IV K 394/11

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy w Lublinie ustalił następujący stan faktyczny:

W roku 2006 R. D. poznał A. Ł.. Mężczyźni zaprzyjaźnili się. Utrzymywali kontakty towarzyskie i darzyli się zaufaniem. W marcu 2007 A. Ł. poinformował R. D., iż zajmuje się eksportem gaśnic z Polski do Bułgarii. Był to czas, kiedy Bułgaria przystąpiła do Unii Europejskiej i z tego powodu miał tam wzrosnąć popyt na gaśnice samochodowe. A. Ł. informował kolegę, iż sam nie prowadzi działalności gospodarczej, a wszystko opiera się o działalność prowadzoną przez mężczyznę o nazwisku O.. Zdradził tylko, że gaśnice kupuje w W. i zaproponował, aby R. D. zainwestował w to swoje pieniądze. Nie chciał jednak zdradzić bliższych szczegółów transakcji w obawie, aby jego „interes” nie został przejęty. Zaproponował też zawarcie umowy spółki, a po jej zawarciu miał zdradzić szczegóły dotyczące transakcji z gaśnicami. R. D. przygotował wówczas umowę spółki cywilnej (k. 26-29). Do jej rejestracji nie doszło, gdyż A. Ł. oświadczył, że tekst umowy musi jeszcze sprawdzić jego księgowa, a nadto ma zniszczony dowód osobisty. Wcześniej A. Ł. pożyczył od R. D. około 20 000 zł i w umówionym terminie zwrócił pożyczkę. Po kilku dniach znów pożyczył, lecz tym razem już większą kwotę. W dniu 27 marca 2007 r. R. D. pożyczył A. Ł. kwotę 45 000 zł, na co strony podpisały umowę pożyczki, w której zapisano, iż kwota ta ma zostać zwrócona do dnia 7 kwietnia 2007 r. (k. 5-6). W tym samym dniu tj. 27 marca 2007 r. podpisano umowę pożyczki na kwotę 13 000 zł (k. 7-8). W dniu 12 kwietnia 2007 r. podpisano umowę na kwotę 120 000 zł (k. 9-10) oraz drugą na kwotę 12 000 zł (k. 11-12). W dniu 15 kwietnia 2007 r. strony zawarły umowę na kwotę 22 600 zł (k. 13-14). Łączna wartość pożyczek z tych umów wyniosła 212 600 zł.

Oprócz w/w umów R. D. i A. Ł. zawarli jeszcze umowy pożyczki w dniach: 17 kwietnia 2007 r. na kwotę 25 000 zł, 24 kwietnia 2007 r. na kwotę 122 000 zł, 27 marca 2007 r. na kwotę 30 000 zł, 27 marca 2007 r. na kwotę 102 000 zł (k. 21-25). Kwoty wymienione w tych umowach A. Ł. zwrócił.

R. D. był przekonany, iż pożyczone pieniądze A. Ł. inwestuje w zakup gaśnic. Oprócz handlu gaśnicami A. Ł. informował o możliwościach zarobienia pieniędzy na handlu myjkami firmy (...) i nawet pokazał mu jedną taką myjkę, przy czym dodał, że nie ma na to pieniędzy, gdyż wszystkie zainwestował w gaśnice. R. D. starał się zobaczyć gaśnice będące przedmiotem handlu. Wówczas A. Ł. informował go, że znajdują się one w szkole w N., skąd miały być odbierane. R. D. zdecydował w końcu, iż chce odzyskać wszystkie swoje pieniądze. Wtedy to A. Ł. poinformował go, że bez jego wiedzy zainwestował około miliona złotych w myjki K., które zostały wyeksportowane, ale nie otrzymał za nie zapłaty. R. D. poprosił wówczas o okazanie jakichś dokumentów potwierdzających ten fakt. Nie otrzymał ich jednak, a A. Ł. wyjechał i miejsce jego pobytu nie było znane. Przez pewien czas odbierał on telefony od R. D.. Informował, że poszukuje tego człowieka, który nie oddał mu pieniędzy za myjki. Obiecywał też, że odda pieniądze za tydzień lub dwa. Później kontakt z A. Ł. był utrudniony. R. D. próbował się z nim skontaktować za pośrednictwem jego matki, jednak ta utrzymywała, że nie ma kontaktu z synem. W 2008 r. R. D. zaproponował A. Ł., za pośrednictwem jego matki, wyjazd do pracy do Wielkiej Brytanii po to, aby mógł zarobić i oddać pieniądze. Do spotkania obu mężczyzn doszło we W., gdzie A. Ł. od dłuższego czasu mieszkał i pracował. Obaj wyjechali za granicę do pracy. Po kilku tygodniach A. Ł. powrócił do Polski i kontakt z nim się urwał. Do kolejnego spotkania R. D. i A. Ł. doszło w 2010 r. na terenie Wielkiej Brytanii. A. Ł. oświadczył wówczas, że przyjechał do pracy i chce się rozliczyć ze wszystkiego. Nie doszło jednak do zwrotu pieniędzy R. D. (zeznania R. D. k. 185-189, zeznania J. D. k. 219-220v).

W czasie, gdy A. Ł. pożyczał od R. D. pieniądze na zakup gaśnic to jednocześnie pożyczał on pieniądze od innych osób. Jedną z nich był T. D., który w L. prowadził firmę zajmującą się handlem m.in. gaśnicami. Jemu również A. Ł. opowiedział o intratnym przedsięwzięciu z gaśnicami. Pożyczał od niego początkowo niewielkie kwoty pieniędzy, które oddawał w terminie i z zyskiem dla pożyczającego, by następnie pożyczyć już większe kwoty, których ostatecznie nie oddał. Łącznie od T. D. pożyczył 68 000 zł, przy czym z transakcji, o przeprowadzeniu których A. Ł. zapewniał T. D. wynikało, że jest mu winien, na dzień 12.06.2007 r., kwotę 630 000 zł. Jemu także miał pokazać gaśnice, które miały być eksportowane do Bułgarii, ale nigdy do okazania tych gaśnic nie doszło. A. Ł. przez pewien czas pracował też „na próbę” u T. D.. Zajmował się sprzedażą towarów i sprzedawał je za gotówkę, której nie oddawał, a wystawiał faktury przelewowe, po czym T. D. wysyłał ponaglenia do kupujących o zapłatę za towar. W ten sposób oszukał „pracodawcę” na kwotę około 8 000 zł (zeznania T. D. k. 215v-218, 260-260v, umowy k. 247-249, notatki T. D. podpisane przez A. Ł. k. 250, zapis nagrania k. 251).

W dniu 23 marca 2007 r. A. Ł. pożyczył też kwotę 40 000 zł od J. Ż.. Pieniądze miały być przeznaczone na bliżej nieokreśloną transakcję handlową i J. Ż. udzielił tej pożyczki. Strony spisały umowę, przy czym w jej treści wpisano kwotę 72 000 zł. Po kilku dniach A. Ł. zwrócił pożyczkodawcy 42 000 zł, a po pewnym czasie znów poprosił o pożyczkę. J. Ż. postawił wówczas warunek, iż musi zobaczyć tą transakcję. Od tamtej pory współpraca została zakończona (zeznania J. Ż. k. 218-219, umowa pożyczki k. 214).

Kolejną osobą, która pożyczała pieniądze A. Ł. był jego przyjaciel M. K.. Posiadał on pewien kapitał, gdyż pracował za granicą. W 2007 r. zaczęli handlować rękawicami roboczymi tzw. „wampirkami” oraz myjkami ciśnieniowymi. M. K. zainwestował w to pieniądze swoje, a także pieniądze, które pożyczył od rodziców i od kolegów. Sam w transakcjach nie uczestniczył. Wszystko załatwiał A. Ł., a potem oddawał pieniądze z 3-5% zarobkiem. W pewnym momencie A. Ł. zniknął. M. K. zaczął go szukać, pojechał do miejsca jego zamieszkania i tam spotkał inne oszukane osoby. Razem z T. C. i R. D. szukali A. Ł. i spotkali go nad jeziorem B.. Do rozmowy jednak nie doszło, gdyż A. Ł. uciekł. M. K. przekazał A. Ł. ze swoich pieniędzy 80 000 zł i tyle samo z pieniędzy rodziców i kolegów. Pieniędzy tych nie odzyskał (zeznania M. K. k. 258v-259v).

Kwotę około 70 000 zł A. Ł. pożyczył też T. C.. Zabezpieczeniem spłaty kredytu był samochód A. (...). Pieniądze przeznaczone miały być na zakup rękawiczek i miał być zamówiony cały TIR towaru. T. C. także stracił kontakt z A. Ł.. Poszukiwał go w jego miejscu zamieszkania i w ten sposób poznał R. D.. Ostatecznie przejął on samochód będący przedmiotem zastawu. W sprawie II K 515/09 Sądu Rejonowego w Lubartowie A. Ł. został skazany za przywłaszczenie tego samochodu (zeznania T. C. k. 268v-269, odpis wyroku II K 515/09 SR Lubartów k. 82 akt 2 Ds. 15/11).

Subsydiarnym aktem oskarżenia wniesionym przez pełnomocnika R. D., A. Ł., został oskarżony o to, że w okresie od dnia 27 marca 2007 r. do dnia 24 kwietnia 2007 r. w E. woj. (...), działając w krótkich odstępach czasu i w wykonaniu z góry powziętego zamiaru doprowadził R. D. do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi w łącznej kwocie 212 600,00 zł w ten sposób, że zawierał z w/w umowy pożyczki pieniędzy, kłamliwie zapewniając, iż zwróci je w zakreślonych terminach, tj. popełnienie czynu z art. 286§1 k.k. w zw. z art. 12 k.k.

A. Ł., podczas pierwszej rozprawy nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Nie chciał też odpowiadać na pytania. Oświadczył tylko, że wyjaśnienia składał w prokuraturze i nie ma nic więcej do powiedzenia (wyjaśnienia A. Ł. k. 184v).

W tej sytuacji odczytano wcześniejsze wyjaśnienia A. Ł., składane przez niego w toku postępowania 2 Ds. 15/11. W wyjaśnieniach tych także nie przyznał się on do stawianego mu zarzutu. Wyjaśnił, iż umowy pożyczki z 27 marca 2007 r., z 12 kwietnia 2007 r. i z 15 kwietnia 2007 r. podpisał. Pieniądze te były przeznaczone na wspólne inwestycje. Problemy zaczęły się, gdy nie wyszedł jeden interes. Sprzedali jednej osobie dużą ilość towaru i osoba ta nie zapłaciła za to. A. Ł. dodał, że utrzymuje kontakt z R. D., który nawet „ściągnął” go do Anglii. Już po zakończeniu współpracy z R. D. wpłacał mu pieniądze, a nadto spłaca rachunki za paliwo pobrane przez R. D.. Wyjaśnił też, że R. D. wziął od niego porównywalną ilość pieniędzy, jak ta w umowach. Pieniądze dawał mu bez pokwitowania. Oskarżony dodał też, że R. D. miał problemy z hazardem. Brał pieniądze od ojca i od ciotki i mógł przegrać 80-90 tys. zł. Jego zdaniem zawiadomienie prokuratury o oszustwie to ukrycie przed ojcem R. D. jego hazardu (wyjaśnienia A. Ł. k. 73-76 akt 2 Ds. 15/11).

W toku niniejszego postępowania A. Ł. złożył jeszcze raz wyjaśnienia. Na rozprawie w dniu 11 października 2013 r. podał, że w sądzie spotkał dwie osoby, które groziły jego rodzinie i obawia się tych osób. W dalszej części wyjaśnień opisał kiedy i w jakich okolicznościach poznał R. D.. Opisał, iż przebywał w kasynie i tam mężczyzna o pseudonimie (...) proponował mu pożyczki pieniędzy na procent. Nie zgodził się na to. Został umówiony z R. D., ale nie z oskarżycielem, tylko z jego kuzynem o takim samym imieniu i nazwisku. Na spotkanie przyszedł jednak R. D. oskarżyciel. Rozmawiali o wspólnym biznesie i R. D. był tym zainteresowany. Doszło do podpisania umowy pożyczki na kwotę 25 000 zł. Nie wtajemniczał go w szczegóły biznesu. W międzyczasie zaprzyjaźnili się. Po tej pierwszej pożyczce rozliczył się z nim co do złotówki. R. D. chciał dalej współpracować, mówił, że ma bogatą rodzinę i znajomości. A. Ł. wyjaśnił, iż R. D. miał problemy z hazardem. Wielokrotnie pożyczał pieniądze od ciotki, a potem prosił go o to, aby „krył” go przed ojcem i nie mówił, na co te pieniądze poszły. Pamiętał, jak jednego razu R. D. przegrał w kasynie 38 000 zł. W dalszej części wyjaśnień oskarżony podał, iż wyjaśnienia, jakie składał w prokuraturze to złożył pod wpływem nacisku i w obawie o swoich najbliższych. R. D. zapewnił go, że te wyjaśnienia uspokoją jego ojca i będzie też miał spokój od „ludzi z miasta”. Nadmienił, że jego matka i siostra były nękane w dzień i w nocy. R. D. oraz osoby, które spotkał tego dnia w sądzie przyjeżdżały do niego do domu. Oskarżony dodał, że wyjechał do W. i tam pracował. Miał zamiar spłacić należności. R. D. zaproponował mu wyjazd do pracy do Anglii, ale wyjazd ten okazał się nieopłacalny i wrócił do kraju. Dodał też, że współpraca z R. D. opierała się tylko i wyłącznie o grę w kasynie. Tam R. D. przegrywał duże kwoty np. 10 000 zł. Proponował mu też wejście w układ z jego kuzynem R. D., który pożycza pieniądze na procent. Oskarżony zaprzeczył, aby miał zawiązać spółkę z R. D., oskarżycielem. Określił to mianem „wierutnej bzdury”. Nadmienił też, że miał uzgodnione z właścicielem stacji paliw w Ł., że będzie tankował i rozliczał się raz w miesiącu. Na jego konto R. D. tankował tam kilka razy dziennie.

Odpowiadając na pytania prokuratora A. Ł.zaprzeczył, aby pożyczył od R. D. w okresie marca – kwietnia 2007 r. kwotę 212 000 zł. Nie zawierał też z nim żadnej umowy spółki. Pieniądze pożyczał wspólnie z R. D. od jego kuzyna o takim samym imieniu i nazwisku tj. od R. D.. Pieniądze te oddawał mu. W okresie od marca do kwietnia 2007 r. przekazał swoim wierzycielom 130 - 140 000 zł. Przyznał, że od R. D. – oskarżyciela - pożyczył 25 000 zł, które oddał. Później też pożyczał i oddawał, ale nie jest w stanie określić, jakie to były kwoty. Jak pojawiły się problemy finansowe to pojawiły się też groźby ze strony osób trzecich. Oskarżony dodał, że miał zamiar oddania pieniędzy i dlatego podjął pracę za granicą. Według niego na kwiecień 2007 r. nie ma żadnego zadłużenia wobec R. D., który chciał tylko, aby spłacić jego kuzyna i narzeczoną. Oskarżony dodał, że od momentu zakończenia współpracy z R. zaczęły się wizyty u jego rodziny, telefony, sms-y z groźbami. Nie składał żadnego zawiadomienia w związku z tymi faktami. Przyznał, że w dniu rozprawy nikt bezpośrednio mu nie groził, ale „jest to wpływanie emocjonalne”. Z kolei przed pierwszą rozprawą w sądzie ten kuzyn oskarżyciela R. D. miał mu powiedzieć, że sprawa będzie załatwiona w inny sposób. Tego się obawia.

Odpowiadając na pytania oskarżyciela i pełnomocnika A. Ł. podał, że informował R. D. o tym, iż zainwestowane pieniądze będzie się starał odzyskać. Chodziło o kwotę 372 000 zł. Za tyle sprzedał maszynę człowiekowi z W.. Nie posiada na to jednak żadnych dokumentów. Informował oskarżyciela o tym, że większość transakcji odbywa się bez faktur. Wtedy sprzedał 76 sztuk maszyn K. K. O. z K.. Transakcja miała mieć miejsce we W. przy ul. (...). Dodał, że jego wierzycielem był R. D., kuzyn, od którego pożyczył około 200 000 zł. Od R. D., oskarżyciela pożyczył 130-140 000 zł i wszystko oddał. Przez oskarżyciela oddawał też pieniądze temu kuzynowi R. D.. Oskarżony wyjaśnił, że z K. O. przeprowadził kilkanaście transakcji, wszystkie rozliczał gotówkowo. Z R. D. – oskarżycielem – nigdy nie przeprowadzał inwestycji w gaśnice. Przyznał, że eksportował gaśnice do Rumunii, ale nie posiada na ten moment na to dokumentów. Nie pamiętał, jakie to były ilości i ciężko mu było określić, jakie to były kwoty. Jak wyjaśnił, myśli, że to były kwoty rzędu 100 – 150 000 zł. Wszystko odbywało się w ten sposób, że pole do działania tworzył mu K. O., który teraz ma problemy prawne. Oskarżony nie był w stanie podać nazwy firmy (...). Dodał, że gaśnice kupował w W.. Jest w stanie ustalić gdzie to było, ale na moment składania wyjaśnień tego nie pamiętał. Sprzedaż gaśnic była bezpośrednia tzn. z samochodu do samochodu. Odmówił odpowiedzi na pytanie dotyczące sposobu przekazania pieniędzy za gaśnice i firm je kupujących. Jak wyjaśnił oskarżony pieniądze, które są wymienione w akcie oskarżenia to są pieniądze pożyczone od R. D., ale nie od oskarżyciela, tylko od jego kuzyna, a w umowie wpisano oskarżyciela, gdyż lichwa w Polsce jest zabroniona. Pieniądze te miały pochodzić z nielegalnego źródła.

Odpowiadając na pytania sądu A. Ł. wyjaśnił, iż nie kwestionuje podpisów pod umowami pożyczek. Jeśli zaś chodzi o umowę spółki to zapomniał o niej. R. D. miał mu przedstawić jakiś projekt umowy, ale spółka nigdy nie została zawarta, powiedział też R., że nie będą wspólnie prowadzić działalności. Jak wyjaśnił oskarżony, współpraca opierała się na wspólnym chodzeniu do kasyna i zrezygnował z niej (wyjaśnienia A. Ł. k. 252v-257).

Zdaniem sądu wyjaśnienia A. Ł. nie zasługują na wiarę.

Już na wstępie należy podnieść i podkreślić, iż umowy pożyczek z dnia 27 marca 2007 r., z dnia 12 kwietnia 2007 r. i z dnia 15 kwietnia 2007 r. (k. 5-14 akt 2 Ds. 15/11) opiewają na łączną kwotę 212 600 zł, a podpisy pod tymi umowami nie są kwestionowane przez oskarżonego. Sam przyznaje, że to są jego podpisy. Niezrozumiałe więc jest to, że w swych wyjaśnieniach podaje, iż od R. D. pożyczył około 130-140 000 zł.

Przede wszystkim jednak należy zwrócić uwagę na niekonsekwencję wyjaśnień oskarżonego. W pierwszych wyjaśnieniach składanych przed prokuratorem w dniu 7 kwietnia 2010 r. (k. 73-76 akt 2 Ds. 15/11) przyznał, iż kwoty wymienione w tych umowach pożyczek były przeznaczone na ich wspólną (z R. D.) działalność. Wspólnie handlowali artykułami BHP i sprzedali jednej osobie towar, za który ta osoba nie zapłaciła. Używane przez oskarżonego zwroty wyraźnie świadczyły o tym, że oni wspólnie mieli tę działalność prowadzić i razem sprzedawali artykuły BHP. Tymczasem w wyjaśnieniach składanych podczas niniejszej rozprawy oskarżony już inaczej przedstawia tę kwestię. Jak wyjaśnił obecnie, nie wtajemniczał oskarżyciela we wszystkie detale, bo się nie znali (k. 253).

W tych pierwszych wyjaśnieniach nie ma w ogóle mowy o kuzynie R. D., drugim R. D., który miał pożyczać pieniądze im obu. W tym miejscu należy wyjaśnić, iż oskarżyciel zaprzeczył, aby miał kuzyna o takim samym imieniu i nazwisku. Według niego może chodzić o osobę R. B., który jest developerem i pożyczał pieniądze jemu oraz oskarżonemu (zeznania R. D. k. 269v).

W pierwszych wyjaśnieniach nie ma w ogóle mowy o osobie K. O. i o tym, że sprzedał mu 76 sztuk myjek, za które nie otrzymał zapłaty (k. 256v).

Zwrócić też należy uwagę na to, że oskarżony wyjaśnia w sposób nieprzekonujący, niewiarygodny. Zdziwienie budzi bowiem to, co mówi o przeprowadzanych transakcjach sprzedaży gaśnic. Pomijając już kwestię tego, czy one miały być eksportowane do Bułgarii czy też Rumunii to przecież taka działalność wymagała sporządzenia odpowiednich dokumentów dotyczących choćby legalności ich wywozu. Tymczasem nic takiego oskarżony nie posiada. Oczywiście nie musi on udowadniać swojej niewinności, ale jeśli się powołuje na przeprowadzenie tych transakcji to nie może poprzestać na gołosłownym przytoczeniu tego faktu. Niewiarygodne jest to, co mówi o osobie K. O.. Najpierw podaje, że to ta osoba firmowała te transakcje i miały one miejsce we W. przy ul. (...) (k. 256). Gdy sąd zasygnalizował potrzebę ustalenia nazwy i adresu firmy (...) (k. 260v) oskarżony natychmiast wyjaśnił, iż we W. przy ul. (...) nie miał firmy. Tam miało miejsce tylko przeładowanie towaru z samochodu do samochodu (k. 260v-261).

Powyższe świadczy o tym, że oskarżony dopasowuje swoje wyjaśnienia do aktualnej sytuacji procesowej i wyjaśnia tak, że niemożliwe jest sprawdzenie ich wiarygodności. Stara się też przedstawić siebie jako osobę pokrzywdzoną działaniami innych.

Treść wyjaśnień oskarżonego świadczy też o tym, że stara się on zdyskredytować osobę R. D.. Przedstawia go, jako hazardzistę, osobę zamieszaną w jakieś nielegalne interesy, ukrywającą coś przed rodziną, przed narzeczoną (obecnie żoną), której pieniądze miał przegrywać w kasynie. Tymczasem w niniejszej sprawie najistotniejsze znaczenie mają dokumenty w postaci umów oraz zeznania pokrzywdzonego i świadków tj. osób, które, podobnie jak R. D., obdarzyły zaufaniem A. Ł.. To przecież z zeznań T. D., J. Ż., M. K., T. C. wynika, że w okresie gdy R. D. pożyczał pieniądze A. Ł., także i te osoby mu pożyczały. Mało tego, R. D. był informowany, iż pieniądze są przeznaczone na transakcje związane z gaśnicami. To samo zapewnienie otrzymał T. D., który zresztą w swoich zeznaniach podał, iż pomysł ze sprzedażą gaśnic był jego, ale nie miał on „dojścia” do producenta gaśnic (k. 215v-218).

Znamienne w sprawie jest to, że A. Ł. wszystkim swoim pożyczkodawcom mówił o transakcjach przeprowadzanych na szeroką skalę, ale żadnemu z nich nigdy nie pokazał, co tak naprawdę jest przedmiotem tej transakcji. Niczego tutaj nie zmienia to, że M. K. sprzedał jedną myjkę K., gdyż była to tylko jedna transakcja na kwotę 3 700 zł (zeznania M. K. k. 258v-259v). Z kolei gdy J. Ż. uzależnił udzielenie kolejnej pożyczki od tego, że będzie świadkiem transakcji, współpraca z oskarżonym została zakończona (zeznania J. Ż. k. 218-219).

Zdaniem sądu nie ma powodów do tego, aby odmówić wiary zeznaniom R. D.. Pokrzywdzony od początku postępowania konsekwentnie i stanowczo podawał okoliczności towarzyszące pożyczkom udzielanym oskarżonemu. W pierwszych zeznaniach składanych w dniu 24 stycznia 2008 r. podał, że zawarł z A. Ł. szereg umów pożyczki w marcu i kwietniu 2007 r. Z części tych umów A. Ł. się nie rozliczył. Pieniądze pożyczał, gdyż razem mieli prowadzić działalność gospodarczą i nawet spisali umowę spółki, przy czym do jej rejestracji nie doszło, gdyż A. Ł. miał zniszczony dowód osobisty. Z pożyczonych pieniędzy A. Ł. zwrócił 132 000 zł a 217 600 zł był winien. Gdy nie oddawał tych pieniędzy skontaktował się z nim i wówczas dowiedział się, że ktoś z W. kupił jakieś urządzenia i nie zapłacił za nie. A. Ł. zapewniał, iż pieniądze odda w ciągu tygodnia, dwóch. Nie oddawał pieniędzy i zmienił numer telefonu. Nowy numer R. D. uzyskał od matki oskarżonego i gdy udało mu się dodzwonić, znów usłyszał zapewnienie o oddaniu długu, jak tylko ta osoba z W. zwróci pieniądze. Ostatni kontakt z A. Ł. miał w listopadzie 2007 r. i wówczas też usłyszał zapewnienie o oddaniu długu, gdy ta osoba z (...) zwróci pieniądze (zeznania R. D. k. 18-19 akt 2 Ds. 15/11).

Kolejne zeznania w tej sprawie R. D. składał w dniu 19 sierpnia 2010 r. Podtrzymał wcześniejsze zeznania i dodatkowo podał, iż A. Ł. skontaktował się z nim za pośrednictwem portalu (...). Poinformował wówczas oskarżyciela, iż pracuje w Belgii i chciałby oddawać pieniądze ratami. Przesłał mu też 1 000 zł. Później pisali do siebie sms-y i za każdym razem oskarżony obiecywał, że odda pieniądze, ale ich nie oddawał. Dodał, że widział towar zakupiony na wspólną działalność. Były to rękawiczki robocze o wartości około 30 – 40 000 zł, które przechowywał u siebie w domu. Po ten towar przyjechali kontrahenci i go zabrali. Nie płacili mu za niego, gdyż mieli przedłużony termin płatności. Transakcji z rękawicami było trzy na łączną kwotę około 50 000 zł. R. D. zeznał też wtedy, iż rzeczywiście grywał w kasynie, ale nigdy nie przegrał kwoty większej niż 3 000 zł. Nie jest prawdą, że grał za pożyczone pieniądze. To A. Ł. grywał w kasynie i obstawiał zakłady po 3 – 4 000 zł. Oskarżony poinformował go też, że myjki zostały wyeksportowane na Ukrainę za pośrednictwem jakiegoś Polaka, mieszkającego w K.. Pokazywał mu też faktury zakupu myjek, ale były to inne myjki (zeznania R. D. k. 98-99 akt 2 Ds. 15/11).

W toku niniejszego postępowania R. D. szczegółowo przedstawił okoliczności „współpracy” z oskarżonym. Zeznał, iż A. Ł. informował go o tym, że transakcje z gaśnicami firmowane są przez mężczyznę o nazwisku O.. Zapewniał, że na transakcjach jest 20% marża i chciał się tym dzielić, pod warunkiem zainwestowania pieniędzy. Szczegółów nie zdradzał w obawie przed przejęciem interesu. Przygotowali umowę spółki, ale musiała ją jeszcze przejrzeć księgowa A.. W dalszej części zeznań powtórzył szczegóły dotyczące transakcji. Opowiedział o postępowaniu A. Ł., o tym, jak zapewniał o zwrocie pieniędzy, o nieudanej transakcji sprzedaży myjek. R. D. podał, że po tym jak chciał zobaczyć dokumenty dotyczące tej nieudanej transakcji A. Ł. zniknął. Szukał go w jego domu i kontaktował się telefonicznie. W dalszej części opisał to, co działo się w czasie, gdy próbował odzyskać pieniądze. Opowiedział o wyjeździe do pracy za granicę. Dodał też, że skontaktował się z mężczyzną o nazwisku O., który zaprzeczył, aby miał związek z eksportem gaśnic. Nieprawdą było też i to, co mówił A. Ł., że pani O. to jego ciotka (zeznania R. D. k. 185-189).

R. D. jeszcze raz złożył zeznania w toku tej sprawy. Po tym, jak A. Ł. złożył obszerne wyjaśnienia oskarżyciel zeznał, iż nie ma kuzyna o takim samym imieniu i nazwisku jak on. Dodał, że oskarżonemu prawdopodobnie chodziło o osobę R. B., od którego rzeczywiście pożyczali pieniądze (zeznania k. 269v).

Sąd nie miał wątpliwości, co do szczerości zeznań R. D.. Potwierdzają to dokumenty w postaci umów pożyczek oraz umowa spółki. Oskarżony w swych wyjaśnieniach zaprzeczał, aby taka umowa miała być zawarta, a tymczasem figuruje pod nią jego podpis. Po okazaniu tej umowy spółki (...) wyjaśnił tylko, iż zapomniał o niej i dodał, że to był projekt. Nie można dać wiary tym słowom. Gdyby to istotnie był tylko projekt, to przecież nie podpisywałby go.

A. Ł. pożyczając pieniądze od R. D. wiedział, że nie będzie w stanie ich oddać. Zapewniając o tym, że są one przeznaczone na transakcje handlowe kłamał. Oskarżony nie dokonywał tymi pieniędzmi żadnych transakcji, a to, że w tym czasie handlował pewnymi artykułami wynika z tego, że działalność tę prowadził na rzecz innych firm, m.in. na rzecz firmy (...). Żadnych transakcji zakupu i sprzedaży gaśnic nie było. Nikt nigdy nie widział tych gaśnic i przyznać należy, iż wyjaśnienia oskarżonego, jakoby te transakcje odbywały się bez faktur, są zupełnie niewiarygodne. Powtórzyć należy, iż niewyobrażalne jest to, że eksport gaśnic i to samochodami ciężarowymi, odbywać się miał bez jakichkolwiek dokumentów. Oczywiście nie można też dać wiary temu, że A. Ł. został oszukany przez K. O. na transakcji z myjkami. Oskarżony nie zna nazwy firmy tej osoby, adresu. Mówi o transakcji mającej mieć miejsce we W., a tymczasem tam miało mieć miejsce tylko przeładowanie towaru. W sądzie przedstawia wersję o oszukaniu przez K. O. z K., przy czym działalność K. O. miała mieć miejsce w W.. Z kolei R. D. podał, że został oszukany przez jakiegoś człowieka z K.. Ta zmienność wersji, podawanie różnych okoliczności transakcji czyni niewiarygodnymi wyjaśnienia oskarżonego i świadczy o wyczerpaniu przez niego dyspozycji art. 286§1 k.k.

Właściwą ocenę działalności oskarżonego zaprezentował świadek M. K.. Zeznał, iż po spotkaniu z T. C. i R. D. doszli do wniosku, iż A. Ł. pożyczał pieniądze od jednych i oddawał drugim. Stworzył „piramidę finansową” (k. 259). Trudno nie zgodzić się z takim poglądem, gdyż rzeczywiście działalność oskarżonego tak wyglądała.

Poprzez kłamliwe zapewnienia o zwrocie pożyczki A. Ł. doprowadził pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Nie ulega wątpliwości, że gdyby oskarżony nie zapewniał o transakcjach i o tym, że zwróci zaraz te pieniądze R. D. nie udzieliłby tych pożyczek. Dodać należy, iż oskarżony poprzez zwrot części z udzielonych mu pożyczek, niejako „przygotował sobie grunt” pod późniejsze pożyczki, których już zwracać nie zamierzał. Słuszność tej tezy wzmacnia też sposób postępowania oskarżonego po tym, gdy R. D. zaczął upominać się o zwrot pieniędzy. Oskarżony unikał kontaktu. Zmienił miejsce przebywania i wyjechał. Zmienił też numer telefonu. Przyznać należy, iż tak nie zachowuje się osoba, która sama została oszukana i która deklaruje chęć naprawienia szkody.

Kwalifikacja prawna czynu przypisanego oskarżonemu jest prawidłowa. Działał on w krótkich odstępach czasu, marzec – kwiecień 2007 r. i w wykonaniu z góry powziętego zamiaru osiągnięcia korzyści majątkowej, który to cel osiągnął. Czyn jego nie został zakwalifikowany z art. 294§1 k.k. Wprawdzie wysokość szkody przekracza 200 000 zł i zgodnie z treścią art. 115§ 5 k.k. stanowi mienie znacznej wartości to jednak pamiętać należy, iż przepis art. 115§5 k.k. w obecnym brzmieniu wszedł w życie z dniem 8 czerwca 2010 r. (Dz. U. Nr 206, poz. 1589). Wcześniej wyznacznikiem mienia znacznej wartości była dwustukrotność najniższego miesięcznego wynagrodzenia. Zgodnie z tym sposobem określania mienia znacznej wartości także w dacie czynu kwota 212 600 zł stanowiła mienie znacznej wartości, gdyż w 2007 r. minimalne wynagrodzenie wynosiło 936 zł (Dz. U. z 2006 r. Nr 171, poz. 1227) ). Jednakże w późniejszym okresie tj. od dnia 1 stycznia 2008 r. najniższe wynagrodzenie wynosiło 1126 zł, a dwustukrotność tej kwoty to 225 200 zł. Oznacza to, że pomiędzy dniem 1 stycznia 2008 r. a dniem 8 czerwca 2010 r. kwota 212 600 zł nie stanowiła mienia znacznej wartości. W okresie tym obowiązywała więc ustawa korzystniejsza dla oskarżonego – art. 4§1 k.k. – i stąd też brak w kwalifikacji prawnej czynu art. 294§1 k.k.

Przystępując do wymiaru kary sąd do okoliczności obciążających zaliczył fakt uprzedniej karalności oskarżonego (k. 226-227). Z drugiej strony jako okoliczność obciążającą potraktowano to, że oskarżony – mimo składanych pokrzywdzonemu deklaracji – przez okres kilku lat nie naprawił szkody.

Sąd uwzględnił wniosek oskarżyciela subsydiarnego i wymierzył oskarżonemu karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby wynoszący pięć lat. Kara ta niewątpliwie uświadomi sprawcy nieopłacalność popełniania przestępstw i wyrobi u niego poszanowanie prawa oraz własności cudzej osoby. Oskarżony musi zrozumieć, iż w sposób nieuczciwy nie może dążyć do osiągnięcia korzyści majątkowej, a jeśli to czyni to spotka go za to kara. W celu podkreślenia wychowawczego oddziaływania kary nałożono obowiązek naprawienia szkody w terminie sześciu miesięcy od daty uprawomocnienia się wyroku. A. Ł. miał wystarczająco dużo czasu, od kwietnia 2007 r., na naprawienie szkody. Musiał i niewątpliwie liczył się z tym, że będzie musiał oddać te pieniądze. Mógł więc na to się przygotować. Termin sześciomiesięczny nie jest nierealny i oskarżony w tym czasie powinien uczynić wszystko, aby szkodę naprawić.

Ponieważ w sprawie R. D. korzystał z pomocy pełnomocnika sąd zasądził od oskarżonego tytułem zwrotu kosztów postępowania kwotę 4 723,20 zł, co uzasadnia treść art. 627 k.p.k.

Orzeczenie o opłacie wydano na podstawie art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych. O wydatkach natomiast rozstrzygnięto na podstawie art. 627 k.p.k.

Z tych wszystkich względów orzeczono jak w sentencji.