zaobserwowano ich, dlatego nie można zdaniem Sądu odnieść tego do sytuacji z dnia
15 listopada 2011 r. zwłaszcza, że na rozprawie dnia 25 lipca 2013 r. biegła okoliczność tę potwierdziła. Natomiast zaznaczyła jego chwiejność emocjonalną. Podkreśliła, że nie cechuje go jednak tendencja do kłamstwa, co niewątpliwie świadczy o tym, że opis dnia 15 listopada 2011 r. nie był dziełem jego wyobraźni zwłaszcza, że funkcjonuje on poznawczo w granicach normy intelektualnej. W świetle tej opinii rozbieżności w jego zeznaniach należy tłumaczyć słabą dyscypliną myślenia i ogólnymi problemami związanymi z koncentracją, brakiem umiejętności mobilizacji na zadane pytania oraz trudnościami w ustrukturalizowaniu wypowiedzi. Stąd chaotyczność, wielowątkowość i brak precyzji wypowiedzi, co niewątpliwie zdaniem Sądu miało miejsce podczas składania zeznań na rozprawie. Szczególnie dało się zauważyć brak koncentracji i precyzji wypowiedzi. Problemy
z konsekwencją w składaniu zeznań wynikały również z napięcia wiążącego się z sytuacją obecności w Sądzie. Te sprzeczności zgodnie z opinią biegłej nie miały żadnego podłoża patologicznego. Osobowość pokrzywdzonego zdaniem Sądu świadczy o tym, że na pytanie, dlaczego występują różnice między jego zeznaniami, nie potrafił odpowiedzieć (k. 1847v).

Zdaniem Sądu trudności w odtwarzaniu zdarzenia przez R. M. (1) wiążą się także z dynamiką całego zajścia, jego stanem psychicznym – strach, wielością napastników – pięciu, groźbami, które były tam wypowiadane, a omówione we wcześniejszej fazie uzasadnienia. Pokrzywdzony z całą mocą podkreślił, że istotnie mógł nie pamiętać szczegółów zdarzenia, lecz pewny był, iż udział w nim brali wszyscy oskarżeni (k. 1897v, 2116-2116v).

Sąd w pełni podzielił opinię psychologiczną sporządzoną w śledztwie (k. 519-524), gdyż jest ona całkowicie zbieżna z opinią psychologiczną E. M. (1) (k. 1410-1413), w obecności której R. M. (1) składał swoje zeznania (k. 1260v-1268), a także wiążą się one w logiczną całość z opinią psychiatryczną, którą również Sąd obdarzył wiarą – jest ona jasna, logiczna, sporządzona zgodnie z wymogami wiedzy fachowej. Z opinii psychiatrycznej wynika, że problemy w komunikacji z pokrzywdzonym polegają na tym, że nie potrafi on odpowiednio ustratyfikować swoich wypowiedzi, ująć ich „w karby”, skupić się na najistotniejszych elementach, stąd jego wielosłowność, trudności w odróżnieniu szczegółów ważnych od pobocznych, trudności z kontynuowaniem podjętego wątku myślowego, co niewątpliwie uwidoczniło się zdaniem Sądu w toku składania zeznań. Nie są to jednak formalne zaburzenia w toku myślenia, w takim sensie jak w chorobie psychicznej – nie ma u niego rozkojarzenia, jedynie słaba dyscyplina myślenia. W chwili badania nie stwierdzono czynników zaburzających jego percepcję rzeczywistości, czy procesy pamięciowe. Ma on zachowaną zdolność zapamiętywania faktów i relacjonowania zgodnie
z ich przebiegiem. W świetle tej opinii można usprawiedliwić zdaniem Sądu niekonsekwencje zeznań R. M. (1) odnośnie oskarżonych K. i M., dla świadka nie było istotne czy M. jechał busem, czy też przyjechał na wysypisko śmieci razem z K., czy też odjechali wspólnie, czy też nie. Dla R. M. (1) zasadniczą rzeczą był sam przebieg zdarzenia i udział wszystkich oskarżonych w pobiciu, co dobitnie podkreślił na karcie 2116v.

O tym, że oskarżony M. poczuwał się do winy, świadczy fakt, że wyraził gotowość poddania się karze (k. 116v).

Świadkowie P. W. (k. 1350) i D. M. (k. 756v, 1675-1675v) nic istotnego do sprawy nie wnieśli. Świadkowie M. O. (k. 1761v), K. S. (2) (k. 1260v), K. H. (k. 1349), K. C. (k. 1658) skorzystali
z przysługującego im prawa odmowy składania zeznań.

Za zgodą stron Sąd ujawnił zeznania świadka I. K. (k. 77), z uwagi na to, że przebywa ona za granicą. Z zeznań tych wynika, że świadek nie pamiętała czy w dniu
15 listopada 2011 r. widziała się z P. K.. Potwierdziła, że zna W. M., a także A. W.. Na temat zdarzenia nic nie wiedziała.

Odnośnie czynu opisanego w pkt IV:

Z zeznań świadka E. D. wynika bezspornie, że K. P. (1) w okresie od dnia 11 listopada do 14 listopada 2011 r. zarówno w L. jak i w P. groził jej pozbawieniem życia, które to groźby wzbudziły u niej uzasadnioną obawę, że mogą być spełnione.

Podała, że K. P. (1) znała od 10 lat. Była jego dziewczyną. Początkowo często się spotykali, potem ich kontakty urwały się. Znajomość odnowili w 2009 r. W czerwcu 2011 r. rozstali się, a powodem rozłąki była agresja K. P. (1). Wtedy też poznała R. M. (1), pomagał jej w pracach remontowych. Pod koniec czerwca 2011 r. odwiedziła go w Niemczech i od tego czasu stali się parą. Utrzymywała też kontakt z K. P. (1), głównie z tego powodu, że miała zepsuty samochód. Ten pożyczył jej swojego V. (...), natomiast swój zostawiła u niego na podwórku przy ul. (...). Dnia 11 listopada 2011 r. K. P. (1) będąc pod wpływem alkoholu przyjechał do mieszkania E. D., pokazał jej sms od G. P. (2) – brata K.,
z którego treści wynikało, że obecnie jest dziewczyną R. M. (1). Jednocześnie pytał o R. M. (1) czy jest u niej w domu. E. D. zaprzeczyła, podczas gdy faktycznie schował się on w pokoju. Wtedy K. P. (1) odepchnął ją, na skutek czego wywróciła się i pobiegł na piętro. E. D. zakomunikowała mu, że dzwoni na policję. Po tych słowach opuścił dom. Następnie za godzinę dzwonił do niej około 15 razy. Ostatni telefon miał miejsce około godz. 23:30. Odebrała od niego około 3 telefonów,
w czasie których wyzywał ją wulgarnymi słowami, groził, że ją zabije, po czym rozłączał się. Tego samego dnia otrzymała też 7 smsów z groźbami.

Dnia 12 listopada 2011 r. telefonicznie umówiła się z K. P. (1), który wcześniej dzwoniąc informował ją, że jest w szpitalu i podciął sobie żyły. Na drugi dzień –
13 listopada 2011 r. poszła do K. P. (1) do domu odebrać swoje rzeczy. Wówczas doszło między nimi do kłótni, w czasie której wyjął nóż, mówiąc, że się potnie. Sytuacja taka powtórzyła się dwa razy, za każdym razem w/w uciekała, zaś K. P. (1) uspokajała jego babka. Uciekając E. D. zapomniała kluczy do swojego samochodu
i zmuszona była wrócić do domu P.. Zastała go w pokoju. Wtedy na jej widok ponownie wyjął nóż. W tej sytuacji szybko pobiegła do swojego samochodu. Za chwilę K. P. (1) przyniósł jej kluczyki. Nie mogła uruchomić pojazdu, bo nie było benzyny. Oboje udali się na stację celem zatankowania. Po drodze K. P. (1) wyzywał ją słowami obelżywymi. Nie zważała na to, gdyż chciała odzyskać swój samochód. Mimo uzupełnienia baku, nadal nie mogła uruchomić samochodu. Wówczas K. P. (1) znowu stał się agresywny. Krzyczał, że ją zabije, złapał ją jedną ręką za szyję, a drugą wyjął nóż, trzymając go blisko jej twarzy i wypowiadał słowa, że ją zabije. Kolejny raz interweniowała babka oskarżonego, która pomogła uciec pokrzywdzonej. Następnego dnia przyjechała już ze swoimi znajomymi, którzy pomogli odholować samochód do jej miejsca zamieszkania (świadek E. D. k. 13-15, 1761v-1763v).

Sąd obdarzył wiarą zeznania świadka, gdyż są konsekwentne i wypływa stąd logiczny wniosek, że oskarżony K. P. (1) kierował do niej groźby, które zdaniem Sądu podyktowane były tym, że związała się ona z R. M. (1). Brak jest w sprawie dowodów, które prowadziłyby do innego wniosku. Pokrzywdzona obawiała się spełnienia tych gróźb. Podczas składania zeznań na rozprawie (k. 1762v), oświadczyła, że w obecnej chwili nie ma już takich emocji, nawet cofnęła swój wniosek o ściganie. W świetle art. 12 k.p.k. jest to czynność bezskuteczna. Sąd rozważał w tym wypadku zastosowanie art. 1 § 2 k.k., jednak doszedł do wniosku, że wobec drastyczności działania oskarżonego – posługiwanie się nożem, nękanie pokrzywdzonej telefonami, smsami, umorzenie postępowania byłoby niezasadne. Nadto należy podkreślić, że gdyby nie interwencja babki K. P. (1), mogłoby dojść do nieobliczalnych następstw.

Fakt, że E. D. przyszła po samochód po raz pierwszy sama, a następnie
z oskarżonym udała się na stację (...) po benzynę, nie może świadczyć o tym, że nie bała się oskarżonego. Ryzykowała, bowiem za wszelką cenę chciała odzyskać swój samochód. O tym, że obawiała się gróźb ze strony oskarżonego świadczy fakt, że w czasie ucieczki zostawiła torbę w swoim samochodzie. W pewnej chwili zauważyła zbliżającego się oskarżonego wraz z torbą, wtedy krzyknęła, aby położył ją na ziemi i odszedł. Takie zachowanie przemawiało za tym, że bała się podejść do K. P. (1). W chwili, gdy zapewnił, że nic jej nie zrobi, podszedł i w końcu oddał jej torebkę. Sam oskarżony w swoich wyjaśnieniach przyznał, że był w domu pokrzywdzonej, nie negował też spotkań z nią, dlatego tym bardziej zeznania E. D. należy uznać za prawdziwe. Takie zachowanie oskarżonego wyczerpuje dyspozycję art. 190 § 1 k.k. w zw. z art. 12 k.k.

Zdaniem Sądu groźby te były realne, co wynika niewątpliwie z zeznań pokrzywdzonej. Oskarżony działał z góry powziętym zamiarem, w krótkich odstępach czasu – na przestrzeni kilku dni. Każdy pobyt u E. D. wiązał się z takim zachowaniem. Poza tym groźby te kierowane były także przez telefon, zarówno w rozmowach, jak też
w smsach.

Odnośnie czynu opisanego pod pkt V.

P. K. oskarżony był o to, że dnia 15 listopada 2011 r. w L. groził R. M. (1) pobiciem, celem zmuszenia go do zaniechania powiadomienia organów ścigania o popełnionym na jego szkodę przestępstwie – tj. o czyn
z art. 245 k.k.

Z pierwszych zeznań R. M. (1) wynikało, że po zdarzeniu w dniu
15 listopada 2011 r. wszyscy oskarżeni grozili mu „powybijaniem zębów” w przypadku zgłoszenia o tym policji. Przesłuchany na karcie 759-762 nic nie wspomniał na ten temat. Natomiast na karcie 252 sprecyzował osobę wypowiadającą te słowa, a był nim N. C. (1). Nie wymienił wtedy P. K.. Nawet w uzasadnieniu aktu oskarżenia zachowanie takie przypisane jest jedynie N. C. (1).

Na rozprawie w dniu 26 listopada 2012 r. również nie wymienił nazwiska oskarżonego K. (k. 1262v-1266v), a jedynie N. C. (1) i K. P. (1), który w tym zakresie nie był objęty aktem oskarżenia.

W tej więc sytuacji brak było dostatecznych dowodów, na podstawie których można by przypisać winę oskarżonemu P. K. z art. 252 k.k., dlatego też uniewinnił go od dokonania zarzucanego mu czynu opisanego pod pkt V aktu oskarżenia.

Odnośnie czynu opisanego pod pkt VI.

Dnia 14 października 2011 r. doszło do zajścia w barze (...) w L., przy ul. (...) II. W dniu tym barmanką była E. M. (2), zmienniczka M. B..
W pewnym momencie zobaczyła, że jeden z mężczyzn, jak się później okazało K. M. (2) (k. 2119), zaczął demolować stoliki. Wówczas poprosiła ona M. B., aby zadzwoniła na Policję. Gdy to usłyszał, rzucił w jej stronę krzesło, uderzając nim E. M. (2). Następnie wywrócone zostały kolejne stoliki i krzesło. Po zdemolowaniu lokalu K. M. (2) uciekł, zaś M. B. zamknęła drzwi od środka. Wyszła na zewnątrz, czekając na radiowóz policyjny. W tym momencie P. K. i oskarżona S. S. (1) oraz K. W. (1) podeszli do drzwi, a P. K. szarpiąc za nie, wyważył je. S. S. (1) i K. W. (1) szarpały M. B. za włosy i biły po twarzy. Po chwili nadjechał radiowóz i cała trójka oddaliła się w kierunku ulicy (...). M. B. wskazała policjantom te osoby (świadek M. B. k. 432-433, 453-454, 1269v-1271). Interweniowali wówczas funkcjonariusze Policji – K. M. (1)
i K. S. (1). Faktycznie chcieli wylegitymować P. K. i wtedy stał się on agresywny. K. M. (1) uprzedził go, że użyte zostaną w stosunku do niego środki przymusu. Oskarżony nie reagował, nadal szarpał się, nie tylko z nim, ale również
z funkcjonariuszem S., kopnął funkcjonariusza M. po nogach i wyzywał jego oraz K. S. (1) słowami wulgarnymi. Użyto wówczas w stosunku do niego siły fizycznej oraz pałki służbowej, lecz i to nie poskutkowało. Dopiero po użyciu ręcznego miotacza gazu, udało się go obezwładnić i założyć kajdanki, po czym przewieziony został do SP ZOZ
w L. celem dokonania badania lekarskiego. Podczas tego badania w/w dokonał samookaleczenia, uderzając głową o posadzkę. Podczas osadzenia P. K.
w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych w KPP w L., awanturował się
i kilkakrotnie uderzył swoją głową w głowę K. M. (1) (świadek K. M. (1) k. 475-476, 1668v-1670, świadek K. S. (1) k. 483-484, 1659-1660). Nieprawdą jest, o czym wyjaśnił P. K. (k. 1660), iż w szpitalu użyto w stosunku do niego ręcznego miotacza gazu, gdyż kategorycznie zaprzeczył temu świadek K. S. (1), oświadczając, że nie ma takiej możliwości, ponieważ sparaliżowałoby to wówczas pracę szpitala (k. 1660).

Sąd obdarzył wiarą zeznania świadków K. S. (1) (k. 483-484, 1659-1660), K. M. (k. 475-476, 1668v-1670), ponieważ w powiązaniu z zeznaniami M. B. stanowią jedną logiczną całość. M. B. widziała szarpaninę P. K. z funkcjonariuszami policji. Nie mogła podać dokładnego opisu tej interwencji, gdyż stała daleko od miejsca zatrzymania oskarżonego. Zaznaczyła jednak, że widziała jak policjant leżał na ziemi, a fakt ten przyznał sam K. M. (1).

Sąd dał wiarę zeznaniom M. B. i z tego względu, że nie znała ona wcześniej P. K., dlatego Sąd wykluczył tendencyjność tych zeznań.

Świadek K. M. (2) (k. 2119-2120) nie widział zajścia na zewnątrz baru, poza tym był pijany i niewiele pamiętał. Potwierdził jednak, że w barze były K. W. (1)
i S. S. (1), co tym bardziej uwiarygodnia zeznania M. B.. Świadek E. M. (2) (k. 425-426, 2166-2166v), potwierdziła demolowanie baru (...), nie widziała jak zachowywał się P. K. na zewnątrz, ponieważ stała za barem. Wyszła jedynie na papierosa i widziała wówczas, że Policja kogoś goni, co w kontekście
z zeznaniami M. B. i przesłuchanymi funkcjonariuszami Policji M. i S., wskazuje na udział oskarżonego K. w zajściu przed barem (...).

Dołączone do akt sprawy billingi, dane informatyczne (k. 555-558, 575-583, 624, 683) nie podważają ustalonego przez Sąd stanu faktycznego.

Uwzględniając zebrany materiał dowodowy, stwierdzić należy, iż obdarzone wiarą przez Sąd dowody wiążą się w logiczną całość i pozwalają jednocześnie przyjąć, iż oskarżeni: N. C. (1), W. M., K. P. (1), K. O. (1) dopuścili się czynów przypisanych im w niniejszej sprawie.

Zachowanie oskarżonych w dniu 15 listopada 2011 r. wobec R. M. (1) wyczerpało znamiona przestępstwa z art. 189 § 3 k.k. w zb. z art. 158 § 1 k.k., 190 § 1 k.k., 191 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. z tym, że oskarżony P. K. dopuścił się tego czynu w warunkach art. 64 § 2 k.k. (czyn opisany pod pkt I wyroku).

Motywem działania oskarżonych była zemsta w stosunku do R. M. (1) za to, że utrzymywał on kontakty z uprzednią dziewczyną K. P. (1), a także wyimaginowana wierzytelność w kwocie 180 zł., będąca rzekomo nierozliczoną należnością
z K. C. – bratem oskarżonego N. C. (1). W realizacji tego zamiaru oskarżeni podstępem polegającym na pozornym wyjeździe busem w celu obejrzenia przyszłego miejsca pracy, pozbawili R. M. (1) wolności wbrew jego woli.
W trakcie jazdy, gdy R. M. (1) zorientował się, dlaczego znalazł się
w samochodzie, chciał opuścić pojazd. Utrudnieniem było to, że pokrzywdzony siedział między O., a C., natomiast ci nie zezwolili na to. Ponadto oskarżeni C., O., P. wywieźli pokrzywdzonego wbrew jego woli na teren bardzo mało uczęszczany, w okolice wysypiska śmieci, w pobliżu oczyszczalni ścieków. Zdaniem Sądu miejsce to wybrali celowo, unikając ewentualnych świadków zdarzenia. W realizacji swojego zamiaru wyciągnęli go z samochodu na zewnątrz. Był bity rękami i kopany po całym ciele, tak jak to opisał Sąd w stanie faktycznym.

Przestępstwa bezprawnego pozbawienia wolności można dopuścić się z winy umyślnej w formie zamiaru bezpośredniego lub ewentualnego. Niewątpliwie w tym wypadku oskarżeni działali z zamiarem bezpośrednim, ze szczególnym udręczeniem.

Przez pojęcie szczególnego udręczenia rozumie się takie warunki i okoliczności uwięzienia, które stwarzają dla ofiary dolegliwość znacznie większą od tej, jaka wynika
z samego faktu pozbawienia wolności (wyrok Sądu Najwyższego z 11.06.2002 r. II KKN 28/00, OSNKW 2002 r. Nr 9-10, poz. 70).

Sąd Okręgowy podzielił stanowisko Sądu Apelacyjnego w Lublinie zawarte w wyroku z dnia 19 czerwca 2006 r. w sprawie II AKa 166/06, że o uznaniu, że doszło do szczególnego udręczenia ofiary, przestępstwa kwalifikowanego z art. 189 § 3 k.k. (dawniej 189 § 2 k.k.), nie przesądza będący jego następstwem stopień rozstroju zdrowia pokrzywdzonego, lecz decyduje ocena sposobu podjętego wobec określonej osoby, w konkretnych okolicznościach faktycznego działania, polegającego na zadaniu pokrzywdzonemu wykraczających ponad miarę wynikającą z samego faktu pozbawienia wolności, dodatkowych cierpień fizycznych
i moralnych. O szczególnym udręczeniu ofiary przestępstwa określonego w art. 189 § 3 k.k., świadczy więc samo bicie osoby pozbawionej wolności, choćby jego wynikiem nie były obrażenia ciała. W tym konkretnym wypadku pokrzywdzony takich doznał. Okolicznościami rzutującymi na taką kwalifikację czynu świadczy fakt, że sprawcy bili, kopali pokrzywdzonego po całym ciele, grozili połamaniem kończyn, wykręcali ręce, nadto P. K. kazał zdejmować mu ubranie, natomiast W. M. groził oblaniem benzyną, podpaleniem, przywiązaniem do samochodu i ciągnięciem „jak pochodnię”. Grożono mu też wrzuceniem do W.. Kiedy leżał na ziemi, oskarżeni C. i P. kazali mu jeść piach, a gdy zaprotestował, chwycili go za głowę i przyciskali jego twarz do piachu. Wskazać należy, że wszystkie czynności sprawcze, jakie zostały skierowane przeciwko R. M. (1) zostały zaakceptowane przez oskarżonych w ramach dorozumianego podziału ról. Co prawda oskarżony K. fizycznie nie uczestniczył
w przewożeniu pokrzywdzonego busem na wysypisko śmieci, lecz przyjechał innym samochodem, prawie w jednym czasie z pozostałymi oskarżonymi. O tym, że musiał być
z nimi umówiony, a nie znalazł się tam przypadkowo, świadczy fakt miejsca spotkania.
Nie była to ulica, gdzie spotkanie to mogło być istotnie przypadkowe, lecz okolica odległa od szosy, nieuczęszczana, można powiedzieć, że do zajścia doszło „na odludziu”, zatem oskarżony K. akceptował w pełni działania pozostałych sprawców, wiedział w jakim celu tam przyjechał.

Oskarżony O. również swoim zachowaniem akceptował także działanie pozostałych osób, bowiem dopiero przy końcowej fazie zajścia zwrócił się do współoskarżonych, aby zaprzestali dalszego bicia pokrzywdzonego.

Opisane wyżej okoliczności niewątpliwie świadczą o tym, że oskarżeni działali ze szczególnym udręczeniem, dlatego Sąd zakwalifikował ten czyn z art. 189 § 3 k.k. w zb. z art. 158 § 1 k.k., art. 190 § 1 k.k., 191 § 1 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k., a w stosunku do oskarżonego K. w zw. z art. 64 § 2 k.k.

Niewątpliwie oskarżeni bijąc i kopiąc pokrzywdzonego narazili go na skutki przewidziane w art. 156 § 1 k.k. lub 157 § 1 k.k., o czym świadczą zeznania pokrzywdzonego, który określił swoją sytuację po pobiciu jako skatowanego i obolałego, wskazał przy tym na utratę zaburzenia świadomości (k. 5v, 760, 2117v). Ilość sprawców uczestniczących w pobiciu, ich agresywność i intensywność ciosów, stwarzała poważne zagrożenie dla jego zdrowia. Sąd z opisu czynu wyeliminował narażenie pokrzywdzonego na utratę życia z uwagi na treść przepisu art. 158 § 1 k.k.

W trakcie tego zajścia oskarżeni grozili pokrzywdzonemu, co zostało opisane we wcześniejszych fragmentach uzasadnienia, a groźby te wzbudzały u R. M. (1),
iż zostaną spełnione zwłaszcza, że jak sam zeznał, przerażony był tym, co się dzieje – art. 190
§ 1 k.k.

Powołanie art. 190 § 1 k.k. w kumulatywnej kwalifikacji jest w pełni zasadne, o czym świadczy orzeczenie SN rozpoznającego kasację w sprawie Sądu Okręgowego – postanowienie SN z 2002 r. – 06-11 II KKW 258/00 opublikowane zeszyt 9-10, poz. 70, str. (...).

Zachowanie oskarżonych miało też na celu zmuszenie pozbawionego wolności pokrzywdzonego do określonego zachowania, t.j. do rozebrania się, chociaż w końcu nie doszło do tego, do jedzenia piachu, co uzasadnia powołanie art. 191 § 1 k.k.

Pozbawienie wolności R. M. (1) trwało dosyć długo, gdyż oskarżeni przyjechali pod dom M. około godz. 18:00, droga na wysypisko śmieci trwała ok. 10 minut (k. 1263v), samo zajście – około 30 minut (k. 252), a następnie znowu pod presją oskarżonych wsiadł do busa, po czym odwieziono go na ul. (...), tu przesiadł się do V. (...), bojąc się dalszej reakcji oskarżonych P. i C., a następnie zawieziony został z L. do P., po czym na obwodnicę L.. Dopiero stąd udał się pieszo do domu, gdyż w/w odjechali. Odległość z L. do P. znana jest Sądowi z urzędu – wynosi 34 km, a zatem pokonanie tej odległości tam i z powrotem wynosiło około godziny czasu. Tak więc w sumie pokrzywdzony był pozbawiony wolności około dwóch godzin, a nie pięciu, tak jak to jest przedstawione w akcie oskarżenia, dlatego też Sąd zmienił opis czynu, tym bardziej, że w zarzucie aktu oskarżenia mylnie zostało napisane nazwisko pokrzywdzonego - czyn pod pkt I, podobnie jak w czynie pod punktem III i V.

Analizując materiał dowodowy sprawy należy stwierdzić, że pokrzywdzony bał się uciekać w momencie pozbawienia go wolności, ponieważ sprawców było wielu, natomiast on był jeden. Paraliżował go strach w przypadku gdyby nie podporządkowałby się poleceniom oskarżonych.

P. K. dopuścił się tego przestępstwa w warunkach art. 64 § 2 k.k. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Lubartowie z dnia 13 czerwca 2006 r. sygn. akt II K 301/06 został skazany za czyn wyczerpujący dyspozycję art. 189 § 2 k.k. w zw. z art. 157 § 2 k.k.
w zw. z art. 11 § 2 k.k. i 64 § 1 k.k., przy zastosowaniu art. 11 § 3 k.k. na karę 5 lat pozbawienia wolności. Karę odbył w całości w okresie od 07.02.2006 r. do 07.02.2011 r.
(k. 246-246v).

Za czyn pod punktem I Sąd skazał go na karę 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, za czyn w pkt VI na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, za czyn w pkt VII na karę
8 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd zmienił opis czynu z pkt VI i VII, gdyż nie do przyjęcia był opis tego czynu w akcie oskarżenia. Zdaniem Sądu oskarżonemu P. K. należy przypisać dwa odrębne czyny, bowiem dotyczyły one dwóch różnych osób i inne zachowanie było w stosunku do funkcjonariusza Policji K. M. (1), inne w stosunku do funkcjonariusza Policji K. S. (1). W pierwszym przypadku miało miejsce kopanie, uderzenie głową, szarpanie i używanie słów obelżywych, w drugim – tylko szarpanie i używanie wulgarnych słów.

Sąd skazał N. C. (1) za czyn pod pkt I – na karę 3 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności, za czyn w pkt III na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, W. M., K. P. (2) na kary po 3 lata pozbawienia wolności.

Sąd umorzył postępowanie co do czynu z pkt II dotyczącego N. C. (1), bowiem obecnie czyn ten jest wykroczeniem wyczerpującym dyspozycję art. 124 § 1 k.w., gdyż wartość zniszczonego mienia (telefonu komórkowego) wynosiła 400 zł., zaś od daty jego popełnienia upłynęły 2 lata.

K. P. (1) za czyn pod pkt IV skazał na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Przy wymiarze kary w stosunku do wszystkich oskarżonych, Sąd miał na względzie motywację – działanie z zemsty, oskarżeni użyli podstępu w stosunku do R. M. (1), zapewniając go, iż jadą obejrzeć dom, w którym miały być wykonane prace budowlane.

P. K. urodził się (...) w L., posiada wykształcenie średnie, kawaler (k. 1201). Jak wynika z opinii z Aresztu Śledczego
w L., był dwukrotnie karany dyscyplinarnie za nawiązywanie nielegalnych kontaktów, jednocześnie był dwukrotnie nagradzany za wyróżniające przestrzeganie porządku wewnętrznego. Deklarował przynależność do struktur podkultury przestępczej, przestrzegał jej normy i wypracowane zasady. Jest dobrze przystosowany do warunków panujących
w izolacji więziennej. Do przełożonych taktowny. Bezkrytycznie wypowiadał się na temat przyjętej drogi życiowej. Zachowanie określane jest jako przeciętne, nie stwarzał poważnych problemów dyscyplinarnych (k. 1737-1738). Wymierzając P. K. kary za poszczególne przestępstwa, Sąd jako okoliczność obciążającą wziął pod uwagę jego uprzednią karalność oraz działanie w warunkach art. 64 § 2 k.k. co do czynu opisanego w pkt I wyroku, jak również wielość popełnionych czynów, z tym, że czyny pod pkt VI i VII charakteryzowały się niższym stopniem społecznej szkodliwości, aniżeli ten opisany pod pkt I.

Jako karę łączną Sąd wymierzył oskarżonemu K. karę 5 lat pozbawienia wolności, stosując zasadę asperacji, kierując się przy tym niewielkim odstępstwem czasowym między poszczególnymi czynami oraz liczbą przestępstw.

Okoliczności łagodzące, to dobra opinia w miejscu zamieszkania (kwestionariusz wywiadu środowiskowego k. 286).

N. C. (1) urodził się (...) w L.. Jest kawalerem, posiada dwoje dzieci w wieku 8 lat i 6 miesięcy, wykształcenie podstawowe. Sąd jako okoliczność obciążającą wziął pod uwagę jego uprzednią dwukrotną karalność. W sprawie
IV K 140/02 korzystał z warunkowego przedterminowego zwolnienia (postanowienie z dnia 15 kwietnia 2004 r.) z okresem próby do dnia 15 kwietnia 2006 r. Oskarżony mimo dania mu szansy ponownie popadł w konflikt z prawem i w sprawie II K 307/10 skazany był przez Sąd Rejonowy w Lubartowie z art. 62 ust. 1 Ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. „o przeciwdziałaniu narkomanii” na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres lat 3 (dane o karalności k. 257-259).

Mimo dobrodziejstwa zawieszenia kary pozbawienia wolności popadł znowu
w konflikt z prawem, dopuszczając się czynów opisanych we wcześniejszym fragmencie uzasadnienia. Oskarżony posiada dobrą opinię w Areszcie Śledczym w L., krytycznie odnosi się do popełnianych czynów (opinia AŚ w L. k. 1736).

W miejscu zamieszkania sąsiedzi nie chcieli wypowiadać się na temat jego zachowania. W rodzinie funkcjonuje poprawnie (kwestionariusz wywiadu środowiskowego
k. 1700).

Wymierzając karę łączną 3 lat i 4 miesięcy pozbawienia wolności Sąd zastosował zasadę asperacji, biorąc pod uwagę związek podmiotowo-przedmiotowy łączący poszczególne przestępstwa, sugerując się również powyższymi okolicznościami.

K. P. (1) urodził się (...) w L., jest rozwiedziony, ojciec dwóch synów w wieku 8 lat, wykształcenie zawodowe, utrzymuje się z prac dorywczych.

Z opinii Aresztu Śledczego w L. wynika, że posiada pozytywną opinię, jego zachowanie jest poprawne, krytycznie odnosi się wobec popełnionych przestępstw (opinia AŚ w L. k. 1733-1734). Opinia środowiskowa jest również pozytywna, chociaż niepokój rodziny budzi problem alkoholowy (k. 284). Nie był dotychczas karany sądownie (k. 267). Orzekając wobec K. P. (1) karę łączną 3 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności Sąd zastosował częściową absorpcję, uwzględniając niewielką rozpiętość czasową między poszczególnymi czynami, a nadto, iż dopuścił się tego samego rodzaju przestępstw zamieszczonych w tym samym rozdziale kodeksu karnego: przestępstw przeciwko wolności.

W. M. urodził się (...) w K., wykształcenie zawodowe, kawaler, nieposiadający nikogo na utrzymaniu. Sąd wymierzył oskarżonemu karę 3 lat pozbawienia wolności, mając na względzie okoliczności obciążające w postaci uprzedniej karalności (k. 265-266), negatywną opinię środowiskową, nigdy nie pracował, podejmował jedynie prace dorywcze. Prowadził pasożytniczy i próżniaczy tryb życia, pozostając na utrzymaniu rodziców. Nie był zainteresowany podjęciem ani poszukiwaniem w miarę stałej pracy zarobkowej. Miał opinię osoby nadpobudliwej, nerwowej, łatwo wpadającej w gniew (kwestionariusz wywiadu środowiskowego k. 218). W areszcie śledczym miał również negatywną opinią. Tylko jeden raz nagradzany, sześciokrotnie karany dyscyplinarnie (orzeczono jedną karę łączną). Nie wypowiadał się na temat popełnionego czynu. Aktualnie sprawia problemy natury wychowawczej (k. 1745-1746). Zdaniem Sądu jest on osobą zdemoralizowaną, o czym świadczy jego zachowanie na rozprawie (k. 1347v, 1763v, 2116),
a także liczne pisma szkalujące Sąd, gdzie nawet posunął się do gróźb (vide: protokół rozprawy k. 2108). Oskarżony korzystał z warunkowego przedterminowego zwolnienia postanowieniem z dnia 21 maja 2002 r., z okresem próby do 21 maja 2004 r. Mimo dobrodziejstwa tej instytucji ponownie popadł w konflikt z prawem (dane o karalności k. 265-266).

Jeżeli chodzi o oskarżonego K. O. (1), urodził się on 30 sierpnia 1980 r.
w L., wykształcenie średnie, jedno dziecko w wieku 5 miesięcy, przed aresztowaniem prowadził firmę transportową. W stosunku do w/w Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary (art. 60 § 2 i § 6 pkt 2 k.k.), bowiem był on osobą najmniej agresywną spośród pozostałych oskarżonych. Z zeznań R. M. (1) wynikało, że starał się on w późniejszej fazie zajścia zapobiec dalszym następstwom, zwrócił uwagę pozostałym oskarżonym, aby zostawili pokrzywdzonego w spokoju, dlatego też Sąd wymierzył mu karę 2 lat pozbawienia wolności.

Przy wymiarze kary Sąd miał na względzie uprzednią karalność oskarżonego (k. 261), z drugiej strony bardzo dobrą opinię środowiskową. Kurator sprawująca dozór stwierdziła, że jego zachowanie nie budziło żadnych zastrzeżeń. Wypełniał on wszelkie obowiązki wynikające z instytucji dozoru (k. 209-209a).

Uwzględniając przedstawione okoliczności Sąd uznał, że oskarżeni winni być poddani procesowi resocjalizacyjnemu w warunkach zakładu karnego. Tylko taką karę środowisko,
w którym dotychczas się obracali, potraktuje jako wymiar zdecydowanej ochrony prawnej, jakim jest wolność człowieka. Za wymierzeniem tak orzeczonych kar przemawia także wzgląd na społeczne jej oddziaływanie, wyłącznie bowiem tak orzeczone kary mogą ugruntować opinię społeczną w przekonaniu, że sprawcy tego rodzaju przestępstw są przykładnie ukarani.

W oparciu o art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonych kar pozbawienia wolności Sąd zaliczył oskarżonym okres rzeczywistego pozbawienia wolności.

Sąd przez przeoczenie nie zasądził na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienia,
o które wnosił pełnomocnik R. M. (1) (k. 1094), co jest obowiązkiem obligatoryjnym wynikającym z art. 46 § 1 k.k.

Istotnie jak wynika z materiału dowodowego pokrzywdzony doznał cierpień fizycznych – licznych obrażeń ciała, które zostały opisane w opinii sądowo-lekarskiej (k. 8),
a także wynika to z jego zeznań, które wskazują również na przeżycia psychiczne – bał się oskarżonych, co zaprezentował przesłuchany na karcie 1260v (bez udziału oskarżonych).
Lęk ten trwał przez długi okres czasu, pokrzywdzony bał się nawet wychodzić z domu.

Orzeczenie o kosztach adwokackich uzasadnia § 14 ust. 1 pkt 2 i ust. 2 pkt 5 w zw.
z § 16 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz. U. z 2002 r. Nr 163, poz. 1348 z późn. zm.).

Na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. Sąd zwolnił oskarżonych od ponoszenia kosztów sądowych, którymi w zakresie wydatków w sprawie obciążył Skarb Państwa, uznając, że uiszczenie ich byłoby zbyt uciążliwe ze względu na ich sytuację majątkową.

Sąd nie zasądził kosztów dla pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego, bowiem nie złożył on żadnych rachunków.